• Nie Znaleziono Wyników

Arkona : miesięcznik poświęcony kulturze i sztuce, 1948.07-09 nr 09

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Arkona : miesięcznik poświęcony kulturze i sztuce, 1948.07-09 nr 09"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

«U*

W N U M E R Z E : ^ ' r Bv ^ r J SM NAJMŁ° DSZAMARYNiSTYKA; A - ¡O PO W IADA NIE ST UCHAŃSKI-KRY f C M A - 7 .

— --- --- TYCY| RECENZENCI; J.E.PŁOMIENSKI: (COSMOGONIA SŁÓW; K. W. ZAW ODZIÑSKI: WIELKA PUBLICYSTYKA, WIELKIREPORTAŻ*

Ç ^ N A : ZL 3 0 T O T E Sr-

7 7 T

<* : 1.

D >

m

miesięcznik po^wi^cony kułtuiłze i szkice

ROK III. NR 7/9 (33/35) P O Z N A Ń - B Y D G O S Z C Z - W Y B R Z E Ż E WRZESIEŃ 1948

KONRAD GÓRSKI

W R A ŻEN IA KONGRESOWE

Polscy ucze stnicy K ongresu In te le k tu a li*

s tó w w e W ro c ła w iu d z ie lili siię na d w ie ka=

te g o rie : na w ła ś c iw y c h d e l e g a t ó w z ra*

m ie n ia P o lski i na u c z e s t n i k ó w , któ*

rz y m o g li b y ć obecni na s a li i k o rz y s ta li ze w s z y s tk ic h p r z y w ile jó w i udog od nie ń przy*

s łu g u ją c y c h delegatom , ale bez pra w a głosu czy to w d y s k u s ji, c z y p rz y w o to w a n iu za re z o lu c ja m i k o n g re s o w y m i. T a k im w ła ś n ie b ie rn y m u c z e s tn ik ie m w ro c ła w s k ie g o zjazdu b y ł piszący n in ie js z e sło w a, co po zw ala mu na z re fe ro w a n ie s w o ic h w ra żeń ja k o swo*

bodnem u o b s e rw a to ro w i lu d z i i w y p a d k ó w z pew nego w y g od neg o dystansu.

Zacznęi od stw ie rdze nia , że b y ł to zjazd m ię d z y n a ro d o w y pod je d n y m w zglądem bez precedensu. W s z e lk ie m ię dzyn arod ow e kon*

g re sy m ają zawsze s k ła d oso bo w y d o bra ny w e d łu g określonego fachu. N a zebrania Or*

g a n iz a c ji N a ro d ó w Z jed no czonych , 'a lb o przed w o jn ą L ig i N a ro d ó w , zjeżdżali, siię po*

lily c y , na z ja z d y n a u k o w e c z y zaw odow e zbiera i a e i» J»d«łe ty lk o danego dzia łu tw ór*

czości u m y s ło w e j, a rty s ty c z n e j, czy w reszcie gospodarczej. A le znaleźć s ię na zjeździe, na k tó ry m można b y ło s p o tka ć Ire n ą J o lio t*

C u rie obok Picassa, a J u lia n a H u x le y 'a obok S zołochowa, in n y m i s ło w y , zetknąć się oso*

biście z taką grom adą n a js ła w n ie js z y c h dzi*

eiaj n a z w is k z n a jro z m a its z y c h dziedzin tw órczo ści lu d z k ie j — to rzecz napraw dę w y ją tk o w a !

Z aga dn ien ie m pierw szo rzęd ne j w a g i na w s z e lk ic h m ię d z y n a ro d o w y c h zjazdach je s t spra w a w zajem nego zrozu m ien ia , ju ż nie w sensie m e ry to ry c z n e g o dogadania się, ale pod w zg lęd em .technicznym , c z y li ję z y k o * w ym .. N a u k o w e k o n g re s y przed w o jn ą do*

pu szczały do głosu c z te ry ję z y k i o n a jw ię k * szym znaczeniu ś w ia to w y m , a w ię c angiel*

ski, fra n c u s k i, n ie m ie c k i i w ło s k i. N a zjaz*

dach s ło w ia ń s k ic h używ an o poza ty m wszel*

k ic h s ło w ia ń s k ic h ję z y k ó w , w ych o d zą c z za*

ło żenia, że s la w iś c i są ob o w ią za n i je znać.

O dpada w ów czas kon ie czność tłum aczenia prze m ów ień , co je s t połączone ze s tra tą cza*

su i uzależnia p o ro zu m ie n ie od c z y n n ik a po*

średniczącego, nie zawsze sp e łn ia ją ce g o sw e zadanie w sposób bezbłędny. N ie s te ty , zor*

ga nizow a nie ta k ie g o kongresu, ja k w e W ro c * ła w iu , bez tłu m a c z y b y ło n ie m o ż liw e . O d in te le k tu a lis tó w c z y s te j k r w i, to zn. uczo*

n y c h m ożna w ym a ga ć • zna jo m ości k ilk u ś w ia to w y c h ję z y k ó w , u ż y w a n y c h w nauce m ię d z y n a ro d o w e j, ale kongres w ro c ła w s k i b y ł zjazdem n ie ty lk o uczonych, ale w w ię k * szej jeszcze m ierze a rty s tó w : lite ra tó w , ma*

la rzy, . rzeźb ia rzy, a rc h ite k tó w , kom p ozyto*

r ów , m u z y k ó w = w y k o n a w c ó w (pian iści, śpię*

"m c y ), s ło w e m — lu d z i, k tó ry c h fach nie po*

ciąga za sobą k o n ie c z n e j znajom ości w ie lu ję z y k ó w obcych. W obe c tego s p ra w ę ję zy*

ko w ą rozw iązano w sposób na stępu ją cy.

C z te ry języka uznano za o fic ja ln e : p o ls k i,

’ e s y js k i, a n g ie ls k i i fra n c u s k i, p rz y czym każde p rz e m ó w ie n ie wygłaszania w je d n y m z ty c h ję z y k ó w b y ło tłum a czon e równocześ*

hie z w y g ło s z e n ie m na trz y ję z y k i pozosta*

*e przez tłu m a c z y p rz e m a w ia ją c y c h do m i*

k ro fó n u w osobnych kab in ach. N a s a li zaś p rz y poszczególnych stołach b y ły zainstalo*

w ane s łu c h a w k i, oraz n a p is y zaw iadam ia*

jące, w ja k im ję z y k u m ożna w y s łu c h a ć da*

nego prze m ó w ie n ia . U c z e stn icy kon gre su m o g li w ię c w y b ra ć zawsze 6 tó ł n a jle p ie j o d p o w ia d a ją c y p o d w zg lęd em ję z y k o w y m danej de le gacji.

Sprawa k o m p lik o w a ła się nieco, je ż e li m ów ca c h c ia ł przem aw iać w ję z y k u macie*, rz y s ty m , a n ie n a le żącym do lic z b y ję z y k ó w u rz ę d o w y c h kongresu. W te d y b y ł obow ią*

zek jednoczesnego prze d sta w ie n ia tekstu m o w y w je d n y m z ję z y k ó w urzę do w ych, p rz y c z y m po każd ym ustępie m o w y o ry g i*

n a ln e j tłum acz s to ją c y ob ok m ó w c y odczy*

ty w a ł o d p o w ie d n i ustęp p rz e k ła d u ,. d a jm y na to : a n gielskieg o, a tłum acze w k a b in a c h p o d a w a li słuchaczom treść m o w y w pozo*

s ta ły c h ję z y k a c h k o n g re s o w y c h . W ten spo*

sób dana m ow a, je ś li ktoś nie m óg ł je j zro*

zum ieć bezpośrednio z ust m ó w cy, u leg ała d w u k ro tn e m u p rz e k ła d o w i, co oczy w iś c ie nie w p ły n ę ło do da tn io na n a w ią zan ie kon*

ta k tu m ię d z y m ów cą i a u d y to riu m . Toteż ry*

go ry s ty c z n e przestrzeganie, ab y taka m ow a b y ła tłum aczona naprzód na je d e n z języ*

k ó w urzę do w ych, ustę p o w a ło w m ia rę trw a*

n ia kon gre su b a rd z ie j lib e ra ln e m u tra k to w a * n iu ję z y k ó w n ie u rz ę d o w y c h , a je d n a k zna*

n y c h w -ś w ie c ie , ja k hiszpański, w io s k i i nie*

m ie c k i. Bez p rz e k ła d u na k tó ry ś z ję z y k ó w kon gre su tłum acze w ka b in a ch p o d a w a li ex p ro m p tu zaw artość m o w y i słuchacze b y li d z ię k i tem u n ie ró w n ie le p ie j ob słu żeni. Do*

d a jm y , że na og ół praca tłu m a c z y stała na

W A N D A K A R C Z E W S K A

S T A N I S Ł A W B R Z Ę C K K O W S K I W R O C Ł A W ( D R Z E W O R Y T )

dość w y s o k im poziom ie. O c z y w iś c ie zdarza*

rż a ły się także n ie d o s k o n a ło ś c i i p o tk n ię c ia , ale czy je s t taka dziedzina p ra c y , gd zie b y ic h n ie byłp?

A b y sk o ń c z y ć ze sprawam i^ org a n iz a c y j*

n y m i, s tw ie rd ź m y , że kon gre s w ro c ła w s k i

S P R A W A P O K O J U

<

O tw ó r z m i dzień z a b it y z am knię ciem d r z w i na głucho, u c h y l d a le k ie j n o c y o nied osięglość ramion.

Opada ś w i t za ś w ite m , w ię d n ą w ie c z o r y uschłe, cc dzień to samo.

Rzucan ym c ią gle w burze czy nie dosłyszeć śpiewu, g d y drżą granaty , rosnąc posie wem p rz y s z łe j śmierci?

W ję c sprobó j, zakaż ż y w e m u szumieć drzewu zabroń oddechu piersi.

D o p ó k i stal gąsienic nie w g n ie c ie r ą k m i w ziemię me dam s w y c h ust i p a lc ó w związać m il czenia kla mrą.

O drzucam chm u rom losy, k t ó r y c h z nas n i k ł nie zmieni, nie wcze śnie j zcichną słowa, n im usta m oje zamrą.

C o k o lw ie k b y się j u t r o po śród g w ia z d w y d a r z y ło ja będę jo d ło m , lu dzio m , tob ie wieścić

nie sprawę w o jn y , s prawę śmierci, ale p o k o j u s prawę — miłość.

b y ł zjazdem urządzonym pod k a ż d y m wzglę*

dem doskonale. W s z y s tk o b y ło przem yślane do o s ta tn ie g o szczegółu. Z a k w a te ro w a n ie w y ż y w ie n ie , p rze w o żehie u c z e s tn ik ó w z sali obrad do m ie js c a p o s iłk ó w c z y zam ieszkania i z p o w ro te m , fu n k c jo n o w a n ie całego apa*

ra tu ad m in is tra c y jn e g o ,' słow em c a ło k s z ta łl o rg a n iz a c ji p rz e d s ta w ia ł się im ponująco.

T rudn o nie w sp om n ieć też o sze ro kim ge=

ście, p rz e ja w ia ją c y m s ię nie ty lk o w z w y ­ k ł y c h o b ja w a c h gościnności, ale i w hoj*

n y m o b d a ro w a n iu u c z e s tn ik ó w bardzo war*

to ś c io w y m i w y d a w n ic tw a m i (w śró d nich bezcenny albu m ry s u n k ó w K u lis ie w ic z a , p rz e d s ta w ia ją c y c h z u p io rn ą p la s ty k ą ru in y W a rs z a w y ), a n a w e t teczkę z m a te ria ła m i p iś m ie n n y m i i... b ile ta m i w iz y to w y m i, w y*

d ru k o w a n y m i dla kożdego u c z e s tn ik a ’, aby u ła tw ić lu d z io m w te j w ie ż y Babel w zajem * ne poznanie s w o ic h na zw isk.

A teraz od ram z e w n ę trz n y c h p rz e jd ź m y do tre ści tego n ie z w y k łe g o zgrom adzenia.

Szukając fo rm u ły , k tó ra b y ow ą treść n a jłe * p ie j oddaw ała, p rz y p o m n ia łe m sobie t y tu ł je d n e j z k o m e d ii N o w a c z y ń s k ie g o , parafra*

ż u ją c e j L y z i s t r a t ę A rysto fa n e sa . T y tu ł ten b rz m i: W o j n a w o j n i e . K ongres w ro c ła w s k i z w o ła n y b y ł w o b ro n ie p o k p ju , ale to n ie znaczy, że je g o sym bo le m m ia ły * b y b y ć dw a g o łą b k i c a łu ją c e s ię nad zgro*

m ad zon ym i delegatam i u p o d n ie b ia sali.

W p ro s t p rz e c iw n ie ! S łuchając w ie lu przem ó*

w ie ń , m ożna b y ło sobie p rz y p o m n ie ć rzym * ską zasadę.: S i v i s p a c e m , p a r a b e l *

! u m l

Ten n a s tró j w a lk i, p o d y k to w a n e j prze*

k o n an iem , że p o s ta w ie n ie p o d pręgierzem o p in ii ś w ia to w e j a m e ry k a ń s k ie g o i angiel*

sk ie g o im p e ria liz m u może być sku te c z n y m

(2)

M y , działacze k u l t u r y , n a u k i i sztuki z czterdziestupięciu k r a j ó w , zgromadzeni w pok- skim mieście W r o c ła w iu , zwra c am y się do in te le k tu a lis tó w świata.

P rz y p o m in a m y o ś m ie r te ln y m niebezpieczeństwie, k tó r e nied awn o jeszcze groziło k u ltu r z e lu dzkośc i. B y liś m y ś w ia d k a m i barbarzyństwa łaszy Stawskiego niszczenia za­

b y t k ó w h is to r y c z n y c h i k u ltu r a l n y c h , prześladowan ia i zag ła dy lu dzi pra c y n a u k o w e j, s po niew ieran ia w s z y s tk ic h w a rto ś c i du c ho w y c h, ś w ia d k a m i f a k tó w , zagrażających ele­

m e n ta rn y m poję cio m sumienia, rozsądku i postępu.

K u l tu r a lu dzkości ocalona została za cenę n ie s p o ty k a n y c h dotąd o l ia r dzięki og rom ­ nemu natężeniu w s z y s tk ic h sił d e m o k ra ty c z n y c h —- Z w ią z k u Radzieckiego, narodów W i e l k i e j B r y t a n ii i Sta nów Zjed no czonych A m e r y k i Półno cnej, dzię ki bo h a te rs k ie j w a t­

ce op oru naro d owe go w k r a ja c h z ag arn ię ty c h przez iaszyzm.

Jedna kż e w b r e w w o l i i p r a gn ie n io m n a r o d ó w św iata garstka żądnych zysku ludzi w A m e r y c e i Europie, k t ó r z y p r z e ję li w d z ied z ic tw ie po iaszyżm ie ideę wyższości raso'- w e j i nega cję postępu, k t ó r z y zapożyczyli od faszyzmu tendencję do rozstrzygania w s z y s tk ic h spraw siłą, oręża, z no w u g o tuje zamach na do robek d u c h o w y n a ro d ó w świata.

K u ltu r z e k r a j ó w eu ropejs kich, k tó r e w n io s ł y o g ro m n y w k ł a d do św ia to w e g o dorolr- ku ludz ko śc i, grozi niebezpieczeństwo u t r a t y oblicza narodowego.

W w i e lu k r a ja c h — w G recji , Hiszpanii, k r a ja c h A m e r y k i Ła c iń s k ie j — w r o g o w ie po>

stęp owi s ił y o c h ran ia ją dawne i rozniecają no w e ogniska iaszyzmu.

W b r e w ro zsą dko w i i sum ie niu trw a nadal i na w e t wzmaga się ucisk je dn os tek i ca- ' ły c h na rod ów , k tó r e cie m ięzcy n a z y w a ją k o lo r o w y m i.

Ludzie, k t ó r z y przejęli m e to d y iaszyzmu, u p r a w ia ją w sw o ic h k ra ja c h d y s k r y m in a c ję rasową, prześla dują w y b i t n y c h prz e d s ta w ic ie li n a u k i i sztuki.

O d k r y c ia na uko we, k tó re b y m o g ły słu żyć do bru ludz ko ści, obraca się na tajną p ro 5 d u k c ję ś r o d k ó w zniszczenia, plam iąc i podw ażają c w y s o k ie p o w o ła n ie nauki.

Sło w o i sztuka pod władzą tych lu dz i zamiast oświecać i zbliżać narody, roznieca n is k ie nam ię tn ośc i i nie nawiś ć do człowie ka, t o ru je drogę w o jn ie .

F E S T

G łęboko wierząc w konieczność swobo dnego ro z w o ju i rozpow sz echn iania z do by c z y postępowej k u l t u r y w e w s z y s tk ic h kr ajach , w im i ę p o k o ju , postępu i przyszłości św ia ta

— p ro te s tu je m y p r z c iw k o w s z e lk im og ranic zenio m tych sw obó d i p o d k re ś la m y konie cz­

ność wzajem nego porozumienia' się k u l t u r i na rod ów w in teresie c y w i l i z a c j i i po k o ju . Zdając sobie sprawę z tego, ze współczesna wiedza w y z w o li ła no we potężne sił y , któ=

re z całą pe wnością będą użyte przez lu dz k o ś ć bądź na je j dobro, bądź na szkodę — Kongres p ro te s tuje prz e c iw k o rz y s ta n iu z n a u k i dla c e ló w zniszczenia i w z y w a do zmo­

b i liz o w a n ia w s z y s tk ic h sił, aby szeroko rozpow szechnić wiedzę po c a ły m świecie i zu*

ż y tk ow a ć ś ro d k i n a u k o w e do sz yb kie go zwalczan ia nędzy, c ie m noty , chorób i niedostak k ów , od k t ó r y c h c ie rpi większość ludzkości.

Kon gres domaga się r ów nie ż zniesienia ograniczeń, k tó re stoją na przeszkodzie swobo dnem u poruszaniu się osób,- służącyc h spra w ie p o k o j u i postępu oraz ograniczeń w ogłaszaniu i rozpow szechn ianiu książek, w y n i k ó w n a u k o w y c h , i w s z y s tk ic h n a u k o ­ w y c h i k u l t u r a l n y c h zdo by c z y służącyc h tej samej sprawie.

N a r o d y całego św ia ta nie chcą w o j n y i m ają dosyć sił, ab y uch ron ić p o k ó j i k u ltu r ę od zaku sów nowego Iaszyzmu.

In te le k tu a liś c i ś wiata!

N a nas spoczywa w y s o k a od powie dzialn ość wobe c naszych narodów, wobec Iudzs kości, wobe c histo rii.

P odnosim y głos w obron ie po k o ju , w obronie swobo dnego r o z w o ju k u ltu r a ln e g o na­

rod ów , w obronie ic h niepodle głości n a ro d o w e j, ich ścisłej w s p ó łp r a c y i przyjaźn i.

W z y w a m y w s z y s tk ic h Judzi p r a c y u m y s ło w e j w e w s z y s tk ic h k r a ja c h św ia ta do roz­

ważenia naszych w n io s k ó w

— do z organiz ow ania k r a j o w y c h k o n gre s ów działacz y k u l t u r y w obronie po koju, __ do tw orzenia wszędzie k r a j o w y c h k o m ite tó w o b ro n y po k o ju ,

__ do um acniania w interesie -pokoju m ię d z y n a r o d o w y c h w ię z ó w łączącyc h ■ działa*

czy k u l t u r y w s z y s tk ic h k r a jó w .

ś ro d k ie m o b ro n y p o k o ju , zap oczątkow ał s w y m refera tem ju ż F a d ie je w . K to p a trz y ł na tw a rz tego m ó w cy, tw arz o tw a rtą i bez*

po śred nią syna ludu, ten zrozu m iał, dlaczego F a d ie je w nie prze m aw ia s ty le m d y p lo m a ty . O g w a łto w n o ś c i je g o n ie k tó ry c h po w iedzeń da je p o ję c ie ta k ie c h o ć b y s c h a ra k te ry z o w a 5 nie p e w n y c h p is a rz y Zachodu, w y s tę p u ją 5 c y c h p rz e c iw Z w ią z k o w i R adzieckiem u:

„G d y b y szakal m ia ł w ieczne p ió ro albo ma5 szynę do pisania, to tw o rz y łb y zapew ne ta5 k ie dzieła lite ra c k ie , ja k A n d ré M a lra u x !"

J e ś li re fe ra t F a d ie je w a b y ł a ta k ie m prze5 p ro w a d z o n y m od czoła na w spółczesną A m e : ry k ę , je j im p e ria liz m , s to s u n k i społeczne, k u ltu r ę i lite ra tu rę , to p rz e m ó w ie n ie E ren5 burga, w yg łoszo ne w d y s k u s ji podczas d ru 5 giego dnia kongresu, m ia ło raczej c h a ra k te r d e fensyw ny, o c z y w iś c ie nie w to n ie , ale w tre ś c i. E ren bu rg p o s ta w ił sobie za ce l zde5 m asko w a ć kam p an ię p ro w a d z o n ą " prz e c iw Z w ią z k o w i R adzieckiem u w im ię k u ltu ry . U d o w a d n ia ł, że nie m ają żad nych po dstaw rzeczo w ych ta k ie p o ję c ia , ja k „ k u ltu r a za5 c h o d n ia ", albo „ k u ltu r a a tla n ty c k a c z y e u ro 5 p e js k a ", poniew aż w k ła d R o s ji do do ro b ku k u ltu ra ln e g o całeg o ś w ia ta n ie po zw a la na prze pro w ad zan ie tu ja k ic h k o lw ie k granic.

A rg u m e n to w a ł w y łą c z n ie m a te ria łe m za5 c z e rp n ię ty m ze ś w ia ta tw ó rc z o ś c i a rty s ty c z 5 n e j (D o s to je w s k i, T o łs to j, Czechow, C zaj5 k o w s k i, M usso rgski), co w ustach lite ra ta b y ło rzeczą zrozum iałą.

Siadam i F adiejew a i E renburga po szły p rz e m ó w ie n ia lic z n y c h d e le g a tó w z k ra jó w , w k tó r y c h dążąca do lu d o w e j d e m o k ra c ji część społeczeństw a p a trz y ze spe cja ln ą obaw ą na cele p o lity c z n e A m e r y k i i A n g lii.

B y li to w ię c p rz e d s ta w ic ie le B ra z y lii, H iszpa5 n ii, G re c ji, C h in, Izraela, W ło c h , P o rtu g a li, C h ile , oraz delegaci ró ż n y c h n a ro d ó w k o lo 5 ro w y c h . O c z y w iś c ie , że p rz e d s ta w ic ie le ty c h k ra jó w , k tó r e - ju ż zaczęty re a liz o w a ć u s tró j d e m o k ra c ji lu d o w e j, ja k C zechosłow acja, W ę g ry , czy B ułg a ria , s e k u n d o w a li po przed5 n io w y m ie n io n y m m ów com w ic h argum en5 tach i ideach.

Jest rzeczą zrozum iałą, że s k u tk ie m ta5 k ie g o o b ro tu rzeczy duża część d e le g a c ji S tan ów Z je d n o c z o n y c h i A n g lii czuta się, na c en zuro w an ym . Co m o g li o n i p rz e c iw s ta w ić te j h u ra g a n o w e j o fe n s y w ie na im p e ria liz m k a p ita lis ty c z n y ? — P ow iedzm y o tw a rc ie , że

ęi c z ło n k o w ie obu de le g a cji anglosaskich, k tó rz y się nie s o lid a ry z o w a li z ten den cja m i w iększości zgrom adzenia, w y ra ż o n y m i przez w y m ie n io n y c h m ów ców , o k a z a li na o g ó ł słabe poczucie rzeczyw istości. Do ja k ic h g ra n ic ten b ra k poczucia rz e czyw isto ści m ó g ł dochodzić u A m e ry k a n ó w , o ty m może n a jle p ie j ś w iadczyć prze m ó w ie n ie jednego z nich, k tó r y p rz e d s ta w ił s ię ja k o faeho5 w ie c od spó łd zielczości i w y s u n ą ł następu5 ją c y p r o je k t o rg a n iz a c ji p o k o ju pow&zech5 nego. Przede w s z y s tk im n a le ż y w y c h o w a ć c z ło w ie k a tak, ab y ka żd y m y ś la ł sam o dziel5 nie, a n ie u le g a ł ja k im k o lw ie k a u to ry te to m , czy to będzie K o ś c ió ł, c z y państw o, czy p a r5 tia p o lity c z n a . Żaden ta k i czy in n y u s tró j nie u c h ro n i nas od w o je n , d o p ó k i ludzkość w e w ę trz n ie nie d o jrz e je . Jak w ię c osiągnąć tę dojrzałość? O to w o jn a ra d z i się i p o d 5 św ia d o m y c h o d ru c h ó w i ko m p le k s ó w , k tó re tk w ią w duszy każdego c z ło w ie k a , trzeba w ię c oddać każdą je d n o s tk ę lu d z k ą z osob5 na b a da niu p s y c h o a n a lity c z n e m u ; g d y osiąg5 n ie m y rozw ią za n ie po dśw ia d o m ych k o m 5 p le ksó w , k tó re p c h a ją lu d z i do w o jn y , w te 5 d y nastąpi stan d o jrz a ło ś c i u całego rodu lu d z k ie g o i w o jn a ustanie raz na zawsze.

Co m ożna po ra d zić na ta k i sposób m y s ie 5 n ia ! N a w e t g d y b y psych oa na liza n ie b y ta w ą tp liw e j w a rto ś c i m etoda p s y c h ia try c z n a op arta na jeszcze b a rd z ie j w ą tp liw y c h h ip o 5 .tezach, to w y s ta rc z y ło b y w zią ć do rę k i o łó w e k i o b lic z y ć , ile m ilio n ó w ps y c h ia 5 tró w n a le ż a ło b y w y p ro d u k o w a ć dla prze5 p ro w a dzen ia badań p s y c h o a n a lity c z n y c h na c a łe j lu d z k o ś c i, lic z ą c e j dziś dw a m ilia r d y is tn ie ń , aby w y ro b ić sobie trz e ź w )' sąd o tego ro d z a ju pom ystach!

Z a c y to w a n y tu p rz y k ła d je s t z b y t ja s k ra 5 w y ,, żeby go uznać za ty p o w y . O c z y w iś c ie n ie podobna zarzucać p o zo sta łym cz ło n k o m d e le g a c ji an glosaskich p o d o b n e g o ' brafcu zm ysłu rze czyw isto ści. N ie m n ie j ó w b ra k oka za ł się w czym in n y m , a m ia n o w ic ie w rozcza row a niu, ja k ie w y r a z ił T a y lo r czy H u x le y z p o w o d u prze biegu obrad k o n g re 5 su. O n i w y o b ra ż a li sobie, że celem k o n g re 5 su j e s t ’ zna le zien ie w s p ó ln e j płaszczyzny, na k tó r e j d a ło b y s ię oprzeć trw a łe w s p ó łż y 5 cie is tn ie ją c y c h dziś w św iecie przepi5 w ie ń s tw id e o w y c h i u s tro jo w y c h . M o w a E renburga p o w in n a b y ta rozw iązać ic h z łu 5 dzenia p o d ty m w zględem . P o d k re ś lił on,

że Z w ią z e k R a dziecki d a le k i je s t od m iesza5 nia się w cudze s p ra w y : w y s ta rc z y fa k t, że on is tn ie je ! Samo je g o is tn ie n ie w y w ie ra n ie o d p a rty w p ły w na inne k ra je i pociąga k u in n e j s tru k tu rz e . T o też w 1948 ro k u k u ltu r y b u rż u a z y jn e j ju ż nie m a! J e ś li w ie lu in te le k tu a lis tó w w y o b ra ż a sobie, że można pogodzić ze sobą tych, co b u d u ją zniszczone przez wojnę; m iasta, i ty c h , co m y ś lą o ich p o n o w n y m zniszczeniu za pom ocą bo m by ato m o w e j, to ta k ie m rz o n k i są w ie lk ą na5 iw n o ścią . C i im p e ria liś c i — m ó w it da le j E renburg — co w ie rz ą w ostateczne z w y c ię 5 s tw o s o c ja lis ty c z n e g o u s tro ju , muszą pra g5 nąć w o jn y , bo w iedzą, że ty lk o ta k będą -mogli go zniszczyć! — Ze s tó w ty c h w y n ik a ł ja s n y w io s e k , że p o k ó j je s t dziś ż y w o tn ą potrzebą w ła ś n ie p a ń s tw d e m o k ra c ji lu d o 5 w e j, aby m o g ły u tw ie rd z ić sw ój u s tró j i roz5 szerzyć go na c a ły św iat.

Co m ó w ili delegaci na kongresie? Jeden z czterech g łó w n y c h re fe ra tó w p ro g ra m o 5 w y c h w y g ło s ił pro f. Józef C h ała siń skb W y 5 w o d y je g o zdążały do tego, ab y za- pom ocą zdo byczy now oczesnej s o c jo lo g ii uzasadnić tw ie rd z e n ie będące je d n ą z g łó w n y c h tóz m arksizm u; że w o jn a je s t k o n s e k w e n c ją u s tro ju k a p ita lis ty c z n e g o . Stąd w n io s e k , do­

skon ale u z u p e łn ia ją c y s ię z z a c y to w a n y m i pogląda m i E renburga, że podstaw ą p rzyszłe 5 go p o k o ju m usi b yć prze kszta łce nie u s tro ju społecznego. O d c z y t m ia ł c h a ra k te r akade5 m ic k i i k a m e ra ln y , a w ię c n ie z b y t p rz y s to 5 s o w a n y do w a ru n k ó w kongresu, gdzie skom 5 p lik o w a n e i s u b te ln e w y w o d y m u s ia ły za5 tra c ić c a łą swą w y m o w ę w prze kła dach z kon ie czn o ści d o ry w c z y c h i sum a rycznych . Poza ty m p ro f. C h a ła s iń s k i n ie je s t m ówcą, k tó r y b y u m ia ł naw iązać k o n ta k t ze słu c h a 5 czarni-, m ó w i ja k b y do sie bie , p a trz y w sufit, nie zaś w tw arze zebranych, chce p tz e k o 5 n y w a ć a b s tra k c y jn y m i w y w o d a m i w ja k im ś be zn a m ię tn ym o d e rw a n iu się od ś w iata. T o 5 też s k u te k o d czytu b y ł n ie w ie lk i. N a w e t Po5 la c y z tru d e m d o s łu c h a li go do końca; c u 5 dzoziem cy prze w a żnie p o o d k ła d a li s łu ć b a w 5 k i i p ó łg ło ś n y m i rozm ow am i przeszkadzali s łu ch a ją cym .

O w ie le e fe k to w n ie j n a tom ia st w y p a d ły p o ls k ie g lo s y w d y s k u s ji. P rof. Jan D em 5 b o w s k i p ró b o w a ł w y la ć trochę; o li.w y na w zburzone falo a n ty a m e ry k a ń s k ic h n a stro ­ jó w . P o d k re ś lił, że we w s z y s tk ic h k ra ja c h lu dzie p ra c y m ają te sam e' in te re s y i mogą

dojść do po ro zu m ie n ia ; A m e ry k a to nie t y l5 ko tru s ty , ale i ś w ia t p ra c y , k tó r y chce po5 k o ju . In te le k tu a liś c i całego glob u muszą się zjednoczyć dla o b ro n y p o k o ju . — D ru g im głosem p o ls k im b y ło w y s tą p ie n ie k o b ie ty a rc h ite k ta , pani S y rk u s o w e j, k tó ra p o w ia d o 5 m ila zebranych, że w s ta tu c ie , m ię d z y n a ro 5 dowego -stowarzyszenia a rc h ite tk ó w is tn ie je pa ra g ra f z o b o w ią z u ją c y każdego czło nka do p ra c y nad p o kojem . M ó w c z y n i p o s ta w iła w ię c w n iose k, żeby w s z y s tk ie m ię d z y n a ro d o ­ w e stow a rzyszen ia u m ie ś c iły ta k i pa rag raf w s w o ic h s tatutach . P ro p o zycję tę zebrani p r z y ję li z g o rą c y m i o k la s k ą m i, tra k tu ją c ją ja k o je dn ą z re z o lu c ji szczeg ółow ych k o n 5 gresu.

O becność na s a li obrad p o zw a la ła na do5 k o n y w a n ie ró ż n y c h o b s e rw a c ji na tem at c h a ra k te ru narodow ego po szczególnych grup. Ja k się należało spodziew ać, n a jg o 5 rę ls z y tem peram ent p rz e ja w ia li W ło s i, a za n im i F rancuzi. P rzy z ja w ia n iu s ię na m ó w 5 n ic y osobistości znaczniejszych, łu b po zakończeniu ja k ie g o ś p rz e m ó w ie n ia budzą5 cego entuzjazm W ło s i d a w a lj zaw-sze in ic ja 5 tywę, do w s ta w a n ia z m iejsc, aby "uczcić w ten sposób m ów cę. Ch-cąc nie chcąc szli za n im i w śla d y pozostali zebrani o c h łó d 5 n ie js z y m usp oso bie niu i b a rd z ie j ocięża łej w y o b ra ź n i, d z ię k i czemu p rz e rw y m ię dzy m ow am i b y w a ły w y p e łn io n e ro z m a ity m i m a5 nife-stacjam i.

J a k ie będą s k u tk i kon gre su w ż y c iu m ię 5 d z y n a ro d o w y m , to się jeszcze dziś nie da c a łk o w ic ie prze w id zie ć. M ożn a natomiast, ocenić doniosłość tego zjazdu dla ś w ia to w e j p p in ii o naszej p ra c y nad odbudow ą k ra ju . W y b ó r W ro c ła w ia b y t p o d ty m w zględem bardzo s z c z ę ś liw y m pom ysłem . N a w e t n ie ze w zg lęd u na w y s ta w ę , zresztą fen om en a!5 ną i w spaniałą. W y s ta rc z y prze jść się u lic a 5 m i W ro c ła w ia , ażeby dostrzec linię- dem ar5 k a c y jn ą m ię dzy zniszczeniem i odbudow ą.

D a w a li tem u w y ra z n ie k tó rz y m ów cy" zagra5 n iczn i, ja k np. b io lo g a n g ie ls k i H aldane, k tó r y p o w ie d z ia ł m. in., że obraz p o w s ta ją 5, cego z gru zów W ro c ła w ia je s t n a jb a rd z ie j p rz e k o n y w u ją c y m ś w ia d e ctw e m dążeń P ol5 sk i do p o k o ju , nie zaś do w o jn y . M y ś lę , że w y c ie c z k i po Polsce, ja k ie po zakończeniu obrad o d b y li zag ran iczni dplegaci, m u s ia ły ic h u tw ie rd z ić w ty m prze kon aniu.

K on rad G órs k i

(3)

KAROL WIKTOR ZA WODZIŃSKI

W IE L K A PUBLICYSTYKA, W IE L K I REPORTAŻ

p u b l ic y s t a , p o ru s z a ją c y podstaw ow e

*■ zagadnienia p o lit y k i i b y tu narod o5 w ego, n ie może nie k o rz y s ta ć z n a gro m a5 dzo nych przez h is to rią dośw iadczeń. Jeśli dla kogo, to - dla nieg o, p e łn ię znaczenia posiada antyczna m aksym a : „h is to ria est m ag istra v ita e "; A le żeby tą nauką wyssać, Żeby z m o ra łu h is to r ii z ro b ić u ż y te k , trzeba je j w ie lk ie w y d a rz e n ia m ieć p rze dstaw ion e w zasadniczych lin ia c h ,.w ja s n y m p la s ty c z 5 n y m i p rz e k o n y w a ją c y m zarysie. N ie tro 5 szczy się oto współczesna w iedza h is to ry c z 5 na, k tó r a dla p ra w d z iw e j w k a żd ym szcze5 góle. od p o w ie d zi na p y ta n ie „ ja k to b y ło ", zaniedbuje coraz, b a rd zie j k o m p o z y c ją ob ra5 zu, i, aby stać s ią nauką, coraz m n ie j tro 5 szczy się o to, b y pozostać sztuką. W ty m sta n ie rzeczy, m alarze przeszłości w y n a jd u 5 ją się w śró d a rty s tó w sło w a, k tó rz y ju ż nie ty lk o , — ja k d a w n ie j — w fo rm ie fik c ji,

„p o w ie ś c i h is to ry c z n e j', lecz w p ro s t, sta ra 5 ją c s ią u d ostęp nić prawc)ę o przeszłości rzeszom c z y te ln ic z y m , od da ją sią b io g ra fi5 s ty c e lub, ja k W e lls , tw o rz ą obszerniejsze s yn te zy, „o u tlin e s o f h is to ry ".

P u b lic y s tó w a ta k u ją c y c h p o d s ta w o w e za5 gadni-enia b y tu na rod ow e go , nie b ra k ło ani w d w u d zie sto le ciu , ani teraz. Rozm aite u ja w n ia li on i oc z y ta n ie w h is to rii, ro z m a ity ta le n t i w y o b ra ź n ię histo ryczną . T w o rz y li w ła s n e ko n c e p c je w ie lk ic h d z ie jo w y c h ob ro tó w , je d n e bezduszne, in ne tra fn e ; ję d 5 ne uderzające śm iałością, in ne w y p o c o n e na p o dstaw ie n a jb a n a ln ie js z y c h p o p u la r5 n y c h książeczek; je dn e w ie lk ie potęgą c h o ć b y d e form ująceg o spo jrze nia , inne zd.e5 form ow an e przez ig n o ra n c ją . Przypuszczam , że ty lk o ja k iś u ła m e k p ro m ille og ó łu c z y 5 te ln ik ó w S tach niu ka, da w a ł sią przekonać do „Z a d ru g i" i jie o p o g a n iz m u ; ale na pew no ka żd y k o ń c z y ł le k tu rę k s ią ż k i pod sugestią je j śm ia łe j i bezw zględnej aż do o k ru c ie ń 5 s tw a k o n c e p c ji d z ie jó w naszych, ja k o naro=

du, od p ię c iu w ie k ó w n ie u b ła g a n ie zstępu5 jącego, m alejącego w gro nie s w y c h w s p ó ł5 z a w o d n ik ó w , idącego ru e o d w ro tn ie do n ie 5 uch ro n n e j zguby. Ponura suggestyw ność, po5 m im o w a d i c ię ż k o ś c i s ty lu , tern s iln ie js z a w atm osferze beznadziejności p ie rw s z y c h la t w o jn y , tłu m a c z y (le p ie j n iż rzekom e po5 perrde okupanta) p o p u la rn o ś ć tego dzieła zwłaszcza w la ta c h 1939 — ¿941.

Ś rod ow isko, w k tó re m szczególnie roz5 k w itła w ie lk a p u b lic y s ty k a , b y ło gro ne m m ło d y c h lu d z i na ja k ie ś 10 ła t przed o s ta t5 n ią w ie lk ą w o jn ą . Poza upodobaniem do te5 go „g a tu n k u lite ra c k ie g o ", różnice b y ły m ię d z y n im i potężne zarów no w poglądach spo łe cznych, o rje n ta c ji p o lity c z n e j, n a w e t w sto su n ku do r e lig ii (w y s z li stam tąd p u 5 b lic y ś c i k a to lic c y , a o b o k n ic h — Stach5 n iu k ), ja k i w g a tu n k u i wadze ta le n tó w . G ło w y poważne, ob ok p re te n sjo n a ln e g o n ie 5 uka, obdarzonego ła tw o ś c ią p ió ra , k tó r y d z ię k i p o ls k ie j p ły tk o ś c i zakasow ał to w a 5 rz y s z y i p o t r a f ił stać s ię je d n y m z n a jp p p u 5 la rn ie jfijśych po dziś dzień p is a rz y ; w y p o 5 w łada no n a jb a rd z ie j b e zlito sne p ra w d y w oczy n a ro d o w i, a * **)obdk' tego hodow ano m eg alom an ią narod ow ą , k tó ra zaw ażyła' n ie 5 m ało na naszych losach w 1939 r. i w 1944.

Zawsze m ia łe m o ch otę zap rotestow ać prze5 c iw n ie j w d ru k u , ale nie m ów iąc o bezna5 d z ie jn o ś c i p ro te s tu w te j atm osferze, b y ł on n ie m o ż liw y ze w z g lą d ó w c e n z u ra ln y c h gdyż p o ru s z a łb y s p ra w y , acz w s z y s tk im w Polsce znane, o fic ja ln ie je d n a k uznane za „ ta je m 5 n ic ę w o js k o w ą " (taje m nicą’ w o js k o w ą m.

in . b y ło to, że 1 p. s z w o i: je s t s ta c jo n o w a n y w W a rs z a w ie !)

N ie ma p ra w ie obozu p o lity c z n e g o w dzisiejszej Polsce, w k tó ry m b y n ie dzia5 la li ja k o p u b lic y ś c i, c z ło n k o w ie w sp om n ia5 nego środ ow iska. Z nieg o też w y s z e d ł W . A . Z b ysze w ski, b ra t z b y t po pu larn eg o

„K a ro la ", fe lie to n is ty m alują ceg o, p o d łu g w łasnego o k re ś le n ia , „szczotką ry ż o w ą ", a om aw ianego szero ko n a w e t w prasie l i 5 te ra c k ie j, z p o w o d u n ie fo rtu n n e g o , ale o r d y 5 na rnego i d lateg o sen sacyjneg o rom ansu b io g ra fic z n e g o o N ie m c e w ic z u . P rzeciw nie, W a c ła w Z byszew ski, szerokiego rozgłosu nie z d o b y ł; u m ia ł je d n a k w n ie je d n e j spra5 w ie w y p o w ie d z ie ć sią ta k in te re s u ją c o , że z w ie lk im zapałem w z ią łe m do c z y ta n ia je ­

go a r ty k u ł „P o ls k a a ś w ia t k a to lic k i"

(w p a ry s k im czasopiśm ie „ K u ltu r a " n r 2=3 z 1947), is to n ie p o ry w a ją c y .

W ś ró d je g o k o n c e p c ji h is to ry c z n y c h je s t dużo ta k ic h , z k tó re m i zgodzić się nie mogą i n ie ty lk o dla zasadniczej ró ż n ic y , ja k a nas d z ie li w sto su n ku do r e lig ii, P rzeciw nie, są5 d y je g o o ż y c iu r e łig ijn e m w Polsce w prze5 cią g u w ie k ó w , o w a rto ś c ia c h k le r u i h ie ra r5 c h ii k a to lic k ie j u nas, o is to c ie re lig ijn o ś c i p o ls k ie j, — b. c ie p łe j albo bardzo sprzecz5 nej z duchem r e łg ii ( „p ie lg rz y m k i n a ro d o w 5 c ó w do C zę sto cho w y połączone z a w a n tu ra 5 m i a n ty ż y d o w s k ie m i"), o z b y tn ie j słabości naszych h e re z y j, sym p to m a ty c z n e j dla s ła 5 bości ducha re lig ijn e g o P olski, są bardzo s u ro w e i bezwzględne; n a w e t w je d n y m p u n kcie , o czem p ó źn ie j, p ro w o k u ją m o ją ob roną k a to lic y z m u p o ls k ie g o w przeszłości.

Tą zaś kon cep cję h isto ryczn ą , k tó ra je s t n a jja s k ra w ie j sprzeczna ze św ieżą tra d y c ją w o ln o m y ś lic ie ls tw a p o ls k ie g o , m ia n o w ic ie in te rp re ta c ję . s p ra w y zata rg u B olesław a Śm iałego z biskup em k ra k o w s k im , chcę po d5 nieść ja k o śm iałą m yśl, nie połączoną

„z h is to r ii z n ie w a g ą ", choć dogadzającą ś w ia to p o g lą d o w i autora.

W b re w w s p a n ia le j k o n s tru k c ji T. W o j5 C iechowskiego, uw aża nej za dogm at w p o 5 s tę p o w y c h k o ła c h naszego społeczeństw a i w y s u w a n e j ja k o lo k a ln a m an ifestacja a n ty k le ry k a liz m u , a u to r ro z p ra w y m ó w i:

„o b o ję tn ie ja k i b y ł p o w ó d je g o (biskupa) zatargu z B olesław em : czy spór o in w e s ty 5 turę, ja k chcą je d n i, c z y ja k ie ś k n o w a n ia z Czecham i, ja k chcą in n i, czy też ja k b y ś m y p o w ie d z ie li dz is ia j, je g o z a m iło w a n ie do p lo te k , c z y li w y ty k a n ie k r ó lo w i je g o n ie 5 rządu. Dość, że przez sw e z w y c ię s k ie mę=

czeństw o w y z n a c z y ł on raz na zawsze gra5 nice s a m o w o li, to ta liz m u i ty ra n ii. C iem ny k m io te k , c z y w ó j n ic b y nie zrozu m iał, g d y 5 b y zaczęto m u w y k ła d a ć te o rię po d zia łu w ła d z ; ale k u lt św. S tan isła w a s p ra w ił, że na razie, m ętnie, a p ó ź n ie j coraz ja ś n ie j za5 czął sobie zdawać sprawę, iż gdzieś s ię ta w ładza m o n a rc h y k o ń c z y , że je s t ja k a ś dzie5 dżina, k tó r e j na w e t s ro g i w ła d c a naruszyć nie ma praw a. G dzie granice sam o w o li zo=

s ta ją w y ty c z o n e , tam p o w s ta je praw o, gdzie p o w s ta je praWo, tam p o w s ta je pa ń stw o ; gdzie p o w s ta je pa ństw o tam p o w s ta je na5 ród. Sw. S tan isła w je s t nie ty lk o naszym patro ne m ; je s t on znacznie b a rd z ie j niż prze5 re k la m o w a n y C h ro b ry , z a ło życie le m nasze5 go pa ństw a i ojcem , naszego n a ro d u ".

Śm iała ta, aż do parad oksalno ści, teza n ie je s t je d n a k „ h is to r ii z n ie w a g ą ", p rz y 5 n a jm n ie j w tern, co s ią ty c z y pam iętnego w d zie ja ch naszego p a ń stw a zatargu. K o n 5 s tru k c ja W o jc ie c h o w s k ie g o , o p a rta na n ie 5 z b y t ja s n y c h zeznaniach je d n e g o św iadka, zawsze może b y ć „z a c z e p io n a " w m yśl za5 s a d y: „te s tis unus — testis n u llu s ". Ś w iad ek je d y n y i to ja k i: p a n e g iry s ta K rz y w o u s te g o ! S y tu a c ja je g o b y ła d ra ż liw a : z je d n e j s tro 5 n y k o n s e k w e n c ją k a ta s tro fy b y ło do jście do w ła d z y H erm ana, a po n im je g o syna, w s k ą 5 zane w ię c b y ło uznać w in ę k ró la ; z d ru g ie j s tro n y , k a ta s tro fa padała s w y m ciężarem na c a łą dyn a stią , na całe p a ń s tw o p o lskie , czego w id o m y m zn a kie m b y ło zaw ieszenie s a n k c ji k o ś c ie ln e j d la s uw ere nno ści pań5 stw a, w y ra ż a ją c e j sią w p o ję c ia c h ów czes5 n y c h obrzędem k o ro n a c y jn y m . A n o n im w y ­ kaza ł w ie lk i ta le n t d y p lo m a ty c z n y z je d n e j s tro n y z w a la ją c w in ę z a ta rg u na „ t r a d ite 5 ra " (co m og ło znaczyć — n ie lo ja ln y podda5 n y swego m on arch y, n ie p o słu szn y s u w e re 5 n o w i w assal); z d r u g i e j » p o d k re ś la ją c n ie 5 stosow ność re a k c ji k ró le w s k ie j, w ię c po d5 staw ność usu nięcia Ś m iałego i zastąpienia go na tro n ie przez brata. T a k w ię c św iadec5 tw o to n ie stoi na przeszkodzie do re k a n o 5 n iz a c ji n a u k o w e j zam ordow anego biskup a.

P iękna ta k o n c e p c ja s ta je je d n a k w pe w n ej sprzeczności z in n ą ko n c e p c ją h is to ry c z n ą autora, ró w n ie ż bardzo po cią gającą .

W n a jg ru b s z y c h zarysach, ta p o d s ta w o 5 w a dla ro z p ra w y teza m ó w i o późniejszem , n iż b y w s k a z y w a ły o fic ja ln e d a ty , w e jś c iu P o ls k i do św iata k a to lic k ie g o . N ie od t y 5 siąca la t b lis k o , lecz „o d la t 500 Polska je s t na do brą s p ra w ą k a to lic k a ". „N ie m a p o i5 sk ie g o k a to lic k ie g o śre d n io w ie c z a " „ k a t o li5

cyzm p o ls k i b y ł gdzieś do X V w . s ła b iu t5 k i" , „ je s t n ie m a l w y łą c z n ie dzieckie m k o n tr 5 re fo rm a c ji". W dalszych w y w o d a c h p o d n ie 5 sio na je s t ro la je z u itó w w u k s z ta łto w a n iu c h a ra k te ru re lig ijn o ś c i p o ls k ie j i w ie le in 5 n y c h słusznych u o gó lnień . A le ja k ż e to p o 5 łą c z y ć z ro lą św. S tan isła w a „o jc a na rodu i - z a ło ż y c ie la pa ństw a"? Jego m ęczeństw o w ś ró d n a rod u jeszcze w is to c ie po gańskie5 go nie m o g ło b y w y w o ła ć ty c h e p o k o w y c h s k u tk ó w !

Sądzą, że do is to tn e j p ra w d y d o jść m oże*

m y „k ra k o w s k im ta rg ie m ": in m edio v e r i5 tas! 'Zawsze m yśla łem , że is to tn a c h ry s tia n i5 zaeja P o ls k i zbiega s ię * c h ro n o lo g ic z n ie z epoką w ie lk ic h ru c h ó w r e lig ijn y c h w Eu5 rop ie , gdzieś na prze ło m ie X I I na X I I I w ie 5 ku. W ie le fa k tó w h is to ry c z n y c h na to w s k a 5 ż u je ń do da je w y ja ś n ia ją c e p rz y c z y n y lo k a l5 ne. Synod łę c z y c k i (1180) i d e c y d u ją c a ro la d u c h o w ie ń s tw a w ż y c iu p o lity c z n e m , w ię c .ja k ie ś je g o oparcie w spo łeczeństw ie. G ro 5 mada p o ls k ic h ś w ię ty c h , w ów czas ż y ją c y c h , cho ć re k ru to w a li sią o n i p ra w ie w y łą c z n ie z pośród c z ło n k ó w d y n a s tii w ie lk ic h rodów , ja k słusznie po dkre śla a u tor. Sprow adzenie do P o lski i szy b k ie up ow szechn ie nie się: za5 k o n ó w żebrzących, zwłaszcza D o m in ik a n ó w je s t od b la skie m u nas potężnego ru c h u fra n 5 ciszka ńskie go i ró w n o le g ły c h — n ie je d y 5 ny m . Z akończona w reszcie w p o ło w ie X I I I w . ka n o n iz a c ja św. S tan isła w a je s t u w ie ń 5 czeniem w y s iłk ó w k a to lic y z m u po lskie g o do u trw a le n ia ro d zim e j tr a d y c ji k o ś c ie ln e j, do zapuszczenia k o rz e n i w o jc z y s tą prze5 szłość.

Podobnież dużo słuszności ale i tro ch ę przesady z n a jd u je m y w b y s tre j uw adze że zarów no nasz k a to lic y z m ja k i „sam o is tn ie 5 nie P o lski w w . X V I I i X V I I I b y ło zw iązane z m o n a rch ią a u s try ja c k ą i ja k bardzo P ol5 ska ów czesna b y ła , p r o je k c ją na p ó łn o c n y w schód pa ństw a H a b s b u rg ó w ". K on cep cja na rzuca jąca sią każdem u, k to zna dzieje

„p o to p u " n ie ty lk o z p o w ie ś c i S ie nkiew icza, ale tir niedość po rzą d n ie rozb ud ow a na a przesadzona i d ra styczn a w s fo rm u ło w a n iu .

G dzie n a to m ia st muszą w zią ć w obroną nasz k o ś c ió ł r z y m s k o k a to lic k i, to w spra5 w ie u n ii. P atrzy na n ią a u to r poprzez p ry z 5 m at s to s u n k ó w w s c h o d n io 5g a lic y js k ic h , s k o m p lik o w a n y c h w o s ta tn ie j fazie k w e 5 s tja m i n a ro d o w e m i. D la tego też w y p o w ia d a p o gląd, o d b ija ją c y n a jb a n a ln ie js z e oszczer5 s tw a w ro g ic h nam p o d rę c z n ik ó w s z k o ln y c h :

„u n ito m o k a z y w a liś m y pogardą, k tó ra ic h ro zd ra żn ia ła , i bezsilność i bezradność, k tó 5 ra ic h ro z z u c h w a la ła ". Jako h is to ry k o w i proponuję, a u to ro w i ty c h s łó w prze niesie nie sią .w y o b ra ź n ią do k r a ju m ło d o ści M ic k ie 5 wieża, a w ska zaw szy u n ic k ie g o księdza w I V cz. Dziadó w, nie będę m n o ż y ł a rg u 5 m e n tó w , k tó re m ó g łb y m zaczerpnąć ch o ć b y z tr a d y c ji ro d z in n e j, an i k o n ty n u o w a ł sporu.

Ze w zru szen iem p rze czyta łe m tu pa rę s łó w o A d a m ie H e y d lu i w y p o w ie d z i ust5 n y c h je g o , je d n e g o z n a jś w ie tn ie js z y c h u m y s łó w d w ud ziestolecia, z k tó r y m jeszcze m ia łe m m ożność ze tk n ię c ia siię osobistego la te m 1940 r., m ię d z y j^edną je g o ka ź n ią n ie 5 m ie c k ą a dru gą — ju ż śm ie rte lną .

T

a k „ w ie lk a p u b lic y s ty k a " je s t ga tun5 k ie m lite ra c k im n a le żącym do prozy , gdzieś na p o g ra n iczu m ię d z y w y m o w ą a h i5 s to rią , ta k „ w ie lk i re p o rta ż " n a le ż y ju ż do li t e r a t u r y p ię k n e j, do „p ro z y n a rra c y jn e j", zastępując dżiś d a w n ie jsze d ia rju s z e i pa5 m ię tn ik i. P a m ię tn ik i O statnich czasów, ta k

■jak są dziś p u b lik o w a n e , to raczej w sp om 5 n ie n ia m ło do ści, m ocno z w y k le z a ta rte na starość, w c h w ili ic h z a p isyw a n ia . N a to 5 m ia st w c ią ż m nożące sią, tern b a rd z ie j na5 rzuca ją ce s ią uw adze p u b lic z n e j, im b a r5 d z ie j . n ie z w y k łe czasy prz e ż y w a m y , s p ra 5 w o zd a n ia z u d z ia łu w w y p a d k a c h czy c h o ć 5 b y p o d ró ż y do k ra jó w , gdzie sjęi w y p a d k i dzieją , lu b dziać m ogą („o g n is k a k o n f lik 5 tó w " ), na k tó re zw ró con e są o c z y -w s z y s t5 k ic h , tern b a rd z ie j do „ k r a ju ś m ie rc i" (obo5 z ó w w O śm ią cim iu , R a w e n s b riic k c z y ty c h m ie js c lik w id a c ji gh etta, o k tó r y c h w s p o m 5 n ie n ia i d o k u m e n ty w y d a n e , a częściow o tw o rzo n e do skon ałe m p ió re m M . B orw icza,

s ta n o w ią , c a łą w strząsa ją cą ser ją )’ — zaspa5 k a ja ją w znacznym s top niu g łó d p o w ie ś c i i często są na ró w n i z nią tra k to w a n e przez k r y ty k ę . D y m y nad B irkenau ry w a liz o w a ły w w a lc e o pierw szą p o w o je n n ą nagrodą z uw ień czon ą po w ie ścią (ró w n ie ż in te re s u 5 ją c ą ja k o „fa k to m o n ta ż "), po do bn ie ja k Pa5 m ię tn ik i Paska uważane, są n ie k ie d y (niezu5 p e łn ie zresztą słusznie) za najle pszą naszą po w ieść X V I I w . „W y trą c e n ie z n o rm y ", k tó 5 re przez n ie k tó ry c h te o re ty k ó w je s t u w a 5 żane za specific.um „czasu" p o w ie ś c io w e g o ", a w ię c i sam ego ro d z a ju lite ra c k ie g o — b y 5 w a w p e w n y c h ep oka ch w iększe „ w ż y c iu ", n iż to je s t dostępne p o m y s ło w o ś c i tw ó rc y f ik c y jn y c h p rzyg ó d rom a nso w ych. N ie w ą t5 p liw ie u d z ia ł p a m ię tn ik ó w i pse ud op am ię t5 n ik ó w (rozm aite „M é m o ire s , s e cre ts", z k tó 5 ry c h ro d z a ju w y w o d z i s ią Princesse de C liv es pa ni de la F a ye tte ; M ém o ir es po ur s e r v i r à l' h i s t o ir de M a l te księdza P révo st:

w c z e śn ie jszy jeszcze przo de k Trzech musz*

k ie te r ó w , p s e u d o p a m ię tn ik i d .A rta g n a n a ; na te re n ie lite r a tu r y a n g ie ls k ie j — cho ćby cała p ra w ie tw órczo ść p o w ie ś c io w a Defoego) je s t bardzo zna czny w g e n e a lo g ii p o w ie ści w spółczesnej.

N ie bez r a c ji w ię c do przeglądu p a ru ła t p rz e d w o je n n e j p o w ie ś c i (B la ski i nędze rea5 liz m u po w ie ścio w eg o, 1937) w łą c z y łe m oce5 n,ę k ilk u ks ią ż e k o c h a ra k te rz e p a m ię tn ik ó w i re p o rta ż y , o ile w n ic h „p rz e w a ż a ł czyn5 n ik św iadom ego u k s z ta łto w a n ia a rty s ty c z 5 n e g o ". T e n c z y n n ik zresztą ńie zawsze sta 5 n o w ił na jle pszą cząstką ic h w a rto ś c i. T ak w ś ró d n a jo b s z e rn ie j o m ó w io n y c h tam k s ią 5 żek M e lc h io ra W a ń k o w ic z a n a jk ró c e j z b y 5 w a m pa m ię tn ą h is to ry c z n ie , tro p io n ą przez oku p a n ta N a tropach Smętka, gdyż w ła ś n ie je j u k s z ta łto w a n ie arty s ty c z n e , choć b y n a j5 b a rd z ie j zaakcentow ane, n a jm n ie j je s t pa5 m ię c i godne. W o s ta tn ie j książce tego au5 to ra (k tó re j fra g m e n ty c z y ta liś m y w pra sie k ra jo w e j), W rzesie ń ż a g w ią c y ,’ ) u k s z ta łto 5 w a n ię a rty s ty c z n e , łą cznie „z ty tu łe m , ró w 5 nież nie zawsze je s t w p ie rw s z y m g a tunku . O b s e rw a c ja ta n ie u b liż a ta le n to w i, z k tó 5 ry m o p o w ie d z ia n o różne h is to ry c z n e m o5 m e n ty w o jn y p o ls k o m ie m ie c k ie j, od wstięp5 n y c h w a lk z d yw e rsa n te m na Ś lą s k u . i. od lik w id a c ji p rz e d s ta w ic ie ls tw a p o ls k ie g o w G dańsku zaczynając. O bszerne s p ra w o 5 zdanie z o b ro n y W e s te rp la tte z ust je j k o 5 m endanta. W a lk i w ró ż n y c h częściach P ol5 s k i, w id z ia n e przez oczy u cze stn ikó w , n a j5 częściej o fic e ró w niższych s top ni. „ W a lk a o p o ls k ie n ie b o ", uk a z u ją c a w s p ra w ie d li5 w y c h p ro p o rc ja c h ro lą naszego lo tn ic tw a , n ie s p ra w ie d liw ie spro w a dzon ą do zera. N a zakończenie, n a jo b s z e rn ie j op o w ie d zia n a h i5 s to ria m jra H u b a la (D obrzański, z n a k o m ity uc z e s tn ik z a w o d ó w ko n n y c h ), k tó re g o o d 5 d z ia ł b y ł ostatnią, bez naruszenia c ią g ło ś c i, resztką reg u la rn e g o W o js k a P olskie go, w a l5 czącą na w ła s n e j ziem i przez całą srogą zim ę, przez d łu g ie osiem przeszło m ie sięcy, po k a p itu la c ji iu b p rz e jś c iu na obce te ry 5 to riu m w s z y s tk ic h in n y c h ż o łn ie rz y Rzeczy=:

p o s p o lite j. T en od dział n ie z d e jm u ją c y m u n d u ró w i d y s ty n k c ji, n ie p o rz u c a ją c y k o 5 n i s łu ż b o w y c h i p o w ie rz o n e j m u b ro n i, p o 5' daje ręką w h is to r ii p ie rw s z y m p ró bo m p a r5 ty z a n tk i na w io s n ą 1940 r. i stw arza n ie 5 p rz e rw a n ą cią g ło ść P o lski W a lc z ą c e j prze5' c iw na je zdnikom .

W s z y s tk o to je s t o p o w ie d z ia n e z n ie p rz e 5 ścig nio ną w e rw ą , z prze dziw ną ła tw o ś c ią n a rra c y jn ą zn a k o m ite g o gaw ędziarza (jeśli.

W strzym am y się od e p ite tu „ w ie lk ie g o p 's a 5 r ż a "“ ). A le i s a m rw y b ó r fra g m e n tó w w o jn y , ja k i to n o p o w ia d a n ia d a je obraz w o jn y 39 r., k t ó r y n ie m ożem y uznać za c a łk o w ity , a tern sam em w p e łn i p ra w d z iw y . Są. to o p o w ia d a n ia z in n y c h ust; je ste m p rz e k o n a 5, n y , że b rz m ia ły b y nieco in a c z e j usłyszane przez nas bezpośrednio. U ta le n to w a n y p o 5

* ) W y d . „ G r y f “ L o n d y n 1947.

* * ) D o w z ię c ia te g o w ła ś n ie e p ite tu u p r a w ­ n ia ły b y p u b lik o w a n e o b e c n ie w „ D z iś i J u t r o “ fr a g m e n ty w s p o m n ie ń o p o le g łe j w p o w s ta n iu c ó rce p is a rz a : p rz e d z iw n e p o łą c z e n ie h u m o ru (w n a js z la c h e tn ie js z y m zn a cze n iu sło w a ) z id e a - liz a c ją d r o g ie j p o s ta c i, w e w ła ś c iw e j ka żd e m u c z y n o w i a rty s ty c z n e m u o b ie k ty w iz a c ji p rz e ż y ­ te g o c ie rp ie n ia , p rz e is to c z e n ia go w tw o r z y w o s z tu k i.

(4)

ś re d n ik nie u m ia ł

pow ściągnąć rasow ej tem, je s t uka zan y szary he roizm do pełnia* ty c h czasów, a czasem s a ty ry c y , czasem za* W ie lk i przełom h is to ry c z n y ja k i orze*

w a n ii aH7 ip „ i(, H .łn - ,Z° Wa" ia ' d° ? ° etyZ° S nia o b o w ią zku ż o łn ie rs k ie g o w w a ru n k a c h pa le n i p a trio c i polscy, czasem ic h w ro go * ż y w a m y obecnie, usuwa na plan dalszy im gdzie się dało do natężania głosu czy ta m te j w o jn y , gdzie w s z y s tk o po le g a ło w ie. Tem c e n n ie js z y je s t ka żd y z b ió r doku* d y w id u u m i fa k t poszczególny A b s o r t a i a w m iejscach p a te ty c z n y c h czy w rubasz* w g ru ncie^rze czy na in d y w id u a ln e m podejm o* m entów , k a ż d y reportaż, zwłaszcza g d y pi* nas przede w s z y s tk im zasadnicze tendencje sany la k ie m pióre m . Że to g a tu n e k pa r e p o k i, lin ie generalne ro z g ry w a ją c e g o się n y m gdzie nie gd zie śm iechu. B y ło się św iad* w a n iu tego ob o w ią zku . Ja k słu sznie bp*

k ie m tego i ow ego (m. in . no cow ałe m w M a* w ie m stw ie rd za W a ń k o w ic z , rysem charak*

c ie jo w ic a c h 11 p a ździernika, w panę- dn i po p rz e p ra w ie przez W is łę „ja k ie g o ś szwadro*

n u k a w a le r ii" , ja k m nie in fo rm o w a li miesz*

k a ń c y tj. ja k teraz w ie m , m a jo ra H ubala* c z y n w y m a g a ł D o brzańskiego), i w y d a je m i się, że wraże* stw a!

n ia z k s ią ż k i W a ń k o w ic z a n a le ż y ko ry g o * W’ać le k tu rą w sp om n ień w o je n n y c h A d o lfa R u dn ickie go . Le ży zresztą kup a pam iętni*

k ó w z o w y c h czasów, k tó re nie m a ją szczię

te ry s ty c z n y m te j . w o jn y b y ło dzia ła n ie bez rozkazu z g ó ry , bez łączności. D lateg o czę*

sto i d ro b n y w o b ie k ty w n y c h w y m ia ra c h s u b ie k ty w n ie — bohater*

Zresztą d z ię k i w ła ś c iw o ś c io m te j w o jn y , n ig d y bo d a j n ie będziem y m ie li je j pełnego i z p u n k tu w id z e n ia h is to r ii w o je n popraw *

ex-ellence li te r a c k i, ta le n t o d g ry w a decydu*.. w naszych oczach procesu o lb rz y m ic h me*

ją cą rolę. D lateg o z , zapałem m ożna prze* tam orfoz. Z a k ła d a m y fu n d a m e n ty pod czytać p a m ię tn ik o w e lu b n a w p ó ł pa m ię tn i* gm ach n o w e j e p o ki i dlatego m u sim y ba*

ko w e u tw o ry , ilu stru ją ce - u d z ia ł P o la k ó w czyć, b y u n ik n ą ć ja k ie jk o lw ie k fusze rki w I I w ie lk ie j w o jn ie , na w e t z pod in ne go w spra w a ch zasadniczych. Ta s y tu a c ja hi*

pióra , k tó re pozatem stało si,ę n ie m o ż liw e sto ry c z n a zmusza k r y ty k a , b y w ię c e j u w a g i w s w y c h w ystę p a ch w w ie lk ie j p u b lic y * po ś w ię c a ł zagad nieniom niż in d y w i d u a ln o * styce. Żaden b o w ie m ta le n t nie p o k ry je sciom. I dlatego w ła ś n ie będzie on często

ścia do dru ku. C z y ta łe m np. i p o le całe m w y * n ego, bezsprzecznego obrazu. T a k samo j a k daw com w sp om n ien ia o fic e ra re ze rw y, k p t. o b ie k ty w n e g o obrazu w a lk K o n fe d e ra c ji G od ziszew skiego pt. „P odróż w niezn ane ", B a rs k ie j — lu b P ow stania s tycznio w e go, gdzie bez panache u, cho ć z w ie lk im talen* gdzie będą m ie li ra c ję czasem ba rd o w ie

n ie u c tw a i bzdur w y p o w ia d a n y c h z nieza*

chw ian ą pe w nością w ty m o s ta tn im rodzaju p iś m ie n n ic tw a , należącym , bądź co bądź, do pro z y m y ś lo w e j.

K. W. Z a w o d z i ń s k i .

STEFAN UCHAŃSKI

K R Y T Y C

O rzed k ilk u m iesiącam i Z o fia N a łk o w s k a w w y d ru k o w a n y m w „P rz e k ro ju " c y k lu s w o ic h k a p ita ln y c h m in ia tu r „C h a ra k te ry "

z a ję ła się także k r y ty k ie m lite ra c k im , oce*

n ia ją c bardzo n ie ż y c z liw ie je g o am b ic je ko*

ry g o w a n ia osiągnięć lite r a tu r y „tw ó rc z e j"

i je g o b rz y d k i z w ycza j s ta w ia n ia te j lite ra * tu rz e ro z m a ity c h p o s tu la tó w i zam ów ień.

T a k ie m u k r y t y k o w i p rz e c iw s ta w iła znako*

m ita p o w ie ś c io p is a rk a k r y ty k a , k tó r y za g łó w n e s w o je zadanie uw aża in fo rm o w a n ie c z y te ln ik a o autorze i w y ja ś n ia n ie , uprzy*

s tęp nia nie m u gotow ego dzieła. J a k w id z im y , N a łk o w s k a nie od różn ia p o ję ć „ k r y t y k "

i „re c e n z e n t" tra k tu ją c - je ja k o okre śle nia jednoznaczne, p rz y czy m chce w do da tku p ra cę k r y ty k a o g ran iczać do p ra cy recen*

z e n ta .'

G d y b y n a w e t w y p o w ie d ź ta b y ła w y ra * razem n a jz u p e łn ie j p ry w a tn y c h p o glądó w N a łk o w s k ie j, ju ż z a s łu g iw a ła b y na uwagę, W p o d o b n y je d n a k sposób co au to rk a

„ G r a n ic y " m y ś li w Polsce w iększość lu d z i c z y ta ją c y c h k s ią ż k i i dlatego spra w ę tę na*

le ż y om ó w ić szerzej.

N ie będę tu p ró b o w a ł budow ać d e fin ic ji p o ję c ia „ k r y t y k " . N ie dlatego, żeb ym ż y w ił polską, •a rc y p o ls k ą niechęć do „p o ję c io w e j d łu b a n in y ", ale je d y n ie dlatego, że nie ob=

cho dzi m nie w da nym w y p a d k u abstrak*

c y jn y „ k r y t y k w o g ó le ” , lecz k o n k re tn y , re a ln y k r y t y k d z ia ła ją c y w o k re ś lo n y c h wa=

ru n k a c h spo łe cznych i k u ltu ra ln y c h . B yć może, że pew nego dn ia Pan Bóg, rozgnie*

w a n y grzecham i i w y b ry k a m i pisarzy, s tw o rz y ł na ic h u tra p ie n ie pierw szego Z o ila , ale pe w ne je st, że Z o il ten w każdej o k re ś lo n e j epoce in acz ej za tru w a ż y c ie ar*

tysto m , in ne p o d ic h adresem zgłasza za*

strzeżenia, in n e im p rze d kła d a p r o je k ty i p o s tu la ty .

R ozw ój k r y t y k i od czasów n a jd a w n ie j*

szych, gd y n ie is tn ia ła jeszcze w y ra ź n ie o k re ś lo n a gra nica po m ię d z y nią a h is to rią lite ra tu ry , aż po dziś, k ie d y zno w u k r y ty k a zb liża się cora z b a rd z ie j do lite r a tu r y

„tw ó r c z e j" , nie je s t ja k ą ś sam oistną ew olu * c ją po je dna w cze go ro d z a ju lite ra c k ie g o , ale pozostaje w ś c is ły m z w ią z k u fu n k c jo n a ł*

n y m z h is to ry c z n y m i fazam i ro z w o ju ludz*

kości. K r y ty k a przesuw a s ię coraz b a rd zie j w m ia rę postępu czasu ze s ta n o w is k a czy*

stego sp ra w o zd a n ia i w y ja ś n ia n ia (filo lo * gią) k u s ta n o w is k u czynnego w s p ó łu d z ia łu w ż y c iu lite ra c k im (e ssa yistyka filo z o fic z n a , m o ra ln a , socjo lo g iczn a ). P ozostaw iając ta*

k im d y s c y p lin o m ja k h is to ria i te o ria lite ra * tu r y zakres badań ściśle n a u k o w y c h *), sama cora z w y ra ź n ie j przekształca s ię w s w o is tą odm ianę, tw ó rc z o ś c i lite r a c k ie j, w je j od*

m ia nę n a jb a rd z ie j z in te le k tu a liz o w a n ą , sta*

je się sam ośw iadom ością lite r a tu r y powsta*

ją c e j. H o lz a p fe l ze w zg lę d u na s to p ie ń in * te le k tu a liz a c ji m etod p ra c y p is a rs k ie j i k o m p lik a c ji ś ro d k ó w w y ra z u n a jn iż e j sta*

w ia ł lir y k ę , w y ż e j dram at, n a jw y ż e j po*

w ie ś ć ““). W h ie ra rc h ii te j z a b ra k ło fazy c z w a rte j, is to tn ie n a jw y ż s z e j: e s s a y is ty k i, w o b rę b ie k tó re j, ja k o je j d z ia ł n a jb a rd z ie j c e n tra ln y i w a ż k i, z n a jd u je s ię w ła ś n ie k ry * ty k a lite ra c k a , fC rytyka je s t dziełem lite ra * tu ry , k tó r y z je j burz, fe rm e n tó w i k ry z y *

• ) C y tu ję za Ir z y k o w s k im („ W a lk a o tre ś ć “ s tr. 102-103).

* * ) J e że li z tą n a u k o w o ś c ią n ie zaw sze w s z y ­ s tk o je s t w p o rz ą d k u , to ju ż sp ra w a , k tó r a z p o ru s z o n y m i w n in ie js z y m a r ty k u le z a g a d n ie ­ n ia m i n ie w ie le m a w s p ó ln e g o i d la te g o m o że b y ć w n a s z y c h ro z w a ż a n ia c h p o m in ię ta .

Y I R E C E N Z E N C I

sów w y d o b y w a scen y p o ję c io w o określone, k tó r y w je j p o d św ia d o m ych lękach, histo*

k tó r y z je j p rz y w id z e ń , p ro ro c z y c h snó w id a c h .i n a jz u p e łn ie j m im o w o ln y c h z pozoru i n a tc h n ie ń w y s u w a s k o n k re ty z o w a n e w y * , p o tk n ię c ia c h o d k ry w a ciążenie k u społecz*

raźnie p o m y s ły p rz e b u d o w y rzeczyw istości, n y m i k u ltu ra ln y m regresom.

E D M U N D - Ł U G O W S K I

B O G D A N O S T R O M Ę C K I

M A R T W A N A T U R A ( O L E J )

POCAŁUNEK

I le sm utku, m ił oś c i ile

p r z e c h y li się nad m iastem w ę d r u ją c y m w zmierzch g ł o w y d z ie w b z y n y ja k ie j ś d o tk n ie — łu b ram ie nia tego chłopca, co szczudłem ju ż p o w łó c z y od la t trzech i spadnie na n ic h — j a k w słońcu liść gasnący.

T y le ze mnie. T y le w y r o ś n ie pona d k urz i mgłę pona d pogłos d a le k i b i ją c y skargą ziemi, g d y r a m io n k a ob e jm ę chu de d w o jg a u lic z n ik ó w , co po gzymsach spa lo ny c h łażą, w y t r w a łe , w ie r n e k o t y albo tam na p la c y k u po d h a r m o n ijk i z w r o ty

uczą m nie j a k m ij a ć tr u d n y c h k r o k ó w lę k.

T y le zostanie. To będzie i w ie lk o ś ć i milczenie.

A w t e d y głos zaw oła w ąwozem cie m ny c h okien aż bu chną ręce, ś w ia tła i trysną a k o rda m i go łę bie rozpalone św iatło ścią w niebo szkliste i traz y p ó jd ą coraz w y ż e j, tonacje tak w y s o k ie ,

takie zawrotne, j a k b y się z nó w p ło m ie niem staw a ł kamień.

W t e d y w p ło m ie n iu tym, w p ło m ie n iu spe łn ia jąc y m , ta p o c h y lo n a g ło w a d z ie w c z y n y niez n ajo m ej

c h ło p c ó w beznogich stu k o t

i c z eka ją cych ty le oczu, t y le m ilc z ąc y c h ust — i p o c ałune k mój, ja k krop la , j a k c ie m n y liść gorący lecz on d o t y k a z m arłych. I bu dzi ic h ze snu.

„n ie s p ra w ie d liw y " wobec pisarzy, dlatego będzie le k c e w a ż y ł h ie ra rc h ie , o k tó ry c h usta le n iu się z a d e c y d o w a ły c z y n n ik i ta kie , ja k np. c zysto estetyczne w a lo ry u tw o ru czy też je go po pu larn ość w śró d c zyte ln i*

ków . K r y t y k s ta ra ją c y się żyć c e n tra ln y m i zagadnieniam i ep oki może brać na w a rszta t u tw o ry w m n ie m a n iu pow szechnym „trze * cio rzę d n e " a p o m ija ć „p ie rw s z o rz ę d n e ", może rozw ażać ty lk o poszczególne cechy osobow ości p is a rs k ie j au tora. N ie ma zgo*

ła n ic niedorzecznego w przypuszczeniu, że może z ja w ić się- k r y t y k , k tó r y przeorze do głęb i lite ra tu rę sobie w spółczesną, o k re ś li w sposób n a jw ła ś c iw s z y je j p ro b le m a ty k ę i je j znaczenie społeczne, je j w k ła d w ogól*

n y do rob ek k u ltu r y narodu, a nie napisze ani jedn ego , „w y c z e rp u ją c e g o " stu d iu m o poszczególnej książce czy poszczególnym autorze. O cz y w iś c ie , biorę, tu pod uw agę w y p a d e k g ra n ic z n y i n ie m yślę n a w e t o na*

m a w ia n iu k r y ty k ó w do re a liz o w a n ia tego ro d z a ju p o m ysłó w . Chodzi- m i je d y n ie 0 zw ró cen ie u w a g i na to, że zadaniem cen*

tra ln y m w spółczesnej k r y t y k i n ie może b y ć o m a w ia nie poszczególnych dzieł .i po*

szczególnych in d y w id u a ln o ś c i p isa rskich , że k r y ty k , je ś li s p e łn ić chce s w o je zadania ja k n a jp e w n ie j i ja k n a jle p ie j, nie może o g ra n ic z y ć się do r o li h e ro ld a lite r a tu r y . obw ieszczającego triu m fa ln ą fan fa rą poją*

w ie n ia się now ego a rc y d z ie ła , ani też r o li pazia niosącego z p ie tyzm e m i namaszczę*

n ie m ogon k ró le w s k ie g o płaszcza s w o je j w ła d c z y n i. O becnie -— w da le ko w ię k s z y m s to p n iu niż k ie d y k o lw ie k — k r y ty k a m usi ko n c e n tro w a ć uwagę, na spra w a ch najbar*

d z ie j zasadniczych i dlatego nie na le ży przeciążać je j nadm iarem spraw ozdaw czo*

in fo rm a c y jn y c h ro b ó te k na m ałą skalę.

A le przecież te ro b ó tk i, z k tó r y c h każda z osobna je s t rze czyw iście „n a m ałą s k a lę ", w sum ie s ta ją się k w e s tią bardzo ważną 1 is to tn ą : s ta n o w ią one po w a żn y c z y n n ik p ro p a g a n d o w y w zakresie upow szechniania k s ią ż k i, a w ię c — w dalszych konsekw en*

c ja c h — up ow szechn ie nia k u ltu r y . I oto, s ta je m y w obec p ro blem u fa c h o w e j, sum ień*

ne j, in te lig e n tn ie a zarazem przystę p n ie pi*

sanej re c e n z ji, k tó ra nie ty lk o z ła m ów p e rio d y k ó w lite ra c k ic h ale i p ra s y codzien*

ne j m o g ła b y o d d z ia ły w a ć na najszersze w a rs tw y c z y te ln ik ó w .

D ziała ln ość recenzenta — to w zasadzie p e w ie n s p e c y fic z n y ty p dzie n nik a rstw a, to

„in fo rm a c ja i p ro pa gan da " lite ra tu ry . Re*

cenzent może o g ra n ic z y ć 6ię do o m ó w ie n ia k s ią ż k i czysto sprow ozdaw czego (streszczę*

nie, o m ó w ie n ie p ro b le m a ty k i i w a rto ś c i e s te tyczn ych w y k o n a n e tak, żeby m ogło b y ć zrozum iałe dla przeciętnego c z y te ln ik a gazety) i uzu pe łnić je ty lk o ja k im iś prak*

ty c z n y m i o b ja ś n ie n ia m i (że np. dana książ*

k a w ym a ga sporego stop nia przyg o to w a * nia um ysłow e go , że in na znów je s t dobrą po w ie ś c ią ro z ry w k o w ą itp.). Cele recenzen*

ta są czysto p ra k ty c z n e : u ła tw ić c z y te ln i*

k o w i w y b ó r k s ią ż k i i u ła tw ić książce dosta*

nie się do r ę k i c z y te ln ik a . Jest to robota, do k tó re j a b solutnie n ie potrzeba angażo*

w a ć k r y ty k ó w sensu s tric to . N ie należy je d n a k popadając w in n ą s k ra jn o ś ć w y s n u ć z m o ich s łó w w n io s k u , że w obec tego re*

cenzje może p is y w a ć w c h w ila c h w o ln y c h od p o w a ż n ie js z y c h zajęć np. a k w iz y to r og ło szeniow y.

P odkreślam raz jeszcze, że nie uw ażam recenzenta za po dlejszego g a tu n k u lite ra ta , ale za d zien nika rza i p o p u la ry z a to ra , a je s t to zakres pra cy, k tó r y w ym a g a specjał*

nego ty p u u z d o ln ie ń i s p e c ja ln y c h , sw o i*

sty c h m etod d ziała nia. P oniżanie dzienni*

k a rs tw a na rzecz lite r a tu r y je s t zu p e łn ie bezsensownym przesądem , k tó r y ma a k u ra t ty le samo ra c ji, co m niem anie, że zaw ód le*

k a is k i stoi o całe niebo w y ż e j od zaw odu np. nauczycielskieg o. Jeże li m ó w ię : recen*

nent, to m yślę ty m sam ym : d o b ry recenzent (a c z k o lw ie k w te j c h w ili id e a łe m b y ło b y , g d y b y s p ra w o zd a w cy lite ra c c y pism co*

4

Cytaty

Powiązane dokumenty

niczną sprawność.. K on on ow icza.. zadanie kształcić przyszłego odbiorcę sztuki, lu d zi rozm aity ch zawodów, k tó rzy pragną zaznajom ić się z prob lem am i

nie tylko wtedy, kiedy ma się abso- nycb załet metody krytycznej i sposo- lutne poczucie siły i szanse całkowitego bu rozumowania. Niemal każdy sąd,

Serce bardzo słabe... LERMONTOW Przełożył

y całej Polsce, niezależnie bowiem od faktu istnienia, czy też narastania poezji obrazu- Idcej przeżycia niedawnej przeszłości, trudno Przypuścić, aby doniosłe

Zespół dowodzony przez Gdańszczan rzuca się w ięc na okręt adm iralski niep rzyja cie la i stacza długi po­. jedynek

rychlejsze uruchomienie badań nad krajami, z którym i utrzymujemy lub zapowiada się, że będziemy utrzymywali żywe stosunki, a więc z krajami skandynawskimi oraz

rę z nimi przymierza lub przynajmniej ro- zejmu, azylum to, które wczoraj wydało mi się niebem, może stać się dla mnie prawdziwym piekłem i zachwyt mój dla

Jeżeli malarz apoteozuje Ziemię, to obowiązkiem poety jest podpisać się jeszcze swoim imieniem pod czarną skibą I^usz- czycowską, która tyle słów krytyki