• Nie Znaleziono Wyników

Gryf Kaszubski : pismo dla ludu pomorskiego, 1932.09 nr 12

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Gryf Kaszubski : pismo dla ludu pomorskiego, 1932.09 nr 12"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

P I S kxIECO N r. 12. K a rtu z y , we w rz e ś n iu 1932 r. R ok I.

Od Redakeji.

K oń czy się ro k p ra c y naszej n a d „G ry fe m K a szu b ­ s k im “ . N ie b ęd zie m y się ro z w o d z ić n ad tern, ja k się ta p ra c a o d b y w a ła , dość p ow ied zie ć, że k a m ie n is ta i c ie r n i­

sta b y ła droga.

Z u b o le w a n ie m też s tw ie rd z a m y , że p ism o , p o ś w ię ­ cone lu d o w i k a s z u b s k ie m u , n ie b y ło przez lu d ro z c h w y ­ ty w a n e . T e m u n a przeszkodzie s ta ły n ie ty lk o b ra k g ro ­ sza i b ra k n a le ż y te j ś w ia d o m o ści, ale p rz e d e w s z y s tk ie m te ro r i a g ita c ja p e w n y c h c z y n n ik ó w u rz ę d o w y c h , n ie p rz y ­ c h y ln y c h kaszubszczyźnie. W s z y s tk o z a n o to w a liś m y so­

lne dobrze w p a m ię c i i do s p ra w y te j p o w ró c im y p rz y in n e j sposobności. T u ta j ty lk o zaznaczam y, że cia s n o ta serc i u m y s łó w tr w a d a le j, że w ie lk a część p a trjo tó w , rzecz o b o ję tn a z ja k ie g o obozu pochodząca, n ie u m ie pogodzić w sobie życia d la p a ń s tw a z ży c ie m o b y w a te ls k ie m , ż y ­ cia w re g jo n ie z życ ie m d la całego n a ro d u , że je d n y c h rozsadza służalczość i p o ch le b stw o , a co za tern id zie , sro- gość i a u to k ra ty z m , d ru g ic h b u n t lu b podstęp n ie w o ln ik a w zg lę de m srogości i n ie w o li ducha. Co gorsza p a r ty jn i- c tw o ro z w ie lm o ż n iło się do tego s to p n ia , że n ie m ożna u - p ra w ia ć o ś w ia ty i spraw ' o g ó ln o k u ltu r a ln y c h bez n a tk n ię ­ cia się n a u p ó r i z a c ie trz e w ie n ie p a r ty jn e . N ie ra z p r z y ­ szło n a m o p ie ra ć się p rz y n ę to m i zachętom , w y c h o d z ą ­ cy m z zam ysłów ' s tro n n ic z y c h . O p ie ra liś m y się w szakże zw ycię sko .

(2)

I d la te j naszej n ie zale żn ości w ie lu z a g o rz a ły c h p o li­

ty k ó w o d m ó w iło n a m w s p ó łp ra c y i p o p a rcia .

D la ty c h p rz y c z y n oto — a są jeszcze in n e — n ie zdo­

ła liś m y d otą d p is m a naszego n ależycie ro zpow szechnić, to też n ie ch się n a si z w o le n n ic y n ie z d z iw ią , je ś li pracę naszą p rz e rw ie m y n a ja k iś czas — aż do c h w ili polepsze­

n ia się s to s u n k ó w w e w n ę trz n o -p o lity c z n y c h i g o s p o d a r­

czych aż się lu d z io m tro c h ę p o w ie k i u c h y lą .

A 1 f r e d Ś w i e r k o s z.

Pelplin, stoliea biskupów pomorskich.

H is to rja miejscowości. — P ierw otne nazw y P elp lin a. — Grodzisko C ukrow a Góra. — Cm entarzysko z epoki rzym - skiej. — Kasacja klasztoru Cystersów. — Z a b y tk i k a te ­

dry. — Pałac i p a rk biskupi.

C zar p e w n e j o k o lic y lu b m ie jsco w o ści zależy n ie ty l- k o od p ołoże n ia, ale także od z a b y tk ó w , ja k ie w n ie j sio k ry ją . Im bardziej, p o k ry te są p a ty n ą w ie k ó w , tern w ię ­ kszy bud zą w nas z a c h w y t nad d z ie ła m i rą k lu d z k ic h m i­

n io n y c h w ie k ó w .

P elp lin , p o ło ż o n y m a lo w n ic z o n ad rz e k ą W ierzycą w p o w ie cie tc z e w s k im , z d a w ie n d a w n a s ły n ie w ca łe j P o l­

sce z n a jp ię k n ie js z e j i n a jw ię k s z e j ś w ią ty n i g o ty c k ie j, do­

k o ła k tó r e j a m fite a tr a ln ie ro z b u d o w a ło się czyste i s c h lu ­ dne m ia ste czko. H is to rja P e lp lin a s k ła d a się z szeregu p ię k n ie z a p is a n y c h k a rt, o p ro m ie n io n y c h re fle k s e m w y ­ darzeń ogólno - n a ro d o w y c h . Ż ycie w ciągu w ie k ó w nie p ły n ę ło tri ło ż y s k ie m ró w n e m z d n ia n a dzień, b y w a ło bo­

w ie m zam ącano w y p a d k a m i, p rz e ż y w a n e m i w c a ły m k r a ­ ju . P o c z ą tk i P e lp lin a g in ą w pom roce d z ie jó w , chociaż i z ró ż n y c h w z g lę d ó w m ie jsco w o ść ś m ia ło m o żn a z a liczyć do najstarszych osad Pom orza. N azw a m ie jsco w o ści b rz m ia ła p ie rw o tn ie P eplin, P ap lin , ta k zresztą po dzień d zis ie js z y w y m a w ia ją lu d o k o lic z n y . Jest to nazw a, w y ­ w odząca się od z a ło ż y c ie la osady lu b p ierw szego w ła ś c i­

cie la P e lp lin a , k tó r y n ie z a w o d n ie Pepła się n a z y w a ł. Cy­

stersi, k tó r y m w ro k u 1274 książę p o m o rs k i M estw in I I d a ro w a ł w ieś P e lp lin w ra z z o k o lic ą , n a z y w a li sw ą n ow ą

(3)

Biskup-Kaszuba. Jego E k s ce le n cja ks. b is k u p - s u fra g a n die cezji c h e łm iń s k ie j K o n s ta n ty n Do­

m in ik , t y t u la r n y b is k u p A tr y b ita ń s k i, u ro d z o ­ ny d n ia 7. 11. 1870 r. w G nieżdżew ie, p o w ia t m o rs k i, w y ś w ię c o n y 25. 3. 1897 r., p re k o n iz o - w a n y 20. 1. 1928 r., k o n s e k ro w a n y w P e lp lin ie 25. 3. 1928 r. K sią d z b is k u p D o m in ik p och o dzi z ro d z in y k a s z u b s k ie j od w ie k ó w z a m ie szka ­

łe j n a w y b rz e ż u p o ls k ie m .

(4)

siedzibę, ja k w y k a z u ją d o k u m e n ty , Mons sancte M arie, M arienberg, N ovum Doberan, Neu Doberan, Sam boria itp ., Jęcz n ie z d o ła li w y p rz e ć n a z w y od w ie k ó w u ż y w a n e j, p r z y ­ ję li ją w ięc, choć w fo rm a c h nieco z m ie n io n y c h , ja k : Pol*

plin, Polpnin i Poplin, p ó ź n ie j u ż y w a li ju ż n ie m a l w y łą ­ cznie: Polpelyn, Poelpelyn i Poelplin. S tąd u s ta liła się w X IX - ty m w ie k u u rz ę d o w a n a z w a P elp lin . Jak in n e p ra s ta re osady, ta k P e lp lin m ia ł w p o b liż u sw oje g ro d z i­

sko, dokąd w ra zie n a p a d u c h ro n iła się lu d no ść z do­

b y tk ie m ; jest to t. zw. C ukrow a Góra, leżąca na w schód od m ia s ta . L ic z n e zresztą w y k o p a lis k a z ró ż n y c h epok p rz e d ­ h is to ry c z n y c h św ia d czą o s ta ro ż y tn o ś c i P e lp lin a . Jednem z n a jc ie k a w s z y c h o d k ry ć , ja k ie d o ko n a n o w P e lp lin ie , b y ło ro z k o p a n ie na p olach m a c ie je w s k ic h w r. 1894 całego, ś w ie tn ie zachow anego c m e n ta rz y s k a z e p o k i rz y m s k ie j.

Za czasów cystersów P e lp lin b y ł ty lk o m a łą w io s k ą . Dó- p ie ro po p rz e n ie s ie n iu tu s to lic y b is k u p ie j zaczął szybko się ro z b u d o w y w a ć . K la s z to r u fu n d o w a n y przez k s ię c ia p o ­

m o rskie g o , M esfw in a I I , b y ł je d n y m z n ajb o g a ts z y c h w Polsce i s ta n o w ił ja k b y udzielne księstwo, g dyż obej­

m o w a ł oprócz m ły n ó w i je z io r 44 w si. C yste rsó w p o n a d to bogato o b d a ro w a li książę P rzem ysław I I , W ła d y s ła w Ło­

kie te k i p ó ź n ie j s z la ch ta p o m o rs k a . Pod p a n o w a n ie K r z y ­ ż a k ó w d o s ta ł się P e lp lin w 1282 r. P rzez c a ły w ie k 14-ty tr w a ła b u d o w a k la s z to ru i ko ścio ła, k tó r y zaraz po w y ­ kończe n iu z n is z c z y li H u s y c i w r o k u 1433, z a m ie n ia ją c k o ­ śc ió ł n a s ta jn ię . Podczas w o jn y 1 3 -le tn ie j k la s z to r u le g ł ró w n ie ż zniszczeniu, zaś podczas w o je n szw e d z k ic h p r z y ­ b y ł tu w ro k u 1626 k ró l Gustaw A dolf i m im o , że s u ro w o z a b ro n ił ra b u n k u , S zw edzi z a b ra li trz y w ie lk ie s k rz y n ie n a jle p s z y c h i n a jc e n n ie js z y c h ksią że k, w yw o żą c je do S zw ecji. W la ta c h 1655— 60 c y s te rs i zn o w u w s k u te k w o ­ je n w ie le u c ie rp ie li, d o p ie ro po z a w a rc iu p o k o ju w O liw ie n a s ta ły d la P e lp lin a s p o ko jn ie jsze czasy. W r. 1634 p r z y ­ b y ł tu W ła d y s ła w IV d la p ro w a d z e n ia u k ła d ó w ze Szwecją.

N a jś w ie tn ie js z e m z d a rze n ie m b y ły o d w ie d z in y k ró la Jana I I I Sobieskiego, k tó r y p r z y b y ł tu w ro k u 1677 z k r ó ­ lo w ą i k ró le w ic z e m Jakóbem na uro czysto ść Bożego C iała.

Na p a m ią tk ę ty c h o d w ie d z in n a z w a li z a k o n n ic y w ie lk i re fe k ta rz salą k ró le w ic z a Jakóba. Po p ie rw s z y m ro z b io ­

(5)

rze P o ls k i P e lp lin z n a la z ł się pod p a n o w a n ie m p ru s k ie m , a d o b ra zakonne poszły w a d m in is tra c ję rządow ą. W ro k u 1810 za ka za ł rzą d p r u s k i p rz y jm o w a ć n o w ic ju s z ó w , ta k k o n w e n t ska za n y zo sta ł na w y m a rc ie . W reszcie w ro k u 1823 zo sta ł k la s z to r po 548 la ta c h is tn ie n ia c a łk ie m z n ie ­ sio n y. O s ta tn i prze or, ks. L u d w ik P rą d z y ń s k i, u m a r ł w r. 1820 w N o w e jc e rk w i, a o s ta tn i z cystersów ', ks. W ilh e lm M ie c z n ik o w s k i, u m a r ł d o p ie ro w r. 1859 w S karszew ach.

W r. 1824 P e lp lin został re z y d e n c ją b is k u p ó w c h e łm iń ­ s k ic h , a k o ś c ió ł p o c y s te rs k i p rze zna czo ny został n a k a te ­ d ra ln y . W r. 1830 z a ło ż y ł w P e lp lin ie ks. b is k u p Sedlag z a k ła d n a u k o w y , dzisiejsze C o lle g iu m M a ria n u m , i o d ­ tąd m ie jsco w o ść zaczęła się szybko ro z w ija ć . D n ia 28-go s ty c z n ia 1920 r. P e lp lin w r ó c ił pod p a n o w a n ie p o ls k ie , a w r. 1930 w y n ie s io n y z o s ta ł do rzę d u m ia s t.

Do n a jw s p a n ia ls z y c h z a b y tk ó w P e lp lin a n ależy w s p o m n ia n a ju ż kated ra, k tó r ą pod w zg lę d e m a rc h ite k to ­ n ic z n y m z a lic z y ć n a le ż y do n a jp ię k n ie js z y c h św dątyń Po­

m orza. W n ę trz e k a te d ry im p o n u je ro z m ia ra m i, boga­

c t w e m o łta rz y , m a lo w id ła m i i rzeźbam i. Ozdobą k o ścio ła je st w s p a n ia ły głów m y o łta rz z n a jo k a z a ls z y m obrazem , ja k i się w? k a te d rze z n a jd u je , p e n d z la nadw m rnego m a la ­ rza, B ern ard a H ahna, z C h o jn ic. Jest to co do ro z m ia ró w i lic z b y u m ie szczo n ych n a n im osób, m ię d z y k tó r e m i z n a j­

d u je się także Z y g m u n t 111 i W ła d y s ła w IV , n a jw ię k s z y o braz na calem P om orzu. Reszta o łta rz y w lic z b ie 22 p o ­ ch od zi po w ię k s z e j części z 17 i 18-go w ie k u w s ty lu b a ro ­ k o w y m . K a te d ra c h lu b i się ró w n ie ż n ajw iększem u o rg a ­ n a m i w Polsce, lic z ą c e m i 3 m a n u a ły , pedał, GO re g e s tró w i 4500 p iszczałek. G łów m ym ska rb e m ś w ią ty n i i je j n a j­

okazalszą ozdobą są n ie z w y k le p ię k n e j ro b o ty s ta lle , ja k ró w n ie ż k o n fe s jo n a ły z rze źb a m i s y m b o lic z n e m i, p och o ­ dzące z połow?y 14-go w ie k u . Z o b ra zó w z w ra c a ją m vagę d z ie ła gda ń szczan in a , S a m u e la B u c h w a ld a , z 1083 r.

i g da ńszczanina, A n d rz e ja Stecha, z 1070 r. W s p a n ia ły c h n a g ro b kó w 7 k a te d ra n ie posiada. S ka rb ie c, n ie b a rd z o bo­

g a ty i zapuszczony, p osiad a k ie lic h y re nesansow ej ro b o ty z 17 i 18 w ie k u , b e rła b is k u p ie , k rz y ż e m is te rn e j ro b o ty , będące z a b y tk a m i z ło tn ic z e j ro b o ty cystersów?, r e lik w ja r z e , rzeźbione w s p a n ia le sza fy g d a ń s k ie i o rn a ty z X V II- g o

(6)

s tu le c ia . W z d łu ż p o łu d n io w e j ś c ia n y k a te d ry p ro w a d z ą k ru ż g a n k i g o ty c k ie , zbud o w a ne w 13-tym s tu le c iu , z k tó ­ ry c h n a jp ię k n ie js z y je st p ó łn o c n y z p ię k n ie rz e ź b io n e m i ła w k a m i z r. 1609 o z a p ie cka ch b a ro k o w y c h , dzieła b ra ­ ciszka Jerzego, a fu n d a c ji opata, M ik o ła ja K o s tk i. Ś ciany są ozdobione o b ra z a m i ze sce na m i z P is m a Św iętego, u - m ieszczonem i w la ta c h 1689— 1702. O brazy są n a o g ó ł do­

brego p e n d z la i w y k a z u ją w p ły w y w ło s k ie , być też może, że są d z ie ła m i k ilk u ów czesnych le p szych m a la rz y g d a ń ­ s k ic h . W a rto ś ć ic h a rty s ty c z n a je st z tego p o w o d u n ie ­ ró w n a . Podczas r e s ta u ra c ji w r. 1881 pod je d n y m z o b ra ­ zów, k tó r y c h lic z b a o g ó ln a w y n o s i 20, o d k r y ty został fre s k z X IV w ie k u , m a lo w a n y tem pe rą , je d e n z n a jc e n n ie js z y c h w Polsce z a b y tk ó w m a la rs tw a e p o k i g o ty c k ie j. W z d łu ż p o łu d n io w e g o k ru ż g a n k a cią g n ie się re fe k ta rz , m ieszczą­

cy bog a tą b ib ljo te k ę k a te d ra ln ą , w k tó r e j z n a jd u ją się stare p r z y w ile je k la s z to rn e , rę k o p is y z ce nn e m i in ic ja ła ­ m i i stare d r u k i, a p o śró d n ic h w p ro s t bezcennej w a rto ś c i b ib lja Gutenberga z ro k u 1455, w z n a k o m ity m s ta n ie u- trz y m a n a w d w ó ch tom ach.

Z a c h o d n ie s k rz y d ło za b u d o w a ń z a jm u je g im n a z ju m b is k u p ie Collegium M a ria n u m . 'N a d w s c h o d n im k ru ż g a n ­ k ie m w zn o si się stare s e m in a rju m d uch o w n e, z p rz y ty k a - ją ce m n ow em , za b u d o w a n e m w la ta c h 1867— 1869. Po p rz e c iw n e j s tro n ie k a te d ry s to i p ra s ta ry k o ś c ió łe k pa- r a fja ln y , pochodzący z 14-go w ie k u . N a o ko ło ko ś c io ła z n a jd u je się c m e n ta rz z w ie lu p ię k n e m i n a g ro b k a m i. Na z a c h o d n im k ra ń c u m ia s ta s to i p s e u d o g o ty c k i ko śció łek p od w e z w a n ie m św. Józefa i s z p ita l, zaś n a p ó łn o c od k a ­ te d ry p a ła c b is k u p i, w ś ró d dużego p a r k u , za jm u ją c e g o 20 m o rg ó w te re n u ; są ta m d w ie aleje lip o w e , k tó re tra d y c ja odn o si jeszcze do czasów k s ię c ia M e s tw in a I I . W o k o lic y k a te d ry m ieszczą się k u r je k a n o n ic k ie w lic z b ie 10.

M ia s to jest czysto za budow ane, posiad a c u k ro w n ię , a n a jp ię k n ie js z y w id o k na P e lp lin je s t z g ó ry B is k u p ie j, w znoszącej się 63 m e try p on a d p ozio m m orza.

(7)

J a n P a t o c k.

Zw yezaje źn iw iarskie na Kaszubach.

2. Pierwsze i ostatnie kłosy.

W p ó łn o c n e j części K aszub zboże d o jrz e w a d o p ie ro w o s ta tn ic h d n ia c h lip c a . Po św ięcie M a tk i B o s k ie j S zka ­ p le rz n e j, ohchodzonem d n ia 16 lip c a , w ie ś n ia c y p rz y g o to ­ w u ją się do ż n iw . W y o s trz a ją kosy i z a o p a try w u ją je w rożen. W ie ś n ia k o m nie je st też w ca le o b o ję tn y dzień, w k tó r y m ro z p o c z y n a ją ż n iw a . N ig d y b o w ie m żaden g b u r n ie zacznie ko sić w p ią te k , gdyż lu d z w y k ł m ó w ić .

„W

p ią te k to z ły p o c z ą te k “ . N a w e t p o n ie d z ia łe k i c z w a rte k nie są o d p o w ie d n ie m i d n ia m i; do rozpoczęcia ż n iw nad a - w a ją się je d y n ie d n i, pośw ięcone N a jś w ię ts z e j M a r ji P a n ­ nie, to jest śro d a i sobota. W y s ta rc z y w sobotę ty lk o m a ­ łą część skosić i zw iązać, to "'w p o n ie d z ia łe k m ożna ro z p o ­ cząć w ła ś c iw ą pracę.

P oczątek ż n iw zazw yczaj ro zp oczyn a się u ro c z y s to ­ ścią ko ście lną . A kosiarze s ta ra n n ie p rz y g o to w u ją się do tej p ra c y . Jest zw ycza je m , że k a ż d y ro b o tn ik p rz e d te m się k ą p ie i p rz y w d z ie w a czystą b ie liz n ę . K osy ozdabia się k o lo ro w e m i w stą ż e c z k a m i, a n a ka pe lu s z a c h um ieszcza sie w ią z a n k i św ie ż y c h k w ia tó w . R a n iu tk o w sobotę w s z y ­ scy kosiarze id ą do kościoła, gdzie gospodarz ju ż zam ó­

w ił nabożeństw o, by u p ro s ić b ło g o s ła w ie ń s tw o Boże d la ż n iw . K osiarze z o s ta w ia ją sw oje ko sy n a c m e n ta rz u przed ko ścio łem i m o d lą się nabożnie. Po m szy ś w ię te j k a p ła n o d ś p ie w u je razem z w ie ś n ia k a m i s u p lik a c je :

„ Ś w ię ty Boże, ś w ię ty m o cn y, ś w ię ty a n ie ś m ie rte ln y , Z m iłu j się n a d n a m i“ .

A p o te m dodaje jeszcze:

...„A b yś n a m ż n iw a p o b ło g o s ła w ić ra c z y ł, P ro s im y Cię, P a n ie “ .

Po s ko ń cze n iu n a b o żeń stw a kosiarze u s ta w ia ją się n a c m e n ta rz u z k o s a m i na p le cach i k a p ła n ic h b ło g o s ła w i, ś p ie w a ją c p rz y te m :

7

(8)

„ K to się w o p iekę p od a P a n u sw em u, A ca łe m sercem szczerze u fa Jem u,

Ś m ie le rzec może, m a m obrońcę Boga,

N ie p rz y jd z ie n a m n ie ża dn a s tra s z n a trw o g a “ . Ś p ie w a ją c ta k po k ilk a z w ro te k , ko sia rze odchodzą, w pole i n ie d łu g o p o te m zaczyna się p ra c a w ś ró d nabożnej p io s e n k i.

N a p o lu z d e jm u ją kosia rze kape lu sze i w o ła ją do siebie: „ D a j Boże, aby się dobrze rż n ę ło !“ — G bur, ja k o w ła ś c ic ie l p o la , zaczyna p ie rw s z y kosić, g dyż z u p e łn ie n ie je s t o bojętnem , k to p ie rw s z y zaczyna ż n iw o , od tego bo­

w ie m zależy p o m yśln o ść z b io ró w . Jeżeli w ie ś n ia k sam je s t za ję ty, za stępuje go ktoś in n y , k tó r y je d n a k ró w n ie ż je s t d o b ry m i p o n ie k ą d za m o ż n y m c z ło w ie k ie m , g dyż p o ­ w in ie n posiad a ć sw ó j chleb. Jeżeli n ie g o d n y zetnie p ie r w ­ sze kło sy, podczas żni-w z d a rz y się n ie s z c z ę ś liw y w y p a d e k . P ie rw sze ścięte k ło s y ścin a się i k ła d z ie n a k rz y ż ; k ilk a z n ic h rz u c a się w zboże, ja k o o fia rę „ ż y tn ie j m a tc e “ . Je­

że li w p o b liż u je s t B o ża -m ę ka (krz y ż ), to i ta m um ieszcza się k ilk a k ło s ó w , aby u k rz y ż o w a n y Jezus C h ry s tu s u ż y ­ c z y ł ż n iw ia rz o m b ło g o s ła w ie ń s tw a . U ro czyste ścięcie p ie rw s z y c h k ło s ó w m a być o z n a ką d o b ry c h ż n iw w ogóle.

Z tern łączą się pew ne p r a k ty k i. K osiarze p rz y c z e p ia ją sobie p ie rw sze k ło s y do ka p e lu s z a i w 't e n sposób są u- c h ro n ie n i od boleści k rz y ż a p rz y koszen iu . W ie ś n ia k p rz e c h o w u je k ło s y w d o m u za lu s tre m , co m u daje szczę­

ście przez c a ły ro k w g o sp o d a rstw ie .

Po u ro c z y s te m ś cię ciu p ie rw s z y c h k ło s ó w ko sia rze o strzą sw oje kosy i za czyn a ją cię żką pracę. Przez d łu g ie d n i dźw ięczą ko sy m o n o to n n ie w zbożu, aż nareszcie i o- s ta tn ie pole je st skończone. — Jak pie rw sze , ta k i o s ta tn ie k ło s y ś c in a się uroczyście. K osiarze u w ija ją z n ic h b u ­ k ie t i zanoszą g o s p o d a rz o w i do d om u, k tó r y w tenczas ti rą ­ czą ic h p iw e m . Ten b u k ie t, ta k z w a n y „ k r u t k a “ , s ta r a n ­ n ie p rz e c h o w u je się w d om u, je j z ia rn a m iesza się z sie­

w em , aby w ten sposób z a p e w n ić ciągłość w e g e ta c ji zbo­

żow ej i p o m y ś ln e p lo n y n a ro k n astę pn y.

G dy ju ż zboże je st skoszone, k o b ie ty i dziew częta z d łu g ie m i g ra b ia m i u d a ją się na pole, ażeby je zw iązać.

(9)

U b ie ra ją się s ta ra n n ie i czysto, a na ochron ę p rze d p ro ­ m ie n ia m i s ło n e czn e m i k ła d ą n a g ło w ę b ia łe c h u s tk i. W e ­ soło i ra źn o p ostę pu je p ra c a : c h ło p i zw ią za ne snopy u s ta ­ w ia ją , i w ie lk i wóz d ra b ia s ty za w o zi je do sto d o ły . Pod ko n ie c w ią z a n ia p ra c a p rz e is ta c z a się w p ra w d z iw e w y ­ ścig i, g d y ż ża dn a z d z ie w c z y n n ie chce zw iązać o s ta tn ie j garści. Tę b o w ie m p rz e z y w a się w p ó łn o c n e j części K a ­ szub „b ę k ó r te m “ . W ś ró d k rz y k ó w i wesołego śm iechu p rz y s tra ja się tego „ b ę k a r ta “ w ią z a n e m i s n o p a m i zboża, p rz y w ią z u je lin y słom ane ja k o ra m io n a , a n ie k ie d y n a w e t w k ła d a się na to w s z y s tk o b lu zę i ja k i s ta ry ka pe lu sz. G dy ju ż o s ta tn i w óz zajeżdża po resztę, z w y k łe zastaje ty lk o jeszcze te n w y p c h a n y „ b ę k ó r t“ . K ła d z ie się go na w óz i u ro czyście w to w a rz y s tw ie w s z y s tk ic h p ra c o w n ik ó w w o zi się go po całej w iosce w ś ró d k r z y k u , g ło ś n y c h n a w o ły w a ń i śm ie ch u. P rz y o s ta tn ie j fu rz e um ieszcza się k i j ta k , że końcem dosięga s p ry c h k o ła , a g d y w óz rusza, ro b i się k le k o t. „B ę k ó r ta “ n a w ozie ra z po ra z o blew a się w o d ą lu b n a w e t czem in n e m .

N a stę p n ie gospodarz gości w s z y s tk ic h k o s ia rz y i p r a ­ c o w n ik ó w p iw e m i w ó d k ą . W o k o lic a c h K a r tu z o s ta tn ie k ło s y n a z y w a się „b ę k s “ , k o ło K o ś c ie rz y n y zaś „ s t ó r i“ . W b ro d n ic k im i tu c h o ls k im p o w ie cie n a z y w a się je „b a b a ­ m i“ albo „d z ia d a m i“ , w P o z n a ń s k ie m zaś i n a M a z u ra c h

„p ę p k a m i“ . K to je zetnie, z ry w a o s ta tn i węzeł, łączący zboże z rodzącą zie m ią . O sta tn ie k ło s y w iąże się w b u k ie t, k tó r y się „ p ę p k ie m “ zw ie. P rz o d o w n ik p rz y c z e p ia je do końca k o s y i zanosi g o s p o d a rz o w i do d om u, k ła d ą c w ią ­ zankę n a stół. N a M azow szu nazyw ają, się o s ta tn ie k ło s y

„ p rz e p ió r k ą “ , ja k o sy m b o l p rz e p ió rk i, k tó r a w p o la c h się z a trz y m u je . P rz y ko sze n iu pól le c i ona coraz d a lej, a z c h w ilą ścięcia o s ta tn ie g o p o la — i ona m u s i je opuścić.

K osiarze ta k się u rz ą d z a ją , że n a k o ń c u p o la albo n a ja ­ k im p a g ó rk u z o s ta w ia ją tro c h ę zboża. To pozostałe zboże d z ie li się na tr z y części, z ka żd e j p le cie się po je d n y m w a r ­ koczu, k tó re p o te m z a w ią z u je się razem p rz y kło sa ch. Pod tern s z ty w n o s tojące m s k le p ie n ie m k ła d z ie się n a z ie m i g ła d k i s p o ry k a m y k , w y o b ra ż a ją c y stół, p o k r y w a go się k a w a łk ie m bia łeg o p łó tn a ja k b y obrusem , a na ty m k ła d z ie się k a w a łe k chleba, grosz i sól. W owe s ło m ia n e w a r k o ­

(10)

cze i w k itę k ło s ó w na ic h cz u b k u u ty k a ją dziew częta k w ia ty i ja rzę b in ę . Jedną z dzie w ek rz u c a się na ziem ię i w ś ró d śm ie c h u i k r z y k u cią g n ie k o ło p rz e p ió rk i. Tę p rz e p ió rk ę z o s ta w ia się n a p o lu d la p ta s z k ó w . N a K a szu ­ bach c o p ra w d a te n z w ycza j n ie je s t zn an y, lecz lu d opo­

w ia d a ta k ą legendę o p rze p ió rc e i c liró ś c ie lu : „P rz e d ż n i­

w a m i p e w ie n gospodarz p o ż y c z y ł od swego sąsiada pięć k o rc y żyta. G dy m ia ł je z w ró c ić o w e m u g o sp o da rzo w i, tw ie r d z ił, że p o ż y c z y ł ty lk o tr z y korce. W te ncza s z a s k a r­

ż y ł go w ie rz y c ie l p rze d sądem, i o b y d w a j ta k się k łó c ili, że n ik t ic h pogodzić n ie u m ia ł. Jeden m ó w ił: „ p jin c ko- r z ic “ — a d ru g i k rz y c z a ł: „łe trz e “ , i k łó c ili się ta k dłu go , aż się w p ta s z k i z a m ie n ili. D z is ia j jeszcze ż y ją w zbożu i k łó c ą się przed ż n iw a m i. Jeden i d r u g i sw oje cią g le w y ­

k rz y k u je , i ta k się k łó c ić będą do k o ń c a ś w ia ta “ .

W y m ie n io n e p o w y ż e j zw yczaje są bardzo daw ne i w sp ó ln e ca łe j E u ro p ie . D o k u m e n t z ro k u 1249 p o w ia d a , że d a w n i P ru s o w ie m u s ie li s k ła d a ć p rzysię gę le g a to w i p a ­ p ie s k ie m u , że n ie będą s k ła d a li o fia r p e w n e m u b o żko w i, co p ra k ty k o w a ć m ie li c o ro k u po u k o ń c z e n iu ż n iw . W N iem czech z o s ta w ia się o s ta tn ie k ło s y u a p o lu d la źre b ię ­ cia bożka W odaiT a, w S k a n d y n a w ji p o z o s ta w ia się garść zboża dlatego, b y O dyn m ia ł czem paść sw oje ko nie.

T a k w ię c p ie rw sze k ło s y p rzyn o szą szczęście i bogate żn iw a , o s ta tn i snop zboża je s t sym b o le m p ło d n o ś c i. Jeśli je s t cię żki, to i p lo n p rz y s z ły będzie d o b ry i o b fity . O sta­

t n i snop o b le w a się w odą, ażeby n a n a s tę p n y ro k b y ło do­

state czn ie deszczu. N a d z ie w a się go k w ia ta m i, ażeby na p rz y s z ły ro k p ię k n e k w ia te c z k i cie s z y ły oczy lu d z i.

O sta tn ie zaś k ło s y z o s ta w ia się n a o fia rę d la s ta ry c h , z a p o m n ia n y c h ju ż bogów.

A. B u d z i s z (P u ck).

Co doktorovji zdarzee so móże.

B eł d o k to r, ch te re n po s v o ji c z a m ja łi d n jo v i proce z c lłu g je m i g o d ze n a m i p rz e jim o v a n jó a k jilk ą n a vje d ze n - jó v prze d a te k w o d se m je szka ją ce ch chorech m edech a z m a ra c h o v ą n i ko le połnoce v p jerzene a z o g łó v k ji so v m u ls z ił. B u te n bęczi a beczi, p a n iv ó a r iv ó r ic h tic h

(11)

v jo d ro lëstopadove. Toc n je c h w o k je ln jic e a w o k n a trzęsę a p c h n je a przez k o m jin g yjiżd żą ce a e rle k a ją c e jac.hô, d o k to r m e r w u s n ą ł a s p ji s p jik ę m sp ra v je d lë v ë c h . V ten vp rô vd ze zasleżoni s p jik zvçczi a p r z e n jik n je cęto a nôgle z v o n jik e le k trë c z n i. Z rç d im ru k ę s p ją c i do se p rziń d ze . Sëm jennosc w o d e c k ła przë z m ë s z la n ju ja k jé h o nôgle za- chorzalého. V s z trë c h u vë ja chô w o n g ło v ą przez ro z e m k łe w o k je n k o a volô:

— Co to ty ?

A z gasë z a w jis n je m u do w oczôv sp o ko jn e p ë ta n je z niszë d vjé rz o v é :

. — Co to k o s z tu je , p a n je d o k to ru , czëbesce do cho- ré h o v ë ja c h a lc v d re g ji v s i przë szaseji w o d tą d k a c h të rn a ta k so m jilę d r o g ji w o d m ja s ta leżi?

— D w adzesca z ło ty c h ! —= k ró tk o w o d p o v jé d z d o k to ra .

— Pojce v jic , p ro szą m pana, n a të c h m jô s t! — w o d rz e k głos p rze głe szó ni sztórm ę z c e m n jic i.

Ten ta k njespodząno ze s p jik u r v a n i r z u c ił nó sę te k n a p w o ste d łe ru c h n a a te n czężki kożech, w o b s z n u ro v ô t so pasę s k o rz a n im , szed v garóżę a m o to r są m ch od u w zópęd s p u s c ił a z a k rę c ił. W o n a svój n o c n i gosc sądną v z e m a n ji a m jilc z k ę ja d ą v tę cem ną s z tó rm jis tą pieszczę p is z k o v ą n ą noc. V n e t z a ja c h a ją do m ô la przeznaczoného.

N a céch cëzého scigô d oktcfr sąm chód. Cëzi vëlozô a k ła - dze dvad ze scozłotó vkę p a p jo ro v ç v rę kę d o k to ra .

— A dze c h o ri leżi?

— L eżi v b e z p je k u vë g o d n im . P an je d o k to ru , cho- ré h o tu n jim a . Jô so do Vas w u d ó ł, k je j jô v ta k p o z n i godzënje a v t im s tra s z n im p lë g u s u żodną fó rm a n k ę z ła ­ pać n jim ó g a so n je czeł dońc tu d o tą d k a . B óg za płać!

D o b ra n o c! P rzeprósząm , p a n je d o k to ru ! Rzek a z g jin ą ł v cem njice.

A. B u d z i s z (P uck).

Z k a p lji pod seek.

K je j v o jn a b o ls z e v jic k ô vë b u ch la , n je t r a f jiło le blós w o d vozn ë ch sënôv tatczeznë c h të rn ë c h do służbę v o je n n ic h so p ov o ła ło , ale też v je rn ë c h p rz ë ja c e lô v a tovarzëszôv lë d z k jic h , k o n ji a psôv, do w u s lu g ô v a célôv v o js k o -

(12)

\ j i c h beło v c ig ą n i. P ą n S zlam ćer, ż e d o v s k ji v łó k n jik , po- sódół v G a lic iji w o b s z e rn i d v ó r, c h te re n w o n zapom ocą p o ls k jic h p a ro b k ó v a d a c h lo n jik ó v w o g o s p o d a rz ił a w o- b ro b jił, bo ch a rłę ze n je d e tk ó v beła je h o n ó v jik s z o w ucecha.

Jeho w o k rą g ło zd ro vó m jó z d ra c z e rz v je n ja so prze tirn k o m e ń d iro v a n jim w o d jem nosce a je h o s z v a m jis tó tv ó rz w o ż e v jiła so a jeho czórne vesadzone, w o k rę g le c h n e wocze łeszczałe w o d przedrżvovą n osce . Ż e n ja łi p ą n S zla m će r dotechczós nje be ł, bo lepszo p o ło v n je c a poko za tą go m o ­ cno w o d s tró s z a ją c ą b e ln o tą a p rz e n ę tą c h ło p s k ą połovę m n je abo v jic e pod p a n to fe l dostać. H e n re n w o n s v o jim w uczecąm s z tu rc h a ń c a dół, ale so czeł za m ło c łi jir ż m o m ó łż e ń s k ji nó sę brać. W o n też svoję sąm betnosc nade vszietko m jiło v ó ł, a ju z m ło d u z a c v je rd z ił svoje serce p ro cem vszeho p ovó b u p ję k n e h o g łó v ja . Tereskę ale b ćła n a stą n ó v o jn a , a ta go barże w u jir z m jiła ja k nókąsnjesze babsko be w u c z e n jic m ogło, chocaż w o n sąm, k je j beł vesok v p jin c d z e s ą tk a c h , f r i j n i w o d służbę v o js k o v i w o- stół.

V je h o s tą n ji s to ja łe leczne m ocne stóre p o ln e a też k u c z e rs k je ko nje. Tereskę m ja łe te heve vsze tkje, ne hene jile możnosce zbędne v re k n ą c , le je d n a je d in ó szaruga, c h te rn a v erach ze sta rza ło beła a ju ta k svoje dvadzesca la t n a p u k lu m ja , b eła w h z n ą n ó za n je z d a tn ą a m ja p rziń d o sce je h o k a re tę do m ja s ta vlec. A le p ra v je w o tę m erę p a n S zla m će r n jic n je d b ó ł. W o n be ją ró d lós beł za k o ż d i p r iz a porę k ró n ó v a u s te re ja c k ic h za g a rn ą ł.

C zerzvjono-złoceste słońce veszło. K s z tó łt be rosłe d ro g je k a m je n je a p e rle na d rze va ch ta k łeszczałe, b ló skn ę a fle m ro ta n a n jic h ja sn o ro sa renó. R o z e m k ła so s tą n jó p a n a S zla m će ra a w o n sąm v ró z ze s v o jim k u c z rę zabje- r ó ł so s ą m jis tn je k o n je do szta ce jó n u w o d lifro v a n jó w o d le g łe h o porę m j i l i zaprovadzec. V s z e tk jim m jin ją c im go, c h te rn i k a rn o k o n ji w obdzevovale, p o d p ód ^cz.órni“ , prze c h te rn im p a n S zla m će r sąm szed często buszni.

— S p a n ja łi c z ó rn i — rzek jeden.

— P eszni szem eł m o rz e c h o v a ti — w o d e zvó ł so d re g ji.

— Szkoda, że t a k j i f iń k ó ń v o jn je do w o fja re p ad n ąc m u s i — k rz ic z ó ł trze ci.

P ą n S zla m će r k a żd ą ra ż ą : ta k , ta k — p rze cverdze ł.

(13)

N ógle njebo, dotechczós m o d ro so w u sm je ch a ją ce , m re c z n i bló sk vcig n ę ło . C e m jica szaro nasta, a grożące c h m u rę k u la łe a v o la łe so pod p o d n je b ję . S a rk o v o -ż o łte d ó łk ji senęłe so m jid z e nje. G roźno cesnełe w one z g o ró v a n a p ó łn jile vs z e tk je dolene a vądołe. V s z ó lo n im jiv rz e n e k ó ł p ą n S zla m će r k o n je fo rv a c , bo ju m ja s to k jiv a ło . D o c li d o ra z u s u c e rk a s tru ż k a m a rzeza. A le tere so d zejało d e ch t co w osobleveho. P ąn S zla m će r ro z e m k s z to le m o v i fla k deszczovi, a tr z im ó ł n je n w o s tro ż n je a ż o rg a ln je nad

„ c z ó r n im “ , n jija k n je achtnące, że m u sam em u voda z ru c h n ó v zcekó. D och „ c z ó r n i“ p r z e m je n jił so pro cem Y szetkji w ovódze rażące. T ił, na c h te re n szorm n je sig ó ł, d o stó ł b jó la v e p ło v e p ła chce a p łe g je a nógle z nje ho k jip ja ła n jib e czórnó tin ta , a w o n ji ju bele v sztrósach m ja s ta . J u n k ro v je z a p ja rle so a podzevovale to dzevóczne zdarzenje. N jespodząne c h la s tn je n je v ja tr a v e rv a ło p a n u S zla m će ru , ja k w o n so barze w o k o n ja s ta ró ł, szorm , a nje v a ra ło d łu g o , w o n ji p o z d rz a tk m je n jile . K oń s tó ł so p ło v o - b jó łim moresę, a p ą n czórno - p ła c h ro v a tim sm olińcę.

G asovi ju n k r o y je a b in g ló s e k rz ik a le do b e zp łó tne h o p rz e d s tó v je n jó , z d jim a le c z ó p k ji a m uce a k ló s k a le v ręce.

Ynedze rozeszli? so p ą n z kuczrę, ten n e k ó ł te „p o v o łą n e “ a „gvi?sne v szladze“ kucze'rskje k o n je do m o la zbjerneho, nen z k o la n ó m a wocl s tra c h u ch v je ją c e m a w u c e k v ka rczm ę , dze v g ościńcu a p a r tn i ch le v beł. Co so tę dzało, je ta jm ic a , le te li, w u s k n e c h t c a łi czós v ę b o rk ó v vode do „c z ó rn e h o “ v le k .

D re g je h o d n ja vanożeł p ą n S zla m će r ze storą, p le g a v o -p ło v ą szu rą do dom oveho w o g njiszcza, n jic h t n je poznół v c zo ra jsze lio szla ch etn eh o „c z ó rn e h o “ . P ą n prze- szed z deszczu pod ka pie, bo k je jn o jesziszta m jid z e le d zi beła veszłó, s z tró fa go n je m jin je . A le też bje dn e kończę przeszło z deszczu pod ka pię, bo p orę d n ji po t im h a ra p je ra k ó rz je h a ló ł.

J a n P a t o c k .

Bóg zapłae.

P o v jó s tk a .

Do je d ne vo zam ożnevo szlachceca na Kaszebach przeszed s tó ri e w o b d z a rti dżód z d łu g ą b ro d ą prosząc w o

(14)

ja łm u ż n ą . S zla ch ce co vji w u r o d z ił so sin, beł v d o b tim h u m o rz e e ch cół s tre c h o v ji całevo m a rk a dac, abe so w u - cesził. S ig n ą ł v taszę, w o m ilił so e d ó ł d ż a d o v ji całevo ta la ra . S tre ch s k ło n jił so głę bo ko e rze k trze raze:

— P ą n B óg za p ła ć! P ąn B óg zapłać! P an B óg zapłać!

— e poszed d a li.

P om .erkovół v n e t szlachcec, że so w o m ilił, e zarnjast m a rk a s tre c h o v ji ta la r a dół. K ózół p a r o b k o v ji dżada za- vo ła c e rz e k :

— S tó ri, d ó ł jó to b je przez w o m iłk ę ta la ra , daj vo nazód, dostąnjesz m a rk a .

S tó ri rze k na to:

— D obrze, jó vrócę ta la ra , cze v je lm o ż n i p ą n m je m o ­ je trze ra zo ve „P ą n B óg z a p ła ć “ vró ci.

Pąn zabrzęczół:

- - Cze te s tó r i w o b a rc h n jó ł? Co to je tv o je „B ó g za- n ła c !“ Mogę to trze raze povjedzec e to n jic , to ja k \ja ie ? !

Dzód na to rz e k :

— To p ą n v je lm o ż n i móże m je to „B ó g z a p ła ć “ trze raze n a p jisa c. Jó veznę k ó rtk e c w o d d ą m ta la ra .

Szlachcec v z ą ł szteczk p a p jo ra e n ą p jis o ł trz e raze

„P ą n B óg z a p ła ć “ . K ó r t k j i jesz d ż a d o v ji u je dół, le roz- s m jó ł so e rz e k :

- P oczekój, veszóku s tó ri, bądę tv o je „B ó g z a p ła ć “ vażec. W obóczim e, co je cęższe, ta ló r cze tv o je „B ó g za­

p ła ć !“

E p o ło ż ił ta ló r e k ó rtk e n a vógę, c h te rn a p rze d n jim n a stole do p jis a n jó sto ja ła . A le szóla z k ó r tk ą sp ad ła e ta ló r szed do górę, n j i m óg k a v a łk a p a p jo ra reszec. Do- ło ż ił szlachcec d re g je vo ta la ra , ale vó g a e n ji rusz. \ ząl trzecevo ta la r a e v ło ż ił na vógę. T erez so szó lka z k ó r tk ą p o n jo s ła , n a s tą p jiła ró vn ovó g a.

Szlachcec so za vstedzeł e w o g ro m n je zam esleł. Na k ó n c u rz e k do dżada:

— S tare szku , vezce te trz e ta la re e jid z c e z Bogę! Jó zacho vję k ó rtk ę , bądę n a n je z d rz ó ł ja k żiv, ja k v je le vóżi e v ó r t je d ża d o vskje „P ą n B óg za płać!

(15)

Vjitójtaż! Chcemg le so zażec! Vjéta va ledze grzeszni, że z ni \vo- żątikji moji njick uje mdze? Bo żem so do tech czós anji na targach, anji na wodpustach, anji v Varszavje, anji navetka na svj. Jana prze sobotce njiżódnS njevézdrzót, to na. zemę i gves nji. Stóri ledze godają, że:

„Na starosc żenjenjć, a na zemę lepjcnjé — to jedno“ .

A że mąm ju nę męrę szterdzestkę na krzepce, chcół jem ju njechac ten błegji stąn kavalerskji v tim roku Ale jak jó vjidzę e na 10 pólcach so to mogę wobrechowac, nje je to tak letko sę dobrze wożenie tema czósmi, jakbe szklęnkę belného pjiva teru wob lato so pod nos wlóc.

To je popróvdze calo komedejó: Ta, co mó detkji — mje nje chce, a ti, co nji mó detkóv — jó nje chcę; to znaczi: że tę, co mó detkji — jó mąm, a ti, co njimó detkov — jó nji mąm; albo: ta, co nji mó detkóv — mje mó, a ta, co mó detkji — mje nji mó.

Z teho vónjikó, że z żenjaczkji moji njima njick. Je to próvdac grędi rechunk, jak paraluż, chterného czlovjek zveczajno svóiískjé robotę njijak nje vSrechuje, bo mu sę to vszétko v lepje pomjészo na sąm filaks. Ale jó vaina to ju choc przedstavję, jak takji rechunk so do verechovac. Slechójtale!

Pjerszim varenkę je to, że do żenbe muszą bec dvoje. To znaczni, że anji jeden, anji jedna ,so nji mogą wożenjic, le jeden z jedną, abo won z woną (a czemuż va tej tak głupje gódóta: woti sę wożenjił, abo wona sę wożenjiła?)

Dregjim warenkę je to, że chcąc sę wożenie z chtórnąs, to wożenji sę dobrze, ale njigde nji lecho. To znaczi, że możesz bec bjédni choc decht tak>

jak koscelno mSsz, a bjalka tvoja też, le co zacht pjenjędzi bedze mja. Baro dobrze je w takjich razach posłechac mądrech slóv gvdsného poeté nje- mjeckjého, co tak vóló do calého kavalerskjého svjata:

„Njechże kożdi wo tim vjé, njechże kożdi znó, Chto na vjekji chce sę vjęzac,

Be do karku nje przSvjęzac

Babska, co mjast tesąc złotSch — tesąc torfu mó!"

Trzecim é wostatnim varenkę je to, że chcąc taką bjałkę dostać, muszi wona bec głepszą wod.ee. Terusku le zvażeta! Że dziseszim dnję vszStcé, co mają pienjądze (choc njeróz glupji jak pęk słotne!) są mądrzćszi njiżle nó- vjikszi mądrzela bez pjenjędzi, vjic takjé, na jaką jó zgróvąin, njijak dzivó na

(16)

svjece íijinia A k;ejbem szukół te, cze njijak na svjece njima, bełbem gves głepszi wod te, co sądzi, że ten rechunk jesz nje je verechovątii. Chcenie le so zażSc! A tej so przeczetójta te novosce z Kaszeb:

— Lienjó. V je lg ji njeszczescé. Jak „Kurjer L iń skji“ lże, szlachta kę- trzińskó szła z gburami lińskjim i na m jąnkji ve żniva. Wobje vse prócovale przez trze dni wod porénku do cemného vjeczora, zós czvórtého dnja kole pótnja, że sę na grzemot zbjerało, szlachta dobivó vszetkjich seł tak, że bodój sćdmenósce szlachtę kętrzińskje sę vepękło

— Skorzeuo. Żevcę. spóloni. Ze Skorzeva (sprzeti Koscćrzne) przeszła vjédzó, że poląc sobotkę, zanjécele wogjin na njedaleké rzmje, pravje na tim mólu, dze wutaconi jeden sedzół, chteren sę żevcę spólił. Spóloného nje- boszczeka nalezlc gburzé skorzevskji nóprzód trzecćho dują, le poznele w njim wodrazu, że to beł — kątór.

— Borzestouo. Borzestovjóce rażę z kurczętami, vedle scislého wobre- chunku stórého Kopónkji z Vjigode, mjele bodój v przede żnjivjim jaż sćtmS- dzesąt cetitnarov krep zjesc. (Cze to je możlevota? — przep. G. Macka).

Z Kaszub i o Kaszubach.

— muzeum regionalne w Ehofnicach. Dnia 5-go sierpnia rb. odbyło się w Chojnicach uroczyste otwarcie muzeum regjonalnego, utworzonego z małych zaczątków z inicjatywy i gorącej pracy kilku jednostek pod kierownictwem p. Rydzkowskiego. Zgromadzono już w muzeum szereg cennych eksponatów, szczególnie z przeszłości miasta, a uwzględniono też kaszubską kulturę ludową.

Nadto jeden z obywateli ofiarował na ten cel piękny i wygodny lokal.

Pisaliśmy już o muzeum tucholskiem, niedawno zaś o muzeum świeckiem, życząc miastu naśladowców. Życzenie nasze spełniło się prędzej, niż przy­

puszczaliśmy.

Czekamy dalszej pracy w tym kierunku, a przedewsżystkiem wytężonej pracy nad utworzeniem nowego muzeum kaszubskiego, koniecznego z powodu nieszczęsnego spłonięcia muzeum wdzydzkiego. .

— 0 Kaszubach zapomniano. Salon Malarzy Polskich w Krakowie wydal serje 192 barwnych kart pocztowych z 12 różnemi typami ludowemi w swojskicą strojach całej Polski. Typu kaszubskiego jednak tam nie znajdziesz. Dlaczego?

Kto temu winien? Czy malarze polscy nie znają Kaszubów?

Nakładem Spółdz. Wydawniczej z o. p. „G ry f“ Kartuzy, Wzgórze Wolności 5a.

Komitet redakcyjny: Dr. Aleksander M a j k o w s k i w Kartuzach, dr. Władysław P n i e w s k i w Gdańsku, ul. Am weissen Turni 1, Stanisław B r z ę c z k o w s k i

w Gdańsku, ul. 01ivaer Tor 3-4.

Za redakcję odpowiedz.: Stanisław Brzęczkowski w Gdańsku, ul. 01ivaer Tor 3-4- Przedpłata wynosi rocznie 3.50 zł. — półrocznie 2 zł. — kwartalnie 1 zł. —

pojedyńczy numer 35 groszy.

Cena ogłoszeń: cała strona 120 zł. V* str. 60 zł., 1/ i str. 30 zł., str. 15 zł Konto P. K. O. 200431.

Ogłaszajcie się w „G ryfie Kaszubskim“ , znanym w każdej chacie pomorskiej Czcionkami drukarni „Gazety Kartuskiej“ w Kartuzach.

16

Cytaty

Powiązane dokumenty

O znaczeniu dla narodu i państwa polskiego testamentu Mściwoja II czyli Mestwina, który wolą swoją połączył 15 lutego 1282 Pomorze z dolską, ukazały się

Gorzej jeszcze się dzieje, że ci sami fałszywi obrońcy przy różnych sposobnościach rozmyślnie pomijają prawdziwych przedstawicieli Kaszubów, świadomych swego

Chcąc dzieło oprzeć na motywrch ludow yrh, artysta bawił po trium falnym przyjeździe swoim z Londynu w

Jidę kjile krokóv przodg, jaż vjidzę za krzami tak kole jedno 10 jachcarzóv lińskjich.. Przezdrzę sę, a popróvdze m jół Ksaver kole boku przgvjeszoni svjeżo

Hafty zostały wykonane przez kur- sistki 6-tygodniowego kursu haftów kaszubskich, urządzonego przez Koło Polek.. Z inicjatyw y zaś

Pismo zaleca zebrać się w sobie i gwałt gwałtem odpierać, żeby nie dopuścić do nowej rzezi, jakiej ongi dopuścili się Krzyżacy na ludności kaszubskiej w

Dowiadujemy się z kompetentuych źródeł, że komisarze spisowi na Kaszubach otrzymują instrukcje nieuwzględnienia języka kaszubskiego jako ojczystego.. M y Kaszubi

szego, którzyby sobie życzyli, ażeby Gryf wychodził punktualniej, niech raczą zważyć powyższe warunki, niech przedewszystkiem mają na oku to, że pracownicy