• Nie Znaleziono Wyników

Dziecko w tragediach Eurypidesa

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dziecko w tragediach Eurypidesa"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Małgorzata Budzowska

Dziecko w tragediach Eurypidesa

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6 (132), 187-200

2011

(2)

Interpretacje

Małgorzata BUDZOWSKA

Dziecko w tragediach Eurypidesa

P otężny czar stworzył w dzieciach B óg lu d z io m

...1

M otyw czułej tro sk i i m iłości do dziecka, a także refleksji n a d cierp ien iem dziecka w plątanego w nieszczęścia jednostki, rod zin y i n aro d u , nie stanow ił isto t­ nego elem en tu tw órczości tragików greckich, z w yjątkiem E urypidesa. W trag ed ii dziecko staje się aktorem , pow ierza m u się rolę św iadka lub czynnego uczestnika w ydarzeń2. O tw arty pozostaje problem , czy grecki trag ik przeznaczał kw estie wy­ pow iadane przez dzieci dla aktorów dziecięcych. D zieci m ów ią na scenie w czte­ rech jego sztukach: Alkestis (w. 393-415), Andromasze (w. 494-545), Błagalnicach (w. 1113-1164) i Medei (głosy spoza sceny, w. 1271-1277). Zastosow anie reguły trzech aktorów u E urypidesa jest kw estionow ane w o d n iesien iu do wyżej w spom nianych dram atów 3. Część badaczy tw ierdzi, że role dziecięce na scenie odgryw ali statyści, a p artie m ów ione przez dzieci śpiew ali głów ni aktorzy. Je d n ak większość uczo­ nych dopuszcza aktyw ny udział m łodych aktorów, co w ydaje się jak n ajbardziej zgodne z in ten cją d ram a tu rg a. W w ielu pozostałych trag e d iac h E u ry p id es w p ro ­ w adza dziecko na scenę jako postać m ilczącą.

1 E u rip id e s A lcm ena frg. 103. W szystkie c ytaty z trag ed ii E u ry p id esa podaję w przekładzie J. Ł anow skiego z w ydania: E u ry p id es Tragedie, przeł. J. Łanow ski, W arszaw a, t. 1: 1967, t. 2: 1972, t. 3: 1980.

2 D. Łow icka D ziecko w tragedii greckiej, „M e an d er” 1984 n r 4, s. 139.

(3)

18

8

N ajm łodszy z greckich tragików wykazał w ielkie now atorstw o już przez sam fakt w prow adzenia dzieci w krąg zainteresow ań artysty. D la G reków w ieku k la ­ sycznego obraz dziecka nie stanow ił interesującego te m a tu dla sztuki. To, co dla nas m a swoisty u rok w dziecięcej niep o rad n o ści i prostocie, dla Greków było czymś n ie g o d n y m i dziw acznym , jako asp ek t d ziała ln o śc i arty sty cz n ej4. W ynikało to w pew nym sensie ze statu su , jaki posiadało dziecko w społeczeństw ie G recji k la ­ sycznej. Przedm iotow ość w trak to w a n iu dzieci w ynikała z pow szechnego p rzeko­ n an ia o n ie p ełn y m człow ieczeństw ie niedojrzałej istoty ludzkiej.

W trag e d iac h E urypidesa pojaw ia się refleksja n a d w artością posiadania p o ­ tom stw a jako zn a m ie n ia ludzkiej n ieśm ierteln o ści. Jest to idea rozpoznaw alna rów nież w P latońskiej Uczcie, gdzie rozm ów cy dochodzą do w niosku, że człowiek jest w stanie dotknąć n ieśm ierteln o ści poprzez akt p ro k re ac ji (206 c-d). O dpow ia­ dając Sokratesow i, D iotym a m ówi, iż m iłość dąży do płodzenia, „bo w za p ło d n ie­ n iu jest jakiś p ierw iastek w iekuisty, n ieśm iertelny, o ile to być m oże w istotach śm ierteln y ch ” (206 e)5. Przyczyna takiego zachow ania człowieka tkw i, jak m ówi P laton, w tym , że „n atu ra śm ierteln a szuka sobie w iekuistego b y tu i n ie śm ie rte l­ ności. A znaleźć ją m oże tylko na tej drodze, że zostaw ia in n ą jednostkę m łodą na m iejsce starej (207 c-d). Z P lato ń sk ich rozw ażań w ynika zatem , że potom stw o za­ biera w przyszłość „cząstkę” swego rodzica, przekazując ją dalej w sztafecie pokoleń. E u ry p id es określa dziecko jako „n o śn ik ” n ieśm ierteln o ści dla swoich ro d zi­ ców w Andromasze, sztuce, której zasadniczą intrygą jest rozpaczliw a w alka m a tk i o życie dziecka, w. 418-419:

[...] Bo dla ludzi D zieci to życie [...]

Z takiej koncepcji w ynika czułość, jaką rodzice otaczają swoje dzieci. Jak m ówi P laton: „Gwoli n ieśm ierteln o ści taka te latorośle otacza troska i m iłość” (Uczta 208 b). Z fragm entów trag e d ii greckiego poety w yłania się rów nież p rzekonanie, że m iłość rodzicielska to koinos nomos nie tylko lu d zi, ale rów nież bogów i zwie­ rząt, Diktys frg. 346:

Jest tylko jedno praw o w spólne ludziom , Tak sam o bogom , by jasno pow iedzieć, W szystkim zw ierzętom - kochać swoje dzieci.

M etafizyka rodzicielstw a staje się dla greckiego trag ik a p u n k te m wyjścia do roz­ w ażań n a d pozytyw nym i i negatyw nym i asp ek tam i posiadania potom stw a. Obok zdecydow anych głosów A ndrom achy (Andr. , w. 419-420) czy ch ó ru w Ionie (w. 473­ -474), w yrażających nie tylko absolutne p rze k o n an ie o w artości bycia rodzicem , ale rów nież ganiących bezdzietność, pojaw iają się sądy i opinie, w skazujące na

4 R.B. A p pleton E uripides the idealist, L o n d o n -T o ro n to 1927, s. 109. 5 P lato n U czta, przel. W W itw icki, W arszaw a 1982.

(4)

ciężar odpow iedzialności i p o tencjalnego cierp ien ia, jak i m oże przysporzyć ro ­ dzicielstw o, Alkestis w. 882-888:

Z azdroszczę dziś ludziom bezżennym , b ezdzietnym , Bo cierpieć nad jednym żywotem - choć m ocno - M iern y to ciężar.

A choroby dzieci? A loża m ałżeńskie P rzez śm ierć pu sto sz o n e ...

O k ro p n y to widok! A ch, gdyby to m ożna Z ostać zawsze bez żony i dzieci.

Rozw ażając człow ieka w sensie gatunkow ym , nie jednostkow ym , E u ry p id es podąża za P lato ń sk im p rzek o n an iem , iż istota ludzka uczestniczy w ciągłym cyklu natury: „R ód ludzki sprzężony jest p o n iek ąd nierozerw alnie z całym biegiem czasu, za n im zdąża i zdążać będzie n ie u sta n n ie. Żyje n ie śm ie rteln ie w swych n a s tę p u ją ­ cych po sobie p okoleniach jeden i te n sam pozostając wieczyście i przez swą moc płodzenia nowego życia uczestniczy w n ie śm ie rteln o śc i” (Platon, Prawa IV 721c)6. N a takiej podbudow ie E u ry p id es tw orzy k o n stru k t dziecka cierpiącego, który staje się jednym z istotnych, jak sądzę, elem entów k atarktycznych doznań litości i trw ogi w jego tragediach. W idok dziecka cierpiącego lub ginącego w zbudza bez­ w arunkow ą litość, gdyż jest to obraz cierp ien ia niezaw inionego. R ealizując tak sform ułow any efekt dram aturgiczny, poeta w prow adza dziecko w tok akcji w dzie­ w ięciu sw oich sz tu k a c h 7, k tóre w u k ła d zie chrono lo g iczn y m p rze d staw ia ją się następującą: Medea, Alkestis, Andromacha, Dzieci Heraklesa, Hekabe, Błagalnice, Osza­ lały Herakles, Trojanki, Ion.

D ziecko w E u rypidejskiej trag e d ii bywa często postacią pom ocniczą dla cało­ ści podejm ow anego w danej sztuce p roblem u. Staje się tym sam ym elem entem świata przedstaw ionego m ającym za zadanie dopełnić i dom knąć ideę form ującą rzeczywistość d ram a tu . N a poziom ie dramatis personae dziecko staje się św iadkiem , a czasam i rów nież u czestn ik iem d ram atycznych w ydarzeń, w któ re u w ikłani są dorośli bohaterow ie.

D ociekając stały ch u w aru n k o w ań n a tu ry lu d z k ie j, p o eta rozw aża sytuację człow ieka kierow anego przez hybris, pychę pow odującą niszczycielskie dążenia je dnostki do bezkom prom isow ej realizacji w łasnych p ragnień. Bezsens i o k ru cie ń ­ stwo d ziała ń lu d z k ic h E u ry p id es zauw aża zw łaszcza w k o n flik ta c h zbrojnych, przerad zający ch się w długotrw ałe wojny, które dla kolejnych pokoleń stają się przyczyną nieszczęścia. W przeciw ieństw ie do bohaterów A jschylosa, którzy do­ sz u k u ją się m o ra ln y c h w in w obec d ra m a tu wojny, p o sta c i w ykreow ane p rzez E urypidesa nie o d n ajd u ją sensu swoich c ierp ień an i w ideale patriotycznym , ani

6 P laton P ra w a , przeł. M. M aykow ska, W arszaw a 1960.

7 W.N. B ates Euripides. A S tu d e n t o f h um an nature, P h ila d e lp h ia 1930, s. 43. Bates d odaje jeszcze Ifigenię w A u lid zie , ale jest to już trag ed ia m łodej dziew czyny raczej

niż dziecka.

18

(5)

06

1

w w ierze w logikę h is to rii8. Chcąc ukazać ogrom nieszczęść, jakie niesie w ojna, poeta d esakralizuje najśw iętszy z greckich m itów - m it w ojny tro jań sk iej. W k rę ­ gu tej legendy pozostają trzy spośród interesu jący ch nas sztuk: Andromacha, Tro­ janki i Hekabe i we w szystkich tych ujęciach wyprawa G reków p o d Troję p rze d sta­ w iona b ędzie jako niespraw iedliw a, rabunkow a i podjęta z błahego pow odu9. Fakt, iż w skazane trag e d ie ty tułow ane są im io n am i b o h a te re k tro ja ń sk ic h , św iadczy 0 sk u p ie n iu poety na krzyw dzie tych, którzy stali się przed m io tem agresji. Co istot­ ne, postaciam i tytułow ym i są kobiety, czyli jed n o stk i na k tóre w w yniku działań w ojennych spada najw iększe cierpienie. To one dźw igają ciężar straty nie tylko ojczyzny, ale p rzede w szystkim najbliższych - mężów, ojców, synów. I one zazwy­ czaj pozostają p rzy życiu, stając się kolejnym łu p e m zwycięzców. N ie m ając szans na udział w walce i godną śm ierć, zm uszone są wieść życie w upo k o rzen iu b ra n k i lub niewolnicy. C zęstokroć tow arzyszą im dzieci, któ re giną jako n ie p o trzeb n y „b alast” zwycięzców lu b jako p o ten cjaln e zagrożenie niosące znam iona zemsty.

N ajbardziej sugestyw ny obraz śm ierci dziecka skonstruow ał E urypides w Tro­ jankach, k tóre to dzieło uchodzi za „najbardziej pesym istyczny i n ajtragiczniejszy

d ram at o w ojnie” 10. W to k u całej sztuki G recy dopuszczają się eskalacji zbrodni, której zbiorow ą ofiarą stają się zw yciężeni T rojanie, a w zasadzie bezb ro n n e ko­ biety i d ziec i11. Sym bolem ludzkiej trag e d ii wobec w ojny i jej konsekw encji jest H ekabe, żona P riam a, grecka M ater Dolorosa12, k tóra zm uszona jest p atrzeć na zgubę swoich córek. N ajp ierw ginie P olyksena, jako ofiara na grobie A chillesa, n astęp n ie K asandra, dziew ica - k ap łan k a zostaje nałożnicą A gam em nona. Jed n ak n ajb ard zie j ohydny m o rd m a dopiero n astąp ić. Ręka zwycięzcy k ie ru je się ku m a leń k iem u dziecku i skazuje je na śm ierć. M ały A styanaks, syn poległego H ek ­ tora, stanow i, w edług Greków, zagrożenie, jako p o te n cja ln y m ściciel śm ierci ojca 1 krzyw d n aro d u , w. 723: „ [...] żyć nie m oże syn takiego o j c a . ” . Czy jego m atka, A ndrom acha, zdaje sobie spraw ę z bezsilności swojego p ro te stu i czule żegna się z synkiem . Scena pożegnania m a tk i z dzieckiem , w zm ocniona la m en tem H ekabe, pogłębia uczucie litości n a d bezsensem śm ierci m ałego dziecka, uznaw anego za zagrożenie dla potęgi Greków,

w. 757-765:

O ty, najsłodszy dla m atki uścisku, Słodki zap ach u c iałka - więc na próżno Pierś m oja ciebie k a rm iła w pieluszkach. P różno tru d ziłam się, próżno m ęczyłam. T eraz o statn i raz ucałuj m atkę,

w. 790-793:

D ziecko, synku nieszczęsnego syna, R ab u ją bezpraw nie twoje życie M atce i m nie. Ja k to znieść? Co mogę, Biedactwo, uczynić [...]

8 J. de R om illy Tragedia grecka, przeł. I. Sław ińska, W arszaw a 1994, s. 115. 9 J. Łanow ski Wstęp, w: E u ry p id es Tragedie, t. 1. s. 281.

10 Tamże.

11 Por. H .D .F K itto Tragedia grecka, przeł. J. M argański, Bydgoszcz 1997, s. 220. 12 J. Łanow ski Wstęp, w: E u ry p id es Tragedie, t. 1, s. 282.

(6)

Uściskaj m am ę i ram io n k a swoje Z arzuć na szyję, buzię do ust przybliż! Grecy, wy spraw cy b arb arz y ń sk ich cierp ień , N iew inne dziecko czem u zabijacie?

D o tej n ajtragiczniejszej i n ajniew inniejszej ofiary pychy ludzkiej E u ry p id es po ­ w róci w eksodosie. H ekabe pochow a zw łoki w nuka, położywszy je na tarczy H ek ­ tora, zastępując m atkę, któ rą grecki zwycięzca porw ał i nie pozw olił godnie pożeg­ nać zm arłego dziecka. O bok cytowanej wyżej sceny pożegnania uważa się, iż scena la m e n tu H ekabe n a d zw łokam i A styanaksa jest jedną z n ajb ard ziej p rz e jm u ją ­ cych nie tylko w dram acie antycznym , ale w całej lite ra tu rz e epoki13,

w. 1173-1185:

B iedactw o, strasznie zdarły twoje włosy O jczyste m ury, które w zniósł Apollo! Ten lok na czole zw ijała ci m atka I całowała. Teraz tam się szczerzy Kość ro ztrzask an a - reszta hańba, milczę! O rączki, m ile podobne ojcow skim Byłyście - m am je, w yrw ane ze stawów! U sta kochane, tyle przyrzekały - Ju ż po nich! W łażąc na łóżko, kłam ałeś: „M amo, m ówiłeś, w ielki p u k iel włosów U tnę dla ciebie, n ad twój grób powiodę T łu m rówieśników, m iło cię pożegnam ”. N ie ty m nie grzebiesz, ja ciebie, m łodszego

D opełniając obrazu krzyw dy n iew innych i potęgując atm osferę w szechobecnego cierpienia, poeta w plata w p artie chóralne opisy nieszczęść dzieci (w. 552-559; 1089­ -1094), podkreślając, że ofiara A styanaksa nie była jedyną. W Troi zginęło wiele dzieci, ta k jak ich ginęło i ginie w każdej wojnie. G ubi je szaleństw o dorosłych: ich pycha, żądza w ładzy i zemsty.

T ragiczne odw rócenie roli k ata i ofiary m a m iejsce w kolejnej sztuce z cyklu tro ja ń sk ieg o , w Hekabe. D w udzielność akcji tej sz tu k i m a swoje u za sa d n ien ie w p rzem ian ie, jaka dokonuje się w tytułow ej b o h a te rc e 14. Z m a tk i cierpiącej po

13 Por. R.B. A p p leto n E uripides the idealist, s. 115; G. M u rra y E uripides a n d his age,

L ondon 1913, s. 135.

14 P. D echarm e E uripide et l ’esprit de son théâtre, P aris 1893, s. 325. W edług K itto

('Tragedia grecka, s. 203) dwie części sztuki łączy postać H ekabe. G. N orw ood (Essays on E uripidean dra m a, L o n d o n -T o ro n to 1954, s. 35), zw racając uwagę na

„rażący b ra k jedn o ści”, uw aża tę tragedię za n ajbardziej nazn aczo n ą sztucznością i wysuwa w niosek o k o n tam in acji dwóch sztuk, czego m ia ł dokonać sam E urypides. J. Łanow ski (Wstęp, t. 2, s. 65) uważa, iż d w udzielna budow a trag ed ii „to nie tylko

dwa obok siebie postaw ione obrazy sceniczne połączone k lam rą początkow ą, tj. prologiem , i p ostacią królow ej, ale także stopniow anie ciosów spadających na H ek ab e”.

w. 1188-1191: [...] Co też kiedyś

M oże na grobie tw oim wieszcz napisać? „Tu leży dziecko zabite ze strach u Przez G reków ” [...].

16

(7)

192

utracie dzieci (MaterDolorosa) staje się d u ch em zem sty (Alastor). I n ie jest H ekabe tylk o m a tk ą , k tó ra się m ści, jest fu rią zem sty, „suką o p ło m ie n n y c h o czach ” (w. 1265), w k tó rą w edle trad y c ji została p rzem ien io n a po śm ierci. To, czego do­ znaje królow a Troi, jej cierp ien ie wobec zniszczenia ojczyzny i okrutnego losu p o ­ tom stw a, poczynając od bezsensow nej i strasznej śm ierci A styanaksa, przez ofiarę P olykseny i hań b ę K asandry, aż do zdradzieckiego m o rd u ostatniego syna, Poly­ dora, pow oduje, że staje się ona sym bolem cierp ien ia ro d za ju lu d zk ieg o 15.

U pokorzenie i cierp ien ie ro d zi w m atce chęć odw etu. „P rzykład tej b o h aterk i posłużył E urypidesow i do tego, by pokazać, że w jednym człow ieku m ogą w spół­ istnieć biegunow e predyspozycje, a dobro i czułość nie w ykluczają naw et w yrafi­ now anego okrucieństw a. N iek ied y to tylko okoliczności decydują o tym , co zosta­ je w człow ieku ujaw nione, a co n ad al pozostaje p rzy sło n ięte”16. Podła zd rad a Po- lym estora, Traka sprzym ierzonego z G rekam i, rozp ętu je szaleństw o H ekabe. Za śm ierć swojego dziecka odpłaca ud erzen iem w dzieci P olym estora, w. 1157-1164:

Te, które były m atkam i, z zachw ytem Brały na ręce dzieci, aż daleko Z ręki do ręki u niosły od ojca.

A potem - wierzyć się nie chce - z pogw arek Spokojnych - nagle z szat dobyły b roni, Z adźgały dzieci, in n e, jak wrogowie, C hw yciły m nie za ręce i trzym ały Z a nogi - chciałem uratow ać dzieci [...]

Synowie Traka stają się tu ta j n iew innym i ofiaram i ludzkiego szaleństw a i niego- dziwości. B ezpośrednią przyczyną ich śm ierci jest mania H ekabe, jed n ak jest ona sk u tk iem podłych czynów ich ojca, Polym estora. W szystkie zb ro d n ie są zaś konse­ kw encjam i wojny, któ ra staw iając człow ieka w ek strem alnych sytuacjach, b u d zi w n im najgorsze instynkty.

K ontynuacją zbrodni wojennej Greków jest sytuacja A ndrom achy, opisana przez E urypidesa w sztuce zatytułow anej jej im ieniem . W Andromasze życie dziecka p o ­ now nie staję się n arzęd ziem zemsty, p rze d m io te m rozgryw ek m iędzy dorosłym i. P o rtretu jąc dwie nienaw idzące się kobiety, H erm io n ę i A ndrom achę, praw ow itą żonę i b ran k ę , poeta podkreśla, jak w ielkie spustoszenie w psychice kobiety może poczynić b rak potom stw a. Rodzą się wówczas irracjo n aln e fobie i psychopatyczne zachow ania. H erm io n a, nie mogąc m ieć dzieci, oskarża A ndrom achę o czary p o ­ zbaw iające ją płodności. Powodowana tym w yim aginow anym oskarżeniem zam ie­ rza zniszczyć A ndrom achę i jej dziecko. Tym czasem m atka gotowa jest złożyć ofiarę z własnego życia w im ię ratow ania życia dziecka, w. 410: A dla m n ie hań b a nie zginąć za dziecko. Jej ofiara nie m a jed n ak żadnego znaczenia w obliczu h ip o k ry ­ zji i cynizm u oprawców, dla których jej deklaracja jest tylko sposobem u m ożli­ w iającym dalsze działanie. W raz z realnym zagrożeniem życia dziecka pow raca do

15 H.D .F. K itto Tragedia grecka, s. 208.

(8)

A ndrom achy straszliw a śm ierć A styanaksa (w. 6-11). Z dając sobie spraw ę z n ie ­ u chronności swego losu, m atka z synkiem zaw odzą la m en t i błaganie,

w. 501-505: w. 528-531:

A ndrom acha: O tom ja - ręce skrw aw ione A ndrom acha: Błagaj go za kolana O d zaciśniętych w ięzów - P odejm ij pana, dziecko! D ro g a prow adzi po ziem ię! Synek: O drogi, drogi, Synek: M am o, m am o, a ja D aruj m i, nie zabijaj!

Pod skrzydłem tw oim też pod ziem ię schodzę!

Z form alnego p u n k tu w idzenia m am y tu do czynienia z rew olucyjnym zabiegiem dram aturgicznym , gdy dziecko staje się postacią dialogującą. Tą krótką sceną w spól­ nego płaczu m a tk i i dziecka Eurypidesow i udało się spotęgować w yobrażenie o bez­ m yślnym okrucieństw ie H erm io n y i jej ojca, którzy stanow ili rep rez en ta cje po ­ staw sp a rta ń sk ic h 17.

D ziecko aktyw ne na scenie po raz pierw szy pojaw ia się już w n ajstarszej trag e­ d ii E urypidesa, w Alkestis18. Poeta doskonale zdaw ał sobie spraw ę z m ożliw ości dram atu rg iczn y ch , jakie niosło ze sobą w prow adzenie w tok akcji postaci dziecię­ cych - „Jego dram atyczny in sty n k t jasno dostrzegał, że zainteresow anie, wywoła­ ne obecnością dzieci trafia prosto do serc w idzów ” 19. Tym razem dzieci opłakują śm ierć m atk i, czym po raz pierw szy w euro p ejsk im dram acie zaśw iadczają o dzie­ cięcych uczuciach, których istn ien ia do tej pory nie uznaw ano, lu b uw ażano je za niegodne uwagi, w. 394-402:

N ieszczęsny mój los. M am a poszła pod ziem ię, N ie m a jej już, ojcze, pod słońcem .

P orzuciła nas, pozostaw iła N a sieroce życie, nieszczęsna! Spójrz-że, spójrz na powieki I zm artw iałe już ręce.

O ch, w ysłuchaj, posłuchaj m nie, m atko, Z ak lin am cię, to ja ciebie, m atko, W ołam , twój m ały chłopczyk u u st twoich.

To, czy trafn ie oddał E u ry p id es uczucia dziecka, pozostaje dyskusyjne20. Pieśń E um elosa, to niew ątpliw ie żałobny la m en t w yrażający sm u tek dziecka po stracie

17 A ndrom acha uw ażana jest za p am flet polityczny skierow any przeciw Sparcie, z k tó rą A teny prow adziły w ojnę o dom inację w G recji (wojna peloponeska). 18 D. Łow icka D ziecko w tragedii greckiej, s. 140.

19 W.N. B ates E uripides, s. 51.

20 W ilam ow itz zarzuca poecie, że to, co m ów ią jego dziecięce postacie sceniczne, jest nie tyle odbiciem uczuć dziecka, co tym , co poeta „czuje o d z ie ciach ”, a pieśń E um elosa uznaje za najw iększą pom yłkę poety (U. von W ilam ow itz-M oellendorff

E uripides, H erakles, B erlin 1909, s. 119). Tym czasem B ates (Euripides, s. 50) sądzi, że w łaśnie w tej krótkiej mowie E um elosa E u ry p id es ujaw nia swoją znajom ość n a tu ry

dziecka.

19

(9)

19

4

najbliższej m u osoby. Gdy zabrakło m atczynych dłoni, oczu i u śm iechu, cały świat dziecka legł w gruzach. W swojej p ie śn i chłopiec w skazuje p o n ad to na obecność swej m łodszej siostry, która, m im o że jest postacią m ilczącą, dopełnia obrazu p o ­ tom stw a pozbaw ionego istoty określającej ich tożsam ość. P otw ierdzają to ostatnie słowa Eum elosa, w. 414-415:

[...] G dy ty, m atko, odeszłaś, D om nasz cały u m a rł w raz z tobą.

M it o A lkestis w in te rp re ta c ji E urypidesa m iał obrazować „relatyw ność po ję­ cia dobra i słuszności w o d n iesien iu do spraw lu d z k ic h ”21. W tę dw uznaczność zjaw isk i w artości d ra m a tu rg w prow adził pro sto tę i naiw ność dziecięcego p o jm o ­ w ania św iata. U kazał zderzenie oczywistych i ab solutnych w artości, któ ry m i k ie­ ru je się dziecko, z niezro zu m iały m w swej n iestałości św iatem lu d z i dorosłych. Sytuacja E um elosa i jego siostry jest ekstrem alna - dzieci stają w obliczu śm ierci, ostateczności dla n ic h niepojętej. A lkestis um iera dla swojej rod zin y 22, a jej tra ­ giczny los dopełnia się w sm u tk u i rozpaczy jej dzieci.

E u ry p id es uczynił trag ed ię b ardziej ludzką, poniew aż zaczął poszukiw ać h e ­ roizm u n ie w m icie, lecz w sam ym człow ieku, tym sam ym stając się p rek u rso re m psychologii w d ram acie23. Z n am ien n y m dla jego tw órczości jest fakt, iż odpow ie­ dzi dotyczących zaw iłości psychiki ludzkiej próbow ał odnajdyw ać w lu d z iac h róż­ nego stanu, płci i w ieku - jego b o h ateram i byli w ładcy i prości rolnicy, w olni i n ie ­ wolnicy, G recy i barbarzyńcy, m ężczyźni i kobiety. Jed n ak najw iększą innow acją poety było w prow adzenie na scenę b ohaterów dziecięcych i pow ierzenie im isto t­ nych ról w rozgryw anych tragediach. S ztukam i, w których postaci dzieci stanow ią istotny elem ent głównego w ątku, są w edług m n ie trag ed ie takie, jak Oszalały H e­ rakles, Medea, Dzieci Heraklesa, Błagalnice24.

D ociekając istoty człow ieczejphysis, E urypides ukazuje człowieka w sytuacjach nacechow anych tak silnym ła d u n k iem em ocjonalnym , że aż ocierających się o psy­ chopatologię. T rudno bow iem o jakąkolw iek pozytyw ną ew aluację sytuacji dzie­ ciobójstw a dokonanego przez rodzica. M otyw te n stanow i istotę akcji dram atycz­ nej w dw u w spom nianych wyżej trag ed iach , w Medei i Oszalałym Heraklesie.

P o rtre t M ed ei stanow i stu d iu m p o staci zdrad zo n ej kobiety, któ rej uczucia ew oluują od głębokiej m iłości do obsesyjnej nienaw iści i żądzy zemsty. P orzucona przez m ęża k o n stru u je m istern y p la n o k rutnej zemsty, która swym w yrafinow a­ n ie m przewyższa dotychczas znane w lite ra tu rz e akty vendetty. N iezw ykłość tej

21 J. M ańkow ski M ity i św ia t E urypidesa. Zagadnienia w ybrane, W rocław 1975, s. 73.

22 W.D. S m ith The ironic structure o f A lcestis, w: Tw entieth century interpretations o f E uripides’ „Alcestis”, ed. J.R. W ilson, N ew Jersey 1968, s. 37-56.

23 T. S inko Z arys historii literatury greckiej, W arszaw a 1959, t. I, s. 579.

24 Pom ijam w tym zestaw ieniu Io n a, tragedię, której głów ny w ątek dotyczy dziecka,

(10)

postaci do dziś fra p u je badaczy literatu ry , którzy o d n ajd u ją w niej znam iona k u l­ turow ego kozła ofiarnego - Innego, k tó ry m u si ponieść konsekw encje swej od­ m ienności. Dosyć długo M edea pozostaw ała w św iadom ości kulturow ej G reków bóstw em niebezpiecznym , ale dobroczynnym 25. D o piero w tra g e d ii E urypidesa p rzypisuje jej się zb ro d n ię dzieciobójstw a, z jednej strony dem onizując tę postać, z drugiej sprow adzając ją w w ym iar czysto lu d zk ich uw arunkow ań. W sztuce grec­ kiego poety M edea jest ofiarą swej inności, zarów no ch arakterologicznej, jak i k u l­ turow ej. Pochodząc spoza greckiego k ręgu kulturow ego, przy jm u je cechy kobiety „d zik iej” (w. 103-104), przy czym owa cecha defin iu je ch a ra k te r człowieka u p a r­ cie broniącego w łasnej godności i bezkom prom isow ego w swoim działaniu. I n te n ­ cją E urypidesa było, jak sądzę, u kazanie okrucieństw a sytuacji zaszczucia, to ta l­ nej odm ow y człow ieczeństw a jednostce uznanej za obcą w danej społeczności. Co w ięcej, poeta śledzi, w jak destru k cy jn y sposób w ykluczenie M edei ze w spólnoty rod zin y i społeczeństw a wpływa na jej w łasne postrzeganie swojego człow ieczeń­ stwa. W yraźne ro zc h w ian ie system u w arto ści obrazow ane jest p rz e jm u ją c y m i m onologam i i w ew nętrznym i dialogam i b o h aterk i, której m yśl b ez rad n ie oscyluje m iędzy m iłością m a tk i, a nieuk o jo n y m b ólem zdrady i odrzucenia w raz z w ynika­ jącą z n ic h chęcią odw etu (w. 112-114; w. 1040-1044; w. 1246-1250). N ajbardziej przerażającym aspektem stan u psychicznego M edei jest jej świadomość co do etycz­ nej kw alifikacji za m ia ru dzieciobójstw a. N ie jest ona szaloną m enadą, która za­ traca dyskursyw ną w ładzę swojego rozum u, w ręcz przeciw nie - k o ru m p u je swój um ysł, k o n stru u ją c m istern y p la n szaleńczej zemsty. M etodologia jej szaleństw a poraża logiką. Jest to zapew ne m ech an izm obronny udręczonej psychiki, gdy fu ­ rie zniew ażonej duszy odw racają w artości i w przęgają w ładze ro zu m u w realizację zemsty, która w tym p rzy p a d k u nie jest niczym innym , jak w yznaniem cierpienia.

W to k u całej akcji dram atycznej E u ry p id es potęguje w rażenie narastającego zagrożenia życia dzieci, które stają się nieśw iadom ym i w ykonaw cam i zem sty m a t­ ki, gdy zanoszą G lauke śm iercionośne dary. W pierw szym akcie v en d etty dzieci stają się p o średnio m ścicielam i m atk i, by w kolejnej odsłonie stać się jej ofiarą. D o tego m o m e n tu m ilczące, w akcie m orderstw a, odbyw ającego się zgodnie z ko n ­ w encją poza sceną, dzieci ak cen tu ją swoją obecność pełnym i trw ogi okrzykam i,

w. 1271-1272: w. 1277-1278:

- O jej, co robić? Ja k uciec z rąk m atki? - N a bogów, brońcie! To o sta tn ia chwila! - N ie w iem , kochany braciszku, giniem y! - M yśm y już blisko, w sieci, już pod

m ieczem! Z indyw idualizow anie b y tu scenicznego dzieci w scenie zabójstw a w m iejsce do­ tychczas stosowanej relacji posłańca, stanow i o oryginalności E urypidesa i jego doskonałym instynkcie dram atu rg iczn y m . K rzyk cierpiącego dziecka jest krzy­ kiem M edei, jej bolesnym ro zliczeniem ze św iatem lu d z k im , którego stała się b a ­ n itk ą. Po d o k o n an iu zb ro d n i M edea trac i swój lu d z k i wym iar, uciekając na wozie

(11)

96

1

H eliosa zaprzężonym w sm oki. Jest już duchem zemsty, ta k jak H ekabe, staje się A lastorem , uosobieniem szaleństw a człowieka doprow adzonego do skrajnej roz­ paczy i tracącego swoje człow ieczeństw o. O bie b o h a te rk i E u ry p id esa doko n u ją zatem sym bolicznego sam obójstw a, zabijając swoje jestestw o, swoją dotychczaso­ wą tożsam ość kobiety-m atki, elim in u jąc się tym sam ym z ludzkiego świata.

T ragedię ojca, k tó ry staje się dzieciobójcą, ukazał E u ry p id es w p ostaci n a j­ w iększego herosa Greków, H eraklesa. Po raz k olejny w tw órczości tego poety spo­ tykam y się z o d m ien n ą w ersją k an o n u m itycznego, przeform ułow anego w sposób wysoce oryginalny. Ponow nie też postać m ityczna tra c i swój etos na rzecz człow ie­ czeństw a, przez co staje się bliska lu d z k iem u dośw iadczeniu.

Oszalały Herakles jest sztu k ą o sn u tą w okół dom inującego w ątk u losu dzieci w ielkiego herosa, których życie jest zagrożone w obliczu h aniebnego postępow a­ nia E urysteusa, odw iecznego wroga H eraklesa. W yraźnie dw udzielna kon stru k cja tej trag e d ii w obu odsłonach skupia uwagę na p ostaciach dzieci. W pierw szej czę­ ści potom stw o H eraklesa po d opieką m a tk i i dziadka c h ro n i się na o łtarzu boga p rze d m orderczym i z a m ia ra m i E urysteusa. O bszerne p a rtie deskryptyw ne, wy­ głaszane przez dorosłych opiekunów , szczegółowo p rzybliżają zachow anie dzieci oczekujących na ojca-w ybawiciela,

w. 71-79:

Z d ziećm i H erak la , które pod skrzydłam i C h ro n ię, jak kwoka na gnieździe pisklęta. Jed n o za dru g im m ęczą pytaniam i: „M am usiu, pow iedz, d okąd poszedł ojciec? Co robi? K iedy w róci?” N ieśw iadom e D zieci szu k ają ojca, ja b ajkam i, K tóre w ym yślam , zabaw iam je. Ale

Tylko drzw i skrzypną, w szystkie zaraz pędzą Gotowe rzucić się do kolan ojca.

G dy pom oc n ie nadchodzi, a ołtarz boga p rzestaje być schronieniem , M egara szy­ k uje siebie i dzieci na śm ierć, p rzybierając szaty i w ieńce żałobne. Taka w izualiza­ cja grożącego niebezpieczeństw a potęguje dram atyzm sytuacji i wzm aga napięcie. O w em u „zastępow i u m a rły ch ” (w. 454) tow arzyszy lam en t m atk i, k tóra zw raca się kolejno do każdego z trze ch synów, tym sam ym indyw idualizując ich obecność na scenie, w. 485-489:

Kogo z początku, kogo na ostatk u Do piersi tu lić z was - kogo całować? Uściskać? C zem u niby jasnoskrzydła Pszczoła nie mogę zebrać w aszych jęków I w jed n ą w ielką strugę łez zam ienić?

Scena korow odu idącej na śm ierć rod zin y H eraklesa zam yka pierw szą część sz tu ­ ki, stając się jednocześnie otw arciem dla części kolejnej, w której niespodziew a­ n ie przybyw a długo wyczekiw any wybawca. Z agrożenie zostaje zażegnane przez

w. 130-136:

S pójrzcie, jak srogie spojrzenie, Spojrzenie ojcow skie m ają ich oczy, Z ły los nie oszczędził dzieci, Ale w dzięku m łodości nie tracą. Jak ich to, jakich obrońców, H ella d o , b ra k ci będzie, K iedy ty ich utracisz!

(12)

H eraklesa, który, co znam ienne, sam , w brew w szelkim praw om rządzącym lu d z ­ kim św iatem , pow raca z k rain y um arłych, by wyrwać swych b lisk ich z rąk zb liża­ jącej się śm ierci. W opisie radości tow arzyszącej przybyciu herosa d o m in u je ce­ cha d otąd obca etosowi tej postaci. D la E urypidesa przybyw ający z H ad esu H e ra ­ kles jest p rzede w szystkim ojcem , czule w itającym się z dziećm i. O n sam opisuje, w jaki sposób synowie okazują m u swą dziecięcą radość, w. 629-633:

N ie m yślą puścić, czepiają się szat m ych, Tym m ocniej. Szliście jak po o strzu brzytwy. W ięc n ib y ok ręt ja swoje szalupy

R ękom a będę w lókł, bo się nie w stydzę Troski o dzieci. [...]

Chw ilowo zniw elow ane n apięcie pow raca nieoczekiw anie w akcie zem sty bogini Hery, prześladow czyni herosa. Z esłana przez nią mania pow oduje w oczach b o h a­ tera odw rócenie rzeczyw istości - w swoich dzieciach w idzi on potom stw o z n ien a­ w idzonego E urysteusa. U znając ich za wrogów, H erak les m o rd u je swoje dzieci i żonę,

w. 970-975

[...] C hce zabić w łasne dzieci, Bo m yśli, że to dzieci E urysteja.

Drżąc z trwogi pierzchły w różne strony. Jeden W fałdach szat m atki chroni się, a drugi W cien iu kolum ny, trzeci jak ścigany P ta k u podstaw y ołtarza. K rzyk m atki: „Co robisz? D zieci swe w łasne zabijasz?!”

Z astanaw iając się n a d m otyw em zastosow ania w tej trag e d ii ta k dalece antyte- tycznej k o n stru k cji, gdy ojcowska czułość zostaje zestaw iona z zabójstw em dzieci, m ożna przypuszczać, że w obrazie H eraklesa poeta próbow ał sportretow ać słabość człowieka zgnębionego przeciw nościam i losu. Przez całe życie H erakles walczył z najgorszym i potw oram i nękającym i świat lu d z k i - jedno w yzwanie rodziło n a ­ stępne i w te n sposób kształtow ała się legenda herosa-zbawcy. E u ry p id es spróbo­ wał rozpatrzyć los H eraklesa w czysto lu d z k ich kategoriach26. D latego też ciągłą w alkę b o h atera z d em onam i m ożna w tym kontekście definiow ać jako w alkę z n ie ­ u sta n n ie naw arstw iającym i się przeciw nościam i losu. Sytuacja n ieu stan n eg o n a ­ pięcia połączona z upo k o rzen iem przez w roga n ie u ch ro n n ie m usiała w płynąć na psychikę ta k dośw iadczanego człow ieka. C iągła postaw a gotowości do spotkania z w rogiem doprow adziła b o h atera do szaleństw a, gdy za wroga uznał swoją ro d zi­ nę i jak w szystkich p o p rze d n ich wrogów zniszczył. P rzebudzenie z szaleństw a n a ­ deszło w raz z uderzeniem Ateny, która w ydaje się tu personifikow ać rozsądną część duszy człowieka, której udaje się czasam i pow strzym ać szaleńczy cios. M otyw dzieci

26 Por. J. C zerw ińska „Hercules F urens” - Eurypidejska przypow ieść o lu d zk im szaleństw ie,

C ollectanea Philologica, Ł ódź 2006, IX, s. 87-111. w. 986-989:

R zuca się b ied a k do kolan ojcow skich, Rękom a sięga do tw arzy i szyi: „Najmilszy ojcze - blaga - nie zabijaj! Twój jestem syn, twój - nie E urysteusza!”

(13)

86

1

w Oszalałym Heraklesie stanow i zatem zasadniczą kanw ę sztuki, jest n o śn ik iem idei m ającej zdefiniow ać kondycję człowieka uw ikłanego w a b su rd a ln ą rzeczywistość. I m im o że dzieci w to k u całej akcji scenicznej pozostają p o staciam i m ilczącym i, ich obecność i aktywność jest n ie u sta n n ie relacjonow ana przez dorosłych.

G rupy dziecięce w trag e d iac h E urypidesa stają się ich zbiorow ym i b o h a te ra ­ m i, jak to m a m iejsce w Dzieciach Heraklesa i w Błagalnicach. O bie sztuki bazu ją na k o n stru k cji sceny h ikezji, gdzie g rupa błagalników ch ro n i się na o łtarzu boga p rze d niebezpieczeństw em u tra ty życia lu b w rozpaczliw ej prośbie o przestrzeg a­ nie praw.

D zieci H eraklesa, tym razem zrodzone p rzypuszczalnie z jego zw iązku z De- ja n irą 27, osierocone n iem al jednoczesną śm iercią obojga rodziców, zostają wygnane z T rachiny przez E urysteusa. S zukają pom ocy u w ładcy A ten, D em ofonta. Wobec pościgu E urysteusa uznają za konieczne schronić się w św iątyni i ta m oczekiwać decyzji A teńczyka. Postaci dziecięce w tej trag e d ii są niem e, ale pozostają na sce­ n ie w to k u całej sztuki. P onadto w szelkie dysputy toczone przez dorosłych b o h a­ terów k o n ce n tru ją się na losie H eraklidów . Je d n ak najisto tn iejsze rozstrzygnięcie dokona się n ie za spraw ą działań dorosłych, lecz w skutek czynu dziecka - jednej z córek H eraklesa. M ożna się dom yślać, iż jest to dziecko stojące u progu dorosłości, jed n ak jego ofiara św iadczy od dojrzałości godnej m ędrca. C órka H eraklesa, Ma- k aria, m u si złożyć w ofierze swoje życie, by móc ocalić swoich b raci, w. 530-532:

[...] D aję m oje życie,

z chęcią, bez żalu. O św iadczam , że um rę za m oich braci i za sam ą siebie.

O brazem uchodźców , w śród któ ry ch zn a jd u ją się dzieci, szukające azylu u stóp o łtarza, otw iera E u ry p id es k o lejn ą swoją sztukę, Błagalnice. D zieło to, p o d o b n ie jak Dzieci Heraklesa, zostało n a p isa n e w początkow ych la ta c h w ojny pelopone- skiej. Tw órczość p oety z tego okresu cech u je p ło m ie n n y p atrio ty zm . C ała akcja H eraklidów oraz poszczególne w ypow iedzi bo h ateró w , głoszą p o chw ałę A ten. P odobny to n pobrzm iew a w Błagalnicach, k tó re nie stanow ią je d n ak jedynie h y m ­ n u pochw alnego d em o k ra cji ateń sk iej - „ [...] p a trio ty z m sz tu k i i wrogość w zglę­ dem S p arty z n a jd u ją przeciw w agę w pacyfistycznych ty ra d a c h [ ...] ”28. Isto tn y jest fak t, iż poeta p rze d staw ił w ielkoduszność swojej ojczyzny po p rzez u k a z a ­ n ie, w jak i sposób w spom aga ona isto ty n ajb a rd z ie j b ez b ro n n e wobec d ziała ń w ładców. Tak jak w wyżej om ów ionej sztuce, b ła g a ln ik a m i są tu ta j dzieci, k o b ie­ ty i starzec.

27 T. Z ieliń sk i podaje jako m atkę błagalników D e jan irę (T. Z ieliń sk i Eurypides i jego „ H era klid zi”, w: tegoż S zk ice antyczne, K raków 1971, s. 592-605). Tym czasem J. Łanow ski zauw aża, że E u ry p id es nie podaje w swej trag ed ii im io n m atek dzieci H eraklesa w ygnanych przez E urysteusa. S k ąd in ąd w iadom o, że H erak les m ial liczne potom stw o ze swych licznych związków.

(14)

K obiety argejskie w raz ze sw oim i w n u k am i proszą w ładcę A ten o pom oc w od­ zyskaniu ciał poległych synów - ojców, którzy uczestniczyli w w ypraw ie przeciw Tebom . O dm aw iając w ydania zw łok poległych wrogów, Tebańczycy łam ią ogólno- grecki zwyczaj. N ajisto tn iejsz y z p u n k tu w idzenia roli p ostaci dziecięcych jest m om ent w spólnego śpiew u chóru m atek i synów poległych wodzów, którym udało się odzyskać ciała bliskich. W idzom ukazuje się żałobny orszak, w którym m ali chłopcy niosą u rn y z p ro ch am i ojców. E kspresyjność tej sceny rozegrana została przez zestaw ienie la m en tu kobiet i chłopców, w. 1132-1139:

C hłopcy: Bez dzieci ty już, bez dzieci, A ja sierota bez biednego ojca O sierocony, p u sty dom w ziąłem , N ie w ram io n ach już m ego rodzica! C h ó r [kobiet]: Ijo, ijo!

G dzie jest tru d m ych boleści połogu, G dzie łaska pow icia dziecka I troski m atczyne, i oczy bezsenne, I czół słodkie ucałow ania?

Z asadniczym te m atem tej trag e d ii jest jed n ak m acierzyńska m iłość i nieukojony ból po stracie dziecka,

w. 966-970: w. 1120-1122:

Teraz bez dziecka, bez syna, C óż cięższego dla śm iertelnych, S tarzeję się, najnieszczęśliw sza, Jak iż ból,

A nim pośród um arłych, N iż dzieci swe zm arłe zobaczyć! A ni pośród żyjących

-Z dala od jednych i d ru g ich p rzy p ad ł m i los!

G rupa chłopców towarzyszy zasadniczem u chórow i kobiet n iem al przez całą sztukę. Powierzył też poeta dzieciom kilka wersów w spólnego la m e n tu z C hórem . Scena zaw odzenia m atek i dzieci m a istotne u zasad n ien ie d ram atu rg iczn e - „Jest to n ie ­ zaprzeczalne, że rola p rzypisana tu ta j dzieciom została trafn ie obm yślana: jeśli poeta ograniczyłby się do tego, by publiczność w ysłuchała tylko jęki kobiet, jeśliby nie p o starał się o k o n trast m iędzy m łodością a starością, zm ieszanym i w w yraża­ n iu tego sam ego bólu, patetyczny efekt tej sceny m ógłby być m niej skuteczny”29. R easum ując powyższe rozw ażania, m ożna zauw ażyć, że w k ilk u swoich sztu ­ kach E u ry p id es odważył się na daleko idącą innow ację. H eroiczny d ram at zapo­ czątkow any przez Ajschylosa i Sofoklesa gardził dzieciństw em . U znaw ano bow iem , iż postać dziecka nie niesie z sobą takiej p ełn i, różnorodności i siły uczuć, jakiej oczekiw ano od b o h atera tragicznego. Tym czasem E urypides, poprzez uczynienie trag e d ii b ardziej lu d zk ą (plus humaine30), w prow adził na scenę dziecko. N ie ogra­ niczył się przy tym do p rzedstaw ienia dziecięctw a, m łodości i niew inności, lecz 29 P. D echarm e E uripide et l ’e sp rit..., s. 278-279.

30 Tam że, s. 285.

66

(15)

oo

z

pow ierzył dziecku rolę, często czyniąc jego los fu n d am e n tem dla rozstrzygania podejm ow anych w sztuce zagadnień. P rzyznanie dzieciom czynnej roli w trag e d ii to niew ątpliw e now atorstw o E urypidesa. K ażdą wypow iedź dziecka w jego trag e­ diach m ożna uzasadnić w zględam i psychologicznym i lub te ch n ik ą d ram a tu . I dla każdej z tych w ypow iedzi zastosow ał poeta in n ą form ę - dzieci m ów ią bądź jako in dyw idualne postacie, bąd ź jako chór.

G recki trag ik uczynił p ostaci dzieci te m atem godnym sztuki dram atycznej, po pierw sze, przez p rze k o n an ie o m etafizyczności rodzicielstw a, po drugie, uw zględ­ n iając wym ogi d ram a tu rg ii. W ykorzystując dziecięctw o, u m ie ję tn ie budow ał n a ­ pięcie i efektyw nie prow adził uczucia w idza do katharsis - „D ziecko zagrożone w ielkim niebezpieczeństw em lub takie, które g inie jako ofiara k atastrofy trag icz­ nej, porusza do głębi serca, poniew aż w obliczu nieszczęścia lub śm ierci dziecka, nie m ożna bro n ić się p rze d tym uczuciem zasm uconego b u n tu , k tó ry jest wywoła­ ny w idokiem niezasłużonej krzyw dy”31.

Abstract

Małgorzata BUDZOWSKA University of Łódź

The child in Euripides’s tragedies

This analysis of Euripides's tragic poetry identifies its innovativeness in that figures of children take part in the dramatic plot. The author reviews the child characters of these plays - whether they are crucial to the plot o r auxiliary to its main thread. The point of reference is, on the one hand, the social function of child in the Old-Greek culture and, on the other, passages from Euripides's tragedies dealing with the issue of positive and negative aspects of parenthood. The article's core argument is based upon analysis of children figures suffering from their entanglement in conflict-generating actions of their elders. N o t only is the problem of parental love investigated but also, an absolute novelty in the European drama, the one of a small child's affection for his or her parent.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Widoki –rzuty odzwierciedlające zewnętrzny zarys przedmiotu Widok kompletny -odzwierciedla całą powierzchnię przedmiotu... Widoki –rzuty odzwierciedlające zewnętrzny

[r]

Stein przy opisie Odry mówi wyraźnie (Descripcio, s. Pozostawia ona, tj. W ymienił tu Oleśnicę, Bierutów, Milicz, Trzebnicę. Niemcy przew ażają na zachód i

[r]

Również sekw encje tRNA archebakterii za sa ­ dniczo różnią się od sekw encji tRNA z innych organizm ów (np. trójka iJnpCm, zam iast trójki TtyC* w ramieniu

Lecz w krótce istnienie siły życiowej coraz silniej staw ało się zachw ianem , a sztuczne w roku 1828 otrzym anie m ocznika przez W ohlera, pierw sza synteza

3.Określenie tłumienia naturalnego instalacji 3.1 Tłumienie w prostych odcinkach kanałów gdzie: l-długość kanału, m, α-współczynnik pochłaniania dźwięku materiału

Schemat rozwiązywania modeli typu Inforum. Źródło: