• Nie Znaleziono Wyników

Początki emigracji, założenie rodziny i życie w Izraelu - Jakub Guterman - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Początki emigracji, założenie rodziny i życie w Izraelu - Jakub Guterman - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JAKUB GUTERMAN

ur. 1935; Warszawa

Miejsce i czas wydarzeń Izrael, współczesność

Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2009, Żydzi, życie codzienne

Początki emigracji, założenie rodziny i życie w Izraelu

Przyjechaliśmy [do Izraela] latem pięćdziesiątego roku. Były okropnie trudne warunki.

Przez dwa lata wałęsaliśmy się w obozach, to były tak zwane obozy dla uchodźców.

Bo kiedy Izrael stał się niepodległym państwem, było tutaj tylko sześćset tysięcy mieszkańców. A nagle zwaliło się tutaj jakieś jeszcze półtora milionów ludzi i były oczywiście ciężkie warunki. Ludzie nie mieli gdzie mieszkać i gdzie zarabiać, i czym się żywić, i jedzenie było ograniczone i… To mieszkaliśmy po prostu w takich obozach dla uchodźców. Żydzi przyjeżdżali tutaj, emigranci, z północnej Afryki, z Jemenu, z Węgier, Rumuni, Polski, Związku Radzieckiego i tak dalej, Iraku i z innych państw. I było wiele nieporozumień, bo nie było wspólnego języka, a często dochodziło do różnych kłótni, bijatyk, bo w tych samych obozach ludzie po prostu nie rozumieli się, jeden drugiego nie potrafił zrozumieć. Okropnie trudne warunki. Kiedy mieszkaliśmy w pięćdziesiątym drugim roku w mieście Akko zorganizowaliśmy się tak pięciu, jakieś pięciu, sześciu chłopców i poszliśmy do kibucu. Znaczy ostatnie dwie klasy licealne, jedenastą i dwunastą, to już uczyłem się w kibucu Ein Harod. Stamtąd poszedłem do wojska, służyłem pełną służbę w wojsku, potem pracowałem jako instruktor młodzieżowy w szkole rolniczej, w liceum rolniczym w Haderze. Szkoła z internatem. Uczniowie tam żyli w tej szkole po prostu. Tam pracowałem, pracowałem przez dziesięć lat, ożeniłem się z koleżanką, w której się zakochałem jeszcze w wojsku, urodziło nam się dwóch pięknych synków. Jeden się nazywał Raz, drugi się nazywał Tal, takie poetyckie hebrajskie imiona. Kiedy Raz miał cztery lata, a Tal miał pół roku, moja żona Ruti zmarła na raka. Ja miałem wtedy trzydzieści lat, Ruti miała dwadzieścia dziewięć lat. I to był cios, który mnie po prostu zwalił z nóg. Jeszcze mieszkałem rok czasu w Haderze i uczyłem, i pielęgnowałem dzieci, ale po roku uczułem, że po prostu już nie potrafię więcej stać o własnych nogach. To wtedy po roku postanowiłem pójść do jakiegoś pobliskiego kibucu i tak się znalazłem w kibucu HaOgen. Chłopcy doskonale zostali tutaj przyjęci. Bardzo szybko się tutaj wżyli w

(2)

swoje grupy rówieśników. Raz – po dwóch, trzech dniach – już tutaj był prowodyrem całej grupy. Nie chciałem się żenić ponownie, ale życie ma swoje prawidła. I po kilku latach, po jakichś pięciu latach poznałem tutaj piękną Dunkę, która przyjechała tutaj na kilka tygodni, a została już ze mną jakieś czterdzieści lat. Potem urodziły nam się dwie córeczki, rodzina stała się taką zwartą, kochającą rodziną. Przez wiele lat, przez prawie czterdzieści lat, uczyłem literatury w liceum, w wyższych klasach licealnych.

Data i miejsce nagrania 2009-09-13, HaOgen

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Justyna Pacek

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zaczęło się od tego, że latem 1942 roku, kiedy matka moja zdobyła to świadectwo, które było podstawą tego, że mogła wejść do magistratu, powiedzieć, że zgubiła swoją kenkartę

W końcu wszyscy nauczyli się języka i… Mieliśmy stypendia, bo nie było innej możliwości, stypendia i za naukę nie płaciliśmy.. Tak że… To była też

W okresie międzywojennym chodziłam do przedszkola przy ulicy Kochanowskiego i tam urządzane były różne przedstawienia, zabawy.. Ale to wszystko trwało dość krótko, dlatego

Chcieliśmy wiedzieć co się dzieje, za każdym razem jak coś mówili, to leciałam do kogoś kto potrafił mi przetłumaczyć co to znaczy i tak się nauczyłam.

Byłem odpowiedzialny za montaż ,,Żuka'' od chwili założenia ramy do zjechania, pięćdziesięciu paru ludzi, musiałem ze wszystkimi rozmawiać i to mając dwadzieścia

Bardzo bogaty, nie milionerzy, ale bogaty dom, ale także bardzo szeroki –moja mama wierzyła w dawanie, co po żydowsku jest cdaka, tzedakah, to jest hebrajskie

Po tym, jak] uzyskałem dyplom inżyniera, mój szef, profesor [Jerzy] Brzeziński zaproponował mi, żebym przeszedł do spraw aparatury przy rektorze UMCS-u na [stanowisko]

Ja mogę kupić gdzieś te stare swetry, co się je sprzedaje na rynku i ty będziesz robiła, ja mogę sprzedawać, mogę mieć dochód” „W porządku” To zaczęła przynosić te