• Nie Znaleziono Wyników

Wigilia tego roku zapowiadała się dość ciekawie. Cała rodzina miała. przyjechać do nas. Mama szykowała jedzenie razem z siostrą, a ja z tatą

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wigilia tego roku zapowiadała się dość ciekawie. Cała rodzina miała. przyjechać do nas. Mama szykowała jedzenie razem z siostrą, a ja z tatą"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Magiczna Wigilia

Wigilia tego roku zapowiadała się dość ciekawie. Cała rodzina miała przyjechać do nas. Mama szykowała jedzenie razem z siostrą, a ja z tatą szykowałem stół, do którego miała zasiąść cała rodzina. Przygotowania trwały w najlepsze bo o 18:00 mieli być już pierwsi goście.

Kiedy przyjechali byłem bardzo szczęśliwy i nie mogłem doczekać kiedy połamiemy się opłatkiem. Kiedy już pomodliliśmy się i zaśpiewaliśmy kolędę usiedliśmy, aby zjeść pierwszy posiłek. Czułem się bardzo szczęśliwy, że cała rodzina jest razem i wszyscy tak świetnie się ze sobą dogadują. Ciocia zaczęła opowiadać nam o tym jak to zwierzęta w wigilię o północy zaczynają mówić. Moja siostra tak się zasłuchała, że zapomniała o piernikach w piekarniku. Z kuchni zaczął wydobywać się dym. Moja mama spanikowała i zaczęła krzyczeć. Nagle pojawił się Święty Mikołaj zdjął swoją kurtkę i zaczął nią gasić pożar!

Stałem i nie wierzyłem, że to naprawdę on. Kiedy już udało się ugasić pożar piekarnika zaprosiliśmy Mikołaja do stołu, aby zjadł z nami kolację.

Tym razem słuchaliśmy historii, które opowiadał nam Święty Mikołaj, byliśmy zafascynowani jego opowieściami. Zapytałem go, czy mógłby nas przewieźć swoimi saniami i zgodził się. Zabrał nas na przejażdżkę i lot saniami, było cudownie! Jeszcze nigdy nie czułem takiej radosci.

Kiedy Mikołaj przywiózł nas do domu, podziękowaliśmy mu za pomoc i zasiedliśmy znów do stołu. Kiedy nadchodziła północ postanowiłem pójść sprawdzić co u moich piesków, szczerze mówiąc nie wierzyłem w to, że będą

(2)

mówić ludzkim głosem. Poszedłem i zacząłem bawić się z moimi pieskami. Minęła północ a one nadal nic nie mówiły, w sumie już chyba i tak nic bardziej nie mogło mnie zaskoczyć niż Mikołaj, który ugasił płonący piekarnik. To były niesamowite święta.

Następnego dnia zapytałem rodziców czy przypadkiem nie śniły mi się te święta, byli zdziwieni o co chodzi. Okazało się, że to był tylko sen, ale za to jaki cudowny!

Autor: Antek, klasa 6

(3)

Świąteczny cud

Pewnego grudniowego wieczoru mała kicia ruszyła tak jak codziennie szukać pożywienia. Zdobywała je przeważnie z pobliskich śmietników oraz przez łapanie myszy, lecz w tamtym momencie wszystko miało się zmienić.

Był to 24 grudnia, kicia szukała jedzenia w śmietniku dopóki się usłyszała kroków ludzi podążających w jej stronę.

- Przygotowałaś już karpia na święta?- Zapytała jedna z osób.

- Jasne ! Jak mogło by się bez niego obejść? – Odpowiedziała druga.

Kicia słysząc to szybko wyskoczyła z śmietnika i postanowiła dostać się do któregoś domu. Niestety pierwsze cztery próby się nie powiodły, ponieważ została przegoniona. Postanowiła zmienić strategię, miała zamiar usiąść na wycieraczce i czekać aż ktoś ją wpuści, ale przed tym musiała upewnić się, że na podwórku nie ma żadnego psa.

Jak upewniła się, że jest bezpieczna usiadła na wycieraczce i cierpliwie czekała. Kicia była cała w błocie więc trudno było zobaczyć, że jest ona bura, miała niebieskie oczka i całkiem białe łapki. Nagle Kicia usłyszała kroki, otwieranie furtki i szelest siatek z zakupami. Jej oczom ukazała się postać drobnej pani w czapce i futrzanej kurtce.

- Ojej biedactwo, jaki brudny i zmarznięty kotek!- Powiedziała zatroskana Pani.

(4)

- Wezmę cię do domu- Dodała z uśmiechem.

Przestraszona kicia rozejrzała się dookoła, było tam bardzo ciepło i przytulnie a najbardziej zainteresował ją kudłaty dywan położony na środku pokoju niedaleko kominka oraz kolorową choinkę. Pani rozpakowała zakupy i postanowiła wykąpać kicię. Gdy kicia została zamoczona w wodzie pomyślała, że popełniła błąd siedząc na tej wycieraczce i zaczęła się wyrywać, ale później gdy była czysta poczuła się o wiele lepiej. Wskoczyła na fotel znajdującą się obok kominka i zaczęła wygrzewać się. W tym samym czasie pani dała jej jedzenie.

-Wyglądasz zupełnie inaczej po kąpieli- Uśmiechnęła się pani.

Gdy kicia jadła, pani zaczęła przygotowywać karpia lecz nagle kicia oderwała się od jedzenia ponieważ zainteresowało ją to bardzo. Gdy pani skończyła przygotowywać karpia siadła do stołu.

Spojrzała na kicię i wpadła na pomysł, aby podzielić się nim z kicią, ponieważ spędzała ona sama święta. Kicia bardzo się ucieszyła i zaczęła ze smakiem pałaszować karpia.

-Wesołych świąt kiciu – powiedziała pani z uśmiechem na twarzy.

- To jakiś cud bożonarodzeniowy, że cię spotkałam, dzięki tobie nie będę spędzać świąt samotnie.

Kicia pomyślała o tym samym ale nie mogła odpowiedzieć pani więc odmruknęła i przytuliła się do niej.

Autor: Emilka, klasa 6

(5)
(6)

OPOWIEŚĆ WIGILIJNA

Był zimny, mroźny dzień. Czekałam tylko na śnieg, którego delikatne płatki zaczęły powoli spadać na ziemię. W domu pachniało ciastem, czerwonym barszczem z uszkami i kapustą z grzybami. Mama szykowała potrawy na wieczorną kolację. W mojej rodzinie panowała atmosfera magiczna, wszystko wirowało mi w głowie. Nagle zaczął tak mocno padać śnieg, że do wieczora zasypało już wszystko. Widać było tylko zaspy i kolorowe migające światełka z okien sąsiadów. Przyjechali goście, świeca zapłonęła na stole, w pewnym momencie babcia wyjrzała przez okno, zobaczyła siedzącego skulonego człowieka na ławce przystanku autobusowego. Podbiegłam do babci i patrząc na niego zrobiło mi się smutno, a łzy same płynęły z oczu. Pomyślałam, czemu On tam sam siedzi w taką wyjątkową noc, przecież musi mieć rodzinę!

Muszą Go szukać! Rodzice objęli mnie i mama powiedziała:

- Nie płacz, już po tego Pana idziemy, zabierzemy Go do nas.

Po chwili starszy Pan był już w naszym domu. Zmarznięty, nie pamiętał skąd jest i jak się tu znalazł. Z tego wszystkiego uświadomiliśmy sobie, że nasza choinka stoi, ale nieubrana. Starszy Pan okazał się bardzo sympatycznym i miłym człowiekiem. Z uśmiechem na ustach zaczęliśmy razem wieszać bombki i różne inne ozdoby. Gdy już światełka zabłysły na gałązkach wszyscy razem śpiewaliśmy kolędy. Nasz pusty talerz na stole nie był już pusty. Po kolacji tuż przed północą, kiedy zbieraliśmy

(7)

się do kościoła na pasterkę ktoś zapukał do drzwi. Był to syn starszego Pana, którego mojemu tacie udało się odnaleźć. Widać było wielką radość w oczach dziadka, uścisnęli się bardzo mocno i do dziś nas odwiedzają. Przybrany dziadek, bo tak Go nazwałam, jest moim przyjacielem. Nie ma własnych wnuków więc cieszy się z każdej chwili spędzonej ze mną, a ja z nim. Od tego czasu każde święta spędzamy razem.

Autor: Julia, klasa 4

(8)

„Opowiadanie świąteczne”

Historia ta wydarzyła dzień przed Bożym Narodzeniem, nie wiadomo dokładnie kiedy, nie wiadomo gdzie. Jedyną rzeczą jaką wiem o tym miejscu to to, że był to pałac. Historia ta rozpoczyna się niepozornie, jest ona o dwóch siostrach, księżniczkach. Jedna z nich nazywała się Zosia i choć była ciut niegrzeczna była ona zarazem miła i mądra, druga nazywała się Zuzia, była krnąbrna, dokuczała wszystkim i robiła im same przykrości. Obie siostry były bliźniaczkami i wyglądały tak samo, miały długie złote włosy leżące na całym tułowiu i oczy błękitne jak najczystsze morze. Tego toteż dnia król z pochmurną miną (która zawsze była wesoła, ponieważ był on pogodnym człowiekiem i zawsze bawił się ze swoją córką Zosią) wezwał jedną z księżniczek, Zuzię. Powiedział jej:

-Nie możesz się tak zachowywać, przewracasz stoiska płoszysz konie i dziurawisz beczki z wodą. I oczywiście jak co roku psujesz potrawy i dekoracje świąteczne.

Jak się domyślacie, długo nie trzeba było czekać na odpowiedź -Ja? Nigdy! Mam tylko dziesięć lat!!!

(9)

-Ja już wiem! Sam to widziałem, na własne oczy! Do pokoju!- krzyknął- I nie wychodzić do obiadu, a potem do kolacji!- i zakończył tę rozmowę. Nie pamiętał już co miał w planach powiedzieć dalej ale czuł jakby było to już nie ważne.

-Teraz można liczyć tylko na świąteczny cud.- powiedział do królowej i oparł łokieć na ramieniu tronu, na którym siedział.

-Ja też tak myślę.-zgodzili się oboje.

Tymczasem Zosia bawiła się grzecznie lalkami w pokoju, a Zuzia planowała ucieczkę z pałacu do miasta.

-Po co mi oni!?- myślała krnąbrna księżniczka podczas ucieczki.

-Tylko mnie hamują!- kontynuowała.

-Nie rób tego, nie rób tamtego, mam ich dość!!!

Kiedy już nadeszła pora obiadu i wróciła, zobaczyła, że wszyscy bardzo ciężko pracują przy ozdabianiu całego pałacu i zapaliła się w niej iskierka dobroci, miłości i współczucia lecz po sekundzie zgasła. W zamku panowała ciepła atmosfera, wszyscy śpiewali kolędy, a z kuchni było czuć zapach cynamonu i innych rzeczy używanych do wyrobu pierniczków. Wszędzie było czuć również zapach jemioły i widać było poddanych króla, których król osobiście zaprosił.

-No wreszcie jesteś!- powiedział król, gdy Zuzia weszła do jadalni.

-Czekamy na Ciebie od pięciu minut!- dokończył.

(10)

-Przepraszam.- powiedziała Zuzia nie wiadomo po co. Sama się nawet o to pytała w duchu.

Cały obiad, a następnie kolacje przemilczeli. Kiedy wszyscy położyli się do swoich łóżek, niedobra księżniczka zaczęła myśleć o wszystkim co ją dzisiaj spotkało, o rozmowie z ojcem, wymknięciu się i pięknych dekoracjach. Potem pomyślała, że jutro jest Boże Narodzenie i momentalnie usnęła. Kiedy się obudziła wszystko wydało jej się bardziej szarobure. Jednak nie przeszkodziło jej to w jej codziennym trybie życia. Najpierw poszła na śniadanie, a następnie wyszła. W tym momencie, ktoś podstawił jej nogę.

-Uważaj jak chodzisz!- powiedział do niej.

-To ty powinieneś uważać!- powiedziała tuż przed chwilą, gdy zobaczyła, że mówi to do niej najmilszy chłopiec w całym królestwie, który ma siedem lat. Wtedy pomyślała, że to coś dziwnego i po chwili zastanowienia poszła obojętnie, ze spuszczoną głową dalej. Nagle usłyszała:

-Co krzyczysz na mojego syna!?

-Właśnie jesteś dla nas taka niemiła!- powiedziała reszta ludzi chórem.

-Krzyczysz na nas!- powiedziała cała rodzina w jednym momencie.

-Przewracasz nam stragany!- krzyknęła pewna kobieta.

(11)

Nagle zjawili się król i królowa. Księżniczka się ucieszyła i powiedziała:

-Jak się cieszę, że was widzę! Zabierzcie mnie stąd!!!

-Nikt Cię nie kocha!- powiedzieli jej rodzice.

-Psujesz nam naszą ciężką pracę!- powiedział służba.

-Płoszysz nam konie!- powiedzieli dwaj bracia.

-Dziurawisz beczki z wodą!-powiedział stary rolnik.

-Nikt Cię nie lubi!- powtarzali jej wszyscy nawet jej własna siostra.

-Nikt Cię nie kocha!- mówili to ciągle.

-Nie! To nie prawda!- mówiła krnąbrna księżniczka.

-Jasne, że to prawda!- powiedzieli wszyscy chórem.

Nagle wszyscy zamienili się w duchy, straszne duchy. Wtedy księżniczka zaczęła się cofać. I w tym momencie spadała tyłem do czarnego pokoju z kolcami na podłodze. Na całe szczęście w tej chwili obudziła się i zobaczyła jak z jej pokoju wychodzi jedna osoba ze służby.

-Przepraszam! Przepraszam Waszą Mość!- powiedziała służąca.

-Nic nie szkodzi, to ja przepraszam.- odpowiedziała Zuzia.

Służąca oniemiała i dopiero po sekundzie wyszła. Księżniczka obejrzała jak pięknie ozdobiony jest jej pokój i poszła do jadalni.

(12)

Po drodze przepraszała wszystkich, których napotkała. Kiedy stanęła przed jadalnią, zaczęła biec i rzuciła się ojcu w ramiona.

-Przepraszam was za wszystko złe co zrobiłam!- mówiła głośno ze łzami w oczach.

-Zmienię się!- dokończyła po sekundzie.

-Wybaczamy Ci!- powiedzieli wzruszeni rodzice.

Wieczorem cała rodzina razem z poddanymi hucznie świętowali Boże Narodzenie i już na zawsze wszyscy byli dla siebie mili. Taka oto jest historia jak duch świąt odmienił jedną dziewczynkę.

Autor: Helenka, klasa 6

(13)

„Spotkanie z Mikołajem”

W Mikołajki nie mogłem zasnąć. Nie spałem do jakiejś dwudziestej trzeciej. Próbowałem, ale wcale mi nie szło. Po chwili usłyszałem jakieś hałasy w domu, na dole. Najpierw pomyślałem, że to mój pies, lecz był na dworze, więc to nie mógł być on. Założyłem klapki i po cichu zszedłem na dół. Zobaczyłem pewną postać, ale nie wiedziałem kto to może być, bo było zgaszone światło. Dlatego schowałem się za schody. Po chwili zobaczyłem, że to Święty Mikołaj. Nie mogłem w to uwierzyć. Prawie się wydarłem na cały dom, ale szybko wróciłem do łóżka. Zżerała mnie ciekawość, więc zszedłem znowu na dół i się zdziwiłem, bo zobaczyłem, że Mikołaj teleportował się za drzwi. Jak najszybciej podbiegłem do okna, a tam ujrzałem odlatujące wielkie sanie z gromadą reniferów, a za nimi unosił się magiczny pył. W tym momencie zauważył mnie Święty Mikołaj, zawrócił do mnie i dał mi list, który miałem przeczytać rodzeństwu. Po tym wszystkim zasnąłem, a z rana chciałem opowiedzieć o tym bratu i siostrze, ale myślałem, że mi nie uwierzą. Przypomniałem sobie wtedy, że mam list od Mikołaja. Po przeczytaniu zazdrościli mi tego przeżycia.

Autor: Antek, klasa 4

(14)
(15)

Autor:Agnieszka, klasa 2

(16)

Cytaty

Powiązane dokumenty

II. Analiza i interpretacja tekstów kultury. Uczeń zna teksty literackie i inne teksty kultury wskazane przez nauczyciela...

Nauczyciel rozdaje uczniom tekst wiersza Józefa Czechowicza Jesień (załącznik 2) i prosi któregoś o przeczytanie.. Następnie sam jeszcze raz

Materiał edukacyjny wytworzony w ramach projektu „Scholaris – portal wiedzy dla nauczycieli"1. współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach Europejskiego

 Wartością dodaną rozwiązania jest moŜliwość tworzenia zasobów wiedzy (zadań) zarówno przez nauczycieli, jak i uczniów oraz rozwój kompetencji efektywnej pracy.

Nagród się tu nie przyznaje, formą wyróżnienia jest wybór filmu jako tematu do obrad i dyskusji „okrą­.. głego stołu” - seminarium

Do dyskusji zaprosiliśmy gości, którzy – wydawa- łoby się – mają decydujący wpływ na kształt publicznej ochrony zdrowia i których odpowiedzi na przedstawio- ne wyżej

” Narodowy płatnik tak nisko wycenia procedurę leczenia odwykowego osób uzależnionych od nikotyny, że zamykane są kolejne poradnie antynikotynowe

P odczas zajêæ z technologii betonu, prefabrykacji i innych pokrewnych dziedzin, traktowaliœmy beton prawie wy³¹cz- nie jako materia³ konstrukcyjny, od którego wymagaliœmy