• Nie Znaleziono Wyników

"Facta ficta" : z zagadnień dyskursu historii

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share ""Facta ficta" : z zagadnień dyskursu historii"

Copied!
112
0
0

Pełen tekst

(1)

'

„ FACTA FI СТА

Z zagadnień dyskursu historii

a

Uniwersytet Śląski

Katowice 1992

(2)
(3)

„Facta Ficta”

Z zagadnień dyskursu historii

(4)

Prace Naukowe Uniwersytetu Śląskiego

w Katowicach

nr 1239

(5)

„ FACTA FI СТА"

Z zagadnień dyskursu historii

pod redakcją

Wojciecha Kalagi i Tadeusza Sławka

Uniwersytet Śląski

Katowice 1992

(6)

Redaktor serii: Historia Literatur Obcych Aleksander Abłamowicz

Recenzent Andrzej Kopcewicz

Projekt okładki

(na motywach Williama Bake’a) Halina Lerman

Redaktor

iv e u a iu u i , I

Barbara Konopka Q

i *

Redaktor techniczny ‘flL -

Włodzimierz Dobrzański

K orektor

Lukrecja Wawrzyczek

Copyright © 1992 by Uniwersytet Śląski Wszelkie prawa zastrzeżone

Wydawca Uniwersytet Śląski

ul. Bankowa 14, 40-007 Katowice

Wydanie I. Nakład: 400 + 30 eg/. + 25 nadb. Ark. druk.

6,5 + wklejka. Ark. wyd. 10,0. Przekazano do drukami w październiku 1991 r. Podpisano do druku i druk ukończono w maju 1992 r. Papier offset, kl. III, 70 x 100.

70 g.

Zam. 1351-K-91 Cena zł 15000,

Cieszyńska Drukarnia Wydawnicza ul. Pokoju 1, 43-400 Cieszyn

ISSN 0208-6336 ISBN 83-226-0403-3

(7)

SPIS TREŚCI

Don E. Wayne:

Nowy historycyzm 7

Tadeusz Sławek:

Morze i ziemia. Dyskursy historii 23

Tadeusz Rachwał:

Instytucja zapomnienia (o starym i nowym) 55

Andrzej Wicher:

Myślenie o czasie w Utopii Thomasa M ore’a 81

(8)
(9)

Nowy historycyzm

W momencie pisania niniejszego artykułu kierunek w krytyce literackiej określany obecnie mianem nowego historycyzmu ma za sobą prawie dziesięć lat.

Przedstawił on już swoje deklaracje programowe, a także zrodził liczne komen­

tarze i wywołał sporo kontrowersji. Zaproponowana przeze mnie lista dalszych lektur jest jedynie fragmentaryczna. Rozmiary niniejszego artykułu nie pozwalają na prześledzenie wcześniejszych losów terminu „historycyzm”, ale uwadze czytelnika polecam artykuł Maurice’a Mandelbauma zamieszczony w pochodzą­

cej z 1967 roku edycji Macmillan Encyclopedia o f Philosophy1. W obecnie zaistniałym kontekście historycznym, kiedy to doświadczenie i teoria połączyły się, by skutecznie podważyć tak wiele dawnych założeń dotyczących kultury i cywiliza­

cji, zadanie krytyka wydaje się polegać na przedstawieniu znaczenia tego najnowszego nurtu w krytyce historycznej nie tylko w odniesieniu do dawniejszych historycyzmów, ale również w odniesieniu do innych praktyk istniejących dzisiaj.

Aż do chwili obecnej nowy historycyzm był kierunkiem związanym głównie z ośrodkami akademickimi w Stanach Zjednoczonych, wobec czego moje uwagi będą przede wszystkim odnosić się do tego kontekstu. Wcześniej już pisałem o odmiennych społecznych i politycznych uwarunkowaniach, które pomagają wyjaśnić rozbieżności występujące w rodzaju krytyki kulturowej wytworzonej przez nowy historycyzm w Stanach Zjednoczonych i kulturowy materializm w Wielkiej Brytanii, któremu przewodzi Raymond Williams2. W celu dokład­

niejszego umiejscowienia nowego historycyzmu w historii chciałbym tutaj rozważyć jego status w odniesieniu do dekonstrukcjonizmu jako rywalizującej postmodernistycznej praktyki krytycznej. Zarówno nowy historycyzm, jak

1 Macmillan Encyclopedia o f Philosophy. Vol. 4. New York and London, McMillan 1972, s. 22—25.

2 D. E. W a y n e : Power, Politics, and the Shakespearean Text: Recent Criticism in England and the United States. In: Shakespeare Reproduced: The Text in History and Ideology. Eds. J. E.

H o w a r d , M. F. O ’ C o n n o r . New York and London, Methuen 1987, s. 47—67.

(10)

i dekonstrukcjonizm są spokrewnione z rozległą dziedziną krytyki wchodzącej w zakres krytyki feministycznej, która to stanowi jedną z dominujących sił w najnowszej krytyce amerykańskiej. W każdym jednak wypadku związek z feminizmem, charakteryzując się zarówno życzliwością, jak i zaborczością, jest złożony i jest to złożoność, która wykracza poza zakres niniejszego eseju3.

Gdybym miał uzasadnić akcent, jaki kładę na dekonstrukcjonizm i nowy historycyzm, wykluczając tym samym inne dyskursy krytyczne, zwróciłbym po prostu uwagę na fakt, iż właśnie te szkoły krytyki (oraz istniejące między nimi przeciwieństwa) zostały uprawomocnione przez uczonych, których głos jest szeroko uznawany jako autorytet przemawiający w imieniu instytucji krytyki literackiej w USA. Ten stan studiów literackich został obwieszczony z samego szczytu oficjalnych struktur przez J. Hillisa Millera w jego prezydenckim przemówieniu wygłoszonym w 1986 roku do M odern Language Association.

Został on również przedstawiony w środkach masowego przekazu. Tak też

„Newsweek” kończył swój reportaż o najświeższych odkryciach dotyczących wczesnych antysemickich artykułów Paula de M ana pisanych dla kolaboranc- kiej belgijskiej gazety, stawiając znak równości między dekonstrukcjonizmem i nowym historycyzmem. „Newsweek” opiera się w głównej mierze na auto­

rytecie profesora Fredericka Crewsa, któremu przypisuje się twierdzenie, „iż w nowym historycyzmie istnieje więcej dekonstrukcjonizmu” aniżeli tylko jego ślad, co jest powodem, dla którego tradycyjni humaniści żywią nadzieję, że kierunek ten również sam się zdekonstrukcjonuje w ślad za kompromitacją de M ana”4. Profesor Crews wyraża pragnienie, które jest najprawdopodobniej szeroko rozpowszechnione wśród tradycjonalistów. Biorąc jednak pod uwagę zaniepokojenie okazywane przez samych dekonstrukcjonistów rzekomym

„przemieszczeniem z języka w historię”5, można podejrzewać, iż walka o domi­

nację pomiędzy przeciwnymi sobie tradycjami w dziedzinie studiów literackich w Stanach Zjednoczonych jest już w toku.

Jak sugeruje D. A. Miller w dyskusji z J. Hillisem Millerem, tego typu debaty często bywają „fałszywe (bo lustrzane”); to znaczy, że jedna z krytycznych ortodoksji dąży do ożywienia własnego obrazu za pośrednictwem konstruowa­

nia swojego przeciwnika jako człowieka uporządkowanego, „który następnie musi zostać — ponieważ na tym wydziale nigdy nie można być dość ostrożnym

3 Zob. L. E. B o o s e : The Family in Shakespeare Studies', lub Studies in the Family o f Shakespeareans; lub: The Politics o f Politics. „Renaissance Quarterly” 1987, N r. 40, s. 707—742;

C. Th. N e e l y : Constructing the Subject: Feminist Practice and New Renaissance Discourses.

„English Literary Renaissance” . 1988, Nr. 18, s. 5— 18; J. N e w t o n : History as Usual?: Feminism and the New Historicism. „Cultural Critique” 1988, Nr. 9, s. 87— 121.

4 „Newsweek” 1988, s. 63.

5 J. H. M i l l e r : Presidential Adress 1986: The Triumph o f Theory, the Resistance to Reading, and the Question o f the Material Base. „PM LA ” Nr. 102, s. 283.

(11)

— «doprowadzony do porządku«”6. Polemiki tego rodzaju, poza przed­

stawianiem zniekształconego obrazu przeciwnika, sprowadzają kontrowersje kulturowe do rywalizacji zawodowej, a działając w ten sposób, przyczyniają się do rozmywania istotniejszych sporów o większej doniosłości społecznej. W rezul­

tacie owa polaryzacja oraz uproszczenie nowego historycyzmu i dekonstrukc- jonizmu mogą doprowadzić do przedwczesnego wyczerpania niewątpliwego potencjału, za którego pomocą obie te krytyczne orientacje, służąc jako

„kontrdyskursy” , mogłyby „znieść ogólnie przyjęte oceny podstawowych funkcji społecznych”7. Ponadto owe „polaryzujące” debaty, szczególnie gdy zaangażowane są w nie osoby piastujące w instytutach cieszące się autorytetem stanowiska, rzucają takie światło na całą dziedzinę studiów literackich i kulturo­

wych, które usuwa w cień wszystkie praktyki krytyczne, różniące się od tych wymienionych przez samych dyskutantów.

Wspomniawszy o tego typu niebezpieczeństwach, sądzę, iż warto zastanowić się przez chwilę, dlaczego w co najmniej kilku bieżących szkicach prezentujących stan sztuki krytyki literackiej w USA, dekonstrukcjonizm i nowy historycyzm zajęły wobec siebie stanowiska biegunowe. Pomijając jednak wyjaśnienia socjologiczne, sukces zarówno dekonstrukcjonizmu, jak i nowego historycyzmu można przypisać faktowi, iż zauważa się w nich różne, obecnie nawet kon­

kurujące z sobą gałęzie tej samej tradycji formalistycznej, która w obecnym wieku zdominowała badania literackie w Stanach Zjednoczonych. Dekonstrukc­

jonizm najczęściej widziany jest w tym świetle. Mimo to, chociaż ostatnie przemieszczenie w historię może stanowić reakcję przeciwko poststrukturalis- tycznym wersjom formalizmu literackiego, dzieło najbardziej wpływowych badaczy z dziedziny nowego historycyzmu również wywodzi swój autorytet po części z tego, co Alan Liu nazywa — w wiele mówiącym tytule swojego (wkrótce mającego się ukazać) eseju — „siłą formalizmu” .

„Nowe” historycyzmy były obwieszczane już wcześniej, a nawet teraz istnieje co najmniej kilka wersji nowego historycyzmu. O ile wiem, w najnowszym użyciu termin „nowy historycyzm” nie funkcjonuje jako określenie szkoły czy też jednolitej teorii historii kultury. Wyznacza raczej dosyć zróżnicowane pole badań o pewnych wspólnych właściwościach. Zakres tych prac obejmuje rodzaj krytyki literackiej, która zajmuje się przede wszystkim rolą, jaką odgrywają lokalne polityczne i społeczne konteksty w rozumieniu tekstów literackich, rodzaj historii kultury będącej pod wpływem prac z zakresu antropologii symboli, a w szczególności prac prowadzonych przez Clifforda Geertza,

6 D. A. M i l l e r : The Wrong Man: A Response to J. Hillis M iller’s Reply. „ADE Bulletin” 1987, Nr. 88, s. 58.

7 R. T e r d i m a n: Is There A Class in this Class? In: The New Historicism. Ed. H. V e e s e r.

New York and London, Routledge, 1989, s. 229.

(12)

spokrewniony rodzaj studiów kulturowych podkreślający „historię widzianą od dołu” w stylu szkoły kronikarzy historyków społecznych oraz kilka rodzajów krytyki kulturowej, które niejasno nawiązują do teorii marksistowskiej i feminis­

tycznej, ale najczęściej wywodzą się z dzieła Michela Foucault poświęconego historii instytucji, historii seksu i historii podmiotowości. W arto tu wyróżnić kilka charakterystycznych dla tych kierunków cech metodologicznych:

1) przejście od idei do relacji siły jako podstawowych jednostek analizy i interpretacji w historii kultury, co prowadzi do położenia akcentu na takich zagadnieniach, jak patronat, władza patriarchalna i jej uprawomocnienie, rola kultury w formowaniu dzisiejszego państwa narodowego, wyznaczanie szczegól­

nej roli produkcji literackiej i autorstwu we współczesnej kulturze, zarysowanie oddzielnych domen dla przestrzeni prywatnej i publicznej; 2) skłonność do odrzucania hierarchii i dychotomii pomiędzy tekstami różnego gatunku (kano- niczne/niekanoniczne; kultura elitarna/kultura masowa; dokument/fikcja);

3) założenie, iż w danym momencie historycznym różne rodzaje dyskursu (takie jak: prawo, teologia, filozofia moralna, kartografia, chorografia, choreografia,

kostium, scenografia, różne dziedziny wiedzy) są rzadko autonomiczne oraz że dzięki studiowaniu przenikalnych granic dyskursów istotnych dla danej dziedzi­

ny kultury badacz może stać się świadom pojemniejszych kodów ideologicznych porządkujących cały dyskurs w danej kulturze; 4) symptomatyczne odczytywa­

nie tej szerszej dziedziny kulturowej za pomocą środków i strategii retorycznych, a w konsekwencji odrodzenie zainteresowań historią retoryki, jednakże bardziej z punktu widzenia krytyki aniżeli jedynie opisu8; 5) związane z wymienionymi główne założenie, iż dyskurs oraz reprezentacja tworzą świadomość zamiast ją tylko odzwierciedlać czy wyrażać, a co za tym idzie, iż kultura jest w historii siłą aktywną. Przedstawione cechy metodologiczne reprezentują, w moim mniema­

niu, niektóre spośród bardziej wyrazistych cech nowego historycyzmu.

Można by dowodzić, iż wiele spośród tych cech zaznaczyło już swoją obecność we wcześniejszej tradycji Geistesgeschichte, tradycji historii intelektual­

nej (to jest historii idei czy też poglądów na świat wyrażonych w takich instytucjach kultury, jak: religia, prawo, systemy polityczne, poezja, sztuka).

Istnieje jednak co najmniej jedna podstawowa cecha, ze względu na którą najnowszy rodzaj historycyzmu powinien być odróżniony od poprzednich.

W większości prac identyfikowanych jako przynależące do nowego historycyz­

mu wyczuwa się nieobecność tego rodzaju przekonania, jakie rządziło we wcześniejszych odmianach krytyki historycznej. W swojej pochodzącej z 1972 roku książce, zatytułowanej Toward a New Historicism, która wyprzedziła

8 Zob. F. W h i g h a m: Ambition and Privilege: The Social Tropes o f Elizabethan Courtesy Literature. Berkeley, University of California Press 1984; V. K a h n : Rhetoric. Prudence and Skepticism in the Renaissance. Ithaca, Cornell University Press 1985.

(13)

najnowsze użycie tego terminu, Wesley Morris wyróżnia cztery główne nurty tradycyjnego historycyzmu: 1) metafizyczny — wywodzący się z transcendentalnej filozofii Hegla — zgodnie z którym to nurtem dzieło literackie rozumiano jako poetyckie wyrażenie chwili w rozwijającej się narracji historii jako samorealizacji absolutu; 2) naturalistyczny czy pozytywistyczny, zgodnie z którym tekst literacki traktowano jako medium, za pomocą którego dana epoka historyczna mogła być oglądana przez badacza przyjmującego rolę naukowego obserwatora; 3) narodo­

wy — stanowiący relatywistyczny wariant historycyzmu metafizycznego, według którego dzieło literackie wyrażało ducha narodowego danej kultury czy rasy;

4) estetyczny, który odbiega od pozostałych, widząc w dziele literackim nie odzwierciedlenie czy wyrażenie istniejącego stanu kultury, ale sposób tworzenia znaczeń i wartości kulturowych9. Niezależnie od poszczególnych różnic pomiędzy nimi, wszystkie te odmiany historycyzmu — a dodałbym jeszcze wersję „nowego historycyzmu” , którą próbował przedstawić Morris — pociągały za sobą przekonanie, iż poezja albo odzwierciedla, albo wyraża podmiot, jakim jest człowiek, bez względu na koncepcje dotyczące natury owego podmiotu. Akt poetycki wyrażał, ilustrował bądź dramatyzował stadium w historii świadomości albo też ludzkiej działalności, czy to z punktu widzenia jednostki, czy grupy10. We wszystkich swoich tradycyjnych formach historycyzmu przynależał do tej lub innej narracji nadrzędnej, która rządziła interpretacją poszczególnych aktów prozators­

kich i poetyckich. To właśnie owa oczywista nieobecność tego typu narracji albo też pewne zażenowanie jej przeciągającą się obecnością charakteryzuje znaczną część krytyki utożsamianej dzisiaj z nazwą „nowy historycyzm” .

Istnieją, oczywiście, godne odnotowania wyjątki, do których zaliczają się krytycy, których praca stoi na granicy marksistowskiej koncepcji ludzkiej działalności, czy też krytycy, których pogląd na podmiot w historii jest zgodny z humanizmem liberalnym. Jeśli jednak tradycyjny historycyzm przynależy do narracji nadrzędnej — co Roy Harvey Pearce, jeden z najbardziej nieustępliwych przedstawicieli historycyzmu bez żenady określa w tytule swojej najnowszej publikacji jako gęsta humanorum — to krytycy związani z historycyzmem świeższej daty wzdragają się raczej przed otwartymi twierdzeniami o skuteczno­

ści podmiotu ludzkiego jako sprawcy historii. Krytycy zaangażowani w nowy historycyzm unikają eschatologicznych czy też teleologicznych konotacji ter­

minu „historia” . Zgodnie z innymi przejawami kultury postmodernistycznej, podmioty ludzkie są traktowane przez wielu z tych badaczy raczej jako funkcje w strukturalnym zbiorze praktyk kulturowych w określonym momencie tego, co

9 W. M o r r i s : Toward a New Historicism. Princeton, Princeton University Press 1972, s. 9— 12.

10 F. J a m e s o n : The Political Unconscious: Narrative as a Socially Symbolic Act. Ithaca.

Cornell University Press 1981, s. 26—27.

(14)

wciąż jeszcze definiuje się mianem „historia” , terminem, którego referent niechętnie bywa określany. Aczkolwiek zapewne mniej zdecydowani niż wcześ­

niejsi historycy kultury co do dokładnego znaczenia terminu „historia” , przedstawiciele nowego historycyzmu są generalnie bardziej świadomi faktu, iż historiograf nigdy nie opisuje czy nie odzyskuje jedynie przeszłości, ale jest zaangażowany w jej konstruowanie. Ze względu, jak sądzę, na destabilizujący wpływ, jaki poststrukturalizm wywarł na historiografię oraz na epistemologię w ogóle, najnowsza krytyka historyczna wyjawiła stopień, w jakim odczytanie przeszłości jest konstrukcją ideologiczną zapośredniczoną przez pragnienie albo dążność do określenia siebie w teraźniejszości. Jednakże przyznanie, iż historia zawsze do pewnego stopnia stanowi konstrukturę ideologii, nie jest w żadnej mierze stwierdzeniem, iż jest ona wobec tego fałszywa. K onstrukt ów, jakkol­

wiek intencjonalny ze względu na subiektywność historyka, jest również ograniczony materialnością tekstów źródłowych przez niego wybranych (mam tu na myśli takie bezpośrednie ograniczenia nałożone na czytanie — a co za tym idzie, na świadectwa historyczne — jak: styl, składnia, ortografia, typografia, sposób publikacji oraz rozpowszechniania). Już same te teksty noszą w sobie ślady historii subiektywności jako takiej w danej kulturze — stąd na nowo zainteresowanie historią retoryki i retoryczną analizą wszystkich rodzajów piśmiennictwa, łącznie z samą historiografią11.

Zasada, iż praktyki kulturowe często pociągają za sobą konflikt i sprzecz­

ność, stanowi kolejny czynnik wyróżniający bieżący nurt krytyki historycznej spośród poprzednich. Większość wcześniejszych orientacji historycznych pod­

kreślała jednoczącą funkcję kultury. Nawet tam, gdzie pozwolono, by wielo- rakość zaistniała, krytyk historyczny zazwyczaj w końcu sprowadzał to, co mnogie, do pojedynczego Geist wieku, narodu, cywilizacji czy rasy bądź

— kierując się bardziej empiryczną, pozytywistyczną metodą historyczną — do ściślej zdefiniowanego, chociaż wciąż jeszcze jednolitego, politycznego czy też społecznego zdarzenia, działania, grupy społecznej itd., bądź też — w dzie­

dzinie literatury — do takiego pojęcia jak „styl epoki” . Owa skłonność do zawierania mnogości w wyższej jedności, do wpisywania różnicy w tożsamość, ujawniła się szczególnie w pracy amerykańskich historyków kultury i jest, bez wątpienia, przykładem zakorzenionej strategii amerykańskiej ideologii, polegającej na „przedstawieniu [pluralistycznej] interpretacji jako środka godzenia rozbieżności zapatrywań”12. Przedstawiciele nowego historycyzmu — przeciwnie:

11 H. V. W h i t e: Historicism, History, and the Figurative Imagination. In: Tropics o f Discourse:

Essays in Cultural Criticism. Baltimore, Johns Hopkins University Press 1978, s. 105— 106.

12 S. B e r c o v i t c h : Hawthorne’s А -Morality o f Compromise. „Representations” 1988, Nr. 24, s. 1—27.

(15)

często są głęboko zainteresowani sposobem, w jaki różne rodzaje dyskursu wzajemnie się krzyżują, zaprzeczają, destabilizują, unieważniają i modyfikują.

Prawda, że w pracach niektórych przedstawicieli nowego historycyzmu analiza takiej złożonej struktury wzajemnie powiązanych dyskursów i praktyk zostanie w końcu sprowadzona do ideologicznej dominanty. Celem studiów historycznych tego typu jest ukazanie, w jaki sposób dominująca ideologia pozwoli rozwijać się dyskursom alternatywnym, by w końcu przywłaszczyć sobie ich witalność i pohamować ich opozycyjne siły (najczęściej przy tej okazji cytowany jest Goldberg oraz esej G reenblatta Invisible Bullets13). Kierunek ten spotkał się z szeroką krytyką14, również ze strony wybitnych przedstawicieli nowego historycyzmu15. Jednakże nawet gdy sprzeczności zostają rozwiązane, a siły wywrotowe ponownie wchłonięte przez ideologię dominującą, nowy historycyzm położy akcent nie na tryumfie jednego zbioru idei i wartości nad innymi, ale raczej na tych strategiach i taktyce, które sprawiają, iż hierarchie zostają zachowane, a władza, jakkolwiek zmodyfikowana, ponownie zostaje zapewniona. To przesunięcie akcentu widać już w pracach poprzedzających nowy historycyzm, a poświęconych renesansowej kulturze dworskiej16, chociaż jeszcze nie w sposób, który ukazywałby wpływ teorii, jaką odnajdujemy zarejestrowaną z dużą dozą samoświadomości — aluzja jest tu najskromniejszym środkiem — w piśmiennictwie związanym z właściwym nowym historycyzmem.

W celu poparcia faktu, iż istnieje podstawa teoretyczna tego typu historiografii, można przytoczyć tak oczywiste źródła jak Foucault i Althusser. Jednak szukanie spójnej teoretycznej podstawy nowego historycyzmu czy też wzoru przedstawiają­

cego teoretyczną bądź metodologiczną zgodność pomiędzy jego wyznawcami byłoby, jak sądzę, błędem. Z tego względu podobnie jak Nowa Krytyka przedtem, tak nowy historycyzm teraz nie nazywa szkoły, ale służy jedynie zarysowaniu ogólnych tendencji w dziedzinie studiów literackich i kulturowych.

Nie jest chyba dziełem przypadku, że ten rodzaj krytyki początkowo kojarzono z pracami nad renesansem i wiekiem siedemnastym. Rewizja historii Europy u progu nowożytności była następstwem niedawnej teoretycznej próby

13 J. G o l d b e r g : James I and the Politics o f Literature. Baltimore, Johns Hopkins University Press 1983; S. G r e e n b l a t t : I n v i s i b l e B u l l e t s . In: Shakespearean Negotiations: The Circulation o f Social Energy in Renaissance England. Berkeley, University o f California Press 1988, rozdz. 2.

14 Zob. A. S in f ie Id: Power and Ideology: An Outline Theory and Sidney’s Arcadia. „ELH ” 1985, Nr. 52, s. 259—261; C. P o r t e r : Are We Being Historical Yet? „South Atlantic Quarterly”

1988, Nr. 87, s. 743—785.

15 R. H e 1 g e r s о n: The Land Speaks: Cartography, Chorography, and Subversion in Renais­

sance England. „Representations” 1986, Nr. 16, s. 64— 65.

16 S. О r g e 1: The Illusions o f Power: Political Theatre in the English Renaissance. Berkeley, University o f California Press 1975.

(16)

zdefiniowania obecnej kultury jako kultury „postmodernistycznej” . Wraz z narastającym przeczuciem końca pewnej epoki wzrastało zrozumiałe zainte­

resowanie studiami nad rozwojem ery nowożytnej, a w szczególności nad rozwojem nowożytnych pojęć o subiektywności. Badania te mają, oczywiście, za sobą długą tradycję sięgającą Burckhardta, który w renesansie widział heroiczny moment narodzin nowożytnego indywidualizmu. Ostatnio jednak badacze zaprotestowali przeciwko nostalgicznym i pełnym samozadowolenia poszukiwa­

niom prowadzonym przez wcześniejszych historyków w celu odnalezienia w kulturze renesansu źródeł pewnych niezmiennych cech: jeśli nie natury ludzkiej, to przynajmniej humanistycznej.

W najnowszych badaniach historycznych zaakcentowane zostaną więc różnica i brak ciągłości. Jest to koncepcja historycyzmu, który zapewne zawdzięcza niejedno antropologii, gdy twierdzi, że koncentrując się na kulturach przeszłości jako na tym Innym, możemy osiągnąć nieco bardziej krytyczny punkt spojrzenia na naszą własną kulturę i jej ideologiczne ograniczenia. Bardziej politycznie zaangażowana, wywodząca się z Brechta, wersja owego historycz­

nego dystansowania jest widoczna w pracach materialistów kultury w Wielkiej Brytanii17. Jeśli n iejako całkowicie Inna, miniona historia kultury zachodniej, będzie postrzegana przez przedstawicieli nowego historycyzmu głównie w kate­

goriach różnicy pomiędzy nią a teraźniejszością, a ta z kolei orientacja wywołuje pewne zastrzeżenia wobec uniwersalistycznych pretensji dotyczących natury ludzkiego doświadczenia. Dlatego też psychoanaliza, najsilniejsza współczesna teoria subiektywności, jest opisana przez Stephena Greenblatta jako her­

meneutyka „opóźniona pod względem związku przyczynowego” , jeśli ją za­

stosować do tekstów renesansowych, ponieważ kategorie, do których się odwołuje, same są już rezultatem złożonych historycznych przemian w po­

glądach na temat jaźni, którą te kategorie mają rzekomo wyjaśnić. Według Greenblatta „psychoanaliza może zrekompensować swoje opóźnienie jedynie za pośrednictwem uhistoryzowania swoich własnych procedur”18.

N a różne więc sposoby zawołanie „historyzuj!” stało się nakazem, by rozpoznać, co odróżnia renesansowe pojęcia o subiektywności od nam współ­

czesnych, nawet jeśli okazuje się, że kultura wcześniejszego okresu położyła fundamenty pod tak współczesne pojęcia jak Freudowska psyche. Pomimo iż nie ulega wątpliwości, że przedstawiciele nowego historycyzmu są znacznie bardziej świadomi swoich metodologicznych założeń i swoich uprzedzeń kulturowych

17 M. H e i n e m a n n : How Brecht read Shakespeare. In: Political Shakespeare: New Essays in Cultural Materialism. Eds. J. D o l l i m o r e , A. S i n f i e l d : Ithaca and London, Cornell University Press 1985, s. 215—216.

18 S. G r e e n b 1 a 11: Psychoanalysis and Renaissance Culture. In: Literary Theory and Renaissance Texts. Eds. P. P a r k e r , D. Q u i n t . Baltimore, Johns Hopkins University Press 1986, s. 221.

(17)

aniżeli wcześniejsi krytycy historyczni, to można się zastanowić, do jakiego stopnia nowy historycyzm sam jest projekcją w przeszłości obecnych niepokojów i obecnych sposobów formowania tożsamości. Przykładowo więc, zainte­

resowanie nowego historycyzmu takimi tematami, jak patronat i negocjacja, formy kultury jako instrumenty władzy i kontroli państwowej, ale również jako środki indywidualnego samokształtowania, może się okazać symptomem stop­

nia, w jakim zastany przez tych krytyków świat akademicki przypominał system patronacki i wyłaniający się profesjonalizm dworskich społeczności renesan­

sowych19. Chociaż, należałoby tu dodać, iż w czasach, gdy nowy historycyzm doszedł do głosu, nauki humanistyczne dawno już minęły ten etap, wchodząc w coś zbliżonego do systemu rynkowego z tak charakterystycznym dlań etosem konkurencji preferującym agresywność i przedsiębiorczość. Postawienie pytania o rolę nowego historycyzmu w kontekście nowego profesjonalizmu w dziedzinie studiów literackich wymaga narzędzi analitycznych, różnych w pewnym stopniu od tych, którymi nowy historycyzm zazwyczaj się posługuje. I to jest właśnie ten moment, kiedy należałoby rozważyć relacje pomiędzy nowym historycyzmem a dekonstrukcjonizmem jako dwiema współzawodniczącymi z sobą praktykami postmodernistycznymi. Aż do niedawna główną zinstytucjonalizowaną alter­

natywą wobec dominującej w amerykańskiej krytyce literackiej tradycji był dekonstrukcjonizm. „Zinstytucjonalizowaną” , ponieważ istniało kilka, walczą­

cych przez jakiś czas o uznanie, orientacji alternatywnych względem tradycyjnego humanizmu — alternatywne sposoby badań zajmujące się problemami płci, seksualizmu, klasy społecznej i etniczności. Były one zawsze albo wykluczone z dominujących instytucji kulturowych, albo osiągały jedynie marginesowy, podrzędny status w ramach tych instytucji (co nie oznacza, że z powodzeniem zapanowano nad ich zdolnościami oporu, rozsadzania i ostatecznego zmieniania tychże instytucji). Jednakże od połowy lat siedemdziesiątych istnieje w Stanach Zjednoczonych zinstytucjonalizowana forma dekonstrukcjonizmu, która zastąpi­

ła Nową Krytykę jako sposób czytania służący zagwarantowaniu integralności tego, co literackie (co znów nie oznacza, że dekonstrukcjonizm jest inherentnie konserwatywny, ale raczej że spomiędzy różnorodnych odmian krytyki kulturo­

wej rozwiniętych w postkolonialnej Francji dekonstrukcjonizm — ze swoim akcentowaniem tekstualności i tropicznej natury całego języka — został najłatwiej przystosowany do istniejącej w Stanach Zjednoczonych ortodoksji krytycznej).

Nie dziwi wobec tego fakt, że podstawowym wyzwaniem dla dekonstruk­

cjonizmu jako głównej siły w zinstytucjonalizowanej krytyce stał się powrót do historii. Powiedziałbym, że właściwie nowy historycyzm i dekonstrukcjonizm mają wspólny cel, jakim jest wsparcie zmęczonej tradycji kulturowej, w której ramach — od czasów Mathew Arnolda — krytyka literacka funkcjonowała jako

19 D. E. W a y n e : Power..., s. 61—62.

(18)

forma świeckiej teologii. Należy również wziąć pod uwagę fakt, iż oba te kierunki są związane, jakkolwiek nie bezpośrednio, z polityką opozycyjną lat sześć­

dziesiątych i wczesnych lat siedemdziesiątych. Śmiałość tych kierunków w kryty­

ce może być postrzegana, jak sądzę, jako wtórny rezultat wojowniczej, kontrkul- turowej polityki lat sześćdziesiątych przekształcającej się w apodyktyczny profesjonalizm, charakteryzujący klasy średnie w USA lat osiemdziesiątych.

Jednym sposobem zrozumienia owego przemieszczenia w ortodoksji krytycznej, którą zarówno dekonstrukcjonizm, jak i nowy historycyzm reprezentują na polu badań literackich, jest przeprowadzona przez Jean-Franęois Lyotarda analiza stanu wiedzy w okresie nazwanym przez niego kapitalizmem postindustrialnym, którego kulturę przyjęto nazywać postmodernizmem. W Kondycji postmodernistycznej20 Lyotard wyróżnia dwie metanarracje, na podstawie których zostały uprawomoc­

nione wiedza i instytucje w erze nowożytnej. Pierwszą z nich jest narracja 0 charakterze emancypacyjnym związana z egalitaryzmem doby oświecenia i z Wiel­

ką Rewolucją Francuską. Drugą, bardziej związaną z filozofią, jest narracja niemieckiej tradycji idealistycznej wywodząca się z ideologii Kanta i i Hegla.

Lyotard zastanawia się nad zanikiem zaufania w stosunku do tych wielkich narracji, zanikiem, który jest wprost proporcjonalny do prymatu, jaki nadawano technologii od samych początków industrializacji aż po dzisiejszą rewolucję w technologii informacji. W tym kontekście wyłania się metoda uprawomocnienia,

której celem nie jest już prawda, ale wydajnościowość, to znaczy — najlepsze równanie wejścia 1 wyjścia. Państwo i/lub przedsiębiorstwo musi zarzucić idealistyczne i humanistyczne narracje uprawomocnienia, ażeby móc umotywować nowy cel: w dyskursie obecnych sponsorów badań naukowych jedynym wiarygodnym celem jest władza.21

Ostatnim posunięciem w analizie Lyotarda jest wizja strategii uprawomoc­

nienia władzy właściwa kondycji postmodernistycznej, metoda uprawomoc­

nienia określona przez Lyotarda jako paralogia. N auka ta, w jej ujęciu praktycznym, nie jest dotąd jasno zdefiniowana, a wywodzi się z koncepcji gier językowych L. Wittgensteina. Lyotard charakteryzuje dyskurs postmodernis­

tyczny jako heterogeniczną grupę gier językowych, które odbiegają od wielkiej narracji, czy to w imię prawdy, sprawiedliwości, czy wydajnościowości, które ugruntowują uprawomocnienie, odwołując się bądź to do uniwersalnego podmiotu wiedzy, bądź do konsensusu. Jak sugeruje Fredric Jameson w swoim wstępie do tekstu Lyotarda, „ostateczną wizją nauki i wiedzy na dzień dzisiejszy, jaką Lyotard przedstawia, nie jest poszukiwanie konsensusu, ale właśnie niestabilności [...], których celem nie jest osiągnięcie porozumienia, ale roz­

20 J.-F. L y o t a r d : The Postmodern Condition: A Report On Knowledge. Wstęp napisał F. J a m e s o n . Minneapolis, University of Minnesota Press 1984.

21 Ibid., s. 46.

(19)

sadzenie z samego wnętrza tej struktury, w której ramach poprzednia normalna nauka była prowadzona”22.

Wydaje się, iż w obecnym kontekście krytyki literackiej w Stanach Zjed­

noczonych zarówno dekonstrukcjonizm, jak i nowy historycyzm są zgodne z historycznym modelem uprawomocnienia wiedzy zaprezentowanym przez Lyotarda. Powstaje jednak pytanie: W jaki sposób one są zgodne? Podejrzewam, że stronnicy każdego z tych obozów poczuliby się zaangażowani w rodzaj paralogicznej praktyki, patrząc na tę drugą orientację jako na instrument ideologii czy wydajnościowości w tej bądź innej formie. W obecnej jednak sytuacji, kiedy oba te ruchy z sobą współzawodniczą, a liczy się tylko przedsiębiorczość, wydajnościowość stała się endemiczna. Wydajnościowości zaś nie można oddzielić od niepokoju działania. Idą one jak gdyby ramię w ramię. W większości wypadków obydwa te ramiona należą do tego samego wykonawcy, którego rola — gdy wiedza i jej uprawomocnienie wchodzą w grę

— wymaga czysto wyobrażeniowego związku z innymi, związku będącego środkiem informacji, ale również środkiem sklasyfikowanej pod względem płci i klasy społecznej, etnicznie i rasowo zhierarchizowanej struktury władzy instytucjonalnej. Jest to rola, której nie można uniknąć za pomocą prywatnej polityki bądź etyki czy też podstawiając kryterium gry w miejsce kryterium prawdy dopóty, dopóki jest się zaangażowanym w poszukiwanie wiedzy w ramach istniejących zinstytucjonalizowanych struktur. Trudno mi sobie wyobrazić coś takiego jak paralogię istniejącą w stanie zawieszenia, w jakimkol­

wiek zinstytucjonalizowanym układzie, gdzie występują takie struktury władzy.

Nie wiadomo mi o żadnej zinstytucjonalizowanej formie praktyki kulturowej, żadnej dyscyplinie, gdzie uwarunkowania te zostałyby radykalnie zmienione.

Pomimo tych zastrzeżeń sądzę, iż zarówno dekonstrukcjonizm, jak i nowy historycyzm odpowiadają opisowi postmodernistycznej formy uprawomoc­

nienia wiedzy przedstawionemu przez Lyotarda. Każda z tych obecnych orientacji powstała jako działanie o charakterze paralogicznym (co spowodowa­

ło, że każda stała się przedmiotem ataku ze strony bardziej tradycyjnych rodzajów krytyki), ale każda też osiągnęła rozgłos dzięki swojej zdolności spełnienia kryterium wydajnościowości. Twierdząc tak, zdaję sobie sprawę, że sam angażuję się w pewien rodzaj paralogicznej gry z koncepcją Lyotarda i w zasadzie odbiegam od wysuniętych przez niego konkluzji w co najmniej jednym zasadniczym punkcie. Otóż w jego analizie podstawowym czynnikiem wydajnościowości jest technologia, która zapewnia środki kontrolowania kon­

tekstu nazywanego „rzeczywistością” , nawet jeśli „udoskonalenie wydajnoś­

ciowości zostaje uzyskane kosztem partnera bądź partnerów [natura bądź istoty ludzkie] stanowiących ten kontekst”23. Przedstawiciele obu kierunków dekon-

22 Ibid., s. XIX.

23 Ibid., s. 47.

(20)

strukcjonizmu i nowego historycyzmu są, bez wątpienia, głęboko świadomi swojego marginalnego statusu w stosunku do technologicznych procedur badań, którymi rządzi kryterium wydajnościowości. Niektórzy spośród przedstawicieli nowego historycyzmu przyznali się do poczucia wręcz własnej bezsilności w obliczu technokracji i to prawdopodobnie tłumaczy fakt pojawienia się w ich pracach stale powracającego tematu panowania, wywoływania zwarć na liniach oporu wobec władz, zdolności dominującej ideologii do pozyskiwania wszyst­

kich idei wywrotowych. Aczkolwiek niesłychanie entuzjastyczny odbiór naj­

pierw dekonstrukcjonizmu, a teraz nowego historycyzmu świadczyłby o tym, iż społeczeństwo dostrzega istnienie jakiejś szczątkowej siły w tym, co nazywamy

„naukami humanistycznymi” .

Istotnie, właśnie rozpoznanie tego rodzaju siły doprowadziło J. Hillisa Millera do wyrażenia — w jego prezydenckim przemówieniu wygłoszonym w 1986 roku przed audytorium MLA — obaw związanych ze sprzeciwem wobec teorii w reprezentowanej przez siebie profesji, sprzeciwem, który, jego zdaniem, jest siłą napędową nowego historycyzmu. Millerowskie sprawozdanie z tego, co nazywa „tryumfem teorii” , brzmi niczym najnowsza wersja starego romantycz­

nego utworu epickiego, w którym Ameryka jest heroicznym (i fallicznym) sprawcą skierowanej ku Zachodowi podróży z Europy do Indii. Imperialistyczna trasa wędrówki jest w przybliżeniu taka sama; jedynie w swoim najnowszym wcieleniu duch Euro-Ameryki nie jest otoczony mistyfikującą doktryną „po­

stępu” : jest teraz otwarcie utożsamiany z „siłą” . Jak pisze Miller:

Ameryka stała się centrum technologicznej i ekonomicznej „siły/władzy” , jeśli mogę ośmielić się użyć tego słowa. Nawet jeśli teoria literacka ma swoje źródła w Europie, my eksportujemy ją na równi z innymi amerykańskimi „produktam i” — tak jak to robimy z wieloma naszymi naukowymi i technologicznymi wynalazkami, na przykład z bombą atomową. Teoria jest eksportowana do Japonii, Australii, Chin, z powrotem do Europy — prawie wszędzie. W każdym nowym środowisku i języku zostaje ona przemieszczona, przekształcona i raz jeszcze przetłumaczona w pączkującą heterogeniczność.24

Pomimo mojej sympatii dla owego przedsięwzięcia, jakim jest nowy his­

torycyzm, muszę przyznać, iż Miller ma rację w kwestii relatywnej siły/władzy, jaką pociąga za sobą kierowanie nauczaniem czytania i pisania. Odważywszy się użyć słowa „siła/władza” w odniesieniu do własnej działalności jako teoretyka, jest on ożywczo, jeśli nie tylko retorycznie, uczciwy. Przedstawiciele nowego historycyzmu — przeciwnie: chociaż przywykli używać słowa „siła/władza”

w odniesieniu do przeszłości, mają stosunkowo mało do powiedzenia o si­

le/władzy swojej praktyki krytycznej w chwili obecnej. Sądzę, że rzeczywiście, to właśnie owo wyrzeczenie się siły/władzy w piśmiennictwie nowego historycyzmu

24 J. H i l l s M i l l e r : Presidential..., s. 287.

(21)

sprowokowało uwagę Cohena o „dziwnie kwietystycznym wrażeniu, jakie wywierają na nim owi radykalni krytycy”25.

Założenie, iż ci z nas, którzy uprawiają nauki humanistyczne, stanowią jedynie margines, są więc pozbawieni władzy, a tym samym są bezsilni w technologizowanym w coraz wyższym stopniu systemie edukacji, znaczy ignorowanie technologii naszej własnej dyscypliny. Są to głównie technologie czytania, które zapoczątkowane etosem „szczegółowej lektury” (close reading) zalecanej przez Nową Krytykę, były odpowiedzią naszej dyscypliny na żądanie, by wiedzę uprawomocnić działaniem, żądanie, które charakteryzuje społeczeńst­

wo amerykańskie, począwszy od drugiej wojny światowej. Wydaje się, iż to, co możemy zaobserwować w dialogu, jaki się toczy pomiędzy amerykańskim dekonstrukcjonizmem a nowym historycyzmem, jest walką o władzę, walką rozgrywaną w formie współzawodnictwa o rynek akademicki, a w każdym przypadku główne kryterium sukcesu na rynku stanowi wydajnościowość..

Wydajnościowość w krytyce amerykańskiej była i nadal jest mierzona kategoriami efektywnego zamanifestowania jakiegoś rodzaju formalizmu: czy to w postaci Nowej Krytyki, czy strukturalizmu, czy też dekonstrukcjonizmu.

Nowy historycyzm równie efektywnie zawładnął siłą formalizmu. J. Hillis Miller ma prawdopodobnie podstawę do tego, by w zwrocie ku historii widzieć dowód sprzeciwu wobec teorii, ale nie ma racji twierdząc, iż nowy historycyzm nadal stoi na stanowisku „sprzeciwu wobec czytania” . Wręcz przeciwnie, najlepsi spośród przedstawicieli tego kierunku nie są niczym innym jak świetnymi czytelnikami.

I to właśnie dzięki odczytaniom, których dokonali, osiągnęli swoje uprawomoc­

nienie, siłę. Główna siła tego ruchu leży w sposobie, w jakim dostrzegł i naświetlił tekstualność historii oraz intertekstualne relacje pomiędzy tekstami stanowiący­

mi kanon literacki a innymi rodzajami danych kulturowych. Ponadto, ponieważ w przeszłości „dobre” odczytania zakładały pewien ideał tego, czym są „dobre”

teksty (czyli teksty kanoniczne), jednym z ważkich rezultatów pracy niektórych przedstawicieli nowego historycyzmu jest wprowadzenie nieładu do pojęcia kanonu, co wywołało zmianę nie tylko tego, jak czytamy, ale i co czytamy.

Rzeczywiście, z punktu widzenia bardziej empirycznej historiografii nowy historycyzm jest dwuznaczny i niebezpieczny, ponieważ akcent, jaki kładzie na czytanie, analizę dyskursu, semiotykę, hermeneutykę, a nawet na dekon- strukcyjne metody egzegezy, rzuca cień wątpliwości na zasadność historio­

grafii, która podporządkowuje to, co literackie, temu, co dokumentarne. Jak sugeruje Jean E. Howard, „zamiast hierarchicznych relacji, w których literatura figuruje jako pasożytnicze odbicie historycznego faktu... [nowy historycyzm]

25 W. C o h e n : Political Criticism o f Shakespeare. In: Shakespeare Reproduced: The Text in History and Ideology. Eds,.]. E. H o w a r d , M. F. O ’ C o n n o r . New York and London, Methuen 1987, s. 37.

(22)

ukazuje wizję złożonego tekstualnego wszechświata, w którym literatura uczest­

niczy w procesach historycznych i w politycznym zarządzaniu rzeczywistoś­

cią”26.

Pod tym względem nowy historycyzm może, na równi z dekonstrukcjoniz- mem, rościć sobie prawo do wywierania destabilizującego wpływu na istniejące odmiany dyskursu krytycznego, stając się w taki sposób formą tej postmodernis­

tycznej praktyki krytycznej, którą Lyotard określa paralogią. Tym samym, zarówno dekonstrukcjonizm, jak i nowy historycyzm jako technologie czytania spełniają kryterium wydajnościowości, a co za tym idzie podtrzymują pewne tradycje związane z tym, co określamy terminem „nauki humanistyczne” : dekonstrukcjonizm pomógł przywrócić retoryce i filologii należne im miejsce w konstelacji akademickich dyskursów, natomiast nowy historycyzm przyczynił się do odrodzenia retoryki, jak również odświeżył wśród badaczy literatury zainteresowania zasobami archiwum. Jednakże, będąc odmianami formalizmu, które „odczytują” świat jako „tekst” , obie praktyki krytyczne oddają świat w niepokojąco abstrakcyjnej formie. J. Hillis Miller przyznaje, że amerykańska teoria jest „siłą/władzą” porównywalną z amerykańską technologią, natomiast przedstawicieli nowego historycyzmu charakteryzuje skłonność do powściąg­

liwości i zażenowania w obliczu imperializmu ich własnych strategii tekstual- nych. „Odczytywanie świata mimo wszystko nie jest — jak pisze Alan Liu

— ideologicznie neutralnym aktem. Jest to zagarnięcie świata milczącym i niepiśmiennym masom.5,27Wreszcie, fenomenalny wpływ, jaki w ostatnich latach dekonstrukcjonizm, a następnie nowy historycyzm wywarły na naszą profesję, może być rozumiany częściowo jako funkcja zdolności każdego z nich do przywrócenia stabilności istniejącym strukturom instytucjonalnym. W przy­

padku nowego historycyzmu, pomimo skrupulatnych zabiegów”, by opisywać kulturę w kategoriach procesów historycznych, konieczność spełnienia przez ów kierunek, będący technologią czytania, kryterium wydajnościowości nieraz doprowadzała do wygenerowania osobliwie statycznej, formalistycznej wersji wymienionych procesów.

Nowy historycyzm odbiega od wcześniejszych rodzajów krytyki historycznej w ten sposób, iż rejestruje fragmentację podmiotu chociażby za pośrednictwem faktu, że w tego typu piśmiennictwie już sam przedmiot historiografii jest sfragmentowany. Stąd zarzut o arbitralnym wiązaniu, który został wysunięty wobec praktyków tego kierunku28. Ta odmowa albo raczej poczucie bezsilności,

26 J. E. H o w a r d : The New Historicism in Renaissance Studies. „English Literary Renaissan­

ce” 1986, Nr. 16, s. 25.

27 A. Li u: The Power o f Formalism: The New Historicism. „ELH ” 1989, Nr. 56, s. 721—771.

28 W. C o h e n : Political..., s. 34— 38.

(23)

gdy chodzi o umiejscowienie przez historiografa jego podmiotowości, jest, nawiasem mówiąc, głównym czynnikiem odróżniającym krytyka związanego z nowym historycyzmem od reprezentanta orientacji feministycznej działającego w dziedzinie studiów nad renesansem. Jest zarazem tym, co ogranicza pole działania nowego historycyzmu w zakresie krytyki etycznej i politycznej. Jak wykazuje Judith Newton, wiele spośród głównych założeń nowego historycyzmu od lat zasila inne praktyki krytyczne. Newton wymienia w szczególności

„materializm kulturowy oraz wiele odmian feminizmu, a także afro-amerykań- ską, krytykę”29. Można tu jednakże wprowadzić pewne rozróżnienie, do którego sam Newton stale powraca w swoim eseju — rozróżnienie, które okazuje się niezwykle ważkie; otóż w niedalekiej przeszłości wszystkie te inne praktyki krytyczne otwarcie zdefiniowały się jako metody tego, co Edward W. Said nazywa „krytyką opozycyjną”30. A pisać opozycyjnie to znaczy zająć przez siebie jako przez podmiot taką, chociażby prowizoryczną, pozycję w ramach wspólnej politycznej i społecznej praktyki, która stawiłaby opór dominacji kulturowej i wchłonięciu.

Przedstawiciele nowego historycyzmu próbowali poniewczasie podłączyć swoją pracę badawczą do tego typu politycznie nieobojętnych stanowisk podmiotowych, jednakże aż do chwili obecnej polityka i etyka nowego historycyzmu pozostają wysoce abstrakcyjnymi, czysto tekstualnymi zjawis­

kami. Bez wątpienia moje odwołanie się do polityki zaspokoi fobie humanizmu starej daty. Odwołanie się jednakże do etyki może zaspokoić samozadowolenie tego typu humanizmu, co bynajmniej nie było moim celem. Jestem przekonany, że nowy historycyzm, podobnie jak większość form postmodernistycznego dyskursu, stanowi grę językową toczącą się wokół konsekwencji zaistniałych w wyniku rozpadu podmiotowości, który powoli doprowadza do usunięcia alienacji jako egzystencjalnej kondycji intelektualistów w dominujących społe­

czeństwach konsumpcyjnych dzisiejszego świata zachodniego. Za pomocą często pomysłowej i zręcznej retoryki przedstawicielom nowego historycyzmu udawało się, aż do teraz, unikać wypowiedzenia się na temat tego, co nazwałbym ekonomią kulturową ich związku z przeszłością, chociaż ostatnio słyszy się nawoływania do przedstawienia sposobu, w jaki krytyk historyczny odnajduje swoje miejsce w teraźniejszości przez pryzmat skonstruowanej przez siebie przeszłości31. Nie jest to oskarżenie, ponieważ sądzę, iż nowy historycyzm

29 J. N e w t o n : History..., s. 89.

30 E. W. S a i d : The World, the Text, and the Critic. Harvard University Press 1983, s. 29—30.

31 Zob. L. T e n n e n h o u s e : Power on Display: The Politics o f Shakespeare’s Genres. New York and London, Methuen 1989, s. 7— 12; D. E. W a y n e : Power..., s. 60—62. L. S. M a r c u s : Puzzling Shakespeare: Local Reading and Its Discontents. Berkeley, University o f California Press 1988, s. 36; L. M o n t r o s e : Renaissance Literary Studies and the Subject o f History. In: The New Historicism. Ed. H. V e e s e r . New York and London, Routledge 1989, s. 23—24.

(24)

i postmodernizm w ogóle stanowią warunki wstępne etosu, który dopiero stara się wyłonić. Etos z kolei oznacza stosunek do tego, co raz już określiliśmy jako jaźń. Reprezentanci nowego historycyzmu podobnie jak wielu im współczes­

nych, słusznie sprzeciwiali się pojęciom podmiotowości w kategoriach tożsamo­

ści. To, co niektórzy spośród tych krytyków odczuwają, to potrzeba zaistnienia etyki osadzonej na uznaniu różnicy, a także na zasadzie związku. Rozumiejąc nasze powiązanie z przeszłością w kategoriach różnicy, ale nie rozdziału, oraz dostrzegając, że nasza konstrukcja przeszłości jest funkcją naszej relacji z teraź­

niejszości, możemy uczestniczyć w produkowaniu alternatyw wobec teraźniej­

szości. By jednak tego dokonać w naszych kulturowych rolach intelektualistów, będziemy musieli wyjść poza neoromantyczną estetykę gier językowych, a także poza teoretyczne abstrakcje, aby szczegółowiej określić nasze odpowiednie role

— nie nadających początek autorów i sprawców, lecz świadomych, rozważnych i głoszących swoje zdanie uczestników obecnego procesu historycznego, którzy są w stanie przynajmniej wstrząsnąć i rozsadzić (jeśli nie całkowicie obalić) istniejące struktury siły/władzy. Oznacza to również uznanie naszego związku z tymi, którzy są najbardziej brutalnie traktowani przez tego typu struktury, a którzy nie dostąpili przywileju zaangażowania się w medytacje nad podmio­

tem historii.

Przełożyła Liliana Barczyk-Barakońska

Don E. Wayne

New Historicism S u m m a r y

The paper presents the new trend in literary and, generally, textual studies called New Historicism. The Author presents the New Historicism both from the perspective of the possibilities of its application to literary studies as well as presents a broad range of problems resulting from theorising history.

Дон E. Вейн

Новый историцизм Р е з ю м е

В статье представлено новое направление в исторических исследованиях, также в историко-литературных исследованиях, так называемый новый историцизм. Автор описывает исследовательскую стратегию нового историзма, одновременно полемизируя с некоторыми аспектами традиционного подхода к истории.

(25)

Morze i ziemia. Dyskursy historii

Facta\ Tak, facta ficta\ Wszyscy historycy mówią o rzeczech, które nie istniały poza ich wyobraźnią.

N i e t z s c h e , Jutrzenka

Nic Ariadny

Thomas Cole, amerykański malarz, którego James Fenimore Cooper uważał za „jednego z wielkich geniuszy epoki”1 (one o f the first geniuses o f the age), zwiedzał Europę starannie, od Wielkiej Brytanii po Sycylię, idąc w ślady swoich rodaków W ashingtona Irvinga, Jamesa F. Coopera i Nathaniela Hawthorne’a.

Zainteresowanie Europą nie wynikało z motywów czysto turystycznych:

stawką była historia jako to, co było (zapis zdarzeń utrwalony w znakach ruin niedostępnych w Ameryce), i historia jako to, co będzie (ta dostępna w formie pytania: „Czy Ameryce uda się uniknąć losu Europy?”).

Historia osadzona w topograficznych realiach musiała być więc nauczycielką (przeszłości), ale i przewodniczką (w przyszłość). Historia musi zatem wiedzieć (prawie) wszysto po to, by mogła prowadzić tam, gdzie nic nie jest wiadome (w przyszłość). Wiedza historyczna jest więc: ‘nicią Ariadny’, Ariadny, która odgrywa dwie ważne role: w micie dionizyjskim jest towarzyszką życia Dionizo­

sa, boską żoną, siostrą i matką (w tym sensie wszystko jest jej wiadome, nie podlega bowiem ograniczeniom poszczególnych ról), w narracji kreteńskiej Ariadna zna topografię miejsca, ale nie zna przyszłości (sama padnie jej ofiarą porzucona przez Tezeusza), która doprowadzi do tragicznego konfliktu ról (zdradziwszy ojca, sama zostanie zdradzona przez kochanka).

„Le premier texte mythique mis en jeu par ‘Ariane’ est le rćcit antique des amours de Dionysos et d ’Aria- ne [...].

Ariane, jeune filie intouchable et venerable, est dite la bienaimee ou

1 L. L. N o b l e : The Life and Works o f Thomas Cole. Cambridge, Mass., H arvard University Press 1964, s. 166.

(26)

la femme (unique) de Dionysos, et reprćsente la satisfaction absolue du dieu [...] contrę la furie erotique des bacchantes [...]. Le rapport erotiquement acheve de Dionysos a Ariane est a la fois d ’epoux a epouse, de frere a soeur, et de fils a mere [...].

Le second mythe met en scene Ariane II s’agit [...] du recit

‘cretois’ et minotaurique [...] Г en­

levement d ’Ariane par Thesee, con- querant viril, seducteur brutal, qui en fait son epouse provisoire

B . P a u t r a t : Versions du soleil. Figures et systeme de Nietzsche. Paris, Editions du Seuil, 1971, s. 317— 318.

Historia jako ‘nić Ariadny’jest więc wiedzą zarówno potężną, jak i ślepą: wie i udaje, że wie. Kiedy wydaje się, że nić prowadzi nas w stronę pewnie określonej przyszłości (przyszłości nadziei), wszystko okazuje się fikcją, a ‘nić Ariadny’ to tylko ‘nic Ariadny’. Pokolenie Cole’a jednak wierzy jeszcze w studiowanie historii. Europa jest dla amerykańskiego malarza jedną wielką akademią,

„kompozycją” (composition), którą przeciwstawia naturze. Kiedy patron Cole’a, bogaty kupiec z Baltimore Robert Gilmor, zachwalał mu dzieła amerykańskiego malarza Thomasa D oughty’ego jako skupione na rzeczywistości (the scene was real), pozbawione maniery (unmannered), naśladujące oryginały (originals), podkreślał, że compositions w wykonaniu tegoż malarza pozbawione są wszel­

kich zalet. Cole odpisał chłodno:

O ile mi wiadomo, najlepsze obrazy historyczne i pejzaże, jakie stworzono, były kompozycjami [...].

Jeżeli wyobraźnia pozostaje skrępowana i nie opisujemy nic prócz tego, co widzimy (nothing is described but what we see), rzadko tworzymy coś wielkiego czy to w poezji, czy malarstwie.2

Dla Cole’a jako malarza nie ma nic ważniejszego niż spojrzenie. Pamiętajmy jednak, iż Cole przedstawiał się jako „malarz historii” (History Painter) (katalog do wystawy w Pennsylvania Academy w 1825 roku); spojrzenie zatem, jakie nam proponuje, musi się wydać paradoksalne: należy patrzeć tak, by nie widzieć tego, co się widzi. Dokładniej — by nie widzieć tylko tego, co się widzi. Naoczność,

2 W: J. K a s s o n : Artistic Voyager. Europe and the American Imagination in the Works o f Irving, Allston, Cole, Cooper, and Hawthorne. Westport, Conn., Greenwood Press 1982, s. 92.

(27)

czyli strefa ‘teraz’, pozostaje częściowo poza sferą spojrzenia, a świat (historia i pejzaż, niezmiennie to samo połączenie: pictures Historical and Landscape) poddany procesowi reprezentacji jest i musi być odmienny od świata ‘rzeczywistego’.

„During the 1820’s, his formative years as an artist, English artistic theory, which accorded absolute supremacy to history painting do­

minated the then embryonic Ame­

rican School. It was only logical thay a young [...] artist like Cole, who had begun his professional career in America as an illustrator of Bunyan’s Holy War, should from the very start consider him­

self a history painter as well as landscapist.”

A . P . W a il a c h : Cole, Byron, and The Course o f Empire. „The Art Bulletin'’, Dec. 1968, s. 374.

Wyobraźnia (imagination) jest w wypowiedzi Cole’a niczym innym jak pamięcią. Historia przedstawiona na płótnie (a to oznacza zawsze historię w specyficznej topografii, nie ma bowiem takiej historii, która nie byłaby historią jakiegoś miejsca) jest więc pogwałceniem zasad linearnej czasowości, ponieważ dodaje ona do świata zastanego elementy z zasobu naszej wiedzy przechowane w pamięci, a tę Cole nazywa „wyobraźnią” . Podobnie jak Reynolds, Cole zabroni adeptom malarstwa nadmiernej obserwacji, podkreśli natomiast rolę nauki:

Sądzę, że młody malarz nie powinien za bardzo oddawać się scenom rodzajowym (ought not to indulge himself too much in painting scenes), a także nie powinien zaniedbać troski o rozwój umysłu.3

Reynolds w swej pochlebnej ocenie płócien Poussina wraca nieustannie do stopnia, w jakim tenże opanował wiedzę o starożytnym świecie (no works o f any modern has so much o f the air o f antique painting as those o f Poussin, czytamy w 5 wykładzie4), zadaniem studiów zaś (research) jest uzyskanie w dziele historycznym efektu, w którym każdy detal podporządkowany jest całości ( We are sure that it is expressing the general effect o f the whole which alone can give to objects their true and touching character5).

3 Ibid., s. 92.

4 J. R e y n o l d s : Discourses on Art. New York, The Bobbs-Merrill Company 1965, s. 67.

5 Ibid., s. 161.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dla mnie chyba taką najlepszą definicją wolności, czy refleksją na temat wolności, to zawsze były słowa papieża Jana Pawła II, że wolność jest nam dana i jest

Gdy połowa populacji ma IQ poniżej 100 (…), problemy, z któ- rymi boryka się rząd, są bardzo zło- żone, zwykli obywatele wykazują za- interesowanie złożonymi kwestiami

Pow ołując się n a wagę owych wydarzeń, stwierdza: „(...) kryzysy te oraz sposoby ich rozwiązywania stanow ią zasadnicze m om enty zwrotne w historii

Jeden z badanych, argu- mentując na rzecz wykorzystania tego źródła informacji, wskazuje, że jeżeli jest to ofi cjalny profi l jakiegoś urzędnika, to myślę, że możemy

Cieszę się z nagrody, zwłaszcza że na rynku jest mnóstwo wybitnych menedżerów. Chylę przed nimi czo- ła i również

usługodawców, a także działalność osób wykonujących wolne zawody. Zwalnia się od podatku usługi w zakresie opieki medycznej, służące pro- filaktyce, zachowaniu,

I tak, odpowiedzią tej sfery medialnej na kontrowersyjną kampanię z 2015 roku „Nie zdążyłam zostać mamą” okaza- ły się treści, których bohaterką stała się między

Być może – znów opieram się tylko na własnych przypuszczeniach – były takie przypadki, że nikogo owe osoby nie spotkały, ale przez miesiące, a później lata spędzone