• Nie Znaleziono Wyników

W W arszawie: r o c z n ic r b . 8, k w a r ta ln ie r b . 2. W R e d a k c y i „ W s z e c h ś w ia ta " i w e w s z y s tk ic h k się g a r- Z przesyłką pocztową r o c z n i e r b . 10, p ó łr . r b . 5. n ia ch w kraju

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W W arszawie: r o c z n ic r b . 8, k w a r ta ln ie r b . 2. W R e d a k c y i „ W s z e c h ś w ia ta " i w e w s z y s tk ic h k się g a r- Z przesyłką pocztową r o c z n i e r b . 10, p ó łr . r b . 5. n ia ch w kraju"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

JsTs. 19 (1 5 6 2 ). W arszaw a, dnia 12 m aja 1912 r. T om X X X I .

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

PREN U M ERA TA „W S Z E C H Ś W IA T A ". PRENUMEROWAĆ MOŻNA:

W W arszawie: r o c z n ic r b . 8, k w a r ta ln ie r b . 2. W R e d a k c y i „ W s z e c h ś w ia ta " i w e w s z y s tk ic h k się g a r- Z przesyłką pocztową r o c z n i e r b . 10, p ó łr . r b . 5. n ia ch w kraju i za g ra n icą .

R e d a k to r „ W sze c h św ia ta * 4 p r z y jm u je z e sp ra w a m i r e d a k c y jn e m i c o d z ie n n ie o d g o d z in y

6 d o 8 w ie c z o r e m w lo k a lu r e d a k c y i.

A d r e s R ed a k e y l: W S P Ó L N A Jsfe. 37. T elefon u 83-14.

O K A U C Z U K U .

Nazwa kauczuk, w rozmaitej w praw ­ dzie pisowni, pow tarzająca się we wszy­

stkich prawie ję zy k ach narodów k u ltu ­ ralnych, zdaje się pochodzić od słowa

„cahuchu“, którem Indyanie, mieszkają­

cy w dorzeczu Amazonki, oznaczali sok mleczny niektórych drzew lasów dziewi­

czych swrej ojczyzny. W dorzeczu więc Amazonki powstały pierwsze zawiązki ta k potężnego obecnie przemysłu kauczu­

kowego.

Kiedy pod koniec 15-go stulecia, w epo­

ce Kolumba,. Europejczycy poraź pierw­

szy wstąpili na ziemie Nowego Świata, zauważyli odrazu, że czerwonoskórzy Indyanie noszą obuwie i szaty nieprze­

makalne, które w yrabiają w sposób b ar­

dzo p ry m ity w n y przez powlekanie tk a ­ nin sokiem mlecznym pew nych specyal- nych gatunków roślin. Rzecz prosta, by­

ły to w yroby bardzo grube i nieudolne, które r,a słońcu miękły i roztapiały się w. masę nawpół plastyczną o bardzo n ie­

miłej wroni.

Pierwsze wzmianki o ty ch prymityw*

nych wyrobach z kauczuku spotykamy w roku 1535, w historyi Indyj u Fernan- deza d ’Oviedo. Herrera y Tordesillas w roku 1601 wspomina także o sposobie dobywania kauczuku przez mieszkańców Ameryki południowej, polegającym na nacinaniu drzew i zbieraniu soku, który obficie z ran spływa, a na powietrzu zwolna krzepnie. Nieco później J u a n de Torąuemada opisuje dokładniej drzewo kauczukowe, sposób, w ja k i Meksykań- czycy z jego soku użytkują oraz cele, do których, „ulli“ lub „ule“ zwany przez nich, kauczuk bywa używany. Ciekawa je st wzmianka, że Meksykańczycy przez destylacyę kauczuku uzyskują olej, uży­

wany przez nich jako skuteczne lekar­

stwo na w ewnątrz i zewnątrz. Bądź ja k bądź w czasach tych nowy produkt ucho­

dził za wielką rzadkość, a cena jego w y ­ nosiła gwineę za uncyę.

Do Europy przywożą kauczuk poraź pierwszy dwaj Francuzi, Bouguer i de la Condamine, z których pierwszy był matematykiem, drugi lekarzem i przy­

rodnikiem, obaj zaś należeli do ekspedy­

cyi naukowej, wysłanej do Peru i Bra-

j zylii w latach 1735 — 1745. Oni to wla- ,

(2)

340 W SZECH SW IAT j\r» 1 9 śnie przysyłają francuskiej Akademii

nauk kilka brył ciemnej, bezkształtnej masy kauczukowej, ze wzmianką, że j e s t to żywica drzew, rosnących w lasach prowincyi Esmeralda, które krajow cy n a ­ zywają Heve. La Condamine wspomina także, że kauczuk nadaje nieprzemakal- ność tkaninom i że on sam posługuje się ta k ą tk an iną dla ochrony swoich in­

strum entów naukowych przed deszczem.

Pod wpływem tego odkrycia Tresneau z Cayenne bada dokładniej kauczuk, otrzym any w lasach Gujany, a rezultaty jego potwierdzają wyniki prac Bouguera i La Condaninea. W roku 1762 botanik francuski Aublet opisuje z naukow ą ści­

słością najpospolitsze drzewo kauczuko­

we A meryki południowej, którem u n a ­ daje, dotychczas używ aną nazwę, Hevea gujanensis.

Pierwszem dziełem technicznem, trak- tu jącem o kw esty i kauczuku, je s t u k a ­ zujące się w 1761 roku „Etudes sur les racines du Caoutchouc de C ay enn e“

Macąuerea i Herissauta.

Autorowie ci ogłaszają garstk ę cieka­

wych spostrzeżeń, pierwszą wzmiankę 0 rozpuszczalności kauczu k u w eterze 1 olejku terpentynow ym i n a odkryciu tem budują daleko sięgające plany co do technicznego zastosowania egzotycznego produktu. Rzeczywiście już w roku 1768 Macąuer otrzym uje ru rk i kauczukowe, które sporządza w sposób dość uciążliwy przez powlekanie walca woskowego roz­

tworem kauczuku, aż do osiągnięcia po odparowaniu rozpuszczalnika pewnej g r u ­ bości w arstw y kauczukowej. Następnie przez stopienie w wodzie gorącej wosk usuwano i w ten sposób ru r k a k au c z u ­ kowa była gotowa.

W parę lat później, bo w roku 1772, znany angielski fizyk i chemik, Priestley, wskazał szczególną zdolność kauczuku wrycierania ołówka, i takiem długie la ta było zasadnicze zastosowanie tego now e­

go p rod u k tu w przemyśle europejskim.

Zresztą w epoce tej 1 kg surowego k a u ­ czuku kosztuje do 250 franków, przed­

mioty ja k obuwie, zabawki, w yrabiane z n iego,przez ówczesnych techników, że wymienię tu nazw iska G rassarta i Bes-

sona, były bardzo nieudolne, słowem, przemysł kauczukowy pozostaje jeszcze w kolebce. Dopiero z początkiem 19 go stulecia, przemysł ten zwolna zaczyna się rozwijać. Szczególnie godne pamięci są w ty m okresie czasu dwa nazwiska Hancocka i Mac Intosha. Pierwszy udo­

skonala techniczne otrzymywanie k a u ­ czuku, obmyśla maszynę do jeg o u gn ia­

tania, zwaną wilkiem, podaje projekt mie­

szania kauczuku z różnemi materyałami mineralnemi, przez co wartość jego, jako pro d u ktu technicznego, znacznie się p o d ­ nosi, a wreszcie około 1820 roku zakłada pierwszą wogóle manufakturę kauczuku.

Mac Intosh zaś bada bliżej rozpusz­

czalność kauczuku i może być uważany za wynalazcę właściwych nieprzemakal­

nych tkanin, które mimo wysokich cen i niemiłego zapachu rozpowszechniły się w Europie z wielką szybkością. W roku 1836 Krzysztofor Nickells i Chaffel b u ­ d ują maszynę do ugniatania kauczuku, k tóra w pierwotnej swej postaci bywa w technice używ ana do tej pory. Mimo je d n a k tych w szystkich’ ulepszeń i n ie ­ wątpliwych postępów, przem ysł kauczu­

kowy nie mógł się należycie rozwinąć, a to z powodu zasadniczych braków, k t ó ­ re tkw iły ju ż w samym surowym pro­

dukcie. Mianowicie kauczuk zachowywał swe najcenniejsze własności: elastyczność i nieprzenikliwość tylko w bardzo szczu­

płych granicach te m p eratu ry od -j- 4°

do — j— 50° C, poniżej 0° stawał się tw ardy i kruchy, w wyższej zaś tem peraturze rozpływał się w miękką, wpółpłynną masę.

Powstawało więc zasadnicze pytanie, w ja k i sposób uczynić kauczuk obojęt­

n ym n a zmiany tem peratury, nieniwe- cząc równocześnie jego elastyczności, nierozpuszczalności oraz trwałości wobec czynników chemicznych? Odpowiedzią na to pytanie, od dawna nurtujące um y­

sły chemików i fizyków, było odkrycie wulkanizacyi kauczuku, dokonane przez Karola Goodyeara w 1839 roku, które sprowadziło formalną rewolucyę w prze­

myśle kauczukowym i stanowi początek nowej epoki jeg o rozwoju. Sposób wul­

kanizacyi, przez Goodyeara metalizacyą

(3)

M 19 WSZECHSWIAT 341 kauczuku nazwanej, był bardzo prosty,

polegał bowiem na zmieszania kauczuku z siarką i ogrzewaniu mieszaniny od 135— 150°. Kauczuk łączy się w tem pe­

raturze tej z siarką, dając produkt o ela­

styczności i nieprzenikliwości zwiększo­

nej i uzyskuje wielką wytrzymałość na duże naw et zmiany tem peratury. Odkry­

cie Goodyeara, j a k to zwykle bywa z wiel- kiemi wynalazkami, miało już poprzedni­

ków. Liidersdorf z Berlina w roku 1832 oraz w tymże czasie A m erykanin Hay ward zauważyli również korzystny wpływ siar­

ki na niektóre cenne własności kauczu­

ku i to było wTłaśnie przyczyną, że czę­

sto za wynalazcę wulkanizacyi mylnie podaw any bywa Liidersdori. W rzeczy­

wistości prawdziwe pierw szeństwo w ści- słem określeniu metody wulkanizacyi i w zrozumieniu właściwego znaczenia siarki przyznać musimy bezsprzecznie Goodyearowi.

W krótce po nieopatentowanem jeszcze odkryciu Goodyeara Hancock, badając p ro du k ty wulkanizowane, znalazł w nich siarkę i w niedługim czasie sam opraco­

wał nowy sposób wulkanizacyi, k tó rą to nazwę chemia kauczuku Hancockowi oraz jego przyjacielowi Brockedonowi zawdzię­

cza. Mianowicie Hancock zanurzał goto­

we przedmioty kauczukowe w kąpieli ze stopionej siarki i następnie masę, prze­

syconą siarką, ogrzewał. Przytem zauw a­

żył także, co zresztą pierwszy obserwo­

wał Goodyear, że tylko w niezbyt wyso­

kiej tem peraturze powstaje elastyczna forma kauczuku, około zaś 160° otrzy­

muje się masę tw ardą ja k kamień. Spo­

strzeżenie to skrystalizowało się niedłu­

go potem w odkryciu przez Moreya wła­

ściwego ebonitu, czyli kauczuku tw a r­

dego..

W roku 1843 Hancock uzyskuje patent na swoję metodę wrulkanizacyi, w rok później Goodyear spieszy za jego p rzy ­ kładem opatentować swój znakomity w y ­ nalazek, a w roku 1846 Aleks. Parkes odkryw a metodę ta k zw. zimnej w u lk a­

nizacyi, zapomocą roztw oru chlorku siar­

ki w dw usiarczku węgla lub benzynie.

Od tego czasu rozwój nowego przem y­

słu był zapewniony. Znakomita elasty- j

czność, nieprzenikliwość i moc kauczuku wulkanizowanego zapewniły przedmio- tom z niego wyrabianym szerokie rynki zbytu we wszystkich krajach Europej­

skich. W roku 1845 Thomson rozwija genialną myśl zastosowania kauczuku do wyrobu pneumatyków, Niepce i Sandwich stosują go w fotografii, Gitfard około 1878 roku do fabrykacyi powłok balono­

wych; coraz nowe działy przemysłu stają dla zastosowania kauczuku otworem, po­

w stają coraz nowe fabryki wyrobów kauczukowych, nowe plantacye sztuczne drzew kauczukowych, słowem, rozwój przemysłu kauczukowego zdaje się mieć zapewnioną przyszłość na długie lata...

Kauczuk, ja k zresztą powszechnie wia­

domo, j e s t produktem roślinnym i otrzy­

muje się z soku mlecznego wielu roślin, rosnących przeważnie w okolicach pod­

zwrotnikowych między 20. stopniem sze­

rokości północnej a 20-tym szerokości południowej. Najlepsze gatunki k auczu­

ku pochodzą z samego równika, okolice o mniej upalnym klimacie dają gatunki pośledniejsze. Do najważniejszych ro ­ dzin roślinnych, zawierających w swoim soku mlecznym mniejszą lub większą ilość kauczuku, zaliczamy Euphorbiaceae, Artocarpae, Apocynaceae, Moreae, w czę­

ści także Lobeliaceae i Urticaceae. Prócz wyżej wymienionych zawierają jeszcze nieraz kauczuk rośliny, które jed n ak dla celów przemysłu kauczukowego nie wcho­

dzą wcale w rachubę, gdyż wydajność ich zbyt jest ograniczona. Tu możemy wymienić: maki, figi, tak zw. drzewo opiumowe, sałatę, owoce bananów i t. p.

Najbardziej obfitującą w drzewa k au ­ czukowe częścią świata, a zarazem do­

starczycielką najlepszego kauczuku, je st Ameryka, a właściwie Am eryka południo­

wa. Dorzecze Amazonki, ową kolebkę przemysłu kauczukowego wogóle, do tej pory musimy uważać za główne jego sie­

dlisko, a mimo rabunkowej gospodarki krajowców, którzy dla otrzymania więk­

szej ilości soku mlecznego ścinali nie­

raz całe drzewa i niszczyli w ten sposób

piękne lasy kauczukowe, bujna ziemia

w połączeniu z gorącym, wilgotnym kii-

(4)

342 W SZECH SW IAT M® 1C J m atem produkuje w dziewiczych borach

cale zastępy nowych, młodych drzew kauczukowych. Sama Brazylia dostarcza dotychczas do 40°/0 produkcyi powszech­

nej kauczuku, a m iasta Para, Manaos przy ujściu Rio Negro leżące i Iąuitos stanowią centry handlu para-kauczukiem, k tó rą to nazwą oznacza się zazwyczaj najlepszy kauczuk brazylijski. Miasto P a ­ ra, o 160 km od brzegu morza oddalone, leży w dorzeczu A mazonki i słusznie otrzymało nazwę stolicy przemysłu k a u ­ czukowego, podobnie ja k g a tu n e k Hevea brasiliensis n azyw am y dotąd królem drzew kauczukowych. Dawniej wspaniałe la ­ sy kauczukowe graniczyły bezpośrednio z miastem, dziś skutkiem brutalnej m e­

tody ścinania całych drzew, wytępione zostały w tych okolicach doszczętnie.

Drzewa kauczukowe Brazylii należą głównie do rodziny Euphorbiaceae, z k tó ­ rych rodzaj Hevea z najrozm aitszem i g a ­ tu nk am i oraz Siphonia zasadnicze w pro­

dukcyi kauezuku m ają znaczenie. Hevea j e s t to potężne drzewo dochodzące od 20 do 30 a n aw et 50 m etrów wysokości, 0 gładkim pniu i długich, w ąskich liściach zebranych na pędach w bukiety w dość znacznej odległości od ziemi. Hevea ju ż między 4-tym a 6-tym rokiem życia mo­

że dostarczać kauczuku, n ajw ięk sz ą j e ­ d nak wydajność okazuje dopiero około 25-go roku życia i zachowuje ją do dość późnego wieku.

Nadto kauczuku dostarcza także inna, do rodziny Euphorbiaceów również n a ­ leżąca, a w A m eryce południowej dość pospolita roślina, Manihot Glaziowii.

Z Apocyneów, które je d n a k w Ameryce niezbyt licznych m ają przedstawicieli, możemy tu wymienić Hancornia specio- sa, krzew rosnący obficie w saw annach 1 pampasach Brazylii południowej, P eru i Boliwii. Artocarpeae, k tó ry ch główne- mi przedstawicielami są ta k cenne dla krajowców drzewo chlebowe i mleczne, jak o reprezentantów roślin kauczuko­

wych posiadają w A m eryce centralnej przeróżne g atu n k i Castilloa, a zatem:

elastica, rubra, nigra, alba i t. d.

Wreszcie w Haiti rośnie wielki pnącz g atu n k u C ryptostegia grandiflora, który,

jedyny to zresztą dla pnączów wypadek w Ameryce, dostarcza kauczuku w dość znacznych ilościach. Ogótem produkcya A meryki południowej wynosi do dziś dnia przeszło 60°/0 produkcyi powszechr- nej kauczuku.

W Afryce, której przemysł kauczuko­

wy od niejakiego czasu b a rd zo pomyślnie rozwijać się poczyna, a naw et świeżo produktem, dostarczanym z Madagaskaru i Kongo, niewiele ustępuje znakomitemu kauczukowi brazylijskiemu, flora kauczu­

kowa przedstawia zupełnie odmienny obraz od am erykańskiej. W Ameryce spotykaliśmy przeważnie potężne drzewa, tu krzewy, liany, rośliny czołgające się lub pnące, nieraz 80 — 100 m długości, ta k zw. „boa roślinne", o jadalnych owo­

cach, a naw et byliny i zioła, które k a u ­ czuk zawierają w korzeniach. Należą oae przeważnie do rodziny Apocynaceae, do rodzaju zaś Landolphia, Kicksia lub Fun- tumia. W Kongo spotykam y także rośli­

nę zielną, C litandra przez botaników zwaną.

Na Madagaskarze głównym przedsta­

wicielem roślin kauczukowych je s t pnącz V ahea madagascarensis, zaliczona do Euphorbiaceów.

Najpośledniejszych gatunków i n a j­

mniej obfitych ilości kauczuku dostarcza Azya, k tó rą cechuje przedewszystkiem niezmierna różnorodność roślin k au czu ­ kowych. Zarówno bowiem liany, krzew y ja k i drzewa w południowym Hindosta- nie, w Kochinchinie, na archipelagu Ma- lajskim i wyspach Sundzkich dostarczają kauczuku w mniejszych lub większych ilościach. Do drzew kauczukowych, w Azyi rosnących, zaliczamy potężne Ficus, z rodziny Morwowatych, głównie Ficus elastica, chociaż wogóle rodzaj ten liczy do kilkuset gatunków. J e s t to drzewo do 40 m wysokie, o potężnych korze­

niach powietrznych i wielkich, grubych

liściach. Do niewielkich krzewów k a u ­

czukowych, rosnących w Azyi, należy,

jak o najpospolitszy przedstawiciel Apo-

cynaceów, Urceola esculenta. Wreszcie

na Ceylonie rośnie obficie rodzaj Taber-

naemontana, o pięknych pachnących

kw iatach i owocach trujących, k tó ra wy-

(5)

M 19 W SZECH SW IAT 348 dzieła sok mleczny, obfitujący w k a u ­

czuk. 0 roślinie tej głosi stare podanie cejlońskie, które raj w uroczej swej oj­

czyźnie umieszcza, że owocem pięknym skusiła p ra-m atk ę rodu ludzkiego, Ewę, i odtąd stał się on dla ludzi trującym.

Niektóre g a tu n k i Ficus, j a k macro- pbylla, spotykam y i w Australii, na No­

wej Kaledonii lub Nowej Gwinei, lecz do­

tąd dla handlu kauczukowego nie pozy­

skały one najmniejszego znaczenia.

Z tego krótkiego przeglądu głównych roślin kauczukowych, widzimy, że nie są one rzadkością i gdyby nie gospodarka rabunkow a i chciwość krajowców, nisz­

czących nieraz nieopatrznie całe lasy kauczukowe, nie byłoby powodów lękać się wyczerpania naturalnych źródeł k a u ­ czuku.

Ale tępienie drzew kauczukowych, m i­

mo surowych przepisów rządowych trw a ciągle, a zapotrzebowanie kauczuku z k a ­ żdym rokiem wzrasta. Nic więc dziwne­

go, że w kołach wielkich przemysłow­

ców powstała zbawienna myśl zakłada­

nia sztucznych plantacyj kauczukowych, które racyonalnie prowadzone mogłyby dostarczać większych ilości kauczuku i lepszych gatunków, aniżeli rośliny dzi­

ko rosnące. Pierwsze takie plantacye drzew kauczukowych założyli przedsię­

biorczy i zabiegliwi o powiększanie bo­

gactw swojej ojczyzny Anglicy. Próby, przedsięwzięte około 1860 roku na Ficus indica, nie dały jednakowoż pomyślnych rezultatów; nieco później, zbadane do­

kładniej przez wysłanego w tym celu do Ameryki, Crossa, gatunki Castilloa i He- vea, rzadziej afrykańskiej Landolphii, ho­

dowane w lndyach angielskich, nie zda­

wały się także rokować sztucznym plan- tacyom zbyt pięknej przyszłości. Oprócz bowiem tropikalnego słońca okolic pod­

zwrotnikowych, oprócz sporej dozy wil­

goci, rośliny kauczukowe wymagały do sztucznej hodowli ja k ich ś specyalnych, subtelnych warunków, których poznanie było k w e s ty ą dużego nakładu pracy ze strony botaników, fizyologów i rolników, a naw et chemików. Anglicy nie u stę­

powali je d n a k z raz wykreślonej drogi i ze zdwojoną gorliwością ponawiali swe ,

próby. Obecnie angielskie plantacye sz tu ­ czne drzew kauczukowych, głównie Ma- nihot Glaziowii na Ceylonie. rozwijają się bardzo pomyślnie, zawierają już parę dziesiątków milionów osobników, i do­

starczają obok Brazylii najlepszego g a ­ tu nku kauczuku w świecie. W ślady an ­ glików w stępują zwolna wszystkie p ra­

wie kraje Europejskie, które, posiadając kolonie w strefach podzwrotnikowych, mogą wogóle hodować drzewa kauczuko­

we. Francuzi hodują więc Manihot Gla­

ziowii w Kongo, Niemcy, Portugalczycy oraz Belgowie starają się zaprowadzić sztuczne plantacye drzew kauczukowych w swych koloniach; na Malacce, Sum a­

trze i Jaw ie obok naturalnych, dziko ro­

snących drzew i krzewów, spotykam y pola, pokryte roślinami kauczukowemi, starannie pielęgnowane. Nawet Włosi hodują Ficus elastica na Sycylii, obfitem podlewaniem roślin tych w zimie usiłu­

jąc zastąpić ulewne deszcze pory zimo­

wej ich okolic ojczystych.

Ideałem rośliny kauczukowej, hodowa­

nej sztucznie, pozostaną je d n ak zawsze drzewa lub krzewy, któreby kauczuk w owocach zawierać mogły. Rośliny ta ­ kie, pielęgnowane j a k wszystkie drzewa owocowe, dostarczałyby w owocach doj­

rzałych tego cennego p roduktu i nie by­

łyby narażane na zupełną zagładę, co w obecnym systemie dobywania kauczu­

ku, mimo zachowywanych ostrożności nie bywa rzeczą zbyt rzadką.

Takie idealne dla hodowrców rośliny kauczukowe odkrył Włoch Giordane w Ve- nezueli. Rosną one dziko, kauczuk zaś otacza w owocach nasiona dość g ru b ą warstwrą, stanowiąc nieraz do V5 ogólnej suchej masy owocu. Rzecz prosta, ty m ­ czasem hodowlę tych rzadkich roślin na większą skalę musimy zaliczyć do pię­

knych marzeń przyszłości. W każdym razie j e s t rzeczą pewną, aczkolwiek do­

tychczas dzikie rośliny kauczukowe są głównem źródłem produkcyi kauczuku, że racyonalnie prowadzone plantacye sztuczne zajmą w niedalekiej przyszłości zasadnicze stanowisko w przemyśle k a u ­ czukowym, dostarczając produktu lepsze­

go i czystszego od produktu roślin, dzi­

(6)

3 4 4 W SZECHSW IAT JMa 19

ko rosnących w niedostępnych głębiach lasów dziewiczych, zdanych na łaskę wpół-dzikich krajowców.

Sok mleczny roślin kauczukowych za­

w arty jest w specyalnych naczyniach mlecznych, które głównie przebiegają w pierw otnej i drugorzędnej korze, w rdzeniu, rzadziej we właściwem d re w ­ nie, chociaż i tu a n aw et w tk ankach parenchym atycznych spotykam y nieraz naczynia mleczne. Dr. Chimani ob ser­

wował naw et w naskórku Castilloa elas­

tic a obecność licznych trychomów, które wypełnione były kropelkami soku mlecz­

nego. Naczynia mleczne sk ład ają się z całego szeregu komórek, k tó rych ścia­

ny poprzeczne zostały następnie zresor- bowane i k tó re zlały się ze sobą wr ca­

łość. Naczynia mleczne, acz nieraz roz­

gałęzione, nie tw orzą właściwych ana- stomoz i nie łączą się z zasadniczym układem naczyniowym roślin. Wogóle przypominają one poniekąd układ p rze­

wodów mlecznych u zwierząt. Zresztą sok mleczny roślin kauczukowych naw et z wewnętrznego wyglądu przypomina mle­

ko zwierzęce. J e s t to płyn białawy, gęsty, 0 reakcyi najczęściej kwaśnej, o c. wł.

od 1 ,1 1 1 71 ,0 1 2 , zawierający w wodnis­

tym roztworze zawiesinę kuleczek tłusz­

czowych.

Latex, j a k pospolicie nazyw am y sok mleczny roślin kauczukowych, ma smak

j

słodkawy, je s t bez zapachu, a przy n aj­

mniej dopiero po dłuższem stan iu na powietrzu n ab y w a zapachu metyliaku. j Skład jego chemiczny je s t bardzo różny, oprócz czystego kauczuku zaw iera bo- j wiem ciała białkowe, alkaloidy, kwasy organiczne, glukozydy, cukier, dużo wo­

dy, a wreszcie sole mineralne.

Pierw sza dokładniejsza analiza soku mlecznego, ja k ą spotykam y w literaturze, acz posiada raczej historyczne znaczenie, ! pochodzi od Fourcroy i w ykonana była na lateksie Hevea guyanensis. W r. 1826 F ara d a y analizował dokładniej sok mle­

czny Hevea brasiliensis o c. wł. 1,012 1 otrzymał liczby następujące:

W o d y i k w a- I c ia ł b ia łk o w a - [ w o sk u 0,13°|0 s ó w 56 37°' * * ' 0 tv c h 1 W ty c h M lo w a lk o h o lu nie- w w o d z ie rozP- i fcariezuku S l ^ . i , a lk o lo id ó w 7°|# I rozp, 2,9°|0r J

Z innych analiz soku mlecznego mo­

żemy wymienić późniejsze Lascelles — Scotta i Terryego.

W yniki Lascelles - Scotta są nieco, od­

mienne od wyników badań Faradaya.

Znalazł on bowiem:

K au czu k u 37,13%

w o d y 52,32

cia ł b ia łk o w a t. 2,71

ż y w ic y 3,44

olejk . e te r y c z n y c h —śla d y

cukru 4,17

c ia ł m in era ln y ch 0,23

Weiss i W iesner w soku mlecznym Eupborbia Cyparissias i platyphylla oprócz kauczuku i wody znaleźli olejki eteryczne, żywice, ciała białkowe, gumy, cukry, kw asy winny i jabłkowy, sole magnezu oraz alkaloidy. W eber w soku mlecznym roślin kauczukowych oprócz wyżej wymienionych składników che­

micznych przyjm uje jeszcze obecność fermentu utleniającego, oraz eskule- ty n y pochodnej kumaronu. Badania Tromp de Haasa i Jonga, nad sokiem Castilloa prowadzone, w ykazują w nim obecność garbników', kwasu do kauczuku zbliżonego wzoru Cn H3oOj0, oraz chlorku potasu. W 1904 r. Harries z, soku Ficus elastica i Ficus magnoloides Borei w y­

dziela obok kauczuku wiele substancyj z nim spokrewnionych, w tlen obfitują­

cych, ja k (C10HlsO)s, (C10H160)3 i t. p.

Amadeusz Girard, analizując różne g a ­ tunki soku mlecznego roślin kauczuko­

wych, stwierdził w nim stałą obecność cukru, który zbadał bliżej. C ukier ten pozostaje w blizkim związku zinózytem , C6H)30 6. Z kauczuku gabbonowego, przez krajowców „dambo“ zwanego, Girard wydzielił t. zw. dambonit, czyli dwu- metylowy eter dambozy, którą identyfi­

kuje z optycznie nieczynnym inozytem.

Dambonit posiada wzór empiryczny C8HI60 G. Nadto z borneo-kauczuku Gi­

ra rd otrzymał bornezyt, jednometylowy inozyt C7H140 6, z kauczuku zaś mada- gaskarskiego nateryt, C10H20O9.

Wogóle koncentracya soku mlecznego zmniejsza się w miarę im młodsze są części roślinne, z których bywa on otrzy­

mywany. Stwierdził to doświadczalnie Adriani w r. 1850 na soku mlecznym Ficus elastica, hodowanej w pokoju.

Sok wypływający z nacięcia tuż przy

(7)

M 19 W SZECHSW IAT 345 wierzchołku rośliny zawierał bowiem

tylko 17,7°/0 substancyj stałych, u pod­

staw y zaś do 25%.

D r. Ludom ira Biegańska.

(C. d. nast.).

Z ŻYCIA P I E R W O T N I A K Ó W .

(D o k o ń czen ie).

W całokształcie zjawisk, dotyczących wrażliwości na ciała chemiczne, możemy dla ułatw ienia odróżnić kilka kategoryj, przedewszystkiem t. zw. 1) trofotaksizm w przypadku gdy d an a substancya che­

miczna przedstawia dla organizmu pewną wartość' odżywczą. Stahl *) w cieka­

wych swych badaniach nad Myxomyce- tami umieszczał w blizkości masy plaz- modyalnej kawałki papieru maczanego w dębniku do garbowania skór, na k tó ­ rem to podłożu dane plazmodyum roz­

wija się, lub też umieszczał plazmodyum na wstążce papieru, której koniec zanu­

rzony był w wodzie, zawierającej daną substancyę, wówczas plazmodyum skie­

rowywało się w stronę kawałków pa­

pieru i otaczało j e swą masą lub też wędrowało po wstążeczce do substancyi odżywczej; podobnie ma się rzecz, gdy umieścimy w kulturze bakteryj rurki włoskowate napełnione odżywczym pły­

nem. Bakterye przenikają doń.

2) Hydrotaksizm. Woda w życiu wszel­

kich organizmów ma pierwszorzędne zna­

czenie, tak ze względu na swe własności fizyczne ja k i chemiczne. Jej obecność jedynie umożliwia życie, reguluje po­

w staw anie spor, rozwój organizmów' itd.

W zmiankowane plazmodyum Myxomy- cetów reaguje w sposób ch arak terys­

tyczny na obecność wody, mianowicie dąży do miejsca wilgotnego, o ile jednak nie jest w peryodzie sporowania; w tym ostatnim przypadku, przeciwnie, chroni się do miejsc możliwie najsuchszych.

l) S tah l. Zur B io lo g ie dei' M y so m y o eten , B o ta n isch e Z e itu n g 1884,

3) Aerotaksizm. Pierwotniaki zazwy­

czaj są wrażliwe w wysokim stopniu na obecność i ciśnienie tlenu. W ystarczy nam wskazać klasyczne doświadczenia Engelmanna: umieszczał on pod szkieł­

kiem przedmiotowem wodorosty zielone oraz bakterye, w krótkim czasie te o s ta t­

nie gromadziły się około wodorostów, wydzielających tlen pod wpływem świa­

tła. J a k w innych zjawiskach tak i tu ­ taj możemy odróżnić minimum, w którem dany czynnik zaczyna działać, oraz opti­

mum, w którem działanie to najbardziej je s t sprzyjające.

Pod tym względem możemy powiedzieć, że dla każdego organizmu istnieje pewne określone ciśnienie tlenu, do którego protoplazma jego je st przyzwyczajona, podwyższenie lub zmniejszenie ciśnienia zagrażają prawidłowemu przebiegowi re- akcyj tejże. Dla bakteryj anaerobicznych ciśnienie to równa się mniej więcej O, lecz i w innych grupach pierwotniaków spotykają się częściowe anaeroby J), dla których ciśnienia tlenu rozpuszczonego w wodzie j e s t zawysokie, np. Spirosto- mum (wymoczek), trzymane w wodzie na szkiełku plaskiem, a więc w łatwym do­

pływie powietrza, ulega po krótkim cza­

sie jego szkodliwemu działaniu.

Gdy pozbawimy organizm, np. w y ­ moczka, dostępu powietrza, umiera on w krótszym czasie, niż zwykłe organizmy pozbawione pożywienia, wydatkowanie energii je st w tym razie mniej ekono­

miczne. Przez dodanie roztworu odżyw­

czego, np. białka, można wówczas prze­

dłużyć znacznie życie organizmu (np.

Opaliny do 20 dni) bez dostępu powie­

trza. Dla organizmów żyjących, jako pasorzyty, np. wymoczki w kiszce żabiej, potrzebne ciśnienie tlenu je st niższe niż dla żyjących swobodnie w wodzie.

W pewnych przypadkach reagowania pierwiastków na działanie substancyj chemicznych nie wchodzą w żadną z wy­

żej wymienionych kategoryj i nie dają

!) A . P iitter. D ie W irk u n g erh o h ter Sau-

erstoffsp an n u n g a u f d ie le b e n d ig e Substanz,

Z eitsch r, f. A llg e m e in e P h y s io l, 1904 tom 3.

(8)

346 W SZECHSW IAT JNIa 19

się wogóle w ytłum aczyć w sposób racyo- nalny, np. reagowanie n iektórych bakte- ryj na sole m etali bardzo rzadkich. Spe- cyalną kategoryę stanow ią alkalio i oksy- taksizm czyli wrażliwość na c h a ra k ter zasadowy lub też kw aśny danej s u b s ta n ­ cyi chemicznej. Tak np. wiele w y m o cz­

ków, wiciowców reaguje odjemnie na ciało o charak terze zasadowym; gdy umieścimy kroplę zas ady słabej w ś ro ­ dowisku z pierw otniakam i — p o zo stan ie ona próżną. O rganizm reag u je z a p o ' mocą odruchu ochronnego w sposób wy"

żej opisany. Gdy je s t to kropla k w asu słabego, lecz posiadającego jeszcze w ła s ­ ności toksyczne, np. H2S 0 4 w roztw orze 0,0l°/0, wówczas reagow anie j e s t podobne.

Odruch i tu posiada znaczenie ochronne dla organizmu. Przeciwnie, jeżeli weź­

miemy tenże kw as słabszy mniej więcej dziesięć razy i nieposiadąjący już w ła s ­ ności toksycznych, wówrczas wiele w y moczków reaguje w sposób zupełnie przeciwny i nagrom adzają się w kropli kwasu. Je s t to t. z w. oksy taksizm do­

datni.

W chemotaksizmie, j a k i w wielu in ­ nych zjawiskach wrażliwości należy brać pod uw agę najm niejszą dożę, o j a k ą trzeba powiększyć natężenie bodźca, aże­

by zwiększyć wrażenie, czyli prawo Webera, wykazane przez Pfeffera i Mas- sa rta ') dla organizmów jednokomór­

kowych.

Rozpatrzymy obecnie tonotaksizm lub osmotaksizm, wrażliwość n a zmiany ci­

śnienia osmotycznego. Wiemy, że w roz­

tworze sole w yw ierają pewrne ciśnienie, t. zw. ciśnienie osmotyczne cieczy, w k t ó ­ rej są rozpuszczone. Woda słodka, z a ­ równo ja k i morska, zawsze w różnych ilościach zawierają sole, p rzy tem ilość tych soli wraha się w pew nych granicach.

Wiemy również, że ciśnienie osmotyczne ma wielkie znaczenie dla życia organiz­

mów — komórek — że zwiększenie oraz zmniejszenie zby tn ie tego ciśnienia j e s t

zgubne dla komórki. Łatwo zrozumieć wobec tego, że wrażliwość na ciśnienie osmotyczne ma wielkie znaczenie w ży­

ciu pierwotniaków, gdyż pozwala im re ­ agować na zmiany w ciśnieniu osmo- tycznem środowiska, w którem się znaj­

dują. Wrażliwość ta różnie się przejawia u poszczególnych pierwotniaków, np.

bakterye są bardziej wrażliwe niż nie­

które wymoczki. Działanie ciśnienia je st niezależne od właściwości chemicznych rozpuszczonego ciała, lecz od jego kon- centracyi, od ciężaru molekularnego i sto­

pnia jo n iz a c y i1).

S k utk iem swej wrażliwości w środo­

wisku o rożnem ciśnieniu osmotycznem organizm będzie pozostawał w warstwach o ciśnieniu odpowiadającem jego zw y­

kłem u środowisku, oraz unikał miejsc o ciśnieniu wyższem lub niższem, a więc szkodliwem. Pomimo tego zmiany w ci­

śnieniu osmotycznem powodują również zmiany w życiu organizmu, w iunkcyo- now aniu poszczególnych jego części, np.

wodniczka kurczliwego. Wiomy, że za­

daniem tego ostatniego je st usuwanie substancyj szkodliwych dla organizmu oraz zabezpieczenie ciągłego przepływu wody; w ciągu 24 godzin wodniczki Pa- ramaecium przepuszczają objętość wrody 30 razy większą, od objętości samego ciała. Otóż przez powolne dorzucanie soli do środowiska np. z pełzakami m o­

żemy doprowadzić do zamknięcia kurcsi- liwego wodniczka—oraz można wywołać jego bicie wr sporach wymoczków; w po­

dobny sposób można również wpływać na ry tm tegoż lub też na ich liczbę itd.

Z powyższego widzimy, że wrażliwość na ciała chemiczne zarówmo ja k na -ci­

śnienie osmotyczne są bardzo poważnemi czynnikami w życiu pierwiastków.

Co dotyeze wrażliwości na światło, to przypomnieć należy, że je s t ona głównie rozpowszechniona u je stestw posiadają­

cych chloroplasty, służące do asymila- cyi dw utlenku węgla z pomocą energii

J) J. M assart. L a loi de W eb er v e r ifie e p ou r *) J . M assart. S e n sib ilite e t ad op tation de

rh elio tr o p ism e d ^ iń -G jia m p ig n o n , B n l]. de 1’A cad . j 1’o rg a n ism e a la lo i de co n cen tra tio n d es so lu tio n s

J lo y . tło J ielg i 1S88 t, X V I, i sa lin es. A rch iv es de B io lo g ie 1889,

(9)

*Ns 19 WSZECHSW IAT 347 słonecznej—spotyka się j ą często u wi- I warstwach swego środowiska. Geota- ciowców, niektórych wymoczków np. ksizm ma duże znaczenie zarówno w ży- Stentora, u ameb, zawierających bądź i ciu organizmów jednokomórkowych, ja k w łasny pigment, bądź żyjących w sym­

biozie z wodorostami kolorowemi. Za­

zwyczaj mamy w tych przypadkach do czynienia z fototaksizmem dodatnim, lecz niektóre organizmy np. S ten to r coe- ruleus, piękny g atu n ek wymoczka, po­

siadający pigm ent niebieski i dosięgający wielkości lwim, je s t w zwykłych w arun ­ kach odjemnie fototoktyczny. Zjawiska fototaktyczne są naogół lepiej znane niż inne, mają duże znaczenie w życiu roślin.

Organizmy niemające plastydów, niezu- żytkowujące C 0 2, ja k np. większość wy­

m o czk ó w — są bardzo mało wrażliwe na światło.

Przechodzimy do reotaksizmu czyli oryentacyi spowodowanej przez wrażli­

wość na prądy cieczy. Jeżeli umieścimy Paramaecium w rurce szklanej zwężonej w środku i zaopatrzonej na końcach w gum ki i będziemy naciskać gumkę z jednej stro n y w skutek czego wewnątrz rurki powstanie prąd wody, zobaczymy wówczas wszystkie wymoczki kierujące się przeciwko prądowi — je s t to zatem reotaksizm dodatni *). Podobne zja­

wisko przedstawiają Myxomycety, ja k to stwierdził Stahl, umieszczając plazmo­

dyum na wstędze papieru do filtrowania, której koniec zanurzony był w naczyniu z wodą: plazmodyum porusza się w kie­

ru n k u odw rotnym do ruchu wody.

G eo tak siz m 3) polega na wrażliwości organizmu na działanie przyciągania zie­

mi, j a k u trzy m u ją jedni badacze, lub też n a oddziaływanie ciśnienia hydrostatycz­

nego cieczy, w której organizm się znaj­

duje. Odróżniamy geotaksizm dodatni lub odjemny zależnie od tego, czy orga­

nizm dąży w kieru n k u siły ciężkości, czy odwrotnie i stosownie do tego g ro ­ madzi się w niższych lub wyższych

J) J e n n in g s . T h e beh avior o f P aram aeciu m —- The J. o f C om parative N e u r o lo g y and P s y c h o - lo g y , to m X IV — 1904.

2) P . J e n se n . U e b e r den G eotrop ism u s n ie- d erer O rganism en. A rch, f, d ie g esa m m te P h y - Btol, 1 8 9 3 tom 53.

i roślin. Geotaksizm nie polega, ja k przypuszcza! pierwotnie Verworn, n a me- chanicznem działaniu siły czynnej cięż­

kości, t. j. na tem, że pewna część ciała z większym ciężarem kieruje się ku do­

łowi, lecz na faktycznej oryentacyi or­

ganizmu pod wpływem wrażliwości na siłę ciężkości. Można się o tem przeko­

nać, zabijając gwałtownie organizmy:

spadają one bez specyalnej oryentacyi.

Geotaksizm je s t rozpowszechniony za­

równo wśród bakteryj, j a k wiciowców i wymoczków. Dodajmy, że u wymocz­

ków łatwo można sprowadzić zmiany w geotaksizmie zapomocą bodźców me­

chanicznych, zmian chemicznych lub osmotycznych środowiska z organizmami, podwyższenia temperatury; np. Paramae- cia, które zazwyczaj gromadzą się w wierzchnich warstwach cieczy, pod wpływem gwałtownego uderzenia lub temperatury, zbierają się na dole t. j.

przedstawiają geotaksizm dodatni (Sos­

nowski L).

Termotaksizm. Następny a ważny bardzo czynnik regulujący życie orga­

nizmów jednokomórkowych je s t ich w ra­

żliwość na ciepło. Rozległe badania Men- delsohna 2) wykazały, że wspomniane organizmy posiadają tę wrażliwość w y ­ soce rozwiniętą i że w środowisku o te m ­ peraturze niejednostajnej gromadzą się w pewnem optimum. To optimum tem ­ peratu ry j e s t bardzo rozmaite, zależnie od organizmu i zazwyczaj wyższe nieco od te m p eratu ry średniej środowiska, w którem organizm stale żyje, np. dla większości wymoczków okolic P e te rs b u r­

ga waha się ono między 25— 30°. Ciepło działa przyśpieszająco na ruchy rzęsek, a co z a t e m idzie i na ruchy organizmu;

poza optimum zaczyna się szkodliwe

J) S o sn o w sk i. S tu d y a nad zm ien n o ścią g eo - trop izm u u P aram aeciu m aurelia. B u li. in tern at, d e l’A cad. d es S c ie n c e s de C racovie— 1899.

2) M en delssohn. K ech er ch es sur la th erm o-

ta x ie d es o rgan ism es u n icellu la ires. Jou rn al de

P h y s io l. e t P a tb o l. g e n .— 1902, tom 4.

(10)

348 W SZECHSW IAT Nk 19 działanie ciepła. Organizm j e s t wrażliwy l

zarówno na podwyższenie, j a k i n a zni­

żenie tem peratury. Przez przebywanie w temperaturze nieco wyższej od n o r ­ malnej można organizm przyzwyczaić do niej i przesunąć optimum nieco w stronę tem p eratu ry wyższej. Podobne zjawisko przystosow ania się organizmu można zauważyć w stosunku i do innych czyn­

ników, np. ciśnienia osmotycznego: przez i stopniowe, nieznaczne zm iany można przyzwyczaić organizm do środowiska j o większem niż norm alne ciśnieniu.

Pozostaje nam powiedzieć kilka słów o g alw an o tak sizm iex); je s t on spowodo­

wany wrażliwością organizmu na prąd elektryczny stały lub przeryw any. Gal- wanotaksizm nie ma ta k ważnego zna- 1 czenia, ja k inne taksizm y w życiu o rg a ­ nizmów jednokomórkowych, jed n ak że odgryw a on dużą rolę z p u n k tu widzenia ogólnej biologii, i dlatego doczekał się rozległych badań. W e d ł u g praw a Pflii- gera, dotyczącego działania prądu elek­

trycznego na mięśnie i nerw y, pobudze­

nie następuje zawsze ze strony k atody t. j. bieguna odjemnego, w chwili otwarcia prądu, oraz ze strony anody w chwili zam knięcia go, oprócz tego działanie p rąd u elektrycznego połączone je st ze zwiększeniem wrażliwości od stro n y k atody i zmniejszeniem jej ze stro n y anody. P raw o to, k tórem u p rz y ­ pisywano wielkie znaczenie, zostało roz- . ciągnięte przez wielu badaczów jak o r e ­ guła ogólna wrażliwości organizmów na prąd elektryczny. Jednak że dalsze b a ­ dania nad działaniem p rądu elek try cz­

nego na jednokom órkowce (Kuhne, Ver- worn) dowiodły, że powyższemu praw u nie można nadaw ać takiej rozciągłości.

U pierwotniaków spotykam y rozmaite sposoby reagow ania na prąd elektryczny;

gdy w jed n ych razach silniejsze je s t p o ­ budzenie organizmu ze stro n y katody, w innych n astępuje ono ze strony anody, lub jednocześnie z obudwu stron. Wsku-

*) M. V erw orn . D ie p ołare E r r e g u n g der P r o tis te n durch d en g a lw a n is c h e n Strom , A rch . f. d ie g e s. P h y s io l.— 1890 to m 4.

tek działania p rądu elektrycznego n a s tę ­ puje ze strony katody lub też anody skurcz organizmu, którem u często tow a­

rzyszy rozkurcz, wydłużenie od strony przeciwnej. Strony prostopadłe do kie­

ru n k u prądu elektrycznego nie są wcale dotknięte przez jego działanie. Gdy skurcz zachodzi na anodzie, o ile mamy do czynienia z korzenionóżkami, o rg a­

nizm porusza się w kierunku prądu, t. j.

w stronę katody, czyli mamy t. zw. gal- wanotropizm odjemny. Gdy działanie prądu je s t zbyt silne, skurcz protoplazmy prowadzi do jej rozpadnięcia się. U wi- ciowców i wymoczków zjawisko powyż­

sze j e s t bardziej skomplikowane. Organy ruchu są pośrednio pobudzone przez im ­ puls wychodzący z protoplazmy — przy­

czem następu ją zmiany tem p a bicia rzę­

sek i wici, t. j. ruch je s t przyśpieszony lub zwolniony. Większość wiciowców pod wpływem działania prądu kieruje się ku anodzie, t. j. przedstawia galwa- n otaksizm dodatni czyli anodalny. Nato­

m iast wymoczki przedstawiają gal wano­

taksizm katodalny, przyczem rzęski zmie­

niają k ierunek bicia i gdy część rzęsek tylnej części ciała, t. j. anodalnej, bije w zwykłym kierunku, t. j. z przodu w tył i porusza organizm naprzód w s tr o ­ nę katody, wówczas rzęski przedniej części ciała zwróconej do katody biją naprzód, t. j. w kieru n k u przeciwnym.

Pod wpływem zwiększenia napięcia prądu ilość rzęsek drugiej kategoryi zwiększa się, osłabiając działanie pierwszych, szyb­

kość ruchu organizmu zmniejsza się, ostatecznie wszystkie rzęski biją naprzód i organizm, mimo że skierowany je s t częścią przednią do katody, dąży w tył do anody.

Mamy więc tu do czynienia ze szcze­

gólnym sposobem oddziaływania prądu elektrycznego, w którego bliższe szcze­

góły wchodzić nie będziemy. Pod dzia­

łaniem silnego prądu część organizmu zwrócona do anody ulega również s k u r ­ czowi a wkrótce zupełnemu rozpadnię- ciu się.

Zauważmy nakoniec, że działanie p rąd u

elektrycznego sprzeczne j e s t również

I z praw em Pfliigera w przypadku niektó-

(11)

K& 19 WSZECHSWIAT 349 rych organów u kręgowców, widocznem

więc jest, że nie można nadawać temu prawu takiego znaczenia, ja k ie mu ogól­

nie przypisywano.

W rozdziałach powyższych, ja k to ćzy- telnik zauważył, mówiliśmy głównie o sposobie poruszania się organizmów jednokomórkowych oraz o zmianach, j a ­ kie w nim wywołują poszczególne czyn­

niki: zmiany te reg ulu ją do pewnego stopnia stosunek organizmu do bodźców zew nętrznych, lecz są tylko przejawem zew nętrznym i reakcyą komórki na zmiany w ewnętrzne, wywołane przez da­

ny czynnik; niektóre z tych zmian we­

w nętrznych, powodowanych przez po­

szczególne czynniki, np. ciepło, prąd elektryczny, ciśnienie osmotyczne, poda­

liśmy powyżej, lecz w rzeczywistości są one niepomiernie liczne, aczkolwiek do­

dać należy, że n a polu badania zmian wewnętrznych komórki, samej istoty

„wrażenia", jeg o przewodnictwa, we­

w nętrznych zmian komórkowyeh, prow a­

dzących do samej reakcyi, panuje całko­

wita nieświadomość.

Z punktu widzenia n auk i te zmiany w ew nętrzne, wywołane przez dany czyn­

nik w organizmie, są ważniejsze, choć bardziej nieuchwytne, gdyż są przyczyną zew nętrznych zmian, zachodzących w sto ­ su n k u organizmu do bodźca. J e d n ak już poznanie ty c h ostatnich daje nam do pewnego stopnia pojęcie, obraz życia organizmów jednokomórkowych.

T. Yieweger.

P O C H O D Z E N I E 1 N A J D A W N I E J ­ S Z E F O R M Y O D Z I E Ż Y y j D Z K I E J .

(D o k o ń czen ie).

Gdyby pomiędzy wstydliwością a no­

szeniem u b ran ia istniał związek przyczy­

nowy, w którym wstydliwość zajmowa­

łaby miejsce przyczyny, w takim razie należałoby się spodziewać, że ludy, szcze­

py lub grupy, używające kompletniejsze­

go ubrania, w razie innych okoliczności równych, stoją na wyższym szczeblu roz­

woju, niż ludy mające odzież mniej k om ­ pletną lub zgoła jej nieposiadające. Lecz doprowadziłoby to nas do zupełnie błęd­

nych wniosków. Ubranie danego ludu je s t najczęściej zależne od dawnych na- wyknień, a często też od posiadania lub nieposiadania ogólnie dostępnych źródeł materyałów, zdatnych na odzież. Tak np. według opisu Roberta Kocha szczepy murzyńskie, żyjące na zachód i północ od jeziora Wiktoryi, sporządzają sobie ubranie z kory drzewa fikusowego; m a ­ teryał ten posiadają oni w wielkiej obfi­

tości, ponieważ kora ta k a odnawia się trzy do czterech razy. Ale z chwilą, gdy podróżnik pozostawia za sobą krain ę ti- kusów, urywa się również i ten rodzaj odzieży, i ze wsi, której mieszkańcy uży­

wają ubrania, sporządzonego z kory drze­

wnej, przechodzi on bezpośrednio do in ­ nej wioski, której mieszkańcy są zupeł­

nie nadzy. I Ratzel również stwierdza brak stałego stosunku między stopniem ubrania danego ludu a wysokością jego kultury. Twierdzi on, że kobiety W a- ganda lub Wanyoro, okryw ając stale i skrupulatnie ciało swe ubraniem, przy- gotowanem z kory drzewnej, nie stoją naogół wyżej od murzynek Nyam-Nyam, którym liść starczy za całe ubranie, ani też od kobiet Dualla, które przy pracy zrzucają wszelkie zasłony. Przykładów takich możnaby przytoczyć bardzo wiele, czerpiąc je z rozmaitych epok i rozma­

itych stref.

■ Z biegiem czasu w ystępuje dążenie do coraz bardziej kompletnego ubrania, po­

nieważ zapewnia ono większe korzyści ta k pod względem ochrony, ja k i ozdo­

by. A wszędzie ubranie stanowi zara­

zem i ozdobę, i jako ozdoba właśnie je s t przedmiotem wynalazczości ludzkiej, się­

gającej często ponad potrzeby i w y m a­

gania ochrony ciała. Na tym gruncie rozwijają się pewne przepisy przyzwoito­

ści, ale z ogólnym rozwojem k u ltu ry

przebieg ten nie pozostaje w związku

koniecznym, czego je d n ak należałoby się

spodziewać, gdyby strój ludzki był w y­

(12)

350 WSZECHŚWIAT JSB 19 razem wrodzonego człowiekowi uczucia

moralnego (wstydliwości). Ludy, , żyjące w stanie natury, bądź samodzielnie do­

szły do kompletnego stro ju i sporządzały go z miejscowych materyałów, bądź też przejęły go od innych ludów, jako prze­

ja w obcej kultury, w obu przypadkach stosując go w części dla ochrony prze­

ciwko szkodliwym wpływom, w części zaś dla zadośćuczynienia pociągowi e s te ­ tycznemu. Nigdzie jed n ak przebieg po­

w staw an ia ubrania nie był podobny do tego, ja k i opisany je s t w pierwszej k s ię ­ dze Mojżesza: „Byli nadzy i nie w s ty ­ dzili się.. W tedy rozwarły się ich oczy i poznali, że są nadzy, i spletli liście drzewa figowego i sporządzili z nich zasłony “.

Do najdawniejszych i najbardziej roz­

powszechnionych ozdób należały, ja k wia­

domo, naszyjniki oraz pasy; noszenie tej drugiej ozdoby było najpospolitszem upię­

kszeniem środkowej części ciała, najdo­

godniej w stosunku do rą k położonej.

Podobnie ja k naszyjnik rozwijał się z b ie ­ giem czasu i wreszcie zdobi nie sarnę ju ż szyję, lecz także i piersi, ta k również i pas w skutek dołączania do niego k a ­ wałków skór przez mężczyzn, liści zaś przez kobiety, stał się z biegiem czasu zasłoną części płciowych — i to prawdo- ; podobnie dało początek obyczajowi uży- | wania wspomnianej formy Odzieży. Męż­

czyźni noszą najchętniej pasy upiększo- j ne skórami rzadkich, niebezpiecznych , zwierząt, tak, iż ozdoba ta jest zarazem dowodem pomyślnych łowów oraz m ę s­

tw a danego mężczyzny. Niejedyna to je d n a k korzystna stro n a noszenia ta k ie­

go pasa. Często też pas ten, noszony wysoko i mocno zaciśnięty, służy jako środek uśmierzania cierpień fizycznych, wywołanych przez długotrwały głód. Nie­

rzadko też sznur biodrowy służy do no­

szenia rozmaitych przedmiotów: Weddo- ! wie np. zakładają za pas siekierę. Wo- [ bec ta k wielostronnych korzyści, jakich noszenie pasa dostarcza ludom pierw ot­

nym, niedziw, że znajduje on ta k szero­

kie rozpowszechnienie, k tó re następnie ta k chętnie—a jed n ak niesłusznie—bywa ! przytaczane, jako ważki a rg u m e n t na |

korzyść pierwotności zwyczaju o k ry w a­

nia organów płciowych.

Źródła archeologiczne nie dostarczają również żadnych pewnych danych, któ- reby mogły rzucić światło na ciemną — j a k widzieliśmy — kw estyę pochodzenia odzienia ludzkiego. Ani postaci nagich ludzi, znalezione w jaskiniach południo­

wej Francyi, nie mogą nam dać żadnego świadectwa o obyczajach ludzi epoki dy- luwiałnej, nie wiemy bowiem, czy ludzie ci wcale jeszcze nie znali Odzienia,'.* czy też je w jaskiniach przy ognisku zrzucali tylko; ani znajdowane na szkieletach ozdoby, składające się z muszel i zębów drapieżców nie dostarczają nańt w tym względzie wyjaśnień, gdyż położenie ich wskazuje, że noszone były na rękach, nogach, szyi i głowie, a więc na tych częściach ciała, których nie okrywano odzieżą. Tylko co do dwu szkieletów dziecięcych, odnalezionych pod Mentoną w grocie, nazwanej z tego powodu „Grot- te des E n fa n ts “, istnieją przypuszczenia, że posiadały na biodrach zasłony, naszy­

te mniej więcej" tysiącem drobnych mu­

szelek Nassa neritea. Oto wszystko,, co źródła archeologiczne przyniosły nam

w tej kwestyi. - * ^

W szystkie te rozważania' doprowadzają nas do wniosku, że właściwy;,pogląd na pochodzenie odzienia ludzkiego można zdobyć nie przez jednostronne akcento­

wanie poszczególnych przyczyn stosowa­

nia ubrania, lecz. przez ostrożną ocenę wszelkich możliwych pobudek o rązp rze z bezstronne, krytyczne uwzględnienie wszystkich. dowodów, jakiem i rozporzą­

dzamy. J. B.

(W ed łu g a rty k u łu M. H o e r n e s a w „Sdentia").

S P O S T R Z E Ż E N I A N A U K O W E :..:

Zaćmienie słońca z dnia 17 kwietnia r. b.

(A lek san d ro w ka, \ w z g lę d e m G ree n w ic h

. 2 1 ° 2 6 ' <p. 5 2 ° i r ) , ;

Piękna pogoda jed n eg o z pierwszych

dni wiosennych towarzyszyła zaćmieniu

słońca w dniu 1.7 kwietnia... Jedynie lek­

(13)

JNTo 1 # WSZECHSWIAT 351 kie smugi chm ur pierzastych, które u k a­

zały się około południa, a wzrosły licze­

bnie- w czasie maximum zaćmienia i po niem, tworzyły zachmurzenie od 1 do 2 skali dziesięciostopniowej, na którego tle rysowały się fragmenty lub całkowity pierścień ,,halo“ ' słonecznego o barwach bardzo wyraźnych.

O g. 12 m. 43 czasu warsz. widać już było w lunecie skraw ek księżyca na t a r ­ czy słonecznej, a w dwie m inuty później zjawisko stało się dostrzegalnem dla oka uzbrojonego jedynie w ekran czarny.

O g. l m. 8 światło dzienne wyraźnie osłabło, przybierając mętny odcień szaro- żółty, coraz bardziej intensyw ny w miarę zwiększania się fazy zaćmienia. W okre­

sie maximum zaćmienia, około godz. 2, błę­

kit nieba, zwłaszcza w północno-wschod­

niej. części sklepienia niebieskiego, miał odcień fioletowy, a na P d .-Z . od słońca ukazała się Wenus, doskonale widzialna gołem okiem, dopóki nie zakryły jej chm ury pierzaste (o g. 2 m. 10).

W lunecie 8 m widziałam profile w y­

sokich gór księżycowych, wkraczające na tarczę słońca o g. 12 m. 45, g. 1 m.

33 i g. i m. 45 (góra podwójna); później obrazy w lunecie stały się bardzo falu­

jące. Ostatnie zetknięcie się tarczy księ­

życa z tarczą słońca nastąpiło o g. 3 m.

18 sek. około 35.

s 3 4 5 6 7 8

Temperatura, odczytywana w odstę­

pach czasu kilkunastominutowych na te r­

mometrach umieszczonych w klatce a n ­ gielskiej, spadła w czasie zaćmienia o 3 , ° l ; dokładniejszy przebieg zmiany tem peratury i wilgotności daje tabelka następująca.

Czas Term.

su c h y

Term.

z w ilg .

W ilg . w mm

W ilg . w »/.

l g . Om. + 15,°1 + 9,°5 5,5 43

1 „ 12 „ 14,°6 9,°5 5,8 47

1 „ 24 „ 14,°1 8,°8 5.3 44

1 „ 32 „ 14,1“0 8,°9 5,4 46

1 „ 42 „ 13,°ó 8,°4 5,2 45

1 „ 52 „ 13,°2 8,°3 5,2 46

2 » 2 „ 12,°8 8,*3 5,5 50

2 „ 12 . 12,°3 8,°0 5,4 51

2 „ 23 „ 12,°0 7 t°9 5,5 53

2 „ 32 „ 12,°3 8,°2 5,7 53

2 42

- 1 » w 12,°8 8,°1 5,2 ’ 48

2 52 13,"4 8,°6 5,5 48

° n ° n 13,°7 8,°7 5,4 46

3 „ 14 „ 14,°2 8,°8 5,2 43

3 , 22 „ 14,»3 8,°8 5,1 43

3 „ 32 „ 14,'“5 9,°2 5,5 45

9 10 11- 12 13 14 '5 > 17

>•39 1 .4 6 1.51 1.56 5 0 111 2.6 i*5 2 .1 8 1.2 0 2 .2 6 1.30 2 .3 6 2 .4 6 2 .5 6 3 g . ć m ć c z a s ś r e d n i w a r s z a w s k i

Z a ćm ien ie sło ń ca z dnia 17|IV 1912 r.

A lek sa n d ró w k a [ \ E w z g lę d e m G reen w ich 21°26', cp -f- 52011').

cia d ok on an e z p o m o cą aplanatu B u sch a F:8, diafr. do 192, przez ekran czarny; czas n a św ie tla n ia 0,01 sek ., fo to g r a fo w a ła S ta n isła w a K o siń sk a.

Od godz. 12 m. 50 do g. 3 m. 6 udało (średnica słońca około 2 mm), lecz nie­

mi się otrzymać z pomocą zwykłego apa- ! źle przedstawiających przebieg zjawiska, ratu fotograficznego szereg (17) zdjęć ' Stanisłazca Kosińska.

zaćmienia, wprawdzie bardzo maleńkich | _________

(14)

352 W SZECH SW IAT M 19

Szer. g e o g r . 52°65, d łu g . od G reen w . 1 g. 1(5 m. 32 s., w y s o k o ś ć nad poz. m . B a łt. 60,87 m O b serw ac y a dokonana w dniu zaćm ienia sło ń c a w W ło cła w k u dnia 17 kw ietnia 1912 r.

Czas:

g o d z in a m in u ty

T erm o­

m etr 1

B a r o ­ m etr

9.43 17,4 76,7

10 18 76,6

10.15 76,6

10.30 16,6 76,7

10.45 16,6 r« ,r

11 17.1 76,7

11.15 17 76,7

11.30 17,4 76,7

11.45 16,8 76,7

12 16,4 76,7

12.5 16,4 76,7

12.10 16,5 76,7

12.15 16,5 76,7

12 20 16,5 76,7

12.25 16,4 766,5

12.30 15,1 766,0

12.35 15,8 766,0

12 40 15,23 766,0

12.42 D o str z e ż o n o p o ­ cz ą te k zaćm .

12.45 15,2 766,0

12.50 15,2 766,0

12.55 15,3 766,0

1 15,24 766,0

1.5 15,4 766,0

1.10 15,43 766,0

1.15 15,28 766,0

1.20 15,40 760,0

1.25 15,25 766,0

U w a

T erm o m etr b y ł na sło ń cu

O dtąd w c ie n iu

T erm o m etr i baro­

m etr p r zen iesio n o na d r u g i k o n ie c k o ry ta rza sz k o ln e ­ g o , na stro n ie p o ­ łu d n io w o - za c h o d ­ n iej, g d z ie z o s t a ­ w a ły (w cien iu ) do k o ń c a o b se r w a c y i.

O b serw a cy e o d b y ­ w a ły się w ku- ry ta rzu sz k o ln y m p rzy o tw a r ty c h ok n ach na stro n ie p o łu d n io w o - z a ­ c h o d n iej. O tw a r­

ty c h b ^ ło 7 o k ien .

Czas:

go d zin a i m in u ty

T erm o­

m etr

B aro­

m etr

1.30 15,22 765,6

1.35 15,0 765,6

1.40 14,9 765,5

1.45 14,65 765,3

1.50 14,7 765,5

1.55 14,6 765,25

2.00 14,4 765,25

2.5 14,2 765

2.10 14,0 765

2.15 14,0 765

2.18 13,9 765

20 14 765,1

2.25 14,1 765,1

2.30 14,0 765

2.35 14,2 764,9

2.40 14,41 765

2.45 14,6 765

2.50 14,5 765

2.55 14,6 765

3 14,9 765,01

3.15 3.16

15,0 765,1

3.30 16,2 765,5

3.45 16,2 765,5

4 16,1 765,5

4.15 16,2 765,2

4.30 15,5 765,5

. 1

U w a

N aj w ięk sza faza zaćm ie-

K o n ie c za­

ćm ien ia.

Obserwacye wykonał J. Szczepański.

Cytaty

Powiązane dokumenty

dopodobnie jest w wielu razach zakrótki, pozostaje mimo to wskazany przez niego fakt, że pęd odbywa się w ciągu okre­. ślonych czasów, po których następuje

rząt znajduje się wszędzie, nic będziemy się przeto dłużćj nad niemi zatrzymywali, zwrócimy tylko uwagę na dwie osobliwości Ichtbyosaurów amerykańskich. U

Lecz w krótce istnienie siły życiowej coraz silniej staw ało się zachw ianem , a sztuczne w roku 1828 otrzym anie m ocznika przez W ohlera, pierw sza synteza

Jednocześnie informuję o możliwości zapoznania się z aktami sprawy w godzinach pracy urzędu po wcześniejszym umówieniu telefonicznym: poniedziałek 8:00-18:00, wtorek i

Wykonanie uchwały powierza się Przewodniczącemu Rady Powiatu, który przekaże przyjęte przez Radę stanowisko: Ministrowi Zdrowia, Prezesowi Narodowego Funduszu Zdrowia, Wojewodzie

dyspozycja przywileju dla rycerza Przybysława z roku 1271 nie wzbudza w zasadzie podejrzeń, poza podwójnym zwolnieniem od przewodu, to jednak końcowa jej część

Jak wskazuje sam autor – i co również podkreśla redaktor tomu już we wstępie – „przedmiotem analizy jest obraz Japonii jako państwa wyjątkowego, doskonałego i

informuje, że na tablicy ogłoszeń Urzędu Miejskiego przy ul. Koś- ciuszki 32A oraz na stronie internetowej www.bip.grodzisk.pl został umieszczony wykaz z dn. 23.02.2021