• Nie Znaleziono Wyników

Zwyczaje okresu bożonarodzeniowego - Kazimierz Brzyski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Zwyczaje okresu bożonarodzeniowego - Kazimierz Brzyski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

KAZIMIERZ BRZYSKI

ur. 1931; Lubartów

Miejsce i czas wydarzeń Kolonia Ostrówek, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe Kolonia Ostrówek, dwudziestolecie międzywojenne, Boże

Narodzenie, zwyczaje bożonarodzeniowe, potrawy wigilijne, Wigilia, prezenty, ozdoby choinkowe, kolędy

Zwyczaje okresu bożonarodzeniowego

W Wigilię w naszym rejonie palono tak zwane sobótki – wynosili gospodarze na pole snopek słomy i podpalali. Wiązało się też drzewa owocowe, żeby rodziły, takie zabobonne tradycje, ale to była dla dzieci uciecha. Taki snopek paliło się po skończonej Wigilii. Jak przychodził dzień świętego Szczepana, to brało się opłatek – był taki dla zwierząt o innym kolorze: niebieski czy czerwony – i dawało się z chlebem koniowi i krowie. Rano gospodarz szedł do obory, czy do stajni z opłatkiem.

W Wigilię w dzień się nie jadło nic. Wieczorem ruch się robił w domu – jak było pochmurno, to nie było gwiazdki widać, jak było pogodnie, to gwiazdkę było widać – tak zawsze około piątej godziny rodzina się zjeżdżała. Jak dzieci już powychodziły za mąż, czy tez ożeniły się, to wszyscy zjeżdżali się do rodzinnego domu. Zawsze u rodziców to się odbywało. To było jak przyjęcie, jedzenia było dość dużo, dobrze przygotowane, były i kluski z makiem, i racuszki były, do tego ryba, śledź, barszcz czerwony, kapusta z grochem i z grzybami, kompot z suszu – obowiązkowo z gruszek, jabłek, ze śliwek. Czekało się na tę Wigilię, bo to w młodości dawało dużo radości.

W wieczór wigilijny przynosiło się do domu snopek słomy, w kuchni rozrzucało i myśmy się nim bawili. Później pasterka, do kościoła niedaleko było, tylko kilometr. W Boże Narodzenie najbliższa rodzina się odwiedzała. Nie pito tyle alkoholu, o wiele mniej, poczęstunek skromny był: stała butelka z wódką, kieliszki ponalewane i wszyscy tylko po pół kieliszka. Jak piło czterech mężczyzn, to wypili pół litra, no i jeszcze kobiety troszeczkę pomogły – nie było pijaństwa, to był tylko taki poczęstunek.

Prezenty to najczęściej były ręcznie robione, niektóre osoby umiały na drutach [robić], dużo się wtedy szydełkiem i na drutach robiło – serwetki ręczne, takie prezenty były, tak dla tradycji i dla uciechy. Choinkę ubierało się w bombki szklane, lampki ze zwykłego wosku były odlewane, zapach ich był bardzo ładny. Łańcuchy robiono ze

(2)

słomki. Takie kawałeczki, takie układanki, to gwiazdki, to koniki wyrabiane były ze słomy. Mnóstwo było takich, bibuła wtedy szła do wystrojenia. Anioł był duży ubrany w suknię z bibuły. Na wierzchu nie było czubów szklanych, tylko anioł był i lampki tak umieszczało się, żeby się nic nie zapaliło. Choina się bardzo łatwo zapala, tak samo bibuła czy słoma. Bombek było piętnaście, dwadzieścia, a jak się świeczki zapaliło, to trzeba było choinki pilnować, nie wolno było odchodzić, żeby pożaru nie spowodować. Wszyscy śpiewali, więcej niż teraz, ponieważ teraz to zajmuje więcej czasu telewizja, programy są puszczane w okresie świątecznym. A na wsi normalnie śpiewano, dziewczęta, chłopcy spotykali się, to też śpiewali kolędy. Takie życie było, mnie się wydaje, że ciekawsze.

Byli też kolędnicy, to przeważnie szła grupa już dobrana – przygotowana, przećwiczona, znali teksty, mieli stroje. Były takie broszureczki, jak zrobić stroje, gdzie było wszystko pokazane i opisane. Taki zespół liczył dziesięć, dwanaście osób.

Był i diabeł, i anioł, i królowie, i Matka Boska z dzieciątkiem, różności. Zespołów nie było dużo. Był zespół tradycyjny w sąsiedniej wiosce, parę wiosek obchodzili i śpiewali – popołudniu, szczególnie w niedzielę. Jakieś datki się tam dawało im, bo przygotowanie się na kolędę ich kosztowało, musieli wiele rzeczy kupić do ubioru swojego, bo to trzeba było się przebrać, jak należy, w sukmany, korony, brody, torby.

Parę groszy dostali i dostawali pokarmy, jak gdzieś trafili na przyjęcie.

Trzej Królowie chodzili w okresie tego święta, razem z innymi kolędnikami. To było połączone. Kiedyś okres Bożego Narodzenia obejmował długi czas, aż do postu. A teraz w liturgii jest już zmienione, że gdzieś z dwa tygodnie tylko jest świąt. No ale tradycyjnie śpiewamy kolędy do [Matki Bożej] Gromnicznej.

Data i miejsce nagrania 29-11-2010, Lublin

Rozmawiał/a Emilia Kalwińska

Redakcja Emilia Kalwińska

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

I ja wpadłam do tej dziury i o mało nie utonęłam w tym gównie, przepraszam za wyrażenie, ale ja złapałam się w odpowiednim czasie jeszcze i chwyciłam to, że połowa mego

Miejsce i czas wydarzeń Warszawa, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W..

Jako już dziesięcioletni [chłopiec] zacząłem chodzić do szkoły, do drugiej klasy, do trzeciej klasy, ale trzeba było znowuż pomóc rodzicom, i gdy wiosna przyszła, paść

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

Słowa kluczowe projekt Pożar Lublina - 298 rocznica ocalenia miasta z wielkiego pożaru, Wojciechów, PRL, praca strażaka, pożarnictwo, Ochotnicza Straż Pożarna w Wojciechowie,

Z tym, że w dalszym ciągu on jeszcze oczywiście daleki był od picia piwa, czy tam [palenia] papierosów, nie, był bardzo grzeczny, ale było widać, że jest dumny, że jest w

Później jak ta wilgoć się pojawiła, wiem że wybudowali taki murek wokół tego baraku, metr dwadzieścia i żeby się wilgoci pozbyć, to ładowali między tymi cegłami

Nieopisana historia - Rzeczpospolita Pszczelarska", choroby pszczół, warroza, leczenie warrozy, motylica.. Kiedyś, to żadnych chorób