• Nie Znaleziono Wyników

Spotkanie z matką na wsi - Jakub Guterman - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Spotkanie z matką na wsi - Jakub Guterman - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JAKUB GUTERMAN

ur. 1935; Warszawa

Miejsce i czas wydarzeń Zawady, II wojna światowa

Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W

poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2009, II wojna światowa, Żydzi, okupacja niemiecka, życie codzienne, relacje polsko- żydowskie, ukrywanie się na wsi

Spotkanie z matką na wsi

Pewnego wieczoru wracam z moimi krowami do domu na kolację, bo jedliśmy kolację tak jak na tym słynnym obrazie Van Gogha. Taka duża miska kartofli na stole i zsiadłe mleko, każdy tą drewnianą łyżką... Bodajże najbardziej smaczne jedzenie, które jadłem w życiu, bo byłeś głodny przez cały dzień. Dotychczas moją ulubioną potrawą to są takie ziemniaki z koperkiem i z zsiadłym mlekiem. Nie znam niczego lepszego i bardziej smacznego. I wtedy widzę jakąś panią siedzącą w takim ładnym kostiumie. Zwrócona plecami do mnie, tonąca w w zieleni po drugiej stronie tej rzeczki, tego potoku. A ja idę za moimi krowami z kijem i śpiewam na cały głos jakbym nie tęsknił do moich rodziców, jakby nie było wojny, jakby nie było powstania, jakby nie było myśli o tym, że moi rodzice może już nie żyją. I śpiewam, śpiewam, śpiewam. Nagle widzę tą panią, przestaję śpiewać i serce zaczyna mi bić tak coraz mocniej, mocniej, mocniej. Już te siedem krów tak się stoczyło do tego potoku, przechodzi na drugą stronę, a ja za nimi. A ta pani jakoś tak siedzi zwrócona plecami do mnie i te plecy jakoś podskakują. Albo się śmieje albo płacze. Tak dochodzę do niej z boku. O! Widzę to, że to moja mama… Ech! Przez kilka długich chwil nie mogliśmy wykrztusić ani jednego słowa tylko płakaliśmy, i płakaliśmy, i płakaliśmy, płakaliśmy, całowaliśmy się i… Okazało się, że ten budynek czteropiętrowy na Żelaznej był bombardowany i matka, i wielu mieszkańców tego domu zdążyli wejść do piwnicy. I przez cały czas powstania, kilka tygodni, siedzieli w piwnicy. Robili dyżury. Codziennie dwóch, trzech wychodziło kanałami tam szukać jakichś sucharów w jakichś rozwalonych sklepach czy coś. Wtedy matka zaczyna rozwijać jakiś pakunek, takie kilka gazet i w tym była taka butelka ćwierćlitrowa, wino z jabłek bodajże. Zdobyła to na początku powstania, ale trzymała przez całe powstanie, że jak znajdzie syna, to mu to przywiezie. I wtedy… oczywiście byłem wtedy najbardziej szczęśliwym chłopcem na świecie, bo nie byłem już osamotniony. W tym

(2)

zastraszającym kosmosie to miałem moją, swoją ukochaną matkę z powrotem. I wtedy ci moi wieśniacy się naradzali między sobą co zrobić z moją matką, bo to byli jednak biedni ludzie, a to jeszcze jeden człowiek do kolacji –i chyba przeze mnie postanowili, że: „A, pani Duda. Wie pani. Mamy tu kilka prosiaków, kilka kur, kilka kaczek. Pani nam pomoże trochę”. I to im się w końcu opłaciło, bo ten wieśniak potem ciężko zachorował na szkarlatynę i się dusił po prostu. A ta wieśniaczka nie wiedziała co robić. A matka siedziała przy nim dnie i noce, robiła mu kompresy i po prostu go uratowała. Ale miałem różne wypadki. Dotychczas nie rozumiem jak się uratowałem. Bo kiedyś taki krnąbrny koń, którego wyganiałem wciąż z żyta, kopnął mnie tylną nogą tutaj, otworzył mi całą czaszkę tutaj. Miałem taką otwartą ranę tu, dotychczas mam tu taką bliznę. Nie widziałem doktora, nie widziałem szpitala, a ta pani mi zabandażowała głowę, wiesz. Tak kilka tygodni chodziłem z tym bandażem.

Potem przez długi czas tak odrywałem powolutku, bo to okropnie bolało. I żyję.

Wtedy masę krwi straciłem, jakoś cudem wtedy ocalałem.

Data i miejsce nagrania 2009-09-13, HaOgen

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Justyna Pacek

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

bodajże pierwsza książka, którą ilustrowałem w Izraelu, ja myślę, to było w pięćdziesiątym siódmym czy w pięćdziesiątym ósmym roku. Od tego czasu jakieś

Tam pracowałem, pracowałem przez dziesięć lat, ożeniłem się z koleżanką, w której się zakochałem jeszcze w wojsku, urodziło nam się dwóch pięknych synków.. Jeden

I tylko jedna trzecia kibuców tego kraju – mamy około dwieście pięćdziesiąt kibuców w całym kraju – i jedna trzecia tylko trzyma się dawnej idei kibucowej, a dwie trzecie

I oni grali wszystko, cały ten „protest song”, bo to taki rodzaj, takie przedstawienie, taki właściwie poszerzony „protest song”.. I oni to grali

Okazało się, że sfotografowałem nie szkołę tysiąclecia, tylko bardzo okazałą plebanię.. [W „Sztandarze Ludu”działała]

Było mi bardzo nieprzyjemnie, wstydziłam się prosić o rzeczy, ale zapukałam , wyszła pani Knoblauch, miała chusteczkę na głowie, szczupła, niska, powiedziałam jej jak

Zresztą był już starszy człowiek, to nie chciał się wynieść, tylko chciał tam dokonać żywota.. Miał chyba sentyment

To widocznie mój tatuś, nie wiem w jaki sposób on się skontaktował.. Może miał pomoc od