• Nie Znaleziono Wyników

Chciałam zmienić pracę - Halina Marszałek - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chciałam zmienić pracę - Halina Marszałek - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

Halina Marszałek

ur. 1940; Biała Podlaska

Tytuł fragmentu relacji Chciałam zmienić pracę Zakres terytorialny i czasowy Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, ulica Marchlewskiego, Akademia Medyczna, zmiana pracy

Chciałam zmienić pracę

Miałam sąsiada na Marchlewskiego, który pracował w Akademii [Medycznej]. Ja mu nieraz pomagałam, na przykład robiłam mu zastrzyki. On był lekarzem a żona jego była farmaceutką. On nawet pracował na Akademii u nas na tym wydziale, gdzie ja później pracowałam. Prowadził higienę. Jak pisałam tą pracę licencjacką, to on pomagał mi, bo ja miałam temat „Warunki sanitarno – zdrowotne wsi lubelskiej na przestrzeni dziesięciu lat”.

Wprawdzie ona nie nazywała się licencjacka, tylko teraz się tak nazywa, wtedy po trzech latach a nie po czterech. Ponieważ on się zajmował higieną, to on wiedział co ja powinnam tam umieścić w tej pracy. I później po tych trzech miesiącach pracy, on się mnie pyta: „A jak się pani pracuje?”. A ja mówię - wie pan co, no wszystko mi jedno gdzie, ale ja wolałabym w służbie zdrowia, bo już się tak nauczyłam, nawet i liczyć wolałabym w służbie zdrowia. Nic nie powiedział. Za jakiś czas dzwoni do mnie dziekan i umówiłam się [na spotkanie]. Nawet w szkole nic nie mówiłam, ale już tak z dyrektorem trochę dogadywałam, że chyba się zwolnię, że mi się tu nie podoba. Pracy było dużo, bo do tego wchodziła świetlica, dużo było nauczycieli, i to cała księgowość, bardzo dużo tych dzienników. Na tym spotkaniu ja mówię - wie pan, ale musicie poczekać bo mnie tak nie zwolnią, szybko. No i oni mówią, że będą czekać. Złożyłam wymówienie w październiku i mówię, że nim się rozliczę, to będzie tak do dziesiątego grudnia. Tam się zwolniłam drugiego grudnia, ale jeszcze nie wszystkie rzeczy mogłam zamknąć. Ale dyrektor mówi do mnie w tej szkole, gdzie pracowałam - „Jak pani znajdzie na swoje miejsce księgową no to może pani pójść”. Jeszcze ponieważ mnie zatrudniał inspektor oświaty, a nie dyrektor szkoły, to on na początku nie chciał mnie zwolnić, bo myślał, że się pokłóciłam z dyrektorem. To akurat był znajomy mojego męża, jego dawny nauczyciel ze szkoły. Mój mąż poszedł, powiedział, że ona chce iść na Akademię bo tam jej będą więcej płacić.

Wtedy się zgodził i powiedział, że jak znajdzie księgową, to ją zwolnimy. Teraz to jest kuratorium a kiedyś to był inspektorat oświaty.

(2)

Data i miejsce nagrania 2010-05-19, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Marta Dobrowolska

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Później też był jakiś strajk pielęgniarski i ja pamiętam, że myśmy wtedy zarabiali.. dziewięćset

U nas było takich trochę naukowców co nie należeli do PZPR-u, tylko do ZSL-u, bo kazali im się do partii się zapisaćA. Jak się zapisali do ZSL-u, to już im nikt nic nie

On się niczego nie czepiał, jak poznał że może mieć do pracownika zaufanie to go bronił wszystkim rękami, ale jak trzeba było opierdzielił albo dał nagrodę.. Pamiętam jak

Bo później, już jak człowiek miał rodzinę i trzeba było wszystkim dać obiad, myśmy mieli możliwość, że jak się miało dzieci małe, to można było menażki przynosić

Później żeśmy się starali, żeby, żeby zamienić sobie to mieszkanie na, na inne bo przedtem było dwoje dzieci a później bliźniaki się urodziły, dwie dziewczynki

I wtedy było bardzo ciekawie, nie pamiętam od kiedy to było, bo ja się rachunkowością nie zajmowałam wcześniej, ale był taki podatek, nazywał się „bykowy”.. Jak się ktoś,

A później dzieci urodziły mi się, najpierw syn później córka i były małe i byłam na urlopie wychowawczym w sześćdziesiątym drugim roku.. A ostatni

Zaczęłam właśnie tak dokładnie dziesiątego grudnia siedemdziesiątego drugiego roku i pracowałam jako normalny pracownik do maja osiemdziesiątego roku, a od maja