JOACHIM METALLMANN
(1889 — 1942)
książek i okolicznościowe notatki pośmiertne. Zachowało się natomiast nie
wiele wiadomości o nim jako o człowieku. Pozostał tylko bardzo ogólny ob
raz człowieka spokojnego, skromnego i powszechnie życzliwego ludziom. Nie żyje już nikt, kto go pamięta i mógłby przekazać jakieś osobiste wspomnienie. A gdy tacy ludzie żyli, nie pytano ich. Sam pamiętam takie dwa zdarzenia. Kiedyś czytałem na wakacjach książkę Metallmanna o determinizmie. Spostrzegła to pani Anna Lepszy- na, żona Kazimierza Lepszego, profesora i rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego. Po
wiedziała wtedy: „O pamiętam, jak pani Metallmannowa przychodziła do mnie zatro
skana w czasie wojny i pytała, czy nie mam jakichś wiadomości z obozu”. Do dzisiaj nie mogę sobie wybaczyć, że nie zapytałem o jakieś bliższe szczegóły. A druga histo
ryjka dotyczy już nie tyle Metallmanna samego, ile wspomnianej jego książki. Gdy pewien filozof ją krytykował jako złą, prof. Roman Ingarden zauważył: „Niech pan wskażc lepszą! ” Odpowiedzi nie było.
Joachim Metallmann urodził się w Krakowie 24 czerwca 1889. Z pochodzenia był Żydem. Nie ukrywał swej narodowości, ale zawsze czuł się Polakiem; o swoich pracach powiadał, że ma nadzieję, iż wzbogacają polską kulturę filozoficzną. Do szkół uczęszczał w Krakowie, maturę zdał w Gimnazjum św. Anny (dzisiaj już nie istniejącym) w 1907 r. W latach 1907—1912 studiował filozofię i nauki przyrodni
cze (fizykę i chemię) w Uniwersytecie Jagiellońskim. Słuchał wykładów Władysła
wa Heinricha (filozofia i psychologia), Maurycego Straszewskiego (filozofia), Wi
tolda Rubczyńskiego (filozofia), Tadeusza Garbowskiego (filozofia), Jana Śleszyń
skiego (logika), Władysława Natansona (fizyka) i Augusta Witkowskiego (fizyka).
Jego głównym nauczycielem był Heinrich, najbardziej wówczas wpływowy filozof w Krakowie, uczeń Richarda Avenariusa i pionier eksperymentalnych badań psy
chologicznych w Polsce. To on zapewne zasugerował Metallmannowi temat pracy doktorskiej, mianowicie zasadę ekonomii myślenia. Egzamin doktorski miał miej
sce 12 czerwca 1912. Rozprawa doktorska Metallmanna została opublikowana jako książka: Zasada, ekonomii myślenia, jej historia i krytyka (Warszawa 1914). Tuż pod tytułem można znaleźć taką oto informację: „Wydał dr E Znaniecki z zapomogi kasy dla osób pracujących na polu naukowym im. dra Józefa Mianowskiego”. Mu
síala więc rozprawa Metallmanna zyskać spore uznanie, skoro jej wydanie było sfi
nansowane przez Kasę im. Mianowskiego.
Zasada ekonomii myślenia była podstawową regułą metodologiczną w oczach empiriokrytyków. Nic tedy dziwnego, że Heinrich pozostający pod ich wpływem za
sugerował Metallmannowi jej opracowanie. Zadanie zostało wykonane bardzo grun
townie. Metallmann omówił rozmaite ujęcia zasady ekonomii myślenia proponowa
ne przez filozofów i fizyków (Avenarius, Cornelius, Duhem, Mach i Poincare). Zwrócił uwagę na to, że skoro proponują ją reprezentanci rozmaitych nurtów filozoficznych, to być może posiada ona jakąś trwałą wartość. Ale jaką? Odpowiedź Metallmanna była taka (w oryginale druk rozstrzelony):
JOACHIM METALLMANN 227
Otóż trwale i nieprzemijające znaczenie zasady ekonomiileży w wykazaniuniezupełnejwspótmicr- ności poznania i kryterium prawdyi, w dalszej konsekwencji,w znalezieniu kryterium jeszczeinne go. (J.Metallmann, Zasada ekonomiimyślenia, jw., s. 159.)
Metallmann zwrócił uwagę, że tak to rozumiał Duhem odnośnie do wyjaśnień mechanicznych. Polski autor rzecz ujął ogólniej. Pogląd Metallmanna stanowi antycy
pację wielu późniejszych głośnych poglądów filozofii nauki związanych z tezą o nie- współmierności kolejnych etapów poznania naukowego (Thomas Kuhn, Paul Feyera- bend i inni). Zdaniem Metallmanna jest tak: w przypadku potrzeby wyboru pomię
dzy niewspółmiernymi teoriami naukowymi trzeba kierować się zasadą ekonomii myślenia. Zasada ta nie ma więc, wbrew empiriokrytykom, waloru całkowicie uni
wersalnego, natomiast jest stosowalna w sytuacjach, gdy pojawiają się elementy niewspółmierne.
W 1918 r. Metallmann złożył egzamin nauczycielski, uprawniający go do na
uczania filozofii i przedmiotów przyrodniczych w szkołach ogólnokształcących, ale nie fizyki, tylko zoologii, botaniki i mineralogii, a więc nauk bardziej opisowych niż teoretycznych. Uczył do 1939 r. w Państwowym Pedagogium w Krakowie. W 1920 r.
miała miejsce w Polsce ważna dyskusja, sprowokowana głośnym artykułem Kazimie
rza Twardowskiego O jasnym i niejasnym stylu filozoficznym („Ruch Filozoficz
ny” 1919—1920, V, s. 25—27). W tymże roczniku pisma wystąpili w tej samej spra
wie: Metallmann (s. 43—44), Ingarden (s. 45—48) i Dawid Einhorn (s. 71—74).
Twardowski postawił szereg tez, m.in. że niejasność tekstu, o ile nie jest usprawiedli
wiona szczególnymi okolicznościami, np. niemożnością ostatecznego opracowania przez autora, jest symptomem niejasności myślenia twórcy. Metallmann (ograniczę się jedynie do jego uwag, pomijając innych uczestników dyskusji) zwrócił uwagę, że Twardowski przyjął założenie: kto jasno myśli, to jasno pisze. To jednak nie wyklucza przypadku jasnego wyrażenia niejasnych myśli i całkowitego rozbratu jasności myśli i jasności pisma. Wedle Metallmanna, pełne uzasadnienie tezy Twardowskiego wyma
ga uznania, że jasność myśli i jasność stylu są identyczne lub co najmniej równozakre- sowe. Metallmann traktował całą kwestię jako bardziej empiryczną niż analityczną.
Zgadzał się na to, że na ogół jest tak, iż kto jasno myśli, również i jasno pisze. Wsze
lako jest to teza empiryczna, ważna w przybliżeniu. Oceniając zaś jasność stylu, trzeba wziąć pod uwagę szereg okoliczności, np. talent pisarski autora, wyrobienie styli
styczne, stopień trudności poruszanych zagadnień i ich dojrzałość itp. Metallmann nie zgadzał się z Twardowskim w sprawie reguły: jeśli tekst nie jest jasny, to nie warto się nim bliżej zajmować. Przypominam ten spór, bo odżywa on co jakiś czas w związ
ku z powinnościami filozofa. Dzisiaj w epoce popularności postmodernizmu z niejas
ności uczyniono wręcz cnotę. Niewykluczone, że pogląd Twardowskiego na całą sprawę był uproszczony. Niemniej jednak nikt z dyskutantów wspomnianej debaty z 1920 r.
nie zalecał zbytniej tolerancji w sprawie niejasności. Metallmann apelował raczej o po
stawę życzliwości wobec autorów tekstów niejasnych, dokładniej — o sprawdzenie powodów, dla których wyrazili swe myśli w sposób niejasny.
W latach 1924—1925 ukazała się obszerna rozprawa Matellmana Filozofia przy
rody i teoria poznania A. N. Whiteheada („Kwartalnik Filozoficzny” 1924, II, s.
420—488; 1925, III, s. 29—61, s. 129—164). Jest to studium historyczno-porów- nawcze. Omówione są w nim filozoficzne poglądy Whiteheada oraz porównane z po
zytywizmem Macha i intuicjonizmem Bergsona. Metallmann znacznie wyżej oceniał filozofię Whiteheada niż Macha i Bergsona. W szczególności zwracał uwagę na to, że, zgodnie z Whiteheadem, poznanie nie jest redukowalne do danych zmysłowych. Trzeba zwrócić uwagę, że rozprawa Metallmanna o Whiteheadzie jest bodaj pierwszym sys
tematycznym omówieniem poglądów angielskiego filozofa, w owym czasie znanego przede wszystkim jako współautor (z Bertrandem Russellem) monumentalnego dzie
ła Principia Mathematica (1910—1913), a obecnie niezwykle cenionego.
Metallmann przedstawił pracę o Whiteheadzie jako rozprawę habilitacyjną. Do kolokwium doszło dopiero w 1933 r. Powody tego opóźnienia nie są znane. Jakieś musiały być, skoro czytamy: „[Metallmann] [...] doprowadził w końcu w 1933 r. do tak upragnionej habilitacji z filozofii”. (Z. "L-iw \ r ski, Joachim Metallmann „Przegląd Fi
lozoficzny” 1946, 42, s. 24). Może decydowały' względy narodowościowe (Rada Wy
działu Filozoficznego UJ była w owym czasie wyraźnie prawicowa), a może jakieś inne.
Recenzentami w przewodzie byli Heinrich i Natanson. Wykład habilitacyjny dotyczył zagadnienia struktury i jego znaczenia we współczesnej nauce. Został opublikowany w „Kwartalniku Filozoficznym” (1933, XI, s. 332—353). Jest to tekst godny uwagi, bo antycypujący pewne tezy strukturalizmu popularnego we współczesnej filozofii nauki.
Po habilitacji Metallmann otrzymał stypendium na wyjazd za granicę. Przez cały rok przebywał w Paryżu, gdzie m.in. poznał Emila Meyersona. Po powrocie wyszła jego wspomniana już książka Determinizm nauk przyrodniczych (Kraków 1934). Wy
kładał też jako docent w Uniwersytecie Jagiellońskim. Zaletami swego charakteru, pracowitością i wynikami zyskał sobie bardzo duże uznanie. Rada Wydziału Filozo
ficznego UJ na swym ostatnim posiedzeniu uchwaliła wniosek o mianowanie Metal
lmanna profesorem tytularnym, co w kontekście antysemickiej fali w II połowie lat trzydziestych było faktem znamiennym. Z powodu wojny wniosek ten nie został roz
patrzony. Metallmann został aresztowany w ramach Sonderaktion Krakau 6 listopada 1939. Już nie wrócił, zginął prawdopodobnie w Mauthausen w 1942 r. Międzynaro
dowy nacisk sprawił, że profesorów krakowskich zwolniono z obozów. W akcji na rzecz ich uwolnienia brało udział wiele osób, np. Heinrich Scholz, profesor logiki w Münster i bliski przyjaciel Jana Łukasiewicza. Akcja była prowadzona na rzecz wszyst
kich, niezależnie od pochodzenia narodowościowego. W związku z osobą Metallmanna Scholz otrzymał ostrzeżenie od władz niemieckich, że w przypadku kolejnej obrony Żydów zostanie wydalony ze służby w szkolnictwie wyższym.
Determinizm nauk przyrodniczych jest najważniejszym dziełem Metallmanna. Jest to obszerna (XV + 419 s.) monografia tytułowego zagadnienia („przeoranie”, jak au
tor wyraża się w przedmowie). Rzecz nie dotyczy tylko determinizmu w fizyce, kwestii szeroko dyskutowanej od dawna, a szczególnie w związku z powstaniem fizyki kwan
towej. Metallmann podjął też problem determinizmu w biologii i innych naukach przy-
JOACHIMMETALLMANN 229
rodniczych. Najważniejsza teza Metallmanna głosiła, że determinizm nie może być ogra
niczony wyłącznie do determinizmu przyczynowego. Wiąże się to z faktem, iż determi
nizm jako teza o prawidłowym przebiegu zjawisk ma u swych podstaw pojęcie prawa
statystyczne tyczące się własności kolektywów pewnego typu oraz prawa morfologicz
ne dotyczące koegzystencji cech, przy czym prawa danego rodzaju nie są redukowalne do praw innego rodzaju. Stosownie do tego mamy determinizm przyczynowy, staty
styczny i kwalitatywny (morfologiczny); ten ostatni ma charakter jakościowy. Z każ
dym typem praw związana jest pewna zasada ogólna: zasada przyczynowości z prawa
mi przyczynowymi, zasada przypadkowości z prawami statystycznymi i zasada koegzy
stencji z prawami morfologicznymi. W szczególności, można z nich wydedukować zasadę indukcji, bo wolno nam twierdzić, że dla każdego przedmiotu istnieją przedmioty do niego podobne. Wyróżnienie determinizmu kwalitatywnego było niewątpliwie nowo
ścią. Niewykluczone, że wiązało się to u Metallmanna z jego specjalizacją w opisowych naukach przyrodniczych, gdzie problem koegzystencji cech oraz praw morfologicznych nabiera szczególnego znaczenia. Konsekwencją ujęcia problemu determinizmu przez Metallmanna było znaczne stępienie ostrza indeterminizmu. Sądził Metallmann, że ka
riera indeterminizmu wiązała się z nieuzasadnionym utożsamianiem determinizmu z determinizmem przyczynowym. Gdy natomiast wprowadzimy odpowiednie rozróż
nienia, rozmaite formy indeterminizmu stają się innymi niż przyczynowy rodzajami determinizmu. W szczególności kategoria przypadku wcale nie koliduje z determini
zmem. Trzeba jednak pamiętać, że Metallmann nie rozważał kwestii wolności woli w jej tradycyjnym psychologicznym sensie.
Metallmann zajmował się też ogólnym problemem stosunku elementów aprio
rycznych i empirycznych w poznaniu naukowym. W ogólności akceptował empiryzm, ale nie w postaci pozytywistycznego redukcjonizmu całej wiedzy do elementów zmy
słowych, co zaznaczył już w książce o zasadzie ekonomii myślenia i w studium o White- headzie. Własne rozwiązanie Metallmann określił jako korelatywizm, pogląd głoszą
cy, że rozwój poznania jest rezultatem współdziałania doświadczenia i zasad, które, co prawda, powstają w sposób skorelowany z doświadczeniem, ale je też organizują.
Zasady takie sprawiają, że fakty odpowiadają pojęciom wedle pewnej metody. I musi tak być, jeśli poznanie ma być umotywowanym wyborem hipotez. W każdym razie, Metallmann na pewno odrzuciłby modną dzisiaj zasadę (Feyerabend), że w nauce wszystko uchodzi.
Tak się złożyło, że w Krakowie były reprezentowane pod koniec lat trzydziestych rozmaite stanowiska w sprawie miejsca logiki w nauce i filozofii. Bolesław Gawęcki (por. mój szkic o nim w niniejszym tomie) reprezentował w tej mierze stanowisko radykalnie krytyczne: logika nie ma specjalnych zastosowań ani w nauce, ani w meto
dologii nauk. Zupełnie inaczej zapatrywał się na to Zygmunt Zawirski (por. mój szkic o nim w niniejszym tomie): logika ma kluczowe znaczenie dla nauki i jej metodolo
gii. Metallmann zajmował w tym sporze stanowisko pośrednie. Dał temu wyraz już w monografii o zasadzie ekonomii myślenia:
zasada [ekonomii myślenia][...] nauczyła [...], że na poznanie patrzyć można i trzeba nie tylko od strony logiki, żewszczególnościpoznanie naukowe polegające na ujmowaniu rzeczywistości,nawydobywaniuz niej faktów i równie realnych stosunków faktycznych,musi być rozpatrywanie nic tylko z punktu widzenia zgodności z normami logiki (for malnej ścisłości), ale i ze stanowiska praw psychologicznych. (J. Metallmann, Zasada ekonomii myślenia, jw., s.162—163.)
Gdy Metallmann pisał te słowa, logika matematyczna była u początku swej ka
riery. W Krakowie była znana dzięki wykładom Śleszyńskiego, których Metallmann słuchał. Wtedy jednak nikt zapewne nie przypuszczał, że pojawią się postulaty' forma
lizacji i aksjomatyzacji nauk przyrodniczych wedle ścisłych zasad logicznych. Gdy' Metallmann mówił o logice, miał na myśli takie rzeczy jak formalna ścisłość czy meto
dologiczna poprawność. Potem sytuacja zmieniła się i trzeba było rozważać stosunek nauki i metodologii nauk do logiki matematycznej, a także zasadność postulatów re
formy nauki i filozofii przez zastosowanie metod logicznych.
Metallmann zajął się tym w swej ostatniej pracy, mianowicie we Wprowadzeniu do zagadnień filozoficznych (Kraków 1939). Ukazała się jedynie część I tej książki — w Ar
chiwum Polskiej Akademii Nauk Oddział w Krakowie znajdują się fragmenty rękopisu części drugiej. Rzecz była pomyślana jako podręcznik dla słuchaczy Państwowych Peda
gogiów, studentów uniwersytetów, a nawet samouków. Autor chciał połączyć cele dy
daktyczne i teoretyczne. Zdecydował, że część pierwszą wypełnią w całości zagadnienia logiki i metodologii nauk; cześć druga miała być poświęcona kwestiom bardziej filozo
ficznym. W ten sposób zamierzał dać coś, jak to sam określił, w rodzaju „pogotowia krytycznego”. A cel był następujący:
Autor ośmiela się wierzyć, żeksiążka takpojęta może ipowinna, choćby w skromnymzakresie, wzmóc tempoi napięcie walki z kol tuńs twem, z niebezpieczeństwami bez porównania groźniejszymi dlawielkości, a nawet dlatrwaniapolskiej kultury duchowej, aniżeli analfabetyzm sensustricto.Cia
snota horyzontu, nieczułość nazagadnienia,obojętność na przemiany, któresięw ich treścidokony
wają, bierność wobec walk, które o ich sens siętoczą,brak tolerancji intelektualnej, tępydogmatyzm w stosunku do pewnych stanowisk,przy jednoczesnymfanatycznym „hiperkrytycyzmie” wobec in
nych stanowisk, nieodporność zupełna nawszelkieobiegowe sugestie — oto niektóresymptomy ponuregostanu pewnej, niestety znacznej, części inteligencji, która w pomyślniejszych warunkach, mogłabypomnożyćwydatnie szeregikonsumentów kultury. Obudzenie tedy wątpliwości, rozniece nie ciekawości intelektualnejwydałosię tu autorowiważniejsze, niż przeładowywanie książki goto
wymi,encyklopedycznymi informacjami, niż dawanie „niezawodnych” formułek i „pewnych” re cept.(J. Metallmann, Wprowadzeniedozagadnień filozoficznych, jw., s. VII—VIII.)
Słowa te mogłyby z powodzeniem figurować w przedmowie do podręcznika lo
giki napisanego przez kogoś z kręgu szkoły lwowsko-warszawskiej, zwykle przypisu
jącej logice ważką rolę społeczną. Wszelako nic nie wskazuje na to, że Metallmann wiązał kszałtowanie postawy krytycznej wyłącznie, czy nawet przemożnie, z logiką.
Jakkolwiek było, cz. I Wprowadzenia jest całkowicie poświęcona logice w sensie szer
szym, tj. dyscyplinie obejmującej semiotykę, logikę formalną i metodologię nauk.
Książka robi wrażenie swoją treścią, zważywszy na swoje elementarne przeznaczenie.
JOACHIMMETALLMANN 231
Znajdujemy w niej informacje o języku i to wcale zaawansowane z punktu widzenia logiki (m.in. funkcje logiczne, funktory, kwantyfikatory, wynikanie logiczne), obszer
ne rozważania metodologiczne (m.in. pomiar, eksperyment, opis, indukcja, prawa naukowe i ich rodzaje, hipotezy, wyjaśnianie, prawdopodobieństwo, przyczynowość, rozmaite typy nauk) i wreszcie elementy metodologii nauk dedukcyjnych (m.in. sys
tem aksjomatyczny, formalizacja, niesprzeczność, niezależność i zupełność aksjoma
tów, informacja o logice wielowartościowej). Metallmann wspomina nawet o twier
dzeniach Godła o niezupełności (każdy niesprzeczny system formalny zawierający arytmetykę liczb naturalnych jest niezupełny, tj. zawiera zdania w nim nierozstrzygal
ne) i niedowodliwości niesprzeczności (niesprzeczność systemu formalnego zawiera
jącego arytmetykę liczb naturalnych nie da się udowodnić środkami tego systemu), aczkolwiek jego przedstawienie sprawy nie było całkowicie poprawne. Uważał mia
nowicie, że wyniki Godła (uzyskane w 1931) są tylko próbą, która jeszcze podlega kontroli (Wprowadzenie, s. 125). Wiązało się to zapewne z faktem, że w Krakowie w środowisku matematyków interesujących się logiką pojawiły się wątpliwości związa
ne z twierdzeniami Godła. W 1938 r. w „Kwartalniku Filozoficznym” (XV, s. 74—80) ukazał się artykuł Jerzego Kuczyńskiego kwestionujący dowód Godła. Potem okazało się, że krytyka Kuczyńskiego wynika z pominięcia (istotnego) założenia, że niezupeł- ność i niedowodliwość niesprzeczności mają walor wobec systemów niesprzecznych, ale gdy Metallmann pisał swój podręcznik sprawa, w oczach przynajmniej niektórych krakowian (w istocie rzeczy wątpliwości pojawiały się również gdzie indziej, nie tylko zresztą w Polsce), była jeszcze otwarta. Dodaję „przynajmniej”, bo np. Zawirski trak
tował wyniki Godła, tak jak to być powinno, tj. jako matematycznie udowodnione twierdzenia. Cała ta kwestia rzuca pewne światło na związki Metallmanna z zastanym krakowskim środowiskiem naukowym; Zawirski przyszedł do Krakowa w 1937 r.
Jakkolwiek sprawa wyglądała, sam fakt, że Metallmann wspomniał o wynikach Godła we wprowadzeniu do filozofii jest interesujący, bo prawdopodobnie była to pierwsza próba tego rodzaju w literaturze światowej.
W kwestiach ogólnego poglądu na metodę naukową Metallmann wykładał wspo
mniany już korelatywizm i tezę o różnorodności praw naukowych. Domagał się też uwzględniania czynników psychologicznych i socjologicznych determinujących roz
wój nauki. Był chyba pierwszym, który zauważył wielkość Ludwika Flecka jako filo
zofa nauki, docenionego dopiero w ostatnich latach. A w sprawie znaczenia logiki wypowiadał się tak:
Rola [...] logiki urosła tak niepomiernie w naszymstuleciu, że nie ma potrzeby jej jeszczewyolbrzy
miać. Tymczasem tak sięzłożyło,że wyjątków}' rozwój logiki w pewnych krajach zbiegł się z rozwojem pewnych tendencj i filozoficznych i wydawało się przede wszystkim samym lo gikom, że zachodzi tu łączność nieodzowna,że logika po prostu tea nieinne tendencje narzucać ma prawo i dyktuje, wszelkieinnejako, .nienaukowe” odrzucając. Logikę, jak gdyby mocą dekre
tu, utożsamiono wręcz zfilozofią: filozofia, powiadająniektórzy z najwybitniejszych logików, ma się zajmować nauką tylko z logicznego punktu widzenia, filozofia jest logiką nauki, tj. lo
giczną analiząpojęć,zdań, dowodów, teorii nauki, jest „logiczną składnią językanauki”.
Historyków rzeczą będzie ustalić warunki,które stworzyły, jak się zdajc, wspólne podłoże dla rozkwitulogiki i dla wybujania pewnych teoriifilozoficznych, w niektórychkrajach.Wkażdym ra zie, jak w fizyce niedostrzeżono, żeaksjomatyzacja,jakologiczneuporządkowanie pojęć ipraw, ni e przesądza nic o znaczeniu symboli w odniesieniu do rzeczywistości,a więc o ich odpowiednikach empirycznych, i nicw nich aniw ich stosunkach zmienić nie może; takjak w stosunku znów logikidofilozofii przeoczono, że logika jest nauką specjalną, której zawdzięczamy sprawne, wielostronne,zdolne do rozwojunarzędzie, nieodzownedokontroli wywodów, do prze
nikania struktury wewnętrznej pewnej dziedziny stosunków, do aksjomatyzacji, ale,że nie jest ona niczym innym, ani niczym więcej; wszczególności nie jestżadną teorią filozoficzną,anio żad
nym kierunku filozoficznym nic przesądza,ponieważ nie dotyka w gruncie rzeczy prawdziwości założeń,empirycznego czy innego sensuwyrazóww tych założeniach występujących, tylko z tych założeń snućpozwala zdanianowe. Rozwiązania tedy tych zagadnień,które filozofiaza najbardziej własneuważała,które każdy człowiek myślącyzanajbardziej osobiste ipalącepoczytuje, logika ani dać,ani podjąć niemoże. Doceniając w pełnijej ogromne dla wszystkich nauk i dla filozofiiznacze
nie, któreznówopozycja ze strony filozoficznej, wyrosła nagrunciezrozumiałej reakcjiprzeciwprze
sadnymuroszczcniom logików, usiłowałapomniejszyć, trzeba jednak zarazem zdać sobie sprawę, czegopo logicespodziewać się ni e należy: służy ona każdejnauce i może służyć każdej tenden
cji filozoficznej,równym prawem, i dodajmy,zarazemjak każdej tendencji nawet nie-filozoficz- ncj. (J. Metallmann, Wprowadzeniedo zagadnień filozoficznych, \w.,s. 139—140.)
Metallmann nie przeceniał roli logiki, ale był daleki od jej dezawuowania. Uwa
żał, że logika ma swoje ograniczenia, ale jest stosowalna, nawet poza matematyką:
Stosunek logiki(matematyki) do fizyki wykazuje duże podobieństwo dotego stosunku, jaki wiąże logikęz matematyką: metoda aksjomatyczna znajduje zastosowanie tu i tam.(J. Metallmann, Wprowadzeniedo zagadnień filozoficznych, jw., s.138.)
Trzeba jednak dostrzegać, że fizyka jest nauką empiryczną, a matematyka i logi
ka naukami formalnymi, a skoro tak, to logika wiąże się ze strukturą nauki, a nie z jej interpretacją. Nie miejsce tutaj na szersze rozważanie stosunku logiki i filozofii. Za
znaczę tylko, że wedle mojego przekonania logika dostarcza nie tylko narzędzi do kontroli wywodów, ale i ważnych inspiracji interpretacyjnych, np. w ramach seman
tyki. Jakkolwiek jest, rzeczowa krytyka przesadnych roszczeń logików dokonana przez Metallmanna i adresowana niewątpliwie również i do logików polskich, znacznie od
biega od jadowitych kondemnacji (por. np. mój wyżej wspomniany szkic o Gawęc
kim, gdzie znajdują się odpowiednie cytaty) formułowanych przez licznych polskich i zagranicznych krytyków logicznych tendencji w filozofii. W tej mierze Metallmann potrafił zachować umiar, będący jego widoczną cechą osobowościową. A jako filozof nauki i przyrody był jedną z najciekawszych postaci polskiej myśli XX w. Niewyklu
czone, że wręcz najciekawszą.
Jan Woleński