• Nie Znaleziono Wyników

Odpowiedzialność zduna – Marek Rzepiński – fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Odpowiedzialność zduna – Marek Rzepiński – fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

MAREK RZEPIŃSKI

ur. 1947; Płock

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL, współczesność

Słowa kluczowe plac Litewski ; projekt Rzemiosło. Etos i odpowiedzialność ; Lublin ; PRL ; praca zduna ; zduństwo ; współczesność ; piece kaflowe ; przyszlość zduństwa ; ulica Narutowicza ; satysfakcja z pracy zduna ; ulica 3 Maja

Odpowiedzialność zduna

Zduństwa nikt nie chce się uczyć, a przecież to jest poważna sprawa. Jeśli zdun spartaczy robotę, to może dojść do pożaru lub zaczadzenia. To jest odpowiedzialna praca – nie wystarczy wymurować. Przecież ludzie też potrafią i wiadro spalić w piecu, aż się zrobi czerwony. Dobry piec musi to przetrzymać.

Pewnego razu spotkałem pana, u którego niedawno stawiałem piec. Powiedział mi:

„Panie Marku, będzie pan mi piec stawiał.”. „Przecież pan ma niedawno postawiony”.

„Ja się stamtąd wyprowadziłem, tylko tego pieca nie dało rady zabrać z sobą. Pan przyjdzie, zobaczy. W zakładzie remontowym powiedziałem, że tylko pana sobie życzę, nikogo więcej”. Postawili mu piec na cement, bo zabrakło im gliny. Cały piec po roku był do wywalenia jeszcze podczas gwarancji. Postawiłem mu nowy piec, a ten trzeba było wywalić. Nie można stawiać pieca na cement.

Miło jest, jak ktoś po iluś tam latach dziękuje. Na takie coś trzeba zasłużyć solidną pracą. Pewnego razu tak sobie żartowałem z pewną starszą panią, u której stawiałem kiedyś piec. Przypadkiem spotkaliśmy się w lecie na Placu Litewskim. Mówiła: „Dzień dobry panie Marku. Za ten piec to będę pana do końca życia chwalić”. Ja na to: „Wie pani co, niech pani już nie przesadza. Jakbym schrzanił ten piec, to wtedy pani by mnie pamiętała, a tak na przyszły rok pani zapomni. Pamiętałaby pani do końca życia, jakby codziennie dymiło i wszystko fruwało”.

Data i miejsce nagrania 2016-08-10, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

To nie była daleka droga, ale jeszcze trzeba było mnie odprowadzać i odprowadzała mnie niania Marysia, która brała ze sobą także psa, to był owczarek alzacki, nazywał się Lord

Tak, takie to jest wrażenie, takie to jest przeżycie, nie tylko wrażliwców, takich jak ja [śmiech], ale także nieraz pytałam pracowników naukowych na Majdanku: „Jak

przedwojenni mieszkańcy kamienic nr 46 i 48 na Krakowskim Przedmieściu, Zadjamanowa, wkroczenie Niemców, Fiszman, "Mój Lublin", relacje polsko-żydowskie, życie codzienne..

Nieraz to też trochę zdrowia kosztuje, bo trzeba się nadźwigać, naskakać i jeszcze naklęczeć tyle, co żadna babka w kościele się tyle nie naklęczała. Do każdego

Da się zrobić ten piec w ciągu trzech dni, ale wtedy on popęka w środku, glina mimo wszystko skurczy się po przyschnięciu. Z kolei pracując powoli, na drugi dzień można to

Etos i odpowiedzialność ; Lublin ; PRL ; praca zduna ; zduństwo ; współczesność ; piece kaflowe ; węgiel ; sumienność w pracy zduna,

Tak że już jest zlikwidowana, nie wiem czy tam już, na pewno nie żyje, ktoś tam z rodziny może jeszcze żyje w tym domu, ale to bardzo był piękny ogród warzywny i kwiatowy.. Tak

I ja do niej podeszłam porozmawiać, i ona mówi, bo ona wiedziała, że ja już mam narzeczonego, podeszłam do niej, zapoznałam ją z męża kolegą – taki był trochę starszy –