• Nie Znaleziono Wyników

Kształtowanie się RDM-u i LSM-u - Elżbieta Chodkowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kształtowanie się RDM-u i LSM-u - Elżbieta Chodkowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ELŻBIETA CHODKOWSKA

ur. 1948

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, dzielnica LSM, RDM, ulica Obrońców Pokoju, ulica Gliniana, ulica Skłodowska, ulica Sowińskiego

Kształtowanie się RDM-u i LSM-u

Na terenie Robotniczej Dzielnicy Mieszkaniowej były skarpy, wzgórza i pagórki.

Chaszcze. Przy [ulicy] Łopacińskiego nie było budynku mieszkalnego. Nie było bursy, która stoi między kościołem garnizonowym a [ulicą] Weteranów. Ją postawili jako pierwszą. Później budowali cały RDM. Tip-Top. Fafik, czyli dzisiejsza Karczma Słupska. To ten narożnik między [ulicą] Sowińskiego a kościołem garnizonowym.

Wtedy nie było [ulicy] Sowińskiego tylko droga tak szeroka jak dzisiaj, ale wysypana drobnym tłuczniem.

Pamiętam, jak pewnej zimy chorowaliśmy z bratem na świnkę czy tam wiatrówkę (zawsze razem) i jak już mogliśmy wyjść z domu. Mama zawsze robiła zakupy aż na [ulicy] Świętoduskiej. Tutaj, gdzie ma się budować Arkadia. Tam był targ. Tego dnia mieliśmy z nią pójść. Ubrała nas i wypuściła na ulicę, żeby sama się ubrać. Poszliśmy wtedy zwiedzać postępy prac na budowie RDM-u, bo wydawało się nam, że wszystko tam zmieniono i że w ogóle rujnują nam nasz lasek. To była bardzo wczesna wiosna.

Roztopy. Z bratem weszliśmy na górę i… ugrzęźliśmy w błocie. Nie mieliśmy siły wyciągnąć nóg, więc darliśmy się w niebogłosy. Wtedy [ulica] Sowińskiego była jakby na dole, w wąwozie, i tamtędy chodzili studenci do swoich baraków czy może już do bloków A. Byli oni jedynymi przechodniami. Pewna młoda dziewczyna, studentka, zdecydowała się przyjść nam z pomocą. Zdjęła buty, pewnie jakieś jesienno-zimowe jeszcze, i w samych pończoszkach weszła po nas na górę. Wyciągnęła z błota i przyprowadziła do domu. Mama oddała jej pończochy, kazała umyć nogi w ciepłej wodzie, a na nas była wściekła. Za karę oczywiście zostaliśmy w domu. Mama poszła po zakupy sama. Także to były dzikie tereny. Absolutnie dzikie.

Pamiętam też, jak kiedyś wypuściliśmy się zwiedzać cegielnię na [ulicy] Glinianej.

Zahaczała ona prawie o teren starej weterynarii. Znajdowała się w miejscu tego szklanego budynku, który teraz wybudowali. Gdzieś tam. Tylko, że na górze. Przy

(2)

[ulicy] Glinianej. Tutaj były skarpy. Jakieś doły, góry. A może to już było tutaj, jak kończy się teren weterynarii i zaczynają się te pierwsze budynki na górze… W każdym razie [ulica] Sowińskiego, która jest niedokończona (bo jest tam wąwóz) to leci dalej jeszcze za [ulicą] Glinianą. Wtedy tego nie było. Absolutnie. Budynki [Wydziału] Weterynarii pobudowali jako pierwsze, a na górze przy [ulicy] Glinianej była cegielnia i pierwsze parterowe domki jednorodzinne.

[Ulica] Obrońców Pokoju również wyglądało zupełnie inaczej. Wszystkie nasze groby rodzinne znajdują się na [ulicy] Lipowej, więc często tam chodziłam. Układ był zupełnie inny. Nie było rozgłośni radiowej. Nie było tego budynku na rogu [ulicy]

Skłodowskiej, w którym teraz jest pizzeria. Nie było tej ubikacji tuż przy murze. Droga szła tak jakby przez środek [centrum handlowego] Plazy, a po dwóch stronach, czołem do ulicy, stały baraki. Na pewno dwa. Może jeszcze jakieś w głębi. Chyba znajdowały się tam jakieś sklepy. Wiem, że czymś tam handlowano, ale to już w ostatnich latach przed ich rozbiórką. Nie wiem co mieściło się w nich na samym początku. Wydaje mi się, że były to poobozowe baraki, bo tam był podobóz. Może po wojnie było tam coś wojskowego. Nie wiem. Nigdy ojca nie pytałam.

Data i miejsce nagrania 2012-09-26, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Redakcja Monika Misiak

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

I przy domach, które są po tamtej stronie ulicy Weteranów, dzisiaj są garaże, stoją samochody, a przedtem stały budki, w których trzymano kozy. Pamiętam, w dzieciństwie dla mnie

W okresie międzywojennym chodziłam do przedszkola przy ulicy Kochanowskiego i tam urządzane były różne przedstawienia, zabawy.. Ale to wszystko trwało dość krótko, dlatego

Mówiłam: „Przyjeździe, zobaczcie do pasieki” Był moment, gdy mówili, że telefony komórkowe szkodzą i pszczoły się nie orientują.. Mówiłam: „Słuchajcie, nie

„Materiały [fotograficzne] czarno-białe”[Mikołaja Ilińskiego –red.], potem „Materiały [fotograficzne] barwne”[Edwarda Dubiela oraz Mikołaja Ilińskiego –red.] –[to]

Jedzenie było dosyć marne, bo nie mieli, nie było dużo produktów, ale co było, to było, wcale to nie było takie ważne dla mnie. Data i miejsce nagrania 2009-09-25,

Potem zacząłem się szwendać znowu, powiedzieli mi, że jest jedna znajoma na ulicy Szczebrzeskiej, która znała moją babcię i wszystkich. Ale byli tam sąsiedzi, wiedzieli, że jest

Tworzono legendy na ten temat, że było pijaństwo, że ktoś tam się przewrócił, że kogoś trzeba było wynosić, ale ja nie byłem świadkiem takich zdarzeń. Nie

Pytali się mnie, gdzie jestem, to ja powiedziałam: „Tej nocy byłam u was, jutro idę szukać [miejsca, żeby] się znowu przespać”. Ale nie