• Nie Znaleziono Wyników

Rocznik Mariański. R. 8, nr 9 (1932)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rocznik Mariański. R. 8, nr 9 (1932)"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

R O C Z N I K M A R J A Ń S K I

Rok VIII. Wrzesień 1932. Nr. 9.

O R G A N K R U C JA TY C U D O W N E G O MEDALIKA W PO LSC E.

S T O W A R Z Y S Z E Ń DZIECI MARJI I C U D O W N E G O MEDALIKA Wydawnictwo X X. Misjonarzy, Kraków — Stradom 4.

P. K. O. 4 0 4 .4 5 0

(2)

i KALENDARZ

C U D O W N E G O M E D A L I K A i

ŚW. W IN C EN TE G O A PAU LO fe Kalendarz jeden i drugi przynoszą wiele arty-

^ kułów treści marjologicznej oraz związanych ze D f ~ \ l s r 1 Ci O O I v sprawami Cudownego Medalika i wypadki w Lo- f \ CJ l \ I y j j ^ f urdes. Nadto szeroko poruszają sprawy Miło-

| sierdzia Chrześcijańskiego, wreszcie sprawy mi­

syjne Zgromadzenia XX. Misjonarzy i Sióstr I

| C E N A 120 ZŁ. Miłosierdzia w obfitości pomieszczają. Szczegól- ł --- niejszej wagi są sprawy naszej Polskiej Misji f w Chinach i w Ameryce południowej — ---

A D R E S :

[ K RU C JATA c u d o w n. m e d a l i k a, K R A K Ó W - S T R A D O M 4

WSZELKĄ KORESPONDENCJĘ PROSIMY ADRESOWAĆ:

R E D A K C J A „ R O C Z N I K A M A R J A Ń S K I I 3 G O "

KRAKÓW, STRADOM L. 4.

P r e n u m e r a ta r o c z n a w k raju 3 zł. — za granicą 8*50 zł.

N u m er p o je d y n c z y g r . 25.

Pieniądze na/taniej i n a jłatw iej p r z e s ła ć czekiem P. K. 0 . 404.450.

n l l li H I H t ll l H I H I H I " " l 'H l i m i " l " " i H i l i i ...i n i n i l l u l l H I U I H H H I I I U H I H H I I H r i l l l l l l l H H I H H H I H I I H I H I I H H I l T n i i i

W R edakcji znajdują się do nabycia:

{

opraw ny w p łótno, brzeg czerwony . 4‘—jJ.

• > , z ło ty . . . 4'20 , . w s k ó r k ę ...6-50 ,

D y p lo m przyjęcia do S to w a rz y sz e n ia ... 0'80 , z nowego s r e b r a ...120 ,

z a l u m l n j n m ... 0‘30 . M ed ale do przyjęć

■ ■ £ H 0 a i 0 a i 0 a i 0 B B 0 Q B a 0 H i 0 H i 0 a i 0 a B 0 a i

Wodę z cudownego Źródła w Lourdes wysyłam y wraz z nowenną do Niepokalanie Poczętej na każde żądanie. Ofiary dobrowolne przeznaczam y na cele

kościelne .

P rosim y o ła sk a w e n a d sy ła n ie za leg a ją cej prenum eraty.

Przedruk zastrzelo n y

(3)

S T O W . C U D O W N E G O M EDALIKA I D ZIEC I MARJI W P O L S C E R O K V III. R ed ak to r X. P iu s Paw ellek, M isjonarz W rzesień 1932.

Zejdź, Pani nieba!...

I zeszła... N astały dni szczęścia na ziem i, gdy na słow a Stw órcy okryła się cudną zielenią i zrodziła kw iaty i zioła...

A piękne były te kw iaty i w spaniałe korony drzew w raju ziemskim; w około rozlew ały się wdzięczne w onie, a cudny śpiew ptaszęcy napełniał powietrze. Wśród w szystkich stw o­

rzeń panowała niczem niezamącona harmonja i spokój błogi, a m iłość dla Stwórcy tych cudów, płonęła w sercu szczęśli­

w ego króla-człow ieka, który, postaw iony przez Boga, pano­

wał nad w szystk ą ziemią... Minęły te czasy a król-człow iek zgrzeszył i za karę u sły sza ł te słow a... „ziemia ciernie i osty rodzić ci będzie, aż się wrócisz do ziemi... boś z prochu po­

w stał i w proch się obrócisz*... Gorycz zalała duszę czło- w ieka-wygnańca i słuchał, czy koniec tego przekleństwa, które kamieniem rozpaczy tłoczyło mu duszę... Aż oto znowu zabrzmiał głos Stwórcy do węża... Położę nieprzyjaźń między tobą a niew iastą... ona zetrze głow ę twoją... W yszedł w y ­ gnaniec w pustynne głazy i skały, gdzie czekała go pokuta życia całego, gdzie ciernie i głogi były owocem jego ciężkiej pracy. I zdawało się, że już nigdy nie ujrzy cudnych kw ia­

tów i nie skosztuje słodkich ow oców rajskich, a zagniewana

twarz B oga-sędziego przerażeniem i trwogą napełniała mu

duszę... Aż oto Niewiasta zapowiedziana, zajęła całą myśl

i serce jego... Ona przyjdzie... zetrze głow ę węża... a wtedy

znów Stwórca spojrzy łaskaw ie na stw orzenie jak ojciec na

(4)

dziecko. I nagle raj otw orzył się przed duszą człow ieka-w y- gnańca, a zamiast cierni zieleń i kw iaty zakw itły w około i w ybujały w sercu pękami nadziei, a na usta w yb iegła go­

rąca prośba. „Zejdź, Pani nieba, na ziem skie padoły... A choć słodkie Jej Imię rozbrzmiało po czterech tysiącach lat, to jednak wspom nienie owej niew iasty, było gwiazdą przewod­

nią wygnańcom Ewy i pustynię św iata w kw iecistą błoń zmieniło. Lecz w krótce zapomniał człow iek obietnicy bożej, a m iejsce cudnego kwiatu słodkiej ufności w jego duszy za­

jęła czarna p izep aść grzechu i rozpaczy, ziem ia zaś w ygła­

dzona potopem wód i wypalona ogniem siarczanym , stała się pustynią cierniem i ostem zarosłą. Aż oto prorok Pański pomny na obietnicę, błaga Pana Zastępów, by zesła ł deszcz dla ziemi i droższy jeszcze deszcz zm iłow ania bożego, dla spalonych żarem grzechu dusz; i płynie w niebo prośba...

Zejdź, Pani nieba... I zeszła — poznał Ją prorok w obłoku cudownym... i z rosą nadziei spłynęła w dusze ludu wybra­

nego... A chociaż ludzkość znowu ugrzęzła w niepraw ości, choć królestw o serc i dusz objął wąż stary, choć obietnicę uczynioną w raju zdało się ludzkość zapomniała w niepra- w ościach szukając zadowolenia, to jednak dusze wybrane z tęsknotą w ołały ^Spuśćcie rosę nieb iosa.... Zejdź, Pani nieba...

I zeszła koić smutki i tęskn otę i rozw eselać serca tych, którzy trwali w spraw iedliw ości przed Panem; zeszła rozja­

śnić ciem ności i w ydobyć tych, którzy zatonęli w bagnach grzechu. Zeszła, napełniając radością i szczęściem dusze jej wybranych rodziców Joachima i Anny, a nad kolebką Jej zanucili hymn radosny aniołow ie. I jako zorza zajaśniała wśród ciemnej nocy grzechu, zwiastując w schód słońca spra­

w iedliw ości... Zeszła Przeczysta Niepokalana krusząc swą stopą głow ę w ęża p iekielnego i obietnica została spełniona...

A Stwórca spojrzał łask aw ie na swe stw orzenie, jak ojciec na dziecię um iłowane i sam stał się człow iekiem , by przez śmierć swoją zapewnić żyw ot światu. Odtąd now e i radosne życie rozkwitło na ziem i; cudne kw iaty i ow oce rajskie, piękne i czyste dusze ukazyw ały się wśród cierni grzechu, a kiedy ciernie ich oplatało i tęsknota za ojczyzną rajską boleśnie raniła, to oczy i serce zwracały tam... ku górze św.

a usta szeptały tkliwie". Zejdź, Pani nieba, na nasze padoły,

Ty gwiazdo nasza, Ty słoń ce pociechy.-.I zeszła znów... cała

(5)

piękna i bez zmazy i uśm iechnęła się słodko przyciskając do serca m iłośnie całą ziem ię i każdą duszę umiłowaną..:

i zapragnęła m ieć grono sw ych wybranych Dzieci jakoby białe lilje wśród grzechu cierni. A jako dowód sw ojego p o ­ bytu, zostaw iła nam sw ą postać prom ienną i sło d k ie sw e Imię w Cudownym Medalu. I dzisiaj ciernie i gło g i w yd aje ziem ia jako ow oce ciężkiej pracy, a przepastne pustynie, głazy i ciernie niepraw ości w zrosły w duszach ludzkich.

1 dzisiaj zrywa się często z pośród teg o tłumu jak on g iś — człow iek-w ygnan iec i tęskni do raju, do kw iatów cnót i sło d ­ kich ow oców dobra i piękna. Szczęśliw y gdy zwróci sw ą tę­

skną skargę do Marji w ołając: Zejdź, Pani nieba!.. S zczę­

śliw a stokroć grom adka, która zalicza się do grona Jej w y ­ branych Dzieci, nosząc na swej piersi ów Medal Cudowny, dar Marji. S zczęśliw a — gdy wzyw a tej jasnej G wiazdy, bo ona zaśw ieci wśród ciem ności pokus i zw ątpień życia; tej M onarchini — bo ona stanie z aniołów pułkam i na straży twej niew inności, by ją św iat nie splam ił.

A w ięc w szy stk ie dusze m łodociane, w szy stk ie, które pragniecie szczęścia, garnijcie się do Marji z okrzykiem : Pod sztandarem twym stajem y... Przyjmij nas! B łogosław nam!...

A kiedy św iat zdradliw y chce Wam w ydrzeć to szczęście z duszy d ziecięctw o i um iłow anie Marji, gdy zaczynacie sty ­ gnąć w m iłości tych najdroższych ideałów , chrońcie się w Jej objęcia wołając: Zejdź, Pani nieba!... i ratuj; nie opuszczaj

nas* Szarotka.

--- • y. <XS X5= - = V .---

CZĘSTOCHO W A.

Nad w szystkie grody szczęśliw szy, o Mar jo, Najżywsze hołdy przynosi wdzięczności,

Wszystkie uczucia w jego sercu biją Płomieniem czyste /, gorącej miłości.

On gród przez Ciebie wybrany przed wieki Cudami twojej dobroci wsławiony,

Doznając Twojej przemożnej opieki

Składa Ci hołdy, oddaje pokłony.

(6)

Tyś sobie miejsce pobytu obrała, Tron założyłaś miłosierdzia swego A choć Cię przemoc stamtąd usuwała, Tyś pozostała wśród ludu swojego.

Twarz Twą piękniejszą nad niebios piękności Znieważył siłą wróg podły, brutalny ,

Zostały cięcia, dowód tej podłości,

Wywieźć Cię od nas jednak nie b ył zdolny.

Zostałaś z nami, Panienko przeczysta, Na Jasnej Górze; Skarbie nasz jedyn y I w chwilach czarnych, Gwiazdo promienista Świeciłaś, wiodąc nas w górne wyżyny.

Gromy, pożogi i potopu wody

Naród nasz przetrw ał wsparty Twem ramieniem, Ogień ni kule nie robiły szkody

Gdyś osłaniała opieki Twej cieniem.

A ileż cudów p rzez owe stulecia Tutaj u tronu miłosierdzia Twego,

W duszach grzeszników, twoich biednych dzieci, Zdziałałaś, Matko , wśród ludu polskiego.

Teraz Ci za to, o wszechwładna Pani, Miłość serc polskich składa Częstochowa ,

O! rządź Ty niemi i panuj nad nami, M yśm y twój naród, a Tyś nam Królową.

Na Jubileusz rok święty , radosny

Polska do stóp Twych wiedzie dziatki swoje, W szystkie się serca w hymn święty, miłosny Zlewają, Matko , p rzyjm Królestwo Twoje.

P rzyjm ij te rzesze w ciszy rozmodlone Jakoby kłosy na łanie szemrzące

U stóp Twych, Matko, kornie pochylone, I te procesje przed Tobą klęczące.

Prowadź Twe dzieci przez burzliwe morze Prowadź Rząd, wojsko, prowadź Naród cały, Gdyś nam wolności wyjednała zorze,

Prowadź do szczytu potęgi i chwały. L. O.

(7)

Marja Matka nasza

K ażdego ro k u zw łaszcza w porę pielgrzym ek patrzy L o u rd es na n ieu stan n e defilady chorych. Z e wszystkich stro n św iata zbiegają się oni tu p o ratu n e k dla ciała i dla duszy. Jest to w izja nędzy ludzkiej. Z ło ­ żyły się na n ią w szelkiego ro d za ju cierpienia. C zego tu d o strzec nie m o ż n a ? C h o rz y spieszą po zdrow ie,

ślepi i n iew idom i k osturem prze- oryw ując ziem ię, rytm icznem stuka­

niem nastrajają serca sw oje d o w ię­

kszej jeszcze ufności w przyczynę M arji N iepokalanej. I tacy, którzy od lat w ielu byli w spom agani litościwą ręką braci sw oich, tu z łoża b o ­ leści czekają n a szczęśliw ą chw ilę w y­

zw olenia z cierpień. W szystkie stany i w arstw y społeczne m ają tu sw oich przedstaw icieli, klientów M arji.

P ro sto ta i p o k o ra ow iana ufnością g ó ru je w raz z w iarą nad wszystkiem . W szystkim M arja N iepokalana m a się stać praw dziw ą m atką, pocieszycielką, k tó ra o trze w szelką łzę i serca na­

poi ufnością.

C o to za wielka fala o n iep rze­

partej nadziei, któ ra ze wszystkich stro n św iata schodzi się na ścieżkach lo u rd eń sk ich i spieszy ku grocie, d o Matki Swojej. I cóż się d zieje ? O to nad czołem rozp alo n em d łu g o ­ trw ałą gorączką, M arja N iepokalana w] sp o só b niew idzialny po d n o si

sw oje dłonie, pełne łask i szepcąc: Bądź u zd ro w io n , przyczyną S w oją b łag a B oskiego S w ego S yna o zdrow ie, a ch o ry po d n o si się i chw ali M atkę Swoją. T o znow u jakiś nieznany, zreum atyzow any czuje się w y­

leczony, w zm ocniony, i w now em życiu ju ż chrześcijańskiej m iłości p rag n ie d o p ełn ić sw oich d n i w swojej p ielgrzym ce doczesnej. O p ie k ą Sw oją i słow em : przejrzyj, otw iera M arja N iepokalana źrenice niew id o ­ m em u, któ reg o w zrok teraz zatopiony w statuę M arji, ju ż od niej o d e r­

w ać się nie m oże. W szelki rodzaj nędzy i biedy ludzkiej u M arji zn aj­

(8)

d u je praw dziw e w spółczucie. O n a jest m atką i królow ą każdego serca z o so b n a ale i całego św iata; pociechy p rag n ie przychylić każdem u, którego strapienie przygniata i sm utek albo rozpacz szarpie. O n a jest m atką dla dzieci, słodycz w lew a w serca naszych m atek doczesnych, starszym w yprasza obfitość d aró w n ad p rz y ro d z o n y ch , słow em każdy w iek i stan znajduje u M arji sw oją cząstkę, dla każdego M arja N iepo­

kalana łaski w yprasza — jest p o średniczką w szystkich łask! N aw et i ten b iedak nieznany w szarym tłum ie tego m orza płynącego lu d u przed oczam i M arji nie ujdzie, lecz przeciw nie znajdzie zrozum ienie, w spółczucie, litość. Jeszcze więcej spraw ia M arja! Ślepym , którzy na niezm ienne praw ­ dy w iary więcej patrzeć nie chcą, O n a daje jako praw dziw a przew o d n i­

czka bezpieczny przejazd do p ortu zbaw ienia. G łu ch y m , co często uszy sw oje zatykali na przyjęcie praw dy, O n a daje siłę d o przezw yciężenia i u k o rzen ia się. N iem ym , którzy ju ż o nic nie prosili, a naw et nędzy swojej nik o m u w yznać nie chcieli, O n a oczyszcza usta i wlew a otuchę, a zarazem prow adzi d o tego Serca M iłości i M iłosierdzia, które w szystko przebacza i podnosi.

O n a schyla się z litością i m iłością nad każdą n ędzą doczesną fizyczną i m oralną, w idzi słabości i biedy nasze, konanie i śm ierć braci naszych, w idzi wszystkich, co p racują, cierpią i płaczą na tym padole doczesnym . C o więcej i kryzys dzisiejszy w id z i! W idzi, że nie m ożem y tak działać i pracow ać jak przedtem . W idzi łzy nasze i strapienie, kiedy ch o ry m naszym nie m ożem y dać lekarstw skutecznych na odchylenie ch o ro b y doczesnej, b o nędza nasza nam na to nie pozw ala. W idzi i K rzyż przygniatający nas i słyszy to wielkie m ilczenie, z którem dzieło krzyża św. w zbogacam y. Tych także widzi, których b y t zachw iał się albo których ludzie opuścili. W id zi dzieci płaczące za m atką, rodziców szu ­ kających p o dpory, starców bez opieki, dusze zziębnięte tchnieniem św ia­

tow ych przym rozków , widzi nas wszystkich, ta m atka boleści i m odli się u Boskiego Syna, potęgi Swojej nam przychyla, b o jest Matką w szystkich.

W ięc i m y M arji N iepokalanej, M atce naszej, pow ierzm y nasze strapienia, nasze boleści. Z ufnością i w iarą w zyw ajm y Jej przem ożnej przyczyny i w ołajm y w yznaw ając Jej N iepokalane P oczęcie i zarazem Jej m oc » 0 M arjo bez g rzechu poczęta m ódl się za nam i, którzy się d o C iebie uciekam y*. — 3 0 0 dni odpustu.

Wodę z Cudownego Źródła w Lourdes wraz z nowenną do Najświętszej Panny, można otrzymać za drobną ofiarą w Redakcji Rocznika Marjańskiego, Kraków - Stradom 4.

P. K. O. 404.450.

(9)

Katechizm C u d o w n e g o Medalika

Czem jest Cudowny M edalik?

C u d o w n y M edalik jest darem M arji N iepokalanej, M a rji-M a tk i B oga i ludzi, M arji-Pocieszycielki w szystkich strapionych, M arji-P ośre- dniczki wszystkich łask. M arja N iepokalana objaw iając się w r. 1830 W ielebnej Siostrze K atarzynie L aboure, uprzyw ilejow anej córce d u c h o ­ w nej św. W incentego a P aulo, poleciła jej postarać się o w ybicie m e­

d alika w edług w zoru w skazanego podczas o bjaw ienia i zapew niła, że wszyscy, którzy C u d o w n y M edalik nosić będ ą zw łaszcza zaw ieszony na szyji, d ostąpią wiele łask i d o zn a ją szczególniejszej O pieki M arji za życia i przy śm ierci. A postołam i i stróżam i tego d epozytu Królowej nieba i ziem i, stali się XX. M isjonarze i S iostry M iłosierdzia.

D o czego służy Cudowny M edalik?

C u d o w n y M edalik, który nam za pośrednictw em W ielebnej Kata­

rzyny L ab o u re M arja N iepokalana sam a z nieba podała, służy d o oży­

w ienia w iary św. w śró d lu d ó w i w sercach chrześcijańskich. P ró c z ce­

lów jak d o gm atycznego i m o raln eg o jest C u d o w n y M edalik ponadto zadatkiem otrzym yw anych z rąk M arji N iepokalanej rozlicznych łask doczesnych a przedew szystkiem n ad p rzy ro d zo n y ch , które p row adzą dusze d o Boga. M edalik, nazw any je d n o g ło śn e m echem wszystkich ludów i dzieci Kościoła św. d o w ó d w dzięczności za łaski otrzym ane za przy­

czyną M arji, C udo w n y m , jest żyw ym pom nikiem w iary wszystkich w P o śred n ictw o M arji, która jako K rólow a nieba i ziem i i każdej ro ­ d ziny oraz każdej du szy z o so b n a pełni szafarstw o łask u b o k u Swego B oskiego Syna.

Co mamy czynić od n ośn ie do C udow nego M edalika?

P ostarajm y się o C u d o w n y M edalik, ale pośw ięcony i w zbogacony odpu stam i. W ładzę pośw ięcania i n akładania C u d o w n e g o M edalika d e ­ leguje w P olsce X. W izytator XX. M isjonarzy w K rakow ie S tradom 4.

N ośm y go w iernie na szyji. R ano i w ieczór oraz kiedy p rzeró żn e na- w ałności nas przyciskać będą, przyciskajm y g o d o naszych ust a całując serdecznie w izerunek Matki N ajświętszej N iepokalanej, w ołajm y » 0 M arjo bez g rzechu poczęta: m ódl się za nam i, którzy się d o C iebie uciekam y*.

N astępnie jeżeli nap raw d ę m iłujem y M arję, unikajm y nietylko grzechu, ale i ćienia grzechu. D ajm y także b liźnim naszym lepiej poznać M arję i uczm y ich m iłow ać K rólow ę naszą, aby była naszą o p iekunką na ziemi a kiedyś stała się po śm ierci naszej naszą praw dziw ą radością w niebie.

(10)

Modlitwa

w celu uproszenia B eatyfikacji W ielebnej Siostry Katarzyny Laboure.

P an ie Jezu C h ry ste! K tóryś d la spełnienia wielkich dzieł w ybrać raczył co jest słabe w oczach świata, aby się nikt nie chełpił przed T o b ą : i któryś dla lepszego i pow szechniejszego poznania N iepokalanego P o ­ częcia Tw ojej Matki Najświętszej ubogiej Siostrze M iłosierdzia C udow ny M edalik objaw ić raczył, daj łaskawie, abyśm y ożyw ieni duchem takiej pokory tajem nicę tę i słow em i czynem uw ielbiać m ogli.

O Jezu, cichy i p o k ornego serca, któryś obiecał wywyższyć, kto się uniża, spraw łaskawie, aby p o korna Siostra M iłosierdzia ogło szo n ą została przez usta N am iestnika Tw ego na ziem i B łogosław ioną i o b d a­

rzo n ą czcią B łogosław ionych. Który żyjesz i królujesz z O jcem i D u ­ chem św. B óg na wieki wieków. Amen.

O M arjo bez grzech u poczęta: m ódl się za nam i, którzy się d o C iebie uciekam y. (3 0 0 dni odpustu).

W TO BI EM PAN IE ...

W Tobiem Panie nadzieję położył Niech nie będę zawstydzon na wieki, Tyś świat cały wywołał z nicości, Tyś jest źródłem piękna i radości, Tyś mnie Panie, na tym świeciestworzył Nie odmawiaj mi swojej opieki.

Otom trzcina od wichrów smagana, Otom nędza i marność marności, Lecz Ty trzciny nie zdepcesz złamanej, Nie odtrącasz duszy zatroskanej, Która w modłach wzywa swego Pana, Miłosiernyś i pełen litości.

Ty znasz serca mojego skrytości, Nic się przed Twemokiem nie uchroni,

Widzisz moje winy, widzisz zdrady;

Od ostatniej, od wiecznej zagłady, Żal serdeczny, a pełen miłości, Jedno mnie ten żal serdeczny broni.

Gdym przed Tobą ducha upokorzył Jużem ufny jest Twojej opieki,

Tyś mi szczęściem i pokojem, Panie.

Okazałeś Twoje zmiłowanie,

W Tobiem Panie nadzieję położył, Niech nie będę zawstydzon na wieki.

Z. S.

Władzę poświęcania i nakładania Cudownego Medalika deleguje w Polsce X. Wizytator XX. Misjonarzy , Kraków- Stradom 4. Organem poświęconym sprawom Cudownego Me­

dalika jest czasopismo miesięczne „Rocznik Marjański •— Cu­

downy Medalik“ wraz z dodatkiem Misje XX. Misjonarzy

i Sióstr Miłosierdzia. Wychodzi Kraków-Stradom 4.

(11)

Było to w lutym ro k u bieżącego, 1932-go. W czasie o b ia d u je­

d n a z S ióstr w ręczyła mi kartkę z ad resem m ów iąc: »N iech Siostra tam zajrzy, p o d o b n o jakiś ch o ry nie chce się spow iadać, a p o d o b n o jest tam i dziecko sześcioletnie jeszcze nie chrzczone*. W p ó ł godziny potem , gdyż to było b ard z o b lisk o od naszego zakładu, chodziłam po suteren ie szukając p o d an eg o mi nazw iska. C hociaż pod ziem ią, izdebka czyściutka z ob razam i rozm aitych Świętych i lam pka paląca się przed M atką Boską C zęstochow ską, to d o d ało mi w iele otuchy i pom yślałam r

» n ie tak pew nie źle jak ludzie m ó w ili«. W izdebce, prócz ciężko ch o ­ rego, n ik o g o nie zastałam .

»T em lepiej, pom yślałam , będzie m oże szczerszy«.

U częstow aw szy c h o re g o pom arańczą zaczynam y gaw ędzić. C h o ­ ciaż z wielką tru d n o śc ią m ogę d o słyszeć co m ów i, lecz się dow iedzia­

łam , że jest su b lo k ato rem u obcych ludzi, że od siedm iu lat mieszka tu razem ze sw ym 6-letnim synkiem i że jest ciężko chory na gruźlicę.

— »M oże P an Bóg odm ien i* , m ów ię.

— » 0 nie, nic się od nieg o nie spodziew am , co mi dał, to i zabiera, siły, zdrow ie, dostatek sw ego czasu, nie m am pretensji, to też z nam i kw ita«.

T o pow iedziaw szy, zam knął oczy.

P o chw ili m odlitw y w duszy p ro p o n u ję m u napić się trochę w inka. Ku m em u zdziw ieniu otw iera oczy jakby weselsze m ów iąc:

— »At, d o b ra Siostra, proszę dać, tylko d u żo « . (Był alkoholikiem ) P o d aję tro ch ę z w odą, aby nie zaszkodziło, a po chw ili p ro p o ­ nuję, aby nałożył M edalik C u d o w n y o bjaśniając co on znaczy.

— » P ro szę położyć na krześle*, m ów i.

P ro sz ę go na w szystko, ab y jednakże pozw olił przypiąć na agrafce d o koszuli, poniew aż m ilczał, w ięc w zięłam za zgodę, lecz zaledw ie to uczyniłam , nic nie m ów iąc zerwał, plu n ął i rzucił w kąt za łóżko- D łu g o się nam ęczyłam zanim go w ydobyłam , z b ólem serca p atrząc

(12)

n a tę zniew agę, lecz nie zrażałam się. W idząc m oje usiłow ania do wy­

do b y cia M edalika rzekł:

— »P oco się to tru d zić tyle d la kaw ałka blaszki*.

P otem w m ilczeniu przyglądał się jak oczyszczałam z b ru d u , a ucałow aw szy C u d o w n y M edalik znow u w krótkich słow ach zw róci­

łam się z prośbą, a poniew aż i teraz milczał, więc naw lekłam na m ocny szn u rek i zaw iesiłam n a szyi! C ały czas nic nie m ów ił i tym razem nie zrywał.

P o d w ieczór odw iedziłam go znow u przynosząc sok z w odą, o którą prosił. W ydał mi się spokojniejszy, ju ż M atka N ajświętsza skruszyła łaską S w oją to b iedne serce. Z ap ro p o n o w ałam przyjęcie Sa­

kram entów św. P o chw ili dłuższego m ilczenia zgodził się. N a d ru g i dzień rano o godzinie 7-m ej ju ż był u niego kapłan z P an em Jezu­

sem . Ludzie zbiegli się z całej kam ienicy, jed n i podziw iając inni nie­

dow ierzając aby ten człow iek pojednać się m ó g ł z P anem Bogiem . Jak się dow iedziałam , od 20-tu lat przeszło nie spow iadał się, a zaw ­ sze agitow ał przeciw K ościołowi, za co p o d o b n o ostatnim razem p o ­ stradał stanow isko, wcale niezłe, w pew nem b iurze, gdzie szef tego b iu ra był człow iekiem religijnym i znieść nie m ógł, aby psuł mu urzędników . T egoż dnia, w dw ie godzin y później o d b y ł się chrzest dziecka. W krótce potem chory stracił przytom ność a n azajurz ju ż nie żył.

Ksiądz, który go spow iadał, w ychodząc rzekł d o m nie:

— » Jaki to w ielki cud, że ten człow iek um iera n apraw dę n a­

w rócony. Siostra p ow inna koniecznie to opisać na chw alę Matki Bożej*.

T ak też uczyniłam , aby wiele ludzi p oznało m oc i cu dow ność d ro g ie g o M edalika Matki N iepokalanej.

D z i e s i ę c i o l e c i e Sodalicji Marjańskiej M. Szk.

W

roku bieżącym przypadła dla naszej Sodalicji uro­

czystość dziesięciolecia.

W

dniu dla nas tak uroczystym ze­

brałyśm y się w szystk ie, aby św ięto pow yższe uczcić i upa­

m iętnić w sercach naszych. Lecz św ięta takie organizacyjne mają i inny cel, gdyby bowiem obchody takie urządzano jed ynie po to, aby uprzytomnić tę czy inną chwilę, to po nich zostaw ałyby m iłe może wspom nienia, podniosłe nastroje, ale pozatem nic konkretniejszego dla naszego życia organiza­

cyjnego nie przyniosłyby. Chodzi więc o to, aby w takich

chwilach niejako dokonać przeglądu naszej całej działalności

(13)

— w jakim stopniu zadania, jakie wkłada na nas Sodalicja spełniliśm y, w czem uchybiłyśm y i jaki cel i program pracy pragnęłybyśm y wprowadzić. Chwile takie to jakby krótkie przystanki na drodze naszej ku w spólnem u celow i, służą one ku temu, aby przez krótki m oment obejrzeć się w przeszłość, by tem raźniej i szybciej, z w iększą energją kroczyć w przy­

szłości.

Poniew aż nie w szystk ie naw et Sodaliski znają historję naszej Sodalicji, pragnęłabym ją w krótkim zarysie przed- sta wić.

P ow stała ona z inicjatyw y prywatnej, na w niosek ś. p.

dyrektora szk o ły pow szechnej, Filipowicza, który w rozm o­

w ie z obecnym naszym X. Dyrektorem Paszyną poruszył tem at b. żyw otny, a m ianow icie to, że m łodzież po ukończe­

niu szkoły, nie mając w yrobionych poglądów na św iat i nie znajdując oparcia m oralnego w żadnej organizacji, popełnia ozęsto om yłki, których m ogłaby uniknąć, gdyby była zjedno­

czona i poddana niejako pewnem u kierow nictw u dla lep szego przygotow ania się do życia.

W odpow iedzi na to X. Dyrektor zaproponow ał za ło że­

nie Sodalicji, która m iałaby ten plus, że gromadząc m łodzież w organizację daw ałaby zarazem jej cel w yższy — szerzenie kultu dla Marji.

Sodalicje b y ły w ów czas znane, ale jedynie istn ia ły na terenach szk ół średnich, gdzie łatw iej b yło można m łodzież zjednoczyć, choćby z tego względu, że pozostaw ała w szkole dłużej.

Jednak spróbowano stw orzyć Sodalicję w szkole po­

w szechnej. Pracy tej podjął się obecny nasz X. Dyrektor Paszyna, który z pełnem pośw ięceniem w ziął się do realizacji sw eg o projektu.

Ile go to kosztow ało pracy i trudu tego my nie jesteśm y w stanie ocenić. Możemy o tem w nioskow ać na podstaw ie szybkiego rozwoju organizacji. W krótkim bowiem czasie Sodalicja o siągn ęła cyfrę 60 osób, która rosła w przyspie- szonern tem pie i osiągn ęła obecnie poziom 300.

Przytem nie ograniczając zbytnio w przyjmowaniu kan­

dydatek baczono zarazem, aby Sodalicja pow iększała się nie-

tylko ilościow o, ale i jakościow o. Do tego słu ży ły specjalne

kom isje z grona Zarządu, które przy przyjmowaniu do Sto­

(14)

warzyszenia w ypow iadały sw e zdanie o kandydatce, jakoteż 0 zachow aniu się jej podczas okresu próbnego.

Tak w kilku słow ach przedstaw iałby się m oment zało­

żenia podwalin pod naszą organizację. Do dalszej budowy p ow ołał nas w szystk ie X. Dyrektor.

Pod Jego kierow nictwem zorganizow ałyśm y chór, aby tem silniej podkreślić charakter religijny naszego Stowarzy­

szenia. Odtąd co niedzielę śpiew am y o 9-tej rano na m szach św. szkolnych.

Zebrania odbyw ały się co niedzielę, na nich zabierał g ło s przedew szystkiem X. Dyrektor, następnie my ze swej strony m ogłyśm y poruszać tem aty szczególn ie nas zajmujące.

Kwitło rów nież wśród nas życie tow arzyskie. Po każdem zebraniu odbyw ały się m iłe zabawy parom inutowe, tak, że zebranie takie jednoczyło zarazem chw ałę Bożą z naszą przy­

jem nością.

Zorganizowano również bibljotekę, w której obok dzieł religijnych znalazły się i naukowe, aby rów nocześnie k ształ­

cić i rozum i serce. Bibljoteka obejmuje obecnie około 300 egzem plarzy i z każdą chwilą się pow iększa.

Urządzono kilka obchodów z powodu uroczystości reli­

gijnych, których program zw ykle sk ład ał się z referatu, poruszającego aktualny temat, z części koncertow ej lub w i­

dow iskow ej, a p ieśń marjańska kończyła uroczystość.

W celu podniesienia życia koleżeńskiego w naszej or­

ganizacji z inicjatyw y X. Dyrektora odbyłyśm y szereg w y ­ cieczek, które pozostaw iły dla nas b. m iłe i niezatarte w spom ­ nienia. Na tych w ycieczkach ogarniała nas atm osfera beztro­

sk iego życia rodzinnego. Czułyśm y się w szystk ie sobie bli- skiem i.

Aby um ożliwić udział w tych w ycieczkach największej ilości naszych koleżanek urządzałyśm y przedstaw ienia. Do­

chód z tego źródła szed ł pozatem na jakiś cel religijny, częściow o na zakup książek do bibljoteki, reszta na bieżące wydatki.

Nie m ogę również nie w spom nieć o wspólnem dzieleniu się opłatkiem w okresie Świąt Bożego Narodzenia. Urządza­

my w ów czas „choinkę", na której gromadzim y się w szystk ie 1 składam y sobie życzenia.

W okresie wielkanocnym odbyw am y w spólne rekolekcje,

\

(15)

które pogłębiają nasze życie w ew nętrzne. Razem przystępu­

jem y rów nież do Komunji św. w czasie naszego Św ięta or­

ganizacyjnego t. zn. 8 grudnia.

Tak w ięc przedstaw ia się w krótkim schem acie bilans nasz w dziesięciolecie.

W kraczając obecnie w niejako now y etap w inneśm y pam iętać, że b ył to okres przygotow aw czy dla w yćw iczenia silnych kadr czcicielek Marji.

Obecnie nietylko mamy dbać o to, aby wśród nas ten kult dla Niepokalanej szerzyć, ale również o to, by w zn ió sł­

szy się na odpow iedni poziom m oralny niecić m iłość ku Tej, która jest nam przewodniczką. W dzisiejszym m om encie mu­

sim y objąć szersze horyzonty. Ćwicząc się w ew nętrznie mu­

sim y dążyć do rozwoju nietylko naszej Sodalicji, ale przy­

czyniać się do rozszerzania akcji katolickiej.

J est nam to obecnie tem łatw iej uczynić, że wśród nas w iele po ukończeniu szk oły pow szechnej w stąpiło do szkół średnich, mamy w ięc głęb sze podstaw y do pracy nietylko wśród nas, ale i dla szerszego ogółu.

W pracy tej będzie nam, jak zw ykle, pom agał nasz dzielny X. Dyrektor, którem u za gorliw ą pracę nad nami należą się słow a najgłębszego uznania.

Klementyna Walkiewiczówna.

N ajsłodszem u Sercu Jezusow em u sk ład am dzięki za ła sk i otrzym ane za pośrednictw em M atuchny B oskiej od Cudownego M edalika, św. Józefa i św. A ntoniego. O trzym ałam mimo przeszkód em ery tu rę. Proszę o ła sk aw e um ieszczenie podziękow ania w R oczniku M ariańskim . Zał. przekazem P. K. O. zł. 20 ja k o ofiarę n a m isję.

C hojn ice H onorata Pacholska.

(16)

Pogadanka XXV-ta

O opatrunkach.

Któż nie zna zastrzału ? Kto nie w idział tych zniekształconych na całe życie p alcó w ? A Jeżeli kto sam po d leg ł tem u cierpieniu, z pe­

w nością d o b rz e pam ięta ile to sp ęd ził nocy bezsennych z pow o d u o streg o bólu , d o p ó k i w reszcie nie pękło lub c h iru rg nie przeciął i nie oczyścił rany. M ożem y teraz zauw ażyć, że w śró d o sób in teligentnych zastrzały zd arzają się niezm iern ie rzadko, zaś w śró d nieinteligentnych b ard z o często. D laczego?.. P rz y cz y n a prosta... O so b y intelig en tn e u trzy ­ m ują zw ykle ręce w czystości, zaś nieintelig en tn e m ają często b ru d n e.

P ierw szą więc radą, jaką podam dla u ch ro n ie n ia się nietylko zastrzału^

ale także innych ropni, jest częste m ycie rąk, zwłaszcza po każdej b rudniejszej robocie. S pecjalną uw agę należy zw rócić na utrzy m y ­ w anie w p o rząd k u paznokci. P o paznokciach m ożna nieraz p oznać ró żn e cechy ch arak teru , b ru d n e, zaniedbane, zw ykle w ykazują niski p o ­ ziom intelektualny danej osoby, g orzej jeszcze św iadczą, jeżeli są o b ­ g ry zio n e ; zb y t w ym uskane d o w o d zą próżności, um ysłu płytkiego. T a ­ kich sądów je d n ak nie należy zbyt śm iało wydaw ać, b o m ożna się b ard z o pom ylić. 1 tak człow iekow i o b arc zo n em u ciężką pracą fizyczną łatw o się w ybacza jakieś za n ied b an ie w zew nętrznej pow ierzchow ności.

Je d en z w ybitnych pisarzy d o b y obecnej pow iedział, że nie należy n a­

zyw ać b ru d e m ślad ó w pracy na u b ra n iu robotnika, b o b ru d , to co ś poniżającego człow ieka, zaś praca, tak p o trzeb n a d la d o b ro b y tu nie­

tylko jednostki, nietylko rodziny, ale i całego społeczeństw a, jest czem ś tak szlachetnem , że ślad ó w jej, szpecących chw ilow o ro b o tn ik a nie n a ­ leży traktow ać z pog ard ą, ale ow szem , z pew nym szacunkiem , p o d o b ­ nie jak krew płynąca z rany żołnierza, o b ro ń cy ojczyzny lub jak pot perlący się na czole żniw iarza. W racając jed n ak d o paznokci zro b ię jeszcze uw agę, że m ożna czasem w idzieć coś, co ty lk ^ śm iech i poli­

tow anie w zb u d zić m oże. O to paznokcie długie, p rete n sjo n a ln ie zak o ń ­ czone, nieraz ze śladam i lakieru, a przytem b ru d n e !!!... W takim w y­

padku m im ow oli na m yśl przychodzi, że próżność, niechlujstw o i b ra k inteligencji spotkały się z sobą. T ro c h ę bow iem zd ro w eg o rozsądku w ystarczy dla w skazania, że kto nie ma czasu na pielęgnow anie p a­

znokci, to pow inien nosić krótkie, k tó re łatw o w czystości utrzym ać.

B akterje w yw ołujące ro p ien ie m ogą się znajdow ać nietylko na rę­

kach, ale i na n arzęd ziu , którem się zranim y. A by się od nich zabez­

pieczyć, d o b rz e jest zaraz zajo d y n o w ać każde zakłócie, zadraśnięcie czy skaleczenie. Jeżeli m iejsce skaleczone jest b ru d n e , trzeba n ajp rzó d o b ­

(17)

m yć czystą, zim ną wodą, najlepiej przegotow aną, potem osuszyć a po zajod y n o w an iu przyłożyć gazy sterylizow anej uw ażając, aby brzegi ranki, 0 ile m ożności d o siebie dotykały. Jeżeli niem a pod ręką gazy steryli­

zow anej, m oże to zastąpić czysty płócienny gałganek św ieżo w ypraso­

w any, bo g orące żelazko zabija bakterje. G d y ran k a krw aw i, należy tro ch ę ucisnąć i skaleczoną rękę trzym ać do góry. Taki o p atru n ek m ożna zostaw ić kilka dni bez ruszania, tylko po w ierzchu m ożna zm ie­

nić ow inięcie sk o ro się zab ru d zi. Jeżeli jed n ak ran k a boli, to trzeba zajrzeć, czy się nie w daje ropa, a w takim razie najlepiej ro b ią kom- presiki z w ody B urow a pod ceratką. G d y m am y d o czynienia nie ze skaleczeniem , ale z raną, trzym ać się trzeba tych sam ych zasad, a temi są: 1) bakterje będące w ranie zabić albo u su n ąć i d ołożyć jaknaj- w iększego starania, żeby nie dop u ścić now ych. 2) d b ać o to, aby brzegi rany były d o siebie jaknajbardziej zbliżone. Każda rana choćby duża 1 głęboka, o ile jest zup ełn ie czysta i d o b rz e od bakterji zabezpieczona a brzeg i m a złączone, goi się zw ykle w przeciągu pięciu dni. P ierw - szem staraniem naszem w obec w ypadku zranienia jest oczyszczenie rany.

W szpitalach m ają specjalne do tego płyny a także klam erki d o sp i­

n an ia b rzeg ó w rany, itp. urządzenia, ale nasze pogadanki przeznaczone są głów nie dla tych, którzy takich d o g o d n o śc i pod ręką nie mają.

a w tedy d o obm ycia rany najlepiej nadaje się w oda przegotow ana i w ystudzona, jeżeli ran a jest b a rd z o b ru d n a , d o b rz e jest d o d ać jakiś śro d ek odkażający ja k : lysol, kali h y p erm an g an icu m , w odę utlenioną, tro ch ę sp irytusu a w ostateczności, jak niem a nic innego, m ożna tro ­ chę posolić.

O w ypadkach gw ałtow nego krw aw ienia przy przecięciu tętnicy ju ż m ów iliśm y w jednej z p o p rzed n ich pogadanek, że w tedy trzeba koniecznie lekarza, ab y p odw iązał krw aw iące naczynie. P o oczyszcze­

n iu rany nakłada się suchy o p atru n ek , jak było pow iedziane przy ska­

leczeniu, m aści na św ieże rany się nie daje, ch y b a że jest szeroka tak, że nie m oże być m ow y o zb liżen iu brzegów , w tedy daje się trochę maści, aby o p atru n e k nie przyw ierał. Stare ulkusow e lu b gruźlicze rany opatruje się zawsze m aściam i, jeśli rana sucha, m ożna przykładać wa- selinę bo rn ą, jeśli ciekąca, to lepiej m aść cynkow ą lu b Lassara, jeśli rana ropieje, to m aść M ikulicza albo k o m p res z w ody B urow a, a pod ko m p res m ożna dać tro szk ę jakiejkolw iek maści, żeby nie przysychało.

O ile o p atru n e k p rzyschnie d o rany, nie należy odryw ać, ale odm o- czyć. Jeżeli w da się zakażenie i człow iek zsinieje lu b naw et zczernieje, to najlepiej ro b i m oczenie w g orącym w yw arze z siana dw a razy d zien ­ nie po g odzinie. Jeżeli przy go jen iu się rany n aro śn ie zbyt wysoka

(18)

z ia rn in a , zw ana pospolicie dzikiem m ięsem , to należy p rzypalić lap i­

sem , co wcale nie jest bolesnem .

N ajniebezpieczniejsze przy ranach są zarazki róży i tężca. Z arazki tężca znajd u ją się często w ziemi, zw łaszcza znaw ożonej, toteż o ile ran a jest taką ziem ią zanieczyszczona, należy zaraz zastrzyknąć ran n e m u surow icę przeciw tężcow ą. Jeden lu b dw a zastrzyki dan e zaw czasu m ogą u ch ro n ić od tej strasznej ch o ro b y . N ie m ożna czekać aż w ystąpią o b ­ jaw y tężca, b o w tedy ju ż za późno, gdyż naw et ch o ć u ratu ją chorego, je d n ak p rze b ieg ch o ro b y będzie ciężki, a zastrzyków trzeba będzie b a r­

dzo du żo , co jest b a rd z o przykre dla chorego, bo są bo lesn e a przy- tem d ro g o kosztują.

N a zakończenie pow iem o op atry w an iu ran zadanych nie ostrem narzędziem , ale m iękkim członeczkiem ... językiem . S łusznie m ów i przy­

słow ie, że czasem więcej boli o d języka, aniżeli od m iecza. Rany ta­

kie byw ają bolesne, jątrzące i tru d n e d o zagojenia, jednakże jest na nie skuteczne lekarstw o, a niem jest d o b ro ć i słodycz. D ro g o c e n n a to maść, ale za d a rm o dostać jej m ożna, b o jak w o nny balsam spływ a z rany N ajśw . Serca Jezusow ego. T am w ięc jej szukajm y, tam czerpm y zdroje m iłosierdzia, aby p o krzepiać i leczyć znękane serca, które w sw em o to ­ czeniu znajdziem y. N iech M arja N iepokalana b ro n i Dzieci sw oje od tego, aby któ ra przy k rem i złośliw em słow em m iała kiedy zranić d o t­

kliw ie kogokolw iek, ale ob y o każdej m ożna było pow iedzieć to, co P ism o św. m ów i o niew ieście m ężnej, że »zakon m iło sierd zia na ję­

zyku je j«.

Z rąk Marji Niepokalanej!

P ew na osoba, bardzo lu d zk a i uprzejm a dla w szystkich, od w ielu jed n ak lat zdała żyła od Boga. Pew nego dnia poszłam do niej nietylko aby daw ną przyjaźń odnowić, ale i w chorobie do­

dać jej słów pociechy. S korzystałam i podałam C udow ny M edalik.

Jakoś obojętność zniknęła, bo razem ze m ną rozpoczęła now ennę do Najświętszej P anny, Królowej C udow nego M edalika i uczyniła obietnicę, że o łasce doznanej da znać w R oczniku M arjańskim pośw ięconym spraw om Cudownego M edalika. — O dobroci Marji!

W siódmym dniu naszych w spólnych m odlitw dobra nasza pani p rzystąpiła do S akram entów św. k u w ielkiem u zbudow aniu w szyst­

kich swoich dom ow ników i swego otoczenia. Dzięki ci Marjo!

Z w dzięcznością załączam choć 5 złotych, a później znów coś poślę.

ZA ZEZWOLENIEM WŁADZY DUCHOWNEJ.

DRUKARNIA .POW ŚCIĄGLIW OŚĆ I PRACA” W KRAKOWIE.

(19)

N o w y b is k u p w P iń s k u . Ojisiec św. zam ianow ał ks. Kazimierza B ukrabę, proboszcza 1 dziek an a w Brześciu d. Bugiem, biskupem diecezji pińskie), osieroconej po ?gonie ś. p. ks. b isk u p a Łozińskiego. Nowy biskup n o m in a t urodził się w ro k u 1885 w ziemi grodzieńskiej. Sem inarjum du ­ chow ne ukończył w P etersb u rg u , ta m ie został w yśw ięcony na k a p ła n a w r. 1909. D ziekanem brzeskim został m ianow any w r. 1928. Ks. Blskup- n o m in a t B ukraba znany je s t zw łaszcza na ziem iach w schodnich, jako gorliw y p asterz i n ie stru d zo n y pracow nik n a niw ie ojczystej.

Z g o n P r e z y d e n t o w e j M o ś c ic k ie j . 18 b. m. w Spalę zm arła m ałżonka p. P rezy d en ta Rzplitej ś p. M ichalina z Czyżew skich Mościcka.

Pogrzeb odbył się w W arszaw ie. Ś. p. Z m arła w ykazyw ała przez całe życie w pracy publicznej niew yczerpany zasób energji, ofiarności serca i rozum u, a o sta tn io k iero w ała szeregiem akcyj obyw atelskich.

B . k a n c le r z A u s t r ji, ks. Seipel zm arł n a cukrzycę. Od r. 1918 był znakom itym działaczem politycznym i jem u zawdzięcza A uslrja swój b yt polityczny i gospodarczy. D w ukrotnie był kanclerzem 1 u ratow ał A ustrję od wojny domowej lub bolszewizmu. Niedziw, że naw et przeciw ­ nicy polityczni w spom inają o nim z czcią w pism ach, w parlam en cie Itp.

W C z e r n io w c a c h w R um unji odbył się 6 i 7 b. m. zlot polskich Sokołów z okazji 40-lecia m iejscowego gniazda.

P a k t r o s y j s k o - ł o t e w a k i o n ieagresji i um ow a dodatkow a zostały już raty fik o w an e (zatw ierdzone przez najw yższe w ładze państw ow e).

B o llw j a zajęła graniczne forty P aragw aju, k tó ry ogłosił pow szech­

n ą mobilizację. Doszło do w alk granicznych. Delegaci p iń s tw Am eryki połud. n a zjeidzie w W aszyngtonie napróżno w zyw ają do pokoju 1 grożą b lokadą obu w alczących państw . — Toczą się w alki arty lery jsk ie . Bollwja nie okazuje ochoty do pokoju, zająwszy 3 forty i część spornego tery- torjum O ran Chaco.

N o w y r z ą d w R u m u n ji utw orzył przyw ódca stro n n ic tw a naro- dow o-chłopskiego V ajda-Voevod. R um unja uzy sk ała pożyczkę z bauków szw ajcarskich w sum ie 50 mil], fr. szwajc., (90 milj. zł.). J a k na Rum unję je st to pożyczka dość duża. Oto s k u tk i uczciwych wyborów.

(20)

Kraków, Stradom 4,

są do nabycia następujące książki i nuty:

B o le s n a M ęk a P a n a n a s z e g o J e z u s a C h r y s tu s a , podług roz- myślań Anny Katarzyny Eramerich. Brosz. 2’—zł. opraw. 3'— zł.

C u d a Ł a s k i I M ił o s ie r d z ia B o i e g o , oraz Nowenna za dusza w czyścu cierpiące. Br«sz. —‘80 zł.

C h w a ła B o ż a , książeczka Uo nabożeństw a. Opr. w płótno 1*— zł.

C u d o w n y M e d a lik , historja objawień Najśw. Marji P. Siostrze Miłosierdzia, K atarzynie Labourś. Brosz. —'50 zł.

D r o g a d o ż y d a p o b o ż n e g o „ F llo t e a “, św. Franc. Salezego.

Brosz. 2'— zł., opraw. 3'— zł.

D u sz a p r z y ż łó b k u C h r y s tu s o w y m . Opraw. — 80 zł.

L istk i Ż y w e j R ó ż y , czyli Żywy Różaniec N. Marji Panny. —‘50 zł M ie sią c lu t y —L o u r d e s , zawierh hlstorję objawień N ijśw . Panny

Brosz. 120 zł.

M ie sią c ś w . J ó z e f a (m a r z e c ), zawiera k rótkie rzy U n k i o życiu św. Józefa. Opraw. 3-— zł.

M ie sią c M arji (m aj), czyli rozmyślania o Niepokalanem Sercu Marji, z przykładam i. Brosz. ‘80 zł

M ie sią c c z e r w ie c , zawiera 33 czytanek o Najśw. Sercu P. Jezusa Opr. 3- — zł.

U s ta w y T o w . ś w . W in c e n t e g o a P a u lo Opr. 2 50 zł.

N a b o ż e ń s t w o n a W ie lk i P o s t . Gorzkie Żale, Droga Krzyżowa Godzinki 1 Pieśni. Cena —'30 zł.

N a b o ż e ń s t w o d o M ęk i P a ń s k ie j opr. 1 80 zł.

N a ś la d o w a n ie C h r y s tu s a P a n a , Tomasza a Kempis. Opr. 3.— zł.

N o w e n n a d o N a jś w , S e r c a J e z u s o w e g o . —'80 zł.

N o w e n n a d o M atk i B o s k ie j B o l e s n e j , —'70 zł N o w e n n t. do ś w . W in c e n t e g o a P a u lo — 60 zł.

N o w e n n a d o ś w . J ó z e f a , —‘70 zł.

P r z e w o d n ik g r z e s z n ik ó w . Brosz. 4 50 zł. opraw. «•— u . S k a r b d u s z y , książeczka do nabożeństw a dla wszystkich stanów .

Oprawna w płótno 2‘— zł.

„ U czta ś w ię ta " czyli o c z ę s t e j K om unJI ś w . ks. de Sśgur. —-80 zł.

S z k o ła C h r y s tu s o w a , książeczka do nabożeństwa dla dzieci Opr. w płótno 2’0C zł.

C u d o w n y M e d a lik — studjum historyczne Wyd. II. 4 zł.

B ło g . L u d w ik a d o M a r illa c — Panna le Gras. Najnowszy i naj­

lepszy żywot 3 30 zł

„ W ie lb m y Pana**, książeczka do nabożeństw a (dla panien). Opr.

w płótno, brzegi czerw. 3’— zł. w płótno, brzegi złocone 4"— zł.

Z b io r e k m o d litw . Opr. w płótno, brzegi czerw. 1'50 zł.

Ż y w o t ś w . W in c e n t e g o a P a u lo p r z e z k s . b is k , B o u g a u d , z w izerunkiem Świętego. Opr. w płótno 6‘— zł., broszur. 4‘— zł.

X . S ie d le c k i e g o , 500 p le ś n i n a 1 i 2 g ło s y . W y d a n ie J u ­ b ile u s z o w e 1 8 7 8 -1 9 2 8 . O p r a c o w a li X . W e n d e lin Ś w le r c z e k

I B. W. W a le w s k i w o p r a w ie t y lk o 4 .— z ł.

Cytaty

Powiązane dokumenty

cznych nie będzie miało państwo czeskie, jeżeli Czesi nie spro- wfjfca surowca z zagranicy. metal, k tóry potęguje dobroć stali i pochodzi z ziem polskich,

Wachowski, jak się można było tego spodziewać Medalika nie przyjął mówiąc: Ta blaszka nie ma żadnej dla mnie wartości i z cynięznem zuchwalstwem dodał

Serca Pana Jezusa, odbyło się przyjęcie 12 do Dzieci Marji, 7 do aspirantek. Dzień 19 lipca święto naszego Patrona, obchodziłyśmy bardzo

Choć noc ciemna chłodem wionie, wokoło św iatła mnóstwo płonie W św iątyni Pańskiej ołtarzy, gdzie się mnóstwo św iatła żarzy Tu się zjaw ia Matka Boża, Śliczna

Stąd też obawa przejm uje nas i lęk wciska się w serca nasze na m yśl, wśród jakich warunków bytować będzie pism o nasze, poświęcone Marji Niepokalanej

Kończąc to wspomnienie o zmarłej, polecamy jej duszę pamięci wszystkich Dzieci Marji, za co ona z pewnością będzie się starała

brania ma co tydzień, a co 2 tygodnie pogadankę, od czasu do czasu referat opracowany przez wychowanki. Dzieci Marji tej sekcji pomagają Siostrom w pracy

Pierwsze przyjęcie do aspiratu odbyło się nader uroczyście, gdyż Stowarzyszenie Dzieci Marji nie było w parafji znane.. Proboszcz Wróblewski — Dyrektor, Siostra