• Nie Znaleziono Wyników

Święta były bardzo uroczyste - Zofia Siwek - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Święta były bardzo uroczyste - Zofia Siwek - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

ZOFIA SIWEK

ur. 1937; Bełżyce

Miejsce i czas wydarzeń Bełżyce, PRL

Słowa kluczowe Bełżyce, życie codzienne, święta, obchodzenie świąt, cacka

Święta były bardzo uroczyste

Święta wyglądały bardzo uroczyście, ludzie podchodzili do świąt nie jak do rozrywki, ale z wielką powagą, bardzo uroczyście. I przygotowania były wcześniej robione. Na przykład cacka na choinkę - bo to nie mówiło się dekoracje, ozdoby na choinkę, tylko cacka na choinkę. Były robione ręcznie, ze słomy, z bibułki. Byli kolędnicy.

Przychodzili. Ale tak, tych świąt [przedwojennych], to ja dużo nie pamiętam, bo byłam za mała, a później to już jedne, dwa może te święta były. A jeszcze po wojnie w Lublinie też kolędnicy po ulicy Niecałej chodzili. Święta wielkanocne bardziej pamiętam, bo to był śmingus-dyngus, jajka się święciło, to z koszyczkiem się chodziło. Boże Ciało było uroczyście obchodzone. Koło naszego domu też był ołtarz, więc to tak, jakby całe Bełżyce przeszły, jak ta procesja przeszła. To nawet chyba i w wojnę, może w ostatni rok to było, że to już zapamiętałam, taką procesję dużą.

Data i miejsce nagrania 2016-04-07, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Agnieszka Piasecka

Redakcja Agnieszka Piasecka

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Prywatki były organizowane też w innych mieszkaniach, ale najlepiej się tańczyło u nas, bo to było na parterze – przeszkadzaliśmy sąsiadom, na pewno, bo to dosyć głośno

Także można było posiedzieć sobie z kocem w Ogrodzie Saskim na tym terenie, gdzie stoi muszla koncertowa – tam była trawa i tam wolno było sobie właśnie siedzieć na trawie i

Potem Niemcy weszli, były kartki, nie było co jeść, wieś nas utrzymywała, bo przychodzili z mlekiem, to się od razu kupowało pięć-sześć litrów, to

Tam dogadywał się ten Niemiec i cukierki przynosił, i jak wujo wyszedł, to jak oni gotowali takie różne zacierki, to kazał mu wziąć czyste wiaderko jakieś czy coś, bo to jak

Wówczas wiele spraw rodzinnych przetaczało się przez zakład pracy, ponieważ ludzie nie posiadali tylu telefonów, więc taką łącznością przeważnie był zakład pracy..

Dzień przed tym, kiedy miała być ta akcja wyprowadzania ludzi z Fabryki, nad naszym zakładem pracy latały helikoptery, zrzucali jakieś ulotki na teren Fabryki Samochodów,

Pamiętam, na 3-go Maja i na mojej ulicy w budynku Kolei Państwowych był sklep w suterenie, gdzie sprzedawali ten chleb na kartki. No to ja zwykle byłam delegowana

Byłam kilka razy na tych zabawach, to były takie raczej spotkania, jakby domowe, bo tam niekoniecznie trzeba było przyjść z parą - po prostu wszyscy bawiliśmy się razem. Te