• Nie Znaleziono Wyników

Klikam, więc jestem książka i czytanie w ponowoczesności

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Klikam, więc jestem książka i czytanie w ponowoczesności"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

1

dr Paweł Wojciechowski

„Klikam, więc jestem” – książka i czytanie w ponowoczesności

Umberto Eco w swoich rozważaniach dotyczących nowoczesnych technologii informacyjnych i przyszłej kondycji książki stwierdził, że „nowe techniki informacyjne oznaczają nowy sposób myślenia, studiowania, przekazywania ideologii”1. Tę konstatację włoskiego filozofa można uzupełnić, rozszerzyć o postrzeżenie, iż zmasowana obecność nowoczesnych technologii w codzienności człowieka doby obecnej oznacza również odmienne doświadczenie lektury jako takiej, nowy sposób czytania. W odczycie O bibliotece – wygłoszonym dziesiątego marca 1981 roku z okazji dwudziestopięciolecia Biblioteki Miejskiej w Mediolanie, Eco określił współczesną cywilizację – „cywilizacją czytników i mikrofiszek”2, „kserokulturą”3, bezlitośnie trawioną przez zespół chorobowy, który nazwał

„neurozą fotokopii”4. Pisarz nie pomylił się, bowiem obecnie paradygmat dominacji technicznej nad właściwie każdą sferą życia człowieka jest powszechny, masowy, jedynie rozpowszechniany zostaje sloganowym mianem: „kopiuj – wklej”. „Dyktatura telematyczna”5 – jak celnie określił „nowe czasy” profesor Eco, zmieniła zasadniczo negatywnie kondycję kulturową teraźniejszości, człowieka zaś przemieniła w brodzącego w jej mieliznach poszukiwacza nowych, regresyjnych w gruncie rzeczy, udogodnień.

Era telematyczna zmieniła, jak wspomniałem wcześniej, sposób czytania. Dzięki tym wszystkim technicznym instrumentom ułatwiającym doświadczenie lektury, ale przede wszystkim zmieniający się nieustannie system edukacyjny ułatwiający nieczytanie (niestety!), człowiek późnej nowoczesności traci bezpowrotnie coś bardzo ważnego. To coś – to nasza konstytucja humanistyczna, zbiór wiedzy, umiejętności, obycia, empirii, różnoimiennych przeżyć i wielopłaszczyznowych wrażeń. Lektura jako proces mający nam towarzyszyć przez całe życie, ten zbiór poszerza o kolejne pola kontekstowe, o kolejne horyzonty percepcyjne, wreszcie o kolejne trampoliny kognitywne pozwalające pokonywać podmiotowe i

1 Umberto Eco, Nowe środki masowego przekazu a przyszłość książki, przeł. Adam Szymanowski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1996, s. 7.

2 Umberto Eco, O bibliotece, przeł. Adam Szymanowski, Świat Książki – Bertelsmann Media, Warszawa 2007, s. 40.

3 Ibidem, s. 39.

4 Ibidem, s. 38-39.

5 Umberto Eco, Nowe środki…, op. cit., s. 13.

(2)

2 socjologiczne aporie. W książce Człowiek w świecie dzieł, a dokładniej w § 8 zatytułowanym:

Funkcja jako czynnik konstytuujący istotę dzieł ludzkich. Giordano Bruno a funkcjonalna teoria książki, Andrzej Rusław Nowicki stwierdza, że – „świecie dzieł, czyli rzeczy wytwarzanych przez ludzi, człowiek jest u siebie. (…) jedynie w świecie dzieł człowiek jest w pełni człowiekiem”6. Ta kardynalna konstatacja określa w sposób zdecydowany miejsce człowieka w kulturze, definiuje jego rudymentarną kondycję humanistyczną, a nadto afirmuje antropocentryczny wymiar bycia. Stanowisko Nowickiego ma głębokie uzasadnienie w teraźniejszości, w rzeczywistości w gruncie rzeczy zniewolonej technologicznie. Jest w pewnym sensie napomnieniem (uniwersalnym, aktualnym) przed zatarciem antropocentrycznego kształtu egzystencji, przed jednym z wielu współczesnych „zapomnień”

w rozmigotanym pejzażu technokracji. Jednym z wymiarów „bycia u siebie” jest w moim przekonaniu akt lekturowości. Czytanie właśnie – stan twórczy, pozwalający poprzez swoją niezliczoną kontekstowość wdrukowywać rozmaite sensy w chroniczny przecież proces bycia człowiekiem. Istotna jest w tej koncepcji Andrzeja Nowickiego książka, „rzecz” mająca istotny wpływ na człowieka i jego rozwój. W przytoczonym tu §8 filozof orzeka –

książka jest nieuchronnym przedmiotem, „szufladą” zbudowaną z zadrukowanego papieru, do której autor włożył jakiś jeden i niezmienny sens. (…) Napisanie i wydrukowanie określonego tekstu nie tworzy jeszcze książki. Ów przedmiot stanie się książką dopiero wówczas, gdy zostanie włączony w system krążenia, czyli kiedy zacznie działać, oddziaływać, przetwarzać, a więc kiedy z nieruchomego p r z e d m i o t u przekształci się w aktywny p o d m i o t rozwoju kultury7.

Tak, jak książka staje się książką – wedle opisu Nowickiego, tak człowiek staje się w pełni człowiekiem, kiedy wywiera twórczy wpływ na samego siebie, kiedy percypuje, kiedy odkrywa i stymuluje odnajdywane sensy, odczucia, przemyślenia. Człowiek nieczytający jest nieruchomy mentalnie i emotywnie, czytający zaś nieustannie aktywizuje swoją bytność, przeistacza swoją podmiotowość. Nieprzerwanie czerpie z owych „szuflad” konwertując swą humanistyczną konstytucję. Inspiracje nad istotą książki czerpał Nowicki z filozofii. Odkrył pewne elementy teoretyczne w pracach włoskiego filozofa doby renesansu – Giordana Bruna (1548-1600) rozważającego istotę człowieczej egzystencji ze spojrzenia renesansowego humanizmu. Giordano Bruno – jak pisze Nowicki – wysoko doceniał Lullusa, interpretował

6 Andrzej Nowicki, Człowiek w świecie dzieł, op. cit., s. 6.

7 Ibidem, s. 18.

(3)

3 jego dzieła, był lullistą. Filozofia Lullusa pozwoliła mu w nietradycyjny sposób spojrzeć na książki. Zgodnie z metodą Lullusa – „istotę książki tworzy i ujawnia jej specyficzna funkcja, na którą składają się: przekazywanie myśli, pobudzanie do rozważań i wyzwolenie umysłu z krępujących go więzów”8. Nie ulega wątpliwości, że takie spojrzenie na znaczenie książki, takie rozumienie jej kardynalnych funkcji jest niezbędne dzisiaj, potrzebne jako osobliwy oręż w walce o czytanie słów, nie zaś obrazów. Technicyzacja sprzyja przekazom ikonicznym, piktograficznym, cyfrowość ruguje tradycyjny – zaznaczmy wielopoziomowy – sposób czytania, umniejszając tym samym podstawowe kompetencje edukacyjne. Niezależnie od czasów, fundamentem nabywania kompetencji rozumienia przyswajanych treści, ich dostępności i potencji z tego aktu wynikających jest permanentne c z y t a n i e. Przystępności wiedzy, rozumienia jej materii, owego wspinania się na wyższe poziomy poznawcze służy czytanie ze zrozumieniem. Nabywaniu i doskonaleniu tej jednej z koronnych sprawności człowieka służyć powinna autodydaktyka. Nieprzerwane samouctwo, kształceniowa korektywa, gimnastyka intelektu w efekcie czytania daje trwałość kulturową. Czytanie to w pewnym sensie tworzenie dzieła, indywidualna twórczość, tworzenie w obrębie osobniczej sprawności intelektualnej, nadto budowanie człowieka. Nowicki stwierdza –

książki – podobnie jak nasze domy, ubrania, obrazy – należą do „świata dzieł ludzkich”, w którym każdy przedmiot jest świadectwem istnienia ludzi, którzy go wytworzyli. (…) w każdej książce jest obecna nie tylko ona sama; uobecnia ona zawsze jakiś wycinek świata istniejący poza nią i zawsze są w niej obecni – pewnym specyficznym sposobem istnienia – ci ludzie, którzy ją wytworzyli9.

Kategorią nierzadko występującą w dziełach Giordana Bruna jest kategoria „u r z e k a n i a”.

R z e c z u r z e k a – książka urzeka, oczarowuje, wprawia w zachwyt, hipnotyzuje, porywa, upaja, podoba się, „wiąże urokiem”10. Skoro rzecz, w tym wypadku książka aż tak potrafi porwać, fascynować, zatem inherentny jej wymiar czytelnictwa, akt lekturowy pełni identyczną funkcję. Z drugiej strony czytanie, oprócz zasygnalizowanych wyżej funkcji, pełni niejako dodatkowo rolę kuracyjną, terapeutyczną. Pozwala oddzielić się od rzeczywistości opresyjnej (np. cyberprzestrzeni), pozwala rozwijać, pogłębiać indywidualne zainteresowania,

8 Ibidem, s. 19.

9 Andrzej Nowicki, O sposobach istnienia człowieka w książce, [w:] idem, Spotkania w rzeczach, Państwowe Wydawnictwa Naukowe, Warszawa 1991, s. 47.

10 Zob. Andrzej Nowicki, § 9 – Rozważania Bruna nad «urzekaniem», [w:] idem, Człowiek w świecie dzieł, op.

cit., s. 20. „Terminy vinculum i vincire — zaczerpnięte z literatury magicznej — należą do zestawu centralnych kategorii Bruna. Magiczne znaczenie terminu vincire można oddać po polsku słowami: pętać, czarować, rzucać urok, urzekać, fascynować, zachwycać, porywać”, ibidem, s. 21.

(4)

4 pasje, zgłębiać nowe rejony nauki, ubogacać doświadczenie, osobniczą erudycję, jak również znacząco podnosić kompetencje językowe, doskonalić kulturę języka. Terapeutyczna funkcja czytania powoduje także pozostawienie, a raczej zabezpieczenie substancji świadomościowej każdego człowieka oraz postawy humanistycznej, która jest nieustannie narażana na deformację przez cywilizacyjne czynniki zewnętrzne. Wedle Nowickiego –

Czytanie, studiowanie książki zmieniają ignorantów w znawców określonego przedmiotu, a ukazywane w nich postacie mogą stawać się naszymi wzorami osobowymi i wpływać w ten sposób na nasze postępowanie, modelować nasze motywacje, kształtować nasz charakter.

(…) sposób istnienia człowieka w książce może wywierać wpływ na nasz własny sposób istnienia w świecie11.

Bardzo często dzieje się tak, że czytanie komponuje rozbitą podmiotowość człowieka.

Czytający zdobywa wiedzę i nabywa umiejętności, aktywizuje składowe swojej osobowości poprzez zagęszczanie humanistycznej substancji co w konsekwencji eskaluje dziedzictwo duchowe, czy jak nazywa Nowicki – „k a p i t a ł d u c h o w y”12.

„Rzeczywista obecność w kulturze (…) wymaga czytelników”13 – pisze Nowicki w Spotkaniach w rzeczach. Czytelnik warunkuje trwanie i rozwój kultury, czytanie zaś nadaje temu warunkowi głęboki sens aktywując „humanistyczne procesy uczłowieczania świata”14.

„Każda wypowiedź, dzieło, powieść (…) to zorganizowane i zaprojektowane miejsce spotkania”15. Czytanie – w ujęciu inkontrologicznym – to również dzieło, a zatem spotkanie w towarzystwie słów, intelektualna przygoda. Janusz Łukaszyński ma rację wskazując na oczywistą korespondencję z Ingardenowską koncepcją filozoficzną, w świetle której sztuka stanowi przestrzeń spotkania twórców z odbiorcami16, a na której swoją koncepcję ustawia Nowicki. To niezwykłe spotkanie, jakim jest akt czytania, realizuje te wszystkie elementy, o których pisałem wcześniej. Dodać tu jeszcze należy, że czytanie gwarantuje obopólną wymianę pierwiastków osobowości, świata duchowego, emocjonalnego autora i czytającego oraz – po tej wymianie – zachowanie w czytającym trwałej oznaki aksjologicznej.

11 Andrzej Nowicki, O sposobach istnienia człowieka w książce, op. cit., s. 74.

12 Andrzej Nowicki, O czynnikach policentryzujących naszą osobowość, [w:] idem, Spotkania w rzeczach, op.

cit., s. 90.

13 Andrzej Nowicki, Spotkania w rzeczach, op. cit., s. 23, cyt. za: Janusz Łukaszyński, Inkontrologiczna koncepcja czytania – jej znaczenie i funkcja w filozofii kultury Andrzeja Nowickiego, Prace Naukowe Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu Nr 752, Nauki Humanistyczne 3, red. nauk. Jerzy Jarco, Wrocław 1997, s. 30.

14 Andrzej Nowicki, Spotkania w rzeczach, op. cit., s. 80.

15 Janusz Łukaszyński, Inkontrologiczna koncepcja czytania…, op. cit., s. 30.

16 Ibidem.

(5)

5 Inkontrologiczna koncepcja czytania Andrzeja Nowickiego jest moim zdaniem koncepcją bardzo nowatorską i aktualną, szczególnie potrzebną w dobie obecnej. Skoro inkontrologię

„interesują motywy spotkań czytelników z dziełami, ich (…) sposób czytania, sposób pobudzania wyobraźni”17, stanowić ona może pewien rodzaj zapory mentalnej, niezbędnej w edukacyjnym funkcjonowaniu młodzieży, funkcjonowaniu narażonym na niebezpieczeństwa skrywane w cyberprzestrzeni. Stanowi również propozycję powrotu do źródeł sztuki czytelniczej, do wykorzystywania czytania w kształtowaniu człowieka, a nie li tylko zdobyczy nowoczesnych technologii. Inkontrologiczna koncepcja czytania może być oczywiście wzbogacana nowoczesnymi narzędziami techniki, ale tylko wtedy, gdy jest to niezbędne. Chodzi bowiem o to, aby nie stępić, nie tłumić tej naturalnej potrzeby człowieka, jaką jest kontakt ze słowem w wielotorowym akcie kulturowym. Inkontrologia służy heterogeniczności, wielorakości, dlatego jej elementy doskonale wpisywać się mogą we współczesną ideę kształcenia interdyscyplinarnego, edukacyjnego uwyraźniania różnorodności. Interdyscyplinarność to poruszanie się, surfowanie w dorobku kilku dyscyplin naukowych, szperanie w rejonach pokrewnych lub różnych dziedzin wiedzy, to w pewnym sensie wyszukiwanie w scjentyficznym skarbcu. Czytanie – pisze Łukaszyński – „może być porównywane z poszukiwaniem skarbów”18. „Wydobywanie skarbów z myśli drugiego człowieka jest zawsze wydobywaniem skarbów z (…) własnego wnętrza”19 – konstatuje Nowicki. Poszukiwanie i wydobywanie właśnie powinno stanowić nadrzędną zasadę teraźniejszej edukacji. Podkreślanie indywidualności kształconego przez indywidualność kształcącego to fundament twórczej dydaktyki. „Tekst – jak orzeka celnie Jose Ortega y Gasset – musi stanowić punkt wyjścia”20, do odkrycia naszej indywidualnej postawy humanistycznej, do ukazania naszego osobniczego, niepowtarzalnego sposobu postrzegania dookolności, naszego zasobu lekturowego, poziomu językowego, stylu, wreszcie odczuć, wrażeń, emocji. Czytanie natomiast – jak stwierdza Łukaszyński odwołując się do myśli Nowickiego –

powinno polegać na interpretacji, rozumianej jako przetwarzanie tekstu. (…) Cudze myśli można skracać, streszczać, komentować, wpisywać w nowy kontekst, parafrazować,

17 Ibidem, s. 33.

18 Ibidem, s. 36.

19 Współczesna filozofia włoska, teksty wybrał, przełożył z włoskiego, wstępem i komentarzem opatrzył Andrzej Nowicki, Państwowe Wydawnictwa Naukowe, Warszawa 1977, s. 5, cyt. za: ibidem.

20 Jose Ortega y Gasset, Dehumanizacja sztuki i inne eseje, przeł. Piotr Niklewicz, wybrał i wstepem opatrzył Stanisław Cichowicz, „Czytelnik”, Warszawa 1980, s. 384, cyt. za: Janusz Łukaszyński, Inkontrologiczna koncepcja czytania…, op. cit., s. 39.

(6)

6 poprawiać, rozwijać, eksplikować, można wskazywać perspektywy jakie otwierają, wyłuskiwać z nich racjonalne jądro mimo „nieracjonalnej skorupy”, myślowo wyodrębniać metodę, negować, wchłaniać i roztapiać. Wszystko po to, „aby słowa mówiły więcej, niż mówią21.

Andrzej Nowicki w swojej inkontrologicznej koncepcji czytania proponuje „czytanie policentryczne”22, wszechstronne, wielopoziomowe, retrospektywne. W inkontrologicznej koncepcji lektury najistotniejsze są jej skutki, tak pożądane w późnej nowoczesności – powiększenie własnej wiedzy, uzupełnienie własnego sposobu widzenia innymi sposobami widzenia, wywołanie zmian w myślach, uczuciach, pragnieniach i działaniach23, i oczywiście nieoszacowana, wszechogarniająca satysfakcja oraz indywidualny i trwały triumfalizm płynący z ustawicznego samodoskonalenia przy pomocy instrumentów inkontrologicznych. Na koniec warto przypomnieć jeszcze raz za Łukaszyńskim, iż –

zasadniczym celem inkontrologii jest wypracowanie nowych i różnorodnych sposobów czytania, które mogą być przydatne w procesach tworzenia „świata dzieł” („kreacji” i

„autokreacji”). Dzieła są w tym ujęciu punktem wyjścia, „pokarmem” i „tworzywem”. A.

Nowicki ma na względzie rozwój kultury, koncentruje uwagę na możliwych, obiektywnych, optymalnych, płodnych i efektywnych sposobach organizowania spotkań z dziełami i w dziełach24. Czytanie funduje zawsze jakieś spotkanie, wyzwala zatem sytuację dialogiczną.

Spotykajmy się zatem z czytaniem i w czytaniu jak najczęściej! Czytanie zatem jako

„tworzywo” lingwistyczne, jako „karma” duchowa funduje zawsze jakieś spotkanie, wyzwala sytuację dialogiczną. Jak widać, permanentne spotykanie się z czytaniem i w czytaniu tworzy człowieka wielowymiarowego. Czytanie książek, podkreślam książek, nie zaś fragmentów okrajanych często do jeszcze mniejszych fragmentów, to w obecnym momencie kulturowym – fakt mentalnego przetrwania, intelektualnego ocalenia. Wirtualna rzeczywistość takiej możliwości nie daje, a nawet jeśli (dzięki na przykład koncepcji hipertekstualności), to w niewielkim stopniu. Nawet najlepiej pomyślany system lekturowości wirtualnej nie zastąpi prawdziwego kontaktu z książką, nie zastąpi tego kontaktu pod względem czysto fizycznym (dotyk, zapach, wizualność) a nade wszystko pod względem perceptywności medium książkowego. Każdy, zamknięty w formę książkową tekst uruchamia szereg transmisji komunikacyjnych, odkrywa kolejne horyzonty mentalne, prowadzi w obszar niezwykłej

21 Ibidem.

22 Ibidem, s. 42.

23 Ibidem.

24 Ibidem, s. 43.

(7)

7 wzajemności między autorem a czytelnikiem. W tej osobliwej mozaice aksjologiczno – epistemologicznej objawia się z jednej strony człowiek wielowymiarowy, z drugiej natomiast czytelnik rzetelny, który nieodmiennie egzaltuje się mocą fenomenu książki. Z poczynionych obecnie obserwacji, najbardziej jest żal jednej dotkliwej straty, którą mieni się, połyskuje późna nowoczesność. Mam tu na myśli pewien niezwykły stan, właściwość humanistyczną, o której pisał profesor Andrzej Nowicki. Chodzi mianowicie o współczesną utratę chęci czytania, deprecjację książki, całego tego niezwykłego nastroju, swoistej magii, klimatu, niepohamowanej ochoty lekturowej, jaką charakteryzowały się minione epoki w dziejach humanistyki. W związku z dokonującą się na naszych oczach (a może należy powiedzieć: już dokonaną?) zamianą książki na zimny, martwy ekran komputera, wyparciem jej roli przez pełne digitalnego smutku urządzenia oraz cyfrowe bibeloty późnej nowoczesności – odchodzi bezpowrotnie w zapomnienie status czytelnictwa pełnowartościowego. Dzisiaj książki nie są potrzebne jak powietrze do życia a pokarmem mentalnym pokoleń tabletowych nie jest już w codzienności humanistycznej książka drukowana, a jedynie: „obrazoteksty”25, „elektroniczna konwersacja”, „elektroniczny dialog, a w zasadzie multilog”26. To niestety efekt antypodycznego kryzysu słowa drukowanego, współczesnej choroby logosfery z powodu superaty cyfrowości. W powszechnej obfitości technologicznej czasów najnowszych, w nieodwołalnym zdominowaniu cyfrowym, niezmiernie ważkie wydaje się przekonanie, iż książka jednak nie „zniknie”, nie zostanie zamknięta w klatce megabajtowej, nie stanie się li tylko eksponatem muzealnym, reliktem „epoki Gutenberga”. Nadzieję taką umacnia we współczesnych humanistach zaniepokojonych kondycją książki profesor Umberto Eco.

Filozoficzne dictum profesora sprzed blisko dwudziestu lat ma dzisiaj niezwykłą moc oddziaływania, wciąż żywą aktualność i upewnienie, iż mimo wszystkich olbrzymich technologicznych zmian, książka zawsze będzie stałym lądem humanistycznych wartości, domem myśli człowieczej. Autor Czytania świata z nieukrywaną stanowczością, eksplicytnie stwierdza, że nie należy przesadnie sarkać, rozsiewać ustawicznie katastroficznych wizji na temat bytności książki w przestrzeni dookolności ludzkiej. Za sprawą cyfrowości książka drukowana pozyskała większą możliwość docierania do odbiorców (e-book, audiobook, biblioteki cyfrowe), rozszerzyła pole swojego oddziaływania, co wcale nie doprowadziło do jej permanentnego zaniku. Umberto Eco wskazuje w odniesieniu do książki następujące pozytywy płynące ze zdominowania cyfrowego:

25 Monika Górska-Olesińska, Słowo w sieci. Elektroniczne dyskursy, Studia i monografie nr 427, Uniwersytet Opolski, Opole 2009, s. 15.

26 Ibidem, s. 33.

(8)

8

 oszczędność papieru, a co za tym idzie globalna ekonomia drzewna, dbałość o naturę, silne działanie proekologiczne,

„ogromna masa informacji w postaci skompresowanej” i przenikanie ich „jak szydełko kłębek wełny. W jednej sekundzie dociera się do rozmaitych części tej niewidzialnej biblioteki”,

„World Wide Web w Internecie jest Wielką Macierzą wszystkich intertekstów:

wystarczy zrobić „klik” na jednym ze słów w wykazie, by przejść z jednej biblioteki do innej”27

Istotą jest jak zawsze wybór. Wybór właściwej dla siebie przestrzeni, w której można się spotkać z książką. Biblioteka – czy to tradycyjna, czy też cyfrowa zawsze – jak mówi Eco –

„staje się przygodą”28, wejście w jej świat, a tym samym w osobne mikroświaty książek zawsze jest intelektualną przygodą, bowiem książka to „niezbędny instrument rozwoju ludzkiego i kulturalnego”29.

A d d e n d a

Omówione wyżej zagadnienia związane z szeroko rozumianą strefą oddziaływania techniki współczesnej na egzystencję ludzką oświetlają te obszary, w których z jednej strony człowiek i jego świat wartości ewoluuje, z drugiej natomiast – i to w znacznym zakresie – jest narażony na najprzeróżniejsze zagrożenia30. Progresja, wszelkie doskonalenie się, zmienianie człowieka współczesnego i środowiska, w którym egzystuje jest oczywiście pozadyskusyjne, jednak w dobie inwazyjności technologii cyfrowych, dbałość o indywidualną konstrukcję psychiczną i emocjonalność powinno być niezaprzeczalne. Wielu badaczy z rozmaitych dyscyplin naukowych zastanawia się obecnie, jak zminimalizować negatywne skutki oddziaływań nowoczesnych technologii na dookolność człowieczą rozumianą tutaj wieloaspektowo. Z pomocą przychodzi dziedzina filozoficzna, stworzona przez polskiego filozofa – profesora Józefa Bańkę, nazwana eutyfroniką31, czyli dyscypliną o ochronie

27 Umberto Eco, Nowe środki masowego przekazu a przyszłość książki, przeł. Adam Szymanowski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1996, s. 17.

28 Umberto Eco, O bibliotece, op. cit., s. 31.

29 Umberto Eco, Nowe środki masowego przekazu a przyszłość książki, op. cit., s. 23.

30 Zob. Wartości i antywartości w kontekście przeobrażeń kultury współczesnej, red. Tadeusz Szkołut, Wydawnictwo UMCS, Lublin 1999, passim, a także: Wartości humanistyczne a problemy współczesnego świata, red. Stefan Folaron, Wydawnictwo Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Częstochowie, Częstochowa 1993, passim.

31 Por. „pojęcia phronesis oraz thymos odgrywają kluczową rolę w eutyfronice (…). Eutyfronika wyrasta z krytycznej analizy koncepcji rozwoju cywilizacji technicznej z punktu widzenia jakości życia i eliminowania

(9)

9 rudymentarnych wartości człowieczych przed implikacjami cywilizacji technicznej.

Kardynalne zadanie eutyfroniki polega – orzeka filozof – na: „analizowaniu zagadnień technicznych metodami humanistycznymi w celu obrony człowieka przed alienacją i manipulacją, przed pozbawieniem go cech indywidualnych oraz dążeń osobistych”32 [wyróżnienie – P.W.]. Eutyfronika jest rzeczywiście doskonałą strategią chroniącą człowieka teraźniejszości, odbudowującą i zachowującą jego humanistyczny wymiar, strategią

„gospodarowania czynnikiem indywidualno-psychicznym (przeżyciowym) w technice”33 – jak konstatuje jej twórca. Bańka celnie określa swoją strategię „dyscypliną ochronną”34, bowiem zakres oddziaływania cyberprzestrzeni na człowieka doby nowoczesnych technologii spowodował zatarcie granic świata jego wartości. Według Józefa Bańki skutki progresu technologii cyfrowych są szczególnie nasilone „w sferze psychicznej, gdzie zagrożeniu podlega przede wszystkim osobowość ludzka, własne poczucie identyfikacji”35. Koegzystencja człowieka i technologii wyraża konflikt między techniką a humanistyką,

„intencje techniki rozmijają się z intencjami humanistyki”36, jak stwierdza trafnie autor Metafizyki wirtualnej. Na straży tego konfliktu stoi właśnie eutyfronika. Eutyfronika37 będąca osłoną przed poczuciem zagrożenia w świecie, obcości, alienacji, samotności, szczególnie we współczesnym kształcie, wysuwająca ideał „człowieka prostomyślnego” – jak ujmuje Bańka – scalającego w sobie prostotę i myślenie, postęp bliski i rozumny, w przeciwieństwie do wielu technologii, których ogrom przerasta czasem możliwości psychicznej odporności

szkód psychologicznych spowodowanych przez postęp cywilizacyjny. Nauka ta zajmuje się ochroną środowiska psychicznego człowieka oraz podstawowych wartości ludzkich w świecie cywilizacji, do których J. Bańka zalicza wartości konstytuujące tzw. sferę uczuć, a więc miłość, przyjaźń, umiejętność nawiązywania wzajemnych kontaktów (…). Nazwa nowej nauki wywodzi się z połączenia dwóch słów: greckiego eutyfron (prosty, bezpośredni) oraz technika, co – jak pisze autor – ma wyrażać związek między psychiką a techniką i technologią.

Termin „eutyfronika” należy do dziedziny humanistyki i sygnalizuje fakt, że psychika ludzka może być barierą powstrzymującą rewolucyjny przewrót w technice”, pisze Janusz Morbitzer w tekście zatytułowanym: Człowiek w świecie mediów elektronicznych, [w:] Edukacja artystyczna a rzeczywistość medialna, red. Romualda Ławrowska i Bożena Muchacka, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, Kraków 2009, s. 27.

32 Józef Bańka, Świat poręczenia moralnego. Medytacje o etyce prostomyślności, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 1988, s. 42.

33 Józef Bańka, Współczesne problemy filozofii techniki. Studium z zakresu eutyfroniki, Wydawnictwo Uniwersytetu Adama Mickiewicza, Poznań 1971, s. 3.

34 Ibidem.

35 Józef Bańka, Współczesne problemy filozofii techniki. Studium z zakresu eutyfroniki, op. cit., s. 7.

36 Józef Bańka, Świat poręczenia moralnego…, op. cit., s. 150.

37 Janusz Morbitzer konstatuje: „Eutyfronika stoi na straży prawidłowych relacji między człowiekiem a światem nowoczesnych mediów i techniki. Jej zadaniem jest minimalizowanie negatywnych konsekwencji trudności w przystosowaniu się do cywilizacji, którą człowiek buduje. Dostrzegając nieuchronność postępu technicznego, eutyfronika nie potępia go, dąży jedynie do wypracowania skutecznych metod i form psychicznej adaptacji człowieka do tego procesu”, [w:] Janusz Morbitzer, Człowiek w świecie mediów elektronicznych, [w:] Edukacja artystyczna a rzeczywistość medialna, red. Romualda Ławrowska i Bożena Muchacka, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, Kraków 2009, s. 28.

(10)

10 człowieka. Chodzi o to, aby technologie, którymi na co dzień człowiek się posługuje, były dlań zrozumiałe, dostosowane do jego możliwości psychicznych i fizycznych38.

Eutyfronika jest w pewnym sensie swoistą strategią terapeutyczną przeznaczoną dla człowieka ponowoczesnego, formą kuracji jego udręczenia, technologicznego „okaleczenia”

psychiki, czy – jak ujmuje Janusz Morbitzer – „profilaktyką skutków postępu technicznego, a nawet (…) współczesną terapią humanistyczną”39. Terapeutyczny charakter eutyfroniki to według Bańki przede wszystkim uzdrawianie nieprzyjaznych rezultatów cywilizacji technicznej, dystynktywny tor dyrektywny do „poręczenia moralnego”40 jakości pełnowartościowych – uczuciowych. Właśnie jakości emocjonalne są w tak szczególnej przestrzeni jaką jest współczesna technika najbardziej nieobojętne, wystawiane na szwank, objuczone wpływami sprzecznymi z ich eteryczną naturą. Wszak technologie – jak stwierdza słusznie Bańka – powodują nade wszystko „napięcie w życiu indywidualnym i społecznym, zatruwając obszar wartości uczuciowych”41. Dlatego nie wolno ich obarczać jakimikolwiek warunkami zewnętrznymi pomniejszającymi, wręcz przeciwnie, z najwyższą mocą należy te wartości pielęgnować, troszczyć się o nie w każdym momencie egzystencji, niezależnie od tempa postępu. Dlatego eutyfronika jako odciążenie powinna patronować strefie wewnętrznego świata każdej jednostki, być strażniczką trwania pełnego. Eutyfronika jest ergo nadzwyczajną potrzebą teraźniejszości, inspiratorką wszelkiej lekturowości, kategorią parenetyczną, potencją stoickości, proporcji i eurytmii – meritum w sztafażu ponowoczesności.

38 Ibidem, s. 27.

39 Ibidem, s. 28.

40 Józef Bańka, Świat poręczenia moralnego…, op. cit., s. 43.

41 Ibidem, s. 45.

Cytaty

Powiązane dokumenty

(Fakt ten nosi nazwę Twierdzenia

Utrata zwi¸ azk´ ow fazowych (tzw. koherencji) zredukowanego opera- tora stanu w wyniku ewolucji uk ladu rozszerzonego jest nazywana dekoherencj¸

[r]

Konarskiego przeznaczone było wyłącznie dla młodzieży szlacheckiej (z wykluczeniem młodzieży wątpliwego szlachectwa i ubogiej szlachty), to opat Kosmowski zrobił

Dla mnie pytaniem takim jest pytanie o to, dlaczego istnieje świat materialny i dlaczego ma on fundamentalne przypisywane mu przez Hellera atrybuty: dlaczego jest

Dane są dodatnio (prawostronnie) asymetryczne wtedy i tylko wtedy gdy ich funkcja symetrii jest niemalejąca.. Wykres dowolnej funkcji symetrii leży w pewnym

Dla kontrolowania rzędów zer i biegunów funkcji wymiernych wygodnie jest haszować je jako współczynniki grupy abelowej wolnej generowanych przez punkty krzywej E

Udowodni¢, »e przestrze« topologiczna jest noetherowska wtedy i tylko wtedy, gdy ka»dy jej otwarty podzbiór jest