• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 2003, nr 11/12

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 2003, nr 11/12"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

IS S N 0 2 0 9 - 0 1 2 0 I N D E K S . 3 6 . 4 6 2

nr 11-12 (622-623) listopad-grudzień 2003 www.chn.kz.pl

M is ja w K ijo w ie

(2)

0 e l 1

1 ^ 1 « ^ , I * . ' W '

W y z n a n ie w ia ry K o ścio ła Z ie lo n o ś w ią tk o w e g o

w Polsce

R E D A K C JI

^ ^ ^ ie r z y m y , że Pismo Ś w ięte — Biblia — jest Słowem Bożym, nieomylnym i natchnionym przez Ducha Ś w iętego, i stanowi jedyną normę w iary i życia.

N ^ ^ ie r z y m y w Boga w Trójcy Ś w iętej jedynego, w osobach O jc a i Syna, i Ducha Ś w iętego.

W

ie rzym y w Synostwo Boże Jezusa Chrystusa, p o c z ę te g o z D ucha Ś w ię te g o , na ro d zo n e g o z M a rii D ziew icy; w Je g o śmierć na krzyżu za grzech świata i Je g o zm artwychw stanie w ciele;

w Je g o w nieb ow stąp ie nie i p o w tó rn e przyj­

ście w chwale.

W

ie rzym y w pojednanie z Bogiem przez o p a ­ m ię ta n ie i w ia rę w e w a n g e lię , w c h rz e s t i W ieczerzę Pańską.

\? ^ / !e r z y m y w chrzest Duchem Ś w iętym , przeży­

wanie pełni Ducha i Je g o darów .

V ^ i e r z y m y w jeden Kościół, św ięty, pow sze­

chny i apostolski.

W

ie rzym y w uzdrow ienie chorych jako znak łaski i mocy Bożej.

W

ie rzym y w zmartwychwstanie i życie wieczne.

Miesięcznik „Chrześcijanin" jest organem prasowym Kościoła Zielonoświątkowego w Polsce

Wydawca: A R K A . W ydaw nictw o i Poligrafia, ul. Bóżnicza 5, 4 3 - 4 0 0 Cieszyn

R edakcja: M o n ik a K w ie c ie ń - r e d a k to r n a c z e ln a , E d w ard C z a jk o , K rzyszto f M a tu s z e w s k i — re d a k to r, U . Voss — art & pre press, M a riusz Jańczak — webm aster

A dres Redakcji: ul. Sienna 6 8 / 7 0 , 0 0 - 8 2 5 Warszawa,- tel. i faks ( 2 2 ) 6 2 0 - 0 2 - 6 5 / e-mail: ch n @ k z .p l; W EB site;

h ttp ://w w w .ch n .kz.p l

K o n to : M ie s i ę c z n ik „ C h r z e ś c ij a n i n " , B Z W B K , 1 0 O /W arszaw a, nr 4 9 1 0 9 0 2 5 7 4 0 0 0 0 0 0 0 6 4 4 0 0 8 3 2 7

Prenumerata 2 0 0 3 : krajow a roczna - 4 2 z ł/ p ółro czna

— 21 zł,- cena pojedynczego numeru — 7 zł/ zagraniczna:

Czechy, Litw a — 1 2 USD,- Europa Zach. - 2 0 E U R O / Ameryka Płn — 2 5 USD,- Ameryka Płd. i Australia — 3 2 USD.

Redakcja nie odsyła materiałów niezamówionych, zastrzega sobie praw o redagowania nadesłanych tekstów oraz nie odp ow iada za treść reklam i ogłoszeń.

z tej zie m i

A d w e n t z a c z y n a się te r a z w h a n d lu ju ż z p o c z ą tk ie m lis to p a d a , z a r a z p o W s z y s tk ic h Ś w ię ty c h . P rz e d m io te m ta k n ie c ie r p liw e g o o c z e k iw a n ia n ie jest je d n a k p a m ią tk a W c ie ­ le n ia S y n a B o ż e g o (k tó rą p o p r z e d z a o k re s c z te re c h a d w e n to w y c h ty g o d n i) , le c z z a r o ­ b e k - z y s k o d p o s z a n o w a n ia tr a d y c ji. S ta w y g ę s tn ie ją w ię c o d k a r p i, c h o in k i d o jr z e ­ w a ją d o z r ą b a n ia , s tra g a n y p u c h n ą o d b ły s k o te k i ła k o c i. Z ła k n io n y k o n iu n k tu r y h a n d e l z a w c z a s u p o d s y c a n a s z ą n a m ię tn o ś ć d o f o lg o w a n ia z a c h c ia n k o m . C z y s p o d p o d a r ­ k ó w i ja d ła , z z a ś w ią te c z n y c h z a p a c h ó w i m e lo d ii u d a się je s z c z e o d s ło n ić P o w ó d te ­ g o z g ie łk u i ta r g o w is k a ?

O t o z n a ro d z e n ie m J e z u s a p r z y b liż y ło się K ró le s tw o B o ż e . A le c o to z n a c z y ? I c z y c o ś z m ie n ia ? Raj n ie n a s ta ł, z ło n ie p r y s ło , n ie z n ik ł p o d z ia ł na g łó d i syto ść, n a o fia r ę i o p r a w c ę w z a le ż n o ś c i o d p o g lą d ó w , w y z n a n ia w ia r y c z y k o lo ru s k ó ry .

A je d n a k z a s z ła z m ia n a n ie z tej z ie m i. P o ja w ił się b o w ie m z a c z y n N o w e g o -i-z u p e łn ie - -In n e g o . J e g o c e c h ą jest to, ż e n ie d a się g o u rz e c z y w is tn ić a n i d e k re ta m i o c h ry s tia n iz a c ji, a n i ż a d n y m i o b rz ę d a m i. O to p r z y k ła d , p o n o ć p r a w d z iw y . W o b e c b ra k u r y b y w p ią te k , ś w ie ż o o c h rz c z o n y p o g a n in , m a ją c w p a m ię c i to w y d a r z e n ie , k ro p i w o d ą p o tra w ę w g a rn ­ ku i m ó w i: „J a c ie b ie c h rz c z ę . O d t ą d ty ju ż nie jesteś kura, ty jesteś r y b a " .

R ze cz w tym , ż e to N o w e -i-c a łk ie m -ln n e musi n a ro d z ić się z g ó r y i w k a ż d y m c z ło w ie ­ ku z o s o b n a , g d y ż n ie jest w y tw o re m lu d z k ie g o g e n iu s z u , n a jle p s z e j w o li a n i n a jż a rliw s z e j p o b o ż n o ś c i. N ie m a z ie m s k ie g o ro d o w o d u , p o c h o d z i z n ie b io s i s ta n o w i d a r O jc a . R óżni się p r z y ty m c a łk o w ic ie o d w s z y s tk ie g o , d o c z e g o lu d z k o ś ć n a w y k ła o d ko łyski i c o p rz e ­ k s z ta łc iła w n a rz ę d z ia p r z e trw a n ia - o d p o w ie d n ik i z w ie rz ę c y c h s z p o n ó w i kłó w .

B o to N o w e - i-z u p e łn ie -ln n e w y m a g a m iło w a n ia n ie p r z y ja c ió ł, o d p ła c a n ia z a z ło n ie z łe m , le c z d o b re m , p r z e b a c z a n ia s w e m u w in o w a jc y p o s ie d e m d z ie s ią t s ie d e m ra ­ z y , w ie r n o ś c i z a c e n ę w ła s n e g o ż y c ia i o d ru c h u b ło g o s ła w ie ń s tw a z a m ia s t ja k ż e n a tu ­ r a ln e g o o d ru c h u z ło r z e c z e n ia . B e z u s ta n n ie p r z e c z y w ię c z d r o w e m u ro z s ą d k o w i i in ­ s ty n k to w i p r z e tr w a n ia .

Z r z u c a ją c p a n c e r z e g o c e n tr y z m u i b ę d ą c z p o z o r u b e z b r o n n e , m a je d n a k m o c o d m ie n ić ś w ia t. N ie w o k a m g n ie n iu , n ie h u rte m , le c z p o k a w a lą tk u , b o o d b y w a się k o s z te m c o d z ie n n y c h w y r z e c z e ń , a n ie r z a d k o z a c e n ę m ę c z e ń s tw a . N ie ty lk o w p ie r w ­ s z y c h w ie k a c h c h r z e ś c ija ń s tw a c z y w e p o c e w o je n re lig ijn y c h - r ó w n ie ż d z iś .

N ie w id o c z n y g o ły m o k ie m z a c z y n N o w e g o -i-c a łk ie m -ln n e g o p o tra fi ró w n ie ż z m ię k ­ c z y ć n a jtw a rd s z y z g ła z ó w : lu d z k ie serce. A w te d y c z ło w ie k - k tó r y z n a tu ry m iłu je ty lk o s ie b ie i n ie b a c z ą c n a n ik o g o , z a b ie g a o w ła s n e d o b r o w n ie z a c h w ia n y m p r z e k o n a n iu , iż jest p ę p k ie m w s z e c h ś w ia ta - d o s trz e g a p r a w d z iw y sens s w e g o is tn ie n ia : „ M iłu j P ana, B o g a s w e g o , z c a łe g o se rca s w e g o i z c a łe j d u s z y s w o je j, i z c a łe j m yśli s w o je j, i z c a łe j s iły s w o je j, a b liź n ie g o s w e g o ja k s ie b ie s a m e g o " (p o r. M t 2 2 ,3 7 - 3 9 ) .

Ó w z a c z y n , lu b z a d a te k , N o w e g o - i- z u p e łn ie - ln n e g o , ja k i B ó g u m ie ś c ił w e w n ę trz u k a ż d e g o , k to W e ń u w ie r z y ł - z a k o r z e n ia się, ro z ra s ta i z a c z y n a p r z e m ie n ia ć je g o m y ­ ś le n ie i p o s tę p o w a n ie , a ż z a w ła d n ie c a ły m je g o ż y c ie m . A K ró le s tw o B o ż e r o z s z e rz a się o n ie g o i n a ś w ie c ie p o ja w ia się k o le jn e o g n is k o ś w ia tło ś c i, k tó re b ę d z ie r o z p r a s z a ć m ro k i z ła i w s k a z y w a ć d r o g ę d o p o je d n a n ia z B o g ie m .

W s z y s tk o to m o ż liw e jest ty lk o i w y łą c z n ie d la te g o , ż e n ie p o ję te m u B o g u u p o d o b a ło się z a m ie s z k a ć w ś ró d lu d z i. I ja k b y te g o b y ło m a ło , O n z a p r a g n ą ł z a m ie s z k a ć n ie w p r z y ­ b y tk u z b u d o w a n y m lu d z k ą rę ką, le c z w c z ło w ie k u . „Jeśli kto m n ie m iłu je , s ło w a m o je g o p r z e s trz e g a ć b ę d z ie i O jc ie c m ó j u m iłu je g o , i d o n ie g o p rz y jd z ie m y , i u n ie g o z a m ie s z ­ k a m y " - p r z y r z e k ł Jezu s (J 1 4 ,2 3 ) . J a k się to sta n ie ? - p y ta m y ja k M a r ia . R om an B ra n d ­ staetter, n ie ż y ją c y a u to r z n a k o m ite g o „ K rę g u b ib lijn e g o " , o p is a ł to w „P rz y p o w ie ś c i o N a ­ ro d z e n iu P a ń skim ":

W p e w n y m c z ło w ie k u n a r o d z ił się C hrystus. | A le ó w c z ło w ie k nie sły s z a ł \ A n ie lskich h a r f I A n i ś p ie w u p a s te rz y , | A n i nie p r z y n ió s ł C h ry s tu s o w i w d a rz e | Z ło ta i m irr y | N a p o d o b ie ń s tw o trze ch M ę d rc ó w . | N ie m ia ł z ło ta i m irry. | A n i nie u w a ż a ł się z a m ę d rc a . | O fia r o w a ł M u n a to m ia s t | S w o ją sam otno ść, | S w o je c ie rp ie n ia , | S w o je g rz e c h y , | S w o ­ ją b ie d ę , | S w o je u p a d k i, | Po p ro s tu | W szystko , co p o s ia d a ł, j P o w ie d z ia ł: | - Ty z a w s z e p o lu je s z n a c z ło w ie k a , Panie. | U p o d o b a łe ś s o b ie m nie, | C h o c ia ż n ie w ie m d la c z e g o ... | Tak n a r o d z ił się C hrystus w p e w n y m c z ło w ie k u .

ww w.chn.kz.pl 0 2

(3)

I CHRZEŚCIJANIN NR 1 1 - 1 2 / 2 0 0 3

Spis treści:

OD REDAKCJI M onika Kwiecień

Nie z tej ziemi s. 2

KAZANIE Albin M elcer

Przyjście Jezusa s. 4

ŚWIADECTWO

Krzysztof Matuszewski

Uratow ani, by ratować s. 6

G rz e g o rz Ogonowski To nie jest skansen,

czyli amisze na Mazowszu s. 9

Menonici i amisze s. 11

DUCHOWE DARYtASKI Edward C zajko

W ęże i trucizna s. 12

KTO JEST KIM?

Prezb. M ic h a ł H ydzik s. 14 Prezb. Tomasz Ropiejko s. 15

MISJA W KIJOWIE M a re k W nuk

Pierwszy praw dziw y dom s. 16

I f H K / F s f

S v J l i

v./;Y

fot. M arek W nuk

EWANGELIZACJA Krzysztof Matuszewski

Id ż, zwiastuj Chrystusa! s. 18

Sondaż s. 2 0

M irela Paciorkowska

„Tw ardziele w Kościele"...

i w wioskach s. 21

RELACJA

Leszek Czerwiński

V I Kongres Kościoła

Zielonoświątkowego s. 2 2

Konferencja polonijna w USA s. 2 3

W IAD O M O ŚC I Z ŻYCIA KOŚCIOŁA

Krzysztof W ro na Jawor - spotkanie z Ewangelią

Tomasz Now osad Dziesięciolecie

zboru w Policach

P r e n u m e r a t a 2 0 0 4

s. 2 4

s. 3 0

s. 31

s. 3 2

03

ww w.chn.kz.pl CHRZĘŚCI]Ar IN 11-12/2003

(4)

f f l KAZANIE

Przyjście

Jezusa

P ra w ie w s z y s c y c h rz e ś c ija n ie o b c h o d z ę p a m ią tk ę p rz y jś c ia na ś w ia t S y n a B o ż e g o , J e z u s a C h ry s tu s a . D la je d n y c h jest to c z a s o d p o c z y n k u , re g e n e ra c ji sił, a J e g o o s o b a w o g ó le ich n ie in te re su ­ je. D la in n y c h to s y m b o l z w ią z a n y z p rz e s ile n ie m d n ia i n o c y o r a z tra d y c y jn a c h o in k a . W s z y s c y o n i w ie d z ą , ż e p rz y jś c ie Je z u s a b y ło fa k te m h is to ry c z n y m . N ie z a s ta n a w ia ją się je d n a k n a d p r z y c z y n ą i k o n s e k w e n c ja m i te g o z d a r z e n ia . T y lk o d la n ie lic z n y c h p r z y s z e d ł n a ś w ia t M e s ja s z -Z b a w ic ie l. S p ró b u jm y d z iś p r z e a n a liz o w a ć p r z y ­ c z y n y p r z y jś c ia na ś w ia t Je zu sa C h ry s tu s a o r a z je g o skutki d la lu d z i i ś w ia ta .

J e d n ą z o d p o w ie d z i na p y ta n ie , d la c z e g o Jezu s p r z y s z e d ł na ś w ia t, są s ło w a św. P a w ła : ,,O z n a jm i[ł] n a m [...] ta je m n ic ę w o li s w o ­ je j, a b y z n a s ta n ie m p e łn i c z a s ó w w y k o n a ć ją i w C h ry s tu s ie p o łą ­ c z y ć w je d n ą c a ło ś ć w s z y s tk o , i to, c o jest n a n ie b io s a c h , i to , c o jest na z ie m i w N im " (Ef 1 ,9 -1 0 ). P rz y c z y n ą tą b y ła B o ż a c h ę ć p o je d n a ­ n ia i p o łą c z e n ia w s z y s tk ie g o w J e z u s ie C h ry s tu s ie . B e z N ie g o nie m a w e w s z e c h ś w ia c ie je d n o ś c i a n i h a rm o n ii, jest n a to m ia s t p o d z ia ł i r o z d ź w ię k . P anuje p r a w o k łó w i p a z u ró w , p r a w o s iln ie js z e g o .

U z a r a n ia ś w ia ta c z ło w ie k p o g w a łc ił p o r z ą d e k n a tu ry i s ta ł się je j w ro g ie m , d o p r o w a d z ił d o d e g r a d a c ji ś ro d o w is k a n a tu ra ln e g o , d o p o d z ia łó w k la s o w y c h , ra s o w y c h , id e o lo g ic z n y c h , n a ro d o w y c h i re lig ijn y c h . W n a tu rz e lu d z k ie j ró w n ie ż p a n u je r o z d a rc ie . W k a ż ­ d y m c z ło w ie k u to c z y się ja k b y w o jn a d o m o w a ; jest r o z d a r t y m ię d z y w e w n ę trz n y m p r a g n ie n ie m d o b r a a c ie le s n y m d ą ż e n ie m d o z ła , m ię d z y n ie n a w iś c ią d o g rz e c h u i ró w n o c z e ś n ie p o c ią g ie m d o n ie ­ g o . R o z d a rc ie to s ię g a ró w n ie ż sfe r p o z a z ie m s k ic h , g d z ie to c z y się w a lk a m ię d z y s iła m i d o b r a i z ła , m ię d z y B o g ie m i J e g o z a s tę p a m i a s z a ta n e m i d e m o n a m i. Lecz n a jtra g ic z n ie js z y je st r o z d ź w ię k , ja k i n a s tą p ił m ię d z y B o g ie m a c z ło w ie k ie m . C z ło w ie k s tw o rz o n y , a b y ż y ć w s p o łe c z n o ś c i z B o g ie m , o d w r ó c ił się o d N ie g o i p o s z e d ł w ła ­ sną d r o g ą .

P a n u ją c e w ś w ie c ie r o z d a r c ie n ig d y n ie b y ło z a m ie rz e n ie m S tw ó rc y . A le je d n o ś ć i h a rm o n ia m o g ą p o w r ó c ić je d y n ie w te d y , k ie ­ d y w s z y s tk o z o s ta n ie p o n o w n ie z łą c z o n e w Je zu sie C h ry s tu s ie . To C h ry s tu s jest o d w ie c z n y m n a rz ę d z ie m p o je d n a n ia B o ż e g o , K o ś c ió ł B o ż y z a ś jest n a rz ę d z ie m p o je d n a n ia w rę ku C h ry s tu s a . W ła ś n ie K o ś c ió ł p o w in ie n b y ć m ie jsce m , g d z ie z o s ta ją z b u r z o n e w s z e lk ie m u ry i b a r ie r y d z ie lą c e lu d z i. Z a p o ś re d n ic tw e m K o ś c io ła m usi d o ­ k o n y w a ć się p o je d n a n ie lu d z i z e s o b ą i z B o g ie m .

J a k m a się to stać? „O s ta tn io u kresu ty c h d n i, [B ó g ] p r z e m ó w ił d o na s p r z e z S y n a , k tó r e g o u s ta n o w ił d z ie d z ic e m w s z e c h rz e c z y , p r z e z k tó r e g o ta k ż e w s z e c h ś w ia t s tw o rz y ł. O n , k tó r y jest o d b la ­ skiem c h w a ły i o d b ic ie m J e g o is to ty i p o d trz y m u je w s z y s tk o s ło w e m sw e j m o c y , d o k o n a w s z y o c z y s z c z e n ia z g rz e c h ó w , z a s ia d ł p o p ra ­ w ic y m a je s ta tu na w y s o k o ś c ia c h " ( H b r 1 ,2 -3 ).

P o d s ta w o w y m c e le m J e g o p rz y jś c ia na ś w ia t s ta ło się z g ła d z e ­ n ie g rz e c h ó w , w k tó re p o p a d ł c z ło w ie k . P o p rz e z te n u c z y n e k w z ią ł O n n a s ie b ie w z a s tę p s tw ie w s z e lk ą w in ę i c a ły g r z e c h lu d z k o ś c i.

„ O n te g o , k tó r y nie z n a ł g r z e c h u , z a na s g rz e c h e m u c z y n ił, a b y ś m y w nim s ta li się s p r a w ie d liw o ś c ią B o ż ą " (2 K o r 5 ,2 1 ) . A lle lu ja ! Ż a d e n g r z e s z n ik n ie musi w ię c w ą tp ić w c a łk o w itą w y s ta r c z a ln o ś ć o fia r y C h ry s tu s a , k tó r y z o s ta ł p o ś w ię c o n y d la n a s z e g o d o b r a i s ta ł się o fia ­ rą o s ta te c z n ą i z u p e łn ą .

„A lb o w ie m tak Bóg um iłow ał świat, że Syna sw ego je d n o ro d zo n e g o dał, aby każdy, kto w Niego w ierzy, nie zginął, ale miał ż y w o t w ie c z n y ” (J 3,16).

P rz y jś c ie J e z u s a ro z p ro s z y ło c ie n ie z w ą tp ie n ia i r o z p a c z y . Bo m im o ż e lu d z ie n ie n a w id z ili s w y c h g r z e c h ó w , to je d n a k n ie p o tra fili się o d nich u w o ln ić a n i ich p o rz u c ić . A le w r a z z Je zu se m p o ja w iła się n o w a siła n a p ę d o w a d o ż y c ia . N ie p r z y s z e d ł O n b o w ie m , n io ­ są c ty lk o p o z n a n ie p o c h o d z ą c e o d B o g a , a le p r z y s z e d ł ta k ż e z m o ­ c ą . P ra g n ie n ie ty lk o u k a z a ć n a m w ła ś c iw ą d r o g ę , a le i u z d o ln ić nas d o p ó jś c ia n ią .

J e g o p r z y jś c ie ro z p ro s z y ło c ie m n o ś c i ś m ie rci i tr w o g ę , w ja k ie j ż y li lu d z ie . P rze z s w o je ż y c ie i s w o ją ś m ie rć o r a z z m a rtw y c h w s ta n ie Je zu s w s k a z a ł, ż e śm ie rć jest d r o g ą d o p e łn i ż y c ia - d o ż y c ia w ie c z ­

n e g o . To Jezu s jest je g o D a w c ą , p o n ie w a ż sam O jc ie c p o ło ż y ł na N im s w ą p ie c z ę ć (J 6 ,2 7 ) . Tym , c o Je zu s o fia r o w u je n a m o d B o g a , jest B o ż e ż y c ie . Z a p r a s z a ją c d o w k r o c z e n ia w ż y c ie w ie c z n e , z a ­ p ra s z a w s z y s tk ic h d o u c z e s tn ic tw a w ż y c iu s a m e g o B o g a . Lecz a b y c z ło w ie k m ó g ł w k r o c z y ć w to ż y c ie , n a jp ie r w m usi u w ie r z y ć w J e z u ­ sa C h ry s tu s a , b o „ k to w ie r z y w S y n a , m a ż y c ie w ie c z n e " (J 3 ,3 6 ) .

Jezu s jest ś w ia tło ś c ią lu d z i i ś w ia ta (J 8 ,1 2 ). Ś w ia tło to m o ż e z n a ­ le ź ć się w c z ło w ie k u , ta k ż e lu d z ie s ta ją się d z ie ć m i ś w ia tło ś c i. To ś w ia tło , k tó re O n p r z y n ió s ł n a ś w ia t, z m u s z a c h a o s i c ie m n o ś ć , k tó ­ re na s o ta c z a ją , d o u s tą p ie n ia i d o u c ie c z k i. B o Jezu s jest J e d y n y m , k tó r y p o tra fi u s trz e c ż y c ie lu d z k ie p r z e d p o p a d n ię c ie m w c h a o s i c ie m n o ś ć . B e z N ie g o z d a n i je ste śm y na p a s tw ę n a s z y c h n a m ię tn o ­ ści i p o ż ą d a ń , o b a w i lę k ó w . K ie d y je d n a k J ezu s w z e jd z ie ja k ś w ia ­ tło ś ć n a d n a s z y m ż y c ie m , O n sam o ś w ie tla n a s z ą d r o g ę .

Jezus jest ta k ż e św ia tłe m o b ja w ia ją c y m , b o p rz e k le ń s tw e m lu d zi jest w ła ś n ie to, że u m iło w a li b a rd z ie j c ie m n o ść n iż ś w ia tło , p o n ie w a ż ich u c z y n k i są złe . Ś w ia tło , któ re Jezus p rz y n ió s ł na św iat, u ka zu je p r a w d z iw y c h a ra k te r w szystkich s p ra w i p r a w d z iw e w a rto ś c i. P o zb a ­ w io n y te g o ś w ia tła c z ło w ie k c h o d z i w ciem n ości, nie w ie d z ą c , d o k ą d id z ie . D o p ie ro w Jezusie ście żka staje się ja sn a (J 8 ,1 2 ). To Jezus, p ra w ­ d z iw a św ia tło ść, w s k a z u je d ro g ę i o ś w ie tla ją k ro k p o kroku.

W J e z u s ie C h ry s tu s ie o b ja w ił się tw ó rc z y , o ś w ie c a ją c y i k ie ru ją ­ c y z a m y s ł B o g a . Jezu s jest B o ż y m S ło w e m : tw ó r c z y m i ż y c io d a jn y m , m o c ą B o ż ą , k tó ra s tw o r z y ła ś w ia t i p o d trz y m u je je g o is tn ie n ie .

S ło w o is tn ia ło ju ż na p o c z ą tk u w s z e c h r z e c z y : „ N a p o c z ą tk u b y ­ ło S ło w o , a S ło w o b y ło u B o g a , a B o g ie m b y ło S ło w o " (J 1,1).

A w ię c S ło w o n ie n a le ż y d o rz e c z y s tw o rz o n y c h , n ie je st c z ę ś c ią ś w ia ta , k tó r y p o w s ta ł w c z a s ie . N a le ż y d o w ie c z n o ś c i i b y ło u B o­

g a , z a n im ś w ia t p o w s ta ł. „ S ło w o c ia łe m się s ta ło " - to S ło w o , k tó re s tw o r z y ło ś w ia t, te n R ozum , k tó r y k ie ru je p o r z ą d k ie m ś w ia ta , s ta ł się c z ło w ie k ie m i lu d z ie w id z ie li G o n a w ła s n e o c z y .

B ó g jest ta k i, ja k im G o u k a z a ł Jezu s, o tw o r z y ł O n b o w ie m p r z e d n a m i o k n o , a b y ś m y m o g li u jrz e ć o d w ie c z n ą i n ie z m ie rz o n ą m iło ś ć B o ż ą . N ik t in n y n ie p o tr a fił p o w ie d z ie ć , ja k i jest B ó g , ja k a jest J e g o w o la w z g lę d e m nas, ja k a jest B o ż a m iło ść, se rce i u m ysł - u c z y n ił to Jezu s. „ K to M n ie w id z ia ł, w id z ia ł O jc a " (J 1 4 ,9 ). To Je zu s jest ś w ia ­ d e c tw e m B o g a w e w n ę trz u n a s z e j d u szy.

Fakt, ż e B ó g p r z y s z e d ł na z ie m ię , a b y ż y ć i u m rz e ć z a lu d z i, jest cz y m ś , na c o lu d z k o ś ć n ie z a s łu ż y ła . To a k t c z y s te j m iło ś c i z e s tro n y B o g a : „ N a ty m p o le g a m iło ść, ż e nie m yśm y u m iło w a li B o g a , le c z , ż e O n na s u m iło w a ł i p o s ła ł S y n a s w e g o ja k o u b ła g a n ie z a g r z e c h y n a s z e " (1 J 4 ,1 0 ). „ U s p r a w ie d liw ie n i te d y z w ia r y , p o k ó j m a m y z B o g ie m p r z e z P ana n a s z e g o Je zu sa C h ry s tu s a " (Rz 5 ,1 ). G rz e c h

CHRZEŚCIJANIN 11-12/2003 ww w.chn.kz.pl

04

(5)

z o s ta ł u su nięty, s p o łe c z n o ś ć o d n o w io n a , d r o g a d o O jc a je st p r z e d n a m i o tw a rta .

W Jezusie C hrystusie p rz y s z ła na ś w ia t o d w ie c z n a P ra w d a , b o O n jest u ciele śnienie m p r a w d y (J 1 4 ,6 ). Jeśli p a trz y m y na ś w ia t p rz e z p ry ­ z m a t Jezusa, p o z n a je m y w s z e lk ą p ra w d ę . Jezus nie p rz y s z e d ł, b y ty l­

ko m ó w ić lu d z io m o B ogu, O n p rz y s z e d ł u k a z a ć lu d z io m , ja k i jest B óg.

Z ło ż e n ie ś w ia d e c tw a p r a w d z ie b y ło ce le m J e g o p rz y jś c ia na ś w ia t (J 1 8 ,3 7 ). P ra w d a , któ rą O n p rz y n o s i, u w a ln ia nas o d b łą k a n ia się z d a la B o g a , o d z n ie c h ę c e n ia , o d n a szych lę kó w , s ła b o ści i p o ra ż e k .

P rz y c h o d z ą c na z ie m ię , Jezu s o b ja w ił C h w a łę B o ż ą (J 2 ,1 1 ).

C h w a ła ta s p o c z y w a ła na Je zu sie , b y ła J e g o u d z ia łe m , b o d z ia ła ła w N im i b y ła w id o c z n a . P rzy jś c ie J e z u s a jest z s tą p ie n ie m C h w a ły B o ż e j m ię d z y lu d z i. C h w a ła P ana o z n a c z a o b e c n o ś ć B o ż ą , o to

„ p e łn a jest w s z e lk a z ie m ia C h w a ły J e g o " (Iz 6 ,3 ) . C h w a ła Pana u k a z y w a ła się w c z a s a c h s z c z e g ó ln e j b lis k o ś c i B o g a i c z ło w ie k a .

K ie d y Jezu s p r z y s z e d ł na z ie m ię , lu d z ie d o s trz e g li w N im w s p a ­ n ia ło ś ć B o g a , a u p o d ło ż a te j w s p a n ia ło ś c i le ż a ła J e g o m iłość.

K ie d y Jezu s p r z y s z e d ł na z ie m ię , lu d z ie u jrz e li c u d o w n o ś ć B o­

g a , a ty m c u d e m b y ła J e g o m iło ść.

K ie d y Je zu s p rz y s z e d ł, B o ż a C h w a ła i B o ż a M iło ś ć s ta ły się je d ­ no . B o C h w a ła B o ż a n ie jest c h w a łą d e s p o ty c z n e g o w ła d c y , le c z m a je s ta te m m iło ś c i, p r z e d k tó ry m p a d a m y na tw a r z nie w p a n ic z ­ n ym stra ch u , le c z z z a c h w y tu , u w ie lb ie n ia i w d z ię c z n o ś c i.

Im b a r d z ie j G o p o z n a je m y , ty m c u d o w n ie js z y się O n sta je . Im d łu ż e j z N im ż y je m y , ty m w ię c e j o d k r y w a m y m iło ś c i i c z u ło ś c i. Im w ię c e j m y ślim y o N im , ty m s z e rs z e h o r y z o n ty p r a w d y o d s ła n ia ją się p r z e d n a m i. T ylko O n p o tra fi u c z y n ić d la c z ło w ie k a to , c z e g o nie p o tra fi n ikt inny. O n je d y n ie p o tra fi p r z y b liż y ć B o g a d o c z ło w ie k a i c z ło w ie k a d o p r o w a d z ić d o B o g a .

W J e z u s ie C h ry s tu s ie o d le g ły , n ie p o z n a w a ln y , n ie w id z ia ln y i n ie o s ią g a ln y B ó g p r z y s z e d ł d o lu d z i. O d t ą d ju ż n ig d y B ó g n ie m o ­ ż e b y ć d la na s o b c y .

W s p a n ia ło ś ć w ia r y c h rz e ś c ija ń s k ie j o p ie ra się n a tym , ż e n a sz B ó g z n a n a s z e ż y c ie , p o n ie w a ż ż y ł w ś ró d na s i b y ł je d n y m z nas.

„ D la te g o m u s ia ł w e w s z y s tk im u p o d o b n ić się d o b ra c i, a b y m ó g ł z o ­

sta ć m iło s ie rn y m i w ie rn y m a r c y k a p ła n e m p r z e d B o g ie m d la p rz e ­ b ła g a n ia g o z a g r z e c h y lu d z i" (H b r 2 ,1 7 ).

B ra k m ie js c a w g o s p o d z ie d la Jezu sa m a s y m b o lic z n ą w y m o w ę . J e d y n ie na k rz y ż u nie z a b r a k ło d la N ie g o m ie js c a . S ta le s z u k a ł w e j­

ś c ia d o z a tło c z o n y c h serc lu d z k ic h , a le nie m ó g ł g o z n a le ź ć . J e g o p o s z u k iw a n ia - i J e g o sta le p o n a w ia n e z a p ro s z e n ie - tr w a ją n a ­ d a l. R ó w n ie ż dziś.

Lecz n ie w s z y s c y o d r z u c ili Je zu sa , k ie d y p rz y s z e d ł. N ie k tó r z y p o w ita li G o i p r z y ję li z ra d o ś c ią . Tym w ła ś n ie u d z ie lił p r a w a , a b y stali się d z ie ć m i B o ż y m i (J 1,12).

M ó w im y , ż e w s z y s c y lu d z ie są d z ie ć m i B o ż y m i w ty m z n a c z e ­ niu, ż e B ó g ich s tw o r z y ł i p o d trz y m u je ich ż y c ie , a le ty lk o n ie k tó rz y s ta li się s y n a m i B o g a w p r a w d z iw e j g łę b i w ię z i łą c z ą c e j O jc a z sy­

nem . N ie m o ż e m y sam i u c z y n ić się d z ie ć m i B o g a , m o ż e m y ty lk o w e jś ć w z a le ż n o ś ć ju ż p r z e z N ie g o p r z y g o to w a n ą . N ik t nie z a w a r ł p r z y ja ź n i z B o g ie m z w ła s n e j w o li, in ic ja ty w y i siły.

To d z ię k i p r a w u B o ż e m u - p r a w u ła s k i, p r z e z nas n ie z a s łu ż o n e j - B ó g s c h y la się w m iło ś c i, a b y o tw o r z y ć n a m d r o g ę d o s ie b ie . Z p r a w a te g o k o rz y s ta m y , u w ie r z y w s z y w Im ię Je zu sa C h rystu sa . A w ie r z y ć w Im ię Je zu sa o z n a c z a z ło ż y ć s w o ją u fn o ść w ty m , c z y m jest Jezu s - w c ie le n ie m d o b r o c i, m iło ś c i, ła g o d n o ś c i i s łu ż b y . W ie ­ rz ą c w Je zu sa , w ie r z y m y ró w n o c z e ś n ie , ż e B ó g jest ta k i ja k Jezus, ta k d o b r y i m iłu ją c y ja k O n .

D z ię k u ję B o g u , ż e d a n e mi b y ło p o z n a ć Je z u s a ja k o C h ry s tu s a - M e s ja s z a , S y n a B o ż e g o , w y b a w ic ie la o d w ie c z n e j z a g ła d y . O n , k tó r y is tn ia ł w ie c z n ie , p r z y s z e d ł o d B o g a O jc a , s ta ją c się c z ło w ie ­ k ie m . Z b a w ił nas w e d łu g B o ż e g o o d w ie c z n e g o p la n u . N ie p o tra fię z ro z u m ie ć , d la c z e g o ta k się s ta ło , ż e S tw ó rc a i ten C z ło w ie k na k rz y ż u to je d n a i ta s a m a o s o b a , d la c z e g o K ró l k r ó ló w i Pan p a n ó w p o s z e d ł z a m n ie na k rz y ż . A le w ie m , ż e o d p o w ie d z ią n a to są te s ło w a : „ A lb o w ie m ta k B ó g u m iło w a ł ś w ia t, ż e S y n a s w e g o je d n o ro - d z o n e g o d a ł, a b y k a ż d y , kto w N ie g o w ie rz y , n ie z g in ą ł, a le m ia ł ż y w o t w ie c z n y " (J 3 ,1 6 ).

Albin M elcer

- k a z n o d z ie ja i s ta rs z y Z b o ru S to łe c z n e g o

Śpiewajcie Panu pieśń nową, Śpiewaj Panu, cała ziemio!

Śpiewajcie Panu,

błogosławcie imię jego, Zwiastujcie co dzień zbawienie jego!

Ps 96,1-2

05

www.chn.kz.pl CHRZEŚCIJANIN 11-12/2003

(6)

ŚWIADECTWO

Stworzył

Pan Bóg Adama.

Stworzył także Romę A ci zakochali się

w sobie i stali się mężem i żoną.

I w idział Pan Bóg, że to było dobre...

Do czasu...

A d a m i Roma p o b ra li się 15 la t tem u. O n w y c h o w a ł się w ro d z in ie z a ­ stęp czej, o n a , p o z n a w s z y g o , z w ią z a ła się z nim na d o b re i na złe.

Z p rz e w a g ą zła ...

- O kre s m ło d z ie ń c z y c h b u n tó w i w o ln o ś c i - nie u k ry w a A d a m - p ra w ie o d sam ych p o c z ą tk ó w c h a ra k te ry z o w a ł się sam ym i u p a d ka m i:

p ie rw s z e w in o , p ie rw s z e k ra d z ie ż e w w ie ku szesnastu lat. W szystko p rz e rw a n e b ru ta ln ie p o n a d d w u le tn im p o b yte m w p o p ra w c z a k u . Po nim z n ó w a lk o h o l, no cne lo ka le ... i z n ó w w y ro k , o d s ia d k a w w ię z ie n iu , k a w a łe k słu żb y w o js k o w e j. C a łe j nie m o głem o d b y ć , b o p o ra z k o le j­

ny pa n p ro k u ra to r d o b ija ł się d o d rz w i m o je g o d o m u. U ciekłem z w o j­

ska, u d a ją c p ro b le m y s a m o b ó jc z e , do sta łe m o d ro c z e n ie ze służby, a trz y m iesiące p ó ź n ie j zn o w u m iałem p ro b le m y z p a ra g ra fa m i ko d e k­

su ka rn e g o .

M a łż e ń s tw o n ie w ie le z m ie n iło . K olejne w y ro k i, p ija c k ie b u rdy, ko­

lesie. N a ś w ia t p rz y s z ło p ie rw s z e d z ie c k o , a w ra z z nim d e c y z ja Ro­

m y o p rz e p ro w a d z e n iu się w ra z z có rk ą d o ro d z ic ó w .

- O d e jś c ie ż o n y p o trze ch la ta ch m a łże ń stw a nie z m ą c iło spo koju m o je g o p ija c k ie g o ż y c ia - w y z n a je A d a m . - M o g łe m sp o ko jn ie pić, nie w a d z ą c nikom u. Po o k o ło p ó ł roku w y d a r z y ło się je d n a k coś, cze­

g o n ig d y w cze śn ie j nie d o ś w ia d c z y łe m . W iz ja n ie b ycia , a je d n a k ż y ­ c ia - p o prostu p ie kło .

Ten o b ra z p o m ó g ł mu p o d ją ć w a ż n e d e c y z je .

- C a łe m o je d o ty c h c z a s o w e życie , w szystko to, co b y ło m oim oso­

bistym d o ro b k ie m , o k a z a ło się ru in ą, ba n kru ctw e m . G d z ie ś na dn ie serca b y ł g łó d B oga, cze g o ś p o n a d c z a s o w e g o , g łó d re a ln e g o sensu ż y c ia , a nie ty lk o w e g e ta c ji i re p ro d u k c ji. O w s z e m , z a p ija łe m ta k z w a ­ ny w e w n ę trz n y g ło s w o ła ją c y o p o m o c, le c z ta m te g o p o p o łu d n ia to p ra g n ie n ie B oga w y rw a ło się z m e g o w n ę trz a . Po ra z k o le jn y z bó le m serca stw ie rd ziłe m , że ty lk o z a p ija m ś w ia d o m o ś ć s w o je j b e z ra d n o ś c i w o b e c a lko h o lu . W y łe m d o B oga , c h o c ia ż nie zn a łe m G o , a b y mi p o ­ m ó g ł w y rw a ć się z te g o z a k lę te g o kręgu. I O n p o m ó g ł mi. Resztkami sił z d o b y łe m się na to, b y z a o p a tr z y ć się w o d p o w ie d n ią p o rc ję a lk o ­ holu - tyle , b y w y s ta rc z y ło na d o ta rc ie d o o śro d ka o d w y k o w e g o p o d B ełchatow em .

N a p is a ł stam tąd list d o Romy. To b y ła ty lk o in fo rm a c ja o p o d ję c iu w a lk i o s w o je ż ycie , nie u s p ra w ie d liw ia n ie się, u ż a la n ie n a d so b ą . N ie z a b a rd z o lic z y ł na jej p o w ró t, czuł, ż e nie m a p ra w a te g o o c z e k iw a ć . O n a mu nie u fa ła . Pod w p ły w e m o to c z e n ia p o s ta n o w iła je d n a k z a r y ­ z y k o w a ć ra z jeszcze.

N ie b y ło ła tw o . O n nie pił, c h c ia ł się uczyć, p ra c o w a ć , p o d e jm o w a ć ro d zin n e de cyzje . O n a z trudem u czyła się ż y ć z je g o abstynencją.

- C h c ia ła m g o m ieć p rz y sob ie , c h cia ła m n o rm a ln o ści. N a jp ie r w nie b y ło g o w d o m u, b o pił, te ra z c h c ia ł c h o d z ić d o szkoły, p ra c y i z n ó w ż y ć p o z a d o m em . N ie um ia łam z n a le ź ć się w tej n o w e j sytuacji i n ie ra z o ś w ia d c z a ła m A d a m o w i, że le p ie j b y b yło , b y się z a p ił.

K ilka m iesię cy p ó ź n ie j siostra Romy z a p ro s iła A d a m a na sp o tka ­ nie, które w n io s ło w c a łą tę sytua cję d o d a tk o w e za m ie sza n ie . M ó w io ­ no tam o Jezusie, k tó ry u w a ln ia , a o tych , k tó rz y w N ie g o w ie rz ą , że

„ c h o ć b y coś tru ją c e g o w y p ili, nie z a s z k o d z i im ". To z b u rz y ło p rz e ­ ś w ia d c z e n ie A d a m a o z n ie w o le n iu a lk o h o le m d o ko ń ca ż y c ia . O d te­

g o sp o tka n ia nie b y ł ju ż ty lk o „trz e ź w y m a lk o h o lik ie m ", n o szącym ka ż­

d e g o d n ia b rz e m ię a b styn e n cji, le c z w o ln y m B ożym d zie ckie m . Pła­

c z ą c i w y z n a ją c sw oje g rze ch y, o d d a ł w te d y sw oje ż y c ie Jezusow i.

D o d o m u w ró c ił o k o ło p ó łn o c y i z ra d o ś c ią o ś w ia d c z y ł Romie:

- M isiu , Jezus jest m oim Panem!

- S tw ie rd z iła m tylko , że mu o d b iło - w s p o m in a Roma - i p o w ie ­ d z ia ła m , ż e b y p o ło ż y ł się spa ć. N a s tę p n e g o d n ia p o w a ż n ie o ś w ia d ­ czyła m , że nic ju ż nie jest w stanie mu p o m ó c , że p o p a d a ze skra jn o ­ ści w skrajność. Z a ż ą d a ła m ro z w o d u .

- N ie m o głem w to u w ie rz y ć . K obieta, która p rz e s z ła p r z y m oim bo ku p rz e z ty le ż y c io w y c h ka n a łó w , w m om encie, k ie d y p o z n a łe m ż y ­ w e g o B oga , p o s ta w iła mi w a ru n e k : a lb o o n a , a lb o B óg. N ie m ogłem z ro z u m ie ć , ja k to m o ż liw e , że k ie d y się n a w ró c iłe m , u z n a ła to z a osta­

te czn ą p o ra żkę .

A d a m nie d y s k u to w a ł z ż o n ą na ten tem at. Po prostu m o d lił się o jej z b a w ie n ie .

CHRZEŚCIJANIN 11-12/2003 ww w.chn.kz.pl

06

(7)

- S trasznie d e n e rw o w a ło mnie, g d y A d a m w n ie d z ie lę p rz e d p o łu ­ dniem c z y ta ł B ib lię - w s p o m in a Roma ten czas. - Potem z a c z g ł w y c h o ­ d z ić na n a b o ż e ń s tw a , c o jeszcze b a rd z ie j m nie zło ś c iło . K tóre goś razu c h c ia ła m p o c ią ć mu n o ż y c z k a m i B iblię, a le n a jp ie rw sięgn ęłam p o „S a ­ m a ry ta n k ę ". C z y ta ją c d w a ś w ia d e c tw a , ro z p ła k a ła m się. M y ś la ła m , że to o m nie. Jakiś czas p ó ź n ie j p o szła m na g ru p ę d o m o w ą i tam usłysza­

ła m , że Jezus p e w n e g o d n ia z a b ie rz e d o siebie sw oje d z ie c i, w tym A d a m a . K ocham g o , w ię c myśl o ro z łą c z e n iu o sta te czn ie p o p c h n ę ła m nie d o p o d ję c ia d e c y z ji o o d d a n iu ż y c ia Jezusow i.

P rzez kolejn ych kilka m iesię cy B óg u c z y n ił w ich m a łże ń stw ie w ię ­ cej, n iż on i sami w y p ra c o w a li p rz e z w cześnie jszych p ię ć la t sw e g o z w ią z k u . Z m ie n iło się w szystko: w z a je m n e re la cje , stosunek d o có rki, sp o jrz e n ie na o ta c z a ją c y c h ich lu d zi. Z a c z ę li p a trz e ć na nich nie p rz e z p ry z m a t te g o , co ro b ią , le cz d o c e n ia li te ra z w a rto ś ć k a ż d e g o c z ło w ie ­ ka i o d k ry w a li, ja k jest on ce n n y w B ożych o cza ch .

Po ch rz c ie A d a m ra z jeszcze z d e rz y ł się z kon sekw encja m i sw e g o w c z e ś n ie js z e g o ż y c ia . M u s ia ł o d b y ć n a ło ż o n ą na n ie g o w p rzeszłości karę 3 ,5 roku w ię z ie n ia . W tym cza sie ju ż p ra c o w a ł i b y ł g o tó w u czy­

nić p ra w ie w szystko, b y nie z n a le ź ć się tam p o n o w n ie . Z d a w a ł sob ie sp ra w ę , ja k cię żko mu b ę d z ie i ja k p rz y k re d o ś w ia d c z e n ia c z e k a ją g o ja ko w ie rz ą c e g o z e strony w s p ó łw ię ź n ió w . D użo się m o d lił. O s ta te c z n ie p o g o d z ił się z w o lą B ożą.

- K ie d y p o s ta w iłe m p ie rw s z e kroki z a w ię z ie n n y m m urem, u ś w ia d o ­ m iłem sob ie , że b ra k sp o łe czn o ści z ludźm i w ie rz ą c y m i nie jest iz o la c ją o d B oga , p rz e c iw n ie , d o p ie ro te ra z m iałem m o żliw o ść z b u d o w a n ia re­

la c ji je d y n ie z N im . Bez o p ie ra n ia się na p rz y ja ź n i z innym i w ie rz ą c y ­ mi. W y łą c z n ie b ycie z Jezusem . D o p ie ro to jest w stanie ukszta łto w a ć p r a w id ło w e re la c je z innym i ludźm i.

W ie le sytua cji w w ię z ie n iu ś w ia d c z y ło o B ożej o p ie c e na d A d a ­ mem. Pod w p ły w e m je g o ś w ia d e c tw a n a w ró c iło się kilku w ię ź n ió w . W y ­ d a rz y ło się ta k ż e coś, co o d s ło n iło c a ły B o ży m isterny pla n .

- W ósm ym m iesiącu m o je g o o d b y w a n ia k a ry p o ja w ił się ko le jn y tra n s p o rt w ię ź n ió w . W jedn ym z PGR-ów p ra c o w a łe m w tu c z a m i świń.

T a m teg o p o ra n k a usłyszałem słow a k ie ro w n ik a ro z d z ie la ją c e g o p racę:

„...a N a w ro t p ó jd z ie d o K a lin o w s k ie g o ". M o je serce, ja k n ig d y, z a b iło d z iw n y m rytm em radości...

To b y ł ro d z o n y b ra t A d a m a , S ław ek. N ie z n a li się, w y c h o w y w a n i b yli w ró żnych ro d z in a c h . Po d w u d zie stu kilku la ta ch sp o tka li się w ła śn ie tu, w w ię z ie n n e j tu c z a m i św iń. D zię ki tem u A d a m p o z n a ł p ó ź n ie j jesz­

cze sw o ją siostrę, m ło d s z e g o b ra ta i ro d z ic ó w , a S ła w e k o d d a ł ż y c ie Je­

zuso w i... p o d o b n ie ja k je g o ż o n a , k o le jn y b ra t o ra z ich m am a. A d a m w y s z e d ł z w ię z ie n ia p o ośm iu m iesią cach - o trz y m a ł a k t ła ski o d Prezy­

de n ta RP.

- K ie d y w cza sie o d b y w a n ia w y ro k u z a s ta n a w ia łe m się, ja kie jest m o je m iejsce w K ościele, m o je p o w o ła n ie , m o cn o p rz e n ik n ę ło m nie Sło­

w o : „...b y łe m w w ię z ie n iu i nie o d w ie d z iliś c ie m n ie ". Sam w tym okresie b a rd z o p o trz e b o w a łe m kogoś, kto w ten sp o só b u słu żyłb y mi. Duch Ś w ię ty p rz e k o n a ł m nie je d n a k, że nie mam o c z e k iw a ć , le c z sam p o w in ie n e m w y c h o d z ić d o innych. W k ró tc e w y ra ź n ie o d czu łe m to w m oim sercu, a p a sto r z b o ru ro z p o z n a ł w e m nie p o w o ła n ie d o słu żb y w ś ró d w ię ź n ió w .

P oczą tko w o Roma b y ła „ z a " , a le ty lk o w o d n ie sie n iu d o A d a m a . S am a nie c h c ia ła w tym ucze stniczyć. S to p n io w o je d n a k p rz e ła m y w a ła się, p r z y z w y c z a ja ła się d o p ra c y z ludźm i.

- O b o je b a rd z o p ra g n ę liśm y służyć lu d zio m . N ie m usieliśm y n a w z a ­ jem się d o te g o p rz e k o n y w a ć . M u s ia ła m je d n a k p rz y g o to w a ć się d o tej słu żb y - uczyła m się m o d litw y. K ie d y A d a m u słu g iw a ł w w ię z ie n iu , ja na k o la n a c h w o ła ła m z a nim d o Pana. Po pe w n ym cza sie o d c z u ła m p o ­ w o ła n ie d o n iesie nia p o m o c y ż o n o m w ię ź n ió w , a lk o h o lik ó w . S tara łam się ta kże w s p ie ra ć m ęża w p ro w a d z e n iu g ru p y d o m o w e j, z z a ło ż e n ia sk u p ia ją c e j lu d zi z ta k z w a n y c h tru d n ych śro dow isk, p o te n cja ln ych w s p ó łp ra c o w n ik ó w w słu żb ie w ię z ie n n e j.

W ten sp o só b o b o je , a w ko n sekw encji c a ła ich ro d z in a , p o d ję li Bo­

że w e z w a n ie d o służenia lu d zio m . N a p o c z ą tk u B óg p o s ła ł m o cną z a ­ chętę. P rzez p ó łto ra roku p ra c y w Z a k ła d a c h K arnych w Słupsku i Ust­

ce d a ł o g lą d a ć w y ra ź n e o w o c e służby. Potem je d n a k p rz y s z ły trz y lata

„p o s u c h y ". G ru p a , z którą A d a m p ra c o w a ł, z ró żnych p rz y c z y n p rz e ­ stała fu n kcjo n o w a ć.

- To, że zosta łem w słu żb ie sam, stało się B ożą w e ry fik a c ją m oich d e k la ra c ji. K ie d y w z b o rz e m o d lo n o się o na m a szcze n ie m nie d o służ­

b y w ś ró d w ię ź n ió w , p rz y rz e k łe m B ogu, że ch o ćb ym m ia ł zo sta ć sam, b ę d ę d o ko ń ca w ie rn y. P rzez te trz y lata na sp o tka n ia nie p rz y c h o d z ił nikt - an i m oi d o ty c h c z a s o w i w s p ó łp ra c o w n ic y , an i w ię ź n io w ie . M im o to p rz y n a jm n ie j ra z w m iesiącu p rz e k ra c z a łe m bra m ę w ię z ie n ia i sie­

d z ą c sam w sali spotkań, m o d liłe m się. To ta k w ie le m nie n a u czyło . W tym cza sie p o z n a łe m w a rto ś ć B oga.

Roma stale z a c h ę c a ła A d a m a d o k o le jn e g o p ó jś c ia d o w ię z ie n ia . Z a k a żd ym razem Bóg p o tw ie rd z a ł sens tych d z ia ła ń . C zęsto c z y n ił to p rz e z nią. I w c ią ż się m o d liła . W re s z c ie p rz y s z e d ł czas n a w ró c e ń i bu­

d o w a n ia słu żb y na n o w o .

- Te lata posuchy b a rd zo w p ły n ę ły na nasze postaw y i charaktery. Uko­

rzyliśm y się przed Bogiem, a O n w y la ł swoje błogosław ieństw o nie tylko na polu służby. U ro d ziły się nam kolejne dzieci, zmieniliśm y mieszkanie...

P ow iększenie ro d z in y p o b u d z iło Romę d o m yślenia o p rz e p ro w a d z ­ ce. A d a m b y ł tem u p rz e c iw n y - nie m ieli d o ść p ie n ię d z y . S tw ie rd z ił na­

tom iast sta n o w czo , że B óg na p e w n o z a tro s z c z y się o n o w e m ieszkanie d la ich ro dziny. D o w o d e m te g o o k a z a ła się w iz y ta kogoś, k o g o n a j­

m niej się s p o d z ie w a li. B a b c ia Romy, która nie a k c e p to w a ła m ęża w n u c z k i - b y łe g o p ija k a i krym in a listy, a te ra z in n o w ie rc y - prze szła c a ły Słupsk, w e s z ła na c z w a rte p ię tro i p o d kon ie c w iz y ty o z n a jm iła , że d o b rz e b y b y ło , g d y b y c a łą ro d z in ą z a m ie szka li w ra z z nią.

M ie s z k a n ie w d o m u b a b c i b y ło z c a łą p e w n o ś c ią B ożym plan em . W tym cza sie jej serce o tw o rz y ło się d la B oga , n a w ró c iła się. W ie le p o ­ ra nków , k ie d y A d a m w ra c a ł z p ra c y na trz e c ią zm ia n ę , sp ę d z ili razem , c z y ta ją c B iblię, m o d lą c się, ro z m a w ia ją c o Jezusie.

K olejnym eta p e m ro d z in n e g o ż y c ia i s łu żb y je d n o cze śn ie b y ło z a ­ m ieszkanie w b u d yn ku słupskie go z b o ru . To czas n a b y w a n ia no w ych d o ś w ia d c z e ń w p ra c y z ludźm i i w ie lu w a ż n y c h w y d a rz e ń .

07

www.chn.kz.pl 11-12/2003

(8)

- Roma jest d la m nie w ie lk im b ło g o s ła w ie ń s tw e m - m ó w i A d a m . - Z a w sze stoim y razem , w s p ie ra m y się n a w z a je m . W s p ó ln ie p o d e jm u je ­ my d e c y z je , kie ru ją c się p rz e d e w szystkim d o b re m innych. Jed nq z nich b y ło p rz e ję c ie p ra w n e j o p ie k i n a d p e w n ym ro dzeństw e m . O tó ż p a rę lat tem u d o z b o ru tra fiła d z ie w c z y n a , której o jc ie c o d b y w a karę w ie lo le t­

n ie g o w ię z ie n ia . P o d p a lił m ieszkanie, w którym z n a jd o w a ła się je g o ż o ­ na w ra z ze zn a jo m y m m ę żczyzn ą . K o b ie ta z m a rła . K ilku nasto letnie d z ie c i z o s ta ły sam e. D z ie w c z y n a , starsza z d w ó jk i ro d ze ń stw a , n a w ró ­ c iła się i w z w ią z k u z sytu a cją ta ty ze tkn ę ła się ze m ną. Z p o w o d u na­

sila ją c y c h się p ro b le m ó w w y c h o w a w c z y c h w u jo s tw o , k tó rz y d o tej p o ­ ry o p ie k o w a li się d zie ćm i, p o s ta n o w ili z tej o p ie k i z re z y g n o w a ć . D łu g o się nie n a m yślając, p o je c h a liś m y razem p o M a rc in a . N a s tę p n e g o d n ia ud ałem się d o sądu, b y w y ja ś n ić c a łą sp ra w ę . M a g d a nie m ia ła jeszcze osiem nastu lat, w ię c nie m o g ła stać się p ra w n ym o p ie kune m s w e g o b ra ­ ta. Razem z Romą p o d ję liś m y d e c y z ję , że d o czasu o s ią g n ię c ia pełno- letności p rz e z M a g d ę , b ę d z ie m y s p ra w o w a ć o p ie k ę na d rodzeństw em .

Taka d e c y z ja w y m a g a w ie lu ro zm ów , przem yśleń... A d a m o w i i Ro­

mie w y s ta rc z y ło s p o jrz e n ie p o sobie. N ie d ys k u to w a li o tym , w ie d z ie li, ż e są g o to w i.

M a g d a m a dziś 2 0 la t i stała się ro d z in ą z a s tę p c z ą d la M a rc in a , le cz o b o je ju ż na d o b re są czę ścią ro d z in y K a linow skich. S p a lo n e m ieszka nie z o s ta ło o d re m o n to w a n e , a le ro d z e ń s tw o n a d a l m ieszka ra­

zem z Romą, A d a m e m i ich c z w o rg ie m d z ie c i. O b o je służą dziś Panu, a n g a ż u ją się w z b o ro w ą służbę u w ie lb ie n ia , w służbę w ię z ie n n ą .

- S tara m y się p ie lę g n o w a ć ich re la cje z ojcem . Raz w m iesiącu o d ­ w ie d z a ją g o w Z a k ła d z ie Karnym . P oczą tko w o p o d c h o d z ił d o tej n o w e j sytua cji z d u ż ą re z e rw ą , z czasem je d n a k n a b ra ł z a u fa n ia , w id z ą c z m ie n io n e ż y c ie sw oich d z ie c i. M o d lił się o z b a w ie n ie , c z y ta B iblię.

N ie d a w n o Roma i A d a m p o s ta n o w ili z a o p ie k o w a ć się ta k ż e osiem - d z ie s ię c io d w u le tn im byłym pa store m słu p skie g o z b o ru . Je g o ż o n a z m a r­

ła , a on sam ze w z g lę d u na stan z d ro w ia w y m a g a c ią g łe j o p ie k i. M u ­ sieli zate m p rz e p ro w a d z ić się d o je g o m ieszka nia i ro z p o c z ą ć dyżu ry.

Roma i c ó rka p a sto ra - m ie szka ją ca na stałe za g ra n ic ą - to bliskie p rz y ja c ió łk i.

N o w e o b o w ią z k i w p ły n ę ły na s w o b o d ę p la n o w a n ia ró żn ych d z ia ­ ła ń w służbie. N ie na ty le je d n a k , b y z a h a m o w a ć p o d ję c ie ko le jn e j

w a ż n e j d e c y z ji. O b o je b y li z g o d n i - A d a m ro z p o c z ą ł re g u la rn ą p ra c ę duszpaste rską w Z a k ła d z ie Karnym w o d d a lo n e j o 3 0 0 km Iła w ie . O d p o n a d p ó ł roku w y je ż d ż a tam w k a ż d ą środę ra n o i w ra c a w ie c z o re m .

-J a k iś czas tem u p a sto r słupskie go z b o ru z a p ro p o n o w a ł mi w y ja z d na e w a n g e liz a c ję w ś ró d m ło d z ie ż y u z a le ż n io n e j w Iła w ie . P ojechaliśm y tam razem z Romą. W w o ln e j c h w ili po szliśm y na s p a c e r i tra filiśm y p o d m u ry w ie lk ie g o w ię z ie n ia . M o d liliś m y się o to, b y m o g ła b yć p ro w a d z o ­ na tu p ra c a Pańska. Po p o w ro c ie d o do m u p o je c h a liś m y n a d m o rze. N a p la ż y , p o d c z a s je d n e g o z z a c h o d ó w słońca , m o d liliśm y się o naszą służbę, m ię d z y innym i o w ię z ie n ie w Iła w ie . O b o je w te d y w y ra ź n ie o d ­ czuliśm y, ż e B óg w ła ś n ie nas tam w ys y ła .

Z y c ie Patryka to o d d z ie ln y ro z d z ia ł w historii słu żb y A d a m a i Romy.

Ten m ło d y c h ło p a k o d b y w a ł karę w w ię z ie n iu w Ustce. A d a m , p ro w a ­ d z ą c y tam p ra c ę du szpaste rską, b y ł b a rd z o d o b rz e z n a n y d y re k c ji - i ja k o b y ły skazany, i ja k o o b e c n y ka p e la n . Patryk n a w ró c ił się. Je g o re­

la c je z ro d z in ą b y ły je d n a k c a łk o w ic ie z e rw a n e , co u n ie m o ż liw ia ło mu o trz y m a n ie z w o ln ie n ia w a ru n k o w e g o .

- D yre kto r Z a k ła d u K a rn e g o z a p ro p o n o w a ł mi, bym o s o b iście p o rę ­ c z y ł z a Patryka, co u m o ż liw iło b y mu z w o ln ie n ie w a ru n k o w e . B ył to w y ­ ra ź n y d o w ó d z a u fa n ia i u zn a n ia d la naszej p ra c y - cie szy się A d a m . - To n a p ra w d ę rza d ko ść, b y z ta k ą in ic ja ty w ą w y c h o d z iła a d m in istra cja w ię z ie n ia . P orę czenie w ią z a ło się ze z n a le z ie n ie m P a tryko w i m ieszka­

nia, pra cy, p o m o c ą w u ło że n iu ż y c ia na n o w o . O c z y w iś c ie , p o d ją łe m się te g o z a d a n ia i c h ło p a k o trz y m a ł z w o ln ie n ie w a ru n k o w e .

Dziś Patryk ma stałą p ra c ę , kilka m iesię cy tem u o ż e n ił się z je d n ą z d z ie w c z ą t ze słupskie go z b o ru , m a ją w ła s n e m ieszkanie. P om aga A d a m o w i w służbie w ię z ie n n e j.

I ta k ż y c ie ro d z in y K a lin o w skich u k ła d a się w c ią g kolejn ych - nie­

z w y k ły c h i z w y k ły c h - w y d a rz e ń , w centrum któ rych stoi B óg, w y c ią g a ­ ją c y rękę d o c z ło w ie k a p o trz e b u ją c e g o p o m o cy. Sam i tej p o m o c y d o ­ ś w ia d c z y li i ch cą p o m a g a ć innym - ja k o ro d z in a s p o jo n a m iło ścią i je d ­ nym p ra g n ie n ie m .

I p o b ło g o s ła w ił im Pan B óg, w id z ą c , że to, co ro b ią , jest d o b re ...

Krzysztof Matuszewski

CHRZEŚCIJANIN 11-12/2003 www.chn.kz.pl

08

(9)

W y s ia d a m y na m ałej stacyjce w szcze­

rym polu. C zeka na nas Jakub w swoim starym, „c h o d z ą c y m na w ia rę " merce­

desie. Jak zaw sze jest z nim grom ad ka dzieci: Rüben, Joshua, Ilona, Zosia i nawet pó łto ra ro c z n y W a ld e m a r. Piaszczystą d ro g ą w śród lasu d o cie ra m y na m ałą farm ę M a rtin ó w . N a s z p rz y ja z d nie za ­ kłóca co d zie n n e g o rytm u dnia A nity, ż o n y Jakuba. Praca jest tu na p ie rw ­ szym miejscu. Jej życie w y p e łn io n e jest o b o w ią z k a m i zw ią z a n y m i z w y c h o w y ­ w aniem kolejnych dzieci, karm ieniem in­

w e n ta rz a [m a ją krowy, króliki, świnie, d rób, a na w e t ostatnio p rz y p a łę ta ł się m a ły d ziczek), p ra cą w p rzyd o m o w ym o g ro d z ie i w po lu . W iększość prac w dom u i go sp o d a rstw ie w yko n yw a n a jest ręcznie, be z użycia u rządzeń elek­

trycznych czy m echanicznych.

M a rtin o w ie są praw ie sam owystar­

c z a ln i. Sami w y p ie k a ją p rze p yszn y chleb, ro bią masło (próbow aliśm y - już po chw ili o d p a d a ją ręce) i sery, mnóstwo prze tw o ró w na zim ę (kilkaset słoików z przecieram i z w a rz y w i o w ocó w ). M a ­ ją w łasny miód z małej pasieki. Anita szy­

je ubrania dla całej rodziny. Z a opa trują się jedynie w rzeczy, których nie są w sta­

nie w ytw o rzyć sami: sól, cukier, artykuły chemiczne. Czasam i korzystają z okazy­

w ane j im po m ocy (buty dla dzieci, z a ­ baw ki, książki, lekarstwa).

Dużą część dnia A nita pośw ięca na p rz y g o to w a n ie posiłków , które z a ­ w sze sp o ż y w a n e są w spóln ie, p rz y w ielkim kuchennym stole. Jest to pra k­

tycznie je d yn y moment, kiedy w szyscy m o gą usiąść spokojnie i o d p o c z ą ć od c ią g łe j pracy. Stąd też k a ż d y posiłek jest ce le b ro w a n y niczym nasz n ie d zie l­

ny o b ia d . Jakub jako g ło w a ro d zin y ro z­

p o czyn a g o dziękczynieniem .

Każdy, kto dłużej prze b yw a z M a rti­

nami, za u w a ża, jak w ielką w a g ę przy­

w ią z u ją d o rodziny, do w ych o w a n ia dzieci, do bycia razem. O jcie c jest g ło ­ w ą rodziny, podejm uje kluczowe decy­

zje. Przed pracą zbierają się w o k ó ł czy­

tania Pisma Świętego, w m odlitw ie. Jako rodzina stanow ią m ały Kościół - z g o d ­ nie z tym, czym od początku m iał być chrześcijański dom, o czym uczył Jan Chryzostom w czw artym w ieku p o C hry­

stusie i co p rzypom n iała Reformacja.

W pracach d o m o w ych ka żd y ma sw oje miejsce. D zieci M a rtin ó w - tak sam o jak w iększość w iejskich dzieci - o d m a łe g o m ają w łasne o b o w ią z k i:

przynoszen ie w o d y, op ie ka nad naj­

m łodszym i, d o karm ia nie zw ie rzą t, zm y­

w a n ie p o posiłkach, proste p ra ce w p o ­ lu. N ie m ają w ię c p ro b le m ó w z z a g o ­ spo d a ro w a n ie m czasu, choć ob ce im są g ry kom puterow e, G a m e b o y c z y lektu­

ra H a rry 'e g o Pottera.

Dom M a rtin ó w jest duży, d w uko n­

d yg nacyjny. Pod jednym dachem mieści się część mieszkalna i po m ieszczenia

To nie jest skansen,

ayii amisze

na Mazowszu

;

09

ww w.chn.kz.pl C H R Z E ll \ 11-12/2003

(10)

dla zw ie rzą t. B udynek o dre w n ia n e j konstrukcji, z b u d o w a n y p rze z Jakuba systemem kanadyjskim , o d b ie g a stylem od oko liczn ych dom ostw. S rebrzy­

sty, o b ity błyszczą cą bla ch ą o cyn kow aną , w y ła n ia ją c się z lasu, w y g lą d a po prostu kosm icznie. Dom u rzą d zo n y jest w stylu am erykańsko-polskim : sprzęty p rz y w ie z io n e z A m e ryki sąsiadują z u rządzen iam i i m eblam i otrzym anym i od p rz y ja c ió ł i znajom ych. O b e jście jest skromne, może d o ­ skw ierać bra k k a n a liza cji c z y ciepłe j, b ie żą ce j w o d y. N a jw ię kszym jedn ak utrudnieniem jest dla M a rtin ó w bra k prądu, o którego p o d łą cze n ie bezsku­

tecznie z a b ie g a ją . N a d a l w ię c s p ę d za ją w ie c z o ry p rz y lam pce zasilan ej z akum ulatora. N ie ro b ią je d n a k z te g o problem u. N ig d y nie narzekają.

W e d łu g nich, w yszli już na prostą. Także dla tych, któ rzy pa m ię ta ją po­

czątki ich pobytu w Polsce, różnica jest ogrom na.

17 listo p a d a 1 9 9 3 roku, na lotnisku O kę cie ro z p o c z ę ła się praca mi­

syjna Jakuba i A n ity M a rtin ó w , m ałżeństw a z 6-tyg o d n io w ym stażem. W y ­ słani p rze z m enonicką o rg a n iz a c ję m isyjną, mieli n a w ra c a ć katolickich Po­

la kó w na protestancki, konserw atyw ny, b e zkom prom iso w y ry t Jakuba Am- mana. Bez szkoleń i kursów, nie z n a ją c słowa po polsku.

Skqd ten wybór?

M enonici żyli w Polsce od da w n a (patrz info na s. 11). W okresie komu­

nizmu Kościół kojarzony z Am eryką, głoszący zasa dy non-violence nie miał racji bytu. Po 19 89 roku, głów nie za spraw ą Johna O verholta, da rzą ce g o Pol­

skę szczególnym sentymentem, za p a d ła de cyzja o zorganizow aniu misji.

D w u d zie sto czte ro le tn i Jakub, syn pa stora , p o d ją ł to w y z w a n ie . D laczeg o? „Z a w sze lubiłem w y z w a n ia , ta cy ludzie byli p o trz e b n i" - o d ­ p o w ia d a .

N ieliczna grupa, która przybyła z Indiany, zam ieszkała w okolicach M iń­

ska M a zow ieckiego . N ie byli krezusami. Przez trzy lata mieszkali w starym, nieogrzew anym budynku szkolnym. Brak perspektyw na po w odzenie misji, problem y administracyjne i w yczerpanie środków finansowych przyczyniły się d o decyzji o powrocie. N a w yja zd nie z d e c y d o w a ł się tylko Jakub z rodziną.

W y b ra ł życie outsidera. Dzięki pom ocy, materialnej i fizycznej, znajomych i zaprzyjaźnionych zbo rów zb u dow ał dom. W środku lasu, niczym XVII-wieczni osadnicy w Pensylwanii, Jakub i Anita w ykarczo w ali po nad 3 0 0 0 m2 na ogród i miejsce p o d budow ę. N a w e t jak na warunki niezam ożnej polskiej wsi nie po siadają wiele. M a ją za to dobre kontakty z sąsiadami. C iężką pracą, konsekwencją i uczciwością zdo byli ich szacunek.

Ekologiczny i m odny... ja k amisz

C hoć wrośli w m iejscowy krajobraz, dla jednych w c ią ż są dziwakam i, Am erykanam i, którzy w yb ra li skromne życie w ub ogiej Polsce. Dla innych są ciekawostką etnograficzną, żyw ym skansenem. A ltern atyw ą dla w iecznie za­

bieganych w o kó ł własnej kariery yup pies', ale także w yzw aniem dla tych, którzy nie chcą p o d d a ć się powszechnej presji uczestnictwa w „wyścigu szczurów ". O w y w ia d z Jakubem ub iegają się liczne ga zety i stacje telewizyj­

ne. Ekologiczna m oda na zdrowe, naturalne o d żyw ia nie i proste życie blisko natury m ogłyby zmienić g o w sezonow ego idola. Jako atrakcja turystyczna m ógłby do brze prosperować. O n jest sobą. N ie przyjechał tu zarobić. N ie żyje na pokaz. N ie ubiera się jak amisz po to, ab y szokować, aczkolw iek je­

g o sposób życia i d ziw n y ubiór da ją do myślenia. Zycie skromne, poprzesta­

jące na małym i zgo dne z rytmem natury od zw ie rciedla przekonanie M a rti­

nó w o w artości w ybra nej przez nich drogi „p la in p e o p le " - prostych ludzi.

„Prostych, ale nie prostaczków. N ie jesteśmy g łu p i" - klaruje Jakub.

Zainteresowanie ze strony m e diów wykorzystuje, a b y m ów ić o rzeczach niem odnych: o Jezusie i zba w ie niu, o zasadach moralnych, pracow itości i uczciwości. „W a ż n ą rzeczą nie jest bycie bo gatym ani znalezienie w łasne­

g o szczęścia, ale stworzenie lepszej sytuacji dla innych. Inaczej będziem y jak chwast w og rodzie , nie robiąc nic d o b re g o " - d o d a je Jakub.

Zycie ro d zin y M a rtin ó w , o p a rte na literalnym rozum ieniu Biblii, p rzy­

cią g a ludzi. W ie lu jest z a c ie ka w io n ych ich niecodziennym stylem życia.

Do czasu. W czesne w staw an ie, dyscyp lin a, surowe o b y c z a je i tw a rd e w a ­ runki życia po ka zu ją , że jest to św ia d e ctw o g łę b o k ie j w ia ry i posłuszeń­

stwa Bogu. M ó w ią , co myślą. Robią to, co m ów ią. Bezkom prom isow e ży­

cie jest św iadectw em teg o, w co w ie rzą . M o ż e d la te g o m ają tak m a ło na­

ślado w ców ?

Trudne decyzje

Jeszcze c zte ry lata temu nosili się z zam iarem w y ja z d u z Polski. Do­

skw ierała im samotność, w y o b c o w a n ie . Trudności z uzyskaniem p ra w a p o ­ bytu p o g łę b ia ły po czu cie niepew ności. Przełomem b yła kró tkotrw a ła w iz y ­ ta w rodzinne j społeczności w Stanach. I tam p o czuli się o b co . Problemem o k a z a ły się na p rz y k ła d nie o rto d o ksyjn y krój sukienek, niew ła ściw e ko lo ry ubrań. „K o n s e rw a ty w n y z b ó r tw o rz ą ko n serw atyw n i ludzie . Taki też kie­

dyś b yłe m " - w spom ina Jakub. A le niew o lnicze trzym anie się tra dycji o g ra n icza , dusi d u c h o w y ro zw ó j. To, co m iało być jednym z fila ró w spo­

łeczności, o k a z a ło się jej słabością.

Społeczność amerykańska, z której w y w o d z ą się M artinow ie , nie chce zmian. „M yśle li zach ow aw czo jak katolicy. Trzymali się ściśle tradycji. N ie by­

li chętni do dyskusji. M ó w ili mi, że to nie zad zia ła, tamto nie w y jd z ie " - z bó­

lem stwierdza Jakub. „Jeśli ktoś opuści wspólnotę, to w raca jąc, rozsadzi ją od w ew ną trz a lb o nie w róci w c a le " - tłumaczy. M o g li się po d p o rzą d ko w a ć i uzyskać akceptację. W y b ra li własną, wąską ścieżkę.

Jakub w ie, że po tym, co p rze żył w Polsce, nie jest tym samym człow ie­

kiem. W rozumieniu ortodo ksów nie jest też już p ra w d ziw ym amiszem. N ie ­ które kultyw ow ane elem enty tradycji są dla niego bezsensowne, d latego na przykła d p rzy koszuli ma zw ykłe guziki, a nie „o rto d o ksyjn e " haftki2.

Pomimo iż ż y ją nieza m ożn ie, p ro w a d z ą o tw a rty dom. C zęsto o d w ie ­ d z a ją ich n ie za p o w ie d z ia n i goście, d la których zaw sze z n a jd z ie się miej­

sce p rz y stole. N ig d y nie o d m a w ia ją pom ocy, d z ie lą c się tym , co m ają.

Powoli tw o rz ą społeczność, w której w jedności z b ie ra ją się w ie rz ą c y z okolicy. Pragną, b y była b ib lijn a , o tw a rta , a nie „a m iszo w ska ". S potyka­

ją się ra z w m iesiącu. W ra z z nimi jest to o k o ło 15 osób. W po zo sta łe nie­

dzie le w stają w cześnie rano. Po d w u g o d z in n e j p o d ró ż y uczestniczą w na­

bożeństw ie w jednym z w arszaw skich z b o ró w zie lo n o św ią tko w ych , z któ­

rym są zżyci. M a ją zresztą w ie lu p rz y ja c ió ł w różnych w arszaw skich z b o ­ rach, o d w ie d z a ją w spóln otę na Podlasiu, blisko biało ruskiej granicy.

Po dziesięciu latach spędzonych w Polsce do chow ali się pięciorga dzie­

ci, w grudniu urodzi się szóste. C hoć nie poślą ich d o polskiej szkoły i sami d a d zą im „am iszowskie w ykształcenie", przyszłość w id z ą jako otw artą. N ie zam ykają dzieciom drogi do dalszej nauki. „M o g ą zd a ć polską maturę eksternistycznie. Potem iść na studia. Uszanuję ich wolność. To będzie ich d e cyzja " - zap ew nia Jakub.

G r z e g o r z O g o n o w s k i W s p ó łp ra c a i z d ję c ia M a g d a O g o n o w s k a - a u to rz y są członkam i zb o ru W a rs z a w a -W o la , G rz e g o rz uczy w szkole języka angielskiego , M a g d a jest praw nikiem

1 Yuppies - młodzi, bardzo dobrze zarabiający przedstawiciele wielkomiejskiej klasy średniej, prowadzący ostentacyjnie wystawny tryb życia (skrót od angiel­

skiego wyrażenia young urban professionals), w spolszczeniu zwani ironicznie japiszonami (red.).

2 Guziki są dla amiszów oznaką pychy, co zapewne bierze się stąd, że w minio­

nych wiekach będące ich pierwowzorem guzy przy ubraniach były często bardzo ozdobne (i kosztowne), w brew zasadzie surowej skromności (red.).

* * *

Z b ó r be z ryg o ru jest miastem be z murów, ro lą be z row u i p ło ­ tu, dom em be z ścian i drzw i. P raw dziw e chrześcijaństwo nie jest systemem nauk i do gm atów , ale na śla dow a niem Chrystusa w istotnej od m ianie serca i błogim , b o g o b o jn ym życiu.

M e n n o Simons

CHRZEŚCIJANIN 11-12/2003 www.chn.kz.pl

10

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pismo mówi, że Bóg poszukuje takiego ludu, który się będzie smucił i ubolewał z powodu hańby, jaka w tych dniach ostatecznych jest ścią­.. gana na Kościół

Ich zdaniem, za wyborem językiem francuskiego przemawiają te naj- bardziej racjonalne argumenty – nie trzeba się uczyć nowego alfabetu, gramatyka jest łatwa, a jedynym

Murarki są doskonałymi zapylaczami, dlatego wykorzystuje się je jako pszczoły gospodarskie.. Polecane są zarówno w uprawach otwartych jak i

nie rozumie dlatego, że zamiast powiedzieć konkretnie, o co ci chodzi („Pozbieraj klocki do pudełka"), zalewasz je potokiem słów albo wściekasz się.

pisanym na sercach i woń poznania Jego rozprzestrzeniać się będzie tam, gdzie się znajdujemy... W ładze ow ego kościoła zap

Na terenie Okręgu Opolskiego działa też Centrum Telewizji Chrześcijańskiej CHARYZMA, którego dyrektorem jest pastor zboru „Charyzma” w Opolu, prezb. Piotr Cieślar,

Gdy coś się zepsuło, to Bóg stawiał na naszej drodze ludzi, którzy potrafili usunąć awarię za kwotę dokładnie taką ja k ą byliśmy w stanie zapłacić,

Bardzo szybko jed n ak jego styl życia się zm ienia, zaniedbuje szkołę, wiele czasu spędza w restauracjach przy al­.. koholu i grze w