• Nie Znaleziono Wyników

Rocznik Towarzystwa Ginekologicznego Krakowskiego za Rok 1893, z. 4

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rocznik Towarzystwa Ginekologicznego Krakowskiego za Rok 1893, z. 4"

Copied!
120
0
0

Pełen tekst

(1)

ROCZNIK

K R A K O W S K I E G O .

Zeszyt IV.

z a r o k 1893.

(Z dw om a d rzew o rytam i.)

---

T R E Ś Ć :

A . M ars: Ś. p. P ro f. M ad u ro w icz i J e g o d z ia ła ln o ść n a u k o w a . O d c z y t y .

1) Wł._ H arajew icz: „ P r z y p a d e k c ię c ia ł o n o w e g o " ...

2) L . Ś w ita ls k i: „O d erm atolu w g in e k o lo g ii i p o ło żn ictw ie ".

3) M . Cerclia: „ P r z y c z y n e k do c ię c ia ł o n o w e g o " ...

4) M . C e r c l i a : „P o ró d p o w ik ła n y w łó k n ia k a m i i tężcem m a c ic y " . Str.

i

i i

27 4 1 7 7

P rzedstaw ienia chorych.

H. C erclia: R a k m acicy , w yję cie maci- c y przez pochw ę. S tr. 5.

Al. R o sn er: Ciąża pow ik łan a guzem le ­ w ego ja jn ik a . Str. 11.

M. Cerclia: Zarośnięcie p och w y środ ko­

w e. S tr. 26.

Al. Rosner: Sloniow acizna części rodnych przed zabiegiem . Str. 36.

T ęnsam p rzy p ad e k po zabiegu. S tr. 40.

L. Ś w ita lsk i: W y c ię c ie torbielą ja jn ik a z następowem p rzyszyciem m acicy do p ęw ło k brzusznych. Str. 99.

M. C erclia: K o b ieta po cięciu cesar­

skiem m et. P o rr y . Str. 37.

P rzedstaw ienie p rep arató w an ato­

micznych.

A l. Rosner : Sloniow acizna srom u. Str 35.

Przedstawienie narzędzi i okazów naukowych.

L. R y d y g ie r: R,ysunek sztu cznej prze­

toki pochw ow o-odbytnicow ej z zasta­

w ką. O pis. Str. 10.

M. Kollil: a.) N ow sze n arzęd zia gin ek o­

logiczne i etui położnicze. Str. 33.

b)[ M odel glin ian y p rzed staw ia jący operacyą. met. B orysow icza. S tr. 33.

K R A K Ó W ,

Nakładem Towarzystwa ginekologicznego krakowskiego.

D ru k arn ia U niw ersytetu Jag iell. p od narządem A. M. K osterkiew icza.

1894.

(2)

jl\-:■'+:::r'f-:->•'■■’"'•■.Ó:''\v'(- k ^ ' ; ? ' y ż : V ' . l '^ •■ ’^^>'^v'’r,-i

^ ■■■ •>V.-^-:- : V'- 1 , • . V :-« ■ :':

:v;-;ir:jv'.., 1 V. '.•OS. ^ .y . ^ - : . y ^ ' - :>5V

" ' :;■■ ■",1 ■ • ::' - > ‘v

V - ^ ;■. iy ,--;■l:.:- ^ : ± ! M ' r ^ \ ::v- X : - .^n: i . i S

'■■

V : r - : . . s M - H s - y - w :

;.:^-^.>.->v::;v•.-■/->■■■■- r; .-. • / ... ■Y ^ - . y y . y y y :r , y , ;r,y ..:... ,' •>- .W / r / , * ' - 1

& ; ;> ^ - ^ ^ ' : ,'< 1<> - ■:• '■'' < - d k ^ - ■■&■£

>C .-rj i :; ^ ■--;;s, y ^ i ^ A l

■k:'-":::^y^:y:‘--, '-': 1 ;v -:. -;A.'-'-’ ł.': i'.^:.^.Vvy:..;,:-j,'>•,'■■■ ■:■

^ ^ v ; - ^ * * . ; , y y , r * iP .'3 C ^ '3 ~ V ' ':i - ■i j' i ^ v ' : ' V - ; tyjk: M 'j ‘i) ’,VV-SV ' ?*P ( » '

3 J a < fiiś S P S i f e j ;; f e ;- ' / l } C ^ y ' ^ ; ; ■''•■. . ’ . ; " . ' - : / ; ■ . : i;; . . - ' 7 i; ' v v.',; - . r . 1

': :iy- ■ : . - ■ ';' ■; •’ . --y"vr:y S: y-y ‘u'y.y> :>l::y ti y y ^ Ą '- ^ Ą , ; ' :■■-••?■■■ ^ ‘ ' " '

,,:. - . :/ - - • -fv^ : ^ .r f - ' i; ' • - :^y?;?yy'A yy$y; .yyszy; .i' • ^ " -;. >■ ”.■;; ^

& r :- t «

;/*y*W.V -!^' r, ,FV ; J, - , -■- V

(3)

ROCZNIK

TOWARZYSTWA GINEKOLOGICZNEGO

K R A K O W S K I E G O . Zeszyt IV.

z a r o k 1893.

(Z dw om a d rzew o rytam i.)

T R E S C :

A . M a r s : S. p. P ro f. M ad u ro w icz i J e g o d zia ła ln o ść n a u k o w a .

O d c z y t y ,

1 ) W ł . H a r a j e w i c z : „ P r z y p a d e k c ię c ia ł o n o w e g o " ...

2) L . Ś w i t a l s k i : „O d erm atolu w g in e k o lo g ii i p o ło żn ic tw ie ". . 3) M . C e r c h a : „ P r z y c z y n e k do c ię c ia ł o n o w e g o " ...

4) M . C e r c h a : „P o ró d p o w ik ła n y w łó k n ia k a m i i tężcem m a c ic y " . S tr.

i

i i

27 4 1 7 7

P rzedstaw ienia chorych.

M . C e r c h a : R ak m acicy, wyjęcie m aci­

cy przez pochwę. Str. 5. A l. R o s n e r : Ciąża powikłana guzem le ­

wego jajnika. Str. 1 1.

M. C e r c lia : Zarośnięcie pochwy środko­

we. Str. 2 6.

A l . R o s n e r : Słoniowacizna części rodnych przed zabiegiem. Str. 3 6. Tęnsam przypadek po zabiegu. Str. 4 0. L . Ś w i t a l s k i : W ycięcie torbielą jajnika z następowem przyszyciem macicy do powłok brzusznych. Str. 9 9. M . C e r c h a : Kobieta po cięciu cesar-

skiem m et. Porry. Str. 3 7.

P rzedstaw ienie prep arató w anato­

micznych.

A l . R o s n e r : Słoniowacizna sromu. Str. 3 5.

P rzedstaw ienie narzędzi i okazów naukowych.

L . R y d y g i e r : Rysunek sztucznej prze­

toki pochwowo-odbytnicowej z zasta­

wką. Opis. Str. 1 0.

M . K o l l l l : a) N owsze narzędzia gineko­

logiczne i etui położnicze. Str. 3 3. b) Model gliniany przedstawiający operacyą met. Borysowicza. Str. 3 3.

K R A K Ó W ,

Nakładem Towarzystwa ginekologicznego krakowskiego.

D ru k arn ia U niw ersytetu Jag iell. po d zarządem A. M. K osterkiew icza.

1894.

(4)

i i ^

B ib lio te k a Ja g ie llo ń s k a

1 0 0 2 1 5 7 9 8 6

1002157986

(5)

Ś. p. Prof. Madurowiez

i J e g o d z i a ł a l n o ś ć n a u k o w a .

Żałobny nastrój w Towarzystwie ginekologicznem kra- kowskiem, w czarnem obramieniu wychodzi w świat Rocznik niniejszy, zabrakło bowiem ś. p. Prof. Madurowicza, który, jako przewodniczący, był duszą Towarzystwa, a działalność Jego na każdej niemal kartce zaznaczona. Ciężką stratę po­

niosło nasze społeczeństwo, polska nauka, Uniwersytet k ra ­ kowski i wszyscy ci, którzy w jakimkolwiek stosunku do Niego zostawali.

Ś. p. Prof. Madurowicz należał do tych ludzi niezwy­

kłego pokroju, których znaczenie wówczas dopiero należy­

cie oceniamy, gdy ich zabraknie na stanowisku przez nich zajmowanem, a których pamięć przerasta ich życie i życie współczesnych. Pracował on na arenie życia naukowego, zamkniętej w murach uniwersyteckich, gdzie współpracowni­

ków niewielu a widzów mało, a między tymi, którzy są, najwięcej takich, co przychodzą nie dla oceny pracownika, lecz aby wynieść dla siebie z tej areny korzyści, aby za­

czerpnąć nauki od niego. To tćż niejeden wielki i twórczy mąż roztacza na tej arenie bogactwa umysłu i serca przed swoimi słuchaczami, zapisuje się w pamięci i w sercach swych uczniów, a szersze koła publiczności znają go tylko z tego

I

(6)

echa, jakie się z Uniwersytetu do społeczeństwa przedostaje.

Zdobywać laury w nauce niełatwo, a zdobywa je w skąpej wiązance, chyba ten tylko, kto ich umyślnie szuka, kto się 0 nie dobija, kto szuka rozgłosu swego imienia, obwieszcza­

jąc światu wyniki swej pracy. I wówczas jeszcze te listki laurowe, ciężko zdobyte, kryją się w umysłach znawców, pracowników zawodowych, lub w dziełach kolegów po myśli 1 piórze. Praca na polu naukowem nie może się równać pod tym względem z pracą na polu spolecznem, na którem czę­

sto jedna myśl, jedno dzieło stworzone, czyni imię praco­

wnika rozgłośnem. W życiu społecznem jeden wyraz uzna­

nia, jeden promień sławy, wzmaga się i potężnieje, znacho- dząe oddźwięk w całem społeczeństwie, które w całym swym składzie do sądu jest powołane.

Pracowników na polu spolecznem noszą współcześni na rękach i budują im za życią pomniki — pracownicy na polu naukowem, często mało znani, częściej bywają zapo­

znani, ustępują bez rozgłosu i uznania, a czasem dopiero potomność poczuwa się do obowiązku spłacenia długu, wobec tego, który był dobrodziejem ludzkości. Semmelweis, twórca największej myśli nowoczesnej medycyny, która stworzyła rdzenny przewrót w nauce, pchnęła ją na nowe tory, w nową erę rozwoju, zeszedł ze świata zapoznany. Dzisiaj dopiero, w 40 lat po jego wystąpieniu, wybrańcy wiedzy, zawodowi pracownicy na polu naukowem, obcy sobie zresztą zupełnie, łączą się, aby spłacić wielkiemu mężowi dług, jaki ludzkość wobec niego zaciągnęła. I mimo to nawet, dzisiaj, gdybyśmy zadali pytanie, ilu się zuachodzi w ogóle mężów nauki, dla których imie Semmelweisa jest obce? Odpowiedź na to py­

tanie trudna i lepiej że trudna, bo smutkiemby nas przejąć musiała. To nie wina społeczeństwa, nie wina tych, którzy pracują, ale właściwość areny naukowej, na której pracują.

Wobec tego też nic dziwnego, że niejeden myśliciel głęboki, niejeden mąż wielkiej nauki i pracy pozostaje ludzkości nieznany.

S. p. Madurowicza społeczeństwo nasze znało jako słyn­

nego i wielce poważanego lekarza, bo jako taki z niem się

(7)

lit

stykał i wiedziało, że był znakomitym profesorem na Wszech­

nicy Jagiellońskiej. Stanowisko zaś Jego, Jego działalność naukową znali tylko ci, którzy go bezpośrednio otaczali. Nie szukał On sławy dla siebie i istotnie dziwnie był na nią obojętnym i nieczułym. Bogate przymioty umysłu i serca, delikatność i tkliwość uczuć, serdeczne wylanie się wobec tycb, z którymi się stykał, wysoko rozwinięte poczucie obo­

wiązku i zamiłowanie do obranego przedmiotu, były podwa­

linami tego, czem był.

Wychowanie przygotowawcze odebrał bardzo staranne, a padło ono na grunt bardzo czuły, niezatarte też tego ślady pozostały do dni Jego ostatnich. Wiadomości Jego z dzie­

dziny sztuki, literatury ojczystej i obcej były bardzo dokła­

dne, na historyą powszechną pogląd posiadał znakomity, nauki przyrodnicze znał bardzo dobrze i śledził za ich po­

stępem, matematykiem był nieszczególnym, ale za to języki martwe znal na wskróś, z żyjących, prócz ojczystego, wła­

dał niemieckim, francuskim i angielskim, tak dobrze w sło­

wie, j a k i piórze. Artystycznie wrażliwe posiadał ucho, lu­

bował się w muzyce i śpiewie; sztuki piękne cenił wysoko, zdradzając wytrawnego znawcę. .Jednem słowem humanitarne wykształcenie znamienite i ogromny zasób poczucia estetycz­

nego przyniósł ze sobą na Uniwersytet.

Nauki ścisłe rozpoczął w Uniwersytecie krakowskim.

Wydział lekarski ówczesny przedstawiał się bardzo skromnie, dział nauk teoretycznych był wprawdzie wcale nieźle wypo­

sażony, ale za to część praktyczna przedstawiała się bardzo niekorzystnie. Kliniki szczupłe, nędznie urządzone, mała ilość chorych, brak ludzi na katedrach pomocniczych, brak spe- cyalnych wykładów, wszystko razem się składało, że ówcze­

śni profesorowie, ani sami wiele pracować, ani też wiele na­

uczać nie mogli. Były to natomiast czasy, gdzie w Wiedniu brzmiało rozgłośnie imie Skody, Oppolzera, Rokitaasldego i wielu innych, którzy nowe tory w nauce wskazywali.

Wobec tego po dwu latach na Wszechnicy Jagiellońskiej udał się z garstką kolegów na Uniwersytet wiedeński. Nim się oddał pracy zawodowej, ściśle naukowej, zdobył sobie

.1*

(8)

wojowi nauki ówczesnej było tylko możebne. Wiadomości te ogólnolekarskie uzupełniał późuiej ciągle skrzętnem czytaniem czasopism lekarskich i dzieł nowych, uczestniczeniem w zjaz­

dach naukowych w kraju i za granicą, zwiedzaniem klinik i zakładów naukowych zagranicznych, skrzętnem współpra- cownictwem w Towarzystwie lekarskiem krakowskiem. Całe wakacye, a często i święta uniwersyteckie, przez całe lata spędzał na obcej ziemi. Jako turysta z zamiłowania, pozna­

wał kraje obce, wszędzie jednak śledził za ruchem nauko­

wym, zwiedzał wszelkie zakłady naukowe, odwiedzał kli­

niki, zapoznawał się z kierownikami, śledził za postępem nauki i przyswajał sobie wszystko, co nowe, aby, wracając ze zdobyczami do kraju, wcielić je w swoje wykłady i za- stósować w swej klinice.

Jakie miał pierwotnie plany, co zamierzał czynić po ukończeniu studyów uniwersyteckich, tego nam niewiadomo, sam jednakowoż opowiadał, że na jego kierunek późniejszy wpłynął niepomiernie ś. p. Józei Dietl, który podówczas był profesorem medycyny wewnętrznej na Uniwersytecie Jagiel­

lońskim.

Mąż wielkiego serca, twórczego umysłu, gorący pa- tryota, który widział braki wydziału lekarskiege krakow ­ skiego i postanowił przedewszystkiem sprowadzić do K ra ­ kowa ludzi nauki, którzyby rozpoczęte przez niego dzieło odrodzenia szkoły krakowskiej dalej prowadzić mogli. W tym celu udał się do Wiednia i zeb.rał kilku z wybitniejszych i , chlubnie na Uniwersytecie wiedeńskim znanych lekarzy polaków, zaprosił ich do siebie, zagrzał gorącemi słowy pa- tryotycznego uczucia do skrzętnej zawodowej pracy, obiecu­

jąc im poparcie i widoki stanowisk wytycznych na Wszech­

nicy krakowskiej. Do grona tego przyłączyli się i inni z mło­

dych wówczas lekarzy, a byli to ci, którzy później stali się chlubą Uniwersytetu naszego, bo dźwignęli upadający wy­

dział lekarski w Krakowie do wysokości nauki i szkoły dzi­

siejszej. Z tych żyją dzisiaj i zajmują wybitne stanowiska profesorowie: Rosner, Rydel i Stopczański, a inni, ja k Gi­

(9)

V

lewski, Biesiadecki i Piotrowski poprzedzili Madurowicza do lepszego świata.

Ś. p. Madurowicz początkowo po ukończeniu studyów uniwersyteckich pracował w klinice chirurgicznej Dumrei- chera, a skoro się mu nadarzyła sposobność, przeszedł na klinikę Gustawa, a później Karola Brauna.

W Wiedniu w położnictwie dokonywał się wówczas wielki przewrót, młodociany Karol Braun, śmiało powiedzieć można, twórca w znacznej części nowoczesnego położnictwa, reformator w dziedzinie operacyjnej, rozporządzający kliniką największą w świecie, przygotowywał materyały i gromadził zasoby do swego dzieła. Chętnie przyjął Madurowicza, gdyż poznał się na nim i darzył go swem zupełnem zaufaniem.

Klinika położnicza wiedeńska, na której rocznie kilka tysięcy kobiet rodziło i która obok tego mieściła oddział dla chorób kobiecych, posiadała sposobny materyał nietylko do wszech­

stronnego zawodowego wykształcenia, aie uieoceniony do b a ­ dań ścisłych, nad rozwojem nauki samej. Madurowicz oddał się klinice i nauce z młodocianym zapałem, pracował nieustan­

nie, opuszczając mury kliniczne tylko z konieczności i spo­

tykał się ze swymi przyjaciółmi i kolegami tylko przy obie- dzie i kolacyi, gdzie koło jednego stołu gromadziła się zwykle garstka pracujących w Wiedniu rówieśników po­

laków.

J a k sam nieraz później mawiał, materyał naukowy kli­

niczny uważał jako niepodzielną własność prof. kliniki, t. j.

Karola Brauna, i wszelkie spostrzeżenia, wyniki badań spi­

sywał w protokółach, oddając je swemu przełożonemu, który wówczas właśnie dzieło swe o położnictwie wykończał. N ie­

jedna myśl, niejedna praca Madurowicza była Braunowi po­

mocą i podporą w wielkich rzeczach, które tworzył. Od­

wdzięczał mu się też uznaniem wobec uczniów i kolegów i wypowiadał je przy każdej sposobności. Gdyśmy w lat bli­

sko 20 przybyli do kliniki wiedeńskiej z listami ś. p. Prof.

Madurowicza do Karola Brauna przywitał nas lakonicznie oświadczeniem: „Wissen Sie w as? Prof. Madurowicz war mein tiichtigster Assistent“.

(10)

Madurowicz w pierwszej linii zjednał sobie w klinice wiedeńskiej sławę znakomitego dyagnosty i operatora po­

łożnika. Klinika wiedeńska roiła się wówczas obcokrajow­

cami różnych narodowości, którzy się do Wiednia zjeżdżali i tłumnie uczęszczali na wykłady Brauna, a powracając do domu, ze sławą jego unosili i sławę Madurowicza. W podró­

żach naszych po zagranicznych Uniwersytetach słyszeliśmy wielokrotnie o nim opowiadania. I tak słynął jako operator i opowiadano sobie np., że zakładał na główce płodu zawsze kleszcze tak, że po wprowadzeniu łyżek nigdy ich nie po­

trzebował adaptować, aby zamknąć, gdyż się same w zamku schodziły. Opowiadanie to prawdziwe, gdyż fakt ten powta­

rzał się w klinice krakowskiej, a każden położnik i ten z kolegów, kto się praktyką położniczą zajmuje, zrozumie doniosłość jego, świadczy bowiem o znakomitej doskonałości operacyjnej. Podobne opowiadania o różnych zabiegach ope­

racyjnych i o świetnych rozpoznaniach słyszeliśmy wielo­

krotnie.

Skoro mowa o operacyi kleszczowej, to wypada nam wspomnieć, że w czasie swego pobytu w Wiedniu podał kleszcze położnicze, przeznaczone do zakładania na główce wysoko ustawionej. Kleszcze Jego nietylko wypełniły brak dobrego instrumentu do wysokich ustawień główki, ale b u ­ dowa ich jest tak skończoną i znakomitą, że dzisiaj po la­

tach 30-stu przeszło, są one instrumentem, którego wszyscy wychowankowie szkoły krakowskiej używają i śmiało po­

wiedzieć możemy, że lepszego nie znamy. Do głównych za­

let tych kleszczy należą: rozmiarami nie przewyższają o wiele kleszczy używanych w szkole wiedeńskiej do nizkich usta­

wień główki, daleko są mniejsze aniżeli francuskie, a mimo to są zupełnie odpowiednie i nadają się świetnie do założe­

nia na główce wysoko ustawionej. Łyżki łączą w sobie za­

lety łyżek okienkowych i bezokienkowych, gdyż od strony wewnętrznej okazują okno otoczone żebrami, od strony zaś zewnętrznej są zupełnie zamknięte. Skutkiem tego nie są zbyt sprężyste, trzymają główkę silnie, a mimo to dozwa­

lają jej dokonywania wśród operacyi zwrotów, jakie przez

(11)

V II

kanał kostny miednicy przesuwająca się główka dokonywać musi. Operując temi kleszczami, bardzo często widzieć mo­

żemy, że po sprowadzeniu główki na dno miednicy napoty­

kamy zwrot prawidłowy dokonany i nie potrzebujemy zmie­

niać ułożenia kleszczy. Wśród operacyi, wykonywanej innemi kleszczami, zwykle to się nie dzieje. Wygięcie główkowe łyżek dozwala je bardzo dobrze zastosować do sklepistości główki. Największy wymiar główkowy, przesunięty ku k o ń ­ com łyżek i właściwe wygięcie miednicowe sprawiają, że główkę wysoko ustawioną bardzo dobrze niemi ująć można.

Połączenie zamku angielskiego z niemieckim, pomyślane bar­

dzo szczęśliwie, czyni, że łyżki raz zamknięte nie rozwierają się same i bardzo pewnie trzymają główkę. Operator może siłą działać na okolicę zamku i nie potrzebuje rę k ą silniej ujmować trzonków, a temsamem też wśród operacyi nie uci­

ska zbytecznie główki.

Drugiem narzędziem, które podał Madurowicz, jest hak ostry do wydobywania płodu po dokonanem wypaproszeniu lub zwichnięciu kręgosłupa.

Podał też różne sposoby operowania i t a k : w przy­

padkach położeń poprzecznych zaniedbanych, gdy płód nie żyje i istnieje wskazanie do oddzielenia tułowia od główki, polecał zamiast tego ostatniego wykonanie zwichnięcia k rę­

gosłupa płodu za pomocą haka Brauna, poczem szyja daje się bardzo znacznie wydłużyć na długość kilkunastu centi- metrów, bark płodu zstępuje niżej i można sztucznie naśla­

dować dobrowolne wytoczenie się płodu. Korzyść z użycia tego zabiegu wielka, bo po wydobyciu tułowia wydobycie główki jest ułatwione, albowiem ta ostatnia pozostaje z tu­

łowiem w łączności.

Jeszcze w klinice Prof. Brauna, a później w klinice krakowskiej używał balonu Karola Brauna, przeznaczonego do tamponowania pochwy, w celu rozszerzenia dolnego od­

cinka macicy, zakładając go do jamy tejże. Sposób ten po­

dał coniedawno Schauta jako nowy, przeciw czemu wystąpił uczeń ś. p. Prof. Madurowicza Dr. Stanisław Braun, stwier­

dzając, że oddawua był w klinice krakowskiej używany.

(12)

W przypadkach położeń miednicowych, gdy szło o spro­

wadzenie nóżek, używał odmiennego sposobu, niż inni auto- rowie, gdy pępowina była zbyt napiętą, nie radził jej zwal­

niać przez naciąganie, ja k to ogólnie inni autorowie czynią, tylko, uwzględniając możebność okręcenia jej koło szyi pło­

du, lub niezwykłą krótkość, radził, aby ją w razie potrzeby podwiązać i przeciąć, a następnie szybko ukończyć poród.

Obroty na nóżki, ile razy to tylko było możebne, wy­

konywał na obie nóżki, aby jaknajłagodniej dokonać obrotu, który się po ujęciu obu nóżek łatwiej udaje, aniżeli, gdy ujmiemy tylko jedną nóżkę.

W sprawie wypadania rączek obok główki był zdania odmiennego, niż inni autorowie, a mianowicie uczył, że można je odprowadzić w każdej wysokości kanału rodnego i stwier­

dzał to dowodnie. Znany był między położnikami przypadek, w którym odprowadził sterczące ze szpary sromowej obie rączki obok główki nizko stojącej. Po dokonaniu rękoczynu, główka wpierw przez czas dłuższy nieokazująca skłonno­

ści do zwrotu, zwróciła się sama i poród nastąpił dobro­

wolnie.

Jako położnik panował nad przedmiotem w całem tego słowa znaczeniu, jako operator położnik był istnym wirtuo­

zem, a dziwny spokój, jaki zachowywał w najcięższych chwi­

lach, wprawiał w zachwyt uczniów i wychowanków, którzy z uwielbieniem patrzeli w znakomitego mistrza.

W czasach jego pobytu w Wiedniu nowoczesna gine­

kologia była jeszcze w kolebce, a młodociany Karol Braun wielce się tej gałęzi chirurgii oddawał. I tu Madurowicz nie został w tyle, był godnym swego mistrza uczniem, pracował nad rozwojem ginekologii. Podał też zgłębnik maciczny, szczyp- czyki do opatrunków ginekologicznych, strzykawkę do wstrzy- kiwań wśródmacicznych, która dziś, po latach 30-stu, należy do najlepszych, zbudował trójgraniec do otwierania torbieli jajnikowych podczas ovariotomii i t. d. i t. d.

Szczegółów takich moglibyśmy wyliczyć dużo, które świadczą o Jego twórczości i oryginalności, niepodobna nam tego jednak czynić w pracy, która ma dać ogólny pogląd na sta­

(13)

IX

nowisko i działalność naukową ś. p. Prof. Madurowicza. R a ­ czej należy nam przejść do skreślenia ogólnej charaktery­

styki nieodżałowanego Profesora, a wzmianki powyższe o Jego oryginalnej twórczości niech posłużą za podstawę do zrozu­

mienia tego osobliwego charakteru i typu.

We 'wspomnieniu pośmiertnem, drukowanem w N-rze 3-cim Przeglądu lekarskiego z b. r., zaznaczyliśmy szkicowymi rzutami główniejsze cechy i właściwości Jego charakteru, określiliśmy stanowisko Jego w stosunku do kraju, do spó- łeczeństwa, rodziny, do uczniów i wychowanków naukowych.

Do tych uwag odsełamy czytelnika, a obecnie dodamy tylko słów parę o Jego stosunku do nauki i Uniwersytetu naszego.

Przedmiot, który wykładał, znał znakomicie, do osta­

tnich chwil swej działalności nauczycielskiej i lekarskiej obe­

znany był z całą dokładnością z postępem nauki, znał n a j­

nowsze prace i zdobycze naukowe. Wszystko nowe brał bardzo krytycznie, nie zapalał się do nowości, ale badał, przetrawiał, starając się ująć w karby zasad ogólnych, któ­

rych nigdy w swej działalności nie pomijał. Zasada, którą często wygłaszał, że lekarz powinien lecząc używać najpierw środków najłagodniejszych, a gdy te nie wystarczają ucie­

kać się do więcej energicznych, sprawiała, że był w lecze­

niu więcej zachowawczym i jeżeli tylko mógł unikał ope­

racyi. Nowe zabiegi operacyjne niechętnie podejmował, raz jednak koniecznością zmuszony, gdy zyskał dobre wyniki, operował potem chętnie. Powyższa też zasada była przyczyną, że w ginekologii często używał krążków, a mało wykony­

wał operacyj plastycznych. Macicę rakowatą wycinał nie­

chętnie, tw ierd z ąc: że wyniki dla chorej nie bywają lepsze po tej operacyi, ja k po wycięciu częściowem, bo jeżeli rak jeszcze bardzo ograniczony wystarcza wycięcie częściowe, gdy zaś daleko posunięty i całkowite wycięcie nie pomoże.

W ostatnich jednak latach był już skłonniejszym do całko­

witego wycinania macicy rakowatej.

W dokonywaniu operacyj ginekologicznych był opera­

torem wytrawnym i spokojnym, którego nic zaniepokoić, ani zastraszyć nie potrafiło. Był zwolennikiem bezwzględnej czy­

(14)

stości i o wiele pierwej niżeli w nauce przyjęto, hołdował zasadzie bezgnilnego postępowania. Idąc za prądem postępu, przyjął odrazu postępowanie przeciwgnilne, zastosowywał je z całą drobiazgowością, chociaż środków przeciwgnilnych używać wśród operacyi nie lubiał, skarżył się na nie, a do wychowanków swych naukowych mawiał często: „ten kwas karbolowy, to niepotrzebny, wy tem tylko drażnicie rany i otrzewnę, czystość, mówię wam, czystość i jeszcze raz czy­

stość, to najważniejsze. “ W myśl tego też później postępo­

wał, wyniki miał bardzo dobre, a kierunek postępowania bezgnilnego przyjął z zapałem.

Nieraz mawiali mu uczniowie i koledzy, którzy go ota­

czali, dlaczego o tem co mówi, o czem naucza, co w nauce nowe i nieznane, a Jego własne, nie pisze? Odpowiadał zwykle: „ależ to nic nadzwyczajnego, a zresztą, to co wiem i umiem, to wam wszystko mówię i wszyscy to już znacie.11

Nawał pracy od rana do nocy w klinice prof. Brauna pochłaniał go w Wiedniu, nieszczęścia rodzinne w Krakowie zniechęciły go do szukania sławy dla siebie, obowiązki n a ­ uczycielskie i skrzętne śledzenie za biegiem nauki, zabierały mu tyle czasu, że i tak do pisania nie skory, nie ogłaszał swych prac i spostrzeżeń drukiem, tylko je wypowiadał swym uczniom z katedry i w pogadankach naukowych. Zato prace swych uczniów i wychowanków naukowych przeglądał n a ­ der sumiennie i drobiazgowo, robił uwagi i ślęczał nad niemi całemi godzinami. Zrzymał się, gdy widział pracę którego z uczniów drukowaną, której rękopis nie był mu przed­

łożony. Bibliotekę posiadał rozległą i jeżeli mu kto z Jego otoczenia napomknął, że chce w pewnym kierunku praco­

wać, wyszukiwał skrzętnie materyał literacki i posełał mu do domu.

Profesor Madurowicz stworzył wielkie dzieło, bo stwo­

rzył szkołę położniczą krakowską, wydał szereg pracowni­

ków zawodowych, którzy pracują z korzyścią dla ludzkości, dla kraju, dla nauki, i kierują się zasadami, jakich się od Niego nauczyli, różniącemi się w wielu względach od zasad

(15)

X I

w innych szkołach przyjętych. Jeżeli czyim teraz jest obo­

wiązkiem, to tych uczniów przedwcześnie zgasłego Mistrza, aby w pracach swoich na każdym kroku zaznaczali zasady Jego i uwydatniali odrębność i oryginalność stworzonej przez Niego szkoły krakowskiej.

Jako nauczyciel oddany był niepodzielnie swym ucz­

niom, klinice i chorym. Za nic nie opuścił wykładu klinicz­

nego, ani nie pozostawił ciężko chorej w klinice dla praktyki prywatnej. Narady lekarskie odbywał tylko w chwilach wol­

nych od obowiązków uniwersyteckich. Wobec uczniów od ­ znaczał się istotnie anielską cierpliwością, z którą wpajał w nich zasady nauki, uczył stawiać pierwsze kroki, wpra­

wiał w badanie, rozpoznawanie i postępowanie kliniczne.

Wiele widzieliśmy uniwersytetów i szkół, wielu widzieliśmy profesorów, ale nigdzie tak dzielnego, uczniom oddanego nauczyciela. Znali to dobrze jego asystenci, słuchając z roku na rok Jego mozolenia się z uczniami i dziwili się tej w y­

trwałości, której przez lat 30 dochował niezmiennie. Każdy rok szkolny poczynał z tążsamą ochotą i gorliwością, jakby coniedawno dopiero zawód swój był rozpoczął.

Materyał naukowy położniczo-ginekologiczny jest dla ucz­

nia najmniej przystępny, Madurowicz umiał trudności pokonać i wprowadzał uczniów w naukę, której nauczanie niełatwe, bo wymaga studyów przygotowawczych, jakich zazwyczaj uczeń ze sobą do kliniki nie przynosi. To też i śmiało po­

wiedzieć możemy, że uczniowie wychodzący z Uniwersytetu krakowskiego umieli zawsze daleko więcej i więcej byli w y ­ ćwiczeni w badaniu, rozpoznawaniu i w zwykłych zabiegach położniczo-ginekologicznych, aniżeli wyzwoleńcy jakiejkol­

wiek innej szkoły. Skutki z tego są wymowne, bo jeżeli przypomnimy sobie stosunki praktyki położniczej w naszym kraju przed laty 20 stu, a porównamy z dzisiejszymi, mu­

simy przyznać znaczny zwrot ku lepszemu, a wszystkie­

go na karb rozwoju nauki samej brać nie można, tylko musimy przyznać wpływ szkoły, a szkolą tą był Madu­

rowicz.

(16)

Stanowisko Jego wobec nauki polskiej i wobec Uni­

wersytetu zaznacza się szeregiem zasług niezaprzeczonych.

Mając przed sobą świetną karyerę materyalną w Wiedniu porzucił ją, by stanąć na wezwanie ś. p. Prof. Dietla i objąć posterunek na Wszechnicy krakowskiej, do czego Go i za­

prowadzenie języka polskiego jako wykładowego wielce za­

chęciło. Warunki, w jakich istniała przed nim klinika po­

łożnicza, nie wytrzymywały krytyki zupełnie, tak dobrze pomieszczenie i uposażenie, ja k liczba łóżek dla położnic, były tak skromne, że praca z korzyścią dla nauki była nie- możebną. Za Jego to staraniem powstała dzisiejsza kli­

nika położnicza dla chorób kobiecych, której dawniej nie było.

Jeżeli się przypatrzymy, ja k dzisiaj położnictwo i gine­

kologia w Krakowie są reprezentowane, to, jeżeli jaki zarzut możnaby zrobić, to chyba ten, że dzisiejszy budynek kli­

niczny nie odpowiada najskromniejszym wymaganiom dzi­

siejszej nauki pod względem pomieszczenia i uposażenia.

Czyjaż w tem wina ? Przez lat 30 robił zmarły profesor sta­

rania, aby uzyskać zakład odpowiednio urządzony, gdyż obecny mieści tylko tymczasowo klinikę, aby uzyskać bodaj baraki dla chorych, lecz wszelkie starania były daremne.

W tych warunkach dziwić się istotnie należy, że na przekor niejednej potrzebie, której niestało, wyniki w klinice miał świetne, wszystko, co nauka przynosiła, było próbowane i stosowane, jednem słowem klinika stała i stoi na wysoko­

ści dzisiejszej nauki.

Jeżeli rozglądniemy się dalej, to prócz profesora kli­

nicznego, dwóch profesorów nadzwyczajnych i jeden docent wykładają naukę położnictwa, klinika posiada dwu asysten­

tów. Istnieje pracownia dla ćwiczeń w operacyach położni­

czych i ginekologicznych; założono od lat kilku Towarzy­

stwo ginekologiczne, które posiada organ ginekologiczny w niniejszym roczniku. Ci, którzy na Uniwersytecie w y k ła ­ dają, to Jego uczniowie, za Jego sprawą zajęli obecne sta­

nowiska, a instytucye nowe do życia powołane nie mogły się przecież obejść bez „placet* profesora klinicznego, nie

(17)

mogły się rozwijać bez Jego współdziałania. Wszędzie, j e ­ żeli się lepiej rozglądnąć, spotyka §ię Jego myśl, Jego pracę, Jego rękę, tylko nie widać jej, gdyż się ukrywa w cieniu, bo nie chce siebie na pierwszym stawiać planie.

Ś. p. Prof. Madurowicz z zasady był cichym i milczą­

cym, pracował dla nauki polskiej, dla Uniwersytetu, dla kraju i społeczeństwa, dla swych uczniów i wychowanków naukowych, dla rodziny i przyjaciół, tylko nie dla siebie.

Do Uniwersytetu krakowskiego przybył w warunkach tak trudnych, w jakich pewno może profesor żaden na in­

nym Uniwersytecie nie pracuje, a mimo to wzniósł przed­

miot swój w Krakowie do wysokości na jakiej dzisiejsza nauka stoi.

Gdybyśmy chcieli dalej przechodzić Jego działalność i zaznaczać stosunek do asystentów, uczniów i kolegów, wszę­

dzie znachodzimy tożsamo, wszędzie widzimy dodatnią Jego działalność, wszędzie sam na drugim planie, a wszędzie jest tym czynnikiem, który pobudza do tego, co szlachetne, co piękne, co ofiarne, co z korzyścią nauki i kraju. Nie dziw też, że uznanie i miłość uczniów sprawiły Mu w 25-letnim jubileuszu niebywałą serdeczną biesiadę — nie dziw, że po nim wszyscy, którzy z nim w styczności byli, w żalu szcze­

rym pogrążeni. Następca Jego trudne będzie miał zadanie.

kllt

Ś. p. Maurycy Jelita Madurowicz, urodzony w r. 1831 dnia 16 września w Kołomyi, był synem Walentego i Józefy z Hamplów. Pierwsze nauki i gimnazyum ukończył we L w o­

wie. Przez dwa iata uczęszczał do Uniwersytetu w K rako­

wie, później w Wiedniu, gdzie otrzymał dyplom doktora m e­

dycyny w r. 1855, a w roku 1856 dyplomy doktora chirurgii i magistra położnictwa, gdzie też przez 6 lat pełnił obo­

wiązki asystenta klinicznego. Jako docent położnictwa i g i ­ nekologii habilitował się w Krakowie w r. 1862 w grudniu.

W październiku r. 1863, po ustąpieniu prof. Kwaśniewskiego, został mianowany profesorem zwyczajnym i równocześnie

(18)

objął obowiązki prymaryusza oddziału I I I go szpitala Śgo- Łazarza.

W roku szkolnym 1867/8 wybrauo go dziekanem W y­

działu lekarskiego, w roku 1878/9 ponownie, a w r. 1880/1 został z wyboru Rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego. W l a ­ tach 1875/6 i 1882/3 był komisarzem rządowym przy egza­

minach ścisłych lekarskich. Od roku 1858 był członkiem Tow. lekarskiego w iedeńskiego; od roku 1864 członkiem Tow. naukowego w K ra k o w ie ; w roku 1865 wybrany został członkiem Tow. lek. warszawskiego; w r. 1866 członkiem nowopowstałego Tow. lek. krakowskiego, którego prezesem był w roku 1868, a w roku 1887 został mianowany człon­

kiem honorowym ; od roku 1870 był członkiem Tow. lekarzy bukowińskich, a nadto członkiem honorowym Tow. lekarzy galicyjskich. W roku 1887 otrzymał order Korony Żelaznej III kl., a od roku 1889 był członkiem i prezesem Towarzy­

stwa ginekologicznego krakowskiego. Przez lat kilka po za­

łożeniu i obecnie od lat kilkunastu był członkiem Komisyi redakcyjnej Przeglądu lekarskiego.

Drukiem ogłosił:

Umwandlung einer Gesiehtslage in eine Beckenendlage unter dem Gebrauche der Kolpeuryse. — Allgemeine Ergeb- nisse an der geburtshlilflichen Klinik des prof. C. Braun im J. 1858. — Ergebnisse an der geburtshlilflichen Klinik v. J.

1859. — Ergebnisse an der geburtshlilflichen Klinik im J.

1860 sammt Kasuistik. — Lebercirrhose, Yarices des Oeso- phagus, tódtliche Blutung ans denselben bei Gebarenden. — Powstanie i rozpoznanie przepukliny krwawej (praca habili­

tacyjna). O przebiegu i leczeniu przepukliny krwawej. — Przypadek sądowo położniczy. — Miednica ścieśniona, nie- pomiarowa skutkiem zniekształcenia Kręgów lędźwiowych. — Niektóre uwagi nad zaśniadem groniastym. — Kilka słów o przypadku ciąży zamacicznej brzusznej. — Przypadek w y ­ padnięcia łożyska. — Cięcie cesarskie na kobiecie żywej. — Śmierć noworodka z zadzierzgnięcia pępowiny około szyi. — Wyparcie kaw ałka martwego pęcherza po odprowadzeniu odchylonej macicy ciężarnej. — Ausstossung eines necroti-

(19)

schen Stiickes Harnbłase naeh Reposition einer retrovertirten schwangeren Gebarautter.

Zeszłego roku w wakacye zapadł ciężko na zdrowiu i ciężką chorobą złożony zmarł dnia 12-go stycznia 1894 r.

w Krakowie.

K r a k ó w w kw ietniu 1894.

P ro f. M ars.

(20)
(21)

X X X V III. Posiedzenie (adm in is tra cyjn e) z d. 31 styczn ia 1893 r.

P rz e w o d n i c z ą c y P ro f. Dr. M a d u r o w i c z . O becnych czło nków 12.

Porządek dzienny:

I. O d c z y ta n i e p r o t o k ó łu z o s t a tn i e g o p osiedzenia.

I I . C złonkow ie W y d z ia łu s k ł a d a l i s p r a w o z d a n i a ro c z n e w n a ­ s t ę p u ją c y m p o r z ą d k u :

1) K o L B r a u n , j a k o s e k r e t a r z n a u k o w y , po d a je , że ro k 1 8 9 2 z a z n a c z y ł się b a rd z o k o r z y s t n i e w ro zw o ju T o w a r z y s t w a , bo n ie t y lk o z y s k a ł o ono w ię k s z ą liczbę członków , t a k c z y n n y c h , j a k i k o r e s p o n d e n tó w , a le i z a in t e r e s o w a n i e się c z ło n k ó w s p r a ­

w am i n a u k o w e m i T o w a r z y s t w a było ży w sz e i w ięk sze, niż w dw óch latach p o p rzed n ich . W y s t a r c z y w spom nieć, że w m in io n y m ro k u o dbyło T o w a r z y s t w o 13 po sied zeń, z k tó r y c h 12 było ściśle n a u ­ k o w y c h , a j e d n o a d m i n i s t r a c y j n e ; p o d c z a s gd y w ro k u 1 8 9 1 by ło 8 posiedzeń w ciąg u c ałe g o r o k u , z te go 7 n a u k o w y c h , a j e d n o a d m i n is tr a c y j n e . P r z e j r z a w s z y n a d to s z e r e g c ie k a w y c h o d czy tó w i to czą cy ch się n a d nim i d y s k u s y i, m o ż n a śm ia ło powie dzie ć, że T o w a r z y s t w o cora z więcej się ro z w ij a i będzie się ro z w ij a ło n a d a l ku p o ż y tk o w i n a u k i i c z ło n k ó w T o w a r z y s t w a , je ż e l i ci o sta tn i zec h c ą i n a d a l p o p ie r a ć g o rliw ie j e g o działaln o ś ć.

O d c z y ty w ygło sili n a s t ę p u j ą c y k o l e d z y :

1) Kol. J o r d a n : „ U w a g i nad p o s t ę p o w a n i e m l e k a r z a w p r z y p a d k a c h ł o ż y s k a p r z o d u j ą c e g o 11.

2) Kol. C e r c h a : „O ty ł o p o c h y le n i u i ty ł o z g ię c i u m acicy c i ę ż a r n e j " .

3 ) K o l. H a r a j e w i c z : a) „ P o r o n i e n ie p r z e w le k ł e , leczo­

ne e le k t ry c z n o ś c ią , m e t o d ą A p o s to l i’e g o “ .

T ow . gin ekolog.

(22)

b) „ O lecz eniu r o z m ię k c z e n i a kości u poło żn ic p rzez w y - t r z e b i e n i e “ .

4 ) Kol. K o ś m i ń s k i : a) „ P r z y p a d e k u w ięźn ię cia m a ­ cicy cię ż a rn e j z n a s t ę p o w e m i z m i a n a m i w p ę c h e r z u 1'.

b) „ P r z y p a d e k u w ię ź n ię c ia ł o ż y s k a i w y d o b y c ie tegoż z na- s t ę p o w e m ro zw inięciem się z a p a l e n i a p o s o k o w a te g o bło n y śl u z o ­ wej m acicy

c) „ P r z y p a d e k z n a c z n e g o o b r a ż e n i a części ro d n y c h z e w n ę t r z ­ n y c h u c ię ż a rn e j* .

5) Kol. M a r s : a) „ P o r ó d u o soby z w a d ą s e r c a 11.

b ) „Endometritis tuberoso-polyposa".

6) Kol. R o s n e r : a) „ W ł ó k n i a k i m a c i c y i c ią ż a * . b) „ P r z y p a d e k cięcia c e s a r s k ie g o z p o w o d u g u z a m i e d n ic y 11.

P r z e d s t a w i a l i c h o re i o k a z y a n a to m ic z n e :

1) Kol. B r o w i c z : a) p r e p a r a t , g d z ie t r ą b k a l e w a by ła z r o ś n i ę t a z m acicą, a m niej w ięcej w poło w ie dłu gości praw ej tr ą b k i by ło śc ie ń c z e n ie i z a ro ś n ię c i e ś w ia t ła t e j ż e ;

b) p r e p a r a t p ę c h e r z a m oczow ego z m i e n io n y z p o w o d u u w ię ­ ź n ięc ia m acicy cięż arn ej ;

c) p r e p a r a t , gd z ie z pow o d u endometritis p u nd enta w dnie m acicy, w y t w o r z y ła się f r a g m e n t a e y a m i ę ś n i a sercow ego.

2) K ol. C e r c h a : a) c h o rą, u k tó r e j z p o w o d u ro z m ię k ­ czenia kości d o k o n a n o z p o m y ś ln y m s k u t k ie m w y t r z e b i e n i a ;

b) p r e p a r a t m a c ic y i p ę c h e r z a moczow eg o, w k tó r y m za ż y c i a o d d z ie liła się w a r s t w a śr o d k o w a od z e w n ę tr z n e j z p o w odu u w ię ź n ię c ia m acicy cię ż arnej.

3) Kol. K o ś m i ń s k i : c h o rą, u k tó r e j po z n a c z n y c h s k a - le c z e n ia o h części ro d n y c h z e w n ę trz n y c h , d o k o n a n o z p o m y ś ln y m w y n ik ie m za b ie g u p la s ty c z n e g o na m ię d z y k ro c z u .

4 ) Kol. M a r s : p r e p a r a t endometritis tuberoso-polyposa u cię ż a rn e j.

5 ) K o l. O b a l i ń s k i : p r e p a r a t t o r b i e l a k a j a j n i k o w e g o p o w ik ła n e g o g r u ź l ic ą o t r z e w n y i pyosalpinx o b u stro n n y m .

6 ) K o l. R o s n e r : k o b ie t ę c i ę ż a r n ą ze s ł o n io w a c iz n ą łe c h ­ tacz k i.

7) Kol. R y d y g i e r : m acicę d o t k n i ę t ą ra k i e m części p o ­ c h w o w e j i r ó w n o c z e ś n i e w łć k n i a k i e m d n a m a c i c y ; m ac ic ę w y d o ­ b y to p rzez la p a r o to m ią .

8 ) Kol. W i ś n i e w s k i : d z ie w c z y n k ę ośm io m iesięczn ą, u k tó r e j obok z ro ś n ię c i a w a r g m n iejs zy ch , j e s t z a ro ś n ię c i e pochwy.

N a je d n e m z p o s i e d z e ń n a u k o w y c h r o z s t r z ą s a n o n ie k t ó re k w e s t y e sp o r n e z z a k r e s u p o łożnictw a, w celu u w z g lę d n ie n ia t a ­ k o w y c h w now em w y d a n iu p o d r ę c z n i k a dla p o ło ż n y c h P rof. D ra J o r d a n a .

(23)

a

M ię d z y s p r a w a m i a d m i n i s t r a c3'jn e m i poruszono k w e s ty ę s k ł a d e k n a p o m n ik d la ś. p. Prof. K a r o l a B r a u n a i Sem m elw eis - sa, n a d to s p r a w ę z jaz d u m ię d z y n a r o d o w e g o le k a r s k ie g o w R zym ie.

2) K o l. M a r s , j a k o s e k r e ta rz , a d m i n i s t r a c y j n y , w y k a z u je , że w y d a n o ro c z n ik T o w a r z y s t w a za r o k 1 8 9 1 i t a k o w y ro z e s ła n o re d a k c y o m w s z y stk ic h d z ie n n i k ó w le k a r s k ic h p o ls k ic h i czło nkom T o w a r z y s t w a . L i c z b a czło n k ó w c z y n n y c h w y n o s ił a 21, a c z ło n k ó w k o r e s p o n d e n tó w 9.

3) Kol. K o h n , j a k o p o d s k a r b i, zło żył s p r a w o z d a n i e z m a ­ j ą t k u T o w a r z y s t w a i s t a w i a w n io s e k , a b y T o w a r z y s t w o o d p is a ło zale głe w k ła d k i tr z e m b y ły m czło nkom T o w a r z y s t w a .

W d y s k u s y i n a d ty m w nio skiem z a b r a l i g ło s :

Kol. M a r s j e s t z a o d p is a n ie m ty l k o p e w n e j części sumy i rad zi, a b y kol. p o d s k a r b i częściej p r z y p o m in a ł c z ło n k o m o bo­

w ią z e k r e g u l a r n e g o p ła c e n ia w k ła d e k .

K ol. B r a u n p r z y p o m in a u sta w ę , że c złone k, k t ó r y z a le g a ro k z w k ł a d k ą , p r z e s t a j e te m sa m e m b y ć c zło n k iem T o w a r z y ­ stw a, dlatego nie m o ż n a od w y m ie n io n y c h ko leg ó w ś c i ą g a ć w i ę ­ cej, j a k ty lk o zale g ło ści z a j e d e n ro k.

K o l. P r z e w o d n i c z ą c y do d a je , że w e d łu g § 39 s t a ­ t u t u T o w a r z y s t w a , j u ż po pół ro k u n ie z a p ła c e n ia w k ła d e k p r z e ­ st a je czło nek należ eć do T o w a r z y s t w a .

Kol. R o s n e r p rz e m a w i a , że n a le ż y w s z y stk im p o w y ż ­ szym k ole gom odpisać z a l e g ł o ś c i , n a co się z e b r a n i k o le d z y z g a d z a j ą .

4 ) K ol. P r z e w o d n i c z ą c y z a w i a d a m i a o p r z e d w c z e ­ sn y m z g o n ie ś. p. D r a K a z i m i e r z a G o dlew skiego, c z ł o n k a k o r e s ­ p o n d e n ta i w z y w a obecnych, a b y cie niom z m a r łe g o k ole gi o d ­ dali cześć prz e z po w stan ie.

N a r o k b ie ż ą c y w y b r a n o prz e z a k l a m a c y ę : 1) p rz e w o d n ic z ą c y m P rof. D r a M. M a d u r o w i c z a ; 2 ) z a s t ę p c ą p rz e w o d n ic z ą c e g o Prof. D ra J o r d a n a ; 3) s e k r e t a r z e m a d m i n i s t r a c y j n y m P rof. D r a A . M a r s a ; 4) se k r e ta r z o m n a u k o w y m Doc. D r a St. B r a u n a ; 5 ) p o d s k a r b im D r a M. Kohna.

5) K ol. M a r s i C e r c h a p r o p o n u j ą D r a N o w a k a n a c z ło n k a cży n n eg o , a D r a Misie w ic za z Ł o d z i n a c z ło n k a k o r e s ­ p o n d e n t a T o w a r z y s tw a .

6 ) N a w nio sek kol. M a r s a w y ra ż o n o kol. N o w a k o w i p o d z ię k o w a n i e za p ro w a d z e n ie d o ty c h c z a s o w e p r o t o k ó łu p o d c z a s p o sie d z e ń T o w a r z y s tw a .

7) Kol. B r a u n s t a w i a w nio sek, a b y za p r z y k ł a d e m innych T o w a r z y s t w g in e k o lo g ic z n y c h u m ieszczać w „ O e n t r a l b l a t t f u r G y- n a k o l o g i e “ k r ó t k i e s p r a w o z d a n i e z posiedzeń T o w a r z y s t w a .

1*

(24)

W d y s k u s y i n a d ty m w n io sk ie m z a b i e r a g ł o s :

Kol. K o h n w nosi, a b y p r z e s ła ć t a k ż e ro c z n i k i z p o p r z e ­ d n ic h l a t R e d a k c y i p is m a „ C e n t r a l b l a t t f u r G y n iik o lo g ie " .

K ol. P r z e w o d n i c z ą c y radzi p o sełać s p r a w o z d a n i e do

„ P r z e g l ą d u L e k a r s k i e g o " , s k ą d może „ C e n t r a l b l a t t " p r z e d r u k o w a ć . K ol. M a r s j e s t za w n io sk ie m kol. B r a u n a , bo p rzez to mogą p r a c e c z ło n k ó w T o w a r z y s t w a p r z e j ś ć do l i t e r a t u r y z a g r a n i c z n e j.

Kol. C e r c h a j e s t też za w n io sk iem i ra d z i p o s y ł a ć s p r a ­ w o z d a n ie tr eściw e.

W n i o s e k kol. B r a u n a p r z y j ę to z p o p r a w k ą kol. K o b n a , a b y r a z n a m iesiąc p o s y ł a n o s p r a w o z d a n i e .

8) Kol. M a r s z a w ia d a m ia , że z a w ią z a ło się k ó łk o l i t e r a ­ ckie , m a j ą c e n a celu w z a je m n e z a p o z n a w a n i e się z p ra c a m i no- w sz emi z dzied z in y gin ek o lo g ii z a p o m o c ą s p r a w o z d a ń ro b io n y ch p r z e z c z ło n k ó w z p ra c n a u k o w y c h l i t e r a t u r y now szej. N a pier- w szem p o sie d z e n iu teg o k ó łk a w nie śli kol. P rz e w o d n ic z ą c y i kol.

J o r d a n , a b y kółk o p r z y ł ą c z y ć do T o w a r z y s t w a g in ek o lo g iczn eg o , w k t ó r e m o d b y w a ł y b y się p o s i e d z e n ia z w y k le n a u k o w e i l i t e r a ­ ckie . N a p o s i e d z e n ia c h lite rackic li o d c z y ty w a n o b y r e f e r a t y z b ie ­ żącej l i t e r a t u r y , ale bez n a s t ę p u j ą c e j d y s k u s y i.

K ol. P r z e w o d n i c z ą c y j e s t zd an ia , że d y s k u s y a p e ­ w n a n a d r e f e r a t a m i kw alifikująeem i się do „ P r z e g l ą d u L e k a r ­ s k i e g o " o d b y w a ć się pow in na.

Kol. Z o l l w nosi, a b y kó łk o , j a k o ta k i e , w cie lić do T o ­ w a r z y s t w a .

Kol. R o s n e r z a z n a c z a , że p r a w n ie k ó łk o nie może być, j a k o t a k i e , p r z y ł ą c z o n e do T o w a r z y s t w a .

P o s t a n o w i o n o , a b y w m iejsce o d rę b n e g o k ó łk a , T o w a r z y ­ stw o o d b y w a ło p o sie d z e n ia n a u k o w e i li te r a c k ie .

N a w niosek kol. P r z e w ó d n i c z ą c e g o w y b r a n o ko- m i s y ę z łożoną z kol. M arsa, C e r c h y i R o s n e r a , k t ó r a ma ułożyć p r o g r a m , j a k i k ied y się m a j ą p o d o b n e p o sied zen ia odbyw ać.

9) N a w n io sek kol. R o s n e r a w y p ła c o n o s ł u ż ą c e m u z p r a ­ c o w n i Prof. M a r s a k w otę 3 złr., j a k o w y n a g r o d z e n i e za u słu ­ gi p o d c z a s p o s i e d z e ń T o w a r z y s t w a .

X X X IX . Posiedzenie z dnia 14 lutego 1893 r.

P r z e w o d n i c z ą c y Pro f. Dr. M a d u r o w i e z. O becnych c z ło n k ó w 14.

Porządek dzienny:

1) O d c z y ta n i e p ro t o k ó łu z o s t a tn i e g o p o sied zen ia.

2) K ol. J u l i a n N o w a k i Kol. M i s i e w i c z z Ł o d z i w y b ra n i j e d n o g ł o ś n i e c z ło n k a m i T o w a r z y s t w a , p ie r w s z y c zynnym , d ru g i k o r e s p o n d e n te m .

(25)

5

3) K o l. P r z e w o d n i c z ą c y w z y w a kol. S e k r e t a r z a n a u k o w e g o , a b y p r z e s ł a ł s p r a w o z d a n i e ro c z n e do „ P r z e g l ą d u l e ­ k a r s k i e g o 11, a z a r a z e m ro c z n ik i z 2 cli l a t p o p r z e d n i c h i s p r a ­ w o z d a n ie ro c z n e z r. 1 8 9 2 do d z ie n n i k a „ O e n t r a l b l a t t fu r G y- n a k o l o g i e “ .

4) N a p o w y ż sz e w e z w a n i e K o l. P r z e w o d n i c z ą c e g o w y j a ś n i a K ol. B r a u n , że ro c z n ik T o w a r z y s t w a z a r o k 1 8 9 2 j e s t j u ż p r z y g o t o w a n y do d ru k u , a z w ło k ę w y d a w n i c t w a tł ó m a e z y okoliczność , że z p o w o d u o d ło ż e n ia d y s k u s y i n a d o d czy te m kol.

J o r d a n a m u s ia n o p o c z y n ić p e w n e z m i a n y w rę k o p i s ie .

5) Kol. C e r c h a p r z e d s t a w i ł c h o rą, u k tó rej z pow odu r a k a części pochw ow ej i sz y j k i m acicznej w y k o n a n o w ycię cie m a c ic y p rzez p o chw ę, p rzy czem z w r a c a u w a g ę , że w o statn ich dn ia c h z jaw iły się aż 4 p r z y p a d k i r a k a m acicy n a d a j ą c e się do w y łu s z c z e n i a , czego d o tą d nie b y w a ło .

H i s t o r y a chore j p rz e d s ta w io n e j j e s t n a s t ę p u j ą c a :

L ic z y l a t 4 6 , ro d z i ła k i l k a r a z y , w st y c z n iu b. r. z g ło s ił a się do k li n ik i z o b ja w a m i , j a k i e z a zw y czaj t o w a r z y s z ą n o w o tw o ­ rom zło śliwym . B a d a n ie w y k a z a ło rzec z y w iś c ie r a k a części p o ­ chw ow ej, s k l e p ie n i a po ch w o w e wolne, lew y wiąz nieco z g r u b i a ł y . P r z y tej sp o s o b n o ści s k r e ś li ł p o k r ó t c e sposób p r z y g o t o w a n i a i o p e r o w a n ia u ż y w a n y w klinic e P r o f . D r a Madurowicza.

K i l k a dni p rz e d z a b ie g ie m stosuje się co d n ia p r z e s t r z y - k iw a n ie p o c h w y ś r o d k a m i prz eciw g n iln em i, a je ż e l i n o w o tw ó r w y b u ja ł w guz g r z y b o w a t y , w te d y u s u w a się g uz prz e z w y s k r o ­ b a n ie i p rz y ż e g a n i e . J e ż e l i m acica j e s t dużą, n a te n c z a s w p r o w a ­ dza się zg łę b n i k dla p r z e k o n a n i a , czy n ie m a w j a m i e m acicy p ły n u r o p n e g o (p y o m e tr a ) ; je ż e li po w y ję c iu z g ł ę b n i k a p o k a z u je się k i l k a kropli p ły n u , p r z e p ł u k u j e się j a m ę m acicy z a p o m o c ą c e w n ik a m acicznego B o z e m a n n a - F r i t s c h a . W ś r ó d o p e ra c y i z a k ł a d a się n a część p o c h w o w ą 3 siln e p o d w iązk i j e d w a b n e dłu gie i ś c i ą g a s i ę m aci cę, o ile się d a k u dołow i. P o odsłonięciu pola o p e r a c y j ­ neg o z a p o m o c ą w z ie r n i k a M a r tin a , o k r a w a się d o k o ła część p o ­ c h w o w ą i o tw ie r a j a m ę D u n g le s a . N a s t ę p n i e w p r o w a d z a się c e ­ w n ik do p ę c h e r z a moczow ego i ś c i ą g n ą w s z y część p o c h w o w ą n a dół i k u ty ł o w i o d d z ie l a się s z y j k ę z a p o m o c ą p a lc a lub n o ż y ­ cz ek od p ę c h e r z a . P o d o jś c iu do z a to k i pęcherz o w o -m a c ic z n e j p rz e c i n a się fałd o tr z e w n y . N a s t ę p n i e z a c z y n a się p o d w ię z y w a n ie w ię z a d e ł bocznych i to n a j p i e r w po p ra w e j, a p o te m po lew ej s t r o n ie . P o d w ią z k i z a k ł a d a się p o je d y n c z o , t. j . od s t r o n y w i ę ­ z a d ła i pom im o, że od m a c ic y p o d w ią z e k n iem a, nie z a u w a ż o n o w o p e r o w a n y c h d o tąd p r z y p a d k a c h m ocniejs zego k r w a w i e n ia . Z w y ­ kle 4 do 5 p o d w ią z e k w y s ta r c z a ło , a b y dojś ć do t r ą b e k . P o uwol­

nien iu m a c ic y po s tro n ie p ra w e j, m o żem y j ą b a rd z o ła t w o w y ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

miotowo czuła się chora znacznie lepiej; niemiłe objawy w szparze sromowej przestały jej dokuczać; tylko od czasu do czasu żaliła się na dolegliwości przy

bność leczyć w ostatnich czasach (gdyż nie wszystkie nadają się do tego leczenia, ja k to wyżój wspomniałem), osiągnęliśmy nadzwyczaj pomyślny w ynik,

Na tój podstawie rozpoznałem : Anteflexio uteri, subse- ąuentesłenosi cewicis.. A.) tak ja k i wśród poprzednich doznawała chora bólu dosyć naw et przykrego w

wodu mocnych bólów, ograniczonych do samej tylko miednicy które przy usiłowaniu chodzenia stawały się nieznośnemi. Poród odbył się łatwo, chociaż już wolniej

Sierpnia rano wykazało badanie część pochwową zanikłą, ujście na srebrny reński rozwarte, główka nad wchodem, bóle rzadko występujące i bardzo słabe,

Maternal outcomes at 2 years after planned cesarean section versus planned vaginal birth for breech presentation at term: The international randomized Term Breech

Gdy przedstawia się problemy porodowe u małych zwierząt, to kładzenie nacisku głównie na postępowanie farmakologicz- ne podczas zachowawczej pomocy poro- dowej,

Goidenberg Józef Stanisławów, Ptaszyński Stanisław Przemyśl, Kruger Aleksander Stryj, Cypryan Emil Lwów, Szmy- czyński Ludwik Nowy Sącz, Buch Izydor Lwów,