• Nie Znaleziono Wyników

Okoliczności i czas powstania "Wyprawy plebańskiej"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Okoliczności i czas powstania "Wyprawy plebańskiej""

Copied!
31
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław Grzeszczuk

Okoliczności i czas powstania

"Wyprawy plebańskiej"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 57/1, 1-30

(2)

1, R O Z P R A W Y I A R T Y K U Ł Y

STANISŁAW GRZESZCZUK

OKOLICZNOŚCI I CZAS POWSTANIA „WYPRAWY PLEBAŃSK IEJ” 1

W y p r a w a plebańska nie była dotąd przedm iotem system atycznych

i szczegółow ych badań. Zajmowano się nią wpraw dzie w ielokrotnie i sporo na jej tem at napisano, z rezultatam i jednak dla poznania tego zagadkowego i niezm iernie ciekawego utworu — w ięcej niż skromnymi. W niosek ten nieodparcie nasuwa krytyczna lektura enuncjacji nauko­ w ych i literackich, poświęconych W y p r a w ie pleb ań skiej i ogłoszonych na przestrzeni ostatnich 150 lat. Konfrontacja anonimowego dialogu i „literatury przedmiotu” m ogłaby sugerować, że m amy do czynienia z utworem wyjątkow o trudnym i nieczytelnym , gdyby nie świadczyła raczej o powierzchowności analiz oraz niew łaściw ych narzędziach i m e­ todach badania. Rzecz to prawdziwie zdum iewająca, że ten niew ielki, nieco ponad pół tysiąca w ierszy liczący, tekst zdołał wyprowadzić w pole wszystkich bez mała zajm ujących się nim w ytraw nych i inteligentnych krytyków i badaczy.

Nie tylko dla w yostrzenia paradoksu w inniśm y dodać, że odpowie­ dzialność za tę sytuację bynajm niej nie spada na nieznanego autora

W y p r a w y p lebańskiej ani na jego dziełko. W prost przeciwnie, twórca

Albertusa zrobił w szystko, by kłopoty księdza plebana b y ły jak naj­ bardziej przejrzyste i zrozumiałe dla ow oczesnych czytelników. Inaczej bowiem W y p r a w a plebańska nie m ogłaby spełnić funkcji broszury po­ litycznej i polemicznej, zrodzonej z aktualnych w ydarzeń i do nich się ustosunkowującej, w sposób określony ideologią autora. O funkcję tę nie bez powodu, acz uprzedzając w yw od y szczegółowe, pierwszą część przygód A lbertusow ych podejrzewamy.

Nie zamierzał też oczyw iście autor W y p r a w y plebań skiej ukrywać przyczyn, które jego dziełko pow ołały do życia, przed X IX - i X X -w iecz- nym czytelnikiem , byle ten tylko umiał w e w łaściw y sposób zwierzenia autora odczytać. Są one zaś nadzwyczaj w ym ow n e i wyraziste. I jedynie

(3)

w św ietle dotychczasowego stanu badań, a nie lektury tekstu, na gro­ teskow y żart zakrawa konstatacja, która oczyw iście z żartem nic w spól­ nego nie ma, że wszystko, absolutnie w szystko, czego historyk literatury i uw ażny czytelnik chciałby się dowiedzieć na tem at genezy W y p r a w y

plebańskiej, ideologii tego utworu, jego charakteru literackiego i prze­

znaczenia, a nieledw ie i zastosowanej w nim m etody artystycznej — powiedziane jest w kilkunastu początkowych wersach Plebanowego m onologu, stanowiącego w łaściw ą ekspozycję sowiźrzalskiej humoreski:

Owa sie nie wysiedział i nasz sta spokojny:

Miasto ksiąg — ile baczę — musim patrzyć wojny. Już teraz wnoszą na nas obyczaje nowe,

Chcą nas mieć do potrzeby żołnierskiej gotowe.

Co wiedzieć, jak w to trafić? Jam sie w tym nie schował, Anim sie żołnierzowi, jak żyw, przypatrował.

Ba, w iele nas, cochmy ich przedtem nie widali, Aż dopiero, gdy nasze snopki wytrząsali, Tak że drugi nie został i przy skórze chleba; Nie baczą jednak, skąd mieć, ale że mieć trzeba. Jużem wszytko wyprzedał, nie masz nic w stodole, Chcąc też wysłać z swej sztuki ziemie na Podole. Gdyż starszy zezwolili, muszę też wyprawić,

Choćby i rewerendę odświętnią zastawić, [w. 1—14]1

Z tekstu przytoczonego można niew ątpliw ie w iele dowiedzieć się 0 utworze, pod warunkiem jednak, że znajdzie się w łaściw y klucz, po­ zw alający odczytać w ypow iedź Plebana w kontekście historycznym 1 literackim końca XVI stulecia. Poszukiwanie tego klucza jest zarazem pierw szym problemem badawczym, jaki stoi przed nami, wiąże się bow iem najściślej z pytaniem o genezę W y p r a w y p lebań skiej. Określenie czasu, okoliczności oraz przyczyn powstania jakiegoś utworu jest zawsze pierw szym i podstawowym warunkiem jego poprawnej interpretacji i oceny; tu nabiera jednak znaczenia szczególnego. Dotychczasow e próby rozszyfrowania tego utworu, określenia jego sensu, w ym ow y ideow ej i charakteru artystycznego dlatego zw ykle prowadziły do rezultatów chybionych i błędnych, że dokonywane były poza kontekstem histo­ rycznym i bez znajomości faktów , o których wzm iankuje się w W y p r a ­

w ie plebańskiej. Zmierzając do zaproponowania interpretacji całkow icie

odm iennej, zarówno w generalnej koncepcji, jak i w e w szystkich istotnych szczegółach, w stosunku do dotychczasowego stanu badań, tym spra­ wom , o decydującym — jak sądzę — znaczeniu, należy pośw ięcić znacznie więcej, niż to się praktykowało, uwagi.

1 Cytaty z W yprawy plebańskiej na podstawie wydania: Antologia literatury

sowiźrzalskiej XV I i XVII wieku. Opracował S. G r z e s z c z u k . Wrocław 1966.

(4)

O P O W S T A N I U „ W Y P R A W Y P L E B A Ń S K I E J ” 3

W y p r a w a plebańska jest według powszechnego, i chyba najzupełniej

słusznego, przekonania utworem inicjującym na gruncie polskim lite ­ raturę sowiźrzalską. W syntetycznym opisie dialogu i dla jego pra­ widłowej interpretacji fakt ten ma znaczenie niebagatelne, decydujące nie tylko o opisie m etody artystycznej, ale i kształtujące ideologię utworu. W szystko to sprawia, że tekst W y p r a w y trzeba odczytyw ać w dwojakiej perspektyw ie. Najpierw w kontekście wydarzeń, które złożyły się na jego powstanie, które go w yw ołały, a w ięc na planie historycznym. Następnie w kontekście techniki artystycznej polskich sowiźrzałów oraz w ym ow y ideowej ich m etody twórczej, a w ięc na planie poetyki. Te dwa plany traktowane łącznie mogą dopiero udzielić zadowalającej odpowiedzi na tem at ideologii i funkcji społecznych tego utworu, dla których z kolei jego geneza ma istotne znaczenie.

Dlatego też przedmiotem niniejszej rozprawy, zbierającej raczej materiał do prawidłowego odczytania W y p r a w y p lebańskiej niż cało­ ściowo zamykającej badania nad tym utworem, jest ów plan history­ czny, społeczna, pozaliteracka i aktualna geneza, a także w stępny opis ideologii dialogu, fragm entaryczny jednak i niepełny, związany bowiem z jednostronną kategorią źródeł uw zględnionych obecnie, tj. źródeł hi­ storycznych. A le i one, jak się okaże, na te tem aty istotniejsze i dla interpretacji W y p r a w y zasadnicze w ie le powiedzieć mogą.

2

Pójdziem y w tym celu szlakiem podpowiedzianym przez Plebana w cytowanej w yżej wypow iedzi, konfrontując ją w całej rozciągłości z dotychczasowym stanem badań — w celu definityw nego i udokumento­ wanego w yelim inow ania innych, w ysuw anych przez poprzedników, in­ terpretacji genetycznych. W danym m iejscu interesować nas będą te fragmenty monologu Plebana, które wskazują na określone, choć dotąd nie zidentyfikowane podłoże historyczne powstania W y p r a w y . Zawarte są one przede w szystkim w czterech pierw szych wersach:

Owa sie nie wysiedział i nasz stan spokojny:

Miasto ksiąg — ile baczę — musim patrzyć wojny. Już teraz wnoszą na nas obyczaje nowe,

Chcą nas mieć do potrzeby żołnierskiej gotowe.

— a ponadto w w. 12 i 13, które wszakże przypomnieć tu trzeba w kon­ tekście nieco rozszerzonym:

Jużem wszytko wyprzedał, nie masz nic w stodole, Chcąc też wysłać z swej sztuki ziemie na Podole. Gdyż starszy zezwolili, muszę też wyprawić, Choćby i rewerendę odświętnią zastawić,

(5)

Innym i słow y, Pleban niedwuznacznie stwierdza, że w czasie po­ przedzającym napisanie W y p r a w y pleba ńskiej duchowieństwo zobowią­ zane zostało do w ysłania (wysyłania?) żołnierza „z swej sztuki ziemie na Podole”, że stało się to za zgodą „starszych”, a więc braci star­ szych — senatorów, w tym oczyw iście również senatorów duchownych — biskupów, oraz że b yły to „obyczaje now e”, niezw ykłe i zdum iewa­ jące. Niezależnie od tego, czy Plebanowi zawierzym y, czy też nie, słowa jego wym agają sprawdzenia w św ietle faktów historycznych. Empiry­ czna prawdziwość słów Plebana i przystawalność ich do wydarzeń życia zbiorowego, o których traktują, ujaw niłaby m om enty najbardziej m aterialne w genezie utworu i stanowiłaby autom atycznie niezbitą podstawę dalszych rozważań. Jeżeli jednak Pleban rozmija się z fak­ tami, wów czas pytanie generalne dotyczy celu i sensu takiej „sowiźrzal- sk iej” m istyfikacji oraz warunków, w jakich powstała i m ogła funk­ cjonować. W każdym wypadku chodzi o tak czy inaczej pojęte tło historyczne, bądź bezpośrednio, bądź tylko pośrednio oddziaływające na kształt literacki i ideow y utworu. Ponadto bez przeprowadzenia konfrontacji historycznej w szelk ie pozostałe problem y W y p r a w y zawi­ słyb y w próżni, niepodobna by ich też w sposób w łaściw y rozważyć. Dlatego pytanie o genezę W y p r a w y pleba ńskiej jest, jak dotąd, pyta­ niem podstawowym , na które koniecznie trzeba poszukać odpowiedzi. Nie jest to jednak problem w badaniach nad W y p r a w ą plebańską zupełnie nowy. Stawiano go w ielokrotnie i rozwiązywano w najlepszych intencjach, lecz albo powierzchownie, albo błędnie, pozostając w nie­ zgodzie z tekstem utworu lub z historią, bądź naw et i z jednym, i z dru­ gim. Tak postępuje np. kom entatorka tomu 3 D ram atów staropolskich, likw idując przy okazji sam problem genezy W y p r a w y . Stwierdza ona objaśniając w. 12: „obowiązek dostarczania odpowiedniej ilości pod­ danych z łana [...] do wojska obowiązywał także duchow nych” 2. Na­ prawdę jednak to nigdy nie obejmował on duchowieństwa, nie ciążył naw et na dobrach szlacheckich; jedynie z m ajątków królewskich w y ­ staw iano piechotę wybraniecką, do której zresztą szlachta ustosunko­ w yw ała się bardzo niechętnie. Przy takim objaśnieniu „nowe obyczaje”, na które narzeka Pleban, stają się retorycznym ozdobnikiem pozbawio­ nym w szelkiej treści.

Początek W y p r a w y p leb a ń sk iej obfituje w inform acje pozwalające w yjaśnić okoliczności powstania dialogu — przecież interpretacje gene­ tyczne, oparte jedynie na sam ym tekście trudno uznać za w ystarcza­ jące. Takich jednakże jest większość. Rozpoczyna je Hieronim Juszyński

2 Dramaty staropolskie. Antologia. Opracował J. L e w a ń s k i , T. 3. Przypisy opracowała J. M a j e r ó w a. Warszawa 1961, s. 367.

(6)

O P O W S T A N IU „ W Y P R A W Y P L E B A Ń S K I E J ’

— ostatni zarazem autor, który W y p r a w ą jeszcze rozumiał; żałować przeto wypada, że jego zadziwiająco trafne odczytanie utworu zostało przez następców całkowicie zlekceważone. Nie wahałbym się twierdzić, iż tkw i w tym jedna z istotnych przyczyn impasu, w jakim znalazły się późniejsze badania nad W y p r a w ą plebańską. Autor D ykcjonarza

p o e tó w polskich pisał:

Sławna to była krytyka tych wypraw wojennych, którymi duchownych obciążano, a razem pokazanie małego pożytku tak zebranego w ojska8.

Z satysfakcją odnotowując nader inteligentną i, jak się okaże, trafną interpretację Juszyńskiego, trzeba jednak obecnie pominąć jej elem enty najważniejsze, odnoszące się do ideologii i funkcji społecznej utworu.

Stanowią one zresztą najmocniejszą stronę owej interpretacji. To bowiem , co cytow any autor um iał powiedzieć o genezie utworu, nie ty le może jest błędne, ile nie udokumentowane. I choć dobrze zrobili ci badacze, którzy Plebanow ym narzekaniom zawierzyli, wszakże odwo­ łując się, podobnie jak Juszyński, w yłącznie do wskazówek płynących z utworu, a naw et je generalizując — sprawy genezy historycznej W y ­

p r a w y plebańskiej nie posunęli ani na krok. W znacznej większości

w idzieli oni w W y p r a w ie literacki pogłos ustawowego obowiązku w y ­ syłania żołnierzy z dóbr duchownych „na Podole”. Wraz z K. W. Wój­ cickim, M. W iszniewskim, Z. Glogerem i innym i dzielą ten pogląd P. Chmielowski, A. Brückner, K. Badecki, J. K rzyżanow ski4. Przeko­ naniu tem u zarzucić można błędność jedynie w jego skrajnej postaci, gdzie m ówi się wprost o ustawie sejm owej, w pozostałych przypadkach — jedynie gołosłowność i brak należytej dokumentacji. Ocenę tę po­ tw ierdzi zw ięzły przegląd dokonań prawnych w tym zakresie, potrzebny nie tylko do polem iki z pow yższym i poglądami, czy też z koncepcjami Kazimierza Budzyka, o których niżej, ale również do interpretacji samego tekstu W y p r a w y , zwłaszcza zaś „nowych obyczajów”, które ty le kłopotów przysporzyły księdzu Plebanowi.

3 H. J u s z у ń s к i, Dykcjonarz poetów polskich. T. 2. Kraków 1820, s. 462— 463.

4 K. W. W ó j c i c k i , Stare gawędy i obrazy. T. 3. Warszawa 1840, s. 145. —1 M. W i s z n i e w s k i , Historia literatury polskiej. T. 7. Kraków 1845, s. 151. — Z. G l o g e r , Encyklopedia staropolska. Т. 1. Warszawa 1900, s. 35. — Р. С h m i e-1 o w s к i, Historia literatury polskiej od czasów najdawniejszych do końca wieku

XIX. Wydanie nowe przygotował... S. K o s s o w s k i . Т. 1. Lwów [1914], s. 338. —

K. B a d e c k i , Przedmowa do: Polska komedia rybałtowska. Lwów 1931, s. XII. — A. B r ü c k n e r , Encyklopedia staropolska. Т. 1. Warszawa 1939, szp. 84. — J. K r z y ż a n o w s k i , Dramaturgia Polski renesansowej. W: W wieku Reja

(7)

3

Jednym z zasadniczych przyw ilejów duchowieństwa w średniow ie­ cznej Polsce było zw olnienie od uciążliw ego obowiązku służby w oj­ skowej, który w całej rozciągłości spoczywał na świeckich właścicielach dóbr ziemskich. Odnosiło się ono wszakże jedynie do posiadaczy bene­ ficjów kościelnych, nie obejmowało zaś duchownych trzym ających do­ bra na prawie rycerskim , a w ięc prywatne, rodowe. Ci ostatni, podobnie i sołtysi, „tak duchow nych jako i św ieckich osób” 5, w m yśl przepisów

S t a t u t u Kazimierza W ielkiego „na każdą wojenną w ypraw ę b yli po­

w inni jachać w ed le m ajętności sw ej” 6.

Zw olnienie od obowiązku w ypraw y wojennej z w łaściw ych dóbr kościelnych, charakteryzujące uprzywilejowaną pozycję kleru w świad­ czeniach na rzecz państwa, stanowiło zarazem „jedną z najdrażliwszych kw estii spornych m iędzy stanem duchownym a św ieckim ”.7. W pełni w ięc zrozumiała jest temperatura postulatów szlacheckich i dyskusji w okół tej spraw y w czasach późniejszych, a m ianowicie w dobie egze­ kucji. Grunt wszakże do tej dyskusji przygotowany został poniekąd już za panowania Kazimierza Jagiellończyka. Ideologicznie w Memoriale Jana Ostroroga, prawnie w precedensowej ustawie wydanej w Piotr­ kow ie 1477 roku.

Autor M o n u m e n t u m nie tylko stwierdzał ogólnie, że „panowie du­ chowni, tak w ielebni biskupi, jako też w szyscy inni wszelkiego stopnia, od najw yższego do najniższego, są obowiązani Rzeczypospolitej do w ielu p o w in n o ści8, ale wprost domagał się, gw ałtow nie i obelżyw ie, św iad­ czeń z ich strony na obronę kraju, sięgając po argum enty do Biblii i prawa kościelnego 9.

5 Statuta i przywileje koronne z łacińskiego języka na polskie przełożone. No­ wym porządkiem zebrane i spisane przez J. H e r b o r t a z F u l s z t y n a . Kraków 1570, s. 560. — Statuta, prawa i konstytucyje koronne, łacińskie i polskie, z Statu­

tó w Łaskiego i Herborta i z Konstytucyj Koronnych zebrane... Spisane, sporządzone

i wydane przez J. J a n u s z o w s k i e g o . Kraków MDC, s. 699. — VL [ = Volu­

mina legum. Przedruk zbioru praw staraniem XX. Pijarów w Warszawie, od roku

1732 do roku 1782 wydanego. Warszawa 1859] 1, 3. Liczby wskazują tom i stronę. • Statuta i przywileje koronne..., s. 559. — Statuta, prawa i konstytucyje koron­

ne..., s. 696. — VL 1, 3.

„Jachać” — najpewniej nie osobiście, ale przez zastępców. Zob. J. F r i e d b e r g ,

Pospolite ruszenie w Wielkopolsce w drugiej połowie XV wieku. Lwów 1900,

s. 24—25.

7 W. P o c i e c h a , Walka sejmowa o przywileje Kościoła w Polsce w latach

1520—1537. „Reformacja w Polsce” 1922, nr 7, s. 173.

8 A. P a w i ń s k i , Jana Ostroroga żyw ot i pismo „O naprawie Rzeczypospolitej”.

Studium z literatury politycznej X V wieku. Warszawa 1884, s. 133.

(8)

O P O W S T A N IU „ W Y P R A W Y P L E B A Ń S K I E J ” 7

Wzmiankowaną ustawę piotrkowską, o której w spółautorstw o nie bez powodu chyba można by Ostroroga podejrzewać, łączy z M o n u m e n -

i u m nie tylko bliskość czasowa oraz świecka, antykościelna racja stanu,

ale i pew ne pokrewieństwo losów historycznych. Obydwa te dokum enty znane b y ły działaczom egzekucyjnym i przez nich w procesie w alki 0 uszczuplenie przyw ilejów duchowieństwa wykorzystane.

Na tle dotychczasowego, a nawet i późniejszego stanu prawnego ustawa Kazimierza Jagiellończyka stanowiła w yrazistą nowość, zobo­ wiązując ogół duchowieństwa do w ystaw ienia żołnierza nie tylko z dóbr prywatnych, ale i b en eficja ln y ch 10. Nie można oczyw iście nadm iernie jej przeceniać.

Statut ten [...] nie obalił zasadniczo wolności dóbr kościelnych od wyprawy wojennej, najpierw bowiem odnosił się tylko do jednego wypadku (wyraźnie mówi „pro hac expeditione” w przeciwieństwie do świeckich, o których w y ­ raża się „iuxta consuetudinem”); po wtóre nigdy w rzeczywistości nie został wykonanym u .

Stanowił wszakże precedens, na który można się było powołać 1 który można było w ykorzystać w w alce z duchow ieństwem . Tak też się stało. Ustaw ę piotrkowską 1477 r. w ydobył Jakub Przyłuski, przy­ pomniał ją i podsunął posłom ziemskim, czym przyczynił się — jak sam wyznaje 12 — do uchw alenia analogicznej ustaw y Zygm unta Starego w r. 1544 (VL 1, 285— 287) 13. K onstytucja ta, podobnie jak poprzednia, miała charakter jednorazowy i warunkowy, i również nie została zrea­ lizowana 14. Jest wszakże ważnym dokumentem dla charakterystyki

10 F r i e d b e r g , op. cit., s. 26. — VL 1, 104.

11 A. O h a n o w i с z, Ciężary państwowe duchowieństwa w Polsce w drugiej

połowie XV i w początkach XVI wieku (1447—1530). Lwów 1911, s. 6. — Zob. także

F r i e d b e r g , op. cit., s. 27.

W odpisie S. G ó r s k i e g o (Bibl. Jagiellońska, rkps 6561/III: Acta Tomiciana, t. 17, s. 700) czytamy nawet: „pro h,ac expeditione contra Turcos”. J. P r z y ł u s k i (W: Statuta Regni Poloniae. Kraków [1548], s. [CXII]) wzmiankował go wśród sta­ tutów De singulari expeditione contra Turcas. Acta Tomiciana zaopatrzyły tę usta­ wę tytułem Ordinatio bellicae expeditionis in Thurcos oraz podały prawidłową datę jej powstania: 1477, podczas gdy P r z y ł u s k i (W: Statuta Regni Poloniae, s. [CXII]; Leges seu Statuta ас privilégia Regni Poloniae omnia. Szczucin—Kraków 1553, s. 910—941) oznaczył ją błędnie na r. 1475. Podobnie VL 1, 104.

18 Leges seu Statuta ас privilégia Regni Poloniae omnia, s. 942. Sprawę tę przypomniał B. U l a n o w s k i w swoim wykładzie habilitacyjnym, poświęconym Przyłuskiemu (Jakub Przyłuski i jego „Statut”. „Reformacja w Polsce” 1922, nr 8, s. 255).

18 Tekst polski: Bibl. Jagiellońska, rkps 6562/III: Acta Tomiciana, t. 18, s. 57— 65.

14 A. D e m b i ń s k a , Zygmunt I. Zarys dziejów wewnętrzno-politycznych

(9)

interesującego nas zagadnienia i procesu historycznego, a m ianow icie egzekucji praw, która je postawiła na porządku dziennym. Odpowiedni jej punkt trzeba tu przytoczyć in extenso, zwłaszcza że w dziejach pra­ wodawstwa polskiego w. XVI — w tym przynajmniej zakresie — jest to fakt odosobniony, a w ysoce znamienny, świadczący o sile stronnictwa reform oraz o ówczesnych tendencjach uzdrowienia sytuacji m ilitarnej i finansowej państwa:

Naprzód, wedle starego zwyczaju, panowie świeccy ze wszytką szlachtą będą powinni wojenną rozprawą, każdy wedle możności swojej najwiętszej, wedle statutu i przywilejów. Na co się też poddali dobrowolnie pospołu z swoim duchowieństwem wszytkim, tak świeckich, jako zakonnych kapłanów, książa arcybiskupi, biskupi, archimandrytowie, władykowie, aby i oni też tymże obyczajem, według możności, majętności swoich na wojnę w y p r a w i a l i , ale tylko przeciwko samemu tureckiemu nieprzyjacielowi, gwałtownemu i nawałnemu. Tam oni sami osobami swymi wolni będą od ciągnienia na wojnę, ale miasto siebie i n s z e w y p r a w i a ć m a j ą , a sami przy koście- lech zostaną dla wypełnienia urzędu kapłańskiego15.

Ponadto, w odniesieniu do świeckich beneficjatów, król zobowiązał się uprosić papieża, aby tym , „którzy duchowny chleb mają, a kapłany nie są”, „wolno było osobami sw ym i na w ojnę jachać” 16.

Dodajmy dla zamknięcia dotychczasowych wyw odów , iż ustaw ę piotrkowską Jagiellończyka wpisano do A c tó w Tom icianów wraz z tek ­ stem przygotowywanego w ted y do druku M em oriału Ostroroga i przed­ m ową niedoszłego w y d a w c y 17, obok dwóch ciekaw ych projektów re­ form y wojskowo-skarbowej 18, sform ułowanych najpewniej w związku z niebezpieczeństwem tureckim i przeznaczonych na sejm piotrkowski 1544 roku 19. W kilka lat później obydw ie ustawy, Kazimierza Jagielloń­

15 Bibl. Jagiellońska, rkps 6562/III: Acta Tomiciana, t. 18, s. 57—58; tekst ła­ ciński m. in.: VL 1, 285. Wszystkie podkreślenia w cytatach — S. G.

16 Bibl. Jagiellońska, rkps 6562/III: Acta Tomiciana, t. 18, s. 61—62. — VL 1, 286.

17 Przedmowę tę można uznać za wyraz opinii środowiska szlacheckiego, anty- klerykalnie i reformacyjnie nastawionego, które w autorze Memoriału widziało poprzednika i sojusznika w walce politycznej i ideologicznej z duchowieństwem.

Zob. P a w i ń s k i , op. cit., s. 124—125.

18 Bibl. Jagiellońska, rkps 6561/111 : Acta t Tomiciana, t. 17: J. O s t r o r ó g ,

Monumentum (s. 631—664); Ordinatio bellicae expeditionis in Thurcos [...] 1477

(s. 700—702); Modus instituendi tributi (s. 703—706); Modus instituendi contributio­

n s (s. 707—715).

ie przypuszczenie to wysunęła D e m b i ń s k a (op. cit., s. 46—48), która też owe projekty syntetycznie omówiła i oceniła, błędnie jednak uważając ustawę piotrkowską z 1477 r. za pierwszą redakcję Inventio bellicae expeditionis et defen-

dendi Regni Poloniae contra vim validam Turcorum (taki tytuł nosi w A dach To- micianach polska wersja ustawy Zygmunta Starego z r. 1544).

(10)

O P O W S T A N IU „ W Y P R A W Y P L E B A Ń S K I E J ’ 9 czyka i Zygm unta Starego, najpierw w zm ian kow ał20, a następnie w 1553 r. wydał Jakub Przyłuski w dziele Leges seu S ta tu ta ас privilégia

Regni P o lo n ia e 21, nie bez powodu prześladowanym przez władze du­

chowne 22.

Tekst konstytucji piotrkowskiej 1544 kusząco bliski jest wypowiedzi Plebana i racjonalnie zdaje się tłum aczyć jego kłopoty. Niepodobna jednak przypuścić, by W y p r a w a plebańska mogła powstać około roku 1544. Przym ierzanie tego utworu, którego znany pierwodruk nosi datę 1590, do w ypadków historycznych od tej daty odległych prowadzić może tylko na m anowce i w yw oływ ać złudzenia interpretatorów, co się zresztą w dziejach badań nad W y p r a w ą niestety zdarzało.

N iezależnie od uzyskanych dotąd w yników i konstatacji badawczych stwierdzić trzeba, że księgi praw obowiązujące w dawnej Rzeczypospo­ litej nie są najlepszym źródłem do poznania interesujących nas pro­ blemów. W niew ielkim bowiem stopniu usankcjonowały one różnorodne i w ielokrotnie zgłaszane projekty reform czy postulaty szlacheckich publicystów i działaczy. W iele tych postulatów i projektów znaleźć można w aktach sejm ikowych, sejm owych sprawozdaniach czy poli­ tycznych broszurach. I ta kategoria źródeł, częściowo przynajmniej, zostanie wykorzystana w dalszych rozdziałach pracy. Na razie jednak trzeba pójść szlakiem dotychczasow ym i prześledzić nieliczne zapisy w V o lu m in a le g u m poświęcone kw estiom „wypraw y w ojennej” ducho­ w ieństw a, Pleban bowiem wspom ina nie o pobożnych życzeniach braci szlachty, lecz o ustawow ym obowiązku.

N ajwcześniejsze chyba są w tej sprawie postanowienia konstytucji sejmu piotrkowskiego 1562/63, choć trudno je oczyw iście uznać za ustawę, jakiej domagała się izba poselska i jakiej oczekiwało społeczeństwo szla­ checkie. Świadczą jednak dobitnie, że sprawa reform y już dojrzała, za­ powiadają jej załatwienie na najbliższym sejm ie. Rozdział O służeniu

w o jn y panów d u c h o w n y c h głosił:

Item też prosili u nas posłowie ziemscy, aby panowie duchowni z gruntów

ziemskich wyprawę wojenną byli powinni, a pospołu z innym rycerstwem Rzeczypospolitej w tej mierze służyli. My, iż panowie duchowni odwoływają się na przywileje swoje i na wolności, które od takowej wyprawy mieć się powiadają, tę rzecz na przyszły sejm do rewizji listów odkładamy. [Vb 2, 20]

Spraw y te rzeczyw iście b y ły przedmiotem obrad sejm u 1563/64, ale nie zostały załatwione ani definityw nie, ani po m yśli posłów szlacheckich i poszły w dalszą odwlokę. Dopiero, na skromną miarę, wraca do nich

20 Statuta Regni Poloniae, s. [СХИ].

21 Leges seu Statuta ас privilégia Regni Poloniae omnia, s. 940—944. 22 U 1 a n o w s к i, op. cit., s. 252.

(11)

konstytucja r. 1607, ponawiając jed ynie postanowienia S t a tu t u wiślic­

kiego w odniesieniu do dóbr dziedzicznych, a w ięc nie beneficjalnych du­

chowieństwa. Św iadczy ona w gruncie rzeczy o przegranej obozu szlachec­ kiego, aż nadto dobrze uzasadnionej czynnikami klasowym i i politycz­ nym i, które m. in. przyczyniły się do załamania reformacji w Polsce, oraz o sile stanu duchownego, pom awianego tak w XVI jak i XVII w. 0 to, że „posiadł” „trzy części” P o ls k i23. Postanawiała ona:

Iż niektóre osoby duchowne zwykły dóbr ziemskich dziedzicznych na się i potomki swe krewne dostawać, tedy to deklarujemy, iż z takowych dóbr ojczystych i jakokolwiek sobie i potomkom swym krewnym służących, a nie na Kościół danych i fundowanych, osoby duchowne wojenną ekspedycyją odprawować będą powinny i inszym wszystkim ciężarom, jako i świecki stan, podlegać mają. [VL 2, 436]

W tym kontekście zupełnie jak podzwonne sławetnej batalii brzmi konstytucja r. 1655, kiedy to duchow ieństwo zgodziło się, w obliczu za­ grożenia szwedzkiego, na tak upragnione przez szlachtę, choć tylko jedno­ razowe, w ystaw ienie żołnierza z dóbr w łasnych (w m yśl postanowień konstytucji r. 1607; VL 4, 221), jak i kościelnych:

A stan duchowny, nie chcąc w tak gwałtownej Rzeczypospolitej potrzebie

deesse, z miłości i chęci swojej pozwala nomine totius tam saecularis quam et regularis ćleri, -pro hac sola vice, z piętnastu łanów pieszego juxta scriptum ad archivum podanego, non obstantibus laudis privatis. Co nie ma być na

potem in seąuelam pociągano. [VL 4,222]

Pom iędzy r. 1544 a 1655 nie było w ięc ustaw y s e j m o w e j , zmu­ szającej duchowieństwo z tytułu posiadanych dóbr ziem skich do stałego bądź tylko jednorazowego w ysyłania uzbrojonych żołnierzy na wojnę. Tym samym zestawione m ateriały przekreślają całkowicie najbardziej popularne i rozpowszechnione przekonanie na tem at genezy W y p r a w y 1 jej związku z nie określoną bliżej ustawą sejmową. Przedwczesne je­ dnak byłoby oskarżenie autora W y p r a w y o m istyfikację. Gdy pamięta się o sw oistym autentyzm ie tekstów sowiźrzalskich, dokumentarnej pra­ w dziw ości opisywanych w nich wydarzeń, trudno przypuścić, b y za w y ­ znaniem Plebana: „Owa się nie w ysiedział i nasz stan spokojny, Miasto ksiąg — ile baczę — m usim patrzyć w ojn y ” itd., nie k ryły się jakieś, i to głośne w swoim czasie, skoro w y w oła ły tego typu satyryczną re­ plikę, fakty historyczne.

28 Zob. m. in. D e m b i ń s k a , op. cit., s. 48. — J. Z a w i s z a z K r o c z o w a ,

Wskrócenie prawnego procesu koronnego (1613). Wydał A. W i n i a r z . Kraków

1899, s. 49. BPP 36. — W. P o t o c k i , Ogród fraszek. III, 233, w. 6. Wydanie zupeł­ ne A. B r ü c k n e r a. T. 2. Lwów 1907, s. 171.

(12)

O P O W S T A N IU „ W Y P R A W Y P L E B A Ń S K I E J ’ 11 4

Nie przekonuje jednak ani spraw y nie wyjaśnia „dwuwarstwowa” propozycja Kazimierza Budzyka 24. W w arstw ie pierwszej zdaje się ona naw iązywać do pom ysłów Stanisława Windakiewicza, który w nader ską­ pej i lakonicznej wzm iance w yznaczył now y szlak badań nad genezą W y ­

p r a w y p leb a ń sk iej:

Za początek literatury rybałtowskiej uważać należy satyry Wyprawa

Albertusa na wojnę (1590) i Albertus z wojny (1596) [...]. Chodziło w nich

o udowodnienie, jak niedorzeczny jest pobór ogólny, uchwalony na wojnę turecką w r. 1590. Naówczas kazano płacić pogłówne nawet kuglarzom i mu­ zykantom wędrownym. „Skomroszy, dudarze, skrzypkowie, piszczkowie i co się jedno graniem bawią — po 6 groszy”, powiedziano w konstytucji sejmo­ wej 25.

W indakiewicz nie m iał wprawdzie w ręce K o n s t y tu c y j s e jm u walnego

warszaw skiego R o k u Bożego M D X C , których cz. 2 przynosi zestawienie

obciążeń z tytułu Poboru pogłównego, na sejm ie w a l n y m k o r o n n y m w a r ­

s z a w s k im ro k u 1590 uchwalonego, posłużył się wszakże rejestrem poboru

pogłównego przedrukowanym w Joachima Bielskiego D a lszym ciągu K r o ­

n ik i polskiej. A le też skorzystał z niego w sposób niew łaściw y. Uznawszy,

opacznie, Albertusa za przedstaw iciela grajków i kuglarzy, wskazał w tek­ ście rozprawy i przypisie postanowienia poborowe odnoszące się do tej grupy ludności, nie dbając o ich niezgodność z treścią dialogu. Przeoczył natomiast w rejestrze Poboru pogłównego informacje, które dla jego kon­ cepcji m ogły mieć nierównie w iększe znaczenie. Warto zajrzeć na począ­ tkow e stronice rejestru, by dow iedzieć się, ile, w m yśl postanowień sej­ m owych, w inni zapłacić księża plebani i służba kościelna, o których trak­ tu je W y p r a w a plebańska:

Plebani w mieściech —- każdy po złotych sześci. Plebani w miasteczkach bogatszy — każdy po złotych cztery. Plebani w e wsiach bogatszy — każdy po złotych trzy. Plebani uboższy — każdy po złotemu jednemu. Plebani, co nic nie mają, po groszy dziesiąci. [...] Mistrzowie szkolni w mieściech murowa­ nych — po groszy dwadzieścia czterech. Mistrzowie w miasteczkach uboższych — każdy z nich po groszy sześci. Mistrzowie wiejscy, klechowie — każdy po groszy cztery. Kantorowie w mieściech znaczniejszych — każdy po groszy dwanaście. Kantorowie w miasteczkach — każdy z nich po groszy sześci. Organistowie — każdy z nich po groszy dwanaście. Dzwonnicy po groszy

24 К. В u d z у k, Literatura mieszczańska późnego Renesansu. W : Szkice i ma­

teriały do dziejów literatury staropolskiej. Warszawa 1955. Pierwodruk: Wstęp do: Literatura mieszczańska w Polsce od końca XV I do końca XVII wieku. Т. 1. War­

szawa 1954.

(13)

dwa [...] Magistri artium — każdy po groszy szesnaście. Bakałarzowie po groszy ośmi. Studenci wszyscy wobec w Koronie — po groszy cztery 2e.

Siadem W indakiewicza poszedł Budzyk. Najpierw ustosunkował się on polemicznie do dawniejszych koncepcji interpretacyjnych W y p r a w y i w ogóle albertusów, które w yjaśniały sens tych utworów obowiązkiem wysyłania, z tytułu posiadanej ziemi, uzbrojonych żołnierzy na wojnę, a następnie stwierdził, że w chw ili ukazania się drukiem W y p r a w y p l e ­

bańskiej (1590) nie było żadnej ustawy, która by taki obowiązek na du­

chownych nakładała.

Chodzi tu o zupełnie inną sprawę. Mianowicie w ramach obciążeń po­ datkowych uchwalano pogłówne, które w roku ukazania się W ypraw y plebań­

skiej było czterokrotnie wyższe niż dotychczas i miało służyć sfinansowaniu

olbrzymiej wyprawy na Turcję. Podatkowi temu podlegali wszyscy, nawet najbiedniejsi. W Uniwersale poborowym z r. 1590 czytamy:

„Luźni w mieściech, to jest hultaje, mężczyzna i niewiasta, którzy się na służbę doroczną nie najmują, mężczyzna po dwanaście groszy, a niewiasta luźna po groszy cztery. Dud arze, skomoroszy (tj. błaznowie i kuglarze) każdy od siebie po groszy dwudziestu i czterech dać powinni. A wójt i przysiężniki pod przysięgą dojrzeć mają, aby takowi nie uchraniali się od ppboru tego”.

Oczywiście opodatkowanie to dotknęło również klechów, kantorów i ry- bałtów, zarówno po wsiach, jak i w m iastach27.

Tak w ygląda początek serii nieporozumień. Budzyk korzystał ze zbioru

V o lu m in a legum . Nie znajdując tam jednakże tekstu w brzmieniu przy­

toczonym przez W indakiewicza 28, odszukał tylko podobny w U niw ersale

p o b o r o w y m (VL 2, 320). Stąd różnice w w ysokości podatku obciążającego

„dudarzy i skomoroszów”. B yły to bowiem dwa odrębne podatki, które Budzyk pom ylił. Trzeba wszakże odróżnić tzw. p o b ó r , a w ięc pospolity podatek nadzwyczajny, w ybierany na m ocy uchw ały sejm owej, płacony zaś przez chłopów i mieszczan, od p o g ł ó w n e g o , czyli, jak go nazy­ wają dokumenty, p o b o r u p o g ł ó w n e g o . B ył to podatek uchw alany niezm iernie rzadko i niezw ykły, obciążał bowiem nie tylko m ieszczan

26 Statuta, prawa i konstytucyje koronne..., s. 349—350. — Por. też. J. B i e l s k i ,

Dalszy ciąg Kroniki polskiej, zawierającej dzieje od 1587 do 1598 r. W rękopisie od­

krył i do druku podał... F. M. S o b i e s z c z a ń s k i . Warszawa 1851, s. 120—121. 27 B u d z y k , op. cit., s. 258—259.

28 VL nie przedrukowały uchwały o pogłównym, z czego K. L e p s z y (Rzecz­

pospolita Polska w dobie sejmu inkwizycyjnego (1589—1592y Kraków 1939, s. 144,

przypis 2) wyprowadził wniosek, że „pogłówne do konstytucji sejmowych w p i­ sane nie zostało”. Według informacji M. C y t o w s k i e j (Bibliografia druhów

urzędowych XVI wieku. Wrocław 1961, s. 105), „egzemplarze uchwał z 1590 r.

opatrzone pieczęcią kancelarii i rozsyłane drogą służbową zawierają tylko kon­ stytucje i uniwersał, natomiast tekst Poboru pogłównego ekspediuje kancelaria w formie rękopisu”.

(14)

O P O W S T A N IU „ W Y P R A W Y P L E B A Ń S K I E J ’ 13

i chłopów, ale także szlachtę, magnatów i duchowieństwo w szystkich kategorii.

Pierw szy z tych podatków, tj. pobór, płacili chłopi i m ieszczanie, na­ w et najubożsi, ale w cale n i e w i ę k s z y niż w latach poprzednich (1588, i 1589; zob. VL 2, 271, 297), wszakże nie dotknął on w żadnym sto­ pniu ani klechów, ani kantorów, ani rybałtów, bo ci należeli do stanu duchownego i od podatków zwyczajnych byli zwolnieni. O czywiście nie ma na ich tem at ani słowa w Uniwersale poborow ym .

Natomiast uchw alenie pogłównego związane z grozą niebezpieczeń­ stwa tureckiego było ewenem entem w życiu politycznym . Rejestr po­ głównego z odpowiednim komentarzem przedrukował Januszowski w S t a ­

tutach, Joachim Bielski zaś wpisał do kroniki „zawierającej dzieje od

1587 do 1598”, gdzie referując w yniki sejm u notuje:

pobór po kopie z łanu i pospolite ruszenie, i pogłówne razem na się uchwa­ lili, które pogłówne tu krotce wpisałem, abychmy go na potem przykład mieli dla jakiego gwałtu, acz Panie Boże daj to, aby nam nigdy do tego nie przy­ chodziło.

W yliczenie obciążeń pogłównego poprzedził tytułem : Pogłówne. Na

wieczną pam iątką wpisane, które na się uchwalili Polacy, ta k s ta n y d u ­ chowne bogate i ubogie, jako świeckie i g m in pospolity. W R o k u P a ń s k im 1590 p rzeciw ko nawałności ture c k ie j 29.

Podobnie Januszowski, który zarazem poinform ował o losach tego podatku:

Roku 1590 w Warszawie pobór pogłówny dla wojny tureckiej był postano­ wiony, który acz był nie doszedł i zaś na drugim sejmie był abrogowany. Jednak dla czasów potomnych zdało mi się go tu na to miejsce przecię włożyć 30.

Rzeczywiście, pogłówne nie zostało zebrane w skutek protestów anar- chizującej opozycji, jak również dzięki pom yślnem u zażegnaniu konfliktu z Turcją. Rozgłos, jaki tow arzyszył tem u podatkowi, tłum aczy się w pier­ wszym rzędzie jego niezwykłością. Poprzedni pobór pogłówny, obejm u­ jący w szystkie grupy społeczne bez wyjątku, uchw alony był za Zygm un­ ta Starego w roku 1520 31. Czyżby w ięc to w łaśnie b y ły „obyczaje no­ w e”, na które narzeka Pleban w W yp r a w ie , wprowadzone za zgodą „starszych”? Czy — jak chcą W indakiewicz i Budzyk — geneza W y p r a ­

w y plebańskiej wiąże się z sejm em 1590 r. i uchwalonym i na nim obcią­

żeniami podatkowymi?

29 B i e l s k i , op. cit., s. 119, 120.

30 Statuta, prawa i konstytucyje koronne..., s. 347.

31 Ibidem,, s. 326 n. — Historia Polski. Opracowanie zbiorowe pod redakcją T, M a n t e u f f la . T. 1, cz. 2. Warszawa 1960, s. 305.

(15)

Nic na to nie wskazuje, w iele natomiast przemawia przeciw tej kon­ cepcji. Przede w szystkim sam Pleban:

Jużem wszytko wyprzedał, nie masz nic w stodole, Chcąc też wysłać z swej sztuki ziemie na Podole. Gdyż starszy zezwolili, muszę też wyprawić, Choćby i rewerendę odświętnią zastawić, Bo mniemam, iż to siła będzie kosztowało,

Nie wiem, by [zj tych t r z y d z i e ś c i z ł o t y c h co zostało. Konia kupi niezłego za złotych czternaście,

Na inne mniejsze rzeczy wyńdzie z jedenaście, A pięć złotych na strawę pachołkowi dosyć,

Niech nie wszytko kupuje, może co uprosić, [w. 11—20]

Pleban przewiduje, że w ypraw ienie Albertusa na Podole kosztować go będzie w granicach 30 złp. Zadałem sobie trud, by sprawdzić, ile w y ­ noszą rzeczyw iste w ydatki Plebana. Udało mu się z planowanego „kosz­ torysu” urwać dla siebie kilkadziesiąt groszy. W sum ie jednak zapłacił za konia, oporządzenie, zbroję i inne graty, a także dał A lbertusow i na strawne — 27 złp i 22 gr. Musiało to poważnie nadwerężyć jego niew iel­ kie dochody (zob. w. 383— 394, 453— 456). Jeszcze po latach, w A lb e rtu sie

z w o j n y , wspomina z podziwem: „Ja, prostak, dać tak w iele!” (w. 5).

W porównaniu z podjętym i kosztami w ypraw ienia Albertusa opłaty, na­ w et uiszczone, z tytułu poboru pogłównego — b yłyb y w ydatkiem dro­ bnym, niewartym rozdzierania szat. Jak pamiętamy, w yn osiły one dla plebanów w ioskow ych bogatszych „po złotych trzy”, dla uboższych tylko „po złotemu jednem u”.

Niepodobna w ięc wiązać W y p r a w y ani z poborem zw ykłym , ani nawet z pogłównym. W porównaniu z zaplanowanym i i rzeczyw istym i wydatka­ mi Plebana pobór pogłów ny oznaczał nie stratę, lecz znaczny zysk, znacz­ ną ulgę i oszczędność. W reszcie pobór pogłów ny dotknął również klechów i służbę kościelną. Albertus zaś bierze pieniądze od Plebana, naw et się z nim targuje (w. 443— 452), ale nie wspom ina słowem, b y groziły mu jakieś wydatki z okazji wojennej potrzeby. O podatkach uchw alonych na sejm ie 1590 r. nie ma w ogóle m ow y w tekście W y p r a w y p leba ńskiej. Ponadto nie można wiązać tego utworu z wydarzeniafni sejm owym i r. 1590 także z tego powodu, że Pleban m ówi nie o jakichkolw iek opła­ tach pieniężnych, ale przym usie w y p r a w i e n i a na w ojnę uzbrojo­ nego, konnego żołnierza „z swej sztuki ziem ie”.

Uchwalenie podatku pogłównego było wydarzeniem głośnym i n ie­ codziennym. W ywołało rozliczne protesty i opozycyjne zjazdy szlache­ ckie. Jeśli w ięc przyjąć, że obciążenia podatkowe, dotykające całe społe­ czeństwo polskie, a w ięc i stan duchowny, b y ły przyczyną sprawczą w genezie W y p r a w y p leb a ń skiej, należało się spodziewać przynajmniej

(16)

O P O W S T A N IU „ W Y P R A W Y P L E B A Ń S K I E J ” 15 wzm ianek na ten tem at w obrębie utworu. Daremnie ich jednak tam szukać. Nasuwa się w ięc najprostsze tu przypuszczenie: Pleban i jego klecha dlatego nie wspom inają o żadnych podatkach, które uszczuplały­ by ich dochody, że o takich nie słyszeli. Słyszeć zaś nie m ogli, gdyż

W y p r a w a plebańska powstała wcześniej, przed sejm em r. 1590, i słowa

Plebana otwierające W y p r a w ę odnoszą się do wypadków poprzedza­ jących obrady tego sejmu. Będzie to przedmiotem szczegółowego do­ wodu. Po raz pierw szy, acz nie ostatni, problemy genezy omawianego utworu wiążą się z problemami jego chronologii.

5

Kazimierz Budzyk w znacznym stopniu zdawał sobie sprawę z nie­ spójności własnej koncepcji w yjaśnienia genezy W y p r a w y p lebańskiej z tekstem utworu. Stąd na propozycjach dotychczas om ówionych nie po­ przestał, sprawę zaś znacznie skomplikował i spróbował rozwiązać, powo­ łując wydarzenia o blisko 30 lat wcześniejsze niż pierwodruk „krótkiej rozprawy” Plebana z Albertusem. Dochodzimy w ten sposób do drugiej i najistotniejszej „w arstw y” propozycji interpretacyjnych Budzyka.

'Wyprawa plebańska, wydana w r. 1590, była wystąpieniem antywojennym,

polemizowała z obciążeniami podatkowymi, które miały sfinansować awan­ turnicze plany Zamojskiego. Mimo to tekst utworu nie zawiera bezpośrednich aluzji do tej właśnie sytuacji. Wiemy zaś, że literaci sowizrzalscy zachowy­ wali jak najściślejszy związek z konkretną rzeczywistością. Samo wyprawienie Albertusa na wojnę, będące obowiązkiem proboszczów, nie mogło się zdarzyć w r. 1590, gdyż, jak wiemy, nie było wówczas ustawy, która by do tego zmu­ szała. Fakty te podważają z dawna zakorzenioną opinię, że tekst W yprawy

plebańskiej pochodzi z r. 1590. Jej aktualność w tym czasie należy uznać za

wtórną. Znaczy to, że utwór powstał wcześniej, został tylko na świeżo zaktu­ alizowany dzięki ramowej zgodności nowej sytuacji z sytuacją pierwotną, w związku z którą rzeczywiście powstał tekst.

Sięgając w niedaleką przeszłość, dostrzegamy konflikt, który niewątpliwie był źródłem fabuły W yprawy plebańskiej. Chodzi tu o konflikt szlachecko- -kościelny, o znane żądania formułowane przez obóz egzekucji, żeby kler ucze­ stniczył w wydatkach na obronę granic. Sprawa ta ciągnęła się niemal przez cały wiek XVI, ze szczególną zaś siłą wybuchła na sejmie 1564, którego zadaniem było między innymi zapewnić fundusze na wojnę w obronie Inflant, atakowanych z jednej strony przez Szwecję, z drugiej zaś przez Moskwę. Marszałek sejmu Sienicki, przedstawiciel obozu szlacheckiego, zaklinał bisku­ pów na miłość ojczyzny i błagał o ustępstwa. Biskupi kategorycznie odmówili. Oburzenie szlachty było tym większe, że wówczas właśnie zjawiskiem szcze­ gólnie częstym w dobrach duchownych stało się rugowanie sołtysów, którzy mieli między innymi obowiązek służby wojskowej. Szlachta domagała się, żeby duchowni sami wyrównali uszczerbek, jaki w ten sposób powstał. Pod naporem powszechnej opinii król wydał dekret nakazujący duchownym dostarczanie żołnierza z posiadanych sołectw. Albertus był właśnie takim

(17)

zastępczym żołnierzem, podejmującym służbę wojskową na rachunek ple­ bana. [...]

Można przypuścić, że Wyprawa plebańska powstała po sejmie w r. 1564, na którym kler poniósł wyraźną porażkę i został zmuszony do uczestnictwa w obronie państwa. Jest rzeczą prawdopodobną, że utwór ten kwitował pier­ wsze, z pewnością mało zadowalające, skutki edyktu królewskiego, który naj­ pewniej był przez kler w ten czy inny sposób obchodzony32.

W stwierdzeniach Budzyka, choć dotyczą one w pierw szym rzędzie genezy utworu, na czoło w ysuw a się wszakże sprawa czasu powstania

W y p r a w y plebańskiej. W św ietle dotychczasow ych rozważań jedno tylko

wydaje się nie budzić wątpliwości: genezy tego utworu nie można wiązać z obciążeniami podatkowymi uchwalonym i na sejm ie 1590 roku. Goło­ słow ne będzie natomiast podanie w w ątpliw ość „ramowej zgodności nowej sytuacji” zaistniałej po sejm ie z „sytuacją pierwotną, w związku z którą rzeczywiście powstał tekst”. Gołosłowne, bo naprawdę to owej „sytuacji pierw otnej” ciągle jeszcze nie znamy. Czy szukać jej należy w dobie sejm ów egzekucyjnych? B y na to odpowiedzieć, konieczna jest dalsza konfrontacja ze źródłami historycznym i, nie nazbyt troskliw ie zestawionym i i wykorzystanym i przez Budzyka.

Przyjm ijm y roboczo, że A lbertus — w edług sugestii Budzyka — jest żołnierzem zastępczym, podejmującym służbę na rachunek Plebana — właściciela sołectwa. A le i takie założenie nie prowadzi do w yjaśnienia sensu i genezy W y p r a w y .

Stwierdzić bowiem przychodzi, że obowiązek, na który pow ołuje się Budzyk, bynajmniej w w. XVI, ani w dobie sejm ów egzekucyjnych, ani później, na duchownych nie ciążył. Wzmianka o dekrecie królew skim na­ kazującym duchownym „dostarczanie żołnierza z posiadanych sołectw ” jest nieporozumieniem, jeśli nie w ym ysłem . Szlachta nie zdołała bowiem wprowadzić w życie zasady służby wojskowej sołtysów w posiadłościach kościelnych, jak i obciążenia takim że obowiązkiem w łaściciela dóbr po wykupieniu sołectwa.

Problem ten zresztą nie bez powodu szlachtę niesłychanie drażnił, o czym świadczą akta sejm ów i sejmików, a pośrednio i uchw alone kon­ stytucje sejm owe. Toteż działacze egzekucyjni w ielokrotnie domagali się egzekwowania postanowień S t a tu t u Kazimierza W ielkiego w odniesieniu do sołtysów i zakazu skupu sołectw przez duchownych. W szystko to je­ dnak dało rezultaty bardziej niż mizerne, świadczące równie dobitnie jak sprawa „wyprawy w ojennej” panów duchownych o przegranej szlachty w sporze z duchowieństwem .

(18)

O P O W S T A N IU „ W Y P R A W Y P L E B A Ń S K I E J ” 17 W agę tej kw estii w ówczesnej organizacji pospolitego ruszenia dobrze w yjaśnia W ładysław Pociecha:

Pomimo wszelkich jednak prób ograniczenia przywilejów Kościoła pod względem obowiązku wyprawy wojennej, jakie pojawiały się sporadycznie w wieku XV, zasada wolności dóbr kościelnych utrzymała się w całości i uzyskała nawet sankcję królewską na sejmie lubelskim w r. 1506.

Duchowieństwo w poczuciu swojej siły i odrębności potrafiło nawet w praktyce rozszerzyć jej zakres i na dobra dziedziczne rycerskie, uzyskując odnośne przywileje od panujących. Zwłaszcza skup sołectw, prowadzony na wielką skalę przez duchowieństwo, wpłynął ujemnie na stan liczebny pospo­ litego ruszenia. Wszak według obliczeń posłów na sejmie krakowskim w 1539 pierwotna lista 14 000 sołtysów, biorących udział w pospolitym ruszeniu; spadła w tym czasie na 2000 właśnie z powodu nadmiernego skupu sołectw przez duchowieństwo.

Z chwilą pojawienia się stronnictwa reformy za Zygmunta I, sprawa ta zajęła od razu ważne miejsce w jego programie. Już bowiem sejm piotrkowski r. 1510 zażądał, aby sołtysi duchowni, według ustawy Kazimierza Wielkiego, pełnili służbę wojenną. Król jednak przekazał tę sprawę synodowi prowincjo­ nalnemu, który miał ją rozpatrzyć i dać odpowiedź na sejm walny 33.

Podobnie po 28 latach „statut” piotrkowski Zygmunta Starego, na który się później ustawicznie powoływano, postanawiał:

Zdało się nam, iż jeśli to będzie pokazano, aby szołtysi duchownych byli powinni wojenną wyprawę, aby na potem z nami jeździć obowiązani byli. Wyjąwszy te, którzy by przywilejmi byli wyjęci i wyzwoleni, które przywileje panowie duchowni na bliższym synodzie [...] obiecali przeźrzeć; a potem one na sejmie walnym koronnym, który będzie bliższy po synodzie, mają pokazać, aby z nich było uznanie o wolności szołtysów albo wójtów, albo też o obo­ wiązku ku wojennej służbie 84.

Niczego nie' zm ieniła w tym stanie rzeczy uchwała sejm u piotrkow­ skiego w r. 1544 ze względów, o których m ówiło się w yżej, omawiając problem w ypraw y wojennej duchowieństwa w św ietle tej konstytucji — choć zobowiązywała ona sołtysów , zarówno świeckich jak i duchownych, do w ypraw ienia się „z pany sw ym i” 35.

Absolutną niemożność w yjścia z impasu ujawniają konstytucje sej­ m owe w latach 1550, 1562/63 i 1607. Pierwsza z nich ponawia jedynie uchw ałę z r. 1538, choć czyni to w sposób bardziej zdecydowany i ostrzej­ szy:

Iż gdzie ludzi więcej, tam moc silniejsza, ponawiając stare statuty usta­ wiamy, aby z szołtystw i z wójtostw wojenna służba szła, tak z osiadłych, 33 P o c i e c h a , op. cit., s. 174.

34 Statuta i przywileje koronne..., s. 560. — Statuta, prawa i konstytucyje ko­

ronne..., s. 699—700. — VL 1, 262.

35 Bibl. Jagiellońska, rkps 6562/III: Acta Tomiciana, t. 18, s. 61. — Statuta, pra­

wa i konstytucyje koronne..., s. 700. — VL 1, 286.

(19)

jako i z skupionych. A wszakże na przyszłym sejmie okazać to księża mają, jeśli szołtysi ich albo wójtowie od wojennej służby wolni są wedle statutu 1538. A gdzie by tego nie uczynili, tedy wójtostwa i szołtystwa ich na wojnę już winni b ęd ą8e.

Sejm piotrkowski 1562/63 odłożył „sprawę o szołtysach panów ducho­ w nych, jeśli są powinni służyć wojnę abo n ie” 37, do następnego sejmu i szczegółowej rewizji przyw ilejów duchowieństwa. Tam spotkał ją los poniekąd analogiczny jak szlacheckie postulaty „w ypraw y w ojennej” du­ chowieństwa, tzn. odłożona została „na inny bliski sejm koronny” (VL 2, 27), praktycznie zaś zawieszona na czas nieokreślony. Sprawa ta w y ­ płynęła w konstytucjach sejm owych dopiero po czterdziestu kilku latach, za Zygmunta III, w r. 1607, i załatwiono ją zgodnie z w iekow ą już tra­ dycją:

A co się tknie wolności do służby wojennej szołtysów i wójtów w do­ brach duchownych, iż o nich kognicyja na sejmach przeszłych się nie stała, tedy te wolności i prawa swe stany duchowne na sejmie blisko przyszłym pokazać w tej mierze mają, pod winą w konstytucji anni 1550 opisaną; którą kognicyją My uczynić z pany radami obojga narodu na sejmie będziem powinni. [VL 2, 438]

Podsumowując: w r. 1564 kler nie poniósł w sprawach, o których mowa, żadnej porażki, nie został też zm uszony „do uczestnictw a w obro­ nie państwa”, ani w form ie tzw. „wypraw y w ojennej” z dóbr ziem skich beneficjalnych, ani naw et z tytułu posiadanych sołectw. N ie było w ięc w latach sześćdziesiątych XVI w. żadnego powodu prawnego w ysłania A lbertusa na wojnę. Również tekst utworu nie wskazuje, by „chudy” A lbertusow y pleban był w łaścicielem sołectwa, i z tego powodu zmuszony został do „wypraw ienia” swego klechy. Dlatego też do propozycji B u­ dzyka ustosunkować się należy negatyw nie. Przynajmniej w odniesieniu do genezy W y p r a w y . Problem czasu powstania tego utworu w ym aga natomiast szczegółowego rozważenia.

6

W dobie sejm ów egzekucyjnych nie było aktu ustawodawczego, któ­ rego realizacja m ogłaby dostarczyć tem atu do satyrycznej kom edii czy dialogu. N ie znaczy to jednak, by o takich aktach nie m yślano w ogóle ani ich gorąco nie postulowano. Wzmianki w konstytucjach sejm owych, które zebraliśmy w odpowiednich m iejscach, w niew ielkim tylko stopniu

86 Statuta i przywileje koronne..., s. 560. — Statuta, prawa i konstytucyje ko­

ronne..., s. 700. — VL 2, 7.

87 Statuta i przywileje koronne..., s. 344. — Statuta, prawa i konstytucyje ko­

(20)

O P O W S T A N IU „ W Y P R A W Y P L E B A Ń S K I E J ’ 19

pozwalają się zorientować w temperaturze w ielkiej dyskusji politycznej, jaka od pierw szych lat wieku XVI toczyła się wokół sprawy „wyprawy w ojennej” duchowieństwa i innych form świadczenia kleru na rzecz obrony państwa. Postulaty zrównania pod tym w zględem duchowieństwa ze szlachtą należą do najtrwalej w ysuw anych i konsekw entnie ponawia­ nych ze strony obozu reform. Tworzą one określoną atmosferę, w której powstanie W y p r a w y p lebańskiej byłoby zupełnie zrozumiałe.

Niewłaściwa dokumentacja powołana przez Budzyka nie powodo­ wałaby konieczności odrzucenia jego tezy, gdyby przem awiały za nią inne, pom inięte w pracach owego badacza, fakty. Trzeba zresztą wziąć pod uwagę i tę ewentualność, przynajmniej do czasu zakończenia postę­ powania dowodowego. Ponadto zaś m ateriały niżej przytoczone, ograni­ czone świadom ie tylko do źródeł sejm owych, posłużą w rozwiązaniu skom plikowanych problemów ideologii W y p r a w y . W róćmy jeszcze raz do w yw odów Budzyka:

Pod naporem powszechnej opinii król wydal dekret nakazujący duchownym dostarczanie żołnierza z posiadanych sołectw. Albertus był właśnie takim za­ stępczym żołnierzem, podejmującym służbę wojskową na rachunek plebana. Dookoła tej sprawy musiały wówczas powstawać przeróżne anegdoty, których zjadliwy dowcip godził to w księży, to znów w szlachtę — zależnie od tego, kto te anegdoty szerzył. Aluzją do tych anegdot są zapewne słowa Kochanowskiego, który w Zgodzie, zarzucając szlachcie brak ducha rycerskiego i skłonność do wygłaszania kazań, oczywiście w zborach protestanckich, pisał:

Ale uczyńcie aby ten porządek lichy: Wy każecie, wyprawcież na Podole mnichy!

Jeśli nawet wtedy, tj. w r. 1562, nie powstał jeszcze tekst W yprawy ple­

bańskiej, to jednak musiały już istnieć jej literackie poprzedniki w postaci

dowcipów czy anegdot ®8.

Słynny dw uwiersz ze Z g o d y Kochanowskiego został tu przypomniany szczególnie trafnie. Nader bowiem wyraźną do niego aluzją — czego Budzyk chyba sobie nie uświadomił, inaczej nieom ieszkałby podkreślić tę zbieżność dla poparcia koncepcji chronologizacyjnej — jest taki fra­ gment W y p r a w y :

Miły Boże, dziś sie zaś wszytko opak dzieje, Z świetckich ludzi stali sie mowni kaznodzieje, Plebani je posiedli, zawarli kościoły,

W dworach pozakładali kaznodziejskie szkoły. A nam, choć-śmy, jak żywo, tym sie nie ćwiczeli, Dobrze, iże wżdy wodzić rót nie poruczeli. [w. 97—102]

Drwiąca propozycja w ysłania m nichów na Podole, by bronili Rze­ czypospolitej w zastępstw ie politykującej i rozgorączkowanej sporami

(21)

religijnym i szlachty, ośmieszająca zarazem szlacheckie postulaty obcią­ żenia duchowieństwa na rzecz obrony kraju, m. in. w form ie obowiązku w ypraw y wojennej — pojawiała się zapewne w tam tych czasach częściej. Oprócz Z g o d y świadczyć o tym mogą rysunki w satyrze antyreform acyj- nej z r. 1565, przedstawiające szlachcica-kaznodzieję oraz księdza z m ie­ czem, zmuszonego do obrony ojczyzny 39. Sprawą tą zająć się trzeba grun­ towniej, poszukując literackiej, a nie — jak obecnie — historycznej ge­ nezy W y p r a w y . Na razie jednak m ożem y ten kuszący szlak opuścić

z całym spokojem, gdyż choć rzuca ciekaw e światło na ideologię W y p r a ­

w y , przecież zagadek jej genezy nie potrafi wyjaśnić. Z tego punktu w i­

dzenia jest to szlak najzupełniej złudny, o czym przekonują ujawnione w dalszych w yw odach m ateriały historyczne.

Postulat obciążenia dóbr duchownych obowiązkiem w ystaw iania żoł­ nierza, który na równi ze szlachtą, a w zastępstw ie w łaściciela beneficjum brałby udział w pospolitym ruszeniu, a więc postulat „zrównania ducho­ w ieństw a ze szlachtą pod w zględem obowiązku w yp raw y w ojennej” 40, choć jeden z najważniejszych, nie był przecież jedynym spośród w ysu­ wanych przez społeczeństwo szlacheckie pod adresem kleru. Traktować go należy jako część programu w alki z duchowieństwem i jego przyw i­ lejam i, nie zaś jako sprawę całkowicie odosobnioną. Oprócz tego szlachta wysuw ała i inne postulaty opodatkowania kleru, czy naw et przeznacze­ nia części dóbr kościelnych na obronę kraju — by ograniczyć się do pro­ blem ów m ilitarno-finansowych. U stawicznie ponawiane, a nigdy defi­ nityw nie nie załatwione, współtworzą klimat, w którym zrozumiałe jest w ołanie o w ypraw ę wojenną duchownych, w cale nie najbardziej skrajne, ale — o czym trzeba pamiętać — najbardziej prowokujące do humory­ stycznych ripost.

Do naszych celów w ystarczy zająć się tylko tym ostatnim proble­ mem. Wszakże bez ambicji jego wyczerpania, ani naw et całościowego przedstawienia — to w dzięczne zadanie dla historyków państwa i prawa, zasługujące na baczną uwagę tak ze w zględów ideologicznych, jak i hi- storycznoprawnych. Sprawa ta ciągnie się od pierw szych dziesięcioleci panowania Zygmunta S ta reg o 41. Najgłośniejszym echem jednak odbiła się na sejmach z lat 1562— 1564. W tedy to posłowie szlacheccy przepro­ wadzili frontalny atak na przyw ileje duchowieństwa.

6 lutego 1563 „Posłowie in S e n a tu oddali KJM spisek o księżej” (Ź 63) 42, w którym m. in. czytamy:

39 B r ü c k n e r , op. cit., t. 2, szp. 348—349. 40 P o c i e c h a , op. cit., s. 173.

41 Zob. ibidem, s. 173 n.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zadanie okazało się umiarkowanie trudne – uczniowie uzyskali średnio 60% punktów możliwych do zdobycia.. Tegoroczni szóstoklasiści dobrze poradzili sobie z

Można także zauważyć, że większość świątyń rodziny lubiąskiej było budowane z cegieł, być może wpływ na użycie tego budulca miało zastosowanie go w

Jeśli ktoś przyszedł pożyczyć, to już broń Boże wtedy się, nie wolno było w tym dniu nic wydać, bo się nie będzie wiodło. Bo już albo ta krowa będzie chorowała czy

Metoda podająca: przedstawienie sytuacji wewnętrznej i międzynarodowej Polski w przededniu wybuchu II wojny światowej.. Głośna lektura dokumentów związanych z tym

Uczniowie odczytują zgromadzone na etykietach wyrazy, wyrażenia i zwroty dotyczące warunków życia na wsi w XIX wieku (bieda, nędza, ciemnota, zabobon, nierówność między

Tytuł fragmentu relacji Kiedy wydarzył się cud, do Lublina nie można się było dostać Zakres terytorialny i czasowy Lublin, PRL.. Słowa kluczowe Lublin, PRL, cud lubelski,

Tworzono legendy na ten temat, że było pijaństwo, że ktoś tam się przewrócił, że kogoś trzeba było wynosić, ale ja nie byłem świadkiem takich zdarzeń. Nie

Jeżeli Król Karol kocha Królową Karolinę (1), to jeżeli mają syna Korneliusza (0), to Królowa Karolina kocha Króla Karola (1), a dzieje się tak zawsze i tylko