• Nie Znaleziono Wyników

Nauczyciele z gimnazjum i liceum - Lucjan Ważny - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nauczyciele z gimnazjum i liceum - Lucjan Ważny - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

LUCJAN WAŻNY

ur. 1921; Żółkiewka

Miejsce i czas wydarzeń Krasnystaw, Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe szkolnictwo, życie codzienne, nauczyciele, gimnazjum w

Krasnymstawie, liceum Staszica w Lublinie, matura

Nauczyciele z gimnazjum i liceum

Ja byłem fanem historii i miałem świetnych profesorów. Ja miałem szczęście ogromne do profesorów, do nauczycieli. I w Żółkiewce przecież byli ci nauczyciele, którzy mi dali bardzo dużo. W Żółkiewce zacząłem się uczyć niemieckiego, już wtedy, w szkole powszechnej.

W liceum była już historia kościoła, a ja byłem z historii mocny bardzo. I jak ksiądz zaczął mówić o pewnym etapie, to ja przypomniałem mu, głupio zresztą, bo nie powinienem mu tego robić, historię Borgiów i Aleksandra VI, słynnego papieża, który miał syna Cezarego i córkę Lukrecję Borgię, największych trucicieli w historii Włoch.

Więc ja palce wziąłem do góry i powiedziałem księdzu: „Czy ksiądz słyszał o tym Aleksandrze VI, który miał syna i ten...”. Delikatnie to powiedziałem. On się wściekł i wyrzucił mnie za drzwi. Wezwał mnie dyrektor i w ogóle usunął mnie ze szkoły, tu ze Staszica. Ale to byli mądrzy nauczyciele. Kazali przyjść matce, matka przyszła i:

„Wychowała pani...” – ksiądz, nie żaden z nauczycieli, bo profesorowie byli za mną, szczególnie jeden. Że wychowała syna komunistę. Gdzie mi tam do komunizmu było? No, ale później to się dobrze skończyło. Bo nieźle się uczyłem, albo nawet dobrze i miałem takiego przyjaciela, profesora historii, Jana Dobrzańskiego, który nie tak dawno zmarł. 96 lat miał. Bardzo z nim blisko żyłem później. I on mówi, że jak mama tak się skarżyła, to on mówi: „Słuchaj, nie martw się. Nic ci się nie stanie”. No i po dwóch dniach takiej nieobecności w szkole, wezwał mnie dyrektor Moniecki, to był też mądry człowiek, on zginął, Niemcy go rozstrzelali w wigilię 39 roku. Tadeusz Moniecki. I ten Moniecki tak chodził po tej kancelarii swojej: „A ty głupi to ty jesteś”, i tak w kółko to powtarzał. W końcu stanął i powiedział tak: „Będziesz zbierał na karabin maszynowy”. Ja nie wiedziałem czy to była nagroda, bo przed wojną było powszechne zbieranie na uzbrojenie armii. I na tym się skończyło. Ale ten sam ksiądz, kiedy organizowałem te zjazdy z całej Polski, z całego świata właściwie, i poszedłem do niego, on już był wtedy na emeryturze i był w domu starców na Ogrodowej, jest taki dom dla księży wysłużonych. I powiedziałem, że go zapraszam

(2)

na zjazd i żeby miał kazanie u Dominikanów, jak to zwykle tam chodziliśmy. To się stary rozpłakał, objął mnie i powiedział: „Ja was bardzo wszystkich kochałem”.

Nowicki się nazywał. Tak. A wtedy za karę zdawałem egzamin z religii na maturze.

Na maturze zdawałem egzamin, ale przyszło czterech księży z KUL-u i dostałem piątkę. A to są moje stopnie od początku… Słaby byłem tylko ze ścisłych tych. Ale dziwne, byłem doskonały z matematyki, a byłem matoł z chemii.

Data i miejsce nagrania 2012-04-24, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Maria Radek

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Żeby nie robić paniki pamiętam, że pisałem w „Kurierze” o tym, żeby ludzie się nie martwili, bo z Gdańska przyjedzie profesor Cebertowicz, znajdzie jakiś ratunek na

[W] Lubelskiej Spółdzielni Wydawniczej, [redaktorem] był pan Ryszard Dunin i do momentu, kiedy ja byłem pracownikiem „Kuriera” on pozostawał prezesem Lubelskiej

To był taki jeden przypadek, ale oszczędzaliśmy się jeśli chodzi o kabaret, żeby nie pić alkoholu, nie używać, żeby to wszystko było sympatyczne.. Czasem tak,

Tylko adres to był jednostka taka i taka, ale nie można było nazwy powiedzieć, na wojnie to była tajemnica, nazwa jednostki.. Ale poczta funkcjonowała

Przecież jak była ta pierwsza defilada w Warszawie, to było chyba 19 stycznia, mogę się pomylić o jeden dzień, to w Alejach Jerozolimskich, to najpierw przeszły takie

Gimnazjum przenieśli, bo tamta szkoła po prostu okazała się za mała, ale to był świetny budynek, bardzo dobry.. I

Ale jak przepracowałem kilka miesięcy roku i umiałem już uszyć spodnie, wiele elementów marynarki, to tak mi się spodobało, że już od tego nie odszedłem.. Tylko co raz

Tworzono legendy na ten temat, że było pijaństwo, że ktoś tam się przewrócił, że kogoś trzeba było wynosić, ale ja nie byłem świadkiem takich zdarzeń. Nie