• Nie Znaleziono Wyników

Rodzinna fabryka octu przed II wojną światową w Puławach - Pinchas Kidron - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rodzinna fabryka octu przed II wojną światową w Puławach - Pinchas Kidron - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

PINCHAS KIDRON

ur. 1922; Końskie

Miejsce i czas wydarzeń Puławy, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Puławy, dwudziestolecie międzywojenne, rodzina, dom rodzinny, fabryka octu, willa "Samotnia", pracownicy, produkcja octu, sprzedaż octu

Rodzinna fabryka octu przed II wojną światową w Puławach

Nasz dom ojciec kupił w roku 1922 albo [19]24 od Niemca imienia Schulz. Rodzina przybyła do Puław w roku 1924. Przed wojną ten dom był trzypiętrowy. Jest tam napis: „Samotnia” na tym budynku, na trzecim piętrze, koło dachu. Na pierwszym piętrze były duże beczki z octem. Każda beczka zawierała tysiące litrów octu. Drugie piętro było mieszkaniem rodziny brata ojca, Icchaka. Trzecie piętro nie było używane i nie było tam schodów, można było wejść po drabinie. W dobudówce mieszkała nasza rodzina. Była kuchnia, duży pokój dla dzieci i pokój dla rodziców. Na placu był drugi budynek, gdzie napełniali flaszki octem, zakorkowywali i nalepiali etykiety. Koło domu na podwórzu była studnia. Reszta terenu to był sad: śliwki, jabłka, gruszki, orzechy i wiśnie. W roku 1929-30 była bardzo mroźna zima. Temperatura była -30˚C.

Większość drzew owocowych zmarzło, zostało tylko śliwki i jeden orzech. W fabryce pracowali: ojciec, wujek, [mój] starszy brat Dawid i około pięciu kobiet, [które] czyściły i myły butelki, napełniały octem, zakorkowywały je i naklejały etykiety. Jeden robotnik zajmował się produkcją octu, ocet był zrobiony ze spirytusu. Beczki były zrobione z drewna dębowego u nas na podwórzu. Bardzo lubiłem patrzeć, jak robotnicy robili te beczki. Bez maszyn udawało się zrobić beczki tak dokładnie, że woda nie wypłynęła.

Do różnych robót z końmi, było dwóch chłopów z Włostowic, ojciec i syn. Ojciec nazywał się Jan, oni pracowali u nas aż do wojny. Przyszedłem do nich z getta do Włostowic, dali mi chleb i kiełbasę, o co nie prosiłem. Tylko Jan i jego syn byli Polakami, a reszta pracowników [to] byli Żydzi z Puław. Ocet sprzedawano w butelkach i beczkach, i dostarczano do sklepów. Oprócz octu sprzedawano lemoniadę i konserwy marynowanych ogórków. Wywożono [je] wozem i ciężarówką.

Szofer był Polakiem, on reperował, co było zepsute – opony, hamulce. Ta ciężarówka nie była nowa, [czyli] dla szofera zawsze było [coś do] roboty. W octowni pracowało około piętnaście osób. Nie pamiętam, żeby ktoś z robotników został zwolniony z pracy. Do pilnowania domu i fabryki były zawsze dwa albo trzy psy.

(2)

Pamiętam, raz w nocy wybuchł pożar w naszym drewnianym domu. Nasz pies Milek zaczął szczekać pod oknem rodziców tak, że oni się zbudzili i udało się zgasić pożar.

Data i miejsce nagrania 2003-10-01

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pierwszy dom był od razu przy wylocie jak się schodziło z Krańcowej, było wejście, brama taka drewniana i furtka, szło się kawałeczek ścieżką i pierwszy stał szeregowo dom,

Społeczność żydowska odróżniała się od polskiej, Żydzi mieszkali między Żydami, bardzo mało z nich mieszkało między Polakami.. Ubierali się tradycyjnie, kapoty, czapki, brody

Latem chodziliśmy z ulicy Zielonej przez ulicę Głęboką do ulicy Szpitalnej i tam do szkoły Tarbut na ulicy Piaskowej albo do szkoły Adlera przez Lubelską..

Słowa kluczowe Puławy, dwudziestolecie międzywojenne, Żydzi, profesje żydowskie, wydawnictwo żydowskie, mieszkania żydowskie.. Profesje żydowskie przed II wojną światową

Tylko już wolno było, to już zaraz ludzie poniszczyli, ciągnikami te pomniki były pozrzucane i budowali się tam. Mieszkają przecież tam ludzie i zakłady

Dawne Puławy były urocze można powiedzieć, bo było pełno zieleni, to było miasto takie zielone, chociaż to było bardzo malutkie miasteczko, ale bardzo czyste.. Tutaj, w okolice

Takie były budki przy Lubelskiej ulicy i ta sodówka to był domek taki był postawiony mniej więcej trochę dalej jak [ulica] Bystrzycka. Za tymi domkami co stoją to tam

Ludność żydowska była biedna, ale bardzo zorganizowana – były szkoły religijne, była pomoc dla biednych, chorych, była gmina żydowska, która się zajmowała sprawami