• Nie Znaleziono Wyników

"Kontynenty" jako grupa literacka i jako pokolenie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Kontynenty" jako grupa literacka i jako pokolenie"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

S tudia T eologiczne B iał., D rah ., Lom .

14(1996)

„KONTYNENTY” JAKO GRUPA LITERACKA

I JAKO POKOLENIE

Treść: W s tę p ; I. „ K o n t y n e n t y " j a k o g r u p a lite r a c k a ; II. „ K o n t y n e n t y ” j a k o p o k o l e n i e l it e r a c k ie ; Z a k o ń c z e n ie .

KS. JE R Z Y S IK O R A

W S T Ę P

Jeszcze do niedaw na em igracyjny dorobek literacki znany był w kraju ty l­ ko w ąskiej grupie specjalistów . W ostatnich latach, na szczęście, p rzed e w sz y ­ stkim dzięki przem ianom polity czn y m i ustrojow ym w P olsce, co raz w ięcej literatury em igracyjnej dociera do kraju, je s t w ydaw ana. W szybkim tem pie nadrabia się w ieloletnie o p ó źn ien ia1. C zasow a izolacja tw órczości em ig ra cy j­ nej od jej odbiorców w kraju była d w ustro nną niedogodnością. Po p ierw sze - dla krajow ych czytelników , odcinając ich od w ażnych w artości ku ltu ro w y ch pow stających na em igracji; po drugie - dla tw órców na obczyźnie, gdyż św ia­ domość o dcięcia od kraju często ich obezw ładniała, ro d ziła poczucie frustracji i w rażenie pisan ia w p ró żn ię2.

O statn io o lite ratu rz e e m ig ra cy jn ej ró w n ie ż c o ra z w ięcej się u nas p isze. Jednak to, co się p isze w k raju o tw ó rcach em ig ra cy jn y ch , b ard zo c z ę sto o b ra ­ ca się p rz e w a ż n ie w o k ó ł p lejad y p isarz y n ajw y b itn ie jsz y c h . A w ich c ie n iu kołacze się n ieo d m ien n ie g ru p a ,,K o n ty n e n tó w ”, o n g iś m n ie j o b cią żo n a z a h a ­ m ow aniam i tro ch ę sta rszych k o le g ó w p o p ió rze, a w ięc le p ie j w P o lsc e m in io - nego o kresu noto w a n a . A k sjo m a te m je st, że lite ra tu ry nie tw o rzą w y łą c zn ie giganci. S kła d a ją się na nią ró w nież p is a rz e d ru g ieg o rzędu, „ sie rża n ci lite r a ­

1 T ak a z m a so w a n a „ k o n su m p cja ” literatu ry e m ig rac y jn ej też nie z aw s ze je s t d o b ra. G rozi bowiem n ieb e z p ie c z e ń s tw o zbyt p o c h o p n eg o e stety cz n e g o i in te lek tu aln e g o „ p rz e tra w ie n ia ” .

(3)

JE R Z Y SIK O R A

tu ry ”, ja k ich naz.wał B iela to w icz. Czas, b y ich tw ó rc zo ść z o sta ła również, za u ­ w a żo n a 7'.

A u to rk a p o w y ż sz ej o p in ii - Ja d w ig a Ju rk sz u s-T o m a sz e w sk a , słusznie u p o m in a się o g ru p ę K o n tyn en tó w . M o że ty lk o tro ch ę p rz e sa d z a tw ierd z ąc, że ich tw ó rc z o ś ć je s t o b e c n ie m ało z a u w a ż o n a , a lep iej n o to w a n a w P olsce m in io n e g o o k resu . T rz e b a d o p o w ie d z ie ć i u ściślić, iż b ard ziej m am y do czy ­ n ie n ia , p rz e d te m i tera z, z o b e c n o śc ią p o s z c z e g ó ln y c h p o etó w K o n ty n e n tó w , n iż g ru p y p o k o le n io w e j. A p rz ecież o p ró c z in d y w id u a ln e g o d o ro b k u p o ety c­ k ieg o „ k o n ty n e n to w c y ” w łaśn ie ja k o g ru p a lite rac k a stan o w ią ciek a w y obiekt zain te reso w a n ia .

W n in ie jsz y m szkicu o m aw iam K o n ty n e n ty w a sp e k c ie g ru p o w y m i p o k o le n io w y m . S zk ic je s t frag m en tem p racy d o k to rsk iej S tu d iu m socjolo- g ic z n o lite ra c k ie lo n d y ń sk ie j g r u p y p o e ty c k ie j „ K o n ty n e n ty ”, p rzyg oto w anej p o d k ie ru n k e im prof, dr hab. K rz y sz to fa D y b ciak a.

I. „K O N T Y N E N T Y ” JA K O G R U PA L IT E R A C K A

G r u p a lite r a c k a je s t to zespół pisarzy, który staw ia przed sobą wspólne cele literackie (artystyczno-ideow e), w sw ojej tw órczości dąży do ich realizacji; w życiu literackim usiłuje zająć w spólną oraz w m iarę jed n o litą i odrębn ą pozy­ cję. C złon kow ie grupy, zazw yczaj m łodzi (najczęściej poeci), kształtu ją swoją tw ó rczo ścią o k reślone konw encje literackie, opow iad ają się zespo łow o za okre­ ślonym i trady cjam i, negują inne albo je w ogóle od rzucają4.

Z agadnienie grupy literackiej należy do kręgu spraw zw iązany ch z socjo­ lo gią ży cia literackiego. M ichał G ło w iński p rzez grupę literack ą rozu m ie taki zespół tw órców , który sw ą w spólnotę określa przede w szystkim w kategoriach literackich, który tw orzy w spólny plan działania literackiego. Inne czynniki spa­ ja ją c e grupę nazyw a uboczn ym i5. N atom iast Janusz S ław iński u w aża, że nie zaw sze głów nym czynnikiem łączącym grupę literacką je st w sp ólno ta progra­ m u id eow o-artystycznego ; niekiedy na plan pierw szy w y su w ają się w ięzi towa­ rzyskie lub insty tu cjo n aln e6. G rupa literacka istnieje, jeśli w ystępuje w niej sa­ m op o czu cie zbiorow e, które stanow i w y padkow ą su biektyw n ych świadom ości jej członków , pojm ujących w określony sposób sw oje role w cało k ształcie ze­

spolon ych p rzed sięw zięć7.

3 J. .lu r k s z u s - T o m a s z e w s k a , P is a rze d a lej n ie o b e c n i, „ K u ltu ra ” 1991, n r 7, s. 206. 4 Z ob. .1. S ł a w iń s k i, K o n cep c ja ję z y k a p o e ty c k ie g o a w a n g a rd y k ra k o w sk ie j, W ro cław 1965, s. 2 2-23; M . G ł o w i ń s k i , G rupa litera cka a m o d e l p o ezji. P rzy k ła d S k a m a n d ra , w: „Z p ro b lem ó w

lite ratu ry p o lsk iej X X w ie k u ” , red. A. B ro d z k a i Z. Ż ab ick i, t. 2, W arszaw a 1965, s. 52-55; S. K aw y n , Z a g a d n ie n ie g ru p y litera ckiej, L u b lin 1946, s. 25-27.

5 M . G ł o w i ń s k i , dz. cyt., s. 54.

6 Z ob.: L ite r a tu r a p o lsk a . P rze w o d n ik e n c y k lo p e d y c zn y , t. 1, W arsza w a 1986. s, 332. 7 J. S ł a w iń s k i, dz. cy t., s. 22-23.

(4)

„KO NTYNENTY” JAKO GRUPA LITERACKA I JAKO POKOLENIE W genezie grupy m ożna doszukać się czynnika jed n o stk o w eg o i czy nn ika zbiorow ego. Te składniki indyw idualne i kolektyw ne są ze sobą ściśle z e sp o lo ­ ne. N a ogół w iek uczestników grupy - zdaniem S tefana K aw yna - nie o dg ry w a roli łącznika. M oże m ieć ona w sw oim składzie perso n aln y m je d n o stk i starsze i m łodsze, m im o to nie p rzestaje być zw arta pod w zględem ideow ym . B ow iem nie w iek kalendarzow y łączy, ale w spólnota p rzeżyć i d ążeń 8. T rzeb a je d n a k w yraźnie zazn aczyć, iż w przypadku K on tyn en tó w w iek je s t je d n a k w ażny, bow iem m am y do czyn ienia z g r u p ą p o k o le n io w ą .

G rupy literackie, które m ożem y nazw ać program ow y m i zazw yczaj ro z p o ­ czynają działalność od publik ow ania m anifestów i innych ośw iad czeń p ro g ra ­ mowych. Z asad n icze m iejsce zajm ują dążenia program ow e. P ozycję cen traln ą ma zespół w skazań p ozytyw nych, m niej lub bardziej w yraźnie sform ułow ana poetyka. N atom iast dla grup sytuacyjnych (kształtujących się przede w szy stk im ze w zględu ria układ zjaw isk w danej sytuacji życia literack ieg o) n ieliczne i prawie z zasady o g ólniko w e w skazania program ow e są zjaw iskiem d alszo p la- nowym i m niej w ażnym . G rupy sy tuacyjne nie m ają sp recyzo w aneg o p rog ram u estetycznego, lecz o kreślają się poprzez negację d oty chczasow ych poetyk. D la grupy literackiej i jej w ew nętrznej spoistości w ażniejszy je st zespół w sk azań negatyw nych (zakazów ) od zespołu w skazań pozytyw n ych (n akazó w )9.

G ru p ę K ontynentów m ożem y zak w alifikow ać na zasadzie stru ktu ralnej do g ru p n ie fo rm a ln y c h , a w edług typów w ięzi grupow ej - do g r u p s y tu a c y jn y c h .

G rupa K ontynentó w , tak ja k każda grupa literacka, m a w łasną h istorię, fazy sw ojego rozw oju.

T rudno ustalić do kładną datę pow stania grupy K on tynentó w , gdyż m iała ona (zw łaszcza na początku) ch arak ter tow arzy ski, nie odbyła żadn ego o ficja l­ nego sp o tk an ia au to rsk ieg o in fo rm u jąceg o o p o w stan iu grupy, nie o g ło siła manifesu ani program u działania. Skład grupy nie był ściśle sprecyzow any, u le ­ gał zm ianom , trudno określić kryteria decydujące o zaliczen iu danego autora do grona członków grupy będącej ty pow ą grupą sytuacyjną. O składzie grupy o k re­ ślanej nazw am i: g r u p a K o n ty n e n tó w , g r u p a M e rk u riu sza -K o n ty n e n tó w , g r u p a Merkuriusza, dobrze inform uje antologia Ryby na p ia sk u '0. Są w niej następujące osoby: M aria B adow icz, A ndrzej B usza, L udw ik F. B uyno, B ogdan C zaykow ski, Adam C zern iaw sk i, Jan D aro w sk i, E w a D ietrich , Jan u sz A rtu r Ih n a to w ic z, Zygmunt Ł aw rynow icz, M ieczysław Paszkiew icz, Jerzy S tanisław S ito, F lorian Śmieja i B olesław Taborski.

A ntologię R yby na p ia sku A dam C zerniaw ski opracow ał ok oło 1960 roku i w tym czasie złożył w ydaw cy - B olesław ow i Ś w iderskiem u, który ją w ydal, ale dopiero w roku 1965, gdy w spółautorzy nie tw orzyli ju ż zw artej grupy lite ­ rackiej, a niektórzy z nich (M. B adow icz, E. D ietrich, L. B uyno) w ogóle p rz e­

s S. K a w y n , cl·/., cyt., s. 18. 11 M . G ł o w i ń s k i , dz. cyt., s. 55.

10 „ R ybv na p i a s k u ”. A n to lo g ia w ier szy p o e tó w „ lo n d y ń s k ic h ”, red. A. C z ern ia w sk i, L o n -dyn 1965.

(5)

JERZY SIKORA

stali pisać w iersze. R ów nież w 1965 roku w kraju u kazuje się an to lo g ia lo n d y ń ­ skiej grupy pt. O pisanie z p a m ięc i w opracow aniu A ndrzeja L a m a 11. W ystępują w niej: A ndrzej B usza, B ogdan C zaykow ski, A dam C zern iaw sk i, Jan Darow- ski, Z y g m u n t Ł aw ry now icz, Jerzy N iem ojow ski, F lorian Ś m ieja i B olesław Taborski. P rzy czym trzeba w yraźnie nadm ienić, iż Jerzy N iem o jo w ski nie na­ leżał do grupy K o ntynen tó w i je g o obecność w antologii je st zu pełnym niepo ro ­ zum ieniem .

U d e rz a w g ru p ie K o n ty n e n tó w je j s to su n k o w o p o k a ź n a lic z e b n o ść . A nto lo g ia R yb y na p ia sku zaw iera w iersze trzyn astu poetów . Jak na gru pę lite­ racką, to duża ilość w spółautorów . D o tego d o cho dzą je sz c z e tzw. satelici. Tak sporą liczebnością nie m ogły się w cześniej pochw alić naw et grupy krajow e (np. aw angardy krako w skiej, S kam andra, K w adrygi czy Z agarów ). P rzy takiej li­ czebn ości trudno o w iększą w spólność poetyk. S iłą rzeczy zetknąć się m usiały indyw idualności bardzo odm ienne, co z kolei było podnietą do rozm aitych starć. R ozbieżności stanow isk zapobiegały skutecznie niebezpieczeństw u w zajem ne­ go n aśladow nictw a, co grozi każdem u zespołow i literackiem u.

W g rupie literackiej m oże być tak, że w ybitna, a pon adto w y po sażon a w siłę sugestii, osobow ość skupia dokoła siebie inne, p ok rew n e jed n o stk i, kon­ struuje program ideow y i narzuca go n ajbliższem u otoczeniu. S tosu nek pozo­ stałych członków grupy do tej czołow ej jed n o stk i m oże być dw ojaki: albo bę­ dzie to kult zbiorow ości w obec m istrza, albo czło nk ow ie grupy uw ażają ideały jed n o stk i za sw oje, dlatego że im istotnie odpow iadają, zaś je d n o stk a wyraża tylko p rzek o n an ia p ozostałych członków g ru p y 12.

W K ontynentach nie było takiej jedn ej zdecydow anie w ybitnej i przyw ód­ czej osobow ości. O blicze artystyczne i ideow e grupy k ształto w ało co najmniej kilku jej członków . O czyw iście, jed n i w sposób bardziej w yraźny, inni mniej. S praw am i o rganizacyjnym i - głów nie zw iązanym i z w yd aw an iem czasopism - najaktyw niej zajm ow ał się Florian Ś m ieja13. G rupę tw orzyli i kształtow ali przede w szystkim : Andrzej Busza, Bogdan Czaykowski, Adam Czerniawski, Jan

Darowski, Zygm unt Ław rynowicz, Jerzy S. Sito (do 1959 r. - p o w ró t do

P o lski), Florian Śm ieja i B olesław Taborski. B yła o n a o p a rta n a trzech kolejnych pism ach: Ż yciu A k a d e m ic k im ( 1953-1954) ,M e rk u riu szu ( 1955-1958) i K o n ty n e n ta c h (1959-1964). P ism a były platfo rm ą rozw oju literackiego nie ty lk o grupy, ale i śro d o w isk a. G ru p ie u m o żliw iały p o p u la ry z a c ję założeń program ow ych (bardzo luźnych) i w łasnej tw órczości oraz p row adzenie polemik z przeciw nikam i. Z jaw isko K ontynen tów przy czyn iło się do uk ształtow an ia i w y la n s o w a n ia p ew n ej ilo śc i tw ó rc ó w o w y ra ź n ie z a ry s o w a n y m obliczu artystycznym .

11 O p isa n ie z p a m ię ci. A n to lo g ia p o e ty c k a lo n d yń s k iej g ru p y ,, K o n tyn e n tó w ", w y b ra ł, opra­ co w a ł i p rz e d m o w ą o p a trz y ł A. L am , W arszaw a 1965.

12 S . K a w y n , dz. cyt., s. 26-27.

13 R o z m o w a Je rze g o S ik o ry z F lo ria n e m Ś m ieją, C h ica g o , 31.07.91 r.

(6)

„KO NTY NEN TY” JAKO GRUPA LITERACKA I JAKO POKOLENIE Tak na ogół jest, że grupy, w ja k ie łączą się m łodzi pisarze, um o żliw iają im start, a potem autorzy działają i tw orzą ju ż sam i. G ru p a literack a rzad k o jest zjaw iskiem trw ałym . R ozpada się w' sposób naturalny, gdy jej człon ko w ie o sią­ gają dojrzłość tw ó rczą i sam o d zieln ą pozycję w życiu literackim . Tak też było w p rzypadku K ontynentów .

D ebiut książkow y poszczególn ych członków londyńskiej grupy nie był zlokalizow any m niej w ięcej w tym sam ym czasie. M am y do cz y n ien ia z dużą rozpiętością czasow ą. W 1953 r. debiutow-ał Ś m ieja (C zuw anie u drzw i) i Ł a w ­ rynow icz (E pitafium je sie n i). Tom iki te w yszły pod egidą P o lsk ieg o T o w arzy ­ stwa L iterackiego w L ondynie, którego tw órcą był Jó z e f B ujnow ski. W 1956 r, ma swój pierw szy tom ik C zerniaw ski - P olow anie na jed n o ro żca (O ficyn a P o ­ etów i M alarzy). W 1957 r. w ydają pierw sze książki: C zay ko w sk i - T rzciny trzcionek, P aszkiew icz - Z m ia n y i Taborski - C zas m ijania. Sito zad eb iu to w ał w kraju w 1958 r. zb io rk iem Wiozę sw ój czas na osie. B u sza Z n a ka m i w o dn ym i i D arow ski D rzew a m i sprzeczki zadebiutow ali dopiero w roku 1969, a Ihnato- wicz P ejzażem z p o sta cia m i w roku 1972.

Z poetów , którzy nie w ydali książek, a jed y n ie zaznaczyli sw ą o b ecn ość w publikacjach prasow ych i antologii R yby na p ia s k u , należy w ym ienić M arię B adow icz. L udw ika B uyno, E w ę D ietrich i G ustaw a R adw ańskiego.

M łodzi londyńczycy drukow ali sw oje utw ory nie tylko na łam ach re d a g o ­ wanych p rzez siebie pism (Życie A kadem ickie, M erkuriusz, K o n tyn en ty), ale rów nież w innych publikatorach, zarów no em igracy jn ych (W iadom ości, K u ltu ­ ra, O rzeł Biedy, Ż ycie [naw et p rzez pew ien czas S ito prow adził k o lu m n ę p o e ­ tycką w O rle B ia łym , a Taborski w Ż yciu]), ja k i k rajo w ych (Więź, Znak, Tygo­ dnik P ow szechny, Tw órczość, Ż ycie Literackie, W spółczesność, Po Prostu, N ow a Kultura, P rzeg lą d K ulturalny). W pism ach krajow ych ich w iersze zaczęły się ukazyw ać po P aździerniku 5 6 14.

W grupie londyńskiej czynnikam i jed n o cz ący m i były przed e w szystkim : w spólne z a in te re s o w a n ia lite ra c k ie , p is a n ie w ję z y k u p o lsk im , b a r d z o z b li­

żone s ta n o w is k o p o lity c z n e , p rz y n a le ż n o ś ć d o teg o s a m e g o p o k o le n ia i e le ­

ment k o n s te n ta c y jn y w o b ec s ta rs z e j e m ig ra c ji. D zieliły - m im o p ew n ych

podobieństw - z a ło ż e n ia p o e ty c k ie i ich p r a k ty c z n e re a liz a c je .

N arodziny i fun kcjonow anie now ej grupy literackiej w d iaspo rze je s t z ja ­ wiskiem ciek aw ym i unikalnym . S am i jej członkow ie, ja k i inni, m ieli św iad o ­

14 K ie d y z a is tn ia ła m o ż liw o ś ć d r u k o w a n ia w K ra ju , m ło d zi, n ie ż y w ią c z a d a w n io n y c h n iech ęci i u p r z e d z e ń , a ta k ż e n ie c z u ją c się z w ią z a n i u c h w a ła m i, z a c z ę li ta m o g ła s z a ć s w o je Prace. F. Ś m i e j a , G r u p a „ M e r k u r iu s z a ”, „ M e rk u r iu s z P o ls k i” 1 9 5 8 , n r 9, s. 2; J e d n a k n ie dla w s z y s tk ic h z n ic h d r u k o w a n e w k ra ju b y ło j e d n o z n a c z n ie ła tw ą d o p o d ję c ia , z w ła s z c z a na d łu ż s z ą m e tę , d e c y z ją . N p . C z a y k o w s k i w y z n a je p o la la c h : W k o ń c u n ie o d p o w ia d a ło m i d ru k o w a n ie w P o ls c e w sy tu a c ji, w k tó r e j np. M iło s z d r u k o w a n y b y ć n ie m ó g ł. W ięc n ic d o druku d o b o d a j że 1 9 6 9 ro k u n ie w y s ła łe m (c h o ć J e r z y K rz.yszto ń o tw ie r a ł m i ła m y „ W ięzi ' )■ O calenie w a r to ś c i z a c z ą ć o d sie b ie . R o z m o w a z B o g d a n e m C z a y k o w s k im , „ K re s y 1 992, nr 11, s. 47.

(7)

JE R Z Y S IK O R A

m ość niezw ykłości zjaw iska, jak im było pow stanie grupy K o n tyn en tó w i ich istn ienie p rzez k ilka lat w w arunkach pow ojennej polskiej d ia sp o ry 15.

J a k p o w sta je grupa p o etó w ? - pyta A dam C zerniaw ski i o dpow iada: To się n agle objaw ia. N aturalnie, w arunki sp rzyja ły w tym sensie, że L on d yn był dużym skup iskiem p o lsk im '6. W brew tw ierd zen iu C zern iaw sk ieg o, g ru pa lon­ dy ńsk a nie objaw iła się nagle, lecz form ow ała się przez pew ien czas. E m ig ra­ cyjne, dość liczne, skupisko Polaków w L o ndynie było podłożem , na którym d oszło do jej narodzin. Z anim to nastąpiło, m ożna m ów ić o w y tw orzen iu śro­

dow iska m łodoliterackiego, czy szerzej - kulturalnego. Jego p oczątkó w należy

szukać w latach 1951-1954, kiedy były czynione kroki dla stw orzenia fo ru m dla m łodej poezji w Ż yciu A kadem ickim , w żyw ych dziennikach i w ieczorach Koła P olon istó w P olskiego U niw erystetu na O bczyźnie (P U N O )17. D użą rolę odgry­ w ały w ięzy przyjaźni m iędzy m łodym i - łącznik silniejszy chyb a od doktryn i program ów - a także k ontakt z co najm niej kilk om a pisarzam i starszej generacji, np. Józefem B u jn o w sk im 18, Jerzym P ietrk iew iczem 19. Starsi ułatw iali start, druk w czasop ism ach, służyli m łodym radą, przew od nictw em , zw łaszcza w najw cze­ śniejszej fazie tw órczości20.

Istotnie, pow stała na em igracji w L on dy nie p ew na baza, środ ow isko kul­ turalne, które jeże li naw et bezpośrednio nie spow odow ało, to na p ew no w ydat­ nie ułatw iło w ystąpienie grupy m łodych p isarzy 21. P ow oli, z b iegiem czasu,

15 O calenie w a rtości za c zą ć o d siebie. R ozm ow a z B ogdanem Czayk.owsk.im..., dz. cyt., s. 41. 16 O sa d zo n y w ję z y k u ... R o zm o w a z A d a m e m C ze rn ia w sk im , „ K res y ” 1991, n r 8, s. 62. 17 Z ob. F. Ś m ie ja , S a m o p a s czy k u p ą na P a rn a s? , „ K o n ty n en ty ” 1966, n r 87, s. 9. 18 W ażną rolę J ó z e fa B u jan o w sk ieg o w fo rm o w an iu g ru p y p o d k re ślają sam i „kontynentow - c y ” , z w y ją tk ie m A d a m a C ze rn ia w sk ieg o , któ ry z au w a ż a, iż h a slo J ó z e f B u jn o w s k i w „M ałym s ło w n iku p is a r z y p o lsk ic h n a o b czyźn ie 1 9 3 9 -1 9 8 0 " in fo rm u je, że b ył [ J ó z e f B u jn o w s k i] p a tro ­ n e m p o e tó w lo n d yń sk ich z g ru p y „ M e r k u r iu s z a " . B ardzo s y m p a ty czn e g o J ó ze fa B ujnow skiego p o z n a łe m - stw ie rd za C z ern iaw sk i - p rz yp a d k iem w A m ste rd a m ie d w a d zie śc ia la t p o londyńskim

e p izo d zie m e rk u riu sz o w y m . A . C z e r n i a w s k i , K ró tk o p is, „T w ó rczo ść” 1993, n r I, s. 121. 19 Jerzy P ie trk ie w icz , p rz eb y w a jąc y od 1939 r. n a e m ig rac ji w W ielkiej B ry tan ii, b yl autory­ tete m d la m ło d y c h „ lo n d y ń c z y k ó w ” m .in. d lateg o , że u p ra w iał b lis k ą im p o e zję aw angardow ą o ra z w o k re sie m ię d z y w o jen n y m w s p ó łp ra cu ją c z ty g o d n ik ie m P ro sto z m o s tu , w y s tę p o w a ł - jak p ó źn iej „ k o n ty n e n to w c y ” - z atak am i p rzeciw p o eto m S ka m a n d ra .

2(1 P ierw sze p o c zy n a n ia organizacyjne i literackie p o ó źn ie j szych „ K o n ty n en tó w ” m iały miejsce na zeb raniach naukow ych, literackich i tow arzyskich w lokalu P olskiego U niw ersytetu na Obczyźnie, na p ierw szym piętrz.e 5 P rinces G ardens. P oczątkow o było to p rzed łu że n ie se m in a rió w literackich, które w ów czas prow adziłem . P o w ykładach całe to w arzystw o p rzen o siło się do ka w ia rn i Dakowskie- go i kontynuow ało dyskusję, w której czasam i zabierał głos p rzesiadujący tam także F erdynand Goetel R ej w o d ził n a jczęściej F lorian Śm ieja, k tó iy w łaśnie zo rganizow ał K oło P o lo n istó w P U N O i w« p rezesow ał. K ołem n om in a ln ie opiekow ał się prof. Stroński (nie byłem je s zc ze w ó w cza s profesorem , й tylko p ro fe so r m ó g ł b yć opiekunem ), ale cały c ięża r i cała p rz y je m n o ść k o n ta któ w z m ło d zieżą byty m o ją dom eną. Zresz.tą nie sam i studenci P U N O u czestniczyli w tych zeb rn ia c h - d o łą cza li takie zain tereso w a n i literaturą stu d en ci i a b so lw e n ci uniw ersytetów angielskich (B ieńkow ska, Taborski,

C zaykow ski, G nia tczyń ski i inni). Ju ż w krótce Śm ieja u kazyw ał się z „ M e rk u riu szem " w ręku. To w ła śn ie był za lą żek prz.vsz.fych „ K o n ty n e n tó w ". L os sta n o w i o kreow aniu słow a. Z J ó zefem Bujnow­ skim rozm aw ia W ojciech Ligęza, „A rka” 1991, n r 4, s. 35.

21 Z ob. F. Ś m ie ja , G ru p a „ M e rk u riu sz a " , „ M e rk u riu sz P o lsk i” 1958, n r 9, s. 1.

(8)

„KO NTYNENTY” JAKO GRUPA LITERACKA I JAKO POKOLENIE następow ało u sam od zielnianie się grupy. W ażne było p o zy sk an ie try bu ny lite ­ rackiej w form ie czasopism a, najpierw przez m ało sam odzielne Ż ycie A k a d e ­ m ickie, potem przez w zględnie liberalne pism o M erkuriusz i w reszcie przez całkow icie w łasne i niezależne K ontynenty. S topniow o w yzw alał się coraz w ięk ­ szy p otencjał m łodych literatów . Ż ycie A ka d em ickie um o żliw iło sku pien ie się m łodych talentów literackich na em igracji i w ytw orzen ie w łasnego śro d o w isk a literackiego.

Ś rod ow isko literackie odgryw a w ażną rolę w kształtow an iu talentu i tw ó r­ czości m łodego pisarza22.

N atom iast M erkuriusz skonsolidow ał m łodych p isarzy w grupę. P o jaw ia się określenie: grup a „ M erk u riu sza ”. W 1958 r. na łam ach w łaśn ie M e rk u riu ­ sza P olskiego Florian Śm ieja zam ieszcza artykuł znam iennie zatytułow any G rupa „M erkuriusza ", w którym pisze: G rupę obejm ującą około trzydziestu osób re­ prezentujących roczniki dw udzieste i trzydzieste nazw ę, o czyw iście z p ew n ym uproszczeniem , grupą „ M e rk u riu sza ''. N azyw am j ą tak, g d yż p ra w ie w szyscy oni w tym p iśm ie debiutow ali, w spółredagow ali j e lub co n a jm n iej d ru ko w a li na jego ła m a ch 23.

N atom iast w ostatnim num erze M erkuriusza (pism o zo stało ro zw iązane decyzją Z jazdu Z rzeszen ia S tudentów ) Taborski w arty ku le p odsu m o w u jący m osiągnięcia M e rku riu sza , ośw iadcza: m ylą się ci, którzy uw ażają, że m ożn a m e ­ chanicznie, odgórną decyzją zlikw id o w a ć zja w isko zw ane grupą „ M erk u riu ­ sza ”24.

W o k resie istnienia M erkuriusza i zw łaszcza K o n tyn en tó w m ożna m ów ić o n ajściślejszym zespoleniu pism a z grupą literacką o tej nazw ie, przynajm niej w latach 1959-1962, to je st do końca zbiorow ej redakcji pism a K o n tyn en ty2\ Jest to okres w m iarę pełnego scalenia i w łaściw ej d ziałaln ości zespołow ej g ru ­ py. K ształtu je się system w artości ujem nych i do datnich in teg ru jących grupę. W yróżnikiem tego okresu je st pew na zgodność w g łoszen iu p rzez poetów o k re ­ ślonych poglądów i postulatów . L ata 1962-1964, i p óźniej, to okres d ez in te g ra­ cji grupy na różnych planach: artystycznym , o rganizacy jn y m , to w arzy sk im , św iatopoglądow ym . G dy w 1962 r. w ostatnim g ru p o w ym num erze K o n tyn en ­ tów ukazał się w ybór listów Ihnatow icza do T aborskiego, C zay ko w sk i (red ak ­ tor naczelny pism a) opatrzył go n astępującą adnotacją: Ten w ybór dedykuję p r z y ­ szłemu historykow i „ G ru p y ”2". A spekt g rup o w o ści w m niem aniu sam ych k o n ­ tynentów có>w zaczyn a ju ż nabierać nie tylko charakteru przyszłego , ale naw et ironicznego. N astępuje rozpad grupy i proces indy w id u alizo w an ia się p o sz c z e ­ gólnych członków . N iektórzy poeci op uszczają Londyn. W kw ietniu 1962 r.

22 Z ob. B. T a b o r s k i, P o żeg n a n ie „ M e r k u r iu s z a ”, „ M e rk u riu sz P o lsk i” 1958, n r I I , s. 4. B F. Ś m ie ja , G rupa M e k u riu s za , dz. cyt., s. 1.

24 B . T a b o r s k i, dz. cy t., s. 4.

25 Z ob. tenże, M ło d sza lite ra tu ra em ig ra c yjn a w p e r s p e k ty w ie ć w ie rć w ie c za , „ P a m ię tn ik L iteracki” (L o n d y n ) 1983, t. 6, s. 99.

(9)

JE R Z Y SIK O R A

K on tyn en ty ja k o pism o grupy przestało istnieć, kiedy rozw iązał się zespół re­ dakcyjny. P ism o przecho dzi pod jed n o o so b o w ą redakcję Sm ieji (do 1962 г.), a n astęp n ie Z b ig niew a G rabow skiego. R edagow anie pism a p rzez teg o ostatniego ju ż zupełn ie nie m a zw iązku z losam i grupy K ontynentów .

K o n tyn en to w cy w idzą zarów no pozytyw y, ja k i negatyw y d ziałan ia grupo­ w ego dla sw ojej tw órczości. G rupa najbardziej była im p otrzeb n a w pierw szej fa z ie tw órczos'ci: u ła tw ia ła lite ra c k i start, d a w a ła w ię k s z ą siłę p rz eb icia. N atom iast gdy osiągnęli dojrzałość tw ó rczą i w m iarę sam o dzieln ą pozycję w życiu literackim , grupa staw ała się coraz m niej przydatna.

P rzy należn ość do grupy m a w iększe znaczenie dla poetów na em igracji, niż w kraju, gdzie je s t łatw iej prędzej indyw id ualn ie staw iać pierw sze literackie kroki w porów nan iu z obcym - m im o że em igracy jn ym - gruntem . S zczególnie A ndrzej B usza cenił przynależność do grupy, bo w iem był spośród londyńczy- kó w najm łodszym , najsłabiej znający m języ k polski i najm niej zakorzenionym w p olskości. B ardzo w ażnym m om entem w je g o literack im rozw oju stało się p rzyłączenie do grupy pisarzy skupionych przy K ontynen ta ch. Jeżeli m ożna m ó w ić w m oim w ypadku o ja k im ś żyw szym kontakcie z p iśm ien n ictw em polskim, zaw d zięcza m go n iew ątpliw ie tej w łaśnie g ru p ie21. B usza tak charakteryzuje w pływ grupy K ontynentów na sw oją tw órczość: M e chodzi tu o ja k iś zniew alający w pływ zam kniętej g rupy pisa rzy z konkretnym program em i doktryną artystyczną, ale o grupę łudzi, którzy p rzeszli p rzez p o d o b n e w arunki i p o d o b n ie podchodzą do zag adnień tw órczości litera ckiej28.

K o n tyn en to w cy w okresie najw iększego scalenia zespołu m ieli św iado­ m ość p rzynależności do grupy, co znalazło w yraz w szeregu p rzedsięw zięć ze­ społow ych ja k i indyw idualnych, który m tow arzy szyło jed n ak poczucie wspól­

noty i zespołowej solidarności29. P rzed sięw zięciam i zespołow ym i były: reda­

gow anie pism , w ystąp ienie pod w spólnym szyldem w antologii grupy R yby na p ia sku, u czestn iczen ie ja k o grupa w rozm aitych d yskusjach i k am pan iach pole­ m icznych (zw łaszcza na łam ach K o ntyn en tó w ) oraz takie fakty literackie sytu­ ujące grupę na terenie życia literackiego, ja k w ieczory literackie, spotkania i kontakty z innym i pisarzam i, urządzanie odczytów . Poeci M erkuriusza-K onty- nentów urządzili dw a zbiorow e (w ram ach grupy) w ieczory autorskie - w czerwcu 1955 i w lutym 1956. Ten drugi w ieczór, pod egidą Z w iązku P isarzy Polskich na O bczyźnie, zagaił Tym on Terlecki a w iodący referat m iał Jó z e f Jaksiński - p rzez pew ien czas członek zespołu redakcy jneg o M e rku riu sza 30.

27 R ó żn ice m ię d zy p o k o le n ia m i w lite ra tu rze e m ig ra c y jn e j (d y sk u sja ), „ M e rk u r iu s z -N o w e K o n ty n e n ty ” I9 6 0 , n r 18-19, s. 9.

2S T am że, s. 11.

24 N ied a w n o odbyl· się tak zw a n y „ Ż yw y D zie n n ik M e r k u r iu s z a ”. na k tó r y m redakcja nie za w a h a ła się w y s tą p ić n ic tylko ja k o g ru p a so lid a rn a , a łe i ja k o g rupa, w któ rej istn ie ją pow ażne ro zb ie żn o ści p o g lą d ó w . В . C z a y k o w s k i, P o okresie „ b u rzy i n a p o ru ", „ M e rk u riu sz P o lsk i” 1958. n r 4, s. 1.

30 B. T a b o r s k i, M ło d sza lite ra tu ra em ig ra c y jn a ..., dz. cy t., s. 88.

(10)

„KO NTYNENTY” JAKO GRUPA LITERACKA I JAKO POKOLENIE L ondyńczy cy naw iązali kontakt z podobnym i sobie m łodym i śro d o w isk a­ mi za granicą. M iędzy innym i uw idoczniło się to we w spółpracy z w yd aw an ym przez A ndrzeja A zarjew a w C hicago m iesięcznikiem N o w e D rogi. A zarjew fi­ gurow ał przez pew ien czas w stopce M erkuriusza ja k o k o resp o n d en t51. N a p o ­ czątku czerw ca 1956 r. odbył się staran iem poetów grupy M erkuriusza W ieczór M łodych P oetów K rajow ych z zagajeniem ów czesneg o p rezesa Z w iązku P isa ­ rzy - Tym ona Terleckiego. P relekcję w ygłosił Jó z e f Jaksiński, dobrze z o rie n to ­ wany w poezji krajow ej, po czym poeci M erkuriusza czytali w iersze poetów krajow ych, m .in. F icow skiego, K ubiaka, H erberta, R óżew icza. W o kresie po- październikow ym M erkuriusz a potem K on tynenty urządzały w ieczory au to r­ skie przyjezdnym pisarzom z Polski. W ystąpili więc: K isielew ski, Z aw iey ski (dw ukrotnie), w spólnie H erbert i D rozdow ski, K arpow icz, Lec, K ott, E lektoro- wicz i inni. N a początku lat sześćdziesiątych z odczytem przybył W ład ysław Tatarkiew icz.

W 1957 r. m łodzi londyńczycy urządzili M iłoszow i pierw szy p u bliczny w ieczór w L ondynie. W czercu 1963 r. rów nież zaprosili M iłosza na w ieczó r autorski, a je g o w ygłoszona w ów czas w ypow iedź o tw ierała w rześn io w y nu m er K ontynentów 32. Tym in icjatyw om m łodych nie była chętn a starsza londy ńsk a em igracja, czem u daw ała w yraz na łam ach sw oich pism - zw łaszcza takich, ja k Orzeł B iały i D zien n ik Polski. P ism a te odm ów iły zam ieszczen ia ogłoszeń o w ieczorach urząd zan ych przez K ontynenty. Starsi nie chcieli u d ostępn iać na te spotkania pom ieszczeń. O dbyw ały się one głów nie w Sali S ztandrow ej In sty tu ­ tu H istorycznego im. gen. S ikorskiego. D la starszej em igracji M iło sz w ydaw ał się osobą podejrzaną pod w zględem politycznym - w cześniej p racow ał na p la ­ ców kach dyplom atycznych k om unistycznego reżim u 33.

S olidarność w obrębie grupy przejaw iała się m.in. w obronie kolegów przed atakami z zew nątrz. Na przykład, gdy P olityka (z dn. 29.11.58 r.) p rzedrukow ała tendencyjnie fragm enty artykułu T aborskiego z M erku riu sza pt. O b ecn o ść i o b ­ cość - refleksje p o p o d ró ży z rów nie tend en cy jn y m w łasnym ko m en tarzem , C zaykow ski, ów czesny redaktor naczelny, broni T aborskiego i p rzed staw ia je g o rzeczyw iste stanow isko - i jed n o cześn ie stanow isko grupy - w obec kraju i e m i­ gracji34. G dy Jan B ielatow icz użył w obec K ontynentów na łam ach G a zety N ie ­ dzielnej (1959, nr 538) n astępujących określeń: p op utczyki, fello w -tra velersi, rewizjoniści, pryszczaci, w o lnom yśliciele i lew icujący snobi i spotkał się z re ­ pliką Jerzego S ity35, przesłał list do redakcji K o n tyn en tó w -N o w ego M e rk u riu ­

31 T am że.

32 C z . M iło s z , P o zycje. „K o n ty n en ty 1963” , n r 10, s. 1.

33 Zob. N o ta tki: „W ystąpienie n iesm a c zn e ", „ G en e ra l im za k a zo w a !" , „ D la czeg o w S a li S zta n d a ro w ej", „ K o n ty n en ty -N o w y M e rk u riu sz ” 1961, n r 36, s. 16-17; Z y g m u n t N o w ak o w sk i ządał, aby po w ie cz o rze M iło sz a, S alę S z ta n d a ro w ą w y k a d zić. R o z m o w a Je rze g o S ik o ry z F lo ­ rianem Ś m ieją, W arszaw a, 20.12.91 r.

34 B . C z a y k o w s k i, O dpow iedz' „ P o lityce", „K o n ty n en ty -N o w y M e rk u riu sz ” 1959, n r 1, s. 2. 35 J .S . S ito , M y śle n ie m a k o lo s a ln ą p rzyszło ść , „ K o n ty n en ty -N o w y M e rk u riu sz ” 1959, nr •0 ,s . 12-13.

(11)

JERZY SIKORA

sza, w którym w y jaśnia sw oje stanow isko i daje d ezprobatę w obec reakcji Sity. W tedy redakcja zdecydo w an ie staje w obronie Sity i kieruje p rześm iew cze rady pod adresem B ielato w icza36. P rzejaw em solidarności grupow ej był też fakt, iż będącego od dw óch lat w P olsce Jerzego S itę redak cja K o n tynen tó w nadal um ie­ szczała w stopce redakcyjnej sw ego p ism a37.

N atom iast solidarność w kw estiach sensu stricto literackich w ew nątrz grupy nie ozn aczała w cale w zjem nej adoracji. O sobie naw zajem ko n tyn e n to w c y pisa­ li często bardzo ostro i krytycznie, np. C zerniaw ski i D aro w sk i38.

W edług Sm icji atutem grupy je s t urabianie pisarskiej o so bow o ści w dys­ ku sjach, w szczerej w ym ianie m yśli z ludźm i w pew ien sposób bliskim i. Są psycho lo g iczn e korzyści z fu nkcjonow ania w b liskim d uchow o kręgu grupy. Ś m ieja w ierzy w nadrzędność w spólnego w ysiłku, tkw ienia w śro do w isk u tw ór­ czym , bo u m o żliw ia to m łodem u artyście p rzezw y ciężen ie sw ego egoizm u i przy p o m in a m u o w artościach praw dziw ie ludzkich. Jed n o cześn ie Ś m ieja do­ strzega n iebezpieczeństw o kapliczki w zajem nej adoracji, kum oterstw a, zam knię­ cia się we w łasnym gronie uniem ożliw iającym dopływ now ych ludzi. Śledząc dzieje ro zm aitych grup literackich w idzi, że ich siłą je st bojo w o ść i apodyktycz- n o ść , w y n ik a ją c e z o d m ie n n e j p o s ta w y i o d rę b n y c h h a s e ł; z o d rz u c e n ia w szy stkiego, co ju ż było lub co rep rezen tu ją inni. G rozi to skrajnym odcięciem od św iata i zam knięciem w e w łasnym gro nie39.

To zagrożenie dotknęło w pew ny m stopniu i grupę K o ntynentów . Pismo K ontynenty w ychodziło w swojej problem atyce poza grupę, chociaż zam ieszczało też teksty interesu jące w łaściw ie tylko członków red akcji40.

P arodiow ano się w zajem nie. Pow staje cykl w ierszy autoparodystycznych pt. P odręczna antologia p o ezji n aszej grupy, k tó rą rozebral i do ło żył Guciorad

36 B ie la to w ic zo w i g o rą c o za le ca m y w y ciec zk ę d o P olski, ju ż to c h o c ia żb y d la p ełn iejszeg o za z n a jo m ie n ia się z a rk a n a m i w sp ó łc ze sn e j p o lszc zyzn y. (...) O tw iera m y fu n d u s z n a za k u p słow ­ n ika w y ra zó w ob cych , k tó r y - m a m y n a d zie ję - uda nam się s p r e z e n to w a ć p . B ie la to w ic zo w i „na G w ia z d k ę ”. L isty d o r e d a k cji, „K o n ty n e n ty -N o w y M e rk u riu sz ” 1959, nr 11, s. 17.

v S am o to p rosił i k o led z y nie chcąc robić w rażen ia, że w y rzu c a ją g o z z e s p o łu za jego p o w ró t do P o lsk i, p rz y stali na je g o pros'bç. Z ob. arty k u ł D .I. B ie ń k o w s k ie j O „K o n ty n e n ta c h " d la „ K o n tyn e n tó w " - w ie rszy d zie się ć (g ło s z b o ku ), w k tó ry m a u to rk a p isze m .in .: Z S ity redakcja zro b iła so b ie c o ś w rodzaju lite ra c k iej m a sko tk i - „ taki n a m się u d a ł" - i u m ie szc za je g o nazwisko w sto p c e redakcyjnej. „ K o n ty n e n ty ” 1962, n r 4 0 -4 1 , s. 21-22.

18 Z ob. np. J. D a r o w s k i, S tyl i fa łd y n a tc h n ie n ia , „ K o n ty n e n ty ” 1962, n r 4 2 , s. 14-17: te n ż e , P oeta ja k o k ry ty k i m it o N a rc y zie , „ K o n ty n en ty ” 1963, nr 4 9 -5 0 , s. 5-9; A . C z e rn ia w s k i, J a n D a ro w sk i i inne p ro b le m y , „ K o n ty n en ty ” 1963, nr 4 9 -5 0 , s. 2-4.

w Z o b . F. Ś m ie ja , S a m o p a s czy g ru p ą ..., dz. cy t., s. 11.

40 W w ielu w yp a d ka ch na ła m y ,,K o n ty n e n tó w ” w p ływ a ją fakty, któ re m o g ą zainteresow ać tylko c zło n kó w redkacji, np. fa k t, że je d e n z c zło n kó w za p u ś c ił bro d ę lub że to m ik d ru g ie g o - „1 n ie c ie rp liw o śc ią o c z e k iw a n y ” - n ie d łu g o się u ka że (...). Z tych dro b n ych , m a ło z n a c zą c y c h szcze­ gółów , któ re n a d a ją ton ca łem u p ism u , w y p ły w a za śc ia n k o w y c h charakter. J e s t to p is m o „przyj0' c ió ł d la p r z y ja c ió ł" i dla p a r u o só b je s z c z e , które czu ją się w o b o w ią zk u „ p o p ie ra ć sło w o pol­ skie " (w tym n iek tó ry c h d o ś ć zn a czn ych , któ re p r z y ję ły p o d sw e sk rzy d ła trzy d zie sto le tn ie ,,P1' sk lę ta " ). (...) c h c ie lib y ś m y „ K o n ty n e n to m " życzyć, a b y prz.estałi się b a w ić w m ło d zień có w . De­ b iu t j u ż się sk o ń c zył. D .I . B ie ń k o w s k a , dz. cyt., s. 21-22.

(12)

„K O NTY NEN TY'’ JAKO GRUPA LITERACKA I JAKO POKOLENIE Wański, opublikow ana na łam ach K on tynentów w k w ietniu 1959 r.41. W ty m sam ym piśm ie w m arcu 1960 r. znajdujem y sp arod io w an e k ró tk ie b io g rafie poszczególnych kontynen tow ców . C ałość zatytu ło w an a je s t W ho ’s w ho am ong the P oles in „K ontynenty ”42.

P oczucie w spólności i so lidarności w spó łistn iało z ró w n o czesn y m p o cz u ­ ciem o d rę b n o śc i w ybranej drogi literackiej przez każdego z „k o n ty nen to w ców ” . C zerniaw ski w przedm ow ie do R yb na p ia sku stw ierdza aż n adto radykalnie: N ikt nie chciał w ystęp o w a ć p o d je d n y m sztandarem . O d p o czą tku każd em u za ­ leżało na p o dkreślen iu w łasnej indyw idualności*\ G rupa og ran iczała n az w i­ skow ą suw erenność. Z daniem D aro w skiego tw órczość literack a je s t zajęciem na w skrość indyw idualnym . G rupa daje w praw dzie w ięk szą siłę przeb icia na rynku literackim , ale nie w pływ a zasadniczo na rozw ój artystyczny tw órcy: Ł a ­ twiej zb ie ra ć się w stada i krzycząc: ,, M y reprezentujem y to a to ”, sza rżo w a ć na żłób. (...) W literaturze liczy się tylko outsider, antyliterat. U żłobu za ś literatura się kończy, a wielki tłok i m laskanie, które sta m tą d słychać, niech nikogo nie łudzą44 ·

B ycie w grupie ułatw iało p rzeciw staw ianie się „starszy m ” , co stan ow iło V/ dużej m ierze rację bytu K ontynentów . A by działać in d yw idu alnie trzeba było być silną osobow ością tw órczą (i nie tylko), natom iast m łodzi londyńczycy m im o buńczuczności i odrzu cania przep isyw anych im przez innych (zw łaszcza star­ szych) recept i porad tw órczych, jed n o cz eśn ie ich pragnęli. G w ałto w ane szu k a­ nie oparcia w autory tetach na zew nątrz nie dow odzi w iary we w łasne siły. N ie­ raz bardzo przezyw ali negatyw ne opinie autorytetów . N iezm iernie w ażne były dla nich o pinie G o m b ro w icza, p odobn ie M iło sza. W obec tego , gdy d o tarła

41 O to np. w iersz C z ay k o B o g d a ń sk ieg o (czyli ja k o b y B o g d a n a C z a y k o w sk ieg o ) z a ty tu ło ­ wany Tu i lam :

U ro d ziłem się c zęścią tu, c zęścią tam. A w o la łb y m się u ro d zić

p o p ro stu

vi1 sz p ita lu p o ło żn iczym . A tak, to trochę tu, i trochę tam. i a n i tu, a n i tam,

i nie w iem sam czy tu czy tam czy w tra w ie

(P o d ręczn a a n to lo g ia n a sz ej grupy,

„ K o n ty n en ty -N o w y M e rk u riu sz ” 1459, n r 4, s. 14-15).

42 D la p rz y k ła d u p o rtret A n d rz eja B uszy: A n d r z e j B usza. P o u k o ń cz en iu s tu d ió w a n g lis ty k i pośw ięcił się ku lty w o w a n iu bro d y m im o nie sp rzy ja ją c yc h w a ru n k ó w terenow ych. N ie s tr u d zo n y bculacz w ła sn ych p r z e ż y ć i p o sz u k iw a c z sa m eg o siebie. R e z y d e n c ja : U zn a jo m ych . Z a w ó d : M iło ­ sny. H obby: Z a w o d y m iłosne. Sp o rty: W zd ych a n ie p rz e z pło tki. W ła sn o ści fiz y c z n e : U nosi się w atm osferze m arzeń , tonie w sy m b o lic e . W ho 's w ho a m o n g the P o le s in „ K o n ty n e n ty ”, „ K o n ty nen- ty-N ow y M e rk u riu sz ” 1960, nr 15, s. 14.

13 R yb y na p ia s k u , dz. cyt., s. 17.

(13)

JE R Z Y SIK O R A

w iadom ość, że G o m brow icz zam ierza napisać o nich w

Dzienniku

, z zain tere­ sow aniem i niecierpliw o ścią czekali, co pow ie. „K o nty n en to w cy ” zresztą sami prosili G o m b ro w icza o zainteresow anie się nim i. C zerniaw ski zw racał się z pro śb ą o w stęp do tom iku sw ojej prozy

Część mniejszej całości. Opowiadania

(L ondyn, 1964). K siążka ukazała się rzeczyw iście z p rzed m ow ą G om brow icza, ale bardzo lakoniczną. O to jej cała treść:

Warto przeczytać. Witold Gombro­

wicz.

A u to r

Ferdydurke

potraktow ał ich jed n ak obcesow o, ch o ciaż w sobie w ła­ ściw ym stylu. Spłoszył go

wstręt do aspektu gremialnego literatury. Aj, grupy!

Związki!Starty! „Pisarze” „młodzipisarze”, „starzypisarze”, „młodepokole­

nie” (...) Nie widzę w sztuce nic oprócz nazwisk45.

Ta reakcja G om brow icza, w 1961 r., p rzyczyn iła się do zakw estionow ania sensow ności dalszego w spólnego utrzy m y w ania pism a

Kontynenty

i g rup y46.

N astępow ał rozpad m yślenia kategoriam i generacyjnej w spólnoty dośw iad­ czeń i interesów , k ategoriam i grupy. M łodzi londyńczycy ju ż bardziej indyw i­ dualnie zaczęli w spinać się na Parnas -

zjawisko w jakiejś mierze sytuacyjne

uzyskało swoją, już indywiduałną, ciągłość41.

II. „K O N T Y N E N T Y ” JA K O P O K O L E N IE L IT E R A C K IE

K ategoria „p o k o len ia” należy do w ażniejszy ch we w spółczesnej refleksji literatu ro zn aw czej48. W k o ntekście p ok olenia om aw ia się do dziś tw órczość p oszczeg ó ln y ch pisarzy, interpretuje now e zjaw iska i fakty literackie.

45 W. G o m b ro w ic z , D ziennik, Kraków 1989, t. 2, s. 281.

46 Z wypowiedzią Gombrowcza polemizuje Bogdan Czaykowski: Dla mnie osobiście Gombro­

wicz zawsze iskrzyl się najbiyskotliwiej (choć nieraz irytująco). Nawet mą sześciom iesięczną córkę wolę nazywać Ferdydurką niż Ewą, które to imię przysługuje je j metrykalnie. Trudno je s t rzeczywiście żądać od Gombrowicza, żeby spróbował zrozum ieć poezję Czerniawskiego czy Czaykowskiego, szczególnie, że rozumie on dużo lepiej język prozy. Ale wbrew „grupom, związkom, młodym pokole­ n io m ”, wbrew Conradom i Pietrkiewiczom, są także Czerniawscy, Darowscy, Buszowie i inni. Jest gdzieś nawet, całkowicie ju ż wychylony spod grupowego banału (poza cieniutką nicią symboliczną), Jerzy Sito. Niech Gombrowicz spojrzy na te czy inne nazwiska, niech spojrzy na nie przede wszystkim przez poezję. (...) Swoją drogą, sposób odebrania nas przez. Gombrowicz.a nieco mnie przeraził. (■■■) kto nie widz.i wśród nas różnic, widocznie patrzy sobie na pięty. Reakcja, a raczej brak reakcji, Gom­ browicza, stawia znak zapytaniu nad sprawą dalszego wspólnego utrzymywania pisma, „zespołu' , „grupy". Ten znak zapytania był tu zresztą już. od dawna - cała rzecz opierała się dotychczas na niepisanej konwencji, ja kim ś „contrat literaire ". Pismo było nam potrzebne i spełniło w pew nej mierze swą rolę. (...) Myślę, że dotychczas n i k t z nas bardzo nie żałował ograniczenia własnej, n a z w i s k o w e j

„suwerenności ", Peiper mógł być złym poetą i doktrynerem, ale m iał wiele racji, gdy wymyślał na polski sposób pojmowanie „ indywidualności " i „ indywidualizmu ". Ale, że ograniczenia s u w e r e n n o ­

ści mają i swoje z.łe strony i stają się coraz bardziej uciążliwe, przynajm niej dla niektórych, temu zaprzeczać nie zamierzam. B. C zay k o w sk i, Gombrowicz - rzut oka na pięty, „Kontynenty-Nowy

M erkuriusz” 1961, nr 30-31, s. 20-21.

47 O calenie w artości za czą ć od sam ego siebie. R ozm ow a z B ogdanem C z a y k o w s k i n h dz. cyt., s. 41.

48 O przydatności stosow ania kategorii pokolenia w badaniach literackich pisał przede wszy­ stkim K azim ierz W yka i Jan Błoński. K siążka Wyki pt. Pokolenie literackie (K raków 1977) wska-23 2

(14)

„KO NTYNENTY” JAKO GRUPA LITERACKA I JAKO POKOLENIE P o k o le n ie lite ra c k ie to grupa tw órców złożona p rzew ażn ie z ró w ie śn i­ ków, nie m ająca charakteru form alnego. Jest w ięc pew n ego rod zaju ro z b u d o ­ waną grup ą sytuacyjną. P okolenia literackiego nie m o żna bow iem pow ołać do istnienia. Jego pojaw ienie się nie je st w ynik iem aktu oficjalnego. G łó w n y m czynnikiem zespalającym jest poczucie w spólnoty ideałów artystycznych, w sp ó l­ na w alka z rep rezentantam i w cześniejszego kierunku literackiego, a także tzw. przeżycie pokoleniow e.

K ategorię po kolenia stosow ano w krytyce literack iej, rów n ież w historii literatury, usiłując p rzedstaw iać jej rozw ój ja k o n astęp stw o generacji p rz y n o ­ szące określon e za każdym razem zm iany artystyczne. W w ielu w yp ad k ach poczucie przynależności do pokolenia literackiego je s t w ażnym elem entem św ia­ dom ości literackiej p isarzy 49.

W ydaje mi się, że w ażne je st uśw iadom ienie sobie, czy k ateg o ria g e n e ra ­ cji je s t k atego rią o p iso w ą, czy w a rto ś c iu ją c ą . Sądzę, że tą p ierw szą. F akt b o ­ wiem bycia lub niebycia pokoleniem nie je st w y różnikiem w arto ściu jący m d o ­ datnio. K onsekw en cją traktow ania ja k o kategorii w arto ściu jącej je s t u w ik łan ie w cały ko m plek s sporów natury ideow ej, a w szczególnych w yp adk ach p o li­ tycznej. K rytyka m ięd zy w o jen n a i później je szc ze krytyk a lat sześćd ziesiąty ch zagadnienie pokoleń literackich p ojm o w ała w kateg oriach w artościu jący ch.

K atego ria po kolenia nadaje się zasadniczo do w stępnego p orząd k o w an ia dziejów literatury na krótkich odcinkach czasow ych. Jest bardziej p otrzeb n a krytykow i niż historykow i, bo raczej trudno napisać h istorię literatury d uży ch epok po sługując się tylko k ategorią następstw k olejn ych g en eracji50.

Poeci londyńscy stanow ili g r u p ę s y tu a c y jn ą o c h a r a k te r z e p o k o le n io ­

wym i w tym kontekście m ożem y rów nież o nich m ów ić ja k o o p oko leniu lite ­ rackim. W 1950 r. M ichał Sam bor w K ulturze pisał: (...) w róćm y je s z c z e na chwilę do teorii „pokoleń literackich ”. P ozw ala ona łą czyć n a dzieje na bliskie juz chyba p oja w ien ie się now ego poko len ia na em igra cyjn ej scenie. W chodzim y właśnie w czas, w którym m ło dzież urodzona w P olsce niepodległej, u k szta łto ­ wana przez, ostatnią w ojnę („ przeżycie p o ko len io w e ” o rza dkiej w dzieja ch sile i głębi), a w ykształcona na Z ach o d zie - p o w in n a d o jrze ć do w ystą p ien ia we wszystkich dziedzinach w olnego życia narodow ego, a w ięc i w litera tu rze51.

zuje na d u że zn ac ze n ie tej k ate g o rii. N a to m ia st Jan B ło ń sk i sc e p ty c zn ie o d n o si się do m ožliw os'ci h isto ry czn o literack ich zasto so w ań p o ję c ia p o k o len ia (Z m ia n a w arty, W arszaw a 1961; O d m a rsz. Kraków 1978). Z ob. także J. M a c ie je w s k i, K a teg o ria p o k o le n ia w b a d a n ia ch lite ra c kich , w: D ramat i tea tr, red. J. T rzy n a d lo w sk i, W ro cław 1967.

49 Z o b . S ło w n ik term in ó w lite ra ckich , red. J. S ła w iń sk i, W ro cław 1988, s. 374. M ic h ał G ło ­ wiński o m aw ia jąc h asło p o k o le n ie litera ckie nie p o d aje w śród c z y n n ik ó w z e s p alają cy c h tzw. p rz e ­ życia p o k o len io w e g o , któ re - m o im z d an iem - je s t n iez m ie rn ie istotne.

50 Z o b . np. O b e cn o ś ć p o k o le ń n ieo b e cn y c h ". Z A n d rze je m W a śkiew iczem ro zm a w ia B a r ­ bara M a rc in ia k , „ N o w y W y raz” 1980, nr 10, s. 64-70.

51 M . S a m b o r , N a m a rg in esie lite ra tu ry e m ig ra c yjn ej /9 4 5 -1 9 5 0 , „ K u ltu ra ” 1950, n r 12, s. 34.

(15)

JERZY SIKORA

G rupa K ontynentów należała do pow ojen nego poko lenia, o którym mówi Sam bor. P o czu c ie p rz y n ależn o ści do tej g en eracji było w ażnym elem entem św iadom ości literackiej „kon ty nen tow ców ” . P rzeżyciem po koleniow ym rzeczy­ w iście było d ośw iadczenie w ojny, które też w płynęło na uform o w an ie ich św ia­ topoglądu. R o d o w ó d literacko -historyczn y treściow o p rzed e w szystkim w ypły­ wa z w ojennych, aie nie w sensie w ojskow ym , p rze ż y ć g ru p y52 - tw ierdzi An­ drzej B usza. Jednak w poezji „konty n en to w có w ” m otyw w ojny nie je s t zbyt m ocno w yakcentow any. B ardziej u w idacznia się on w p ublicystyce. Także swój św iatopogląd głó w n ie ek sp o n u ją w w ypow iedziach p ub licystyczn ych, a nie w tw órczości sensu stricto literackiej. W 1956 r., a w ięc jesz c z e w początkow ej fazie tw órczości m łodych londyńczyków , Z dzisław B roncel słu sznie zauważa: D z iś p iszą za p ew ne dla sw ych kolegów, j e s t to p o etycka rozm ow a toczą ca się w ew ną trz kręgu je d n e g o pokolenia . (...) N iew iele m iłości św iata i życia, nieufna rezerw a. Z rzadka w raca echo wojny. Ich utw ory nie ujaw niają określonego św iatopoglądu, trudno m ó w ić o p o sta w ie w ew n ętrznej w spó lnej ca łej grupie. (...) M ło d zi są w yra źnie o dcięci o d katastrofy 1939 i 1944 roku53.

W ażnym elem entem w spólnym i jed n o czący m dla p ok o len ia K ontynen­ tów je s t kontek st sytuacyjny, a w ięc usy tu ow an ie kulturow e i zw iązany z nim stosunek do p olsk iego universum . W ydaje m i się, że je s te ś m y p o ko len ie m dość sp ecyficznym . B o w yrośliśm y z kraju i z em ig racyjneg o getta, w yrośliśm y przez zachodnio eu ro p ejskie w ykształcenie p o w yżej nich. Tak, że m o żem y tera z z ła­ tw ością czerpa ć z dw u źródeł kultury, nie zaślepiając się przyzw yczajeniem szkoły i m ło deg o życia. (...) M ożem y to w yra zić inaczej: m y w idzim y kulturę polską p rze z o czy ku ltu ry zachodnioeuropejskiej, w p rzec iw ień stw ie do sta rszeg o p o ­ kolenia, które w idziało kulturę za chodn ią p rzez oczy kultury polskiej. M y Sło­ w a ckieg o czyta m y na tle topoli Sekwany, na tle ścian Strattfordu. C iekaw ym co z. nas w yjdzie... - zastanaw iał się w 1954 r. Janu sz Ih natow icz54.

N a skutek drugiej w ojny nastąpiło p rzerw an ie ciągłości p rocesów literac­ kich. W ojna stanow i zasadniczą cezurę m iędzy po ko len iam i w literatu rze emi­ gracyjnej. Przez o drębne więc pokolenie literackie na em igracji rozum ieć nale­ ży nie tyle tzw. m łodych, ale pisarzy, którzy rozpoczęli sw ą tw ó rczo ść ju ż po w ojnie. Z am iast określen ia m łode p o ko len ie w literaturze em ig ra c yjn ej można u ży ć - p isa rze po w o jen n i. Do tego po ko len ia n ależą poeci K o ntynen tów . Ale nie tylko, tak że inni znani p isarze - np. i T adeusz N ow ak ow sk i, i Z o fia Rom anowi- czow a, czy G ustaw H erling-G rudziński.

R ów nocześnie w literaturze em igracyjnej w okresie działalności grupy Kon­ tynen tó w są aktyw ne tw órczo dw a inne pokolenia: starsze p ok o len ie pisarzy (np. K azim ierz W ierzyński, W itold G om brow icz, Jerzy S tem p ow sk i) i pokole­ nie średnie (np. C zesław M iłosz, W acław Iw aniuk).

52 R ó żn ice m ię d zy p o k o le n ia m i w lite ra tu rze e m ig ra c y jn e j, dz. cy t., s. 8. 53 Z . B r o n c e l, M a rg in e sy em ig ra cji, „ K u ltu ra ” 1956, n r 102, s. 29-30.

54 J .H . [ J a n u s z I h n a to w ic z ] , Z listó w d o p rz y ja c ie la (O m ło d y m p o k o le n iu i j e g o odrębno­ śc i o d sta rs zy ch ), „ M e rk u riu sz P o lsk i” 1959, n r 2, s. 9.

(16)

„KO NTYNENTY” JAKO GRUPA LITERACKA I JAKO POKOLENIE Jaki je st rodow ód literacko-historyczny p okolen ia K o n tyn en tó w ! T w ór­ czość teg o pokolenia, zw łaszca w początkow ej fazie, w yp ły w ała przede w szy ­ stkim z w ojennych - ale przew ażnie nie w sensie w ojsko w y m - przeżyć. K szta ł­ towała się pod znacznym w pływ em tradycji literackich nie polskich, a w każdym razie w w yniku ścierania się i konfrontacji polskich tradycji literack ich z tra d y ­ cjami obcym i, głów nie angielskim i i am erykańskim i. Taka gen eza tej tw ó rc z o ­ ści pow odow ała jej inność, odrębność od tw órczości pisarzy em igracyjnych star­ szego i średniego po kolenia (też naw iązyw ali oni do tradycji obcych, ale w m niejszym stopniu). B yłoby zresztą dziw ne, gdyby różnice te, przy dużej ro z ­ bieżności punktów w yjściow ych, nie zaistniały. R óżnice głów nie w ynikały z bardzo różnej przeszłości oraz w arunków , w jak ich p o szczeg ólne p o k o len ia się wychowały.

W ojna była granicą m iędzy pokoleniam i em igracyjn ym i, przy czy m tu nie chodzi tylko o sam w iek, ale o to, kto przed w ojną p rzyg oto w ał się do ży cia i wrósł w p ew ne uw aru nkow ania i tradycje, a kto rozpo czął tw órczość literacką po w ojnie, nie zakorzeniony w polskości i nie w zbogacony (czy też nie o b c ią ­ żony?) d z ie d z ic tw e m lite ra tu ry p rz e d w o je n n e j. D o ty ch o sta tn ic h n a le ż ą „konty n en to w cy ” . W ojna - w sensie, że tak pow iem , bardziej zjaw isk a niż w ydarzenia - je s t dla nich p rz e ż y c ie m p o k o le n io w y m 55.

L iteratu ra starszych pokoleń - ze zrozum iałych pow odów : trag ed ia w rz e­ śnia 1939, tęsk nota za k rajem itp. - jest przew ażnie p rzesiąkn ięta na w sk ro ś polskością. W spom in a z sentym entem krajobraz polski, analizu je p o lsk ą p o li­ tykę przedw ojenną, zastan aw ia się nad przyczynam i katastrofy w rześniow ej. Literatura m łodego pokolenia, jeśli je s t zainteresow an a polskością, to bardziej w aspekcie jej p rzew artościow ania, spojrzenia na nią z punktu w id zen ia w a rto ­ ści uniw ersalnych. M am y do czynienia nie z gloryfikacją, ale n ieraz z ostrą krytyką polskości. Poeci K ontynen tów chcą patrzeć na życie w szerszej p er­ spektywie: C hcem y o d n a leźć ja k iś sens w chaosie, który nas otacza. Szu ka m y pozytyw nych w artości w m ętliku kryteriów i ocen. (...) M oże dla niektórych tw ó r­ czość nasza m a po zory bezideow ości, ale w istocie rzeczy je ste śm y zaangażow ani ■ i to głęboko - tylko w szerokim sensie og ó ln o lu d zkim 56.

T w órczość K o n tynentów p osiadała - m im o indy w idu alny ch różnic - p e w ­ ne cechy w spólne, które jed n o cześn ie odróżniały ją od tw órczości starszego pokolenia. Jedn a z nich to antysen ty m en tałizm - unik anie senty m en taln y ch , pom patycznych ujęć i obrona przed nim i poprzez nacisk na m etaforę, ironię, groteskę, a także sięganie - ja k w przypadku Sity - dla u zysk an ia dystansu, do formy liryki średniow iecznej. D alej - an typro gram ow ość literatury - odrzu cenie twórczości z tezą, gdyż u praszcza ona zbytnio rzeczy w istość i naraża artystę na nieszczerość. T rzecia cecha różniąca, ściśle zw iązana z poprzednią, to niechęć do zbyt prostych ujęć. C hodzi o podejście analityczne do rzeczyw isto ści, p o d ­

55 P o d k re śla ją to zw łasz c za B u sz a i C zay k o w sk i.

(17)

JERZY SIKORA

kreślające skom pliko w anie w sp ółczesnego św iata, in dy w idu aln ość i n iep o w ta­ rzaln ość zjaw isk. Stącl - tw ierdzi B usza - p o ezja nasza m oże się w yd a ć nieraz sko m p liko w a n a i dla niektórych niezrozum ia ła51.

N a stęp n ie, w o d ró ż n ie n iu od p o k o len ia starszego , tw ó rc zo ść m łodych w yrosła i rozw ijała się w w yjątkow ym odizolow aniu od czytelnika. G rono odbior­ ców było znikom e. W norm alnych w arunkach czytaliby rów ieśnicy, ale ci w dużym stopniu czytali ju ż tylko po angielsku, albo nie byli w cale p o ezją zainte­ resow ani. N atom iast pisarze em igracyjni starszego po kolenia byli zw iązani ze sw oim czy teln ik iem tak treścią, ja k i form ą arty sty czną upraw ianej p rzez siebie tw ó rczości. M łodzi londyńczycy pisali bardziej dla czy teln ik a potencjalnego niż rzeczyw istego.

K ażde now e p o kolenie literackie czy grupa literacka p ragn ie m ieć swoją publiczność. R zecz jasn a, że dla K ontynentów , tak ja k dla każdej now ej grupy literackiej, o tak ą publiczność było trudno. G rupa bow iem , z natury swej w zakresie ideałów estetycznych pionierska, nie potrafi o dp ow ied zieć akceptująco ko nserw aty w n y m gustom publiczności. P rzeciw n ie - całkiem św iadom ie wy­ stępuje kontra sm akow i p ubliczności58. M ożliw ość efek ty w n ego porozum ienia m iędzy pisarzem a odbiorcam i zachodzi wtedy, gdy działania nadaw cze i odbior­ cze m ają w zapleczu w spólny poziom kultury literackiej, a w ięc m ogą odw oły­ w ać się do tego sam ego zasoby k onw encji59. B yła n ato m iast duża dysharm onia w po zio m ie kultury literackiej poetów K o ntynen tów ja k o nadaw cy i em ig racyj­ nych czyteln ików - ja k o odbiorcy.

M łod zi londyńczycy poszukując w poezji now ego w yrazu oraz nowego k ształtu p olskości, stykali się niejedn ok ro tnie - podo bn ie ja k Gom browicz, - z zarzutam i niezrozum iałości i narodow ego odstępstw a. M ieli oni przeciw ko so­ bie zd e cy d o w an ą w iększość em igracyjnej in telig e n cji60. W arto jednocześnie zauw ażyć, że tradycjonalizm m a rów nież i pozytyw ną stronę dla tw ó rcy - w ty m sensie, że stw arza odsk ocznię dla now atorstw a, tak w ażnego przy ustalaniu kierun kó w tw ó rczy ch 61.

P isarzow i na w ygnaniu szczególnie trudno je s t narzucić o dbiorcy em igra­ cy jn em u sw oją now ość. Jó z e f W ittlin w Blaskach i nędzach w yg na nia stwier­ dza: P isarz w yg naniec żyje w spo łeczności zaw ężonej, w której nieła tw o jest tw orzyć, a tym bardziej o g ła sza ć dzieła rew ołtujące. Taka za w ężo na

społecz-57 T am że, s. 1 I .

58 S. K a w y n , dz. cy t., s. 42.

59 J. S t a w iń s k i, S o c jo lo g ia litera tu rу i p o e ty k a h isto ry czn a , w: D zieło, ję z y k , tradycja, W arszaw a 1974, s. 73.

60 N a w e t ta in telig e n cja em ig ra cyjn a , któ ra je s t czu ła na p o e zję, nie p rz ek r o c z y ła w najlep­ szym ra zie p ro g u S k a m a n d ry tó w z ich lat d w u d zie styc h - pisat A le k sa n d er W al w lata ch 60-tych- A . W at, D z ie n n ik b e z sa m o g ło s ek , w: P ism a w y b ra n e , t. 2., o p rać. K. R u tk o w sk i, L o n d y n 1986. s. 180.

61 Z ob. M . G i e r g ie le w i c z , T w ó rczo ść p o e ty c k a , w: L iter a tu r a p o ls k a n a o b c zy źn ie 1940- -1960, red. T. T erleck i, t. 1, L o n d y n 1964, s. 122.

(18)

„KO NTYNENTY” JAKO GRUPA LITERACKA I JAKO POKOLENIE nośx n ajchętniej daje posłuch temu, co ju ż o d daw na z,na. O d a rtysty w ym aga p rzew ażnie p o tw ierdzenia w łasnych sm aków i p rzyzw yc za je ń 62.

M ając pow yższe na uw adze, poeci K ontynentów szukali o dbiorcy w kraju - m oże bardziej niż na em igracji. Z odbiorcą krajow ym była w iększa m ożliw ość porozum ienia niż z em igracyjnym m .in. z tego w zględu, że byl on p rz y g o to w a­ ny i urabiany na odbiór w spółczesnej poezji przez poetów „pokolenia 56” , których tw órczość w sw ojej poetyce m iała w iele punktów sty czn y ch z tw ó rc zo ścią K ontynentów .

W kw estii pokoleń literackich na em igracji w arto przyw ołać interesujące ujęcie problem u przez Jana B ielatow icza, który w 1962 r. stw ierdzał, że nie m a sporu m iędzy em igracyjn ym p o koleniem drugiej w ojny św iatow ej i pierw szej wojny (okresów d ojrzew ania i k ształtow ania św iadom ości k ultu ralnej), m iędzy generacją ów czesnych dw udziesto- i trzydziestolatków a gen eracją p ięćd ziesię- cio- i sześćdziesięciolatków . P okolenia bow iem w zasadzie ze sobą na p łaszc zy ­ źnie k ulturalnej nic ryw alizują. Ś cierają się natom iast pó łpokolenia. B ielato- wicz uw ażał, iż grupa K ontynentów antagon isty cznie usp o so b io n a by ła raczej ku sw oim starszym braciom , niż ku ojcom i dziadkom , a więc ku pok oleniu między cztered ziestk ą a pięćd ziesiątk ą i dla przykładu podaw ał n azw isk a A n ­ drzeja B obkow skiego, G ustaw a H erlinga-G rudzińskiego , M ariana P an k o w sk ie­ go, T adeusza N ow akow skiego, Jana R ostw orow skiego, którzy nieraz b yw a li przedm iotem kw aśn ych w ypow iedzi w „K ontynentach "6}. Skąd się b ierze ten konflikt półpokoleń? B ielatow icz tłum aczy tym , że starsi bracia, inaczej niż ojcowie, nie stali się jeszc ze autorytetam i dla m łodych, nie zdążyli w pełni się w ypow iedzieć, kiedy ju ż m łodzi pragną m iejsca dla siebie64.

U w ażam , że teoria B ielato w icza je st m ało p rz eko ny w u jąca. Z a bardzo koncentruje się na aspekcie tw órczym . M łodzi londyńczycy odn osili się n ie u f­ nie nie tylko w obec starszych b ra c i, ale wobec ojców - naw et w tedy, gdy ci wyciągali do nich przyjazną ręk ę65.

Z A K O Ń C Z E N IE

O pokoleniu literackim m ów i się zw ykle wtedy, gdy ro zp o czy n ającą d z ia ­ łalność grupę pisarzy m ożna połączyć z w yraźnie rysu jącym i się p ro gram am i i tendencjami. P o eci lo n d y ń sc y b a r d z ie j u w id o c z n ili się j a k o g r u p a , m n ie j

dobitnie j a k o p o k o len ie. Nie egzysto w ali w pełni ja k o p ok olenie w sensie

ru-62 J. W ittlin , B la ski i n ędze w yg n a n ia , w: O rfeu sz w p ie k le X X w ieku, P a ry ż 1963, s. 147. 63 J. B ie l a to w ic z , C zy p o g r z e b a ć „ K o n ty n e n ty ”, „ K o n ty n e n ty ” 1962, n r 4 3 -4 4 , s. 1. 64 T am że.

65 Teraz w idzę, że m y z lo n d yń skich „ K o n ty n en tó w " za b a rd zo s ta w a liś m y ko n tra w o b e c starszej em ig ra c ji p is a r z y e m ig ra cyjn ych . N a le ża ło u trzy m y w a ć b liższe k o n ta k ty z. W ierzyń skim

ju ż w ró cił do L ondynu). P ie trkiew iczem . P a n ko w skim . F. Ś m ie ja , G rupa „ M e r k u r iu s z a ”, dz. СП., s. 2. Z o b . tak że M . D a n i e l e w ic z o w a , R zut oka na lite ra tu rę e m ig ra c yjn ą , „K o n ty n e n ty - Nowy M e rk u riu sz ” 1961, nr 2 7 -2 8 , s. 10.

(19)

JERZY SIKORA

chu um ysłow ego. N ie stw orzyli ja k ie jś odrębnej szkoły m yślen ia (w aspekcie literackim ). P ism a - M erkuriu sz czy K on tyn enty służyły g łów nie ja k o w arsztat pracy „grupy p o ety ck iej”66. N a pism a obszerniejsze nie stać było finansow o. Z aw sze chciały one istnieć na w łasny rachunek. C zasem nie było dostatecznej ilości m ateriałów .

K o n tyn en to w cy nieraz prow adzili batalie o dużej doniosłości w ew n ętrz­ nej (d la g ru p y ), ale nie n a jw a ż n ie jsz e w sferze w a rto ści p o w s z e c h n y c h 67. K o n tyn en ty ja k o pok o len ie nie spełniło w pełni sw ego zadania. M ożliw ości w ym iany myśli i krytyki w środow isku londyńskim nie zostały odpow iednio w y korzystan e. P asje sp ołeczne i p olity czn e, k tó re zw łaszcza po 1956 r. się pojaw iły, zam iast w zbogacić rozpiętość poezji, zepchnęły ją na b oczny tor. Zbyt dużo uw agi zaczęto p ośw ięcać p olem ikom i d ysku sjo m oraz w y pad ko m chwili, spraw om do raźn y m 68.

K rajowi rów ieśnicy „kontynentow ców ” - „pokolenie 56” (zwane też pokole­ niem W spółczesności), czyli generacja pisarzy w większości urodzonych w latach 1930-1935, którzy zaznaczyli swą obecność w życiu literackim około 1956 r., w w iększym stopniu zasłużyli na m iano pokolenia literackiego niż poeci londyńscy.

„K O N TY N EN TY ” AS A LITERARY GROUP AND G ENERATION

SU M M A R Y

In this essay I treat o f „K on ty n en ty ” in a group and generation aspect. The p o e ts o f „ K o n ty n e n ty ” are: A d rz e j B u s z a , B o g d a n C z a y k o w s k i, Adam C zerniaw ski, Jan D arow ski, Jan usz Ihnatow icz, Z ygm unt Ł aw ry n o w icz, Jerzy S. Sito, F lorian Śm ieja, B olesław T aborski.

It is said o f the literary generation w hen we w ant to link a g roup o f writers w ith earning program m es and trends. T he L ondon poets exp ressed them selves m ore as a group than as a generation. T hey did not ex ist even as a intelectual m ovem ent and they also did not create any individual w ay o f thinking. Their m agazines: M erkuriusz and K o ntynen ty w ere used as a help fo r th eir w ork. The g ro u p o f K ontynenty can be classified am ong the in fo rm al groups and according to the type o f ties am ong the situational groups.

T his essay is a part o f d octor’s degree paper Socioliterary studium o f London p o etica l group ,, K ontyn enty ” w ritten under direction o f prof. dr hab. Krzysztof D ybciak.

66 Z ob. B. C z a y k o w s k i , P rze sia n ie , „ K o n ty n en ty ” 1962, n r 4 0 -4 1 , s. 2. 67 Z ob. A . L a m , dz. cyt., s. 17.

',s R y b y n a p ia s k u , dz. cyt., s. 43: Z y g m u n t Ł aw ry n o w ic z tak pisat o „ M e rk u riu s z u ” : Pismo, któ re m o g ło s ta ć się sz ko łą p is a n ia i m yślen ia , sta ło się teren em ro zg ry w ek p o lity c z n y c h , literac­ kich, o so b isty ch i innych, i w g ru n c ie rzec zy sz ko ły n o w e g o m y śle n ia nie w ytw o rzyło . W miejsce p r z e m y ś la n e j a k cji w o k re ślo n ym kierunku, sto so w a n o m e to d ę n ieco c h a o ty c z n eg o skla d a n ia nu­ m e ru z p rz y p a d k o w y c h a rtyku łó w . Z . Ł a w r y n o w ic z , P o ko len ie bez p rz y d z ia łu . „Ż y c ie " (Lon­ d y n ) 1958, n r 4, s. 9.

Cytaty

Powiązane dokumenty

„W ięcej troski o maszyny Stoczni Rleniewskiej“ , wyjaśnia, że na ostatniej naradzie wytwórczej Omówio­.. no system przeprowadzania

Etap ten jest dosyć skomplikowany, ponieważ wymaga bardzo szczegółowej analizy konkretnego procesu spedycyjnego pod względem ryzyka związanego z innymi zdarzeniami;.. - pom

Krążą pogłoski, że Spandawa, gd zie się znajduje większość uzbrojonych robotników, jest osaczona przez Reichswehr.. W Króiewcu postanowił w ydział socyalistyczny

 Ludowość – bohaterowie wywodzą się z ludu, ukazane są ich wierzenia, święto dziadów oraz ludowy kodeks moralny.. Lawa opowieść o Dziadach

Wystawa oprawy książki.. alten

Przekroczenie pewnej granicznej koncentracji cyny wiąże się z gwałtownym spadkiem wartości obserwowanych wielkości fizycznych (np. przenikalności elektrycznej,

łem dzieci; program Informacje dnie Różaniec; modlitwa Myśląc Ojczyzna: prof.. imieniny obchodzą: Antonina. 6/27/ serial Pełnosprawni; magazyn Wiadomości Agrobiznes

M y, Leh XI Wojciech Edward I z Dynastii Leszczyńskich, z Bożej łaski Król Elekt Polski-Lehii Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polaków, Lachów, Lechów,