• Nie Znaleziono Wyników

Doktor Aleksander Wośkowski i doktor Jaworski - Lucjan Ważny - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Doktor Aleksander Wośkowski i doktor Jaworski - Lucjan Ważny - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

LUCJAN WAŻNY

ur. 1921; Żółkiewka

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe życie codzienne, lubelscy lekarze

Doktor Aleksander Wośkowski i doktor Jaworski

Wracając do domu na Bernardyńskiej 9. Ja sobie zapisałem parę nazwisk, z którymi jestem związany. Mianowicie był taki doktór Aleksander Wośkowski, który był jednym z moich wielkich nauczycieli. To był ginekolog. Według tego jak ja pamiętam, czy dobrze czy źle, jego ojciec miał na Narutowicza zakład trumien. Prawdopodobnie chyba to jest prawda. Tak było. A Wośkowski sam był dość bogaty, ale był niezwykle skromnym człowiekiem i wcale się z tym nie obnosił. Miał dużą praktykę. A gdzie studiował? Studiował we Wrocławiu. Dlaczego ja go dobrze pamiętam? Mówię, po pierwsze, że był moim nauczycielem. Dużo mnie nauczył. A po drugie to, że był człowiekiem nieszczęśliwym, ja go zupełnie rozumiem. Jego żona była krótkowłosa, prawdopodobnie malowała sobie włosy, ale do końca życia miała takie krótsze, bardzo czarne włosy. Wośkowscy mieli dwóch synów. Ja ich nie znałem, ale moja żona opowiadała, że byli bardzo dorodni, mili chłopcy. W czasie okupacji należeli do Armii Krajowej. I w czasie okupacji wyciągnięto ich obu w Puławach z pociągu. Ja szczegółów na ten temat nie znam, w każdym razie, ktoś zadzwonił do ojca, żeby natychmiast przyjeżdżał, że może da się ich uratować. I stary Wośkowski, wtedy jeszcze nie taki bardzo stary, w moim wieku, pojechał tam i co zobaczył? Wiszących swoich dwóch synów. Powiesili mu Niemcy dwóch synów w Puławach. I od tego czasu, zawsze kiedy szedł do kliniki, to najpierw wstępował do kościoła jezuitów, tam leżał krzyżem, i dopiero przychodził do szpitala. Ale to przeżycie było okropne.

Myśmy się dziwili na przykład, że dziadzio, myśmy go nazywali dziadzio, chociaż miał dopiero 65 lat, jak przychodził na klinikę, to któregoś dnia mówi: „Ja się zacząłem uczyć francuskiego”. I myśmy byli zdumieni, 65 lat, a on się zaczyna uczyć? Ale ja go teraz rozumiem. Bo mając prawie 70 lat zacząłem się uczyć włoskiego. I nieźle się nauczyłem, w każdym razie posługiwałem się w praktyce zupełnie nieźle. Nie nadzwyczajnie, ale nieźle zupełnie. Więc można się uczyć będąc w późnym wieku.

Dziadzio Wośkowski zmarł. Jak zmarł? Nie wiem. Prawdopodobnie normalnie, nie chorował i zmarł ze starości.

(2)

Takie nazwisko, które tutaj padło także, to jest doktór Jaworski. To był chirurg.

Doktora Jaworskiego ja jeszcze pamiętam jak przychodził do szpitala na Staszica.

Tam był naczelnym chirurgiem. To był świetny lekarz. Miał jedną wadę – był straszny pijaczyna. Do tego stopnia, że drżały mu ręce. Jak chłopi przywozili jakiegoś pacjenta na wyrostek robaczkowy czy coś takiego, to przywozili zawsze z butelką wódki.

Mówili: „Panie doktorze, niech pan sobie wypije przed operacją”. A był wspaniałym lekarzem. Świetnym chirurgiem. Wspominam go dlatego, że on operował moją żonę.

Moja żona zawsze wyjeżdżała gdzieś na wakacje. Najpierw to wyjeżdżali pod Puławy, nad rzekę Kurówkę, tam w tej wsi, jak się nazywała ta wieś już nie pamiętam, a później kilka lat przed wojną jeździli do Samoklęsk. Samoklęski to jest wioska w kierunku tam jak się jedzie na Lubartów. Samoklęski to był ziemiański dworek. Nie pamiętam kto był właścicielem Samoklęsk, ale podobno to była świetna rodzina. I moja żona jeździła tam z koleżankami i z rodziną czasami do tych Samoklęsk na wakacje. Mam takie zdjęcie jak ona siedzi na koniu w Samoklęskach.

Wspominała bardzo serdecznie te pobyty tam. Pewnie to nieźle kosztowało, ale to było warte tego. I tam jeździła na koniach, a zaczęła jeździć na kucyku i jeżdżąc na tym kucyku spadła i złamała rękę. W przedramieniu są dwie kości, promieniowa i łokciowa, i ona wtedy złamała obie. I opowiadała mi, że właśnie składał ją, bez rentgena, doktór Jaworski. I wprawdzie do końca życia miała pewne zaburzenia przy ruchu, ale świetnie ją złożył i wspaniale to się wszystko zrosło. To u doktora Jaworskiego. A to, że popijał sobie gdzieś jak chłopi przynosili wódkę, to wszyscy opowiadali.

Data i miejsce nagrania 2012-04-26, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Maria Radek

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Opowieść o mieście, historia ojca, Tadeusz Żmigrodzki, aresztowania, ulica Krótka, UB, ulica Chopina.. Tatuś był piekielnie

Nie było [kiedyś] tak, że się siedziało pół dnia w szkole, były trzy-cztery godziny, bo przecież to była trzecia klasa, to nie trzymali dzieci tak długo w szkole.. A

Wiem, że do porodu [mojej mamy, gdy ja rodziłam się] wezwano pana doktora Aleksandra Bałasza, który był wspaniałą postacią w Siedliszczu.. Był dyrektorem szpitala,

Dziadek, jako człowiek na ówczesne czasy światowy, prowadził gospodarstwo na dosyć wysokim poziomie, dosyć dobrze zmechanizowane i wyposażone.. Narzędzia rolnicze sprowadzał

Jak pracowałam w kasynie, to tam przychodzili wojskowi, ale trudno było poznać, czy ktoś jest UB-owiec czy nie. Data i miejsce nagrania

Na miesiąc przed swoją śmiercią (oczywiście nie przypuszczał, że został mu tylko miesiąc życia, ale już jeździł na wózku) w Warszawie zawarł związek małżeński z

Osobą, która zwracała na siebie uwagę także fizjonomią –brodą i odważną, aktywną sylwetką –był też Waldek Dras.. Bardzo oryginalny

Pamiętam również nieżyjącego już, bynajmniej nie świętej pamięci, profesora Górskiego, który był wtedy ministrem i bardzo mocno upierał się, żeby jednak tego NZS – u