JADWIGA ZABIELSKA
ur. 1912; Włostowice
Miejsce i czas wydarzeń Włostowice, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe Włostowice, dwudziestolecie międzywojenne, dom
rodzinny, wyżywienie, ulica Kilińskiego, sąsiedzi, sklepy, Żydzi
Dom rodzinny i ulica Kilińskiego w przedwojennych Włostowicach
Jak ja się urodziłam, to ten dom jeszcze był budowany, tak że w [19]12 roku [powstał]. Dwa pokoiki były małe i kuchenka w środku. Nie [mieliśmy ziemi], później mama kupiła, jak już żeśmy trochę odrośli i mogliśmy coś zrobić, pomóc, to kawałek nad Wisłą kupiony był.
Co kiedyś mogło się jadać? Rosół, kapusta, grochówka, to było jedzenie. I kasze, czy to jęczmienna, czy tatarczana, ale tak to więcej nic nie było, tylko kartofle i czy z taką kaszą, czy z taką, czy w ogóle sama kasza z mlekiem, najwięcej to z mlekiem [się jadło]. Kiedyś to z mlekiem, ze śmietaną się robiło [posiłki].
Jakie to było życie, tak z dnia na dzień się żyło jakoś, co było, to się zjadło, na co było stać. A na święta to zawsze coś tam [było], zawsze się prosię zabiło, to zawsze coś tam było. U nas mama zawsze trzymała prosiaki, to na święta zawsze się swoje zabiło. A tak to mało kiedy co było. Na Włostowicach jak to na Włostowicach, każdy jak mógł, tak się nie dawał. Do kościoła to mieszkali rzemieślnicy, najwięcej murarzy, a za kościołem to już ci, co mieli pola. Jak coś potrzebne było, mleko czy coś, to się poszło do gospodyni, się kupiło, śmietany też, później one przynosiły do domu.
Furmanki jeździły, nie było żadnego trotuaru ani nic, teraz to jest piękna ulica, a kiedyś to dużo węższe było, bo teraz nam ogródka dużo wzięli na drogę. Dalej pola były i trochę piasku, więcej nic. Tam żyto tylko się rodziło. Jak lato było mokre, to i kartofle się urodziły, a jak nie, to już kartofli nie było.
Przed wojną kilka [rodzin tu] mieszkało, Kłopotowscy mieszkali, Siwce, Pawłowscy i tutaj na samym rogu była kuźnia, był kowal i u niego była szkoła, sześć oddziałów było tam przy tej kuźni, tam żeśmy się uczyli. A tam dalej były pola. Nasz dom był przedostatni, ostatni był Jeżynów.
Tutaj był kirkut przed tą ulicą, [później tam] był jakiś skład, a teraz to już ktoś kupił prywatnie i nie wiem, co tam [jest], nic chyba teraz nie ma, bo nie widać nic. Kiedyś było pełno desek.
Był sklepik taki, co było [w nim] wszystko, i wędlina, i wszystko, bo oni czasem tam zabili prosię, to sprzedawali słoninę czy coś. Wojciechowski miał sklepik też. Tu jeden krawiec tylko mieszkał, od ulicy tej głównej, Kazimierskiej, ale się tam w ogóle nic u niego nie zamawiało. Poszło się, kupiło gotowe i już. Żydowskiego [sklepu] nie było tutaj, tylko Bucio, Żyd taki, nosił wapno, naftę i się kupowało, a czasem jak się go o coś poprosiło, to czy igły, czy co, to on też z sobą miał. I Korzeniowski [miał sklep], to już później, to już na całe to osiedle, wszystko do Korzeniowskiego szło, on miał wszystko.
Był tutaj jeden u nas, nawet w tej ulicy mieszkał, ożenił się z Żydówką. Zakochał się w Żydówce i ożenił się z Żydówką. Nie wiem, co się [z nim] później stało, on z matką mieszkał, to ta matka stara umarła, a co się z nim stało, to nie wiem.
Data i miejsce nagrania 2003-09-15, Puławy
Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski
Redakcja Justyna Molik
Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"