• Nie Znaleziono Wyników

Historia domów na ulicy Żeromskiego i Królewskiej w Lublinie - Barbara Szczepińska Kubicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Historia domów na ulicy Żeromskiego i Królewskiej w Lublinie - Barbara Szczepińska Kubicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

BARBARA SZCZEPIŃSKA-KUBICZ

ur. 1937; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Projekt "Pszczelarstwo na Lubelszczyźnie. Nieopisana historia - Rzeczpospolita Pszczelarska", Longin

Szczepiński, ulica Żeromskiego, dom rodzinny, sprzedaż domu, rodzina, ulica Królewska 4

Historia domów na ulicy Żeromskiego i Królewskiej w Lublinie

Dom [rodzinny] istnieje, z tym że już tam nikogo nie ma z naszej rodziny. Tam się kłócą teraz właściciele, bo każdy kupił sobie kawałek tego domu. A stąd wiem na bieżąco, bo w grudniu, jedni sąsiedzi, ci lokatorzy, którzy jeszcze za moich czasów tam mieszkali, to starają się o własność, żeby to była ich własność przez zasiedzenie, jak to się nazywa… Po dwudziestu latach. I myśmy byli wzywani do sądu, czy mamy tam coś przeciwko temu, ale sprawa nie doszła do skutku, bo nie znaleźli jednego z potomków, który jest w Chinach i sprawę odroczyli, aż się z nim porozumie. Wątpię, ale może sąd ma takie możliwości. I właśnie ci sąsiedzi opowiadali co tam się dzieje.

Wszystkie mieszkania stoją puste, tylko ich mieszkanie na dole, to jest dwa, trzy pokoje z kuchnią i oni o to walczą. A chałupa stoi pusta i tylko oni mają problemy, bo ostatnio ciekł dach, no nie do nich przeciekał, ale [sąsiad] mówi, [że jak] będzie ciekło, to przez mieszkanie przyjdzie do nich. Tak, że to stoi po prostu i niszczeje.

Nas nie było stać na to. Myśmy się nie dorobili, ani mój tata, ani moja mama, na tyle żeby nam zostawić spadek i żebyśmy mogli sobie zostawić ten dom. Była nas trójka, sprzedało się za bezcen, bo to akurat ta inflacja taka straszna była, jak myśmy to sprzedawali. To już tak jako ciekawostkę powiem, że za pieniądze, które miałam wpłacone na książeczkę po sprzedaży mieszkania, to mój syn sobie później kupił oryginalne adidasy. Nie do pomyślenia, nie do pomyślenia. Dorobek życia dziadków moich, no i włożona praca rodziców - i mój syn miał adidasy... Także to beznadzieja.

Mój dziadek, nauczyciel, po przejściu na emeryturę kupił sobie tenże dom na Żeromskiego i kupił z pół domu na Królewskiej, ze swoim rodzonym bratem. Że ich było na to stać. To ten pierwszy dom przy Bramie Krakowskiej. Teraz nie wiem co tam jest. Wina czy coś. Królewska 4. Że było go stać. No który nauczyciel teraz kupi sobie… A mój dziadek był na wsi - bo Olbierzowice to była wieś - kierownikiem szkoły. I kupił sobie. No ale nic tam nie można… tam robiła się ruina z tego. To było

(2)

objęte zabytkiem, nic nie można było zrobić. Zresztą nikt z nas nie miał pieniędzy, to żeśmy to sprzedali. To z tej Królewskiej chociaż parę groszy dołożyłam synowi, żeby sobie mieszkanie kupił. Ale Żeromskiego, to poszło na zmarnowanie zupełnie. No ale takie były czasy. Nie można sobie wyrzucać tego, prawda.

Data i miejsce nagrania 2016-06-23, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota, Bożenna Jasińska

Transkrypcja Karolina Szczepańska-Jeremicz

Redakcja Karolina Szczepańska-Jeremicz

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Oczywiście, rozwód cywilny wzięli, a początki wyglądały tak.: on jako wojskowy pojechał do swojej parafii, położył pistolet księdzu: „Mam dostać metrykę, że

Z Lubartowskiej wyjeżdża amerykański produkt –czołg „Sherman” I ten „Sherman”widzi, że one się palą i kamienice się palą, robi ostry skręt w kierunku

To był taki kulawy woźny, wchodzi blady jak trup, podchodzi do profesora i coś mu szepcze, a profesor mówi: „Czy na sali jest kolega Machnicki?” Ja wstaje, myślę sobie co

Jednego dnia, w jasny dzień, o dwunastej, o pierwszej w dzień ja jestem w domu, bo jak tylko mogłeś być w domu, to siedziałeś, nie wychodziłeś na ulicę, bo

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W..

A tata, to jeszcze był taki, że strasznie chyba nas kochał, bo myśmy wszystko mieli, nawet sarenkę i żółwia, i rybki - w ogrodzie to wszystko było zrobione, i jeszcze

Pamiętam do dzisiaj zapach więzienia, nie wiem dlaczego, widocznie był bardzo specyficzny, no i później obcą osobę znowu za jakąś kratą - okazało się że to jest mój

Cały czas właśnie pamiętam, że to była przyjaźń, a już później, jak już nie było mojego taty i pana Jasińskiego, to mama jeszcze przychodziła… [Mamy się