• Nie Znaleziono Wyników

Szkoła powszechna w przedwojennych Puławach - Janina Bocian - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Szkoła powszechna w przedwojennych Puławach - Janina Bocian - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JANINA BOCIAN

ur. 1926; Puławy

Miejsce i czas wydarzeń Puławy, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Puławy, dwudziestolecie międzywojenne, szkoła

powszechna, nauka, edukacja, szkolnictwo, Henryk Adler, nauczyciele, koledzy szkolni, Żydzi, szkoła żydowska, stosunki polsko-żydowskie, matka, bieda

Szkoła powszechna w przedwojennych Puławach

Chodziłyśmy do żydowskiej szkoły. Na parterze były dwie sale, a [tak] to wszystko na górze było. Kancelaria była na górze. [Jeśli chodzi o warunki], tam nic nie było, ubikacje były tylko, a tak to nie było nic. W szkole tej żydowskiej jak żeśmy poszli pierwszy rok, to pół było Polaków, pół Żydów, a [w starszych klasach] sami Żydzi, do siódmej klasy. Doszłam do szóstej klasy i zaczęła się wojna wtedy, w [19]39 roku.

Chodziłam do tej szkoły żydowskiej, szóstą klasę skończyłam z Żydami razem, a później siódmą klasę to już kończyłam na Polnej, to już po wojnie, a [wcześniej] z Żydami tu chodziłam cały czas. Religię mieliśmy, ksiądz przychodził przecież na religię, do kościoła szliśmy parami w każdą niedzielę.

Wiem, że Jamiński był, polskiego [uczył], Kurczowa nas uczyła historii, Adler uczył matematyki. [Nauczyciele] to sami Polacy [byli], tylko jeden kierownik, ten Adler, [był Żydem]. Miał żonę i dwie córki, Rutkę i Gizię. Nawet z jego córką chodziłam razem, to była dobra dziewczyna, porządna dziewczyna była, uczyła się dobrze, córka kierownika, zawsze jej pomógł, a mnie kto miał pomóc? Kto mi pomógł? Nie mieliśmy książek swoich, tylko tak pożyczaliśmy od kogoś, [kto już] się nauczył, moja siostra też pożyczała, latała do koleżanek i pożyczała sobie. [Adler to] był taki przystojny chłop, no ale surowy to był, bo ja wiem, że nie płaciłam na LOP, na Ligę Morską, na

„Płomyczek”, bo nie miałam z czego, to zawsze jak matematyka była, spojrzał na listę: „Rodzochówna nie płaciła, do domu”. No to ja do domu nie poszłam, bo po co pójdę do domu, matka mi nie da, bo nie ma z czego. Poszłam sobie na miasto i przyszłam za godzinę, jak on już nie uczył. I tak parę razy było, w końcu jak już mnie tak wygonił, Boże, już mówię, już nie wytrzymam, ja nic nie będę umiała, jak on mnie z każdej matematyki wyrzuca. No, poszłam do mamusi, przy rynku była ta piekarnia, mamusia tam prała, na tarze jeszcze, przy bali stała. Przyszłam z płaczem: „Po coś przyszła?”. „Przyszłam, bo kierownik mnie wyrzucił, bo nie płacę na „Płomyczek” i na

(2)

LOP. A mamusia jak się zdenerwowała, cała zamoczona przyszła, jego nie było w kancelarii, były nauczycielki. „Gdzie ten Hitler?” – mówi. „Jaki Hitler?” – pytają. „No ten Hitler – mówi – co on sobie myśli? Moje dziecko będzie wyganiał? Ja mam troje dzieci, ja od bali musiałam odejść. Ja nie będę płacić! Mąż mój nie żyje tyle lat.

Dziecko miało trzy lata niecałe, a teraz do szkoły chodzi. Ja nie mam na to [pieniędzy]”. Jak on wszedł, mamusia do niego: „Ty Hitlerze!”. „Pani Rodzochowa, pani Rodzochowa – już mu ktoś powiedział – niech się pani uspokoi. Już nie będzie płacić, ja już jej nie wygonię nigdy”. I już od tamtej pory mnie nie wyganiał. Trzeba było od razu zrobić tak, to [na lekcje] bym chodziła, a on mnie na każdej lekcji wyganiał, a ja poszłam na miasto, obeszłam miasto i znowu szłam na lekcje, bo chciałam się uczyć. Przecież przed wojną ja skończyłam sześć klas. Z mojej klasy już wszystko poszło do gimnazjum. Później, jak Niemcy weszli, oko [Adlerowi] wybili.

[Z kolegów] była Niedopytalska, był Kroczak, był Pawłowski, była Kroczakówna z Wólki, była Marysia Rutkowska, Marysia Jurkowska. No dużo, z Wólki dużo chodziło nas. Józia Lisowska, tak że nas, Polaków, było sporo. A z Żydów to pamiętam tylko Kazika Nudelmana, jego ojciec był lekarzem, widziałam go, to był Żyd taki ho ho! Pan z pana. Mieli tego jednego Kazika, on później zdał do gimnazjum i wojna wybuchła, później już nie widziałam ich. To taki chłopak gruby był, porządny chłopak. No i ta Cesia Waldbaum, ona z nami do kościoła chodziła. Matka musiała jej zrobić choinkę – tu musi być choinka i musi być Rodzochówna na tej choince. Ja byłam biedna i dlatego ona tak ze mną [trzymała], dobra dziewczyna była. Waldbaumowa była fotografistką, [mieszkali] na Piłsudskiego, ładnie [tam] było, bardzo ładnie. No, bogaci byli, na wszystko ich było stać. Nie tak jak u nas, trzy rodziny mieszkały w jednej chałupie. No i ta Ruta Adler [była], a tak to nie pamiętam tych Żydów już. Ja z Polakami [przebywałam], przeważnie z Marysią Jurkowską, oni mieli skład wódek na Kołłątaja. Ona była jedna i tak zawsze mnie zawołała do siebie też. Tam co mogła, to mi dawała zawsze, przynosiła.

Data i miejsce nagrania 2003-11-25, Puławy

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Łukasików był ten dom na rogu, no i później była piekarnia żydowska dalej, i Żydzi do samego Piłsudskiego. Po drugiej stronie to znów Żydzi, sami

Do Gitli, do Cukiermanki chodziłam, do Wadziowej chodziłam, bo to blisko było, to się tak latało, żeby zarobić parę groszy na cukierki. Ale handlować handlowali – od podwórka

Na Piłsudskiego, jak są te sklepy, jak ten papierniczy, postawili ich pod mur, ci Żydzi byli boso, ich powyganiali z domów i tak do muru ich dostawili, a oni tak przy tym murze

No i tak jeździł, jeździł, jeździł, potem jak dostał się do tych junaków, on trochę umiał malować, no i wysłali go do Warszawy Niemcy, żeby kupił farby jakiejś, i on

się odbywało w tym gimnazjum, które dzisiaj Czartoryskiego jest, z tym że, jak mówiłem, przedtem było gimnazjum, to od 10 roku życia, a później po skróceniu, po

[…] Nie wiem jak powiedzieć, ale powiedziały tak, słyszałam, jeszcze moja mama opowiadali, że jak jest siedem córek, to jedna jest zmora, taki coś. Że siódma, to

Słowa kluczowe Puławy, dwudziestolecie międzywojenne, edukacja, cheder, szkoła powszechna, Henryk Adler, nauczyciele.. Szkoła powszechna Henryka Adlera

To były młode lata, człowiek nie myślał o niczym, tylko o koleżeństwie i nauce, to tak wspomnę, trochę może nieprzyjemnie dla [współczesnych] młodych, że wtenczas to