ISSN 0 2 0 9 -0 1 2 0
INDEKS 3 5 4 6 2
m a j - c z e r w i e c 2 0 0 0 ( 5 8 0 - 5 8 1 ) rok LXXI
Społeczność św iętych
str. 8
Zarządzanie zborem
str. 10
Dobra N ow ina w szkołach
str. 14
szem ca
l z ”6
Zarówno w czasach apostolskich, ja k i obecnie szatan używa podobnej
metody. Chce zwieść wybranych,
odkupionych zasiewając np. taką
wątpliwość: „ Czy aby przesłanie
o zbawieniu darowanym z laski
nie wymaga jakichś uzupełnień,
modyfikacji? Żyjemy przecież
w okresie postępu techniki, rozwoju
nauki, czy to przesłanie nie wymaga
czasem unowocześnienia?”
numerze
ISSN 0 2 0 9 -0 1 2 0 INDEKS 3 5 4 6 2
WYDAWCA
Instytut Wydawniczy AGAPE ul. Sienna 68/70, 00-825 Warszawa MIESIĘCZNIK C hrześcijanin jest organem prasowym
Kos'ciola Zielonoświątkowego w Polsce R A D A P ro g ram o w a
Michał Hydzik Marian Suski Mieczysław Czajko Edward Czajko Kazimierz Sosulski ZESPÓŁ R edakcyjny
Kazimierz Sosulski - redaktor naczelny Edward Czajko - redaktor
Ludmiła Sosulska - redaktor Monika Myszkal - redaktor graficzny ADRES Redakcji
Miesięcznik Chrześcijanin
Skr. poczt. 84, 05-807 Podkowa Leśna tel..022/7291307; 5648296
WEBsite: http://www.chn.kz.pl e-mail: agape@kz.pl K ON TO
Miesięcznik Chrześcijanin PKO BP V O/Warszawa 04-10201055-122831146 PRENUM ERATA
k rajow a - pojedyncza roczna - 27,00 zł;
półroczna - 13,50 zł; zbiorowa (od 5 egz.) roczna - 25,20 zł; półroczna - 12,60 zł, zagraniczna - roczna: Czechy, Litwa, - 12 USD; Europa Zach. - 18 USD;
Ameryka Pin. - 24 USD; Australia i Ameryka Płd. - 30 USD.
WYZNANIE WIARY KOŚCIOŁA ZIELONOŚW IĄTKOW EGO W POLSCE
W ierzym y,
że Pismo Święte - Biblia - jest Słowem Bożym, nieomylnym i natchnionym przez Ducha Świętego, i stanowi jedyną normę wiary i życia.
W ierzym y
w Boga w Trójcy Świętej jedynego, w osobach Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
W ierzym y
w Synostwo Boże Jezusa Chrystusa, poczętego z Ducha Świętego, narodzo
nego z Marii Dziewicy; w Jego śmierć na krzyżu za grzech świata i Jego zmar
twychwstanie w ciele; w Jego wniebo
wstąpienie i powtórne przyjście w chwale.
W ierzy m y
w pojednanie z Bogiem przez upamię- tanie i w iarę w ewangelię, w chrzest i Wieczerzę Pańską.
W ier zy m y
w chrzest Duchem Świętym, przeżywanie pełni Ducha i Jego darów.
W ier zy m y
w jeden Kościół, święty, powszechny i apostolski.
W ier zy m y
w uzdrow ienie chorych jako znak łaski i mocy Bożej.
W ier zy m y
w zmartwychwstanie i życie wieczne.
O B IB L II EK U M EN IC Z SM E J Istnieje błędne przekonanie, że każdy odłam chrześcijaństwa ma ja k ą ś swoją Biblię, że istnieje Biblia katolicka, różna od niej Biblia protestancka i jeszcze inna prawosławna. Potrzeba więc pokazać, że wszyscy mamy jedną Biblię i jedno Słowo Boże.
20
B IE D A C Y S Ą W Ś R Ó D N A S
T R Z Y
R O Z Ś P I E W A N E S IO S T R Y
3
Słowo w stępne redaktora naczelnego W P A N U Bóg poza ramami4
KazanieNie martwię się, nie ma pośpiechu Pszenica i życica Świat mnie nie wyprzedzi
6
PorozmawiajmyA Pan wie dokąd zmierza Proroctwo czy spirytyzm każdy dzień
7
FunduszWiem że On o mnie nie zapomni
8
Miniatury egzegetyczne I nie będę dźwigać żadnej rzeczy Społeczność św iętychKtórej nie uniesie moje serce
9
Poznajmy sięJa po prostti idę do domu
10
Zarządzanie zborem śpiesząc się powoli14
ReportażTaking My Time Dobra N ow in a w szkołach
16
Wywiadf t
O Biblii Ekumenicznej Świadectwo
20
B óg uzdrow ił m oje stopy Biedacy są w śród nas
23
Odszedł do Pana24
John Thom as Nichol O dszedł pionier
n a u k o w e g o pentekostalizm u Ogłoszenia
29
Listy
Między wierszami Recenzja
Chwila dla audiofila
Trzy rozśpiew ane siostry w Panu
2 Chrześcijanin 5-6/2000
m Sowo wstępne redaktora naczelnego
Mówi się, że podróże kształcą. Niewątpliwie. Przy okazji usługiw ania szesciu kanadyjskim zborom polonijnym , odwiedziłem Toronto Airport Christian Fellowship, wspólnotę znaną z tzw. „Toronto blessing” . TACT zdążyła się już rozrosnąć: zakupiono trzy duże obiekty po jakim ś przed
siębiorstwie, powołano ośrodek szkoleniowy, organizuje się konferencje dla gości z całego świata. Główne audytorium liczy być może 2000 miejsc, a może więcej. Tego niedzielnego popołudnia było tam ok. 800 osób. Śpiew prowadzony przez zespół, ogłoszenia, powitanie przybyłych po raz pierwszy. Jest wśród nich jakiś Kubańczyk. Pastor Amott zadaje mu pytania, ten odpowiada. W trakcie tej rozmowy stojąca obok pastora Kanadyjka pochodzenia chińskiego zaczyna wirować dłońmi tuż przed twarzą Kubaticzyka (przypomina to ruchy tzw. tai chi stosowane w walkach wschodnich). Kubańczyk pada tyłem na podłogę. Teraz Arnott wykonuje gwałtowny ruch prawą rękę i
„Chinka", ścięta z nóg, pada obok. Pastor komentuje to z uśmiechem: - Otrzymała podwójną porcję. Następnie na podi
um wnoszą krzesło z, wysokim oparciem i podłokietnikami.
Siedzi na nim szczupła blondynka, ubrana w czarne spodnium.
Właściwie trudno powiedzieć, że siedzi. Nie jest w stanie zachować pionowej postawy. Jej ruchy wyglądają jak ruchy chorego na porażenie mózgowe. Mam wrażenie, ze przynie
siono ją po to, by się o nią modlić. Ale nie. Krzesło postawiono za przezroczystym pulpitem z pleksi. Arnott przedstawia kobi
etę zgromadzeniu - jej ojcem jest misjonarz pracujący w Chinach. (W tym czasie ona. zsunąwszy się z krzesła, leży twarzą do podłogi.) Heidi Baker, mówi Arnott, jest doktorem teologii i dzisiaj wygłosi kazanie. Wtedy kobieta kuca. bierze mikrofon i przez kilkanaście minut śpiewa improwizując do muzyki grającego cały ten czas zespołu. Silny głos. miła melo
dia i budujące słowa stwarzają podniosłą atmosferę. Niektórzy ludzie zsuwają się z krzeseł i leżą, inni klękają i modlą się. W końcu Heidi Baker wstaje, otwiera Biblię i zaczyna czytać frag
ment Ew. Jana 6,1-14, o cudownym rozmnożeniu chleba. Jest to czytanie przerywane dziwnymi konwulsyjnymi ruchami, trwa więc dość długo. Potem zaczyna przemawiać. Wypowiada kilka wyrazów, wstrzymują ją konwulsje, kontynuuje zdanie, znów konwulsje. Krzyczy: „Czy wiecie kto tam był?" I odpow iadając sobie chwieje się i zanosi histerycznym śmiechem : „M ały chłopiec! Czy mnie słyszycie? Mały chłopiec!” Znów wybuch histerycznego śmiechu. Na sali cisza.
Pastor w towarzystwie swojej żony i pastorów-asystentów siedzi w pierwszym rzędzie cały zasłuchany. Baker kontynuu
je: „I co on miał? Ha! Ha! Ha! O, ludzie! Dwie małe rybki!!!"
Nie może powstrzymać się od spazmatycznego śmiechu.
Zanosi się, zatacza, wykrzykuje. Na sali cisza. Robi mi się smutno. Wraz z moimi dwoma towarzyszami mamy tę samą myśl: wychodzimy. Zbyt przygnębiające to przeżycie.
Tytułem wyjaśnienia. W kręgach zbliżonych do „Toronto bles
sing” takie zachowanie jest uważane za przejaw nowego rodza
ju namaszczenia. Dlatego w księgami TACF w Toronto widz
imy także sprzedawcę, którym co chwilę wstrząsają konwulsje.
Pozostaje to w zgodzie z poglądem: „Sdg wybiera obrazę naszego umysłu, aby wyjawić co jest w naszym sercu. Bóg wychodzi poza ramy. u klare my Co ubraliśmy i robi to, czego
On sobie życzy - Bóg jest Bogiem, a nie my!" (z ulotki roz
dawanej przed nabożeństwem w zborze w Pensacoli na Florydzie). Pastor tego właśnie zboru, kiedyś podczas nabożeństwa przeprowadził na podium rozmowę z 18-letnią dziewczyną, która, przytrzymywana przez niego, słaniając się i trzęsąc za pulpitem, ledwie mogła mówić. Sprawiała wrażenie chorej. Wykrztuszała z siebie zdania, z których wynikało, ze jest szczęśliwa - Bóg odmienił jej życie dając jej dar wstawien
niczej modlitwy. Przejawem, jakby dowodem tego właśnie
„namaszczenia” miało być właśnie to jej dziwne zachowanie.
Nie sprawia mi przyjemności pisanie o tych zjawiskach. Nie chciałbym krytykować ani być negatywny. Nie mogę jednak o tym milczeć, gdy widzę jak poprzez propagowanie odrzucania
„normalności" antychryst chce przygotować sobie w umysłach milionów chrześcijan autostradę dla swoich poglądów. Naszym obowiązkiem, drodzy czytelnicy, jest ocenianie nauczania, które do nas dociera i badanie duchów „czy są z Boga”. Ale żeby móc ocenić-czyjeś nauczanie, trzeba najpierw umieć zrozumieć Pismo Święte zgodnie z podstawowymi zasadami jego interpretacji. 19 lat temu pojawiła się w niektórych kręgach charyzm atycznych niew łaściw a postawa wobec Pisma Świętego. Twierdzenia: „Bóg jes t większy niż Jego Słowo; jest ponad swoim Słowem; Bóg je st większy niż Jego pisane Słowo"
sprawiły, że poderwany został autorytet Biblii. Dlatego właśnie pewien czołowy działacz i nauczyciel biblijny ze znanej w świecie organizacji misyjnej, na konferencji zorganizowanej wiosną tego roku, wziął do ręki Biblię, zamachał nią w powiet
rzu i powiedział z całym przekonaniem: „Czy myślicie że to jest Słowo B oże! Nie, w tej Księdze w ogóle nie jest powiedziane, że to jest Boże Słowo. To jest tylko książka napisana przez ludzi.
Bożym Słowem je s t Jezus Chrystus i tylko On". Co wynika z ta
kiego twierdzenia? Można wyciągnąć np. taki wniosek: ,Jeśli ukaże mi się Jezus i On coś mi powie, to będzie to znaczyło więcej niż Biblia, bo On jest przecież ‘żywym Słowem’, a nie martwą księgą napisaną przez ludzi. Mówi do mnie osobiście”.
Stąd ta eksplozja poszukiwania osobistych objawień, „wizyt w niebie", proroctw i usługiwania proroków. Znika z kazalnic Słowo Boże wraz ze zdrowym jego zrozumieniem, zastępują je świadectwa i opowiadania o tym, co robi Bóg tu i ówdzie.
Zam iast głoszenia Słowa Bożego stosuje się rozmaite
„duchowe” techniki manualne, które błyskawicznie mają rozwiązać zawiklane życiowe sytuacje. Ludzie szukają wrażeń, naśladują innych, poddają się elektryzującym doznaniom, których działanie w pewnym sensie przypomina działanie narkotyku. A przecież w'szelkie duchowe doznania pozbawione Bożego Słowa działającego w człowieku jedynie za pośred
nictwem Ducha Świętego, który wprowadza nas we wszelką prawdę, są okultyzmem. Diabeł posługuje się dziś słowami:
„Bóg wychodzi poza ramy, w które my Go ubraliśmy i robi to, czego On sobie życ/.y - Bóg jest Bogiem, a nie my!” Ale tak naprawdę: ,.|... j od dzieciństwu znasz Pisma święte, które mogą cię obdarzyć mądrością ku zbawieniu przez wiarę vc Jezusa Chrystusa. Całe Pismo przez Boga je s t natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów ..."
U
<SsGs^,(!s&C'5-6/2000 Chrześcijanin 3
azanie
Władysław Brózda
s z e n i c a
„Nie dajcie się zw odzić przeróżnym i obcym naukom;
dobrze je s t bowiem um acniać serce łaską, a nie pokarm am i; tym, którzy o nie zabiegali, nie przyniosły one pożytku ” (H br 13,9)
„Abyśmy ju ż nie byli dziećmi, miotanymi i unoszonymi lada wiatrem nauki przez oszustwo ludzkie i przez podstęp, prowadzący na bezdroża błędu” (E f 4,14)
W naszym codziennym życiu stale docierają do nas różne ostrzeżenia. Otrzymujemy je za pośrednictwem środków masowego przekazu, taką też rolę spełnia oznakowanie dróg, przejść. Kupując różne rzeczy w sklepie zauważamy na ich opakowaniach naklejki pouczające nas jak się obchodzić z zawartością, a także przestrzegające przed niewłaściwym użytkowaniem czy przechowywaniem. Rozumiemy intencje tych, którzy wytwarzając konkretne produkty zaopatrują je w służące naszemu dobru ostrzeżenia. Nie rozwodząc się więc zbytnio na ten temat można stwierdzić, że ostrzeżenia mają na celu uczulenie nas na pewne niebezpieczne zjawiska, poczynania czy wpływy.
Pamiętamy (albo i odczuwamy) jeszcze skutki katas
trofy elektrowni atomowej w Czemobylu. Wiemy jak słuszne są oskarżenia wysuwane pod adresem tych.
którzy wiedząc o katastrofie i jej następstwach nie ostrzegli w porę społeczeństwa. Albowiem intencją ostrzeżenia jest zabezpieczenie przed szkodliwym a ukrytym działaniem.
Zarówno w czasach apostolskich, ja k i obecnie szatan używa podobnej meto
dy. Chce zwieść wybranych, odkupionych zasiewając np.
taką wątpliwość:
„Czy aby przes
ianie o zbawie
niu darowanym z laski nie wy
maga jakich ś uzupełnień, modyfikacji?
Żyjemy przecież w okresie pos
tępu techniki, rozwoju nauki, czy to przesłanie nie wymaga czasem unowo
cześnienia?”
W Słowie Bożym również widzimy bardzo wiele nakazów, przykazań, pouczeń. I nie chodzi tu jedynie o Stary Testament. Wielokrotnie ostrzegał swój lud przed różnymi niebezpieczeństwami sam Pan Jezus.
Wiele ostrzeżeń zawierają też listy apostolskie. Ostrze
żenia znjdują się we wszystkich nowotestamentowych księgach obok słów zachęty, i nadal są aktualne. Można powiedzieć, że dla nas są aktualne szczególnie, ponie
waż żyjemy w czasach poprzedzających powtórne przyjście Pana Jezusa. Szatan, nasz przeciwnik, ma krót
ki czas i dlatego używa najróżniejszych sposobów, by zwieść - jeśli można - i wybranych. Przepowiedział to sam Pan Jezus (Mt 24,23-24; Mk 13,22). A apostoł Pa
weł pisze: „I nic dziwnego; wszak i szatan przybiera postać anioła światłości” (2Kor 11,14). Wszystkie te wersety wskazują na pow agę naszych czasów
Człowiek jest z natury ciekawy, żądny wiedzy, poznania.
Ale Bóg ustanowił w tym pewne granice i powiedział wyraźnie: „Ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy tylko zjesz z niego, na pewno umrzesz”
(IMoj 2,17). A jak podszedł Ewę szatan? Przy pomocy pytania: „Czy rzeczywiście Bóg powiedział?” (IMoj 3,1) zasiał w jej sercu wątpliwość i podkopał tym samym autorytet samego Boga! I zarówno w czasach apostolskich, jak i obecnie używa podobnej metody.
Chce zwieść wybranych, odkupionych zasiewając np.
taką wątpliwość: „Czy aby przesianie o zbawieniu darowanym z laski nie wymaga jakichś uzupełnień, modyfikacji? Żyjemy przecież w okresie postępu tech
niki, rozwoju nauki, czy to przesłanie nie wymaga cza
sem unowocześnienia?” Jeśli się jednak zastanowimy, to zobaczymy wyraźnie, że za tymi nowymi naukami, prądami stoi ukryty Boży przeciwnik. Nie wciąga on nas w jakieś ogólnie napiętnowane grzechy, ale oferuje swoje „niewinne” dodatki w formie błędnych nauk czy praktyk. I przeciwko tej jego działalności tak w iele znaj
dujemy w Słowie Bożym ostrzeżeń.
Pan Jezus wielokrotnie wzywa nas do czujności, do modlitwy (Łk 21,36). Żegnając się ze starszyzną zboru efeskiego apostoł Paweł przypomina o tym, co im głosił dotychczas i ostrzega ich słowami: „Ja wiem, że po odejściu moim wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając trzody. Nawet spomiędzy was samych powstaną mężowie, mówiący rzeczy przewrotne, aby uczniów pociągnąć za sobą” (Dz 20,17-32). Dlatego wzywa ich: Czuwajcie! Bardzo dobitnie pisze też do Galatów: „Dziwię się, że tak prędko dajecie się odwieść od tego, który was powołał w łasce Chrystusowej do innej ewangelii (...) jeśli by ktoś inną ewangelię zwias
tował niech będzie przeklęty” (Ga 1,6-10). Ewangelia - to radosna nowina, wieść o zwycięstwie, jednak w tym miejscu apostoł Paweł mówi o innej ewangelii, na pozór radosnej, lecz tak naprawdę nie bazującej na lasce darowanej nam w Chrystusie.
Nasz Zbawiciel, Jezus Chrystus, zapewnił nas, że to On jest naszym Dobrym Pasterzem, a my jego owcami (J 10,1-14). On jest więc naszym wzorem. A tymczasem u obecnie głoszących ewangelię często można zauwa
żyć wzorowanie się na różnych nauczycielach i ewan
gelistach (bardzo często na takich, którzy jeszcze nie dokończyli swego biegu życia), zamiast naśladowania jedynego Mistrza i Pana, Jezusa. Bywało tak zresztą już w czasach apostolskich. W Koryncie nastąpił przecież
4 Chrześcijanin 5-6/2000
podział na zwolenników Pawła, Apollosa, Kefasa i Chrystusa. Apostoł Paweł uznał takie postępowanie za cielesne, nie duchowe i zganił tych, którzy zaliczali się do jego zwolenników. Apostoł wiedział, czym jest ciało Chrystusowe i dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że także i on jest tylko jednym z jego członków wy
konującym powierzone mu zadanie. Dlatego też ubole
wał nad tym, gdy ktos' mówił: Jam Pawłowy.
Oprócz ostrzeżeń skierowanych do Efezjan czy Ko
ryntian Paweł zwraca się (również w bardzo zdecy
dowanym tonie) do Tymoteusza: „Zaklinam cię tedy przed Bogiem i Chrystusem Jezusem, który będzie sądził żywych i umarłych, na objawienie i Królestwo jego; (...) Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie s'cierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce” (2Tm 4,1 -4).
A więc ważna jest zdrowa nauka. Na czym jednak pole
ga zdrowe nauczanie, jakie są jego cechy? Co miał na myśli apostoł Paweł?
W Ew angelii M ateusza (16,24) Pan Jezus mówi wyraźnie: „Jesdi kto chce pójsx za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za m ną” (Mt 16,24). Słowa te są zapisane również w in
nych Ewangeliach: Mk 8,34; Łk 9,23-24; J 12,24-26.
Najważniejsze dla nas to: stracić życie swoje dla Jezusa, zaprzeć się samego siebie, stać się sługą za
miast panem, umrzeć z Chrystusem dla własnego ja (Ga 2,20). Pierwszy człowiek w Ogrodzie Eden chciał znaczyć więcej, niż to postanowił Stwórca, chciał być jak Bóg (IM oj 3,5). Dzisiejszy człowiek dopuszcza do swego serca te same mys'li. Folgow anie takiemu nastawieniu do siebie i życia daje naszemu przeci
wnikowi ogromne możliwości. Proponuje nam wtedy moc, sławę, popularność. W spomnijmy tylko propozy
cję przedstawioną Jezusowi przez diabła zaraz po jego dniach postu. Był tylko jeden warunek - pokłonić mu się w zamian za to, co oferuje ten świat. Kto coś takiego dopuści do swego serca, nie przyjmie napomnienia, zlekceważy ostrzeżenia. Jednak Bóg sprzeciwia się pysznym (Jk 4,6). A postoł Paweł pyta Galatów:
,,(...) Albo czy staram się przypodobać ludziom?”
(Ga 1,6-10). A d o Koryntian pisze: „Obawiam się je d nak (...), bo jak przychodzi ktoś inny i zwiastuje innego Jezusa, któregośmy nie zwiastowali lub gdy przyjmuje
cie innego ducha ( ...) ” . Pamiętajmy o tym wyraźnym ostrzeżeniu w obecnej dobie, gdy docierają do nas najróżniejsze nauki.
Na zakończenie tego rozważania przyjrzymy się przypowieści, której autorem
jest sam Pan Jezus: „ (...) A kiedy ludzie spali, przy
szedł jego nieprzyjaciel i nasial kąkolu między pszenicę i odszedł ( ...) ” (Mt 13,24-30).
W krajach Orientu nieprzyjaciel niszczył plony przez sianie chwastów między zboża, przez narzucanie kamie
ni na zasiane lany zbóż. Było to oczywiście karalne.
Mówią nam o tym zapisy dotyczące ówczesnego prawa.
Dlatego też istnieli specjalnie ustanowieni słudzy, których zadaniem było strzeżenie wszelkich zasiewów, winnic czy plantacji oliwek. Z przypowieści dowiaduje
my się, że nieprzyjaciel wszedł na rolę, gdy słudzy spali!
A więc brak czujności sług umożliwił wrogowi wtarg
nięcie na dotychczas strzeżony teren.
W tekście oryginału Ewangelii mowa jest nie o kąkolu, ale o chwaście, który właściwie nazywa się życica (gr.
dziekania). Charakterystyczną cechą życicy jest jej ude
rzające podobieństwo do pszenicy, szczególnie w fazie wcześniejszego wzrostu: ma taką samą jak pszenica ło
dygę, listki i klos. Jednak tuż przed zbiorami życicę łatwo można odróżnić od pszenicy po jej owocach. Klos pszenicy ma grube, ciężkie ziarna, natomiast klos życicy jest lekki, płaski i zawiera tylko nasiona podobne do na
sion trawy. Należy też wymienić jeszcze jedną charak
teryzującą życicę cechę, niewidoczną dla oka: jej korzeń jest pierzasty, mocno rozwinięty, ma zdolność obras
tania sąsiadujących z nim korzonków innych roślin. Wie
my już z przypowieści, że życicę udało się nieprzyja
cielowi zasiać tylko dlatego, że słudzy gospodarza nie byli czujni, zasnęli. I chwast ten w początkowej fazie rozwoju nie różnił się od pszenicy. Mógł zostać rozpoz
nany dopiero na podstawie wydanego owocu. Jednak jego korzeń tak bardzo obrósł - związał się z korzenia
mi pędów pszenicy, że w yryw anie go stw arzało niebezpieczeństwo zniszczenia także tych szlachetnych roślin. Przez tę przypowieść Pan Jezus uczy nas nie tylko czujności, ale też zwraca uwagę na sposób działania wroga i trudności związane z usuwaniem zła, które się już pojawiło i zakorzeniło. Dlatego wzmóżmy czujność i nie lekceważmy ostrzeżeń. Nie akceptujmy nowinek starających się wyprzeć podstawowe prawdy podane nam w Słowie Bożym.
Autor należy do zboru Ewangelicznej Wspólnoty Zielonoświątkowej w Puławach k. Rymanowa. Przez wiele lat byl pastorem, a obecnie jest starszym zboru i kaznodzieją.®
Nieprzyjaciel wszedł na rolę, gdy słudzy spali.
A więc brak czujności sług umożliwił wro
gowi wtargnię
cie na dotych
czas strzeżony teren.
S ó/2000 Chrześcijanin
orozmawiajmy
Jeszcze o książce Ricka Jo y n era
„Niech nie znajdzie się u ciebie taki, który przeprowadza swojego syna czy swoją córkę przez ogień, ani wróżbita, ani wieszczbiarz, ani guślarz, ani czarodziej, ani zaklinacz, ani wywoływacz, duchów, ani znachor, ani wzywający zmarłych. Gdyż obrzydliwością dla Pana je st każdy, kto to czynią z powodu tych obrzydliwości Pan, Bóg twój,
wypędza ich przed tobą. Bądź bez skazy przed Panem, Bogiem tw’oim”
(5Moj 18,10-13).
CL
Andrzej Jeziernicki
Słowo Boże wyraźnie zakazuje utrzymywania jakich
kolwiek kontaktów z umarłymi. Odnosi się to, ja k wyni
ka z powyższego fragmentu, do wywoływania duchów, wzywania ich w celu prowadzenia rozmów', dowiady
wania się czegoś' od nich. Wiemy czym się to skończyło dla Saula, który przekroczy'! Boży zakaz i skontaktował się z nieżyjącym już prorokiem Samuelem (z duchem Samuela). „Samuel zaś rzekł do Saula: Czemu mnie niepokoisz, każąc mi przyjs'c (...) i jutro będziesz ty i twoi synowie ze mną” (IS am 28,15-19). Wywołując ducha Samuela Saul popełnił grzech, a w konsekwencji on i jego synowie ponieśli śmierć.
Nasz Pan, Jezus Chrystus, poprzez przypowieść o Ła
zarzu i bogaczu, przekazuje Kościołowi to samo istotne przesłanie. Potwierdza mianowńcie fakt, że jedynym dla nas autorytetem w sprawach wiary jest Pismo Święte.
„ (...) A on fŁazarzJ rzekł: Nie, ojcze Abrahamie, ale jeśli kto z umarłych pójdzie do nich, upamiętają się.
I [Bóg] odrzekł mu: Jeśli Mojżesza i proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, też nie uwierzą” (Łk 16,19-31). Zatem żywi nie mają dostępu do rzeczyw istości pozagrobowej. G ranicą naszego (żywych) poznania jest śmierć.
W św ietle tego, co zostało stw ierdzone powyżej, chciałbym się teraz przyjrzeć niektórym rozmowom Ricka Joynera z nieżyjącymi już ludźmi, które przed
stawia on w swej książce „Ostatnia bitwa” opisującej jego wizję, podczas której miał się znaleźć w „niebie” . Rick Joyner przytacza tam różnego rodzaju rozmowy, które przeprowadził ze spotkanymi zmarłymi ludźmi.
Jedni byli znani mu osobiście jeszcze za życia, inni umarli zanim Joyner się urodził. Oto na przykład taki dialog, który prowadzi on z jednym ze znanych mu sług Bożych.
Gorliwie czekałem na to spotkanie - powiedział.
- Czekałeś na mnie? - spytałem. Dlaczego?
- Jesteś jed n y m z wielu, na których czekam . Aż do m ojego sądu nie rozum iałem , że byłeś jednym z tych, którym m iałem pom óc, naw et uczyć, a ja cię odrzu
ciłem ” .
Opisując swe spotkania i cytując rozmowy Joyner twierdzi, że to Jezus dal mu sposobność rozmawiania z umarłymi ludźmi. Czyżby więc było możliwe, abym ja, za zgodą Jezusa, mógł porozmawiać na przykład z moim nieżyjącym dziadkiem? Na pewno byłoby to dla mnie bardzo interesujące. Jednak wiem, że aż do czasu paruzji absolutnie nigdy i za niczyją zgodą tego nie zrobię.
Zmarły sługa Boży zwierza się Joynerowi, między inny
mi wyraża w tej rozmowie żal, że za swego życia nie zrobił pewnych rzeczy. W pewnym momencie pyta:
„ - Czy przebaczysz mi?
- Oczywiście - odpowiedziałem trochę zaniepokojony.
Lecz ja także potrzebuję twojego przebaczenia. Wciąż myślę, że to moja nachalność i buntowniczość sprawiły ci te trudności. Prawdę powiedziawszy, sam również nie pozwalam innym zbliżyć się do mnie za bardzo i to z tych powodów, o których mówisz” .
Czy przebywający w niebie umarli rzeczywiście potrze
bują naszego przebaczenia, a my ich? Prorok Izajasz powiada, że nie będzie się wspominało rzeczy dawnych, i nawet nie przyjdą one nikomu na myśl. „Oto Ja stworzę nowe niebo i nową ziemię i nie będzie się wspominało rzeczy dawnych, i nie przyjdą one na myśl nikomu. A raczej będą się radować i weselić po wszys
tkie czasy z tego, co Ja stworzę, bo oto Ja stworzę z Je- ruzalemu wesele, a z jego ludu radość!” (Iz 65,17-18).
A co nam tymczasem przedstawia Joyner? Podczas swojego rzekomego pobytu w niebie (wizji) prowadzi wiele dysput z umarłymi na temat ich życia na ziemi.
Niektórzy ujawniają mu informacje, których nigdy nie udostępnili nikomu za życia. Jest to więc dla nas wiedza spoza grobu. Oto kolejny przykład takiej rozmowy:
„Byłam jego żoną - zaczęła. Większość z tego, co wiesz 0 nim pochodzi właściwie ode mnie. Dlatego to, co ci chcę powiedzieć nie jest o mnie, lecz o nas” . W dalszej części dialogu nieżyjąca już para ujawnia prawdziwe oblicze swojego małżeństwa. Joyner pyta: „Czy tobie 1 twojemu mężowi trudno być tutaj razem?” Kobieta odpowiada: „Wcale nie. Wszystkie relacje, które miałeś
6 C hrześcijanin 5-6/2000
Pismo Święte Starego i N o
wego Testamen
tu w je d n o znaczny sposób zabrania wszel
kich kontaktów ze zmarłymi.
Wszelka wiedza zza grobu, róż
nego rodzaju informacje przekazywane
nam rzekomo przez nieżyją
cych ludzi - to po prostu spi
rytyzm.
na ziemi, trwają nadal tutaj i wszystkie są oczyszczone przez są d ... Teraz nasza relacja trwa nadal i jest znacz
nie głębsza i bogatsza, gdyż dołączyliśmy do dziedzi
ców zbawienia”.
Jednak na temat kontynuacji związku małżeńskiego po śmierci Pismo Święte mówi zupełnie co innego. „A Je
zus odpowiadając rzekł im: Błądzicie, nie znając Pism ani mocy Bożej. Albowiem przy zmartwychwstaniu ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić, lecz będą jako aniołowie w niebie” (Mt 22, 29-30).
Joyner pisze także, że rozmawiał w czasie swej wizji w niebie również z „apostołem Pawłem” : „Wtedy po
czułem pobudzenie, by spojrzeć na ludzi zasiadających na tronach, które mijaliśmy. Mój wzrok zatrzymał się na mężczyźnie, o którym wiedziałem, że był to apostoł Pa
weł. Kiedy znowu spojrzałem na Pana, skinął, abym porozmawiał z nim” . Joyner: „Co powiedziałbyś moje
mu pokoleniu, ludziom, którzy będą pomagać nam w walce.” Paweł: „Mogę ci powiedzieć tylko to, co już powiedziałem przez moje listy”. Brzmi to rozsądnie, po
nieważ faktycznie nie należy nic dodawać ani ujmować do tego, co zostało zapisane w Biblii (Obj 22,18-19).
Niestety podczas dalszej rozmowy „Paweł” dodaje spo
ro informacji, których nie znajdziemy w jego listach. Pa
weł: „Zrozumiesz je lepiej [listy], wiedząc, że upadłem we wszystkim do czego zostałem pow ołany... A jednak byłem uczciwy, pisząc pod koniec mojego życia, że jestem największym z grzeszników” . Czytając odnośny fragment w Słowie Bożym oczywiście nie wiemy, czy pisząc tak apostoł Paweł miał na myśli swe życie sprzed nawrócenia, początki swego chrześcijaństwa, czy też mówi o swym ostatnim etapie pielgrzymki. Joynerowi jednakże „Paweł” ujawnia: „Nie chciałem przez to po
wiedzieć, że byłem największym grzesznikiem kiedyś, ale że byłem nim właśnie wtedy, gdy pisałem ten list”.
Gdyby wizja Joynera rzeczywiście pochodziła od Boga, byłoby cudownie. Nie potrzebowalibyśmy studiować ję zyka greckiego, badać różnych źródeł, zastanawiać się, co konkretny autor miał na myśli. Moglibyśmy po pros
tu „pójść” do nieba i zapytać go osobiście o interpretację jego słów.
W dalszej części „Paweł” przekazuje takie pouczenie:
„Pan dał mi wielkie kamienie, które wchodzą w struk
turę Jego wiecznego Kościoła, lecz nie stanowią one fundamentu. Kamienie na fundament zostały położone tylko przez Jezusa” . Joyner: „Wiedziałem, że w taki spo
sób można mówić tylko prawdę. Wiedziałem, że Paweł miał rację m ów iąc, ja k źle wielu używ ało jego nauczanie jako fundamentu, zamiast budować na fun
damencie Ewangelii”. Porównajmy powyższą rozmowę z tym, co zamieścił prawdziwy apostoł Paweł w Liście do Efezjan: „Zbudowani na fundamencie apostołów i pro
roków, którego kamieniem węgielnym jest sam Chrystus
Jezus” (Ef 2,20). Który więc Paweł mówił prawdę - ten z wizji Joynera, czy ten z Listu do Efezjan?
Drodzy czytelnicy, przekazując te kilka uwag, chciał
bym Wam przypomnieć, że Biblia czyli Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu w jednoznaczny sposób zabrania wszelkich kontaktów ze zmarłymi. Niezależnie od tego, czy tym człowiekiem jest Święty Paweł, Maria - matka Jezusa (sprawa tzw. objawienia fatimskiego), czy twój nieżyjący pastor, albo dziadek. Wszelka wiedza zza grobu, różnego rodzaju informacje przekazywane nam rzekomo przez nieżyjących ludzi - to po prostu spirytyzm. Nie zmienia tego faktu powoływanie się na wizję łub sen od Boga, w których to owa wiedza została przekazana. Pamiętamy wszak dobrze słowa ap. Pawła:
„Ale choćby nawet my albo anioł z nieba zwiastował wam ewangelię odmienną od lej, którą myśmy wam zwiastowali, niech będzie przeklęty” (Ga 1,8).
Autor jest pastorem Zboru Kościoła Chrześcijan Wiary Ewangelicznej w Kielcach®
P undusz
F u n d u s z prenumerat
Redakcja serdecznie dziękuje za wpłaty na fundusz prenu
m erat siostrze Barbarze Trzebniak z Nowego M iasta Lubaw skiego (30 zł), siostrze Stanisławie Sosulskiej z Krakowa (50 zł), siostrze Zofii Kuberskiej z Krakowa (50 zł) i Z boro
wi KZ w M ikołajkach (61 zł). Ofiary te um ożliw iają pokry
wanie w ydatków związanych z przekazyw aniem darmowych egzem plarzy m iesięcznika m.in. do więzień, domów opieki oraz wysyłaniem go do tych naszych rodaków za wschodnią granicą, którzy chcą z nami utrzym ywać łącznos'ć, ale nie są jeszcze w stanie opłacić prenumeraty. Ofiary można wpłacać na konto m iesięcznika z zaznaczeniem : Fundusz prenumerat.
F u n d u s z Nowych Testamentów
Jestes'my wdzięczni za odzew na nasz apel o składanie ofiar na zakup Now'ych Testamentów dla Polaków na Litwie.
Ofiary nadesłali: br. Leszek Czuper z Gołdapi (200 zł), s. Barbara Trzebniak z Nowego Miasta Lubawskiego (100 zł), s. Alfreda Pręgowska-Bucholtz z Kelowny w Kanadzie (150 zł).
Te trzy wpłaty um ożliw iają przekazanie do W ilna 300 egz.
Nowych Testamentów. Czytelnicy, którzy chcieliby wziąć udział w tej akcji mogą wysyłać swe ofiary na konto redakcji (z zaznaczeniem: Nowy Testament). Jeden egzemplarz z przez
naczeniem na ten cel kosztuje tylko 1,50 zł. Ofiarodawcom podziękujem y na łamach m iesięcznika. ■
5-6/2000 Chrześcijanin
■
WMń
liniatury egzegctyczne
'Pozdrawiają was wszyscy święci, zw łaszĘ ząki z doi Pozdrów cie (...) wszystkich św iętych”. (Hhr 13,24)
Święci według Nowego Testamentu, to po prostu ludzie, w „społeczność św iętych” (czy według katolickiego którzy otrzymali od Boga łaskę osobistej wiary w Jezusa przekładu: św ię ty c h obcowanie”), to nie wyznajemy Sformułowanie Chrystusa jako Zbawiciela i Pana. A więc są to na- nic innego, jak własńiie wiarę w Kościół Powszechny.
Ztzw. składu rodzeni na nowo chrześcijanie, którzy tworzą prawdzi- Powyższe sformułowanie z tzw. składu apostolskiego.
apostolskiego, wy Kościół Chrystusowy. Tworzą oni zarówno Kościół który nie pochodzi od apostołów, lecz był wyznaniem który nie pocho- Powszechny, jak i lokalny, w danej miejscowości, da- wiary pierwotnego zboru rzymskiego, nie daje podstawy dzi od apostołów, nym okręgu kościelnym (diecezji), danym kraju. I z tego do tzw. beatyfikacji czy kanonizacji. Pismo nie daje lecz był wyzna- względu Apostoł może adresować swoje listy do po- żadnych praw zwierzchnictwu kościelnemu na ziemi do niem wiary pier- wołanych świętych w Koryncie (tak jest, właśnie w Ko- interwencji w świat pozaziemski, w świat duchowy.
wotnego zboru ryncie), do wszystkich świętych w Chrystusie Jezusie, Praktyka ta, beatyfikacji i kanonizacji, jest jedynie - rzymskiego, nie którzy są w Filippi, do świętych w Kolosach. Wszyscy w moim odczuciu - wyrazem polityki zagranicznej daje podstawy oni byli święci z tytułu przynależności do Chrystusa, „królestw a z tego św iata”, jakim stało się znane do tzw. beatyfi- A jednocześnie byli powołani do uświęcenia, które jest zwierzchnictwo kościelne. Komu, jakiem u państwai, kacji czy kano- wolą Bożą i bez którego nikt nie ujrzy Pana. (Chwała jakiem u narodow i dać „na ołtarz” , czasem przed nizacji. Pismo Bogu, że uświęceniem naszym jest Jezus Chrystus - planowaną wizytą, nowego tzw. błogosławionego czy nie daje żadnych 1 Kor 1,30). Społeczność świętych, to ich wspólne bycie świętego. Jest to jednak wchodzenie w Boże kompe- praw zwierzch- w Bogu, bycie w Jezusie Chrystusie, a także wzajemne tencje. Społeczność świętych, świętych obcowanie (gr.
nictwu kościeł- więzi w atmosferze miłości chrześcijańskiej, chrzęści- koinonia, łac. communio) - to przede w szystkim nemu na ziemi jańskiej „agape”. .Pozdraw iają was święci, pozdrówcie społeczność ludzi Jezusowych po tej stronie życia.
do interwencji św iętych” - je st m.in. wyrazem tej społeczności.
w świat poza- Podobniejak przekazywanie pozdrowień w dzisiejszych Powiedziałem przede wszystkim, gdyż Pismo mówi ziemski, w świat zborach Pańskich. Już pierwszy zbór w Jerozolim ie o tym, że otacza nas „wielki obłok świadków”, że duchowy. trwał w tej właśnie społeczności, społeczności świętych podeszliśmy „do duchów' ludzi sprawiedliwych, którzy
Edward Czajko
s
(por. Dz 2,42). Rzecz jasna wypowiadamy się czasem osiągnęli doskonałość” - Hbr 12,1.23 (do duchów, gdyż odnośnie do stopnia uświęcenia niektórych świętych, ich ciała czekają jeszcze na zmartwychwstanie). Po niektórych mężów i niewiast Bożych, by w tym, co jest drugiej stronie doczesności ta społeczność nie będzie godne naśladowania ich naśladować. Nie wolno jednak rozdzielona przepaścią śmierci. Będziemy jedno u stóp nam ich ubóstwiać, bo należy pamiętać, że całość ich Pana, w Jego chwale, w nowym, przemienionym i chwa- życia i służby, ich motywy oceni bezbłędnie dopiero lebnym ciele. Podobnym do zmartwychwzbudzonego Ten, który będzie „sądzić żywych i umarłych” . ciała Jezusa Chrystusa. Na razie ta przepaść między
wierzącymi w ciele a „duchami ludzi sprawiedliwych”, A więc gdy wspólnie wyznajemy - oczywiście jeśli między Kościołem pielgrzymującym a tryumfującym wspólnie wypowiadamy CREDO na nabożeństwie, jak istnieje. I nam, znajdującym się po tej stronie życia, nie to je st w zborze Davida Yonggi Cho w Korei - wiarę wolno jej przekraczać. Pism o nie m ów i też, że umarli
loznajmy się
z nami się kontaktują. Nie wolno umarłych przywo
ływać, nie wolno ich wzywać w modlitwie (odnosi się to rów nież do m atki Zbaw iciela). W spom inajm y zmarłych naszych, lecz nie szukajmy z nimi kontaktu.
Jest to dobre dla ich spokoju i naszego spokoju. Jedyną więzią między żywymi i umarłymi, jedynym mostem między doczesnością a wiecznością jest Jezus Chrystus,
„który umarł i ożył, aby nad umarłymi i nad żywymi panować” (Rz 14,9). Kto wywołuje duchy zmarłych, naraża się na wielkie niebezpieczeństwo, ponieważ wchodzi w kontakt z demonami - pisze ks. dr Alfred Jagucki, luteranin.
Gdzie indziej - na pros'bę naszej redakcji - skomen
towałem rozmowę Mojżesza i Eliasza z Jezusem, a tak
że rozmowę przypowieściowego bogacza z hadesu z Abrahamem, Otóż w scenie Przemienienia Pańskiego, opisanej przez ewangelistów synoptycznych, ani ucz
niowie (Piotr, Jakub i Jan) nie rozmawiali, nie komuni
kowali się z M ojżeszem i Eliaszem, ani też oni nie komunikowali się z uczniami Pana. Ci zgaśli święci Starego Testamentu rozmawiali wyłącznie z Jezusem, ale nie był On wówczas, na tę chwilę, w ciele material
nym i śmiertelnym, które czekało jeszcze na śmierć i zmartwychwstanie, lecz znajdował się w stanie prze
m ienienia. m etam orfozy (gr. m etam orfoo - prze
kształcić, zmienić, zmienić z postaci ziemskiej na nad
naturalną), co. mówiąc obrazowo, można porównać do motyla, który wcześniej był tylko poczwarką. Prze
mienienie Pańskie nie daje nam podstawy do szukania kontaktów z tymi, którzy odeszli do chwały. Gdy zaś idzie o podobieństwo (przypowieść) o bogaczu i Łaza
rzu, to należy pamiętać, po pierwsze, że jest to po
dobieństwo i 2 tego tytułu nie wszystko należy brać dosłow nie, chodzi o główne jądro podobieństwa, a po drugie, rozmowa między bogaczem i Abrahamem odbywa się po tamtej stronie, nie między ziemią a tam
tym światem.
Jest rzeczą charakterystyczną, że apostoł Paweł o swo
ich wrażeniach z zachwycenia do trzeciego nieba wcale nie chciał opowiadać, a z Janem z Objawienia podczas jego zachwycenia w dzień Pański czyli niedzielę, komunikowali się tylko uwielbiony i wywyższony Jezus Chrystus, aniołowie i starcy stanowiący symbol wszyst
kich odkupionych. Nie rozmawiali z nim wówczas ani ukamienowany Szczepan, ani ścięty mieczem Jakub Zebedeuszowy. A zatem, wizerunki maryjne „na wierz
bach, na szybach czy na działce”, czy też zwracanie się do tych, co odeszli słowami: „módl się za nami” , nie
mają ewangelicznego uzasadnienia. ■
Ogłoszenia w rubryce »Poznajmy się«
zamieszczane są przez redakcję pośredniczącą w doręczeniu pierwszego listu dla osoby, która zamieściła ofertę. Są one bezpłatne, lecz w celu p o b y c ia kosztów korespondencji prosimy o dołączenie dziesięciu znaczków po 80 gr.
Mam 51 lat, jestem niewysoką, spokojną szatynką. M iesz
kam z synem (19 lat), chodzę z Jezusem 8 lat. Poznam odpo
wiedzialnego i dojrzałego chrześcijanina w wieku 45-55 lat
z woj. śląskiego, H ELEN A
Mam 26 lat, jestem ładna, inteligentna i niezależna finan
sowo. żyję dla Boga od 9 lat. Poznam kaw alera do 35 lat,
powyżej 180 cm wzrostu. PAOLA
Mam 26 lat. dużo energii i radości życia. Jestem w ierząca od 8 lat, lubię muzykę, turystykę i sport. C hciałabym poznać kawalera do 35 lat, powyżej 180 cm wzrostu. Mile widziane
foto. RO M A
38-letnia panna, wysoka, szczupła szatynka, w ykształcenie średnie, pracująca zaw odow o, z w łasnym dom em , pozna kaw alera do 45 lat. Mile w idziane foto. A N N A 1
W dowa, lat 53. wykształcenie średnie techniczne, niezależna, z domem na wsi w pobliżu miasta, pozna współwyznawcę, który chciałby wspólnie przejść przez jesień życia. EW A
Chrześcijanka, członkini zboru zielonoświątkowego od 11 lat.
filigranowa budowa ciała, 28/160/48, wolna, niezależna fi
nansowo, wykształcenie wyższe, własne mieszkanie, pozna chrześcijanina, który chciałby wspólnie kroczyć ścieżką Pana.
A N N A 2
Jestem 48-letnią wdow ą, średniego wzrostu, o miłej aparycji i pogodnym usposobieniu, cenię ciepło ogniska domowego, 4 lata temu zaw ierzyłam życie Bogu. Poznam chrześcijanina w stosow nym wieku, wdowca lub kawalera, ceniącego życie
duchowe i przyjaźń. W IESŁAW A
Od 8 lal należę do zboru zielonośwątkow ego w Sydney. Mam 24 lata, średnie w ykształcenie i 164 cm w zrostu. Poznam kaw alera kochającego Jezusa. Proszę o dołączenie zdjęcia.
M O N IKA
Mam 32 lata. jestem w ysokiego wzrostu, m ieszkam na po
łudniu Polski, należę do zboru KZ. Jestem niezależny finansowo, z w łasnym mieszkaniem. Poznam dziewczynę
25-30 lat. mile widziane foto. M AREK
Kawaler z woj. podlaskiego, 35 lat, 179 cm wzrostu, w y
kształcenie zawodow e, pracujący w dużym mieście, członek zboru KZ od 10 lat, pozna skrom ną i pobożną siostrę w Panu w wieku 28-35 lat z co najmniej 7-letnim stażem wiary.
E U G E N I U S Z
'j-6/2000 C hrześcijanin 9
a r z ą ó z a n
zborem
i e
CHRYSYUS JAKO DOBRY PASTERZ - fresk z k atak u m b y św. Lucyny w Rzymie Gdzieś po upływie roku od mojego
nawrócenia zacząłem się interesować Kościołem pierwszych chrześcijan i nowotestamentowym sposobem or
ganizowania się zborów. Różnice w podejściu do tej sprawy występu
jące w poszczególnych wyznaniach i często całkowicie przeciwstawne zapatrywania mocno mnie zastanwia- ły, i dlatego podjąłem starania, by zba
dać, jaki to kształt organizacyjny po
siadały zbory pierwszych chrześcijan.
ZA SA D Y o g ó ln e
Nowy Testament właściwie bardzo mało mówi na temat organizacji jako takiej. Wierzę, że przyczyną tego jest obawa przed tworzeniem i powie
laniem schematów. Kościół Chrys
tusowy nie jest przecież tak naprawdę organizacją, ale organizmem, który kształtuje właściwą dla siebie struk
turę organizacyjną w zależności od
miejsca i czasu. Nie może ona zatem być dokładnie taka sama w każdym miejscu i w każdym okresie histo
rycznym. Mimo to, choć dotyczy to tylko ogólnych zarysów, Nowy Testament wypowiada się na ten temat wystarczająco jasno. W tych ogólnych ramach poszcze
gólne zbory i cale denominacje znajdują sobie miejsce, które odpowiada ich wewnętrznemu życiu.
Wielkie znaczenie ma dla nas fakt, że w Nowym Testa
mencie odnajdziemy zarówno lokalną, jak i centralną strukturę organizacyjną, choć ta ostatnia może mieć bardziej lub mniej luźną formę. Tak na przykład ruch zielonoświątkowy w krajach skandynawskich odrzucił zasadę centralnego kierownictwa, ale ma on za to suro
wsze zasady organizacyjnego porządku w zborach. Nie są też skandynawskie zbory całkowicie pozbawione pewnego wspólnego kierownictwa, chociaż nie jest to do końca skodyftkowane. Mam tu na myśli ich doroczne konferencje i uchwalane na nich postanowienia, które są potem respektowane przez zbory. Bardzo na przykład liczy się zdanie Lewi Pethrusa. Zatem, choć nieformal
nie, ta centralna struktura również i tam istnieje.
Możemy ją odnaleźć również w Biblii. Np. w Liście do
Kościół Chrystusowy nie je st przecież tak naprawdę organizacją, ale organizmem, który kształtuje właściwą dla siebie strukturę organizacyjną w zależności od miejsca i czasu.
Nie może ona zatem być dokładnie taka sama w każdym miejscu i w każdym okresie histo
rycznym.
Galatów apostoł Paweł mówi, że Pan przez objawienie pokazał mu to, co było wcześ
niej tajemnicą, a mianowicie, że wszystkie narody mogą mieć udział w zbawieniu i że nie jest ono przeznaczone tylko dla narodu żydowskiego. Trzeba jednak było, aby po
zostali apostołowie potwierdzili to, co dzię
ki Bożemu prowadzeniu uznał za słuszne apostoł Paweł. Mówi więc: „(...) udałem się tam (tzn. do Jerozolimy) na skutek objawie
nia i wyłożyłem im na osobności, zwłasz
cza zacniejszym, ewangelię którą zwiastuję między poganami, żeby się czasem nie okazało, że daremnie biegnę czy biegiem”
(Ga 2,2). Widzimy tutaj wyraźnie, że Paweł traktował zdanie apostołów jako zdanie ostatecznej i najwyższej instancji. Gdyby nie uznali, ale odrzucili to bądź co bądź wy
raźne prowadzenie, jakie posiadał, wtedy uważałby swoją służbę za daremną. Zgo
dnie ze Słowem Bożym, które mówi: „Co
kolwiek byście zw iązali..." Widzimy więc w tym bardzo ważną, wręcz podstawową zasadę: chociaż Paweł byl swojej sprawy pewny, to jed
nak własne poznanie i prowadzenie podporządkował wspólnej ocenie apostołów. Wierzył w namaszczenie i prowadzenie Duchem, które mieli jego bracia, i był przekonany, że jeśli jego objawienie jest prawidłowe, to będzie ono przyjęte i uznane przez apostołów.
Gdybyśmy więc wszyscy zgodnie z tą zasadą postę
powali, byłoby w ruchu zielonoświątkowym o wiele mniej podziałów. Cierpimy na przesadny indywidua
lizm. Jeśli ktoś uznaje tylko swoje osobiste prowadzenie i tylko ono jest dal niego ostateczną instancją, a nie znaj
duje jedności z resztą braci i sióstr, to bierze z nimi rozbrat. Na poparcie zwykle cytuje jeszcze słowa z Bi
blii, „(...) że trzeba więcej słuchać Boga niż ludzi” . W ten oto sposób często dochodzi do podziałów, i to z powodu innego zrozumienia spraw, których znaczenie jest drugorzędne i małoznaczące. Tak być nie powinno.
To właśnie ruch zielonoświątkowy powinien zaprezen
tować Bożą jedność, a to dzięki respektowaniu przez wszystkich jednego namaszczenia. Jakaś więc centralna struktura organizacyjna jest niezbędna. Pomyślmy tylko o wspólnej m isji, o naszym m iesięczniku i o innych
0 Chrześcijanin 5-6/2000
jeszcze przedsięwzięciach, takich jak domy wypo
czynkowe, domy starców i inne miejsca, gdzie można organizować tygodnie biblijne i młodzieżowe obozy.
Inna ważna prawda dotycząca struktury organizacyjnej to ta, że nie wolno nam jej zmieniać bez koniecznej potrzeby. Przynosi to zwykle kłopoty. Nowy Testament uczy nas też, że KosTiół Jezusa Chrystusa nie kieruje się ani zasadami demokracji, gdzie decyduje lud (wię- kszosć), ani zasadami właściwymi monarchii, dyktatu
rze czy oligarchii, gdzie decyduje jeden człowiek lub kilka osób. Bożą zasadą jest teokracja. Boże władanie, panowanie. Oznacza to, że tylko Chrystus decyduje.
Jeżeli odstępujemy od tej zasady, to rozmijamy się z tym, co znajdujemy w Biblii. Dlatego z naszych ust. nieza
leżnie od tego kim jesteśmy i jakie zajmujemy miejsce w zborze, pow inna płynąć następująca modlitwa:
„Otwórz moje uszy, bym słuchał tak, jak słucha uczeń.
Niech moje ucho przylgnie do Twoich ust i obdarz mnie sercem posłusznym!” Wszystko inne jest tylko ludzkim dziełem, które przed Bogiem się nie ostoi. M ożna więc powiedzieć, że zdanie dziesięciu członków zboru, któ
rzy myślą duchowo (są dojrzali) ma większą wagę, niż stu myślących cieleśnie. Dlatego dokonując jakiegoś wyboru albo chcąc o czymś zadecydować, należałoby zawsze zapytać: „Panie, jaka jest Tw'oja wola?”
Na koniec należy też zauważyć, że słudzy Boży otrzy
mujący w zborze pensję, uposażenia, nie mogą być urzędnikami. Gdyby tak się rzecz miała, wtedy z całą pewnością byliby zobowiązani do słuchania i robienia tego, czego będą chcieli na przykład ludzie wpływowi.
A są przecież powołani do pasterzowania i przewodze
nia. Rzecz jasna muszą mieć ucho otwarte na głos wier
nych, ale ostateczną odpowiedź otrzymują od Głowy Kościoła, czyli od tego, który ich powołał do świętej, niebiańskiej służby. Tak naprawdę, są oni sługami Bo
żymi. Brat Donald Gee napisał tak: „Istnieje duchowe przywództwo, które należy się tym mężczyznom, którzy na ten urząd zostali powołani przez Boga i dlatego nie można takiego urzędu ani sobie wziąć, ani go porzucić.”
ZM IAN Y w strukturze organizacyjnej pierw szych zborów
W Nowym Testamencie odnajduję trzy rodzaje struktu
ry organizacyjnej. Zmieniały się one z upływem czasu.
Były też pomiędzy nimi okresy przejściowe. Oto one:
• Kościół kierowany bezpośrednio przez apostołów
• okres poganochrześcijański
• okres postapostolski.
Przyjrzyjmy się najpierw pierwszemu sposobowi za
rządzania, który miał miejsce w Jerozolimie. Najpierw decydowali tylko prowadzeni przez Ducha Świętego apostołowie. Zauważamy jednak, że dosyć szybko coraz większą rolę zaczynają odgrywać również starsi zboru.
Są obecni przy wszystkich ważnych rozmowach. Po
myślmy tylko o tej decydującej rozprawie (Dz 15), gdzie chodziło o to, czy chrześcijanie nawróceni z pogan powinni przyjąć zakon, by apostołowie mogli ich uznać
za pełnowartościowych członków Kościoła. Czytamy (w. 2), że Paweł i Barnaba wraz z kilkoma innymi brać
mi udali się w tej sprawie do apostołów i starszych w Jerozolimie. A więc brali w tym udział i starsi. Nie
stety, nie wiemy jak i kiedy zostali wybrani.
Później, kiedy apostołowie często wykonywali służbę poza zborem macierzystym, coraz częściej na scenie po
jawia się Jakub, brat Pański, jako ten, który przewod
niczy zborowi. W spominają o tym już Dzieje Apostol
skie (12,17), gdzie cudownie uwolniony z więzienia Piotr powiedział do obecnych tam ludzi, aby powiado
mili o tym Jakuba i braci. Widzimy także na owym so
borze apostolskim (15,13). że to Jakub, cytując i objaś
niając słowa proroka Amosa, rozstrzygnął kwestię, a wszyscy czuli w tym Bożą wolę. Owi bracia oczeki
wali przed Bogiem na takie rozwiązanie, które będzie pochodziło od Niego samego. Nie zadowolili się jakimś rozwiązaniem awaryjnym. Bóg darował im rozwiązanie, które wyrażało się w jednomyślności duchowo myślą
cych braci i manifestacji Ducha, co wyrazili słowami:
„Postanowiliśmy bowiem Duch Święty i my (...) ” Sło
wa te są dla nas drogowskazem przy podejmowaniu de
cyzji, które nieraz przychodzi nam podejmować! W róć
my znowu do Jakuba. Ap. Paweł nazywa go apostołem (Ga 1,19), widzimy też, że przejął on kierownictwo zbo- ru w Jerozolimie (Dz 21,18), co potwierdza też przekaz tradycji. Jest więc osobistością zacną i cenioną zarówno przez chrześcijan, jak i żydów.
To Jakub wnosi swój wkład w sposób zarządzania lub kierowania zborem w okresie pogano-chrześcijańskim.
Najpierw widzimy bowiem tylko starszych i wszyscy oni są wobec siebie równi. Sięgnijmy do Dz 20,17.28.
W tym miejscu ap. Paweł nazywa starszyznę zboru efes
kiego biskupami (nadzorcami) albo przełożonymi. Po
leca Tytusowi (Tt 1,5). aby w każdym mieście ustanowił starszych. Być może mieli oni podobną pozycję, jak dzisiejsza Rada Kościoła, gdzie prezbiter naczelny jest pierwszym pośród równych. Listy apostołów, jak widzi
my, też nie są skierowane do starszych, lecz bezpośred
nio do zborów. Tak więc służba starszych nie wy
kraczała poza ramy lokalnego Kościoła.
BISICUPI, przełożeni, starsi, diakoni
Ponad tymi zborami i ich starszymi ustanowieni byli Tymoteusz, Tytus i, co oczywiste, ap. Paweł. Mogli oni w życie tych zborów ingerować i. jeśli zaszła taka po
trzeba, zastosować dyscyplinę zborową oraz wydawać jakieś szczególne rozporządzenia. Z ITm 1,3 i również z innych pism wynika, że Tymoteusz dużo czasu prze
bywał w Efezie i chyba później objął tam funkcję przełożonego.
Z biegiem czasu sposób zarządzania zborem ulega prze
kształceniu, co widzimy w ITm 3 i 5. Istnieje już tutaj podział trójdzielny: na czele zboru stoi przełożony albo prowadzący (możemy go nazwać jeszcze inaczej). Nie jest już tak, jak na początku, gdy zborem kierowali bez
pośrednio starsi. Teraz istnieje stanowisko kierującego,
IT Nowym Testamencie odnajdziemy zarówno lokal
ną, ja k i cen
tralną strukturę organizacyjną.
Chociaż Paweł był swojej spra
wy pewny, to jednak wła
sne poznanie i prowadzenie podporządkował
wspólnej ocenie apostołów.
b/Z000 C hrześcijanin
Kościół Jezusa Chrystusa nie kieruje się ani zasadami demokracji, gdzie decyduje lud (większość), ani zasadami właściwymi monarchii, dyktaturze czy oligarchii, gdzie decyduje jeden człowiek lub kilka osób.
Bożą zasadą je st teokracja,
Boże władanie, panowanie.
i najprawdopodobniej byl nim jeden z grona tych starszych, ten którego powołał na ten urząd Bóg.
Zastanawiające jest to, że w tekście oryginalnym jest tam użyta liczba pojedyncza (IT m 3,2-7). A więc nie kilku, ale jeden. Słowo episkopos to przełożony lub nad
zorca i w swoim podstawowym znaczeniu oznacza człowieka siedzącego za sterem okrętu. A więc jem u powierzone zostało prowadzenie tego małego ..okrętu”, jakim jest zbór. Dlatego w Hbr 13,17 zbory są napomi
nane, aby słuchały swych przewodników, aby ci mogli z radosAią, a nie ze wzdychaniem przystępować do Boga. Od przełożonego wymaga się wielkich kwali
fikacji. Musi być nienaganny i w każdym względzie stanowić przykład. Musi odznaczać się pokorą i go
towością służenia wszystkim. Musi być otwarty na wskazówki, jakie mu Pan chce dać za pośrednictwem innych członków w zborze. Przecież mądrość pocho
dząca z góry jest ustępliwa, czyli pozwała sobie coś powiedzieć. W praktyce przełożony niejednokrotnie doświadczy cierpienia, bo jest to wpisane w urząd kierowania.
Przełożony ma też starszych, którzy razem stoją u jego boku, jak to czytamy w ITm 5 ,1 7 .1 tu ponownie istnieje rozróżnienie pomiędzy tymi. którzy przyczyniają się do budowania zboru przez usługiwanie Słowem (kazania) i nauczanie, a tymi, którzy tego daru nie posiadają albo też brak im potrzebnego oddania i samozaparcia.
Podstawowa forma dla słowa prezbyteros wskazuje na to, że jest to urząd reprezentowania innych. Starsi re
prezentują na nabożeństwach i spotkaniach cały zbór, i przy podejmowaniu ważnych decyzji pomagają roz
poznawać Bożą wolę. W normalnej sytuacji przełożony i starsi podejmować będą swe postanowienia i decyzje razem, w jednomyślności. Może się jednak zdarzyć, że w szczególnych wypadkach przełożony podejmie de
cyzję bez zgody starszych albo za zgodą tylko niektó
rych z nich. W takich jednak przypadkach za podjęte decyzje będzie odpowiedzialny on sam, i jeśli się po
myli, będzie musiał to uznać. Tego rodzaju samodzielne działanie przełożonego powinno mieć miejsce tylko w wyjątkowych sytuacjach, ponieważ w sytuacji nor
malnej, przełożony i starsi powinni tak długo trwać przed Bogiem, aż zaistnieje jednomyślność lub zgoda większości.
Od starszych oczekuje się, że będą mieli dobre świadec
two, będą napełnieni Duchem Świętym, a więc będą posiadali duchowy zmysł. Bożą mądrość, duchowe wnikliwe spojrzenie i zdolność zdrowego rozsądzania.
Nie może przeciwko nim przyjmować skargi, chyba że w obecności dwóch lub trzech świadków. Gdyby jednak zgrzeszyli, poniosą podwójną karę.
Wreszcie mamy też diakonów (IT m 3,8), czyli tych, których zadaniem jest służyć. Są to bracia (a także sio
stry) posiadający szczególną łaskę i dar do posługiwania w sprawach praktycznych. Ich służbę można by chyba porównać do służby Lewitów w Starym Testamencie.
Mówi o nich Pismo Święte, że mają być uczciwi, nie
dwulicowi, nie pijący wiele wina, nie chciwi brudnego zysku, zachowujący tajemnicę wiary wraz z czystym sumieniem. I tak jak w przypadku przełożonych, przy
kładne ma być ich życie rodzinne.
D O anioła zboru napisz
W listach do siedmiu zborów małoazjatyckich (Obj 1-3) widzimy trzeci sposób zarządzania zborem . Spotykamy tutaj anioła zboru, czyli kogoś, kto jest przełożonym zboru, a zarazem osobą, która jenoosobowo jest za niego odpowiedzialna. Teraz już Boże zwiastowanie nie dociera bezpośrednio do zboru, jak to było na początku, ale najpierw do anioła, a przez niego do zboru. Jakim jest ten anioł, taki jest też zbór, dlatego najpierw do niego skierowana jest nagana, jeżeli stan zboru je st niewłaściw y i jego nabożeństw a pozostawiają wiele do życzenia. Również pochwała najpierw spotyka anioła zboru. Zauważyć tutaj można pewnego rodzaju „system jednoosobowego kierownict
wa”, który w późniejszym czasie doprowadził do pow
stania papiestwu. Zadziwia nas fakt, iż akurat zbór w Efezie, który najpierw miał większą liczbę dusz
pasterzy, jako pierwszy dochodzi do takiej formy orga
nizacyjnej.
Podział na kierownictwo i zgromadzenie z czasem stawał się coraz wyraźniejszy, tak iż bardzo szybko pojawili się z jednej strony kapłani, a z drugiej laicy.
Zaczęło znikać powszechne kapłaństwo. Czy zatem ten sposób zarządzania zborem był niewłaściwy? Nie, nie był niewłaściwy, przynajmniej nie w swoich począt
kach. I chociaż Pan Jezus w większości tych zborów, w tym i w zborze efeskim, niektóre sprawy gani, to jed
nak nigdzie nie gani sposobu zarządzania, a także nie w nim widzi przyczynę uchybień, które miały miejsce w tych zborach. Ten sposób zarządzania jest po prostu następstwem wewnętrznego rozwoju zboru. Za formę przejściową prowadzącą do tego trzeciego rodzaju zarządzania zborem moglibyśmy uznać zbór wymienio
ny w 3J 9, gdzie przełożonym jest Diotrefes. Zachowuje się on bardzo autokratycznie, nie przyjmuje Bożych sług i misjonarzy, którzy posyłani są przez apostołów, ani nie bierze pod uwagę wskazań Jana. Apostoł zamierza udać się tam osobiście i przywrócić porządek.
Kiedy rozważamy Pismo Święte w aspekcie zarządzania zborem, możemy zauważyć, że nowotestamentowy sposób kierowania społecznością rozwija się w stronę jednoosobowej zwierzchności, gdzie kieruje i pasterzuje jedna osoba, której w pierwszej kolejności powierzony jest zbór, chociaż nie tylko jej samej.
Gdy więc postawimy pytanie, który sposób kierowania jest tym najlepszym i danym od Boga, to chciałbym stwierdzić, że przede wszystkim ten, w którym centralne miejsce zajmuje Pan Jezus Chrystus i w którym On jest Alfą i Omegą. Zaś najlepszą gwarancją tego wydaje mi się taki rodzaj zarządzania, który ma swoje korzenie w Liście do Tymoteusza. Trzeba też powiedzieć, że im pełniejszy Ducha i bardziej dojrzały jest zbór, tym mniej-