• Nie Znaleziono Wyników

Głos Wąbrzeski : bezpartyjne polsko-katolickie pismo ludowe 1932.05.10, R. 12, nr 55

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Głos Wąbrzeski : bezpartyjne polsko-katolickie pismo ludowe 1932.05.10, R. 12, nr 55"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

BEZPARTYJNE POLSKO-KATOLICKIE PISMO LUDOW E.

ekaped. «iiMięe*ni» 1,10*2 a •dnoue- F r*w Up i C lei ■ niem pr*e* poeatę 20 p. więcej. W wy­

padkach nlepraewidsianyoh, przy watnymaniu przedsiębiorstwa, stobenia pracy, przerwania komunikacji, abonent nie ma prawa ftądad pozaterminowych dostarczeń gazety, lub zwrotu ceny abona­

mentu. Za dział ogłoszeniowy redakcją nie odpowiada. Redakcja i administracja: ul. Mickiewicza 1. Telefon 80. Konto czekowe P. K. O. Poznań 204,252. — Redaktor przyjmuje od 10—12.

Bumiennem wykonywaniem obowiązków, RQPONMLKJIHGFEDCBA

budujemy silną Ojczyznę!

nnłnCTonia1 Za

ogłosi, pobiera się od wiersza mm. (7

U głuszenia, tam.)

10 gr, za reklamy na str.

4-łam. w

wiadomościach potocznych 80 gr na pierwszej str. 50 gr. Rabata udziela się przy ezestem ogłaszaniu. .Głos WąbrzeskT

wychodzi

trzy razy tygodn. i to:

w

poniedziałek, środę i piątek. Przy

sądo- wem

ściąganiu naleśnośd rabat

upada.

Dla

wszelkich spraw spor­

nych właściwy jest Sąd w Wabrzośńle. Za terminowy druk, pruepi aane miejsce ogłonenia administracja nie odpowiada.

H

Wąbrzeźno, Kowalewo, Golub wtorek 10 maja 1932 roku. R ok X II

U progu nowego roku budżetowego

O publikow ane niedaw no zestaw ienia dochodów i w ydatków skarbu państw a za ub. rok budżetow y, t. j. za okres od 1 kw ietnia 1931 r. do 31 m arca 1932 r., dostarczyły m aterjału dla licznych arty­

kułów prasow ych. Jak zw ykle, tak i w tym w ypadku, kom entarze pew nej czę­

ści prasy, podyktow ane rzekom o „w ni- kliw ością“, w rzeczyw istości zaś m ocno tendencyjne i przejaskraw iające om a­

w iane zjaw iska — w ypaczyły istotny o- braz naszej sytuacji budżetow ej.

Jak w iadom o, rok ubiegły zam knięty został dęficytem , w ynoszącym kw otę 204 m ilj. złotych. Jest to kw ota niew ąt­

pliw ie pow ażna, nie m ożna jej jednak kom entow ać w oderw aniu od sytuacji gospodarczej św iata, ogólnej sum y w y­

datków państw a oraz rezerw skarbo­

w ych. W porów naniu z ogólnem i w y­

datkam i nasz zeszłoroczny deficyt w y­

nosi 8,2 % tych w ydatków , a w ięc kw o­

tę znacznie m niejszą od niedoborów budżetow ych inn. państw europejskich i am erykańskich, k tó re w ykazują 15, 20, a naw et 30 proc, w ydatków . T ak w ięc np. budżet B elgji za ostatni O kres zam knięty został niedoborem w w yso kości 16 proc., budżet Ł otw y — 15 proc, R um unji — 22 proc, ogólnych w ydat­

ków itd. N astępnie, jeśli chodzi o defi­

cyt P olski należy go rozum ieć w e w łas- ciw em znaczeniu. W społeczeństw ie zw ykle w yraz „deficyt** kojarzy się » niedoborem , w ścisłem tego słow a zna- czniu, z brakiem , poprostu — dziurą w budżecie, której niem a czem zapełnić.

O tóż tak nie jest. N asz deficyt, w prze­

ciw ieństw ie do bardzo w ielu krajów za­

granicznych, znalazł całkow icie sw e p o ­ krycie w rezerw ach, nagrom adzonych w latach daw niejszych, przyczem re­

zerw tych bynajm niej jeszcze nie w y­

czerpał. L icząc od 1926 roku, kiedy to rząd pom ajow y poraź pierw szy w odro­

dzonej P olsce zdołał zapew nić krajow i rów now agę budżetow ą (w lipcu 1926 r.)

— w poszczególnych latach m ieliśm y następujące nadw yżki w zgl, deficyty:

1926/27 nadw yżka 166,6 m ilj. zł.

1927/28 nadw yżka 214,7 m ilj. zł, 1928/29 nadw yżka 167,2 m ilj. zł.

1929/30 nadw yżka 38,4 m ilj. zł.

1930/31 deficyt 61,8 m ilj. zł.

1931/32 deficyt 204,0 m ilj. zł.

Jak w idzim y, cztery pierw sze lata pańtw u nadw yżki w sum ie 580,9 nylj< zł. Jest to rezerw a, która pozw o­

liła m etylko pokryć 265,8 m ilj. zł. defi­

cytu za ostatnie dw a lata kryzysow e, ale która na przyszłość daje jeszcze pań­

stw u środki na w ypadek dalszych tru­

dności, N a fakt istnienia tych trudności oczyw iście oczu zam ykać nie m ożna.

Pod w pływem pow szechnego kryzysu gospodarczego obniża się dochód w szy­

stkich jednostek gospodarujących, a w ięc i dochód państwa, w skutek czego m uszą być zm niejszane i w ydatki. Tru- dności w nieograniczonej redukcji tych w ydatków , ze w zględu na potrzeby i zadania państw a, — prow adzą do defi- , cytów . Śm iało rzec m ożna, że zagad- ,

Rosjanin zamordował 5 strzałami z rewolweru

presydenta Francji Doumera BA

Paryż. W dniu 6 m aja w chwili, gdy prezydent Republiki D oumer, otoczony przez b. kom batantów, znajdował się na M iędzynarodowej W ystawie Książki, nie znajom y osobnik rzucił się na niego, da­

jąc 5 strzałów z rewolweru. Prezydent został ranny trzem a kulami. Ranny jest także znany pisarz Claude Farrere. M or derca został rozbrojony. Jest to rosjanjn Paweł G ugulew, doktor m edecyny. Zo­

stał on oddany do dyspozycji władz. Pre zydent D oum er odniósł m. in. ciężką ra­

nę w głowę. Farrere, ranny jest w rękę.

O baj zostali przewiezieni do szpitala Be- aujon.

Korzystając z ogólnego zam ieszania po dokonaniu zam achu, m orderca Paweł G ugulew usiłował opuścić salę, został jednak zatrzym any i oddany w ręce po­

licji.

Pweł G ugulew oświadczył, że doko­

nał zam achu na życie prezydenta D ou­

mera, jako aktu zemsty na Francji za to, że nie interwenjuje ona w Rosji przeciw ko bolszewikom. G ugulew jest b. prze­

wodniczącym łaszytów rosyjskich. Paryż 6. 5. D ziś nad ranem prezy­

dent D oum er zm arł w szpitalu.

Zacieranie śladów polskości

Piła. PA T, W dążeniu do zacierania polskiej, nazwę wsi Osława Dąbrowa w wszelkich śladów polskości na pruskim powiecie bytowskim , brzm iącą dotych- Pom orzu wschodniem, rząd pruski zm ie- czas „O slaw dam erow “ na „Rudolfsw al-

przez napad 400 stahlhelmowców na za­

bawą dzieci polskich w r. 1930.

Pila. PA T. W ydaną przez radcę m i­

nisterialnego Rathenaua broszurę prze- ciw ko m niejszości polskiej p. t. „Polonia irredenta" zużytkow uje prasa niem iecka do nowej kam panji antypolskiej, w któ­

rej powtarza szereg kłamstw i paszkwi­

lów. ■

Pila. PA T. O rganista praw ie czysto polskiej parafji katolickiej w U goszczy pow. Bytów na Pom orzu pruskim , Igna­

cy W róbel został usunięty ze sw ego sta­

now iska tylko dlatego, że jest Polakiem .

U RO CZYSTO ŚCI Z O K AZJI U RO ­ D ZIN K RO NPRIN ZA.

Berlin. PA T, N iemieckie koła nacjo­

nalistyczne obchodziły z w ielką pom pą 50-tą rocznicę urodzin b. K ronprinza w Poczdam ie, O dbył się szereg oficjalnych przyjęć z udziałem delegatów pruskich zw iązków patrjotycznych, przedstawi­

cieli b, pułków cesarskich, zw iązku w oj­

skow ych itd. Frakcja niem iecko-narodo- wa w ysłała do kronprinza telegram hoł­

dow niczy, zapew niający o sw ej w ierno­

ści dla dom u H ohenzollernów ,

PRZESILEN IE G ABIN ETO W E W A U ST R JI.

W iedeń. PA T, Prezydent Republiki A ustrjackiej M iklas przyjął dym isję ga binetu dra Burescha, pow ierzając niu tym czasowo dalsze pełnienie funkcyj, i pow ołał do siebie przyw ódców stronnic­

tw a, by poinform ow ać się o sytuacji par­

lam entarnej, Posiedzenie kom isji konsty tucyjnej zostało odroczone, Prasa po­

południow a w ym ienia, jako przyszłego nił, zm ienił pom im o protestów ludności de. W ieś ta stała się znaną pow szechnie<anclerza, dra D olfussa,

nienie opasow ania w ydatków do zm niej- anych dochodów państwow ych stanow i od dw óch lat centralny problem gospo­

darczy dla w szystkich państw św iata.

K raje, posiadające jeszcze rezerw y w sw ych kasach, znajdują się w znacznie lepszem położeniu, od tych, które z re­

zerw zupełnie już zostały ogołocone, które — jak N iem cy i Czechosłow acja, m usiały się uciec do w ypuszczenia bo­

nów skarbow ych na pokrycie deficytu, lub — jak A ustrja i państw a południo­

w o - w schodniej Europy — do próśb o pożyczki zagraniczne.

W bieżącym roku budżetow ym przed Polską stoi niew ątpliw ie konieczność zastosowania szeregu dalszych oszczę­

dności w trosce o utrzym anie rów now a­

gi budżetow ej, jeśli w eźm ie się pod uw a­

gę, że rok ub. dał państwu 2.262 m ilj.

zł, dochodów , now y zaś budżet prelim i­

nuje je na kw otę 2.377 m iljonów . Tru­

dno przypuścić, aby rok bieżący przy­

niósł w iększe dochody, aniżeli ubiegły, pom im o podniesienia, w zględnie w pro­

w adzenia szeregu now ych podatków . W zw iązku z tern pew ne w ydatki będą m usiały być zredukow ane i nad tem — o ile nam w iadom o, Rząd pracuje w chw ili obecnej.

Czy istnieje niebezpieczeństw o zw ichnięcia rów nowagi, w zględnie nie­

m ożność utrzym ania jej, jak tw ierdzą różni „alarmiści**? Trzeba stw ierdzić, że tego niebezpieczeństw a w chw ili obec­

nej niem a. N ie uciekając się do dalsze­

go obniżenia pensyj urzędniczych, co nie byłoby rzeczą pożądaną, niektóre w ydatki, przew idziane w now ym bud ­ żecie, w edług obliczeń naszych fachow ­ ców budżetow ych, dadzą się zreduko­

w ać o kw otę około 130 m ilj. zł. D zięki pracom unifikacyjnym i usprawnienio- niowo-adm inistracyjnym , prow adzonym intensyw nie przez Rząd — osiągnąć bę­

dzie m ożna rów nież znaczne oszczędno­

ści. — W reszcie nie należy zapom inać o w ym ienionych już przez nas rezer w ach. N a 1 kw ietnia r. b. w ynosiły o- ne 325 m ilj, zł,, w tem przeszło 80 m ilj.

złotych gotów ką, reszta w papierach i lokatach, z których część da się jesz­

cze szybko upłynnić. D o tego dochodzi niewyzyskany jeszcze kredyt w Banku Polskim na sum ę 80 m ilj., a w ostatecz­

ności i bilon, którego em isję państw o m oże jeszcze podnieść o 30 m ilj, zł. N o­

w y rok budżetowy rozpoczęliśm y w ięc z płynnem i rezerw am i, w ynoszącem i ponad 200 m ilj. zł. To jest nasza siła, sprawiająca, że niem a pow odu do nie­

pokoju.

N ajistotniejszą jednak w artością, najskuteczniej zabezpieczającą rów no­

w agę budżetową, jest zdecydowana^w o- ła w tym kierunku. Tej w oli Rząd nie­

jednokrotnie dał już w yraz w słow ie, i w czynie. O statnio o istnieniu tej w ołi przypom niał p. w iceprem jer Zaw adzki, stw ierdzając w sw em przem ów ieniu na zjeździe sam orządu gospodarczego, że

„Rząd ze sw ej strony potrafił pow ziąć szereg ciężkich i niepopularnych decy- zyj i zastosow ać szereg stanowczych i nieraz surow ych środków , aby zacho­

w ać nienaruszone dw ie podstaw y pra­

w idłow ej gospodarki społecznej: rów ­ now agę budżetu i zdrow y pieniądz**.

Jeśli tylko całe społeczeństw o oży­

w ione będzie tą sam ą w olą, obrona obu tych podstaw tem łatw iej będzie m ogła być przeprowadzoną. Zachow anie zaś rów nowagi budżetow ej i stałości pienią­

dza — jak to słusznie podniósł p, w ice­

prem jer — jest kardynalnym w arunkiem poprawy ogólnej sytuacji gospodarczej, w chw ili, gdy objektywne w arunki na tę popraw ę pozw olą.

— o —

(2)

- ■ Nr. 55 GŁOS WĄBRZESKI =:=■■■ : str 2 ]

Polityka eon VUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA

Ile ż ty g o d n i, czy m ie sięc y d z ieli n a s o d z a ja d łe j p a rty jn ej n a p a śc i n a R z ą d , p ro w a d z o n e j w g a z e ta c h i n a w iecach z p o w o d u n ie z w y k le n isk ich cen n a z b o ­ że. C o w ty m c za sie p a rt je ro b iły d la p o le p sz e n ia ty c h c e n ? N ic. U ja d a n ie p rz e c ie p o w ie ca c h i g a z eta ch cen ty c h i n a g ro sz. A te ra z ce- n ie p o p ra w iło an i

n y p o ra w iły się.

P sz e n ic a z 16 z ło ty c h 3 0 ,— za k g .). Ż y to z cen y 2 8 ,— zł. T e d y te

zł. d o ch o d zi d ziś d o m e tr (k w in ta l — 1 0 0 13,— zł. d o ch o dzi d o d w a g a tu n k i zb ó ż d a ­ ją z w y ż k ę w c e n ie n a o k o ło 100 p ro c.

C e n a się p ra w ie p o d w o iła . P o w in n i ci p a trjo c i p a rty jn i c h w a lić te raz sa n a c ję i R z ąd p . P ry sto ra . Ja k o ś n ie c h w alą i o p o p ra w ien iu się cen zb o ża n ic n ie p i- szą. O n i b o w iem u w zięli się n a o b ecn y R z ą d , a za te m n a R z ąd P o lsk i ty lk o u - ja d a ć i u ja d a ć ,

I ż y w ie c p o d ro ż a ł. Ś w in ie w cen ie tu i ó w d zie d o c h o d z ą d o 1 zł. za k g . ży w ej w ag i. N ie je st to d u żo .

A le z a w sz e n ie 5 0 g r. i n ie 3 5 g r. za 1 k g . ż y w e j w ag i.

A i ta k b y w ało . I cy ck o w e p ro się ta p o d ro ż a ły . C zem u o tem n ie p iszą ci p a rty jn i p a trjo c i.

P ra w d a ! D a le k o d o k o ń c a w alk i! N ie- ty lk o o b cy n am d a ją sz k o łę i c ięż k ie z a­

d a ją n am cio sy . A sw o i to n ic ? A ta k ie so b ie k a rtele p rz e m y sło w e? N a o łta rz u o fia ry d la z w y c ię stw a w w a lce z k ry z y ­ sem g o sp o d a rc z y m w sz y sc y w iele d o b ra z ło ży li. I u rz ę d n ik u tra cił n a p e n sji, i rz em ie śln ik n a z a ro b k a c h i p rz e d się b io r­

ca czy k u p ie c n a in te resa c h , a le c h ło p

— te n c h ło p , u w a ż a jc ie p rz ec ie, o n n a j­

w ięcej stra c ił, n a jw ięc e j z a p łac ił, a z n o ­ si sp o k o jn ie c ię ż k ie lo su k o le je , ciężk i p rz e b ie g w a lk i g o sp o d a rcz e j.

A k a rte le, ja k b y n ic. N iczeg o n ie w i­

d zą. N iczeg o n ie c h c ą sły sze ć . T y lk o łu ­ p ią z n a ro d u , co się d a. G d y in n i w ciąż tra c ą, to o n i i w c z a sie k ry z y su c ią g le c h c ą p o d a w n e m u z a ra b ia ć i c ią g le c e­

n y m ieć te sa m e n a żelazo , sta l, w ęg iel, n a ftę , c u k ie r, c e m e n t.

P o d n a p o re m R z ą d u tro c h ę p o p u sz ­ c za ją, a le ra p te m 10 p ro c, n a c e n a c h ż e­

la za . D o b rze, że c e n y sp a d ły ch o ć n a 10 p ro c ., a le to z b y t m ało , sta n o w c z o z b y t m ało . Z re sz tą c h y trzy k ie ro w n icy k a rteli ta k so b ie w y sp ek u lo w ali, ż e te 10 p ro c , o b cięli z d o ch o d ó w k u p c a, a n ie w ła sn y c h zy sk ó w . A w ła śn ie o to ch o d zi, a b y ro ln ik ta n ie j z a p łac ił, k u p iec, czy sp ó łd z ie ln ia m o g li z w ią za ć k o n iec z k o ń ­ cem , a k a rtele p rz em y sło w e n ie tu c z y ły się n a d m ia rę .

Z ła m a n ie k ry z y su le ż y w in te re sie

w sz y stk ic h , w ięc w im ię teg o o g ó ln eg o d o b ra w sz y sc y m u szą co ś p o św ięcić.

W szy scy sp o ro stra c ili, a ty lk o k a rtele n ie c h c ą o tem sły sz e ć . A ż d o p ie ro p rz y ­ p a rci d o m u ru p rz e z R z ą d o p u sz cz a ją p o k ilk a p ro c en t. T eg o im k ra j n ig d y n ie zap o m n i.

L ecz sam B ó g sp ra w ie d liw y ła sk a w - szem n ie co n a n a s sp o g lą d a o k iem . I o zim in y d o sk o n a łe w y szły . I sz k o d y w io ­ sen n ej p o w o d zi n ie są stra sz n e .

I je st w resz cie p rz e p ię k n a w io sn a.

S iew y są w c a łe j p e łn i w n a jle p sz e j fo r­

m ie. M a to i d la p a ń stw a i d la n as, b ie d ­ n eg o n a ro d u , w ie lk ie z n a c ze n ie . W ró ży to le p sz e czasy .

czas sta rc ia p o d S a c h alja n e m n a d A f m u re m , FEDCBA p a d ł o 2 0 ż o łn ie r z y z ja p o ń sk ic h o d d z ia łó w w y w iad o w c z y c h . D o w ód ztw o ja p o ń sk ie z am ierz a w y śłać e k sp ed y c ję k a rn ą d o S a c h aljan u i d o o b sza ru D u n - ch u a.

Olbrzymi wylew biota plagą wielu miast

B a n d o e n g . P A T . M iejsco w e k i w B a n d o e n g d o n sz ą z D jo k ja

d z ien n i- 0 s p u s to ­ s z e n ia c h , n ie d a ją c y c h s ię o p is a ć , s p o ­ w o d o w a n y c h w y le w e m b ło ta z r z e k i B a ­ la n g .

D łu g o o c z e k iw a n y w y le w ,,k a li“ (rze k i) B a ta n g z a la ł b ło te m n a L s d o m e tr a c a łą o k o lic ę W ie lk ie j D r o g i w p o b liż u S a la m .

C a łe to n n y k a m ie n i-k o lo só w , k tó rem i

। rz e k i ja w ajsk ie są p rz ep e łn io n e , o sia d ły w raz z b ło tem , o p u s to s z e n ia s ą w ie lk ie : w s z e lk ie p r z e w o d y te le g r a fic z n e i s lu p y m ię d z y M a g e la n g i D jo k ja z o s ta ły z n i-

s z c z o n e . W ie lk a D ro g a (n azw a p ię k n ej a sfalto w a n e j szo sy ) n a sk rz y ż o w a n iu się z k a li B a tan g z n a jd u je się m a g łę b o k o ­ ści p ó łto ra m e tra , a w ią za n ia m o stu n a B a ta n g są d o sz c z ę tn ie zn iszco n e.

K o m u n ik a c ja z o stała u n ie m o ż liw io n a w w ie lu k ie ru n k a ch . L in ja k o le jo w a m ię­

d z y S em en i T e m p e l je st zn iszczo n a, w ie lk ie k a m ie n ie p o k r y w a ją to r , z a m ie ­ n io n y w ło ż y s k o r z e c z n e z w a r s tw ą p ia ­ s k u g r u b o ś c i je d n e g o m e tr a . M o s t k o le ­ jo w y n a r z e c e B a ta n g z n ik n ą ł i n ie je s t d o ty c h c z a s o d n a łe z io n y . S p u s to s z e n ie o k o lic y n ie d a s ię o p is a ć .

B O G A T Y Ż E B R A K

W N e w a rk p o lic ja a re sz to w a ła p o d za.

rz u te m u p ra w ia n ia b ez o d p o w ie d n ie g o p o z w o le n ia h a n d lu u lic z n e g o P o la k a A n ­ to n ieg o /M isiak a, M im o , iż u b ra n ie jeg o b y ło c a łe w ła ch m a n a c h , z n a le z io n o p rz y n im n i m n iej n i w ięcej ty lk o 3 3 ty sią­

ce d o la ró w w b a n k n o ta ch . Ś led ztw o w y ­ k a z a ło , że M isia k o d 3 6 la t p ra c o w a ł w n o cy ja k o stró ż , w e d n ie z a ś ż e b ra ł. J a k p o d a je p ra sa , M isia z w ró c ił się d o te k ty w ó w k tó rz y g o z rew id o w ali, z p ro si b ą, a b y n ie o d d a w a li z n a le z io n y c h p ie­

n ię d zy jeg o żo n ie, z k tó rą ro z sze d ł się p rz e d k ilk o m a m iesiącam i.

W Z R O S T W Y W O Z U P R O D U K T Ó W R O L N Y C H Z P O L S K I D O A N G L J I .

G d y n ia . P A T . O w z ro ście w y w o zu p ro d u k tó w ro ln y c h z P o lsk i d o A n g lji, z w łaszc z a b ek o n ó w , św ia d c zy fa k t, że w b ie ż ą c y m ty g o d n iu z a m ia st p rz e w id z ia ­ n eg o ro z k ła d em ja z d y je d n eg o sta tk u

„ U n ite d B a ltic C o rp o ra tio n ’*, k tó ry w sp ó łp rac u je n a lin ji G d a ń sk — G d y n ia

— L o n d y n z „ P o lsk o -B ry ty jsk ie m T -w e m O k rę to w e m ” , w y ru szą d w a statk i, m ia­

n o w icie ,,B a ltav ia“ i B altan ic* * . O b y d w a sta tk i z a ła d o w a n e b ę d ą p ro d u k ta m i ży w n o ścio w y m i.

Filipiny otrzymały niepodległość

B a n d o e n g . P A T . J a k w iad o m o , p ro ­ je k t u staw y o n a d a n iu n ie p o d leg ło ści F i­

lip in o m p o u p ły w ie 8 la t z o stał p rz y ję ty w p a rla m e n c ie w a szy n g to ń sk im 3 0 6 g ło ­ sam i p rz e c iw 4 7 . W ia d o m o ść o trz y m a ­ n iu n ie p o d le g ło śc i sp ra w iła w ie lk ą ra ­ d o ść n a F ilip in a c h ; sz c z e g ó ln ie z a d o w o ­ lo n e są sfe ry h a n d lo w e w M an ili. O b a­

w ia ją się je d n ak , iż S e n at a m ery k ań sk i p rz y j m ie tę u sta w ę ty lk o częścio w o , stw arz a ją c p ro je k t k o m p ro m iso w y , i o d ­ ro c z y o g ło sze n ie n ie p o d leg ło ści d o 12

w z g lę d n ie n a w et d o 15 la t! „ M an illa B u - le tin " w id zi w te m w y d a rz en iu d ą ż e n ie A m e ry k i d o u n ie za leż n ien ia , się o d k o n ­ k u re n c ji p ro d u k tó w filip iń sk ic h , n ie o b - c ią żo n y c h p o d a tk a m i, ja k ró w n ie ż o d ro b o tn ik ó w w y sp ia rsk ic h , k o n k u ru jąc y c h z a m e ry k a ń sk im i p ra co w n ik am i ta ń sz ą p ra cą. T o n ie b y ło — p isz e d z ien n ik — z a­

u fa n ie d o d o jrza ło śc i p o lity c z n e j F ili­

p iń c z y k ó w i p ra g n ie n ie u sta b iliz o w a n ia sto su n k ó w p o lity c z n y c h n a D a lek im W sc h o d z ie , lecz c z y ste w y ra c h o w a n ie.

N I E Z W Y K Ł E W I Ę Z I E N I E F a łs z o w a n o w n ie m p ie n ią d z e . W w ię z ie n iu M a rrasi, p o d G e n u ą , p o ­ ch w y co n o n a g o rą c y m u c z y n k u fa łszo ­ w a n ia sre b rn y ch m o n e t p ię c io - i d z iesię- c io liro w y c h trze c h z ło d zie i, z a m k n ię ty ch w je d n ej z cel te g o w ięzien ia.

J a k się o k a z a ło , p rz y rzą d ó w p o trz e­

b n y ch d o fa łsz o w an ia p ie n ięd z y , d o sta r- sz y ł fa łsz e rzo m m e c h an ik w ięzien n y , fa l­

sy fik a ty zaś p u sz c za ł w o b ieg je d e n z d o zo rcó w w ięzien n y ch .

M iłe w ięzien ie!

D y re k to rz y n a d a l b io rą w ie lk ie p e n ­ sje w ty siąc a c h d o la ró w m iesięczn ie.

K o p a ln ie są z a m y k a n e, fa b ry k i sto ją , a ci sw o je i sw o je z n ie p rzy to m n n y m u p o ­ re m . —

A n i ich n ie o b ch o d zi k a ta stro fa w si, an i n ę d z a ro b o tn ic zy c h m as, an i ciężk i sta n fin a n so w y P a ń stw a, an i tru d n e p o ­ ło ż e n ie R z ą d u , an i n a w e t to , że w k o ń ­ c u i ich z a ro b k i — g d y b y ta k p o sz ło b ez k o ń c a — to te ż d ja b li w ezm ą, a k a rte le ta k ż e .

Krwawe walki z bandytami

M o s k w a . P A T . Ź ró d ła so w ie ck ie d o ­ n o sz ą z M u k d e n u , że w p ó łn o c n e j M a n ­ d ż u r j i p o d T u h la o o d d z ia ł ja p o ń sk i sto ­ c z y ł 3 g o d z in n ą b itw ę z b a n d y ta m i c h iń - sk iem i.

P a rty z a n c i strac iw sz y o k o ło 1 0 0 z a ­ b ity c h i r a n n y c h , co fn ęli się. Z e stro n y ja p o ń sk ie j z g in ę ło 6 ż o łn ie r z y . Z a u w a­

żo n o 2 0 0 0 sk o n ce n tro w a n y ch c z ło n k ó w

o d d z ia łó w p a rty z an c k ic h w re jo n ie m ie j­

sco w o ści D u n c h u a n a p ó łn o c n y w sch ó d o d M u k d e n u .

W re jo n ie ty m p o lic ja ja p o ń sk a s tra ­ c iła d w ó ch z a b ity ch i c z tere ch ra n n y c h . N a w sc h o d n ie j o d n o d z e k o le i w sch o d n io - c h iń sk iej ja p o ń c z y c y p o c a ło d z ie n n e j b itw ie s tr a c ili 3 0 z a b ity c h i r a n n y c h .

W e d łu g d o n ie sień z C h a rb in u , p o d -

D O L A R S P A D A !

L W O W I A N I E Z M I E N I A J Ą W K Ł A D Y - D O L A R O W E N A Z Ł O T O W E . L w ó w . W z w ią z k u z w ia d o m o śc ia m i o zn iżce k u rsu d o la ra z a zn a c zy ła się w e L w o w ie ze stro n y p o siad a c zy w k ład ó w d o la ro w y c h w k a sa c h o sz c zę d n o śc io w y c h i b a n k a c h te n d e n c ja d o z m ie n ien ia w k ła­

d ó w d o la ro w y c h n a z ło to w e . W k a sac h o sz c zę d n o śc io w y c h i b a n k a c h p a n o w a ł z teg o p o w o d u w d n iu w c z o ra jsz y m n ie­

z w y k le o ży w io n y ru ch .

W . W IL IA M .

Szpieg Wilhelma II.

P r z e ło ż y ł z a n g ie ls k ie g o D . K r o lik o iv s k i.

6 3 ) (C iąg d alszy .)

C ierp iąc g łó d i ch łó d , p rzeb y w ał w o b o zie F ried rich sfeld e w p o b liżu W esel. P rzez całe d w a la ta w y trzy ­ m y w ał straszne cierp ien ia, aż w k o ń cu jak iś p o m y sło w y B elg ijczy k , k tó reg o n azy w ał Jo h n i k tó ry p rzed w o jn ą b y ł p rzem y tn ik iem , w sk azał m u sp o só b u cieczk i.

P rzed p ięcio m a d n iam i o p u ścił o b ó z. G d y d o szli d o d ro g i K aro la W ielk ieg o , ro zeszli się, ab y p ó źn iej sp o t­

k ać się i p rzejść razem g ran icę. A to li „ Jo h n “ ju ż n ie w ró cił.

C ałą d o b ę tu ta j n a n ieg o czek ał, aż w sw y m żalu zaszed ł d o tej jask in i.

O d szed łeci i p rzy pro w ad ziłem F ran ciszk a z M o n ik ą.

G d y się zb liżali, o n co fał się w stecz.

— N ie m o g ę p o k azać się tej d am ie. Jestem b ru d n y i ro b actw o p o m n ie ch o d zi. W żad en sp o só b n ie m o żn a b y ­ ło w o b o zie u trzy m ać się w czy stości.

— T o n ic n ie szk o d zi M aksi, u sp o k ajałem go. O n a to ro zu m ie.

S ied liśm y n a ziem ię p rzy św ietle św ieczk i M ak sa i p o ­ częliśm y zn o w u z b ratem o m aw iać sy tu ację.

Jask in ia, w k tó rej p rzeb y w aliśm y , b y ła zap ew n e k ry ­ jó w k ą p rzem y tn ikó w . L in ja g ran iczn a zn ajd o w ała się w o d leg ło ści zaled w ie p ó ł k ilo m etra i b ieg ła śro d k iem lasu . W lesie n ie zało żo n o d o tąd d ru tó w elek try czn y ch jak to u czy n io n o w zd łu ż g ran icy b elg ijsko -h o lend ersk iej. T u p iln o w ały g ran ic straże. W zd łu ż g ran icy ro zstaw io n o je co d w ieście m etró w .

B y ło teraz p o szó stej g o d zin ie w ieczo rem . Z g od ziliśm y się n a to , że d ziś stan o w czo n o cą g ran icę p rzek ro czy m y .

P o w iedziałem to M ak so w i, rad ząc, ab y n as o p u ścił, p o n iew aż jesteśm y w g o rszy m sto su n k u d o N iem có w i n as p o sch w y taniu ro zstrzelają, jem u zaś, jak o u ciek in ie­

ro w i z o b o zu , g ro zi m n iejsza k ara, n ato m iast sch w y co n e­

go razem z n am i m ó g łb y sp o tk ać los g o rszy . — P o słu ­ ch aj p an m n ie — rzek łem m u i o p u ść n as i n a w łasn ą ręk ę p rzed sięw eźm ij u cieczk ę.

S ap er p o trząsł g ło w ą.

— Z o stan ę z w am i— o d p o w ied ział o b o jętn ie. — B ę­

d zie d la w as lep iej, g d y w czw o ro u ch o d zić b ęd ziem y i lep szą b ęd zie m iała o ch ro n ę ta d am a. N ie b o ję się N iem ­ có w . P ó jd ę z p an am i, jeżeli n ie m acie n ic p rzeciw tem u . P o w ied ział to w to n ie tak stan ow czy m , że u stąp iliś­

m y i p o stan o w ili d ziałać w sp ó ln ie.

F ran ciszek ch ciał p ó jść w p ierw , ab y zb adać teren .

— Z n am d ro g ę — m ó w ił. — P o zo staw ię w am m ap ę.

C zek ać za m n ą b ęd ziecie, ale n ie d łu żej n iż d o p ó łn o cy . N ie czek ajcie w ó w czas i zró b cie p ró b ę n a w łasn ą ręk ę.

O d d a ł m i m ap ę i d o k u m en t i p o szed ł. M o n ik a o d p ro w a ­ d ziła g o d o w y jścia jask in i. G d y w ró ciła, p rzycisk ała d o o czu ch u steczk ę.

A b y jej m y śli o d w ró cić n a in n e to ry , p ro siłem ją o o p o w ied zen ie w szy stk ieg o , co z F ran ciszk iem u rad zili, ab y m n ie o calić.

C zas p ły n ął p o m ału . N ie m ieliśm y p rz y so b ie ży w n o ­ ści. M ak s ju ż p rzed d w u d ziestu cztero m a g o d zin am i zjad ł o statn i k aw ałek ch leb a. i w y p alił o statn ieg o p ap iero sa.

O k o ło d ziesiątej w ró cił F ran ciszek.

B y ł b lad y i zm ieszan y , p raw ie b ez tch u .

— Ś led zą za n am i p o cały m lesie — m ó w ił, z tru d em o d d y ch ając. — W szęd zie ich p ełn o . C zo łg ałem się całą d ro g ę. P rzem o k łem d o su ch ej n itk i.

W sk azałem n a M o n ikę, k tó ra w m ięd zy czasie u sn ęła.

S tłu m ił głos.

— D esm o n d zie, n ie traciłem n ad ziei, d o p ó k i m o żn a, ale teraz m y ślę, że jesteśm y straceni. Ś ciąg n ięto z w szy st­

k ich o k o lic żo łn ierzy , strażak ó w i celnik ó w , k tó rzy n as o taczają. L as jest jed n y m p ło m ien iem p o ch o d n i.

— M u sim y zro b ić p ró b ę. T u zo stać n ie m o żem y .

— M asz rację — o d p o w ied ział. — Z ro b im y p ró b ę.

P ó jd ziem y w ąw o zem , k tó ry zn am . S p ęd ziłem w n im raz całą g o d zin ę. P o tej stro n ie lin ji g ran iczn ej w y b u d o w ali

m o stek . S traż p rzy ch o d zi d o w ąw o zu, co trzy m in u ty.

Jest jed nak rzeczą n iem o żliw ą, ab y śm y w ąw ó z w trzech m in u tach p rzeb y li.

— C h y b a, żeb y n am p o w io d ło się zw ró cić u w ag ę stra­

ży w in n ą stro n ę — zau w aży ł M ak s.

F ran ciszek w szak że n ie zw ró cił n a te sło w a u w ag i.

— M u sim y ru szy ć. C h w ała B o g u , że n ie św ieci m ie­

siąc. C iem n o jak w m iech u .

O b u d ziliśm y M o n ik ę i w y szliśm y z jaskin i d o ciem ­ n eg o w ielk ieg o lasu .

C h w ilam i zd aw ało się, że sły szę jak iś w y k rzy k . A le p o cho d ził o n zd alek a.

C zo łg aliśm y się p o ziem i, ab y n as n ie sp o strzeżo n o . N ajp ierw F ran ciszek , p o n im M o n ik a i M ak s, a ja o statn i.

Ju ż p o k ilku m in u tach b y liśm y p rzem o czen i d o su ­ ch ej n itk i, a n asze ręce zsin iały . P o su w aliśm y się n a ­ p rz ó d n iezm iernie p o m ału . P o k ażd y ch p ięciu k ro k ach p o d n o sił F ran ciszek ręk ę. Z atrzy m y w aliśm y się i ro zg lą­

d ali.

W reszcie d o czo łg aliśm y się d o ciem n ej d ro ży n y , p o k tó rej, jak n am F ran ciszek o p o w iad ał, m o żn a b y ło w i­

d zieć w n o c św ięteg o H u b e rta d u ch a K aro la W ielk iego , p ęd ząceg o ze sw y m i to w arzy szam i za zw ierzem .

W tem p o sły szeliśm y szelest liści. P rzy cisn ęliśm y tw a­

rze d o ziem i.

P o d ro d ze szło k ilk u żo łn ierzy , a jed en z n ich śp ie­

w ał p io sen k ę ze śp iew n ik a żo łn iersk ieg o :

„D ie V o g lein im W ald e S ie san g en so sch ó n ,

In d er H eim ath , in d er H eim ath D a g ieb ts ein W ied erseh n “ .

G d y p rzeszli, p o w ied ział n am F ran ciszek , że id ą zlu zo w ać straże.

O d d ział, k tó ry zlu zu je, w ró ci tęd y za d w ie m in u ty . B rat się p o d n ió sł i n a p alcach szy b k o p rzeb iegł d ro ­ gę. M y za n im .

Z n o w u g o d zin ę p ełzaliśm y p o ziem i, aż d o szliśm y d o p rzep aścisteg o w ąw o zu .

(C iąg d alszy n astąp i.) ;

(3)

Sir. RQPONMLKJIHGFEDCBA 3 GŁOS WĄBRZESKI N r. 5 5

Pogrzeb tragicznie zmarłego prezydenta Francji

P r e z y d e n ta , p a n i D o u m e r w p a ła c u E li­

z e js k im o r a z n a Q u a id 'O r s a y n a rę c e p r e m je r a T a r d ie u ,

Paryż. P A T . R a d a M in is tró w u s ta liła te r m in z e b r a n ia s ię Z g r o m a d z e n ia N a r o ­ d o w e g o , c e le m o b io ru n o w e g o p r e z y d e n ­ ta R e p u b lik i n a d z ie ń 1 0 m a ja g o d z . 1 4 . P o g r z e b n a ro d o w y z m a rłe g o p r e z y d e n ta D o u m e r a o d b ę d z ie s ię w c z w a r te k . U r o ­ c z y s to śc i p o g rz e b o w e o d b ę d ą s ię w k a ­ te d rz e N o tr e D a m e , Z w ło k i z ło ż o n e z o s ­

ta n ą w P a n te o n ie ,

Życiorys prezydenta Repu ­ bliki Francuskiej Pawła

Doumera

s ty c z n ia 1 9 3 0 r,

W c z a s ie w y b o ró w p r e z y d e n ta w W e r s a lu 1 3 m a ja 1 9 3 1 r, D o u m e r w d r u - g ie m g ło s o w a n iu w y b r a n y z o s ta ł 5 0 4 g ło s a m i p r e z y d e n te m f r a n c u s k ie j r e p u ­ b lik i, P r z e c iw n ik je g o s e n a to r M a rr a u d u z y s k a ł 3 3 4 g ło s y , B r ia n d — ja k w ia d o ­ m o — p o p ie r w s z e m g ło s o w a n iu w y c o ­ f a ł s w ą k a n d y d a tu rę ,

Paryż. P A T , A m b a s a d o r R z e c z y p o s ­ p o lite j P o ls k ie j C h ła p o w s k i z ło ż y ł d z iś o f ic ja ln ą k o n d o le n c ję z r a c ji ś m ie rc i

OJCIEC ŚW. WOBEC ZAMACHU NA PREZYDENTA DOUMERA.

Citta del Vaticano. N ie z w ło c z n ie p o n a d e jś c iu w ia d o m o ś c i o z a m a c h u n a ż y ­ c ie p r e z y d e n ta D o u m e ra , O jc ie c ś w ., s z c z e r z e ty m f a k te m p r z e ję ty , te le g ra ­ fic z n ie p o le c ił n u n c ju s z o w i a p o s to ls k ie ­ m u w P a ry ż u o s o b iś c ie z ło ż y ć r z ą d o w i f r a n c u s k ie m u w y r a z y s e r d e c z n e g o w s p ó łu b o le w a n ia .

J e d n o c z e ś n ie P a p ie ż p o le c ił n u n c ju ­ s z o w i w y r a z ić e n e r g ic z n y p r o te s t p o tę ­ p ia ją c y z a m a c h .

P a w e ł D o u m e r u r o d z ił s ię d n ia 2 2 m a r c a 1 8 5 7 r, w A u r illa c ( C a n ta l), D o u ­ m e r p e łn ił z r a z u f u n k c je p r o f e s o r a i p u ­ b lic y s ty , p ó ź n ie j je d n a k p o ś w ię c ił s ię p o ­ lity c e i o d r o k u 1 8 8 8 b y ł d e p u to w a n y m d e p a rta m e n tu A isn e ,

O d 1 9 1 2 r o k u je s t s e n a to re m z K o - ry s k i. —

Z a r z ą d ó w B o u rg e o is p o m ię d z y la ta ­ m i 1 8 9 5 d o r o k u 1 8 9 6 p ia s to w a ł p o r ą z p ie r w s z y te k ę m in is tr a fin a n s ó w , Z k o le i d a ł s ię p o z n a ć ja k o g e n e r a ln y g u b e rn a ­ to r In d o c h in , g d z ie r o z w ija ł o ż y w io n ą d z ia ła ln o ś ć w s p ó łp ra c u ją c ś c iś le z w o j­

s k ie m d o w ó d c ą g e n e r a łe m G a lie n i, P r z y w y b o ra c h n a p r e z y d e n ta R e p u ­ b lik i 1 7 s ty c z n ia 1 9 0 6 r, D o u m e r p o n ió s ł k lę s k ę u z y s k a w s z y 3 7 1 g ło s ó w , p o d c z a s g d y F a llie re s u z y s k a ł 4 4 9 i o b ją ł z k o le i s ta n o w is k o p r e z y d e n ta R e p u b lik i p o L o u b e t’ie ,

P o d c z a s w o jn y p ia s to w a ł ty lk o k r ó t­

k i c z a s w g a b in e c ie P a in le v e ’g o ( w r z e ­ s ie ń — lis to p a d 1 9 1 7 ) s ta n o w is k o m in is ­ tr a b e z te k i. W 7 -m y m g a b in e c ie B r ia n d a

(s ty c z e ń 1 9 2 1 d o s ty c z n ia 1 9 3 2 ) b y ł m i­

n is tr e m fin a n s ó w , W ty m c h a r a k te r z e p r z e p r o w a d z ił n a o d b y w a ją c e j s ię ó w ­ c z e ś n ie k o n f e r e n c ji a lia n tó w w P a r y ż u s p r a w ę ż ą d a n ia w y s o k ic h o d s z k o d o w a ń o d N ie m ie c .

P o u s tą p ie n iu L o u c h e u ria z e s ta n o w is ­ k a m in is tr a fin a n s ó w z lis to p a d o w e g o g a ­ b in e tu B r ia n d a w r. 1 9 2 5 , D o u m e r o b ­ ją ł te k ę fin a n s ó w , n ie z d o ła ł je d n a k p o w ­ s trz y m a ć fin a n s ó w P e r e t,

1 4 s ty c z n ia 1 9 2 7 r. D o u m e r 2 3 8 g ło ­ s a m i n a o g ó ln ą ilo ś ć 2 7 3 z o s ta ł w y b r a n y p r e z y d e n te m s e n a tu , p r z y c z e m p o w ie ­ rz o n o m u to s ta n o w is k o p o w tó rn ie 1 6

J. Bulanda, dyr, gimnazjum

Współpraca domu ze szkolą

in .

W s ta n a c h Z je d n o c z o n y c h A m e ry k i P ó łn o c ­ n e j ja k w y k a z u je d r. Ire n a P a n n e n k o w a . O rg a ­ n iz a c ja w s p ó łp ra c y d o m u z e s z k o łą ro z p o c z ę ła s ię ta m ju ż w .ro k u 1 8 9 6 . N a jm n ie j d w a d z ie śc ia k ó ł lo k a ln y c h k o n g re su ! lic z ą c y c h n a jm n ie j 5 0 0 c z ło n k ó w łą c z y s ię ra z e m w t z w . O d d z ia ły S ta n o w e , a z y li p ro w in c jo n a ln e . O b e c n ie z o rg a ­ n iz o w a n e s ą ju ż p ra w ie w s z y s tk ie s ta n y , a p ra ­ c a k o n g re su ro z c ią g a s ię n a w y c h o w a n ie m ło ­ d z ie ż y o d ' d z ie c i d o u n iw e rs y te tu w łą c z n ie . K o n ­ g re s z s w e g o z a k re su d z ia ła n ia w y k lu c z a s ię z u p e łn ie s p ra w y p o lity c z n e , e k o n o m ic z n e s e k c ia rs k ie , a p r a c u je d la d o b ra d z ie c k a w d o m u , s z k o le , k o ś c ie le i s p o łe c z e ń s tw ie d la p o d n ie s ie n ia p o z io m u ż y c ia ro d z in n e g o , d la z a p e w n ie n ia o p ie k i p r a w n e j n a d k o b ie ta m i i d z ie ć m i, d la z b liż e n ia ro d z in y i s z k o ły w c e lu u z y s k a n ia n a jle p sz y c h w a ru n k ó w fi­

z y c z n e g o , m o ra ln e g o i d u c h o w e g o w y c h o ­ w a n ia m ło d z ie ż y .

R o d z ic e p o m a g a ją w u trz y m a n iu k a rn o ś ­ c i w ś ró d m ło d z ie ż y , g d y ż d z ie c i w ie d z ą , ż e ro d z ic e i n a u c z y c ie l w s p ó łp ra c u ją z e s o b ą . N a u c z y c ie le le p ie j ro z u m ie ją p o trz e b y d z ie ­ c i, a ro d z ic e ro z u m ie ją p o trz e b y s z k o ły i u ła tw ia ją ro z w in ię c ie w d z ie c ia c h p o s łu c h u d la s z k o ły , o ra z ro z w in ię c ie s k u te c z n e j p o ­ m o c y d o m o w e j w n a u c e d ła d z ie c i. W s p ó ln e r e f e r a ty i d y s k u s ja o ś w ie tla ją s p ra w y m a ło lu b ź le z ro z u m ia n e p rz e z ro d z ic ó w i u z g a d ­ n ia ją z d a n ia w s z u k a n iu d ró g i ś ro d k ó w z a ­ ra d c z y c h . U n iw e rs y te ty w A m e ry c e o rg a n i­

z u ją k u rs y w y c h o w a w c z e d la ro d z ic ó w , a d la o s ó b o d le g ły c h k u r s y k o re s p o n d e n c y jn e łu b ra d jo w e , n ie m ó w ią c ju ż o c z a s o p is m a c h n a te n c e l p rz e z n a c z o n y c h .

Biała armia na Dalekim Wschodzie

Konferencja naczeln. Urzeddv Skarbowych

Po załamaniu się rosyjskiej kontrrewolucji mieszka wiele tysięcy białogwardzistów w Chinach, dokąd uciekli przed bolszewikami. O wojsko tern często wspominano. Rów nież w czasie wojny chińsko-japońskiej walczyli oni po stronie chińskiej. Obecnie od­

było się w. międzynarodowej koncesji w Szanghaju w obecności licznych oficerów angiel*

skich, amerykańskich i włoskich, poświęcenie sztandaru rosyjskiego pułku piechoty.

Sztandar ma stare barwy rosyjskie i godło międzynarodowej kolonji w Szanghaju.

Na obrazku naszym widzimy paradę białogwardzistów przed dowódcą korpusu ochot­

niczego w Szanghaju, pułkownikiem Thoms‘em.

Warszawa. P A T , W d n iu 7 m a ja o d ­ b y ła s ię k o n f e r e n c ja n a c z e ln ik ó w U r z ę ­ d ó w S k a rb o w y c h Iz b S k a r b o w y c h g r o d z ­ k ie j i o k r ę g o w e j, p r z y w s p ó łu d z ia le p r e z e só w ty c h ż e Iz b , p o d p r z e w o d n ic ­ tw e m w ic e m in is tr a S ta rz y ń s k ie g o .

U n a s s ą d o ty c h c z a s z n a n e t. z w . w y w ia ­ d ó w k i. A le ja k c z ę sto w m ia sta c h s k a rż ą s ię ro d z ic e n a tłu m n e w y s ta w a n ie w o c z e k i­

w a n iu d o jś c ia d o n a u c z y c ie la , ta k z n o w u p o p ro w in c ja c h m o ż n a z a u w a ż y ć b r a k z a in­

te re so w a n ia s ię ro d z ic ó w ^ k o n fe re n c ja m i w y - w ia d o w c z e m i.

J e s z c z e w ię c e j o p ie s z a li b y w a ją p o d ty m w z g lę d e m u tr z y m u ją c y s ta n c je , k tó rz y p rz e ­ c ie p r z y ję li n a s ie b ie o b o w ią z k i ro d z ic ó w , ja k o ic h z a stę p c y .

C z ę s to w d z isie jsz y c h c z a sa c h d z ie c i n ie m o g ą m ie ć o p ie k i ro d z ic ie lsk ie j, k ie d y ro ­ d z ic ó w n ie m a ją w m ie jsc u s z k o ły , k ie d y ro d z ic e o b o je p r a c u ją p o z a d o m e m , lu b k ie ­ d y , c o g o rs z a , n ie ż y ją w z g o d z ie z s o b ą . W y ­ s iłe k o p ie k i z a te m w z ró ść p o w in ie n z w ła s z ­ c z a w c z a sie o b n iż e n ia s ię p o z io m u s ty c z n e ­ g o p o w o jn ie . W y m ia n a s łó w m ię d z y w y ­ c h o w a w c ą s z k o ln y m , a o p ie k ą d o m o w ą je st k o n ie c z n a . R ó ż n ic a z d a ń i p o g lą d ó w o w y ­ c h o w a n k a c h n ie u n ik n io n a ! N a u c z y c ie l b o ­ w ie m n ie m a s p o so b n o ś c i o b s e rw o w a ć d z ie c ­ k a w n a jró ż n o ro d n ie js z y c h s y tu a c ja c h d o ­ m o w y c h , a ro d z ic e n ie w id z ą d z ie c i s w y c h w s z k o le i n ie m o g ą ic h p o ró w n a ć ja k n a u ­ c z y c ie l, z in n y m i ró w ie ś n ik a m i te rn b a rd z ie j, ż e w y c h o w m n ie d o m o w * e o d b y w a s ię c z ę s to b e z p la n u i m e to d y , c z ę s to w n ę d z y i w b ie­

d z ie m a te r ja ln e j, c z ę śc ie j je sz c z e e g o iz m ro ­ d z ic ó w ’ p ra g n ie d la sw Te g o d z ie c k a w y ją tk ó w p ro te k c jo n a ln y c h , a tłu m i s z k o ln e te n d e n c je w c e lu u s p o łe c z n ia n ia je d n o s te k . E g o iz m ro ­ d z ic ie lsk i p rz e c h o d z i c z ę s to n a s y n a z d o m u d o s z k o ły . S y n o w i ta k ie m u tru d n o z ro z u ­ m ie ć d o b rz e p o ję tą s o lid a rn o ś ć i k o le ż e ń stw o . O b o ję tn y je s t n a n ie d o lę lu d z k ą i c o g o ­ r z e j n a w y s tę p k i k o le g ó w .

S ta n c je u c z n ió w p o z o s ta w ia ją w ie le d o ż y c z e n ia w e w s z y s tk ic h m ia s ta c h . U trz y m u­

ją c y b o w ie m s ta n c je tr a k tu ją s w e z a ję c ie n ie ja k o p ra c ę w y c h o w a w c z ą , a le ja k o ś ro ­ d e k m a te r ja ln y swTe g o u trz y m a n ia . L u d z ie

P r z e d m io te m o b r a d b y ło s to s o w a n ie u lg , w y n ik a ją c y c h z u s ta w y o s p ła c ie z a le g ło ś c i p o d a tk o w y c h o r a z o w y n ik a c h s p ła t z ty tu łu k o m u la c ji u p o s a ż e ń s łu ż ­ b o w y c h .

P . w ic e m in is te r S ta r z y ń s k i w y ja ś n ił

c i c z ę s to n ie z n a ją n a w e t p rz e p is ó w s z k o l­

n y c h i n ie in te r e s u ją s ię u c z n ie m p o z a d o s ­ ta rc z e n ie m m u s tra w y i p o ś c ie li. J e d n i m a ją c w ię c e j u c z n ió w , c h c ą z a p ro w a d z ić k o s z a ro ­ w y ry g o r b e z c z u łe j i s e rd e c z n e j o p ie k i r o ­ d z ic ie ls k ie j, a z d ru g ie j s tro n y p o z w a la ją c z a s e m , a b y p o z y s k a ć u c z n ió w n a s ta n c ję , n a ró ż n e w y b ry k i, k tó re tu s z u ją p rz e d s z k o ­ łą i p rz e d ro d z ic a m i. S p ó ź n ie n ia i a b se n to - w a n ia S ię u c z n ió w „ u s p ra w ie d liw ie n ie " p o - k ry w a n ie m z łe g o p rz e z ro d z ic ó w , c z y u tr z y ­ m u ją c y c h s ta n c ję , to w s k a z ó w k a z łe g o w y­

c h o w a n ia .

G d z ie w ie lu u c z n ió w d o je ż d ż a lu b d o­

c h o d z i z d a le k a , w y ła d o w u ją c n a p rz e b y c ie d ro g i e n e rg ję , k tó r e j p o te m b ra k d o ro z w o­

ju fiz y c z n e g o i d o p ra c y u m y s ło w e j, g d z ie s ta n c je n ie o d p o w ie d n ie , ta m k o n ie c z n e je st z a k ła d a n ie b u rs , k o n w ik tó w i in te rn a tó w , k tó re b y o p a rte o s z k o łę z a s p a k a ja ły w w ię k ­ s z o śc i ro d z ic ie ls k ą — a u m ie ję tn ą i s y ste m a ­ ty c z n ą o p ie k ę p o d w z g lę d e m z d ro w o tn y m i w y c h o w a w c z y m . J e śli m ó w ię o z a p e w n ie ­ n iu w w ię k sz o ś c i ro d z ic ie ls k ie j o p ie k i, to m a m n a m y śli n ie k o s z a ro w e , z m e c h a n iz o ­ w a n ie i s z a b lo n o w e ż y c ie w in te rn a ta c h , a le o p ie k ę u m ie ją c ą s ię g n ą ć d o p o trz e b in d y w i­

d u a ln y c h p o s z c z e g ó ln y c h g ru p e k u c z n ió w i d o p o trz e b u c z n ió w p o je d y ń c z y c h . W s z e lk a z a ś o p ie k a s z k o ln a c z y d o m o w a p o w in n a ta k d ą ż y ć d o c e lu w y c h o w a w c z e g o i ta k ie m i s ię p o s łu g iw a ć ś ro d k a m i, a b y z n a la z ły o n e n a u ­ k o w e p o p a rc ie , a n ie b y ły d o ry w c z ą p ró b ą n a d z ie c ia c h ż y w y c h , tw o rz ą c y c h p r z y ­ s z ło ść n a ro d u ! P o d ty m w z g lę d e m ro d z ic e p o w in n i m ie ć d o s z k o ły w ię k sz e z n o w u , n iż d a w n ie j z a u fa n ie , g d y ż o d n a u c z y c ie li d z i­

s ie js z y c h n a re s z c ie ż ą d a s ię p ró c z w y k s z ta ł­

c e n ia , c z y li c e n z u s u n a u k o w e g o , n a d to p r z y ­ g o to w a n ia i c e n z u s u p e d a g o g ic z n e g o , o ra z p r a k ty k i n a u c z y c ie ls k ie j i p e d a g o g ic z n e j.

(C ią g d a ls z y n a s tą p i).

ż e u lg i, u d z ie lo n e p ła tn ik o m o s ta tn ie m i z a r z ą d z e n ia m i M in is te rs tw a S k a rb u , s ą u m o ż liw ie n ie m w y r ó w n a n ia w s z e lk ic h z a le g ło ś c i, a w ię c b a rd z o k o r z y s tn e d la p ła tn ik ó w , W z a m ia n z a to p ła tn ic y w in ­ n i p ła c ić w te r m in a c h b ie ż ą c y c h n a le ż ­ n o ś c i p o d a tk o w e , w m y ś l z r e s z tą p o ­ w z ię ty c h ju ż w te j m ie r z e u c h w a ł Iz b y P r z e m y s ło w o - H a n d lo w e j w W a rs z a w ie , Ż a d n e d a ls z e u lg i n ie s ą a n i z a m ie rz o n e , a n i n ie b ę d ą u d z ie la n e , to te ż w in te r e s ie p ła tn ik ó w le ż y w y k o r z y s ta n ie p r z y z n a ­ n y c h o b e c n ie b o n ifik a t.

U r z ę d y S k a rb o w e b ie ż ą c e n a le ż n o ś c i m u s z ą , w r a z ie n ie w y p ła c e n ia , ś c ią g n ą ć n ie z w ło c z n ie w d r o d z e e g z e k u c ji. P , w i­

c e m in is te r S ta r z y ń s k i p o d k re ś lił te ż s p e ­ c ja ln ie k o n ie c z n o ś ć w ła ś c iw e g o u n o rm o -1 w a n ia w z a je m n y c h s to s u n k ó w m ię d z y U r z ę d a m i S k a rb o w e m i a p ła tn ik a m i.

N a s tę p n ie w s z e r e g u r e fe r a tó w p r z e d ­ s ta w io n e z o s ta ły z a s a d y o b e c n e j p o lity ­ k i p o d a tk o w e j M in is te rs tw a S k a r b u ta k , a b y in te r p re ta c ja z a r z ą d z e ń m in is tra S k a r b u p r z e z p o s z c z e g ó ln e u r z ę d y b y ła z u p e łn ie je d n o litą ,

W 7 -m io g o d z in n e j d y s k u s ji w y ja ś­

n io n e z o s ta ły w s z y s tk ie w ą tp liw o ś c i c o d o z a r z ą d z e ń w z a k re s ie u lg , ś c ią g a n ia b ie ż ą c y c h n a le ż n o ś c i, z a g a d n ie n ia k s ią g h a n d lo w y c h i t, p .

ODCZYT O MARSZAŁKU PIŁSUD­

SKIM W TRYEŚCIE.

Tryest. P A T , P o d e g id ą f a s z y s to w ­ s k ie g o I n s ty tu tu K u ltu r a ln e g o i U n iw e r­

s y te tu L u d o w e g o o d b y ł s ię w w ie lk ie j a u li lic e u m im , P e tr a r k i o d c z y t p u b li­

c y s ty L e o n a r d a K o c ie m s k ie g o o M a rs z a ł­

k u P iłs u d s k im , N a o d c z y c ie b y li o b e c n i:

k o n s u l g e n e r a ln y R z e c z y p o s p o lite j E , J o r d a n - R o z w a d o w s k i, k o n s u lo w ie in ­ n y c h p a ń s tw o r a z lic z n i p r z e d s ta w ic ie le s f e r p o lity c z n y c h i k u ltu r a ln y c h T r y e s tu , P r a s a m ie js c o w a p o ś w ię c a o d c z y to w i d łu ż s z e s p r a w o z d a n ia , p o d k r e ś la ją c ż y ­ w e i b a r w n e p r z e d s ta w ie n ie p o s ta c i M a r­

s z a łk a .

300 milj. marek deficytu w samorządzie pruskim

Berlin. P A T , P r a s a o g ła s z a s e n s a c y j­

n e d a n e o n ie z w y k le wysokim deficycie budżetowym samorządów w Prusach.

Do niedoboru w wysokości 300 mil jonów marek w r. 1931 dojdzie w obecnym ro­

ku budżetowym, według tych doniesień dalszych 500 miljonów marek.

P r o je k to w a n e je s t p o k r y c ie ty c h o l­

b rz y m ic h d e fic y tó w p r z e z je d n o r a z o w ą d a n in ę . P o w z ię c ie o d p o w ie d n ie j d e c y z ji p r z e z r z ą d R z e s z y s p o d z ie w a n e je s t w n a jb liż s z y m c z a sie .

JH ajow e łłabożeńsiw o

Chwalcie łąki umajone.

Z p o m ię d z y ć w ic z e ń r e lig ijn y c h p ie r­

w s z e m ie js c e z a jm u je n a b o ż e ń s tw o k u c z c i M a rji, k tó r a s ta r ła g ło w ę w ę ż a i o d n io s ła triu m if n a d w s z y s tk ie m i h e r e ­ z ja m i. N a b o ż e ń s tw o to w z ię ło p o c z ą te k p r z y k o ń c u 1 9 w ie k u w e W ło s z e c h , W ię k s z o ś ć w ie r n y c h z a s m u c o n a c o r a z w ię k s z e m z g o r s z e n ie m k tó r e w z r a s ta ło i n o w e j n a b ie r a ło s iły z p o w r a c a ją c ą p ię k n ą p o r ą w io s e n n ą , p o w z ię ła m y ś l p r z e b ła g a n ia g n ie w u B o ż e g o i o p o - w c ią g n ię c iu z łe g o . Z w ró c ili s ię p r z e to k u D z ie w ic y n a d d z ie w ic a m i i w c z a s ie k ie d y in n i w s w o ic h r o z k o s z n y c h w iła c h w o n ie ją c y c h z a p a c h e m ró ż , w y s tę p n y c h s z u k a li u c ie c h , c i — z a s y ła li n a jc z u ls z e m o d ły p r z e d o łta r z e m M a rji,

(P rz e z c a ły m ie s ią c m a j w P o ls c e ,

g d z ie N a jś w ię ts z ą M a rję P a n n ę — lu d

z o w ie K r ó lo w ą K o r o n y P o ls k ie j, p r z y

o łta r z a c h i f ig u ra c h p r z y d ro ż n y c h , p r z y

u s tro jo n y c h w z ie le ń i k w ie c ie p o ln e , u -

n o s z ą s ię s ło w a L ita n ji L o r e ta ń s k ie j, o -

r a z w z b ija w b łę k it m a jo w e g o n ie b a

p r z e ś lic z n a p ie ś ń — „ C h w a lc ie łą k i u -

m a jo n e , g ó r y d o lin y z ie lo n e " .

Cytaty

Powiązane dokumenty

nia jej szczególną jest w całej Polsce dla tej ziem i m iłość, powszechne jest zrozum ienie, że jest ona kam ieniem w ęgielnym naszego niepod­..

W Walencji doszło ponownie do ciężkich starć p omiędzy policją a demonstrantami, któ­.. rych rozpędzono

sprzedawać będę w drodze przetargu przymu­. sowego najwięcej dającemu za gotówkę (602/31 umywalnię

12,30 po południu sprzedawać będę w drodze przetargu przymusowe- gu najwięcej dającemu za gotówkę u p. Stanisława Swendrowskiego

sprzedawać będę w drodze przetargu przymuso- wego najwięcej dającemu za gotówkę:. radjo aparat

nie godzimy się na praktyki niektórych pp. jest u nas, lecz na całym świecie, większa ne obranie Legji Inwalidów W. nje odbędzie się dnia 1 lutego br. W ebera do Prus, do Francji,

sprzedawać będę w drodze przetargu przymusowego najwięcej dającemu za gotówkę w mojem biurze ul. sąd,

sprzedawać będę w drodze przetargu przymuso- w'ego najwięcej dającemu za gotówkę:. bieliźniarkę, umywalnię,