C H R Z E Ś C I J A N I N SŁOW O I
EWANGELIA
ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ
POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA Rok zało żen ia 1929
Warszawa,
Nr 5., maj 1906 r.
TREŚĆ NUMERU:
SŁOWO I ZN AK I
P R Z Y JD Ź DUCHU ŚWIĘTY.' PRO W A D ZEN I DUCHEM BOŻYM
T. B. BARRATT
UROCZYSTE D N IE EW A N G ELIC Z
NYCH C H R ZEŚC IJA N A R G E N TYNY
ERRATA
JA K ZDĄŻYSZ PR ZY K O NIA CH ? MOWA DO MŁODZIEŃCÓW
„GŁOS E W A N G ELII” — A UDY
C JE 6, 7 i 8
PRZEŻYCIA W H ERRN H U T K R O N IK A
M iesięcznik „C h rześcijanin ” w y sy ła n y Jest b ezp łatnie; w y d a w a n ie czasopism a u m ożliw ia w y łą c z n ie ofiarn ość C zytel
ników . W szelkie ofiary na czasop ism o w kraju, p rosim y k ierow ać n a k onto:
Zjednoczony K ościół E w an geliczny: PKO W arszawa, N r 1-14-147.252, zaznaczając cel w p łaty n a odw rocie b la n k ietu . O fia
ry w p łacan e za granicą n a leży k ie r o w ać przez oddziały zagran iczn e B an k u P o lsk a K asa O pieki, n a ad res P r e z y dium Rady Z jed n oczon ego K ościoła E w an gelicznego w W arszaw ie, A l. J e r o
zolim sk ie 99/37.
Wydawca: Prezydium Rady Zjed
noczonego Kościoła Ewangelicznego Redaguje Kolegium
Adres Redakcji i A dm inistracji:
Warszawa, Al. Jerozolim skie 99/37 Telefon: 28-68-94, Rękopisów nade
słanych nie zwraca się.
RSW „ P ra sa ”, W arszaw a, S m olna 10/12. N akł. 3900 egz. Obj. 2 ark.
Zam . 586. M-46,
W spółczesne ruchy charyzm atyczne (greckie: charismata — dary łaski) kładą szczególny nacisk na znaki nadprzyrodzone w prze
zyw aniu indyw idualnym oraz w życiu i pracy Kościoła. Dążenie w ty m kierunku jest słuszne, gdyż jest ono korzystaniem, z obietnicy Pana naszego Jezusa Chrystusa, który udzielając m andatu apostolskiego i kaznodziejskiego uczniom Sw oim po- wiedział; „z! znaki, które towarzyszyć będę tym, co uwierzą, będą takie: w im ieniu m oim dem ony wyganiać będą, now ym i językam i mówić będą; węże brać będą, a choćby co śm iertel
nego wypili nie zaszkodzi im ; ma chorych ręce kłaść będą, a w yzdrow ieją” (Mk 16, 17— 18).
Tego rodzaju elem ent nadprzyrodzony nie byi nigdy obcy Kościołowi; pojawiał się naw et w najciem niejszych okresach jego dziejów, w prawdzie nie zawsze w oficjalnym jego nurcie, lecz w ystępow ał w opozycyjnych strumieniach Kościoła Z uw e- go. W czasach zaś najnowszych przebudzenie charyzmatyczne nawiedziło całe chrześcijaństwo. W przeżyw aniu znaków nad
przyrodzonych udział ma każdy wierzący człowiek, mający pragnące serce, bez w zględu na przynależność wyznaniową.
W ystarczy czytać zagraniczną prasę i publikacje religijne, aby 0 ty m przekonać się. Nadeszły chwile, kiedy powyższe Słowo Jezusowe staje się rzeczywistością no szeroką skalę. Świadczy to o tym , iż Bóg nawiedza lud Swój. I z tego jedynie cieszyć się ^ należy. M am y oczywiście na m yśli autentyczny elem ent nadprzyrodzony, a nie im itację psychologiczną. Albow iem sze- reg tragicznych wypadków związanych z tą im itacją napaw a nas raczej sm utkiem i przerażeniem,
Teoretycy i doświadczeni praktycy przeżywania charyzm a
tycznego przestrzegają jednakże przed pewną jednostronnością w te j dziedzinie. Zwracają uwagę na to, że znaki nadprzy
rodzone dane zostały nie jako cel sam w sobie, lecz po to, aby tow arzyszyły, aby niejako wizualnie potwierdzały głoszone Słowo Boze. W pew nych kręgach, o ty m się zapomina. Pojawia się sporo znaków, które niczego nie potwierdzają, niczem u nie towarzyszą, gdyż zanied.bana została dziedzina zwiastowania Słowa. Tego rodzaju Zbór rozwijać się nie będzie, ponieważ odwrócony został Boży porządek. P an Jezus słowo o znakach wypowiedział bowiem po w ydanym przez Siebie w ielkim roz- kazie. „Jdąc na wszystek świat, głoście Ewaneglię wszystkie- m u stw orzeniu”. Jest to słuszne, gdyż Pismo Św ięte mówi, a praktyka życiowa potwierdza, że w iara rodzi się przez słucha- nie Słowa Bożego; jedynie przez Słowo Boże i działającego z nim Ducha Świętego człowiek zostaje poczęty dla nowego życia.
Tego ustanowionego przez Pana porządku trzym ali się pierw si
■uczniowie. Już ewangelista Marek powiada, że „oni poszli, 1 k a z a l i loszędzie; a Pan im pomagał, i s ł o w a ich po
twierdzał z n a k a m i , które im tow arzyszyły (16, 20). Tej za
sady trzym ali się Apostołowie oraz inni kaznodzieje i m isjona
rze Kościoła apostolskiego. Zasadę tę miał na m yśli również Apostoł Paweł, gdy w zyw ał swego młodszego współpracownika:
„Opowiadaj Słowo!” (2 Tym . 4, 2). Ta reguła sprawdza się zawsze. U podłoża ivszystkich okresów wielkich przebudzeń w dziejach chrześcijaństw a były zawsze mocarne „u sta Boga", czyli przepełnieni mocą Bożą w ybitni kaznodzieje. I dlatego też Billy Graham powiedział kiedyś, że zwiastowanie Słowa Bożego z tą mocą je s t pierwszym warunkiem przebudzenia. W świetle powyższego w yraźne staje się nasze zadanie. Treścią tego zada- nia jest wierne głoszenie — nie swoich m yśli, wątpliwości czy zapatrywań — lecz Słowa Boga Żywego. A jeśli to zadanie wiernie w ykonyw ać będziem y, Pan sprawi, że nadprzyrodzone znaki zwiastowanemu Słowu towarzyszyć będął
I PRZYJDŹ D UC H U ŚWIĘTY!
U uch Święty był główną siłą rozwijającego śię Kościoła apostolskiego. W iemy o tym cho
ciażby na podstawie księgi Dziejów Apostol
skich, która z uwagi na bogactwo przykładów świadczących o działalności Ducha Świętego mogłaby być nazwana księgą Dziejów Ducha Świętego. Szczególnie dwa pierwsze rozdziały tej księgi m ają istotne znaczenie dla poznania osoby i działania Ducha Świętego. Albowiem rozdziały te mówią o przygotowaniu się ucz
niów na przyjęcie mocy Ducha Świętego, o sa
mym fakcie zesłania oraz o skutkach nowego przeżycia.
Zastanówmy się teraz na tem at tego przygo
towania. A więc uczniowie otrzym ali od J e zusa Chrystusa p o l e c e n i e c z e k a n i a . Mieli nie opuszczać Jerozolimy, dopóki nie o- trzym ają obietnicy Ojca, o której Jezus mó
wił im niejednokrotnie w czasie Swego poby
tu w ciele na ziemi. O statnie Słowo, które Zm artw ychw stały P an skierował przed Wnie
bowstąpieniem do uczniów było również Sło
wem obietnicy. Treścią tej obietnicy była moc Ducha Świętego: „Ale przyjm iecie moc Ducha Świętego, który przyjdzie na was; i będziecie mi świadkami i w Jerozolimie, i w całej Ju dei, i w Samarii, aż do krańców ziemi” (Dz.Ap.
1,8). Właśnie na spełnienie tej obietnicy mieli uczniowie Pańscy czekać; mieli czekać na przyjście Ducha. Jezus chciał powiedzieć ucz
niom i Kościołowi, że bez Jego Ducha nic się właściwie dla Królestw a Bożego nie uczyni.
Żyjem y dzisiaj w wieku, który nie znosi cze
kania; w okresie, który wierzy w akcję. Nie
jednokrotnie trudno nam uwierzyć, że czas spędzony na czekaniu nie jest czasem straco
nym. Nie możemy czasem zrozumieć, że nie może być skutecznej działalności bez podłoża zupełnie biernego przyjm owania. Najlepszym przykładem oczekiwania jest Sam Jezus Chry
stus. Miał trzydzieści lat, nim opuścił N azaret i rozpoczął misję, dla której przyszedł na ten świat. Może się bowiem zdarzyć, że człowiek lub cała społeczność kościelna poczyni wszel
kie przygotowania dla jakiegoś przedsięwzięcia, z w yjątkiem jednego podstawowego przygo
towania — czekania na Ducha Świętego.
Obietnica, którą Pan pozostawił uczniom by
ła obietnicą o wyposażeniu w moc. Wkrótce mieli być oni ochrzczeni nie wodą, jak w chrzcie Jana, ale Duchem Świętym (1,5). A w wyniku tego przeżycia m ieli otrzymać moc (1,8). Działalność bez Ducha jest działalnością daremną. Duch Święty jest źródłem mocy.
M ając rozkaz czekania i otrzym awszy obie
tnicę o wyposażeniu w moc, uczniowie rozpo
częli oczekiwanie w sposób, który daw ał wszel
ką szansę urzeczywistnienia się obietnicy. P ier
wszym faktem , na k tó ry zwraca uwagę księga Dziejów jest to, iż uczniowie oczekiwali mo
cy Ducha Świętego w m o d l i t w i e i p r o ś b a c h (1,14). Nie oczekiwali bezczynnie. Obie
tnica nadaw ała kierunek ich modlitwom. Wie
dzieli, czego pragną, o co proszą i na co cze
kają, choć nie mogli z pewnością wiedzieć w jakiej to formie objaw i się. Prosili, szukali i kołatali o dobry dar.
Oczekiwali obietnicy Ojca zebrani w e w ł a ś c i w y m m i e j s c u , mianowicie w Górnej Izbie (1,13), z pewnością w tej samej izbie, w której z Panem spożywali ostatnią wieczerzę, i gdzie P an ukazał się im po zm artw ychw sta
niu. Jest rzeczą doświadczoną, że są miejsca, na których zdajem y sobie spraw ę z obecności Bożej bardziej niż na innych. Na przykład, gdy życie p atriarchy Jakuba stało się z wielu względów nie do w ytrzym ania i kiedy Boga potrzebował tak, jak nigdy dotąd, powiedział:
„W stawszy pójdźm y do B etelu” (Gen. 35,3).
W Betelu bowiem Jakub u jrzał drabinę łączą
cą ziemię z niebem i wszedł w ścisły kontakt z Bogiem (Gen. 28,10— 19). I dlatego, kiedy znów Boga bardzo potrzebował, wrócił do Be
telu. Istnieje stara legenda o Zacheuszu, która głosi, że człowiek ten wychodził niejednokrot
nie na drogę prowadzącą do Jerycha i stawał pod drzewem dzikiej sykomory. Na pytanie dlaczego to czyni, odpowiadał: ,,Z tego drze
wa po raz pierw szy ujrzałem Pana i dlatego, gdy m am szczególną potrzebę spotkania Go na nowo, w racam tu taj z pow rotem ”.
Oczywiście trudno zaprzeczyć, że człowiek może spotkać Boga na szczycie gór, nad brze
giem morza, na zatłoczonej ulicy czy we wła
snym domu. Atoli jest doświadczoną prawdą, że błogosławieństwo Boże najczęściej zstępuje w Domu Bożym, uświęconym Bożą obecnością, w którym tak w ielu szukało i znalazło Pana.
Następnie, uczniowie oczekiwali mocy Du
cha Świętego w s p o ł e c z n o ś c i . „Ci wszy
scy trw ali jednom yślnie na modlitwach i proś
bach” (1,14). W dniu Pięćdziesiątnicy również
„byli wszyscy jednom yślnie na jednym m iej
scu” (2,1). Wspólne pragnienie przekształciło ich w jednom yślną grupę modlitewną. Wspól
ne oczekiwanie na ten sam d ar było dla nich wielkim błogosławieństwem. Odczuwa się
wielką siłę, gdy jest się otoczonym przez lu
dzi, którzy są przejęci tą samą świętą sprawą.
Wiara posila wiarę. Nie m a większej przeszko
dy dla powiewu Ducha Świętego jak ludzka niezgoda.
Kościół, którego członkowie żyją w nieporo
zumieniu, Zbór skłócony, skłócony dom nie mogą stać się przybytkiem Ducha Świętego.
Dalej, uczniowie oczekiwali obietnicy Ojca s t u d i u j ą c P i s m o Ś w i ę t e . W świetle Pism a bowiem spojrzeli na zdradę Judasza i postanowili uzupełnić w akujące w zespole a- postolskim miejsce (Dz. Ap. 1,16—20).
Albowiem przy czytaniu Pisma, Duch Świę
ty nie tylko w yjaśnia czytany tekst, ale także z czytanej stronicy kieruje na nas Swoje świę
te promienie.
W m odlitw ie i m edytacji nad Słowem Bo
żym, w nieprzerw anej społeczności w miejscu uświęconym przez obecność Jezusa Chrystusa, uczniowie czekali na przyjście Ducha Święte
go. I Duch Święty został zesłany!
Zastanówm y się teraz nad rezultatem tego nowego przeżycia. A więc, po pierwsze, w wy
niku tego przeżycia uczniowie otrzym ali nie
zwykłą o d w a g ę . Zupełnie bez strachu prze
mawiał P iotr do zgromadzonej rzeszy i śmiało głosił poselstwo o Jezusie Chrystusie. Nastą
piła tutaj napraw dę rew olucja. Przypom nijm y Sobie zachowanie się uczniów po aresztowaniu Jezusa. Oni wszyscy Go pozostawili i uciekli (Mt. 26,56; Mk. 14,50). P io tr trzykrotnie się Go zaparł. Gdy znaleźli się wszyscy razem w iz
bie, z bo jaźni przed Żydami zaparli drzw i i na każdy odgłos kroków za drzwiam i lęk ich ogar
niał (Jan 20,19). „Idę ryby łowić” — powie
dział P iotr, a inni poszli jego śladam i (Jan 21, 3). Wydawało się im, że wszystko skończyło się, To, co im pozostawało — sądzili — to za
pomnieć o wszystkim, co dotychczas było i roz
począć życie na nowo. Ale oto, następuje du
chowa rew olucja, która strach uczniów prze
kształca w niezwykły heroizm. Proces tej re
habilitacji rozpoczęty został przez Zm artw ych
wstanie, a dopełnienie swoje znalazł w Pięć
dziesiątnicy.
W w yniku przeżycia Pięćdziesiątnicy uczniowie otrzymali ś w i e ż e p o s e l s t w o . W słowach Piotra w drugim rozdziale Dziejów, znajdujem y pierwsze kazanie chrześcijańskie. Nie widzi
my tutaj jakiegoś „pływ ania” i poszukiwania słów; kazanie jest w najwyższym stopniu inteligentne i stanowi zw artą całość. Da się w
nim wyszczególnić cztery składniki o następu
jącej treści: 1. wspaniałe czasy, o których m a
rzyli i które zwiastowali prorocy nadeszły, za
inaugurow ana została nowa epoka (2,16—21);
2. ta nowa epoka nadeszła przez Jezusa ukrzy
żowanego, zm artwychwstałego i wywyższone
go (2,22—35); pośrednikiem nowego stworze
nia jest właśnie Jezus z Nazaretu; 3. ten Jezus jest Mesjaszem, Pomazańcem Bożym, który jest teraz wywyższony i siedzi na praw icy Bo
żej (2,36); ten, którego uważano za przestępcę i ukrzyżowano — jest Synem Bożym; 4. ponie
waż rzecz tak się ma, ludzie są wzywani do pokuty, do przyjęcia chrztu, przeżycia odpu
szczenia grzechów i przyjęcia Ducha Świętego (2,38). Zadziwiające, że w tym pierwszym ka
zaniu chrześcijańskim znajduje się skrót całej teologii, kw intesencja w iary chrześcijańskiej.
Takie jest poselstwo dane ludziom przez Du
cha Świętego.
W wyniku przeżycia Pięćdziesiątnicy ucznio
wie osiągnęli g ł ę b s z e z r o z u m i e n i e P i s m a Ś w i ę t e g o . Aby Żydzi mogli uwie
rzyć w Jezusa Chrystusa, należało ich o tym przekonać z ich własnych Pism. Musieli być przekonani, że n a nikogo innego, tylko n a Jezusa z N azaretu wskazywały Pism a i Prorocy. I jest rzeczą charakterystyczną, że każde twierdzenie w kazaniu Piotra było oparte na żydowskich Pismach, mianowicie na Starym Testamencie.
Duch Św ięty uzdolnił uczniów do ujrzenia w Piśmie Świętym tej głębi, która nigdy dotąd nie była przez nich widziana. Albowiem jedy
nie Duch Św ięty może prawidłowo rozjaśnić Pisma, które pod Jego inspiracją zostały napi
sane.
W wyniku przeżycia Pięćdziesiątnicy ucz
niowie otrzym ali n a d p r z y r o d z o n e z n a - k i, które towarzyszyły i potwierdzały głoszo
ne Słowo. Od tego też mom entu w większym lub mniejszym stopniu elem ent nadprzyrodzo
ny towarzyszy zawsze głoszonemu przez Koś
ciół poselstwu o Jezusie Chrystusie.
Wspominając ten wielki czyn Boży, zesłanie Ducha Świętego, będziemy uwielbiać Boga za to, że Kościołowi Swemu dał „innego Pocie
szyciela”. Zdając sobie sprawę z własnych po
trzeb i niedostatków, a jednocześnie wiedząc o niewyczerpanych źródłach mocy Bożej, bę
dziemy modlić się słowami m odlitw y pierw ot
nego Kościoła: Veni Creator Spiritus — P rzyjdź Duchu Święty Stw orzycielu!
Edward Czajko
„Owocem Ducha są: miłość, wesele, pokój, cierpliwość, uprzejmość,
ra, łagodność, wstrzemięźliwość”
Gal. 5,22-23
PROWADZENI DUCHEM BOŻYM
„I rze k ł D uch F ilipow i: p rzy stą p , i przy łącz się do wo-
™ tego" ^ A p g gg
„Bo k tó rzy k o lw iek p rzez D ucha Bożego p ro w a d ze n i b y w a ją , ci są synam i B ożym i”
Rzym. 8, 14
Nigdy nie zapomnę m ojego pierwszego wyjazdu za granicę i zawsze będą wdzięczny mojemu przyjacielow i, który zabrał m nie w tę po
dróż. Bo jakże można mu nie być w dzięcznym za to, skoro on sam opła
cił w szystkie w ydatki zw iązane z w yjazdem , a znając język i kraj, do którego udaw aliśm y się, uczynił moją podróż beztroską, pożyteczną i przyjemną. To w szystko w ieńczyła w spaniała przyjaźń jaka zawiązała się m iędzy nami, i serca nasze napełniała radość z m ożliw ości ciągłego przebywania ze sobą.
Takie bezpośrednie i o s o b i s t e prowadzenie jest o w iele lepsze od drukowanych przew odników i podręczników, kiedy to trzeba sam em u d e
cydować w dażdej spraw ie i w szystko sam em u załatwiać.
PROW ADZENIE OSOBISTE
Miłość C hry stu so w a przew id ziała dla dzieci Bożych coś w ięcej, niż zw ykłe prow adzenie. Jezus C h ry stus przygotow ał n am o s o b i s t e pro w ad zen ie przez D ucha Ś w ięte
go.
N auka o trzeciej Osobie T rójcy Ś w iętej ty lko w ted y tę tn i życiem i lśn i pięknem , jeżeli dożyw am y osobistego p ro w ad zen ia p rze z D u
cha Św iętego i znam y Pocieszycie
la, k tó ry pro w ad zi i k ie ru je nam i na w szystkich drogach życia.
B ardzo w y raźn y sym bol p ro w a dzenia D uchem Św iętym z n a jd u je m y n a stro n icach S tareg o T e sta m entu, w słupie obłokow ym za d n ia i ognistym w nocy, k tó ry był postaw iony p rzed oczym a lu d u izraelskiego podczas jego p ie lg rzy m ki do Ziemi O biecanej (4 Mojż.
9, 15-23).
P rzeżyw anie osobistego p ro w a dzenia przez D ucha Ś w iętego w y m aga serdecznej, szczerej i p rz y jacielskiej więzi m iędzy P ro w a dzącym a prow adzonym , „Bo k tó rzykolw iek przez D ucha Bożego prow adzi byw ają, ci są sy n am i Bo
żym i” (Rzym. 8, 14), a pro w ad zen i są oni przez D ucha Bożego w ła ś
n ie dlatego, że są synam i Boży
mi.
A by korzystać z nieustan n eg o p row adzenia przez D ucha Ś w ięte
go, trze b a być praw dziw ym sy nem , k tó ry przez odrodzenie w szedł w duchow e pokrew ieństw o z O j
cem, a radość sw ojego życia z n a j
d u je w ciągłym w y p ełn ian iu w oli O jca N iebieskiego.
R adość w D uchu Ś w iętym , ja k o P rz ew o d n ik u , o p iera się n a w z a je m n y m z a u fan iu i trw a łe j p rz y jaźn i. Z asm ucenie D ucha Św iętego (Efez. 4, 30) czy też Jego zagasze
nie, au to m aty cz n ie zam ąca p ro w a dzenie i w re z u lta c ie całkow icie je uniem ożliw ia.
K iedy zo stan ą sp ełn io n e w a ru n k i społeczności, w zajem nego obcow a
nia, to osobiste p ro w ad zen ie D u ch a Św iętego sta n ie się dla nas cu d ow ną rzeczyw istością. W N owym T estam en cie te n f a k t p ro w ad zen ia w y rażo n y je s t w bardzo p ro sty ch sło w a c h : „...rzekł D uch Ś w ięty ” (Dz. Ap. 13, 2 — por. 8, 29 i 10, 19). T e słow a, w sk az u ją ce n a s e r deczną w ięź i działalność D ucha Ś w iętego w życiu pierw szych chrześcijan, p ow inny n a p e łn ić n a sze serca p rag n ie n iem dożyw a
n ia podobnych dośw iadczeń ta k że i w dzisiejszym czasie. W ierzę, że to je s t m ożliw e.
„RZEKŁ DUCH ŚW IĘTY”
W Nowym T estam encie z n a jd u ją się ty lk o cztery m iejsca, k tó re m ó
w ią n am o b ezpośrednim głosie i p ro w a d ze n iu D ucha Św iętego, a m ianow icie: Dz. Ap. 8, 29; 10, 19, 20; 13, 2; 16, 6—7. Z całą p ew nością m ożem y przypuszczać, że te p rzy k ła d y nie w y cz erp u ją w szy st
kich w y p ad k ó w p ro w a d ze n ia D u
chem Ś w iętym , lecz są ty lk o p rz y k ła d a m i -wziętymi ze zw ykłego do
z n a w a n ia p ro w a d ze n ia D uchem Ś w iętym .
A n alizu ją c pow yższe m iejsca S łow a Bożego stw ierd zam y , że do
tyczą one:
I. JEDNOSTEK
D uch Ś w ięty m ów i ty lk o do o - sób, k tó re są gotow e do p osłuszeń
stw a (np. Filip), gotow e do m o d li
tw y (Piotr), oddane głoszeniu E - w angelii. Do w iększej ilości osób, ja k np. w A ntiochii, D uch Św ięty m ów i podczas nab o żeń stw a i postu.
To w szystko św iadczy n am o tym , że zarów no poszczególne osoby ja k i całe społeczności po w in n y p o sia
dać o kreślone k w a lifik a c je (w łaści
wości), aby m óc słyszeć głos D u
c h a Św iętego.
2. DOTYCZĄ METOD
O tym , w ja k i sposób przebiega p ro w ad zen ie D uchem Ś w iętym , nie m a w y raźn y ch w skazów ek. P io tr i F ilip głos D ucha usłyszeli będąc w odosobnieniu. W społeczności zboru antiocheńskiego być może D uch przem ów ił p rzez jednego z
„n iek tó ry ch p ro ro k ó w ” (Dz. Ap. 13, 1) ale n ie je s t to w y ra źn ie p ow ie
dziane. G dy P aw ło w i zostało za
bro n io n e głoszenie E w angelii w Azji, to być może, iż D uch Ś w ięty m ów ił p rzez p ro ro k a S y lasa (Dz.
Ap. 15, 32). Id ące w ślad za tym w idzenie M acedończyka b y ła o b ja w ione ju ż P aw łow i bezpośrednio (Dz. Ap. 16, 10). M ożna w ięc zu p ełn ie p o p raw n ie i zgodnie z No
w ym T estam e n te m przypuszczać, że w spom niane przeszkody ja k ie D uch Ś w ięty sta w ia ł P aw ło w i podczas jego pracy , były postaw io n e m u bezpośrednio i osobiście, ja k o p rz e łożonem u n ad p rac o w n ik am i m i
syjnym i.
Z ag ad n ien ie m etody ja k ą p o słu g u je się D uch Ś w ięty, gdy m ów i
do ludzi je s t n iezw ykle in te r e s u ją ce i bardzo w ażne, m im o, że pozo
s ta je ono n ad a l bez całkow itej od
pow iedzi. Nie m a p odstaw , aby za m etodę tę uw ażać w yłącznie ty l
ko w yraźny glos, ja k to m iało m iejsce w przeżyciach F ilip a i P io tra. N ajpraw dopodobniej chodzi tu o potężne w e w n ę trz n e przeży cie i pośw iadczenie m a jąc e c h a
r a k te r głosu. Odnosi się to szcze
gólnie do p o w strzy m u jącej m ocy D ucha, k tó rą doskonale poznał P a w eł, gdy został pow ołany do gło
szenia E w angelii w A zji i B itynii.
W iele dzieci Bożych chodzących w D uchu przeżyw a to w ew n ętrz n e p row adzenie D ucha Ś w iętego ta k że i w dzisiejszych czasach. Jeśli człow iek je s t posłuszny zm ysłowi ducha to w ted y p ro w ad zen ie D u
cha Św iętego o b jaw ia się przez głęboki pokój duszy człow ieka w ie rzącego i n a odw rót, gdy człow iek sprzeciw ia się w oli Bożej to z n a j
duje się w sta n ie duchow ego n ie pokoju. Jeżeli D uch Ś w ięty m iesz
k a w sercu człow ieka w ierzącego, to logicznym je s t oczekiw anie, iż głos Jego w cześniej będzie sły sza
ny w e w n ą trz człow ieka (w jego duszy) niż n a zew nątrz.
G dy zaś chodzi o zagadnienie, w ja k i sposób D uch Ś w ięty m ów i do zboru w A ntiochii, to sądzę, że n ie w ą tp liw ie do tego celu p o słu żył się prorokiem .
3. DOTYCZĄ CELU
Cel p ro w ad zen ia D uchem Ś w ię
tym je s t n ie ro z erw aln ie zw iązany z pom ocą i w sp arciem w głoszeniu.
I ta k , F ilip św iadczył etiopskiem u dostojnikow i, P io tr — K orn eliu szo w i i poganom , a zbór w A n tio chii o trzym ał polecenie w y sła n ia m isjonarzy, P aw eł zaś m u siał nieść błogą w ieść E w angelii do M acedo
nii i do E uropy. D latego też m ó
w iąc o pro w ad zen iu D uchem Ś w ię
tym pow inniśm y sta le m ieć n a u - w adze cel tego prow adzenia. J a k D uch Św ięty je st jedno z D uchem C hrystusow ym i z D uchem Ojca, ta k też głos Jego je s t zgodny z w ielkim i zadaniam i Boga w dziele o dkupienia św iata od g rzechu i p o je d n a n ia z Bogiem.
Z d arza się, że w ierzący p rz y p i
s u ją sobie p row adzenie przez D u
ch a Św iętego i w tedy je st to w y razem pychy i b ra k u szczerej p o kory. D latego też m usim y się z a stanow ić n ad w a ru n k a m i p ra w d z i
wości p ro w ad zen ia przez D ucha Św iętego, gdyż często pod osłoną
„tak m i pow iedział D uch Ś w ięty ” , k ry je s ę ta k w iele fan a ty zm u , że w iele trzeźw o m yślących dzieci Bożych zu p ełn ie o tw arc ie w zb ran ia się w ierzyć w p ro w ad zen ie D uchem Ś w iętym , a w szczególności przez
b ezpośredni głos.
N a p o d sta w ie czterech, w yżej przytoczonych m iejsc z Dziejów A postolskich, sp ró b u jm y podać w a r u n k i praw d ziw eg o p ro w ad zen ia
D uchem Ś w iętym .
CH ARAKTERYSTYKA PRZYJM UJĄCYCH PROW ADZENIE
DUCHA ŚWIĘTEGO
Byli to ludzie w ierzący o n ie sk a ziteln e j uczciwości, p ełn i D ucha Św iętego i m ądrości, ludzie m o d li
tw y, posłuszni w oli Bożej, p a ła ją c y płom ieniem p ra g n ie n ia zbaw ienia ginących dusz. Je d n y m słow em , byli to ludzie m a jąc y n ie n ag a n n ą
opinię w zborach.
Z aw sze m am y m ożliw ość sp ra w dzenia, czy ci, k tó rzy tw ie rd z ą, że p rzez n ich m ów i D uch Ś w ięty, są rzeczyw iście p ro w a d ze n i D uchem Ś w iętym . P rz ed e w szystkim należy stw ierdzić, czy należ ą oni do tej k ateg o rii ludzi, k tó rzy zgodnie ze S łow em Bożym b y w a ją p ro w a d ze
n i D uchem Ś w iętym . D latego też będzie to bardzo rozsądne, jeśli b ę
dziem y odnosić się z p ew n ą re z e r
w ą do ośw iadczeń o pro w ad zen iu D uchem Ś w iętym , jeżeli ludzie tw ie rd z ąc y w rzeczyw istości nie w y k az u ją cech c h a r a k te ru i życia chrześcij ańskiego.
JEDNOM YŚLNE U Z N A N IE
P ra w d z iw e p ro w ad zen ie D ucha Św iętego zalecane je s t w szystkim ty m , k tó rzy chodzą w D uchu, i oni albo sam i b io rą udział w tym darze, lu b też z nim szczerze zga
d za ją się. D latego też zbór w A n tio ch ii niezw łocznie i je d n o m y śl
nie p rz y stą p ił do w y k o n an ia p o le
ceń pod an y ch im p rzez D ucha Ś w iętego (Oz. Ap. 13, 3). W spół
praco w n icy P a w ła p o d ró żu jący r a zem z nim , jed n o m y śln ie p rzy ję li kiero w n ictw o ja k ie otrzy m ali i k tó re przy p ro w ad ziło ich do M acedo
n ii (zw róćm y uw agę: „...zaraz chcie
liśm y się ud ać do M acedonii, b ę dąc pew ni, że n as P an pow ołał...”
(16, 10).
L udzie w ierzący, k tó rz y są pełni D ucha Św iętego, n a sam ozw ańcze p ro w ad zen ie p a trz ą z p o d e jrz li
w ością i ta k ie p ro w ad zen ie nie w y w oła jednom yślnego uznania.
REZULTATY PROW ADZEN IA d u c h e m Św i ę t y m
K iedy rzeczyw iście słyszym y głos D ucha Ś w iętego i je ste śm y m u posłuszni, to p o w inniśm y oczeki
w ać re z u lta tó w tego pro w ad zen ia w p ostaci ow ocu w dziele głosze
n ia E w angelii. Owoce te u ja w n i
ły się w e w szy stk ich czterech w y żej przytoczonych p rzy k ła d ac h z D ziejów A postolskich: Etiopczyk n aw ró cił się, poganie otrzym ali D ucha Ś w iętego, B a rn a b asz i P a w eł odbyli ow ocną podróż, a P a w eł i jego w spółpracow nicy p o m y śln ie za k ła d ali zbory w E u ro pie.
S am ozw ańcze pro w ad zen ie zaw sze okaże się bezow ocne, a p rz e po w ied n ie nie w y p ełn ią się. P o d d ając w w ątp liw o ść ta k ie p ro w a dzenie, ja k o nie pochodzące od D ucha Św iętego, zaw sze będziem y m ieli rac ję. A k iedy re z u lta ty sa m ozw ańczego p ro w a d ze n ia okażą się bezow ocne, a przep o w ied n ie nie w y p ełn ią się. A k ie d y re z u lta ty sam ozw ańczego p ro w a d ze n ia okażą się nie ty lk o bezow ocne, ale w ręcz szkodliw e, to będziem y m ieli p o d w ó jn ą słuszność p o d d ając w w ą tp liw ość praw d ziw o ść takiego p ro w a dzenia. B ardzo ro zsą d n ie uczy n i
m y jeżeli będziem y odnosić się z p ew n ą re z e rw ą do takiego p ro w a dzenia o ile:
— c h a ra k te r p re te n d u ją c e g o do p ro w a d ze n ia D uchem Ś w ię
ty m n ie odpow iada c h a ra k te ry sty ce człow ieka k ie ro w a n e
go D uchem Ś w iętym ,
— p ro w ad zen ie D uchem Św iętym nie w y w o łu je jednom yślnego u zn a n ia Zboru,
— re z u lta ty p ro w a d ze n ia nie przy n o szą ow ocu w dziele gło
szenia E w angelii.
NAJW IĘKSZA POTRZEBA NASZYCH CZASÓW
B iorąc pod uw agę te trzy w a ru n k i, m ożem y, a n a w e t p o w in n iś
m y się czuć p o budzeni do sz u k a
n ia ta k ż e i w dzisiejszych czasach p rze ży w an ia rzeczyw istego p ro w a dzenia D uchem Ś w iętym . P o w strzy m u jąc się od w k ra cz an ia w to przeżycie duchow e, u p o d ab n ia
m y się do dziesięciu szpiegów (Num. 14), k tó rzy oglądali Ziem ię O biecaną, ale nie w eszli do niej.
W naszym codziennym życiu nie ma nic cenniejszego i n ie zb ę d n iej
szego nad osobiste poznanie i p rz e żywanie prow adzenia przez P ocie
szyciela. W ydarzenia ja k ie będzie
my przeżywać n a sk u te k tego p ro wadzenia, sta n ą się n ajc e n n ie jsz y mi skarbam i ja k ie posiada nasza dusza, gdyż one uczynią D ucha Świętego rzeczyw istością. N a jle p szym owocem p ro w ad zen ia D u
chem Św iętym nie je s t pom oc j a ką wyśw iadczy n am to p ro w a d ze
nie, ani rez u ltaty , k tó re b ęd ą w y nikiem tego prow adzenia, lecz u- g r u n t o w a n i e g ł ę b o k i e j s p o ł e c z n o ś c i z B o g i e m .
W społecznym życiu zboru, w dzisiejszych czasach nie m a nic b ard z iej koniecznego ja k w zb u d ze
nie n a now o p rze ży w an ia w y ra ź n e go p ro w a d ze n ia D uchem Ś w iętym . M a rn o tra w stw o śro d k ó w m a te ria l
nych oraz sił ludzkich, niepow odze
n ia n a niw ie Bożej całego św ia ta
— św iadczą o tym , ja k bardzo n ie zbędne je s t n am p ro w ad zen ie i k iero w n ictw o D ucha Św iętego, P o cieszyciela, którego C h ry stu s posłał na ziem ię ja k o Sw ojego zastępcę.
N asi w spółcześni Jo z u e’ow ie po w in n i ja k n a jp rę d z e j spo tk ać się z Tym , k tó ry p rzyszedł nie ty lk o dla nas, ale ja k o „H etm an w o jsk a
P ań sk ie g o ” (Jozue 5, 13-15). D uch Ś w ięty został nam d any nie po to, aby p rzep ro w ad zać nasze plany, lecz po to, aby przep ro w ad zić p la n całej Bożej bitw y.
T ylko w ted y , gdy p row adzenie D uchem Ś w iętym sta n ie się rz e czyw istością i w ejdzie w życie c a łego K ościoła, m ożem y m ieć n a dzieję n a w ypełnienie, do czasu p rz y jśc ia Je zu sa C h ry stu sa, naszgo w ielkiego zad an ia i rozkazu głosze
n ia E w angelii n a całym świecie.
,,P r im ir itie l“ N r 5/6 — 1938 r.
Tłum . A n ato l M atiaszuk Donald Gee
T. B. B a r r a t t
Minęło już ponad sto lat od chwili kiedy w roku 1862 w małej wiosce Albastom (hrabstwo Cornwall) w Anglii przyszedł na świat Thomas Bali Barratt, pionier współczesnego ruchu zie
lonoświątkowego na kontynencie europejskim, w Azji i Ameryce Łacińskiej.
Gdy miał cztery laita, rodzice jego w yem i
growali do Norwegii. T. B. B arratt (kształcił się jednakże przez pewien okres czasu w Anglii (Taunton) i stąd potrafił biegle posługiwać się obydwoma językami: norweskim i angielskim.
Nawrócił się do Boga, gdy był dw unastolet
nim chłopcem. Otrzymawszy poważne w y
kształcenie, został znanym kaznodzieją Koś
cioła Metodystycznego.
Przeżycia chrztu Duchem Świętym doświad
czył na początku przebudzenia zielonoświą
tkowego. W roku 1906, jako pastor metodystów został wydelegowany do Stanów Zjednoczonych A P. w celu zebrania funduszów n a budowę centralnego domu misji metodystów w Chris- tianii (dzisiejsze Oslo). Do Stanów B arratt przy
był w chwili przebudzenia zielonoświątkowego, które przeszło potężną falą przez całe Stany Zjednoczone. Tam w dniu 7 października 1906 roku w Nowym Jorku sam przeżył chrzest Du
chem Świętym.
Barratt opuścił Nowy Jork 8 grudnia 1906 roku i wraz z nim idee zielonoświątkowe prze
dostały się do Norwegii. Po powrocie do Nor
wegii odważnie składał świadectwo o tym , czego Pan dozwolił mu przeżyć i wkrótce wielu in
nych chrześcijan w Oslo doznało przeżycia chrztu Duchem Świętym. A ponieważ miał tak
że biegłe pióro, zamieszczane na łamach w yda
wanego przez niego pisma „BYPOSTEN” w ia
domości o potężnym działaniu Ducha Świętego, bardzo prędko obiegły całą prawie Europę.
W 1907 roku odwiedził B arratta w Norwegii A lexander A. Boddy, proboszcz parafii angli
kańskiej pod wezwaniem „Wszystkich Świę
tych“ w (Sunderland i ząpm sił go do poprowa
dzenia zgromadzeń przebudzeniowych w Anglii.
W początkach w rześnia 1907 roku T. B. Bar
ra tt wylądował w Newcastle, jako gość angli
kańskiego duchownego. N astępnego dnia po przyjaździe do Sunderland przem aw iał w koś
ciele „Wszystkich Św iętych“, a po zakończeni!
nabożeństwa (według obrządku anglikańskiego, prowadził zebranie modlitewne w hallu koś
cielnym, w czasie którego w ielu uczestników przeżyło szczególne błogosławieństwo, a n ie
którzy dożyli biblijnego chrztu Duchem Świę
tym. „Słyszeliśmy ich — powiada proboszcz Boddy — mówiących obcymi językami i wiel
biących Boga“. W hallu kościelnym W Sunder
land stoi do dziś tablica upam iętniająca to wydarzenie. W ten sposób przebudzenie zielo
noświątkowe zostało zapoczątkowane na Wys
pach Brytyjskich.
B arratt jeszcze dw ukrotnie odwiedzał Sunder
land. W 1909 roku po powrocie z, podróży do Syrii, Palestyny i Indii oraz w r. 1935.
W czerwcu 1907 roku odwiedził stolicę Danii
— Kopenhagę. Jego usługa tam została bardzo pobłogosławiona. W czasie jednego ze zgroma
dzeń naw róciła się w ybitna aktorka duńska Anna Larsen, co stało się powodem poważnej opozycji w stosunku do niego i dalszej misji w Kopenhadze.
W roku 1911 w czasie pobytu w Finlandii odwiedził równocześnie Petersburg prowadząc tam kilka zgromadzeń przebudzeniowyah. W ro
ku 1930 zaś w raz ze swoją żoną odwiedził Fol-
(d okończenie na str. 17)
„Po odczytaniu pozdrowień i życzeń, przem awiali z za kazalnicy bracia-
delegaci...”
UROCZYSTE DNI EWANGELICZNYCH CHRZEŚCIJAN ARGENTYNY
W dniach 9—12 p aź d ziern ik a 1965 ro k u Z bór E w angelicznych C h rześ
c ijan w B uenos A ires przeżyw ał szczególne chw ile w zw iązku z p o d w ó jn ą uroczystością a m ianow icie:
o tw arcia now o zbudow anego D o
m u M odlitw y i Jubileuszow ego Z jazdu X X V -lecia Z w iązku E w a n gelicznych C hrześcijan A rgentyny.
P rz ed rozpoczęciem uroczystości, członkow ie Z boru z rad o ścią w itali delegatów i gości p rzy b y w ający c h z różnych stro n A rg e n ty n y i U ru g w aju. D opełnili naszą radość goście z d alekich S tan ó w Z jednoczonych i K an ad y — b r I. M. S ergej z C h i
cago, sio stra L. C zubaj z Los A n geles, ro dzina b r a ta P a w ła i Lidii D iatelów z T oronto. S p o tk an ie n a sze z w ym ienionym i gośćm i było bardzo uroczyste i napełn iło serca nasze błogością, czuliśm y się jak na górze Tabor. T ow arzyszyła nam też w ty c h d niach p ię k n a pogoda.
P iszący te słow a b ra ł udział w tych uroczystościach i dlatego poczuw a się do obow iązku opisania i podzie
lenia się z C z ytelnikam i „C hrzęści ■ ja n in a ” tym , cośm y przeżyli w tych dniach w naszym Zborze w Buenos A ires. Tym b ardziej czyni to c h ę t
nie, że w ielu czytelników „C hrześ
c ija n in a ” in te re su je się życiem i p rac ą ew angeliczną w ierzących S łow ian żyjących w A rgentynie.
Szczególnie zaś in te re su je to tych, k tórzy m ieszk ają daleko od nas, na innych k o n ty n e n tac h k u li ziem skiej.
T ak w ięc w śró d tych ra d o sn y c h sp o tk ań i p o w ita ń p rzybliżyła się godzina rozpoczęcia naszych u ro czystości.
W sobotę 9 p a ź d ziern ik a sa la no w ego D om u M odlitw y obficie u d e k o ro w a n a k w ia ta m i w y p ełn iła się uczestnikam i uroczystości. O godzi
nie 18-ej se k re ta rz Z w iązk u podał n a rozpoczęcie zgrom adzenia pieśń ogólną: „O P a n ie zostań z nam i...”.
P o śpiew ie b y ła m odlitw a. P o m o d litw ie se k re ta rz ogłosił, że J u b i
leuszow y Z jazd X X V -lecia Z w iązku E w angelicznych C h rześcijan A rg e n ty n y został o tw arty , po czym z a śpiew ał chór. N astęp n ie a u to r tego w sp o m n ie n ia odczytał listy z p o zd row ieniam i dla Z jazdu od w ielu b rac i, m. inn. od br. I. C zubaj a z Los A ngeles, J. H u b a z Toronto, A. K uca z W arszaw y i T. K o w a l
czuka z P a ra g w a ju . .
P o o d czytaniu pozdrow ień i życzeń, p rze m aw ia li z za kazaln icy b ra c ia - -delegaci, k tó rzy p o zostaw iali nam k ró tk ie słowo zbudow ania. Na k o niec przem ów ił jeszcze b r. I. M.
S ergej, po k tó ry m g orąca m o d litw a d ziękczynna zakończyła zgrom adze
nie.
W niedzielę lo p a ź d ziern ik a w ielk a ilość b rac i i sió str p rzy b y w a do n o w ego D om u M odlitw y. W szyscy sto ją p rze d za m k n ięty m i jeszcze drzw iam i, aby p u n k tu a ln ie o godz.
10 ra n o uczestniczyć w uroczystości oficjalnego o tw a rc ia Dom u. R ozpo
czął ją re f e r a t br. R. C hilczuka w y głoszony w ję zy k u h isz p ań sk im i m ów iący o h isto rii i celu te j b u d o w y. Po m odlitw ie, przełożony Z bo
ru br. W. Ja k u b ie c otw orzył drzw i D om u M odlitw y, p rze z k tó re, jako p ierw si w eszli — K o m ite t B udow y Dom u, Z arząd Z boru a n astęp n ie uczestnicy uroczystości, k tó rzy w y -
Bom M odlitw y w Buenos Aires.
M iejsce jubileuszow ego Zjazdu X X V -lecia Związku Ewangelicznych Chrześcijan Argentyny. Widok
z zewnątrz.
Przed rozpoczęciem Uroczystości jubileuszowych.
p ełn ili salę całkow icie, ta k że w ielu m usiało stać.
N abożeństw o rozpoczęło się śp ie
w em p ieśni: „B racia ogłaszajcie, r a dość dał nam Bóg...” , po k tó rej przełożony Z boru przeczy tał Słowo Boże z I K ról. 8, 12—15, po czym zaprosił w szystkich do m odlitw y.
N astępnie w ielu b rac i p rzem aw iało k rótko i budująco. P rzem ó w ien ia te były zarów no pouczające, ja k i p o budzające. K ażde słowo zapadało do serc słuchaczy ta k , że w ydaw ało się, iż m ogą słuchać bez końca, k a r m iąc się Chlebem żyw ota w te j d u chowej atm osferze. W czasie zgro
m adzenia chór śpiew ał k ilk a p ię k nych pieśni.
N a tym zgrom adzeniu, piszący te słow a w ygłosił r e f e r a t o sło w ia ń skim ru c h u E w angelicznych C h rześ
cijan w A rg en ty n ie. N a zakończe
n ie p rzem ów ił b r. I. M. S ergej, p rzy czym za te m a t przem ó w ien ia w ziął słowo zapisane z K aznodziei Salom onow ego 10,15 p o d k reśla ją c, iż n a drodze do nieb iań sk iej o j
czyzny m usim y być bardzo ro zw aż
nym i i bacznym i chrześcijanam i.
N abożeństw o zakończono dziękczyn
n ą m odlitw ą.
W p o niedziałek nabożeństw o m iało te n sam c h a ra k te r, zaś w to re k 12 p aź d ziern ik a był cz w arty m i o s ta t
nim dniem błogosław ionej u roczys
tości. (tłum . W. Szt.)
P io tr Smolar To nabo żeń stw o m łodzieżow e, na k tó ry m d an o m iejsce i lite ra tu rz e ch rześcijań sk iej m iało c h a ra k te r pożegnalny, n a k tó ry m znow u p o pły n ę ły ożywcze stru m ie n ie Bożego błogosław ieństw a.
I ta k m inęły dnie p o dw ójnej u ro czystości, głęboko zapadły one w se rc a uczestn ik ó w i pozostaną n a długi czas w pam ięci.
Z a w szystko niech będzie Je m u — Jezusow i C h ry stu so w i cześć i chw ała. B ra t w C h ry stu sie ■—
k l q - t w a d r ż y j z A
c i e n
C ł e r - p i e - m a
7 4 6 ,1 .14
769,1.1-2 6 9 6 ,t. 5 712,1.12
P o -w ie - fjrru j pj>j-
Errata d o „ Ś p i e w n i k a P i e lg r z y m a " ( c z . II)
6 9 0. 1 . 10 - 11 781,1.14
746,1.10-12
7 7 2 , 1 . 8
W o l n y p r z e k ł a d : A . B a j k o — '
p i e ś n i : 7 0 7 , 7 1 4 , 7 2 8 , 7 5 1 , 7 3 8 , 7 4 ? , 7 4 7 , 7 7 4 , 7 6 9 , 7 8 5 , 7 8 7 , 7 9 2 , 7 9 9 , 8 0 6 , 8 1 7 , 8 3 0 , 8 5 7 , 8 4 1 , 8 5 0 .
W o l n y p r z e k ł a d : B . S t a w i ń s k i —
p i e ś n i : 6 9 0 , 6 9 3 , 7 0 6 , 7 2 9 , 7 5 1 , 7 5 2 , 7 6 5 , 7 6 6 , 7 8 1 , 7 9 0 , 8 5 5 , V , VI.
W o l n y p r z e k ł a d : H.łV. B a b i i - p i e ś ń 733 W o l n y p r z e k ł a d : S - K a p l i c z - p i e ś ń 7 56 W o l n y p r z e k ł a d : J . B a n a c h o w s k i - p i e ś ń 7 6 ? 7 2 8 ,1 .1 5
komp. I . Murray
7 7 0 - z a m i a i t „z ro sy jsk ie g o ' p o w in n o b y ć : K.G. In k i*
8 5 6 - p o w i n n o b y ć p o d t e k s t e m : B .S ta w iń s k i 1955r.
V I, str. 2 1 8 , t a k t 2 - ) , z w r o t k a 2 : UJ se rc u u c ic h ł z g ie łk
>w i a t a i g w a r 7 4 4 , t . 5-6
8 2 2 , t .6 824,W
t a m C hr y -
f i
d ż d ż u
8 3 8 , t . 4 , t.8