• Nie Znaleziono Wyników

Głos Wąbrzeski : bezpartyjne polsko-katolickie pismo ludowe 1984.03.03 [i.e. 1934.03.03], R. 13[!], nr 27

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Głos Wąbrzeski : bezpartyjne polsko-katolickie pismo ludowe 1984.03.03 [i.e. 1934.03.03], R. 13[!], nr 27"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Cena pojedyńczego numeru 10 gr. Dzisiejszy numer zawiera 6 stron.LKJIHGFEDCBA

B E Z P A R T Y J N E P O L S K O - K A T O L I C K I E P I S M O L U D O W E

© _ _ — U n i o■ W e k a p e d . m ie a ię c s n ie 7 9 g r . a o d n o a a e - I r Z e U p l d l G i n ie a a p r a e a p o c z tę i l g r . w ię c e j. W w y ­ p a d k a c h n ie p r z e w id a ia n y e h , p r z y w s t r z y m a n iu p r z e d a ię b lo r a t w a , z ło ż e n ia p r a c y , p r z e r w a n ia k o m u n ik a c ji, a b o n e n t n ie m a p r a w a ż ą d a ć p o z a t e r m in o w y e b d o a t a r e z e ó g a z e t y , lu b z w r o t u c e n y a b o n a ­ m e n t u . Z a d z ia ł o g ło s z e n io w y R e d a k c ja n ie o d p o w ia d a . R e d a k t o r p r z y jm u je o d 1 0 - 1 2 . N a d e s ła n y c h a n ie z a m ó w io n y c h r ę k o p is ó w R e ­ d a k c ja n ie z w r a c a i n ie h o n o r u je . R e d a k c ja i a d m in is t r a c ja u l. M ic k ie ­ w ic z a 1 . T e le f o n 8 0 . K o n t o c z e k o w e P . K . O . P o z n a ń 2 0 4 ,2 6 2 .

Sumiennem wykonywaniem obowiązków,TSRQPONMLKJIHGFEDCBA

budujemy zilną Ojczyznę!

r\n!ne-rani^‘ Z a o g ło s i, p o b ie r a s ię o d w ie rs z a m m . (7 U y i U S Ć U I l i a . ta n l.) 1 0 g r ., z a r e k la m y n a s tr . 4 -ła m . w w ia d o m o ś c ia c h p o to c z n y c h 3 0 g r . n a p ie rw s z e j s tr . 5 0 g r . R a b a tu u d z ie la a ię p rz y c z ę e te m o g ła s z a n iu . ,O ło a W ą b rz e s k i* w y c h o d z i tr z y ra s y ty g o d n . i te : w p o n ie d z ia łe k , ś ro d ę I p ią te k . P rz y a a d o - w e m ś c ią g a n iu n a le ż n o ś c i r a b a t u p a d a . D la s p r a w s p o r n y c h je s t w ła ś c iw y S ą d w W ą b r z e ź n ie . — Z a te r m in o w y d r u k , p r z e p is a n e m ie js c e o g ło s z e n ia a d m in is tr a c ja n ie o d p o w ia d a . W y d a w n ic tw o s a a tr z e g a s o b ie p r a w o n ie p r z y ję c ia o g ło s z e ń b e z p o d a n ia p o w o d ó w

Wąbrzeźno, Kowalewo, Golub, sobota dnia 3 m arca 1984 r. Rok XIII.

D y m itro w m ó w i...

Setki tysięey ludności w więzieniach

O sk arżen i o p o d p alen ie R eichstagu

trzej B u łg arzy zo stali niespodziew anie w y daleni z granic N iem iec W y słan o ich do M oskw y sam olotem .

D ym itrow , P opow i T anew po p rzy ­ byciu do M oskw y p rzy jęli p rzed staw i­

cieli p rasy sow ieckiej i zagranicznej.

W czasie 2-godzinnej rozm ow y D ym i­

trow pow iedział m . in. co n astęp u je:

„O budzeni zo staliśm y n iesp o d ziew a ­

nie o godz. 5-tej rano. K azan o się nam u b rać, lecz nie pow iedziano nam d la­

czego, an i dokąd m ają n as zaprow adzić.

P o pew nym czasie p rzed staw iciel m ini­

sterstw a sp raw w ew nętrznych o św iad­

czył n am : „jesteście w olni i będziecie dzisiaj w y d alen i z N iem iec do R osji".

P ro śb a n asza o w ezw anie p rzed staw i­

cieli Z S R R , w celu om ów ienia z nim i n aszej podróży, p o zo stała bez sk u tk u D opiero tu w M oskw ie dow iedzieliśm y

»ię, że am b asad a sow iecka w ogóle nie b y ła poinform ow aną o naszem w y d ale­

niu. D ziś m ogę z całem przekonaniem pow iedzieć w sw ojem i to w arzy szy m o­ ich im ieniu, że gdyby nie p o d jęta w ca­

ły m św iecie k am p an ja o n asze uw olnie­

nie, n ie bylibyśm y dziś w M oskw ie, R ząd faszystow ski do o statn ieg o m o­ m en tu ch ciał n as zgnębić fizycznie i m oralnie.

N astęp n ie D ym itrow zaznaczył, że k am p anja o uw olnienie jego i dw óch je­

go to w arzy szy p ro w ad zo n a b y ła n iety l­

ko w celu u rato w an ia ich głów , lecz o

los setek i ty sięcy o far faszyzm u n ie­

m ieckiego, zn ajd u jący ch się w n iezli­

czonych obozach k o n cen tracy jn y ch i w ięzieniach niem ieckich. P rzy p o m n iaw ­

szy, że d zień w czorajszy jest p ierw szą ro czn icą p o żaru R eichstagu, D ym itrow o św iad czy ł: Jestem niezbicie p rzek o n a­

ny, że isto tn i in sp irato rzy p o żaru zaj­

m u ją stan ow isk a w rząd zie i że cała ta afera b y ła dziełem p art j i narodow o-

•o cjalisty czn ej, k tó rej kierow nicy zo r­ g an izo w ali p ro w o k ację. W dalszym ciągu w y w iad u D ym itrow p rzed staw ił w aru n k i w obozach k o n cen tracy jn y ch i w ięzieniach, dodając, że korespondenci zagraniczni, k tó rzy o d w ied zali go k ilk a­

k ro tn ie, zap y ty w ali o zdrow ie w ięźniów

i stan ich ducha. M uszę pow iedzieć, o św iad czy ł D ym itrow — że to rtu ry , stosow ane p rzez narodow ych socjali-

«tów są w yrafinow ane i że to rtu ry m o­ raln e niem niej d estru k cy jn e.

O becnie — m ów ił d alej D ym itrow

— - p rzy b y łem do Z S R R , m ej ojczyzny p ro letarjack iej. O puściliśm y N iem cy z

sercem p ełn em nienaw iści do faszyzm u i m iłości do p ro letarjatu niem ieckiego, z k tó ry m so lid ary zujem y się. P om im o terroru , rew olucjoniści i kom uniści n ie­

m ieccy w alczą m ężnie z faszyzm em . Jesteśm y dziś w R osji, gdy setki i ty ­ siące N iem ców zn ajd u je się w obozach k o ncen tracy jn y ch , setk i pod sądem , a liczne p ro cesy przeciw ko innym w przygotow aniu. W alk a p o d jęta o n a­

sze uw olnienie n iew ątp liw ie trw ać b ę­ dzie w p rzy szło ści o uw olnienie setek i ty sięcy uw ięzionych w N iem czech.

G d y sam olot n asz zatrzy m ał się w K rólew cu, p rzed staw iciel

p ro sił m nie, abym w m ych był o b jekty w ny

„św iństw " o N iem czech, inni. O dpow iedziałem ,

będę o b jek ty w n y i d o d ałem , że m am n ad zieję, iż pow rócę d o N iem iec jako gość sow ieckiego rząd u niem ieckiego.

O d p o w iad ając n a liczne p y tan ia dziennikarzy, D ym itrow ośw iadczył m . in., że faszyści nie sp ełn ili sw ej groź­

by w obec o sk arżo n y ch B ułgarów , p o­

niew aż u jął się za nim i p ro letarjat ca­

łego św iata. S ędziow ie w erd y k tem sw ym m ieli ro zstrzy g nąć zag adn ien ie w tak i sposób, ab y i w ilk był sy ty i ow ca cała. P odobnego zagadnienia nie m ógł­

by ro zw iązał sam S alom on i jest rze­

czą n atu raln ą, że try b u n ał lipski nie ro zw iązał go sw ym w yrokiem . G dyby tryb un ał ten nas skazał, to sk azałb y tern sam em n iety lk o faszyzm niem iecki, ale tak że spraw iedliw ość b u rżu azyjn ą, oto dlaczego zo staliśm y uniew innieni.

O w ce zo stały całe, ale w ilki nie n asy­ ciły się. B ad an ia lek arsk ie u stalą jak d alece ow ce zo stały n ietk n ięte. Jesteś­

m y niezadow oleni z try b u nału . G oering rów nież nie jesł z niego zadow olony.

N astęp n ie D ym itrow p o d k reślił, że w ciągu 5 m iesięcy w dzień i w nocy on i jego to w arzy sze dźw igali k ajd an y , k tó ry ch nie zdejm ow ano im n aw et n a jed n ą chw ilę. N ie m ogę sobie p rzy p o m ­ nieć — m ów ił D ym itrow — ani jednej nocy sp o k o jn ej.

Z daniem D ym itrow a, jest rzeczą m ożliw ą, że Luebbe podpalił restaura­ cję R eichstagu, a w innych m iejscach podpalenia dokonały inne osoby, o któ­

rych Luebbe być m oże nie w iedział. W końcu D ym itrow podkreślił, że konty­

nuow ać będzie sw ą działalność rew olu­

cyjną.

policji H eller opow iadaniach

i nie m ów ił jak to czynili że oczyw iście

PO M N IK W ILH ELM A W LU B EC E, nika nastąpić m iało bezpośrednio po [w ojnie, ale w ówczas lew ica senatu W ol-

Berlin. Z Lubeki donoszą, że na naj- nego M iasta do tego nie dopuściła. Sta- w iększym placu nazw anym „W olność tuą zaopiekow ał się jeden z niem ieckich G dańska", odsłonięty zostanie nieba- plantatorów zam orskich, który nabył w em spiżow y posąg pierwszego cesarza na w łasność. O becnie dopiero na prośbę R zeszy N iem ieckiej W ilhelm a I, dzieło senatu Lubeki zw rócił ją m iastu.

profesora Tuaillona. O dsłonięcie pom - e

Szósta rata Pożyczki Narodowej

D nia 1 m arca rozpoczął się okres w płacania 6-tej raty Pożyczki N arodo­ w ej. D la w iększości subskrybentów jest to już rata ostatnia. Subskrybenci, któ-

K to opóźni się w płatą, nie otrzym a kuponu za I półrocze br., przez co po­ niesie oczyw iście pow ażną stratę. To też tym razem w grę w chodzą nietylko w zględy poczucia obyw atelskiego, któ­

re nie pozw ala spóźniać się z rat Pożyczki N arodow ej, ale pow ażne w zględy osobiste. D o

■ uraaixtu. /.aiciu

6-tą ratę Pożyczki N arodow ej.

rzyrzy nie opóźnią się z w płatą i usku­

teczniąnajpóniej do dnia 5 m arca br,, otrzym ają w dniu 1 lipca obligacje

w raz z kuponem za okres od stycznia działku zatem w szyscy m uszą b. r.

w płatą rów nież ponie- w płacić

SI

Polska wyprawa polarna

W A RSZA W A . W roku bież, w m ie­

siącach letnich w y jodzie z Polski pol­ ska Ekspedycja polarna na Spitsbergen.

C elem tej w ypraw y będzie przeprow a­

dzenie badań naukow ych w e w nętrzu ziem i T orella, która znajduje się w po­ łudniow ej części zachodniej w yspy Spitsbergen. Polska w ypraw a poraź pierw szy zw iedzi, dotychczas stopą lu­

dzką nietknięty, kraj gór i lodow ców, jakim jest ow a „Torreli Land" i zbada go dokładnie pod w zględem geologicz­

nym i topograficznym , przyczyniając się

polarne. N a Spitsbergenie w okolicy Torell Landu działały w latach 1918, 1919 i 1920 ekspedycje norw eskie, w y­

syłane przez norw eski instytut dla ba­ dań Svalbardu (Spitsbergenu), a także ekspedycje niem ieckie pod kierow nic­ tw em prof. G rippa.

R ezultatem tych badań było jednah zbadanie tylko pasa przybrzeżnego zie­

m i Torella, szerokości 2Ó-—40 kim ., orata krótki w yw iad geologiczny. Żadna a tych ekspedycyj nie zw iedziła w nętrza tern sam em narów ni z innem i narodam i । pancerzem lodow ców skutej, niedo- do rozw iązania interesujących całą lu- stępnej ziem i, która na m apach Spits- dzkość zagadnień, jakie kryją krainy|bergenu stanow i w ielką białą plam ę.

. _ . _ O K RO PN E M O RD ER STW O .

C a ła ro d z in a z o s ta ła w y m o rd o w a n a

W m iejscowości, pow . św iecki w yda­ rzyła się okropna zbrodnia. W edług krążących w ersyj zbrodnia ta m iała na­ stępujący przebieg:

D o pew nego gospodarza zgłosiło się dw óch elegancko ubranych m ężczyzn, z

uwuvii cicgcuivnv uuianywi y

w alizeczkam i prosząc go o udzielenie im noclegu. G ospodarz zgodził się na to.

G ospodarzowi podpadły szczególnie w alizki ow ych panów . Przejęty prze­

czuciem zaopatrzył się w rew olw er, któ­

ry trzym ał pod pierzyną. N ie czuw ał darem nie, bo w nocy nagle drzw i się ot-

w orzyły i w szedł do pokoju jego w któ­

rym sam spał, jeden z przyjętych na

nocleg gości ze sztyletem w ręku.

G ospodarz w tej chw ili poznał jego zam iary, chw ycił za broń, w ystrzelił, kładąc go trupem .

G dy w stał z łóżka i udał się do dal­

szych sw oich pokoi baczył, że w szyscy dżiny zostali przez

już w ym ordow ani.

D rugi złoczyńca docznie zbiegł.

z przerażeniem zo- jego członkow ie ro-

drugiego osobnika

słysząc strzał, wi-

N O W E G A TU N K I PA PIERO SÓ W . Jak się dow iadujem y, w dniach naj­

bliższych w prow adzone zostaną do sprzedaży dw a gatunki w yrobów Pol­

skiego M onopolu Tytoniow ego. B ędą to papierosy „B ridge" w cenie 1,40 za pudełko 20 szt., oraz cygaretki „Li­

gia" w cenie 1 zł za pudełko 5 szt. Po­

nadto w ycofanych zostaje z handlu kilka gatunków papierosów i cygar.

ŚN IEG I W H ISZPA N JL

w skutek gołoledzi w ydarzyła się kata­ strofa autobusow a, w której 2 osoby poniosły śm ierć, kilka zaś zostało rad­

nych.

TR A G IC ZN A ŚM IERĆ.

Tarnowskie Góry. N a hałdzie kopal­

ni R adzionkow skiej w ydarzył się tragi­

czny w ypadek. W czasie w ykopyw ania m iału w ęglow ego zasypany został 26- letni Jan Sołtysik, który m im o natych­

m iastow ej pom ocy zm arł w szpitalu.

Paryż. w ielu m iejscowościach H iszpanj i spadły olbrzym ie śniegi, po­

ciąg pośpieszny na linji M adryd— O vie­

do zablokow any został przez śnieg. In­ ne pociągi przyszły z duźem opóźnie­ niem . N a linji M adryd — Santander przerw ano kom unikację, W C astręjano

MUSIMT

ponownie zwyciężyć w Challengeu 1934 r.

(2)

--- - N R . 27 ....— --- — ’ „ G Ł O S W Ą B R Z E S K I " S T R . 2 — ---

Skróty

W ład z e p olicy jn e zlik w ido w ały b an ­ d ę szp ieg ow sk ą, k tó rej d ziałaln o ść ro z­

ciąg ała się n a c a łe te ry to rju m W ęg ier.

P o licja w p a d ła n a tro p b an d y w k ró tce p o św iętach B o żeg o N aro d zen ia.

*

O ficjaln y ra p o rt p o tw ierd za w iad o ­ m o ść, że w o jsk a so w ieck ie o strzeliw a­

ły w d n iu 23 b m , sam o lo t jap o ń sk i, k tó ­ ry o d b y w ał lo t w y w iad o w czy n ad g ra­

n icą so w ieck ą w zw iązk u z d ziałan iam i g rasu jący ch tam b an d . W w y n ik u teg o strzeliw an ia p ilo t o d n ió sł lek k ą ran ę. A p a ra t n ie zo stał u szk o d zo n y .

*

N a tle ro z stro ju n erw o w eg o p o zb a­

w ił się ży cia w y strzałem z rew o lw eru w u sta n aczeln ik w y d ziału w M in ister­

stw ie O p iek i S p o łeczn ej Ja n G n o iń sk i.

P rz y b y ły n aty ch m iast lek arz p o g o ­ to w ia stw ierd ził zg o n d en ata. Z m arły cieszy ł się ja k n a jle p sz ą o p in ją sw y ch p rzeło żo n y ch i p o d w ład n y ch .

*

W m iejsco w o ści S id i B el-A bb es, n a p o g ran iczu alg iersk o - m aro k ań sk iem b an d y ci n a p a d li n a „S te M arseilleu se”.

T rzy o so b y z p erso n elu z o sta ły zab ite, m ięd zy n iem i d y rę k to r b an k u . S p raw cy ticiek li b ez ślad u .

*

S ąd O k ręg ow y w G ro dn ie sk azał k o ­ m u n istę S zlam ę P ro p o rca n a 6 la t w ię­

zien ia z p o zb aw ien iem p ra w o b y w atel­

sk ich n a p rzeciąg la t 8, Ja k w y n ik a z a k tu o sk arżen ia P ro p o rce b y ł ju ż d w a ra z y sąd zo n y za d ziałaln o ść k o m u n isty ­ czn ą i sk azan y n a 2 i n a 4 la ta w ię­

zien ia.

S ąd N ad zw y czajn y w H am b u rg u sk a z a ł n a śm ierć g ro źn eg o w łam y w acza n iem ieck ieg o E rn e sta H an nack a, b ęd ą ­ ceg o o d la t p o strach em całej o k o licy.

H an n ack , „zw an y k ró lem zło dziei" b y ł k ilk ak ro tn ie ju ż p rzez p o licję areszto ­ w an y , zaw sze jedn ak d zięk i n ieby w ałej sile i zręczn o ści zd o łał u ciek ać z w ię­

zien ia.

Z M ad ry tu d o n o szą, że w In sty tu cie św . Izy d o ra d o szło d o w alk i m ięd zy stu d en tam i rad y k aln y m i, a faszy sto w ­ sk im i. W iele o só b o d n io sło ran y . U rz ą­

d zen ie u czeln i zo stało zd em o lo w an e.

W y k ład y zaw ieszo no .

W ied eń sk ie B iu ro K o resp o n d en cy jn e d o n o si z B erlin a, że P ap ież P iu s X I u - d zielił jak o b y k ard y n ało w i F au lh ab ero - w i ty tu łu i ran g i leg ata p ap iesk ieg o , sk u tk iem czeg o p rzy słu g iw ać m u b ęd zie p raw o ek stery to rjaln o ści.

Z całej Polski

T O R U Ń . (T rag iczna śm ierć u cz­

n ia.) W u b . śro d ę, o g o d z. 1,30 w p o t w y d arzy ł się w D ru k arn i R o ln icze[ n a u l. B y d g o sk iej trag iczn y w y p ad ek , o- fiarą k tó reg o p a d ł sk u tk iem w łasn ej n ieo stro żn o ści u czeń d ziału lito graficz­

n eg o , śp . Ja n M o lier.

2 0 -letn i zaled w ie m ło dzien iec z a ję ­ ty b y ł p rz y m aszy n ie p łask iej, w y k o n y - w u jącej d ru k i lito g raficzn e. M aszy n a b y ła w p ełn y m b ieg u , g d y w p ew n ej ch w ili w n ieu stalon y ch d o ty ch czas o k o ­ liczn ościach g ło w a m ło d zień ca d o stała się p o m ięd zy p rzesu w ający się w ó zek m aszy n y , a ram ę o ch ro n n ą.

S k u tk i b y ły straszn e. C zaszk a n ie­

szczęśliw eg o z o stała zg n iecio n a, a z p o ­ w stały ch p ęk n ięć b lu zn ęła o b ficie k rew w raz z czątk am i ciała i m ó zg u . Z a a lar­

m o w an o n aty ch m iast d w a p o g o tow ia ratu n ko w e; m iejsk ie i w o jsk o w e. P ier­

w sze p rzy b y ło p o g o tow ie w o jsk o w e, k tó re z a b ra ło d o g o ry w ającą o fiarę d o sz p ita la w o jsko w eg o . W d ro d ze jed n ak n ieszczęśliw y w y zio n ął d u ch a.

— N O W E . (S traszn a śm ierć ro b o t­

n ik a.) Z atru d n io n y p rzy w y ręb ie lasu

w leśn ictw ie D o b re ro b . W ilg orsk i, la t 3 3 z P astw isk , u leg ł straszn em u w y p ad k o w i; zo stał p rzy g niecio n y p rzez sp a d a ją c e d rzew o ; co sp o w o d o w ało n a ­ ty ch m iasto w ą śm ierć.

W A R S Z A W A . (M ężczy zna w ro ­ li k o b iety -lek ark i.) P rz ed sąd em a p e la­

cy jn y m w W arszaw ie to czy ł się p ro ces sk azan eg o p rzez sąd w S ied lcach n a 4 la ta w ięzien ia W ik to ra M u szy ń sk ieg o , k tó ry p rzez szereg la t u d aw ał lekark ę.

U k rad łszy d o k u m en ty lek arce d r. D o - b ek , p rz e b ra ł się za k o b ietę i p o czął leczy ć lu d zi w m iasteczk ach p ro w in cjo ­ n aln y ch , W k ró tce zy sk ał so b ie sław ę lek ark i cu d o tw ó rczy n i. Z d em ask o w ała g o w łaścicielk a d o k u m en tó w . D o w ie- d ziew szy się p rzy p ad k o w o , że n a P o ­

m o rzu istn ieje le k ark a teg o sam eg o n a ­ zw isk a co o n a, zaw iad om iła p o licję, a d o ch o d zen ia d o p ro w ad ziły d o a re sz to­

w ania o szu sta.

S ąd A p elacy jn y w y ro k S ąd u o k rę­

g o w eg o zatw ierd ził.

G R Ó D E K JA G IE L L O Ń S K I.

(Z ło d ziej m o rd ercą.) W G ró d k u Ja g ie ­ llo ń sk im zło d ziej W ład y sław W y źd eń - k o z a strz e lił z rew o lw eru p o m o cn ik a k o w alsk iego , g d y ten u siło w ał m u p rz e­

szk o d zić w o k rad zeniu k u rn ik a. Z ab ó j­

ca stan ie p rzed sąd em d o raźn y m .

Ł Ó D Ź . (N iezw y k ły p o g rzeb n ie- lu b ian eg o k am ien iczn ik a.) S ły n n e p rz e ­ d m ieście Ł o d zi B a łu ty b y ło w id o w n ią n iezw y k łeg o p o g rzeb u , k tó ry w całej d zieln icy w y w o łał d u że p o ru szen ie.

Z m arł tam w łaściciel k am iem cy p rzy u l. Z g iersk iej A . M . Z m arły k am ien icz- n ik cieszy ł się n a B ału tach n ajg o rszą o p in ją, jak o czło w iek b ez serca, k tó ry z c a łą b ezw zg lęd no ścią p o stęp o w ał w o­

b ec lo k ato ró w , a o statn io u zy sk ał 10 w y ro k ów ek sm isy jn y ch . M ieszk ań cy p o ­ stan o w ili u rząd zić m u „p o grzeb " p ie r­

w szej k lasy .

Z w erb o w ali k ilk u n astu m u zy kan tó w , k tó rzy u k ry li się w p o d w órzu . G d y p o zw ło k i p rzy jech ał k araw an , jazzb and w y szed ł z u k ry cia i p o czął g rać sk o cz­

n eg o fo k stro tta. Jed n o cześn ie n a tru m ­ n ę p o sy p ał się g rad k am ien i i zaczęto lży ć n ieb o szczy k a. D o p iero g d y k a ra ­ w an o d jech ał n a cm en tarz ży d o w sk i, zeb ran y tłu m u sp o k o ił się.

loform&eje

M A T U R Y W M A JU . K u ra to rja o k ręg ó w w szczęły p rzy g o to w an ia d o p rzep ro w ad zen ia teg o ro czn y ch eg zam i­

n ó w m aturaln y ch , k tó re o d b ęd ą się w m aju p o d łu g stareg o reg u lam in u , alb o­

w iem refo rm a św iad ectw d o jrzało ści p rzew id zian a je st d o p iero p o zak o ń cze­

n iu reo rg an izacji szk o ln ictw a śred n ie­

go. —

— Nowe umundurowanie dla pocz­

towców. Z g o d n ie z zarząd zen iem M in i­

ste rstw a P o czt i T eleg rafów , jak n as in fo rm u ją m a b y ć w p ro w ad zo n e w d n . n ajb liższy ch n o w e u m u n d u ro w an ie d la fu n k cjo n arj u szó w p o czty . U m u n d u ro w a­

n ie to u trzy m an e zo stan ie w k o lo rze d o ­

ty ch czaso w y m , jed y n ie zm ien io n a zo ­ stan ie fo rm a m u n d u ró w , czap ek , o raz o d zn aczeń sto p n ia słu żb o w eg o .

M u n d ury p o czto w có w szy te b ęd ą w ed łu g w zo ru m u n d u ró w w o jsko w y ch , czap ki w zo ru an g ielsk ieg o o d zn ak i zaś sto p n ia słu żb o w eg o n o szo n e b ęd ą n a rę ­ k aw ach .

P o zatem służb a u rzęd n icza p o czty n a czapk ach n o sić b ęd zie em b lem at p o czty , tj. trąb k ę, zaś słu żb a tech n iczn a lite rę „ T “ w raz ze strzałam i.

Rddjoprogram

N IE D Z IE L A , 4. III. 1934 r.

9,00 A u d y c ja p o ra n n a . 10.00 T ran sm isja N ab o żeń stw a z K rak o w a. 12,15 P o ra n e k m u zy czn y z F ilh a rm o n ji W a rsz a w sk ie j.

14,00 O d czy t ro ln iczy . 14,15 P rz e g lą d ry n ­ k ó w p ro d u k tó w ro ln y ch , 14,30 P o g ra jm y w eso ło . 15,00 S łu cho w isk o w ie jsk ie . 15,20 Z esp ó ł ja z z o w y H e n ry k a G o ld a. 16,00 T ra n ­ sm isja „W eso łej A u d y c ji d la d zieci" ae L w o w a, 16,30 K w ad ran s sły n n y c h a rty stó w . 16,45 R e c y ta c je p o ezy j. 17,00 P o g a d a n k a p t.

„N asi p rz y ja c iele zw ierząt* ’. 17,15 K o n cert p o lsk ie j m u z y k i o ’’c h a ra k te rz e lu d ow y m . 18,00 S łu cho w isk o p t. „M ałżeń stw o ”. 18,40 M e lo ry cy ta c je z m u z y k ą A n d y K itsch m an n . 19,30 R a d jo ty g o d n ik d la m ło d zieży „C o się d z ie je n a św iecie”, 19,50 M y śli w y b ra n e . 19,52 K o n cert m u zy k i le k k ie j w w y k o n a n in O rk . P . R . 20,50 D z ie n n ik w ieczo rn y . 21,00 F e lje to n p t. „K ło p o ty c z y te ln ik a”. 21,15 N a w eso łej lw o w sk iej la li. 22,15 W iad o m o­

ści sp o rto w e ze w szy stk ich ro zg ło śn i P . R . 22,25 M u zy k a ta n e c z n a z k a w ia rn i „ G a stre - n o m ja ”.

P O N IE D Z IA Ł E K , 5. III. 1934 r.

7,00 A u d y c ja p o ra n n a . 12,05 M u zy k a le k ­ k a z p ły t. 15,55 R e c ita l sk rzy p co w y . 16,28 P ie śn i w w y k o n a n iu Z u zan n y K a rin o . 16,40 L e k cja ję z y k a fran cu sk ieg o . 16,55 R ecital fo rte p ia n o w y M a rji B ro n stein ó w n y . 17,25 Z re w ji fra n c u sk ie j — p ły ty . 17.50 S k rz y n k a p o czto w a ro ln icza. 18,00 O d czy t p t. „ N a j­

w y ższy d o m św ia ta”. 18,20 A u d y c ja ż o łn ie r­

sk a. 18,45 .K ied y w o jsko g ra ” — p ły ty . 19,25 O d czy t a k tu a ln y . 19,40 W iad o m o ści sp o rto ­ w e. 19,47 D z ie n n ik w ieczo rn y . 20,00 M y śli w y b ra n e . 20,02 M u zy k a le k k a . 21,00 „Z a sió dm ą g ó rą, za sió d m ą rz e k ą”. 21,15 K o n ­ c e rt w ieczo rn y . 22,00 M u zy k a salo n o w a z p ły t. 22,30 M u zy ka ta n e c z n a z d an cin g u

„ A d ria”.

Tajemnica Grobowca

POWIEŚĆ SENSACYJNA.

(Z F R A N C U S K IE G O ).

6 5 ) TOM I.

U m ie p a n i sz y ć ? — z a p y ta ła p a n i D u b ie u f S y m o n y .

U m iem , a n a w e t k ra ja ć i szy ć.

P o trz eb u ję o so b y , k tó ra b y się z a jm o w ała b ie liz n ą p e n sjo n are k i d o z o ro w a ła k ilk a sz w ac z ek . B ę d zie p a n i m u sia ła w g ląd a ć w m n ó stw o sz c z e­

g ó łó w , trz eb a b ę d z ie p a m ię ta ć o d ro b iaz g a ch ró ż­

n y c h . C z y są d z i p a n i, że m o że się p o d ją ć te j p ra c y ?

M o g ę.

Z a tem je st p a n i p rz y ję tą.

O , co z a szczęście!

P e n sja b ę d z ie n ie w ie lk a , d a m p a n i ty siąc d w ie śc ie fra n k ó w ro c z n ie , stó ł i m ie szk a n ie .

O w iele m n ie j sp o d z ie w a ła m się. Ja k m am p a n i w y ra zić m ą w d z ię c zn o ść ?

N ie d z ię k u j m i m o je d z ie c k o . P o trz eb u ­ je sz p ra c y , d a ję ci ją . P rz y szło ść tw o ja w tw e m rę k u .

R o z m o w a się sk o ń c z y ła . K to ś z a p u k a ł z lek k a d o d rz w i. O d d ź w ie rn a sta n ę ła w p ro g u .

Ja k iś k siąd z c h c e się z p a n ią w id zie ć.

P ro ś.

W sz e d ł z n a n y n a m o p a t M e rry s.

S łu ż ę p a n u — rz e k ła p a n i D u b ieu f.

S y m o n a w y szła ty m c z a se m .

P o z o sta w sz y sa m a z Y e rd ie re m , p a n i D u b ie u f sp o jrz a ła n a n ie g o p y ta ją c o :

C z e m u m a m z a w d z ię c z y ć w izy tę , p a n ie o p a c ie ? — z a p y ta ła.

M am d o p a n i z le c e n ie . Je ste m p ro b o szc z em w A rd e c h e . Je d e n z m o ic h p a ra f ja n m a je d y n a c z­

k ę , d z ie się c io le tn ią c ó re c z k ę , k tó rą c h c iałb y u m ie­

śc ić w ja k im p e n sjo n a c ie w P a ry ż u . P ro sił m n ie z a tem , a b y m z a ła tw ił m u tę sp ra w ę i o b e jrz a ł p e n ­ sję p a n i, o k tó re j sły sza ł, że n a le ż y d o n a j­

lep szy ch .

N a m o jej p e n sji u d z ie lan e je st w y ż sz e w y ­ k sz ta łce n ie . M o g ę śm ia ło p o w ie d z ie ć , że p e n sja m o ja w y ż e j sto i o d in n y ch .

P o z o sta je n a m ty lk o z a jąć się k w estją h i- g je n ic z n ą .

P o d ty m w z g lę d e m p e n sji m o je j ż a d n a in ­ n a n ie d o ró w n y w a . Je ż e li p a n so b ie ż y c z y , p o k a ż ę p a n u k la sy , sy p ia ln ie i o g ró d , k tó ry je s t b a rd z o ro z le g ły ..

F a łsz y w y o p a t n a to ty lk o c z e k a ł. P rz eło ż o n a o p ro w a d z iła g o p o c a łe j p e n sji, a p o te m z e szli d o o g ro d u . V e rd ier o b e jrza w sz y w sz y stk o d o k ła d n ie o co m u c h o d z iło , p o ż e g n a ł p o n ie jak im c z a sie p a ­ n ią D u b ie u f, n ie sz c z ęd z ą c p o c h w a ł d la je j p e n ­ sjo n a tu . P rz y p o ż e g n a n iu sk o rzy stał je sz c ze z je j n ie u w a g i i z ro b ił z w o sk u o d c isk z a m k u p rz y fu rtc e w y jśc io w e j. Z a p ię ć m in u t b y ł ju ż u L a rti- g u e sa i w szy stk o m u o p o w ie d z ia ł.

D ro g ę u c ie c z k i m ie li z a p e w n io n ą ....

WALENTYNA.

S y m o n a n a p rz ó d u d a ła się d o m a la rz a G a b rje - la S e rv e ta , d z ię k u ją c m u se rd ec z n ie z a p ro tek c ję.

T e n u d z ie lił je j je sz c z e k ilk a ra d i d a ł je j b ile c ik d o p a n a B re sso lle sa .

B y ły b u d o w n ic z y m iesz k ał w sw o im w ła sn y m p a ła c y k u . P o m im o d o ść z n a cz n e g o m a jątk u , B res- so lle s ż y ł sk ro m n ie , co n ie p o d o b a ło się je g o ż o n ie W a len ty n ie z d o m u D h a rv ille , k tó ra n ie ż y ła z n im w zg o d zie. W a le n ty n a lu b iła ż y ć w e so ło i b y w a ła w to w a rz y stw a c h , g d z ie m ą ż je j n ig d y n ie to w a rz y sz y ł. B u d o w n ic z y , n ie sz c z ę śliw y w d o - m o w e m p o ż y ciu , k o c h a ł b a rd z o sw ą je d y n ac z k ę M a rję . D la n ie j te ż , g d y u k o ń c z y ła p e n sję , zg o ­ d z ił się o tw o rzy ć d o m u sie b ie . W a le n ty n a g o d o te g o n a m ó w iła , g d y ż d o ro sła c ó rk a p rz e sz k ad z a­

ła je j w p ro w a d z en iu te g o ż y c ia , ja k d o ty c h c z a s—

C h c ia ła ja k n a jp rę d z ej w y d a ć zam ąż, a b y m ie ć sw o b o d ę.

W d n iu ty m n a stą p iła w ła śn ie ro z m o w a m ię ­ d z y m a łż o n k a m i, w k tó re j p rz e szk o d z iła im M a rja .

C ó ż, c z y ju ż sk o ńczo in a ro z m o w a o in tere ­ sa c h ? — z a p y ta ła .

N ie , a le n ie o d ch o d ź, p o g ó d ź n a s p o d p e w ­ n y m w z g lę d e m . C z y c h c ia ła b y ś, a ż eb y śm y b y w a li w św ie c ie i sa m i d a w a li w ie c z o ry i b a le ?

— C h c ę b y ć sz cz e rą z to b ą , o jc z e. T o w sz y stk o p rz y je m n e m b y ło b y d la m n ie. N ie je stem d z ik a i lu b ię to w arz y stw o . Je d n eg o g o śc ia n a w et z a p ro ­ p o n u ję . M a larz a teg o , k tó ry m a w y k o n a ć m ó j p o r­

tre t. P rz y jm ie c ie g o ?

N a tu ra ln ie, — o d p o w ie d z iał B re sso lles. — A le p rz y g o to w a n ia trze b a ro z p o c zą ć ju ż o d ju tra d o p rz y sz ły c h w ie c z o ró w .

W sz ę d z ie trz eb a p o z a w ie sz a ć lu stra! — z a ­ w o łała W a le n ty n a , k tó ra w id z ą c sw e ż y c z e n ie sp e ł­

n io n e , p ro m ien ia ła ra d o śc ią — z a jm ę się te ż su k ­ n ia m i M a rji.

D o b rze , d o b rz e — rz e k ł B re sso lle s.

W te j c h w ili w sz ed ł słu ż ą c y , z a w ia d a m ia ją c , że p rz y sz ła p a n ie n k a je d n a z liste m o d p a n a S e r- v e t. N a im ię m a S y m o n a.

T o ta b ie d n a p a n ie n k a , o k tó re j ci m am o m ó w iła m , — rz e k ła M a rja . — M u sim y ją p rz y ją ć .

P o p ro ś tę p a n ie n k ę — rz e k ł B re sso lle s d o k a m e rd y n era .

P o c h w ili w e sz ła S y m o n a i z a c z ę ła g o rą c o d z ię k o w a ć z a p ro te k c ję i sta ran ia . W a le n ty n a z p o g a rd ą p a trz y ła n a m ło d e d z iew c zę i p o c h w ili z a p y ta ła , c z y je st o n a sie ro tą .

- T a k ; — n ie z n a m n a w et m o ic h ro d z ic ó w , w y c h o w a ła m się n a p ro w in c ji u m a m k i, d o k tó re j p rz y n ió sł m n ie ja k iś c z ło w ie k w n o cy .

U sły sz a w sz y te sło w a , p a n i B re sso lle s d rg n ę ła , a le n ie c h c ia ła p rz y m ężu sw o im z a w iele je j w y ­ p y ty w a ć, b o w ie m k ró tk ie o p o w ia d a n ie S y m o n y , w z b u d ziło w n ie j w sp o m n ie n ia z p rz e d d w u d z ie stu d w u la ty .

N ie o k a z a ła te g o p o so b ie i g d y S y m o n a o d e sz ła , u d a ła się o n a te ż d o sw o ich p o k o i, z a d o w o lo n a b a rd z o z sie b ie .

* * *

P o z o sta w iliśm y sę d z ie g o d e G ib ray ‘a, k tó ry b a d a ł h ra b ieg o S m o iło w a.

(D a lsz y c ią g n a s tąp i)

Cytaty

Powiązane dokumenty

W w y- nadkach nieprzew idzianych, przy w strzym aniu przedsiębiorstw a, złożenia pracy, przerw ania kom unikacji, abonent niem a praw a żądać pozaterm inow ych

niczych uzasadnia się samo w sobie, gdyż wartość gosipodarstw rolnych obniżyła się o przeszło 2/3, wobec czego rolnicy stracili również 2/a sw’ego majątku, a mimo

[r]

łow ej, przedstaw ienie teatralne jest przecież jedną z głów nych prac, aby w yjść i ukazać się w si, pokazać jej sw ój dorobek, przed­. staw ić się jej w sw

Francja nie może się jednak zgodzić, by równocześnie z rozbrojeniem Francji, zbroiły się w przyspieszonym tem pie inne państw a.. W stosunkach polsko-francuskich od roku

wykonuję wszelkie prace wchodzące w zakres szklarstwa jak: oprawa obrazów, luster

K to tego nie w idzi, ten albo nie zda je sobie sprawy z doniosłości zagadnień gospodarczych życia pom orskiego, albo w naj­. gorszym w ypadku tego w idzieć

ną i rozpowszechnioną jest dziś prasa codzienna, rozchodząca się w tysią­. cach egzamplarzy, dochodząca