• Nie Znaleziono Wyników

Zasady bezpieczeństwa podczas tajnego nauczania - Piotr Pruss - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Zasady bezpieczeństwa podczas tajnego nauczania - Piotr Pruss - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

PIOTR PRUSS

ur. 1911; Chełm

Miejsce i czas wydarzeń Chełm, II wojna światowa

Słowa kluczowe projekt Tajne nauczanie. Cisi bohaterowie, prowadzenie tajnego nauczania, organizacja tajnego nauczania, bezpieczeństwo podczas tajnych lekcji

Zasady bezpieczeństwa podczas tajnego nauczania

No cóż, tutaj trudno coś konkretnego powiedzieć, jak to wyglądało. W każdym przypadku zawsze ten lęk miał miejsce. Ubezpieczaliśmy się, pojedynczo młodzież przychodziła i pojedynczo wychodziła co pewien okres czasu, nie tłumnie, żeby nawet ktoś, kto z boku patrzył, żeby [nie widział], że to jest jakaś grupa zorganizowana. Oparte to było o wzajemne zaufanie, nauczyciel pracujący tajnie, musiał mieć pełne zaufanie do swoich uczniów w tym sensie, że wierzył i był pewien, że dany zespół 5, 6 czy 7 osobowej grupy, że nikt nie zdradzi. A jeśli nawet powiedzmy gdzieś, ktoś przypadkiem może być przechwycony przez żandarmerię czy gestapo, to nie mógł operować żadnymi nazwiskami, absolutnie. Tak że tutaj ta ścisła tajemnica była utrzymywana. Była jakaś wielka, nazwijmy to, ofiarność patriotyczna, miała ona niezmiernie wielką wagę. I ta młodzież gotowa była na wszystko, to wpływało na wzajemną atmosferę. Była pewna wiara i to utrzymywało nauczycieli i słuchaczy, że jutro czy pojutrze, w znaczeniu historycznym, do wolności musimy dojść, tą wolność odzyskamy i będziemy we własnym państwie pracowali dla siebie, a do tego musimy się dzisiaj w zdobywaniu wiedzy przygotowywać.

Dokumentacji na ten temat nie ma, bo nie można było jej mieć, i to niszczono, powiedzmy ze względów zasadniczych. Prowadzona była tylko tajna, skrótowo, i później niszczona. Tak, że to nie zostawało powiedzmy jako dokument, co było by ogromną wartością, ale ze względu na bezpieczeństwo nie można było tego robić.

No oczywiście [uczniowie] się wzajemnie znali, chociaż powiedzmy bardzo wyraźnie podkreślało się to, że oni [w razie czego] się nie znają, że oni nie wiedza nic o sobie, że oni się nigdzie nie spotykają, że do żadnego zespołu nigdy nie należeli. Więc to była ścisła tajemnica. Musiało tak być, oni nie mogli się przed nikim wypowiadać na ten temat, przed kimś trzecim, poza rodzicami rzecz jasna, którzy prawdopodobnie wiedzieli, że oni biorą udział w tym kształceniu się. To była młodzież już często szesnaście, siedemnaście lat, gdzieś w tym wieku. W niektórych przypadkach było

(2)

tak, że w jednym zespole były dwa poziomy, bo musiały być. I z tym poziomem rozmawiało się w tej chwili, z następnym później. Zresztą oparte to było o dziwną trochę organizację szkolnictwa w ogóle w Polsce, gdzie w szkole powszechnej w jednej sali była tak zwana jednoklasówka, były cztery oddziały, w tym rzędzie siedział pierwszy oddział, w tym drugi, a jak oni wyszli, to w tym rzędzie siedział trzeci oddział, w tym czwarty i nauczyciel musiał te programy prowadzić z tymi dziećmi.

Więc to było troszkę na zasadzie tego upoziomienia, i trzeba było liczyć się z wiedza słuchaczy i tę wiedzę ewentualnie uzupełniać albo poszerzać. Niektórzy z nich, mając możliwości przygotowywania się w domu, gdzieś tam chowali podręczniki, gdzieś tam z tych podręczników korzystali, bo trzeba było jednak tę wiedzę zdobytą okazać nauczycielowi. W moim zespole ja matury nie organizowałem. Natomiast były w Chełmie dwa zespoły, chyba dwa, które mając prawo, organizowały egzamin maturalny. O tym z kolei gdzie to było, kto to prowadził, to ja dopiero później się dowiedziałem, aby znowu z kolei nie wiedzieć za wiele w razie wpadku.

Data i miejsce nagrania 2009-05-25, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Natomiast nikt się nie spodziewał i rząd polski liczył, że na terenach wschodnich, gdzie była masa bagien, lasów, że będzie można się bronić do upadłego, dopóki

Wielu ludzi mających za złe, że inni się „przefarbowali”, całkiem dobrze sobie teraz żyje – więc nie powinni mieć pretensji do tych przefarbowanych.. Pretensje i żale

Podobno ten pociąg miał gdzieś jechać na wschód, wieźć jakieś towary i właśnie od tego się wszystko zaczęło. O tym słyszałem już w

Wcześniej nie [było wiadomo], to było pewne zaskoczenie, że to w Lublinie się w zasadzie zaczęło. Data i miejsce nagrania

Moi rodzice wysłali mnie z warszawskiego getta na placówkę, na robotę, razem z grupą jeszcze siedemdziesięciu ludzi.. To było już przez protekcję, ojciec urządził to, że może

[Czy dochodziły jakieś wiadomości co się dzieje ze społecznością żydowską w innych miejscowościach?] Widocznie tak, ja nie wiedziałam, ale później się dowiedziałam, że

Jeśli to była czwórka, czyli jeśli to były cztery strony, na stronie drugiej były to wiadomości z województwa i tzw. przerzuty, czyli ciąg dalszy tekstów zamieszczonych na

Nie były to częste wyjazdy ze względu na bezpieczeństwo, ale powiedzmy przede wszystkim kontaktowałem się ze związkiem, którego prezesem był Helman, w zarządzie Okręgu