• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1966, nr 5

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1966, nr 5"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

C H R Z E Ś C I J A N I N SŁOW O I

EWANGELIA

ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ

POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA Rok zało żen ia 1929

Warszawa,

Nr 5., maj 1906 r.

TREŚĆ NUMERU:

SŁOWO I ZN AK I

P R Z Y JD Ź DUCHU ŚWIĘTY.' PRO W A D ZEN I DUCHEM BOŻYM

T. B. BARRATT

UROCZYSTE D N IE EW A N G ELIC Z­

NYCH C H R ZEŚC IJA N A R G E N ­ TYNY

ERRATA

JA K ZDĄŻYSZ PR ZY K O NIA CH ? MOWA DO MŁODZIEŃCÓW

„GŁOS E W A N G ELII” — A UDY­

C JE 6, 7 i 8

PRZEŻYCIA W H ERRN H U T K R O N IK A

M iesięcznik „C h rześcijanin ” w y sy ła n y Jest b ezp łatnie; w y d a w a n ie czasopism a u m ożliw ia w y łą c z n ie ofiarn ość C zytel­

ników . W szelkie ofiary na czasop ism o w kraju, p rosim y k ierow ać n a k onto:

Zjednoczony K ościół E w an geliczny: PKO W arszawa, N r 1-14-147.252, zaznaczając cel w p łaty n a odw rocie b la n k ietu . O fia­

ry w p łacan e za granicą n a leży k ie r o ­ w ać przez oddziały zagran iczn e B an k u P o lsk a K asa O pieki, n a ad res P r e z y ­ dium Rady Z jed n oczon ego K ościoła E w an gelicznego w W arszaw ie, A l. J e r o ­

zolim sk ie 99/37.

Wydawca: Prezydium Rady Zjed­

noczonego Kościoła Ewangelicznego Redaguje Kolegium

Adres Redakcji i A dm inistracji:

Warszawa, Al. Jerozolim skie 99/37 Telefon: 28-68-94, Rękopisów nade­

słanych nie zwraca się.

RSW „ P ra sa ”, W arszaw a, S m olna 10/12. N akł. 3900 egz. Obj. 2 ark.

Zam . 586. M-46,

W spółczesne ruchy charyzm atyczne (greckie: charismata — dary łaski) kładą szczególny nacisk na znaki nadprzyrodzone w prze­

zyw aniu indyw idualnym oraz w życiu i pracy Kościoła. Dążenie w ty m kierunku jest słuszne, gdyż jest ono korzystaniem, z obietnicy Pana naszego Jezusa Chrystusa, który udzielając m andatu apostolskiego i kaznodziejskiego uczniom Sw oim po- wiedział; „z! znaki, które towarzyszyć będę tym, co uwierzą, będą takie: w im ieniu m oim dem ony wyganiać będą, now ym i językam i mówić będą; węże brać będą, a choćby co śm iertel­

nego wypili nie zaszkodzi im ; ma chorych ręce kłaść będą, a w yzdrow ieją” (Mk 16, 17— 18).

Tego rodzaju elem ent nadprzyrodzony nie byi nigdy obcy Kościołowi; pojawiał się naw et w najciem niejszych okresach jego dziejów, w prawdzie nie zawsze w oficjalnym jego nurcie, lecz w ystępow ał w opozycyjnych strumieniach Kościoła Z uw e- go. W czasach zaś najnowszych przebudzenie charyzmatyczne nawiedziło całe chrześcijaństwo. W przeżyw aniu znaków nad­

przyrodzonych udział ma każdy wierzący człowiek, mający pragnące serce, bez w zględu na przynależność wyznaniową.

W ystarczy czytać zagraniczną prasę i publikacje religijne, aby 0 ty m przekonać się. Nadeszły chwile, kiedy powyższe Słowo Jezusowe staje się rzeczywistością no szeroką skalę. Świadczy to o tym , iż Bóg nawiedza lud Swój. I z tego jedynie cieszyć się ^ należy. M am y oczywiście na m yśli autentyczny elem ent nadprzyrodzony, a nie im itację psychologiczną. Albow iem sze- reg tragicznych wypadków związanych z tą im itacją napaw a nas raczej sm utkiem i przerażeniem,

Teoretycy i doświadczeni praktycy przeżywania charyzm a­

tycznego przestrzegają jednakże przed pewną jednostronnością w te j dziedzinie. Zwracają uwagę na to, że znaki nadprzy­

rodzone dane zostały nie jako cel sam w sobie, lecz po to, aby tow arzyszyły, aby niejako wizualnie potwierdzały głoszone Słowo Boze. W pew nych kręgach, o ty m się zapomina. Pojawia się sporo znaków, które niczego nie potwierdzają, niczem u nie towarzyszą, gdyż zanied.bana została dziedzina zwiastowania Słowa. Tego rodzaju Zbór rozwijać się nie będzie, ponieważ odwrócony został Boży porządek. P an Jezus słowo o znakach wypowiedział bowiem po w ydanym przez Siebie w ielkim roz- kazie. „Jdąc na wszystek świat, głoście Ewaneglię wszystkie- m u stw orzeniu”. Jest to słuszne, gdyż Pismo Św ięte mówi, a praktyka życiowa potwierdza, że w iara rodzi się przez słucha- nie Słowa Bożego; jedynie przez Słowo Boże i działającego z nim Ducha Świętego człowiek zostaje poczęty dla nowego życia.

Tego ustanowionego przez Pana porządku trzym ali się pierw si

■uczniowie. Już ewangelista Marek powiada, że „oni poszli, 1 k a z a l i loszędzie; a Pan im pomagał, i s ł o w a ich po­

twierdzał z n a k a m i , które im tow arzyszyły (16, 20). Tej za­

sady trzym ali się Apostołowie oraz inni kaznodzieje i m isjona­

rze Kościoła apostolskiego. Zasadę tę miał na m yśli również Apostoł Paweł, gdy w zyw ał swego młodszego współpracownika:

„Opowiadaj Słowo!” (2 Tym . 4, 2). Ta reguła sprawdza się zawsze. U podłoża ivszystkich okresów wielkich przebudzeń w dziejach chrześcijaństw a były zawsze mocarne „u sta Boga", czyli przepełnieni mocą Bożą w ybitni kaznodzieje. I dlatego też Billy Graham powiedział kiedyś, że zwiastowanie Słowa Bożego z tą mocą je s t pierwszym warunkiem przebudzenia. W świetle powyższego w yraźne staje się nasze zadanie. Treścią tego zada- nia jest wierne głoszenie — nie swoich m yśli, wątpliwości czy zapatrywań — lecz Słowa Boga Żywego. A jeśli to zadanie wiernie w ykonyw ać będziem y, Pan sprawi, że nadprzyrodzone znaki zwiastowanemu Słowu towarzyszyć będął

(3)

I PRZYJDŹ D UC H U ŚWIĘTY!

U uch Święty był główną siłą rozwijającego śię Kościoła apostolskiego. W iemy o tym cho­

ciażby na podstawie księgi Dziejów Apostol­

skich, która z uwagi na bogactwo przykładów świadczących o działalności Ducha Świętego mogłaby być nazwana księgą Dziejów Ducha Świętego. Szczególnie dwa pierwsze rozdziały tej księgi m ają istotne znaczenie dla poznania osoby i działania Ducha Świętego. Albowiem rozdziały te mówią o przygotowaniu się ucz­

niów na przyjęcie mocy Ducha Świętego, o sa­

mym fakcie zesłania oraz o skutkach nowego przeżycia.

Zastanówmy się teraz na tem at tego przygo­

towania. A więc uczniowie otrzym ali od J e ­ zusa Chrystusa p o l e c e n i e c z e k a n i a . Mieli nie opuszczać Jerozolimy, dopóki nie o- trzym ają obietnicy Ojca, o której Jezus mó­

wił im niejednokrotnie w czasie Swego poby­

tu w ciele na ziemi. O statnie Słowo, które Zm artw ychw stały P an skierował przed Wnie­

bowstąpieniem do uczniów było również Sło­

wem obietnicy. Treścią tej obietnicy była moc Ducha Świętego: „Ale przyjm iecie moc Ducha Świętego, który przyjdzie na was; i będziecie mi świadkami i w Jerozolimie, i w całej Ju ­ dei, i w Samarii, aż do krańców ziemi” (Dz.Ap.

1,8). Właśnie na spełnienie tej obietnicy mieli uczniowie Pańscy czekać; mieli czekać na przyjście Ducha. Jezus chciał powiedzieć ucz­

niom i Kościołowi, że bez Jego Ducha nic się właściwie dla Królestw a Bożego nie uczyni.

Żyjem y dzisiaj w wieku, który nie znosi cze­

kania; w okresie, który wierzy w akcję. Nie­

jednokrotnie trudno nam uwierzyć, że czas spędzony na czekaniu nie jest czasem straco­

nym. Nie możemy czasem zrozumieć, że nie może być skutecznej działalności bez podłoża zupełnie biernego przyjm owania. Najlepszym przykładem oczekiwania jest Sam Jezus Chry­

stus. Miał trzydzieści lat, nim opuścił N azaret i rozpoczął misję, dla której przyszedł na ten świat. Może się bowiem zdarzyć, że człowiek lub cała społeczność kościelna poczyni wszel­

kie przygotowania dla jakiegoś przedsięwzięcia, z w yjątkiem jednego podstawowego przygo­

towania — czekania na Ducha Świętego.

Obietnica, którą Pan pozostawił uczniom by­

ła obietnicą o wyposażeniu w moc. Wkrótce mieli być oni ochrzczeni nie wodą, jak w chrzcie Jana, ale Duchem Świętym (1,5). A w wyniku tego przeżycia m ieli otrzymać moc (1,8). Działalność bez Ducha jest działalnością daremną. Duch Święty jest źródłem mocy.

M ając rozkaz czekania i otrzym awszy obie­

tnicę o wyposażeniu w moc, uczniowie rozpo­

częli oczekiwanie w sposób, który daw ał wszel­

ką szansę urzeczywistnienia się obietnicy. P ier­

wszym faktem , na k tó ry zwraca uwagę księga Dziejów jest to, iż uczniowie oczekiwali mo­

cy Ducha Świętego w m o d l i t w i e i p r o ś ­ b a c h (1,14). Nie oczekiwali bezczynnie. Obie­

tnica nadaw ała kierunek ich modlitwom. Wie­

dzieli, czego pragną, o co proszą i na co cze­

kają, choć nie mogli z pewnością wiedzieć w jakiej to formie objaw i się. Prosili, szukali i kołatali o dobry dar.

Oczekiwali obietnicy Ojca zebrani w e w ł a ­ ś c i w y m m i e j s c u , mianowicie w Górnej Izbie (1,13), z pewnością w tej samej izbie, w której z Panem spożywali ostatnią wieczerzę, i gdzie P an ukazał się im po zm artw ychw sta­

niu. Jest rzeczą doświadczoną, że są miejsca, na których zdajem y sobie spraw ę z obecności Bożej bardziej niż na innych. Na przykład, gdy życie p atriarchy Jakuba stało się z wielu względów nie do w ytrzym ania i kiedy Boga potrzebował tak, jak nigdy dotąd, powiedział:

„W stawszy pójdźm y do B etelu” (Gen. 35,3).

W Betelu bowiem Jakub u jrzał drabinę łączą­

cą ziemię z niebem i wszedł w ścisły kontakt z Bogiem (Gen. 28,10— 19). I dlatego, kiedy znów Boga bardzo potrzebował, wrócił do Be­

telu. Istnieje stara legenda o Zacheuszu, która głosi, że człowiek ten wychodził niejednokrot­

nie na drogę prowadzącą do Jerycha i stawał pod drzewem dzikiej sykomory. Na pytanie dlaczego to czyni, odpowiadał: ,,Z tego drze­

wa po raz pierw szy ujrzałem Pana i dlatego, gdy m am szczególną potrzebę spotkania Go na nowo, w racam tu taj z pow rotem ”.

Oczywiście trudno zaprzeczyć, że człowiek może spotkać Boga na szczycie gór, nad brze­

giem morza, na zatłoczonej ulicy czy we wła­

snym domu. Atoli jest doświadczoną prawdą, że błogosławieństwo Boże najczęściej zstępuje w Domu Bożym, uświęconym Bożą obecnością, w którym tak w ielu szukało i znalazło Pana.

Następnie, uczniowie oczekiwali mocy Du­

cha Świętego w s p o ł e c z n o ś c i . „Ci wszy­

scy trw ali jednom yślnie na modlitwach i proś­

bach” (1,14). W dniu Pięćdziesiątnicy również

„byli wszyscy jednom yślnie na jednym m iej­

scu” (2,1). Wspólne pragnienie przekształciło ich w jednom yślną grupę modlitewną. Wspól­

ne oczekiwanie na ten sam d ar było dla nich wielkim błogosławieństwem. Odczuwa się

(4)

wielką siłę, gdy jest się otoczonym przez lu­

dzi, którzy są przejęci tą samą świętą sprawą.

Wiara posila wiarę. Nie m a większej przeszko­

dy dla powiewu Ducha Świętego jak ludzka niezgoda.

Kościół, którego członkowie żyją w nieporo­

zumieniu, Zbór skłócony, skłócony dom nie mogą stać się przybytkiem Ducha Świętego.

Dalej, uczniowie oczekiwali obietnicy Ojca s t u d i u j ą c P i s m o Ś w i ę t e . W świetle Pism a bowiem spojrzeli na zdradę Judasza i postanowili uzupełnić w akujące w zespole a- postolskim miejsce (Dz. Ap. 1,16—20).

Albowiem przy czytaniu Pisma, Duch Świę­

ty nie tylko w yjaśnia czytany tekst, ale także z czytanej stronicy kieruje na nas Swoje świę­

te promienie.

W m odlitw ie i m edytacji nad Słowem Bo­

żym, w nieprzerw anej społeczności w miejscu uświęconym przez obecność Jezusa Chrystusa, uczniowie czekali na przyjście Ducha Święte­

go. I Duch Święty został zesłany!

Zastanówm y się teraz nad rezultatem tego nowego przeżycia. A więc, po pierwsze, w wy­

niku tego przeżycia uczniowie otrzym ali nie­

zwykłą o d w a g ę . Zupełnie bez strachu prze­

mawiał P iotr do zgromadzonej rzeszy i śmiało głosił poselstwo o Jezusie Chrystusie. Nastą­

piła tutaj napraw dę rew olucja. Przypom nijm y Sobie zachowanie się uczniów po aresztowaniu Jezusa. Oni wszyscy Go pozostawili i uciekli (Mt. 26,56; Mk. 14,50). P io tr trzykrotnie się Go zaparł. Gdy znaleźli się wszyscy razem w iz­

bie, z bo jaźni przed Żydami zaparli drzw i i na każdy odgłos kroków za drzwiam i lęk ich ogar­

niał (Jan 20,19). „Idę ryby łowić” — powie­

dział P iotr, a inni poszli jego śladam i (Jan 21, 3). Wydawało się im, że wszystko skończyło się, To, co im pozostawało — sądzili — to za­

pomnieć o wszystkim, co dotychczas było i roz­

począć życie na nowo. Ale oto, następuje du­

chowa rew olucja, która strach uczniów prze­

kształca w niezwykły heroizm. Proces tej re­

habilitacji rozpoczęty został przez Zm artw ych­

wstanie, a dopełnienie swoje znalazł w Pięć­

dziesiątnicy.

W w yniku przeżycia Pięćdziesiątnicy uczniowie otrzymali ś w i e ż e p o s e l s t w o . W słowach Piotra w drugim rozdziale Dziejów, znajdujem y pierwsze kazanie chrześcijańskie. Nie widzi­

my tutaj jakiegoś „pływ ania” i poszukiwania słów; kazanie jest w najwyższym stopniu inteligentne i stanowi zw artą całość. Da się w

nim wyszczególnić cztery składniki o następu­

jącej treści: 1. wspaniałe czasy, o których m a­

rzyli i które zwiastowali prorocy nadeszły, za­

inaugurow ana została nowa epoka (2,16—21);

2. ta nowa epoka nadeszła przez Jezusa ukrzy­

żowanego, zm artwychwstałego i wywyższone­

go (2,22—35); pośrednikiem nowego stworze­

nia jest właśnie Jezus z Nazaretu; 3. ten Jezus jest Mesjaszem, Pomazańcem Bożym, który jest teraz wywyższony i siedzi na praw icy Bo­

żej (2,36); ten, którego uważano za przestępcę i ukrzyżowano — jest Synem Bożym; 4. ponie­

waż rzecz tak się ma, ludzie są wzywani do pokuty, do przyjęcia chrztu, przeżycia odpu­

szczenia grzechów i przyjęcia Ducha Świętego (2,38). Zadziwiające, że w tym pierwszym ka­

zaniu chrześcijańskim znajduje się skrót całej teologii, kw intesencja w iary chrześcijańskiej.

Takie jest poselstwo dane ludziom przez Du­

cha Świętego.

W wyniku przeżycia Pięćdziesiątnicy ucznio­

wie osiągnęli g ł ę b s z e z r o z u m i e n i e P i s m a Ś w i ę t e g o . Aby Żydzi mogli uwie­

rzyć w Jezusa Chrystusa, należało ich o tym przekonać z ich własnych Pism. Musieli być przekonani, że n a nikogo innego, tylko n a Jezusa z N azaretu wskazywały Pism a i Prorocy. I jest rzeczą charakterystyczną, że każde twierdzenie w kazaniu Piotra było oparte na żydowskich Pismach, mianowicie na Starym Testamencie.

Duch Św ięty uzdolnił uczniów do ujrzenia w Piśmie Świętym tej głębi, która nigdy dotąd nie była przez nich widziana. Albowiem jedy­

nie Duch Św ięty może prawidłowo rozjaśnić Pisma, które pod Jego inspiracją zostały napi­

sane.

W wyniku przeżycia Pięćdziesiątnicy ucz­

niowie otrzym ali n a d p r z y r o d z o n e z n a - k i, które towarzyszyły i potwierdzały głoszo­

ne Słowo. Od tego też mom entu w większym lub mniejszym stopniu elem ent nadprzyrodzo­

ny towarzyszy zawsze głoszonemu przez Koś­

ciół poselstwu o Jezusie Chrystusie.

Wspominając ten wielki czyn Boży, zesłanie Ducha Świętego, będziemy uwielbiać Boga za to, że Kościołowi Swemu dał „innego Pocie­

szyciela”. Zdając sobie sprawę z własnych po­

trzeb i niedostatków, a jednocześnie wiedząc o niewyczerpanych źródłach mocy Bożej, bę­

dziemy modlić się słowami m odlitw y pierw ot­

nego Kościoła: Veni Creator Spiritus — P rzyjdź Duchu Święty Stw orzycielu!

Edward Czajko

„Owocem Ducha są: miłość, wesele, pokój, cierpliwość, uprzejmość,

ra, łagodność, wstrzemięźliwość”

Gal. 5,22-23

(5)

PROWADZENI DUCHEM BOŻYM

„I rze k ł D uch F ilipow i: p rzy stą p , i przy łącz się do wo-

™ tego" ^ A p g gg

„Bo k tó rzy k o lw iek p rzez D ucha Bożego p ro w a d ze n i b y ­ w a ją , ci są synam i B ożym i”

Rzym. 8, 14

Nigdy nie zapomnę m ojego pierwszego wyjazdu za granicę i zawsze będą wdzięczny mojemu przyjacielow i, który zabrał m nie w tę po­

dróż. Bo jakże można mu nie być w dzięcznym za to, skoro on sam opła­

cił w szystkie w ydatki zw iązane z w yjazdem , a znając język i kraj, do którego udaw aliśm y się, uczynił moją podróż beztroską, pożyteczną i przyjemną. To w szystko w ieńczyła w spaniała przyjaźń jaka zawiązała się m iędzy nami, i serca nasze napełniała radość z m ożliw ości ciągłego przebywania ze sobą.

Takie bezpośrednie i o s o b i s t e prowadzenie jest o w iele lepsze od drukowanych przew odników i podręczników, kiedy to trzeba sam em u d e­

cydować w dażdej spraw ie i w szystko sam em u załatwiać.

PROW ADZENIE OSOBISTE

Miłość C hry stu so w a przew id ziała dla dzieci Bożych coś w ięcej, niż zw ykłe prow adzenie. Jezus C h ry ­ stus przygotow ał n am o s o b i s t e pro w ad zen ie przez D ucha Ś w ięte­

go.

N auka o trzeciej Osobie T rójcy Ś w iętej ty lko w ted y tę tn i życiem i lśn i pięknem , jeżeli dożyw am y osobistego p ro w ad zen ia p rze z D u­

cha Św iętego i znam y Pocieszycie­

la, k tó ry pro w ad zi i k ie ru je nam i na w szystkich drogach życia.

B ardzo w y raźn y sym bol p ro w a ­ dzenia D uchem Św iętym z n a jd u je ­ m y n a stro n icach S tareg o T e sta ­ m entu, w słupie obłokow ym za d n ia i ognistym w nocy, k tó ry był postaw iony p rzed oczym a lu d u izraelskiego podczas jego p ie lg rzy m ­ ki do Ziemi O biecanej (4 Mojż.

9, 15-23).

P rzeżyw anie osobistego p ro w a ­ dzenia przez D ucha Ś w iętego w y ­ m aga serdecznej, szczerej i p rz y ­ jacielskiej więzi m iędzy P ro w a ­ dzącym a prow adzonym , „Bo k tó ­ rzykolw iek przez D ucha Bożego prow adzi byw ają, ci są sy n am i Bo­

żym i” (Rzym. 8, 14), a pro w ad zen i są oni przez D ucha Bożego w ła ś­

n ie dlatego, że są synam i Boży­

mi.

A by korzystać z nieustan n eg o p row adzenia przez D ucha Ś w ięte­

go, trze b a być praw dziw ym sy ­ nem , k tó ry przez odrodzenie w szedł w duchow e pokrew ieństw o z O j­

cem, a radość sw ojego życia z n a j­

d u je w ciągłym w y p ełn ian iu w oli O jca N iebieskiego.

R adość w D uchu Ś w iętym , ja k o P rz ew o d n ik u , o p iera się n a w z a ­ je m n y m z a u fan iu i trw a łe j p rz y ­ jaźn i. Z asm ucenie D ucha Św iętego (Efez. 4, 30) czy też Jego zagasze­

nie, au to m aty cz n ie zam ąca p ro w a ­ dzenie i w re z u lta c ie całkow icie je uniem ożliw ia.

K iedy zo stan ą sp ełn io n e w a ru n k i społeczności, w zajem nego obcow a­

nia, to osobiste p ro w ad zen ie D u ­ ch a Św iętego sta n ie się dla nas cu ­ d ow ną rzeczyw istością. W N owym T estam en cie te n f a k t p ro w ad zen ia w y rażo n y je s t w bardzo p ro sty ch sło w a c h : „...rzekł D uch Ś w ięty ” (Dz. Ap. 13, 2 — por. 8, 29 i 10, 19). T e słow a, w sk az u ją ce n a s e r ­ deczną w ięź i działalność D ucha Ś w iętego w życiu pierw szych chrześcijan, p ow inny n a p e łn ić n a ­ sze serca p rag n ie n iem dożyw a­

n ia podobnych dośw iadczeń ta k że i w dzisiejszym czasie. W ierzę, że to je s t m ożliw e.

„RZEKŁ DUCH ŚW IĘTY”

W Nowym T estam encie z n a jd u ją się ty lk o cztery m iejsca, k tó re m ó­

w ią n am o b ezpośrednim głosie i p ro w a d ze n iu D ucha Św iętego, a m ianow icie: Dz. Ap. 8, 29; 10, 19, 20; 13, 2; 16, 6—7. Z całą p ew ­ nością m ożem y przypuszczać, że te p rzy k ła d y nie w y cz erp u ją w szy st­

kich w y p ad k ó w p ro w a d ze n ia D u­

chem Ś w iętym , lecz są ty lk o p rz y ­ k ła d a m i -wziętymi ze zw ykłego do­

z n a w a n ia p ro w a d ze n ia D uchem Ś w iętym .

A n alizu ją c pow yższe m iejsca S łow a Bożego stw ierd zam y , że do­

tyczą one:

I. JEDNOSTEK

D uch Ś w ięty m ów i ty lk o do o - sób, k tó re są gotow e do p osłuszeń­

stw a (np. Filip), gotow e do m o d li­

tw y (Piotr), oddane głoszeniu E - w angelii. Do w iększej ilości osób, ja k np. w A ntiochii, D uch Św ięty m ów i podczas nab o żeń stw a i postu.

To w szystko św iadczy n am o tym , że zarów no poszczególne osoby ja k i całe społeczności po w in n y p o sia­

dać o kreślone k w a lifik a c je (w łaści­

wości), aby m óc słyszeć głos D u­

c h a Św iętego.

2. DOTYCZĄ METOD

O tym , w ja k i sposób przebiega p ro w ad zen ie D uchem Ś w iętym , nie m a w y raźn y ch w skazów ek. P io tr i F ilip głos D ucha usłyszeli będąc w odosobnieniu. W społeczności zboru antiocheńskiego być może D uch przem ów ił p rzez jednego z

„n iek tó ry ch p ro ro k ó w ” (Dz. Ap. 13, 1) ale n ie je s t to w y ra źn ie p ow ie­

dziane. G dy P aw ło w i zostało za­

bro n io n e głoszenie E w angelii w Azji, to być może, iż D uch Ś w ięty m ów ił p rzez p ro ro k a S y lasa (Dz.

Ap. 15, 32). Id ące w ślad za tym w idzenie M acedończyka b y ła o b ja ­ w ione ju ż P aw łow i bezpośrednio (Dz. Ap. 16, 10). M ożna w ięc zu ­ p ełn ie p o p raw n ie i zgodnie z No­

w ym T estam e n te m przypuszczać, że w spom niane przeszkody ja k ie D uch Ś w ięty sta w ia ł P aw ło w i podczas jego pracy , były postaw io n e m u bezpośrednio i osobiście, ja k o p rz e ­ łożonem u n ad p rac o w n ik am i m i­

syjnym i.

Z ag ad n ien ie m etody ja k ą p o słu ­ g u je się D uch Ś w ięty, gdy m ów i

(6)

do ludzi je s t n iezw ykle in te r e s u ją ­ ce i bardzo w ażne, m im o, że pozo­

s ta je ono n ad a l bez całkow itej od­

pow iedzi. Nie m a p odstaw , aby za m etodę tę uw ażać w yłącznie ty l­

ko w yraźny glos, ja k to m iało m iejsce w przeżyciach F ilip a i P io tra. N ajpraw dopodobniej chodzi tu o potężne w e w n ę trz n e przeży ­ cie i pośw iadczenie m a jąc e c h a­

r a k te r głosu. Odnosi się to szcze­

gólnie do p o w strzy m u jącej m ocy D ucha, k tó rą doskonale poznał P a ­ w eł, gdy został pow ołany do gło­

szenia E w angelii w A zji i B itynii.

W iele dzieci Bożych chodzących w D uchu przeżyw a to w ew n ętrz n e p row adzenie D ucha Ś w iętego ta k ­ że i w dzisiejszych czasach. Jeśli człow iek je s t posłuszny zm ysłowi ducha to w ted y p ro w ad zen ie D u­

cha Św iętego o b jaw ia się przez głęboki pokój duszy człow ieka w ie ­ rzącego i n a odw rót, gdy człow iek sprzeciw ia się w oli Bożej to z n a j­

duje się w sta n ie duchow ego n ie ­ pokoju. Jeżeli D uch Ś w ięty m iesz­

k a w sercu człow ieka w ierzącego, to logicznym je s t oczekiw anie, iż głos Jego w cześniej będzie sły sza­

ny w e w n ą trz człow ieka (w jego duszy) niż n a zew nątrz.

G dy zaś chodzi o zagadnienie, w ja k i sposób D uch Ś w ięty m ów i do zboru w A ntiochii, to sądzę, że n ie w ą tp liw ie do tego celu p o słu ­ żył się prorokiem .

3. DOTYCZĄ CELU

Cel p ro w ad zen ia D uchem Ś w ię­

tym je s t n ie ro z erw aln ie zw iązany z pom ocą i w sp arciem w głoszeniu.

I ta k , F ilip św iadczył etiopskiem u dostojnikow i, P io tr — K orn eliu szo ­ w i i poganom , a zbór w A n tio ­ chii o trzym ał polecenie w y sła n ia m isjonarzy, P aw eł zaś m u siał nieść błogą w ieść E w angelii do M acedo­

nii i do E uropy. D latego też m ó­

w iąc o pro w ad zen iu D uchem Ś w ię­

tym pow inniśm y sta le m ieć n a u - w adze cel tego prow adzenia. J a k D uch Św ięty je st jedno z D uchem C hrystusow ym i z D uchem Ojca, ta k też głos Jego je s t zgodny z w ielkim i zadaniam i Boga w dziele o dkupienia św iata od g rzechu i p o ­ je d n a n ia z Bogiem.

Z d arza się, że w ierzący p rz y p i­

s u ją sobie p row adzenie przez D u­

ch a Św iętego i w tedy je st to w y ­ razem pychy i b ra k u szczerej p o ­ kory. D latego też m usim y się z a ­ stanow ić n ad w a ru n k a m i p ra w d z i­

wości p ro w ad zen ia przez D ucha Św iętego, gdyż często pod osłoną

„tak m i pow iedział D uch Ś w ięty ” , k ry je s ę ta k w iele fan a ty zm u , że w iele trzeźw o m yślących dzieci Bożych zu p ełn ie o tw arc ie w zb ran ia się w ierzyć w p ro w ad zen ie D uchem Ś w iętym , a w szczególności przez

b ezpośredni głos.

N a p o d sta w ie czterech, w yżej przytoczonych m iejsc z Dziejów A postolskich, sp ró b u jm y podać w a ­ r u n k i praw d ziw eg o p ro w ad zen ia

D uchem Ś w iętym .

CH ARAKTERYSTYKA PRZYJM UJĄCYCH PROW ADZENIE

DUCHA ŚWIĘTEGO

Byli to ludzie w ierzący o n ie ­ sk a ziteln e j uczciwości, p ełn i D ucha Św iętego i m ądrości, ludzie m o d li­

tw y, posłuszni w oli Bożej, p a ła ją c y płom ieniem p ra g n ie n ia zbaw ienia ginących dusz. Je d n y m słow em , byli to ludzie m a jąc y n ie n ag a n n ą

opinię w zborach.

Z aw sze m am y m ożliw ość sp ra w ­ dzenia, czy ci, k tó rzy tw ie rd z ą, że p rzez n ich m ów i D uch Ś w ięty, są rzeczyw iście p ro w a d ze n i D uchem Ś w iętym . P rz ed e w szystkim należy stw ierdzić, czy należ ą oni do tej k ateg o rii ludzi, k tó rzy zgodnie ze S łow em Bożym b y w a ją p ro w a d ze­

n i D uchem Ś w iętym . D latego też będzie to bardzo rozsądne, jeśli b ę­

dziem y odnosić się z p ew n ą re z e r­

w ą do ośw iadczeń o pro w ad zen iu D uchem Ś w iętym , jeżeli ludzie tw ie rd z ąc y w rzeczyw istości nie w y k az u ją cech c h a r a k te ru i życia chrześcij ańskiego.

JEDNOM YŚLNE U Z N A N IE

P ra w d z iw e p ro w ad zen ie D ucha Św iętego zalecane je s t w szystkim ty m , k tó rzy chodzą w D uchu, i oni albo sam i b io rą udział w tym darze, lu b też z nim szczerze zga­

d za ją się. D latego też zbór w A n ­ tio ch ii niezw łocznie i je d n o m y śl­

nie p rz y stą p ił do w y k o n an ia p o le­

ceń pod an y ch im p rzez D ucha Ś w iętego (Oz. Ap. 13, 3). W spół­

praco w n icy P a w ła p o d ró żu jący r a ­ zem z nim , jed n o m y śln ie p rzy ję li kiero w n ictw o ja k ie otrzy m ali i k tó ­ re przy p ro w ad ziło ich do M acedo­

n ii (zw róćm y uw agę: „...zaraz chcie­

liśm y się ud ać do M acedonii, b ę ­ dąc pew ni, że n as P an pow ołał...”

(16, 10).

L udzie w ierzący, k tó rz y są pełni D ucha Św iętego, n a sam ozw ańcze p ro w ad zen ie p a trz ą z p o d e jrz li­

w ością i ta k ie p ro w ad zen ie nie w y ­ w oła jednom yślnego uznania.

REZULTATY PROW ADZEN IA d u c h e m Św i ę t y m

K iedy rzeczyw iście słyszym y głos D ucha Ś w iętego i je ste śm y m u posłuszni, to p o w inniśm y oczeki­

w ać re z u lta tó w tego pro w ad zen ia w p ostaci ow ocu w dziele głosze­

n ia E w angelii. Owoce te u ja w n i­

ły się w e w szy stk ich czterech w y ­ żej przytoczonych p rzy k ła d ac h z D ziejów A postolskich: Etiopczyk n aw ró cił się, poganie otrzym ali D ucha Ś w iętego, B a rn a b asz i P a ­ w eł odbyli ow ocną podróż, a P a ­ w eł i jego w spółpracow nicy p o ­ m y śln ie za k ła d ali zbory w E u ro ­ pie.

S am ozw ańcze pro w ad zen ie zaw ­ sze okaże się bezow ocne, a p rz e ­ po w ied n ie nie w y p ełn ią się. P o d ­ d ając w w ątp liw o ść ta k ie p ro w a ­ dzenie, ja k o nie pochodzące od D ucha Św iętego, zaw sze będziem y m ieli rac ję. A k iedy re z u lta ty sa ­ m ozw ańczego p ro w a d ze n ia okażą się bezow ocne, a przep o w ied n ie nie w y p ełn ią się. A k ie d y re z u lta ty sam ozw ańczego p ro w a d ze n ia okażą się nie ty lk o bezow ocne, ale w ręcz szkodliw e, to będziem y m ieli p o d ­ w ó jn ą słuszność p o d d ając w w ą tp ­ liw ość praw d ziw o ść takiego p ro w a ­ dzenia. B ardzo ro zsą d n ie uczy n i­

m y jeżeli będziem y odnosić się z p ew n ą re z e rw ą do takiego p ro w a ­ dzenia o ile:

— c h a ra k te r p re te n d u ją c e g o do p ro w a d ze n ia D uchem Ś w ię­

ty m n ie odpow iada c h a ra k te ­ ry sty ce człow ieka k ie ro w a n e­

go D uchem Ś w iętym ,

— p ro w ad zen ie D uchem Św iętym nie w y w o łu je jednom yślnego u zn a n ia Zboru,

— re z u lta ty p ro w a d ze n ia nie przy n o szą ow ocu w dziele gło­

szenia E w angelii.

NAJW IĘKSZA POTRZEBA NASZYCH CZASÓW

B iorąc pod uw agę te trzy w a ­ ru n k i, m ożem y, a n a w e t p o w in n iś­

m y się czuć p o budzeni do sz u k a­

n ia ta k ż e i w dzisiejszych czasach p rze ży w an ia rzeczyw istego p ro w a ­ dzenia D uchem Ś w iętym . P o ­ w strzy m u jąc się od w k ra cz an ia w to przeżycie duchow e, u p o d ab n ia­

m y się do dziesięciu szpiegów (Num. 14), k tó rzy oglądali Ziem ię O biecaną, ale nie w eszli do niej.

(7)

W naszym codziennym życiu nie ma nic cenniejszego i n ie zb ę d n iej­

szego nad osobiste poznanie i p rz e ­ żywanie prow adzenia przez P ocie­

szyciela. W ydarzenia ja k ie będzie­

my przeżywać n a sk u te k tego p ro ­ wadzenia, sta n ą się n ajc e n n ie jsz y ­ mi skarbam i ja k ie posiada nasza dusza, gdyż one uczynią D ucha Świętego rzeczyw istością. N a jle p ­ szym owocem p ro w ad zen ia D u­

chem Św iętym nie je s t pom oc j a ­ ką wyśw iadczy n am to p ro w a d ze­

nie, ani rez u ltaty , k tó re b ęd ą w y ­ nikiem tego prow adzenia, lecz u- g r u n t o w a n i e g ł ę b o k i e j s p o ł e c z n o ś c i z B o g i e m .

W społecznym życiu zboru, w dzisiejszych czasach nie m a nic b ard z iej koniecznego ja k w zb u d ze­

nie n a now o p rze ży w an ia w y ra ź n e ­ go p ro w a d ze n ia D uchem Ś w iętym . M a rn o tra w stw o śro d k ó w m a te ria l­

nych oraz sił ludzkich, niepow odze­

n ia n a niw ie Bożej całego św ia ta

— św iadczą o tym , ja k bardzo n ie ­ zbędne je s t n am p ro w ad zen ie i k iero w n ictw o D ucha Św iętego, P o ­ cieszyciela, którego C h ry stu s posłał na ziem ię ja k o Sw ojego zastępcę.

N asi w spółcześni Jo z u e’ow ie po ­ w in n i ja k n a jp rę d z e j spo tk ać się z Tym , k tó ry p rzyszedł nie ty lk o dla nas, ale ja k o „H etm an w o jsk a

P ań sk ie g o ” (Jozue 5, 13-15). D uch Ś w ięty został nam d any nie po to, aby p rzep ro w ad zać nasze plany, lecz po to, aby przep ro w ad zić p la n całej Bożej bitw y.

T ylko w ted y , gdy p row adzenie D uchem Ś w iętym sta n ie się rz e ­ czyw istością i w ejdzie w życie c a ­ łego K ościoła, m ożem y m ieć n a ­ dzieję n a w ypełnienie, do czasu p rz y jśc ia Je zu sa C h ry stu sa, naszgo w ielkiego zad an ia i rozkazu głosze­

n ia E w angelii n a całym świecie.

,,P r im ir itie l“ N r 5/6 — 1938 r.

Tłum . A n ato l M atiaszuk Donald Gee

T. B. B a r r a t t

Minęło już ponad sto lat od chwili kiedy w roku 1862 w małej wiosce Albastom (hrabstwo Cornwall) w Anglii przyszedł na świat Thomas Bali Barratt, pionier współczesnego ruchu zie­

lonoświątkowego na kontynencie europejskim, w Azji i Ameryce Łacińskiej.

Gdy miał cztery laita, rodzice jego w yem i­

growali do Norwegii. T. B. B arratt (kształcił się jednakże przez pewien okres czasu w Anglii (Taunton) i stąd potrafił biegle posługiwać się obydwoma językami: norweskim i angielskim.

Nawrócił się do Boga, gdy był dw unastolet­

nim chłopcem. Otrzymawszy poważne w y­

kształcenie, został znanym kaznodzieją Koś­

cioła Metodystycznego.

Przeżycia chrztu Duchem Świętym doświad­

czył na początku przebudzenia zielonoświą­

tkowego. W roku 1906, jako pastor metodystów został wydelegowany do Stanów Zjednoczonych A P. w celu zebrania funduszów n a budowę centralnego domu misji metodystów w Chris- tianii (dzisiejsze Oslo). Do Stanów B arratt przy­

był w chwili przebudzenia zielonoświątkowego, które przeszło potężną falą przez całe Stany Zjednoczone. Tam w dniu 7 października 1906 roku w Nowym Jorku sam przeżył chrzest Du­

chem Świętym.

Barratt opuścił Nowy Jork 8 grudnia 1906 roku i wraz z nim idee zielonoświątkowe prze­

dostały się do Norwegii. Po powrocie do Nor­

wegii odważnie składał świadectwo o tym , czego Pan dozwolił mu przeżyć i wkrótce wielu in­

nych chrześcijan w Oslo doznało przeżycia chrztu Duchem Świętym. A ponieważ miał tak­

że biegłe pióro, zamieszczane na łamach w yda­

wanego przez niego pisma „BYPOSTEN” w ia­

domości o potężnym działaniu Ducha Świętego, bardzo prędko obiegły całą prawie Europę.

W 1907 roku odwiedził B arratta w Norwegii A lexander A. Boddy, proboszcz parafii angli­

kańskiej pod wezwaniem „Wszystkich Świę­

tych“ w (Sunderland i ząpm sił go do poprowa­

dzenia zgromadzeń przebudzeniowych w Anglii.

W początkach w rześnia 1907 roku T. B. Bar­

ra tt wylądował w Newcastle, jako gość angli­

kańskiego duchownego. N astępnego dnia po przyjaździe do Sunderland przem aw iał w koś­

ciele „Wszystkich Św iętych“, a po zakończeni!

nabożeństwa (według obrządku anglikańskiego, prowadził zebranie modlitewne w hallu koś­

cielnym, w czasie którego w ielu uczestników przeżyło szczególne błogosławieństwo, a n ie­

którzy dożyli biblijnego chrztu Duchem Świę­

tym. „Słyszeliśmy ich — powiada proboszcz Boddy — mówiących obcymi językami i wiel­

biących Boga“. W hallu kościelnym W Sunder­

land stoi do dziś tablica upam iętniająca to wydarzenie. W ten sposób przebudzenie zielo­

noświątkowe zostało zapoczątkowane na Wys­

pach Brytyjskich.

B arratt jeszcze dw ukrotnie odwiedzał Sunder­

land. W 1909 roku po powrocie z, podróży do Syrii, Palestyny i Indii oraz w r. 1935.

W czerwcu 1907 roku odwiedził stolicę Danii

— Kopenhagę. Jego usługa tam została bardzo pobłogosławiona. W czasie jednego ze zgroma­

dzeń naw róciła się w ybitna aktorka duńska Anna Larsen, co stało się powodem poważnej opozycji w stosunku do niego i dalszej misji w Kopenhadze.

W roku 1911 w czasie pobytu w Finlandii odwiedził równocześnie Petersburg prowadząc tam kilka zgromadzeń przebudzeniowyah. W ro­

ku 1930 zaś w raz ze swoją żoną odwiedził Fol-

(d okończenie na str. 17)

(8)

„Po odczytaniu pozdrowień i życzeń, przem awiali z za kazalnicy bracia-

delegaci...”

UROCZYSTE DNI EWANGELICZNYCH CHRZEŚCIJAN ARGENTYNY

W dniach 9—12 p aź d ziern ik a 1965 ro k u Z bór E w angelicznych C h rześ­

c ijan w B uenos A ires przeżyw ał szczególne chw ile w zw iązku z p o ­ d w ó jn ą uroczystością a m ianow icie:

o tw arcia now o zbudow anego D o­

m u M odlitw y i Jubileuszow ego Z jazdu X X V -lecia Z w iązku E w a n ­ gelicznych C hrześcijan A rgentyny.

P rz ed rozpoczęciem uroczystości, członkow ie Z boru z rad o ścią w itali delegatów i gości p rzy b y w ający c h z różnych stro n A rg e n ty n y i U ru g ­ w aju. D opełnili naszą radość goście z d alekich S tan ó w Z jednoczonych i K an ad y — b r I. M. S ergej z C h i­

cago, sio stra L. C zubaj z Los A n ­ geles, ro dzina b r a ta P a w ła i Lidii D iatelów z T oronto. S p o tk an ie n a ­ sze z w ym ienionym i gośćm i było bardzo uroczyste i napełn iło serca nasze błogością, czuliśm y się jak na górze Tabor. T ow arzyszyła nam też w ty c h d niach p ię k n a pogoda.

P iszący te słow a b ra ł udział w tych uroczystościach i dlatego poczuw a się do obow iązku opisania i podzie­

lenia się z C z ytelnikam i „C hrzęści ■ ja n in a ” tym , cośm y przeżyli w tych dniach w naszym Zborze w Buenos A ires. Tym b ardziej czyni to c h ę t­

nie, że w ielu czytelników „C hrześ­

c ija n in a ” in te re su je się życiem i p rac ą ew angeliczną w ierzących S łow ian żyjących w A rgentynie.

Szczególnie zaś in te re su je to tych, k tórzy m ieszk ają daleko od nas, na innych k o n ty n e n tac h k u li ziem ­ skiej.

T ak w ięc w śró d tych ra d o sn y c h sp o tk ań i p o w ita ń p rzybliżyła się godzina rozpoczęcia naszych u ro ­ czystości.

W sobotę 9 p a ź d ziern ik a sa la no ­ w ego D om u M odlitw y obficie u d e ­ k o ro w a n a k w ia ta m i w y p ełn iła się uczestnikam i uroczystości. O godzi­

nie 18-ej se k re ta rz Z w iązk u podał n a rozpoczęcie zgrom adzenia pieśń ogólną: „O P a n ie zostań z nam i...”.

P o śpiew ie b y ła m odlitw a. P o m o ­ d litw ie se k re ta rz ogłosił, że J u b i­

leuszow y Z jazd X X V -lecia Z w iązku E w angelicznych C h rześcijan A rg e n ­ ty n y został o tw arty , po czym z a ­ śpiew ał chór. N astęp n ie a u to r tego w sp o m n ie n ia odczytał listy z p o ­ zd row ieniam i dla Z jazdu od w ielu b rac i, m. inn. od br. I. C zubaj a z Los A ngeles, J. H u b a z Toronto, A. K uca z W arszaw y i T. K o w a l­

czuka z P a ra g w a ju . .

P o o d czytaniu pozdrow ień i życzeń, p rze m aw ia li z za kazaln icy b ra c ia - -delegaci, k tó rzy p o zostaw iali nam k ró tk ie słowo zbudow ania. Na k o ­ niec przem ów ił jeszcze b r. I. M.

S ergej, po k tó ry m g orąca m o d litw a d ziękczynna zakończyła zgrom adze­

nie.

W niedzielę lo p a ź d ziern ik a w ielk a ilość b rac i i sió str p rzy b y w a do n o ­ w ego D om u M odlitw y. W szyscy sto ją p rze d za m k n ięty m i jeszcze drzw iam i, aby p u n k tu a ln ie o godz.

10 ra n o uczestniczyć w uroczystości oficjalnego o tw a rc ia Dom u. R ozpo­

czął ją re f e r a t br. R. C hilczuka w y ­ głoszony w ję zy k u h isz p ań sk im i m ów iący o h isto rii i celu te j b u d o ­ w y. Po m odlitw ie, przełożony Z bo­

ru br. W. Ja k u b ie c otw orzył drzw i D om u M odlitw y, p rze z k tó re, jako p ierw si w eszli — K o m ite t B udow y Dom u, Z arząd Z boru a n astęp n ie uczestnicy uroczystości, k tó rzy w y -

Bom M odlitw y w Buenos Aires.

M iejsce jubileuszow ego Zjazdu X X V -lecia Związku Ewangelicznych Chrześcijan Argentyny. Widok

z zewnątrz.

(9)

Przed rozpoczęciem Uroczystości jubileuszowych.

p ełn ili salę całkow icie, ta k że w ielu m usiało stać.

N abożeństw o rozpoczęło się śp ie­

w em p ieśni: „B racia ogłaszajcie, r a ­ dość dał nam Bóg...” , po k tó rej przełożony Z boru przeczy tał Słowo Boże z I K ról. 8, 12—15, po czym zaprosił w szystkich do m odlitw y.

N astępnie w ielu b rac i p rzem aw iało k rótko i budująco. P rzem ó w ien ia te były zarów no pouczające, ja k i p o ­ budzające. K ażde słowo zapadało do serc słuchaczy ta k , że w ydaw ało się, iż m ogą słuchać bez końca, k a r ­ m iąc się Chlebem żyw ota w te j d u ­ chowej atm osferze. W czasie zgro­

m adzenia chór śpiew ał k ilk a p ię k ­ nych pieśni.

N a tym zgrom adzeniu, piszący te słow a w ygłosił r e f e r a t o sło w ia ń ­ skim ru c h u E w angelicznych C h rześ­

cijan w A rg en ty n ie. N a zakończe­

n ie p rzem ów ił b r. I. M. S ergej, p rzy czym za te m a t przem ó w ien ia w ziął słowo zapisane z K aznodziei Salom onow ego 10,15 p o d k reśla ją c, iż n a drodze do nieb iań sk iej o j­

czyzny m usim y być bardzo ro zw aż­

nym i i bacznym i chrześcijanam i.

N abożeństw o zakończono dziękczyn­

n ą m odlitw ą.

W p o niedziałek nabożeństw o m iało te n sam c h a ra k te r, zaś w to re k 12 p aź d ziern ik a był cz w arty m i o s ta t­

nim dniem błogosław ionej u roczys­

tości. (tłum . W. Szt.)

P io tr Smolar To nabo żeń stw o m łodzieżow e, na k tó ry m d an o m iejsce i lite ra tu rz e ch rześcijań sk iej m iało c h a ra k te r pożegnalny, n a k tó ry m znow u p o ­ pły n ę ły ożywcze stru m ie n ie Bożego błogosław ieństw a.

I ta k m inęły dnie p o dw ójnej u ro ­ czystości, głęboko zapadły one w se rc a uczestn ik ó w i pozostaną n a długi czas w pam ięci.

Z a w szystko niech będzie Je m u — Jezusow i C h ry stu so w i cześć i chw ała. B ra t w C h ry stu sie ■

k l q - t w a d r ż y j z A

c i e n

C ł e r - p i e - m a

7 4 6 ,1 .14

769,1.1-2 6 9 6 ,t. 5 712,1.12

P o -w ie - fjrru j pj>j-

Errata d o „ Ś p i e w n i k a P i e lg r z y m a " ( c z . II)

6 9 0. 1 . 10 - 11 781,1.14

746,1.10-12

7 7 2 , 1 . 8

W o l n y p r z e k ł a d : A . B a j k o — '

p i e ś n i : 7 0 7 , 7 1 4 , 7 2 8 , 7 5 1 , 7 3 8 , 7 4 ? , 7 4 7 , 7 7 4 , 7 6 9 , 7 8 5 , 7 8 7 , 7 9 2 , 7 9 9 , 8 0 6 , 8 1 7 , 8 3 0 , 8 5 7 , 8 4 1 , 8 5 0 .

W o l n y p r z e k ł a d : B . S t a w i ń s k i —

p i e ś n i : 6 9 0 , 6 9 3 , 7 0 6 , 7 2 9 , 7 5 1 , 7 5 2 , 7 6 5 , 7 6 6 , 7 8 1 , 7 9 0 , 8 5 5 , V , VI.

W o l n y p r z e k ł a d : H.łV. B a b i i - p i e ś ń 733 W o l n y p r z e k ł a d : S - K a p l i c z - p i e ś ń 7 56 W o l n y p r z e k ł a d : J . B a n a c h o w s k i - p i e ś ń 7 6 ? 7 2 8 ,1 .1 5

komp. I . Murray

7 7 0 - z a m i a i t „z ro sy jsk ie g o ' p o w in n o b y ć : K.G. In k i*

8 5 6 - p o w i n n o b y ć p o d t e k s t e m : B .S ta w iń s k i 1955r.

V I, str. 2 1 8 , t a k t 2 - ) , z w r o t k a 2 : UJ se rc u u c ic h ł z g ie łk

>w i a t a i g w a r 7 4 4 , t . 5-6

8 2 2 , t .6 824,W

t a m C hr y -

f i

d ż d ż u

8 3 8 , t . 4 , t.8

Cytaty

Powiązane dokumenty

Rodzaj człow ieczy utracił chw ałę Bożą m akcie upadku... W

W ten sposób usiłuje się zagłuszyć sumienie, a przecież przestępstwo „kom binacji“ bezkarnie ujść nie może, jest obciążeniem i tego, kto tego się

Podobnież wszechm ocnym jest Ojciec, w szech ­ mocnym Syn, w szechm ocnym Duch Święty; a jednak nie trzej wszechm ocni, ale jeden w szechm ocny... Kara śm

chyba żadne inne w yznanie chrześcijańskie nie zrozumiało pełniej obowiązku pójścia na drogi i rozdroża, by służyć zgubionym i cierpią­. cym, jak to

cego się do przypisywania sobie przez polski episkopat rzymskokatolicki prawa do wypowiadania się w imieniu narodu polskiego w ogóle, a w sprawach

zw ykle ludności św iata, przy jednoczesnym cofaniu się analfabetyzm u, ilość w ydaw anych B iblii m usi wzrosnąć conajmniej do 150 m ilionów (egz.) rocznie, aby

niesiem y w ielką odpowiedzialność, jeśli dana nam szansa zosta­.. nie

przecinają się w jednym punkcie, to równoległościan opisany na tym czworościanie jest rombościanem (wszystkie jego ściany są rombami).. Skonstruuj trójkąt mając dane jego