• Nie Znaleziono Wyników

Głos narrracyjny i opis

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Głos narrracyjny i opis"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Stefano Agosti

Głos narrracyjny i opis

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 78/2, 281-286

(2)

STEFA NO A G OSTI

GŁOS NARRACYJNY I OPIS

U sunięty niegdyś z g ram aty k n a rra c ji — zarówno z g ram aty k lin ear­ nych, syntagm atycznych, opartych na logice funkcji (Propp) lub na lo­ gice „możliwości n a rra c y jn y c h ” (Bremond), jak i g ram aty k nielin ear- nych, paradygm atycznych (Greimas), nastaw ionych na w ypracow anie ge- nera ty w n y c h reguł tek stu od jego w arstw y „głębokiej” (carré sém ioti-

q u e) aż do jego w arstw „antropom orficznych” i „pow ierzchniow ych” —

problem „tego, k tó ry m ów i” w powieści, w praktyce problem instancji (jednej lub wielu) w ypow iedzenia, w ydaje się obecnie skupiać na sobie zainteresow anie i badania semiologów (jak również przedstaw icieli dy­ scyplin pokrew nych, np. psychologii, filozofii języka i w ogóle k ry ty k i literackiej).

Od m om entu ukazania się słynnego a rty k u łu B enveniste’a — gdzie typologiom „d y sk u rsu ”, opartym na in stancjach w ypow iedzenia Podm io­ tu, w prow adzających do jego tk an k i pew ne specyficzne cechy, przeciw ­ staw ione zostały typologie „opow iadania” (lub „historii”) jako pozba­ w ione tych w łaśnie cech — od tego m om entu można było spotkać dodat­ kow e k ry te riu m „głosu” stosow ane do tego drugiego rodzaju typologii (typologii opowiadania), pewien dystans dyskursu [riserva di discorso], k tó ry naty ch m iast staw iał pod znakiem zapytania jego obiektywność, a w sk rajn y ch przypadkach neutralność; np. na początku frag m en tu z Balzaka przytoczonego przez B enveniste’a jako przykład typologii ję ­ zykowej bezosobowej, obiektyw nej, n eu traln ej:

A p r è s u n to u r de galerie, le jeu n e h o m m e r e g a r d a to u r à to u r le ciel e t sa m o n t r e , f i t un geste d ’im p a tien ce, e n t r a dans u n bureau de tabac, y a l l u m a u n cigare, se p o s a d e v a n t u ne glace e t j e t a u n r e g a r d su r son c o stu m e, u n pe u plu s riche que ne le p e r m e t t e n t en France les lois d u goût.

[O bszedłszy galerię, m łodzieniec s p o j r z a ł w niebo, a potem na zegarek, o k a z a ł gestem zn iecierp liw ien ie, w s t ą p i ł do trafik i tyton iow ej, z а к u

-{Przekład w edług: S. A g o s t i, Voce n a r r a tiv a e descrizione. W zbiorze: P r o ­

(3)

282 S T E F A N O A G O S T I

r z y ł tam cygaro, s t a n ą ł przed zw iercia d łem i z l u s t r o w a ł sw ój ubiór nazbyt, jak na p raw a fra n cu sk ieg o gu stu , b o g a ty .]1

Obecność w ostatn im zdaniu czasownika w czasie teraźn iejszy m — po całym szeregu czasow ników w czasie przeszłym dokonanym [passés

d é fin is] — w prow adza, ja k zauw aża B enveniste, „reflek sję au to ra nie

m ieszczącą się na płaszczyźnie opow iadania”.

Lecz dopiero w p racach B achtina, stosunkow o niedaw no pozyskanego dla k u ltu ry zachodniej, zostaje u stalo n y dialogowy i wielogłosowy sta ­ tu s powieści. P rzeciw staw iając m onologow em u i w ieloznacznem u p rzed ­ m iotow i słowa poetyckiego dialogowy i w ieloraki przedm iot słowa po­ wieściowego, B achtin m ógł określić powieść jako m iejsce krzyżow ania się w ielu dyskursów . Od przytoczonych w ypow iedzi postaci, do w ypo­ w iedzi oddanych w form ie m ow y pozornie niezależnej i niezależnej, aż do „głosów” n a rra to ra i „w ypow iedzi odau torsk ich”, powieść jest — i na ty m polega jej n ajb ardziej podstaw ow a cecha — ogrom nym splo­ tem w ypow iedzeń, k tó re obejm ują przedm iot (wszelki przedm iot)

dys-✓

kursu.

W ty m m om encie pow staw ał p roblem określenia w ram ach jak iejś szerszej definicji w ypow iedzenia w ogóle różnych typologii nadaw czych w powieści, jak rów nież określenia ich fu nkcji w sam ym trzonie n a r ­ racji.

Nie chcę tu ta j zbytnio uprzedzać tego, co na ten tem a t powie Co- sta n tin i 2. W ystarczy, jeśli w odniesieniu do naszego p robierzu zasygna­ lizuję, że do definicji w ypow iedzenia sform ułow anej przez G reim asa (na podstaw ie hipotezy B en v en iste’a), u jm u jącej je jako instancję m e­ diacyjną — lub środek um ożliw iający przejście — m iędzy w irtu a ln y m c h a ra k te re m langue i rea ln y m ch ara k te re m p a r o le 3, C ostantini doda­ je — w u zupełnieniu do tej definicji — pow stałe później tw ierdzenia teoretyczne i stosuje je do w ypow iedzenia jako „realizacji d y sk u rsu ” lub też „ujęcia w d y sk u rsie”, już bez fu n kcji przekształcania pierw o t­ nych jed no stek sem antycznych.

J a k w ażne są te tw ierdzenia w dziedzinie narratologii, widać jasno, gdy uśw iadom im y sobie, że in stan cja nadaw cza może tem u sam em u w y ­ pow iedzeniu nadać dokładnie przeciw staw ne w artości; lub też gdy po­ m yślim y, że na poziomie m a k ro s tru k tu r w ypow iedź N arrato ra, określo­ nego przez G reim asa jako „ a k ta n t w ypow iedzenia w ypow iedzianego”, jest w stanie pozbawić refe re n c ji d y sk urs opow iadania (np. techniki m e- ta n a rra c y jn e zastosow ane przez G ide’a, naw iązujące do niezw ykle w aż­ nego n u rtu prozy X V I- i X V II-w iecznej: Le Rom an bourgeois F u

re-1 H. B a l z a c , G a m b a ra . W: K o m e d i a l u d z k a XXI I . S tu d i a filo zofic zn e (II). P rzełożył J. R o g o z i ń s k i . W arszaw a 1964, s. 37.

2 [Inny rozdział w tej sam ej pracy zbiorow ej. — P rzyp is tłum .]

8 A . J. G r e i m a s, J. C o u r t e s , S é m io tiq u e . D ic tion n aire raisonné de la

(4)

tiè re ’a, K ubusia F atalisty D iderota i in n y c h 4), podczas gdy z drugiej stro n y może nadać statu s referencjalności historycznej dyskursow i-w y- powiedzi (np. pew ne frag m en ty G ide’a lub też przypadek Balzaka zana­ lizow any przez L. B o lzan )5.

Jeszcze jedno tw ierdzenie przem aw iające za hipotezą Bachtina: spla­ tan ie się w powieści lub wręcz synkretyzm rozm aitych instancji w ypo­ w iedzenia, tzn. różnych m iejsc nadaw ania dyskursu. P rzykład y na to by ły by niezliczone. W ystarczy pomyśleć o nakładaniu się poziomów w y­ powiedzeń w przypadku mowy pozornie niezależnej i niezależnej, które łączą płaszczyznę „w ypow iedzenia przedstaw ionego [enunciazione rap-

presentata ]” (Costantini), tzn. głos postaci, i płaszczyznę „wypowiedze­

nia wypow iedzianego [enunciazione enunciata]”, tzn. głos N arratora. Ale przede w szystkim trzeba tu pomyśleć o niektó rych jeszcze bardziej skom plikow anych przypadkach, gdzie do n akładających się wypow ie­ dzeń postaci i N arrato ra dochodzi jeszcze trzeci „głos” : głos Piszącego

[Scripteur] rozum ianego jako instancja wypow iedzenia form , a nie treści

(wypowiedzenie, które trzeba ująć na rów ni z konotacjam i fatycznym i w ypow iedzenia ustnego). Dlatego też o ile jedną z podstaw ow ych in sta n ­ cji w ypow iedzenia w powieści rep rezen tu je N arrato r, w ypow iadający treści tek stu tak w form ie dyskursu-opow iadania, jak i dyskursu-w ypo- w iedzi (interw encje w pierwszej osobie N a rra to ra ekstradiegetycznego), to drugą podstaw ow ą instancję reprezentow ać będzie Scripteur, będący w ypow iadaniem form y, tak na poziomie m anipulow ania treściam i (wiel­ kie i m ałe s tru k tu ry form alne dyskursu-opow iadania i dyskursu-w ypo- wiedzi), jak i na poziomie in terw en cji stylistycznych (różne rodzaje „fi­ g u r ”, retorycznych i stylistycznych, które są dla tek stu ch arak tery sty cz­ ne i które należy rozum ieć jako form y lub rodzaje „podpisu [signature]”: chcę zauważyć, że problem „podpisu”, tzn. zaznaczenia „własnego im ie­ n ia ” nie jest przedm iotem badań semiologów, stanow i natom iast jedną z a k tu aln y ch kw estii reflek sji i dociekań Derridy). Jed en tylko p rzy ­ kład: „monologi” w Pani Bovary, tzn. mowa pozornie niezależna i nie­ zależna włączona do w ypow iedzenia N arratora, są regularnie „ p rzety ­ k a n e ” („zaznaczone”) oznakam i w ypow iedzenia S cripteura : np. p o trójn y lub poczw órny ry tm okresu, stałe stosowanie variatio w połączeniach przyim kow ych, a w każdym razie spójnikowych, i t d . 6

Istnieje jed nak dalszy poziom „głębi”, na którym funkcjonuje w y ­ pow iedzenie w powieści. Je st to poziom, n a którym w ypow iedzenie nie

4 S. A g o s t i , Probierni del rom anzo: Gide e le esautorazioni del senso. W: A. G i d e , Opere. B om piani, M ilano 1974.

5 L. B o l z a n , A s p e t t i e fu nzio ni delVenunciazione nella „C om édie h u m a in e ”. W: L. B o l z a n , C. D o l l o G a g g i a t o , U enunciazio ne n a r r a tiv a in Balzac

e S tendhal. P resen tazion e di S. A g o s t i . Padova 1982.

8 S. A g o s t i , Tecnic he della rap p r e se n ta z io n e v e r b a l e in Flaubert. Il S aggia- tore, M ilano 1981.

(5)

284 S T E F A N O A G O S T I

w y stępuje ju ż w k ategoriach fikcji lub pozoru [simulacro] (w ypow ie­ dzenie N arrato ra), ani też zabiegów fo rm alny ch (wypowiedzenie S crip -

teura), w y b ijający ch w sk ra jn y c h p rzy pad k ach sam k ształt opow iadania,

lecz w kategoriach „bezosobowości” i „d y sta n su ”, o k tó ry ch świadczą — w łaśnie przez to, że nie dają się nikom u i niczem u przypisać — w łaśnie te w ypow iedzi niehom ologiczne z płaszczyzną opow iadania [récit], k tó ­ re ilu stru je p rzy k ład B alzaka przytoczony na początku. Je st to płasz­ czyzna, k tó rą C ostantini określa jako płaszczyznę W ypow iadającego i na k tó rej opierają się zarów no opow iadania w prow adzające różne postaci N a rra to ra (od hom odiegetycznego do ekstradiegetycznego, by p rzy to ­ czyć tylko dw ie postaci, odpowiednio najbliższą i najdalszą w stosunku do św iata przedstaw ionego), ja k i opow iadania tzw . „obiektyw ne” i „bez­ osobowe”.

T ak więc chodzi tu o kluczow y problem powieści, w określaniu k tó ­ rego ze zdum iew ającą zgodnością okazują się zbieżne zarów no teo rie B achtina (o k tó ry c h już w spom nieliśm y), jak i doskonały szkic na te n tem a t pióra M. B lanchot, zaty tu ło w an y La v o ix narrative. Jeśli dla B achtina problem n a rra to ra (tego, k tó ry pisze powieści) polega na „m ó­ w ieniu językiem kogoś inneg o”, na w prow adzaniu „w ypow iedzi kogoś innego w języ k u kogoś innego” 7, przez co „słowo w tej w ypow iedzi jest szczególnym słowem dw ugłosow ym ” 8, tzn. zaw ierającym w sobie dwa m iejsca n adaw ania (lub też podw ójne m iejsce nadaw ania), dla Blanchot, p rzy analogicznym ujęciu, ,,νοιχ n a rra tive” (którą odróżnia się od „voix

narratrice”, głosu N a rra to ra ) odpowiada a rty k u lac ji, przejściu od „ je ”

do „il” (od „ ja ” do „on”): tzn. przejściu od Podm iotu do N eutrum , od w iedzy do niew iedzy, od pam ięci do zapom nienia; przejściu, które w koń­ cu zawiesza nad opow iadanym i w ydarzeniam i „zdolność oddziaływ ania inną, obcą zdolności w yjaśniania (lub zaciem niania), rozum ienia (lub m y­ lenia się)” 9. W ypow iedzenie w powieści — „głos n a rra c y jn y ” (Blanchot) lub „słowo dw ugłosow e” (Bachtin) — im plikow ałoby, krótko m ówiąc, przez to, iż jest przejściem do inności, w yrażanie opierające się na tym , co nie w ypow iedziane, jako n a sw ej ch arak tery sty czn ej m odalności „aser­ ty w n e j”. Na tak ie w ypow iedzenie, na tak ie słowo, B lanchot daje p rzy ­ kład in re zaczerpnięty z niezw ykłej powieści M arguerite D uras Le Ra­

vissem en t de Lol V. S te in :

u n m o t - t r o u , creu s é en son c e n tr e d ’u n trou, de ce tr o u où to us les a utr es m o t s a u r a i e n t dû ê tr e e n ter rés. O n n ’a u r a it p a s p u le dire, m ais on a u ra it p u le fa i r e rés o n n er — im m e n s e , sa ns fin, u n gong vid e.

[słow o-p u stk a, w yd rążon e w środku przez pustkę, przez tę p u stk ę, w f k tó rej p o w in n y zostać pogrzeb an e w sz y stk ie in n e słow a. N ie m ożna b y go b yło w y

-7 M. B a c h t i n , E stetica e rom a n zo . E inaudi, T orino 19-79, s. 95. 8 I b i d e m , s. 133.

(6)

pow iedzieć, lecz m ożna b y w y w o ła ć jego rezonans — ogrom ny, bez końca, p u sty g o n g ]10.

Lecz w odniesieniu do takiego wypowiedzenia, do takiego słowa, moż­ na by rów nież w ysunąć definicję bardziej konkretną, w łaśnie na pod­ staw ie definicji w ypow iedzenia sform ułow anej przez G re im a s a n . Tak więc można by je zdefiniować jako projekcję w akcie mowy tego, co stanow i na zasadzie przeciw ieństw a „ja -tu -te ra z [je-ici-m a in ten a n t]” Podm iotu wypow iedzenia, tzn. stosując term inologię Greim asa, jako ope­ rację odłączenia [débrayage], której nie tow arzyszy — jedynie w y ją tk o ­ wo i, w sk rajn y ch przypadkach, przypadkow o — odw rotna operacja przy ­ łączenia [embrayage], rozum iana jako pow rót w wypow iedzeniu cech w ypow iedzianych treści subiektyw nych, k tó ry ch nie można przypisać żadnej szczególnej postaci N a rra to ra (cech „ ja -tu -te ra z ”).

Przechodzę do drugiego problem u, tzn. do kw estii opisu, k tó rą zre­ feru je Bolzan 12. Będę o ty m m ówił o wiele krócej, ponieważ chodzi tu o kw estię m niej złożoną, chociaż niezw ykle delikatną.

Również opisu nie biorą pod uw agę g ram atyki n arracji: nie wchodzi on w skład logiki akcji, nie zaw iera ośrodków [noyaux] (zazwyczaj nie m a w opisach tego czasu, k tó ry ch arak tery zu je no ya u: czasu przeszłego dokonanego). W ystępują jednak przypadki, k tóre przeczą takim założe­ niom, a któ re tylko rzekom o stanow ią anomalie. Opis jakiegoś m iejsca sporządzony przez osobę będącą w ruchu i zbliżającą się doń niew ątp li­ wie jest częścią akcji (będzie więc mógł zawierać również czasowniki w p e r fe c tu m : zobaczył, spostrzegł, itd.). Albo czy opis tarczy A chillesa podczas w ykonyw ania jej (cytow any przez G enette’a i pow tórzony przez M ieke B a l) 13, jest opisem, czy raczej dokładnym przedstaw ieniem w zwol­ nionym tem pie działań W ulkana?

W każdym razie, jeśli naw et b ran y pod uw agę przez gram aty k i n a r­

10 Ibid em , s. 565. Co do „tego, co n iew y p o w ied zia n e” w g ło sie narracyjn ym (lub — co na to sam o w ych od zi — przesłan ian ia oka panującego nad sceną), por. mój artyk u ł S ten d h a l e t la „g r a m m a i r e ” de l’é v é n e m e n t. „Strum enti critici” 47— 48, czerw iec 1982, s. 107— 128.

11 G r e i m a s , C o u r t e s , op. cit., s. 127: „Jeśli w yp ow ied zen ie jest polem zastosow an ia k o m p eten cji sem iotyczn ej, jest ono rów nocześnie i instancją u stan o­ w ie n ia podm iotu (w ypow iedzenia). M iejsce, które m ożna by nazw ać „ego, hic et

n u n c ”, jest, przed w yrażen iem go, sem iotyczn ie puste, a sem an tyczn ie (jako m ie j­

sce, w k tórym zbiera się sens i [dépôt]) przepełnione: to projekcja poza te in stan cje (przeprow adzana za pom ocą środków , które ok reślam y w spólną nazw ą odłączenia

[débrayage]) zarów no ak tan tów w yp ow ied zi, jak i w spółrzędnych czasow o-p rze-

strzen n ych , sta n o w i podm iot w yp ow ied zen ia przez od n iesienie do tego w sz y stk ie ­ go, czym on n ie jest; to przyw ołan ie tych sam ych k ategorii (za pom ocą środków n azyw an ych p rzyłączen iem [em bra yage]) , tak by pok ryw ały się z w yobrażanym m iejscem w yp ow ied zen ia, nadaje podm iotow i ilu zoryczn y status b y tu ”.

12 [Inny a rty k u ł w tej sam ej pracy zbiorow ej. — P rzypis tłum .]

18 M. B a l , Théorie de la descr ip tion: l’e x e m p l e de „ M adam e B o v a r y ”. W:

(7)

286 S T E F A N O A G O S T I

racji jedynie w sposób pośredni, opis jest w opow iadaniu konieczny. Mimo że nie zaw iera ośrodków, w y stęp u ją w nim (by raz jeszcze użyć term inologii B a rth e s’a) „oznaki”, nie tylko pozw alające określić p rzed ­ m ioty (ludzi lu b rzeczy), lecz w yznaczające i zapow iadające działania, a przez to w spółuczestniczące w logice biegu w ydarzeń. Ale jest coś w ię­ cej. J a k zostało to w ykazane przez M ieke Bal na przykładzie opisu Rouen w M adame B ovary 14, opis może zaw ierać w zalążku nieform aln y m odel sy tu acji ak tan tó w przedstaw ianej przez opowiadanie.

Mimo to tru d n e pozostaje u stalenie definicji opisu. Różne definicje tego term in u — k tó ry ch bardzo użyteczny przegląd daje M ieke Bal — okazują się w szystkie nie w ystarczające do ujęcia tego zjaw iska. Z p u n k ­ tu w idzenia narrato lo g ii, jak zauw ażyliśm y, za opis m ożna uznać w szyst­ ko to, co nie jest diegezą. Ale diegeza, ja k rów nież zauw ażyliśm y, może rozw inąć się, w ychodząc od opisu, lub n aw et być przezeń u w arun kow a­ na. Z p u n k tu w idzenia logiki H am on np. rozróżnia przew idyw alność lo­ giczną (diegezy) i przew idyw alność leksykalną (opisu), podczas gdy K laus przeprow adza rozróżnienie m iędzy zm iennością p redykatów (diegeza) a ich stałością (o p is)15.

Pom iędzy ty m i trzem a próbam i definicji m ieści się w yw ód Bolzan. Je śli diegeza je st m iejscem zm iany i przekształcania znaczeń (żywych istot i przedm iotów m artw ych), to opis jest natom iast m iejscem stałości sensu. Na nim opiera się tożsamość przedm iotu (lub żyw ej istoty) nie ograniczona do jego „praw dziw ości”. Pod ty m w zględem zastępuje — i teoretycznie neguje — to, czym jest d efinicja w stosunku do nazw y.

Nie wchodząc w szczegóły, o k tó ry ch będzie m ówiła sama z a in tere ­ sowana, chciałbym jed n a k zasygnalizow ać jed n ą im plikację. Będąc, w przeciw ieństw ie do definicji, rozszerzeniem znaczeniow ym nie o par­ ty m na „praw dziw ości” (a co n ajw yżej na praw dopodobieństw ie), opis przedm iotu (lub istoty) może nie różnić się od opisu jakiegoś innego przedm iotu lub innej istoty. Dwie odm ienne jednostki mogą w ten spo­ sób stanow ić podstaw ę opisów analogicznych, podobnych, jeśli nie iden­ tycznych. P odstaw a sensu (opis), k tó ra pow inna ustanaw iać ich odręb­ ność, pociąga w końcu za sobą przeciw ne skutki: w zajem nie utożsam ia je ze sobą.

J e st to p ra k ty k a stosow ana przez F lau b erta, w odniesieniu zarów no do rzeczy, jak i do postaci, p rzy k ład y jej przytoczyłem w m ojej pracy na tem a t tego au to ra 16. Opis sp ełniałby więc, w ty m i w podobnych przypadkach, zadanie c h a rak tery sty czn e dla poezji: u kierunkow anie na to, co nie w yodrębnione, lu b też innym i słow y „la quête du M êm e”.

P rzełożył P io tr S a lw a 14 I b id e m , s. 229n.

15 I b id e m , s. 182— 184.

Cytaty

Powiązane dokumenty

serw acji w odniesieniu do K siężyca daje jego terminator (linia, gdzie przylegają do siebie oświetlona przez Słońce i nie ośw ietlona część tarczy). Istnienie

Krążą pogłoski, że Spandawa, gd zie się znajduje większość uzbrojonych robotników, jest osaczona przez Reichswehr.. W Króiewcu postanowił w ydział socyalistyczny

Do łańcucha karpackiego należą najwyższe góry w Polsce: Tatry, ciągnące się około 60 kilometrów wzdłuż od zachodu na wschód, a w szerz liczą około 20

Pies bardzo się przestraszył, nie wiedział co się z nim stało.. Król Julian wrócił z polowania i udał się do

Na przełomie grudnia i stycznia mieszkańcy Dziećkowic będą mogli się podłączyć do kanalizacji.. Cena za odprow adzenie ścieków do miejskiej kanalizacji ma być

rająca ocenę „wojny z Polską nie jako odosobnionego zadania Frontu Zachodniego, ale zadania centralnego całej Rosji robotniczo-chłopskiej”77. Tak więc musiało minąć

dziaiy pieniężne dla obywateli brytyj- 3) Drastyczne obcięcie importu luksu- skich, wyjeżdżających zagranicę, będą sowago z krajów o mocnej walucie. Również

Jest jednak i druga wątpliwość, a miano- wicie, jak należy wykładać zapis, iż je- żeli czyn zawiera znamiona przestępstwa – przedawnienie odpowiedzialności zawo- dowej