RECENZJE
Oswajanie wszechświata
KRZYSZTOF T. KONECKI: Ludzie i ich zwierzęta. Interakcjonistyczno- -symboliczna analiza społecznego świata właścicieli zwierząt domowych.
W ydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa, 2005, 235 s.
Robertowi K. Mertonowi zawdzięczamy nie tylko opublikowane za jego ży
cia przemyślenia nad rolą naszych poprzedników w dziedzinie myśli („Na ramio
nach olbrzymów”), ale i napisane jeszcze w latach pięćdziesiątych wspólnie z Elinor Barber, lecz wydane dopiero w rok po jego śmierci (2004) fascynujące studium z pogranicza semantyki socjologicznej i socjologii nauki - Podróże i przygody Serendipity. Merton rozumiał bowiem, że jednym z powodów biuro- kratyzacji świata społecznego ludzi nauki jest rytualne odsuwanie poprzedników w łagodne zapomnienie i odkrywanie na nowo dylematów, z którymi się boryka
li, a drugim lekceważenie kontekstu odkrycia na korzyść znacznie ważniejszego dla osobistej kariery i łatwiejszego dla organizacji grupowego przywileju kontek
stu uzasadnienia twierdzeń i teorii naukowych. Nic dziwnego, że nasza Serendi
pity („zdolność dokonywania ważnych odkryć przez przypadek”, „zjawisko od
najdywania rzeczy cennych albo przyjemnych, choć się ich nie szukało”, „zdol
ność czynienia przypadkowo szczęśliwych a niespodziewanych odkryć”) czeka
ła na publikację przez pól wieku, przeżywając Barber o lat pięć, a M ertona o rok.
Twórczość intelektualna z trudnością daje się wcisnąć w Prokrustowe loże obo
wiązującej maniery zawodowej komunikacji między naukowcami, o czym może się zresztą przekonać każdy czytelnik „Wytrąconych z milczenia”, czytając o Ossowskich albo o Kotarbińskim.
Jest rzeczą charakterystyczną, że pozycja ta figuruje w bibliografii właśnie wy
danej pracy poświęconej społecznemu światu właścicieli zwierząt domowych Krzysztofa Koneckiego. Autor należy do zwolenników paradygmatów jakościo
wych w socjologii, ze szczególnym uwzględnieniem szkoły interpretatywnej, a w jej ramach - nurtu symbolicznego interakcjonizmu. Z metodologicznego
punktu widzenia ważne jest by wiedzieć, że utrzymywał osobiste kontakty z jed
nym z twórców tzw. teorii ugruntowanej, Anzelmem Straussem. Równie ważna jest jego fascynacja Erwinem Goffmanem, koncepcją teatru życia codziennego oraz jedną z fundamentalnych prac końca ubiegłego stulecia - Gender Adverti- sments (co na polski można tłumaczyć zwięźle jako „Płciowość reklam” albo ład
niej jako „Płeć w reklamie”). Wspominam o powoływaniu się na Roberta Merto- na, ponieważ w pojęciu (serendipity) zawiera się poniekąd umiejętność dostrzeże
nia praw rządzących wszechświatem w przypadkowo znalezionym ziarnku pia
sku, a w naszym przypadku, w ujrzanej świeżym spojrzeniem pojedynczej relacji budowanej między oswojonym zwierzęciem a jego ludzkim właścicielem, relacji, która staje się poniekąd poligonem tych form uspołecznienia, które w naszej cy
wilizacji są upośledzone (bo wiążą się ze sferą uczuć i duchowości, z komunika
cją niewerbalną albo parawerbalną, z empatią kinestetyczną, z cielesnością itd.).
O czym pisze Krzysztof Konecki? O antropomorfizacji zwierząt domowych przez ich właścicieli, spowodowanej przebywaniem we wspólnej przestrzeni oraz przypisywaniu im ról w naszym życiu. Otwiera tutaj - cytując zestawy przy
słów i porzekadeł na temat psa i kota - dość ciekawe pole badawcze nie tylko dla socjologów i psychologów, ale także dla badaczy kultury, w tym literatury i fil
mu, gdyż antropomorfizacja nie jest każdorazowo wynajdywana na nowo przez każdego właściciela zwierzęcia domowego, lecz przejmowana z całym dobro
dziejstwem inwentarza, poniekąd wysysana z ekranu telewizyjnego z każdą kre
skówką Disneya i z zadrukowanych stron z każdą lekturą Naszej szkapy czy Le
slie, wróć. Trudno nie dostrzec też elementu antropomorfizacji u jednego z nie
docenionych geniuszy filmu ubiegłego stulecia, Nagisy Oszimy, którego „Max, mon amour” to doskonały przykład filozoficzno-artystycznej eksploracji „nie
bezpiecznych związków” ludzi z antropomorfizowanymi małpami, których obrońcy praw zwierząt mianują honorowymi członkami naszego gatunku. Nie
konwencjonalnym zabiegiem metodologicznym w polskiej socjologii jest posłu
żenie się analizami fotografii zwierząt domowych oraz zdjęć właścicieli w towa
rzystwie swoich zwierząt dla analizy ich wzajemnych stosunków i dla rekon
strukcji „skryptu” roli przypisywanej zwierzętom. Niekonwencjonalnym, ale nie- osobliwym: nawet papież polskiej socjologii, Piotr Sztompka ogłasza fotografię metodą badawczą w podtytule swojej Socjologii wizualnej wydanej w 2005 ro
ku. Znacznie głębiej do rozpoznania roli fotografii w naukach społecznych pod
chodzą socjologowie zainteresowani wyzwoleniem antropologii kultury spod epistemologicznej dyktatury słowa poprzez rekonstrukcje komunikacji obrazami oraz procesów niewerbalnego kształtowania znaczeń (np. Krzysztof Olechnicki w Antropologii obrazu, albo autorzy pracy zbiorowej Obrazy w działaniu. Studia z socjologii i antropologii obrazu).
Konecki rekonstruuje schemat socjalizacji zwierząt w ludzkich rodzinach od pojawienia się zwierzęcia, poprzez stadia socjalizacji aż do pełnego włączę-
nia w codzienne życie rodzinne i do rytualnego pozbycia się zwierzęcia po jego śmierci. Zwraca uwagę na to, że światy społeczne, w które uwikłani są właści
ciele zwierząt domowych, nie zawsze się pokrywają, a funkcjonowanie w nich nie zawsze jest bezkonfliktowe. Trudno na przykład płacić składki na rzecz To
warzystwa Opieki nad Zwierzętami, a jednocześnie popierać chłopskie lobby w Sejmie, które w ograniczaniu okrucieństwa wobec zwierząt hodowlanych, na przykład poprzez obowiązek dokonywania uboju przez przeszkolonych spe
cjalistów, widzi wzrost kosztów produkcji, a nie hołd złożony wspólnie wyzna
wanym wartościom, ani wyraz szacunku dla antropomorfizowanego zwierzęcia.
Nie jest to zresztą sytuacja wyjątkowa: znana z działalności na rzecz zwierząt Brigitte Bardot napisała nawet kiedyś list otwarty do wszystkich Koreańczyków namawiając ich, by zrezygnowali zjedzenia psów. Najciekawszym wkładem au
tora w zrozumienie socjalizacji zwierząt domowych wydaje mi się jej interpreta
cja za pomocą matrycy postrzeżeniowej obserwowanej u właścicieli. Matryca jest prosta - właściciele przypisują swoim zwierzętom domowym albo cechy uniwersalne, takie jak wierność psu, a samodzielność kotu, oraz szczególne, par
tykularne („mój” pies albo „nasz” kot, dzięki naszym wysiłkom i wyjątkowemu przywiązaniu wybija się ponad swoje gatunkowe ograniczenia), zaś cechy te al
bo wskazują na to, że swoje ulubione zwierzątko postrzegają w perspektywie ani- malistycznej (strzyżenie psów albo stawianie nagrobków kotom to przesada) al
bo antropomorficznej, w której zwierzętom - jak w bajkach - przypisuje się te same odczucia, myśli i cierpienia, co ludzkim istotom. Zrozumienie naszego po
dwójnie sprzecznego klasyfikowania zwierząt domowych jest kluczem do zrozu
mienia, jak kształtujemy nasz najbardziej intymny i własny świat i jak oceniamy nasze własne uspołecznienie, jak awansujemy siebie lub innych do roli jednostek w pełni włączonych w życie grupy, na przykład rodzinne (Konecki posługuje się pojęciem „uogólnionego innego” z George’a Herberta M eada i Normana Denzi- na). Fascynująca jest jego rekonstrukcja logiki procesu wytwarzania więzi;
od wspólnej przestrzeni, poprzez komunikację niewerbalną (głównie poprzez do
tyk) i „przekazywanie akceptujących emocji” do względnie trwałych więzi uczu
ciowych. Interpretując procesy wytwarzania więzi między zwierzętami domowy
mi a ich właścicielami autor odwołuje się do symbolicznego interakcjonizmu, ale zauważa, że możliwość uznania składających się na ten proces interakcji za sym
boliczne (a więc podlegające wartościowaniu w świetle naszej kultury) zależy od tego, czy uznamy, że porozumienie może zachodzić także „na bazie języka naturalnego oraz emocjonalnej więzi przez ten język wyrażanej” (s. 64).
Konecki czyni użytek z badań znanego, a nawet wyróżnionego Nagrodą No
bla austriackiego zoologa i etologa, Konrada Lorenza, przy czym podkreśla traf
nie, iż dywagacje Lorenza o własnych zwierzętach domowych rygorów nauko
wych nie spełniają, są często sprzeczne, a w dodatku mogą być odczytywane, po
dobnie jak jego osobiste wspomnienia, jako swoiste ćwiczenie w selektywnej
amnezji spowodowanej dwuznacznym wkładem Lorenza w dzieło podboju Euro
py przez narodowy socjalizm. Ostatecznie pracował na uniwersytecie w Królew
cu podczas wojny, a poza tym selekcjonował potomków rodzin polsko-niemiec
kich, dzieląc ich na zdolnych do asymilacji w kulturze niemieckiej oraz niezdol
nych, wysyłanych do obozów koncentracyjnych (pisze o tym wszystkim Konec
ki, powołując się na skąpe i powściągliwe wspomnienia autora Tak zwanego zła).
Niemniej nawet niezbyt spójne uwagi Lorenza na temat własnego psa i kota po
zwalają - zdaniem Koneckiego - zauważyć, że: „zwierzęta domowe, a szczegól
nie psy, stają się dla ich właścicieli hybrydą łączącą świat ludzki i zwierzęcy, związek natury i kultury który został kiedyś całkowicie rozerwany, a cały świat staje się permanentnie odtwarzaną przez interpretacje ludzi semiozą. Czyni to po
przez włączenie do procesu interpretacji świata zwierząt domowych obydwu per
spektyw; animalistycznej i antropomorficznej. Balansowanie między nimi, uży
wanie ich do interpretacji codziennych doświadczeń pozwala mu zachować prze
konanie o specyfice i niepowtarzalności świata ludzkiego, a także nieprzezwycię
żonej odrębności świata zwierzęcego. Choć ta odrębność w realnych działaniach i interakcjach jest przełamywana przez ‘winterpretowaną interakcję symboliczną’
występującą wśród zwierząt, jednak wysiłek autora, odpowiednia interpretacja i teoretyzowanie pozwala mu tę odrębność zachować”, (s. 126-127).
Oswajanie zwierząt jest zatem obciążone grzechem pierworodnym nieusu
walnej sprzeczności: z jednej strony oswajamy je antropomorfizując, czyli uczło
wieczając, czyli pozbawiając je naturalnej obcości gatunkowej, a z drugiej trzy
mamy na odległość wyciągniętych ramion, odmawiając pieczątki stałego pobytu w świecie ludzi. Na tym polega jednak dwuznaczność, że choć formalnie nikt nie wystąpi o wybór konia na senatora, ani nadanie obywatelstwa ukochanemu psu albo kotu, to w naszych odruchach uczuciowych i pieszczotach cielesnych nie
ustannie zwierzęta do intymnego kręgu współobywateli naszego świata dopusz
czamy, choćby tylko prywatnie. Konecki przechodzi następnie do analiz fotogra
fii jako spontanicznych wizualizacji osobistych związków z antropomorfizowa- nymi (ale z zastrzeżeniami i z wyżej wymienionymi sprzecznościami) zwierzęta
mi domowymi, a następnie stara się na podstawie tych analiz wyciągnąć wnioski ogólniejsze dotyczące cielesności, interakcji symbolicznej i konstruowania jaźni.
Słusznie zwraca uwagę - za Markiem Ziółkowskim - na to, że Mead poniekąd nieświadomie, na skutek ograniczeń nakładanych przez tradycje akademickie i prymat słowa w formalnej edukacji europejskich (czy szerzej, zachodnich, bo szkoły i uczelnie amerykańskie dzielą z europejskimi filozofię programów na
uczania) elit, ograniczył symbole do sfery języka, przydzielając podrzędne miej
sce gestom, minom i zachowaniom niewerbalnym: „To restryktywne wyłączenie problematyki ciała z analiz dotyczących tworzenia jaźni i w konsekwencji więzi społecznych spowodowało ograniczenie interakcji międzyludzkich tylko do pro
cesów poznawczych oraz języka.”(s. 170).
Dostrzeżenie tej okoliczności, która wyjaśnia także, dlaczego Merton zwlekał pół wieku z wydaniem swojej pracy poświęconej „Serendipity” (nie zapominaj
my, że w latach pięćdziesiątych Gombrowicz jeszcze był rewolucyjny mówiąc 0 cielesności per „młodości wiecznie naga” oraz przypominając swoje pojedyn
ki na „miny” z lat trzydziestych) poprzedza proste zestawienie (s. 183) poglądów M eada na cielesność i budowę jaźni z poglądami nieco enigmatycznie określo
nymi jako „alternatywne” . Są one wyartykułowane przez Koneckiego, ale były już, rzecz jasna, formułowane przez przedstawicieli wielu szkół i orientacji post
modernistycznych (np. przez feministki i ekologów). Ich wydźwięk sprowadza się do przyznania stosunkom między zwierzętami a ich właścicielami specjalne
go statusu „uczestników transgresyjnego, granicznego kontekstu interakcji”, oraz do zwrócenia uwagi na pozawerbalne zasoby wykorzystywane do konstrukcji te
go kontekstu, czyli tego społecznego świata.
Naszkicowałem powyższe uwagi w sposób nieco ogólny, rezygnując z bar
dziej systematycznej krytyki jego podejścia do fotografii ze zwierzętami. Konec
ki nie wykorzystał moim zdaniem możliwości tkwiących w materiale empirycz
nym. Ten zarzut nie jest zabójczy - żeby go uniknąć musiałby na przykład się
gnąć po metody antropologii obrazu, czyli „visual anthropology”, a to zaprowa
dziłoby go poza ramy, jakie sobie wytyczył (choć sugerowałbym wyprawę w tym kierunku - ot, choćby w stronę W. J. Thomasa Mitchella, który pyta dramatycz
nie parafrazując Freuda w tytule swojej najnowszej pracy - Czego obrazy na
prawdę chcą?). Rozumiem, że dokonał takiego wyboru, ale jak na socjologa, który nie waha się nauczyć japońskiego po to, żeby badać japońskie prządki w Japonii i porównywać je z polskimi w Łodzi, jest to wybór mało ambitny. To samo, czyli zastrzeżenia dotyczące zbyt pośpiesznego zawężenia pola zaintereso
wań badawczych, dotyczą wątku cielesności naszego przestawania ze zwierzęta
mi tak wyraźnie ujawnionego przez reprodukowane w książce Koneckiego zdję
cia prywatne. Gdyby Konecki nie wycofał się ostrożnie z tego pola minowego współczesnej kultury (nie sądzę, by rozpatrywanie „Pasji” Doroty Nieznalskiej na zajęciach z socjologii wolne było od kontrowersji, ale w niskonakładowej pu
blikacji naukowej, którą z reguły czytają tylko osoby poważnie zainteresowane stroną badawczą, niepolityczną, nie powinno to mieć większego znaczenia), miałby szanse na dotarcie do dziwnych, a tajemniczych związków feminizmu z ekologizmem i ochroną zwierząt, a także na studia transgresywności we współ
czesnej sztuce polskiej, zwłaszcza kobiecej (Katarzyna Kozyra, Agnieszka Brze- żańska, M arta Deskur, Zofia Kulik, Izabela Gustowska, Katarzyna Górna, Alicja Żebrowska, Krystyna Piotrowska, Natalia Lach-Lachowicz, M aria Pnińska-Be- reś, lista jest dłuższa). Rezygnując z głębszego wykorzystania swoich danych fo
tograficznych, oraz z ich rozpatrzenia na tle wykorzystania fotografii w reklamie 1 w sztuce, autor niepotrzebnie zamyka sobie krajobrazy poznawcze, których kontemplacja wyżywiłaby parę pokoleń magistrantów i doktorantów. Mimo tej
nadmiernej powściągliwości jestem zdania, że przyglądając się światu społecz
nemu zwierząt domowych i ich właścicieli Konecki wychodzi poza ograniczone możliwości analiz „semiozy naszej powszedniej” zaoferowane kiedyś przez Claude’a Levi-Straussa, który badał częstotliwość występowania imion psów i kotów w poszczególnych dzielnicach Paryża i pokazuje zdumiewająco bliskie, a do tej pory lekceważone pożytki ze zwierząt domowych w budowie naszych światopoglądów oraz kształtowaniu naszej cielesnej zdolności do wielowymiaro
wych interakcji z innymi, do wielopoziomowych interpretacji, do, mówiąc krót
ko, nieznanych dróg budowy rzeczywistości społecznej.
Literatura
Denzin, Norman. 1975. The Genesis o f S e lf in Early Childhood. W: Lindesmith, Alfred, Anselm Strauss, Norman Denzin (red.) Readings in Social Psycholo
gy, Hinsdale, III: Dryden Press.
Goffman, Erving. 1979. Gender Advertisements. Nowy Jork: Harper and Row.
Goffman, Erving. 1981. Człowiek w teatrze życia codziennego (przekł. H. i J.
Spiewakowie). Warszawa: PIW.
Grochowska, Magdalena. 2005. Wytrąceni z milczenia. Warszawa: Świat Książ
ki.
Lorenz, Konrad, (bd) Autobiography, http://w w w .nobel.se/m edicine/laure- ates/1973/lorenz-autobio.html.
Mead, George Herbert. 1975. Umysł, osobowość, społeczeństwo (przekł. Z. W o
lińska). Warszawa: PWN.
Merton, Robert i Elinor Barber. 2004. The Travels and Adventures o f Serendipi
ty. Princeton: Princeton University Press.
Mitchell, W. J. Thomas. 2005. What Do Pictures Really Want? The Lives and Lo
ves o f Images. The University of Chicago Press.
Olechnicki, Krzysztof. 2003. Antropologia obrazu. Warszawa: Oficyna Naukowa.
Olechnicki, Krzysztof (red.). 2003. Obrazy w działaniu. Studia z socjologii i an
tropologii obrazu. Toruń: W ydawnictwo UMK.
Strauss, Anselm. 1978. A Social World Perspective. W: Norman Denzin (red.), Studies in Symbolic Interaction. CT: JAI Press. Greenwich.
Strauss, Anselm i Juliet Corbin. 1997. Grounded Theory in Practice. Sage, Tho
usand Oaks.
Sztompka, Piotr. 2005. Socjologia wizualna. Fotografia ja ko metoda badawcza.
Warszawa: W ydawnictwo Naukowe PWN.
Ziółkowski, Marek. 1981. Znaczenie, interakcja, rozumienie. Warszawa: PWN.
Sławomir Magala