M IE S IĘ C Z N IK PO ŚW IĘC O N Y K U L T U R Z E I SZTUCE
NR 4:5 .(19-20) BYDGOSZCZ —- MAJ-CZERWIEC 1947
Bolesław Srocki
BŁĘDY I ICH ŹRÓDŁA
„C o ch ce B oissy? *) m ęczę się p y ta n ie m , J a k p ra w a Iz b y i j a k le w a s tro n a ...
C zy je s t w c ie lo n y m e p o k u rą g a n ie m ? ...
M a r k iz B o issy, to przeszłość, co k o n a !...“
( N o r w id )
P o lity k a zagraniczna S tanów Z je d n o czonych spoczywa dzisia j w rękach za
rów no dzielnego żołnierza, ja k n ie w ą tp li
w ie człow ieka wysoce do b re j w o li. Są to w ie lk ie zalety zarów no człow ieka ja k po
lity k a . Jednak sa to zalety nie chroniące od błędów. P e ta in czy W eygand b y li n a - Pewno doskonałym i żołnierzam i. Cham b e rla in b y ł napewno
człow iekiem najlepszej w o li. N ie m n ie j re z u lta ty ich postaw y p o lity c z n e j dość c ię żkim b rz e m ie - . niem zaciążyły na lo sach zarów no ich k r a jó w ja k Europy.
N ié m a m y podstaw do oceny całości lin i i p o lityczn ej czy ta k ty k i reprezentow anej przez M a rsh a lla na K o n fe re n c ji M o skie w skie j. M oże
m y sądzić je d y n ie o d ro b n ym fragm encie te j ta k ty k i, to je s t o stano
w is k u re p rezentow anym w s p r a w ie z a c h o d n ic h g r a n i c P o ls k i.
I tu ta j jasno s fo rm u łow ać należy: s ta n o w i
sko M a rs h a lla w te j spraw ie zdaje się być zarów no pow ażnym b łę dem p o lity c z n y m , ja k p rze ja w e m częstego w w o js k u zja w iska , to je s t przecenienia m echanicz
nych doświadczeń i za
sad przeszłości, p rz y rów noczesnym b ra k u w ła ściw e j p e rs p e k ty w y d la oceny is to ty zacho- - dzących p rze m ia n i p rz y
szłego u k ła d u stosunków.
Z ja w is k o to w ystę p u je w sposobie p rz e j
ścia 'do p orządku dziennego nad zm ianam i o statnich dw óch la t, tra k to w a n ia spraw y ta k ja k b y nie b yło Poczdamu, w ysiedleń ludności n ie m ie ckie j i polskiego osadni
ctw a, a b y ła je d y n ie mapa E u ro p y Ś rod
k o w e j z ro k u 1939 i tra k to w a n y w oder
w a n iu od istn ie ją cych dziś w a ru n k ó w p ro b lem teoretycznego w y k re ś le n ia g ra n icy pom iędzy dw om a p a ń stw a m i na ta k o b ie k- ty w n y c h , m a te ria ln y c h i pozahistorycz- n ych przesłankach, na ja k ic h można do
konać racjonalnego rozdziału sfe ry zain
teresowań i w p ły w ó w pom iędzy dwoma
Z T R E Ś C I N U M E R U : W IŁ A M H O R ZY C A : „W E S E L E “ I IvIR. B A B B IT T . B O G D A N O S T R O M Ę C K I: P R Z Y M IE R Z E . IR E N A S ŁA W IŃ S K A : P R Ó B A EPOSU.
B S.: N A M A R G IN E S IE . A LF R E D K O W A L K O W S K I: PO EZJE Z IE M ZAC H O D U . JAN B U Ł H A K : Z W Ę D R Ó W E K F O T O G R A F A A LE K S A N D E R D Z IE N IS IU K : SPÓR O C Z Ł O W IE K A . J. S Z C Z A W IN - I
kI A. W IR T H , W . O L S Z E W S K I J. H E R T E L - POEZJE. T A D E U S Z E SM AN : B Y D GOSZCZ N A T L E W Y P A D K Ó W 1946 R.
M A R IA N T U R W ID : Ś M IG A FR SADOW - POEZJECZJE R ZY HOPPEN : B R O N IS Ł A W S S ó N T T K W. Z.: M IĘ D Z Y K R Y T Y K Ą i P O E T Y K Ą (2). W Ł A D Y S Ł A W D U N A - R O W S K I: K U K U Ł K A I S Z P A K I. A L IN A C H Y C ZE W S K A : „K O B IE T Y Z R A V E N S - B R U C K “ .
* ) H ra b ia T e o f il B o is - _ . . _________ __
s y d ‘A n g la s , k o n s e rw a ty s ta *“ _ n ie z n a n y c h a r ty s tó w X I I w ie k u n a d r z w ia c h
fra n c u s k i, c z ło n e k iz b y iy w o t a i w W o jc ie c h a , w y o b ra ż o n e g o w z e * n le z y c n u z a b y te k s z tu k i ro m a ń s k ie j.
d e p u to w a n y c h w p o ło w ie J e d n a z o s ie m n a s tu scen i h ^ a t a . p . ^ w s z y p o ls k i epos p la s ty c z n y , b e z c e n n y y fr a z o w y c h k a te d ry
X I X w ie k u .
p rze d się b io rstw a m i p rz e m y s ło w y m i czy h a n d lo w y m i. W ięcej historycznego re a li
zm u w y k a z a ł tu ta j ju ż B e vin , w y ra ż a ją c im ie n ie m W ie lk ie j B ry ta n ii w ą tp liw o ś ć w odniesieniu do s p ra w y Śląska Dolnego, czy je st rzeczą m o ż liw ą pow racać do no
wego przesiedlenia ludności.
W yra zicie le m przeszłości i co n a jw y ż e j p rze jścio w ych w a ru n k ó w d n ia dzisiejszego b y ł M a rs h a ll ró w n ie ż i w te d y, g d y za p u n k t ciężkości a rg u m e n ta c ji o p o k rz y w dzeniu N iem iec przez dzisiejszą granicę p rz y ją ł tezę o konieczności w zm ożenia w a ru n k ó w żyw nościow ej sam ow ystarczal
ności N iem iec. M echaniczny stosunek na bożeństwa do statystycznych m ie rn ik ó w przeszłości, p rz y rów noczesnym b ra k u sze
ro k ic h ujęć przyszłości, zaciążył tu ta j w ie lo ra k o : 1. przez p rz y ję c ie gospodarczych re z u lta tó w przeszłości, ja k o niezm iennych i w yznaczających przyszłe stosunki z fo to g ra ficzn ą dokładnością, 2. niedocenienie głębokiego w s ku tka ch ludnościowego k r y zysu N iem iec w w y n ik u o sta tn ie j w o jn y *), 3. w zorow ane na la ta ch m iędzyw ojennych, lecz niezgodne z obecnym k ie ru n k ie m prze
m ia n eu ro p e jskich w y o lb rz y m ie n ie zna
czenia zasady a u ta rc h ii żyw nościow ej ja k o je d n e j z naczelnych zasad gospodarczych i p o lityczn ych, 4, niedocenianie h is to ry c z nego znaczenia e w o lu c ji, w y k re ś la ją c e j dzisia j przyszłe trw a le g ranice pom iędzy N iem cam i i słowiańszczyzną zachodnią na lin ia c h , z k tó ry c h przed la t tysiącem w y szedł n apór n ie m ie c k i p rz e c iw k o Polsce i Czechom, 5. niedocenienie znaczenia O dry, ja k o części w ie lk ie g o system u rzecznego O dra— D u n a j, zarów no dla P olski, ja k dla Czech, ja k w reszcie d la całości obszaru naddunajskięgo. 'P o ło ż e n ie na je d n ej szali w szystkich m om entów zasadniczej n a tu ry h isto ryczn e j, na d ru g ie j — s p ra w y z w ię k szenia dzisiejszego areału rolnego Rzeszy o 5 —■ 8% i przyznanie wyższości te j d ru g ie j szali je st p rz y k ła d e m nie ty le p rz e w id u ją cego i realnego, ile lekceważącego stosun
k u do h is to rii **).
Jeszcze ostrzej paradoksalność s y tu a c ji zarysow ała się tu w sta n o w isku a ngielskim , ograniczającym zapędy M a rsh a lla , lecz w y su w a ją cym koncepcję p o w ro tu do N iem iec k ilk u p o w ia tó w na wschód od Szczecina.
Co to znaczy? O debranie dzisiejszej g ra n ic y p o ls k o -n ie m ie c k ie j je j g łę b o kie j lo g ik i geograficznej, trw a łe pozbaw ienie sie d m iu p a ń stw system u O d ry *i D u n a ju (P olski, Czech, A u s trii, W ęgier, Ju g o sław ii, R u m u n ii, B u łg a rii) swobodnego w y lo tu O d ry do B a łty k u — i to w szystko d la za
ła ta n ia p rze jścio w ych tru d n o ści s y tu a c ji żyw nościow ej N iem iec przez zwiększenie ic h are a łu rolnego o 2 — 4% n ie św ie tn e j ro ln iczo ziem i. W ta k im sta n o w isku tru d n o n ie w id zie ć d ziw n e j niew spółm ierności
* ) P a tr z — B o le s ła w S r o c k i: N o w a P o ls k a i n o w e N ie m c y . W y d a w n ic tw o I n s t y t u t u B a ł
ty c k ie g o . B yd g o szcz 1947. R o z d z ia ł: „P rz y s z ło ś ć n a ro d u n ie m ie c k ie g o “ (s tr . 103 — 123).
* * ) T e g o osą du n ie m o że z m ie n ić c h a r a k te r y s ty c z n a d la ro z u m o w a n ia M a rs h a lla s w o is ta m a g ia je d n e j lic z b y , o w y c h 20% z m n ie js z e n ia p o d s ta w ż y w n o ś c io w y c h N ie m ie c . S ilą t e j lic z b y je s t t y lk o b łę d n o ś ć j e j u ż y c ia . N ie m o ż n a b o w ie m m ó w ić o 20% ś ro d k ó w ż y w n o ś c io w y c h N ie m ie c w z w ią z k u z c z ę ś c io w y m z e p c h n ię c ie m P o ls k i z d a n y c h j e j w P o c z d a m ie g r a n ic . M a te r ia ln y m ró w n o w a ż n ik ie m d la N ie m ie c a n ty ^ p o ls k ic h z a m ie rz e ń M a rs h a lla m o że b y ć z y s k ż y w n o ś c io w y , w y r a ż a ją c y Się je d y n ie d r o b n y m u ła m k ie m w te n sposób u ż y w a n e j lic z b y .
w sposobie tra k to w a n ia spraw i potrzeb zagrażających sąsiadom N iem iec oraz spraw i potrzeb ty c h zagrożonych przez N iem cy sąsiadów.
Lecz tu ta j można powiedzieć z taką szczerością, z ja k ą ośw iadczyła to część o p in ii anglosaskiej, że isto ta s p ra w y leży gdzieindziej, n ie w stosunku do N iem iec i ich sąsiadów, ale w stosunku do Z w ią z k u Sowieckiego. A nglosasi szachują Polskę i p o p iera ją N iem cy n ie dlatego, aby ko ch a li N iem ców i n ie n a w id z ili P olaków , lecz dlatego, że w id z ą w ty m możność pośred
niego zaszachowania Z w ią z k u Radzieckiego w okresie ogólnie prow adzonych rozm ów, m ających p ro w a d zić do u re g u lo w a n ia spraw o św ia to w y m znaczeniu.
K o n c e p c ji te j n ie należy przeceniać, lecz ró w n ie ż n ie należy je j c a łk o w ic ie od
rzucać. N ie w ą tp liw ie w ty m p ostaw ie
n iu zam yka się n ie całość spraw y, lecz je j dość pow ażna część. Równocześnie je d n a k w ta k im za ryso w a n iu tru d n o nie w idzieć cech dalszego i poważnego błędu p o lity c z nego.
P ow ojenne zbliżenie p o lityczn e p o lsko - sow ieckie je s t n a tu ra ln y m następstwem zm ian te ry to ria ln y c h , dokonanych p rz y p e łn y m p o p a rciu obu anglosaskich m o c a rs tw i nie bez pow ażnej z ic h stro n y p re s ji w ty m k ie ru n k u . Z b liż e n ie to ma głębokie i mocne podstaw y w konieczności trw a łe g o zabezpieczenia się zarów no P o l
s k i ja k Czech w stosunku do niebezpie
czeństwa niem ieckiego. Równocześnie je d n a k zbliże n ie to niekoniecznie m usi m ieć c h a ra k te r a n ty a n g ie ls k i czy a n ty a m e ry - ka ń ski. P rzeciw nie, zarów no w interesie P o lski ja k Czech leży istn ie n ie w a ru n k ó w n a tu ra ln e j gospodarczej i p o lity c z n e j w s p ó ł
p ra cy i p rz y ja ź n i z obu m o ca rstw a m i an
glosaskim i. W p o lity c e obu ty c h pa ń stw i n a ro d ó w n ie je d n o k ro tn ie b y ły mocne i niedwuznaczne a kce n ty w ty m k ie ru n k u . D opiero ta k ty k a A n g lii i A m e ry k i w spra
w ie N iem iec i g ra n ic zachodnich P o lski je st czymś, co nadaje polskiem u, a czę
ściowo i czeskiemu, o p a rciu o sojusz ze Z w ią z k ie m R a d zie ckim o s try a n ty a n g lo - saski ch a ra kte r. A to napewno n ie je st w yrazem zam ierzeń w okresie, w k tó ry m
— rzecz przed w o jn ą n ie do pom yślenia — A n g lia w y d a je w s to lic y P o lski w łasne pismo, służące propagandzie a n g ielskie j w społeczeństwie po lskim , A m e ry k a oka
zuje Polsce daleko idącą i wysoce cenną pomoc ch a ry ta ty w n ą . Jednak żadne fo rm y
propagandowe, an i żadne p rz e ja w y po m ocy c h a ry ta ty w n e j n ie mogą P olakom przesłonić fa k tu w ejścia pa ń stw anglo
saskich na to ry zdecydowanie a n ty p o ls k ie j p o lity k i w postaci zaszachowania n a tu ra l
nych i ju ż o b ję tych g ra n ic polskich, w czym naród p o ls k i w id z i p ie rw szy etap poparcia ró w n ie ż i na przyszłość żarłocznego i n ie pohamowanego re w iz jo n iz m u n ie m ie ckie g o ponow ne zagrożenie biologicznych pod
sta w własnego istnienia.
B y ły p re m ie r C h u rc h ill p ow iedział w je d n y m ze sw ych w ystą p ie ń w Iz b ie G m in zręczne i niepozbaw ione głę b okie j słuszności zdanie o Polakach w czasie ostatniej w o jn y : „N ie m a cnót, k tó ry c h P olacy n ie w y k a z a lib y w czasie w o jn y , n ie m a błędów polityczn ych, k tó ry c h by nie p o p e łn ili“ . Lecz jakżeż m ogło być inaczej, g d y źródłem p o lity k i p o ls k ie j od r. 1939 w ta k w ie lk ie j m ierze b y ła zależność od postaw y naszych sprzym ierzeńców ang lo saskich. Postaw a ta zaś w spraw ach p o l
skich daje się u ją ć w podobnej do c h u r- c h illo w s k ie j fo rm u le : „ N i e m a w y r a z ó w s y m p a t i i i u z n a n i a , k t ó r y c h b y P o l s c e z e s t r o n y a n g l o s a s k i e j o d m ó w i o n o , n i e m a r e a l n e g o z l e k c e w a ż e n i a i n t e r e s ó w p o l s k i c h , k t ó r e g o b y j e j z a o s z c z ę d z o n o“ . Postaw a obu p a ń stw anglosaskich w obecnej, fazie d y s k u s ji o tra k ta c ie p o k o jo w y m i granicach P o ls k i je s t w dalszym ciągu p rz y k ła d e m ciągłości tejże lin ii. Czyż można d z iw ić się, je ś li od
biciem te j postaw y będzie k rze w ie n ie się dotychczas n ie is tn ie ją c y c h antyanglosa- skich n a s tro jó w w społeczeństwie po lskim .
Oczywiście, d la obu p a ń stw anglosa
skich, w szczególności d la Stanów Z je d n o czonych A . P., stan n a s tro jó w p o lskich w ty m względzie może być obojętny, je d n a k ty lk o w je d n y m w yp a d ku , to je st je ś li zdecydowanie staną na g ru n cie opar
cia się o N iem cy, ja k o forpocztę interesów anglosaskich w E uropie. Lecz to p ro w a d zi w prostej l in i i do now ej w o jn y św ia to w e j, ta k ja k w zm ocnienie P o ls k i i państw w y zw olonych od fa k ty c z n e j zależności od N iem iec je st po d sta w o w ym elementem w z ro s tu w a ru n k ó w u trz y m a n ia p o k o ju św iata. Niedocenienie tego fa k tu b y ło b y najp ow a żn ie jszym błędem h is to ry c z n y m obu p a ń stw anglosaskich, błędem, za k tó r y w przyszłości zarów no Europa, ja k cała ludzkość zapewne zap ła ciła b y szczególnie w yso ką cenę.
Bolesław Srocki
Alfred Kowalkowski
POEZJA ZIEM ZACHODNICH
N ie o b fitu ją c e n ig d y w poezję nasze zie
mie zachodnie i po o sta tn ie j w o jn ie nie W ydały znaczniejszego zastępu liry k ó w . T a
kie p rz y n a jm n ie j w rażenie odnosi czyte l
n ik śledzący uw ażnie w szelkie nowe w y daw n ictw a z tego zakresu. Z ja w is k o to być może złudne, w in ę bow iem ponoszą w łaściw ie w a ru n k i w ydaw nicze, tr u d n ie j
sze zdaje się n iż k ie d y k o lw ie k , na skutek k tó ry c h n ie k ie d y na w e t w artościow a poezja nie tra fia na p ó łk i księgarskie. N ie sposób w praw dzie przypuścić, aby po k a ta k liz m ie w o je n n ym n a stą p ił n a g ły za n ik lir y k i, gdyż ja k w ie m y z liczn ych św ia d e ctw i w spom nień, okres o k u p a c ji — n ie p rz y c h y ln y na ogół lite ra tu rz e , m im o w szystko w y d a ł dość b u jn y plon poetycki, niespokojne czasy w o jenne s p ra w iły bow iem , że ten rodzaj w y pow iedzi lite ra c k ie j b y ł bądź co bądź je szcze n a jła tw ie js z y i n a w e t można było czasami liczyć na ukazanie się w ie rszy W d ru k u . Lecz m im o w szystko c h a ra kte rystyczn ym objaw em współczesnej lite r a tu ry pozostaje fa k t, że ani w liry c e , ani W prozie nie zanotow aliśm y z b yt W iele re w e la cyjn ych debiutów . T a k w ięc ostatnie ła ta nazwać można raczej okresem, podczas którego lite ra tu ra w a lc z y ła o przetrw anie.
Okresem poważniejszego ro z w o ju czasy te nie b y ły w żadnym w yp a d ku . Na sąd ta k i nie w p ły n ie n a jp ra w d o p o d o b n ie j istn ie n ie
dość liczn ych może jeszcze — gotow ych do d ru k u z b io ró w poezji.
Z iem ie zachodnie n ie należą, w te j dzie
dzinie do u p rz y w ile jo w a n y c h , stosunki tu ta j są w ięc podobne, a n a w e t gorsze, lite ra tu ra tu ta j zawsze bow iem b y ła m n ie j b u jn a ta k ze w zględu na b ra k w ię kszych i posia
dających tra d y c ję środow isk k u ltu ra ln y c h , ja k i z tego powodu, że społeczeństwo w u - biegjych stupięćdziesięciu la ta ch sku p iło cały swój w y s iłe k na spraw ach gospodar
n y c h . B y ło to konieczne, gdyż w te j dzie
dzinie zagrożenie polskiego stanu posiada
n a ze s tro n y N iem iec b y ło najw iększe. Na Potu k u ltu ry , aby dotrzym ać k ro k u N ie m com, całla energię trzeba b y ło zużyć na
oświatę mas. R e zu lta t d zię ki tem u b y ł nieco jednostronny. P rz y stosunkow o dość w y sokim poziom ie o św iaty, sprawy^ sztuki jednakże znacznie u c ie rp ia ły i je ś li naw et zainteresowanie k w e s tia m i a rty s ty c z n y m i P*e je st m niejsze n iż gdzie in d zie j, to w każ
dym razie tw órczość w te j dziedzinie po
zostawia nadal w ie le do życzenia. W d w u dziestoleciu m ię d z y w o je n n y m n ie stało rów nież czasu na znaczniejszy ro zw ó j sztuki, okupacja zaś b e zlito śnie j n iż gd zie kolw ie k dotknęła tu ta j a rty s tó w , odbierając im n a j
częściej m ożliw ość p ra cy w sw ym zawo
dzie. T ru d n o przypuścić, aby ta m gdzie człowiek u tr a c ił dom, swobodę poruszania a przede w s z y s tk im sposobność k o n - ta k tu z in n y m i a rty s ta m i i w szelkie środki Pomocnicze ja k b ib lio te k i i czasopisma, można b y ło m yśleć o pow ażniejszej tw ó r
czości lite ra c k ie j, ty m b a rd zie j, ż,'e ta jn e
"Wydawnictwa czy p e rio d y k i na m iejscu hależaly do n a jw ię ksze j rzadkości a u k a zujące się w c e n tra ln e j Polsce d ocierały tu
^ znikom ej ilości.
.Pomimo to chwilę obecną, w której no- tlberny pewną stagnację w dziedzinie po- ezłi> należałoby nazwać może przednówkiem Poprzedzającym większy znacznie urodzaj hu lirykę. Jeśli oczywiście nie jestem złym Prorokiem, sytuacja wydaje m i się podobna
y całej Polsce, niezależnie bowiem od faktu istnienia, czy też narastania poezji obrazu- Idcej przeżycia niedawnej przeszłości, trudno Przypuścić, aby doniosłe problemy współ
czesności nie znalazły wkrótce odbicia
w lite ra tu rz e . A przecież poezja liryczn a , będąca o w ie le czulszym sejsm ografem n iż proza, w y d a je się być. pow ołana do spro
stania w ym aganiom rzeczywistości, ta k ja k u m ia ła zadanie to w yp e łn ić, m im o n ie z w y k ły c h trudności, w okresie w o jn y i okupacji.
C o ko lw ie k pow ie się o liry c e ostatnich la t, o je j ilościow o zb yt skro m n ym dorobku, albo o je j doraźnych je d y n ie am bicjach, pew ne jest, że podołała ona sw ym obow iąz
k o m wobec społeczeństwa. Zresztą w w a ru n k a c h w o je n n ych nigdzie chyba w E u ro pie nie stworzono arcydzieł. I nie można też w in ić naszych poetów o to, że na po
trze b y współczesności nie w y p ra c o w a li no
w y c h środków w yra zu , że n ie p o w sta ł żaden n o w y p rą d lite ra c k i. O dcięci od głó w n ych n u rtó w a rtystyczn ych k o n ty n e n tu pisarze b rn ę li ostatnio n ie m a l po omacku, to tez postępu form alnego nie trzeba się byro od n ich spodziewać. W szelkie n o w atorstw o w ym aga zawsze czasów spokojnych i ja k w ie m y, żadne w ie lk ie re w o lu c je m e m ia ły odrazu na swe usługi re w o lu c jo n is tó w lite ra ckich . E ksperym entatorzy i ich szkoły, ich czyte ln icy wreszcie muszą się uzbrajać w cierpliw ość, k tó re j nie można żądać od nikogo w okresie do ko n yw u ją cych się g w a ł
to w n y c h przem ian. N o w a to rstw a szuka dla siebie zawsze oddźw ięku i m ożliw ości po
rozu m ie n ia się z in n y m i p o k re w n y m i po
czynaniam i, z k ry ty k ą , z publicznością, przede w szystkim zaś m usi ścierać się z is t
n ie ją c y m i współcześnie o d m ie n n ym i p rą dam i lite ra c k im i.
Poruszone tu kw e stie nie mogą przyczy
n ić się W żadnej m ierze do w yd a n ia ja k ie goś w y ro k u potępiającego naszą poezje.
P rzeciw nie, w szystkie powyższe w y w o d y służą na je j u sp ra w ie d liw ie n ie , gdyż za
trz y m a n ie się lir y k i w je j z w y k ły m rozw oju, w yszło je j raczej na dobre.^ P o tra fiła ona dotychczasowe swe osiągnięcia fo rm a ln e zu-r żytkow ać w tem atyce poważniejszej i głęb
szej niż w okresie m iędzyw ojennym , celem je j stato się ’n ie je d n o k ro tn ie W yrażenie uczuć zbio ro w ych oraz treści społecznej.
Poezja nasza — trzeba to p o d kre ślić z d u to ą — stanęła na szerszych, mz k ie d y k o lw ie k
w poprzednich okresach, podstawach h u - m ani stycznego św iatopoglądu.
N ie tru d n o stw ierdzić, w e rtu ją c nowe to m y poezji, że z zadań, ja k ie pisarzom po
sta w iła tru d n a nasza epoka, n a jle p ie j i naj^
w szechstronnie! w y w ią z a li się ci . irycy, k tó rz y nie za m kn ę li się w ciasnych ram ach dotychczasow ych k ie ru n k ó w lite ra c k ic h , ani nie' co fn ę li się na daw niejsze jeszcze po
zycje, lecz korzystając z u m ia re m
zw szel
k ic h dotychczasowych
zd o b yczyfo rm a ln y c h s ia ra li sie n a jp e łn ie j wyrazić przeżycia współczesnego człowieka. S,ta n g l
dać to obecnie, nie n a b ra ł napewno cech trw a ło ści, bo nowe zja w is k a już. teraz do m apaia sie od pisarza ko n stru o w a n ia in n ych fo rm , w k tó ry c h epoka znaiaz aby swe
ca łk o w ite artystyczne odbicie, jednaKze chęć przedstaw ienia teraźniejszości m ozh-
Sf S U « . ¡ f r i S
u po -
szczególnych poetów. . .. . ,
M ia ra współczesnej naszej poezji jest je j p ro b le m a tyka żyw otna i odważna, a me
^ n rtv
7in czy n a w e t w yso kie j k ils y artystostw o. W św ietle ty c h k ry te - riów y należy też ro zp a tryw a ć zja w is k a po
etyckie, w ystępujące na zachodzie P olski, poeci ty c h ziem m ają bow iem w ła ściw ie rozleglej sze n a w e t pole do popisu, tu ta j
Franciszek Sadowski
KOŁYSANKA
Za jednym, drugim i za rokiem trzecim dzień cmentarzami po zapłociach gasł;
a ranek już szukał kukułeczki kukiem;
— małuś moja, małuś ilu synów maszt
Płonęły miasta i codziennie wokół garstką popiołów zarastała wieś;
a dzięcioł u sosen zawołał — i poszli przez zagony lasów dzień zwycięstwa nieść...
Orały działa, samoloty siały, a brzozowe krzyże wyrastały w brąz;
tylko u okienka lulała panienkę
sroczka: — nie płacz córuś Jasio idzie wciąż...
Nad modrą rzeką gdzie umilkła skarga, w skamieniałym mieście bój wyraslał z dni;
a w końcu kamienie rozpękły po ziemi okrzykami dzieci:
— kulę dajcie mi!
Lecz słuchało niebo krwią wybrukowanych ulic, ale potem ruiną padł zmierzch i tylko po świecie
mały gołąbeczek klangorem legendy, poniósł wielką pieśń...
Pożary zgasły, a nieba przymierzem i pracy — popiół zarośnie i krew;
już poranek woła siewką na zagonach:
__siać wychodźcie ludzie wychodźcie na siew...!
Józef Czerni
BIAŁE SNY
Białe sny plączą się pod nogami.
Wieczór źrenic wyśnił złoty sad.
Za najdalszym pociągów mijaniem stoję: sosna płynąca w mgłach.
Wierzę — siebie na pewno przeminę.
Nie zostanie mi nie, ani dniom.
Słyszę: noc czyjaś pode mną płynie.
W idzę — smułek zwisnął u rąk.
Przyjacielu zamknięty przystanią!
Słowa moje są cierpkie i mdłe.
Powitamy się tylko rozstaniem poprzez miasta tęsknot czy wsie.
Dzwoni cisza stygnąca w mej krtani.
(Nie wiem kiedy odnajdę swój dom].
Spadam — kroplą chwil rzeźbiony kamień, w płomień snów białych — czujny jak ionł.
W itold Degler
DRZEWO
\ cóż masz z tego, że wciąż wiersze piszesz!
pytają ludzie, co mnie,, nie rozumią.
Ach, nikt nie spyta, czemu drzewa szumią — to takie proste: bo wiatr je kołysze!
Ja jestem takim rozszumiałym drzewem, które nie śpiewa niczyim korzyściom — tylko swym płaczem, tylko swoim śpiewem szumi na ulgę gałęziom i liściom.
3
Z W Ę D R Ó W E K F O T O F R A F A P O Z I E M I O D Z Y S K A N E J
p o pSs s o
ęagjSggEggggra
o b szerne go c y k lu « ^ W ^ o t o ^ S i k l D o ls k ie j - u k a z u ją c y c h p rz e z sęd ziw e go m is t r !a y c h p ó łn o c y i za ch o d zie .
Pif5kcny°ki ? e f ^ y n i k s a k a m i : p r z y
m o rs k im - Od F r o m b o r k u do S zczecina, z re sztą n ie zawsze d o s ło w n ie p r z y m o r s k im , b o o b e jm u ją c y m
- “ S S ä ® 2 5 =
bow iem s k u p iły się n a jisto tn ie jsze zagadnienia naszej rzeczywistości.
P raw da, że ta k ja k postęp i re w o lu cja socjalna ogarnęły cały n u r t życia istn ie n ia i odbudow y państw a, naszej niepodległości i naszych sojuszów s ło w ia ń skich , ta k i kw e stia n o w ych g ra n ic na Zachodzie, zagadnienie piękna ty c h oko łic i odw iecznych o nie w a lk , zagadnienie d zie jó w i p ra w P o lski do Z ie m O dzyskanych, sp ra w y morza i p o rtó w , p io n ie rs tw a i osadnictwa, p rzyw ią za n ia do polskości autochto
nów, spraw a tw o rze n ia się nowego ty p u człow ieka w yzw olonego z prze
sadów dzielnicowości, w reszcie spra
w a dalszego p rze ciw sta w ia n ia się niem czyżnie obchodzi jednakow o każdego P olaka i każdego pisarza.
Jednakże lite ra c i, poeci zam ieszkali na zachodzie ż y ją n ie ja k o w sam ym ty g lu ty c h w sz y s tk ic h przem ian, od
dychają w ic h re m narastającej tu h i
sto rii, są n a jb liż s i a k tu a ln y m zagad
n ie n io m i on i w ła śn ie p o w in n i stać się ic h ż y w y m św iadectw em w poezji doby obecnej.
Z b y t w ie lk i to może ciężar spada na b a rk i n ie liczn ych narazie je d n o stek i tru d n o wym agać, aby poeci ci obowiązek te n c a łk o w ic ie w y p e łn ili A le trzeba próbow ać, to ro w a ć szlaką w skazyw ać k ie ru n e k . C h w ila dzie
jo w a tego wym aga. P rzeglądam do
tychczasowe z b io rk i, zeszyty i a rk u sze poezji, k tó re u ka za ły się po w o j
n ie od Śląska aż po B a łty k i me mogę się oprzeć w ra że n iu , że lir y c y zacho
d n i, poza n ie lic z n y m i w y ją tk a m i nie sp ro sta li dotychczas swem u zadaniu.
B y ć może rozporządzam n ie k o m p le t
n y m m a te ria łe m porów naw czym , wszakże k o n ta k ty po e tyckie są je szcze bardzo u tru d n io n e , obieg k się g a rski z b io rk ó w liry c z n y c h dziw ne jeszcze w y k a z u je niedociągnięcia, rzadko przesyła się egzemplarze re - cenzenckie, jeszcze rzadziej uka zu ją sie om ów ienia now ych p o zycji poe
ty c k ic h . A le chodzi m i tez (tylko o zgłębienie głównego n u rtu te j po ezji? o zarys bardzo og ó lniko w y.
I ta k W ojciech B ąk, a u to r „P ią te j E w a n g e lii“ i „S yna Z ie m i“ najlepszy n ie w ą tp liw ie a rtysta z pośród l i r y k ó w tu tejszych, o g ra n iczył się niem al w yłą czn ie do sp ra w m e ta fiz y k i, do p ro b le m u człow ieka wiecznego. Po
tom nych może będzie pasjonow ał i ego w yp ro w a d zo n y z w y p a d k ó w dnia dzisiejszego czy wczorajszego hum a n izm „sub specia ae^erm tatis nie może on je d n ak zadow olić lu d z i żyw ych, współczesnych.
p a rę w ie k ó w p o d o p ie k ą B e w e d y f c t y , n o ia r o io l (3537) w M o g iln ie . U le g a ! w czasie sw ego is tn ie n ia P ° ™ ™ d0J ,a n y i i z n is z c z e n iu , p o n o w n ie w z n ie s io n y (1575) P . . . . d o tr w a ł p o s z e rz o n y o k a p lic e i w z b o g a c o n y w i e ią (16S0) a o ir w ot
s z c z ę ś liw ie do n a s z y c h d n i.
Jedyną pozycja, k tó ra odpow iada naszym w ym aganiom , jest to m W il
helm a Szewczyka, p t. „Posagi . Wczesny to w p ra w d z ie zbiorek, u k a z a ł 'sie b o w ie m w pierw szym ro k u niepodległości, to też n ie daje on jeszcze odpow iedzi na ca ło kszta łt ży w o tn v c h zagadnień zachodm opol- Ä lecz je st w n im ty le epickiego w id ze n ia św iata, jest człow iek tu te j
szy w walce, w c ie rp ie n iu _i p rz y pracy, je st ziem ia, p rzyro d a i o jc z y zna je st w reszcie św iadom e w y k u w a n ie rzeczyw istości z kru szcu dzie
jó w , że ten zb ió r poezji, w k tó ry m pisarz zresztą n ie m a l zawsze znaj d u je fo rm ę na jw ła ściw sza d la p rze p e łn ia ją ce j go treści, rozsadza swą p ro b le m a ty k ą zam ierzoną w o ry g i
nale „śląskość“ i przenosi nas z je d nego regionu na te re n ogólnopolski i ogólnoludzki. Pisarz, k tó r y nadal k o n ty n u u je dotychczasową swą lim ę , słusznie w ię c może się dziś zaliczać do czołowych naszych poetów.
Śląsk zresztą n a jle p ie j prezentuje się w ' swej poezji z w szystkich oko
lic zachodnich. T u w y m ie n ić trzeba Zbyszka Bednorza „S tro fy serdecz
ne“ w nieociosanych, lecz często p rze jm u ją cych w ła śn ie tą szorstko
ścią, rą b a n ych n ie m a l na odlew zda
niach, obrazuje on bohaterstw o czło
w ie k a te j zie m i i pozw ala wyczue pulsujące w lu d zia ch i w ziem i tętno czasu. „A rk u s z e “ Jana Baranowicza, A leksa n d ra W id e ry i A leksa n d ra B aum gardtena p o w ra ca ją n ie kie d y do podobnych m o tyw ó w , dochodzą do n ic h ty lk o now e n u ty . I ta k B a ra n o w icz w prow adza tu jeszcze n ie śm iało s p ra w y chłopskie i rolnicze, a W id e ra przem ysł śląski, ale w ca
łości znać jeszcze wszędzie zarówno ciasność te m a ty k i ja k i nie zh arm o - nizow anie je j z form a. Zastrzeżenia, te upadają, w stosunku do p u b lik a c ji zbio ro w e j Z dzisław a H ie ro w skie g o p. t. „Ś lą sk w alczący“ , gdzie obok p ry m ity w ó w zn a jd u je m y w iersze i fra g m e n ty w ie lk ie j w a rto ści. Jest, w te j książeczce cały Śląsk, jego p a trio ty z m , w ia ra , h is to ria i praca, je st Polska.
N ajw szechstronniejsze cele po
s ta w ili sobie, sadzać z ty tu łu , dw a j a utorzy to m u „O d rą szum i po p o l
sku “ — Leszek G o liń s k i i Franciszek F e n iko w ski. N ie ste ty zadaniu upoe- tyzo w a n ia najw ażnieszych zagadnień polskości Z iem O dzyskanych m c sprostał ani jeden, ani d ru g i. Nieco silowiańskości, k o lo ry tu (lokalnego, uczuć p a trio ty c z n y c h i Wspomnień h isto ryczn ych n ie w ystarcza na per- n v obraz te j ziem i, a rażące z w ła szcza u G olińskiego błędy, n a w e t ju z nie w technice p o e tyckie j, lecz w składni, w yp a cza ją liry z m w y p o w iedzi. N ajlepsze stosunkow o są ieszcze te w iersze Fenikow skiego, w k tó ry c h m a m y bezpretensjonalny ty lk o opis k ra jo b ra z u .
D ru g i z b io ro w y to m Franciszka G ro tta i Z o fii S trze le ckie j z a ty tu ło w a n y „M ia s tu nad B rd a “ , o k tó ry m już pisałem w n r. 8 1946 „A rk o n y zasługuje na uwagę z pow odu w ie r
szy G rotta, w k tó ry c h często p o w ra ca jeszcze m o ty w męczeństwa o k u pacyjnego, a p o m o rski ty p człowieka
ukazany je s t w p rze ko n yw u ją cych w iz ja c h poetyckich.
W a rto w reszcie także w y m ie n ić d ru ko w a n e w Niemczech „W iersze zebrane“ Jana K oprow skiego. Ten p a m ię tn ik liry c z n y , z a w ie ra ją cy liczne rym o w a ffe ty lk o gawędy, w y k a zu je je d n a k k ilk a n a ś c ie silnych pozycji, w k tó ry c h a u to r przedstaw ia tułaczkę, nostalgie i p o w ró t żołnie
rza do k ra ju . Jest to strzęp dobrze podpatrzonej i odczutej w o je n n e j naszej epoki.
.Tak w id z im y , w ie le jeszcze p ro b le m ó w zachodnich pozostano na razie bez echa. Choć je d n ak znaczna cześć w yd a n ych ostatnio tom ów po
e tyckich sp ra w ia nam zawód, udane częściowo próby, n ie k tó re zaś dosko
nałe osiągnięcia napawać mogą w ia ra w przyszłość poezji Jej obow iąz
k ie m b o w ie m je st d o trz y m y w a n ie k ro k u czło w ie ko w i.
A lf r e d K o w a lk o w s k i.
Irena Sławińska
PRÓBA EPOSU
Uderza n ie w ą tp liw ie fakt, że w śród obec
nej p ro d u k c ji lite ra c k ie j bardzo n ie liczn y odsetek stanow ią pow ieści — n ie liczn y w stosunku do bogactwa reportaży, now el i opowiadań. N ie je s t to oczywiście p rz y padkowe. W idać pisarze czują, że nie n a d szedł jeszcze czas syntezy, że przeżycia w o jenne, k tó re stanow ią oś tem atyczną w sp ó ł
czesnej lite ra tu ry , są jeszcze zb yt b liskie . Ze synteza w ym aga dłuższego dystansu (— n ie ty lk o czasowego n a tu ra ln ie — ), d a l
szej p e rsp e ktyw y. Ż a rto b liw a fo rm u la , w prow adzona w Salonie W arszaw skim —
„ W ie le ż l a t czeka ć trz e b a aż się p r z e d m io t ś w ie ż y
J a k fig a u c u k r u ie , j a k ty to ń u le ż y ? “
zaw iera przecież — m im o ów ton p e rsy- fla żu — zia rn o p ra w d y — ja ką ś tajem nicę e p iki, znaną okresom w ie lk ic h eposów. »
D obraczyński *) spró b o w a ł przełam ać tę zasadę — p o k u s ił się o współczesny epos historyczny, pisany — ja k sam przyzn a je —
„n a gorąco“ , w latach 1840— 1940, n ie m a l rów nolegle do zdarzeń. Z a m ia r a rtystyczn y bardzo śm ia ły i bardzo ry z y k o w n y . W ten sposób pow stała książka, zakrojona na epo
peję w ojenną, pod ty m w zględem w lite ra turze współczesnej — zupełnie jedyna.
Śm iałość lite ra c k ie j k o n ce p cji n ic jest oczyw ista ani le g ity m a c ją ks ią ż k i a n i je j d y s k w a lifik a c ją (— niech nas Bóg strzeże od p e d a n te rii — ) lecz pewnego ro d za ju handicapem , d o b ro w o ln ie narzuconym , a w ięc zobow iązującym . Czegóż bo nie ma w {ej książce! Ile ż spraw, problem ów , zda
rzeń! S p ró b u jm y ty.lko w y lic z y ć na i waz niejsze — 1. zasadnicze etapy w a lk na fro n cie w schodnim , zachodnim i p o łu dn io w ym , 2. proces kruszenia potęgi n ie m ie c
k ie j, 3. narastanie d y w e rs ji p o lskie j, 4. a kcja e kste rm in a cyjn a w L u b e ls k im , 5. pow sta
nie w arszaw skie, 6. zdobyw anie B e rlin a . To ty lk o n a jze w n ę trzn ie jszy p rz e k ró j fa b u ły h isto ryczn e j. Bo obok tego is tn ie je ■ pierw szoplanow a — a kcja erotyczna, tr a d y c y jn ie wiażaca głów ne postacie splotem osobistych k o n flik tó w , a skupiona dokoła dw óch postaci — H e rb e rta K oestringa, o fi
cera niem ieckiego i O le ń ki, P o lki. Zrąb kom p o zycyjn y — ja k w id z im y zupełnie S ienkiew iczow ski.
N ie ty lk o zresztą ten schemat ta b u la rn y dziedziczy po S ienkiew iczu książka D obra
czyńskiego. Czuć w . n ie j ró w n ie ż i tem peram ent p is a rz a -b a ta lis ty (świetne sceny b ite w !), tętno epickie, plastyczność w y o braźni, n a rra c y jn ą swadę. Z a le ty te spra
w ia ją , że zarów no obrazy n a lo tó w
3_ak i w a ik i a fry k a ń s k ie nie budzą w nas ża
dnych Sprzeciwów, p o d b ija ją sugestyw no- ścią w iz ji. Podobnie przekonyw ujące są fra g m e n ty z d zie jó w p a rty z a n tk i czy po
w stania w arszawskiego.
To je s t zasadniczy plan epicki u tw o ru . Is tn ie je prócz tego je d n a k p la n d ru g i, nie fn n ie j s iln ie n a ś w ie tlo n y — p la n d ia le k tyczny, o b e jm u ją cy m nóstw o problem ów , Związanych z p sych iką niem iecką, typem Zmysłowości, o d d zia ływ a n io m systemu, jego b a nkructw em , apologią k a to lic y z m u jako Pozytywnego p rze ciw sta w ie n ia h itle ry z m u . Ten w ła śn ie d ru g i, d ia le k ty c z n y zrąb u tw o ru decyduje o w p ro w a d ze n iu różnych s y tu a cyj, służących ty lk o i w yłą czn ie w y pow iedzeniu. Tem at a b s tra k c y jn y , w y w o -
*) J a n D o b r a c z y ń s k i: N a je ź d ź c y . P ow ieść, 2 to m y . W y d . O fic y n a K s ię g a rs k a W a rsza w a 1947.
O k ła d k a w g p r o j. Ja n a K n o tk e .