• Nie Znaleziono Wyników

Życie Krzemienieckie. R. 4, nr 4 (1935)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Życie Krzemienieckie. R. 4, nr 4 (1935)"

Copied!
56
0
0

Pełen tekst

(1)

M I E C Z N I K 5P0ŁKZNYI

(2)

R e d a k to r „S p raw P e d a g o g ic z n y c h 11: Kazimierz H enryk G ro s z y ń sk i Sekretarz Komitetu R edakcyjnego: R om a n Chromiński.

Członkowie Komitetu R edakcyjnego; B o g d a n Humnicki, N ikodem Ja ru g a , Juljan Kozłowski, Dr. Klaudiusz Krzehlik, F ra n c is z e k M ączak, Dr. Zdzisław Opolski,

m g r .

Jerzy O s o sto w icz , Zenon Raczkowski, B ronisław R obak, Alina R uskow a, S ta n is ła w S arek, Jan Sułkowski, Zygmunt S o b a ń s k i, M ieczysław Z a d r o ż n y .

TREŚĆ ZESZYTU:

O d redakcji . . . . . . . . str. 135

E u s ta c h y Nowicki: Liceum Krzemienieckie w świetle s w e g o p iętn a sto letn ieg o d o r o b k u ... str. 136 K. H. G roszyński: Czynniki u s p o łe c z n ia ją c e w w y c h o w a n i u

łicealnem . . . . . . . . . str. 144

Stefan Czarnocki: Znaczenie Liceum Krzemienieckiego dla

W o ł y n i a ... ... str. 155 P r o g r a m u ro c z y s to śc i 3 m a ja i p iętn a s to le c ie Liceum

K rzemienieckiego . . . . . . . str. 167

r.: Zjazd Byłych W y c h o w a n k ó w Liceum Krzemienieckiego str 167 Z e b ran ie d y s k u s y jn e . . . . . . sir. 168 Kurs o rg an iz ac ji g o s p o d a r s t w dla instruktorów r o ln y c h str. 169 Przystrójm y m ia sto n a s z e kwiatami! . . . . sir. 169 J. K.: Krzemieniec—R y d z y n a . . . . . . str. 171 S. Czarnocki: Na jubileusz T eatru W o ły ń sk ie g o imienia

Juljusza S ł o w a c k ie g o . . . . . . . str. 173 R. Chr.: „Łatwiej przejść wielbłądow i" Fr. L a n g e r a —Teatr

W ołyński . . . . . . . . . sir. 177

S.: E u g e n ja U m ińska i Zygmunt D y g a t . . . . str. 179

P rz e g lą d W y d a w n ictw . . . . . . . str. 181

K om unikaty n a d e s ł a n e . . . . . . Str. 184

(3)

Ż Y C I E K R Z E M I E N I E C K I E

~ MIESIĘCZNIK SPOŁECZNY " Vr~. ROK IV

K W I E C I E Ń 19 3 5

NR 4-

Liceum Krzemienieckie

Piętnaście la t minęło od czasu, kiedy Zwycięski Wódz A rm ji Polskiej, N aczelnik Państwa J ó ze f Piłsudski w ydał następujący rozkaz:

Odrodzona Rzeczpospolita Polska szuka dróg włas­

nych by wychować nowe pokolenia dzielnych obywateli, którzy by Jej wielkość i chwałą szerzyć i utrwalić zdołali.

Chcąc drogi te odnaleźć, musi sięgnąć do tradycji wiel­

kich przodków i oprzeć się na powołanych przez Nich do życia instytucjach wychowawczych, które ongiś, po poli­

tycznym naszej Ojczyzny upadku, zdrowego ducha pol­

skiego zachować umiały.

W tej wielkiej pracy, która do odrodzenia Ojczyzny doprowadziła, niemałą odegrało rolę Liceum Krzemie­

nieckie, stworzone wysiłkiem wiekopomnej pamięci Tade­

usza Czackiego i kresowej ludności polskiej. Słynną tę

uczelnię powołuję niniejszem do nowego życia, by snuła

dalej wielką myśl swych założycieli i pełniła w nowych

(4)

warunkach, z ta, samą jednak gorliwością co przed laty, tą samą służbę na pożytek Ojczyzny, nauki i cnoty.

Quod felix faustum fortunatum que sit.

Warszawa, Belweder, dn. 27 maja 1920 r.

Wódz Naczelny (—) J. PIŁSUDSKI

Komisarz Naczelny Ziem W ołynia i Frontu Podolskiego

(—) A N T O N I M IN K IE W IC Z.

Posłuszne woli Józefa Piłsudskiego wskrzeszone Liceum Krzemienieckie piętnaście lat pracy poświęcało staraniom o wypełnienie misji, w yznaczonej

mu rozkazem Wielkiego Wskrzesiciela

W piętnastym roku istnienia Liceum Krzemienieckie obchodzić będzie sw oje święto, w dniu 3 maja, szczególnie uroczyście. D la zaznaczenia łączności całego społeczeństwa z Instytucją, która w życiu tego społeczeństwa doniosłą odgrywa rolę, Komitet Redakcyjny „Życia Krzemienieckiego“ postanowił po­

święcić część artykułową niniejszego numeru omówieniu prac. ich metod i dorobku wskrzeszonego Liceum Krzemienieckiego.

RED AK C JA.

E u s ta c h y H o w ick i.

LICEUM KRZEMIENIECKIE

W ŚWIETLE SWEGO PIĘTNASTOLETNIEGO DOROBKU

Piętnaście lat mija od chwili, kiedy z woli Naczelnego Wodza, rozkazem Jego z dn. 27 maja 1920 r., powołane zostało n a nowo do życia Liceum Krzemienieckie, „by snuło dalej wielką myśl sw y ch zało­

życieli i pełniło w nowych w arunkach, z t ą sam ą jednak gorliwością,

•co przed laty, tą sam ą służbę na pożytek Ojczyzny, nauki i c u o t y “*).

Niew ątpliwie za mały to okres czasu, by ściśle i objektyw nie oce­

nić rezultaty działalności instytucji ta k złożonej, jak Liceum Krzem ie­

nieckie. Z drugiej jednak strony jest to data w życiu Liceum K rzem ie­

nieckiego w pew nym sensie przełomowa. Bo oto kończy ona doniosły dla dalszego rozwoju instytucji etap pracy nad krystalizow aniem się

*) Rozkaz Naczelnego Wodza z dn. 27 m aja 1920 r. (Dz. Urz. Zarządu Cywilnegó Ziem Wschodnich i Frontu Podolskiego Nr. 12 poz. 162).

(5)

ideowej fizjonomji oraz ideologicznego w y ra zu wielostronnej działalności Liceum i w y z n acz a końcow ą fazę w ysiłku nad możliwie w yraźnem za­

ryso w a n iem swego oblicza, zarów no gdy chodzi o stosunek do świetnej tradycji, pozostawionej przez Czackiego, jak też w odniesieniu do aktualnej rzeczywistości i realnych potrzeb życia.

W odczuciu w łaśnie tego. że pew n a część drogi — i tó drogi Wy­

jątkow o trudnej i uciążliwej, została przebyta, szukać należy przyczyny zgodnej opinji licealnej, że tegorocznemu św iętu licealnemu należy nadać c h a r a k te r bardziej, niż zazwyczaj uroczysty.

P o s ta ra jm y się z tej niewielkiej p e rspektyw y lat 15 rzucić okiem n a prz eb y tą drogę rozwoju Liceum Krzemienieckiego, spróbujmy choćby w najogólniejszym zarysie w yznaczyć jego dotychczasow y dorobek.

Powoła.ne do życia jako in sty tu c ja o bardzo złożonej strukturze, w iążącej w jed n ą całość zadania n a tu ry gospodarczej z zadaniami -oświatowemi, wyodrębnione z adm inistracyjnego schematu, przyjętego w

■całem P a ń s tw ie i zdane w yłącznie n a w łasne siły— znajdowało się Li­

ceum Krzemienieckie, przez szereg lat w sytuacji, w której cały nie­

omal w ysiłek m usiał być skiero w an y ku zorganizowaniu zew nętrznych ram życia, ku zm ontow aniu jego podstaw gospodarczych i stworzeniu tych placów ek działalności oświatowej, k tórych domagało się bardzo je­

szcze podówczas dalekie od stabilizacji życie W ołynia. W tym sam ym tedy stopniu, j a k zmiennem i niestałem było to życie, zmieniały się i w arunki, w jakich pra cow ać i rozwijać się mogło Liceum Krzemienieckie.

-Ogólne w sk a z a n ia program ow e a k tu erekcyjnego Liceum, wiążące jego za dania z w ielką puścizną historycznej tradycji tego zakładu z epo­

ki Czackiego, otw ierały w praw dzie bardzo rozległe perspektyw y i budzi­

ły szczytne ambicje, równocześnie jednak sta w ia ły odrodzonej instytucji n iełatw y do rozw iązania problem: jak uczynić z Liceum Krzemieniec­

kiego ośrodek w ty m sam ym stopniu dla W o ły n ia cenny, jak było Jiiern ongiś Gimnazjum W o ły ń sk ie a później Liceum Czackiego, w jaki sposób now e Liceum zw iązać z całokształtem pracy n a W ołyniu, by w procesie k sz ta łto w a n ia się jego życia, a poprzez nie życia całego Pań^

s t w a , wziąść mogło Liceum jak najbardziej czynny i skuteczny udział.

Zpośród rozlicznych zadańj jakie dopiero zczasem zarysow ać się m iały w yraźniej w’ świadomości Liceum, jedno zdecydowanie w ysuw ało

;się n a czoło — to zadanie w y c h o w an ia młodzieży, w ych o w an ia jej tak, a b y w najszerszym zakresie s ta ć się mogła użyteczną dla środowiska, z którego wyszła, i do którego wrócić by powinna. .

T aki był cel pracy Czackiego i zakładu przezeń stworzonego; t a ­

kim również powinien on pozostać i dla wznowionego Liceum, jeśli

u trz y m a ć chciało swój zw iązek duchow y z tra d y c ją i jej nieprzebranein

źródłem n atch n ie ń i siły moralnej.

(6)

Szkoły* zatem i to szkoły różne t a k charakterem jak i poziomem, obliczone przedewszystkiem na potrzeby środowi­

ska miały się s ta ć osią działalności Li­

ceum i jego p o dstaw ow ą funkcją. J e ś l i jednak miały to być szkoły, kształcące i w ychow ujące młodzież n a potrzeby W o ­ łynia, należało te potrzeby zbadać i w y ­ znaczyć, należało uczynić je przedmiotem zainteresow ań sam ych szkół, by je na.

tej drodze do realnego życia zbliżyć i z.

niem związać.

P o d sta w o w y problem, jakim dla Li­

ceum były szkoły, począł— jak widzimy—

rozrastać się w szczegółowem o p ra c o w y w a ­ niu- dó .zagadnienia bardzo złożonego,, często przekraczającego ra m y organiza­

cyjne, powszechnie w szkolnictwie sp o - ,v, . u ■ ■ i t- i tykane. W miarę jak postępowały czę- Wnętrze kościoła licealnego / . . . J V, ,

-sciowe rozw iązania problemu szkół lice­

alnych, otw ierały się nowe perspektywy- zadań, obowiązków, poczynań; w m iarę ja k głębiej w nik an o w przebo­

gaty te s ta m e n t myśli tw órców i realizatorów historycznego Liceum, po­

głębiało się rozumienie roli jego we współczesnem życiu. W ślad zaś za­

tem szła rozbudowa szkół zew nętrzna i wew nętrzna, wzbogacała się t r e ś e ideowa pracy, różnicow ały się jej formy i metody.

W r a s ta ją c z każdym rokiem mocniej w życie i atmosferę] spo­

łeczną Wołynia, zdawano sobie coraz jaśniej sp ra w ę z tego, jakie to- są najpilniejsze potrzeby tej ziemi i w jaki sposób szkoły licealne mo­

gą je ze swej strony zaspokoić.

i Pod tym względem, mimo różnicy epok, odnachodzono między za­

daniami Liceum nowego i dawnego bardzo bliskie pokrewieństwo. Je śli

€zacki, broniąc w swem „Tłumaczeniu s ię “*) z roku 1810 koncepcji przystosow ania szkoły do potrzeb życia, pisał, że „nie oto szło aby liczne i różne nauki w szystkich zajmowały, ale o to, aby dobroczynny wpływ św iatła sposobił .urzędników i obywateli, aby kapłan, żołnierz,, rzemieślnik i włościanin, n a w e t w m iarę potrzeb i powinności swoich to umiał co je s t w jego życiu do wiadomości potrzebnem*... „aby odkryte tajemnice przyrodzenia i wypadki ra ch u n k u pomogły rękodziełom, przy­

niosły pociechę cierpiącej ludzkości*..., to przekładając te s ło w a n a język czasów obecnych, niewiele więcej potrzeba było do tego dodaw ać.

*) M. Kolie. A teny W ołyńskie.

(7)

Bibljoteka Liceum Krzemienieckiego

Mimo zgórą stuletniej odległości czasów potrzeby W o ły n ia określa­

ne przez Czackiego nie straciły nic n a swej aktualności, przeciwnie, w sk u te k dokonanej w biegu la t dem okratyzacji życia, n a b rały silniejsze­

go jeszcze w y ra zu i większej rozpiętości.

K o n sta tu ją c analogj6 w potrzebach o św iatow yc h W o ły n ia epoki Czackiego i dzisiejszej i szu k a ją c podstaw do ustalenia; zadań now ego Liceum pisze jdługoletni jego kierownik, Ju lju sz Poniatow ski: „Znam ie­

niem c h a rak tery sty c zn em społeczeństw a polskiego n a kresach w czasie rozkw itu i siły Rzeczypospolitej było podejmowanie roli kierowniczej, jako przynależnej w sposób n a tu ra ln y gospodarzom kraju, a łącznie z tem i przyjmowanie pełnej odpowiedzialności za całość zdarzeń, za całość k r a ­ ju i ludności — wówczas, gdy okres upadku Rzeczypospolitej i póź­

niejszej niewoli za ła m y w ał t ą szeroką i tw ó rc zą p ostaw ę p a ń s t w o w ą 8...

„ Przyw rócenie ty ch cech społeczeństw u polskiemu n a W o ły n iu , doprowadzenie go do w yzbycia się narzuconej przez niewolę lękliwej p o staw y odłanu ludności, zagrożonego w sw ym narodow ym i kultu ral­

nym bycie, obudzenie n a to m ia s t pełnej świadomości swej siły i sw ej roli — roli przodownika i opiekuna — oto w łaśc iw y fu n d a m e n t t r w a ­ łego odzyskania W o ły n ia i trw ałego jego rozwoju w e w n ą trz Polski.

Stąd, w chw ilach otw ierających perspektywry szerszego działa nia , pierw szą tro s k ą staje się dążenie do zorganizow ania ośw iaty i w ycho­

wania, jako dróg głównych dla odrodzenia społeczeństwa. Odrodzenie t o

pojmowanem będzie jako uzdolnienie społeczeństw a do życia p a ń stw o ­

wego i w yw o ła n ie w jego rozwoju takiego tempa, które zdoła w y ró w ­

n a ć w iekow e opóźnienia i w kroku sw ym nie da się już innym w y ­

przedzi ć. W a ru n k ie m najistotniejszym będzie p r z y g o t o w a ­

(8)

n i e p r a c o w n i k a n o w e g o t y p u —— p e ł- n i f j s z e (! u c z ł o w i e k a . “*)

Zadanie dostarczenia Wołyniowi okrt słonego w y m aganiam i czasu i właściw ościami środow iska—-typu pracownika, który będzie się czuł n a siłach i będzie potrafił przodować otoczeniu w pracy nad przebudo­

w ą życia i podniesieniem go na wyższy kulturalnie poziom, dostarc ze­

nie społeczeństwu wołyńskiemu, bez względu na narodowość, na róż­

nych odcinkach jego pracy jaknajliezniejszego zastępu jednostek a k t y w ­ nych, samodzielnych, stosunkiem swym do zagadnień żvcia publicznego promieniujących n a środowisko—-stało się dla nowego Liceum jasn y m z biegiem lat celem i w yraźnie sform ułowanym programem.

Znalazł on swój wyraz przedews^ystkiem w organizacji pracy i atmosferze wychowawczej szkół licealnych i stał się punktem w yjścia dla w prow adzenia i doskonalenia odmiennych, niż gdzieindziej w szko­

łach, metod dydaktycznych, opartych na samodzielnem organizowaniu przez młodzież swej pracy szkolnej oraz n a poczuciu odpowiedzialności za jej wykonanie. T ak skon stru o w an y system nauczania znachodził skuteczne uzupełnienie w atmosferze wychowawczej szkół, w c ią g a ją ­ cej młodzież do bezpośredniego udziału w organizow aniu swego życia i zajęć poza lekcjami, n astaw ia jące j jej za inte resow a nie i uw agę na to przedewszystkiem, co m a c h a ra k te r społeczny, co wreszcie w najpełniejszy sposób w y ra ż a ć może ambicje, społeczne młodzieży, a z a ­

*) J. Poniatow ski. Dawne zasługi—now e obowiązki. Życie Liceum Krzem ienieckiego r. 1931 Nr. 7.

Park licealny

(9)

ra zem mieści się w granicach możliwości jej działania.

J a k k o lw ie k nie w szystkie szkoły i nie w jednakiej mierze realizują

•dziś już zadanie, jakie Liceum s ta w ia św ym zakładom i pod tym w zglę­

dem wiele jeszcze pozostaje do zrobienia, to w każdym razie w szy ­ stkie już m ają św iadom ość ogólnego k ierunku pracy, co więcej m a ją n a w e t przykłady k onkre tnyc h pod, ty m względem poczynań.

Różnemi drogami, tu więcej ta m mniej szczęśliwie, w każdym r a ­ zie zgodnym frontem i pod wspólnym sz ta n d a re m zdążają szkoły i z a ­ kłady licealne do naczelnego Celu, jakim je st przebudowa społeczeń­

s t w a wołyńskiego. Gdy w szkołach ogólno-kształcącyćh (gimnazjum, se- minarjum) tw o rz y się n o w a autochtoniczna w a r s t w a inteligencji W o ły ­ nia, to w szkołach zaw odow ych (średniej rolniczej w B iałokrynicy i niższej rzemieślniczej w Smydze) w y ra sta wołyński fachow iec— inteli­

gentny rolnik i rzemieślnik, a w wiejskich u n iw e rsy te ta c h ludow ych (w Michałówce i Różynie) rodzi się now y typ związanej z Łiemią, ł>0 n a niej pracującej, przodowniczej elity wiejskiej.

Mimo różnicy w skali w y m ag a ń program ow ych i k ierunku pro­

g ra m o w eg o tych szkół, wszędzie w nich p o s ta w a w y c h o w aw c za m a

•charakter zdecydowany. Treściowo w y ra żać się ona będzie w atm osfe­

rze w spółżycia i w spółdziałania narodowości, W o ły ń zamieszkujących, w n a s tro ju społecznym, a k ty w n y m sto su n k u do życia, w ambicji w re­

szcie re alizow ania ideowego program u Liceum.

W s z y stk o to jednak, cośmy dotąd powiedzieli, dotyczy jednej tylko stro n y działalności Liceum Krzemienieckiego — jego szkolnictwa.

P ozostaje stro n a druga, nie mniej w a ż n a — działalność gospo­

darcza :

w

gospodarstw ach rolnych, leśnych i zw iązanych z niemi za­

(10)

kładach przemysłowych. Oczywiście m ają one przedew szystkiem znacze­

nie jako źródło dochodowe Liceum na jego potrzeby szkolne i oświatowe,, lecz byłoby to mylne i wręcz powierzchowne wyobrażenie, że do tej funkcji jedynie ogranicza się ich rola. W sz a k iuż przez samo sw e fi­

zyczno istnienie i zw iązane z tem mimowolne oddziaływanie (jednostki gospodarcze Liceum Krzemienieckiego rozlokowane s ą n a przestrzeni 5 powiatów W ojew ództw a Wołyńskiego) w yw ierają one w p ły w na oto­

czenie, posługują się p ra cą okolicznej ludności, w c iągają ją mimowiedni&

w obręb interesów^ zadań i celów Liceum. To też zw iązanie jednostek gospodarczych z całokształtem zadań gospodarczych, społecznych i wy­

chow awczych, jakie spełnia Liceum, było drugim, obok omówionego wy­

żej, problemem do rozw iązania w ciągu minionego 15-lecia. B y ła to pra­

ca rozległa, tru d n a i skomplikowana, bo w y m ag a ją ca głębokiego w nik­

nięcia w m echanikę życia sppłecznegó tutejszego regjonu, dużego talen­

tu w uzgadnianiu skrajności stanow isk w a rs z ta tó w produkujących i ośrodków społecznego oddziaływania, wielkiej umiejętności organizacyj­

nej, by siły gospodarc/e w ciągnąć w orbitę działań społecznych bez.

szkody do samej produkcji i jej rentowności.

J e ś li dla szkół, ze względu n a istotę ich zadań, było rzeczą sto­

sunkow o nietrudną rozszerzyć płaszczyznę swego w ychow aw czego dzia­

ł a n i a n a teren bieżącego życia społecznego i czerpać z niego pełną dło­

n ią treść, w y chow aw czą — to dla jednostek gospodarczych, n a sta w io ­ nych z n atu ry swej n a produkcję i to najrentow niejszą, przyjęcie roli.

ośrodków przodujących w życiu gospodarczem, społeczno— obyw atel- skiem i kulturalnem było połączone z koniecznością powolnego przysto-

procesem długotrw ałym i nieraz.

zastaje Liceum w pełnym m ar­

szu i do tej mety. I n a tytn>

odcinku dokonać się zdołałar do niosła praca porządkująca za­

kres zadań w tej dziedzinie oraz w ią ż ą c a rozległe i różno­

rodne gospodarstw o licealne w jednolitą całość z zakładami n aukow o-w ycbow aw cz em i. W jednym w y p a d k u z o sta n ą jed­

n ostki gospodarcze zbliżone do- szkół jako ich w a rs z ta ty ćwi­

czebne lub objekty pokazowa (folw ark Białokrynica oraz le­

śnictwo Zabrodzie i średnia.

so w y w a n ia się do tych zadań, było uciążliwym.

Pomimo to jubileusz piętnastoletni

Tartak licealny we Lwowie

(11)

szkoła rolniczo-leśna, f a b ­ ry k a s to la rsk a i szkoła rzemieślnicza w Smydze, kursy ogrodnicze i szkółki drzewek n a folw a rk u Le- duchów), w innym pow­

s tan ą w ich obrębie instytucje o św iatow o-kul- tu ralne (przedszkola w Białokrynicy, Smydze, Su­

rażu, szkoły pow szechne w Dworyszczach i Surażu, domy robotnicze w S m y­

dze i Surażu), w niektó­

rych prow adzona będzie

działalność in s tr u k to r s k a w zakresie sadownictwa, (rozpow szechnianie drzewek owocowych i organizacja k o nkursów ogrodniczych w Ledu- chowie) lub w zakresie organizacji drobnych gospodarstw, organizacji Kół kontroli obór, propagandy bydła rasy polskiej i (materjał zarodowy*

z licealnych obór) i t. p.

T ak tedy sposób gospodarow ania w ośrodkach licealnych, rezulta­

ty doświadczeń i prób, tam podejmowanych, inicjaty w a organizacyjna, jaka stąd wychodzi, zasób wiedzy fachowej, doświadczenia ludzi kierujących poszczególnemi w a rsztatam i, rozchodząc się w środow iska otaczające placówki licealne, s ta ją się źródłem coraz rozleglejszego spo­

łeczno-w ychow aw czego w'pływu, którego re zu ltaty już dziś realnie wyznaczyć się dadzą.

C h a ra k te ry s ty k a dorobku pracy Liceum Krzemienieckięgo nie była­

by zupełna. adyhy się nie uwzględniło rozległej pracy społecznej i oświatowo — wychowawczej, podejmowanej przez instytucję za pośredni­

ctwem jej pracow ników pedagogicznych, gospodarczych i adm inistracyj­

nych. N a r a s ta n ie tej pracy i pogłębianie się jej wartości, z każdym ro­

kiem widoczniejsze, świadczy, że społeczność licealna zdobywa coraz jaś-- niejszą św iadom ość swej roli w stosunku do potrzeb współczesnego ży­

cia, że roli tej nie ogranicza do bezpośrednich obowiązków służby, ale s dużym nakładem w ysiłku i czasu podejmuje obowiązki szersze. Spot­

kamy tedy pracow ników licealnych we w szystkich niemal organizac­

jach społecznych m. Krzemieńca, spotkam y ich w powiecie, zwłaszcza w pracach gospodarczych i organizacjach młodzieżowych, nie brak ich.

rów nież w insty tu c ja ch wojewódzkich.

T a k w najogólniejszych zarysach przedstaw iałby się obraz drogi roz­

wojowej, j a k ą Liceum Krzemienieckie przebyło w ciągu piętnastu la t

Tartak licealny w Sm ydze

(12)

syyego istnienia. Obraz to wielce niezupełny — raczej charakteryzujący dynamizm instytucji, niż konkretne rezultaty jej pracy. Lecz na rezu lta­

ty wychowawczej natu ry z reguły czekać trze b a długo.

Jeśli mimo tego przebyte' piętnastolecie Liceum Krzemienieckiego u w a żam y za pew ną zamkniętą fazę rozwojową, k tóra uzasadnia potrze­

bę obejrzenia się poza siebie i zw ażenia osiągniętego dorobku, to przy­

czyna leży w tem, że widzimy już w yra źnie z a ry s o w a n ą drogę rozwo­

ju naszej instytucji, że w podejmowanych próbach p o suw ania się tą drogą konstatujem y trafność wykreślonego kierunku, że w marszu, jaki odbywamy, czujemy zbliżanie się do mety.

W m y ślając się w „daw ne za słu g i' i „now e obow iązki” Liceum Krzemienieckiego, m am y dziś pełną świadomość, że dokonana została podstaw ow a praca program owa nowego- Liceum, że między nowem a daw nem przerzucony został poprzez odległość czasów most, który wiąże pokrew ną ideową treśc ią pracę Czackiego i wysiłki oraz dążenia Liceum współczesnego.

Gdy jednak m ow a o dorobku Liceum, niepodobna pominąć milcze­

niem roli człowieka, który przez lat wiele k ierując, in sty tu c ją był jej ideowym przewodnikiem, praw dziw ym jej mózgiem i sercem; niepodobna nie stwierdzić, że dorobek pracy Liceum z okresu niew ątpliw ie najin ­ tensywniejszej działalności ostatnich lat siedmiu jest w przeważnej mie­

rze Właśnie dorobkiem długoletniego w izytatora Liceum, J u lju s z ą P o ­ niatowskiego.

On to właśnie, pisząc w r. 1931 o Liceum Krzemienieckiem i roz­

w a żając daw ne zasługi i nowę obowiązki, um iał głębokiem sw em spoj­

rzeniem w niknąć w puściznę myśli Czackiego i w ysnuć z „daw nych za - s łu g -^ n o w e obowiązki*.

Cóż tedy dziwnego, że myśli te i rozważania swego duchowego przewodnika u w a ż a Liceum za program działania, cóż dziwnego, że skłonne jest imię jego nierozdzielnie łączyć z tem wszystkiem, czem się w dniu jubileuszu jako dorobkiem chlubi-—w y r a ź n ą p o s t a w ą i d e ó w ą i j a s n o s f o r m u ł o w

h

. n e m i z a d a n i a m i

K . H . G r o s z y ń s k i.

CZYNNIKI USPOŁECZNIAJĄCE W WYCHOWANIU LICEALNEM

W skazania, które Liceum współczesne wyprowadziło ze swojej

przeszłości i ocena chwili dziejowej toczącej się nad W ołyniem za n a ­

szych dni — skierow ały wysiłki zakładu ku w yc h o w y w an iu cżłow ieka

zdolnego jaknajpfełniej służyć społeczeństwu:

(13)

Założenia ideow e i życiow a realizacja w daw nem Liceum stały

■■się w arto ściam i zapładniającęm i całość nowoczesnego, polskiego szkol­

n i c t w a , . — działanie ich w Uczelni wskrzeszonej musiało być moc­

niejsze i głębsze. Siła t a jednak nie działała przez to,- iżby poddano się czarowi świetnej przeszłości i chciano ją jakoś powtórzyć, w yrz ekają c się w łasnych celów i zadań, lecz, że analizą teraźniejszości odsłoniła wielkie podobieństwo w sytuacji społeczeństw a dawniej i dziś.

„Z arów no objektyw ne w a ru n k i życia tej dzielnicy, jak i psychicz­

n e podłoże, panujących n astro jó w i poglądów n a s u w a ją Szereg podo­

bieństw.

W obu epokach ., g ó ro w a ć 'b ę d z ie świadom e lub instynktow ne, ale żywe i mocne poczucie konieczności zmiany dotychczasowego życia n a pełniejsze i głębsze, p an o w ać będzie pośpiech za tarcia i w y ró w n a n ia okaleczeń z doby w e w nętrzne go rozstroju ii niewoli, p oryw ać będzie roz­

pęd ku podjęciu nowej odpowiedzialności za życie całego krąju.

P e łn a goryczy niechęć do minione-go « wczoraj* i ż v w a w iara zbu­

d o w a n ia lepszego »jutra* zostają wzmocnione i rozwinięte już przez s a m f a k t realnej możności przystąpienia do działania.

W sp ó ln a dla obu okresów poprzedzających Gecha, odsunięcia spo­

łe c z e ń s tw a od pracy publicznej, była bodaj najbardziej ch a ra k te ry sty c z ­ ną i obfitą w skutki. Gna to bowiem przyczyniła się w sposób n a j­

istotniejszy do za trz y m a n ia W o ły n ia n a niskim poziomie kultury t a k w

•dobie u p ad k u Rzeczypospolitej jak i przez cały okres niewoli***).

T a diagnoza sytuacyj pociągnęła za sofią podobieństwo celów i za­

*) Juliusz Poniatow ski.

(14)

d a ń w y c h o w a w c z y ch . I w te d y i te ra z sz k o ła m ia ła się s ta ć reak cją, przeciw sta n o w i p an u jącem u , k u źn ią n o w y ch w-artości ż y c io w y ch . W y ­ łoniło się oblicze id eału s z k o ły — o ry g in a ln e i zd ecy d o w an e.

I przeszłość, i teraźniejszość powiedziały sobie, że je st1 im potrzeb­

ny człowiek, któryby w trud życia chętnie wprzęgać się pragnął, orkę prowadził umiejętnie i troskliwie; z w iarą w w a rto ść i bogalctwo plonów.

W postaw ionym -szkole n a k a z ie 's łu ż e n ia życiu kryje i się niebez­

pieczeństw^' jednostronności w w y c h o w a n iu .- - J a k ż e powszechnym jest w naszych czasach typ dobrego n a w e t fachow ca —inżyniera, lekarza czy technika, lub urzędnika czy rzemieślnika, który wykonuje pracę sw ą w odosobnieniu, bez widzenia jej zw iązków z pracą innych, nie uśw iadam iając sobie jej dalszych, społecznych konsekwencyj. J a k ż e czę­

sto dla intelig e n ta— „speca" od techniki, przyrody lub p ra w a obce są inne dziedziny zdobyczy ludzkiego umysłu: nauki i sztuki. J a k ż e często mglisty, obojętny lub nieznany jest cel, całe życie wypełniającej pracy,, ilekroć jest ona trak to w a n a, jako zło konieczne.

To niebezpieczeństwo w ychow ania „narzędzia* — choćby znako­

micie przystosowanego do w yko n y w a n ia różnych funkcyj zaw odow ych mogłoby w tedy powstać, gdyby ideał w ychow aw czy był w ynikiem o derw anej od realnego podłoża dedukcji. — W a ż n e jest, iż rzeźbienie profilu ideowego Liceum odbywało się w najściślejszym zw iązku z co­

dziennym tokiem prac.

Je d n y m z Czynników najbardziej cennych, oddziaływujących na.

młodzież szkół licealnych, jest szczególna s tr u k tu r a organizacyjna Zakła­

du. Zespolenie szkół różnego typu: — gimnazjum m atem aty cz n o -p rz y ­ rodniczego, seminarjum nauczycielskiego ze szkołą ćwiczeń, szkoły rol­

niczej, rzemieślniczej, uniw ersytetów ludowych, ogniska muzycznego,, wreszcie in ternatów i bibljoteki naukowej — oparcie tego kompleksu

n a własnych podstaw ach gospodarczych — posiada swoją dobitną w y m o w ę dla każ­

dego,. kto bliżej się z t ą in sty tu c ją zet­

knie. R óżnorodność kierunków i pozio­

mów kształcenia, przemieszanie dziedzin

„materjalnych*1, — jak rolnictwo, z „ideal- n e m i“— , jak muzyka; bliska, widoczna dla w szystkich podbudowa gospodarcza,, u k azująca konieczność uzależniania s k a ­ li pracy naukowej i kultu raln o -o św ia to ­ wej od możliwości i w ytrzymałości fi­

n a n so w e j— wszystko to uczy widzieć w życiu wielkie bogactwo w artości już.

Uczniowie w modelarni lotniczej stworzonych i wielość potrzeb i w y m a ­

(15)

gań, -którym^podołać.- lu d z ie . muszą.

nie chcą za ham ow ać postępu; w ynika stąd także w sposób naoczny, iż najpięk­

niejsza n a w e t praca. zmierzająca do prze­

t w a r z a n ia życia. najidealniejsze odsłania­

jąca perspektyw y, toczyć się musi w łącz­

ności z rzeczy wistem i danem i i niewol- no je st ich ignorować;

W tym układzie, rzeczy • tkw i nieza­

przeczona w a rto ść wychow aw cza.

Z pew nem jednak zastrzeżeniem.

Zdaw aeby się mogło, że-całość. Li­

ceum zjednoczona węzłami organizacyjnymi, opartą o w spólną tradycję,- postaw iona wobec jednego dla w szystkich celu. wskazanego' w powołu­

jących Uczelnię do nowego tycia. rozk.azach Naczelnego W odza dążyć będzie - s i ł ą r z e c z y - — z w arty m frontem ku realizacji obo­

wiązków n a poszczególnych odcinkach, że bliskość i łączność w e w n ę trz ­ na u trz y m y w a ć się będzie sa m a przez się. P okazuje się jednak, że rozr- łegłość dobr rozrzuconych po kilku pow iatach W ołynia; znaczna odlegr łość od K rzem ieńca Uni A-ersytetów Ludowych w Michałówce i Różynie, Szkoły Stolarskiej w Smydze, Rolniczej w Białokrynicy, . różnorodność zadań pełnionych przez poszczególne agendy, in ten sy w n o ść własnego ich życia, powodują, osłabianie się wzajemnej wiedzy o sobie, o pracach swych,, trudnościach i sukcesach.

O czyw istą je s t rzeczą, iż jeśli chcemy, aby w szyscy w yc how anko­

wie licealni widzenie całości mieć mogli i, aby przez to rodzić się mógł pożądany se n ty m e n t ku Licęum, jako czemuś jedynem u i nierozerw al-

nem, musi w pierw szym rzędzie personel n a ­ uczycielski i urzędniczy całość tę zńać i widzieć.

Inform owanie i przybliżanie w zajem ne jest celem dorocznych zebrań ogólnych p ra­

cowników L. K., gdzie K u ra to r oraz po­

szczególni kierownicy o m aw iają działalność agend. ■ |

P racujący nad gromadzeniem zasobów m aterjalnych i finansow ych widzą w te d y zhliska. że wysiłki ich w y k o rz y sty w an e s ą dla m nożenia bardziej trw a ły c h i cennych w artości wyższych;, i znajdują w tem nie­

w ątpliw e wzmocnienie i podnietą do p ra cy

Nauka gospodarstwa domowego dalszej. Ci znowu, którym' dane jest dorob­

(16)

ki m aterjalne w y k o rz y s ty w a ć — uczą się szanow ać je. ceniąc włożony w nie trud.

Celem in fo rm o w a n ia ., ogółu pracowników o działalności instytucji w y d a w a n e było przez lat parę pismo p. t. Życie Liceum Krzemienieckiego.

Wieści o życiu całości zakładu sączą się do świadomości młodzieży różnemi drogami: w pierw szym rzędzie przez osobisty k o n ta k t między Uczniami i nauczycielami; główną formą organizacyjną, jeśli idzie o Gimnazjum i Seminarjum, są zbiórki poranne. W ubiegłym roku szkol­

nym (1 9 3 3 /3 4 ) zorganizowany został cykl referatów , o p ra c o w a n y c h i wygłoszonych przez młodzież a przedstawiających organizację i działal­

ność wskrzeszonego Liceum. Duże znaczenie m a dla młodzieży ochotnicza p ra ca w a k acy jn a w tarta k u , w Smydze oraz w m a ją tk u licealnym, w

Audycja muzyczna w Sali Kolumnowej

Leduchowie. Młodzież Gimnazjum i Seminarjum znajduje w tedy możność bezpośredniego zetknięcia się z mozołem pracy fizycznej i przekonania n a własnej skórze, że uczyć się spokojnie może z nadw yżki, j a k ą daje ciężki trud wielu ludzi opłacanych bardzo skromnie.

Zagadnienie to om aw iał na jednej ze zbiórek porannych w ub. roku ówczesny W iz y ta to r L. K., p. Ju lju sz Poniatowski, kiedy , w zw iązku z wyjazdem drużyny sportowej Liceum do Rydzyny n a zawody lekkoatle­

tyczne młodzież n asz a zetknęła się z inną, w yż sz ą sto p ą życiow ą w Polsce zachodniej i k o m entow ała n a swój sposób to zjawisko. W y w arło wielkie wrażenie n a młodzieży jasne stwierdzenie, że niezbyt znaczne polepszenie w aru n k ó w szarem u pracownikowi licealnemu w t a r t a k u i lesie usunęłoby zupełnie tę nadw yżkę, w y n ik ając a z gospodarowania, k tó ra jest w arunkiem istnienia i rozwijania się pracy naulco.wej i k u l­

turalno-ośw iatow ej Liceum. - •

(17)

Dziś,— w epoce zaognienia i w alki pómiędzy św iatem kapitału, ciągnącym nadm ierne zyski i w ykorzystującym je w sposób aspołecz­

n y ,, ezy wręcz antispołeczny, a św iatem ludzi pracy i tych, którzy, k a- teg o rja m i społecznemi m y ślą i czują, - istnienie instytucji, k tó ra całość n adw yżki m aterjalnej na w artości idealny i społeczne przetapia, posiada nieocenione znaczenie dla całego ogółu, a przedew szystkiem dla mło-

•dzieży, w szlachetnym porywie szukającej lepszych i spraw iedliw szych form b y to w a n ia gromadzkiego w przyszłości.

Omówione tu wartości, oddziaływ ujące w yc how aw c zo n a młodzież, mieszczą się w formach organizacyjnych, w istocie swoistej s tru k tu ry tego Zakładu. I w pływ ają, wzgl. w p ły w a ć m ogą w równej mierze n a każdego ucznia przyjętego do społeczności licealnej.

J e s t d ru g a sfera oddziaływ ań w y c h o w aw c zy ch o rga niz ow anyc h w -tskali ogólno-licealnej lub też w poszczególnych zakładach.

* *

#

S w oiste właściwości s tr u k tu ra ln e Zakładu, wielka i zobow iązu­

j ą c a tradycja, w reszcie nadzieje pokładane przez wskrzesicieli i o rg a n i­

za torów nowego Liceum każą kierownikom w ychow aw czym , z większym niż gdzieindziej naciskiem, dbać o rozwijanie w ielostronne człowieka.

W przełożeniu na język pedagogiczny znaczy to, iż nietylko z M iększą troskliwością sto so w an e tu będą powszechnie przyjęte metody i środki

■wychowawcze, lecz poszukiw ać się ta k ż e będzie dróg nowych, orygi­

nalnych.

N a poziomie szkoły powszechnej (Szkoły ćwiczeń) objawi się to w szczególnej organizacji życia zbiorowego dzieci:

J u ż w pierw szych czterech latach nau c zan ia w prow adzane s ą dzie­

ci w pew ne formy samorządowe; zespół klasow y zostaje tutaj podzie­

lony n a gromadki, które żyją i w spółpracują z sobą ściślej, w y k o n y w u - jąc pew ne za dania grupowo, ponosząc za p ra c ę tę zbiorową odpowie­

dzialność.

W klasac h starsz y ch działają samorządy, obejmujące całe zespoły.

'Kierownictwo Szkoły Ćwiczeń przywiązuje znaczenie szczególne do co­

tygodniowych zebrań szkolnych w szystkich dzieci, t. zw. sobótek. W części pierw szej takiego zebrania, inform acyjno-organizacyjnej, z a ła tw ia się wiele s p ra w bieżących, niesionych przez n u rt życia szkoły: w części drugiej odbyw ają się recytacje, inscenizacje, pokazy. J e d n o s tk ą organiza­

cyjną, odpowiedzialną za d a n ą sobótkę jest klasa. W a rto śc io w y wyścig ku jak najżyw szem u, pom ysłow em u i sp ra w n e m u p rzeprow adzeniu im­

prezy w^ydaje re zu ltaty cenne zarów no dla jednostek, biorących udział, jak scalających się we wspólnej pracy zespołów klasowych, ja k w re­

szcie dla całej społeczności szkolnej.

(18)

Dążenie do bujnego rozwinięcia sił ukrytych w diiśzv d/.iecka, sił, które zaktyw izow ane stać się będą mouły współczynnikiem tw orzącym k u ltu rę duchow ą i m ate ria ln ą w przyszłości, objaw ia się t a k ż e w m e­

todach nauczania, pobudzających do samodzielności i odwagi w pracy..

Osobnego omówienia domagałyby się klasy dla dzieci bardziej uzdolnio­

nych.

M otyw szczególnego organizowania pracy naukow ej młodzieży, z.

Uwzględnieniem tkw iących tu wartości w ychow aw czych, w ystępuje ta k ­ że w Gimnazjum i Seminarjum. Ideą, kierującą tymi, którzy w prow adzi­

l i t . zw. d a lto ń s k i, system nauczania do tych dwuch szkół, było stw o­

rzenie takich w arunków pracy, w którychby młodzież najbardziej sa-*

modzielnie, zgodnie ż zamiłowaniami i uzdolnieniami rozwijać się mogła.

Z astąpienie układu lekcyjnego zajęć szkolnych sw obodną pra cą z . „ p r z y ­ działem" w ręku i koniecznością zdania sp ra w y pod koniec m iesiąca z.

tego, co się zrobiło, zaw iera w sobie cenny elem ent samodzielności i odpowiedzialności, oraz uczy j a k Uczyć się należy®, Dla tych, którzy po opuszczeniu murów szki lnych m ają jako nauczyciele pracować, u trzy­

m ując się własnym wysiłkiem na poziomie toczącego się życia kultu­

ralnego, lub też dla tych, co idą na uczelnie w yższe i zdani są w wy­

sokiej mierze na samodzielne radzenie sobie w pracy n a u k o w e j.— na­

bytki wyniesione z t. zw. daltońskiego system u nau c zan ia są bezsporne.

Obserwacje czynione nad n o w ą m etodą na u c z a n ia doprow adzają do- stwierdzenia, że osohowość ucznia jest w wyższej mierze uw ględniana przez uczących i wychowujących, że m a ona tutaj pomyślne w a ru n k i do objawienia się i rozwinięcia. T endencja ku indywidualizacji w na­

uczaniu m usiała za sobą pociągnąć działanie wychowawcze, utrzy m u ­ jące jednak zbiorowość klasową, jako całość— zespół. N a terenie Se­

minarjum szybcięj i pełniej, w Gimnazjum wolniej rozwijać się tedy za­

częły gminy klasow e z wójtami na czele. Działalność nad skupianiem i aktyw izow aniem gromad klasowych tr w a n ieustannie i doprowadżiła przed paroma laty do pow stan ia szkolnej R a d y W ójtów , k tó ra w róż­

nych dziedzinach życia zaznaczyła s w ą żywotność.

( J a k o dalszy etap akcji zwierającej i poruszającej naprzód społecz­

ność szkolną tr a k to w a ć należy komitet młodzieży, który składa się z.

w ójtów klas i prezesów uczniowskich organizacyj Gimnazjum i Sem ina­

rjum oraz przedstawicieli młodzieży ze Szkoły Rolńiczej w Białokrynicy i Szkoły Stolatskiej w Smydze. Komitet ten postaw ił sobie tymczasem, cel doraźny— zorganizowanie w porozumieniu z gronami nauczycielskie- mi św ięta szkolnego i obchodu 15-lecia wskrzeszonego Liceum).

Równocześnie z wprow adzeniem sytem u daltońskiego rozpoczęły się- t. zw. zbiórki poranne. — Początkow o codzienne i wspólne dla mło­

dzieży obu zakładów — potem rzadsze i innemi drogami postępujące

(19)

w Gimnazjum niż w Seminarjum, ciągłej-ulegające ewolucji, uznane być muszą, jako w ażny czynnik jednoczący całą- młodzież szkoły wzgl. szkół obu mieszczących się pod jednym dachem. Treść zbiórek byw a różno­

rodna:' o m aw ia się bieżące sp ra w y życia szkoły, robi się przegląd w a ż­

niejszych w yda rzeń politycznych Polski i św iata, czci rocznice wiel­

kich w ydarzeń w życiu narodu. Są one najczęściej organizow ane prz ez poszczególne k lasy i s ta n o w ią ważny ośrodek, skupiający zbiorowe w y ­ siłki młodzieży przez czas dłuższy.

Operowanie zespołem klasowym, jako jednostką, znajduje także swój w y ra z w wycieczkach, w yjazdach do okolicznych • wsi w dniu l l - y m listopada w celu uczczenia Święta Niepodległości, oraz w przygo­

to w y w a n iu uroczystości szkolnych. Stw ierdzono bowiem, (a w ydaje się, że nie je st to zjawisko odosobnione), iż przy organizowaniu różnych przedsięwzięć bez opierania się o k o n k re tn ą grupę młodzieży, do pracy staje nieliczna garstka, zaw sze tych sam ych osób— ogół pozostaje bier­

ny, nieporuszony.

P ow ierz anie większych zadań gromadzie klasowej, względnie sam o­

rz u tn e sta w ia n ie ich sobie przez gromadę, s tw a r z a nietylko te w artości pracy w zespole, o jakich mówiło się wyżej, lecz także umożliwia s p ra ­ wiedliwy podział pracy, w c ią g i w try b y bardziej opornych. Z ca- łi»m poczuciem odpowiedzialności za słowa stwierdzić trzeba, że oblicze duchowe klasy po każdym zespołowym czynie n abiera nowych rysów, które objaw iać się będą już w całem późniejszem życiu w społeczności szkolnej.

Do kategorji w ydarzeń kształtujących w y jątk o w o silnie zespół i jednostką w zespole zaliczyć trzeba w pierw szym rzędzie wycieczkę. Tę wycieczkę, k tó rą się w spom ina wśród najbliższych przez długi czas, o której się ezęsto mówi ze szczególnem św iatłem w oczach.

K ażda k lasa odbyw a corocznie jedną dłuższą, bo tygodniow ą oraz jedną d w u d n io w ą wycieczkę. Zasięg parodniowych wycieczek nie w y ­

kracza poza granice W ołynia, dłuższe mają na celu zaznajomienie mło­

dzieży w ciągu kilku lat pobytu w szkole z wszystkimi dzielnicami Polski. Nie zaw sze jednak daje się to osiągnąć. Popularne jest pośród nauczycieli licealnych zdanie, że „tydzień wycieczki zna czy więcej, niż miesiąc n a u k i “. I nie jest to żart. T rzeba widzieć, ile pomy­

słowości, zaradności, przedsiębiorczości w różnych okolicznościach w y ­

kazują uczniowie, ile radości i siły chłoną z cudów św ia ta przyrody i

pomników ludzkiej kultury, ile wiedzy o życiu całego k raju n a b y w a ją ,

jak w w ędrów ce swej w iążą się se r c e m -z tem, co zobaczyli oczyma,

ile serdecznych więzów przyjaźni powstaje w trudzie ciężkich m arszów

i niewygodzie noclegów. N a uw a g ę szczególną przecież zasługują nio

wycieczki do wielkich m ia st z pięknemi muzeami, lecz piesze najczęściej

(20)

włóczęgi po najbliższej ziemi .wołyńskiej. Z w ędrówek tych rodzi się' miłość ku ziemi rozległej i niewypowiedzianego czaru pełnej, ku prze­

szłości „'szumnej rycerskiemi pióry* lub smutnej, ku wsiom cichym;

z naocznego poznawania rodzi się pragnienie służenia tej ziemi,— posta­

nowienie walki z niedolą i ciemnotą.

Są to zdarzenia ważne w życiu przyszłych nauczycieli i przodow­

ników w różnych dziedzinach pracy.

Młodzież Gimnazjum, Seminarjum i Szkoły Rolniczej b y w a na wsi nietylko w roli widza. Białokryniczanie w c z a s . poznają wieś i roz­

poczynają z- nią współpracę zawodową; organizują się w koło kandyr datów na iń slruktorów rolnych, n aw iązują k o n tak t że starszymi, aby przygotowanie sWe do pracy dla wsi jaknajdalej posunąć. W sz y stk ie k lasy Gimnazjum i Seminarjum ód trzech już la t wyjeżdżają n a 11-y listopada do wsi lub miasteczek powiatu Krzemienieckiego, aby brać czynny udział w obchodzie S p i ę t a Niepodległości. W yjazd tak i poprze­

dzony jest zebraniem informacyj q w7si,. aby program artystyczny, który się opracuje był stosow ny i potrzebny. W czasie pobytu we wsi, przed i po przedstawieniu, s ty k a się młodzież bezpośrednio z ludnością, rozmawia, zaznajam ia z jej życiem. Z w ielką uw agą w ysłu­

chuje się spostrzeżeń na te m a t wykonanego programu, aby później po powrocie, w szystko co było dobre i złe przedyskutow ać i utrwalić.

W iele ciekawego św iatła rzucają na te wyjazdy sp ra w o zd an ia druko­

w a n e w pisemku szkolnem. Chciejmy sobie uprzytomnić, ile wysiłku w k ła d a klasa, by program wypełniający półtoragodzinne widowisko opracow ać.— Poczucie obywatelskie, spra w ność organizacyjna, wyrobie­

nie a rty s ty c z n e — oto, co złożyć się musi, aby wyjazd klasy był możliwy.

Hasło przygotow yw ania młodzieży do służenia życiu realizow ane te ż jest w Gimnazjum m. in. przez istnienie klas bez łaciny, gdzie kie­

row a ne są dzieci o uzdolnieniach praktycznych. W p row adzono t u n a ­ uczanie m odelarstw a lotniczego, fotografji, ogrodnictwa, gospodarstw a domowego. Idzie o przygotow anie młodzieży, k tóra udaćby się mogła po ukończeniu nowego gimnazjum do szkół zaw odow ych i pow iększyła wT przyszłości kadry pracow ników zawodowców.

Potrzeba dostarczenia W ołyniowi dobrych rzemieślników powołała Szkołę S to la rsk ą w Smydze, k tóra daje podkład w y k sz ta łc e n ia ogólnego n a poziomie szkoły pow sze chnej,— przez istnienie form sam orządu ucz­

niowskiego w y ra b ia społecznie i obyw atelsko,— uczy rzemiosła.

Zadaniem białokrynickiej średniej Szkoiy Rolniczej z wydziałem leśnym jest w ychow anie światłego przewodnika dla chłopa wołyńskiego w jego pracy na roli, wzgl. fachow o przygotow anego leśnika.

Ośrodkami wychowawczemi, które pow stały najpóźniej w Liceum

s ą U n iw e rsy tety Ludowe w Michałówce i Różynie.

(21)

kiemi poczynaniami Liceum: pragnienie dźw igania kulturalnego W o ły n ia p rz ez dostarczenie mu ideowego człow ieka na w szystkich poziomach

pracy.

W yda je się, że nie brak historycznej perspektyw y, nie suggestja

•spraw dziejących się zb y t blisko nas, ale rzeczywiście szybkie tempo brzem iennych zdarzeń i ewolucji duchowej, sięgającej głęboko, u p o w a ż n ia ją

•do stwierdzenia, że w p a ń stw ie naszem i społeczeństwie z a p ad ają obec­

nie decyzje historyczne, które mieć będą wielki w pływ na dług okres

■dziejów; zmiany w życiu Wołynia, w y w oła ne nowemi w a ru n k a m i po-

■lityćznemi, gospodarczemi i pierwszym, n a p r a w d ę powszechnym, ruchem k u lturalno-ośw ia tow ym , mieć powinny w skali historycznej znaczenie szczególne.

Szkoła p o w sze chna jeszcze nie obejmuje działalnością s w ą w s z y ­ s tk ic h ś w ia tła p ragnących,— i w ięcej,— n a sk u te k rosnących potrzeb raz rozbudzonych — nie w ystarcza. Ruch młodej wsi wołyńskiej wdziera

■się do w szystkich dziedzin życia,-— wcale nie myśli zadow alać się r a ­ mami szkół i podręczników,— zaznacza się w czytelnictwie, k ra jo z n a w ­ stwie, muzyce i śpiewie, w żyw ym sto su n k u do zagadnień ekonom icz­

no-społecznych i narodowościowych. W tych w a ru n k a c h nie d o pomy­

ś le n ia jest, aby wsi wystarczyli ci kierow nicy życia, którzy z ram ienia szkolnictw a i adm inistracji przychodzą z zew nątrz. — Musi p ow stać i p o w s ta je spontanicznie przodownik w gromadzie wiejskiej. Zadaniem li­

cealnych u n iw e r s y te tó w ludowych jest w ydo b y w a n ie takich w łaśnie p rz o d o w n ik ó w :—przygarnięcie ich n a okres kilku miesięcy, wzbogacenie w ew nętrznej treści, danie możności przem yślenia i p r z e d y s k u to w a n ia w atm osferze przyjaźni i za u fan ia najbardziej „ z a s a d n i e z y c h “

■kwestyj życia jednostki i zbiorowości. Z układu rzeczy n a W o ły n iu wynika, że zagadnienia narodow ościow e sta n o w ią dział przem yśleń wielki i ważny. Przyszły przodownik zespołu młodzieży napełnia się n o w ą treścią, zdobyw a Lub doskonali sposoby pracy nad sobą i w g ro­

madzie. A po w yjściu z U n iw e rsy te tu Ludowego, u trzym ując łączność z tow arzysza m i pracy, szu k a ją c w zmocnienia i ra dy w Rodzinie W o ­ łyńskiej, p ra c o w a ć będzie w s w o j e j wsi.

P o w s ta je człowiek wsi o nowej postaw ie wobec ś w ia ta .

* * *

P ra w ie w szystkie z wymienionych tu prac toczą się w obrębie poszczególnych zakładów, w y ra źn e współdziałanie zaznaczyliśmy ty m c z a ­ se m pomiędzy licealnem Gimnazjum i Seminarjum. A są czynniki, poza

omówionemi n a początku, które w iąż ą społeczność licealną w jed n ą c a ­

łość. N a pierw szym planie s ta w ia n e jest Święto Liceum Krzemieniec­

(22)

kiego. Do niedaw na odbywało się ono w dniu imienin T ad e u sza Czac­

kiego i poświęcane było czczeniu pamięci Jego oraz najbliższych w spółpra­

cow ników (Hugona Kołłątaja, profesorów) i w ybitnych w y c h o w an k ó w (Jó z efa Korzeniowskiego, Antoniego Malczewskiego, T y m k a Padurry).

Od roku 1934 odbyw a się to święto dn. 3 - go m aja i głów ne uroczy­

stości przeniesione zostały z Sali Kolumnowej n a Dolinę M aćkową. Tu gromadzi się młodzież w szystkich licealnych szkół, grona nauczycielskie- i licznie zaproszeni goście. Zabawy, śpiew, posiłek zbiorowy i n a dużą skalę zakrojone inscenizacje w ypełniają radosny, m ajow y dzień.

Do obchodów i uroczystości szkolnych przywiązuje się dużą w agęK widząc w nich okazję do budzenia uczuciowej postaw y wobec narodu społeczeństwa, państw a. P rzyg o to w y w a n e z dużą starannością, s ta ją się ośrodkami pracy artystycznej: inscenizacyjnej i muzycznej. I pod tym względem sta n o w ią w artość bardzo cenną. Organizowane przez, młodzież — w yra biają odpowiedzialność i zaradność.

|nnego rodzaju łącznikiem między młodzieżą różnych szkół je st pi­

semko, „Nasz Widnokrąg*1. Poza temi zadaniami, jakie zw ykle uczniow­

skie pismo spełnia w obrębie danej szkoły, tutaj staje się ono jednym- z w ażnych źródeł wzajemnego inform ow ania się młodzieży o sw em ży­

ciu, celach, zainteresowaniach; przejaw ia ambicję przodowania ideowego- uczniow skiemu społeczeństwu w skali ogólno-licealnej. Ł am y „W id n o ­ kręgu® o tw a r te są dla każdego ucznia Liceum i w yp o w ia d a się tu obok*

siebie młodzież gimnazjum, szkoły rolniczej, stolarskiej, seminarjum.

Jeszcze innym łącznikiem młodzieży s ą organizacje międzyszkolne,, jak Straż Przednia, Koło K rajoznaw cze.

Zdarzeniem, które jednoczy i elektryzuje ambicję licealną, są.

doroczne zawody sportowe z Gimnazjum im. S ułkow skich w Rydzynie.

Oto ważniejsze, obok węzłów stru k tu raln y c h , jednej tradycji i jed­

nego celu najwyższego, czynniki młodzież ca łą jednoczące, stw arzające- sw o istą ś w i a d o m o ś ć l i c e a l n ą .

Poprzez za ry so w a n y układ w a ru n k ó w ,— ś w i a d o m i e 'i celowo stoso­

w a n e środki i nie dającą się odtw orzyć atm osferę obejmującą Liceum,, zmierza się do w y c h o w y w a n ia ludzi rozwiniętych wielostronnie, zawsze- czujnych n a potrzeby życia, — pracę p o z y ty w n ą um iejących podjąć, — z w ia r ą i odpowiedzialnością poprowadzić.*)

*) Z agadnienie in tern ató w i w ychow ania artystycznego wymaga oddzielnego omó­

w ienia.

(23)

S t e fa n C z a rn o ck i.

ZNACZENIE LICEUM KRZEMIENIECKIEGO DLA WOŁYNIA W sz y scy u św ia d a m ia m y sobie specjalną rolę i specjalne zadania jakie przypadły W ołyniow i w odrodzonej Polsce. Wiemy, że W ołyń jest krajem olbrzymich możliwości rozwojowych, zarazem jednak oczy­

w istością je st dla nas, iż je st on. terenem- wielu zaniedbań zarów no z czasów Polski daw nej jak i dzisiejszej, nie wspom inając już n a w e t o szkodliwości spadku, odziedziczonego po zaborcy.

Od szeregu lat obserw ujem y na całym W ołyniu rozpęd twórczej pracy, zm ierzający do w y ró w n a n ia wszelkiego zła, które je s t póza nami, a które przyniosło zarów no P a ń s t w u ja k i społeczeństwu wołyńskiem u trudne do pow e to w an ia s tra ty . Tempo tej pracy w zmaga się z roku na rok, przynosząc pow ażne osiągnięcia w najróżnorodniejszych dziedzinach,, że wymienię: szkolnictwo, n a p r a w ę ustroju rolnego, samorząd, organiza­

cje społeczne różnego typu i t. d.

P ra c a t a jednak nie może podołać potrzebom, k tóre nietylko w y ­ pływ ają z dzisiejszej zaw rotnej ryw alizacji w szystkich p a ń stw i n aro ­ dów św ia ta , ale w pierw szym rzędzie z konieczności w y ró w n a n ia za­

ległości, które zostały przerzucone n a nas -przez pokolenie i wieki po­

przednie.

Odbywa się ona w w a ru n k a c h wysoce nienormalnych, w w a ru n ­ kach. stw a r z a ją c y c h ciągłe przeszkody n a jej drodze, w warunkach,:

uniemożliwiających stw orzenie dla niej najbardziej zasadniczych t r w a ­ łych pod staw i zgrupow anie najbardziej ważkich elem entów życia k ultu­

ralnego.

J u ż w 1871 roku Stecki w swoim „W ołyniu* pisał:

„ W p a tr z y w s z y się pilnie w dzieje narodowe, spostrzegam y długo bardzo- Koronę, a n a w e t później Litwę, przodkujące w oświacie nad R u sią całą. Przyczynę zacofania się tego upatrujem y już nie tylko wr -fałszywym kierunku, jaki w ychow aniu publicznemu nadano u nas, ten bowiem pow szechnie w kraju całym czuć się dawał, lecz widzimy ją, w y p ły w a ją cą z samego biegu politycznych w ypadków i przewrotów, j a ­ kim prow incja t a ulegała*.

Z tego wszystkiego, co wyżej powiedziałem i kilku przytoczonych przezemnie zdań badacza W o ły n ia w ieku ubiegłego, nie trudno w y p ro ­ wadzić wniosek, iż dotychczasow e życie w ołyńskie nie może być jedy­

nie z m a k s y m a ln ą en ergią p osuw ane naprzód, musi ono zostać prze­

kształcone od podstaw, musi być przestaw ione na now e tory, dźw iga­

jące dalekobieżny „pociąg możliwości wołyńskich*, znacznie większym i cenniejszym niż dotychczas obarczony ładunkiem.

M uszą się pojawić wynalazcy, którzy tego „pociągu* ko n stru k cję

(24)

obmyśleć i stale ulepszać potrafią, m uszą się znaleźć jego kierow cy i konduktorzy, a także te c h n ie ), którzy czuw ać będą nad sp ra w n o ścią

„now ych t o r ó w ' i ich stałą rozbudową;-—ale do najważniejszych zadań należy wieczna troska, by po dobrze i celowo ułożonych „torach* „po­

śpieszny dalekobieżny pociąg" nie jeździł pusty, by rozwoził po W o ły ­ niu i poza jego graniee cenny ładunek.

Zadaniem naszego pokolenia jest uczynić, by „pociąg możliwości w ołyńskich" nietylko był uznany i radośnie w itany, jako zw ycięstwo myśli świetnego jego ko n stru k to ra — takiego czy innego wołyńskiego m ęża stanu.

W y sta rc z y ć również nie może trzeźw y um ysł i sp ra w n a rę k a ob­

sługi, tego pociągu — administracji państwowej, samorządowej czy innej.

Nie w ystarczy bowiem w łaściw y kierunek torów i pewność, że pociąg nie będzie ulegał wykolejeniom a coraz sprawniej, coraz punktualniej będzie kursował.

Chodzi o to, by cały ten w ys łek nie został zm arnow any, by spo­

łeczeństw o W ołyńskie wydążyło w przygotow yw aniu na ten pociąg ła­

d u n k u własnego i odbierania tego, którv pociąg j<jmu przywozić będzie.

Ilość tego ładunku nie pow inna być mniejszą od siły pociągowej

„parowozów," zaprzężonych do „uruchomienia możliwości wołyńskich,”

ani nośności wagonów, toczących się za nimi, ani wytrzymałości torów, które je niosą. Musimy pracow ać przy pełnem w ykorzystaniu „społecz­

nej konstrukcji wołyńskiej," na

j a k ą

nas stać będzie.

A jakość tego „ładunku", czy będzie nim do ro b e k w pracy kul­

turalno-ośw iatow ej, czy zdobycze naukow e, czy rozwój gospodarczy W o ­ łynia, czy podniesienie jego w alorów turystycznych, czy osiągnięcie w y ­ sokiego poziomu rolnictw a lub przemysłu, czy wn-szcie łącząca w szystkie

•dziedziny ideowość, niedostrzegalne a ta k ważkie walory m o r a ln e - - n ie - zależnie od rodzaju tego ładunku, jakość jego musi posiadać ta k wielki ciężar gatunkow y, by przew ażył b alast nieróbstw a minionych lat nie­

woli, — tak w ybitne wartości, by stały się one oczywiste zarów no dla w ołyniaka, jak i każdego o byw a te la Polski.

Tego prz e sta w ie n ia n a nowe tory, tej przebudowy W ołynia od

•podstaw nie dokona się w sam em tylko dzisiejszem niecierpliwem życiu bieżącem, w którem nieraz trudno tchu złapać, a nigdy nie m am y czasu

■obejrzeć się za siebie.

Do w yko n a n ia zadań specjalnych — specjalne m uszą być powoła­

ne instytucje. Takich, rozwiązań skutecznie s z u k a n o w przeszłości. Na t ę drogę wkroczył Piłsudski, powołując do życia „słynną uczelnię" L

k

ceum Krzemienieckie, „by snuła dalej w ielką myśl sw y ch założycieli i

pełniła w now ych w a ru n k a c h z t ą sam ą gorliwością, co przed laty,- tę

s a m ą służbę na pożytek Ojczyzny, nauki i cnoty."

(25)

Dziś obchodzi ona 15-to lecie

■swej wznowionej działalności.— S tajem y wobec tej chwili, nietylko pełni przy­

w ią z a n ia do Liceum Krzemienieckiego i radości z jego istnienia, ale zarazem przeniknięci dążeniem do zrozum ienia jego najistotniejszych zadań i źródeł jego siły działania. S zukam y poznania w szy stk ich wartości, którS się /'łożyły n a d a w n ą jego sławę, A n ad e w szy stk o s z u k a m y odpowiedzi na pytania: ja k ą m a spełnić rolę wobec dzisiejszego W ołynia? czy ją spełnia „w nowych w a ru n k a c h z t ą s a m ą co przed laty

gorliwością*, jakie miejsce zajęło w życiu W o ły n ia i czego W o ły ń od Liceum Krzemienieckiego może i powinien w przyszłości oczekiwać?

N a d w a pierwsze p y tania otrzym aliśm y odpowiedź we w stępnym a r ty k u le niniejszego nu m eru „Życia K rzem ienieckiego”. Siłą rzeczy nie uchroniliśm y się i nie unikniem y nadal n a w ra c a n ia do myśli, w ypow ie­

d z ian y c h w swoim czasie n a te m a t Liceum Krzemienieckiego przezr ó w ­ czesnego jego W iz y ta to r a Ju lju sz a Poniatowskiego, myśli, które „Li­

ceum u w a ż a za program działania®, w których widzi s w ą „ w y ra ź n ą p ostaw ę ideow ą i jasno sform ułow ane zadania*. Gdy na stronicy 139

■niniejszego num eru czytam y jego słow a o roli kierowniczej społeczeń­

s t w a polskiego, o przyw róceniu jemu tych cech, o wyzbyciu się n arzu ­ conej mu niewolniczo-lękliwej postaw y, n a to m ia st obudzeniu św iadom o­

ści swej siły i swej nowej roli — słow a u zna ne za „ w y ra ź n ą postaw ę id e o w ą " — Liceum Krzemienieckiego r widzimy jasno, jak dalece t a po­

s t a w a w r a s ta w sytu ację Wołynia, od której zacząłem sw e rozważania.

Gdy mówi dalej o odrodzeniu społeczeństw a W ołyńskiego poprzez ośw ia­

tę i w ychow anie, czujemy, jak z przed jego w nikliwych oczu nie scho­

dzi myśl w p row adze nia życia wołyńskiego na nowe tory, mówi nam jak nieodwołalnem jest dla niego odszukanie „takiego tempa, które zdoła w y ró w n a ć w iekow e opóźnienia".

W tem widzę odpowiedź j a s n ą i w y ra ź n ą na pytanie: ja k ą m a pełnie rolę n a W o łyniu Liceum Krzemienieckie?

Gdy w reszcie mówi „w arunkiem najistotniejszym będzie przygoto­

w anie p ra co w n ik a nowego typu — pełniejszego człowieka," rozumiem,

;że t r o s k ą Liceum będzie w ych o w an ie wszelkiego typu pracow ników

wołyńskich, pracow ników , których wiecznym niespokojem stanie śię

doskonalenie własne, w ieczną ambicją będzie dążenie, by „ładunek* w a r ­

tości wołyńskich był zaw sze pełnowartościowy...

Cytaty

Powiązane dokumenty

— P otrafili również przedstawiciele w szystkich nieomal Państw stwierdzić, iż danem Mu było zaw ażyć na historji św iata i odwrócić je j k a rty, stw orzyć

kim tu doznawanym uczuciom towarzyszy żal mocny, że Filowie i Fortunat nie podzielają ze mną tego szczęścia, którego doznaję, a które może niedługo potrwa,

Chcę stwierdzić, iż w o- becnym stadium, ważniejszym jeszcze od znikania niedomagać i n a ­ leciałości okresu powojennego z polskiego ruchu spółdzielczego jest

Zabiegi m ołdaw skie i rosyjskie skończyły się niepowodzeniem, gdy otw orzyła się przed Rzeczypospolitą now a m ożliw ość regulacji polskich stosunków handlow

trafimy, że w wielu wypadkach interwencja Państwa by być skuteczną, w zestawieniu z takąż interwencją w stosunku do rolniczego stanu wo- góla, musiałaby znowu

cie, aczkolwiek zmęczeni, ale również, jak się nam zdaje, zadowoleni z tego co zdążyli zobaczyć w pow.. członków Koła Przyjaciół Związku Strzeleckiego.

— W iąże nas z nim treść jego, która powinna stawać się również treścią życia naszego, której siła decydować winna o dynamice polskiego ży­.. cia

Oferujemy im leczenie chemioterapią oraz chemiotera- pię wspartą przeciwciałami, ale oczywiście wiemy, że to nie jest leczenie, które może ich całkowicie wyleczyć, bo to