• Nie Znaleziono Wyników

PISMO PRZYRODNICZE, W YCHODZ11 i 15 KAŻDEGO MIESIĄCA Redaktor: R Y S Z A R D B Ł Ę D O W S K I Wydawca: T-wo wyd. „WSZECHŚWIAT" sp. z o. o

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "PISMO PRZYRODNICZE, W YCHODZ11 i 15 KAŻDEGO MIESIĄCA Redaktor: R Y S Z A R D B Ł Ę D O W S K I Wydawca: T-wo wyd. „WSZECHŚWIAT" sp. z o. o"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Nr. 8 (1683). W a rsza w a, 1 m arc a 1928 r.

SERJA DRUGA Tom I (XXXIV!,

P o w stan ie T o w arzy stw a G eograficznego w iąże się z rozw o jem żyęia n au kow ego W a r ­ szaw y, ja k i d a ł się stw ierdzić w sk u tek o tw a r­

cia u n iw e rsy te tu polskiego. Myśl założenia T o w a rzy stw a p o w stała w jesieni r. 1917 w gro n ie osób złożonem z pp. St. L e n c e w i c z a , J. L e w i ń s k i e g o , J. L o t h a , B. O l s z e w i c z a , St . P o n i a t o w s k i e g o i L. S a w i c k i e g o . G ro­

n o to o p raco w ało p ro je k t ustaw y, poczem zw ołało dn. 5 listo p ad a 1917 r. zeb ran ie szerszego k o ła p ra co w n ik ó w n a polu geo­

g ra f ji i n a u k pokrew n y ch . Na tem z e b ra ­ n iu , o d b y tem p o d przew odnictw em prof.

Saw ickiego p rz y ję to życzliw ie p ro je k t z a ło ­ żenia T o w arzy stw a, za strzeg a ją c jego n a u k o w y c h a ra k te r i w y b ra n o tym czasow y za rząd, złożony z w ym ienionych osób. W k ró t ce potem w ładze o k u p a c y jn e niem ieckie z a ­ legalizow ały u staw ę T ow arzy stw a, sk re śla ­ jąc w n ie j je d n a k tak iej p u n k ty , k tó re w p ły ­ n ąć m o g ły n a w iększy rozw ój T ow arzystw a.

A w ięc sk reślo n o § 5 (praw o otw ieran ia o d d ziałó w w in n y ch m ia sta c h P o ls k i), § t a (praw o n a b y w a n ia .i zby w an ia n ieru c h o m o ­ ści, oraz z a w ie ra n ia um ów p ra w n y ch ). M o­

żność p rz y jm o w a n ia zapisów i d aró w o g ra

niczono do 600 m k., poczyniono też za strzeżen ia co do w y d aw n ictw i posiedzeń.

Gdy ty lk o u z y sk a n o legalne p ra w o d z ia ­ łan ia, tym czaso w y za rz ą d zw ołał w d n iu 27 stycznia 1918 r. ze b ran ie o rg an izacy jn e, n a k tó re m p ow o łan o p ierw szy Z arząd w składzie p p .: J. L ew i ń s k i e g o (prezes), W ł. G o r c z y ń s k i e g o (vice - p re zes), St. L e n c e w i c z a , B. O l s z e w i c z a , St . P o n i a t o w s k i e g o i A. S u j k o w ­ s k i e g o . U derza tu b ra k jednego z n a j dzielniejszych o rg a n iz a to ró w p rof. S a w i e k i e g o , k tó ry ja k o ów czesny obyw atel au strja c k i n ie m óg ł w ejść do za rzą d u , b o ­ wiem T o w arzy stw o m iało p ra w o d z ia ła n ia jed yn ie n a o b szarze „g e n erał-g u b ern ato r- stw a W a rsz a w sk ie g o '1. Aby jed n ak z a z n a ­ czyć łączno ść Tow. z g eo g rafam i po lsk im i inny ch zabo rów , w y k o rz y stan o § 8 U staw y, p ow ołu jąc n a członków k o resp o n d en tó w : ze L w ow a pp. E. R o m e r a i St. P a w ł o w ­ s k i e g o , a z K rak o w a — p p. L. S a w i c k i e g o i J. S m o l e ń s k i e g o .

W pierw szych la ta c h istn ienia T ow arzy stw o żyło i ro z w ija ło się n o rm a ln ie w r a ­ m ach p o d o b n y ch to w arzy stw p ro w in cjon al- Adres Redakcji: Polna 30, tel. 140-53.

Pracownia Zoologiczna W olnej W szechnicy Polskiej.

Redaktor przyjmuje codziennie w redakcji od godz. 14 do 15.

Adres Administracji: Szpitalna 1 m. 3, tel. 295-85.

Administracja otwarta od 9 do 3 i od 17 do 19.

Warunki prenumeraty i ogłoszeń na okładce.

TREŚĆ: Dziesięciolecie T-wa Geograficznego. St. Lencewicz: Zagadnienie liczby epok lodowcowych.

Kronika naukowa: W yprawa „Meteora", N owy łańcuch górski na Syberji, Rewizja długości geograficz­

nych, Rezultaty wyprawy ,,Maud“, Średnie miesięczne temperatury Bałtyku, 50-lecie Biura Międzyna­

rodowego Miar i Wag, Gwiazda Mira Ceti. Z Towarzystw Naukowych. Sprawozdania z literatury. W is domości bieżące. Listy do Redakcji Sprostowania.

D Z I E S I Ę C I O L E C I E P O L S K I E G O T O W A R Z Y S T W A G E O G R A F I C Z N E G O

PISMO P R Z Y R O D N I C Z E , W Y C H O D Z 1 1 i 15 K A ŻD E G O M IESIĄCA

Redaktor: R Y S Z A R D B Ł Ę D O W S K I Wydawca: T-wo wyd. „WSZECHŚWIAT" sp. z o. o

(2)

46 W S Z E C H Ś W IA T Xs 8

n y ch E u ro p y . L iczba czło n k ó w w z ro sła do 200, o b e jm u ją c , rzecz n a tu ra ln a , n iety lk o geografów ale i p ra c o w n ik ó w d y scy p lin p o ­ k re w n y c h •— h isto ry k ó w , etn o g ra fó w , geo­

logów , geofizyków i t. p. Z ko ń cem jednego i dru g ieg o ro k u w y d a n o po to m ik u w ła sn e ­ go o rg a n u , p o w o ła n o do życia trzy kom isje.

P ie rw sz a z n ic h — k a rto g ra fic z n a , z lik w i­

d o w a ła się po z o rg a n iz o w a n iu W ojskow ego In s ty tu tu G eograficznego. P ra c e d ru g iej — g eo g rafji h isto ry c z n e j, p rz e n io sły się do K o­

m isji A tlasu h isto ry czn e g o P o lsk i p rz y Aka- d em ji U m iejętności; trzecia — do sp ra w n a u c z a n ia g e o g ra fji — o p ra c o w a ła p r o g r a ­ m y n a u c z a n ia g im n azjaln eg o , p ro g ra m y egzam in ów n au czy cielsk ich i t. p.

K on so lid acja p a ń stw a , p o su w a ją c a się w ielkiem i k ro k a m i n a p rz ó d p o za k o ń czen iu za w ie ru c h y w o jen n ej ro k u 1920, nie p o cią­

gnęła za sobą w z ro stu T o w a rz y stw a w t a ­ kiej m ierze, w ja k ie jb y się tego spodziew ać n ależało. L iczba czło n k ó w w z ro sła w r. 1925 d o 309, a w K ra k o w ie p o w sta ł w r. 1922 au to n o m ic z n y O ddział, liczący przeszło 200 cz ło n k ó w i w y d a ją c y w ła sn y o rg a n . W W a r- ' szaw ie i K ra k o w ie za w iąza ły się k o m isje d y d ak ty czn o -p ed ag o g iczn e. P ow ied zm y je d ­ n a k otw arcie, że ty ch 500 człon ków T o w a ­ rz y stw o w łaściw ie n ig d y n ie m iało, jeżeli za p o d sta w ę c z ło n k o w stw a u w a ż a ć nietyi- ko przy jęcie d e k la ra c ji, ale i o p łaca n ie s k ła ­ dek. P e w n a tru d n o ś ć w p rz y ro ście czło n k ó w T o w a rz y stw a tk w i w d w o isty m c h a ra k te rz e sam ej g eo g rafji, w k tó re j u w y d a tn ia ją się n ie ty lk o ten d en c je ściśle b a d a w cz e ale i o p i­

sowe. C złonkow ie w iększości to w arzy stw za g ran icz n y ch r e k r u tu ją się n iety lk o z p o ­ śró d u czony ch, ale i szerszych sfer sp o łe­

czeństw a, co je d n a k n p . w e F ra n c ji m iało ten sk u tek , że obok w ielkiego, zasłużonego Tow arfeystw a G eograficznego p o w stała

„A socjacja g eo g rafó w ". U n a s Z a rz ą d stal d o ty ch cz as n a s tra ż y c h a ra k te ru n a u k o w e ­ go T o w a rz y stw a , ale istn ie je te n d e n c ja z m ie ­ rz a ją c a do o bjęcia szerszych sfer, p rzede- w szystkiem n au czy cielsk ich , co d o p ro w a ­ dzi w p ra w d z ie do ro zszerzen ia z a k re s u działaln o ści T o w a rz y stw a , ale w obec z n i­

kom ej liczby n au c zy cieli z w y k szta łc en iem un iw ersy te ck iem , z a g ra ż a obniżeniem p o ­ ziom u.

B ra k g eog rafów w k ra ju sp ra w ia, że d z ia ­ łaln o ść n a u k o w a P o lsk . T ow . Geogr. w W a r ­ szaw ie, a w jeszcze siln ie jsz y m sto p n iu w K rak o w ie o p iera się n a u n iw ersy te ck ich za k ła d a c h geograficzn y ch , a w y d a w n ic z a —- n a sk ro m n y c h za p o m o g a c h rząd o w y ch .

Jeżeli p ro w in c jo n a ln y c h a ra k te r T o w a rz y ­ stw a b y ł rzećzą n a tu r a ln ą w w a ru n k a c h o k u ­ pacji. to p ó źn iejsz y jego ro z ro st jest n ie ­

w spó łm iernie m a ły ja k n a k r a j o znacznej liczbie szkół ak ad em ick ich . P rzy c zy n ę tego w idzą n ie k tó rz y w b ra k u śro d k ó w pienięż­

nych, m y zaś przedew szystk iem — w n ie­

zw ykle szczupłej liczbie zaw odow ych g e o ­ grafów . D ru g ą p rz y czy n ą są ogólne dążenia do d ec en traliza cji n aszego życia społeczne­

go. P o w staje szereg in sty tu c y j i to w arzy stw p o k rew n y ch , np. tow. geologiczne, etn o lo ­ giczne, m eteorologiczne, o rjen ta listy czn e ; in sty tu ty : b ałty ck i, w schodni, b a d a n ia k r e ­ sów, k o lo n izacji i t. p. Z różnico w an ie to nie oznacza b y n a jm n ie j b u jn eg o ro z ro stu ty ch dziedzin, bow iem nasze życie n a u k o w e i in ­ telek tu aln e n ie jest ta k ie bo g ate: ci sam i ludzie w y stę p u ją w in s ty tu tc ja c h p o k re w ­ nych , a w szystko ra z e m fu n k c jo n u je słabo.

W reszcie trzecia p rz y czy n a tk w i w a m b i­

cjach dzielnicow ych.

R o zp atrz o n e k ry ty cz n ie w a ru n k i b y ta Tow. G eograficznego m a ją sw oje głębsze p o d staw y w ogólnym u k ład zie życia. W n a ­ szych sto su n k ach , ju ż sam fa k t istn ien ia T o w a rzy stw a bez p rz e rw w ciągu lat d zie­

sięciu, jest o b jaw em d o d atn im .

. Z araz po p o w sta n iu T o w a rzy stw o p rz y s tą ­ piło do w y d a w a n ia w łasnego ro c zn ik a p. t.

„P rz eg ląd G eograficzny". P ierw sze d w a tom y w yszły p od re d a k c ją p rof. Saw ickiego, a gdy s ta ra n ia n a d zo rg an izo w an iem kom itetu re d ak cy jn eg o , złożonego z p rzedstaw icieli k a te d r geo graficzn ych w szystk ich u n iw e r­

sytetów nie p o w io d ły się, re d a k c ję o b ją ł prof. Lencew icz. W „P rz eg ląd zie " w y d ru ­ ko w an o szereg p ra c, k tó re n ie zo stały b y w cale w yk on ane, g dy by nie zabiegi o w y ­ głoszenie ich n a ze b ran iac h T ow arzy stw a.

W siedm iu do ty chczas w y d a n y ch ro c zn i­

kach z n a jd u je m y , oprócz k ro n ik i, 80 publi- k acy j, k tó re ro z k ła d a ją się, w edłu g m iejsca po chodzenia, ja k n a stę p u je : W a rsz a w a — 41 (21), K ra k ó w — 20 (15), P o z n a ń — (71, L w ów — 2 (1), p ro w in c ja —- 5, z a g ra n i­

ca— 5. C y fry w n aw ia sach o z n a c z a ją liczby ro z p ra w , w y k o n a n y c h w u n iw ersy te ck ich za k ła d a c h geograficzn ych , z czego w y n ik a, że n a jwięcej p rac, po ch o d zący ch z po za tych ośro d k ó w , d o sta rc z y ła W a rsza w a, że tu więc T o w arzy stw o p ra c u je n a jb a rd z ie j n o rm a l­

nie. Z d ziału n ajisto tn ie jsz y c h z a d a ń T o w a ­ rz y stw a, ja k ie m i są ekspedycje, um ieszczo­

n o pierw sze sp ra w o z d a n ia z w y p ra w y G o r c z y ń s k i e g o do Siam u, S a w i c k i e g o

— do Azji M niejszej, P i w o w a r a — do Now ej Ziem i, a p o n a d to „O stateczn e w y n ik i b a d a ń w A fryce Ś ro d k o w ej"—C z e k a n o w - s k i e g o . O pisów k ra jó w egzotycznych N ow ej Gwinei i za ch o d n ich w y b rzeży A m e­

ry k i P o łu d n io w e j do starczy li p rz eb y w ają cy

ta m przez szereg la t pp. Z w i e r z y c k i

(3)

JNŚ 8 W SZ E C H ŚW IA T 47

i H o 1 s t e i n. R o zp raw y o b ejm u jące ogól­

ne za g ad n ien ia g eografji k ra ju p o d ali: G o r- c z y ń s k i (Cechy c h a rak tery sty c zn e k li­

m a tu P o lsk i), S z a f e r (Rozm ieszczenie tra w w P o lsce), L e n c e w i c z (W ydm y śró d ląd o w e i je z io r a ). W poszczególnych sp ra w a c h za b ie rali m iędzy innem i n a la ­ m ach „ P rz e g lą d u 11 głos p p .: U d z i e l a (E t­

n o g ra ficzn e ro zgraniczenie rodów g ó ra lii, S e m k o w i c z (Z m iany k lim a tu w cza­

sach h isto ry czn y c h ), K a l i n o w s k i (0 a n o rm a ln y m przebiegu linij izom agnetycz • n y c h ), J a n k o w s k i (P rzyczynek do te o ­ rji św ieceń p o la rn y c h ). P. P a w ł o w s k i d o sta rc z a ł stu d jó w an tro p ogeograficznycn, p. L e w i ń s k i um ieścił „S p raw ozdanie ze zja z d u w sp raw ie d y lu w ju m “ —- jedy ny zresztą d ru k o w a n y śla d tej doniosłej k o n fe ­ rencji. W o statn ich la ta c h zaszła p o trzeb a p rzeciw staw ien ia się geograficzno - politycz­

n y m ro z p ra w o m niem ieckim , czem u dali w y ra z: p. S m o l e ń s k i (P rzy ro d zo n y o b ­ sza r P o lsk i i jego g ra n ic e ), p. P i e t k i e ­ w i c z (G ranica polsk o -n iem ieck a), a w d r u ­ k u ją c y m się tom ie V III-y m — p. S r o k o w - s k i (In d y w id u aln o ść geograficzna P ru s W sc h o d n ic h ).

W pięciu ro c zn ik ach „W iadom ości Geo- g ra fić z n y c h “ , w y d a w an y ch przez O ddział K rakow ski, ro z p ra w n au k o w y ch niem a, za w ie ra ją one jed y n ie kron ik ę, k ró tk ie in ­ fo rm a c je o ru c h u n a u k o w y m o ra z bibljo- g rafję, a w zw iązku ze sw ym a k tu a ln y m c h a ra k te re m w y ch o d zą m iesięcznie. W ten sposób o b y d w a czasopism a w zajem nie się u z u p e łn ia ją i d o starc zan e są b ezpłatnie w szy stk im członko m T ow arzystw a.

Na ze b ra n ia c h T ow arzy stw a w ygłoszono przeszło setkę referató w . K orzy stając z o k a ­ zji p o b y tu u czonych za g ran icz n y ch w W a r ­ szawie, z a rz ą d z a p ra sz a ł ich do w y g łasza­

n ia o d p o w ied n ich w y k ład ó w i w ten sposób n a ze b ra n ia c h T o w arzy stw a w ystępow ali p p .: 1 1 e s i ć z Z agrzebia, A n d e r k o z B u d ap esztu , A u e r z H elsingforsu, M a r- t i g n o n z P ary ż a. P o n a d to na um yślne zaproszenie T -w a p rz y b y ł z K openhagi w y­

b itn y p o d ró ż n ik g re n la n d z k i p. L a u g e K o c h , d la k tó reg o zorg an izo w an o o b jazd i w y k ła d y po w szystkich n aszy ch m iastach uniw ersyteckich.

F a k t istn ie n ia T o w arzy stw a pociąga za so ­ b ą i stro n ę re p rez en tacy jn ą. T o w arzy stw o jest często za p ra sz a n e n a ró ż n e jubileusze lub zjaz d y (400-a rocznica śm ierci V a s c o d e G a m y, 100-lecie Tow. Geogr. w P ary ż u , szereg 50-leci ró ż n y c h in n y c h to w arzy stw g e ­ ogr., o b ch o d y d la uczczenia poszczególnych u czon ych ). W w ięksjzych k o n g resach m ięd zy ­ n aro d o w y ch b ra n o zw y kle u d z ia ł przez zle­

canie delegacji, osobom ja d ą c y m o kazyjn ie, bow iem ko sztów ta k ic h p o d ró ż y T o w a rzy ­ stwo n ie m ogło p o k ry w a ć; w in n y ch oko licznościach p o p rzestaw an o n a w ysyłaniu depesz. T o w arzy stw o org an izo w ało u d ział P olakó w n a I-ym k on g resie sło w iań skich geografów , o d b y ty m w P ra d z e w r. 1924, ja k rów nież p rz y czy n iło się w iele do p o w a ­ dzenia Ii-g o tak iego ko ng resu , odbytego w r. ub. w Polsce. P rz y o m a w ia n iu s to s u n ­ ków z zag ran icą, n ależ y też w spom nieć o w ym ianie w yd aw nictw , przez co w z rasta b ib ljo tek a T -w a. O d czasu do czasu n a d a ­ rz a się i konieczność o b ro n y p restiżu n a ­ u k i polskiej. Są to in terw en cje w s p ra ­ w ach niew łaściw ego tra k to w a n ia P olski .v w y d aw n ictw ach cudzoziem skich, niestety niezaw sze p rz y ch y ln ie d la n a s załatw ian e, że w sp o m n ę ty tu łe m p rz y k ła d u n azw y

„L em b erg “ i „D n iester“ , p rz y ję te ja k o o b o ­ w iązujące w lite ra tu rz e m ięd zy n aro d o w ej przez K om isję nazw Król. B rytyjskieg o Tow. G eograficznego.

W śró d sp ra w k ra jo w y ch , w chodzących w zakres d ziałalno ści T o w a rzy stw a w sp o ­ m nieć n ależy o w y d a w an iu o p in ij, o k tó re zw racały się n ie je d n o k ro tn ie ró ż n e u rz ęd y państw ow e. W szczególności p o zo staje T-wo w ścisłym k o n ta k c ie z W ojsk. In sty tu tem Geogr., k tó reg o szef, pułk. K r e u t z i n g e r jest vice-prezesem T -w a. W o sta tn ic h latach sp raw am i T -w a k ie ru je prezes W ł. ks. M a s ­ s a l s k i , zasłu żo n y b ad acz T u rk ie sta n u .

T ak p rz e d sta w ia ją się sk ro m n e p ierw o ci­

n y zabiegów społecznych n a d geograf ją.

W ybitn ego po lep szenia m o żna się spodzie­

w ać dop iero po latac h , gdy w y ro sn ą m łode zastępy p ra co w n ik ó w i rozw inie się ogólna k u ltu ra g eograficzna. Dziś jeszcze u n as zbyt często m ian o g eografów n a d a ją d zien ­ n ik arz e tu ry sto m lu b p releg entom odczy­

tów p o p u larn y c h .

Z A G A D N I E N I E L I C Z B Y E P O K L O D O W C O W Y C H

N a p isa ł

STANISŁAW LENCEWICZ

Gdy w sió d m y m dziesiątk u lat ubiegłego tylko o jed n ej epoce lodow cow ej. Olśnie-

stulecia szw ed T o r e 11 stw orzył te o rję zło- w ające to o d k ry c ie ro zw inięte zostało sto-

d o w a cen ia pó łn ocn ej E u ro p y , m ow a b y ła pniow o i ta k sk o m pliko w ane, że G e i k e

(4)

48 W SZEC H ŚW IA T u siło w ał w p ro w ad zić aż 6 epok lodow co ­

w ych, ro zd zielo n y ch 5 -m a p rz e rw a m i o k l i ­ m acie gorącym . L odow com p rz y p isa n o nie s ły c h a n ą siłę żłobiącą, a w z o ru ją c się n a ubiegłych o k re sach geologicznych, n ie liczono się zu p ełn ie z czasem , licząc pół m iljo n a la t n a te w szystkie p rz em ian y . S ta ­ w ian ie ta k ic h hipotez je st p o trz e b ą u m y sła ludzkiego, szukającego ro z w ią z a n ia z a g a ­ d ek, p o staw io n y ch m u przez p rz y ro d ę.

Z w ykłą zaś k o leją rzeczy w z a k re sie sp raw lu d zk ich jest, że w y zn aw cy ja k ie jś idei, przez n a d m ia r gorliw ości w y o lb rz y m ia ją ją do ro z m ia ró w n iek ied y k a ry k a tu ra ln y c h , z a p o m in a ją c o sła b y c h stro n a c h lu b lira k ach.

P o g lą d y G e i k e g o o 6 e p o k a c h lodow ­ cow ych n ie p rz y ję ły się, ale w ró ż n y c h c z a ­ sac h w y su w a n o h ip o tezy 2-ch, 3-ch, 4-ch epok lodow cow ych. H ip o teza 4-ch epok lo ­ dow cow ych, p o n ę tn a dzięki swrej an alo g ji do zlodow aceń alp ejsk ich , ro z w in ęła się pod w pływ em p o w ag i P e n c k a. Nie z a ­ m ierzam b y n a jm n ie j u jm o w a ć zasłu żo n ej sław y tem u w ielkiem u g eografow i, ale m u ­ szę zaznaczyć, że gdy w y stęp o w a ł o n w ro ki 1879 ze sw em i, b rz em ien n em i w k o n se­

kw encje o d k ry c ia m i w A lpach, b u d u ją c te- o rję epok lodow cow ych, m ia ł w ów czas z a ­ ledw ie 21 lat, a w iad o m o , ja k tr u d n o jest zejść z dro g i, k tó ra jest n asz ą w ła s n ą drogą.

„K ażd y o k re s lodow cow y z a z n a c z a się jedną m o ren ą , je d n ą g lin ą zw ało w ą". Na tem stan o w isk u trw a ł o n , o ile n a m w ia ­ dom o, jeszcze w r. 1908. T y m cz asem p rz e ­ k o n a n o się, że jeden lodow iec m o że o sa ­ d zać dw a p o k ła d y glin zw ało w y ch : doi n y — p o chodzący z m o re n d e n n y c h i g ó r­

n y — z zew n ętrz n y ch lu b w e w n ętrzn y c h . O dbiciem pog ląd ó w P e n c k a u n a s jest h ipoteza L i m a n o w s k i e g o , k tó r y Usi­

łu je w łączyć n a sz ą w iedzę d y lu w ja ln ą w gm ach alp ejsk i. Z g odnie z rozpow szech- nio n em i p o g ląd am i, o b sta je on p rz y p o g lą­

dzie o dw óch zlodow acen iach w Polsce, ale u w a ża je za 3-cie i 4-te w system ie zlodo­

w aceń p ó łn o cn y ch , co zazn acza się już w u ży ty ch przez niego sy m b o lach L 3 i L t .

N au k a n iem ieck a z a trz y m a ła się n a 3-ch ep okach lod ow cow ych, b o ta k a o p in ja z a ­ p an o w ała w o fic ja ln y m o śro d k u b a d a ń geo­

logicznych n a niżu, ja k im jest P r u s k i K ra jo w y Z ak ład G eologiczny (P reussisch e Geo- logische L a n d e s a n s ta lt). C ztery w y d a n ia

„Geologie u n d O b e rfla c h e n g e sta ltu n g des N o rd d eu tsch en F la c h la n d e s " — W a h n- s c h a f f e g o w ciągu la t cz te rd zie stu ro z ­ pow szech niły w yraz ty c h pog ląd ó w , z po w odzeniem , w łaściw em d o b ry m p o d rę c z ­ n ik o m ; na k siążce tej u czo n o się i w edług

n iej praco w an o . Atoli ró w nocześnie u trz y ­ m y w ały się daw n e p o g ląd y m o n oglacjaii- styczne, k u lty w o w an e przez uczonych, sto ­ jący ch p oza P ru s k im Z ak ład em Geologicz­

nym , z a ró w n o N iem ców ja k i Szw edów i in ­ nych, że w sp o m n im y ty lk o z o statn iej doby n azw isk a E. G e i n i t z a , F r e c h a , L e p - s i u s a , T o r n ą u i s t a , H u c k e g o , N. O. H o 1 s t a, L. H o l m s i r o m a, J. C.

M o b e r g a , W a r r e n U p h a m a . U n a s b a d a n ia m i d y lu w jaln em i za jm o w a n o się ty lk o sp o rad y czn ie i ułam k ow o, m o n o g ra ficznych o p ra co w ań o b ejm u jący ch w iększe tereny n ie było, a w sk utek tego p o p rz e sta ­ w ano n a w łączan iu sw o jskich o d k ry ć w p o ­ p u la rn y system niem iecki. Nie dziw więc, że te o rja m o n o g lacjalizm u nie z n a la zła do tychczas o d b icia w naszej lite ra tu rz e n a u ­ kow ej.

W R osji b a d a n ia d y lu w jaln e z n a jd u ją się n a n iższy m poziom ie niż u n a s ; w Szw e­

cji — p o su n ięte są daleko, ale zagad n ien ie w ielok rotno ści zlodow acenia nie n asu w a ło się bezpośrednio, b o p rz y jęto , że o sad y zlo­

dow aceń pierw szych zostały z d ra p a n e i w y ­ niesione przez lodow ce późniejsze.

W s tu d ja epok lodow cow ych w łożono ju ż o g ro m n ą p ra c ę ; w ciąg u k ilk u dziesiąt­

kó w lat liczni b ad a cze w y d ep tali ogrom ne obszary, lite ra tu ra p rz ed m io tu ob ejm u je ju ż tysiące tytułów , a p o m im o to n ie u s ta ­ lono doty chczas, ile b yło epok lod ow co­

w ych, n ie zdecydow ano, w ja k im sto pn iu zlodow acenia pó łn o cn e o d p o w ia d a ją a lp e j­

skim .

Z agad nienie liczby zlodow aceń stoi w ści­

sły m zw iązk u z e p o k a m i m iędzylodow co- wem i. P o d ep o k ą m iędzylodow cow ą ro z u ­ m ie się o k res, w czasie k tó reg o lodow ce zn ik n ęły zupełnie, w y c o fu jąc się do sw ych dzisiejszych łożysk w g ó rach S k an d y n aw ji.

N a o b szarach zlodow acenia m iał w tedy p a ­ n o w ać k lim a t go rący i erozja. T eo rja epok m iędzylodow cow ych o p iera się za ró w n o n a k ry te rja c h m o rfologicznych, jak s tra ty g ra ­ ficzny ch i paleontologicznych.

U rzeźbienie w o dn e po w ierzch ni p o k ła ­ d ó w m o ren o w y ch starszy ch , p o k ry te j o s a ­ d am i zlo dow acenia m łodszego, n ie w y s ta r­

cza je d n a k , ab y o k re s ero zy jn y u zn ać za

ok res m iędzylodow cow y. Jeżeli dzisiejsze

lodow ce p o d leg ają oscylacjom , to m u siały

im p od leg ać i daw ne, w ielkie p ła ty lodow e

w o d p o w ied n io w iększym sto p n iu , co rz e ­

czyw iście stw ierd zo no i u n as. Z ro z u m ia ­

łem zaś jest, że teren osw ob odzony od lod u

będzie p o d leg ał siln ej erozji, n iety lk o przez

w o d y ro zto p o w e ale i atm osferyczn e. N a ­

w ró t lodow ca oscylującego w ytw o rzy zaś

sto su n k i p od ob ne do tych, ja k ie zaszłyby

(5)

N° 8 W SZEC H ŚW IA T

w epoce m iędzylodow cow ej. Jakościow o sk utek będzie ten sam , ilościow o zaś nie m ożem y go w yróżnić. Zaw odzi więc m e­

to d a m orfologiczna.

Zw ietrzenie głębszego p o k ład u m o ren o ­ wego, p o k ry te g o glin ą zw ałow ą św ieżą m o ­ żna rów nież p rz y p is a ć ' oscylacji. P o k ła d y w a rstw o w an e w ód flu w jo g lac ja ln y c h lub sto jący ch m o g ą o sadzać się w pod obnych w a ru n k a c h , w b ezpośredniem sąsiedztw ie lodow ca, a n aw et n a ob szarze p o k ry ty m lo­

dem . L oessy p om iędzy m o ren a m i zn an e są tylko w nielicznych i to w ątp liw y ch p un k ta c h n a k ra w ę d z i zasięgu zlodow aceń m łodszych, a ta k ie ich położenie znów da się tłu m aczy ć oscylacjam i. A więc i m etoda s tra ty g ra fic z n a n ie d aje w y ra źn y ch re z u l­

tatów .

P o zo staje te d y m eto d a paleontologiczna.

Jeżeli w śró d loessów lu b osadów w a rstw o ­ w a n y ch z n a jd ą się szczątki fa u n y albo flo ­ ry w łaściw ej k lim a to w i gorącem u, to będą one n iezb ity m dow odem za n ik u lodowców . N a to, a b y k lim a t p o la rn y zam ien ił się w go­

rący, trze b a dłuższego przeciągu czasu, a w ta k ic h w a ru n k a c h lodow ce m usiałyby stopić się zupełnie, u su w a ją c się w głąb S k an d y n aw ji. Kości w ielkich ssaków dy- lu w jaln y ch , cechujących fa u n ę gorąca, zn a jd y w an e b y ły często, podobnie jak szczątki roślin, b y tu ją c y c h w klim acie c ie ­ płym . N a to jed n ak , ab y św iadczyły n ie ­ zbicie o obecności epok m iędzylodow co- w ych, p o w in n y one leżeć n a niew ątpliw ie p ierw o tn em złożu, p o m iędzy dw iem a w yraź- nem i m o ren am i. T ym czasem n aw et n a jw a ­ żniejsze zn aleziska flo ry czy fa u n y ciepłej b y ły zw ykle k w estjonow ane, zm ieniano d e ­ finicje ich w ieku z przedlodow cow ego n a m iędzylodow cow y, to znów z jednego in ­ terg la cjału n a d ru g i. Doszło do tego, że w szystkie skam ieniałości przedlodow cow e za a n e k to w a n o n a rzecz in terg lacjału , co się w y raża u W a h n a s c h a f f e g o w n a stę ­ pu jący sposób: „O becność utw o rów przedlo- dow cow ych nie m oże b y ć dow iedziona, gdyż w a rtw y ze skam ieniałościam i, uw ażan e n ie ­ gdyś za przedlodow cow e, obecnie zostały zaliczone do p o k ład ó w m iędzylodow co- w ych I “ . S p raw ę k o m p lik u je ta oko licz­

ność, że częstokroć fa u n a ciepła i zim na w y stę p u ją razem . N a p rzy k ład , w słynnem w y k o p a lisk u w R ixdorf, będącem jed n y m z n ajw a żn iejszy c h fu n d a m e n tó w teo rji po- lig ła cjaln ej znaleziono ra zem fa u n ę ciepłą (Rhinoceros M erckii) i zim n ą (R h . ticho- rhi.nus, E lep h a s prim ig en iu s) z przew ag ą tej o statn iej. B ra k ta k ic h ch a ra k te ry sty c z n y c h p rzedstaw icieli fa u n y ciepłej ja k Elephas anłiguus i H ip p o p o ta m u s m a jo r w y jaśn ia

49

H a u g z n a c z n ą szerokością geograficzną tej m iejscow ości! Jak ż e w obec tego w y glą­

d a ł k lim a t owej epoki m iędzylodow cow ej?

chy ba nie b y ł ta k i gorący, żeby lodow ce m u ­ siały z n ik n ą ć zupełnie. Ł ączne w y stęp o w a­

nie fa u n y ciepłej i zim n ej d a się ob jaśnić i w ta k i sposób, że w czasie w ęd ró w ek p rz o ­ dow nicy fa u n y p o la rn e j zastaw ali jeszcze m aru d e ró w em ig ru jącej fa u n y ciepłej; ale n asu w a się też p rzypuszczenie, że fa u n a m ieszana nie spoczyw a n a p ierw o tnem zło­

żu, lecz zo stała później przeniesion a i zm ie­

szana, zw łaszcza w tych, najczęstszy ch w y ko palisk ach , gdzie doch ow ały się tylko szczątki zw ierząt.

A oto p rz y k ła d k ra jo w y . W Sam ostrzel- nik ach i Zydow szczyźnie n a d N iem nem znaleziono łącznie florę ciepłą i zim ną, a choć są poszlaki, że szczątki ro ślin m ogły być ta m n aniesio ne w tórnie, a p o zycja s tra ­ ty g rafic zn a jest niezup ełn ie jasn a, p rz y j m uje się te znalezisk a za po d staw o w y p u n k t naszego in terg lacjału .

Zobaczm y teraz, ja k p rz e d sta w ia ją się zm ian y k lim a tu w św ietle 3-ch zlodow aceń.

Czasy przędło- ( gorący dowcowe (preglacjat) \ zimny

Prestadjal I ZLODOWACENIE

Interstadjał starszy

j d oln y— zim n y I interglacjai { środkowy—gorący

[ górny—zimny Interstadjal młodszy

II ZLODOWACENIE

Interstadjał starszy

( d o ln y — z im n y I I interglacjai < środkowy—gorący

l górny—zimny II ZLODOWACENIE

Poststadjał Polodowcowe {

W czasie n asu w a n ia się pierw szego zlo­

dow acenia gorący k lim a t pliocenu zm ienił się n a zim n y, w sk utek czego fa u n a zim n a m oże w y stęp o w ać ju ż po d n a jsta rsz e m i m o ­ renam i. W p o czątk u i końcu k ażdej epoki m iędzylodow cow ej m ogą rów nież w y stęp o­

w ać fa u n y zim ne. W y ja śn ia to w spółobee- ność fa u n i flo r zim n y ch z gorącem i, ale nie um ożliw ia ro z ró żn ian ia przedlodow co- w ych od m iędzylodow cow ych. F a u n y m ię ­ czaków m o rsk ich z n a jd y w a n e w śró d p o ­ kładó w m o ren o w y ch n a p o łu d n ie od B ał­

ty k u in te rp re to w a n o już rozm aicie. N a icn

podstaw ie stw orzo no n a w e t h ip otezę p ie rw ­

szego zlo dow acenia (S ca n ie n ); m iało ono

(6)

50 W S Z E C H Ś W IA T

sięgać ty lk o niew iele p oza p o łu d n io w e w y ­ b rzeża B ałty k u , u n as d o G rudziądza. Po tem zlodo w aceniu m ia ła n a stą p ić tra n s g r e ­ sja m o rsk a , o sa d z a ją c a iły yoldiow e i cy- prinow e. T a pierw sza ep o k a m iędzylodow - cow a, a raczej p o p rz e d z a ją c a ją epo k a lo ­ dow cow a, strac iła już ty lu zw olenników , że D e p e r e t, sy n c h ro n iz u ją c czasy c z w a rto ­ rzędow e, sk aso w a ł zlodow acenie skańskie, pozo staw iając je d n a k w czasach p rz e d lo ­ dow cow ych pierw sze m o rze yoldiow e ’), choć, ja k to pó źn iej w yłożym y, dow iedzie nem zostało, że B a łty k u nie było p o d ż a d n ą p ostacią w czasach przedlodow cow ych.

P rz y jm u ją c dw ie epoki m iędzylodow co- we trzeb a się za sta n o w ić n a d w ielkiem i w ę­

d ró w k a m i i zw ierząt, p o w ta rz a ją c e m i się w je d n ą i d ru g ą stronę. Lodow ce n a s u w a ­ ją się; fa u n a ciep ła u c ie k a d alek o n a p o ­ łu d n ie od m iejsca sw ego p o b y tu , albo, co gorsza, w y m iera. P rz e d n a d c ią g a ją c y m lo ­ dow cem p rz y ch o d zi do n a s fa u n a p o larn a . Lodow ce z a n ik a ją ; fa u n a p o la rn a podąż i za niem i, a n a jej m iejsce n a d c ią g a z p o ­ łu d n ia fa u n a gorąca. P o te m p o w ta rz a się to d ru g i raz, a jeżeli u z n a w a ć 4 ep o k i lo ­ dow cow e — to i trzeci, w edłu g G e i k e‘g o zaś n aw et cz w arty i p iąty . T y m czasem nie w iem y czy m a m u ty i nosorożce b y ły znów ta k zdoln e d o d łu g ich w ęd ró w ek . N ic d ziw ­ nego, że P e n c k z a p o trz e b o w a ł n a te zm ia ­ ny c o n a jm n ie j p ó ł m iljo n a lat. Jeżeli się je d n a k zw aży n a ów czesną ew olu cję M orza Śródziem nego, ta k g ru n to w n ie w y s tu d io ­ w a n ą przez G i g n o u x , to o k aż e się, że n iem a ta m śladów ta k długiego okresu . Co więcej, s tu d ja d e G e e r a n a d za n ik iem epoki lodow cow ej d o p ro w a d ziły go do p rz y ­ jęcia zaledw ie 12.000 la t, ja k o okresu , w ciągu k tó reg o lodow ce w ycofały się ze sta d ju m G otyckiego, t. j. z p o łu d n io w y ch w y b rzeży B ałty k u .

O po zycyjne stan o w isk o w sto su n k u do poglądów o w ielo k ro tn o ści zlodow aceń z a j­

m u je szw edzki geolog N. O. H o l s t 1). Z a­

k ła d a ją c , że n a su w a n ie się lodow ców o d ­ b y w a ło się z ta k ą sa m ą szy b k o ścią, jak i ich to pnienie, o ce n ia o n trw a n ie ep o k i lo ­ dow cow ej n a 22.000 lat. W ę d ró w k a fa u n y o d b y ła ty lk o jed en cykl, ja k o re z u lta t je d n e ­ go zlodow acenia, n iep rz ery w an eg o e p o k a ­ m i m iędzylodow cow em i o ciep ły m k lim a ­ cie. D o p o g ląd ó w ta k ic h H o l s t doszedł n a p o d staw ie stu d jó w p aleontologicznych, przed ew szy stk iem zaś o b a lił rz ek o m e zlo-

N'e należy tego mieszać z pow szechnie przy- jęfem morzem yoldiow em czasów polodow cow ych.

*) N. O. H o l s t . Le Com m encem ent et le fin de la periode glaęiare. L‘Anthropologie. 1913.

8

dow acenie sk ań sk ie i p ierw szy in terg lac ja l m orski, o p ierając się n a b a d a n ia c h n a d o s a ­ d a m i w iślanem i w po łu d n io w ej Szwecji.

Oto w S k an ji, z połudn io w ego w schodu od Y stadu, w k ie ru n k u pó łnoco-zachodnim do A ln arpu , biegnie, p o g rz eb an a w o sadach d y lu w ja ln y c h ,.d o lin a 7 km . szero k a, zw ana Alnarpsfloden. D no jej leży ok o ło 60 m.

poniżej B ałty k u , a liczne otw o ry św idrow e w y k o n a n e w M alm ó w y k a zały p o d 35-m e- tro w ą p o w łok ą u tw o ró w lodow cow ych, jeszcze 40 m. osadów rzecznych. N a o sad y te s k ła d a ją się głów nie d ro b n o z ia rn iste p iask i k w arco w e lub iły po zb aw io n e o to c z a ­ ków , w y glądem sw oim p rz y p o m in a ją ce z u ­ pełnie u tw o ry trzeciorzędow a. Z ato spo tyk a się w n ich m niejsze i w iększe k a w a łk i b u r ­ sztyn u, sk ą d w niosek, że są to alu w ja, p rz y ­ niesione z p o łu d n io w y ch o ko lic B ałty ku przez ja k ą ś w ielką rzekę — p ra w d o p o d o ­ b n ie W isłę. S koro zaś w sp ągu po k ład ó w lodow cow ych A ln arp sflo d en w y stę p u ją a lu ­ w ja, osadzone przez rzekę p ły n ą c ą od n as, to znaczy, że p rz ed ep o k ą lodow cow ą B a ł­

ty k u nie było. W śró d ty ch o sad ó w rzecz­

nych zn alezion o m uszle m ięczaków , b y tu ­ jących w w o d ach ciepłych, re sztk i ow adów i roślin. B ów nocześnie z flo rą w łaściw ą k lim a to w i ciepłem u zn aleziono też ro ślin y b y tu ją c e w klim acie zim ow ym (Salix pola- ris. S. reticulata), co tłu m aczy się w ten sposób, że A ln arp sflo d en o trz y m y w a ła d o ­ p ły w y z półno cy w czasie n a su w a n ia się lodow ców . P o m ięd zy o sad a m i rzecznem i i spoczyw ającem i n a nich lodow cow em i n ie ­ m a w arstw y , k tó ra b y za w iera ła fa u n ę d y ­ lu w ja ln ą , uw idocznia się zatem w yb itn a g ra n ic a po m ięd zy p o k ład am i przedlodow - cow em i i lodow cow em i.

N a jw ażn iejszą sk am ien iało ścią z a w a rtą w p rzed lo do w cow ych o sa d a c h rzecznych A ln arp sflo d en jest Corbicula flumincilis, b y tu ją c a dziś w ciepłych w o d a ch N ilu, Sy- rji, T u rk ie sta n u , m o rza K aspijskiego. N a ­ w et w ody dzisiejszych rzek E u ro p y p o łu ­ dniow ej są d la n iej za chłodne. Nie jest w y ­ kluczone, że w tedy te m p e ra tu ra w ó d po łu dn io w ej Szwecji nie d a w a ła w łaściw ego śro d o w isk a tej faun ie, ale że co n a jm n iej m u siała o n a b y to w ać w E u ro p ie środkow ej, s k ą d o d n o siły ją w ody rzek sk iero w an y ch n a północ. T ak czy o w a k , k lim a t k o ń ca pliocen u b y ł n a o b sza rac h zlodow acenia zn acznie cieplejszy niż dziś. Z rozum iałem jest przeto , dlaczego w ty m czasie m ogły żyć w A nglji h ip o p o tam y , ta k sam o ja k ży­

ły w Nilu jeszcze w u biegłym wńeku, za n im n iszcząca rę k a człow ieka położy ła im kres.

Corbicula fluminaJis znalezio na została

(7)

Na 8 W S Z E C H Ś W IA T 51

w B elgji, w spągu u tw o ró w lodow cow ych w ra z z k ośćm i Elephas antiąuus, znam io- n u jące m i rów nież fa u n ę ciepłą. N ad tein dop iero w y stę p u ją p o k ład y lodow cow e z m a m u te m (El. prim igenius), nosorożcem (R h . tichorhinus) — ssakam i, w łaściw em i klim ato w i zim nem u. S k o ru p k i Corbiculi znaleziono w p o k ła d a c h górnego pliocenn w T u ry n g ji, jak o też w różn y ch okolicach Niem iec p ółnocnych, niekiedy razem z m u ­ szlam i in n y ch m ięczaków , w łaściw ych kii m atow i ciepłem u, a b y tu jący c h dziś b a r ­ dziej n a po łu dniu. Z p ośród nich Melanopsis acicularis żyje dziś w Nilu, L itoglyhus na- ticoides i Dreissensia p o ly m o rp h a — w d o l­

n y m D u n a ju , a Paludina diluviana — ty l­

ko w D o brudży. Z d arza się, że osady przed- lodow cow e, za w iera ją ce w ym ienione s k a ­ m ieliny, pom ieszane są z u tw o ra m i dylu- w jalnem i, ja k to b y ło w szczególności ze sły n n ą ław icą p a ludinow ą pod B erlinem . Paludina (ślim ak - ży w oródka) u w ażan a pierw o tn ie za przedlodow cow ą, u z n a n a zo ­ stała później za ty p o w ą przedstaw icielkę in terg lac ja łu , choć z n a jd y w an o ją naw et w pow ierzchniow ych u tw o ra ch dy luw jal- ny ch (u n a s — p od S kierniew icam i), co w sk az u je n a w tó rn o ść złoża. W k aż d y m razie obecności P a lu d in y w różn y ch p ozio­

m ach d y lu w ja ln y c h pozbaw ia ją w artości sk am ielin y przew odniej. O słoniu (E le p h a t a n tią u u s) i n o sorożcu (R h. Merckii) w ia ­ dom o n a p e w n o ty lk o tyle, że żyły one w kii m acie ciepłym i że filogenetycznie są fo r m am i starszem i od m a m u ta (El. prim ige­

n iu s) i n oso ro żca w łochatego (R h . tichorhi­

nus). P o zatem b ra k jest p o d staw do tego, ab y zaliczać je do takiego, a nie innego in ­ terg la cjału , a więc nie m ogą one służyć j a ­ ko sk am ielin y przewrodnie. Z rów nem p o ­ w odzeniem m ożna je tra k to w a ć ja k o zw ie­

rz ęta w yłącznie przedlodow cow e, k tó re w y ginęły zupełnie z n a sta n ie m epoki lodowi­

co we j.

N a to m iast w y ra źn iej p rz ed staw ia się sp ra w a zw ierząt p o larn y c h , k tó re zjaw ia ją się n a n iżu eu ro p ejsk im w raz z ep o k ą lo­

dow cow ą i w raz z n ią zn ik a ją ; szczątki ich cechują bezw zględnie o sady d y luw jaln e.

Je d n e z n ich w yginęły zupełnie, in n e zaś ży ją do dziś n a d alekiej północy. Ouibos m o sch a tu s (wół piżm ow y) b y tu je w p ro st n a lod ow cach g ren lan d zk ich , lub na tu n ­ d ra c h w ich b ezpo śred n iem sąsiedztw ie.

M am ut (E l. p r im igenius) i nosorożec w ło ­ c h a ty (R h . tic horhinus) nie p rzeżyły epoki lodow cow ej i szybko w ygasły w czasie co­

fa n ia się lodów . N a półw yspie S k a n d y n a w ­ skim szczątki m a m u ta znaleziono tylko w pięciu m iejscow ościach S k an ji i raz

w N orw egji, a n osorożca b o d a j wcale. W y ­ m arcie ty ch zw ierząt p rz ed staw ia się z a ­ gadkow o; b y ć m oże n astąp iło ow o w s k u ­ tek szybko zm ien iający ch się w a ru n k ó w k lim aty czn y ch i w yw ołanego przez to b r a ­ ku pożyw ienia, a m ogło się do tego p rz y ­ czynić ró w n ież po w stan ie m o rza Yoldio- wego, odcinającego ty m zw ierzętom odw rót.

Ren (Ceruus tarandus), p rz y w y k ły do o d ­ ległych w ędrów ek, zd o łał pow rócić do swej północnej ojczyzn y zan im jeszcze p ow stały cieśniny Bełtów. L em ing (M yoides lem- m us), M. torguatus, lis p o la rn y (Canis lago- p us) i g lu to n (Gulo borealis) w ró ciły też, ale o m ija ją c B ałty k od w schodu.

W ym ien io ne zw ierzęta, zw iązane nieroz- dzielnie z istnieniem lodow ców , stanow ią fau nę epoki lodow cow ej, k tó ra trw a ła d o ­ póty, d o pó ki żyły o ne n a niżu europejskim . Ściślej b io rąc ty lk o obecność m a m u ta i n o ­ sorożca dow odzi d y lu w jaln eg o w ieku z a ­ w ierających je p o k ład ó w ; p ozostałe ssaki cechują bow iem n iety lk o czasy lodowcow e, ale i polodow cow e.

T ak p rz ed staw ia się w ę d ró w k a fa u n y po larn ej w czasie jed nej n iero zerw alnej epoki lodow cow ej; p rz y jm u ją c p a rę epott m iędzylodow cow ych, trz e b a b y w ytw orzyć h isto rję m ig rac y j ty ch fa u n w je d n ą i d r u ­ gą stronę, do czego n iem a dostatecznych m aterjałów .

P rz y jrz y jm y się te ra z ja k p rz ed staw iają się dzieje jed ynego zlo do w acenia w edług poglądów G e i n i t z a, w y ra żo n y ch w r

1920 ’).

1. Czasy przedlodow cow e

2. E p o k a lodow cow a: o sad y lodów lą ­ dow ych i ich w ód rozto po w y ch, ró w n o c ze­

sne o sad y ex tra g lacjaln e i in terstad jaln e.

a) sta rsz a -— czas n a s u w a n ia się lodow ­ ców do najw iększeg o zasięgu;

b) m ło dsza — czas o d w ro tu w 10 e ta ­ pach, a d w óch p o d d ziała ch :

a ) p rz ed tek to n iczn a — p ra w d o p o d o b ­ nie do m o ren pojezierza;

,3) p o tek to n iczn a — o silnem to pnien iu i m ały ch n a w ro ta c h (oscylacje^.

3. Czasy polodow cow e. N aw ro ty lo d o w ­ ców ze S k an d y n aw ji. P oczątek m o rza Yol- diowego.

4. Czasy aluwjalne. Jezioro Ancylusowe, m orze L itorinow e, B ałtyk.

In n y m on og lacjalista niem iecki L e p ­ s i u s p rz e d sta w ia ł ep ok ę lodow cow ą w n a ­ stęp ujących p o d d ziała ch :

Okres borealny. R ozw ój lodów lądo-

*) E. G e i n i t z. Das Diluvium Deutschlands.

Stuttgart. 1920.

(8)

52 W SZ E C H Ś W IA T

w ych do najw ięk szeg o zasięgu, osad zan ie starsz y ch m o ren den n y ch .

Okres atla n ty cki. — O d w ró t lodow ców u tw o ró w flu cjo g lac ja ln y ch d o m o re n p o ­ jeziernych. O sadzan ie m ło d szy ch m o ren d en n y c h i p iask ó w flu w jo g lac ja ln y c h . W y ­ tw a rz a n ie ta ra só w g ó rn y c h i śro d k o w jrch.

O sadzanie loessów i w y d m w d w óch e ta ­ pach.

Okres s k a n d y n a w s k i. — O d w ró t lo d o w ­ ców do Gór S k an d y n aw sk ic h . Yoldia.

Ja k w id zim y m o n o g lacjaliści p rz y jm u ją pew ne ocieplenie k lim a tu w ś ro d k u epoki lodow cow ej, a w y ró ż n ia ją m o re n y p o jezie­

rza (b ałty ck a m o re n a — niem ców ) z p o śró d in n y ch m o re n o d w ro tu (recesy jnych), licząc się z ty m fak tem , że o sad y i k ra jo b r a z y lo ­ dow cow e w y stę p u ją w d w óch p o sta c ia c h — starszej i m łodszej. O czyw iste jest, że p o ­ w łoka lo d o w a ro z w ija ła się i z a n ik a ła n ie ­ jed n o stajn ie, tylko, że jed n i b ad a c z e tłu m a ­ czyli te w a h a n ia k ra ń co w o , u c ie k a ją c się aż do hipotez zupełnego z a n ik u lodow ców i ponow nego ich w z ro stu , in n i zaś poszcze­

gólne etap v zlodo w acenia w y ja śn ia li w sp o ­ sób b a rd z ie j prosty .

W ogóle te o rja je d n o k ro tn e g o zlodow ace n ia tłu m a c z y ca ło k sz tałt z ja w isk a ep o k i lo ­ dow cow ej w sposób uproszczo n y . O to jej za sad y przew od nie:

E p o k ę lodow cow ą sp o w o d o w ała w p ro st w zm ożona ilość o p ad ó w śnieżn y ch n a w y ż ­ szych ongi g órach, zaś b y n a jm n ie j w a ­ ru n k i kosm iczne.

K lim at niew iele ró ż n ił się o d dzisiejszego, p o g arszając się ty lk o czasow o w p ew n y ch strefach b rzeżn y ch lodow ców . J u ż B r u c k ­ n e r u d o w a d n ia ł, że te m p e ra tu ra ów cze­

sn a b y ła zaledw ie o p a rę sto p n i n iższa; n ie ­ m a więc p o trze b y u ciek a ć się d o h ip o tezy ogólnego o ziębienia k lim atu .

E p o k a lodo w cow a b y ła je d n o lita , nie- p rz e ry w a n a ciepłem i o k re sam i m iędzylo- dow cow em i, w czasie k tó ry c h p o w ło k a lo ­ dow a zu p ełn ieb y z a n ik a ła .

J e d n o s ta jn a czasza lo d o w a p o w sta ła przez połączenie się poszczególnych lo d o w ­ ców , przez co b rz eg jej u ro z m a ic o n y b y ł jezioram i.

O w rót lodow ców o d b y w a ł się w k lim a ­ cie u m ia rk o w a n y m , ale p o d czas zm n iejszo ­ n y c h o p ad ó w w o ś ro d k a c h zlodo w acenia.

T opnienie b y ło n ie je d n o sta jn e , w sk u te k cze­

go czoło lodow ców z a trz y m y w a ło się w ie­

lokrotnie, o sa d z a ją c łu k i m o ren czo łow ych1)

*) G e i n i t z w yróżnia aż 10 takich faz postoju;

jeżeli jednak chodzi o terytorium Polski, to w y ­ znaczone one zostały niew łaściw ie, przez pow iąza­

nie, nielicznych tylko, znanych mu m oren czołow ych

O dw rót i poszczególne fazy p o sto ju r ó ­ żnią się czasem swego trw a n ia . Szczególnie długo trz y m a ły się lodow ce w pojezierzu, o sad zając po tężne m o ren y. O bciążenie lo ­ dem p o w od ow ało o b n iżan ie się sk o ru p y ziem skiej w o śro d k u zlodow acenia, a n a j ­ w iększe ugięcie m u siało o d p o w iad ać n a j ­ w iększem u zasięgow i lodów . W sk u te k o b n i­

żenia S k a n d y n a w ji ilość o p ad ó w śnieżnych zm niejszy ła się, a czasza lodow a, n ie d o s ta ­ tecznie p o d sy ca n a d opływ em n ow eg o m a- te rja łu , poczęła się kurczyć. Atoli odciąże­

nie ląd u d o p ro w a d ziło d o sk u tk u o d w ro t­

nego: S k a n d y n a w ja p odnosi się, a choć nie osiąga p o p rzed n iej w ysokości, to jed n ak o trzy m u je tera z w ięcej opadów , przez co w z m a g ają Się lodow ce i n iety lk o trw a ją d łu ższy czas w pasie pojezierzy, ale n aw et oscylują, w y sy łając p o k aź n e jęzo ry n a o b ­ szary, k tó re ju ż b y ły osw obodzone od lo ­ dów. W zw iązk u z ru c h a m i S k an d y n aw ji o d b y w a ją się w strefie brzeżn ej lodow ców ru c h y epejrogeniczne, co w poszczególnych m iejscach u ła tw ia n a w ro ty lodow ców . U tw o­

ry lodow cow e p o k ry w a ją o sad y fluw jogla- cjaln e i rzeczne.

P o w tó rn e, znaczn iejsze obciążenie lądu znów w y w o łu je obniżenie; lodow ce z a ­ n ik a ją , a w m iejscu n ajw iększeg o zag łęb ie­

n ia p o w staje m o rze Yoldiowe. W ta k i spo ­ sób ep ok a lodow cow a w yczerp uje się sam a przez się.

N a p ierw szy rz u t oka w y d a je się, że p o ­ m iędzy te o rją m on og lacjalizm u i poligla- cjalizm u istnieje przep aść; jeżeli je d n a k o d ­ rz u cim y h ip o tezę o p a ro k ro tn e m w y c o fy ­ w a n iu się lodow ców aż do ich k olebk i — do czego ju ż s k ła n ia ją się n ie k tó rz y badacze, te p ozo rn ie ró ż n e poięcia d ad z ą się uzgod nić. N aw ró t lodów , k tó ry w y k ry łe m n a ob s za rac h K ujaw , D ob rzyń sk ieg o i w dolinie W isły 1) jest ta k w ielki, że tru d n o go n az y w ać oscylacją, a w p ro st n iep o d o b n a -— zlo d o w a­

ceniem . Z p ra c H a u s e n a w iado m o , że w czasie najw ięk szeg o zlodow acenia lodow ­ ce p rz y b y w a ły do t. zw. k ra jó w n a d b a łty c ­ k ich z półn oco -zacho du , a w czasie zlo do ­ w acenia m łodszego z północy. Na p o d s ta ­ wie rozm ieszczenia głazów n arzu to w y ch w y znaczył on też o b sz a ry p o k ry te lo d o w ­ cam i szw edzkiem i i fińskiem i. Jeżeli p rz y j­

m iem y głoszony przez L i m a n o w s k i e - g o p o g ląd o p rz esu w an iu się zlodow aceń z zach o d u n a w schód, to. id ąc d alej po tej drodze, m ożem y pogodzić o b y d w a obozy glacjalistów .

’) Udowadniam to w pracy p. t. Dyluwjum i m orfologia środkow ego Powiśla, której druk jes!

już na ukończeniu.

(9)

W SZEC H ŚW IA T

P ow olne p rz esu w an ie się czaszy lodowej w ra z z o scylacjam i m ogło stw orzyć w a ru n ­ ki, w k tó ry c h w ytw o rzy ły się osady takie, ja k ie dziś n az y w am y m iędzylodow cow em i, ty m b ard z ie j, że b ędą to u tw o ry t e j s a m e j epoki lodow cow ej, ale r ó ż n e g o wieku.

T am , gdzie są spory, p ra w d a byw a czę­

sto p o śro d k u . Z jaw iska p rzyrodnicze odby-

K R O N I K A

WYPRAWA „METEORA".

W trudnych pow ojennych warunkach Niemcy zorganizow ały bardzo poważną wyprawę naukową na specjalnie w tym celu zbudowanym okręcie ma­

rynarki w ojennej „Meteor", który został w yposażo­

ny w najbardziej precyzyjne przyrządy, jakiemi rozporządza w spółczesna oceanografja.

Zadaniem tej ekspedycji było m ożliw ie dokład­

ne zbadanie południowego Atlantyku. W tym celu w ciągu przeszło dwuletniej podróży — od wiosny 1925 r. do lata 1927 r. — przecięto ocean 14 profi­

lami, pom iędzy 20° szerokości północnej a 64° sze­

rokości południowej, przyczem ogółem przejechano 118.000 km.

Materjał zebrany przez niemieckich badaczy jest olbrzymi; będzie on poddany naukowemu opraco­

waniu, które zajm ie niew ątpliw ie szereg lat. W y­

konano 67,000 pomiarów głębokości, ok. 10.000 po­

m iarów temperatury i zawartości soli, oraz cały szereg innych.

Poza pomiarami na 310 „stacjach" — głębokość mierzono aparatami akustycznemi; wskutek nie­

jednakowej szybkości głosu w zależności od zaso lenia, temperatury i gęstości wody, metoda ta wy maga wprowadzenia poprawek, a na dnie falistem daje rezultaty wyraźnie nieścisłe przez odbijania się głosu od zboczy rowów lub garbów. Dzięki jed ­ nak ogromnem u ułatwieniu sondowania wielkich głębin, znajduje ona coraz większe zastosowanie.

Stosując tę metodę, krążownik niem iecki „Emde'r‘

znalazł najw iększą na ziemi głębokość oceanicz­

ną — 10.793 m., a W i 1 k i n s, lotnik amerykań­

ski, — najw iększą dotychczas znaną głębię morza Lodowatego Północnego. Również z powodzeniem dokonano takich sondowań koło w yspy Jawy.

Głębokości, otrzymane sposobem echa, m ożna sprawdzić drogą rachunku przez porównanie wska­

zań dwóch term ometrów, z których tylko jeden jest zabezpieczony od ciśnienia w ody. Taka ter­

miczna metoda sondow ania często była stosowana na „Meteorze".

Pom im o niezupełnie dokładnych rezultatów, p o ­ danych przez ekspedycję jeszcze bez wprowadzenia wspom nianych poprawek, nie ulega wątpliwości, że dzięki tej w yprawie znajom ość dna Oceanii Atlantyckiego posunęła się bardzo znacznie. J u i sam o zestawienie ilości sondow ań „Meteoru" z licz-

w ają się zw ykle w sposób pro sty , a jeżeli hipotezy i teorje, usiłu jące je tłum aczyć, są sk om p liko w ane, lub zag m atw an e, to o z n a ­ cza to tylko, że d alecy jeszcze jesteśm y o d p o zn an ia rzeczyw istości. T rzeb a p am iętać, że n a u k a jest tylko k rę tą d ro g ą do celu, j a ­ kim jest po zn an ie p ra w d y .

N A U K O W A

bą znanych głębokości ponad 1.000 m. na tym sa ­ mym obszarze, a która wynosi tylko 3.000, jest uderzające. Najradykalniejszej rewizji ulegną natu­

ralnie skrajnie południowe, najmniej znane obsza­

ry Atlantyku. Tak np. na odcinku: archipelag Po- łudniowo-Szetlandzki — w yspa Bouvet, „Meteor"

w ykonał 2.500 pomiarów, gdy dotychczas na tt*j przestrzeni znana była głębokość w 16 miejscach.

Ogólnie biorąc, pomiary „Meteora" wykazują, że dno oceaniczne jest o w iele bardziej skom plikow a­

ne, niż sądzono na zasadzie dotychczasowych w ia­

domości. Tak np. w pobliżu, znalezionego przez w y­

prawę, rowu Sandwich o głębokości do 8.000 in.

(którego istnienia dom yślał się S u e s s ) , spotkano wzniesienie, sięgające 1.800 m. Podobnie ostre kon­

trasty znaleiono koło w yspy Bouvet. Pozatem od kryto szereg płycizn, z których jedna z najw ażniej­

szych otrzym ała nazwę okrętu — „Meteor". Dnu podnosi się tam z 4.000 m. na 560 m. Owa „Meteor- Bank“ łączy się z innemi wzniesieniami w t. zw grzbiet Indyjsko-Atlantycki. Dalej wykryto, że garb Środkowo-Atlantycki składa się z paru, prze­

ważnie trzech, łańcuchów; stwierdzono, że na za­

chód od tego garbu dno przedstawia się w p osłań niecek, połączonych rynnami, z. których najw ybit­

niejsza ułatwia przepływ wód głębinowych przez grzbiet Rio Grandę, gdy na w schodzie baseny po przedzielane są progami, tamującemi wym ianę wód.

Z progów tych nowo-odkrytym i są: tak zw. Gwinej- ski oraz Indyjsko-Atlantycki.

Również ogromne znaczenie mają dokonane p o­

miary termiczne i zawartości soli. W brew przew a­

żającemu dotychczas poglądowi, i pod tym w zglę­

dem panują stosunki dosyć zawikłane; zasadniczo m ożna jednak w yróżnić 4 warstwy wody: pod cien­

ką stosunkow o warstwą cyrkulacji pow ierzchnio­

wej, grubości około Vi km., która jedynie układa się symetrycznie względem równika, wsuwa się prail Antarktyczny o mało słonej i zimnej wodzie. Niżej znajduje się w oda o większej zawartości soli i w yż­

szej temperaturze, pochodząca prawdopodobnie z północnego Atlantyku, a blisko dna płynie znów woda z okolic Antarktycznych. W skutek om ów io­

nych różnic m orfologicznych zachodzi jednak po obu stronach gór Środkowo-Atlantyckich wyraźna różnica w układzie w arstw w odnych, poniżej 4 ktn.

głębokości: gdy w basenie Brazylijskim obserw o­

wano stałe obniżanie się zawartości soli i tempo-

(10)

54 W S Z E C H Ś W IA T ratury do sam ego dna— aż poniżej 1°, to na wschód

od wspom nianego grzbietu panuje jednostajne za­

solenie i adjabatyczny wzrost temperatury do 234 °.

Jedno z trudniejszych zadań wyprawy stanow iły pom iary natężenia prądów oceanicznych, do czego niezbędnem było zakotwiczenie okrętu, dokonyw a­

ne na głębiach do 6 km., w dodatku nieraz przy s il­

nym wietrze. Dla sprawdzenia, czy okręt był rze­

czyw iście unieruchom iony, posługiw ano się bardzo precyzyjnem i pomiarami astronom icznem i, jak i sondowaniem akustycznem. Rezultaty tych b ez­

pośrednich pomiarów natężenia prądów będą użyte jako sprawdzian dla w yników rachunkow ych, 'otrzymanych metodą B j e r k n e s a , z danych zo do zawartości soli i temperatury rozm aitych warstw wodnych.

Ciekawe są rezultaty aerologicznych obserwacy.i

„Meteora". Zdają się one przemawiać, podobnie do hydrograficznych, za rew izją poglądu o cyrkulacji sym etrycznej względem równika. W ydaje się, że w jego pobliżu panuje ścieranie się pasatów, w sku­

tek czego m asy powietrza w ym ijają się wzajemnie, w yw ołując przez w znoszenie się intensyw ne opady.

Na zakończenie chciałbym wspom nieć o pierw ­ szym kierow niku wyprawy. B ył nim profesor u n i­

w ersytetu berlińskiego, M e r z. Śmierć nie p ozw o­

liła mu dokończyć dzieła, którego przygotow anie było przedewszystkiem jego zasługą. Już przy pierw ­ szym przejeździe przez ocean zachorow ał na z a ­ palenie płuc. Ciężko chory, z łóżka kierow ał pra­

cami „Meteora", aż m usiano go odw ieść do Buenos Aires, gdzie życie zakończył, dając niezw ykle pięk ­ ny przykład sam ozaparcia się i oddania sprawie

nauki. J. J.

ODKRYCIE NOWEGO ŁAŃCUCHA GÓRSKIEGO W PÓŁNOCNEJ SYBERJI.

Rząd sowiecki zorganizow ał w lecie 1926 r. w y ­ prawę naukową pod kierow nictwem O b r u c z e - w a dla zbadania północno-w schodniej części Sy- berji. W czasie tej w ypraw y w ykryto pasm o gór­

skie, które rozciąga się długim na 1.000 km., a sze­

rokim na 300 km., łukiem, koncentrycznym w sto ­ sunku do gór W ierchojańskich i Stanowych. Znane dawniej pasm o Kekh-Taz jest zachodnią częścią odkrytego górotworu, który dosięga 3.300 m. w y ­ sokości i składa się aż z 9 łańcuchów . Przez n aj­

w iększy z nich rzeka Indigirka przebija się długą na 100 km. przełom ową doliną z porohami.

Na cześć polskiego geologa, bardzo zasłużonego na polu badań nad Syberją, nazw ano wspom niane pasm o górami C z e r s k i e g o ; zesłany po 1863 r badacz ten zajm ow ał się budow ą geologiczną Sy- berji oraz jeziorem Bajkalskiem . Zwłaszcza prace, dotyczące tego jeziora, zjednały mu w ielką sławę wśród uczonych rosyjskich. Związany naukow o z Syberją, pow rócił tam po am nestji i um arł w cza­

sie jednej ze sw ych podróży, w dorzeczu rzeki Ko­

ty m y, w r. 1892. J.

REWIZJA DŁUGOŚCI GEOGRAFICZNYCH.

Za inicjatyw ą Bureau des Longitudes postano­

w iono przystąpić przedewszystkiem do obliczenia różnic w długości geograficznej wieloboku podsta­

w owego, źa którego wierzchołki obrano Algier, Szanghai oraz San Diego w Kalifornji. Do tego trój­

kąta dołączona będzie sieć drugiego rzędu, w skład której wejdą między innemi Paryż i Greenwich.

Ze względu na potrzeby kartografji, koniecz­

ność sprawdzenia długości staje się palącą. Tak np.

Związek Sowiecki przed wydaniem now ych map w skali dziesiętnej ma przystąpić do skontrolow a­

nia długości obserwatorjum w Pułkowie.

Pozatem, takie precyzyjne pomiary będą miały znaczenie i dla geofizyki; pozwolą one zapewne na ostateczne sprawdzenie hypotęzy W e g e n e r a 0 przesuwaniu się lądów.

J. .7.

REZULTATY WYPRAWY „MAUD“

NA MORZU LODOWATEM PÓŁNOCNEM W LATACH 1918 — 1925.

W czasie w yprawy okrętu Amundsena „Maud‘

stwierdzono, że fala przypływu osiąga wybrzeże Sy- berji wprost z północy, co dowodzi, że pomiędzy Grenlandją a Azją niema lądu. Fala ta jest w praw ­ dzie znacznie osłabiona, ale to tłomaczy się istnie­

niem szerokiego, płytkiego pasa nadbrzeżnego.

Łącznie z obserwacjami podczas przelotu „Nor- ge“ nad biegunem Północnym oraz w ynikiem lotu W i 1 k i n s a, pozwala to na wniosek, że cały do­

tychczas niezbadany obszar między biegunem a Azją 1 Ameryką -— jest morzem.

J. J.

ŚREDNIE MIESIĘCZNE TEMPERATURY NA­

SZYCH WÓD PRZYBRZEŻNYCH BAŁTYKU.

W R. 1927, na podstawie pomiarów czynionych w punkcie stałym, odległym o 1 kim. od portu hel­

skiego (w kierunku SW) na powierzchni, w 10 m., 20 in., 30 m. i 40 m.

M i e s i ą c e Om. 10 m. 20 m. 30 m. 40 m.

S ty c z e ń 1,0 1,5 1,9 2,6 3,4

L u ty 0,7 1,0 1,4 1,9 2,5

M arzec 2,2 2,1 2,2 2,4 2,5

K w ie c ie ń 4,6 4,6 4,7 4,4 *,?

Maj 8,8 8,1 7,7 6,9 6,4

C z e r w ie c 11,1 11,0 10,0 9,5 8,5

L ip ie c 17,2 15,4 14,0 11,9 9,4

S ie r p ie ń 18,0 18,4 15,8 13,6 11,5 W r z e s ie ń 13,2 13,9 12,5 11,4 10,0 P a źd ziern ik 8,4 9,4 10,3 11,1 12,1

L isto p a d 7,2 7,5 8,5 8,7 9,2

G ru dzień 3,5 4,2 5,4 5,4 6,1

Z Morskiego Laboratorjum Rybackiego w Helu.

K. D.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Hypoteza więc że pył jest glebą, przyniesioną przez huragan, wy daje się bardzo prawdopodobna.. Instytut Geofizyczny

Gdy ryba w tych warunkach pogrąży się, zwiększając tym sposobem ciśnienie hydrostatyczne na pęcherz, zw iększy się w ów czas i ciśnienie gazów w nim

W IEDZĄC , ŻE UŁAMEK POPULACJI TO KOBIETY , WŚRÓD KTÓRYCH UŁAMEK STANOWIĄ DALTONISTKI ORAZ WIE DZĄC , ŻE UŁAMEK CAŁEJ POPULACJI CIERPI NA DALTONIZM ,

seniora Jana Bracika uczestniczyty rodziny ofiar w y - padku, ocalaty uczestnik tragedii Henryk Szwarc, wojt Mariusz A d a m - czyk - gtowny inicjator przedsi?wzi?cia,

Z powyższego wynika, że okres pięcioletni praktyki zawodowej wymagany dla uzyskania uprawnień do kierowania robotami budowlanymi w specjalności konstrukcyjno-budowlanej w

§ 69. Uczeń może nie być klasyfikowany z jednego, kilku albo wszystkich zajęć edukacyjnych, jeżeli brak jest podstaw do ustalenia śródrocznej lub rocznej oceny

dofinansowanie do godzin, należy nabyć prawo do zasiłku dla bezrobotnych, czyli przepracować minimum 26 tygodni w okresie 36 tygodni, oraz utracić minimum 5 godzin w skali tygodnia

Gdy tylko długie, blade palce Slytherina zacisnęły się na pierścieniu, czarnoksiężnik spojrzał z wyższością na Harry'ego i ponuro się zaśmiał..