• Nie Znaleziono Wyników

Komisjonerzy, żebracy i inne zawody - Maria Sowa - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Komisjonerzy, żebracy i inne zawody - Maria Sowa - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MARIA SOWA

ur. 1926; Zamość

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe dzieciństwo, życie codzienne, Żydzi, biedota żydowska, komisjonerzy, domokrążcy, żebracy

Komisjonerzy, żebracy i inne zawody

Och, masę ich było. To ci tak zwani komisjonerzy. To byli wszystko Żydzi. Do nas przychodziły takie Żydówki, te komisjonerki. I ona jak przyszła, to musiała coś wpakować. Mama mówiła: „Ja nie chcę”… Przychodziła taka Żydówka, mama na przykład wzięła coś tam, jakieś firanki, pamiętam tuż przed wojną, chyba w 38 roku, przepiękne firanki, takie modne z markizety, z koronkami. Coś tam jeszcze jej wepchnęła, jakiś plater posrebrzany, i to wszystko było... oni wiedzieli komu mogą dać na raty. Ponieważ ojciec mój był urzędnikiem państwowym, a nieźle zarabiał, bo zarabiał przed wojną trzysta sześćdziesiąt złotych – no to była zupełnie przyzwoita pensja na tamte ceny. To ona, mojej mamie, nie wiem ile rzeczy by wpakowała. No ale mama się przed tym wzbraniała. I mówiła: „To ja mogę pani płacić po pięć złotych miesięcznie”, „Dobrze.” I pamiętam taki moment, mama coś tam nabrała tego towaru, i ta komisjonerka przychodzi, a moja mama mówi tam: „Pani Andziu, dzisiaj pani nie dam raty, bo nie mam, bo miałam duże wydatki”. A ona mówi: „Czy ja się pytam o pieniądze? Ja przyszłam powiedzieć pani dobre słowo i życzyć wszystkiego dobrego.

Niech Bóg prowadzi. Do widzenia. Przyjdę w następnym miesiącu”. Tacy oni byli. I masę rzeczy moja matka brała właśnie na kredyt u takich komisjonerów. Oni wszystko przynosili. I ubrania, i obuwie, tylko trzeba było powiedzieć jaki numer się mniej więcej chce. Wpychali, to był taki handel okrężny, ci domokrążcy tak zwani. Ale to wszystko byli pracownicy takich tych dużych hurtowni. I oni ich wysyłali w miasto, żeby im kasę, że tak powiem, zbijali.

Oj, żebraków było bardzo dużo. Ale żebraków było dużo Polaków. Żydzi raczej nie pukali do mieszkań i nie prosili, tylko brał jakąś tam chochelkę, garnek, wchodził na podwórko i krzyczał: „Garnki lutuję”, czy tam: „Garnki zamieniam, garnki kupuję za byle co”, albo: „Szmaty skupuję”. I jemu się dawało jakieś szmaty niepotrzebne, to on panu za te pięć szmat dał jeden garnek powiedzmy nowy albo tam coś innego. Ale tak, żeby oni przychodzili do katolickich domów i pukali, to ja nie pamiętam. Dziadów było bardzo wielu. Prosili o chleb. Starsi ludzie chodzili, żebrali, no a już na

(2)

Wszystkich Świętych na ulicy Lipowej, bo ja akurat mam wszystkie groby na ulicy Lipowej, to tam był taki, od Krakowskiego do cmentarza to już siedzieli ci dziadowie wszyscy. Z tą wyciągniętą ręką i żebrali. To było już nagminne. A Żydzi raczej zajmowali się takim drobnym handlem, to byli też bardzo biedni ludzie ci Żydzi, bardzo. Jakieś tam stare szmaty za grosze kupowali, później wymieniali na coś innego. I tak żyli. A parasolnik krzyczał, też pamiętam: „Parasolnik reperuje na miejscu parasolki”. Jak komuś tam drut opadł czy coś. To on siadał na takim zydelku swoim i od razu naprawił i tam te parę groszy zarobił.

Tragarze też byli. Nosili rzeczy różne. Wodonosze ci. Sporo było takich… No ale to się sprowadza do jednego wniosku, że jednak było masę tej biedoty żydowskiej.

Bardzo dużo. Byli ci bogaci Żydzi, którzy opływali na tamte warunki we wszystkim.

Ale byli i bardzo biedni ludzie, którzy w suterynach mieszkali, gnieździli się po kilkoro dzieci, a Żydów to cechowało, że tych dzieci było sporo w każdej rodzinie. I to były bardzo biedne dzieci.

Data i miejsce nagrania 2008-01-22, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Danuta Gołąb

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Miejsce i czas wydarzeń Kraśnik, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt Ostatni świadkowie, dwudziestolecie.. międzywojenne, życie codzienne, Kraśnik, Żydzi, Żydzi

Słowa kluczowe Lublin, PRL, cegielnia Czechówka Górna, praca w cegielni, projekt Lubelskie cegielnie..

Naprzeciwko tego kościółka, co jest na górce, to tam same żydowskie sklepy były, żydowskie domy, a jak szło się to prawie nie widziało się Polaków.. Mało sklepów polskich

Żeby nie robić paniki pamiętam, że pisałem w „Kurierze” o tym, żeby ludzie się nie martwili, bo z Gdańska przyjedzie profesor Cebertowicz, znajdzie jakiś ratunek na

Grał na skrzypcach, znaczy on nie grał tylko jakimś patykiem po starych skrzypcach rzępolił i tak tańczył wokół siebie i też zbierał pieniądze.. To takie były

Wcześniej nie [było wiadomo], to było pewne zaskoczenie, że to w Lublinie się w zasadzie zaczęło. Data i miejsce nagrania

Takie wojsko normalne, to bardzo byli czyści i nie przyszed do domu, nie prosił, nie robił jakieś awantur!. Szuka taki znajomości, że po cichu ktoś mu coś da – jeść czy

Pamiętam nawet, taką dykteryjkę powiem, jak nauczycielka pyta któregoś z tych uczniów żydowskich w poniedziałek: „Dlaczego się nie przygotowałeś z lekcji?”, „A, bo