• Nie Znaleziono Wyników

Gryf Kaszubski : pismo dla ludu pomorskiego, 1931.12 nr 3

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Gryf Kaszubski : pismo dla ludu pomorskiego, 1931.12 nr 3"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

G - P Y f k 'A iZ U B S k 'l

iPlSMO "DLA LUDU P O M OT? ? k I TT C O N r. 3. K a rtu z y , w g r u d n iu 1931. R o k I.

Dziki krzyk amerykański o Kaszubach.

D a jc ie sensację! — C a ły ś w ia t k rz y c z y — ry c z y ! C a ły ś w ia t p o trz e b u je n a r k o ty k u , b y o głuszyć sw ą w e w n ę trz n ą p u s tk ę . K a ż d y c h c ia łb y być p o p u la rn y — starem . — D obrze, je ż e li się sko ń czy n a k in ie ! A le co m a z ro b ić t a k i sobie „p a n p ose ł“ z ja k ie jś za p a d łe j i n a p ó ł ty lk o c y w iliz o w a n e j p r o w in c ji gdzieś ta m d a le k o w A m e ­ ryce, k tó re g o p rz y p a d k o w o s p o tk a ł zaszczyt „r o b ie n ia “ w p o lity c e z a g ra n iic z n e j w ie lk ie g o p a ń s tw a , b y zdobyć ta k u p ra g n io n ą p o p u la rn o ś ć ?

W ilu ś w p ra w d z ie m ó w ił, że „w e m G o tt g ib t e in A m t, dem g ib t e r a u ch den V e rs ta n d “ , ale p o w ie d z e n ia tego k ie p s k ie g o p ro ro k a n ie zawsze się zgad za ją z rz e c z y w is to ­ ścią. S am n a jle p ie j tego d o ś w ia d c z y ł n a w ła s n e j skórze.

G e o g ra fja s ta re j E u ro p y n ie b y ła ju ż m o c n ą s tro n ą ró ż n y c h n a w e t e u ro p e js k ic h d y p lo m a tó w . A cóż d o p ie ro g e o g ra fja n o w e j E u ro p y ? Cóż ta m może w ie d z ie ć t a k i sobie a m e ry k a ń s k i d y g n ita rz p r o w in c jo n a ln y o ja k im ś ta m lu d z ie k a s z u b s k im — p o m o rs k im ? N ie zna z p e w n o ­ ścią n a z w y w s z y s tk ic h n ie z n o w u ta k d a w n o p o d b ity c h szczepów in d ja ń s k ic h , z a m ie s z k u ją c y c h jego w ła s n y stan, a cóż d o p ie ro resztę ty c h 48 stan ó w , z k tó r y c h s k ła d a się

(2)

jego ojczyzna. Cóż może w ie d z ie ć o ta k im lu d z ie , k tó re g o k u lt u r a is tn ia ła w p ra w d z ie ju ż , g d y o jego o jc z y ź n ie jesz-

•cze n ik t w E u ro p ie n ie w ie d z ia ł.

M y ś m y c z y ta li p r z y n a jm n ie j w naszej m ło d o ś c i Coo­

p e ra i d la tego coś n ie coś o p rze szłości jego k r a ju w ie m y , ale czy o nas ta m u nie go k to ś coś k ie d y ś p is a ł o naszej przeszłości, a je ż e li to, czy t a k i sobie h o d o w c a ow ie c n a

„ d z ik im zacho d zie “ to c zyta ł?

A le sensację trz e b a ro b ić , aby h a n d e l szedł.

W ięc... Jest k r a j, o k tó r y toczą z a w z ię tą w a lk ę n ie - m ia s z k i — jego d o b rz y p rz y ja c ie le . Co to za k r a j, to ju ż n ie o d g ry w a r o li, b y le n ie sw ój.

W ięc... M y ś li p a n d y g n ita rz , że będzie na u s ta c h w s z y s tk ic h . P o s y p ią się e n u n c ja c je — a r t y k u ły — de- m e n ti — p o d że g a n ia o d że g n a n ia — s p ro s to w a n ia — p ro te s ty — p ro te s ty — i jeszcze raz p ro te s ty — te n tu coś s ły s z a ł —- te n ta m ta k i ta k p o w ię d z ia j.

N a jle p sza i n a jta ń s z a re k la m a , zresztą przez w ie lk o ­ ści k in o w e d a w n o w y p ró b o w a n a .

B y le b y łb y k r z y k ! W k o ń c u n ie w ia d o m o , o co w ogóle się ro zch od zi.

Bo trz e b a b y t y lk o za p y ta ć tego lu d u , o k tó re g o skórę w ostateczności id z ie i d o w ie d z ia łb y się k a ż d y , k o m u to na se rjo p otrzebne, że zawsze w ie r n y Polsce lu d k a s z u b s k i je d y n ie d e cyd u je o sw ej p rz y n a le ż n o ś c i i je s t p e w n y , że m o c a rs tw o w a P o ls k a je s t z d o ln a dać m u tę s ta l do rę k i, k tó r ą w ostateczności będzie b r o n ił swego odw iecznego do­

ro b k u k u ltu r a ln e g o i m a te rja ln e g o na z ie m i s w y c h p r a ­ ojców .

W ię c na co ty le h a ła su ?

S p ra w a nie podlega wogóle żadnej dyskusji!!

M ó w ić m o żn a ch yba o tern P o m o rz u p o ls k ie m , k tó re zostało jeszcze w rę k a c h zaborcy.

T u p a n o w ie s e n a to ro w ie i d y p lo m a c i pole do p o p is u i ro b ie n ia sensacyj. K to c h ia łb y sobie z a s k a rb ić w d z ię c z ­ ność i u z n a n ie biednego lu d u ka szub skie g o, n ie c h w s tą p i!

W ię c e j dać n ie m ożem y.

T e d y będzie d o p ie ro sensacja — ale p r z y n a jm n ie j w a r ta za cho d u — choć m a te r ja ln ie n ie w ie le n a n ie j m ożna zarobić.

(3)

A le o ta k ie , w ła ś c iw ie konieczne, w y s tę p y , ja k ie ś m y w id z ie li w o s ta tn im czasie, m a rn o w a ć ty le fa r b y d r u k a r ­ s k ie j n ie w a rto .

N a ta k ic h m a rn y c h k o m ik ó w g w iż d ż e m y . O il£ m a być k in o , to ju ż w o lim y C h a p lin a . R e d a k c j a .

Mestwin II, ostatni książę kaszubski.

W p ie rw sze ś w ię to Bożego N a ro d z e n ia , to je s t 25-go g r u d n ia rb., m in ie 637 la t od ś m ie rc i M e s tw in a I I , o s ta tn ie ­ go k s ię c ia ka szu b s k o -p o m o rs k ie g o .

M e s tw in I I , z w a n y także M szczu je m albo M szczugiem (po k a s z u b s k u Mszczega), o b ją ł p a n o w a n ie po w ie lk im s w o im o jc u Ś w ię to p e łk u d n ia 11 s ty c z n ia 1266 r. P on ie w a ż w e d łu g ówczesnego z w y c z a ju d z ie lił p a n u ją c y k r a j sw ój p o m ię d z y s w o ic h syn ów , o tr z y m a ł M e s tw in po ś m ie rc i Ś w ię to p e łk a P om orze p o łu d n io w e z g łó w n e m m ia s te m Ś w ie cie m , a W r a c is ła w — p ółno cn e w ra z z G d a ń skie m . Zaś nad z ie m ią s łu p s k ą i s ła w s k ą c z u w a li obaj b ra c ia r a ­ zem. O prócz ty c h d w u c h k s ią ż ą t ż y li jeszcze ic h d w a j s try jo w ie : S am bo r I I , p a n z ie m i tc z e w s k ie j i R a tib o r w B ia ło g ro d z ie . M e s tw in je d n a k , w e d łu g p ra w a s ta rsze ń ­ stw a , z o sta ł z w ie rz c h n ik ie m całego P om orza.

Po ś m ie rc i W ra c is ła w a , bezpotom nego, w z ią ł M e s tw in w p o s ia d a n ie G da ń sk i z ie m ię ka szub ską , a g d y w k ró tc e i jego d w a j s try jo w ie u m a r li b e zd zie tnie, z łą c z y ł całe P o ­ m orze W sch o d n ie , ja k o ng iś jego ojciec, w je d n ą całość.

Jako n ie z a le ż n y p a n całego P o m o rz a W sch o d n ie g o rz ą d z ił M e s tw in u m ie ję tn ie i p rze zo rn ie . W o je n n a o g ó ł u n ik a ł, d a w a ł je d n a k p iln e baczenie n a K rz y ż a k ó w , k tó ­ ry c h nie cne z a m ia ry aż n a d to dobrze zn ał. R ó w n ie ż ja k o p o lit y k o k a z a ł się b ardzo m ą d ry i u m ia ł p a trz e ć z d ro w o w d a le k ą przyszłość.

Jego n a jw ię k s z e m d zie łem , k tó re d o k o n a ł, k tó re m u zaszczyt i sław ę p rz y n io s ło , k tó re go u w ie c z n iło w d z ie ja c h n ie ty lk o P o m o rz a i P o ls k i, ale w ogóle w d z ie ja c h S ło ­ w ia ń s z c z y z n y , je s t ów w ie k o p o m n y u k ła d w K ę p n ie z d n ia 15-go lu te g o 1282 r., m ocą k tó re g o p rz y łą c z y ł d ro g ą d a ru P om orze do P o ls k i, o czem c z y te ln ic y b liż e j się d o w ie d zą w lu ty m .

(4)

M e s tw in I I z a k o ń c z y ł sw ó j ż y w o t 25-go g ru d n ia 1294 r. P o c h o w a n y je s t w O liw ie , gdzie snem w ie c z n y m

Mestwin II, ostatni książę kaszubsko-pomorski.

sp oczyw a z a p o m n ia n y przez s w o ic h i przez c a ły n a ró d p o ls k i, k tó r y ty lk o i je d y n ie Jem u zaw dzięcza dostęp do

m orza. A. L.

A l . L a b u d a .

Dzieje przodków naszych.

D zieje bajeczne.

N a jd a w n ie js z e d zie je P o m o rza n , ja k i każdego i n ­ nego n a ro d u , p rz e c h o d z iły n a p o to m k ó w w fo rm ie opo­

(5)

w ie ś c i i p ie ś n i. O p o w ia d a li je s ta rc y s w o im w n u k o m p rz y o g n is k u dom ow em , a w ę d ro w n i p ie ś n ia rz e , z w a n i g u s la rz a m i, ś p ie w a li je po ch ata ch, p a ła c a c h i n a w ie ca ch lu d u , p rz e d s ta w ia ją c im p rz o d k ó w ta k , aby im b y li p r z y ­ k ła d e m , a ic h czyny, aby w z m a c n ia ły serca i z a g rz e w a ły do m ęstw a.

Je dn a k o k ro p n e b urze dziejow e, k tó re w c ią g u w ie ­ ków b u r z y ły życie n a ro d o w e P o m o rza n , ro z w ia ły p ie ś n i b o h a te rs k ie , a o s ta tn ic h g u s la rz y r z u c iły do g ro b u , n im z d o ła li p rze kaza ć sw o ją p ie śń p o to m k o m . G dy w ię c pieśń ta poszła w z a p o m n ie n ie , z a p o m n ia n o ró w n ocze śn ie o p ię ­ k n y c h i b o h a te rs k ic h czyn ach p rz o d k ó w n aszych z czasów' p o tę g i i s ła w y , o k tó r y c h s k a n d y n a w s k ie p o d a n ia c z y li

„s a g i“ w s p o m in a ją , ja k o o czasach w a lk u s ta w ic z n y c h z P o m o rz a n a m i n a m o rz u i lądzie.

P o n ie w a ż z P o m o rza n ów czesnych n ie z n a la z ł się n ik t ta k i, k to b y je b y ł o p is a ł, n a le ż y dziś szperać po „s a ­ g a c h “ s k a n d y n a w s k ic h , aby się o n ic h dow ied zie ć. A le to, co w n ic h w rogow de o p rz o d k a c h n aszych p is a li, rzecz jasna, je s t w w ię k s z e j m ie rz e sfałszow ane. P o s łu c h a jm y , co m ó w i k r o n ik a r z K a n tz ó w o tern:

„P rze ch o d zą c do n aszych o sobnych c z yn ó w i d zie jów , to je st ic h ta k dużo, że n ie m a m y p o trz e b y w obce s tro ić się p ió rk a . C hcem y a to li c z y te ln ik o w i z w ró c ić uw agę, że bez w ą tp ie n ia w ię ce j c z yn ó w b o h a te rs k ic h d o k o n a li P o ­ m o rz a n ie , K a s z u b i i R u ja n ie , n iż je ste śm y w s ta n ie opo­

w ie d zie ć, g dyż n ie s te ty w ś ró d ty c h S ło w ia n n ik o g o nie b yło , k to b y je o p isa ł. N a ró d te n b o w ie m szczególnie p ię ­ k n y m s z tu k o m b y ł n ie p rz y c h y ln y . S tąd poszło, że n ik t z n ic h n a u k o m się n ie o d d a w a ł, aby m óc opisać ic h sławnie czyny. A le ic h wrogow de się tego p o d ją ć m u s ie li, a ci, ja k za u w a żyć się daje, co najlepszego m ilc z e n ie m p o k r y li i o ile m o g li, c h w a łę i cześć sobie p rz y p is a li... Je d n a ko w o ż ic h czy n y ta k b y ły potężne i w ie lk ie — chociaż w ro g o w ie je czasem u s z c z u p lić i zatrzeć c h c ie li — że p rz e c iw w ła s n e j w o li od czasu do czasu uznać je b y li z m u s z e n i“ .

C hociaż te dzieje p ie rw o tn e c z y li bajeczne n ie m a ją p e łn e j w a rto ś c i h is to ry c z n e j p ra w d y , je d n a k n a m d a ją tę p ra w d ę , że n a jd a w n ie js i K a s z u b i - P o m o rz a n ie b y li n a ro ­ dem ry c e rs k im , p o tę ż n y m i k o c h a ją c y m w o ln o ś ć i sławię.

(6)

1. B ohaterski M aszka a D u ń czyk Ubbo. P rzed w ie lu , w ie lu s e tk a m i la t p a n o w a ł w D a n ji k r ó l R o r y k , k tó r y p o s ta n o w i! p o d b ić w s z y s tk ic h są sia dó w w o k ó ł, a p o m ię ­

dzy n im i i P o m o rza n . W y p r a w ił się wdęc z dużo s ta tk a ­ m i z b ro jn e m i i s p o tk a ł się z P o m o rz a n a m i na m o rz u . Ci je d n a k , u ż y w s z y p o d stę p u w o je nn e go , u k r y li część s ta t­

k ó w w p e w n e j zatoce, z re s z tą zaś się u k a z a li p rze d n im , u d a ją c n a s tę p n ie ucieczkę, aby D u ń c z y k ó w dostać w za­

sadzkę i ic h o krą ż y ć . D u ń c z y c y je d n a k p o z n a li się n a podstępie. W ię c z a m ia s t ścigać u ch o d zących , u d e r z y li n a flo tę , u k r y t ą w7 zasadzce. Lecz u ch o d z ą c y P o m o rza n ie , w id z ą c co się dzieje, w r ó c ili b ra c io m n a pom oc. W te n ­ czas o k a z a ły się s iły ta k ró w n e , że obie f lo ty le g ły n a ­ przeciw ' siebie n a m o rz u . N a g le je d e n z P o m o iz a n , z w a n y M aszka, s iln y i o d w a ż n y , p o d n ió s ł głos i z a w o ła ł do D u ń c z y k ó w : — Pocóż w y le w a ć k re w w ie lu w o jo w n i­

ków7. N iech je d en z w as, D u ń c z y k ó w , ze m n ą w y s tą p i do w a lk i n a p o je d y n k ę . Jeżeli zw ycię ży, lu d m ó j w a m s łu żyć będzie, je ż e li ja zw yciężę, będziecie n a s z y m i p o d d a n y m i.

K r ó lo w i d u ń s k ie m u t a k i u k ła d w y d a w a ł się n iebez­

p ie c z n y m . A le n a ró d jego p o c z y ty w a ł sobie za hańbę, g d y b y żaden z n ic h n ie ś m ia ł w y s tą p ić p rz e c iw P om o- rza n ino w d . P r z y ję li wdęc w y z w a n ie i p o s ta w ili Maszcc n a jd z ie ln ie js z e g o z p o m ię d z y w o jo w n ik ó w ja k o p rz e c i­

w n ik a . Obie f lo ty p o d je c h a ły pod brzeg, w y s a d z iw s z y obu w o jo w m ikó w 7 n a lą d , aby być ś w ia d k a m i w7a lk i. P rz e ­ c iw n ic y n a t a r li n a siebie m ie c z a m i i cię żka rozpoczęła się w a lk a . N areszcie je d n a k M aszka, r a n io n y ju ż k ilk a ­ k ro tn ie , potę żne m cię cie m sw e m u p rz e c iw n ik o w i ro z ­ b iw s z y głow ę, p o ło ż y ł go tru p e m .

W ie lk i k r z y k t r y u m f u i ra d o ś c i p o d n ió s ł się n a te n w id o k u P om orzan , k tó r z y z c h w a łą z a b r a li swego b o h a ­ te ra n a s ta te k. D u ń c z y c y a to li p o s m u tn ie li, g dyż z w y ­ cię stw o M a s z k i zn aczyło d la n ic h n ie w o lę . N ie chcąc się je j poddać, n ie w a h a li się ła m a ć u m o w y , u d a w a ją c , że w a lk a się n ie o d b y ła p ra w d d ło w o . N a to m ia s t o ś w ia d c z y li, że gotowd w y s ta w ić in n e g o b o jo w n ik a p rz e c iw Maszce, p rz y - czem le p ie j p r z y p iln u ją , ażeby się w a lk a o d b y ła ja k n a ­ leży. S łu szn ie P o m o rz a n ie się o b u rz y li n a t a k i podstęp,

(7)

ale M a szka r a d z ił p rz y ją ć p o n o w n ą w a lk ę , k tó r e j się c h c ia ł pod ją ć, sk o ro się z ra n w yle czy.

O statecznie zgodzono się z obu s tro n n a ro z e jm cza­

sow y i p o n o w n ą w a lk ę po w y le c z e n iu się M a szki.

S ko ro ra n y p o m o rs k ie g o b o h a te ra się z a g o iły , flo ta p o m o rs k a p o d je c h a ła pod w ysp ę F a ls te r, na k tó r e j m ie j­

sce w a lk i naznaczono. N ie ła tw o je d n a k b y ło znaleźć D u ń c z y k o m w ś ró d s w o ic h b o jo w n ik a , gotow ego do w a lk i z M aszka, K ie d y k r ó l R o ry k nareszcie ja k o n a g ro d ę o fia ­ r o w a ł sw ó j z ło ty n a r a m ie n n ik , z g ło s ił się D u ń c z y k im ie ­ n ie m U b b o. Po raz d r u g i w ię c w ysa d zon o b o jo w n i­

ków n a lą d , w ie ń c e m u s ta w ili s ta t k i p rz y brzegu, by o k r z y k a m i zagrzew ać d u c h a w a lczą cych . Z a b ły s ły m ie ­ cze, ro z le g ł się d ź w ię k u d e rze ń żelaza o żelazo, u n o s iły się k r z y k i na s ta tk a c h , zagrzew ające do m ę stw a . N a ­ reszcie je d n a k p a d ł d u ń s k i b o jo w n ik , ra ż o n y n a śm ierć.

Lecz i P o m o rz a n in p a d ł od. ra n o d n ie s io n y c h n a m ie js c u ś m ie rc ią w a le c z n y c h . S k u tk ie m tego D u ń czycy, d z ię k i sw e m u w y k r ę to w i, w y s z li z ty c h w a lk k o rz y s tn ie , g dyż wobec ś m ie rc i obu p rz e c iw n ik ó w ' bój u zna ć trz e b a b y ło za n ie ro z s trz y g n ię ty . W n a s tę p s tw ie m ię d z y obu n a ro d a m i p rz y s z e d ł u k ła d do s k u tk u , że będą się w z a je m n ie w s p o ­ m agać. U k ła d u tego trz y m a n o się św ię cie d łu g ie la ta .

K ró l S tru m y k. Po d łu g ic h la ta c h z a p a n o w a ł u P o­

m o rz a n k r ó l S t r u m y k , a u D u ń c z y k ó w k r ó l F r o t h o . O o w y c h u k ła d a c h ju ż d a w n o za p o m n ia n o , a oba n a ro d y wrzajem ne c z y n iły w y p r a w y w o je n n e n a b rz e g i p rz e c iw n e , łu p ią c i p aląc. A le n a m o rz u p rze w ag ę p o s ia d a li P o m o ­ rza n ie .

F ro th o p o s ta n o w ił w y z w o lić się z pod te j p rz e w a g i, b u d o w a ł w ię c w ie lk ą flo tę i g ro m a d z ił z b ro jn y c h w celu n a p a d u n a P om orze. N im a to li u k o ń c z y ł z u p e łn ie swe z b ro je n ia , w y s ła ł swego w o d za E r y k a z o ś m iu s ta tk a m i n a p rzó d . N a p e łn e m m o rz u d o w ie d z ia ł się w ó d z d u ń s k i, że siedem s ta tk ó w p o m o rs k ic h z n a jd u je się n ie d a le k o i p o ­ s ta n o w ił u ż y ć p o d stęp u . K a z a ł w ię c siedem z s w o ic h s ta ­ tków ' p o k r y ć z ie lo n e m i g a łę z ia m i i u k r y ć w' p e w n e j zatoce, sam zaś z ó s m y m p o k a z a ł się P o m o rz a n o m i s k u s ił ic h do pościgu . N ie b a c z n i d a li się w y w ie ś ć i ś c ig a li go. S koro

(8)

je d n a k m ij a l i u k r y te w zatoce s ta tk i d u ń s k ie , u d e rz y ły te n a n ic h z ty łó w . O toczeni i zaskoczeni b r o n ili się P o m o ­ rz a n ie m ężnie, aż u le g li nareszcie p rze w ad ze w ro g a . Po te j klęsce k r ó l S tr u m y k o fia r o w a ł p o k ó j. A le k r ó l d u ń s k i czując, że m a przew agę, n ie p r z y ją ł p o k o ju , lecz n a je c h a ł P om orze, n ie p rz y g o to w a n e do w o jn y i p o d b ił je.

K ie d y k r ó l d u ń s k i, z w y c ię ż y w s z y S tru m y k a , w id z ia ł, że p a n o w a n ia n a d P o m o rz a n a m i n ie z d o ła u trz y m a ć , u ż y ł ta k ie g o p o d s tę p u : K a z a ł m ia n o w ic ie n a ca łe m P om orzu ogłosić, że p o trz e b u je w a le c z n y c h lu d z i, z d o ln y c h i c h ę t­

n y c h do b o ju n a lą d z ie i m o rz u , aby z n im p o c ią g n ę li na jego n ie p rz y ja c ió ł. T y c łi zaprasza do siebie i im obiecuje w s p a n ia łe n a g ro d y . N a ta k ie w e z w a n ie z g ło s iło się b a r­

dzo w ie le o c h o tn ik ó w . T y c h a to li k a z a ł F ro th o otoczyć w o js k ie m d u ń s k ie m i w s z y s tk ic h p ow yw ie szać, tw ie rd z ą c , że o n i w ła ś n ie są b u r z y c ie la m i p o k o ju p o m ię d z y P o m o rz a ­ n a m i i D u ń c z y k a m i. P rzez t a k i o h y d n y p ostę pe k o k u p ił F ro th o p e w ie n czas p o k o ju . Lecz m im o w s z y s tk o n ie m ó g ł P o m o rz a n u ja r z m ić zu p e łn ie .

(C iąg d alszy n a s tą p i).

Gwiazdka na Kaszubach.

N a p is a ł Jan P a to ck.

Z obchodem ś w ią t Bożego N a ro d z e n ia łączą się na K aszu b ach lic z n e zw ycza je i obyczaje, św iadczące o tem , ja k b a rd zo dusza naszego lu d u z a jm u je się ta je m n ic ą n a ­ ro d z e n ia S yna Bożego, k tó r y d la nas s ta ł się c z ło w ie k ie m . Ś w ię to Bożego N a ro d z e n ia n a z y w a się po k a s z u b s k u

„g v jó z d k a “ albo „g o d e “ , a je s t d la K as z u b y n a jp ię k n ie j- szem ś w ię te m całego r o k u kościelnego. C ię żka p ra c a spoczyw a, tr o s k i m ilc z ą , a d łu g ie w ie c z o ry a d w e n to w e n a d a ją się do p rz y g o to w a ń . D o ro ś li p rz y rz ą d z a ją p o ­ d a r k i, d zie c i siedzą n a p rz y p ie c k u i p iln ie j n iż z w y k le uczą się p rz y p o w ie ś c i i p a c ie rz y ; bo po w s i chodzi

„g w iż d ż “ i p o d s łu c h u je dzieci. L e k k o m y ś ln y c h ostrzega, u d e rz a ją c ró zg ą w okno, n ie w a r ty c h i le n iw y c h o b ija.

G rzecznym d z ie c io m daje c u k ie r k i i o rz e c h y ,z ły m zaś żo­

łę d zie i suszoną b ru k ie w .

(9)

W w ie c z o rn y m z m ro k u g w ia z d k i ch o d zi „g w iż d ż “ . P rz y b y ł on z d aleka , niesie n a p le cach w ie lk i tłu m o k , pe­

łe n p ię k n y c h rzeczy, ow o ców i orzechów , a w ręce trz y m a rózgę. D zie ci m u szą m u p rz e p o w ia d a ć pacierze. P iln y m daje p o d a rk i, le n iw y c h b ije rózgą. N ie m o żn a się p rze d n im u k r y ć , bo „g w iż d ż “ w ie w s z y s tk o i w y c ią g a ło b u s ó w n a w e t z p ie k a rn ik a . P rze d u d a n ie m się n a sp an ie każde d ziecko z b ic ie m serca s ta w ia sw ą m iseczkę n a o knie.

W nocy n a p e łn ia ją „ g w iż d ż “ p ię k n e m i rze cza m i. P obożni lu d z ie c z u w a ją przez noc g w ia z d k o w ą , w k tó re j to raz k ie d y ś s ta ł się cud n a jw ię k s z y , a w k tó r e j i te ra z d z iw y zdarzać się m a ją . W k ilk a m in u t po p ó łn o c y we w s z y s t­

k ic h ź ró d ła c h i p o to k a c h z a m ie n ia się w o d a we w in o . S zczęśliw y, k to te j w o d y w porze za czerpn ie ; te n n a p ó j c u d o w n y o bd a rza go m ło d o ś c ią , s iłą i p om y ś ln o ś c ią .

K to b y je d n a k z p u s to ty c h c ia ł tę porę w y k o rz y s ta ć , t u n u źle się p ow ied zie . P e w ie n p a ro b cza k, k tó r y w ie c z ó r g n ia z d k o w y z a p ija ł w k a rc z m ie , p rz e c h w a la ł się, że n a- p ew no zaczerpnie cudo w n e go w in a . Z w ę b o rk ie m i dużą beczką u d a ł się n a d g łę b o k i p o to k , r o z b ił ló d i w c ią ż sm a ­ k o w a ł w odę. W reszcie k r ó tk o po p ó łn o c k u z n a la z ł s ło d ­ k ie w in o . W ie lc e u ra d o w a n y p od sk o c z y ł, p o ś liz g n ą ł się je d n a k na g ła d k im lodzie, w p a d ł do g łę b o k ie j w o d y i u to n ą ł.

Szczęście s p rz y ja ty lk o n ic n ie p rz e c z u w a ją c e j n ie ­ w in n o ś c i. Z ła m acocha w y g n a ła u bo g ą p ó łn a g ą s ie ro tk ę w m ro ź n ą noc g w ia z d k o w ą , aby z o dd alonego p o to k u leśnego p rz y n io s ła w o d y. T a n a p e łn iła dzban i płacząc p o w ró c iła do d o m u — a tu w y s m a k o w a n o n a jp rz e d n ie j­

sze w in o . Z a ra z p o b ie g ła m acocha z d r u g im d zbanem do p o to k u , ale z n a la z ła 'ju ż t y lk o z w y c z a jn ą wodę.

W te j ła s k a w e j n ocy n ie m e z w ie rz ę ta o tr z y m u ją m o ­ wę i gaw ędzą ze sobą o cie m n e j p rz y s z ło ś c i. A le n ie trze b a z c ie k a w o ś c i w k ra d a ć się w je j ta je m n ic e . P ew ien g ospodarz c h c ia ł się c h ę tn ie dow ied zie ć, o czem jego w o łk i ro z m a w ia ć będą. W ie c z o re m u k r y ł się pod k o ry te m i n a d s łu c h iw a ł. O p ó łn o c k u p rz e m ó w ił c z a rn y do p s tre ­ go: „S y ć się, syć ś w ią te c z n e m s ia n e m ! M a m y p rze d sobą d łu g ą drogę: Jeszcze w ty m ty g o d n iu p o w ie z ie n i naszego

(10)

p a n a do g ro b u “ . — P rz e lą k ł się gospodarz, z o sta ł ru s z o n y p a ra liż e m , a w ó lk i p o w io z ły go do gro bu .

(C iąg d a ls z y n a s tą p i).

Pierwszy list do „Gryfa Kaszubskiego“

po kaszubsku.

C oraz częściej o trz y m u je re d a k c ja lis t y od w s p ó łp r a ­ c o w n ik ó w i c z y te ln ik ó w naszego p is m a , p isa ne po ka szub - sku . N ad esła n o ró w n ie ż w o s ta tn ic h d n ia c h k r ó c iu t k i liś c ik do „ G r y fa K a s z u b s k ie g o “ , k tó r y z a s łu g u je n a szcze­

g ó ln ą u w a gę te in w ię c e j, że n a p is a ł go 1 5 -le tn i chłopiec.

L is t ten p o d a je m y :

K a rtu z e , v le s to p a d n jik u 1931 r.

K o c h a n i „ G r ifje K a s z e b s k ji“ !

B arzeczko je m so w u c e s z ił, k je j je m Ce d o s tó ł do r ę k ji. N ó p rzó d m je szło z c z e ta n jim ta k k ą s k dręgo, bo je m jesz n jig d e n jic k po ka szeb sku n je czetół. A le kje d e m ó j s ta rs z i b ra t m je to ró z p rze jeleżnosce w o b ja s n jił, m o ­ gę w o d tech czós czetac po ka szeb sku d e ch t th k ja k po p o ls k u . C z e tiv ą m Ce barzo ró d , a w o so ble vje to, co G u- czóv M a ck gódó. N ji m ogę so dożdac n a trz e c i zeszet.

A te r u s k u żeczę Ce, be jes v k ró tc e v k a ż d ą checz k a - szebską zazdrzół.

Z p o z d ro v je n jim k a s z e b s k jim

F ra n c R o m p s k ji.

Ptószk.

Sędzi so v k ló tc e s m u tn i p tó szk, N a leste zelone vzeró,

C hcółbe n a v je t v ji bec szterószk, V. n je w o le cecho w u m je ró .

M a lin k ji p tó s z k u chcółbes spjevac, Chcółbes so w u lż e c k ą s k n a desze, C hcółbes ja k jin e p tó s z k ji m jevac, W o te m k n ji k lo tk ę — s k rz id łę zresze!

(11)

Te jes t a k m ó łi p tô s z k u m ó j, Zbôjôsz sę w u ze va c sełe,

V ezdrze n a s k r z id ła v ro ze m svój, Możebe w u ż e tn e bełe.

N je p rz iń d z e w o lé do ce sam a, Dobec ję m u szisz s v o jim szekę! ...

N je dopom oże cezi vam a...

P tó s z k je d n a k sedzół — s v o jim zvekę.

J. T ré p c z ik .

N a p j i s ô ł S. L a r a.

N a grańce.

(N oveló).

I I I .

T im czasę sę często ro z v jid n ja lo . M o d rë c h n é h o nje ba n jiż ó d e n n ô m jé s z i b lo n jik n je p la m jił. Ju pjerszé p a rm je n je s łu ń c a m ó g jes w uzcjrzec na w o g ro m n e c h kleszach vëso- k jic h b rzó sk, b u k ô v ë dębóv. K r o p e lk ji rose n a zelonëch- nëch lë s ta c h g ó ra le ja k jis tn é zło to ë strzé b ro . A ta k ô bêla cëchota v lese, że d obrze n a trzëdzesce k r o k ó v m óg jes w u - czëc c h la p a n jé p aré, le z d o łu , kęde so v jin j^ c im bjegę v d ô l s z ë m ji Leba, czëc beło je d n o s ta jn e p la z g a n jé vodë.

V n im nôg le p je rs z i w o d e c k łi p tó s z k d ó ł sę czëc, za n jim d rë g ji, trz e c i, dzesąti, setni... W o d ra z u ja k n a k o m e ń - dę za d e rżó ł c a lê c h n i las. Są,m spjév, g v iz d a n jé , b ê ka n jé , szem arzenjê, lô ta n jé , w u g ó n ja n jé , rë m co va n jé ... T a m zajlv chiże z m ik ô , dalé k u k ó v k a kucze, h ô w o v je s z c z ô rk a sze- m a rz i, vëszé m jid z ê z e lo n im lestę t'èlu tr ó j ro z m a jitë c h p tô szkô v, że n jic łr t je n je z re c h u je , a vësok v w o b ło k a c h v je lg jim krę g ę lô tô ja s trz ib z k rz e k ę p rz e ra z lë v im ë sm ęt- n im — ja k k r ó l s p a n ja łi. N je zbôjô sę go p tô szk, co vje so lo skôcze z v je t v ji n a v je te v , bo v e s trz ô d s z ë ro k jic h lë stô v m ô w u tu le n jé ja k dzecko v re m jo n a c h m a tk ji.

A c h , ja k ż e snóżo, przesnóżo v ë z d rz i te n la s b o r k o v s k ji w c h v jilë ve n d ze n jô s łu ń c a ! C hto go n jim ô v jid z ą n i, te n n je vjé , co to S z v a jc a re jó kaszêbskô. C h to b iv ô l czôs n ëch n a d Lebogoszczę, v C h m je ln je , v W o s trz ë c a c h abo n a Vjekëcë —

(12)

te m u rze kę : B ra c e ! le perznę, le je d en dzelek m ósz v jid z ą - n i t i p ję k n o te , c h te rn ę m ó v se te n n ó rc e k zabeti, te n las b o r k o v s k ji n a d Łebą,. T u S z va jca re jó nasza ve s tą p jó w ca- le ch ne s v o ji chvale, v calechne s v o ji pję kno ce . P o d a re m - no m dze sę m ę c z ił p jis ó rz w o p jis a n jim te, co tu m ó v jid z ą - n i, co tu m ó czeti w u c h ę e sercę! P o d a re m ń o m a ló rz farbę m dze d o b je ró ł, bo je n jig d e n je dobjerze! P o d a re m ń o p je- s n jó rz, chocbe z w u ch ę e sercę C hopen‘a abo V a g n e r‘a m dze p ró b o v a c s v ja tu p rzo de la t p rze kaza ć to, co tu m ó czeti.

C h to k o lv je k jes cezim z ducha, n je chodzę le p je h ów o v te n g ó j s v ję ti, bo n ó te re je h o n je rozm jejesz, ja k o n j i możesz ro z m jó c teho le d u , co k jile v jc k o v ą k r z iv d ą je grędzon v n jik v ę w u p ó d k u . V jedze, że a tom e h ów o - te żejące nó- teró — to k re v , to łze, to p ro ch e naszech p rz o d k ó v . N je ch ce le p je n je z n ą n ó m dze ta p ję k n o ta , bo le do s v o jic h m ó v ji glosę ro z m je n jó , glosę jin s z im , glosę przeszłosce. Często jin a c z e czeje tę p ję k n o tę n ó te re s in te ze m ji.

Może bec, że ó n i d v a ju n im sztórkę czele s v ó ń s k jim duchę, a może p ra v je to sam o rozvóżele, bo bele v m eslach, a snóżó tv ó rz Gręde sta sę k o m u d n ó ja k dóczesti y je c z ó r je s e n n i; może czeł to — w o czim pozdze dovjedzec sę m jó ł.

Bez słóyfca dele so r ę k ji, a fcożdi szed v svoję: G ręda n a d ół n a stegnę, a ja c h c ó rz , M jic h ó ł Z v a ra , szed pod dodóm .

★ * *

(C ig d a ls z i m dze).

Z Kaszub i o Kaszubach.

- Wiec protestacyjny w Kartuzach. Z inicjatywy Z. O. K. Z. odbył się w niedzielę, dnia 8-go listopada rb. w Kartuzach wiec protestacyjny przeciwko wystąpieniom dr. Boraha, amerykanina, który w pismach amerykańskich, na­

zywając Pomorze .korytarzem“ , domaga się rewizji granic naszych. Po prze­

mówieniu na rynku, odczytał p. Jasiński zebranym rezolucję, którą, jak z na­

cisk em zaznączyt, wszystkie bez wyjątku towarzystwa i organizacje miasta Kartuz podpisały.

Stwierdzamy jednak fakt, że do .Zrzeszenia Regjonalnego Kaszubów* się wcale w tym celu nie zwrócono. A ponieważ jest to jedyna organizacja re prezentująca Kaszubów, wygląda to tak, jakoby nie chciano dać możność Ka­

szubom, odwiecznym dzieciom tejże ziemi, protestować przeciwko temu.

- Przegląd gospodarstw rolnych powiatów kaszubskich. W dniu 11 i 12-go czerwca rb. objeżdżała specjalna komisja wojewódzka gospodarstwa rolne na Kaszubach i tak odbyły się inspekcje w po w. kościerskim w miejscowościach

(13)

Kornem i Stofrowej Hucie, w pow. kartuskim w Sierakowicach i Garczu, gdzie oglądano nowo tworzące się gospodarstwa osadniczy.

— napaść Bertlinga na Kaszubów. W dodatku etnograficznym .Danziger Neueste Nachrichten* (nr. 8 z 1930) zamieszczono obszerny artykuł o Kaszu­

bach A. Bertlinga.

Napaść autora na Kaszubów strzesza się w następujących tezach: znie­

kształcony język polski, nieporządek, brud, głupkowatość połączona z chytro- ścią, brak osobistych potrzeb, przebiegła chciwość, obok nędzy zewnętrznej oszczędności. W domu mieszka rodzina w barłogach razem z inwentarzem i gnojem. Dzieci bawią się koło gnojówki na podwórzu.

Szczególny „m ih ś n ik prawdy i lu d z i“ z tego pana Bertlinga. Takich niestety bywało i bywa więcej.

Wspomnienia historyczne w grudniu.

D n ia 6 g r u d n ia 1807 r. z o s ta ł G dańsk ogłoszony w o l- nem m ia s te m i z o s ta w a ł p od b e zp o śre dn ią o p ie k ą N a p o le ­ ona, I do r. 1813, p ó ź n ie j pod o p ie k ą c a ra ro s y js k ie g o , a w r. 1815, n a m ocy u c h w a ły k o n g re s u w ie d e ń s k ie g o , zo sta ł zn ow u p rz y łą c z o n y do k ró le s tw ą p ru s k ie g o .

Tego sam ego d n ia r. 1914 z m a rł ks. S ta n is ła w K u jo t, w ie lc e za s łu ż o n y sy n z ie m i p o m o rs k ie j i z n a k o m ity h is to ­ ry k . P o ło ż y ł on n ie oce n ion e z a s łu g i o k o ło T o w a rz y s tw a N a u ko w e g o w T o ru n iu . N a jw a ż n ie js z e d z ie ła ks. K u jo ta są: „O p a c tw o p e lp liń s k ie “ , „ T o r u ń “ , „ K to z a ło ż y ł p a ra fie w d zisie jsze j d ie c e z ji c h e łm iń s k ie j? “ , „ W o jn a w r o k u 1410“

— i p rz e d e w s z y s tk ie m „D z ie je P ru s K r ó le w s k ic h “ , w k tó - t y c h na p o d s ta w ie n a u k o w y c h b ad a ń u s u n ą ł n ie je d n o oszczerstw o h is to ry c z n e , ciążące d o tą d n a P o m o rza n a ch .

D n ia 12 g r u d n ia 1577 r. z a w a rł S te fa n B a to ry , k r ó l p o ls k i, p o k ó j z G d a ń skie m , m ocą któreg-o m u s ie li g d a ń ­ szczanie go u zna ć za swego p an a , a p o n a d to z a p ła c ić k o ­ szta w o je n n e i o d b u d o w a ć k la s z to r o liw s k i, k tó r y podczas bej w o jn y z b u rz y li.

D n ia 22 g r u d n ia 1658 r. z m u s iły w o js k a p o ls k o -p o - m o rs k ie S zw edów do o pu szczenia T o ru n ia .

D n ia 25 g r u d n ia 1294 r. z m a rł M e s tw in I I , o s ta tn i książę p o m o rs k i.

D n ia 27 g łu d n ia 1463 r o k u z d o b y to n a K rz y ż a k a c h E lb lą g .

D n ia 28 g r u d n ia 1207 r. z m a rł S obiesław , je d y n y syn S am bo ra I, wobec czego po ś m ie rc i S a m b o ra o b ją ł p a n o ­ w a n ie n a P o m o rz u W s c h o d n ie m b ra t jego M e s tw in I.

(14)

Tego sam ego d n ia r. 1233 n a d a ł w ie lk i m is tr z k r z y ­ ż a c k i p r z y w ile j w C h e łm n ie , n a p o d s ta w ie k tó re g o p o w s ta ­ ło ta k zw ane p ra w o c h e łm iń s k ie .

Tego sam ego d n ia r o k u 1918 w y b u c h ło p o w s ta n ie w W ie lk o p o ls c e p rz e c iw k o P ru s a k o m . C z y n n y u d z ia ł b r a li w n ie m ró w n ie ż K aszu b i.

D n ia 30 g r u d n ia 1276 r. z m a rł S am bo r I I , b ra t Ś w ię to ­ p e łk a , z a ło ż y c ie l m ia s ta Tczew a i P e lp lin a . A. L.

(15)

daremno! V téch vszetkjich vsach le trzech njeżenjałgch szlachcécóv jem v ji- d z ó ł: jeden reszoni paraliszę, drggji mjól ju kole 80 lat na krzepce, a trzeci jesz leżół v kolibce — vjic żóden z njich nje bel zdatni do wożąnkji. Takjé vrejarztvo bg sę ju popróvdze jednemu sprzikrzgło! CSż tu robjic? Jak so po- radzgc? Dokądka terusku jic székac? — Tak jem so mgslół, drapół za wuchę g so klepół po łgsgnje, jaż nawostatku mje vpadla do glovg baro szczeslgvó mgsl wo Kętrzgnje, dze no le sama szlachta mjeszkó. Jidę zarusku tam do- tądka, jak no vjéta bez Stóretę, Mjiíoszevo, Głodnjicę g Lgnją.

Jo! ta Lgnjó je popróvdze kąsk apartnó vjes. Znąnó je jaż v Remszej- dach, a lgdze wokrąg wo nji spjevają (na n u tę : Chtgź mje na kurze woczg czvordnął):

„Lenjó porozpjitó! Te jes jak njezdrovjé, Knleż na ce kląć trzeba, ten le so dovjé, Komu Gustileczk róz nóż pod żebra vsadzil, Lub komu W ojk v mózgovnjicę dłutem vczadzil...“

Jak jem do Lgnji dochodził, wudbół jem so, nji vedle Vrzosné gorg, le naprost bez łuszkji jic, co jem też zrobił. Nógle czgję strzałg, a potim vjelgji rozgovor g krzgk. Jidę kjile krokóv przodg, jaż vjidzę za krzami tak kole jedno 10 jachcarzóv lińskjich. Podińdę so do njich blgżś, a vonji mje sę zarusku pitają, czg jem dzes dzéka nje vjidzól, chtgrnému jeden z njich, mjonę Ksaver (nóstarszi kavaler v Lgnji), wogón wustrzglił. Przezdrzę sę, a popróvdze m jół Ksaver kole boku przgvjeszoni svjeżo wustrzćloni wogón svjiñskji, vjic jidę go wobezdrzec. Ale skornom le na njen blósnął, poznół jem wodrazu co to za wogón g rzek jim a: Słgchójtale lgdze! Jesta va bez musku? Czg vama v łepje mjśszó? Ko to nje je wogón wod dzgka, le wod próvdzgvé svjinji, zdrzgta le dobrze!... Njigle jem to vgrzek, wukóza sę nógle jakós stóró baba, co pjęscami vegróżając lejci prosto na Ksavra g vrzeszczi: Pożdżgta le va szalbjerze! va njerobjéjósze! va mje, bjédné gdovje chcą jesta svjinję zastrzelec? Pożdżeta le! Jó to vama nje dargję, jó pudę do szandarg g vaju wudąm... A tak cg to bjałcgsko szkalovalo, że ni jachcarze, a wosoblgvje Ksaver, pozvjesglg nose jaż mjedze nogji. Zós mje sę stało kąsk smjészno z tgch lińskjich jachcarzóv, ale dół jem jim zażgc, a tej jem so szed pod Kętrzgno.

Ale tam je ju popróvdze svjat délami zabjiti; z trzech stron grańca, a z czvjórté — las. Vjes zvgczajno gburzkó, ale mjesci v se samą szlachtę, z ygjątkę kjile zelonech, szkólného g stróża nocného. Takji szlachcgc kętrziń- skji różnji sę wod jingch lgdzi svojim apartnim stroję g zvgkę. Nosi czórno- foliszową sgknję choc przg roboce, rękavjice pjęscate choc wob lato, a ko rkji dębove choc v njedzelę. Do koscoła jadą v półkoszkach, ale ve sztgrg. Sztg- rzgch szlachtg sprzigó sę rażę; z górg ngkają galop, a pod górę kożdi szlachcgc stanje wu svého koła, bg pchac, bo mają takjé zmjarté mgrg, że jim pod górę nogji mółkną. Ta szlachta mó też kąsk apartną gódkę: na pjerzgnę gódają — zachlastnjica, na płóchtę — podrzgtnjica, na kjerzenkę — pjizdnjica, a na kje- rznjók — pjizdovnjik. Ale zato mają próvdzgvje szlachetne serce, są wuce- szni, zgodni, jednim słovę móvjąc: dobri lgdze.

Kjej jem przgszed do te Kętrzgna, vstąpjił jem nóprzód do karczimg edle stórého zvgku, dżem sę wodrazu z całą szlachtą zetkół. Ale skornomv blósnął na stół, stanja ta szlachta zacht v mojich woczach, bo pjda po „zęblev-

(16)

sku“ . (Jest to baro yzgardzonó metoda pjicó a ySnalezló ją jesz przed wojną gburze ze Ząblova. Pu-legó wona na tim, że trzech gburóv zamóyjają jedno pjivo e v trzech z jedneho skła żłępją. Choć procSm temu wokrąg vszóice karczmarze zaprotestuyele (ko ve Strzepczu wod te jaż poveiesel6), Ząblevjóce wobstojtle na svojim, a teru v tech czężkjich czasach są v baro vjelgjim wu- vożanju za ten yenalózk, nawetka przez samą szlachtę kętrzińską Jó zós wod .pjicó po zębleysku* njick nje trzimąm): Jo! nópjeryi dól ti szlachce zażec, a tej jem tak letko przeszed na tema vr6jarztva. Ale meslila va, że jó tam co zvenegovót? Wubjesa! Szlachta kętrzińskó so bjalkji szmugleje z Mjemcóy, a rażę z njim i .Rentenmarkji“ . A kjej jem chvólił nę szlachcąnkę. yósmjele sę ze mje, a rzekle: Ceż nąm pomoże bogati dzeyus wod Cnojnjic, kjej won detkóv njim ó!? — A na yjerzch jesz ve mje zavódzele... Na takje głupe move mje ju kąsk zamjerzalo, a kjej w onji jesz co chyilkę manoveie:^ „Mcgle me be wod ti tvoji tobakji zażec dostać? — tej mje ju popróydze górz wopanoyoł, a jem rzek: Jo, va możeta dostać wszfitko to co kur6 njosą, le tech jój n ji!

a tej jem szed... ________

W

G D A M /K U

E U k l p y POUK

^^MATPD jAiy SUkNIŁ < UBRANIA — BlELlZNEo^H Baw - T R Y K O T U E - PONl C Z L O C H y / l ^

11

w jS ej p o l s k ie j F . p n i e r e c o RODZAJU ■ £

/A.MULEWIC11A KOHLEMHARKT

> 3 ^

> < KJ

&cx

UJ

N X

UJ CO (SJ

O Nw m

Z K A R T U Z .

Nakładem Spóldz. Wydawniczej z o. p. „G ry f“ Kartuzy, Wzgórze Wolności 5a, Komitet redakcyjny: Dr. Aleksander M a j k o w s k i w Kartuzach, dr Władysław P n i e w s k i w Gdańsku, ul. Am weissen Turm 1, Aleksander L a b u d a w Mira- chowie (pow. kartuski), Stanisław B r z ę c z k o w s k i w Gdańsku, ul. Ohvaer Tor 3-4.

Za redakcję odpowiedzialny: Aleksander Labuda w Mirachowie.

Przedpłata wynosi rocznie 3.50 zł. — półrocznie 2 zł. — kwartalnie 1 zł.

pojedynczy numer 35 groszy.

Cena ogłoszeń: cała strona .120 zł. ‘ /2 str. 60 zł., i / i str. 30 zł., ;'a str. 15 zł.

Konto P. K. O. 200431. _________________

Ogłaszajcie się w „G ryfie Kaszubskim", znanym w każdej chacie pomorskiej, Czcionkami drukarni „Gazety Kartuskiej“ w Kartuzach.

Cytaty

Powiązane dokumenty

dziło z okazji dziesięciolecia swego istnienie bardzo ciekawą i nowoczesną wystawę rysunków, o1 razków i obrazów oraz robót ręcznych, wykonanych przez

O znaczeniu dla narodu i państwa polskiego testamentu Mściwoja II czyli Mestwina, który wolą swoją połączył 15 lutego 1282 Pomorze z dolską, ukazały się

Wobje vse prócovale przez trze dni wod porénku do cemného vjeczora, zós czvórtého dnja kole pótnja, że sę na grzemot zbjerało, szlachta dobivó vszetkjich

Gorzej jeszcze się dzieje, że ci sami fałszywi obrońcy przy różnych sposobnościach rozmyślnie pomijają prawdziwych przedstawicieli Kaszubów, świadomych swego

Chcąc dzieło oprzeć na motywrch ludow yrh, artysta bawił po trium falnym przyjeździe swoim z Londynu w

A chociaż wróg jeszcze nieraz pokusi się o nasze ziemie — to razem z Długoszem nazwać się możemy bardzo szczęśliwem pokoleniem, które też w zjednoczeniu

Koło Lekarza Seniora przy Wielkopolskim Oddziale Polskiego Towarzystwa Lekarskiego powstało w 2003 r.. – tuż po zjeździe z okazji 45-lecia Absolutorium Wydziału Lekarskiego i

Zawsze stara się pokazać możliwości odnawiana się dzięki spo- tykaniu się ze sztuką piękną i zachęca do tworzenia samemu.. Dzięki temu anestezjolog dr Ryszard Zawadzki stał