• Nie Znaleziono Wyników

W sprawie "Prostej odpowiedzi na List Rabina Lizbońskiego do Rabina Brzeskiego"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W sprawie "Prostej odpowiedzi na List Rabina Lizbońskiego do Rabina Brzeskiego""

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

2. J A N N 1 E C Ż U J A - U R B A Ń S K I

III S H E „PROSTO ODPOWIEDZI i LISI R U S I L I Z I lS K iO

00 R O R I RRZESKK60".

X. Stan. Załęski w książce swej „O M asonji w Polsce" umieścił osobny ro zd z:ał p. t. „L iteratu ra m asońska i antim asońska 1750— 1821“. poświęcony krótkiem u zestawieniu w yszłych w ram ach wspomnianego okresu druków obu obozów: praw ow iernego i masońskiego. W ro z ­ dziale tym zasłużony dziejopis m asonerji polskiej w ybiera polemiczne broszury i druki m asońskie i antym asońskie, począw szy od w yszłej około r. 1750 broszury Łabęckiego do ostatniego owej polemiki p rze ­ błysku — w ystąpienia X. Surowieckiego przeciwko autorowi „Podróży do Ciemnogrodu", Stanisław owi P o to ck iem u .1),

J e s t to pierw sza i — jak dotychczas — jedyna próba bibljografji historycznej literatu ry m asońskiej w Polsce X V III i XIX w ,2)

W ychodząc z założenia, że znajomość dokładnej bibljografji k aż­ dego zagadnienia historycznego jest zawsze najpierw szym warunkiem jego w yczerpującego opanowania, oraz że brak takiej bibl j ograf ji odnośnie do dziejów polskiej m asonerji i jej polemicznej literatu ry

staje się nieraz przyczyną obniżenia naukowego ch arak teru prac

ogłaszanych w tej dziedzinie, pragniem y dorzucić do przekazanych nam przez X. Załęskiego bibl jograficznych i historycznych wiadom o­

ści pewne, uzupełniające je, dane,, ośw ietlające nieco bliżej ową

skrom ną k artę dziejów m asonerji polskiej X V III i początków ubie­ głego stulecia.

1) Z a t ę s, k i S t . O Masonji w Polsce od Roku 1738 do 1822 Wjyd. II. Kra­ ków 1908. I, 257 — 261,

-') S p o ro m aiterja łu b ib lio g ra fic zn e g o :d‘o m a s o n e rji X V III w. z a w ie ra również praca p ro f. S m o l e ń s k i e g o Przewró t umys łowy w Polsce XVI11 w. W ar­ szawa, 1923.

(3)

3 6 8 W SPRA WI E PR OS TEJ ODPOWIEDZI 2

W yrazem w alki pomiędzy masońskim odłam em dawnego społe­ czeństw a polskiego a nieliczną stosunkowo garstką jego zdecydow a­ nych przeciwników, złożoną bądź to z osób świeckich, bądź z n ale­ żących do kleru, była owa, tocząca się od ostatnich la t epoki saskiej

do r. 1821, polem ika literacka, obejm ująca cały szereg w yszłych z obu

obozów broszur i druków ulotnych, przew ażnie bezim iennych lub

oznaczonych pseudonimami, czy — w edle mowy m asońskiej — k ry p ­ tonimami, nieraz zaś zgoła bez wymienienia autora, czasu i m iejsca druku.

X. Załęski, stw ierdzając ubóstwo litera tu ry antym asońskiej, ogra­ nicza się do wymienienia, poza parom a autoram i świeckimi jedynie dwuch, pochodzących z pośród duchowieństwa, w ojujących piórem przeciw ników m asonerji. Są to: X. S tefan Łuskina, z czasów S ta n i­ sław owskich „staczający na łam ach G azety W arszaw skiej p o d jaz ­ dowe w alki tak z filozofami, jak i m asonam i", oraz drugi, godny jego n a tym punkcie następca, nierównie od pierwszego płodniejszy, a może i bardziej zażarty, X. K arol Surowiecki, generalny oponent m asoń­ skich rozpraw , niestrudzony i nieustraszony szerm ierz w iary i kościo. ła, co nie zaw ahał się przeciwko samemu „papieżowi masońskiem u" aleksandrow skiej doby wystąpić, a „bożka masońskiego“ W oltera, w uniesieniu swej szczerej ku niem u nienawiści, niew yszukanem m ia­ nem „bałw ana" nie zaniedbał o ch rzcić1).

Jeżeli dodam y do tego jeszcze nieliczną g arstkę osób świeckich jak Łabęcki Szymon, Szczęsny Czacki, czy anonimowi autorowie an- tym asońskich broszur, to ogólna liczba adw ersarzy „farmazońskiiego zakonu" okaże się zaiste znikoma. Złożyły się n a to dwa zjawiska. Po pierw sze m asoner ja polska X V III w. czyli za rządów M okronowskie- go, Sapiehy, Ignacego i Szczęsnego Potockich, a naw et w p ó ź n ie j­ szym, bardziej libertyńskim okresie wielkiego m istrzow ania S tan isła­ w a Potockiego z w. XIX nie była w cale ta -к zaczepnie przeciw Kościo­

łowi nastrojona, aby m iała wyw oływ ać z jego strony polem iczną

kontrakcję. Przeciwnie, głoszone przez m asonerję hasła, nie przeczą w yraźnie nauce Kościoła, a pokryw ając się naw et nieraz z zasadam i etyki chrześcijańskiej, czyniły ją w oczach wielu organizacją przy ­ chylnie dla religji kościoła usposobioną, co zresztą znajdow ało swe

J) 0 Siuirowieckim i Łuskdaie por·: Z a l e s k i op. cit. S m o l e ń s k i , P rze­ w ró t u m ysło w y w Polsce X V I I I w. W arszawa Ίι923. Bliżteize szczegóły o działalno­ ści antymasońskiej Surowieckiego zawiera szikic biograficzny x. M. N o w o d w o r ­ s k i e g o , X. K a ro l Surow iecki, odbitka z ,,Przeglądu Katolickiego", 1870; O Ga­ zecie W arszawskiej11 Łuskiny w Ż yw otach zn a ko m itych P o la kó w X V I I I w , J. B a r ­ t o s z e w i c z a ,

(4)

3 W SPRAWIE PR O ST EJ ODPOWIEDZI 3 6 9

potw ierdzenie w sporej ilości należących do zakonu praw ych obywa­ teli kraju, żyjących i um ierających w zgodzie z Kościołem,1)

P rzyczyną drugą jest, podkreślona już przez X. Załęskiego i prof Smoleńskiego okoliczność, że gorliwość nielicznych przeciwników ma- sonerji pow strzym yw ał zarówno w zgląd na to, że w łonie potępionej przez nich organizacji znajdow ały się osoby, będące ich przełożonym i w h ierarch ji kościelnej lub świeckiej, jak też i oficjalne upom nienia

zwierzchności, biorącej w obronę zaatakow any zakon.

M ało kto więc przy takich w arunkach mógł się odważyć na w y­ stępowanie przeciwko potężnem u stow arzyszeniu, któ re cieszyło się opieką rząd u i możnych tego świata i — wbrew piorunom z W aty k a­ nu — rozszerzało się ciągle, w chłaniając w swe szeregi coraz znacz­ niejsze osobistości, coraz szersze w śród społeczeństw a polskiego za­ taczając kręgi. Decydowali się występować przeciwko m asonerji tylko ci, co byli z zasady now atorstw em wszelkim przeciw ni, lub co zewnę- trznem i pozoram i lojalności m asońskiej wobec katolicyzm u nieprze- konani, sięgali w same sedno rzeczy, w genezę organizacji, w której hasłach prow adzących poprzez deizm do religijnego indyferentyzm u i odchrześcijanienia społeczeństwa, widzieli większe niebezpieczeń­ stwo dla wiary, niż w dosadnych w ystąpieniach an tyre ligi jnych, k tó­ rych — trzeba przyznać — m asonerja polska owej epoki skrzętnie unikała. Im ał się więc w imię Boże pióra, chow ając się przezornie ze

г) Przykładów kojarzenia dobrego stosunku wobec Kościoła, z piastowaniem

najwyższych godności masońskich dzieje masonerji polskiej dostarczają niemało.

NajibaJrdziej iznany jest o Mokronowiskdm -w. mistrzu W. W schodu Naród. z 1784 r., który odbył przed śmieridkhą spowiedź ś zadłużył ina wspomnienie pośm iertne ze strony 'późniejszego prymasa PoniaWowsfciiegoi („Gazeta W arszawska" 23. VI, 1784.

Rozporządzenia i pisma pasterskie Poniatowskiego t. III, 175. W spom inali już

o tem Zaiłęski, i Smoleński op. cit.). Z innych wypadków, obok przytoczonych już przykładów Załuskiego z Matuszewicziem i gen. Falkowskim, dodamy nieznaną ok o­ liczność, że Łuszczewski, w. mówca W, Wfeiohodiu z r. 1810 doczekał s;ę również, jak ongiś Mokronowsiki, wspomnienia pośmiertnego ze strony dostojnika Kościoła (List pasterski Er. Ciechanowskiego, biskupa Chełmisikiego z okoliczności śmierci Pawła Łuszczewskiego pisany 5 tipca 1812 r.), Ndeodosoibmony również przykład stanowi J. D. M inasowicz, jeden z najznakomitszych poetów masońskich, który b ył całe życie gorliwym· katolikiem, a obok różnych „ślpiewów" masońskich, pozosta­ w ił szereg pięknych poezyj treści w yłącznie religijnej. Por. Twory J. D. M i i n a s o - w i с z a. T. I. Lipsk, wyd. Boforowicza Ф844). Podwójne obrzędy żałobne — w ko ściele i w loży raie byty w cale rzadkością, Do najciekawszych wreszcie, a zupełnie nieznanych dotychczas objawów masońskich stosunków dawnych czasów należy oko­ liczność, że niektóre masońskie loże XVIII w. p olecały członkom swym bywać in gremio na nabożeństwach żałobnych za zmarłych braci, a dorocznie uroczystości masońskie na św. Jana (14 czerwca) rozpoczynały się od w ysłuchania mszy św. w kościele...

(5)

3 7 0 W S P R A W IE PROSTKI ODPOWIEDZI 4

zbożnej skromności, czy podyktow anej względam i praktycznem i bo- jaźni ten tylko, co — jak rzekliśm y — nie samo pism-o w łaściw ą treść jego nosem zwąchal, a — jako że m iał niezłomność przekonań — nie lękał się zwichnięcia k a rje ry ani zarzutów w stecznictw a ze strony przedstaw icieli tak wszechwładnego i modnego już wówczas ducha czasu.

Do takich ludzi należeli w łaśnie: w epoce Stanisław owskiej X. St Łuskina, — w dobie księstw a warszawskiego i za królestw a kongre­ sowego X, K arol Surowiecki. Obok tych, jedynie dwuch znanych nam dotychczas, przedstaw icieli w ojującego piórem z m asonerją kleru, był jednak jeden jeszcze, nierównie mniej od wymienionych płodny, tem niemniej od nich również w walce tej zasłużony, a — jak nam w ia­ domo — dotychczas z tej strony m eznany. Był to dom inikanin i kazno­ dzieja wileński X. Aloizy K orzeniow ski1).

O nieznanej praw ie spuściźnie literackiej jego antymasońskieJ

działalności tych słów parę kreślim y.

G dy po ustaleniu się m asonerji polskiej po kongresie wied. zaczęły

się silniej odzywać w społeczeństw ie głosy przeciw ko masonom,

a i z ambon, ze strony kleru, posłusznego trzykrotnym nakazom W a ­ tykanu, padać poczęły coraz częściej słowa potępienia, zaniepokojona brać m asońska zakrzątnęła się dokoła akcji obronnej ntetylko dla odparcia wszelkich insynuacyj i zarzutów przeciwników, ale i dla naw rócenia opornych na stronę zakonu. W ówczas to w obronie m a­ sonerji, przeciw ko której, jak za czasów stanisławow skich z w ołyń­ skich A ten, tak teraz z grodu O strej Bram y zaczęły sypać się dotkli­ we razy, w ystąpił najznakom itszy z masonów wileńskich p ra ła t Mi­ chał Dłuski, ogłaszając ,,List Rabina Lizbońskiego do Rabina B rzes­

kiego“, co w dziejach m asonerji polskiej otworzyło nową i bodaj

o statnią fazę polemiki.2)

1) X. A loizy Korzeniowski vet Korzeniewski (1766 — 1826) dominikanin, dem on­ strator fizyki w zakładzie Dominikanów w Grodnie, później kaznodzieja wileński, autor K a z a ń na n ied z ie le, u r o c z y s t o ś c i t a je m n i c r o k u całego, o ra z na d n ie n i e ­ k tó r y c h ś w i ę ty c h . Tomów [V, Warsz., o:raz dwucti dzieł z zakresu fizyki. Próciz (tego Estreicher, nie sądzę, że słusznie przypisuje ma przetłumaczenie z franc,

F r a n k m a s o n i a m ę ż c z y z n i kobiet... (Wilno, 1820). Por, E's it r e i с h e r B ib l jo g r a fia

XIV t. Dopełnienia.

2) L i s t R a b in a L iz b o ń s k i e g o d o R a b i n a b rz es kie g o , z d i a l e k t u R a b i ń s k o - T a l m u d z - k ie g o w y t ł ó m a c z o n y . W W ilnie, drukiem Józefa Zawadzkiego, TypOigrafa W ileń­ skiego I-mperatorskiego Uniwersytetu. t817. Przedruk u C h o d ź k i w O b r a z a c h L i t e w s k i c h , 1862, serja. VI, 31*9 — 326. Pojplrzedmo ożyw iała się, j e s z c z e w X V I I I w., -nasza literatura polemiką obu obozów. Raz w latach '1777 — 1785 dokoła odgrze­ banych z zapomnienia bul papieskich, potępiających masonerję; masoni wówczas zaczepieni S a t y r ą p r z e c i w F r a n k m a s o n o m , w ydali Z w y c i ę s t w o p r a w d y albo

(6)

W SPRAWIE PRO STEJ ODPOWIEDZI 3 7 1

O owym liście znajdujem y u X. Załęskiego jedynie krótką wzm ian­ kę. A utor „O Masonii w Polsce“, streszczając jego najbard ziej cha­ raktery sty czn ą myśl, odsyła czytelników do „Obrazów Litewskich" Chodźki, gdzie znajdu je się jego przedruk. O graniczając się na tem, dalszych losów „Listu", czyli jego następstw nie porusza.1)

A jednak list Dłuskiego nie pozostał bez odpowiedzi. Tegoż roku w yszła bezimiennie w W ilnie broszura p. t. Prosta Odpowiedź na list

Rabina Lizbońskiego do Rabina Brzeskiego, będąca bardzo śm iałą

i w yczerpującą nań repliką. A utorem broszury był wspom niany już kaznodzieja wileński X, A loizy Korzeniowski.

Rzecz ta zapew ne nieznana była autorow i „O Masonii w Polsce", gdyż nic o niej nie wspomina, nie wymienia jej również bibljografja E streichera, a jedyną wzm iankę o niej znajd ujem y w dalszym ciągu przypisów Chodźki, który, umieściwszy w nich „List R abina Lizboń­ skiego", dodaje, że „była odpowiedź na ten list, napisana przez X. Ko­ rzeniewskiego, kaznodzieję ówczesnego, dom inikanina — drukowana, lecz się jej teraz doszukać nie m ożna“.2)

Je śli za czasów Chodźki, który „O brazy" swe pisał w latach 40-ch zeszłego wieku, broszura owa b y ła już rzadkością nie do znalezienia, nie dziwna, że jej nie znał, a może naw et i nie w iedział o jej istnieniu

X.

Załęski, no a za nim ci wszyscy, co opierając się n a najbardziej

autorytatyw nym historyku polskiej m asonerji, tem zagadnieniem się zajmowali. Ponieważ zresztą, rzecz tę, m ającą z ty tułu swej rzadkości w artość źródła rękopiśmiennego, ostatnio m ieliśmy w ręku, spraw ę da­ wno zapomnianego zapewne już Listu Rabina Lizbońskiego

odgrzebuje-f r a n s - m a s o n ia zemszc zo no, z odgrzebuje-f a ł s z y w y c h z a r z u t ó w l u d z i nie n a l e ż ą c y c h d o tego z g r o m a d z e n i a “. (Bezimiennie, 1777), co w yw ołało w odpow iedzi dwie b ro szu ry p r a ­ w ow iernego Obozu: P r z y c z y n y p o tę p ie n ia f r a m a z o n ii p r z e z K l e m e n s a X I I i B e ­ n e d y k t a X I V z bulli t y c h ż e p a p i e ż ó w w y ję t e , z o d p o w i e d z ią na m n i e m a n e „ Z w y ­ c ię s tw o p r a w d y “, to j e s t na k s i ą ż e c z k ę za f a r m a z o n ją , W y d a n ą w r. 7777, oraz nieco p ó źn iej: Z w y c i ę s t w o p r a w d y , albo relig ja z e m s z c z o n o z o b ł u d n y c h o d p o ­ w i e d z i lu d zi, n a l e ż ą c y c h do z g r o m a d z e n i a f r a n s m a s o n e r ji, przez X... S... X... P. W . W . Ł. S. K. N. W. w R zymie 17Φ5 (Por, Sm oleński op. cit., Z ałęski op, cit.), W znow ił się sp ó r w ro k u uastęfpnym, gdy! w odpow iedzi na m anifest krzem ieniecki, w yw ołany antyim asońską ag ita c ją Szczęsnego Czackiego, m asoni w arszaw scy rzucili w św iat druk o w an ą mowę S'ta.n, К. Potockiego, miiamą n a posiedzeniu 16 p aźd z. 1786 r, w obronie zakonu (Por. Sm oleński, op. cit.), N i e с z u j a - U r b a ń s к i

L o ż e m a s o ń s k i e nu R u s i w X V I I I i X I X w. D zień Polski. W arszawa', 1926. O drębną nieco fazę, m ed ającą się zlokalilzować w czasie i ująć w ra m y odrębnego tem atu, stanow ią w y stąp ien ia p ra s y (M onitor, G azeta W arszaw ska) w w. X V III, oraz szereg pism i (tłumaczeń Surow ieckiego w epoce następnej.

1) Z a ł ę s k i , op. cit., 197.

(7)

3 7 2 W SPRAWIE P R O S T E J ODPOWIEDZI 6

my, by przypom nieć nieznaną replikę, któ rą wywołał, w nadziei, że to dotychczasowe wiadomości bibljograficzne nieco uzupełni — a, cho- ciaż rzecz c a ła stanowi jedynie drobny szczegół z dziejów m asonerji polskiej, to jednak dane nasze odnośnie do dziejów w alki kościoła z M asonerją w Polsce o jeden nieprzeciętny wcale fragm ent wzbogaci. D odajm y do tego jeszcze w zgląd na to, że owa „P ro sta Odpow iedź" choć jest jedynem , o ile nam wiadomo, świadectwem antym asońskiej działalności pisarskiej Korzeniowskiego, to jednak z pośród nielicz­ nych śladów polemicznej litera tu ry tego rod zaju należy do okazów wcale ciekawych i sama przez się na słuszną zasługuje uwagę.

N ad treścią listu Dłuskiego zatrzym yw ać się nie będziemy, gdyż rzecz ta — jak wspomnieliśmy jest w całości umieszczona w „O bra­ zach Litewskich", które nie są bibljograficzną rzadkością, p rzeto jest każdem u dostępna. Przypom nim y jeno, by ułatw ić zrozumienie wy- szłej nań odpowiedzi, że zasadniczą m yślą Dłuskiego jest w yjaśnienie pochodzenia m asonerji, następnie zaś obrona jej działalności i ideałów. Do pierwszego zabiera się autor, przypom inając zam ierzchłe dzieje n a ­ rodu żydowskiego, wywodzi początki m asonerji od dawnych k a p ła ­ nów i „potomków królów " Nechem jasza, Zorobabela, Sarai, Rechelai, B alsana i M ardochaja, streszcza wreszcie jej historję, naw iązując po przez Terapetów , Rehabitów i Esseńczyków do doby mu współczesnej, w której owo stow arzyszenie „Chafszym G oderym “ z hebrajska zw a­ ne „coraz się więcej pom naża“. 1). Dla w yjaśnienia istotnych celów m asonerji i pogodzenia z nią tych, którzy u p atry w ali w organizacji tej niezgodność lub jawne odstępstw o od w iary Chrystusow ej, autor posuwa się dalej i do silniejszych sięga argum entów. W krąg swych dowodzeń nie w aha się wciągnąć osoby samego C hrystusa Pana, który „wedle pisem ka uczonego doktora G am aljela“ m iał do tego cnotliw e­ go stow arzyszenia należeć i „praw idła onego skądinąd doskonałe wię­ cej jeszcze p rostow ał“. 2). Całą m ądrość i doskonałość zakonu buduje na Jego nauce, której przykazania: miłości bliźniego „bez uwagi na stan i kondycję człow ieka“, przebaczenia uraz, darow ania wdny i ko­ chania naw et nieprzyjaciół, a przedew szystkiem nie opierania się złe­ mu, są — w edle słów uczonego rabina — zasadnem praw em tow a­ rzystw a „Chafszym Goderym ", które ściśle pilnując się nauki Je zu sa

1) Łisit R abina Lizbońskiego do R abina B rzeskiego, C h o d ź k o, O b r a zy L i­ te w s k ie , Serija VI, 322 — 328. W liście pełno nazw isk hebr&jisfkicłi historycznych i sym bolicznych. Chafszym G oderym = w olni-m ularze, N owy Szelom on k tó ry po­ tom ków Izraela d o broczynną sw ą opieką zaszczyca — A le k sa n d e r I; w zm ianka o A fryce, z k tó rej rzekom o a u to r p o w racał — rów nie zm yślona, ja k i m iejsce druku.

(8)

/ W SPRAWIE PROS TEJ ODPOWIEDZI 373

N.azareńskiego, i w żadne dogm atyczne nie m ieszając się sprzeczki

zasługuje na powszechny szacunek i uwielbienie“.1) W spom niawszy

jeszcze o „istotnym “ zam iarze tow arzystw a — czci Boga, miłości b li­ źniego, wierności m onarsze i powszechnem braterstw ie wszystkich sy­ nów A dam a, kończy wreszcie Rabin swą apologję, d atując ją dniem 5, miesiąca Syrwan, roku, podług m ałej rachuby, 576 — z Lizbony.2)

Tak się przedstaw ia w ogólnym zarysie treść listu Dłuskiego. Czy sam autor „Listu“ w niezbitą praw dę swych wywodów w ierzył — nie wątpim y, choć — jeżeli chodzi o wyprow adzoną p rz ezień genea­ logię zakonu, to już poważniejsi historycy m asońscy końca X V III w. sami przeczyli fantastycznym legendom o jego starożytnem pocho­ dzeniu,3) B ardziej, zdaw ałoby się, dziwnym jest fakt przypisyw ania przez katolickiego księdza zasługi zreform owania m asonerji Jezusow i Chrystusow i i wogóle łączenia Jego osoby z organizacją, uchodzącą powszechnie za an tyreligjną i potępioną nile jednokrotnie przez Głowę Kościoła. Conajmniej dziwne to zjaw isko tłum aczym y jednak n a jb a r­ dziej charakterystyczną cechą m asonerji polskiej — jej zgoła od- miennem od spotykanego na Zachodzie zabarwieniem, które w ynikało z naw skroś indyw idualnego ch arak teru społeczeństw a polskiego, a m ia­ ło swój w yraz zarówno w poszczególnych w ypadkach z życia m aso­ nerji XV III i XIX w„ jak i w pozostawionych przez m asońskich p isa ­ rzy i poetów utw orach literackich.1)

W szelką działalność filantropijną m asonerji i głoszone w lożach

hasła hum anitarne, zew nętrznie zgodne z doktryną chrześcijańską,

brano za jedyną i w łaściw ą treść ideologji m asońskiej. D obra sław a obyw atelska i oblicze m oralne i osobiste przekonania poszczególnych prow odyrów organizacji b yły dla wielu rękojm ią jej chrześcijańskiego charakteru; jeżeili zaś nierzadkie b yły w ypadki, że nie tylko łączono praktyki m asońskie z pozorną czy praw dziw ą lojalnością wobec Ko­ ścioła, ale i w samej ideologji m asońskiej dopatryw ano się w takim samym stopniu, jak to dziś czynią idealizujący mniej lub więcej szcze­

rze apologeci socjalizm u i komunizmu, pokrew ieństw a duchowego

z nauką C hrystusa, to nic dziwnego, że bardziej od innych zapalony, autor słynnego listu rabinackiego zabrnął aż tak daleko, że samego Syna Bożego w poczet reform atorów zakonu policzył.’)

J) Ibidem s. 325.

2) Ibidem s. 326.

3) Por. G, F r. K l o s s D ie F r e im a u r e r e i in ihre n B e d e u tu n g . FiB?mikiurt a. M. 1846; J . G. F i n d e l , H i s t o i r e de la F r a n c -M a ç o n n e r ie. P a ris. 1866.

4) P o r.: N i e c z u j a - U r b a ń s k i , L. A . D m u s z e w s k i w o l n o m u l a r z e m . Rucl? L iteracki, W arszaw a, kw iecień 4927.

(9)

374 W SPRA WI E PRO ST EJ ODPOWIEDZI 8

Był to jednakże krok i na owe czasy dość ryzykowny; nie dziwne więc, że się autor (a był nim przecie ksiądz katolicki) pod tytułem ra ­ bina ukrył, użył term inologii i chronologji hebrajskiej, a dla większej niepoznaki m iejsce druku Lizboną oznaczył.1)

Śmiałe tezy rzekomego Rabina z Lizbony pewnie niejednego do­ tknęły do żywego i wyw ołać m usiały zrozum iałą replikę. B yła nią w łaśnie owa, spreparow ana przez X. A. Korzeniowskiego ,,P rosta O d­ powiedź na w ydrukow any w W ilnie List Rabina Lizbońskiego do R a­ bina Brzeskiego“, w ydana tegoż roku w W ilnie,2)

W dziełku owem au to r rozpraw ia się z „Rabinem “ system atycznie spokojnie i rzeczowo, rozp atru jąc kolejno poszczególne tezy „Listu“. Przechodząc od krótkiego streszczenia samego „Listu“ (s. 3— 5) do rozbioru zaw artych w nim poglądów, pow staje przedew szystkiem na leżącą w założeniu m asonerji tajemniczość, k tóra tem samem poddaje ową organizację w „najw iększe i bardzo spraw iedliw e podejrzenie“.3) Mówiąc, że „P raw d a i cnota św iatło kocha, do św iatła idzie, na jaw się okazuje. Fałsz, w ystępek ciemności szuka i ukryw ać się lubi”, p rzy ­ tacza n a poparcie powyższego słowa E w angelji (św. Jan , R. III) „każdy, który zło czyni, nienaw idzi światłości, aby nie były zaginione spraw y jego. Kto zaś czyni praw dę, idzie do światłości, aby się oka­ zały spraw y jego, iż w Bogu są uczynione“,4) Przeciw staw ia następnie „przezacne Tow arzystw o Dobroczynności“ — m asonerji, której filan­ tro p ijn ą naw et działalność w w ątpliw ość podaje, zarzucając jej: „C ze­ muż tylko tym osobom dobroczynność swoją okazuje, którzy jego (stow arzyszenia p. a.) są członkami i sekret onemu zaprzysięgli?“ 5)

że w yprzedzili znacznie D łuskiego: 'praw odaw ca m asoński A nd erso n i h isto ry k Oliwer, iz których pierwszy· w yw odzi początek zaikonu od... A dam a, dirugi zaś od Moj,żesiza, jako pierw szego W . M istrza. (G. O l i v e r , A n tiq u itie s o f F re e m a s o n n y .

London; W h itta le r 1823, 36 sq.).

г) N adm ienić jed n ak należy, że fałszyw e oznaczanie m iejsca d m k u w w ydaw ­ nictw ach m asońskich nie było w ówczas rzad k o ścią. 'Na w szystkich n iem al drinkadh m asońskich ikońca X V III i pocz. XIX w. spotykam y, co z re s z tą naśladow ali pole­ m iści przeciw nego obozu, ziamiaSit Wareizarwy, P ary ża — Rzym, Jerozolim ę. N ie raz zgolą m iejsca d ru k u nie wymieniano, tu b zastępow ano jie m asońskietni sym bolam i. Nia odlpisie jednego z n ajrz a d sz y c h d ruków m asońskich X V III stu le c :a, udzielonym mi 'Uprzejmie d o p rz e jrz e n ia przez inż, Zaborskiego, sp o ty k a m y ita-k oznaczone m iejsce w y d an ia „Na' w schodzie św iata, pom iędzy ek ierk ą i kom pasem .“

*) W W ilnie w d ru k arn i XX. M isjonarzów pirzy kościele św. K azim ierza. Roku 1817 (8° str. 78).

3) P ro s ta 0 djpoiwiedź... s. b.

4) lib id e m .

“) Ibidem , s. 8. A u to r m a zapew ne n a m yśli najbliższe mu „Tow arzystw o D o­ broczynności w W ilnie". Z ałożone jeszcze z inicjattywy Bislk, K ossakow skiego w r. 1807, w laitaćh ipolkongresowych zo stało potw ierdzone, Towairzystwo to m iało

(10)

9 w S PRA W IE p r o s t e j o d p o w i e d z i

N ajbardziej wreszcie pow staje na sam fakt w iążącej członków p rzy ­ sięgi, k tó ra — w myśl zasady ,*,iuramentum non est vinculum iniquita­ tis“ — nie powinna zniew alać składających ją do występku, zw łasz­ cza, że now ow stępujący nie znają ani swych przełożonych, ani celów, do jakich ci zd ążają.1)

Głów ną częścią „Odpow iedzi“ jest jej część w tóra, właściwie środ­ kowa, w której autor obala z oburzeniem wywody Lizbońskiego R a ­ bina, pragnącego opromienić m asonerję nawiązaniem jej pochodze­ nia i ideologji do osoby Je zu sa Chrystusa.

Rozprawiwszy się na wstępie (s. 21 — 27) z rzekom ą starożytno­ ścią zakonu przytoczeniem szeregu argum entów ze Starego T esta­ m entu, pow staje X. Korzeniowski przeciwko trzem zasadniczym twierdzeniom Rabina: ,,że Je zu s N azareński do tego stowarzyszfenia należał, że p raw idła tego tow arzystw a skądinąd doskonałe, więcej jeszcze prostow ał. Po trzecie, że nauka Jezu sa N azareńskiego jest zasadnem praw em tow arzystw a tajem nego i ukrytego“.2)

Legendom Rabina, powołującego się na w yszłe „za panow ania H e­ roda Idum ejczyka pisemko doktora G am aljela”, przeciw staw ia z ca­ łą skrupulatnością (s. 27 — 40) żywot Jezu sa Chrystusa, dodając: ,,że Rabin Lizboński w J e z u s :e N. N auczyciela tylko uznaje, prawego bóstw a mu nie przyznając, czyni to ze ślepego i zaciętego niedow iar­ stwa, iż pismo święte Starego Zakonu czytając, rozumieć go nie chce“.3)

w s-wym statu cie przepisy filantropijinej działalności', p o kryw ające się z głoszonem i przez m aso n erję hastam i humaniitarneim. P or.; U s t a w y W i le ń s k i e g o T o w a r z y s t w a D o b r o c z y n n o ś c i (W ilno 1®17), oraz D z ie j e D o b r o c z y n n o ś c i k r a j o w e j i z a g r a n ic z ­ ne j 1820 — 1822. W ilno. D la ścisłości nadm ienić należy, że len o sta tn i zarzut a u to ra „O dpow iedzi" o ile stosuje się do inasonenji polskiej, jest nieco przesadzony. Zarów no X . Załęislki ja k i liczne, niew yzyskane przez niego rękopiśm ienne źródła

m asońskie św iadczą o w y p ad k ach filan tro p ijn ej d ziałalności polskich m asonów nie tytko wobec b raci lożowych. Inna rzecz, że filaritro p ja m asońska m ogła nie być istotnym c e l e m dej organizacji, ja k to z re s z tą stw ierd zają późniejsze a u to ry te ty m asońskie <np. „Le M onde M açonnique“, ikltóry powiaidla w ręcz, że „La B ienfaisance n'est pas le 'but. m ais seulem ent un des c aractères e!t! desi m oins essentiels de la M açonnerie". Por. M g r . L E v e q u e d ' O r l é a n s E t u d e s u r la F r a n c - M a ç o n ­ nerie. P aris 1875, 9.

*) Ibidem s. 13. W dalszym ciągu swej pracy, mów iąc o em blem atach m asońskich (s. 42), do tego sam ego te m a tu jeszcze w raca. „Te znaki, w ęgielnica, kieJinia i inne jeszcze czegoś w a rte ? Czy .przystały one ludziom uczciwym i św iatłym ? J e s t to sprośne machiawelstwO, pło ch e kuglarstw o, ze swej p o staci 'dziecinna, igraszka, ale przysięgać na bo, czego się ani wie, ani zna, popnzysięgać posłuszeństw o, w ierność ku w ykonaniu w szystkiego temu, którego się nie zna, szk arad n a jest bezbożność' ...

2) Ibidem s. 28. :i) Ibidem s 30.

(11)

3 7 6 W SPRA WI E PRO STEJ ODPOWIEDZI 1 0

Że obalić fantastyczne tw ierdzenie Rabina o boskiem pochodzeniu „tajem nego stow arzyszenia“ , a raczej „prostow aniu przez Je z u sa Na- zareńskiego Jego p raw id eł“ nie było rzeczą tru d n ą i mógł to z po­ wodzeniem wykonać nietylko biegły w teologji kaznodzieja domini­ kański, ale i przeciętnie inteligentny, a praw ow ierny katolik — nie ulega kw estji, to też nie w tem up atru jem y w artość „O dpow iedzi" Korzeniowskiego i nie będziem y zatrzym yw ać się dalej n ad treścią odpraw y, danej n a tym punkcie „Lizbońskiemu R abinow i“. B ardziej natom iast godnym uwagi jest następujący ustęp „O dpow iedzi“ (s. 4 3— 57), w którym Korzeniowski zbija tw ierdzenie Dłuskiego 0 wspólności nauki Jezu sa C hrystusa z M asonerją.

Tutaj już rzecz, zarówno z n a tu ry swej, jak i z pozorów, u trudnia jących zdefinjow anie zasadniczej różnicy, nie jak prosta, bardziej głęboka i subtelna, zwłaszcza, że nie w ciemię bity, praw dziw ie w i­ dać m iłujący swe bractw o „Rabin Lizboński" um iejętnie uw ypuklił wszelkie cechy masońskiej ideologji, które przeciętnem u w dziedzi­ nie tej laikowi nietylko że nie w ydaw ały się ze słowami Ew angelji sprzeczne, ale wręcz za rozwinięcie jej i przystosow anie do prak ty cz­ nego życia mogły uchodzić. I oto autor „O dpow iedzi“ , aby z punktu te dwa, nie nad ające się w edle niego do pogodzenia pojęcia rozdzie­ lić, nie ogranicza się wykrzyknikiem , że „najgrubszym fałszem jest, aby Jezu sa N azareńskiego nau k a była zasadnem praw em tow arzy. stw a tajnego“, ale w skazuje na moment, który — w edle jego głębo­ kiego przekonania — czyni m asonerję, jeśli chodzi o jej założenie, in- tegralnem przeciw staw ieniem religji katolickiej i chrześcijańskiej, mówi bowiem, że m asonerja „nie przypuszcza boskiego objaw ienia 1 nauki od Boga podanej, w szystko n a błahy rozum ludzki bierze i nim w szystko chce rozstrzygnąć“.1) N aw iązując do słów Dłuskiego, w k tó­ rych ten pow iada o czci boskiej, jako naczelnej podstaw ie m asonerji, w yraża Korzeniowski swe przekonanie o masońskim deizmie, zasady „tow arzystw a“ widzi w rządzeniu się podług swych „skłonnościów hum oru“ , nazyw ających się „praw am i n atu ry ", w słuchaniu „przy­ stosowanej do swej fan tazji filozofji“ , zdobywa się wreszcie n a wcale rzeczowe określenie całokształtu m asońskiej ideologji, nazyw ając ją „naturalizm em ", obojętnością w zględem w szystkich wyznań, cnotą, przystosow aną do n atu ry ludzkiej i jej skłonności.1)

O kreślenie to, jak n a owe czasy jędrne i — choć w spokojnym utrzymanie tonie — bynajm niej nie jest n atu ry kompromisowej, która była charakterystycznem znamieniem pojęć religijnych tego wieku.

(12)

11 W SPRA WI E PROS TEJ ODPOWIEDZI 3 7 7 U jm uje ono iistotne cechy m asonerji polskiej owej epoki: jej indyfe- rentyzm., stanow iący ideowy pomost pom iędzy deizmem iilozofj; oświecenia, a wykoncypowanym w lożowych ustroniach Zachodu n a­ turalizmem , cechy uchodzące z przed oczu zarówno nie orjentujących się głębiej w ideologji masońskiej braci, jak i jej w ielu zapalonych przeciwników, a podkreślane entre lettres jedynie w rzadkich oko­ licznościach, przez nielicznych masonów, na posiedzeniach lożowych.1) Nie pozbawiony jest również trafności, choć bardzo swoisty, po­ gląd X. Korzeniowskiego na w łaściw ą genezę m asonerji, której

po-1) W sw ych w y stąp ien iach oficjalnych nie w y jaw iali bynajm niej w łaściw ych teu- dencyj zakonu, u n ik a ją c p o dkreślania tego, có. m ogłoby być 'tłum aczone, ja k o nie­ zgodnie z 'zasadam i w iary, a w ięc przedewszystSkiem .— jego 'racjonalistycznego i arełigijnego (podłoża. R zadko jak i daw ny d ru k m asoński może ibyć osiiaitecznem i m iarodaijnem św iadectw em w ty m w zględzie: p odkreślony już bow iem in d y w id u a ­ lizm b raci n ie pozw ala nam rozciągać subjeiktywmych może n ieraz pojęć p o szcze­ gólnych członków zakonu na ideologję org an izacji jako całości. Do w yraźniejszych w szakże w ystąpień, k tó re n a c h a ra k te r m asońskich dogm atów żyw sze rz u c a ją św iatło, należą: w spom niana już mowa S tan, K. P otockiego z (r. 1786 oraz n a d e r ciek aw a m ow a Ibr. Mińskiego z r. 1820, w k tó re j a u to r używ a ch arakterystycznego zw rotu: przychodzim y do Maso,njł nie z w iarą, lecz z rozum em oraz w ylicza osiem naczelnych p rzym iotów . masoński,oh. „W olność od w szelkiego ro d z a ju przesądów i uprzedzeń, m iłość p o rz ą d k u i rów ności, ścisłe 'praw ych obow iązków dopełnianie, w yrozum iałość i (przychylność dla w szystkich bez różnicy ludzi, w olne i swobodne używ anie darów przyrodzenia bez nadw yrężainia szczęścia drugich,uznaw anie ró ­ w nej w k ażd y m człow ieku godności, bez w zględu na religję, sta n lub mieijece, god- ność i spokojiność w postępow aniu, zupełna i najw yższa w k ażd y m azym e bezin teresow ność". G hairakterystycznem jest, że obolk .tych pięknych z a s a d niem a w zm ian­ ki o owej czci b o sk iej, k tó r ą ta k p o d k re ś la ł w swym liście D łuski. W dalszych słow ach z astrzeg a się a u to r przeciw insynuow aniu m asonerji j akichikolwdiek innych żą d a ń i celów : „T o są podług mnie praw dziw e .i jedyne w olnego m ulairstw a 'przy­ m ioty i obowiązki, do których w szelkiego ro d z a ju ciymlbole są tylko n au k ą i drogą. Innych wodnego mulairistwa w łasności i celów nie u zn aję i n ig d y zn ać nie chcę" (Głos B. B. S. Mirsikiego, N am iestnika i R ep rezen tan ta loży M inerw a m iany a a W ielkim W schodzie P o lsk im przy w prow adzeniu nowego do k o n sty tu c ji p ro je k tu w m iesiącu k w ietn iu T8<20 r. (8° isltr, 8). K rócej nieco, acz rów nie w yczerpująco, sk re ślił cele w olnom ularstw a p arę la t .przed nim .inny m ów ca J . M iklaszew ski. ,,Pracow ać, aby się stać coraz lepszym, ab y 'być pożytecznym 'braciom, aby się p rz y k ład ać ile m ożna do szczęścia lu d zi — ołlo są obowiązki, k tó re wolm, mul. p rz y ­ sięga do|pelnić w cichości i pod n iep rzeb itą tajem nicy z a sło n ą ''. (Mowa B. Józefa M iklaszew skiego, Mówicy Spr. i Dosk. S Ja ń sk ie j osobnego nazw iska. Jedność Słow iańska pod wtschodem W arszaw y ,z, (powodu uroczystości zak o n u S, J a n a w dniu 7 m iesiąca IV p rz. św. 5818 m iana (4° str. 14), Obie wytżej w spom niane mowy, n ależące d ziś do bibliograficznych rzad k o ści, z k tó ry c h pierw szą c y tu je v.' w y ją t­ k a c h Z ałęsk i (op. cit.), druga z*aś jest zgoła 'nieznana —· z a sta ły m i u dzielone u p rz e j­ m ie do (przejrzenia przez prof. J. M ichalskiego, k tórem u z a pozw ólenie 'korzystania z jego bogateij b ib ljo tek i pozw alam y siobie wyraizić na tem m iejscu serdeczne p o ­ dziękow anie.

(13)

3 7 8 W S P R A W IE TROSTEJ ODPOWIEDZI 12

chodzenie — powiada — „nie w zamierzchłych czasach" szukać na­ leży, lecz dopiero od czasów nowożytnych, „od wieków XVI, XVII i XVIII, gdy słabnąć poczęła religja Jezusa Chrystusa, wielorakie jej przeciwne powstały herezje, pod ten czas namnożyły się po Deistach, Libertynach, Ateusze, Materjaliści, to jest o żadną niedbający

re-ligję“ 1).

Kończąc wreszcie ową dogm atyczno-historyczną polemikę z R abi­ nem, którego na praw ą w iarę próbuje nawrócić, przypom ina autor „Odpowiedzi" liczne p rzy k ład y potępienia m asonerji przez rządy państw zachodnio-europejskich, a naw et i T urcji, p rzytacza następnie (s. 58 — 74) dwie bulle papieży K lem ensa XII i B enedykta XIV, do­ d ając do nich również słowa niedaw no ogłoszonej w K rólestw ie ency­ kliki Piusa V II.2)

W przedostatnich kartach broszury dotyka Korzeniowski społecz­ no-politycznych celów masonerji, której na tym punkcie okazuje się zaciętym wrogiem. Z gruntu do organizacji źle usposobiony, tłumaczy sobie indywidualnie bardzo, a — przyznać należy — że nie całkiem bezstronnie, pewien ustęp rabinackiego listu, na którym całe swe oskarżenie buduje. Bierze bowiem za punkt wyjścia słowa Rabina, w których tenże tak malowniczo demokratyczny duch organizacji wyraża, mówiąc, że ,,kij pastuchów i chłopów prosta sierm:ęga, rów­ no są poważane, jak berło i purpura monarchów“.3) Ten ostatni zwrot najbardziej zacnego kaznodzieję oburza, z dotychczasowej powagi teologa wytrąca i wywołuje gorący protest na ową „nieokreśloną rów­ ność towarzystwu ludzkiemu najszkodliwszą, tronom, mocarstwom najprzeciwniejszą“.3)

Takie apodyktyczne nieco potępień e przez Korzeniowskiego ma­ sońskich haseł braterstwa i równości dziwić nas nie powinno. Nie na­ leży zapominać, że cały, opozycyjnie do masonerji nastrojony odłam społeczeństwa polskiego tego wieku kształcił swe poglądy o rewolucyj- ncści masonerji na dziełach zaciętego wroga jakobinów i masonów — Barruela, którego przekłady, przez X. Surowieckiego dokonane, sze­ roko były u nas w owej epoce rozpowszechnione, a i bez tego pojęcie integralnej demokratyzacji społeczeństwa i — entre lettres — gło­ szone przez masonerję Zachodu, hasła republikańskie, nie mogły pójść w smak x. Korzeniowskiemu, przedstawicielowi naogół konser­ watywnego i lojalnie nastrojonego kleru.

1 ) P ro s ta Odipowiedż... s. 50

2) Ibidem s. 74. E n cy k lik a P iu sa V II w K orespondencie W arsraw s/kim <r. 1815 3) P ro sta O dpow iedź s. 76

(14)

1 3 W SPRAWIE PRO STEJ ODPOWIEDZI 3 7 9

Inna rzecz jednak, że daleko było jeszcze od m asonerji polskiej do republikańskich ,,spiknień“ i „jakobińskich kom lotów“ , i że lojalność

tej organizacji, granicząca w poszczególnych lożach z serwilizmem

wobec narzuconego krajow i monarchy, p rzerastały podobne jej orga­

nizacje Zachodu, w yłączając tem samem możliwość insynuowania

jej — na podstaw ie oficjalnej działalności — w tej epoce dążeń re ­ wolucyjnych, Jeżeli sie nie ustrzegł jednak tego oponent Rabina, to chyba również dlatego, że intuicyjnie wyczuwał całą rozbieżność p o ­ między podświadom ą ideologją zakonu, a podstaw am i współczesnego mu u stroju polityczno-społecznego państw europejskich. Nie dziwna więc, że1, sięgając może dalej w przyszłość, nie bardzo owej lojalno­ ści m asońskiej dowierzał, a zapew nenie R abina ,,o poddanncści mo­ narchom, jako o podstawowej zasadzie stow arzyszenia“ , nazw ał „U iylko pozorem ", kończąc w konkluzji, że „skryte i tajem ne masonów towarzystwo nietylko obala ołtarze i niszczy świętą Jezu sa C hrystusa Religję, ale też i tron M onarchów podkopuje. Samo zaś dośw iadcze­ nie w tylu europejskich krajach praktykow ane i doznane o tej p rze ­ konywa p raw dzie“.1)

W każdym razie stw ierdzić należy, że, choć daleko było dom inikań­ skiemu kaznodziei do przenikliwości polityko-dyplom aty. ubiegł je­ dnak Korzeniowski M etternicha, k tó ry dopiero w cztery la ta później właściwe niebezpieczeństwo, grożące podstaw om ówczesnego ustroju politycznego i społecznego ze strony tajnych związków p rze jrz a ł i k a ­ satę m asonerji A leksandrow i I podszepnął. A choć i inni, a w pierw ­ szym rzędzie Surowiecki, dzwonili poprzednio na alarm , ostrzegaw ­ czy głos kaznodziei z W ilna mógł nie pozostać bez pewnego wpływu na cpinję sfer rządow ych, jako ostatni bodaj, chronologicznie biorąc, w yraz antym asońskiej opozycji.

O statnie k a rty poświęca Korzeniowski ostrzeżeniu wszystkich

me-1) Ibidem s. 77, Jakikolwiek żadnych śladów antymonatrcMcz-nych i wywrotowych

tendie-ncylj w lożach w ileńskich ".ej epoki nie znajdujemy i w tym w zględzie oskar­ żenie X. Korzeniowskiego może mieć tylk o charakter ogólnikowy, to jedinak za­ rzuty jego dotyczące dążenia, masonów do owej „nieokreślonej równości", wynika jącej ze słów Rabina o „prostej siermiędze równej purpurze monarchów” są idlziw- nyrn trafem, jeśli chodzi o stosunki lokalne, w cale a prąpos, „Prosta Odpowiedź'1 Korzeniowskiego zbiega się bowiem z mał-o znanym, -a nader ciekawym w dziejach masonerji polskiej, (piękne -dającym jej świadectwo faktem — pierwszej podjętej przez masonów litewskich ipróby zniesienia poddaństwa włościan, czego wyrazem była mowa cztonlka loży w ileńskiej „Gorliwego Litwina“ Szymona Zawiszy, л » г szalka U pickiego na zebraniu wyborczem w W ilnie w r. 18)17. Dodamy wszakże, że nile było to wystąpienie organizacji j-aiko całości, lecz poszczególnych jego człon­ ków, co jeszcze raz w ięcej na rzecz ich indywidualizmu przemawia·. Por.: W iado­ mości Brukowe, W ilno 1817. Bliżej o tem.

(15)

3S0 W S PRA W IE P R O S T EJ ODPOWIEDZI 14

bacznie „w plątanych" w owe „sekretne tow arzystw o". „W y — wo­ la — którzyście się w plątali w sidła tow arzystw a tajem nego, porzuć­ cie one, jeśli nie chcecie utracić tow arzystw a wiieicznego z Błogosła­ w ionym w Niebie. W y! którzy w pierwszych trzech stopniach tego to­ w arzystw a jesteście, nie wiecie nic, co się dzieje w tylnych lożach, łu d zą was, w y ślepo słuchacie i dopełniacie wolę tych, których nie znacie,..1)

1) X. Michat D łuski i*r·. 1760 r., prałat i archi-dijakon kapituły wileńskiej, nie­ gdyś sekretarz -słynnego brak. Maislsia-lski-ego. później audytor przy Kossakowskim. P oza czyinn-ościa-mi -związanem-i -bezpośrednio z -zaj-mowa-nem -przezeń stanowiskiem w hiera-rchji -kościelnej, oddaw ał się zarówno pracom ma-sońskim, ja!k i studljom nad różnolrodnemi zja-wiskami wi-eldky i życia praktycznego. O wtszechatroaności jego umysłu św iadczą 'dość liczne pozostałe w -literaiturze tej etp.oki ślady jego nau-koiw-oipuM-icystycznej d-zii łal-ności w postaci całego s-z-eregu aajroomaitsizyoh rozpraw, począws-zy od „sposobów leczenia kołtuna“ do „Uwag nad iiloizoiją dzie­ jów lud-zkiośc-i'’, ogłaiMza-nyc-h w w spółczesnych mu pismach warszawskich i w ileń­ skich. W -dziejach masonerji polskiej a zwłaszcza w his-torji tej Organizacji w ziemia-ch litewskich, niepoślednią odegrał rolę. M ason jeszcze z czasów stanisławow ­ skich był je:d(nym -z pierwszych reorganizatorów -zakon-u w W ilnie, -po ustaleniu się ma-so.nerji w czasach Ipokongresowyc-h. Wraz z dobrej pamięci Lu-dwikiem Platerem nieustannie czuw ał nad utrzymaniem niezależności narodowej lo ż y wileńskiej od W. W schodu Petersburga, -pragnąc -równocześnie uzyskać szeroką autonom ię całej prowincji litew skiej, przy zachowaniu jedynie „s-uwerennych" praw W, Wschodu narodowego w W arszawie, Wyrazem tego, godnego uw-agi separatyzmu jesi. nie­

znana zupełnie „Instrukcja od W O Lit. pod osobnem nazwiskiem. Doskonałej Jedności N-D.·. NP;. B:. M ichałowi Dłuskiemu, D:. B.\ Józefowi Strumrlle i P. B. D e­ legowanym ido W, W. Narodowego od -tejże loży“ ; (,z papierów m-asońsldch po członku loży nowogrodzkiej gen. F, Wojnliłowiczu, Bifblj. ord. Krasińskich Rps 5730), zawiiema-jąca sizereg postulatów -lóż wileńskich, przedstawionych W. W schodowi w W arszawie pirzez delegację, na której czele sta-ł Dłuski. (O -rezultatach u-kładów u Załęskiego op. cit. s. 225). Nader ciekawą jeis-t mowa-, którą mia-ł z tej okazji D łu sk i na posiedzeniu W, Wschodu. Słyszymy: w niej -wyraźne echa dawnej idei jagiellońskiej, nie obcej -ma-s-onom wileńskim tej epoki (Gos -N.\ B.\ Dłuskiego, n aj­ starszego ozlł-c-nka deputacji lo-ży prowincji litewskiej. Dru-k współcz. (1819). Por. Z ałęski Ibidem). Jest -to o-dpowieidź na przemówienie Brodzińskiego. W hierarch-ji m asońskiej -pi-alsltował D łuski VII, najwyżs-zy -stopień mae-onerjii polskiej — złotego i różanego -krzyża·, był cz-łon-kiem kapituły najwyższej, podwójnym mistrzem: ,p|ro- wincjon-ail-nej -loży wileńskiej „Doökpmatej Jedności’ , „Szkoły S-o-krates-a" i „Gorli­ wego Litwina". Umarł w r, 1821, a zgon jego m usiał -zrobić -niemałą -lukę w chw ie­ jących -się wskutek wewnętrznych rozterek i na-d-ci-ągającyph dh-mu-r reakcji, sze­ regach maisiane-rjii litew skiej. W nieznanym również Liście w ileńskiego m a so m Nar- buito-wicza do gen. FI. W-ojimłowi-cza, członka -nowogrodzkiej lo ży „W ęzeł Jedności’ .cnajiduje się nasllępuj ąca wzmianka dotycząca śmierci Dłuskiego: ,,-a zaś względem

bio-graij.i i mów, j-aikie piszesz N;. B;„ abym nadesłał, -które były w czasie -pogrzebu czynione S. P. N. B. Dłu-skiego, tych dotąd и-ie -dbstałem. Obchód był tyl-ko -kościel­ ny, a później ma być. Że X. X. m ieli ka-z-an-ia mic tiy(ch nie mogłem w żaden sposób od tych wydosltać, pomimo u-siil-ność moją największą i użycie do tego przyjaciół. Co -do biografji byłem u Nowomiej-skiego, Matrci-nowskiego i B.

(16)

-kamo-1 5 W S P RA W IE PR O ST EJ ODPOWIEDZI 3 8 1

Tak się przed staw ia w pobieżnem streszczeniu owa odpowiedź iia słynny swego czasu list p ra ła ta Dłuskiego,

A teraz parę s:ów o jej h storycznej w artości. Rzecz ta, jeśli ją od tła epoki odłączymy, nie będzie naturaln ie stanow iła jeszcze pomnika historyczno-literackiego. Nowych światów nie odkryła żadnych, więc znaczen.a jej z tego ty tu łu wyolbrzym iać nie próbujem y. Inną nato. m iast b ę d z e skala jej oceny, jeśli p atrzy ć na n ą będziemy przez p ryzm at ówczesnej m etody polem icznej, inna jej w artość — bo inne też w śród wszelkich tworów litera tu ry polemicznej tego okresu m iej­ sce i do tych tworów stosunek.

B roszura X. Korzeniowsk ego jest właściwe syntezą całej, rozpo­

czętej jeszcze w epoce sask'ej walki polemicznej pom iędzy masö- nerją, a nie dającym s:‘ę jej ujarzm ić praw ow iernym odłam em społe­ czeństw a polskiego. To jej znaczen e ogólne1. Ja k o fragm ent polem icz­ ny jest tem с ekawszą, że stanow i w yraz sporu pom iędzy dwoma ludźmi, należącym i do Kość oła, którzy — będąc biegli w teologji i re ­ toryce, a dogm atycznym sporom nie obcy — operowali wspólnemi ka- tegorjam i myślowemi, choć okazał się tak oddaleni od siebie na punk ­ cie rozum ienia najbardziej zasadn czych dogmatów.

Nie nasza rzecz ganić x. Dłuskiego, którego idee w ypływ ają prędzej z na.dmiernego, zgodnego z duchem owej epoki i charakterem społe­ czeństw a, ideal zowania m asonerji, niż z rzeczywistego niedow iar­ stw a lub chęci bluźnierstw a i wywołań a zgorszenia; nie nasza rzecz również rozpadać s ę nad skargą x. Korzeniowskiego i trafnością jego argum entów . O ile pierwsze jest w swem założeniu błędnem , o tyle drug e nie ustrzegło się w pewnym stopniu od przesady. Interesuje nas bardz ej ich porównawcza w artość historyczna. Porównawczo bo­

wiem, jeśli chodzi o ilu strację stosunków um ysłowych i obyczajo.

wych owej epoki lub charaktery sty kę dawnej polemiki naukowej, rze­ czy te znakcmic e się uzupełniają. List x. Dłuskiego jest n a jja sk ra w ­ szym chyba przykładem , jak daleko posuwali się masoni polscy w zgo­ ła indyw idualnem pojmowaniu genezy i ideologji stow arzyszenia, którego byli członkam '. Rzuca on światło na ogólny ch arak ter tej or­ ganizacji, której — wbrew jej założeniom, zgoła obcego duchowi pol­ skiem u pochodzenia — przypisyw ano najszczytniejsze idee i tem

sa-r.ika Znamierowskiego, B. NoEOwicza. Biografja ta ma być 15 następnego miest

drukowana w Kurjerze Litewskim. Posyłam tylko z księgi budowniczej lory pro­ gram pogrzebu" (Bibl. Kra*. 5730). Owego programu ani szczegółów ęi-ojekto* wanego obchodu masońskiego po x. M. Dłuskim w rękopisach masońskich iiie spotykaliśm y. O postaci tej zawierają również szczegóły książka Załęskiego oraz szkice S. F. D o b г j ь n s к i j M a so n skija ło ii w L itw ie i O c ze rk i po isio rji m asonsiw a w Litw ie. 1911, 1913.

(17)

3 8 2 W S PRA W IE PRO STEJ ODPOWJDEZI 1 6

mem działalność jej na zgoła inne, że się w yrazim y swojskie, skiero­ wywano tory. Samo w ysiąplen e Dłuskiego, którego m asoński polot n a tak górne acz niepewne zaprow adził szlaki, jest poniekąd w y tłu­ m aczeniem tego dwuznacznego napozór stanow iska w ielu wybitnych postaci tego czasu, popierających — pomimo swej nieposzlakow anej cnoty i wszelkich oznak zgody z K o ścołem — czynem, p ’ôrem i sło­ wem potęp ony przez W a h k a n zakon masoński. Bo przecie i sam au ­ to r niefortunnego „Listu" nie był w m asonerji polskiej, na ogólnem tle dziejów, postacią ujem ną: należał do rzędu najw iększych z po­ śród niej patrjotów , a zeszedł z tego św iata żegnany obustionnie — zarówno przez braci, jak i przez duchowieństwo, które mu z należne. m i honorami oddało ostatnią posługę. Postać to zaiste dla epoki cha­ rak tery sty czn a: z jednej strony służy jako przyk ład neobliczalnej w prost krańcowości jednostki, poddającej się wpływom ducha czasu, z drugiej — jest w ybornym w ykładnikiem kcmpromisowości pojęć ówczesnego społeczeństw a.

Co się tyczy X , Korzeniowskiego, a raczej jego broszury, to jest ona

jednym z wcale nie tak licznych, jakby należało oczekiwać, p rzy k ła­ dów rzeczowej obrony w iary, jednem z męskich w ystąpień, podykto- wanem nie bezkrytyczną niechęc ą do wszelakiego now atorstw a, po- spol tą bigoterją lub li tylko kaznodziejskim czy kapłańskim urzędem , lecz tak rzad k ą już wówczas, w owej epoce m oralnych w strząsów i eksperym entatorstw a niezłomnością przekonań relig jnych.

N a tle pam iętnej w p :erwszem dw udziestop'ęc‘oleciu XIX w. na Litw ie i Rusi w alki dwóch prądów ówczesnej umysłowości, nazw a­

nych przez Chmielowskiego „O bskurantyzm em 1 Liberalizmem", gdy

rzadko się ukazyw ały z pod pióra rzeczników ancien regime intel­ lectuel rzeczy, utrzym ane na należytym poziomie polem ki naukow ej, Cu tłum aczy pon;ekąd zbyt ostry term in „obskurantyzm u", zastoso­ w any przez historyka naszej 1 te ra tu ry do kierunku konserw atyw ne­

go, broszura X. Korzeniowskiego przedstaw ia s !ę w barw ach wcale

dodatnich. Stw ierdzić można nawet, że z pom iędzy wszystkich pism ulotnych, broszur i rozpraw na tem at m asonerj1, których — jak to zresztą sam x. Załęski p rzy zn aje — nie było tak wiele, „P rosta Od­ powiedź" w yróżnia się zarów no pod względem treści, jak i formy.

P isał o m asonach x. Łuskina, ale ten wogóle wszystko, co zachod­ nim Lbertynizmem trąciło, z reguły gromił: p isał znacznie odeń wię­ cej i Surow ecki, ale tego tak tem peram ent pisarski ponosił, że obni­ żało to nieraz powagę jego w ystąpień, w których obrzydzając nie- u stan n ’e m asońsk‘e „h erezje" i „kom ploty” , okazał jednak Kościołowi niezaprzeczoną usługę.

(18)

17 W SPRAWJE P R O S T EJ ODPOWIEDZI 383

tępią w czam buł wszystkich „ lo g k u jący ch um ysłów", adw ersarzow i swemu od „bałw anów " nie wym yśla, ograniczając się do wyrzucenia m u jego fałszywego stanow iska, do czego z ty tułu teologa i kazno­ dziei m iał niezaprzeczone praw o, a jako k ap łan katol cki — prosty obowiązek. Spraw ę całą trak tu je bardziej od Łuskiny i Surowieckiego indyw idualn e, nie dziw na zreszą, bo gdy tam ci w ystępow ali przeciw m asonerji, jako powszechnem u zboczeniu ogółu, ten za punkt w yjścia m iał błędne w założeniu w ystąpienie jednostki i na niem, jak sam to przyznaje, o p arł swój ak t oskarżeń a. Od klasyków antym asońskiej litera tu ry w ro d zaju B arruela, argum entów nie zapożycza, zagadnienie samo ro zp atru je w płaszczyźnie logicznych dowodzeń apologety w ia­ ry; nie potępia bezapelacyjnie „w plątanych w sidła tajem nego stow a­ rzyszeń'a", lecz sta ra s ę raczej ich nawrócić słowami ewangelji, m a­ ło ufając zwrotom retorycznym , którem i tak często operuje w spół­ czesny mu adw ersarz obozu masońskiego. Odpowiedź swą nazyw a „prostą"; jak na pro stą jest nieco przydługa i niew spółm ierna z roz­ m iaram i „Listu", jeśli 78 stron druku zajm uje, bardziej jednak jest p ro sta w swej treści, niż pełne w ykrzyknień, porów nań i epitetów rzeczy Surowieckiego, którego dzieł same ty tu ły tak o d b ijają jask ra­ wo od skromnego nagłów ka repl ki dominikańskiego kaznodziei.

Jeżeli p om inem y pow stałą w dwa lata po w ydaniu „P rostej Od­ pow iedz" już na innym gruncie polem ikę Surowieckiego ze S tanisła­ wem Potockim, to broszura x. Korzeniowskiego będz e chyba o stat. nim w literatu rze śladem czynnego w ystąp enia przedstaw icieli Kościo­ ła przeciwko m asonerji w Polsce.

J a k e były lcsy broszury, k tó rą omówiliśmy — nie wiemy. M ożli­ we, że nakład, w niewielu zresztą pewnie odbitkach, rzucony na ry ­ nek ks'ęgarski, został przez obóz przeciw ny wykupiony i z handlu usunięty, co tłum aczyłoby późniejszą rzadkość broszury. Czy takow a dopięła zaś swego celu i zm niejszyła znacznie k u lt m asonerji — po­ zw alam y sobie w ątpić. Że zaufanie do „zakonu" w śród profanów, a może i braci, neuśw iadom ionych co do jego istotnych celów, m usia­ ło jednak podkopać — to pewna, bo świadczą o tem, odzyw ające s’ę w łaśnie z W ilna, jeszcze w p arę lat po ogłoszeniu „Prostej Odpowie­ dzi", utyskiw ania masonów na „napojonych przesądam i" „przeciw ni­ ków zakonu“.1) M ożliwe też, że skłoniła niektórych braci do zastano-*) Mason w ileński Naiributowlcz w liście do gen. Wojniiłowicza: „Oby szczęście z pomyślnościami w każdem żądan/u Twoim były Ci na pogotowiu, a jak ciem ­ ności znikają przed' światłem i słońca promieniami, tak Ty N. B. swym światłem i zwykłą wrodzoną Ci dobrocią wyprowadzać rzecz z błędów tych, którzy nie znają celóV/ prawdziwego L (wolnomularstwa, p. a.) i napojeni przesądam i spotwarzają nasz

Zakon".

(19)

3 8 4 W S PRA W IE PROS TEJ ODPOWIEDZI .18

"wienia się n ad rzeczywistem i w aloram i m asońskiej Ideologji i/w y stą ­ pienia przec'w tak potęp onej przez x. Korzeniowskiego „bezbożnej ta ­ jem niczości", bo również z W ilna, z ośrodka opisanej przez nas pole­ miki, poczęły odzywać się pierwsze głosy, dom agające się rew izji nie­ których, najbardziej w ątpliw ych w treści praw zakonnych.1)

Z pism w obronie m asonerji ukazało s ę jeszcze w r, 1821, ale już na gruncie warszawskim , tłum aczone z niemieckiego przez B rodziń­ skiego „O tow arzystw ie wolnych m ularzy“.2) Był to jednak już praw ­ dziwie łabędzi śpiew m asonerji polskiej. Potem już o żadnej obronie zakonu nazew nątrz, ani o broszurach zaczepnych nie słychać: praw ­ da, że już w roku następnym , podcięta ukazem carskim, m asonerja na ziemiach dawnej Polski de iure istnieć przestaje.

1) O projektach reformy w śród masonów w ileńskich |ror. Z a ł ę s k i op. cit., 211—216; С n o i t o , op. cit., 327—334. D o b r j a n s k i j , 1913, lil6 — 126.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dziękuję Ojcze święty, że w Liście piszesz o największej miłości, o miłości Boga do ludzi, miłości, która jest troskliwa, czuła, wybaczająca, pochylająca się

B anach, Sur les operations dans les ensembles abstraits et leur application uax equations intógrales,

Drugi rozdział tej części tworzą obserwacje na temat formy i funkcji tekstów, przy czym najbardziej interesująca wy- daje się partia, w której autor rozważa związki

[r]

Mój teść był murarzem z zawodu i w zimie, [kiedy] nie było roboty – bo kiedyś to [jak] mróz złapał, kończyło [się pracę] raz dwa – miał chwilę czasu, a u nas

Przyjrzyj się ilustracji i na ich podstawie oraz własnej wiedzy wykonaj polecenia. Podaj, kto był władcą tego państwa w okresie, kiedy tę

Rzeczywiście tytuł nie bryluje precyzją, lecz propozycja Autora recenzji, aby przesunąć datę na rok 1871 może okazać się niewystarczająca.. W artykule znalazły

In this report an overvieuw is given of the literature published on a production situation with parallel machines.. Such a situation causes problems which are different from