• Nie Znaleziono Wyników

Głos z 1848 r. w sprawie zgody polsko-ukraińskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Głos z 1848 r. w sprawie zgody polsko-ukraińskiej"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Głos z 1848 r. w sprawie zgody polsko-ukraińskiej*

W rew olucji 1848 r. w Galicji problem stosunków polsko-ukraińskich kształtow ał się niezwykle ostro i naw et nie bez obustronnego zacietrze­

wienia. W łaśnie dlatego godny odnotowania jest głos, pełen um iarkow ania i rozsądku politycznego, naw ołujący oba bratnie narody słowiańskie do zgody i przyjaźni.

Na czele polskiego obozu politycznego we Lwowie i Galicji Wschod­

niej stanęła wówczas Rada Narodowa, złożona z elementów burżuazyjno- szlacheckich. Z drugiej zaś strony w wyzwoleńczym ruchu ukraińskim rolę kierowniczą zdobyła Hołowna Rada Ruska, organizacja burżuazyjno- liberalna i. Bardzo wpływową rolę w owej Radzie zdobyło wyższe du­

chowieństwo grecko-katolickie, nadając jej orientację proaustriacką.

W arto podkreślić, że taka orientacja była w niem ałym stopniu w y n i­

kiem nieprzychylnego ustosunkow ania się do Ukraińców przew ażającej części opinii i prasy polskiej, wśród której pierwszeństwo nietolerancji zdobył sobie lwowski „Dziennik N arodow y” .

Mimo bezwzględnej przewagi orientacji austrofilskiej, w ówczesnym społeczeństwie ukraińskim były elem enty postępowe, świadome koniecz­

ności naw iązania bliskiej w spółpracy z polskim ruchem narodowowyzwo­

leńczym na dem oraktycznej platform ie. Tak na przykład A. M ohilnicki w liście do J. Hołowackiego z 10 lipca 1848 ostro krytykow ał „lachożer- eów” , którzy starali się wysługiwać biurokracji austriackiej, podburzając prostych ludzi na Polaków. A. Mohilnicki był zdania, że dla zdobycia praw konsytucyjnych i swobód konieczna jest jedność i w spółpraca U kraińców i Polaków 2.

O w iele bardziej dalekowzrocznym politykiem był W asyl Podoliński, autor broszury „Słowo przestrogi” , w ydanej latem 1848 r. w Sanoku;

zamiarem autora było pogodzenie dwu bratnich n aro d ó w 3. W. Podo­

liński odrzucał austriacką orientację kierow ników Hołownej Rady Rus­

kiej, będąc przekonany, że od A ustrii i H absburgów U kraińcy nie mogą się doczekać niczego dobrego. Uzależniał on powodzenie ukraińskiego ruchu narodowowyzwoleńczego od w spółpracy ukraińsko-polskiej i gorąco do niej naw oływ ał 4.

* P o w sz e c h n ie w ó w c z a s u ż y w a n y te r m in „R uś”, „ R u sin i” za stęp u ję b ęd ą cy m i w u ży ciu o b ecn ie „ U k ra in a ”, „ U k ra iń cy ”.

1 T o r ż e s t w o i s t o r y c z n o j i s p r a w e d ł y w o s t i , I /w iw 1968, e. 221.

2 T am że, is. 2Й6. 'Rozum ie s ię sam o p rzez s ię , że sw o b o d y k o n sty tu c y jn e i d em o ­ kracja ó w czesn a m o g ły m ieć o b ie k ty w n ie ch arak ter b u rżu a zy jn o -d em o k ra ty czn y .

3 F. 1. S t e b 1 i j, „ S ło w o p e r e s t o r o h y ” W . P o d o ły ń s k o h o , „U k ra in śk y j I s ło r y c z - nyj Ż u rn a ł” 1966, nr 12, s. 44—*35; w c z e śn ie j z w r ó c ił u w a g ę na ten ce n n y za b y tek m y ś li sp o łeczn o -p o lity czn ej W . S z c z u r a t, N a d o ś w i t k u n o w o j i d o b y , L w iw 1919.

4 T o r ż e s t w o s. 226.

P R Z E G L Ą D H IS T O R Y C Z N Y , TO M L X II, 1971, z e s z . 4

(3)

718

W Ł O D Z IM IE R Z B O R Y S

W społeczeństwie ukraińskim byli i inni działacze przychylnie usto­

sunkow ani do polskiego ruchu narodowowyzwoleńczego, którzy w ysuw ali ko nstruktyw ny program sprawiedliwego rozw iązania polsko-ukraińskich sprzeczności. Świadczy o tym najlepiej rękopis, zachowany w m ateriałach Hołownej Rady R uskiej, napisany po polsku i zatytułow any: „W arunki zgody między Polską i R usią” 5.

Jest to odezwa do polskich działaczy politycznych i społeczeństwa pol­

skiego, zaw ierająca k onkretny program ugody polsko-ukraińskiej. W ode­

zwie zostały wyłożone zasadnicze potrzeby narodu ukraińskiego, których zaspokojenie mogłoby, zdaniem autora, stanowić trw ałą podstawę nie ty l­

ko zgody, ale i sojuszu polsko-ukraińskiego.

Na początku odezwy autor mówi o położeniu i liczbie ludności u k raiń ­ skiej, terytorium , które zam ieszkuje oraz o jej przyrodzonych zdolnoś­

ciach. Surowo osądza zdradę swego narodu przez w arstw y uprzyw ilejo­

wane, tj. m agnaterię i bojarstw o, wysoko ocenia natom iast twórczość lu ­ dową narodu, któ ry pozostając w niewoli, bez szkół i oświaty wyższej, stw orzył w spaniałą literatu rę ludową. Toteż autor w yrażał przekonanie, że w nowych w arunkach ładu konstytucyjnego w A ustrii lite ra tu ra ta ma szanse rozwinięcia się a język udoskonalenia.

Szacując siły obu narodów, tj. polskiego i ukraińskiego, m niej więcej jako równe, autor naw oływ ał stronę polską do zgody na płaszczyźnie rów ­ ności i wolności. O drzucał już przestarzałe m etody przemocy i podboju;

zalecał natom iast sojusz Polaków i Ukraińców oraz innych narodów, zwła­

szcza uciemiężonych przez carat rosyjski.

Potępiając carat jako ostoję reakcji europejskiej, autor równocześnie uznaje wielkie znaczenie języka i literatu ry rosyjskiej, które — jego zda­

niem — mogą wiele dopomóc w rozw oju i udoskonaleniu twórczości ukraińskiej. Równocześnie doradza swym ziomkom korzystać także z d u ­ chowych skarbów innych narodów słowiańskich —■ polskiego, czeskiego, serbo-chorwackiego („illirskiego”).

Zw racając uwagę na wielkość i potęgę narodu rosyjskiego, ale stanow ­ czo odrzucając despotyzm, autor w ierzył w lepszą przyszłość Rosji, która zdobędzie wolność dla siebie i okaże wspaniałom yślność w stosunku do m niejszych i słabszych narodów.

Spór graniczny polsko-ukraiński autor chciał rozstrzygnąć zgodnie z wolą ludności zam ieszkującej sporne tereny. Przew idyw ał też przesie­

dlenie dobrowolne tych, którzy nie życzyli sobie pozostać po tej lub tam ­ tej stronie granicy, dzielącej oba narody.

Główne niebezpieczeństwo dla narodów słowiańskich u patryw ał w po­

lityce germ anizacyjnej Niemiec, k tó rą tak ciężko odczuli na sobie Polacy.

Okazał też szczególną dalekowzroczność tw ierdząc, że polska granica za­

chodnia pow inna biegnąć po linii N ysa-O dra aż do B ałtyku. W związku z tym wzywał patriotów polskich, w tej liczbie i przyszłych przesiedleń­

ców z Galicji, by walczyli o polskość ziem na Zachodzie i Północy, gdzie kiedyś zam ieszkiwały plem iona lechickie, to znaczy polskie. Zwracał

5 C en traln e 'P aństw ow e A r c h iw u m H isto ry cz n e (cyt. d alej: ОРАН) URBR w e L w o w ie , zesp ó ł 180, op. 2, *spr. 7, ik. 3—4. O dezw a n ie je s t p od p isan a, a sam a d a ta

„1848 r .” na m a rg in esie d o k u m en tu d op isan a o łó w k ie m in n ą ręką.

(4)

też uwagę na potrzebę w alki o Śląsk i ujście Wisły, 'by w ten sposób od- wojowywać utracone dla polskości pozycje.

A utor był człowiekiem postępowym, przyśw iecał mu ideał Polski de­

m okratycznej, ludowej, w czym dostrzegalny jest w pływ poglądów Le­

lewela.

Z najdujem y w odezwie także akcenty m niej przekonyw ające, a n a­

w et wręcz naiwne. Wiekowy ucisk ludu ukraińskiego przypisuje się „La­

chom i Żydom”, przypisuje ty m sam ym określonym grupom narodow ym to, co było przew iną polskich panów feudalnych, czy też pasożytniczych elementów żydowskiej burżuazji. A utor przecenia także rolę szlachty w spraw ie zniesienia pańszczyzny w Galicji; zbyt wiele obiecuje sobie po erze konstytucyjnej w A ustrii a także po ukraińskich oświadczeniach R ady Narodowej, które w jej działalności nie znajdow ały pokrycia.

Być może zresztą ze względów taktycznych autor zachwala te czysto w erbalne „ustępstw a” strony polskiej pragnąc, by dialog między oboma narodam i był kontynuow any i rozw ijał się w proponow anym przez niego kierunku.

Trudno się też pogodzić z jego poglądam i o usunięciu z te ry to ­ rium ukraińskiego napływ ow ych elementów obcych lub z, teoretycz­

nym i co praw da, rozm yślaniam i n a tem at odbudowy Polski po Dźwinę i Dniepr.

Kto mógł być autorem tej ze wszech m iar ciekawej odezwy? Rzecz jasna, że stał on blisko m iarodajnych czynników Hołownej Rady Ruskiej, skoro jego odezwa znalazła się wśród jej m ateriałów . Zdaje się, że w grę wchodzi sekretarz Rady Teodor Leontowicz, archiw ista Tow arzystw a K re­

dytowego we Lwowie e, członek Stauropigii 7. Pochodził on z rodziny du­

chownej i otrzym ał staranne w ykształcenie. W 1848 r. w ydał broszurę po­

lemiczną w języku polskim „Odpowiedź na arty k u ł o nieistnieniu Rusi­

nów” , zamieszczony w n r 2 „Dziennika Narodowego” przez „L” . W bro­

szurze tej Leontowicz w oparciu o źródła historyczne — Latopis N estora i prace Naruszewicza, Lelewela, K. Bronikowskiego i P. J. Šafaříka, spro­

stował tw ierdzenie „Dziennika Narodowego” , negujące istnienie narodu i języka ukraińskiego.

W jednej i drugiej broszurze możemy znaleźć ideowe pokrew ieństw a, zwłaszcza w zakończeniu. O autorstw ie T. Leontowicza świadczy ch arakter pisma i porównanie z pismem na innym dokumencie, podpisanym przez n ie g o 8. Nie jest wykluczone, że w łaśnie tej odezwy tyczy się w zm ianka w liście O. Szuchewicza do· J. H ołow ackiego9, chociaż ta zagadkowa w zmianka może stosować się też do „Odpowiedzi...”.

Jak w ytłum aczyć całkowite przem ilczenie tej ciekawej odzewy w ów­

czesnej prasie galicyjskiej? W ydaje się, że zwycięstwo linii austrofilskiej wśród kierow ników Hołownej R ady Ruskiej uczyniło ją po prostu nieak­

tualną.

Zresztą kim nie byłby autor odezwy, faktem jest, że stanow i ona nad­

0 C PA H , zesp ó ł 180, op. 2, spr. 6, k. 2.

7 I. E. Ł e w y ć k y j, M a t e r i a ł y d o b ib l io h r a fic z n o h o s ł o w n y k a , B ib lio te k a A k a ­ d em ii N auk w e L w o w ie , zesp ó ł r ę k o p isó w .

8 C PA H , zesp ó ł 1(80, op. 2, sp r. 6, k. 102— 104.

0 K o r e s p o n d e n c i j a J a k o w a H o ł o w a ć k o h o w lita ch 1835— 1849, w y d . dr K y ry ło S t u d y.-n ś k y j, L w o w 1909, s. 331.

(5)

720

W Ł O D Z IM IE R Z B O R Y S

zwyczaj ciekawy i ak tu alny jeszcze i dzisiaj dokument. Powinien on też zająć godne miejsce obok znam ienitego „Słowa przestrogi” W asyla Po- dolińskiego 10.

W A R U N K I Z G O D Y M IĘ D Z Y P O L S K Ą I R U S IĄ

L w ó w , 1848 r.

Or. С Р А Н w e L w o w i e , z e s p ó l 180, op. 2, sp r. 7, к. З— 4

Od C isy za K a rp a ta m i :po obu stron ach D n ie s ttu i D n iep ru aż p on ad b r z e g i D o­

nu rozciągają s ię sied zib y jed n eg o .sło w ia ń sk ieg o narodu, k tó r e g o liczb a o b ecn ie 15 m ilio n ó w w y n o si. O bszenność i żyzn ość d zied zin y jego m o g ła b y w y ż w ić 60 m ilio ­ n ó w , i b ęd zie za p ew n e k ie d y ś o b e jm o w a ć ty le lu d n o ści. T en naród zd o ln o ścia m i w y ­ r ó w n y w a k a żd em u in n em u , je ż e li in n e n ie p rzew y ższa . G m in n e p ie śn i i p o w ia stk i b y ły p rzez d łu g i czas p r a w ie je d y n y m u tw o rem jeg o litera tu r y . T e p ie ś n i św ia d czą 0 n a d zw y cza jn ej g łę b o k o śc i m y ś li i u czu cia, i są u zn an e za n a jc e ln ie js z e m ię d z y p ie ś­

n iam i lu d u ca łeg o św ia ta . N aród, k tó ry b ez n au k i, bez w y ż sz e g o 'w ych ow an ia ta k ie w y d a ł d zieła, je'st za iste n arod em u m y sło w o w ie lc e w y p o sa żo n y m . P rzezn a czen iem tak w ie lk ie g o narodu n ie m o że b yć, żeb y w E uropie z a jm o w a ł sta n o w isk o uboczne, ż eb y b y ł p o d rzęd n ym in n em u . 'W ielm ożnicy tego n arod u sp rzen ieiw ieżyli s ię w p r a w ­ d zie lu d o w i sw e m u , o d erw a li ,się od eń po n a jw ię k sz e j części. M ię d z y C isą i K arp a­

ta m i p rzestą p ili oni do n a rod ow ości m a d ia rsk iej, m ię d z y K a rp a ta m i i D n iep rem do p o lsk ie j, m ięd zy D n iep rem i D onem do m o sk ie w sk ie j. L ud a to li p r z e tr w a ł w sz y s tk ie n a p a ści i u cisk i, k tóre d o zn a w a ł ze stro n y n e m e s z ó w , ła ch ó w , ży d ó w , jezu itó w , b ea m teró w , czy n o w n ik ó w , b o ja ró w i b a rin ó w , i k tóre cztery p ią ty ch części jego jeszcze d otąd d oznają, ubogi lu d od p arł sta le w s z y stk ie p o k u sy d o o d szczep ień stw a n arod ow ego. W sitrząśnieniie 1831-go ro k u zb u d ziło ze snu w ie r n y c h sy n ó w p ięk n ej 1 ro zle g łej r u sk ie j z ie m i. Z aczęli m y ś le ć o za ch o w a n iu i r o zw ija n iu n arod ow ości o jczy stej, za częli p isa ć i w y d a w a ć k s ią ż k i do n a u k i i za b a w y d la sw o je g o narod u . Od k ilk u la t w y ch o d zą częściej sza co w n e d zieła w ru sk im języ k u w C harkow ie, w e L w o w ie , w W ied n iu itd . J ed n y m s ło w e m w ie lk i naród czarn om orsk ich S ło w ia n d oszed ł św ia d o m o ści n a ro d o w ej, i zaczyn a w stę p o w a ć w grono 'sam odzielnie u m y - słu ją c y c h narod ów . iW olność narodom A u str y i p rzyzn an a, szczeg ó ln iej p rzez sp o ­ w o d o w a n e od szla ch ty g a lic y jsk ie j i w ę g ie r sk ie j z n ie s ie n ie p o d d a ń stw a w ło ścia n , d a lej p rzez u sk u te c z n io n e od 'rządu zn iszczen ie cen zu ry i za p ro w a d zen ie u sta w lu d o w ła d n y ch , p ow ołało- 3 m ilio n y do w y ższeg o ży c ia i u jm o w a n ia s ię za p rzy ro d zo -

10 P oprzedza „W arunki zgod y...” b ru lio n ela b o ra tu te ż w języ k u p o lsk im pt.

„K rótka o d p o w ie d ź n a d a w n iejsze i tera źn iejsze p ism a p o ls k ie ” p o d p isa n y p seu d o ­ n im em „R usin H a lic k i”, pod k tó ry m p isa ł A. P e tr u sz e w ic z (por. О. I. D e j , S ł o w n y k u k r a j i n s k ý c h p s e u d o n i m i w ta k r y p t o n i m i w , K y j iw 1&09', 's. 326). P o ró w n a w szy „K rót­

k ą o d p o w ie d ź ...” i p u b lik a c ję A . P etru a zew icza K i l k a s ł ó w n a p is a n y c h w o bron ie r u s k i e j n a r o d o w o ś c i , L w ó w 1'84ι8 p od w z g lę d e m treści i fo r m y z o d ezw ą „W arunki zg o d y ...” d och od zim y do w n io sk u , że n ie m ó g ł on b y ć au torem od ezw y.

Oprócz T. L eo n to w icza p o ten cja ln y m au to rem o d ezw y m ó g ł b yć k sią d z K ila r ­ ski. 14 lip c a 1848 n a p isa ł o n do sw eg o p r z y ja c ie la go d n y u w a g i i n a w e t p o d ziw u lis t n a w o łu ją c y do w a lk i p r z e c iw k o n ie m ie c k ie m u D ra n g nach O s t e n oraz do p rzy ja źn i i zgod y m ię d z y n arod am i p o lsk im i u k ra iń sk im (por. K ore sp o n c ija ...., s. 266 nn.).

O d ezw a m o g ła też zrodzić się w k ręg u lu d z i otaczających r o d zin ę S a p ie h ó w lufa w śr ó d in n y ch spolonizow ianych m a g n a tó w p o ch o d zen ia u k r a iń sk ie g o . Za ta k ą h ip o ­ tezą m ogą p rzem a w ia ć dw a m ie jsc a o d ezw y: 1. to, gd zie m ó w i się o r o li szla ch ty g a lic y jsk ie j w sp r a w ie z n ie s ie n ia p a ń szczy zn y w G a licji; 2. to, g d zie autor ch w a li o św ia d c z e n ie R ady N a ro d o w ej w sp ra w ie sto su n k ó w p o lsk o -u k ra iń sk ich .

Tę o sta tn ią e w e n tu a ln o ść trudno jed n ak zrozu m ieć, skoro o d ezw a zioalazła się w śr ó d p a p ieró w H o ło w n ej R ady R u sk iej b ez kopenty i p ism a p o leca ją ceg o .

(6)

nerni p ra w a m i n a rod ow ości sw o je j. L ud p rzez w ie k i trzy m a n y w o sta tn iem p o n i­

żen iu m u s ia ł b ardzo p od u p aść. S k u tk i tego są n a js m u tn ie jsz e . .R usini w tera źn iejszej sta n o w czej dobie m n iej m ają św ia tły c h p rze w o d n ik ó w niż k a żd y in n y naród A ü str y i.

Lud ru sk i te d y b ard ziej je s t n arażon ym na sz k o d liw e w p ły w y ob łu d n ych albo w n ieśw ia d o m o ści sw o je j za ja d ły ch p o d szczu w a czó w . N ie c h ż e p rzy n a jm n iej u p rzed ze­

nia ii p r z e są d y n a ro d o w e n ie p r z y c z y n ia ją się do ro zją trza n ia są sia d ó w p r zeciw s o ­ b ie n a w za jem . W G a licji R u sin i są s ia d u ją z P o la k a m i. Oba n a ro d y są b ra tn ie, bra­

tersk im m ó w ią języ k iem , n ie c h ż e się po b r a te r sk u ze sobą p o ro zu m ieją a w B o g u n ad zieja, że m ię d z y r o d zeń stw em 'słow iań sk im .n ien aw iści n ie b ęd zie. P o stęp u jm y o tw a r c ie :i b ez za w zięto ści. S za n u jm y n a w za jem o b o p ó ln e p r a w a nasze. O p atrzn ość nas u m ie śc iła obok isiefoie, dała nam 'siły p r a w ie r ó w n e, d w z y w a η-as w id o czn ie, ż eb y śm y się ra zem p r z e c iw sp ó ln em u n ie b e z p ie c z e ń stw u b ron ili. R o ztrzą śn ijm y z u w a g ą n asze s.tosuinki, a p rzek o n a m y się, że n ie m a słu sz n e g o p o w o d u do n ie u f­

n o śc i m ię d z y nam i, ale że p r z e c iw n ie w ie le m a m y p rzy czy n łą c z y ć się g w o li w z a je m ­ nej p om ocy. B e z w ie r u tn e g o sz a le ń stw a n ie m oże a n i P o la k p o m y śle ć o p od b iciu alb o sp o lszczen iu R usi, an i R u sin o p od b iciu i zru szczen iu P o lsk i. P r z e w a g i t y le n ie m a an i ta m ten nad ty m , a n i te n nad ta m ty m . P rzem o cą p o tęg i w o je n n e j d ałob y się w n a sz y m cza sie jen o na k r ó tk ą c h w ilę k ra j są sia d a zagarnąć; isąsiad u ja rzm io n y n ie zad łu gob y n a rzu con ą sobie w ła d z ę anow u od rzu cił, zw ła szcza g d y teraz u sta w y lu d o w ła d n ę i zasad y ró w n o ści są je d y n e , k tó re na p rzy szło ść 'będą s ię m o g ły u tr z y ­ m ać; a w ię c an i lu d ru-ski n ie 'będzie ‘g ło s o w a ł n a sp o lszczen ie, an i lu d p o ls k i na zru szczem e sie b ie . W szelk ie zach łan n e za ch cen ia p o je d y n c z y c h p a n k ó w i onych n a ­ s tę p stw a są jeno b a ń k i z m y d lin y , k tóre od p ierw szeg o p o w ie w u św ieżeg o p o w ietrza rozp rysn ą. W szelk i za m a ch na p o g w a łc e n ie k tó r e jk o lw ie k z n a ro d o w o ści obu lu d ó w b y łb y aż n ad to n ied o rzeczn y m . K a żd e u k n u cie g w a łtu alb o zdrady p rzeciw n ej p r z y ­ rod zie p rzy ro d a sa m a zn ow u zn iszczy. 'Nikt ro zu m n y nie b ęd zie s ię k u sił o rzeczy niep od ob n e, a b ła z n ó w p r zew id zen ia n ie m o g ą s ię ziścić. Z o sta w m y to w ła sn ej w o li p o w ia tó w p o gran iczn ych , czy s ię izechcą do R u si czy do P o lsk i p rzy łą cz y ć. P o z w o ­ lim y i p óźn iej p rzy łą cz o n y m już in aczej sobą r o z są d z ić .w tej m ie r z e ca łk iem p o d łu g ich w ła sn e g o up od ob an ia. ‘N ie b ę d z ie m y żad n ej b u d o w y w zn o sić na p o d sta w ie zm u ­ szania; bo k to b y dziś na p rzy m u sie b u d o w a ł, te n b y p o sta w ił za m ek na lo d zie.

R u sin i ju ż w c a le n ie m a ją p r z y c z y n y ob a w ia ć s ię g w a łtu ze stron y P o la k ó w . P o la c y będ ą w ie lc e za d o w o len i, je ż e li w n a tu ra ln y ch g ran icach rodu sw eg o n iep o d leg ło ść u zysk ają. J e ż e li zaś k tó ren z nich a lb o z p r z y ja c ió ł P o lsk i rzu ca o k iem zaboru na D n iestr i D n iep r, to p e w n ie ty lk o w tej 'błędnej m y ś li, żeb y tak rozszerzona P o lsk a w ię c e j b yła w sta n ie op ierać się R osyi, le c z k raje p rzy m u sem p rzy łą czo n e n ie po­

m n ażają d zisiaj p o tę g i p a ń stw a , tak ja k L om bardya i W en ecja n ie w zm a cn ia siły A u stry i. C h ociażb y F ran cu zi i in n e n arod y p r z e d się w z ię ły p o w szech n ą k ru cja tę dla o d b u d ow an ia P o lsk i, to p e w n ie n ie b ęd ą ją p o d ejm o w a ć p o tem , p o w tó rn ie dla u trzy m a n ia jej b y tu , g d y b y w ię k sz a część jej o b y w a te li będ ąc n iech ętn a od erw ać się ch ciała o d niej a są sia d n a ciera ł z boku. N a k o n ie c 'każden uzna, że P o lsk a czy w ła sn ą s iłą czy obcą p om ocą o d b u d ow an a ty lk o lu d o w ła d s tw e m i r ó w n o śc ią p o w ­ sta ć i u trzy m a ć się m o ż e — a lu d o w ła d s tw o za w sze i k o n ie c z n ie m u sia ło b y dop ro­

w a d z ić do u sa m o w o ln ie n ia n arod ow ości r u sk ie j. Ż ądza u ja rzm ia n ia i p tz e n a r o - d ow ian ia m o g ła b y ty lk o w ła d c ó w r o sy jsk ich nagabać; 'bo oni rządzą isiłą trzy d ziestu k ilk u m ilio n ó w R osjan. Z tej str o n y i R u sion om i P o la k o m jed n a k ie m o g ło b y za­

grażać n ieb ezp ieczeń stw o , w tę stron ę 'baczność obu n arod ów p o w in n a b y ć za w sze zw rócon a. J ed n o ść i n a jśc iśle jsz e p rzy m ierze w sp ó ln e g o odporu m o ż e ich zba­

w ić i za b ezp iec zy ć od u roszczeń p rzem o cy . D z ie c iń stw e m b y b y ło , k łó cić s ię o w ia tr i obłoki, k tórych an i P o la c y an i R u sin i n ie złap ią, a ty m cza sem b y ob y d w a narody od w roga u cierp ia ły . Z w ią zek R u sin ó w z P o la k a m i m oże s ię w zm o cn ić p rzy stą p ie­

n iem w ię c e j m n ie jsz y c h narodów ; bo jeszcze i in n e narod y z tej sam ej stron y u cisk u

(7)

722

W Ł O D Z IM IE R Z B O R Y S

d oznają, a w ię c z n am i w sp ó ln y in teres m ają, w s z y s c y b ę d z ie m y u w a ża ć na d o b r o ogółu i ;nie d op u ścim y an i żeb y nam sąsiad p rzem o cy jarzm o n a k ła d a ł, an i ż eb y m ię d z y n am i sa m y m i je d e n d ru g iem u k r z y w d ę w y r z ą d z a ł. I C zu ch o w iec i Ł otysz i T atar, choć nie S ło w ia n ie , b ęd ą k ie d y ś n a szy m i sp rzy m ierzeń ca m i, ta m c i nad B a łty k ie m , a ten nad A zo w sk iem m orzem , bo w s z y stk ic h ich g n ie c ie ta sa m a p r z e ­ m oc co nas. R u sin i A u stry i są w s ta n ie dla s ie b ie i dla s w o ic h r o d a k ó w n a d D n ie p ­ rem i D onem za k ilk a la t p rzy sp o so b ić n a jp o trzeb n iejsze do o św ia ty d zieła, i w y ­ k szta łcić m o w ę sw ą n a leży cie; b o p iśm ie n n ic tw o r o sy jsk ie , p o lsk ie , c zesk ie i ilirsk ie·

jako te ż te w y so k o u d o sk o n a lo n e ję z y k i b r a tn ie u ła tw ia ją im tera z b ardzo w y r o b ie ­ n ie na nich sw o jeg o . P o la c y i R u sin i — m y s to im y w e środku (Słow iańszczyzny.

R osjan ie z jed n eg o , a C zesi i I lir o w ie z d rugiej str o n y p o w in n i do nas zb liża ć k s ią ż ­ k o w e narzecza sw o je, a m y to ru jem y im drogę do tego. P o lity c z n e w z g lę d y d zielą resz.tę S ło w ia n na w ie k i od R o sy i, a le co d o języ k a i p iś m ie n n ic tw a n a jw ię k s z e stąd k o rzy ści dla nas w y p ły n ą , g d y b ę d z ie m y czerp ać z b o g a ty ch sk a rb ó w r o s y j ­ sk ieg o narodu. I r o sy jsk i naród p rzy jd zie k ied y ś do p o zn a n ia sieb ie i n a s. N ie w ą tp im y , że w ie lk i naród ten n ie zech ce b yć n ie sp r a w ie d liw y m w z g lę d e m nas, lecz za w sze lep iej dla nas, je ż e li n ik t nam k rzy w d y w y rzą d zić n ie b ę d z ie m ógł, ch o ćb y c h c ia ł — niż je ż e lib y m ó g ł, g d y b y ch ciał. R o sy jsk i naród jest talk licznym · i .tak o sia d ły m d alek o od p o tęg p rzem ocn ych , że dla jeg o b ezp iecz eń stw a sp r z y m ie r z e ń ­ có w n ie trzeb a —■ oby też n ie żą d a ł p rzew o d zić nad m n iej p o tężn y m i od 'siebie.

U m ia rk o w a n ie w z g lę d e m nas b y ło b y u R osjan p ra w o ścią i w sp a n ia ło ścią . N am R u ­ sinom i P o la k o m n a k a zu je ro ztrop n ość i potrzeb a, ż eb y śm y n ie u m ia r k o w a n ie m n ie g rzeszy li p r z e c iw so b ie n a w za jem . N ie z a p o zn a w a jm y o czy w istej k o n ieczn o ści.

W u m ia rk o w a n iu i sp r a w ie d liw o śc i sz czere p o jed n a n ie i zgoda — w jed n o ści i w z a ­ jem n ej p o m o cy z b a w ie n ie n asze i b ezp iecz eń stw o . W yrzeczm y o tw a rcie, czego R u si­

ni żądają i żądać m a ją praw o. Oto chcą b yć n arod em sa m o d zieln y m i n ie p o d le g ły m ża d n em u in n em u . W szy stk o , co n a ich w ła sn e j ziem i u szczerb ek im czyn i, a lb o im urąga, je s t im n ie n a w istn e m . S tą d w y p ły w a , że w s z y stk o in o z ie m sk ie in orod n e z ich kraju z. czasem u stą p ić m u si. L ep iej naprzód uzn ać co słu szn e i n ie z b ę d n e n iż e li dop iero po d rażn iących , p rzeto szk o d liw y ch , i m im o to, n iech y b n ie b ezsk u teczn y ch u siło w a n ia ch . M ó w m y w y ra źn ie. N a R u si ży ją w u roszczen iach n ie zg a d za ją cy ch się z p ra w em i w o lą ru sk ieg o n arod u n a jw ięcej jako szlach ta, m ie sz c z a n ie i u rzęd ­ n icy M adiarzy, P o la cy , R osjan ie. R o zu m iejąc d zieje i dążn ości d zisiejsze n ie m ożn a w ą tp ić, że w sz y s tk ie te obce ż y w io ły k o n ieczn ie b ęd ą m u s ia ły zn ik n ąć ze ziem i r u s ­ k iej, której sto licą i sercem jak p rzed tem b ył, tak p o tem b ęd zie K ijó w . C h cem y, żeb y się p o ro zu m ieli P o la c y z R u sin a m i, b o, ich n ie sz c z ę śc ie je s t w sp ó ln e , ich n a ­ dzieja, ich sp raw a w sp ó ln a . Oba narod y na tem jed n a k o w o zy sk a ją , je ż e li je d n o ­ m y ś ln ie p o stęp o w a ć będą. P o la c y n a C zerw on ej R usi, na W ołyn iu , P od olu i U k ra i­

nie są albo b a rd ziej p r z y w ią z a n i do n a ro d o w o ści p o lsk ie j n iż e li do k raju za m iesz­

k an ia sw eg o , albo b ard ziej do k raju r u sk ieg o n iż do ińarodu p o lsk ieg o . Z a p ew n e n ie w sz y sc y będą w te j m ierze jed n a k o w o m y ś le li c z y li raczej czuli. K tórzy w ię c chcą u słu ży ć ojczyźn ie, a p rzen o szą kraj r u sk i nad ród p o lsk i, ci n iech aj b ez z w ło k i język , obrządek w ia r y i w sz y stk ie in n e zn am ion a n aro d o w o ści ru sk iej {p rzyjm ą], n iech z całą duszą sta n ą się R usinam i; ci zaś, k tó r z y w ię c e j p r z y lg n ę li do narodo­

w o śc i p o lsk iej n iż do k ra ju ru sk ieg o , ci n iech aj n ieb a w em sp ien iężą n iep rzen o śn e p o sia d ło ści sw o je, i n ie c h p ójd ą do ziem i p o ls k ie j. T am m ają sp osob n ość w ie lk ą n arod ow i p o lsk iem u w y św ia d c z y ć p rzy słu g ę, je ż e li nad O drą, nad N o te c ią lu b p r z y u jśc iu W is ły o sia d a ć b ęd ą. T am b o w ie m N ie m c y p rzem ocą iś c ie ż e p r z e m y s łe m u z y s­

k a n y ch w y p y c h a ją lu d p o lsk i coraz bard ziej z ro d zin n ej ziem i jego; tam o b cy k u p ­ cy, u rzęd n icy , lic h w ia r z e i p a n k o w ie w k u p u ją się coraz dalej n a szkodę n aro d o w o ści p o ls k ie j, k tó rą b e z c z e ln y m n ie m ie c k im w r z a sk ie m zagłu szają. T am p o le d ziałan ia dla p a trio tó w p o lsk ic h z Ruisi; ta m bez k rz y w d y b ra tn ieg o narodu, tam z dob rym s u -

(8)

.m ien iem m ogą w a lc z y ć b ron ią ducha i p rzem y słu za drogą im n arod ow ość; tam się god zi, tam się p o w in n o sta n ą ć w ob ron ie sw o je g o lu d u . T am p o 'N ysę aż do jej

■ujścia w Odrę, a odtąd po O drę -aż do -morza b y ła praed czasy lu d n o ść le c h lc k a — nie m ó w ią c o zg a sły ch do sz c z ę tu S ło w ia n a c h m ię d z y N ysą, Odrą i Elbą. S ta m tą d u stą p ić a na R u ś się w d ziera ć, zn a czy ło b y m o c n ie jsz e m u srom otn ie ty ł podać, ..a sła b szem u r ó w n ie srom otn ie na k ark siadać; bo R uś pod w z g lę d e m o św ia ty i p rze­

m y słu b yła dotąd sła b sz a od P o ls k i ty le , ile P o lsk a w ty m sa m y m w z g lę d z ie od N iem iec.

To są w a ru n k i zgody i p rzym ierza m ię d z y P o la k a m i -i R u sin am i — i in a czej to od sam ego g eo g ra ficzn eg o u m ieszczen ia obu nairodów i od sto su n k u ob op óln ej siły -do sie b ie sa m y ch , jak też do są s ia d a n ak azan e p rz y m ie r z e rn-oże ina d łu gi czas na szk o d ę obojej str o n y zo sta ło b y odr-oczonem, ch ociaż n a k o n ie c p rzecież do sk u tk u p r z y jd z ie k o n ieczn ie; bo v o l e n t e s f a t a du cu n t, n o le n t e s t r a h u n t tj. „w y ro zu m ia ły ch d zieje pop row ad zą g rzeczn ie za ręk ę, k rn ą b rn y ch zaś p o w lo k ą za u sz y ”. M ożeb y b y ło le p ie j dla w sp ó ln ej sp r a w y , g d y b y R u sin i ze sw e m i od ezw am i b y li s ię w s tr z y ­ m a li aż do czasu , g d y b y n iep o d leg ło ść lu d ó w po -Dżwinę i D n iep r w im ię P o lsk i b y ła od zyskana. M oże b y ty m sp osob em i dla P o la k ó w i dla R u sin ó w ła tw ie j b yło w y w a lc z y ć sw o b o d y sobie p rzy n a leżn e. L ecz g d y się ta m to już stało, g d y ż y c z e ­ n ie sa m o d z ie ln o śc i i od ręb n ego istn ien ia R u si już je s t w y rzeczo n em , n ie m-ożna już

w ię c e j za w ró cić R u sin ó w do n arod ow ej n ieczy n n o ści, a zatem trzeb a się rząd zić tak, żeb y ich w a lk a o n ie p o d le g ło ść sta ła się w sp ó łd z ia ła n ie m dla n iep o d leg ło ści

‘są sied zk iej P o lsk i i T ataryi. N iech G a licy a lw o w sk a s ta n ie się p o czą tk iem i zarodem p rzy szłej w o ln e j R usi, a G a lic y a k ra k o w sk a p rzy szłej 'Polski. T u m o g ą czę śc i obu n a ro d ó w d la ca ło śc i p rzy sp o sa b ia ć u m o w ę zap asy i c z y n ić p o trzeb n e p rzy g o to w a n ia , dop ók i n ie u d erzy god zin a zm a r tw y c h sta n ia d la w sz y stk ic h n arod ów za m ieszk a ły ch m ię d z y sied zib a m i N ie m ie c i R osjan , n a ro d ó w n a tu ra ln eg o i k o n ieczn eg o p r z y m ie ­ rza. S zla ch cie p o ls k e j na C zerw on ej R u si doitą-d b a w ią cej n a jb liższem zd an iem u k a­

zu je s ię o d k u p ien ie C ieszy ń sk ieg o S z lą sk a dla n a rod ow ości p o lsk ie j. T am N iem iec z a p lu g a w ia p o lsk ie obszary, tam osiad ać, p o lsk ie k się g i rozszerzać, p o lsk ich za stęp ­ c ó w n-а sejm y ob ierać, n arod ow e m y śli u p o w szech n ia ć trzeba.

C hoćby n a w e t w ię k sz o ś ć u czo n y ch R u sin ó w d zisiaj p rzy sta ła na to, żeb y i nadal ta k jak p rzed tem R uś pozostała z u p e łn ie w c ie lo n a do P o lsk i, ta k żeb y u rzęd y w p o l­

sk im b y ły p ro w a d zo n e język u , żeb y w ła d za w y k o n a w c z a i c ia ło p r o w o d a w cze b y ło jed n o i -skarb jed en , sło w e m żeb y R uś i P o lsk a n ie ś c isły zw ią zek d w óch p a ń stw

■osobnych a le ca łk iem jedno pańs-t-wo sk ła d a ły — to p r z e c ie m n iejszo ść, c h o c i a ż b y i w lic z b ie i d z ie s ię ć razy n iższa od w ię k sz o ś c i, od łączy się z lu d e m r u sk im od P o lsk i. N ad to p ó ł m ilio n a R u sin ó w w ę g ie r sk ic h i sześć m ilio n ó w zap orozsk ich , tj.

m ie sz k a ją c y c h nad D n iep rem i D o n em , n ie -należałoby d o P o lsk i. Ci R u sin i już od k ilk u la t u p raw iają p iśm ie n n ic tw o -ruskie i tch n ą d u ch em n arod ow ej s a m o d z ie l­

n o ści, i przecieżlby k ie d y ś p o b u d zili b ra ci sw o ich do u sa m o d zieln ien ia się , i p o d a lib y m u na pom oc orężną dłoń. A ta k ze sp r z y m ie r z e ń c ó w p r zeciw p rzew a d ze r o sy jsk ie j, obu n arod om zarów n o n ieb ezp ieczn ej i oba n arod y -dotąd g n ęb ią cej, z y sk a n o b y ty lk o z a w z ię ty c h n iep rzy ja ció ł. C hoćby na teraz -nie m y ś l u tw o rzen ia „ zjed n oczon ych p a ń stw w e w n ę tr z n e j E u ro p y ” le c z z u p ełn eg o zlania- R u sin ó w w jed n o ciało z P o la ­ k a m i p rzem o g ła , to b y je d n o lito ść ta za w sze z o sta ła jen o p ra w o d a w czą a n igd y n ie b y ła narodow ą; za w sz e b y różn ica języ k a , o b rzą d k u i p r o w in c y jn y c h in te r e só w trw a ­ ła, -zaw szeby u p rzed zen ia jed n ej n aro d o w o ści p r z eciw k o d ru giej n ie u sta ły , za w szeb y jed n a n a ro d o w o ść nad drugą g ó row ała, u rzęd o w a n ie u r z ę d o w ą n a d w e r ę ż a ła i obra­

ża ła , a tob y n ieza d łu g o do o sta teczn eg o rozb ratu p o w io d ło . M y śl p rz e le w a n ia naro­

d o w o ści zw ła szcza w ię k sz e j w m n ie jsz ą je s t za w sze n ien a tu ra ln a a w n a szy ch d n iach w c a le n ie w y k o n a ln a . M o g ła b y ona c h w ilo w e m p o w ik ła n ie m sto su n k ó w p o lity c z n y c h

(9)

724

W Ł O D Z IM IE R Z B O R Y S

w zią ć g ó r ę na 'kilka m oże lat, le c z p rzy szło ść tę le p ia n k ę czło w ie czej d o w o ln o ści n ie c h y b n ie b y ro ztrza sk a ła o sk a łę o d w ie c z n e j b o sk iej p rzyrod y.

N a w e t z e w zg lęd u na lu d a k o ść ,i E uropę n ie m o g ą R u sin i d op uścić, żeb y ich n arod ow ość .spłynęła w p o lsk ą i P o la c y z te g o sa m eg o p o w o d u 'nie p o w in n i b y ć za tem ; bo b y to zep su ło p ięk n ą h a rm o n ię ró w n o w a g i, którą n a jw y ższa m ą d ro ść d o­

b r o tliw e g o stw ó r c y nadała. L u d y za m ieszk a łe m ię d z y B a łty k ie m , C zarnem i Adiry- aityckim m orzem , aby ze zu p ełn ą u fn o ścią m ię d z y so b ą m o g ły za w rzeć p rzy m ierze w z a je m n e j obrony, d o sta teczn e do za b ezp ieczen ia ich od k r z y w d y ze str o n y N ie m ie c i R osyi. N ie trzeb a p o n a w ia ć d a w n e b łę d y r z ą d ó w p o lsk ic h , k tó re s ię n ie u m ia ły p ozn ać na tem , że p rzez w sp ie r a n ie n ie p o d le g ło śc i k o za ck iej, tj. narodu ru sk ieg o , b y lib y s o b ie u tw o r z y li p om oc i p rzed m u rze p r zeciw p rz e w a d z e ca rsk iej. T ym s p o s o ­ b e m byliiby a n i K o za cy n ie u le g li zabor с ż y w o śc i carsk iej an i P o lsk a ,niie b y ła b y d o ­ z n a ła o h y d n y ch w ła d a ń n a je m n ik ó w o d ca ry cy K a ta rzy n y n a o ią zesła n y ch , a n i by

się k to p o w a ż y ł ta rg n ą ć n a jej ro zszarp an ie.

R u sin i łe ż n iech aj się n ie u noszą g n ie w e m , je ż e li k to ś w ślep ej n a m iętn o ści b red zi p r z e c iw ich n a ro d o w o ści a lb o zu p ełn em u u sam ow oiniem iu onej; bo czyż p o w in n y ro zsą d n eg o c z ło w ie k a o b u rza ć u rojen ia d ziecin n ej g ło w y ? O zy p o tra fi i n a j- u p o rczy w sza za cie k ło ść o d w ró cić D n ie str i D n iep r od C zarnego a s k ie r o w a ć d o B a ł­

ty ck ieg o m orza? P rzen ig d y . A n i Odra an i W isła n ie b ęd ą n ig d y p ły n ą ć do C zarnego an i Dniesitr i D n iep r do B a łty c k ie g o m orza, R u sin i m o g ą s ię tem u sp o k o ić na w s z e lk i w y b r y k u r ą g a ją cy ich dążnościom .

L ud g a lic y jsk i w ro k u 1848 b e z w z g lę d n ie żąd a p o k o ju i g o tó w jest u jąć broń p r z e c iw k ażd em u , k to k o lw ie k b y s i ę o śm ie lił ta k o w y n a ru szy ć. W isto c ie b y ło b y to z u c h w a lstw e m r ó w n ie k a ry g o d n em jak n ieszczęsn em , ch cieć w szczy n a ć w o jn ę p r z e c iw w y ra źn ej i p o w szech n ej w o li lu d u ; okropne sk u tk i i c z y n y n iesły ch a n ej zg ro zy p o cią g n ęło b y za so b ą p od ob n e sz a le ń stw o . ® ok .1848 jesit d la lu d u g a lic y jsk ie g o czasem ro zp ra w y u m y sło w ej. P ie r w e j m u s i się ro zstrzy g n ą ć i u k oń czyć spór zdań i za m y słó w , a dopiero p o te m m oże n a stą p ić p o m y śln e d zia ła n ie b roni, p o tem d o p ięcie n a ro d o w y ch c e ló w b ęd zie n ie w ą tp liw e m .

R u sin i i P o la c y bąd źm y w ię c ż y c z liw y m i są siad am i, a n ad e w s z y stk o b ąd źm y sp r a w ie d liw i w z g lę d e m s ie b ie n a w za jem ; n ie p o są d za jm y je d n i druigich ta k skoro o n ie c n e p ob u d k i i zam iary; n ie p o tę p ia jm y d ążn ości ob op óln ego p atrio ty zm u ; n ie rzu ca jm y k lą tw y na zdania od n a szy ch s ię ró żn ią ce bo ła tw o b y ć m oże, że zd an ie p otęp iającego je s t m y ln e m , a p r z e c iw n ie zd a n ie p o tęp ia n e w d o św ia d czen iu p r z y ­ szło ści okaże s ię za sa d n iejszem ; w sz y stk im i s iła m i o d d a la jm y n ie c h ę c i i u p rzed ze­

nia jątrzące, b ob y to dla o b u n a ro d ó w r ó w n ie zgu b n em b y ło , i p o stę p o w i o św ia ty lu d u i p o lity czn y m sw ob od om n a szy m śm ie r te ln y cios zadać m ogło, a zatem u n ik a j­

m y n a jb a rd ziej p o p ę d liw o śc i w m o w a c h i p ism a ch ; za ch o w a jm y w s z y sc y to p ięk n e p o stęp o w a n ie, z ja k iem R ada N a ro d o w a w o d p o w ied zi n a dopis R ady O b w od ow ej sta n isła w o w sk ie j zaleca nie ty lk o n ie ro b ić p rzeszk ód p ra w n y m czyn n ościom 'Ru­

sin ó w , ale n a w e t ta k o w y m sp rzy ja ć i r ę k ę p o d a w a ć *. W ięcej P o lsce nada s iły R u sin sp rzy m ierzen iec n iż R u sin ujarzm iendec.

i 22, 24, SO m a j a 1848 r. u k a z y w a ł y s ią w o r g a n i e p r a s o w y m R a d y N a r o d o w e j t e j ż e s a m e j n a z w y o ś w i a d c z e n i a o p r z y j a z n y m i p r z y c h y l n y m j e j u s t o s u n k o w a n i u s i ą d o u k r a i ń s k i e g o r u c h u n a r o d o w o w y z w o l e ń c z e g o w G a l i c j i , k t ó r e j e d n a k n i e m i a ł y p o k r y c i a w p r a k t y c e d z i a ­ ł a l n o ś c i R a d y .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Makarewicz już takich wątpliwości nie miał, stwierdzając stanowczo, że kwestie reglamentacji prostytucji należy pozostawić prawu administracyjnemu, a jej

Znaleźć tor po jakim w płaszczyźnie xy leci ze stałą prędkością v samolotem ponaddźwiękowym pilot, który chce, aby jego koledzy stojący na lotnisku usłyszeli w tym

Wydaje się, że na rynku polskim, ale także zagranicznym, nie było do tej pory publikacji podejmującej całościowo zagadnienie religii w nowoczesnym ustroju demokratycznym

 Fizyka, 7.3: wyjaśnia powstawanie obrazu pozornego w zwierciadle płaskim, wykorzystując prawa odbicia; opisuje zjawisko rozproszenia światła przy odbiciu

W mojej pierwszej pracy trafiłem na towarzystwo kolegów, którzy po robocie robili „ściepkę” na butelkę i przed rozejściem się do domów wypijali po kilka

Tragedja miłosna Demczuka wstrząsnęła do głębi całą wioskę, która na temat jego samobójstwa snuje

Widać już, że coś się zmieniło i zmienia się z dnia na dzień.. Co znaczy, gdy przyjdzie odpowiedni człowiek na odpowiednie

Choć z jedzeniem było wtedy już bardzo ciężko, dzieliliśmy się z nimi czym było można.. Ale to byli dobrzy ludzie, jak