• Nie Znaleziono Wyników

Przyjaciel Dzieci. 1848/1949, nr 3

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przyjaciel Dzieci. 1848/1949, nr 3"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

PRZYJACIEL DZIECI.

C zas ja k strz a ła szybko leci, K orzystajcie z niego dzieci.

Rok I. 1 8 4 8 . N 3. Lwów 20. Lipca.

R E L I G I JA.

P I E R W S I D W A J LU D Z IE . (Ciąg dalszy.)

W poprzednim n u m erze opow iedziałem w am o stw orzeniu św iata, dzisiaj opow iem w am o stw orzeniu człow ieka. T e dw a przedm ioty początkiem są w szelkiej n au k i, podstaw ą historyi św iata, p odstaw ą religii. Pism o św ięte, ta najdaw niejsza księga u ludzi, od stw orzenia św iata i człow ieka, opisy sw oje zaczyna.

P oznaw szy m ąd ro ść, w ielkość i w szechm ocność S tw ó rcy , p o ­ znaw szy wyższe przeznaczenie człow ieka, w szystko się potem łatw o rozum ie. P ierw szym n a ziemi człow iekiem był Adam.

O pow iem w am , w jak ich słow ach pism o św ięte stw orzenie A da­

ma i E w y opisuje: -D okonaw szy Bóg stw orzenia św iata rz e k ł:

uczyńm y człow ieka n a w yobrażenie i podobieństw o n asze, a niech przełożony będzie rybom m orskim i p tastw u pow ietrzne­

m u, i w szystkiern zw ierzętom , i w szystkiej ziem i, i n ad w szyst­

kim płazem , k tó re się płazi po ziemi. U tw orzył tedy P a n Bóg człow ieka z m u łu ziem i, i n a tc h n ą ł w oblicze jego dech ży­

w ota, i stał się człow iek żyjący, a nazw ał go Bóg Adam. A zaszczepił był Bóg sam od początku raj roskoszy, w którym postanow ił um ieścić człow ieka i w yw iódł był z ziem ię w szelkie drzew o piekne k u w idzeniu i k u jed zen iu sm aczn e, um ieścił Bóg także w raju drzew o żyw ota, drzew o w iadom ości dobrego i złego. W ziął tedy P a n B óg człow ieka, i posadził go w raju roskoszy, aby spraw ow ał i strzegł go i rzekł m u m ów iąc: z każdego drzew a rajskiego je d z , ale z drzew a w iadom ości do­

brego i złego nie jedz, bo k tó re g o dnia będziesz jadł z niego, śm iercią um rzesz. Przyw iódł też" P an B óg do A dam a w szystkie zw ierzęta i nazw ał Adam im ionam i ich w szystkie zw ierzę ta,

(2)

— 18 —

w szystko ptastw o p o w ietrzn e, i w szystkie plaży ziem ne. L ecz A damowi nie znajdow ał się pom ocnik jem u podobny. R zekł tez B óg: nie dobrze jest człow iekow i być sam em u , uczyńm y m u pom oc jem u podobna. P rzypuścił tedy Pan B óg tw ardy sen na A dam a, a gdy zasnął, w yjął jed n o żebro z niego i zbu­

dow ał z teg o żebra ko b ietę, przyw iódł ją do A dam a i rzek ł Bóg do nich: roście i napełniajcie ziem ię, a czyńcie ją sobie p o d d a­

na i panujcie n ad rybam i m o rsk iem i, n a d p tastw em pow ietrznem i nad w szystkiem i zw ierzęty, k tó re się rachują ziemi. Oto dałem w am w szelkie ziele w ydające nasienie n a ziem i, i w szystkie drzew a, k tó re sam e w sobie m ają nasienie rodzaju sw eg o , aby w am były na pokarm i w szystkiem zw ierzelom ziem skiem i w szystkiem u p tastw u p o w ietrznem u i w szystkiem u co się rusza i w czem kolw iek je st dusza żyw iąca, aby m iały co p ić .«

W idzicie dzieci u k o ch a n e, jak znow u słow a pism a św ięte­

go zgodne są z rzeczyw istością: B óg udziela człow iekow i w ła ­ snego d u ch a, tw orzy go na obraz i podobieństw o sw oje, czyni go p an em św iata, przełożonym w szelkim żyjącym istotom na ziemi. Sam oznajm uje m u jeg o w yższość i w ielkość przezna­

czenia na ziemi. Ale choćby nas pism o św ięte nie uczyło, że człow iek tch n ien iem B ożem ożyw iony został, że go B óg p anem św iata uczynił, w łasny nasz rozum łatw o b y tej praw dy dostrzegł.

H istorya utw orzenia i w yw yższenia człow ieka, rów nie jak histo- rya stw orzenia św iata codziennie się pow tarza. Człowiek na podobieństw o B oga stw o rzo n y , złożony z ciała i duszy, która nie u m iera , bo je s t d u ch em nieśm iertelnego B oga, człow iek, m u ł ziem i, tch n ien iem S tw órcy ożyw iony, dotąd piętno bóstw a w ro ­ zum ie i znikom ość ciała w słabościach i g rzechu na sobie nosi.

A dam i E w a m ieszkali w ra ju , w y zaś m ieszkacie w P ol­

sce, ta k oddalonej od Azyi, w której raj m iał istnieć. Kilka ty ­ sięcy lat epokę tę dzieli, a przecież i w y dzieci u k o c h a n e , p o ­ dobnie ja k pierw si rodzice nasi, z w oli Boga odebrałyście życie, i w as B óg d uchem sw oim ożywił, z ciała i duszy złożył, i ta­

kże w ra ju roskoszy um ieścił; a w iecie w jakim to raju ? Oto w raju cu dow nych u tw o ró w B oga; u tw o ró w w szędzie zarów no otaczających człow ieka, w szędzie w szechm ocność Boga i m iłość Jeg o ku ludziom okazujących; u tw o ró w , na których w idok ro ­ zum nasz się z d u m iew a, serce w dzięcznością się p rzejm uje, m yśl nasza się w znosi i szczęśliwym i nas czyni. W szyscy na ziemi ludzie są sobie podobnem i istotam i, w szyscy w raju ro - skosznym utw o ró w Boga um ieszczeni zostali, dla tego też w szys­

(3)

10

cy będąc dziećm i jednego B oga, w oczach Jeg o są sobie ró ­ wni. Jakim był A dam , takim je s t dotąd każdy na ziemi czło­

w iek, czy to k ró l, czy ch ło p e k , czy ksiąźe, czy żebrak, w szyscy na podobieństw o Boga stw orzeni, i do w iecznego życia prze­

znaczeni zostali. Kto godnie żyje na ziem i, kto w ięcej Boga k ocha, kto go lepiej słu ch a , te n w oczach Jego wyższy, te m u w iększa n adgroda w niebie przeznaczona zostanie. Bóg nie uw aża na stan , urodzenie lub m ajątek ludzi, ale na ich serce, uczucia i postępki. W oczach Boga nic nie znaczy być ksią- żęciem , albo m ieć dużo m ajatku; cnotliw y rzem ieślnik, uczciw y 1 olm k, w iece| m a przed B ogiem w artości pik złośliwy h rab ia, zatw ardziały bogacz, lub okru tn y książę. P raco w ita choć uboga m atka, która dzieci sw oje cnotliw ie w y ch o w a, w iększą od Boga nadgrodę odbierze jak dum na jak a pani, która życie sw oje prze­

pędza w strojach i zbytkach. Pam iętajcież w ięc sobie, że k a ­ żdy człow iek istotą sw oją je st w am p o dobny, i ró w n y , ze k a ­ żdy do szczęścia ró w n e ma p raw o , ho go Bóg zarów no z in- nemi do szczęścia stw orzył i do w ieczności przeznaczył, a w ięc nie pow inniście nikim p o g ardzać, ani nikogo poniżać, ale w każdym człow ieku uw ażać rów nego sobie brata.

(Ciąg dalszy nastąpi.)

(Ciąg dalszy.)

O C IA Ł A C H B E Z K S Z T A Ł T N Y C H .

Pom iędzy c i a ł a m i b e z k s zt a ł t n e m i najznajom sze są. w o - f^>, p o w i e t r z e i o g ie ń .

W o d a jest w stanie n atu raln y m ciałem ciekłem , bez za- p achu, sm aku i koloru. Że w oda je st ciekłą pochodzi od za­

w artego w niej ciepła — bo gdy to u traci, (a co się przy p e­

w nym stopniu z im n a dziać zwykło) staje się tw ardem cm cm , lo d e m zw anym . Jak zim no w o d ę w tw a rd e ciało czyli lud przem ienia, ta k przociw nie g o r ą c o rozrzedza ją, ulatnia czyli przem ienia w w a p o r y (parę), k tó ry ch siła je st zadziwiająca.

Przystaw iw szy w o d ę w g arn k u do ognia, ta się zaczyna zwolna rozgrzew ać, a w tedy tw orzą się na jej pow ierzchni d ro ­ bniutkie b ań k i, k tó re p ękając, przem ieniają się w p a rę , która ulatuje i jak pow ietrze jest przezroczysta, l a p ara osiada zwy­

kle w przykrytych naczyniach na pokryw ie w kształcie d ro -

(4)

20

bnvch b an iek ; gdy w oda w rzeń zaczyna, obficie tw orząca się p ara podnosi p okryw ę chcąc ulecieć — gdybyśm y g arn ek tak szczelnie zam knęli, aby się p a ra zupełnie w ydobyć nie m o g ła, n atedy nadzw yczajnie rozrzedzona p ara , nie m ogąc się pom ie­

ścić w g a rn k u , w ysadziłaby p o k ry w ę, albo inaczej m usiało b y całe naczynie pęknąć.

P rzekonaw szy się ludzie o takiej sile pary , użyli jej w te n sposób, aby przy pew nych ro b o tach zastępow ała siłę ludzi lub zw ierząt, o czem w am później opow iem . N adto w iedzieć m a­

cie k o c h an e dzieci, że i ch m u ry unoszące się w p o w ietrzu, nie sa nic in n eg o , tylko unosząca się para w odna, która zam ienia­

ją c się czasem w k rople jak o d e s z c z na ziem ię p a d a , albo znajdując się blisko ziem i m g ł ą się nazyw a. Z m arzła para opada ja k o ś n i e g , a zm arzły deszcz jak o g r a d .

W o d a je st bardzo dobroczynną; służy jako najzdrow szy n a ­ pój dla ludzi, zw ierząt i roślin; bez w ody nie m ogliby żyć ani ludzie, ani zw ierzęta, ani rośliny. W dalekich gorących k ra ­ jach, gdzie są rozległe piaszczyste puszcze, a w nich nadzw y­

czajny b rak w ody — często k ro ć ludzie i zw ierzęta z p ra g n ie­

nia ginąć m uszą; a najdrobniejsza roślina nie pojaw i się na tych rozległych gorących piaskach. I u nas gdy często k ro ć deszcz czas jakiś nie ożeźwi ziem i, usychają rośliny, a w tedy p o ­ w szechny głód panuje.

W o d a unosi statki i okreta przez rzeki i dalekie m orza, przez co zbliża ludzi do siebie i ułatw ia handel pom iędzy na­

ro d am i; bo dzieci ukochane, są kraje ja k się później dow iecie, do których inaczej dostać się nie m ożna, jak tylko przez rozle­

głe w ody m o r z a m i zw ane.

Ale w oda je st częstokroć i srodze niszcząca. Często o g ro ­ m ne m assy ch m u r nagle zalew ają rozległe okolice, i pow staje w ylew . D om y, zboża, zw ierzęta i ludzi — unosi w oda gdzie ich zajm ie — poryw a ze sobą odw ieczne doby i olbrzym ie skały — w szystko u nosi w niestrzym anym pędzie i w szędzie szerzy strac h i spustoszenie. A ileż to razy ta w oda w k ształ­

cie g rad u — zniszczyła całoroczne zabiegi i nadzieje rolnika?

Ale gdy uw ażym y jak ow e ulew y czyszczą pow ierzchne ziemi z szkodliw ych zdrow iu zgnilizn roślinnych i zw ierzęcych, a w od­

ległych stro n ach użyźniają niem i płonną ziem ię, to i w tym poznam y m ąd ro ść O patrzności, która i w szkodliw ych na pozór zjaw iskach dobrodziejstw am i nas obsypuje.

(Ciąg dalszy nastąpi,)

(5)

2 1 ____

O P I S ZIEMI.

(Ciąg dalszy.)

Dzień i no c nie zaw sze byw ają rów nej co do czasu d łu ­ gości, chociaż doba (jak się pow iedziało) m a zaw sze 2 4 godzin.

Czasem z ty c h dw udziestu czterech godzin w ięcej je s t ciem nych niż jasn y ch , w tedy m ów im y, że dni k rótsze, a n o ce dłuższe.

Czasem znow u, w ięcej je s t w dobie godzin jasn y ch niz cie­

m nych, w tedy m ów im y że dni są dluzsze a n o ce krótsze.

Zeby ziem ia m ogła słońce raz do k o ła o b ieg n ąć, potrzeba jej dob d w u d z ie sto -c z tero -g o d z in n y c h , czyli ja k zw yczajnie m ó ­ w ią, dni 5G 5 i jeszcze godzin sześciu.

T en ru ch ziemi daleko je st szybszym od ru c h u , przez k tó ­ ry sam a koło siebie się k rę ci, a k tó ry daje n a m św iatłość dnia i ciem ność nocy.

T ak p rędkiego biegu nie czujem y je d n a k , bo ziem ia toczy się bez w strząśn ień , bez podrzutów , bez przeszkód, z niepojętą szybkością.

W szakże gdy prędko jed ziecie, m iga się w a m w szystko w oczach i niby u ciekać zdaje; gdybyście żadnego w strzęśnienia nie czuły, to złudzenie byłoby daleko silniejsze; m yślałybyście wtedy, że siedzicie n ieru ch o m ie, a d roga z rozm aitem i drzew a­

mi i dom am i płynie tylko po obu stronach.

Z biegiem ziemi rzecz m a się ta k sam o ; jedziem y na niej bardzo p rę d k o , ale że nie czujem y żadnego trzęsien ia, zda­

je nam się, iż ziem ia w m iejscu stoi, a sło ń ce z calem skle­

pieniem niebieskiem p rzesuw a się powoli.

T en czas, którego ziem ia potrzebuje na swój obieg około słońca, zow iem y rokiem . R ok m a w ięc dni 5(15 i godzin G.

Z tych sześciu godzin przybyw a co cztery lata dzień j e - den, i każdy ro k czw arty z 5G 6ciu dni je s t złożony.

R ok m ający 56G dni nazyw am y ro k iem przestępnym . (Ciąg dalszy nastąpi.)

H 1 S T 0 R Y A.

k r ó t k i e d z i e j e r o d u l u d z k i e g o. (Ciąg dalszy.)

Tym najdaw niejszym n a ro d em rolniczym byli E g i p c y a n i e , po obu stro n ach Nilu zam ieszkujący.

(6)

Nil corocznie podczas lala szeroko rozlew a, a zostawiając m u l po ustąpieniu w ody, g ru n t przez to jak b y zagnaja i w ielce żyznym czyni. W położeniu ta k sprzyjającem upraw ie ziem i, osiedli w ięc pierw si rolnicy, o k tó ry ch w najodleglejszych w sp o ­ m nieniach je st zm ianka, i w k ró tce pom iędzy nim i w zniosło się u k ształcen ie, w ydoskonaliły różne sztuki, potw orzyły różne od­

krycia i w ynalazki. N ajpierw budow nictw o zadziw iające zrobiło p ostępy; E gipcyanie nie poprzestali n a staw ianiu pro sty ch do­

m ów , ale ze skał od w sch o d u pogranicznych brali m assy k a ­ mieni do w znoszenia dziś jeszcze zadziw iających sw ym ogrom em pom ników .

W śró d tych pom ników szczególniej g o d n e są uw agi o b e l i s k i i p i r a m i d y , w szystkie praw ie od

5 0 0 0 lat trw ające.

Obeliski są czw oro­

k ą tn e , ostro u góry kończące się słupy, w y­

sokie n a 5 0 , a czasem na '180 stóp, i z je d n e ­ go kam ienia w yciosane.

P ira m id y są je sz c z e PIRAMIDA. OBELISK. w ię k s z e , w z n o sz ą się z sz ero k iej p o s a d y , z u k o ś n i e p o c h y l o n e m i b o - cz n ein i ś c ia n a m i, s t a w i a n e są z k a m i e n i a w a ­ p ie n n e g o , w y s o k ie od 2 0 0 do 8 0 0 stóp. W e ­ w n ą tr z m a ją k o r y ta r z e i p o k o je b e z o k ie n , a n a w e t w głąb ziem i z s t ę p u j ą c e skle pie nia.

W piram idach staw iali E gipcyanie n ab al- sam o w an e ciała u m a rły ch , to jest tak ie tru p y , od których części podlegające najprędszem u zepsuciu, n. p. m ózg i w n ętrzności odrzucali, i k tó re w ew nątrz sm arow ali m ocnym w yw a­

rem z ziół i korzeni, a zew nątrz przeźroczystą żyw iczną m ateryą powlekali.

T ak nab alsam o w an e ciała zow ią się m u ­ m ia m i. B ardzo w iele m um ij dochow ało się aż do dzisiejszych czasów , i m ają także bli­

sko po trzy tysiące lat. MUMIA

(Ciąg dalszy nastąpi.)

(7)

25

KRÓTKA HISTORYA POLSKI.

(Ciąg dalszy.)

P od rządam i innych n astęp có w B olesław a, Polacy ciągle akze to bili się z N iem cam i, to in n e sąsiednie wojow ali ludy, a szczególnie w stronie P om orza i n a R usi, gdzie było w ielu drobnych książątek, ustaw icznie kłócących się z sobą.

Je d en z p raw n u k ó w C hrobrego, B olesław tak że, lecz dla u st nieco skrzyw ionych K rzyw oustym przezw a­

ny, najw ięcej się odznaczał m eztw em i zw ycięztw am i sw ojem i z całego rzę­

du przed nim panujących książąt.

Od dziew iątego ro k u sw ego życia, zaczął już na w ojnach byw ać i do tru d ó w się hartow ać. Gdy księciem BO LESŁA W KRZYWOUSTY, zo stał, cesarz niem iecki, k tó ry dla tego że m iał jakąś w e W łoszech p rzew ag ę , uw ażał się za dzie­

dzica ow ych R zym ian, co św iatem całym w ładali, przysłał do niego, żeby m u ho łd złożył, to je s t: u zn ał go sw oim zw ierzch­

nikiem i zapłacił m u w iele pieniędzy, lub też dał trzysta u zb ro ­ jonych rycerzy, którzyby się za niego gdzieś w dalekich k ra ­ jach bili. B olesław i P olacy ani słyszeć o tern nie chcieli.

Zaczęła się w ięc w o jn a, k tó ra się k lęską N iem ców skończyła;

bo gdy ich cesarz pod W ro cław , m iasto szląskie, podstąpił, ta k długo obozem leżał, że n ak o n iec ogłodzony, u m k n ął z resztą w ojska zostaw iw szy pole, k tó re później na zniew agę nieprzyja- c > psiem po lem , po niem ieck u H u n d s f e l d zw ano. Ale też ' Panow aniem B olesław a K rzyw oustego kończy się aż do p e ­ wnego czasu szereg pom yślnych dla Polski w ypadków ; gdyż

srnze len u m ierając, rozdzielił cały kraj pom iędzy czterech sy­

nów sw oich r. 1 1 5 9 , a to się stało w ielu nieszczęść przyczyną.

(Ciąg dalszy nastąpi.)

DZIADEK.

Siedział siw y dziadek i śpiew ał godzinki, Aż tu sobie idą z m ateczką dziecinki;

N adstaw ił m iseczkę, dziatki grosik dały, P o te m się ciekaw ie m ateczki pytały:

(8)

24

I na co on śpiew a? — *Pana B oga chw ali, P rosi litościw ych, żeby m u co dali;

T ysiące go m in ą, je d e n grosik rzuci, On zm ów i p acio rek , p io sen k ę zanuci.

S m u tn e jego życie, on poddasza niem a, Siedzi pod tym m u re m , czy lato czy zim a;

W y m acie fu te rk a i cieple berlacze, On nieraz na zim no dotkliw e zapłacze.*

*0 Boże! dziateczki m ów iły ze łzami!

To luba m ateczk o , niech on pójdzie z nam i.

U nas je s t tak ciepło, tak dobrze u m am y!

My z naszego stołu dziadkow i jeść damy.*

Zezw oliła m atka. Był to w idok m iły, Ja k ow e dziateczki starca prow adziły;

Cieszyło się n ieb o , ziem ia rad o w ała, Ze pięknie m ateczka dzieci w ychow ała.

A D A Ś .

•Z egnij to m ałe drzew ko!* — rzek ł ojciec do syna;

Adaś je łatw o zgina.

»A to w iększe!* — Już tru d n ie j, je d n a k żw aw o dziecię Zgina go przecie.

• T era z, luby A dasiu, gnij to drzew o spore,

Co już znacznie od ziemi podniosło się w górę.* — P różne usiłow ania! •— Adaś zm ordow any,

• Ja go* — rzecze — >niewzruszę m ój tato kochany!*

■ Otóż widzisz mój synu,* — rz ek ł ojciec ze łzam i —

■ Coś dośw iadczył na drzew ach, to się dzieje z wam i.

P ókiście jeszcze m ło d e, ja k pierw sza drzew ina, O jciec, w k tó rą chce stro n ę, łatw o w as nagina —•

Ku p racy , pobożności, n au ce i cnocie;

Ale skoro w zrośniecie w nałogach — ciem nocie, Już w as ojciec sprostow ać nie zdoła, ja k p rag n ie, Już w as do cn o ty nienagnie!*

Z d ru k arn i In sty tu tu naro d o w eg o Im ienia O ssolińskich.

O dpow iedzialny R ed ak to r: F. Ks. B ełdow ski.

Cytaty

Powiązane dokumenty

stanow ili się bliżej nad tem i zjaw iskam i, zdaw ały się im takie przerażające i powagi pełne, że do nich religijne przywiązywali znaczenie... Płyn ten

Rodzice M aryni cieszyli się bardzo; w iedzieli, że ucząc drugich, sami się najlepiej

Mieli prócz tego św ięte gaje, św ięte dęby; ich kapłanki i kapłani przepow iadali

Kiedy dziecko przejawia trudne zachowania zwykle odczuwamy frustrację, bezsilność, obawę, że coś jest nie tak, skoro ono się tak zachowuje.. Zdarza się, że

 „Pytanie na śniadanie”, „Pytanie na dzień dobry”, „Pytanie na koniec”, „Pytanie, które zabieram do domu”, itp. – codzienny rytuał stawiania pytań, dzieci

Koroną, szczytem takiego odrodzenia się, takiego stw orzenia się nanow o, jest apoteoza człow ieka, czyli jego zbóstw ienie się, jego przem ienienie się, okazane

Aktualną więc staje się, sprawa utw-orzenia przez członków' W.

Jednakże praca ma znaczenie dla człow ieka nie tylko przez skutki zew nętrzne, tzn.. Znaczenie dla człow ieka ma także sam proces pracow ania, tw orzenia, który