• Nie Znaleziono Wyników

Opiekun Zwierząt Domowych i Pożytecznych : organ Krakowskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt. 1887 [całość]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Opiekun Zwierząt Domowych i Pożytecznych : organ Krakowskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt. 1887 [całość]"

Copied!
150
0
0

Pełen tekst

(1)

OPIEKUN ZWIERZĄT

D O M O W Y C H i P O Ż Y T E C Z N Y C H .

ORGAN

krakowskiego Stowarzyszenia ochrony zwierząt.

„Sp raw iedliw y ma na p ieczy żyw ot byd lątk a sw ego, ale serce niep ob ożn ych okrutne je st “

P r z y p . Salom . 12, 10.

„C złow iek n a jlito ściw szy je s t tnkże n ajlopszy.“

Schopenhauer.

o>. yc&c& o ..<?

R ok pierw s*y.

W KRA KOW IE.

N A K Ł A D E M K R A K . STOW ARZYS ZE NIA OCHRONY ZW IE R ZĄ T.

W drukarni A. K oziańskiego.

1887

.

(2)

Spis rzeczy.

str.

S ło w o w s t ę p n e ... 1 G n iazd k o sikork i p rzez D r a J . L i m b a c l i a ... 1 8 , 37 S ło w ik p r z ez Z . S ... 2 1 O brazk i z ż y c ia p ta k ó w p r z e z B r. G u s t a w i c z a ... 2 5 , 4 0 P ie s w p r z y sło w ia c h p o lsk ich i zw ro ta ch m o w y p rzez S . U . . 6 6 , 9 8 O k a g a ń ca c h p rzez Z, F ... 7 4 Z ż y c ia b o cia n a p rzez S t. P ... 1 0 2 Z tn y śln o ść ja s k ó łe k p rzez D r. J . L i m b a c l i a ... 1 0 6 O o c h io n ie p s ó w ...' 1 0 7 , 1 1 5 U w a g i p r a k ty c z n e p rzy o b s er w a c y i p só w p o d ejr za n y ch o w ś c ie ­

k liz n ę p rzez H . R o ln a . 1 1 8

K ie d r ę c z c ie zw ier zą t. D o d a te k do nru I .

N ie d r ę c z c ie ryb ... 1 3 0 Z ż y c ia z w ie r zą t p rzez K ry s ty n ę ... 1 3 6

Towarzystwra ochrony zwierząt.

Sp ra w y krak. S to w a r z y sz e n ia ochr. z w ier zą t 1 0 , 2 8 , 5 1 , 8 0 , 1 2 2 , 1 3 7 G a lic y js k ie to w a r zy stw o och rony z w i e r z ą t ... 4 7 O d d zia ł r z e sz o w sk i g a l. to w . oehr. z w i e r z ą t ... 4 7 F r a n c u sk ie to w a r zy stw a och r o n y z w i e r z ą t ... 4 9 T o w a r z y s tw a o ch ron y z w ierzą t W ziem i h an o w ersk ićj (z ry cin ą

S c h ro n isk o d la p s ó w ) ... 8 7

Przyroda w pieśn i.

S z c z ę ś ć B o ż e ... 17 S k a rg i k o n ia d o r o ż k a r s k i e g o ... 3 3 Ś p ie w sło w ik a w j a s y r z e ...5 9

L e ś n a k a p ela , 6 5

N a p r z ec h a d zc e ... 97

O ręd o w a n ie z a p ta szk a m i . 1 1 3

D o b r e d z i e c i ę ... 1 3 0

(3)

R ady w eteryu arskie i gospodarskie.

str. K a s z e l koni ... 61 P ę k a n ie k o p y t k o ń s k i c h ...61 C ie p ły napój d la b y d ł a ...6 2 Z o łzy u k o n i ...9 2 O pas c i e l ą t ... 9 3 P ia ła g o r c z y c a w p a s z y ... 9 3 P r z e c i w g ą s i e n i c o m ... 93 N is z c z e n ie c h r z ą s z c z y p a n t a r k a m i ... 9 3 Z adaw anie, soli z w ierzęto m d o m o w y m ... 9 4

R ozm aitości.

S t a n o w i s k a d ręo zeń koni w K r a k o w i e ...6 0 P r z y r o d n i k ... 9 4 G ęś . In d y c z k a . P ie s . B o c ia n ... 9 5

U stawy i rozporządzenia.

R o z p o r z ą d z e n ie m in iste ry ja ln e z 1 5 . lu te g o 1 8 5 5 ... 2 3 O b w ie sz c z e n ie c. k. N a m ie stn ic tw a z 1 0 . lis t. 1 8 7 0 L . 3 8 3 5 7 . 2 3 O k óln ik c . k. N a m ie stn ic tw a do w s z y s tk ic h c . k . S ta r o stó w z 1 9 .

li s t o p a d a 1 8 8 1 L . 4 1 9 5 9 i 2 0 c z e r w . 1 8 8 1 L . 3 3 8 3 . 7 3 , 1 3 5 U s t a w a o o c h r o n ie p t a c t w a p o ż y t e c z n e g o , j a k o t e ż n ie t o p e r z y i j e ­

ż ó w z 2 1 . g r u d n i a 1 8 7 4 4 4

U s ta w a z 1 9 . lip c a 1 8 6 9 w z g lę d e m za k a zu ła p a n ia , w y tę p ia n ia i sp rzed a w a n ia św is ta k a i k o z ic y . . . . . . . . 7 2 O k ó ln ik W y d z ia łu k r a jo w e g o z 1 . lu te g o 1 8 7 8 L . 2 5 1 8 4 do W y ­

d z ia łó w p o w i a t o w y c h ... 2 3 O k óln ik W y d z ia łu R a d y p o w ia to w ej k rak. do Z w ie rz ch n o ści gm .

p o w . k r a k o w sk ie g o z 8 . m arca 1 8 7 8 L . 9 2 2 0 . . . . 2 4 O k ó l n i k W y d z ia łu R a d y p o w ia to w ej w M y ślen ic a c h do Z w ierzch n .

gm . i o b sza ró w d w o rs. p o w . m y śle n ic k ie g o z 1 0 . l i p c a 1 8 8 7 L . 5 3 0 7 ... 81 O k ó l n i k te g o ż W y d z ia łu do Z w ierzch n . gm in . w Ż arn ow ce z 1 2 .

lis to p a d a 1 8 8 7 L . 6 4 8 3 ... 1 3 8 O k óln ik te g o ż W y d z ia łu do Z w ierzch n o ści gm . w T r ze b u n i z 1 9 .

lis to p a d a 1 8 8 7 L . 6 4 6 7 1 4 0

O k ó l n i k W y d z ia łu R ad y p o w . w Ł a ń c u c ie z 7 . p a ź d ź. 1 8 8 7 L . 2 0 3 9 1 3 4 O k ó l n i k W y d z ia łu R a d y p o w . w W a d o w ic a c h z d n ia 9 . p a źd ź .

1 8 8 7 L . 1 1 4 3 ... 1 3 3 O k ó l n i k c. k. S t a r o s t w a k r a k o w . z dn ia 8 . p a ź d ź . 1 8 8 7 L . 1 6 9 4 8 1 3 1 O k ó l n i k c. k. S t a r o s t w a l i m a n o w s k i e g o z 6 . p a ź d ź . 1 8 8 7 L 8 1 6 1 1 3 2 R o z p o r z ą d z e n i e m a g i s t r a t u m. K r a k o w a z 1 2 . l i p c a 1 8 7 9 L . 1 3 1 4 1

w sp ra w ie g o łę b i, k ró lik ó w i m orskich ś w i n e k ... 13 T o ż s a m o , z 3 . c z e r w c a 1 8 8 7 L . 8 2 2 1 ... 51 R o z sz e r z e n ie te g o ż ro zp o rzą d zen ia ta k ż e na k u p u ją cy c h z 2 6 . p a ź d ź.

1 8 8 7 L . 1 5 5 0 3 ... 1 2 4

(4)

R o z p o r z ą d z e n ie m a g . m. K ra k o w a z 2 . grud n ia 1 8 8 2 L . 3 4 6 5 0 w sp ra w ie w ozów je d n o k o n n y ch i je d n o d y s z lo w y c h . . . 4 6 R o z p o r zą d ze n ie m a g . m. K ra k o w a z 2 6 . k w ietn ia 1 8 8 4 L . 3 5 9 9

w sp ra w ie p ęd zen ia b y d ła do r ze źn i : ...4 7 In str u k cy ja d la rew izora kon i na ta r g o w ic y k oń sk ićj z 1 8 . c ze rw ca

1 8 8 5 - ...' ...71 W y c ią g z in s t r u k c j i d o ty c z ą ce j p orząd k u w r zeźn i m iejskiej z 3 0 .

g ru d n ia 1 8 7 8 ... 71 In str u k cy ja d la o p ra w cy w m ieście K ra k o w ie z 8 . sty c z n ia 1 8 8 0 1 1 5 R o z p o r zą d ze n ie c. k. N a m ie stn ic tw a z 1 'l. c z e r w c a 1 8 4 1 (za b ra n ia

d z ik ie g o o b ch o d zen ia się z j s a m i ) ... 7 4 R o z p o r zą d ze n ie e. k. k a n ce la ry i nad w ornej z 2 6 . lip c a 1 7 8 1 , 3 0 .

k w ietn ia 1 8 4 0 i r o zp o rz ą d z en ie m in istery ja lu e z 5 . cze rw ca 1 8 7 2 (m a łp , p só w , n ie d ź w ied zi itp . w o d zić nie w o ln o ) . 7 3 , 7 4 O k óln ik N a jp rz ew ie leb . K e n sy sto r z a b isk u p ie g o ta r n o w sk ieg o z 1 9 .

c ze rw ca 1 8 8 7 L . 1 8 8 1 ... 8 0 R o z p o r z ą d z e n ie c. k. M in isterstw a h an d lu z 2 6 . lu te g o 1 8 7 5 L . 4 7 0 0 w sp ra w ie tran sp ortu n ie r o g a c iz n y kolejam i . . . . 1 2 5 R o z p o r z ą d z e n ie c. k . N a m ie stn ic tw a z 4 . k w ie tn ia 1 8 7 6 L . 9 3 3 2

(z a k a z d r ę c z e n ia n ie r o g a c iz n y t a k o l e j a c h ) ...1 2 6 R o z p o r zą d za n ie c. k. M in ister, h an dlu z 2 1 . lip ca 1 8 8 1 L . 1 9 1 1 3

i 1. c ze rw ca 1 8 8 2 L . t)8 1 5 w sp ra w ie tran sp ortu b y d ła

k o l e j a m i 1 2 6 , 1 2 7

str.

S k ład W y d z i a ł u ... 1 4 W y k a z C z ł o n k ó w ... 1 4 , 3 1 , 6 3 , 9 5 , 1 1 2 , 1 2 7 , 1 4 0 O d ezw a do n a u c z y c ie li sz k ó ł lu d o w y ch i w j'd ź ... c 4 O d e zw a do C zło n k ó w ... 1 6 , 3 2 , 6 4 , 9 6 , 1 12

O d W y d z i a ł u 6 3 , 1 2 8 , 1 2 9

Od R e d a k cy i . : ... 6 4 ,

(5)

N R . 1 . K w iecień 1887 R o k I .

I

W ychodzi w Krakow ie !

S eo miesiąc.

£ W kładka roczna w ra z <

} z prenum eratą czy n i ! j 1 złr. 5 0 ct.;

7 dla n a u czy cieli szk ó l !

; ludow ych i u czn iów

; szkół średnich 1 złr . | ) z przesy łk ą .

OPIEKUN ZW IERZĄT

o D O M O W Y C H i P O Ż Y T E C Z N Y C H .

ORGAN

O K R A K O W S K I E G O S T O W A R Z Y S Z E N I A

OCHRONY ZWIERZĄT.

A D M INISTR AC YJA ? i EXPEDYCYJA

£ w K rak ow ie, u l. Pod- £ zam eze, 1. 3. p. I .,

> dokąd w sz y stk ie prze-

^ s y łk i, w k ła d k i i pre- <

nu m eraty adresować n a leży , i C złonkow ie krtikowśk. '

> S to w . ochr. zw . otrzy- <

> m u ją czaśop iśm o’ bez­

p ła tn ie .

M o t t o : „Bóg nam nie dał dw u eerc:

„okrutnego dla zw ierząt a dobrego dla lu d z iu.

O dp ow iedzialn y r ed a k to r : B r o n i s ł a w G u s t a w i e * .

Słowo wstępne.

R ozpoczyn ając w imię Boże nową pracę, tu szym y sobie, że spełniam y życzenia ogółu. Brak pisem ka podobnej treści, kto*

reb y w sposób zajm ujący i przystęp n y pouczało ogół nasz, prze- dew szystkim zaś dziatwę nasze i chłopka naszego o święcie zw ierzęcym , jego pożyteczności i szkodliwości, jego rozsądku i zmyślności, któreby w skazyw ało, ja k należy obchodzić się z zwierzętami dom owym i, tym i przyjaciółm i, tow arzyszam i i po­

wiernikami naszym i, któreby obznajm iało ogół z ustąwami, bio­

rącym i świat zw ierzęcy obronę przed dręczeniem, zupełnym wyniszczeniem i w ytępieniem jegp, b y ta cudowna przyroda Boża nie została do szczętu odartą z najpiękniejszej swej ozdo­

b y, któreby pozbawiało lud nasz przeróżnych zabobonów, prze­

sądów i urojeń i doprow adzało ogół do zastanawiania się z roz­

sądkiem nad światem Bożym , nad cudow nym jego urządzeniem i nad porządkiem , zaprow adzonym w nim przez sam.ego: Boga, jest głów nym powodem , skłaniającym nas do podjęcia się wy*

daw ania: « O p i e k u n a z w i e r z ą t d o m o w y c h i p o ż y t e c z ­ n y ch». Inne kraje oświecone mają już od dość dawna po­

dobne temu w yd aw n ictw a; nie pozostaw ajm y więc w tyle, owszem i na tćj drodze postępu łączm y się z pracam i całej ludzkości.

Znajomością p rzy ro d y zdoła człow iek, stw orzon y na obraz i podobieństwo Boże, poznać swoje własne stanowisko i Boga, Stw órcę swego. N ie w ciasnej izdebce, lecz w swobodnej p rzy ­ rodzie, na ziemi, w ziemi i nad ziemią szukaj skarbu mądrości S tw órcy W szechmocnego!

Miłość, ów łącznik m iędzy Bogiem i ludźmi, je st zarówno węzłem łączącym stworzenia boskie ;m ięd zy sobą, a przede- w szystkim l u d z i i z w i e r z ę t a . A zresztą, któraż z nauk może

(6)

b yć ponętniejszą, ja k nie ta, która nam cuda ręki Stw orzyciela w całym przedstawia ogrom ie ? A to li z sm utkiem i bólem serca k a żd y m iłośnik p rzy ro d y w yrzec musi, że ogół nie przekonał się do dziś dnia o korzyści i przyjem ności bliższego i obszer­

niejszego poznania p rzyrod y. Czas już, ab y społeczeństwo nasze przestało otaczający go świat m ierzyć jed yn ie łokciem własnej w y g o d y i k o r z y ś c i; m ożeby w ted y pozbyło się tego lub owego przesądu i zabobonu, zaciem niającego rozum i bałam ucącego serce, a nie przynoszącego dla życia przenigdy najmniejszej k o ­ rzyści, m ożeby z w iększym upodobaniem przylgnęli ludzie do świata Bożego, k tó ry wspanialszy od w szystkich dzieł ręki ludzkiej i rozumu ludzkiego, i którego nie popraw iać nam, ja k to po­

wszechnie lubim y czynić, lecz k tó ry zrozumieć i którym budo­

wać się nam p rzysto i; m ożeby jeden lub drugi stał s ię więcej ludzkim dla zwierząt, m ożeby u stały tysiączne dręczenia zwie­

rząt, będące ty lk o hańbą cyw ilizow anego świata, a w ted y jeden lub drugi stałb y się również więcej ludzkim dla tych i tego, z którym i i z czym się styka, boć postaci ludzkich bardzo wiele, ale ludzi bardzo mało. M i ł u j w i ę c p r z y r o d ę , a u k o c h a s z B o g a i n a u c z y s z s i ę w y r o z u m i a ł o ś c i .

Pismo niniejsze jest zarazem o r g a n e m d z i a ł a l n o ś c i t u t e j s z e g o n o w o z a w i ą z a n e g o t o w a r z y s t w a o c h r o n y z w i e r z ą t , które łoży koszta na w ydaw nictw o jego. M y z swej strony chętnie ofiarujem y czas i pracę w nadziei, że usiłowania tow arzystw a ochrony zwierząt zostaną poparte tak przez Sza­

nowną Publiczność, jakoteż właściwe W ładze.

H istoryja ludzkości i bezustanne spostrzeżenia przekonyw ają, że kto jest nie dobrym człowiekiem dla zwierząt, nie może b yć dobrym dla ludzi. S ław n y przyrodnik A l e x a n d e r H u m b o l d t pow iedział: « O k r u c i e r i s t w o w z g l ę d e m z w i e r z ą t j e s t j e d n ą z n a j w y b i t n i e j c e c h u j ą c y c h z b r o d n i n i s k o s t o j ą c e g o i n i e s z l a c h e t n e g o n a r o d u . G d z i e t o o k r u ­ c i e ń s t w o i t a s r o g o ś ć p a n u j e , t a m j e s t o n a w i d o c z ­ n ą s k a z ó w k ą c i e m n o t y i d z i k o ś c i , k t ó r e j n i e p r z y ć m i ą ż a d n e z e w n ę t r z n e o z n a k i b o g a c t w a , p r z e ­ p y c h u i s z l a c h e c t w a . S r o g i e o b c h o d z e n i e s i ę z z w i e - r z e t a m i z a t w a r d z a s e r c e t a k ż e w z g l ę d e m l u d z i i ni e m o ż e o s t a ć s i ę o b o k p r a w d z i w e g o w y c h o w a n i a ®.

T rzeba b yć więc dobrym dla zwierząt, bo inaczćj nie można b y ć dobrym dla ludzi. B ib lio te k a J a g ie llo ń s k a

1001967235

(7)

3 Zwierzę, z którym źle się obchodzą, które źle karmią i źle utrzymują, nędzną ty lk o pracę może dać właścicielowi czyli go­

spodarzowi swemu. K o ń źle zaprzężony, z którym woźnica źle się obchodzi, nie może zużyw ać na robotę całej swej siły, jak ą włada. Mięso zwierzęcia, z którym się okrutnie obchodzą, nie Posiada dobrego sm aku i nie jest tak pożyw ne, gd yż do utu­

czenia zwierzęcia potrzeba obok dobrej karmi, spokoju i w y g o ­ dnego pom ieszczenia. Ptaki oddają niezmierną przysługę tępie­

niem ogrom nej ilości owadów rolnictwu szkodliw ych; ochrania­

nie więc takich ptaków od prześladowania przynosi ważne k o ­ rzyści dla gospodarstwa. Niemniej krety, nietoperze, jeże itp.

są prawdziwym i przyjaciółm i gospodarzy, które lud z srogą zawziętością po dziś dzień prześladuje i wszelkimi m ożliwym i sposoby wytępia.

W ielu uważa po dziś dzień zwierzęta za istoty pozbawione Wszelkiego uczucia, za m achiny, na które łagodne lub surowe

°bchodzenie się żadnego nie w yw iera w pływ u. Tem u to po największej części przypisać należy tak surowe, nieludzkie, nie­

moralne z nimi obchodzenie się. Ludziom z takim pojęciem na­

leży zaw dzięczyć nędzny stan naszych zwierząt dom ow ych i m ałe korzyści, jakie przynoszą.

Jestto nader błędne postępowanie. Zw ierzęta nie są b yn aj­

mniej nieczułym i machinami. S ą one podobnie ja k człowiek, obda­

rzone czuciem, czyli są usposobione do przyjm ow ania p rzy je­

mnych i nieprzyjem nych wrażeń. P i e r w s z e , podobnie ja k na człowieka, błogi na ich zdrowie w p ływ wywierają,; d r u g i e zaś mszczą ich zdrowie, do różnych usposabiają chorób, do niena­

wiści przeciw człow iekow i słusznie pobudzają.

Owszem, zwierzęta posiadają niektóre moralne p rzym io ty które za p rzykład człowiekowi stawić m ożem y.

S ą o n e w d z i ę c z n e za łagodne z nimi obchodzenie się, za okazyw aną im przych yln ość i dobroczynność. Może się ród ludzki wszędzie i zawsze tą cnotą poszczycić ?

S ą w i e r n e i p r z y w i ą z a n e do swego pana do tego stopnia, iż ze smutku na grobie jego życie kończą. A c z y zda­

rzyło się kom u słyszeć o człowieku, k tó ry b y z przywiązania do swego pana na grobie jego umarł ? Są zwierzęta, które w obro- me nie tylko swego pana, lecz częstokroć swego surowego do­

zorcy mężnie do w alki stawają, w ystaw iając się na widoczne niebezpieczeństwo. Ileż to m am y p rzykładów , że byd ło rogate ochroniło sw ych m ałych pastuszków od pożarcia przez wilki?

(8)

4

S ą c z u ł e n a p i e s z c z o t y . S ław n y przyrodn ik C u v i e r przekonał się, że pieszczoty w yw ierają najw iększy w p ływ na oswojenie zwierząt lub ułagodzenie krnąbrnych. A nawet zdaje się, iż miłość własną w w ysokim posiadają stopniu. I dlatego to w Hiszpanii jest zw yczaj, od niepam iętnych czasów utrzym u­

ją c y się, ozdabiania najgorliw szych i najposłuszniejszych mułów wieńcami z piór. T o odznaczenie widocznie je zachęca do tym w iększych usiłowań. Jeżeli zaś w razie popełnienia jakow ej zdro- żności za karę wieniec ten odebrany i innemu indywiduum zo­

stanie dany, w idoczny stąd objawia się sm utek i złość ku r y ­ walowi.

Furm ani w południowej F ran cyi nie biją konia, g d y się w zaprzęgu opuszcza, lecz naprzód grożą mu (wymieniając po nazwie), że go przyw iążą w tyle wozu, jeżeli się nie poprawi.

Z w ykle groźba ta skutkuje; w razie zaś przeciw nym rzeczyw iście przyw iązują konia nieposłusznego na czas niejaki w ty le wozu.

Środek ten najniezawodnićj leniwego poprawia. W ogólności fur­

mani francuscy więcej przez zawstydzenie wyrazam i, które k o ­ nie dobrze znają, znaglają je do w ypełnienia powinności, ani­

żeli biczem. Nie jest to przyw idzenie, lecz fakt na dośw iadcze­

niu oparty, od niepam iętnych tamże czasów, z jednakow ym skutkiem p rak tyk o w an y.

Na poparcie tegoż, dosyć będzie p rzyto czyć zm yślność koni wschodnich.

W szy scy wschód zw iedzający w tym się zgadzają, że ta nadzw yczajna zm yślność, to nadzw yczajne przywiązanie, jakie konie tameczne mają do sw ych panów, przypisać należy piesz­

czotliwemu obchodzeniu się z nimi od sam ego urodzenia. I tak A ra b m ieszka z klaczą i z jej źrebięciem pod jed n ym namiotem, ostatnie uważa poniekąd za swoje dziecko, syp ia z nim, bawi się z nim, pieści je. K a żd e zaś dziecko arabskie uważa źrebiaka za swego tow arzysza i całe dni na igraniu z nim przepędza. Jeżeli źrebiak popełni jakąś zdrożność, nie bije go A rab , lecz n atych­

miast przestaje z nim igrać i pieścić się. T ę oziębłość dotkliwie źrebiak uczuwa, za największą uważa karę i widocznie stara się odzyskać utraconą miłość. T e stosunki istnieją m iędzy nimi aż do śmierci.

U c z u c i e p r z y j a ź n i także w w ysokim posiadają sto­

pniu zwierzęta. Liczne m am y p rzy k ła d y , gdzie rozdzielenie na- w ykn ion ych do siebie zwierząt choroby, a nawet śmierć spro­

wadziło.

(9)

5 Sposób obchodzenia się z zwierzętami w yw iera najw iększy w pływ na ich zdrowie, charakter, tuszę, siłę i w yd atek produktów.

Jak jest m ylnym , mówi D r. F a l k ę , upowszechnione do nowszych czasów zdanie, że zwierzęta nie są zdolne przyjąć w yż­

szego moralnego ukształcenia, tak niemniej fałszywe jest mnie­

manie, że sposób obchodzenia się z nimi nie w yw iera żadnego w pływu na ich zdrowie, charakter i usługi, jak ie nam oddają.

W szakże, aby się przekonać o m ylności pow yższego twierdzenia, dosyć jest porównać pod rzeczonym i względami zwierzęta, z któ­

rymi się łagodnie obchodzim y, z tym i, co pod ręką surową, katowską zostają.

Zwierzęta, z- którym i łagodnie się obchodzim y, są wesołe, śmiałe, pojętne, pracują chętnie z ciągłym i jednostajn ym sił Natężeniem, a skutkiem tego i same się zbytecznie nie znużają 1 wiele w ykonyw ują p racy.

Oddanie w zupełności zawartego w wym ieniu m leka lub zatrzymanie go w znacznej części je st całkiem w m ocy krow y.

k>lategoto krowa, dojona łagodną i przyjacielską ręką, w yd aje che-,

*me do ostatniej kropli mleko. Przeciwnie zatrzym uje takow e Sdy się m leczarka surowo z nią obchodzi, a ja k wiadom o, w mia­

rę zatrzym yw ania go, zmniejsza się onegoż w ydzielanie i z cza- Sem zupełnie ustaje. Są także kro w y, które dopiero po niejakich P*eszczotach lub otrzym aniu jakiej łakoci m leko w ydają.

Zwierzęta zaś, które surowego doznają obejścia się, są zw y ­ kle smutne, lękliwe, głupowate lub w w ysokim stopniu krnąbrne, Nparte, złośliwe i leniwe. Pracują z odrazą, nie ciągle, lecz tylk o wtenczas, g d y bat nad sobą czują, p rzytym są mniej od pierw- Szych zdrowe, bo nic tyle sił nie niszczy, jak ciągła gniewliwość, Cljłgly, z ły humor. Zwierzęta bezustannie drażnione zw ykle są chude, słabowite, do p racy mało zdatne

Niemal wszystkie konie, krnąbrne i nieposłuszne stały się takimi skutkiem surowego i złośliwego z nimi w m łodym wieku

°bejścia. B y ły one śmiałe i odważne, lecz człow iek surow y, bez­

ustannie pobudzając je do gniewu, zmienił ich charakter. Srogie 1 surowe obchodzenie się jest najgorszym środkiem do oswaja­

nia zwierząt, mianowicie czujących w sobie siłę i energiją, jak nP- koni. Zwierzęta kierowane przez człow ieka surowego, gnie- wliwego, niecierpliwego, całkiem jem u podobny nabierają cha­

rakter. Znajdują się ciągle w nienaturalnym stanie, k tó ry na lch zdrowie silnie oddziaływ a, są p rzytym leniwe i tylk o z musu Pracują i często ulegają nieuleczonemu kalectwu.

(10)

6

K ie d y złe obchodzenie się z zwierzętami dom ow ym i nietylk o już dla nich, lecz i dla naszego interesu, tego najsilniejszego działań ludzkich bodźca, pod każdym względem jest szkodliwe, a przeciwnie łagodne i dobre z nimi obejście się, pomijając za­

spokojenie fizyczn ych potrzeb, widoczną nam przynosi korzyść, porzućm y więc to niegodne istoty niby to czułością i rozumem obdarzonej z nimi postępowanie, czyli to ciągłe dręczenie i m ę­

czenie zwierząt, jakie, gdzie ty lk o okiem rzucim y, spostrzegać się daje. W szakże doszło już ono do tego stopnia, iż w krajach cyw ilizow anych prawodawstwo widziało się zmuszonym wziąć pod opiekę te biedne istoty, i nie już tylk o na okrutne ich dręczenie, lecz nawet na przeciążenie ich pracą i głodzenie su­

rowe ustanowić kary.

P rzykład i nawyknienie silny w yw ierają w pływ na nasze skłonności. K t o n aw ykł do srogiego obchodzenia się z zwie­

rzętami, kto szczególniej w m łodości z zimną krwią pastwi się nad najmniejszym robaczkiem , ten w dojrzalszym podniecany najm niejszym powodem zerhsty lub własnego interesu, najnie- zawodniej równie się będzie pastw ił nad bliźnim swoim, nad ro­

dzonym bratem. Przeciwnie kto od m łodości okazuje litość nad najm niejszym żyjątkiem , kto się łagodnie obchodzi ze zwierzę­

tami, ten zapewne będzie dobroczynnym dla sw ych współbraci.

Czas już jest, ab y człow iek, uznawszy moralną godność swoje, po ludzku ze zwierzętami obchodzić się zaczął, bo dotąd h ard y z um ysłowej nad nimi przewagi, ziemi całej narzu­

ciw szy się za pana, nadużyw ając moralnćj siły swej, upadł i zo­

stał zwierząt tyranem . Zacząw szy od słonia, ow ego m iędzy zwie­

rzętami najogromniejszego p rzyro d y tworu , którego nikczem ny tułacz pokazuje za pieniądze, w łóczy od jednej do drugiej osi świata, aż do m izernego chrząszcza, którego rozpustny chłopiec odryw ając mu nogi, na ostrzu szpilki po całych dniach m ęczy, w szystkie zwierzęta złorzeczą człowiekowi.

Dziecinna lekkom yślność człow ieka przelatuje na pow olnym i usłużnym koniu ogrom ne przestrzenie i zmusza go do szyb ­ kości wichrowi podobnej. Łakom stw o jego przew raca naturę z okrucieństwem do w iary niepodobnym , zmusza już pod cięża­

rem wieku upadającego konia do biegu, wątłe jego siły przew yż­

szającego, przym usza go do natężenia nadnaturalnego, zatym p o­

woli go zabija. Przed niedawnym czasem w jed nym z miast pro- w incyjonalnych naocznym byłem świadkiem, ja k para starych koni, zaprzężonych do ciężaru przeszło 40 cetnarów w yn oszącego,

(11)

którego nie m ogąc poruszyć, razwraz na kolana upadała; wi­

działem, ja k ich chęć z w yraźną niemożnością w alczyła, co g d y nie pom agało, nielitościwy bicz poganiacza sm agał je bez litości.

Wielu z przebiegających ulicą ludzi zastanawiało się i ze sp ra­

wiedliwą wzgardą spoglądało na okrutnego ty ch zwierząt kata, który w pastwieniu się nad nimi zdawał się niejako w ykon yw ać rozkoszną zemstę za poniesione od swego pana krzyw d y.

W ół, to zwierzę z wielu względów ludziom tyle użyteczne, a za- tym na dobre z sobą obchodzenie rzeczyw iście zasługujące, jest czę­

stokroć przedm iotem barbarzyńskiej człow ieka złości; częstokroć zmusza |go człow iek nielitościwym biciem, ab y bez wstrętu, po krwią podobnych mu zwierząt zbryzgan ych miejscach postępując, nie lękał się okropnego widoku zabitego ręką człow ieka bydlęcia, np. w rzezalniach.

Pies wierny, ów przyjacielski człow ieka tow arzysz, stróż je ­ go własności, obrońca jego skarbów, przyjaciel w nieszczęściu stały, na głód i pragnienie, zimna i n iew yg o d y p rzy sw ym pa­

nu nic nie zw ażający, a nawet po śmierci jeszcze go kochający, Częstokroć z tęsk n o ty za nim ginący sługa, jak ą od człowieka odbiera wdzięczność? Czyliż nie okazuje to jawnie owo staroży­

tne, lecz om ierzłe wyrażenie: „B ęd ę z tobą postępował, ja k z psem.«

C zy ż nie każdy do psa groźnym odzyw a się głosem ? czyż nie bije i nie kopie nogami tego potulnego zwierzęcia, które u nóg memiężyciela swego niemal o łaskę prosi i pastwiącą się nad nim

rękę z przym ileniem liże? Cóż to jest p rzyczyn ą tak dzikiego postępowania ludzi ze zwierzętami? Nic innego, jak ty lk o dzika duma z przyw łaszczonego sobie prawa panowania nad nimi i p rzy ­ o d z ia n a wolność b ycia ich wrogami.

Praca, do którćj człow iek zmusza zwierzęta, już sama z sie­

bie najszkodliwiej na ich zdrowie działa, a cóż dopiero musi je niszczyć zwyczajnie, śm iało m ogę mówić, ogólne, dzikie, srogie, tyrańskie z nimi p rzy p racy obchodzenie się, głód, praca prze­

rażo n a, srogie razy, niewczas i t. p. ? Otóż to takie jest postę­

powanie człow ieka ze zwierzętami, otóż wdzięczność jego za usługi jak ie mu oddają, bez których alboby upadał pod brze- nueniem p racy i trudów, lub też b y łb y zmuszony, podobnie dzi­

kim zwierzętom, szukać po lasach pożywienia.

K tó ż zdoła w yliczyć owe rodzaje okrucieństw, k tó rych czło - Wiek względem zwierząt dniem i nocą się dopuszcza? Zaiste lw y, ty gry sy, wilki i niedźwiedzie nie są tak drapieżne, żmije, ani ów ajeczny bazyliszek, nie są tak jadow ite, iżby człowiekowi tyle

(12)

8

zdziałać m ogły, ile on sobie w zględem zwierząt czynić dozwala.

Jakże więc dziwić się m ożem y, jeżeli czasem zwierzę, pastw ie­

niem się nad nim człow ieka rozdrażnione, oburza się i z natu­

ralnej skłonności odparcia od siebie gwałtu siły używ a? Biada b y ła b y człowiekowi, g d y b y zwierzęta obok właściwej im siły i zm ysłowości równe posiadały okrucieństwo, jak ie człow iek już od najm łodszego okazuje wieku.

Pastwienie się więc nad zwierzętami jest hańbiącym czło­

wieka i karygod n ym postępkiem C hłopca rozpustnego, k tó ry takow ego ze zw ierzęty dopuszcza się postępku, należałoby naj­

surowiej i ja k najdotkliwiej dla przykładu innych publicznie uka­

rać. T a k to czyniono w ow ych starożytnych w iekach i dotąd je st jeszcze w Szw ecyi w zwyczaju.

Pismo św. samo gromi sprawiedliwie złe obchodzenie sie z bydlętam i i upomina nas, ab y i bydlęta nasze w dzień św ięty w yp o czyw a ły , wpaja ono w nas uprzejmość, słod ycz charakteru i łagodne postępowanie z każdym stworzeniem. Człow iek ty lk o przew rotny przeistacza w szystko, stosuje do namiętności swoich, którym i albo kierow ać nie umie, albo złośliw y i uparty kiero­

w ać nie chce.

C zyż jest krew niewinniejsza nad krew zwierząt i ta ma b yć trwonioną nie z p otrzeby ani z konieczności utrzymania życia ludzkiego, lecz tylko z rozpusty ? I takieto postępowanie m iałożby b yć cech ą szlachetności człow ieka ?

Czem użby rozpustny chłopiec, k tó ry poważa się zwierzęta lekkom yślnie dręczyć, nie zasłużył podobnież na poniesienie cielesnej k a ry ? Zaiste kilka tylk o podobnych potrzeba p rzy k ła ­ dów, a pastwienie takow e zm n iejszyłoby się niezawodnie. Dla- czegożby ostra praca w domu k a ry nie miała b yć oznaczoną, niejako na zadośćuczynienie niewinnej i bezsilnej istocie za dopełnioną względem niej przez rozumną istotę nieczułość, tw ardość serca i rozpustną tyranią?

Czegóż spodziewać się można po takim chłopcu, któ ry w sa­

m ych pierwiastkach życia swego w pastwieniu się nad zwierzętami boleść czującym i pewien rodzaj znajduje rozkoszy? Cóż przedsię- weźmie taki, g d y do męskiego dojdzie wieku? N ie s te ty ! ludzi m ordować będzie.

Bardzo źle byłbym zrozum ianym , g d y b y z powodu p o w yż­

szego przedstawienia rzeczy, sądzono mnie, iż mam zamiar wzbudzić w m łodzieży owe CZUłostkowoŚĆ, która nad muchą od pająka schw ytaną rozkw ita się, a na obraz nęd zy bliźniego jest

(13)

9

°bojętną ; m yliłby się również każd y, k to b y pom yślał, że zamia- reni moim jest zaprowadzenie tow arzystw a w egetaryjn ego, jakie Jstnieje w A nglii, tej kom icznej parodyi najszczytniejszego zamia­

ru. Nie, ton ie jest m oją myślą; pragnieniem bowiem moim jest, a b y c z ł o w i e k , t o r o z u m n e j e s t e s t w o , o d l a t m ł o d y c h

° s w a j a ł s i ę z c z u c i e m p r a w y m , k t ó r e g o n a j p i ę ­ k n i e j s z ą c e c h ą j e s t m i ł o s i e r d z i e , t e n t o l u d z k o ś c i N a j p i ę k n i e j s z y p r z y m i o t .

K och an i m łodzieńcy! usłuchajcie mnie, jeżeli chcecie, a b y Was B óg także w ysłuchał, przyjaciel wasz wierny, szczery prze­

wodnik i wasz nauczyciel, prosi, zaklina was w imieniu ludzko­

ści, w imieniu sam ego Boga, nie pastwcie się nad zwierzętami, N ie szukajcie zabaw w aszych w udręczeniu onych, wszakże wię- CeJ godne serc i rozkoszy w aszych macie przed sobą przedm ioty, które razem i um ysły wasze w ykształcić i prawdziwą rozkoszą Napełnić zdołają.

Dojrzalszego wieku ludzie! nie dajcie m łodzieży złego z sie­

bie p rzykład u ; pomnijcie na owe groźne pisma Bożego słow a:

d i i a d a t e m u , z k t ó r e g o d z i e j e s i ę z g o r s z e n i e # , i sami N 'e dopuszczajcie dręczenia zw ierząt; bądźcie m iłosiernym i, je -

^eli miłosierdzia boskiego nad sobą pragniecie.

O jcow ie i m a tk i! nauczyciele i n a u czy cie lk i! wpajajcie c °dziennie w dzieci łagodność i czu ło ść! W y ry jcie na ich ser- Cach płom ienistym i w yra zy, że dręczenie zwierząt jest począt­

kiem szkaradnej tyran ii; karzcie z nieubłaganą surowością tych Niedojrzałych niegodziw ców , k tó rzy najświętsze słowo Boga

^bawiciela świata, p r a w o m i ł o ś c i i l i t o ś c i d e p t a ć p o w a - ż a j a s i ę.

. Spólnym i siłami działajm y, karzm y, napom inajm y i w y- Nagradzajm y! Biorąc zwierzę w obronę nasze, dążm y do pod- Niesieaia ludu naszego na w yższy stopień ośw iaty, a tym spo- s°bem do jego szczęścia i dobrobytu! Jeżeli w sercach ludzkich Zapanuje miłość p rzy ro d y i litość nad zwierzęciem, to zakw i­

tnie prawdziwa miłość ku bliźnim i Bogu, co najw yższym celem Jest w szystkich tow arzystw ochron y zwierząt.

W K rak o w ie dnia 1 5. kwietnia 1887.

Prof. Br. Gustawicz

sekretarz.

(14)

CZYNNOŚCI TOWARZYSTWA.

K rakow skip Stow arzyszen ie lie z y dotąd 117 członków , z tych 17 za­

m iejscow ych .

M yśl, której w yk on an ie je s t zadaniem tego tow arzystw a, n aw et w n a ­ szym kraju nie b y ła i n ie je s t nową. Już bow iem w ostatnim d ziesiątk u la t zeszłeg o stu lecia istn ia ło rozporządzenie dla ochrony b o b r ó w R od atyczacli.

O w p ł y w i e , j a k i w y w i e r a j ą p t a k i n a g o s p o d a r s t w o p o l n e , j a k i l e ś n e w o g ó l n o ś c i , a w s z c z e g ó l n o ś c i o o w a ­ d a c h l a s o m s z k o d l i w y c h p isa ł 1851 roku K a i m i r z hrabia W o- d z i c k i , niezm ordow any badacz na polu przyrodoznaw stw a. K ilk a p ięk n ych artyk u łów u m ieścił A l b i n K o h n pod n a p is e m : „O p o t r z e b i e o c h r a ­ n i a n i a p o ż y t e c z n y c h z w i e r z ą t w P r z y j a c i e l u d z i e c i " (W ar- szaw a, 1851, num. 11—33). P odobn ież J . N. K u r o w s k i , K. P i e t r u s k i , W ł a d. T a c z a n o w s k i , prof. Dr. M a x . N o w i c k i , Dr. E u g . J a n o t a i w ielu in n ych bad aczów i znaw ców przyrody p ięk n y d ali tego przykład, że p od n iesien ie głosu nau k i i g łęb szeg o rozpatrzenia się w św ie cie w obronie zw ierząt niepotrzebn ie p rześlad ow anych nie je s t bynajm niej przesadą, ow szem przeciw ne p ostęp ow an ie je s t nierozum em , dowodem n iezn ajom ości porządku i praw n atu ry. Pom ijam y, że ju ż nieraz, bo o ile wiadom o, ju ż o i 16. w iek u rządy św ieck ie i k o ścieln e w id ziały potrzebę rozciągan ia praw a op iek i nad n iektórym i gatun kam i zw ierząt b lisk ich w ygu b ien ia, a to częstokroć w ca le nie z pow odów ekonom icznych.

Z naczne szkody zrządzone przez robactw o, ja k w p olach i łąkach, tak tóż w sad ach i lasach, m ian ow icie w ok olicach górzystych K aryn tyi, a po­

chodzące z ubytku ptak ów przeznaczonych od przyrody do w y tęp ia n ia szk o­

d liw y ch ow adów , Bkłoniły ju ż przed k ilk u n a stu la ty T ow arzystw o roln iezo- gosp od arsk ie karyn ckie do przed łożen ia W ys. M in isterstw u spraw w ew n ętrzn ych p rzed staw ien ia o w yd an ie zakazu w yła p y w a n ia ptaków pożyteczn ych , obow ią­

zującego w obrębie całego pań stw a au stryjack iego.

D ośw iad czen ia poczynione w tym przedm iocie ja k w in n ych krajach koronnych tak i u nas stw ierd ziły, że przerzeczone T ow arzystw o słu szn ej dom agało się spraw y. W sk utek tego W y s. M inisterstw o spraw w ew n ętrzn ych p oleciło 7 k w ietn ia 1854 do 1. 6305, aby na m ocy istn ieją cy ch w tój m ierze ustaw pi-zedsięw zięto środki stosow ne do pow strzym ania p om ienionego złe g o , albo tóż w yk azan o potrzebę w yd ania now ego rozporządzenia. D latego też c. k.

tow arzystw o gosp odarczo-rolnicze krak ow sk ie na w ezw an ie c. k. rządu k ra­

jo w eg o k rakow sk iego (z 12 k w ietn ia , 16 m aja, 4 czerw ca i 17 lip ca 1854 do 1. 7826, 10790, 12076 i 14743) w spraw ozdaniu z 11 lip ca 1854 do 1. 78 co do ochrony p tactw a p ożyteczn ego przed staw iło w n iosek oparty na dobrćj znajo­

m ości i rzeczy i stosun ków naszych

R ów nież za ustaw ą ochrony ptactw a p ożyteczn ego przem aw iało c. k . g a lic y jsk ie T ow arzystw a gosp od arsk ie w odp ow ied ziach Bwoieh 10 sty czn ia 1852 do 1. 591 i 11 czerw ca 1855 do 1. 293 na w ezw anie W y s. c. k. G uber- nijum z 29 listo p a d a 1851 do 1. 44334 i W y s. c. k. N a m iestn ictw a z 12 lip c a

1854 do 1. 14811 i 12 m aja 1855 do 1. 16489.

(15)

I I Od pierw szych tych zabiegów tow arzystw roln iczo-gospod arskich w celu u zysk an ia odpow iedniej ustaw y u p łyn ęło lat 10. D opiero w roku 1864 bow iem Wydały c. k. N am iestnictw o lw ow sk ie 14 czerw ca do 1. 25749, a c. k. K om i- syja nam iestnicza krakow ska 20 lip ca do 1. 16616 z a k a z ł a p a n i a , s t r z e ­ l a n i a i s p r z e d a w a n i a n i e k t ó r y c h p t a k ó w o w a d o ż e r n y c l i , tudzież p s u c i a i m g n i a z d o d m a r c a d o k o ń c a w r z e ś n i a . R oz­

porządzenie to atoli okazało się niedostateczn ym , gd yż nie zap ob iegało złem u, owszem p ozw alając próżniakom luźnym sw obodnie i w ed ług upodobania w y ­ łapyw ać w sze la k ie ptactw o zostające u nas przez je sień i zim ę, n ie zapo­

b iegło o gałacan iu ogrodów i gajów , oraz m iejsc przechad zek z n ajp ięk n iejszej ich ozdoby przyrodzonój, a nadto ja k to w kraju naszym byw a, nikt nie trosz- czy ł się, aby pow yższe rozporządzenie b yło p rzestrzegan e.

W roku 1866 K om isyja fizyjograficzna b y łeg o T ow arzystw a nau kow ego k rakow skiego p oruszało na p rzed staw ien ia niezm ordow anych pracow ników sw oich Drów N o w i c k i e g o i J a n o t y potrzebę ochrony ptactw a pożytecz- nego, jeżó w i nietoperzów , jak oteż potrzebę ochrony kozic i św istaków , zw ie­

rząt alp ejsk ich , przeb yw ających w naszych p ięk n y ch Tatrach, ow ych A lp ach Polskich.

K ilk o letn ie za b ieg i K om isyi fizyjograficznój uw ień czon e zo sta ły w yd a­

niem dobrych dwóch ustaw , jed n ej biorącój w obronę zw ierzęta a lp ejsk ie 19 lip ca 1869), drugiej ochraniająeój pożyteczn e ptactw o (z 21 grudnia 1874 roku).

M yśl ochrony zw ierząt na obszerniejsze rozm iary w obec p ow szechn ego barbarzyństw a, p rzed staw iającego się szczególn ie w K rak ow ie cod zien n ie 1 Prawie cogodzin nie, gd ziek o lw iek je kto w id zieć chce, b y ła pow odem pow tór­

nego założen ia tow arzystw a ochrony zw ierząt w K rakow ie. N a p od staw ie sta­

tutu, przedłożonego c. k. N am iestn ictw u 19 styczn ia b. r. i zatw ierdzonego Przez tę W ład zę reskryptem z 29 styczn ia 1887 1. 5197, celem u k onstytuow a­

nia się, odb yli 13 m arca b.r. ozłonkow ie, zaw iązu jący to tow arzystw o, w liczb ie 36 w alne zgrom adzenie. P o p ow itan iu zgrom adzenia przez prof. G ustaw icza, na Wniosek je g o zaprosiło zgrom adzenie pana J u liju sza K ossak a, artystę-m alarza, Ua p rzew o d n iczą ceg o ; poczym prof. Głustawicz z łożył krótkie spraw ozdanie 0 daw niejszym tow arzystw ie ochrony zw ierząt, które istn ia ło w m ieście na- 8zym w latach 1 817 — 1880. P rzed staw ił n iep o sp o lite trudności i przeszkody, 2 jakim i tow arzystw o to ma do w alczen ia, i dow iódł, że tow arzystw a op iek i Uad zw ierzętam i są pośredn io tow arzystw am i o piek i nad, m oralnością lud zi, gdyż rozbudzając, ożyw iając i podtrzym ując w sp ółczu cie d la cierp ien ia k ato- Wanyoh zw ierząt, tym sam ym rozbudzają to uczu cie lito ści dla człow iek a, bo trudno być czułym na n ied o lą człow iek a i skłonnym do jć j zaradzenia a n ie ­ ludzkim dla zw ierzęoia, jak rów nież kto n ie m a u czu cia dla dręczonego zw ie- rzęcia, nie ma go także dla człow iek a, rozum ie się z w yjątkiem sie b ie sam ego,

■^nielstwo i szataństw o w jednej du szy, f jednym sercu m ieszk ać n ie mogą.

Z porządku dziennego n astąp ił wybór w yd ziału , który podajem y poniżej.

N ad w nioskiem prof. G ustaw icza co do w yd aw an ia czasopism a, jak o

°rganu tow arzystw a, w yw ią za ła się dłu ższa d ysku syja, w sk utek którćj o sta ­ teczne rozstrzygnięcie tej spraw y oddało w alne zgrom adzenie w yd ziałow i.

P on iew aż tow arzystw o, szczególn ićj przez liczn iejsze p rzystęp ow an ie n au czycieli szkół lud ow ych , tych pierw szyoh w ychow aw ców m łodego p ok olen ia, piękn e na p rzyszłość może rokow ać nadzieje p om yśln ego rozw oju i n ieza ­

(16)

12

p rzeczonego pożytku, gdyż na nich sp oczyw a sk u teczn a d ziałaln ość tow arzy­

stw a przez w p ływ na w ych ow an ie m łodszej g en era cy i i p ielę g n o w a n ie uczucia w kierunku hum anitarnym , — przeto na w n iosek prof. G ustaw icza uchw alono zn iżen ie w k ła d k i na 1 złr. rocznie dla n a u czy cieli szkół ludow ych .

P oniew aż w K rakow ie, przed ew szystkim po je g o przed m ieściach można być św iadkiem rozlicznych dręczeń i katow ań koni przez furm anów kra­

k ow sk ich , jakotóż obcych, g łów n ie żydow skich , które to dręczenia objaw iają się najpospoliciój przeładow yw aniem wozów ciężaram i tak, iż konie takow ych u cią g n ą ć nie m ogą, w sk utek czego furm ani ok ład ają je ■ iem iłosiern ie, jużto batem , ju ż tóż biczysk iem lub obdarzają je ku łakam i po g ło w ie, nozdrzach, brzuchu i nogach, zw róciło przeto tow arzystw o uw agę c. k. D yrek cyi P o lic y i na p ow yższe d ręczen ia kon i, jakotóż na n ielu d zk i transport c ie lą t, na sk ład an ie ich z skrępow anym i nogam i na słotę, mróz i upał *na gołą ziem ię przed jatkam i dom inikańskim i i ind ziej i na zostaw ianie ich tam przez dłu ższy czas w tym stan ie.

Kraj nasz p osiada ustaw ę ło w ieck ą z 30 styczn ia 1875 i ustaw ę dla ochrony pożytecznego ptactw a z 21 grudnia 1874, obejm ującą także je ż e i n ie ­ toperze. Mimo to przez ca ły rok p tak i, których chw ytan ia i p rzed aw ania za­

brania rzeczona ustaw a, w idzieć można w dni św iąteczn e i n ied zieln e na rynku krakow skim lub po m ieście w klatk ach ja w n ie obnoszone i bezkarnie sprzedaw ane, jakotóż, że po handlach i na targi krakow sk ie przynoszą zw ie­

rzyn ę, łow ioną w zakazanym czasie i w zakazany sposób. T ak p tak i, o k tó­

rych mowa, ja k zw ierzyn ę przen oszą handlujący przez rogatki lub inn ym i drogam i z o k oliczn ych w si, i m ijają bez najm niejszój przeszkody straże a k cy ­ zowe. Z tego pow odu w n iosło tow arzystw o przed staw ien ia tak do c. k. D yrek cyi P o 'ie y i, ja k do P rezyd yjum M agistratu z prośbą o p o lecen ie organom swym podw ładnym ścisłeg o czu w ania nad przestrzegan iem obu p ow yższych ustaw (M agistrat), jakotóż rozporządzenia m inistr. z 15 lu tego 1855 (c. k. P olicyja).

R ów nież upraszał W ydział A d m inistracyją A k cy zy i M yta rogatkow ego o p o ­ lec en ie Urzędom A k cyzow ym na rogatkach m iejsk ich i na dworcu k o lei ż e ­ lazn ej, aby czu w ały nad przestrzeganiem p ow yższych ustaw , i aby osoby n iosące na sprzedaż ptak i lub zw ierzyn ę łow ioną w czasie zakazanym i w sp o­

sób zakazany, przytrzym yw ały i wraz z takow ym i do M agistratu od staw iały celem dalszego postąpien ia.

Chcąc rozszerzyć działalność sw oję poza K raków, udało się tow arzystw o do c. k. Starostw a pow iatu krakow sk iego z prośbą, aby zw ierzchn ościom gm in­

nym sw ojego pow iatu czuw ać p oleciło, by ptaków , o których mowa, w o k o licz­

n ych w sia ch nie łapan o i n ie zabijano, a najm niej, aby j e do K rakow a na sprzedaż przynoszono, jakotóż, aby zarządziło w tutejszym pow iecie rep ubli- k acyją rozporządzenia min. z 15 lu tego 1855 roku, jak otóż do c. k. K om endy Żandarm eryi w K rakow ie, z prośbą, o p olecen ie podw ładnym organom w K ra­

kow ie, L iszk ach , Z abierzow ie i M ogile śc isłeg o czu w ania nad p rzestrzegan iem p ow yższych u staw i rozporządzeń, p rzed ew szystkim , aby w razie dostrzeże­

n ia w inn ych przekroczenia zw ierzchn ości gm innej do ukarania przed staw iały, ja k niem niej, zw ierzchność gm inną zaniedbującą w ykonan ia jej obow iązku w łaściw ej władzy celem p o cią g n ięcia do odp ow ied zialn ości w yk azyw ały.

W roku 1879 uzysk ało b y łe krak ow sk ie Stow arzyszen ie ochrony zw ie­

rząt w odp ow ied zi na pod anie z 23 m aja 1879 1. 92 od M agistratu m iasta K rakow a rozporządzenie (z 22 lip ca 1879 1. 13141) n astępującej osn ow y:

(17)

13

„D otychczasow y zw yczaj przynoszenia na ta rgi w nie­

dzielę lub święto gołębi w kieszeniach, rękaw ach i pod kam izelkam i, uw aża się wedle rozporządzenia m inisteryjal- nego z d. 15 lutego 1855 za rodzaj dręczenia zw ierząt, które to w ykroczenie surowo zakazuje się. Natom iast zarząd za się, co następuje: a) gołębie tylko w odpowiednich k la ­ tkach, b) króliki zaś i morskie świnki tylko w koszykach sianem w ysłanych na ta rg przynosić należy.

„Oprócz tego winni sprzedający gołębie, króliki i mor­

skie świnki ustaw ić się szeregiem na placu, jeden obok drugiego, aby tym łatw iejszy b ył nad nimi nadzór poli­

cyjny.

„W y k ra cza ją cy przeciw niniejszemu rozporządzeniu ulegną karze u traty towaru, któ ry ja k gołębie natychm iast na wolność puszczone będą; króliki zaś i morskie świnki sprzedane, a pieniądze za nie otrzym ane na fundusz ubo­

gich miejskich wniesione będą. Oprócz tego w yk ra cza ją cy ulegną odpowiedniej k a rze aresztu ".

P on iew aż pow yższe rozporządzenie, przyczyn iające się do p ew n ego po­

rządku na rynku w czasie sp rzedaży g o łęb i i u ła tw ia ją ce ku pu jącym prze­

gląd g o łę b i, a organom policyjn ym nadzór nad pokryjom u handlującym i Ptactwem, początkow o bardzo ściśle p rzestrzegan e przez K om isaryjat targow y, Poszło dzisiaj w zupełne zapom nienie, a h an dlu jący przynoszą gołęb ie, p o ­ grążan e sznurkam i, w k ieszen ia ch , ręk aw ach , nawot w w orkach, przeto w n iosło towarzystwo do M agistratu prośbę o zarządzenie rep u b lik acyi p ow yższego roz­

porządzenia i o p o lecen ie K om isaryjatow i targow em u piln e czuw anie nad prze-

®trzeganiem tegoż.

R ów nież upraszano c. k. D y rek cy ją P o lic y i, aby raczyła p o lecić p o d w ła ­ dnym organom, iżb y na w ezw anie członków za okazaniem karty leg ity m a cy jn ej chętnie u d ziela ły pom ocy w razie karygodn ego d ręczen ia zw ierząt, przez członka dostrzeżonego.

P on iew aż w ed łu g §. 2 ustęp u h) i §. 10 u stęp u i) statutu tow arzystw o

*dąc za przykładem tow arzyetw ochrony zw ierząt w W ied n iu , T ryjeście, Gracu, 1 t. d., zam ierza w m iarę sw oich funduszów u d zielać n agrody p ie n iężn e orga- honi tak policyjn ym , ja k m iejskim za gorliw e sp ełn ia n ie obow iązków w spra­

n e ochrony zw ierząt, w niósł W y d zia ł prośbę tak do c. k. D y rek cy i P o lic y i, Jak do M agistratu o zaprow adzenie osobnój k s ię g i w celu czyn ien ia zapisków 0 Przekroczeniach przeciw ustaw om , św iat zw ierzęcy w obronę biorącym . K sięga ta ma być przystępną dla tow arzystw a; w e d łu g k s ię g i tej w odp ow ied nie ru­

bryki zaopatrzonej, łatw o będzie sk onstatow ać lic z b ę w yp adk ów i rodzaj drę­

czenia zw ierząt, jakotóż w y p isa ć za słu g u ją cy ch na w yn agrodzenie.

Chcąc się przyczynić do śc iślejszeg o przestrzegan ia u staw y o ochronie Ptactwa, udało się tow arzystw o do zarządów koloi g a lic y jsk ic h z prośbą, ab y We przyjm ow ano p rzesy łek ptaków tą ustaw ą chronionych, a zarazem n ieu p ra­

(18)

14

w n ion ych w ysy ła czy tegoż ptactw a lub w iozących je z sobą podano dotyczącej w ład zy.

P ow yższe podania tow arzystw a nie zostały jeszcze dotąd (24 k w ietn ia) załatw ion e przez żadną z W ładz, do których je w n io s ło ; w szelako z przy­

jem n o ścią zapisujem y tutaj d ziałaln ość c. k. D y r ek cy i P o lic y i w spraw ie ochrony ptactw a i mamy n ad zieję, że Szanow ne W ład ze en ergiczn ie w ystąp ią w obronie spraw y przez tow arzystw o przed staw ianćj.

W reszcie starano się zaw iązać stosu n k i z inn ym i tow arzystw am i ochrony zw ierząt, szczególn iej z w yd ającym i spraw ozdania, m iesięcz n ik i i in n e pisma- D otąd w eszliśm y w tak i stosun ek z tow arzystw am i w W ied n iu , G racu, Try- je śc ie , L incu, B ru xeli, P aryżu , K olon ii, Starym grodzie (na Pom orzu), Zury­

chu, L yjon ie, R yd ze, L ond ynie, H ow ym -Y orku, W rocław iu, Opolu, M onachium , D arm sztadzie, L ipsku.

Skład Wydziału.

P rzew o d n iczą cy : Z astępca p rzew od niczącego:

D r. Józef Mochnacki. Hugo John.

S e k reta rz:

Prof. Bronisław Gustawicz.

W y d z ia ło w i: Dr. med. B ętk ow sk i Zygm unt, Dr. pr. B u jak F ran ciszek , D r. pr. Chmurski Serafin, Dr. pr. K opff Józef, prof. Dr. L im bach Józef, M inkus E d w ard , prof. M rawinczyc B ronisław , Dr. pr. S tyczeń W aw rzyn iec, nad- in ży n ier W ach tel K arol, D r. med. W alen to w icz Andrzój, w eterynarz, i W oj- narsk i E u gen iju sz.

Członkowie krakowskiego Stowarzyszenia ochrony zwierząt.

Za przykładem in n ych tow arzystw ochrony zwierząt' um ieszczać b ę­

d ziem y na p oczątku k ażdego num eru w ykaz Szanow nych P. T. Członków n aszego S tow arzyszenia.

a) Kraków.

J W n i : Hr. Dąmbski Bruno, w ła ść. dóbr. — Hr, Mieroszowski Jan, do­

ktor praw. — Hr. M ieroszowski Sob iesław , w ła ść . dóbr. — W n e: Kopffowa Józefa, żona prezyden ta sądu. — Z a re w ic zo w a Joann a, żona lek arza. — Gu- sta w ic zo w a M aryja, żona prof. - W n i: B artyno w ski F ran ciszek , pen s. adj.

sąd. — Dr. B ętkow ski Zygm unt, lekarz. — Biason Alfred,, k u p iec i w łaść.

real. — Blecha K arol, introligator. - Dr. Bobkiew icz H enryk, lek arz. — Bo­

row iecki Stan isław . — Dr. B ujak F ran ciszek , adj. sąd. — B untner Rufin. — B urzyński W ła d y sła w . — Dr. Chmurski Serafin, — Chmurski A n astazy, obyw . — C w iklicer Ign acy, archiw . w tow. ubez. — Dr. Dadlez W ilh elm , adw okat. — Dr. E ile n s c h iitz Zygm unt, adw okat. — Eljasz W a ler y , artysta-m alarz. — Eljasz W ładysław , artyata-rzeżbiarz. — G ołkow ski Ign acy, urzędn. tow arz. wzajem- uhezp. — Grotow ski Zdzisław, obyw , ziem sk i. — G rzym alski Józef, urzęd nik

Cytaty

Powiązane dokumenty

13- B a b kaW ezmii rego ziela fwieiego utłucz na miazgę, weź trochę tego foku, przyday do niego trochę Pryakw ie, pil to oboje z winem, leczy to febry kwar- tąnny.. 9 -

Gdy Duch Święty wyprowadza Jezusa na pustynię, Jego doskonała relacja do Boga – objawiona ze zstępowaniem Ducha Świętego, które jest porównane do gołębicy – pozo-

Widać zatym, że jastrząb jest największy i najzuchwalszy szkodnik ze wszystkich ptaków drapieżnych. Należy go też najstaranniej wytępiać. Najlepiej jest

bie. Takie zęby nie mogą służyć do gryzienia i żucia pokarmu roślinnego, lecz jedynie pożywienia zwierzęcego. Te niedoperze na­.. leżą więc do najmniejszych

Konwencji o Międzynarodowym Handlu Dzikimi Zwierzętami i Roślinami Gatunków Zagrożonych Wyginięciem (tzw. Konwencja Waszyngtońska – CITES). Konwencja ta ustana- wia

suivre, Ğwiadczy o kumulacji zwierzĊcia w człowieku: „KaĪdy człowiek jest zwierzĊciem. NaleĪy do królestwa zwierząt i gdy chce powiedzieü «jestem», za kaĪdym razem

13. Czy zwierzę będzie mogło poruszać się po całym domu, czy tylko po wyznaczonym obszarze?.. a) Czy brama i furtka są

Przedstawiciele Instytutu Zootechniki PIB czynnie uczestniczyli w pracach tej organizacji, jak również Międzynarodowego Komitetu Oceny Użytkowości Produkcji Zwierząt (ICAR).