16. Warszawa, d. 19 Kwietnia 1885 r. Tom IV.
TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.
PRENUMERATA „WSZECHŚWIATA."
W Warszawie: r o c z n ie rs. 8 k w a r ta ln ie „ 2 Z przesyłką pocztową: r o c z n ie „ 10 p ó łr o c z n ie „ 5
Prenumerować można w Redakcyi Wszechświata i we wszystkich księgarniach w kraju i zagranicą.
^ . d r e s ZR ed-eufccyi:
ORGANY SZCZĄTKOWE
CIAŁA LU D Z K IE G O
skreślił Józef Nusbaum.
I.
Dawniejsze teleologiczne (celowe) poglą
dy na żywą przyrodę, upoważniały zawsze przyrodnika do upatryw ania jakicgokol- wickbądż pożytku dla życia ustroju w ka
żdym bez wyjątku organie ciała. Skoro pe
wne części zostały stworzone i zawsze stale
jwystępują w organizacyi zwierzęcia lub | człowieka, m u s i wynikać z nieb, ja k sądzo
no, pewien pożytek, korzyść pewna dla or
ganizmu. Jeżeli pożytek był nieznany, są
dzono, że istnieje jednak, lecz że pochwycić się j
nie daje, jest, że tak powiem, nienamacalny. I Dziś, skoro wierzymy w niewzruszone prawa, rządzące tak żywą ja k i martwą przyrodą, skoro wiemy, iż każde zjawisko jest wyni- I kiem całego szeregu przyczyn i skutków, iż wszystko co żyje, rozwija się nie dla jakie- 1 gobądź celu, lecz tylko dlatego, że musi się 1 rozwijać tak, a nie inaczej, bo warunkuje to ,
Komitet Redakcyjny sta n o w ią : P . P. D r. T . C h a łu b iń sk i, J . A le k sa n d r o w ic z b. d ziek a n U n iw ., m a g . K. l)e ik e , in ag. S. K ra m szty k , W ł. K w ie tn ie w sk i, B . R e jc h m a n ,
m a g . A . Ś ló sa r s k i i prof. A . W rześn io w sk i.
„ W sz e c h św ia t” p r z y jm u je o g ło sz e n ia , k tó r y c h t r e ś ć m a j a k ik o lw ie k z w ią z e k z naukij n a n a stę p u ją c y c h w a ru n k a ch : Z a 1 w ie r s z z w y k łe g o d ru k u w sz p a lc ie a lb o je g o m ie js c e p o b ie r a się za p ie r w sz y r a z k op. 7 '/ 2 >
za sz e ść n a stę p n y c h r a z y kop . 6, za d a lsz e k op. 5.
I l P c c i - w a l e Z b T r 2 .
nieskończona ilość zjawisk poprzednich, dziś, powiadam, bijolog rospatrujący organizm zwierzęcy, nie może zadawać sobie pytania
„na co“ lecz musi się pytać „dla czego,“ mu
si szukać nie przyczyn celowych (causae fi- nales), lecz właściwych, rzeczywistych przy
czyn działających (causae efficientes).
Najzupełniejszą absolutną bescelowość •—
d y s t y l e o l o g i j ą wyznaje dziś każdy my
ślący przyrodnik, a tysiączne dowody stwier
dzają ją na każdym kroku. Jeden z najo
czywistszych i najbardziej przekonywają- jącycli dowodów bescelowości stanowią t. z.
organy szczątkowe. Jest to cala grupa na
rządów najrozmaitszych, nieposi udających żadnego absolutnie znaczenia fizyjologiczne- go, nieprzynoszących żadnej korzyści orga
nizmowi.
Bijolog, niewidzący żadnej korzyści z or
ganów tych, pyta jednak, dlaczego istnieją one, dlaczego rozwinęły się drogą wyboru naturalnego, skoro żadnego znaczenia dla życia osobnika nie mają? Jeżeli u danego osobnika zjawia się zaczątek jakiegoś orga
nu, przynoszący pewną korzyść osobnikowi, ten ostatni lepsze mając warunki życia, tem snadniej pozostawi po sobie potomstwo i prze
lej e na nie tę pożyteczną nową właściwość
242 w s z e c h ś w i a t . N r IG .
organizacji owej, która to własność tein sil
niej utrw ali i wydoskonali się w następnych pokoleniach, im bardziej jest właśnie poży
teczną. W taki oto sposób, drogą wyboru naturalnego, siły działające bescelowc^ wy
wołują rozwój nowych organów pożyte
cznych, a więc napozór celowo stworzo
nych. O rgany te powstały nie dlatego, aby pełnić pewne funkeyje pożyteczne, lecz ra czej rozwinęły się dlatego, że były zdolne do przynoszenia pewnej korzyści organizmo
wi, a zdolność ta warunkowaną była przez cały szereg przyczyn i skutków, częstokroć nieznanych zupełnie, a wywołujących za
wsze pewne zboczenia organizacyi, pewne nowe zaczątki, które wogóle mogą być lub nie być pożyteczne, stosownie do danych wa
runków'. T ak więc, zgodnie z zapatryw a
niem powyższem, organizm powinien posia
dać t y l k o pożyteczne organy, albowiem tylko takie przez wybór naturalny zachowa
ne i utrwalone zostają. Przeciwnie zaś, dla czego ma rozwinąć i utrw alić się w potom
stwie organ żadnego pożytku nieprzynoszą- cy, a jako taki, będący nawet poniekąd szko
dliwym dla organizmu, gdyż odżywiając się, zabiera ze krw i pewien zapas pokarmu, któ
rym sąsiednie pożyteczne organy odżywiac- by się mogły? W jak iż więc sposób przyczy
ny działające wywołały istnienie takich or
ganów zbytecznych?
Aby na pytanie to ze stanowiska teoryi wyboru naturalnego odpowiedzieć, musimy naprzód zwrócić uwagę na to, ja k liczne i różnorodne są w świecie zwierzęcym orga
ny szczątkowe, nienoszące żadnego piętna pożytku. Niema żadnego wyżej uorganizo- wanego zwierzęcia, które nie posiadałoby pewnych części ciała w stanie szczątkowym, a ilość i różnorodność ich dowodzą najw y
mowniej, że przyczyny które wywołały pow
stanie ich, były także liczne i różnorodne, w przeciwnym bowiem razie organy nosiły
by jakąś cechę wspólną, jak o skutki jednej i tej samej przyczyny. Najbliższa atoli przy
czyna powstawania organów szczątkowych jest zawsze tą samą. A mianowicie, każdy organ szczątkowy je s t zawsze morfologicznie i fizyjologicznie zredukowanym organem, który dawniej przynosił pożytek organizmo
wi, a który uległ redukcyi dlatego właśnie, że przestał być pożytecznym, a naw et stał
się szkodliwym. Organy „szczątkowe,“ ja k sama nazwa ich dosadnie wskazuje, są zatem szczątkami organów, jakie u przodków od
grywały ważną, rolę życiową, lecz później w szeregu pokoleń utraciły swe znaczenie fizyjologiczne. Kwestyją powstawania or
ganów szczątkowych sprowadza się zatem do tego, d l a c z e g o pewne organy pożyte
czne tracą nieraz znaczenie swe dla życia organizmu, stają się przeto zbytecznemi lub nawet szkodliweini?
Na to zaś wpływają różnorodne i wielo
rakie przyczyny. Niewchodząc w bliższy i bardziej szczegółowy rozbiór tych przy
czyn możliwych, zwrócę mvagę czytelnika na kilka okoliczności, które bezwątpienia najważniejszą odgrywają tu rolę.
Pomiędzy wszystkiemi częściami organi
zmu istnieje jaknaj ściślej sza zależność wza
jem na; zmiany w odżywianiu, dotykające pewnej pojedyńczej części ustroju, muszą oddziaływać też na wszystkie inne jego czę
ści, albowiem życie całego organizmu stano
wa jednę nierozerwalną czynność. To pra
wdo zależności wzajemnej pomiędzy różnemi częściami ustroju, znane jest w nauce pod nazwą k o r r e l a c y i organów, lub kompen- sacyi fizyjologicznej. K ilka przykładów wy
jaśni nam, ja k głęboko prawo to sięga i ja k wielce jest powikłanem. Rasy bydła i nie
rogacizny, których kończyny ulegają skró
ceniu, otrzym ują też zawsze w związku z tem krótką głowę, rasy gołębi posiadające naj
dłuższe nogi, mają też jednocześnie dzioby najdłuższe. Niektóre przykłady korrelacyi o wiele są jeszcze dziwniejsze. Białe koty z niebieskiemi oczyma są najczęściej głuche, istnieje więc tu dziwrna zależność pomiędzy kolorem barw nika skóry i oczu i normal
nym rozwojem organu słuchu. P . T ait wy
kazał, że stosuje się to tylko do samców ko
tów, a więc i natura organów rozmnażania wiąże 6ię tu także ściśle z dziwnym tym łań
cuchem korrelacyi. Dalej, wiadomo, że bia- łe owrce i śwrinic wrażliwe są na pewne rośliny trujące, gdy tymczasem ciem
no zabarwione beskarnie mogą je pożerać.
Konie siwe okazują większą skłonność niż i ciemno zabarwione do różnych patologi- ( cznych narośli mięśniowych. Jeszcze cieka
wszą jest zależność pomiędzy organami roz
mnażania i resztą narządów ciała. Zwierzę-
N r 1 6 . WSZECHŚW IAT. 2 4 3
ta kastrowane okazują, jak wiadomo, wielką, skłonność do tycia, a muskulatura ciała ich często słabo się rozwija; u ludzi kastrowanie wywołuje prócz tego slaby rozwój krtani, tak, że mężczyźni zachowują wtedy cienki i wysoki glos młodzieńczy.
W idzimy więc, ja k liczne i różnorodne są objawy korrelacyi w ciele zwierzęccm, obja
wy po największej części niezupełnie dla
jnas zrozumiałe, ale dowodzące bądźcobądź niezmiernie ścisłej zależności wzajemnej po
między wszystkiemi organami ciała. P rzy j
mując zaś to, łatwo zrozumieć wpływ prawa korrelacyi na zanikanie pewnych narządów. ! W ystawmy sobie bowiem,. że np. w danym ustroju zwierzęcym organ a pozostaje w za- i leżności korrelatywnej od organów b, c, d.
Jeżeli organ a okazuje się szczególnie poży
tecznym dla zwierzęcia, to im silniej i le
piej się rozwinie, tem zwierzę w lepszych będzie warunkach bytu, a działaniem wybo
ru naturalnego organ ten jako pożyteczny będzie się w potomstwie coraz bardziej do- skpnalil. Ponieważ jednak organ ten znaj
duje się w związku korrelatywnym z organa
mi b, c i d, może więc się zdarzyć, że silnicj- szyjego rozwój, warunkowany przez lepsze jego odżywianie, przez większy dopływ krwi, wywoła pewną redukcyją w jednym z organów b, c lub d, przeszkadzając należy
temu jego odżywianiu. Nastąpi więc w ta
ki sposób kompensacyja, organ jeden rozwi
nie się kosztem drugiego, a jeżeli okaże się, że z silniejszego rozwoju organu a zwierzę większy osiąga pożytek, aniżeli ponosi szko
dy z redukcyi np. organu b, kosztem które
go pierwszy powiększa się i doskonali, ten ostatni w szeregu pokoleń coraz bardziej i bardziój będzie zanikał.
Tak więc jedn ą z przyczyn zaniku orga
nu pewnego może być nadmierny rozwój in- nego, pożyteczniejszego i ważniejszego. Prócz tej biernej, że tak powiem, przyczyny (bier
nej, ze względu na sam organ zanikający) działać tu też mogą przyczyny czynne, bez
pośrednie, polegające na nieużywaniu orga-
inów. Wiadomo każdemu, ja k wielkim jest j wpływ używania lub nieużywania na rozwój wszelkich organów; porównajmy z sobą sil
ne i tw arde mięśnie ręki kowala lub atlety ■ z nikłemi i słabemi mięśniami człowieka nie
pracującego fizycznie, jakiż uderzający do- I
wód wpływu używania na rozwój organu!
Otóż w naturze czynniki te odgrywały i dziś jeszcze odgrywają ogromną rolę w kształto
waniu organizmu zwierzęcego. Nieużywa
nie organu pewnego, a stąd i stopniowy za-
| n ik je g o z dwu pochodzić może przyczyn.
I Wiadomo, ja k olbrzymi wpływ wywierają na życie organizmu zewnętrzne warunki fi
zyczne. Ponieważ zaś te ostatnie ciągłej ulegają przemianie, ju ż to wskutek zmian klimatycznych danej miejscowości, ju ż to wskutek tego, że organizm w celu szukania pożywienia odbywa wędrówki z jednej oko
licy do drugiej, inne warunki fizyczne mają
cej (nie wspominam ju ż o wędrówkach bier
nych za pośrednictwem prądów morskich, lodowców pływających, wiatru, lub też je dnych zwierząt za pośrednictwem drugich)—
| organizacyja sama wciąż innym, nowym ule-
| ga wpływom, które mogą powodować ro
zwój jednych azanik innych narządów. T ak
\ np. wiadomo, że zwierzęta żyjąc przez długi szereg pokoleń w miejscowościach ciemnych np. w podziemnych jaskiniach, tracą powoli wzrok, wskutek nieużywania jego organów.
U trata ta odbywa się prawdopodobnie w kombinacyi z działaniem wyboru natural
nego, albowiem zbyteczny organ zanikając, będzie potrzebował mniej pożywienia dla siebie, na czem zyskują pozostałe sąsiednie organy użyteczne. Inny znów przykład za
niku organów wskutek nieużywania ze współdziałaniem wyboru naturalnego przed
stawiają chrząszcze niektórych wysp oceani
cznych. Chrząszcze te utraciły skrzydła, j a ko organy zbyteczne, a nawet szkodliwe, al
bowiem te owady, które najwięcej latały, najłatwiej mogły być przez w iatr na morze zapędzone, tak, że tylko takie osobniki mo
gły się przy życiu zachować, które posiada
ły jaknaj go rzój rozwinięte skrzydła i cechę tę na potomstwo przelewały, lub też takie, które bardzo mało latały, lub też latały tyl
ko, gdy w iatru nie było (co zdarza się na wyspach oceanicznych dosyć rzadko). To znów prowadziło do stopniowego zaniku skrzydeł wskutek nieużywania.
D la przemiany gatunków ważniejszą bez porównania rolę aniżeli warunki fizyczne, odgrywają stosunki wzajemne istot organi
cznych. One to olbrzymi wpływ wywierać
mogły na zanikanie pewnych narządów.
244 W SZECHŚW IAT. N r 16.
Wszelkie tak liczne i różnorodne organy, które służą zwierzęciu do obrony lub też do chwytania zdobyczy ulegają znacznym prze
mianom, rozwojowi lub też zanikowi, w za
leżności od odpowiedniej zmiany stosunku jego do innych istot organicznych. Zawdzię
czają-temu np. pochodzenie swe kły zaniko
we, pazury zmniejszone, utrata zdolności ruchu i t. p. Nieraz zwierzę, sadowiąc się na innem i otrzymując od gospodarza swe
go gotowe ju ż pokarm y, traci wskutek pa- sorzytniczego życia liczne bardzo organy:
zmysły, układ nerwowy, mięśnie, organy traw ienia i krążenia, najprostsze przyjm ując kształty; traci zaś organy te wskutek nieu- żywania, albowiem okazują się one wtedy zupełnie zbytecznemi.
Organ zaczynający zanikać, najzupełnićj ju ż dla życia osobników zbyteczny, występu
je wciąż w długim bardzo szeregu pokoleń wskutek wielkiego praw a dziedziczności, tak, iż najwyżej uorganizowane zwierzęta posiadają liczne organy szczątkowe, przed
stawiające pozostałości po bardzo dawnych przodkach, u których stanowiły one narzą
dy wielkiej wagi fizyjologicznćj. Zobaczy
my też w następstwie, że nawet człowiek, ten najwyższy twór natury posiada ogro
mną ilość organów zbytecznych, szcząt
kowych, przedstawiających resztki pewnych bardzo ważnych organów zwierząt niższych, stanowiących odległych jeg o przodków.
Zanim przystąpię do bliższego rospatrze- nia organów szczątkowych ciała naszego, muszę na jednę jeszcze okoliczność zwrócić uwagę czytelnika.
Od szeregu narządów szczątkowych czyli będącycli w stanie zaniku, odróżnić należy szereg organów zaczątkowych, będących w stanie rozwoju. Obie te grupy organów tę m ają wspólną cechę, że nie są zupełnie wykształcone, że są niedokładnie rozwinięte pod względem formy i funkcyi. Okoliczność ta nie pozwala nieraz orzec stanowczo, czy dany organ je s t szczątkowym, czy też za
czątkowym, czy je s t niedokładnie rozwinię
tym dlatego, że znajduje się w stanie zani
ku, czy też dlatego, że nie zdołał się jeszcze zupełnie wykształcić, albowiem wiadomo, że wszelkie narządy rozw ijają się powoli i stopniowo od stanu najprostszego, aż do coraz bardzićj złożonego. P rosty przykład
wyjaśni nam tę różnicę. Jeśli porównamy płetwy piersiowe ryby oraz wieloryba z przed- niemi kończynami zwierzęcia ssącego, znaj
dziemy, że te przednie kończyny pierwszych dwu zwierząt (płetwy piersiowe i brzuszne odpowiadają kończynom przednim i tylnym płazów, gadów i ssących, oraz skrzydłom i kończynom ptaków) bardzo są słabo rozwi
nięte w porównaniu z ostatniemi. A jednak płetwy ryb stanowią kończyny zaczątkowe, płetwy zaś wieloryba—szczątkowe. U ryb są to kończyny in statu nascendi, albowiem u tej grupy kręgowców parzyste kończyny typu tego poraź pierwszy dopiero wystąpiły i stopniowo u wyższych gromad, u płazów, gadów, ptaków i ssących coraz bardziej się rozw ijały i doskonaliły. U wielorybów zaś, należących, ja k wiadomo, do najwyższej gro
mady kręgowców, do ssących, istnienie płetw stanowi zjawisko wtórne; są to tylko zredu
kowane, uproszczone, szczątkowe kończyny, które uległy u tego rzędu zwierząt ssących częściowemu zanikowi wskutek przystoso
wania do specyjalnych warunków życia t. j.
do przebywania w wodzie.
Odróżnianie organów szczątkowych od za
czątkowych bardzo jest ważnem, a zdaje mi się, że na tę drugą grupę niezmiernie intere
sujących narządów nowoczesna morfologija i fizyjologiją zbyt mało jeszcze zwraca uwa
gi. Rozumie się samo przez się, że u naj- wyżój rozwiniętych organizmów, wyjaśnie
nie istoty narządów szczątkowych bez poró
wnania jest łatwiejsze, aniżeli zaczątkowych.
Jeśli np. rospatrywać będziemy organizm ludzki, znajdziemy w nim, ja k o tem w na
stępstwie bliżej się przekonamy, mnóstwo narządów, stanowiących zredukowane na
rządy zwierząt niższych, a porównywając jedne z drugiemi, mamy możność wyjaśnie
nia sobie ich znaczenia morfologicznego u przodków w łańcuchu istot organicznych.
Ale prócz tego organizm wyższych ssących posiada też prawdopodobnie zaczątki pe
wnych nowych narządów, zaczątki, których funkcyje są jeszcze obecnie w kolebce, ale które, jeśli są pożyteczne, udoskonalą i utrw a
lą się w dalszym biegu życia gatunkowego.
Otóż co do tych organów zaczątkowych naj
wyższych organizmów nie możemy dziś nic
zgoła powiedzieć, jakich narządów są one
początkiem, czy rozwiną się czy zanikną, nie
N r 1 6 . w s z e c h ś w i a t . 2 4 5
możemy ich z niczem porównać i dlatego
jznajomość nasza organów tych bardzo jest niedokładną, i niepewną. Prócz licznych narządów szczątkowych organizm nasz po
siada też pewne części, których znaczenie fizyjologiczne i pożytek dla życia niezupełnie są nam znane, a których nie mamy prawa uważać za organy szczątkowe, albowiem u zwierząt niższych zupełnie nie istnieją. Otóż narządy takie przedstawiają, być może, ja kieś zaczątki nowe o niewyraźnej, nieokre
ślonej jeszcze funkcyi, które ulegną w przy
szłości silniejszemu zróżnicowaniu.
Przystępując po tych uwagach ogólnych do rospatrzenia najgłówniejszych narządów szczątkowych ciała ludzkiego, zaznaczyć mu
szę wyraźnie, że czas i miejsce pozwala mi tylko na przejrzenie najważniejszych i naj
ciekawszych narządów tych, albowiem ilość ich tak jest wielką, żemożnaby tem cały tom zapełnić. Ponieważ człowiek jest najwyższą formą w rodowym rozwoju świata zwierzę
cego, bardzo jest naturalnem, że w organiza- cyi jego występuje najwięcej śladów i po
zostałości po tej olbrzymio długiej wędrówce rozwojowej. Organizm nasz w każdej swej części zawiera dowody pochodzenia swego, objawiające się pod postacią nieprzebra
nego mnóstwa szczątkowych narządó w i czę
ści ich. Poznanie tych tworów rzuca pię
kne, prawdziwie filozoficzne światło na ideę organizacyi naszej, która bez niego pod bar
dzo wielu względami jest dla nas ciemną i niezrozumiałą.
( D . c. n.)
HER80RYZAGYJA
czyli
ZBIERANIE, OKREŚLANIE I ZASUSZANIE ROŚLIN podał S t . J D .
(D o k o ń c z e n ie ).
O z n a c z a n i e r o ś l i n j a w n o k w i a t o w y c h . Najlepiej oznaczać rośliny, jeżeli tylko można, na tem miejscu gdzieśmy je znaleźli. Praw da, że zajmuje to wiele cza
su na ekskursyi i zdążymy zebrać mało ro
ślin, a wielu początkujących florystów dą
ży do tego jedynie, aby w najkrótszym cza
sie oznaczyć jaknaj więcej roślin i w ciągu kilku miesięcy poznać florę danej miejsco
wości. Jestto wielki błąd; przy pośpiechu takim nie jesteśmy w stanie dokładnie po
znać cech roślin, porównaćjednychz drugie- mi, sprawdzić opisów u różnych autorów—
jednem słowem, przyzwyczajamy się do po
bieżnego i powierzchownego traktowania przedmiotu. Lepiej więc poznajmy na po
czątek dwie lub trzy rośliny dziennie, ale dokładnie, niż dziesięć —• powierzchownie.
Powoli dojdziemy do takiej znajomości cech i wprawy, że oznaczenie nie będzie wogóle przedstawiało nam większych trudności. Je żeli przedsiębierzemy ekskursyją do miej
scowości bardziej oddalonej i z konieczności musimy zebrać odrazu wszystkie nieznane nam rośliny, to oznaczenie ich na miejscu znalezienia najczęściej jest niedogodne, jako wymagające więcej czasu. W takim razie, po powrocie do domu, wyjmujemy z puszki lub teki wszystkie zebrane rośliny, nie roz
kładam y ich, ale obwinąwszy w bibułę umieszczamy w jakiem chłodnem miejscu i polewamy wodą, aby bibuła przesiąkła i woda spływała po niej, niemaczając zawi
niętych roślin. Otoczone wilgocią zawiędłe rośliny powoli przychodzą do stanu nor
malnego. Można także pozostawić rośliny w puszce (jeżeli są ułożone korzonkami w jednę stronę, na cośmy zwracali uwagę wyżćj), pokropić je wodą i nalać j^j trochę na dno, postawiwszy puszkę pionowo; w wil
go tnem powietrzu, w puszce, rośliny mogą być w stanie świeżości przechowane dzień lub dwa. Rośliny bardzićj zawiędłe stawia
my w świeżą wodę, drobniejsze zaś i wątlej- sze układamy na talerzu. Jeżeli roślina zo
stała ścięta, a nie wykopana z korzeniem, to przed wstawieniem jej do wody należy świe
żo odciąć dolny koniec łodygi.
Dość często zachodzi potrzeba oznaczania roślin ju ż zasuszonych;—w takim razie, dla I zbadania kwiatu lub owocu należy je roz-
! moczyć; w tym celu niekiedy wystarcza za-
| nurzenie w zimnej wodzie, w innych razach I konieczną jest woda gorąca. W ostatnim
| wypadku badane kwiaty lub owoce gotujc-
| my nad lampką spirytusową w małej paro-
246 W SZECHSW IAT. N r 16.
wnicy lub epruwetcc, póki nie rozmiękną o tyle, aby dały się łatwo rosczłonkować.
Mając rośliny świeże lub ożywione w ja k i
kolwiek sposób, przystępujemy do „oznacza- nia“ t. j. staramy się poznać nazwę rodza
jow ą i gatunkową rośliny. W tym celu oglądamy ją jaknajszczegółowiej, poczyna
jąc od korzenia i kończąc na kwiatach, owo
cach i nasionach; najważniejsze cechy wogó
le przedstawia kwiat, który rosczłonkowu- jem y na części składowe przy pomocy pin
ceta i igiełek lub nożyka; oddzielamy na
przód części zewnętrzne, aby obejrzeć środek, zwracamy przy tem baczną Uwagę na kształt, liczbę i położenie oddzielnych części ja k względem siebie tak i w stosunku do słupka.
Budowę zawiązka i rozmieszczenie zaląż
ków poznajemy na podłużnych i poprze
cznych przecięciach. Rysunek poznanych części, schematycznie wykonany, wbija nam w pamięć ich kształty, liczbę i wzajemne położenie.
Dopiero wszechstronnie poznawszy rośli-
110
i jej części składowe, bierzemy podrę
cznik odpowiedni i z mniejszym lub większym trudem, przez porównywanie i zestawianie opisów ze znalezionemi przez nas cechami rośliny, odnajdujemy naprzód rodzajową a potem i gatunkową nazwę.
W tem miejscu n aj odpowiedniej będzie po
wiedzieć słów kilka o podręcznikach i dzie
łach, które mogą być używane do oznacza
nia roślin jawnokwiatowych (i skrytokw ia
towych naczyniowych) Królestwa. W j ę zyku polskim posiadamy dwa i to niezupeł
ne, a przytem, zdaje się, wyczerpano zupeł
nie w handlu księgarskim dzieła, oba ułożo
ne na podstawie sztucznego systematu Lin- neusza,—mam ta na myśli „ O p i s a n i e r o ś l i n w Litwie, na W ołyniu, Podolu i U k ra
inie dziko rosnących jak o i oswojonych11 Jó zefa Jundziłła (1830) i „ F l o r ę p o l s k ą j a wnokwiatowych rodzajów '4 Jakóba W agi (1847). Powiedziałem, że dzieła te są nie
zupełne, ponieważ nie zaw ierają opisów wszystkich dotychczas poznanych u nas ro
ślin jawnokwiatowych. Daleko bogatszą w tym względzie je s t literatu ra niemiecka ‘);
') S p o m ię d z y n a d e r lic z n y c h d z ie ł f lo r y s ty c z n y c h n ie m ie c k ic h , n a jw ię k s z e m u z n a n ie m c ie s z ą sig n a stęp u jące:
a że flora niemiecka i szwajcarska są obfitsze w rodzaje i gatunki, więc odpowiednie dzie
ła opisowe mogą być zastosowane do pozna
nia flory polskiej.
Prow adząc systematycznie badanie flory pewnej miejscowości, należy się koniecznie zaopatrzyć w spisy roślin, które już były tam zauważone. Do takich należy przede- wszystkiem „Prodrom us Florae Polonicae“
J. Rostafińskiego i spisy joślin z różnych miejscowości pp. K. Lapczyńskiego, F. K a
ro i innych, umieszczone w 4-ch tomach P a m iętnika Fizyjograficznego.
Co do atlasów botanicznych, posiadanie których bezwątpienia jest bardzo pomocnem przy oznaczaniu roślin, to jedne z nich (ja k Schuberta lub Hoffmanna i t. p.) przezna
czone są li tylko do użytku szkolnego i za
wierają najwyżej po jednym gatunku z ka
żdego rodzaju; inne znów, zupełniejsze, ja k Reichenbaclia lub Schleclitendala, z powodu
F l o r a v o n D o u t s c h l a n d . Z u m G eb ra u ch e a u f E x k u r s io n e n , in S c h u le n u n d b e im S e lb stu n te r - l i c h t , v D r. A . G a rck e (1 4 A u fla g e 1882 — c e n a rs.
1 k o p . 7 5 ) — z a w ie r a 0 [ is y p r z e s z ło 2 300 g a tu n k ó w , u ło ż o n e p o d łu g s y s te m u n a tu r a ln e g o , z d o łą c z e n ie m L in n e u sz o w e g o k lu c z a d o o k r e śla n ia ro d za jó w .
T a s c h e n b u c h d e r D e u t s c h e n u. S c l i w e i - z e r F l o r a , v . D r. W . D J . K o ch (16-81 — 8 A u flage.
I le r a u s g t g e b e n v. E . H e lie r , c e n a rs. 2 k op . 5 0 )— za w ie r a p r z e s z ło 3 C00 g a tu n k ó w , u ło ż o n a i ów n ież p o d łu g s y s te m u n a tu r a ln e g o , z d o łą c z e n ie m a n a lity - c z n 3 'c h t a b lic d o o z n a c z a n ia r o d z in i k lu c z a L in n e u sz o w e g o d o o z n a c z a n ia ro d zajów .
F i i h r e r i n d a s R e i c h d e r P f l a n z e n D e u tsc h - la n d s, O e ste r r e ic h s u n d d er S c h w e iz v D r. M . W ill- k o m m (2 A u fla g e 1882— c e n a rs. 7 kop . 50 ) — z a w ie ra p r z e s z ło 3 £00 g a tu n k ó w , lic z n e o b ja śi.ia ją c e r y su n k i; u ło ż o n y j e s t m e to d ą a n a lity c z n ą (d y c h o to - m ic z n ą ), n a jo d p o w ie d n ie jsz ą d la p o c z ą tk u ją c y c h .
D a le j n a le ż y w s p o m n ie ć : T a s c h e n b u c h d e r F l o r a D e u t s c h l a n d s zu m G eb ra u ch e a u f b o t.
E x k u r s io n e n — D r.M . K ittel. 1 8 5 3 .—F l o r a v o n Is i e - d e r - O e s t e r r e i c h — v o n A u g u st N e ilr e ic h . 185‘J.—
S y n o p s i s F l o r a e G e r m a n i c a e e t H e l v e t i - c a e — D r. W . D. J. K o c h .— Ile r m W e g n e r ’s — l l l u s - t r i e r t e d e u t s c h e F l o r a (2 A u fla g e 1882— b ea r- b e it e t v. D r. A . G a rck e — m it 1 2 5 0 H o lz sc h n .). — E . P o 3 t e l — Y a d e m e c u m fur F r e u n d e d e r P f l a n - z e n w e l t (r o sy jsk ie tło m a c z e n ie te g o ż p. t. D la b o- ta n ic z e s k ic h ek sk u rsij 1875). — M. W illk o n im — D e u t s c h l a n d s L a u b l i i i l z e i n ' W i n t e r . — F. A.
B o s e m a n — D e u t s c h l a n d s G e h o l z e i n W i n t e r -
k l e i d e . 1884. C. T . W . J e s se n — D e u tsc h la n d s Grii-
ser u n d G otreid e-a rten . 1863. (M on ografija tra w z li-
cz n e m i r y s u n k a m i) e t c . e tc .
N r 16. WSZECHŚWIAT. 247 swej bardzo wysokiej ceny niedostępne są
dla ogółu.
Oznaczając roślinę podług tego lub inne
go podręcznika, nigdy nie należy odrazu za- dawalniać się pierwszym lepszym, dającym się zastosować do naszej rośliny opisem, ale trzeba przejrzeć charakterystykę pokre
wnych gatunków, rodzajów a nawet i ro
dzin, trzeba porównać opis tegoż gatunku u innego autora;-—stąd wynika potrzeba po
siadania przynajmniej dwu lub trzech odpo
wiednich dziel.
Z a s u s z a n i e r o ś l i n . Po dokładnem po
znaniu i oznaczeniu zebranych na ekskursyi roślin, możemy przystąpić do ich zasuszenia,
Jw celu przechowania na czas dłuższy i skom-
jpletowania z nich zielnika. „Dobry ziel-
jnik—powiada wielki Linneusz—przewyższa ! wszelkie rysunki; żaden botanik nie może się bez niego obejść.“ I w samej rzeczy, najlepszy rysunek nie może dać nam tak do
kładnego pojęcia o roślinie, ja k pięknie,czy
sto i zgodnie z naturalnym wyglądem zasu
szony okaz. Zbiór dobrze zasuszonych ro
ślin, przy starannem przechowywaniu, może przetrwać dziesiątki lat, ja k to rzeczywiście ma miejsce z zielnikami Linneusza, Tourne- forta i innych.
Postępowanie przy zasuszaniu roślin, tak zwane u k ł a d a n i e , jest o tyle proste, że przy pewnój staranności, prawie bez ża
dnych kosztów, może być wykonane przez każdego. Dwie lub cztery równe, gładkie, na 1— 1 i pół cala grube czworoboczne de
seczki wielkości dużego arkusza papieru, kilka plik papieru (np. starych gazet lub in
nej m akulatury) i kilka ciężkich kamieni do przyciskania — oto wszystko, bez czego obejść się nie możemy.
Do ściskania suszących się roślin prasa śrubowa (introligatorska) nie nadaje się, po- ' nieważ rośliny łatwo mogą być rozmiażdżo- ne i popsute od nadmiernego ciśnienia. Za
miast zwyczajnych dwu deseczek używają także dwu mocnych drucianych siatek, przymocowanych do ram drewnianych, któ
re mogą być ściągane zapomocą rzemieni;
przy ich zastosowaniu suszenie odbywa się prędzej, albowiem powietrze ma łatwiejszy dostęp, a przy predkiem zasuszaniu rośliny przechowują się lepiej. Co do papieru uży
wanego do suszenia, to ten nie powinien być
mocno klejony, ponieważ taki niełatwo po
chłania wilgoć, dla tego też gatunkom pa
pieru drukarskiego wogóle trzeba dać pierw szeństwo przed papierem do pisania. Prof.
M. Willkomm jednakże, na podstawie wie
loletniego doświadczenia, utrzymuje, że kle
jony papier do suszenia roślin jest odpowie
dniejszy niż nieklejony, np. drukarski. „Je
żeli włożymy rośliny, — powiada on w swo
im „Fiihrer in das Reich der Pflanzen,“ — do starego folijantu, treść którego wydruko
wana na grubym papierze do pisania, to pra
wie na pewno liczyć możemy, że po pewnym czasie rośliny te, bez przekładania w inne arkusze dobrze wyschną, że liście pięknie zachowają swój kolor zielony, a kwiaty ja skrawą lub białą barwę. Dla tego też radzę używać ordynarnego papieru pakowego.
Tylko grubolistne i mocno soczyste rośliny (Orchidcae, Crassulaceae i inne) muszą być
J suszone w papierze nieldejonym, np. w bi
bule."
W edług zdania innych florystów najodpo- wiedniej w tym celu mogą być użyte stare gazety (drukowane na papierze słabo klejo
nym); bibuła ma tę złą stronę, że bardzo długo zatrzymuje wilgoć i powoli się suszy do powtórnego użycia, może więc być uży
wana w razie, jeżeli posiadamy większy jej zapas i to do suszenia zielonych tylko części;
kwiaty zaś bezwarunkowo muszą być wkła- [ dane między cienki papier do pisania. P o
winniśmy zatem mieć zawsze w zapasie pe
wną ilość niewielkich skrawków papieru do pisania, w celu podkładania i nakładania ich na delikatniejsze części roślinne, aby te nie stykały się bezpośrednio z bibułą; w przeci
wnym razie kwiaty błękitne, różowe lub żół
te ju ż w pierwszych dniach suszenia zmie
niają kolor na brudnobiały lub ciemnozie
lony.
W skutek ściskania lub prasowania ułożo
nych roślin występuje z nich sok i zostaje
| pochłonięty przez papier, który mocno na-
! siąka wilgocią. Dla tego między każdemi dwiema roślinami nietylko trzeba kłaść przy
najmniej po pięć albo sześć pustych arkuszy papieru, lecz niezbędnem jest także jaknaj- częściej papier ten zmieniać na inny, suchy;
czynność ta nazywa się p r z e k ł a d a n i e m .
Przy częstem przekładaniu, zwykle po paru
tygodniach rośliny wysychają o tyle, że ino-
żemy je ju ż umieścić w tych arkuszach pa
pieru, w których mają. być przechowywane.
Ale i wtedy jeszcze nie zaszkodzi suche ro
śliny, w tych arkuszach, pozostawić na pe
wien czas w jakiem miejscu otwartem, wy- stawionem na wpływ ciepła słonecznego, lecz pod pokryciem, w przeciwnym bowiem razie papier paczy się, a rośliny krzywią i marszczą.
Układanie roślin do suszenia wymaga pe
wnej zręczności i wprawy, którą można na
być bardzo prędko.
Rośliny nie powinny być mokre lub po
kryte rosą, takie bowiem po zasuszeniu zwy
kle czernieją. Każdą roślinę układam y na papierze tak, aby o ile możności zachowała swój Avygląd naturalny (habitus), t. j. z ko
rzeniem, liśćmi, kwiatami i owocami. Są tu, rozumie się, pewne granice. Niektóre ro
śliny mają takie rozmiary, że byłoby niepo
dobieństwem chcieć je w całości zachować, np. wszystkie drzewiaste; to samo stosuje się i do wielkich mięsisty cli korzeni. W tedy zadawalniamy się cienkiemi podłużnemi i po- przecznemi ich skrawkami, które często mo
gą być zasuszone. Zawielkie w stosunku do arkusza papieru liście, rozcinam y na kaw ał
ki i suszymy oddzielnie tak, aby te potem złożone mogły nam dać pojęcie o kształcie całego liścia. Jeżeli roślina je s t bardzo dłu
ga, ale łodyga jej niegruba, ja k np. u traw, to przełamujemy j ą raz lub dwa i tak ukła
damy: Jeżeli roślina posiada pędy, to zo
stawiamy z nich przynajmniej jeden, a po
zostałe odcinamy. Wąsów, cierni i kolców wogóle nie odrzucamy, jeżeli tylko mogą być zasuszone, albo też zachowujemy je od
dzielnie. Owoce wogóle tylko z trudnością mogą być zasuszone; jed ne są zanadto mięsi
ste, inne znów pękają przy dojrzewaniu i wysypują nasiona; te ostatnie zasuszamy w stanie niezupełnie dojrzałym. Jeżeli owo
ce są wielkie i suche, to w zielniku zamie
szczamy tylko icli podłużne i poprzeczne przecięcie. W yłuskane nasiona można prze
chowywać oddzielnie w torebkach lub słoi
kach.
P rzy układaniu zwracamy szczególną uwa
gę, aby oddzielne części, liście czy kwiaty, nic przylegały jedne do drugich i w tym ce
lu umieszczamy między niemi skrawki pa
pieru: przy pominięciu tego środka następu-
248 N r 16.
je zmiana koloru, liście czernieją, kwiaty tracą swoje barwy, pokrywają się pleśnią i prędko psują. Jeżeli liście lub kwiaty uło
żone są gęsto, to niektóre z nich odcinamy, pozostawiając ogonki lub szypułki, aby na tem nie ucierpiał wygląd rośliny.
P rz y układaniu oddzielamy rośliny gru- bolistne, soczyste od mniój obfituj ących w so
ki, drzewiaste od miękkich, lądowe od wo
dnych i t. p.; delikatniejsze z nich poddaje
my
11miej silnemu ciśnieniu. Takie rozgru- powanie jest tem pożyteczniejsze, że nie- wszystkie rośliny suszą się jednakowo szyb
ko; jeżeli w pe wnej paczce umieścimy roślin ny soczyste i takie, które schną prędzej, to te ostatnie poczernieją i pokryją się pleśnią, a przytem pierwsze powinny być przekłada
ne częściej niż drugie.
W taściwe rośliny soczyste, ja k np. Roz- chodnikowe, Storczykowate i t. p., przy za
suszaniu wymagają specyjalnego traktow a
nia, albowiem przy zwyczajnem postępowa
niu niektóre gatunki żyją w papierze bar
dzo długo, nawet rosną dalej pod prasą; dla tego też przed układaniem należy je zabić albo przez zanurzenie łodygi i liści (ale nie kwiatów) na parę minut w gorącej wodzie, albo też wielokrotnem prasowaniem zapo- ' mocą gorącego żelazka, między kilkoma ar
kuszami bibuły, które należy ciągle zmieniać na świeże. W obu razach kwiaty pozosta
wiamy nietknięte, albowiem w przeciwnym razie tracą swoją barwę.
Rośliny z korzeniem cebulkowatym lub bulwiastym powinny być zasuszane z podo- bnemiż ostrożnościami.
Rośliny drzewiaste lub wogóle sztywne spoczątku poddajemy większemu ciśnieniu i dlatego układamy z nich osobną paczkę; do takich należą gałązki naszych drzew, osty, większe złożone i t. p. D la ułatwienia su- I szenia można gałęzie i bardzo grube i mięsi
ste łodygi rozciąć wzdłuż, przezco otrzyma
my odrazu 2 egzemplarze.
Rośliny z kwiatami kruchemi podobnej natury ja k u lilij, kosaćców, przed układa
niem należy zostawić na pewien czas na po
wietrzu, aby trochę zawiędły, w przeciwnym bowiem razie części kwiatowe łatwo się od- łamują. Rośliny wodne najlepiej ułożyć w bibule zaraz na miejscu znalezienia i wy- j cisnąć wodę, zmieniając często mokrą bibu
W SZECHŚW IAT.
N r 16. W SZECHŚWIAT. 249 łę na świeżą; potem, w domu, można je przy-
prasować gorącem żelazkiem i suszyć już ja k inne. Jeżeli zaś wodne rośliny przynie
śliśmy do domu poplątane i pokurczone, to umieszczamy je w plaskiem naczyniu z wo
dą, aby przyszły do siebie i później postę
pujemy już ja k wyżej. Dodamy, że przy jaknajczestszem przekładaniu nie należy ich
dotykać, póki zupełnie nie wyschną.
To samo odnosi się do roślin drobnych i wątłych; te ostatnie najlepiej suszą się w arkusikach papieru listowego, powkłada
nych między stronice grubej książki; prze
kładanie tutaj jest zupełnie zbyteczne i przed upływem 2—3 tygodni roślinki niepowinny być ruszane, bo się pokurcza i pozwijają.
W reszcie, niektóre rośliny wydzielają lepki sok i wskutek tego przy układaniu przylepiają się do papieru, ja k np. Rosiczka, Salvia glutinosa, młode gałązki olchy, topo
li i t. p. Aby zapobiedz temu, lepkie części posypuj emy proszkiem likopodyj um, który po wysuszeniu roślin łatwo daje się zdmuchnąć, albo też suszymy je w papierze woskowym albo naoliwionym; można także takie rośliny przed układaniem przemyć spirytusem.
U większości roślin, szczególniej z kwia
tami niebieskiemi, po upływie pewnego cza
su zupełnie się zmienia barwa kwiatów, a niektóre rośliny, ja k np. Melampyrum, Monotropa Ilypopitis, Lathraea sąuammaria i t. p., całe stają się brunatne lub zupełnie czarne; pochodzi to od roskładu soków. Można temu zapobiedz, zanurzając przed układa
niem podobne rośliny we wrącej wodzie i przyśpieszając samo suszenie, albo też ma
czając je w pewnych mięszaninach. Aby np.
kwiaty niebieskie nie straciły barwy, radzą przed suszeniem zanurzyć je w mocnym spi
rytusie; utraconą ju ż barwę można im przy
wrócić, maczając w słabym kwasie azotnym (1 część kwasu na 12 wody). Aby rośliny przy zasuszaniu nie czerniały, Ludersdorf radzi używać następujących mięszanin, w których maczają się zielone tylko części.
Bierzemy np. 1 uncyją ałunu i 1 gran sale
try na 6 uncyj wody; albo też mięszamy do
kładnie 1 część (na wagę) soli kuchennej z 16 częściami oleju (rzepakowego); kiedy sól zupełnie się rospuści w oleju, zanurzamy w tym rostworze zielone części rośliny; po wyjęciu suszymy ją w zwyczajnej bibule,
j trzymając pod prasą 16 do 20 godzin. Ro
śliny soczyste przed zanurzeniem w rostwo-
| rze powinny nieco zawiędnąć, roślinki zaś delikatne i wątłe kładziemy między papie
rem, napojonym tym rostworem, a później [ przekładamy w suchą bibułę. Po trzech dniach, przy codziennem przekładaniu, ro
śliny zwykle są ju ż dostatecznie wysuszone.
Jeżeli przypadkowo kropla rostworu upa
dnie na czerwony kwiatek, to wywołuje nie
bieską albo fijoletową plamę,—dla zniszcze
nia jej dość przyłożyć kawałeczek bibuły, zmaczany w słabym kwasie azotnym.
Po skończonem układaniu roślin, kiedy zbierze się dość gruba paczka, umieszczamy ją w prasie, dając baczenie na to, aby na
cisk, szczególniej z początku, niebył zasilny;
dość, jeżeli paczka zmniejszy swoją grubość do 2/3 pierwotnej.
Miejsce, w którem odbywa się suszenie, niepowinno być wilgotne, ale suche, ciepłe i przewiewne. Przekładania należy dopeł
niać jak n aj częściej; im częściej przekładamy, tem piękniej zasuszą się rośliny. Zaraz je dnakże po ułożeniu trzeba przeczekać przy
najmniej 24 godziny, w przeciwnym bowiem razie, rośliny przy przekładaniu mogłyby zmienić nadane im położenie. Paczki więc ze świeżo ułożonemi roślinami przekładamy dopiero po upływie doby, później można to uskuteczniać dwa razy na dzień, a potem dość raz na 2—3 dni, dopóki rośliny nie bę
dą zupełnie suche.
Z i e l n i k . Pozostaje nam jeszcze powie
dzieć cokolwiek o układzie zielnika i jego konserwowaniu. Prof. M. Willkomm po
daje w tym względzie następujące rady.
Każdy oddzielny gatunek roślinny umie
szczamy w arkuszu papieru, który powinien się odwracać od prawej strony ku lewej;
format papieru niepowinien być mały, aby i większe rośliny dobrze się mieściły i nie wystawały nazewnątrz wierzchołkami gałą
zek lub liści. W nicklejonym białym papie
rze drukarskim przechowują się rośliny sto
sunkowo najlepiej, ponieważ wskutek jego
; miękkości ściśle doń przylegają, a brzegi arkuszy również dobrze do siebie przystają, rośliny więc są zabezpieczone od pyłu i owa
dów. Z drugiej atoli strony gładki papier do pisania, jako sztywniejszy, ma tę wyż-
i