• Nie Znaleziono Wyników

Witkacy na smyczy

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Witkacy na smyczy"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Giovanna Tomassucci

Witkacy na smyczy

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 2 (50), 165-171

(2)

165 R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y g ru p y S k a m a n d ra ”. Obecnie (nie w ychodząc na forum publiczne) p ro w ad zą do stopniow ego rozejścia się z g ru p ą w latach trz y d z ie s­ ty ch . N adaw ane w kodzie „ au to teliczn y m ” , p rzy rów noczesnym d ą ­ żeniu do n e u tra liz a c ji ich a k tu a ln y c h kontekstów społeczno-poli­ ty cz n y c h w sy tu a c ji k om u n ik acy jn ej „up olity cznienia” lite ra tu ry , o d b iera n e są w łaśn ie w kodzie p olitycznym i nie są akceptow ane przez in n y ch sk am an d ry tó w . N astępuje n iefo rm aln e rozejście się Iw aszkiew icza z g ru p ą, którego objaw em je st m. in. n ieu d an a próba u fo rm ow an ia przez niego w łasnej g ru p y i dokooptow ania do niej poetów z in n y ch ugrupow ań.

Janusz Stradecki

Witkacy na smyczy

„Niby był zadowolony, a jednak nagle już od rana poczuł się trochę jak pies na smyczy; m ógł niby pójść i powąchać krzaki (ciągnąć sw ojego «pana» za ową sm ycz dość silnie), mógł nawet zmusić go do czekania i zrobić pipi, gdzie by mu się nie zamarzyło, mógł nawet powąchać się z obcym interesującym pieskiem, ale jednak w szędzie czuło się ograniczoność już m etafizyczną (...) już nie planetarną (...), ale tę ordy­ narną zw ykłą, zatrącającą najzw yklejszym więzieniem . (...) Jeszcze wczoraj tego nie było, a dziś już nawet kark zaczynał poboliwać od naciągającej się coraz bardziej «astralnej» (bo niew idzialnej), a w łaściw ie astralno-m a- trym onialnej smyczy. Niedobrze jest, o, jak niedobrze — a w gruncie rzeczy jeszcze głębszym to było przecie szczęściem w łaśnie w e wzm ożonym po­ czuciu w łasności bądź co bądź ukochanej kobiety (...). W łasność — straszne słow o w stosunkach m iędzypłciow ych, straszne, a jednak najlepsze — w nim jest zarodek nowego życia i okrutnej śm ierci uczuć w beznadziejnym szar­ paniu się nierównych faz” 1.

M etafora sm yczy, ta k n ied aleka od śm ieszności i groteski, k ry je w sobie groźbę śm ierci i zguby. M ężczyzna i kobieta {w ty m w y­ p a d k u Izydor i jego żona, nienasycona R ustalka) p rze n ik ają się n a ­ w zajem w sto su n k u p ełn y m u k ry te j przem ocy, w ładzy odrażającego posiadania: „A le czyż m iłość, to nie jest w łaśnie dw oje zw ierząt, k tó re się pożądają do u tra ty zm ysłów ?” 2.

Je śli „p rag n ien ie śm ierci” b o h ateró w powieści, d ram ató w (a także ich auto ra) rodzi się z poczucia niem ożliw ości nasycenia się życiem, ich pierw szym „ u p a d k ie m ” — ro zu m ian ym jako zboczenie z pros­

1 S. I. W itkiewicz: Jedyne wyjście. Warszawa 1968 PIW, s. 211—212. 2 S. I. W itkiewicz: D ramaty, Wyd. 2. T. I. Warszawa 1972 PIW, s. 418.

(3)

R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y 166

te j drogi sztu k i i k o n stru o w an ia w łasnej osobowości — je st sp o tk a­ nie z K obietą, inicjacja seksualna, W ielka Miłość 3.

„Czym jest miłość? Chcesz, to ci powiem . Rano budzę cię pocałunkiem. Po kąpieli w ypijem y kawę. Potem pójdę malować, ty zaś będziesz czytać książki, które ci wskażę. Potem obiad. Po obiedzie pojedziem y na spacer. Znowu pra­ ca. Podwieczorek, kolacja, parę rozmów istotnych i na koniec zaśniesz, niezbyt zmęczona rozkoszą, aby zachować siły na dzień następny” 4.

Za p a ra w an e m w ielkiej miłości, id yllą szczęśliwego m ałżeństw a, czai się nuda, niepokój życia pozbaw ionego już celu; w ciem nościach św iadom ości m ężczyzny dopełnia się naw et straszliw a ofiara: jego zniszczenie, poddanie się „sm yczy” . P ro blem eg zy ste n cja ln y n ab iera k sz ta łtó w „dom ow o-rodzinnych” , co pozw ala dostrzegać w życiu codziennym m iarę jednostkow ej alienacji. „M ałżeństw o było sy m ­ bolem dw oistej, granicznej jedności — zupełnego zgłupienia i ty m ­ czasow ego zaniku osobowości na rzecz społeczeństw a” 5.

M iłość jaw i się jako o k ru tn e n arzęd zie nieubłaganego losu: p a ra ­ bola płci — p rzebiegająca w zdłuż linii okrucieństw a w lite ra tu rz e dziew iętnastow iecznej, od solipsystycznej glo ry fikacji a r ty s ty - ty ta ­ na aż do eroty czny ch d rg aw ek d e k a d en tó w ” 6 — z n ajd u je w te n sposób sw ą logiczną k o n k lu zję w sam ozagładzie m ężczyzny, k tórego w ładzę p rze jm u je „kobieta dem on iczna”. Je st to objaw patologicz­ nego pom ieszania w artości, o dw rócenia pew ników , k tó ry c h odbiciem je st w łaśnie stereo ty p je m m e fatale. T en b anał jest jed n y m z łącz­ ników m iędzy dekadentyzm em , euro p ejsk im i polskim , a dziełem naszego autora: w obu w yp ad k ach litera c k i św iat zaludnia m roczny i sata n icz n y h arem złożony z m ity czny ch i piek ielny ch postaci, jak P a n d o ra czy L ilith. Nie je st więc przyp adk iem , że cała ich tw ó r­ czość litera c k a obraca się wokół p ro b le m aty k i „zm ysłów ” .

M ityczny m otyw kobiecości, k tó ra sp a ja na pow rót w szystkie ele­ m e n ty rozbitej rzeczyw istości, je s t częścią teorii „kosm ogonicznej” , p o p u larn e j u schyłku d ek ad en tyzm u, w edług k tó re j seks by ł p a ra ­ m e tre m egzystencjaln y ch niepokojów m ężczyzny. M odernistyczny m anicheizm gran iczy z jaw n ą seksuofobią: kobieta jaw i się jako p ierw o tn a siła niosąca śm ierć w znanym splocie Erosa i T hanatosa. „M ęczarnia jest najgłębszą istotą m iłości” 7 — ta k p a ra fra z u je W it­ kiew icz o w iele bardziej znane zdanie B a u d e laire ’a 8. Seks k ry je

3 Na podstaw ie „schematu fabularnego”, wspólnego dramatom, J. Błoński wyróżnił trzy fazy: wtajem niczenie, upadek, samozniszczenie. Patrz J. Błoński:

Dramaturgia S. I. Witkiewicza. Maszynopis 694. Kraków 1967, s. 146.

4 W itkiewicz: Dramaty, t. II, s. 143.

5 S. I. W itkiewicz: Nienasycenie. T. II. W arszawa 1957 PIW, s. 296.

6 M. Praz zauważa w swym dziele Z m ysły. Śmierć. Diabeł w literaturze ro ­

m antycznej: „Mężczyzna, który najpierw ciążył ku sadyzmowi, w końcu stu­

lecia skłania się do masochizmu” (Warszawa 1974 PIW, s. 183—184). 7 W itkiewicz: Dramaty, t. II, s. 119.

8 „Mężczyzna i kobieta wiedzą już od urodzenia, że zło jest źródłem, w szelkiej rozkoszy” (cyt. przez G. Bataille: Uerotismo. Milano 1972 Mondadori, s. 136).

(4)

1G7 R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y w sobie taje m n ic ę cierpienia: „szczyt” przyjem ności k u lm in u je w posiadaniu. W edług G. B ataille, erotyzm jest „zgodą na życie n a ­ w et po śm ie rc i” 9. P row adzi on jed n ostk ę „rozdw ojoną” i w yizolo­ w aną do odzyskania na pow rót p e łn i istnienia. W w alce m o d ern is­ tów przeciw przyp ad ko w o ści życia a k t seksu alny by ł czym ś n ie ­ zbędnym , u k azy w ał bow iem jednostkom m ożliwość zatracan ia się i ponow nego połączenia. Seks pozbaw iony miłości, zachłanny i p e r ­ w ersy jn y , s ta je się w te n sposób dośw iadczeniem m istycznym , d a ­ jący m człow iekow i poczucie pełni, osiągalnej pod w aru n k iem w y­ zw olenia się z w łasnej indyw idualności, z własnego ciała. W tej p e r ­ sp ek tyw ie dośw iadczenie m iłosne staje się ezoterycznym dziełem re k o n stru k c ji p ierw o tn e j jedności m iędzy poszczególną „d u szą” a św iatem po p rzez egzorcyzm y erotyczne i sadom asochistyczne. W ew n ątrz tego „ sy ste m u ” literackiego kobieta spełnia rolę k lu ­ czową, k tó ra pozw ala rozum ieć sprzeczności epoki, fu n k cjo n u je n i­ czym sym boliczne zw ierciadło u tra ty tożsam ości w spółczesnego człow ieka. Isto ta o zw ierzęcej żyw otności sprow adza się do czystego in sty n k tu , obsesyjnej obecności, k tó ra tow arzyszy nędzy i rozpaczy m ężczyzny, czyniąc je jeszcze b ardziej w idocznym i.

M otyw eroty czn y u W itkiew icza rozw ija się zatem na te ry to riu m w yposażonym w ściśle określone k anony i konw encje, odziedziczone po p oprzednim pokoleniu. J e st to św iatopogląd, w k tó ry m re la c ja kobieta — seks — grzech podniesiona zostaje do ran g i p odstaw o­ wego m odelu w raz ze sw oim i p rzeciw staw nym i biegunam i p rzy c ią ­ gania i odpychania. Ta podstaw ow a s tru k tu ra służy W itkiew iczow i jako p u n k t w yjścia dla w łasnego, oryginalnego „ sy ste m u ”. Jeśli jeszcze dla Przybyszew skiego seks był sym bolem życia kosm icznego, najgłębszej ta je m n ic y św iata, dla W itkiew icza sta je się on p u sty m pozorem r y tu a łu w yzbytego już całkow icie c h a ra k te ru m agicznego, wrogą siłą, k tó ra p rzeciw staw ia się m etafizyce. Ciało i jego św iado­ mość z n a jd u ją się w rela cji rów now agi i zarazem napięcia, seks jest zboczeniem z drogi sztuki, a więc degradacją, p erw ersją, u tra tą tożsamości. Je śli d ek ad en ck ie korzenie m izoginizm u W itkiew icza z n a jd u ją sw oje p o tw ierd zen ie w dezin tegracji jego bohaterów w o­ bec w rogiego św iata, to ich poszukiw anie jakiegokolw iek bądź po­ łączenia z „ B y te m ” nab iera ju ż tonów groteskow ych i k a ry k a tu ­ raln y ch . „N ieo p isan a” rozw iązłość, stosunki m o n stru aln e i e k s tra ­ w aganckie (któ re p rzy p o m in ają seksualne akrobacje w S urm a le A lfreda J a rry ) są ironicznym k o n tra p u n k te m stereo typ ów odcinko­ w ych powieści. Pom iędzy postaciam i p o w stają w ten sposób s y tu ­ acje patologiczne „ strin d b erg o w sk ie” , nie pozbaw ione jed n ak s a r­ kazm u, bez tra g iz m u w am p iryczn ych „seansów ” szw edzkiego auto ra: m am y do czyn ien ia z pantom im ą, ro zg ryw ającą się zygzakow ato, k tó re j tem a te m je s t w alka na śm ierć i życie m iędzy płciam i.

(5)

R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B IO R Y 168

Za m izoginizm em W itkacego, jego p o gardą (choć w szystko to w ynika z jego rozpaczliw ej p o trz e b y pełni) nie k ry je się ty lk o k u ltu ro w e dziedzictw o, lek tu ry , g u st epoki, ale raczej o ry g in aln e p ojm ow anie św ia ta i społeczeństw a. W tej p ersp ek ty w ie satan iczn a rola ty lu postaci kobiecych (Akne, H ela, B ertz, Irina, R u stalk a itp.) je st ty lk o fra g m e n te m w ielkiego sym bolu apokaliptycznego, k ata stro fic z n e j w izji św iata w raz z jej im plikacjam i, rela cji człow iek — k u ltu ra , człow iek — n a tu ra .

R ozdarcie, w łaściwe w spółczesnem u św iatu, m iędzy k u ltu r ą a n a ­ tu rą , popycha człow ieka do oderw ania się od w łasnego ciała. W y­ zw olenie się człow ieka od T ajem nicy i od N a tu ry prow adzi nieu ch ­ ro n n ie do d eg rad acji sfery sek su aln ej, w k tó rej m etafo ra homo ero- ticus oznacza n ad m iar w olnej woli. W p rzy g n ęb iającej pan o ram ie k ry z y su cyw ilizacji zachodniej d u ch i m ateria, świadom ość i ciało s ta ją się pojęciam i nieuleczalnej an ty tezy . Dla B azakbala i G ene- zypa ciało je st ograniczeniem nałożonym przez skończoność n ie ­ skończoności, k latk ą, w k tó re j czu ją się w ięźniam i („Czasem czło­ w iek sa m o tn y jest brzy d k i, okropnie b rzy dk i i w strę tn y . Tak jak g d y b y ciało, k tó re p re z e n tu je m y ludziom, gładkie, białe i ciepłe, je s t w e w n ą trz splotem krw aw y ch , lepiących się i w iecznie n ien asy ­ conych potw orów . K obieta je st ty m straszniejsza, że w ty m w łaśnie tk w i jej n ajo k ro p n iejsza siła, siła bezw stydu, jakiego nie z n ają gw iazdy, an i ro śliny krw iożercze” 10.

Ciało s ta je się zatem sym bolem zniew olenia przez m aterię. Jeśli w społeczeństw ach p ierw o tn y ch — do k tó ry c h często odw ołuje się W itkiew icz — „uczucia erotyczne w ielką o dg ryw ają rolę p rzy tw o ­ rz e n iu się w yobrażeń re lig ijn y c h ” n , to dziś dualizm ciała i duszy — d o prow adzony do ostatecznych kon sekw encji — pow ołuje do życia sobow tóra, „gościa z d n a ”. Ale do tego asp ektu pow rócim y później. P ogw ałcenie n a tu ry , zniszczenie uczuć m etafizycznych, poprzez k tó ­ r e człow iek w niej uczestniczył, p rzem ienia ją w esencję w rogą i n ieu c h ro n n ie odległą. P o trzeb y ciała 12 i d uch a s ta ją się nie do po­ godzenia: m ężczyzna nosi w sobie znak tej sprzeczności, kobieta — o k reśla n a i przeży w ana jako n a tu ra i im m anen cja w sto su n k u do h isto rii i tra n sc en d e n c ji — jest więc Śm iercią i Nicością. W św iecie d e k a d en c ji k u ltu r y zasada kobiecości jaw i się jako d e stru k c y jn e p rzek leń stw o , ślepa siła gotowa odpowiedzieć w sposób m echaniczny n a k ażd y ero ty czn y im puls.

Nic b a rd z iej odległego od „m ęsk iej” libido tw órczej takiego p isarza ja k Sade, n aśladującego „ n a tu rę-m aco ch ę” ; W itkiew iczow ski b o h a te r k ończy sw ą k a rie rę w bierności, im potencji, p rzem ieniając się w p o ­

10 S. I. W itkiewicz: Listy do H. Czerw ikowskiej. „Twórczość” T. IX 1971. 11 S. I. W itkiewicz: Nowe form y w malarstwie. Warszawa 1959 PIW, s. 156. 12 Tak jak jedzenie i seks: „Celui qui bien mangé, bien dormi, et biem for­ niqué n ’a pas besoin de m étaphysique” (Witkiewicz: Jedyne wyjście..., s. 90).

(6)

169 R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y słuszną m ario n etk ę w ręk a c h kobiety, bête de luxure. W ten sposób raz jeszcze upod ab nia się on do postaci ch orych na m asochizm ta k licznych „dzieł” w końcu X IX w.; tak ja k w La fe m m e et le p antin P. L ouysa z 1898 r. — w k tó ry m b o h a te rk a osłania się za pom ocą im p o n ującej p a ry skó rzan y ch m a jte k — A kne i Hela w z b ra n ia ją się sw ym kochankom w p o ry w ach gw ałtow nej (i sadystycznej) czys­ tości.

D ialek ty k a Erosa, obsesyjne p rag n ien ie jedności, k tó re w y raża się w se k su a ln y m pociągu, „w prow adza w życie (...) pożądanie, k tó re ju ż nie słabnie, którego nic nie m oże zadowolić poza nim , k tó re odpycha p okusę realizacji n a ty m św iecie i ucieka p rzed nią, po­ niew aż p rag n ie objąć w szy stk o” 13. Miłość s ta je się zbędnym su ro - gatem nieosiągalnej ju ż jed n i. N ienasycenie współczesnego człow ie­ ka w zbogaca się o nowe im p lik acje w raz z odkryciem niep o zn aw al- ności zew n ętrzneg o św iata (nie-Ja). Z tego p u n k tu w idzenia „p a­ n icz n y ” m o ty w k o b ie ty -m a tk i uczestniczącej w pełni B y tu je st ko- re la te m d u alizm u płci jako egzem plifikacji dualizm u życia.

Całą p ro b le m aty k ę obecną w dziele W itkiew icza przecina poziom o linia łącząca b ieg u n y Je d n i i W ielości, Jed n o stk i i P ełni. D roga m i­ łości, k tó ra prow adzi do kobiety, jest czarem jed ni w wielości, w y­ rażony m w „W iecznej K obiecości” w m etaforze m atki-ziem i, k tó ra w szystko og arnia, i w reszcie w elem encie „dem onicznym ” życia, t j . ciele, zmysłowości.

U rok, k tó ry w yw iera H ela na A tanazym , zw iązany jest nie p rz y ­ pad kiem z n a trę tn y m m o ty w em jedności. S kłada bow iem ona n a p o w rót rozb ite e lem en ty rzeczyw istości:

„Tak — w tern jest jej siła, że oddzielnie n ie istnieją te rzeczy: to coś w jej skórze i piękne oczy i głos i zapach — to wszystko jest jednym jak obrazy, diiwięki i znaczenia słów w dobrym wierszu są jednością, nową poetycką jed­ nością — nowa złożona jakość zmysłowego uroku — nie do przezwyciężenia” u .

A n ty teza jed n i (św iat ego głównego b o hatera) i wielości (tłu m in­ nych postaci) n ab iera nowego znaczenia: m ężczyzna jest o rgan izm em złożonym z rozproszonych elem entów , kobieta jest jed n ią zmysłów,, triu m fem ciała.

Niezliczona obecność kobiet złych i zim nych w w a ria n tac h sex y — dziew icy — m atk i jest więc nie tylko p ro je k c ją litera c k ą dośw iad­ czeń i in ty m n y c h przeżyć au to ra, lecz także ich ideologiczną o b iek ty ­ w izacją. „ P rze n ik n ię c ie ” innej osoby, m agiczny r y tu a ł u p rag n io n e ­ go stopienia się w jedno nie je st ju ż a try b u te m najw yższego po­ rzą d k u n a tu ry m etafizycznej, lecz tylko od rażający m k o n ta k te m dw u ciał:

13 D. de Rougemont: Miłość a św iat ku ltu ry zachodniej. Warszawa 1968 PA X r s. 49.

(7)

R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y 170

„Byłoby najlepiej, aby dusze były tak nieprzepuszczalne jak monady Leib­ niza (...) Trudno — ludzie włażą jedni na drugich i to jest w strętne” 15.

Rozkosz i cierpienie, przyciąganie i w strę t są obecne w pojęciu, k tó re sięga sw ym i korzeniam i zarów no do dziew iętnastow iecznego m izoginizm u (który k u lm in u je w S e x und K arachter O. W einingera z 1903 r.), jak i do filozofii W itkiew icza. W ty m pojęciu a k t sek su al­ n y — jako zapośredniczony przez ciało — p rzyczynia się do u re a l­ n ian ia obiektyw nego św iata rzeczy, ograniczając jednocześnie dzie­ dzinę rezerw duchow ych. D ialekty k a płci rozw ija się więc w ew n ątrz opozycji sztuka — czyn 16, pow szechnie w y stępującej w jego tw ó r­ czości: aktyw ność seksualna osłabia „poczucie w łasnego j a ” , podaje się w w ątpliw ość i pozostaw ia w olne m iejsce dla gościa z dna. K om edia złudzeń sadystycznych kobiet dopełnia się pod znakiem p rag n ien ia władzy: postaci zm ierzają nieuchron nie k u pustce, śm ie r­ ci, unicestw ieniu w b ezk ształtn y m organizm ie społecznym . Pogrążona w alienującej codzienności czy w yniesiona na szczyty wzniosłości, miłość okazuje się p u łap ką, k tó ra rozb ija osobowość bohatera. M ężczyzna jest p o ten cjaln ym nośnikiem świadom ości, m e­ tafizycznego dośw iadczenia (chwilowej ilum inacji), kob ieta n a to ­ m iast je st p ro jek cją sił, k tó re zdolne są o tej św iadom ości zapom ­ nieć. K obieta dem oniczna, będąca tylko seksem i p er w ersją, m a jako swój k o relat m ężczyznę urzeczowionego, m ario n tk ę pozbaw io­ ną osobowości. M am y więc do czynienia z n arodzinam i sobow tóra, Doppelgänger a, tj. tej części n ajbard ziej niskiej, zm ysłow ej i irra c jo ­ n aln ej ludzkiej osobowości: „tylko jako jakieś coś obce, niesw oje — cudze i nie w iadom o przez kogo oglądane (...) Eliza kochała jego obłęd, kochała go jako w a ria ta (...) — poczuła, że m a ciało, że ma i to i tam to, w e w n ątrz ” 11. Podw ojenie postaci jest sym bolem z ała­ m ania się świadomości a zbrodnia na tle sek sualny m (n a tu ra li- styczno-dekadencki m otyw Lustm ordu) jest tylko sym bolicznym sam obójstw em rozum u, p rzy w spółudziale kobiety. I w te n sposób Zypcio, dusząc Elizę, pozw ala się zdom inować przez gościa z dna, ta k też Bazakbal, od m iłości do miłości, od ro zp u sty do ro zpu sty , zużyw a sw e siły aż do logicznej śm ierci.

Dem oniczna jak H ela czy „n iew in n a” jak Zofia, kobieta zjaw ia się zawsze p u n k tu aln ie tam , gdzie pojaw ia się pokusa, gotow a niczym m odliszka rozpocząć o k ru tn y r y tu a ł kopulacji.

Tak więc, zgodnie z reg u łam i g ry coraz bardziej sztyw nym i, f e m m e s fatales uw odzą i niszczą, podczas gdy mężczyźni, „pozbaw ione in ­ s ty n k tu , m ądre (...) w łochate i zarozum iałe stw o rzen ia” 18, u n i­ cestw iają się z drw iącą nonszalancją.

15 W itkiewicz: Nienasycenie, t. II, s. 296.

w Por. S. I. W itkiewicz: Marzenia Im produkty wa. W: Pojęcia i twierdzenia... Warszawa 1978 PIW, s. 23 i n.

17 W itkiewicz: Nienasycenie, t. I, s. 285.

18 S. I. W itkiewicz: O dandyzmie zakopiańskim. W: Bez kompromisu. War­ szawa 1976 PIW, s. 505.

(8)

17.1 R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y Ś w iat p a r je st więc św iatem oczekiw ania, spotkania, k tó re często kończą się śm iercią, św ia te m ’ n ieruchom ym i pozbaw ionym głębi, a także bez auten ty czn eg o tła dram atycznego i psychologicznego, bez H istorii, w iecznie jednakow ym . W ty m świecie dokonuje się, ja k w ry tu a le , „w ielkie żarcie” złow rogich sił cielesnych: bo hater, sk azany na niekończącą się ilość w ystępów przed czytelnikiem , po w tarza m echanicznie gesty, pozbaw ione znaczenia, jak p rzy taś­ m ie m ontażow ej.

Seks to b o h a te r o stra szliw y m u ro k u 19, pom ału znika w m iarę ro z­ w oju tw órczości W itkacego, aż sta je się zjaw iskiem czysto w erb al­ n y m 20 lub w ręcz a b stra k c ją m atem aty czn ej fo rm u ły 21.

„N adczłow iek” sztu ki kochania nie m a już ra c ji b ytu : pozostaje ty lk o in fa n ty ln y b ełk o t m ężczyzny, sprow adzonego do roli p rze d ­ m iotu, tęskniącego do m itycznego łona m atki:

„Do matki, tylko do matki (tam była jedność początku) (...) do mamy, jak za dawnych czasów, jak do tego wszechsyndetikonu, który w szystkie spęknięcia (...) skleić m oże” 22.

W zięty na smycz, zdradzony i p rzeg rany , m ężczyzna może tylko wygłosić ostatnie, p atety czn e posłanie, św iadectw o d ram a tu , p rz e ­ żytego w sferze „ p ry w atn o ści”, lecz będącego sym bolem szerszej p rob lem aty k i: w yraża on bow iem trag ed ię tego, kto nie podlega już m etafizycznej ani idealnej esencji, lecz cielesnem u, biologicz­ n em u w ym iarow i egzystencji.

przełożyła Joanna Ugniewska

Giovanna Tomassucci

Demoniczny fotograf

W kontekście b ad ań n ad tw órczością a rty sty c z ­ ną Stan isław a Ignacego W itkiew icza ciekaw ą p ro b lem aty k ę odsłania w ystaw a jego fotografii zorganizow ana p rzez M uzeum S ztuki w Ło­ dzi (czerw iec — w rzesień 1979 r.), pokazyw ana rów nież w innych m iastach Polski i częściowo za granicą. W sposób bardzo sta ra n n y

19 „A mimo to, czy jest gorsze upokorzenie dla m ężczyzny niż akt płciowy? Dawniej, jako bestialska rozrywka dla w ojowników po walce, jako odpoczy­ nek z całym poczuciem wyższości m ężczyzny nad jego niewolnicą — to jesz­ cze można było wytrzymać. Ale dziś — o, to okropne” (Witkiewicz: Nienasy­

cenie, t. II, s. 309).

20 Por. K. Puzyna: Witkacy. W: Dramaty, t. 1, s. 11.

21 (ARi) + (A R 2) = (AR3) (Witkiewicz: Jedyne wyjście, s. 57). 22 W itkiewicz: Nienasycenie, t. I, s. 289.

Cytaty

Powiązane dokumenty

ketchup, tomato paste, cured meats etc.) may contain trace levels of allergens: gluten, milk (including lactose), eggs, soy, nuts, celeriac and

Największy ruch kolejowy na wschodniej granicy UE, gdzie następuje zmiana szerokości torów, odbywa się przez przejście graniczne w Terespolu, co związane jest z przebiegiem

a) Zmiana umowy w zakresie terminu płatności, terminu i zasad usuwania wad oraz innych nieistotnych zmian. zmiana nr rachunku bankowego). c) Zmiana danych

(produkty mleczne), soja (produkty sojowe i pochodne), sezam (i pochodne), jaja (i pochodne), orzechy (orzechy ziemne migdały) seler gorczyca łubin lub zawierające siarczany,

Ale w pensjonacie dowiedziała się pan; Ropską, że Klara w yprow adziła się stam tąd jeszcze przed czterem a tygodniami do mieszkania, które jej urzą­. dził

silaczem, który częściowo blokuje otwory wentylacyjne służące do wydmuchiwania ciepłego powietrza na zewnątrz (rys. Ib) oraz z dodatkowym elementem (płytką) znajdującą

„Różaniec bowiem z natury swej wymaga odmawiania w rytmie spokojnej modlitwy i powolnej refleksji, by przez to modlący się łatwiej oddał kontemplacji tajemnic

urzędu jaki piastuje, Stanie przed nim in te res a n t, o którym wie, że zalicza się do obozu przeciwnego jego przekonaniem,— zasię temu urzędnikowi do