• Nie Znaleziono Wyników

Żółw i huśtawka, czyli dzieciństwo na ulicy Żeromskiego - Barbara Szczepińska Kubicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Żółw i huśtawka, czyli dzieciństwo na ulicy Żeromskiego - Barbara Szczepińska Kubicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

BARBARA SZCZEPIŃSKA-KUBICZ

ur. 1937; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Projekt "Pszczelarstwo na Lubelszczyźnie. Nieopisana historia - Rzeczpospolita Pszczelarska", Longin Szczepiński, dzieciństwo, ulica Żeromskiego, zabawa, zwierzęta

Żółw i huśtawka, czyli dzieciństwo na ulicy Żeromskiego

Bardzo, bardzo [szczęśliwe było], ja wspominam swoje dzieciństwo w sposób… no chyba tak powinno wyglądać dzieciństwo. Był duży ogród, byli dziadkowie.

Dziadkowie mieszkali osobno, bo to był dosyć duży dom. Oddzielne mieszkanie my mieliśmy, ale wszyscy razem [byliśmy]. A tata, to jeszcze był taki, że strasznie chyba nas kochał, bo myśmy wszystko mieli, nawet sarenkę i żółwia, i rybki - w ogrodzie to wszystko było zrobione, i jeszcze przewspaniałą huśtawkę mieliśmy... To była huśtawka taka z dwoma ławkami i tylko nogami się ruszało. No fantastycznie się huśtało. U nas dzieci z całej dzielnicy Dziesiątej, bo ja tam mieszkałam, przylatywały do tej huśtawki i rodziców przyprowadzały, żeby zobaczyć, bo może oni też taką będą mieli, ale nigdy nikt takiej nie miał. Także dzieciństwo to naprawdę wspaniałe było.

Łaziły te żółwie. Robiły drogę, ja pamiętam, rano tatuś nas wołał, bo ja na przykład byłam bardzo ciekawa tych wszystkich rzeczy, robaków, glist, ja się tego nie brzydziłam. I te żółwie zostawiały taką drogę w marchewce, w pietruszce i tatuś łapał, i zrobił taką klatkę, a później chodziły same, tylko wszystkie dziury w ogrodzie, do sąsiadów były pozatykane i on sobie łaził, parę lat tego żółwia pamiętam.

Tam niedaleko Żeromskiego wówczas, teraz tam jest chyba dzielnica mieszkaniowa, była wojskowość i to były olbrzymie tereny zielone. Tam nikt nie chodził, bo nie wolno było chodzić. Tam kilka bloków jakichś stało, czy może ja bym to nazwała baraki - dla tej wojskowości, i zamurowane wszystko, zagrodzone, a to kawałeczek, to sobie przeszedł żółw jak mu się podobało akurat być w tym ogrodzie. Miłe było dzieciństwo, sympatyczne.

(2)

Data i miejsce nagrania 2016-06-23, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota, Bożenna Jasińska

Transkrypcja Karolina Szczepańska-Jeremicz

Redakcja Karolina Szczepańska-Jeremicz

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Miałam brata i siostrę [jednak] tylko ja chodziłam z tatą do pasieki, ale jakoś tak inaczej się to życie ułożyło później.. Jak dorosłam, to poszłam zupełnie w

Mój dziadek, nauczyciel, po przejściu na emeryturę kupił sobie tenże dom na Żeromskiego i kupił z pół domu na Królewskiej, ze swoim rodzonym bratem.. Że ich było na

Huk alarmu pamiętam, głos alarmu i jak mnie ciotka brała na ręce, chociaż ja już byłam no spora, prawda, i tatuś zrobił w ogrodzie schron.. I do tego schronu się

Potem nasz laborant, pracujący w szalenie trudnych warunkach Jan Trembecki, okazał się być znakomitym fotoreporterem.. Ryzykował różnymi sytuacjami, w których mógł

Przez rok czasu nie byłam w stanie przeczytać protokółu zeznań mego stryjka – właśnie tego lekarza, najmłodszego ojca brata, zresztą który po śmierci babci wychował się u nas

Maszyniści zaczynają kręcić się niespokojnie, Wicio nie wie, co robić, koledzy za kulisami już stoją po wiedzą, że jest numer, już trzęsą się kulisy. Biedny Lisowski, nie wie,

Przez cały czas mniej albo więcej uli tata miał, chodził przy nich, opiekował się nimi.. Wręcz można powiedzieć, że

No, ale jak się odżywiali, czym ich karmili… Ten okres więzienia to był [19]49 rok, wtedy kiedy był cud w Katedrze, 3 lipca, i po tym cudzie aresztowali masę księży, i do