Dzisiejszy numer zawiera 12 stron Cena pojedynczego egzemplarza 15 groszy NMLKJIHGFEDCBA
6 1 0 $ W A B D Z E 5 K I
• ’ ^ • t s p e d . m ie c ię e z m e 1 ,5 0 z ł x o d -
V
i Z S C i p ł a i i i , • n o > z e n ie m p r z e z p o c z tę X gr
w ię e e * . W w y p a d k a c h n ie p r z e w id z ia n y c h , p r z y w s t r z y -
t n n n in p r z e d s ię b io r s t w a , z ło ż e n iu p r a c y , p r z e r w a n iu k o »
■ M m ih a c ji, o t r z y m u ją c y n ie m a p r a w a ż ą d a ć p o z a te r m i-
n o w y c h d o s t a r c z e ń g a z e t y , lu b z w r o t u c e n y a b o n a -
la e n n a . Z a d z ia ł o g ło s z e ń , r e d a k c ja n ie o d p o w ia d a .
ONMLKJIHGFEDCBA
P iątek R om ualda S obota Jcina z M . N iedziela A polonji
D ziś w schód srońca o godz. 7 50 zach. 3 35
Jutro , „ n 7 49 . 3 35
D ziś s księżyca „ 4 41 „ 13 8
• Z a o g ło s z . p o b ie r a s ię o d w ie r s z a
V S J i O S x i d l i a • m m . ( 7 ła m .) 1 0 g r , z a r e k la m y n a
s t r . 3 - ła m w w ia d o m o ś c ia c h p o to c z n y c h 3 0 g r n a p ie r w
s z e j s t r . 5 0 g r . R a b a tu u d z ie la s ię p r z y c z ę s t e m o g ła *
s z a n iu . a n o s W ę o r z e r k i" w y c h o d z i t r z y r a z y t y g o d n .
i t o w p o ;.‘» d ż i a łr k , ś r < d ę i p ią t e k . S k r z y n k a p o c z to
w a 2 3 . R e d a k c ja i a d m in is tr a c ja u l. M ic k ie w ic z a 1 1
T e le f o n ■ k '« K o n t o c z e k o w e P . K . O . P o z n a ń z 0 4 ,2 5 2 .
Nr. 16 Wąbrzeźno, sobota 8 lutego 1930 r. Rok X
Na drodze do pokoju Polski.
N ie trzeba chyba dow odzić, że um iejętność li
kw idow ania zatargów gospodarczych jest pierw
szym w arunkiem unikania starć zbrojnych m iędzy państw am i. Praw dę tę jednak pow tórzyć trzeba dziś w łaśnie w Polsce, by unaocznić, jak w ażkim czynnikiem pokojow ym w Europie jest nasze pań
stw o, w szczególności zaś ostatnie sukcesy na tern polu odniesione przez rządy obecne.
M inisterstw o Spraw Zagranicznych ogłosiło już tekst układu likw idacyjnego polsko-niem iec kiego, w edług którego zarów no Polska, jak i R ze
sza niem iecka likw idują ostatecznie w zajem ne pre
tensje w ojenne obydw u państw i ich obyw ateli.
R zecz jasna, źe w um ow ie tej poczynione zostały klauzule, w niczem nienaruszające suw erenności układających się stron.
N ie o analizę sam ego układu idzie nam w tej chw ili. Pragnęliśm y tylko ku przestrodze pew nych
„zapalonych głów " podkreślić, jak szkodliw ą rze
czą jest „odgryw anie się" party; politycznych na patriotyzm ie m as.
N ikt z państw ow o m yślących ludzi w Polsce nie m a chyba powodu ani zam iaru darzyć sympa- tją N iem ców , do niedaw na jeszcze najbezw zględ niejszych ciem ięzców polskości, a nadal teraz je
szcze rozszczących pretensje do „rew izji" na
szych granic zachodnich.
C zy jednakże w olno sam e tylko uczucia przy
kładać jako kryterium do ocenv w ielkich zagad- nieiń państw ow ych i m iędzynarodow ych?
W ystarczy tylko zejść na grunt praktyczny, by naocznie przekonać się, jak pozytyw ną doniosłość posiadają ostatnie posunięcia rządu polskiego w stosunku do N iem iec.
R zeczą m ądrego rządu jest, poprow adzić spra
w y państw ow e, a w szczególności zaś politykę go
spodarczą i zagraniczną w ten sposób, by państw o w chw ilach krytycznych nie znajdow ało się w sy
tuacji osaczonego przez w szystkich sąsiadów . T em bardziej zasługuje na to w oczach opozy
cyjnej w iększości m in. spraw w ojskow ych, który w edług trafnego w yrażenia jednego z zagranicz
nych publicystów , jest w E uropie jednym w odzem , który „w idział plecy uciekającej arm ji bolszew ic
kiej". C zyż Józefow i Piłsudskiem u polska opozy
cja m oże kiedykolw iek darow ać to, że w r. 1920 uratow ał Polskę?
N ie daruje m u tego ani p. R ybarski, ani N ie
działkow ski.
W spółredaktor „R obotnika" i bliski pow ier
nik p, N iedziałkow skiego, niejaki Jerzy Szapiro, który rów nocześnie jest korespondentem jednej z gazet angielskich, w yjaśnił już jej czytelnikom , co to znaczy realnie „likw idacja systetm u pom ajow e- go". C hodzi o to, by M arszałek Piłsudski nie brał udziału ani w tym , ani w żadnym innym gabinecie m inisterialnym .
G dyby się okazało — dodajm y od siebie — źe M arszałek Piłsudski potrafi jednak wywierać wpływ na rządy nietylko z Belwederu, ale i z Su
lejówka, Rybarscy, Niedziałkowscy i Szapirowie poszliby w swych dążenaich „likwidacyjnych"
jeszcze dalej...
Narazie M arszałkowi Piłsudskiemu urwano z funduszu dyspozycyjnego 2 milj. zł., a z rubryki wyżywienia armji — 7 milj. zł.
„A nuż się obrazi i poda do dym isji?" — m arzy opozycja lewicowa i prawicowa.
Narazie tedy z gabinetu prof, Bartla, w kilka tygodni po obaleniu gabinetu dr. Świtalskiego, opo
zycyjna większość sejm owa usiłuje w sposób bez
pośredni lub pośredni „wyrugować" czterech mi- listrów z najważniejszych resortów.
D z ie s ię c io le c ie o d z y s k a n ia m o rz a .
Dziesięć lat mija od chwili, gdy nad w ybrze
żem polskiem , — dzięki nieugiętości ludu kaszub
skiego, — załopotały po długiej niewoli sztandary wojskowe z Orłem Biaiłym. Dziesięć lat mija 10-go lutego, jak wódz tychże wojsk, z ziem i francuskiej do polskiej przybyłych, generał Józef Haller, do
konał pełnego znaczenia sym bolicznego aktu za
ślubin Polski z m orzem,
W ciągu ostatniego dziesięciolecia Polska wy
kazała należycie swe zrozum ienie dla ważności idei m orskiej. Najlepszym tego wyrazem jest Gdy
nia,— jedyny nasz, w całej pełni polski port, wzbu
dzający dziś podziw i uznanie naw et wśród ob
cych. Nasza bandera, z tego portu wypływając na dalekie m orza, roznosi po świecie wieść. Polska źyje i pracuje, Polska chce oddychać całą pełnią swych praw do życia, nieskrępow ana niczem w swobodnym dostępie do wszystkich portów za
m orskich.
Nie nadm iar narodowej dum y przejawia się przez Gdynię, przez polską banderę. Dostęp do
Z S e jm u .
W ARSZAW A, 6. 2. Środa w dyskusji budże
towej Sejmu poświęcona była ściśle budżetom re
sortowym : M inisterstwa Rolnictwa, M in. Kom u
nikacji oraz M in, Robót Publicznych. Najwięcej depata rozwijało się przy budżecie M in. Rolnic
twa, bowiem procent rolników w Sejmie jest naj
większy. Inne resorty wywoływały m ałe dyskusje, które zresztą przez cały dzień były przedziwnie
U c h w a ły R a d y M in is tró w
W ARSZAW A, 6, 2. Rada M inistrów uchw a
liła przedstaw ić Sejm owi 2 projekty: Pierwszy — ustawy o funduszach eksportowych, które m iały
by być przeznaczone, na poparcie towarów w yra
bianych w kraju; drugi projekt ustawy o jednora- zo'Arym zasiłku dla funkcjonarjuszów państwo
wych, sędziów, prokuratorów, osób wojskowych
LUDOŻERCZA ARTYSTKA.
K obiety bywają niebezpieczne, gdy chodzi o
■rywalizację w m iłości lub w powodzeniu. Pisma argentyńskie rozwodzą się teraz nad skandalem, który rozegrał się w głównym teatrze stolicy m ię
dzy dwiem a tam tejszemi „gwiazdami" oceniczne- mi p. Anną Carrera a jej koleżanką p. M orriai, Na tle sporu o pierwszeństwo w obsadzie jakiejś roli obie artystki, uchodzące w swym kraju za pierw
szorzędne „sławy", zapom niały się do tego stop
nia, że od słów przeszły do rękoczynów, posłu
gując się wzajem nie pazurkami i... zębami. W yni
kiem starcia, które rozegrało się tak błyskawicz
nie, że nikt z obecnych nie zdołał m u przeszko
dzić, , było u jednej z przeciwniczek rozdarcie pa
zurkami policżków, a u drugiej utrata nosa, który został... odgryziony. O tern, kto ostatecznie dostał rolę zamiast obu tak ciężko okaleczonych gwiazd,
— pisma argentyńskie m ilczą.
Innem i słowy: gabinet prof. Bartla po kilku- tygodniowem istnieniu m a — w m yśl pragnień opozycji — legnąć w gruzach,
Jeśli zaś zważymy, że opozycja sejm owa nie będzie nigdy zdolna do wytworzenia własnego
m orza, w łasne wybrzeże z własnym portem — jest koniecznością życiową państwa polskiego, jest natauralnym wyrazem jego położenia geograficz
nego.
Obchód dziesięciolecia zaślubin Polski z m o
rzem, świadom ość tego, utwierdzić powinien jak- najsilniej w całym narodzie, a szczególnie w dziel
nicach zachodnich. Obchód tego dziesięciolecia stać się winien potężną m anifestacją, świadczącą, że wybrzeża naszego i jego zaplecza, Pom orza, nie dam y tknąć nikom u, że zawsze gotowi jesteśm y bronić go do ostatniej kropli krwi.
Niechaj w tym dniu w sercach wszystkich pra
wych obywateli zapali się jasny płom ień um iłowa
nia idei m orskiej, niechaj idea ta ogarnia cały na
ród, — wówczas zdołam y każdej chwili odeprzeć zwycięsko wszelkie zakusy na nasze granice za
chodnie, na całość i nienaruszalność państwa pol- śkietfo.
Tak nam dopom óż Bóg!
ospałe. Obradom przysłuchiwało się przeciętnie do do 50 posłów. Galerja również była bardzo sła
bo obsadzona. Nie przemawiają w czasie obecnej dyskusji przedstaw iciele rządu z wyjątkiem m ini
stra Kuehna, który udzielał odpowiednich wyjaś
nień na wywody referenta. W idać, że główna dys
kusja toczyła się w kom isu budżetowej, a obecnie rozpraw a nosi już tylko charakter referatowy.
oraz em erytów. Zasiłek ten ma wynosić Vs różni
cy m iędzy dodatkiem m ieszkaniowym , w ypłaco
nym w ciągu 1928 roku, a tą wysokością dodatku, która byłaby wypłacona w ciągu tegoż 1928 r., gdyby wzrost dodatku m ieszkaniowego nie został z końcem 1925 r. wstrzym any.
PIĘKNY PARLAMENT.
Parlam ent w Brazylji, jak zresztą i we wszyst
kich innych państwach, przechodzi kryzys, który ujem nie wpływa na tok jego prac i dotychczaso
wej roli. Dochodzi tam już naw et do zewnętrznych wyładowań nierównych „hum orów" i zdań wśród posłów. Pisma brazylijskie donoszą właśnie o smu- itnem zakończeniu „dyskusji" poselskiej na jednem z posiedzeń plenarnych, OCóź poseł Simoens Lo- ipez, nie m ogąc inaczej wywrzeć gniewu na swym przeciwniku pośle Sonza Filho, wygrzm ocił go po- prostu laską na oczach całego parlamentu. Gdy obity poseł w obronie swego honoru wydobył na to rewolwer, ojciec Simoensa Lopeza, znajdujący się przypadkowo na galerji, celnym strzałem po
łożył go trupem na m iejscu. Jak widać, parlament wyrodnieje nietylo w Europie i nietylko w Belgra
dzie padają trupy poselskie, jako ofiara niepoha- m owanyh partyjnych „dyskusyj" i zacietrzewief wśród „przedstawicieli narodu".
rządu, wówczas łatwo znajdziem y określenie dla jej „zbożnej" i „twórczej" pracy.
Jest to poprostu anarchja i zapam iętałe usiło
wanie niszczenia Państwa.
AES.