• Nie Znaleziono Wyników

Próba Nicolai Hartmana wyeliminowania interpretacji finalistycznej biokosmosu przez ukazanie specyficzności bytów organicznych

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Próba Nicolai Hartmana wyeliminowania interpretacji finalistycznej biokosmosu przez ukazanie specyficzności bytów organicznych"

Copied!
35
0
0

Pełen tekst

(1)

Ryszard Kijowski

Próba Nicolai Hartmana

wyeliminowania interpretacji

finalistycznej biokosmosu przez

ukazanie specyficzności bytów

organicznych

Studia Philosophiae Christianae 12/2, 75-108

(2)

Studia Philosophiae C hristianae ATK

12/1976/2

RYSZARD KIJOW SKI

PRÖBA NICOLAI HARTMANNA WYELIMINOWANIA INTERPRETACJI FINALISTYCZNEJ BIOKOSMOSU PRZEZ

UKAZANIE SPECYFICZNOŚCI BYTÖW ORGANICZNYCH I. Próba zdefiniowania życia organicznego, II. Idea ukierunkow ania struktur i funkcji w obrębie biokosmosu, III. Zasada selekcji jako jedna z kategorii tłum aczących możliwość pow stania tego, co jest biologicznie celowe, IV. Idea m utacji jako pojęcie pomocnicze w tłum aczeniu pow ­ stania tego, co jest „biologicznie celowe”, V. Problem atyka tzw. nexus organicus, VI. Próba krytycznej oceny poglądów N. H artm anna z zakre­ su filozofii przyrody ożywionej, dotyczących pojaw ienia się stru k tu r

i funkcji biologicznie celowych.

Filozofia p rzy ro d y bytów ożywionych, tak ja k p o jm u je ją Nicolai H artm an n , usiłuje dać odpowiedź n a pytanie, czy w obrębie biokosm osu — z pom inięciem człow ieka — zachodzą takie zdarzenia, k tó re — a b y je zin terp reto w ać w sposób zadow a­ lający z p u n k tu w idzenia teorii filozoficznej — dom agałyby się wyjaśnienia przez odw ołanie się do tłum aczenia finalistyczne- go? P ostaw ienia samego zagadnienia dom agają się bezsporne fakty u k ieru n k ow an ia s tr u k tu r i fu n k cji układów organicz­ nych, k tó re m ają się w yróżniać swoistą celowością biologicz­

ną. 1

1 Swoistą celowością biologiczną — w odróżnieniu od celowości w zna­ czeniu ścisłym jako charakterystycznej form y determ inacji właściwej chceniu, pragnieniu, dążeniu i działaniu — nazywam to, co niemiecka li­ teratura biologiczna i filozoficzna określa jako Zw eckm ässigkeit. W po­ jęciu tym tkw i myśl o ukierunkow aniu stru k tu r i funkcji; i. tym, że jest to ukiernkow anie swoiste, bo idące i w kierunku form mających powstać i jednocześnie od form do części będących w powstaniu.

(3)

Otóż H a rtm a n n p o d ejm u je próbę w yjaśnienia w ym ienionego zespołu faktów p rzy pom ocy katego rii organologicznych, któ ­ re nie odw ołują się do pojęcia celu.

I. P ró b a zdefiniow ania życia organicznego

Dla popraw nego zdefiniow ania ż y c ia 2 należy zdystansow ać się zarów no od jego pojm ow ania potocznego ja k i sp ek u laty w - nego na przy k ład w rozum ieniu Schellinga i in nych idealistów n iem ie c k ich .3 Dochodząc zaś do w spom nianej definicji trzeba uw zględnić trz y reg u ły m etodologiczne: l-o zgodność z dostrze­ żonym i przez nau k i biologiczne zjaw iskam i życia;

2-0 koherecyjność w stosu nk u do w ypraco­ w anych kategorii organologicznych;

3-0 definicja pow inna być w olna od założeń i im plikacji tzw . m etafizy ki teologicznej.4

1. Zycie je s t specyficzną form ą b y tu realnego. Jego c h a ra k te r dynam iczny im p lik uje bezustann ą zmienność. Pom im o to trz e ­ ba w ty m w y p adk u mówić o specyficznym procesie p rzy ro d n i­ czym, a m ianow icie o procesie organicznym , którego różnicę gatu n ko w ą stanow i cały szereg cech charak tery sty czny ch.

2 W tym w ypadku chodzi o definicję życia z punktu filozofii przyro­ dy. Ten specyficzny punkt widzenia jest oczywisty, gdy porów nuje się H artm annow ską definicję życia z tą, którą podaje mikrobiolog Reinhard W. Kaplan. Por. P r o b le m e d e r L e b e n s e n ts te h u n g u n d d e r fr ü h e ste n E volu tion , w: G erhard H eberer,Die E v o lu t io n d e r O rg a n is m e n , t. 'I., S tu ttg art 1967, 511—512. Według tej definicji organizmami żywymi są specyficzne tw ory z protoplazmy, albo zawierające protoplazmę, b y tu ­ jące na skutek przem iany m aterii, regulacji i ruchu, rozmnażające się przez wzrost i dziedziczny podział oraz zmieniające się zarówno jed- nostkowo-ontogenetycznie ja k i dziedziczno-filogenetycznie. Mimimali- stycznie brzm iałaby ta definicja tak: przedm ioty są żywe, o ile zacho­ dzi u nich przem iana m aterii, a ponadto odznaczają się zdolnością do reprodukcji i zmian dziedzicznych. Por. też. Kaplan, D er U r s p r u n g des L e b e n s, S tu ttg art 1972, 24—26.

3 Philosophie d e r N atur, Berlin 1950, 675—676. (cyt. odtąd jako Ph N) 4 Tamże, 10, 16.

(4)

Układ organiczny je s t układem ograniczonym 5 m om entam i je ­ go pojaw ienia się i jego rozkładu. O ile pojaw ienie się jed n o st­ ki organicznej je s t ściśle zw iązane z jego w yjściem z organiz­ mu teg osamego g a tu n k u i to w szczególnym akcie tego orga­ nizmu, to jego zaniknięcie może być w ynikiem albo jak iejś gwałtownej ingeren cji z zew nątrz, albo też może w ynikać z istoty sam ego układu. W ty m o statnim w y pad ku oznacza to, że w d an ej jednostce organicznej od początku jej zaistnienia „zawarta” jest granica funkcjonow ania, tzn. że trw an ie proce­ su organicznego zależy od zdolności do sam oczynnego p o d trzy ­ mywania się w ty m trw an iu , co polega na zdolności zarów no do zapew nienia sobie odpow iedniej energii, ja k i jej w ykorzy­ stania.

Jeśli ograniczenie w czasie należy do isto ty procesu organi­ cznego, to organizm em w sensie w łaściw ym jest żyw a jed ­ nostka — indyw iduum . K ażde zaś ind y w id u um jest niepodziel­ ną kom pleksow ą całością;' niepodzielną w ty m znaczeniu, że inaczej zatraciłaby swój specyficzny c h a ra k te r.6

2. Przechodzenie procesu życia z jednego in dy w idu um na drugie nie polega na autom atycznej i ciągłej k o n tyn uacji, ja k to ma m iejsce na p rzy k ład w płaszczyźnie anorgan iczn ej. P ro ­ ces życia bow iem rozpoczyna się w ciąż od nowa z każdym po­ szczególnym indyw iduum . D latego też w yróżniam y w proce­ sie życia, jak o całości, m om ent nieciągłości.

3. Pod pew n y m p rzy n ajm n iej w zględem m ożna b y ponadto scharakteryzow ać proces życia jak o trw a ły stan procesów częś­ ciowych tw orzących jed n ą całość. Całość dokonyw ania się te ­ go procesu życia nie przebiega ani w sposób bierny, ani też nie jest czym ś jednorodnym . Procesy składow e zm ieniają się wT nim

5 Pojęcie układu ograniczonego pojaw ia się również u Kaplar.a (z por.

Probleme d e r Leben sen ts steh u n g ..., dz. cyt., 511: b e g r e n z te S to f fg e b ild e , abgegrenzte Din ge) z tym, że rozumie przez to komórkę (por. D er U r s ­ prung d e s L e b e n s, dz. cyt., 25: „kleines begrenztes Stück von Substanz”). s Ph N, 515—516. Niepodzielność ta zasadza się na istocie Układu or­ ganicznego, w którym część jest czymś więcej niż tylko elementem a całość czymś więcej niż tylko zbiorem.

(5)

spontanicznie. W w y n ik u tego zm ienia się proces jako całość. W nim w yróżniam y zarów no stadium nasilającej się in te n sy fi­ kacji, ja k rów nież jej szczyt i schyłek. R ytm procesu, tzn. je ­ go poszczególne periody, ja k i jego granice, uw aru nk ow an e są s tru k tu rą samego procesu. N a sk u tek dokonujących się zm ian tru d n o m ówić o niezm ienności jego form y.7

Mimo w szystko jed n a k m ożna m ówić o organizm ie żyw ym jako o całościow ym system ie nak ład ający ch się w czasie p ro ­ cesów cząstkow ych, ta k jed n a k zbudow anym , że, m im o rozcią­ głości w czasie, zachow uje identyczność sam ej zasadniczej fo r­ m y procesu. Iden ty czny w procesie życia pozostaje sam układ procesu, w k tó ry m każda jego faza je s t specyficznie zdeterm i­ now ana od stro n y całości procesu. Albo inaczej się w yrażając: każde poszczególne stadiu m tego procesu je s t „zorientow ane” na in n e stadia i to zarów no w k ie ru n k u stadiów ju ż dokona­ n ych ja k i dopiero m ających się dokonać. S tu dia te łączą się ze sobą w te n sposób, że zarów no stadia przeszłe ja k i przyszłe są w jak ie jś form ie obecne w stadiach teraźniejszych; pierw sze jeszcze się całkow icie nie skończyły, a d ru gie ju ż w p ływ ają na teraźn iejsze w yznaczając im odpow iedni kierunek.

4. G ranica m aterialno-rzeczow a nie je s t identyczna z granicą w yznaczoną przez k sz ta łt żyjącego indyw iduum ; organizm u bo­ w iem nie da się pojąć bez p ro jek cji jego fu n k cji w otaczającą go rzeczyw istość: organizm żyje w otaczającym go środow isku, żyje z tego środow iska, jego a ktyw n o ść idzie w k ie r u n k u na środowisko. N ależy to rozum ieć jak o tego ro d zaju w spółzależ­ ność, w której oddziaływ ują na siebie zarów no organizm żywy, ja k i jego środow isko: organizm żyw y bow iem nie ty lk o „w cią­ g a” przez sw oją aktyw ność środow isko w sw oją orbitę, ale rów ­ nież dostosow uje się do niego. W ty m znaczeniu m ożna mówić o organiźm ie jak o o c e n tru m swoistego pola organicznego.8

7 Tamże, 522. H artm ann wyraża się wprost, że nie można w ogóle m ó­ wić o skrystalizownej form ie zewnętrznej.

8 Anton N euhäusler nazywa tę cechę „Umweltbezogenheit”. Por. G rundbegriffe der philosophischen Sprache, wyd.2, München 1967, 117.

(6)

Ta zdolność p rzekraczan ia siebie, dokładniej m ówiąc: w ycho­ dzenia poza siebie, je s t cechą w yró żn iającą uk ład organiczny od układów nieorganicznych. J e st ona w ynikiem sw oistej organicz­ nej spontaniczności, w y rażającej się w czynnościach spontanicz­ nych; czynności te p rze łam u ją dynam izm fizyczny w ty m zna­ czeniu, że — w yzw olone bodźcem zew n ętrzn ym — nie stosują się do p raw energ ety czn y ch fizyki.

5. W spom niane czynności spontaniczne odznaczają się dw ie­ ma właściwościam i:

a) innością w porów naniu z aktyw nością ty p u fizycznego, skoro zdolne są przełam ać bezw zględną konieczność fizycznej bezwładności;

b) zdolnością u k ieru nko w an ia procesów , co jest w ynikiem w ew nętrznej organizacji indyw iduum .

Ponieważ cechą ch arak te ry sty c z n ą czynności spontanicznych jest ich organiczna reaktyw ność, będąca fu n k cją specyficznej organicznej d eterm in acji cen traln e j, stąd organizm y żywe zdol­ ne są do reagow ania n a bodźce zew n ętrzn e w sposób e n erg ety ­ cznie niepro po rcjo n alny. Ta nieproporcjonalność energetyczna polega n a specyficznej relacji pom iędzy p rzyczyną a skutkiem . Bodziec bow iem nie je s t p rzy czy n ą spraw czą reakcji, lecz je ­ dynie w yw o łuje reakcję. N ieproporcjonalność zaś zachodząca pomiędzy bodźcem a rea k c ją m oże być tego rodzaju, że n a j­ mniejszy pod w zględem n atężen ia bodziec może w yw ołać b a r­ dzo w ielką rea k c ję i odw rotnie. Ten starn rzeczy tłu m aczy się istnieniem specyficznego a p a ra tu całości o rganiczno-funkcjo- nalnej, którego działanie w yzw ala bodziec zew nętrzny.

6. A w ięc: isto tę b y tów organicznych stanow i proces życia. Jest to nadzw yczaj kom pleksow a fo rm a p ro cesu zdeterm inow a­ ne przez fo rm ę organiczną, organizację w e w n ętrzn ą i stopnie układów organicznych.9 W p o ró w n an iu je d n a k z procesam i fi­

9 Pośredniego dowodu n a istnienie takiej multipotencjalnoéci dopa­ truje się H artm ann w zdolności organizmów żywych do regeneracji czy zgoła restytucji całego organu. Por. PhN 677, 680, 683.

(7)

zycznym i ów proces życia, w przew ażającej ilości w ypadków , z atrzy m u je niezrealizow ane możliwości (w form ach reg resy w - nych) i n iejak o je przechow uje, by zaktualizow ać je w yp adku w y stąp ien ia szczególnych w aru n k ó w .1,1 Cechą ch ara k te ry sty c z ­ ną tego procesu je s t to, że nie kończy się z siebie tak długo, ja k długo zachodzą określone uw aru nk o w ania fizyczne; może się w praw dzie skończyć w jak im ś poszczególnym układzie, ale n aty ch m iast — i to sam oczynnie — pojaw ia się w układzie no­ w ym . P onadto stw ierdzam y w ty m procesie te n d e n c ję p rze k ra ­ czania w łasnych form , p ro d uk tó w i tw orów . Mówiąc o te n ­

dencji w ty m procesie, chce się uw ypuklić m yśl o u k ieru n k o ­

w an iu wzw yż tego procesu jak o całości, w ty m znaczeniu, że jego najw yższym stopniem je s t filogeneza.11 W procesie życia w yró żn iam y trz y stopnie: pow stanie gatunków , reprod ukcję jed n o stek i asym ilację; w szystkie te stopnie są ze sobą niero­ zerw alnie złączone. Przecież proces życia jako całość je st nie­ rozerw aln ą jednością gradu alistyczn ie nakładających się form procesow ych, ty m się w yróżniających, że w idoczna jest w nich w spom niana ju ż „ten den cja w zw yż”, aczkolw iek inna dla każ­ dego poszczególnego stopnia tego procesu.12

10 Tamże, 683. 11 Tamże, 678.

12 Proces organiczny dokonuje się w ten sposób, że dystansuje swoje własne formy, produkty i twory, ale nie w znaczeniu jako by rozpusz­ czał raz utworzone układy i ponownie je scalał, lecz w tym znaczeniu ja k gdyby ciągle „poszukiwał” nowych form i „dążył” do wyżej zorga­ nizowanych układów.

H artm ann jest przekonany, że tendencję tę da się w zasadzie zrozu­ mieć dopiero od strony najwyższego stopnia organicznego, tzn. filoge­ nezy, odznaczającej się pozytywną w artością selekcji. Jednak asym i­ lacja, reprodukcja jednostek i pow staw anie gatunków są, ze sobą w spo­ sób nierozerw alny sprzęgnięte i z tego powodu w yw ierają wpływy w za­ jemne. Zaznaczyć jednak trzeba, że to ostatnie tw ierdzenie uważa H a rt­ m ann za oczywiste tylko w stosunku do zależności zachodzącej od stopni najniższych do wyższych — i to w myśl tzw. podstawowego praw a ka- tegorialnego; dla wykazania zależności idącej od stopni wyższych do niższych trzeba przeprowadzić osobny dowód. Por. Der Aufbau der re­ alen W elt, wyd. 2, Meisenheim 1949, 522—529 (cyt. odtąd jako A r W).

(8)

Proces jest pow szechną form ą b y tu realnego; każdej jedn ak warstw ie b y tu w łaściw a je s t szczególna form a tego procesu. Takim m om entem w yró żniający m proces organiczny od proce­ su fizycznego je st n a stę p u jąc a okoliczność: o ile w każdym zda­ rzeniu a k tu a liz u je się ty lk o jed n a z całej mnogości możliwość w w yniku a k u m u lacji w aru nk ó w realn y ch, podczas gdy inne możliwości giną bezpow rotnie, to w procesie organicznym za­ chodzi zjaw isko m agazynow ania (przechow yw ania) możliwości niezaktualdzowanych. N ajbardziej naoczne je s t to w procesie filogentycznym , k tó ry p rzy b iera w licznych rów noległych pro­ cesach form otw órczych; jeżeli zaś chodziłoby o ontogenezę, to potwierdzenia tego m ożna dop atryw ać się w tzw. m u ltip o ten - cjalności, w łaściw ej kom órkom rozrodczym w stadiach em brio­ nalnych oraz w zdolności do reg e n e rac ji.13

Jeżeli zgodzim y się z tw ierdzeniem D essauera, że na py tan ie „czym je s t życie” nie m ożna w ogóle podać takiej definicji ży­ cia, któ ra by ujm ow ała jego istotę 14, to opisowe p rzedstaw ie­ nie jego cech ch arak te ry sty c z n y c h o p arte na m ożliw ie w szech­ stronnym m ate ria le em pirycznym z pró bą ich filozoficznego po­ głębienia — ja k ie przedstaw ia H a rtm a n n — trzeb a uznać jako conajmniej zgodne z fe n o m e n a m i.15 U w y pu klając w ty m opisie myśl m iędzy innym i o uk ieru n k o w an iu w zw yż całego procesu życia, zw rócił uw agę n a isto tn y w biokosm osie problem w spo­ mnianej ju ż sp ecyficzn ej celowości biologicznej.

II. Idea u k ierun k ow an ia s tr u k tu r i fu n k cji w obrębie biokosm osu

Byty organiczne są układam i organicznym i, k tó ry ch s tru k ­ tura i fu n k cje są w najw yższym stopniu uk ierunk ow ane na cel, którym m oże być życie jed n ostk i czy g a tu n k u .16 U kierunkow a­ nie to w y raża się w sw oistym zachodzeniu w siebie procesów,

13 Ph N, 680—882.

и Naturwissenschaftliches Erkennen, wyd. 2, F ran k fu rt a. Main 1960, 275.

15 O rozumieniu fenomenu ,por. A r W, 583. 589, 590, 593.

w Teleologisches Denken, wyd. 2, Berlin 1966, 23 (cyt. odtąd jako T D).

(9)

w e w zajem nej rów now adze i sam oczynnym podtrzy m yw aniu tej rów now agi.17

Fenom en te n sta je się n ajb ard ziej oglądow y we w szystkich procesach m orfogonetycznych, czyli w ukieru nko w an iu całego przebiegu na s tru k tu rę będącą w pow staw aniu , w specyficz­ nej relacji zachodzącej pom iędzy stanem początkow ym a osta­ teczną form ą oraz w e w szystkich zjaw iskach reg ulacji orga­ n icznej.18 F a k t om aw ianego u kieru n k ow ania zyskuje coraz to w ięcej potw ierdzeń w m iarę pogłębiania się poznania organiz­ m ów żywych.

Filozofia przyrody, w której zakres wchodzi filozoficzna pro ­ b lem aty k a bytów organicznych, w ograniczonym stopniu m usi rozpracow ać zagadnienie celowości ty m b ardziej, że oprócz bez­ spornego fa k tu specyficznego u k ieru nk o w ania s tru k tu r i fu n ­ kcji organicznych w obrębie całości organizm ów żywych, samo poznanie w łaściw e naukom biologicznym nie może się oprzeć w ysokiem u stopniow i pozoru d eterm inacji celow ej, k o n sty tu ­ cyjnej dla organizm ów żywych. Z daniem H artm an n a ta pozor­ na d eterm in acja celow a jest ta k w ielka, że doprow adza albo do p rzy m u su m yślowego, albo s ta je się jed n ym z m otyw ów m yślenia naukow ego.19

Do pojęcia sw oistej celowości biologicznej nie należy jeszcze to, co li ty lko w sposób zew n ętrzn y i przypadkow y czy w zględ­ n y m ogłoby być przystosow ane do czegoś ani też to, co tylko jest użyteczne w jak iś sposób. G dyby w ty m w y p ad k u m ówić o ja ­ k iejś celowości w szerokim tego słowa znaczeniu, wówczas od­ nosiłaby się ona do czysto zew n ętrzn ych okoliczności i nie za­ w ierałab y żadnej w skazów ki odnośnie k ie ru n k u zależności — co kateg o rialnie m a isto tn e znaczenie — a ponadto sam a re ­ lacja tego, co je s t przystosow ane do tego, do czego jest p rzy ­

17 Ph N, 622. 18 Tamże 623.

19 T D, 18—27. Por. również Ph N, 25, gdzie jest mowa o A u f d r i n ­ g li c h k e it d e r w u n d e r b a r e n Z w e c k m ä s s i g k e i t s p h ä n o m e n e tak, iż człowiek czuje się zmuszony doszukiwać się za nimi jakiejś realnej celowości

(10)

stosowane ulega inw ersji, co H a rtm a n n ilu stru je na p rzy k ła ­

dzie: czy określona część sp e k tru m słonecznego jest p rzy sto ­ sowana do naszego oka, czy też — odw rotnie — nasze oko jest przystosowane do spektru m ?

„Swoista celowość biologiczna” istotow o różni się rów nież od działania celow ego (Z w e c k ta tig k e it), od procesu ściśle celowego

(Zwecklaufig keit) i od d eterm in acji celowej (Z w ec k b e stim ­ mtheit). 20

Jeżeli przez specyficzną celowość biologiczną będziem y ro ­ zumieć przechodnią, w zajem ną zależność w szystkich organów i ich f u n k c ji21, to należy stw ierdzić, że je st ona istotn ym , bo konstytutyw nym ry sem każdego b y tu ożywionego i m a c h a ra k ­ te r przedm iotowy, przy należn y każdej rzeczy.22 J e s t ona zasadą życia organicznego w ty m znaczeniu, że je s t w spom nianym ukierunkow aniem mnogości częściow ych elem entów składow ych i procesów na form ę będącą dopiero w pow staw aniu i n ie za­ kłada in spiracji ze stro n y jakiegoś in telektu. 23

Niemniej owa specyficzna celowość biologiczna je st pozorem właściwej celowości albo zew nętrznym podobieństw em z celo­ wością w znaczeniu ścisłym , w k tó rej k ieru n e k zależności jest w sposób jednoznaczny określony w ty m znaczeniu, że jed n a strona relacji m usi odznaczać się ak ty w n ą zdolnością p rzysto­ sowania.

Jest ona nie ty lk o poznaw alna em pirycznie, ale i apriory cz­ nie, niezależne od d an y ch em pirycznych.24 I tylko dlatego jest

20 T D, 24.

21 Ph N, 634.

22 Tamże 636.

23 Jeżeli popatrzym y na specyficzną celowość biologiczną z punktu widzenia dynamicznego, powiemy, że polega ona na wykierow aniu ca­ łego procesu na formę będącą w powstawaniu. Jeżeli natom iast obie­ ram y statystyczny p u nkt widzenia na organizm, powiemy, że każda struktura składowa i każda poszczególna funkcja jest ściśle ukierunko­ wana, na inną formę i inną funkcję a jednocześnie na ich całość, ale i odwrotnie, tzn. i całość ma jakiejś odniesienie do poszczególnych form i funkcji. Por. Ph N, 623.

(11)

ona pow szechną zasadą życia w znaczeniu ścisłym. Tego ro­ d zaju tw ierdzenie uzasadniam y p ro sty m w yw odem :

Organ, k tó ry b y funkcjonow ał niecelow o w po danym w yżej znaczeniu, przeszkadzałby procesow i życia albo w pro st go unie­ m ożliw iał. S tąd też jed n o stk a albo g atu n ek w w alce o byt, tzn. zn ajd u jąca się w k o n k u ren cji z in n y m i jed n ostk am i czy ga­ tu n k am i, m usi zginąć. Tylko ta jed n o stk a albo te n g atu n ek m o­ że się ostać, w k tó rej zarów no s tru k tu ry , ja k i fu n k cje są sh a r- m onizow ane i dlatego zapew niają im przetrw anie.

K onsekw encją tego w yw odu byłoby określenie życia jako te ­ go, co w sobie je st ukieru n k ow an e tak co do swej s tru k tu ry ja k i co do swej funkcji, 23 albo też istota u k ład u organicznego 26 po­ lega na tym , że odznacza się on specyficzną celowością biolo­ giczną.

D la H artm a n n a istnieje tru d n y problem w p y tan iu : w jak i sposób może pow stać coś tak subtelnego i zróżnicow anego od­ znaczającego się specyficzną celowością biologiczną bez odwoły­ w an ia się do istn ien ia siły p rzew idującej i działającej celowo; albo inaczej sform ułow ane: ja k m oże pow stać b y t odznaczający się specyficzną celowością biologiczną z tego, co tak ą celowoś­ cią się nie odznacza?

III. „Zasada selekcji” jako jed n a z kategorii tłum aczących możliwość pow stania tego, co je st „biologicznie celow e” P ierw otnego pow stania form y organicznej, czyli tw orzenia się tej form y w sensie w łaściw ym , bez uprzedniego istnien ia jej ty ­ pu, należy dopatry w ać się w filogenezie. O na jest pierw o tn y m procesem form otw órczym .27 O ntogeneza jest ty lko odtw órczym pow staw aniem fo rm y organicznej (m orfogenezą rep ro d u k ty w

-25 H artm ann nazywa to das an sich selbst Zweckmässige. Por, PhN, 623.

26 System nazywa H artm ann „układem ”. Woli posługiwać się tym te r­ minem z tego względu, gdyż lepiej — jego zdaniem — oddaje plastycz­ ność zachodzenia na się członów poszczególnych. Por. jego sform ułow a­ nia odnośnie „układu” w Ph N, 445—447.

(12)

.ną). A więc „to, co jest biologicznie celow e” pojaw ia się w filo­ genezie. 28 N iem niej odpowiedź n a p y tan ie o sposób p o w sta­ nia rzeczonej „celowości biologicznej” nie może być ani pełna, ani też nie będzie pozbaw iona p ierw iastk a hipotetycznego. Fragm entaryczność odpowiedzi zależy od aktualnego stan u n a ­ szej wiedzy. Je j elem ent h ip o tety czn y zaś jest uw aru nk ow an y tą okolicznością, że problem sam n ajpraw dopodobniej należy do dziedziny problem ów m etafizycznych nie d ających się wprawdzie rozw iązać do końca, ale dopuszczających jakieś częściowe p rzy n ajm n iej rozw iązanie w ty m znaczeniu, iż um o­ żliwia ono dalsze poznawcze zgłębienie z ty m jed n a k zastrze­ żeniem, że nie d aje podstaw do żadnych e k stra p o la c ji.29

Pierwszą, nieśm iałą jeszcze, próbę odpowiedzi na p ytan ie o sposób pow stania, tego jest biologiczne celow e” usiłow ał dać J. B. L a m a rc k .30 Skrótow o dałoby się przedstaw ić tw ierdzenie Lamarcka w te n sposób, że zarów no zm iany g atun kó w ja k i spe­ cyficzną celowość bilogiczną w form ow aniu się i zachow a­ niu organizm ów żyw ych należy tłum aczyć zm ianam i, jak ie za­ chodzą czy dokonują się w okresie życia osobniczego. Z m iany te są sk u tk iem przystosow ań do p an u jący ch w aru nk ów ze­ wnętrznych. Daleko idący w pływ fak to ró w zew nętrznych, m o­ dyfikujących zarów no budow ę, ja k i fu n k cje istot żyw ych, jest faktem. C ały szereg ty ch m odyfikacji m a c h a ra k te r przystoso­ wań fu n k cjo naln ych : organy, k tó re n a sk u te k w aru n k ó w ze­

28 Tamże 637.

29 Problem am i metafizycznymi w rozumieniu H artm anna są nierozwią­ zywalne momenty jakiegoś zagadnienia. Częściowe zaś wniknięcie w treść tego, co niepoznawalne, polega na poznaniu -możliwie wszystkich relacji łączących niepoznawalną część bytu z jego częścią poznawalną. Poznanie tych relacji polega na możliwie wszechstronnym uchwyceniu poznawczym dostępnych aspektów rzeczonego zagadnienia oraz na w y­ raźnym w yodrębnieniu tego, co zasadniczo jest nierozstrzygalne. Por. Zur G rundlegung d e r O nto lo gie, Berlin und Leipzig 1935, 170—176 (cyt. odtąd jako G О); G r u n d z u g e ein er M e t a p h y s i k d e r E rk e n n tn is, wyd. 5, Berlin 1965, 238—287 oraz 460-^63; Ph N, 13—15.

39 P hilosophie zoologique, P aris 1809; tłum. K rystyny Zaćwilichowskiej pt. Filozofia zoologii, W arszawa 1960, 183 nn.

(13)

w n ętrzn y ch bardziej niż zw ykle byw ają zaabsorbow ane, zm ie­ n iają się w tak im stopniu, jak i jest odpow iedni podw yższonym funkcjom . F a k ty pozw alają rów nież na uogólnienie: częste uży­ cie organów przyśpiesza ich w ykształcenie się, nato m iast ich nieużyw anie prow adzi do ich zaniku. Na podstaw ie ty ch fak ­ tów dochodzi L am arck do w niosku, że h ip ertro fia na p rze strz e ­ ni całych generacji prow adzi do w ykształcenia się fu n k cji i or­ ganów w określonym k ieru n k u .31.

W iadomo, że k onkluzja tego rozum ow ania je s t w ręcz błęd­ na, gdyż nie uw zględnia fa k tu niedziedziczenia cech nabyty ch w ciągu życia osobniczego. Cechy naby te w ciągu życia je d ­ nostki o ty le m ogłyby spotęgow ać pew ne form y, o ile p rze ­ kształcałyby odpowiednio plazm ę rozrodczą. Tego nie po tw ier­ dza ani doświadczenie, ani też nie w y d aje się to w ynikać teo­ retycznie z tezy o u trzy m an iu gatu n ku . P onadto rozum ow anie to — w w y pad k u gdyby było ono słuszne — w y jaśniałoby je ­ dynie tran sfo rm ację elem entów aktyw nych, nie tłum aczyłoby natom iast elem entów b iern y ch jakiegoś organizm u żywego, jak na p rzy k ład owłosienia, koloru czy form roślinnych w ogóle 32 P rób a w yjaśnienia pojaw ienia się „tego, co jest biologicznie celow e” bez odw oływ ania się do finalizm u ściśle pojętego, przedstaw iona przez K arola D arw nia 33, w ydaj e się być — w

31 Por. ponadto N. H artm ann, P hilosophis che G r u n d la g e n d e r Biologie,

w: K l e i n e r e S ch riften , t. III., Berlin 1958, 158, 159 (cyt. odtąd jako G В). W alter Zimmermann, E volu tio n. D ie G esch ich te ih r er P r o b l e m e und E r k e n n tn isse , Freiburg-M ünchen 1953, 339—353, szczególnie 348—353. Max H artm ann, A ll g e m e i n e Bio logie wyd. 4, S tu ttg art 1953, 762—779. Hans G radm ann, D a s R ä ts e l d e s L e b e n s in L ic h t e d e r Forschung,

München-Basel 1962, 284. J e st on zdania, że w ogóle mamy tylko dwie poważne próby podjęte w celu wykrycia przyczyn rozwoju istot ży­ wych.

32 Oprócz tych dwóch zarzutów dochodzi i obiekcja trzecia, stw ier­ dzająca w ogóle brak powszechnej zdolności do przystosowania się. dolność organizmów do przystosowania się jest bardzo ograniczona. Por. G radm ann, dz. cyt., 288—289 ja k również B ernhard Bavink, E rgebnis se u n d P r o b le m e d e r N a tu r w is s e n s c h a f te n , wyd. 10. Zürich 1954, 523—532.

(14)

zasadzie — w łaściw ym podejściem do zagadnienia. Rozum ow a­ nie D arw in a w jego teorii selekcji, ograniczając się do jego istotnych elem entów , przedstaw ia się n astępująco:

Wśród organizm ów żyw ych m am y posiew zm iennych (wa­ riantów), w y n ik ający z n a tu ra ln e j labilności u k ład u zaczątko­ wego (plazm y rozrodczej). W obrębie tego posiew u zm iennych następuje b ezu stan n y dobór. F ak to rem dokonującym selekcji może być w w y p ad k u hodowli — hodowca, w p rzy p ad k u nie- sterowanego procesu przyrodniczego — zespół zm ieniających się w aru n kó w życia; je s t to czynnik o długim trw an iu czaso­ wym i bezw zględnie k onsekw entny, w w y n ik u czego u trz y m u ją się p rzy życiu jed y n ie takie tw ory, k tó re odznaczają się bio­

logiczną celowością. 34 R ezu ltatem ta k opisanego procesu jest

filogenetyczne tw orzenie się form , a jego isto tn y m faktorem jest jakościow e ograniczenie w sam ej k o m binatoryce elem en­ tów dziedzicznych, co z kolei m oże zachodzić ty lk o i w yłącznie tam, gdzie określone zew nętrzne w a ru n k i życia d a ją p ierw ­ szeństwo jednej zm iennej przed inną. Ów w spom niany rez u l­ tat m ożem y nazw ać doborem n a tu ra ln ym , przez co rozum iem y utrzym anie się w k o n k u ren cy jn ej w alce o b y t jed nostek n a jle ­ piej przystosow anych. W alki o b y t nie m ożna jed n a k rozum ieć teleologicznie, tzn. jako działania, w k tó ry m zachodzą elem en­ ty uprzedniego poznania celu, doboru środków do jego osiąg­ nięcia i św iadom e zm ierzanie do niego. J e st to jedynie skróto­ we określenie ja k ie jś bardzo kom pleksow ej a n a tu ra ln e j relacji, na k tó rą sk ład ają się takie m o m en ty jak : zew nętrzne niebez­ pieczeństwo zagrażające jednostce, n iesp rzy jający klim at, w ro ­ gowie g atun ku , ograniczona ilość pożyw ienia i zw iązana z tym konkurencja jednostek. Jeżeli w nieko rzy stny ch dla siebie w a­ runkach niek tó re jedn o stk i u stę p u ją jednostkom innym na sk u ­ tek ja k ie jś cechy, w ted y na pew no te je d n o stk i regresyw ne są podatne na w yniszczenie; i odw rotnie: cechy dające jed n o st­ kom ja k ą ś życiow ą korzyść, sta ją się w ybiorczym fak to rem w 34 Por. klasyfikację tych faktorów u B. Rensch, Neuere Probleme der Abstammungslehre, wyd. 2, M ünster 1954, 11—13.

(15)

sensie p o z y ty w n y m .35 Sam a zaś możliwość doboru naturalneg o w wyżej podanym znaczeniu zakłada n astęp u jące u w a ru n k o ­ w ania:

1. n u m eryczną n ad p ro d uk cję je d n o s te k ;36

2. labilność p lazm y rozrodczej jako w a ru n e k niezbędnie ko­ nieczny; 37

3. dziedziczność tej zmienności;

4. w arun k i, w jak ich żyje jak iś gatunek, m uszą w ykazyw ać cechy odpowiednio silnego i trw ałego fak to ra wybiorczego, zdolnego spotęgow ać jed n ą ze zm iennych. W odniesieniu do te ­ go fak to ra trzeb a powiedzieć, że m usiałby w yw oływ ać w raże­ nie, iż odznacza się podobnym i cecham i, jak ie posiada hodowca; w term inologii K a n ta p o stu lat ten brzm iałby następująco: „przyrodniczy proces selekcji przebiega tak , ja k gdyby jak aś istota obdarzona rozum em dokonyw ała w nim doboru”. W edług D arw ina te n fa k to r w ybiorczy to „w alka o b y t”, będąca bez­ pośrednią konsekw encją w spółżycia w ograniczonej przestrzen i życiowej. Ten w a ru n e k je st isto tn ym m om entem tzw . doboru n aturalnego.

H a rtm a n n nie mówi o teo rii selekcji, ale w pro st i w yraźnie o „zasadzie selek cji”, m ającej c h a ra k te r kateg o rialny i odzna­ czającej się apriorycznością. Pom im o to przy zn aje tej zasadzie znaczenie li tylk o o g ran ic zo n e 38, a dokładny jej zakres je s t w ogóle niew yraźny. P rz y pom ocy zasady selekcji m ożna w p ra w ­ dzie tłum aczyć pow stanie tego, co K a n t chciał w yrazić przez

ja k g d y b y celowość — i je s t to w ogóle pierw sza pow ażna pró ­

b a tłum aczenia pow stania stw ierdzalnej celowości form orga­ nicznych 39 — nie tłu m aczy n atom iast pow staw ania w szelkich

35 Ph N, 641, 642, 643. 86 Tamże 641, 648.

37 Tamże 650. W arunek ten uważa H artm ann za tak dalece niezbęd­ nie konieczny, że od labilności plazm y rozrodczej uzależnione jest prze­ trw anie gatunku.

38 Tamże 645, 650. Początkowo przyznawano tej zasadzie zbyt szero­ ki zakres a to na skutek powiązania jej z ewolucją; potem całkowicie zapoznano jej znaczenie.

(16)

form, ani też nie je s t poszukiw aną kateg o rią rea ln ą bez reszty tłum aczącą m orfogenezę.

Co do sposobu poznania tej zasady H a rtm a n n stw ierdza, że z jed n ej stro n y je st to zasada w yw nioskow ana z bogactw a m ateriału faktograficznego. Z drugiej jed n a k stro n y nie je s t ona zdaniem em pirycznym , lecz opiera się na poznaniu aprio­ rycznym. S tw ierdzen ia te nie m uszą być ze sobą sprzeczne. Z a­ sada selekcji, o ile je s t w nioskiem w y sn u ty m z m ate ria łu do­ starczonego przez n au k i biologiczne, m ogła być o d k ry ta w poz­ naniu aposteriorycznym . N atom iast treść tej zasady, czyli to, co ona orzeka, zaw dzięczam y in n em u rodzajow i poznania. P o ­ wstaje nato m iast p y tan ie ,jak H a rtm a n n rozum ie poznanie aprioryczne? Sensow nie m ożna mówić o poznaniu apriorycz­ nym jed y n ie w sto su n ku do przedm iotów , odznaczających się

wsoblnościąA0 K ażde poznanie bow iem je st dla H artm a n n a re la ­

cją tran cen d en tn ą, tzn. w prow adzeniem w podm iotow ą sferę świadomości ja k ie jś obiektyw nej treści, b y tu ją c ej wsobnie. Po­ znanie aprioryczne w szczególności je s t niezależnym od do­ świadczenia w glądem w jak iś sta n rzeczy, tra n sc en d e n tn y w stosunku do podm iotu, k tó ry to stan rzeczy nie doznał jeszcze uformowania ze stro n y s ą d u .41 Tego rod zaju poznanie m a sw oją teriopoznawczą doniosłość w tedy, gdy podm iot całkow icie nie­ zależnie od aposteriorycznego sposobu poznania, u jm u je rze ­ czywistość obiektyw ną. W edług H a rtm a n n a poznanie apriorycz­ ne dotyczy s tr u k tu r podm iotu nieosiągalnych dla oglądu em ­ pirycznego. In n y m i słow y poznanie aprioryczne u jm u je istotę 42 oraz p raw a konieczne i pow szechne.43 W ynika z tego, że po­ znanie aprioryczne skierow ane jest na określony w ycinek bytu, ten mianowicie, k tó ry je s t po n adem piryczny i n ajbardziej ogól­ ny; albo inaczej się w y rażając: skierow ane je st na „ontyczne

40 M E, 490.

41 Tamże 77; A r W 175; M öglichkeit und W irklichkeit, wyd. 9, B er­ lin 1966, 18.

42 G О, 103—104. 43 Tamże 277.

(17)

p riu s ”.44 Oprócz tego ontycznego uw arun ko w ania trzeb a pod­ kreślić rów nież jego aspekt teoriopoznaw czy, w y rażający się w aprioryczności tra n scen d en tnej podm iotu poznającego, tzn. w i ego zdolności do ujm ow ania s tru k tu r istotow ych przedm io­ tów w tego rod zaju oglądzie, k tó ry pom ija dane em piryczne.45 J e st to ogląd n iez m y sło w y 46, będący m etodą bezpośredniego u jęcia ponadem pirycznych s tru k tu r czy bezpośredniego w ejś­ cia w styczność z ty m i stru k tu ra m i.47 Poznanie zdobyte w ty m oglądzie jest bezpośrednio oczyw iste.48

Oczywiście, przeciw ko zasadzie selekcji m ożna by podnieść cały szereg zarzutów , z któ ry ch pew ne da się odeprzeć p re ­ cyzując bliżej treść tej zasady; w stosunku do innych natom iast m ożna jed y n ie mieć nadzieję, że w y jaśni je postęp n au k szcze­ gółowych. Jeżeli bowiem zasada selekcji orzeka o tym , że w w alce o b y t ginie to, co nie je s t biologicznie celowe, to takie sform ułow anie je st tautologią. Zniknięcie tego, co nie jest bio­ logicznie celowe nie w y jaśn ia przecież pow stania tego, co jest biologicznie celowe. Tego n ie da się zaprzeczyć. H a rtm a n zw ra­ ca jed n a k uw agę na fakt, że tym , co w a ru n k u je pojaw ienie się cech i fu n k cji organizm u korzy stn y ch w w alce o byt, jest labil- ność plazm y rozrodczej; labilność w ogóle jest cechą c h a ra k te ­ rysty czn ą układów organicznych. S ku tk iem tej labilności jest w szechstronny posiew, tzn. pow stanie w arian tó w zarów no celo­ w ych ja k i biologicznie niecelow ych. Zasada zaś selekcji w y ­ jaśn ia jed y n ie w ygubienie form biologicznie niecelow ych. 49

44 Jt. tzw. ontyczne uw arunkow anie poznania apriorycznego. 45 M E 346.

46 H artm ann nazywa ten akt poznawczy oglądem, intuicją, oglądem istotowym. Por. über d i e E r k e n n b a r k e i t d e s A p r io r is c h e n w K l e i n e r e S c hrifte n, t. III., Berlin 1958, 196.

47 G О, 273.

48 H artm ann nie dowodzi poznania apriorycznego. Twierdząc, że jest ono fenomenem .powołuje się na K anta, który przeprowadził w tym przedmiocie klasyczny dowód. Por. M E, 51. Por. również Ingeborg W irth, R e a li s m u s u n d A p r io r is m u s in Nicola i H a r tm a n n s E r k e n n t n i s ­ theorie , Berlin 1965, szczególnie 6—41.

(18)

W zw iązku z ty m p o w staje jed n a k tego ro d zaju trudność, czy aby om aw iana zasada nie zakłada ju ż tego, co dopiero m a objaśnić, tzn. istnienie odm iany? N ależy przecież założyć, że w yselekcjonow ane może być ty lk o to, co ju ż istn ieje jako od­ miana ty p u zasadniczego. Przeciw ko tej trudności należałoby zauważyć, że zachodzenie w ielu zm iennych nie jest jeszcze no­ wą odm ianą; zmienność nie prow adzi jeszcze do zm iany ty p u gatunku, bo w y ró w n u je ją b ezu stan n a reg u lacja organiczna. Dopiero izolacja ja k ie jś zm iennej w przeciągu całych generacji tak dalece ją w zm acnia, że prow adzi do przekształcenia się w nowy gatunek. Izolacja w przyrodzie dokonuje się tylk o na skutek doboru n aturalnego.

N atom iast zarzu t jak o b y w rogow ie jakiegoś g a tu n k u nie do­ konywali selekcji w śród jed n ostek tego g atunk u , lecz trzebili je bez jak iejk olw iek różnicy, m ożna odeprzeć przez zm ianę perspektyw y ujęcia problem u: nie w rogow ie g a tu n k u dokonują selekcji w śród jego przedstaw icieli, lecz p rzeży ją jedno stki od­ znaczające się biologiczną celowością, tzn. najlepiej przystoso­ wane do k o n k retn y c h w arunków , na p rzy k ład uchroni się przed zagładą najszybsze i na j zw innie jsze zw ierzę albo też p rzeżyje głód i zim no najsilniejsze.50

Selekcja nie tłum aczy n a pew no p ow stania w szystkich orga­ nów. D otyczy to przede w szystkim ty c h organów zw ierząt w y ż­ szych, k tó ry ch budow a jest bardzo skom plikow ana i k tó re fu n ­ kcjonują w sposób w ielce skom plikow any (np. oko czy system nerwowy).

Nie w y d aje się rów nież m ożliwe i to, b y poszczególne części organów sharm onizow anych ze sobą ta k s tru k tu ra ln ie , ja k i funkcjonalnie, m ogły były pow stać sukcesyw nie w procesach selekcyjnych. J e st rzeczą wielce w ątp liw ą, czy selekcja zacho­ dzi rów nocześnie w sto su n k u do w ielu części, skoro m ożna po­ myśleć i tak ą sy tu ację, że jed n a ze zm iennych będzie ko rzy st­ na, a in n a — w sto su n k u do org anu czy jego części — będzie niekorzystna.

(19)

P onadto tru d n o zrozum ieć i to, ja k ogniwa pośrednie — czy niezupełnie jeszcze w ykształcone — w procesie filogenetycz­ n ym b y ły w ogóle zdolne do życia i w ja k i sposób m iały one

wartość se le k ty w n ą ?

P o d ejm u jąc powyższe trudności H a rtm a n n zauważa, że dla ich w y jaśn ien ia trz a b a mieć na uw adze dwie okoliczności:

a) dokonyw anie się selekcji jest nie do pom yślenia bez p rzy ­ jęcia bardzo długiego czasu, w k tó ry m procesy doboru n a tu ra l­ nego się odbyw ały;

b) zasada selekcji nie jest kategorią, p rzy pom ocy k tórej w sposób w yłączny dałoby się w yjaśnić pow stanie w szystkich form organicznych. J e s t to ty lk o w yłącznie, ja k to ju ż zauw a­ żono w yżej, pierw sza prób a p o d jęta w k ie ru n k u odnalezienia takiej kategorii, k tó ra ty lk o w zasadzie w y jaśn ia pojaw ienie się tego, co określono jak o sw oistą celowość biologiczną.

IV. Idea m u ta c ji jak o pojęcie pom ocnicze w tłum aczeniu pow stania tego, co je st biologicznie celowe.

Skoro pojaw ienia się swoistej celowości biologicznej nie da się, w sposób w yłączny, sprow adzić do selekcji jako jedynej kategorii w procesach organicznych tra n sfo rm u ją c y ch i coraz to bardziej różnicujących się, to — być może — inn ą kategorią organologiczną, pom ocną w tłum aczeniu w spom nianego p o ja ­ w ienia się tej celowości, m ogłaby być idea m utacji.

Idea ta liczy się z zachodzeniem nagłych, spontanicznych zm ian gatunkow ych, spow odow anych jak im ś przeskokiem w budow ie system u zaczątkowego. Nie w szystkie jed n a k rodzaje m u tacji m ają c h a ra k te r k ateg o rialn y w sto su n k u do zjaw isk ży­ cia organicznego. P rzy czy n pojaw ienia się m u ta c ji może być w iele.51 S tru k tu rę plazm y zarodkow ej należy w ogóle rozum ieć jako coś labilnego, niezdolnego u trzy m ać się w sw ojej form ie bez ciągłej regulacji: płynność fo rm y organicznej b y łab y tylko konsekw encją labilności tej plazm y. W szczególnych okolicz­ nościach może zajść odchylenie w a ria n tu od ty p u zasadniczego

(20)

i o ile te n w a ria n t będzie dziedziczny ,wówczas m am y do czy­ nienia ze zjaw iskiem m utacji. Rów nież i w p ływ y ty p u fizycz­ nego, działające z zew nątrz na plazm ę rozrodczą albo bezpośre­ dnio, albo pośrednio poprzez som atyczne fu n k cje organizm u, mogą spowodować m u tację poszczególnych kom órek zarodko­ wych i konsekw entnie całego gatu nk u . N iew ykluczone jest i to, że przyczyną m u ta c ji może być krzyżow anie, w k tó ry m zachodzi przeciw ieństw o genów, a k tó re to krzyżow anie może znaleźć swój w y raz w procesie rozw oju. P onadto — pomimo że najpraw dopodobniej nie zachodzi bezpośredni w pływ życia somatycznego na system zarodkow y — należałoby pozostawić otw arty m zagadnienie tego rodzaju, czy m im o w szystko nie zachodzi jak iś pośredni w pływ na w spom niany system ze stro ­ ny somy, k tó ra przecież podlegała bardzo licznym p rzem ia­ nom w ciągu bardzo długiego czasu. Ze w zględu n a pojaw ie­ nie się swoistej celowości biologicznej m iałab y c h a ra k te r k a- tegorialny tylk o ta form a m u tacji, k tó ra zasadza się n a spon­ tanicznej, w ew n ętrzn ej, tra n sfo rm ac ji genów z pom inięciem czynnika zew nętrznego. Znaczy to, że plazm a zarodkow a podle­ gałaby w e w n ętrzn y m zm ianom m ający m swe źródło w proce­ sie życiow ym . W języ k u pojęciow ym , w łaściw ym filozofii p rzy ­ rody bytów ożywionych, m ożna b y to w yrazić w ten sposób, że d e te rm in a cja ze stro n y całości może przekształcić albo po­ szczególną część, albo całą g rup ę części.52

W zasadzie p rzy m u ta c ji w ażny je s t jej sposób działania. Przeskok, d o k onujący się w system ie zarodkow ym i p o w odują­ cy zm ianę ,nie m usi być biologicznie celow y, a n i też zm iana ta nie m usi okazać się trw ałą; je s t n aw et praw dopodobne, że lic z ­ ne m u ta c je nik n ą zaraz p rzy p o jaw ien iu się i to z tego powo­ du, że nie m ogą ostać się obok bardziej celowych. Jeżeli w ogó­ le zachodzą obok siebie m u ta c je biologicznie celow e i niecelow e

biologicznie, w ted y jed n e i drugie m uszą podlegać selekcji.

Przekształcenie g a tu n k u na sk u te k m u ta c ji podpada w sposób S2 Por. bardzo zbliżony pogląd, wyrażony również w form ie hiipotety •cznej, u Bavinka, dz. cyt., 533—541.

(21)

konieczny, zaraz p rzy w ystąp ien iu m utacji, pod zasadę selekcji. B ardziej apodyktycznie powiem y, że selekcja i m u tacja zacho­ dzą w siebie.53 W życiu g a tu n k u tak dalece łączą się ze sobą, że jed n a bez drugiej w ogóle jest nie do pom yślenia. M utacja d aje selekcji m ateriał, w k tó ry m dokonuje się doboru.54

Stąd, jeżeli te przem yślenia odniesiem y do tzw. m orfogenezy pierw otn ie form otw órczej, to — być może — należałoby zało­ żyć, że:

1-o m u tacje zachodzą o w iele częściej niż się to da stw ier­ dzić, lecz większość z nich, jako niezdolnych do życia, zostaje w yelim inow anych; praw dopodobnie przypuszczenie to dotyczy przede w szystkim w czesnych stadiów filogenezy.

2-0 Nie m ożna jed n a k w ykluczyć i tej możliwości, że obecny sta n całej dziedziny życia je s t jego późnym stadium z dziedzi­ cznie u stalonym i g atunkam i; na jego podstaw ie bardzo tru d n o w yrobić sobie zdanie o w czesnych okresach życia z jego w iel­ ką zm iennością i labilnością form . W ydaje się również, że w k ieru n k u na współczesność skoki m u ta c y jn e sta ją się coraz rzadsze.

3-0 G dyby w olno było ekstrapolow ać, należałoby hipotety cz­ nie założyć, że w początkach rozw oju życia istn iał dla selekcji bardziej obfity m ateriał; procesy selekcji uzależnione są od za­ k resu labilności sy stem u zarodkowego.

Ani selekcja, ani też m u ta c ja nie w y ja śn ia ją dogłębnie zagad­ nienia filogenetycznego pow stania form organicznych. Są one tylk o i w yłącznie pierw szym i kategoriam i o dkrytym i, m ogący­ m i w zasadzie tłum aczyć te zjaw iska. Albo też stanow ią one pierw szy kro k w k ieru n k u odkrycia specyficznych p raw z dzie­ dziny bytów ożywionych.

43 Selekcja, zachodząca w obrębie bytów nieorganicznych, jest selekty- lekcją prym ityw ną (Ph N, 504-511). Selekcja staje się selekcją organicz­ ną z tą chwilą, gdy niektóre układy zaczną się reprodukować. Wtedy też rozpoczyna się dziedziczne przekazywanie cech nabytych i wtedy też, przy założeniu labilności, musi nastąpić odpowiedni dobór tego, co jest biologicznie celowe. Wobec tego selekcja jest siłą napędową orga­ nizacji stru k tu r i funkcji biologicznych. Por. Tamże 666—667.

(22)

V. P ro b lem aty k a tzw. m e x u s organicus

1. Nie ulega w ątpliw ości, że proces organiczny jako całość 55 determ inuje w jak iś sposób jego poszczególne stadia. Znaczy to, że zarówno jego w cześniejsze sta n y ja k rów nież i późniejsze, w tej chw ili jeszcze nie zaistniałe, w p ły w ają na stan obecny procesu. Nie m ożna tego sposobu d eterm in acji usiłować tłu m a ­ czyć p rzy pom ocy kategorii przyczynow ości, skoro przyczyno- wość nie d e te rm in u je w k ieru n k u odw rotnym do k ieru n k u upływu czasu innym i słow y w przyczynow ości m ożliw a jest determ inacja sta n u obecnego tylko przez sta n w cześniejszy. Za­ stosowanie n ato m iast tzw. zw iązku finalnego jako fak to ra tłu ­ maczącego w spom nianą determ in ację nie może być bran e pod uwagę z tego powodu, gdyż zw iązek ten w y stęp u je dopiero w płaszczyźnie w ysoko rozw iniętej świadomości. Wobec tego m u ­ si tutaj zachodzić specyficzna form a d eterm in acji, w łaściw a ty l­ ko organizm om żywym . Specyfika tej d eterm in acji polegała­ by na tym , że w ychodząc od sta n u zarodkow ego (A n la g esy­

stem) przechodzi przez w szystkie zróżnicow ane stadia procesu

organicznego i d eterm in u je te n proces jako całość. Tę nową formę d eterm in acji nazyw a H a rtm a n n zw iązkiem w italny m a l­ bo o rg an iczn y m .56

Ten sam w niosek nasuw a się H artm an n o w i i w tedy, gdy a n a­ lizuje a lte rn a ty w ę „albo przyczynow ość, albo celow ość”. S tw ie r­ dza, że a lte rn a ty w a ta stanow i d y sju n k cję niekom pletną. Oprócz wspom nianych form d eterm in acji istn ieją jeszcze inne form y jak na p rzy k ła d oddziaływ anie w zajem n e czy specjalne form y związków, do k tó ry ch należą d e term in acja c e n tra ln a i d e te rm i­ nacja całościowa. Jeżeli więc poza d e te rm in a cją o charak terze bądź to przyczynow ym , bądź też celow ym istn ieją jeszcze inne formy d eterm in acji w yżej w spom niane, to nie da się w ykluczyć

55 Całość pojm uję tradycyjnie jako jedność zaistniałą jako skutek szczególnego uporządkow ania wszystkich elementów. Dla H artm anna tymczasem całość ma charakter jedynie kw anty taty wny i jest kom plek­ sem wszystkich części, a usunięcie choćby jednej z nich niweczy c a ­ łość; ta k pojęta całość nie determ inuje części. Por. ArW, 330.

(23)

i tej możliwości, że w płaszczyźnie organicznej w y stęp u je jesz­ cze jed n a jej fo rm a i to specyficzna dla tej płaszczyzny. O spe­ cyfice tej fo rm y d eterm in acji m ożna by mówić ty lko z ty tu łu ja k ie jś analogii do w niosku, w ysnutego z analizy procesu filoge­ netycznego. W ydaje się bowiem , że proces ten m ożna sch arak ­ teryzow ać ja k cykl pow staw ania s tr u k tu r i fu n k cji biologicznie

celow ych z tego, co się tak im i s tru k tu ra m i i fu n kcjam i nie

odznacza. F ak to rem tw órczym celowości biologicznej b yłaby w zasadzie selekcja organiczna. Isto tn y m dla selekcji je s t to, że zam iast rozum u steru jąceg o i ustalającego cel dla całego w spom nianego procesu p rz y jm u je się fak to r nie obdarzony ro­ zum em i n ien akład ający odgórnie celu, czyli n a tu ra ln ą k on ku ­ ren cję jednostek, w w y nik u k tó rej tw orzy się to, co jest n a jle ­ piej dostosow ane do p rzetrw an ia i dalszego rozw oju. A nalogicz­ nie należałoby rów nież conaj m niej liczyć się z w ystępow aniem i tak iej fo rm y d eterm in acji, k tó ra b y łab y w łaściw a m orfogene- zie niższego stopnia, tzn. ontogenezie indyw iduów .57 P roblem zaś m ożnaby w yrazić w p y tan iu : jak a in stan cja p rze jm u je w ontogenezie fu n k cję porządkującą, w w y n ik u k tó rej proces or­ ganiczny jest uk ieru n k o w an y i stero w an y na określony rez u l­ t a t końcowy? 58

2. W procesie m orfogenetycznym n ajbardziej niew yjaśniony je s t proces tw orzenia się form . Poszczególne stadia tego w łaśnie p rocesu tak się m ają do re z u lta tu końcowego, tzn. do po w sta­ jącej form y, ja k gdyby stanow iły szereg w sposób przem yśla­ ny dob ran y ch środków do celu, k tó ry m je s t w łaśnie p o w stają­ ca form a.59 N iem niej trzeb a stw ierdzić i to, że ja k dotychczas nie udało się w ykazać k o n k retn ie fak to ra, k tó ry hipotetycznie nazyw am y n e x u s organicus.60 P onadto nie znam y rów nież k a te - gorialnej specyfiki tego sposobu determ in acji, któ rej istota w y ­ d aje się w p ro st n ieprzen ik n ięta.61

57 Tamże 689—691. 58 Tamże 692. 59 Tamże 688. 60 Tamże 690. 61 Tamże 691.

(24)

3. We w spom nianym n ex u s organicus w yróżnia się dw a fak ­ tory pow odujące rozw ój:

a) determ in ację w yw odzącą się od plazm y zarodkow ej 62, b) fu n k cję położenia sc. s tru k tu ry w ontogenezie, a jednostki w filogenezie, w ram ach całości. O ile fak to r dru gi je s t bardziej zrozumiały, a w n iek tó ry ch elem en tach zgoła e k sp ery m en tal­ nie w ykazalny 63, to cała tru d no ść polega na w y jaśn ien iu sposo­ bu działania system u zarodkowego, a jednocześnie na w y kry ciu poszczególnych d e te rm in a n t i na ich przypo rządk ow an iu posz­ czególnym grupom kom órek som atycznych

Przy tak im stanie rzeczy trzeb a podjąć próbę uściślenia tego, co jest niepojm ow alne i częściowego w niknięcia w jego treść.64 Opracowanie tego zagadnienia polega na m ożliw ie w szechstron­ nym poznaniu dostępnych aspektów w spom nianej determ inacji, wywodzącej się od p lazm y zarodkow ej i n a od kryciu ew e n tu al­ nych relacji łączących część niepoznaw alną tej d eterm inacji z jej częścią poznaw alną. T ym zaś, co jest poznaw alne w ty m zagadnieniu to fa k t dokonyw ania się zdarzeń po lin ni d eterm i­ nacji kauzaln ej. Zw iązek bow iem przyczynow y leży u podstaw wszystkich in n ych sposobów d eterm in acji jako ich form a ele­ m entarna. To, na czym polega inność d eterm in acji w płasz­ czyźnie organicznej, to specyficzność przyporządk o w an ia po­ szczególnych elem entów przyczynow ych, na k tó ry ch zasadza się transform acja zw iązku przyczynow ego.

4. Proces organiczny stawowi pew ną ograniczoną całość czy­ li układ w yznaczony m om entam i zm ienności i czasu. J a k w ia­ domo problem sprow adza się do py tan ia, w ja k i sposób póź­ niejsze stad ia tego procesu m ogą oddziaływ ać n a stad ia w cześ­ niejsze. Jeżeli z góry w y elim in u jem y istn ien ie jakiegoś celu im - manentnego, a założym y funkcjonow anie u k ład u genetycznego,

62 Hartmann określa to jako D etermination vom Keimplasma aus... v o n Anlagesystem...’’, tamże.

63 Niestety H artm ann nie mówi o jakie elem enty eksperym entalnie do­ stępne tutaj chodzi.

64 Por. odnośnik 29.

(25)

k tó rem u b y łab y w łaściw a jak aś potencjalność p ro spektyw na , to znów pojaw i się problem tejże potencjalności w ram ach układu genetycznego. D la p rób y w yjaśnienia tego pro blem u m ożna się posłużyć pojęciem organicznej d eterm in acji cen tralnej. Rozu­ m iem y przez nią specyficzną form ę determ inacji, n adrzędną w stosunku do przyczynow ości i w zajem nego oddziaływ ania, a w łaściw ą układom dynam icznym ; jeżeli te n ty p determ inacji w y stę p u je w układ ach poziom u wyższego, to podstaw ą jego nie je s t ju ż d y nam ika tego układu, ale in na jego właściwość. No­ vu m d eterm in acji cen traln ej polega na w ew n ętrznej konsys­ ten cji, zasadzającej się na dynam icznej rów now adze c e n tral­ nie zorien to w a n ych sił w ew n ętrzn ych wiążących, a nie zakłada istn ien ia żadnego su b stra tu . Ta w ew n ętrzn a rów now aga dy­ nam iczna w a ru n k u je zw artość i całość u k ład u .65 W łaśnie układ gen ty czn y w procesie rozw oju jest tak im c e n tru m d eterm in u ­ jącym , którego fu n k cja uzew nętrznia się w podziale kom órek i w ich różnicow aniu się i k tó ra w następstw ie p rzen ika całość organizm u. W spom niany uk ład je s t w zględnie zam kniętym kom pleksem przyczyn nie p rzy jm u jący m ju ż w siebie żadnych in ny ch m om entów determ in u jących . Dzięki tej właściwości pro­ ces organiczny może być ściśle uk ieru n k o w an y na określone stad iu m końcowe. K ażdy elem ent tego układu m a właściwości

p ro sp e k ty w n e j potencjalności dla określonych części organizm u

w określonej jego fazie rozw oju. K om ponenty tego u k ładu p rzy ­ czyn zostały dobrane ze w zg lęd u na re zu lta t procesu n a sposób selekcji organicznej, tzn. przez dobór n a tu ra ln y jed no stek w ciągu długiego procesu filogenetycznego.

Je d n a k cały te n kom pleks przyczyn, stanow iący uk ład gene­ tyczny, nie w y czerp u je jeszcze w szystkich u w arun ko w ań pow ­ staw ania fo rm y organicznej. Oprócz u k ład u genetycznego trz e ­ ba uw zględnić jeszcze zarów no tzw. „fu n kcję położenia w obrę­ bie całości”, ja k rów nież w pływ różnego ro d zaju w arun kó w zew nętrznych, ja k np. ciepło, św iatło, w oda czy pow ietrze.66 Te

65 Ph N, 464—473, szczególnie 468—471. *6 Tamże 699.

(26)

w arunki zew nętrzne należą do tzw . w zajem nego oddziaływ a­ nia. W ym ieniona uprzednio „fu n k cja położenia w obrębie ca­ łości” należy do tzw. d eterm in acji całości. P rzez ten rodzaj de­ term inacji należy rozum ieć oddziaływ anie sił w e w n ętrzn y ch ja ­ kiegoś system u w danym stad iu m jego rozw oju n a układ jego elementów albo — inaczej się w y rażając — je s t to d eterm i­ nacja idąca od ja k ie jś całości w k ie ru n k u jego części.67 Nie n a­ leży rozum ieć przez całość dopiero całości końcowej czyli m o­ m entu ad quem procesu, lecz jak ą ś jego fazę przejściow ą, zmienną w każdym innym stadium procesu.68

Pomimo uw zględnienia tak ich czynników d eterm in u jący ch jak fu n kc ja położenia w obrębie całości i zw ykłe w a ru n k i ze­ wnętrzne w procesie pow staw an ia fo rm y organicznej (dokład­ niej: w rep ro d u k cji jednostek) w łaściw ą jego in stan cją s te ru ją ­ cą jest pierw szy u k ład genetyczny. P rz y jm u je on w praw dzie w swoim działaniu m o m en ty przyczynow e z zew n ątrz — co zdaje się należeć do jego isto ty — ale są to m o m enty określone, tzn. takie tylko, k tó re w spom niany kom pleks przyczyn w d a ­ nym stad iu m procesu uzupełniają. Praw dopodobnie realizow al­ nie się tego u zupełnienia pierw otnego u k ład u genetycznego de­ term inuje w jak iś sposób otoczenie (pole) faktorów zew nętrz­ nych, k tó re z kolei w każdym stad iu m procesu b y w ają p rz e j­ mowane w d e te rm in a cję totalną.

5. Zdaniem H a rtm a n n a d e te rm in a ty u k ład u genetycznego determ inują w sposób bezpośredni ty lko s tru k tu rę i fu n kcję

·’ Tamże, 486, 489.

e* Determinację całości odkryto na poziomie bytu ożywionego i na tym poziomie jest ta determ inacja szczególnie ważna. N ajbardziej n a ­ oczna jest ta forma determ inacji w dziedzinie estetycznej: w dziele sztuki szczegół jest zdeterm inowany przez całość, a jego konieczność (nieodzowność) wynika z kompozycji. D eterm inacja ta jest w jakim ś sensie przeciw staw na zasadniczemu praw u kategorialnem u, w yrażające­ mu zdeterminowanie całości (układu) przez jego część (element). Por. A r W 522—529. Należy również zaznaczyć i to, że nie można tej d e­ terminacji dokładnie opisać, ale można ją empirycznie stwierdzić wzgl. na podstawie em pirycznych danych wywnioskować. Por. Ph N, 486—495.

(27)

kom órek, a nie fo rm y pow stającego organizm u tzn. położenia i uporządkow ania kom órek w tkance. Tę całość form y organicz­ nej w sposób isto tn y określa tzw . fu n k cja położenia w obrębie całości. W obec tego p roblem n e x u s organicus zacieśnia się do m ikroprocesu rep ro d u k cji kom órek. W tej rep ro d u k cji kom ó­ rek isto tn a rola p rzy p ad a d eterm in acji całości. W stosunku zaś do tk an e k w ielokom órkow ych i w stosu nk u do form y organicz­ nej m ożem y m ówić jed y n ie o pośredniej d eterm inacji ze stro ­ ny genów.

6. O ile założy się, że chrom osony zaw ierają elem en ty d e te r­ m in u jące zarów no s tru k tu rę , ja k i fu n k cję w szystkich rodza­ jów kom órek som y, to — przy p ostępu jącym podziale kom ó­ rek — w kom órkach now opow stających c h a ra k te r d e te rm in u ­ ją c y będą m iały te fak tory , k tóre kom órkom ty m udzielą tak iej funkcji, kitóra b y b y ła zsynchronizow ana z fu n k cją całości. W ówczas w całym zagadnieniu podziału jed nym z głów ­ nych faktorów d eterm in u jący ch będzie fu n k c ja położenia. P o­ szczególne geny w łączyłyby się w d eterm in ację kom órek, gdy o trzy m ały by bodziec ze stro n y zm iennej funk cji położenia. Po­ budzenie różnych genów w zględnie ich g ru p w y jaśniałoby w jak iś sposób przekształcanie typów kom órek. Z tego zaś z kolei w ynika, że poszczególne geny, w zględnie ich grupy, zn ajd u ją się w sto su n k u do siebie w czym ś w ro d zaju konkuren cji. Rolę za­ sad y w ybiorczej w stosunku do nich spełnia fu n k c ja położenia. Poniew aż w każdym stadium procesu „fu n kcja położenia” jest inna, stąd w każdym stud iu m rozw ojow ym pow inny zaważać now e g ru p y elem entów d eterm in u jący ch. W konsekw encji inna będzie zarów no budow a ja k i fu n k cja k olejnych kom órek.

A czkolw iek H a rtm a n n zdaje sobie spraw ę z tego, że jego po­ gląd na c h a ra k te r determ in acji pow staw ania now ych form or­ ganicznych je s t tylk o hipotezą, to jed n a k za jej słusznością w y d ają się przem aw iać fak ty . K om órki w czesnych stanów em ­ brio n aln y ch są w w iększym stopniu m u ltip o ten cjaln e 09 niż te

(28)

ze stadiów późniejszych. D ośw iadczalnie bow iem stw ierdzo­ no 70, że w w y p a d k u sztucznie w yw ołanych zakłóceń (np. a m ­ putacja kom órek) inne kom órki p rz e jm u ją ich fu n kcję w peł­ nym w ym iarze; zdolność ta zawodzi coraz to bardziej w póź­ niejszych stad iach rozw ojow ych, p rzy n ajm n iej w w ypadku zwierząt wyższych.

Z tego stw ierdzenia w yciąga H a rtm a n n n a stęp n jący w niosek: komórki w cześniejszych stadiów ew olucyjnych posiadają jesz­ cze pełnię plazm y zarodkow ej, późniejsze natom iast m ają ty l­ ko jej część, tzn. szczegółową g ru p ę d eterm in an t.

7. O ile analiza procesu życia w ykazała w zajem ne u w a ru n ­ kowanie asym ililacji, rozrodczości i w ytw o rzenia się gatunku, to s tru k tu ra zw iązku organicznego w y d aje się w ykazyw ać coś analogicznego w stosunk u do rodzajów d eterm inacji. W onto- < genezie w ielokom órkow ców zazębiają się w w ieloraki sposób determ inacja ce n traln a i całościowa. H a rtm a n n w yróżnia trz y różne fo rm y d eterm in acji w spółdziałające h arm o n ijn ie ze so­ bą. I ta k układ genetyczny w sposób bezpośredni d e te rm in u je jedynie kom órki. Podział ich na now e m a c h a ra k te r d e te rm i­ nacji całościow ej. K ażda d eterm in acja ce n traln a wyższego rzę ­ du opiera się na d eterm in acji całościowej niższego rzędu. Z drugiej zaś stro n y zróżnicow anie kom órek zależy od bodźca, pochodzącego z położenia w obrębie całości, czyli na d eterm i­ nacji jeszcze wyższego rzędu.

Mając to na uw adze należałoby m ówić o całym system ie de­ term inant, k tó ry to system pow stał filogenetycznie. To z kolei nasuwa jeszcze jed n ą d e te rm in a n tę wyższego rzędu: życie ca­ łego pnia.

W tzw. n exus organicus dochodzim y więc do w yróżnienia aż poczwórnej d eterm in acji, k tó ra rozkłada się na trz y różne porządki tw orzenia się fo rm y org an iczn ej. W organizm ach w ie­ lokomórkowych w spom niane d eterm in acje ta k dalece się

za-™ Czy chodzi tu H artm annow i o eksperym enty Driescha? Por. Bavink, dz. cyt., 376 ozy Hedwig Conrad-M artius, Der Selbstaufbau der Natur, wyd. 2, M ünchen 1961, 15—25.

(29)

zębiają, że żadna z nich nie może funkcjonow ać bez drugiej i następnej.

W obec tego H a rtm a n n pró bu je sw oje przem yślenia uogól­ nić: isto ty tzw. n exu s organicus nie należy szukać w jak iejś izolowanej form ie zależności. C h arak tery sty czn e raczej dla niej je s t w ysoce kom pleksow a sy n teza h etero genny ch fo rm d e te r­ m inacji albo inaczej się w y rażając: n exu s organicus polegałby n a nałożeniu się i w szechstronnym przeniknięciu w ym ienio­ nych w yżej czterech form determ inacji.

8. W zw iązku z przed staw io n ą teorią determ in acji, k tó ra b y ­ łab y w łaściw a w a rstw ie życia organicznego, n arzu cają się dw a pytan ia:

a) czy m am y tu ta j do czynienia z filozofią, czy też te o re ty ­ zow anie pozostaw ałoby n a płaszczyźnie noem atycznej w łaści­ w ej biologii?

b) H a rtm a n k ilk ak ro tn ie zaznacza, że tzw . n ex u s organicus nie m ożna u jąć dogłębnie, gdyż m u sim y się liczyć z w ystępo­ w aniem tzw. czynników irracjo naln y ch. Gdzie — k o n k retn ie — w ty m zagadnieniu m am y do czynienia z ty m m om entem nie­ poznaw alnym ?

Z agadnienie form d eterm in acji w łaściw ej bytom ożywionym je s t dla H a rtm a n a problem em kategorialnym . Tzw. n exus o r­ ganicus je st jed n ą z w ielu kateg o rii organologicznych. O rgano- logia je st filozoficzną teo rią tej rzeczyw istości, k tó ra obejm u­ je b y ty ożywione. P onadto p y tan ie o form ę d eterm in acji w łaś­ ciw ą dla płaszczyzny życia, czyli p y tan ie o now ą jakość, nie w y d aje się być p y tan iem z zakresu n a u k szczegółowych, k tó ­ ry m to naukom w łaściw e je st em piriologiczne podejście do za­ gadnienia.

Jeżeli zaś chodzi o tzw. m om enty irracjonaln e, to one dopiero u zasadniają potrzebę m ów ienia o zupełnie nowej form ie d e te r­ m inacji, w łaściw ej by to m organicznym . I ta k m ożna by w y ­ m ienić p rzy n ajm n iej trz y niejasności w tzw. n e x u s organicus, k tó re w term inologii H artm annow skiej stanow ią m om enty

Cytaty

Powiązane dokumenty

Utrata zwi¸ azk´ ow fazowych (tzw. koherencji) zredukowanego opera- tora stanu w wyniku ewolucji uk ladu rozszerzonego jest nazywana dekoherencj¸

WIKTORIA - Jesienią wybraliśmy się na pierwszą wycieczkę, podczas której przewodnik pokazał nam wszystkie ciekawe miejsca oraz.. zapoznał z

Udowodnić, że średnia arytmetyczna tych liczb jest równa n+1 r

[r]

Dane są dodatnio (prawostronnie) asymetryczne wtedy i tylko wtedy gdy ich funkcja symetrii jest niemalejąca.. Wykres dowolnej funkcji symetrii leży w pewnym

Dla kontrolowania rzędów zer i biegunów funkcji wymiernych wygodnie jest haszować je jako współczynniki grupy abelowej wolnej generowanych przez punkty krzywej E

[r]

Udowodni¢, »e przestrze« topologiczna jest noetherowska wtedy i tylko wtedy, gdy ka»dy jej otwarty podzbiór jest