• Nie Znaleziono Wyników

Ida Kamińska - Ryszard (Rami) Weiler - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ida Kamińska - Ryszard (Rami) Weiler - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

RYSZARD (RAMI) WEILER

ur. 1946; Drohobycz

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów, TSKŻ, ulica Krakowskie Przedmieście 13, życie kulturalne, Ida Kamińska (1899-1980), Teatr Żydowski w Warszawie

Ida Kamińska

Największe święto było, jak przyjeżdżał Teatr Żydowski do Lublina, to było największe święto. Oni tak często nie przyjeżdżali. Występowali w Teatrze [im.

Juliusza] Osterwy oczywiście i wtedy gwoździem programu była Ida Kamińska.

Pamiętam, że mnie nieraz koledzy z grupy na studiach pytali, czy mógłbym załatwić jakieś bilety, bo tam w TSKŻ-ecie mieliśmy te bilety dodatkowe. Ja po żydowsku nie rozumiem, ale na wszystkie te sztuki zawsze chodziłem. To było największe święto.

Później, po występie, [aktorzy] przychodzili [do klubu], zawsze było takie przyjęcie w TSKŻ-ecie. Jak ta Ida Kamińska się wdrapała na te wszystkie schody – przecież ona już wtedy była dosyć wiekowa – to ja do dzisiaj nie wiem.

Data i miejsce nagrania 2006-11-24, Hajfa

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jak się przychodziło ze szkoły, raz dwa lekcje i byle na dwór się pobawić trochę, nie to co dzisiaj, że dzieci siedzą głównie w domu, każde przed komputerem i nie ma

Bo jak byliśmy we Wrocławiu, to on był tam dyrektorem całego okręgu dolnośląskiego, to jest okręg, który jest większy niż cały Izrael.. I kiedyś była tam jakaś

Z tego co ja słyszałem – ja nie byłem świadkiem tego – jak go wyrzucili wtedy w [19]68 [roku], to on się w ogóle przez radio dowiedział.. Nie wiem, czy to jest prawda, ale

Pamiętam, że byłem na koloniach, on przyjechał i opowiadał takie różne wspomnienia, zdaje się, że siedział w jednej celi z Zawadzkim i to było w roku, w którym

Pamiętam, jak już wyjeżdżałem, przed wyjazdem spotkałem jednego profesora, który leczył mojego tatę, bardzo starszy pan.. To był wrzesień i on mi mówi, jak

Mieliśmy zajęcia wtedy na uczelni i przyszedł rektor, wtedy rektorem był Podkowa, i powiedział, żeby pójść do jakiejś sali wykładowej, zebrać się w innym budynku.. I

W każdym razie ja na pewno nie mogę powiedzieć, że osobiście mnie to dotknęło?. Ale nie można mieć zamkniętych oczu, jak się widzi, co się widzi dookoła

Oni byli pierwszą parą, która wyjechała z Lublina, dopiero na nich wszyscy [się uczyli, że] trzeba mieć zaproszenie z ambasady, potem trzeba pójść zdać obywatelstwo i tak