Marian Al. Żurowski
Eklezjalny charakter małżeństwa i rodziny
Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 21/3-4, 105-116
1978
P ra w o K anoniczne 21 {1978) n r 3 - 4
M A RIAN AL. ŻU ROW SKI S J
E K LE Z JA L N Y CH A RA K TER M A ŁŻEŃSTW A I RO DZINY
1. P ie rw o tn a m yśl Boża w yrażona w K siędze R odzaju, 2. M ałżeństw o i ro d zin a ja k o p odstaw ow a w spólnota kościelna, 3. „Domowy K ościół”
stale ro zw ija ją c ą się w spólnotą.
1. P ie rw o tn a m yśl Boża w y rażo n a w K siędze R odzaju
. Z ap y ta n ie faryzeuszów dotycząoe sp raw y rozw odów dało okazję C h ry stusow i do p o ruszenia b ardzo podstaw ow ego w m yśli Bożej — zag ad n ie n ia jedności w spólnoty m ałżeńskiej. W pierw szej części odpow iedzi (M t 19. 4—6) C h ry stu s w y raźn ie n aw ią zu je do K sięgi R odzaju (1, 27 i 2, 24). D la lepszego zrozum ienia pro b lem u w a rto w ięc n aw iązać do w spom nianych te k stó w K sięgi R odzaju k o rzy sta ją c z n aśw ietleń egze
getyczno-teologicznych.
K sięga ta za w iera d w a opisy stw o rzen ia pierw szych rodziców , k tó re n ie w ą tp liiw e m a ją fu n d a m e n ta ln e znaczenie d la teologicznego zrozu
m ien ia n a u k i o m ałżeństw ie. P ierw szy z nich (Rdz 2, 18—24) zdaniem P. A dnes’a je st sta rszy m *, poniew aż należy do te j części P e n ta te u c h u , k tó ra c h a ra k te ry z u je się bardzo żyw otnym , kolorystycznym stylem , a ta k że d e lik a tn ą psychologią z a w a rtą w pew nych opisach. O to początek w yżej cytow anego te k stu : „P otem Bóg rzekł: nie je st dobrze, żeby m ęż
czyzna był sam ; uczynię m u zatem odp o w ied n ią dla niego pomoc...”' (Rdz 2, 18). W dalszym ciągu n a s tę p u je opow iadanie o przeglądzie doko
nan y m przez pierw szego m ężczyznę w szelkich „istot żyw ych”. W śród nich je d n a k n ie zn alazł on odpow iedniej pom ocy d la siebie. O brazow y opis stw o rzen ia n ie w iasty p rze d staw io n y d a le j m a n ie jak o za ak c en to w ać identyczność oraz rów ność w n a tu rz e lud zk iej ko b iety i m ężczyz
ny 2.
Celem zasadniczym opow iadania, ja k się w ydaje, jest. w yk azan ie ści-
1 P. A d n è s , L e M ariage, (Le m y stère C hrétien , Théologie S ac ra m e n - taiire), T o u rn a i 1963, s. 9.
2 „A lors, d u r a n t u n p rofond som m eil de l ’hom m e, D ieu lu i-m ê m e p ren d une côte, — ou peuit-être, u n côte, u n e m oitié de l’hom m e, ca r le te rm e h eb ra iq u e se l’a, com m e ses tra d u c tio n s grecque (jzXsvga) e t la tin e (costa), e s t su scep tib le de l’un et l’a u tre sens, — e t il en form e la p re m iè re fem m e. P a r là est e x p rim é e l'id e n tité e t au ssi l’égalité, de n a tu re e n tre l’hom m e e t la fem m e, v é rité tro p so u v e n t m éconnue de l ’O rien t ancien .” P. A d n è s , dz. c., s. 9.
106 M. Al. Żurowski [2]
slego pow iązania m iędzy m ężczyzną i n ie w iastą oraz ich w zajem nego pociągu do siebie zm ierzającego do in te g r a c ji3. Z u st m ężczyzny p a d a ją słow a: „T a dopiero je st kością z m oich kości i ciałem z mego c iała” (Rdz 2, 23). W spom niany fra g m e n t kończy się stw ierdzeniem :
„D latego to m ężczyzna opuszcza ojca sw ego i m a tk ę sw oją i łączy się ze sw oją żoną ta k ściśle, że s ta ją się jed n y m ciałem ” (Rdz 2, 24). T e w ła śnie słow a c y tu je C h ry stu s w przytoczonym w yżej u ry w k u św. M a teu sza. T ek st te n m a w ielkie znaczenie dla zrozum ienia m yśli Bożej odno
śnie m ałżeństw a. Ścisłego złączenia się m ałżonków nie należy pojm ow ać jed y n ie w sensie fizycznym . O kreślenie bow iem „jedno ciało” w u ję ciu biblijn y m oznacza osobę, k tó ra w te n sposób na zew n ątrz r e p r e ze n tu je sw oją ludzkość. J e s t to w ięc zjednoczenie n ajb a rd z ie j intym ne przez m yśl i wolę — w m iło śc i4.
D rugi te k s t K sięgi R odzaju (1, 26—28), choć m niej rozw inięty od po
przedniego, zaw iera elem enty nowe, różne. S tw orzenie m ężczyzny i n ie
w iasty je st tu u k azan e rów nocześnie: „A w reszcie rze k ł Bóg: „uczyńm y człow ieka n a nasz obraz, podobnego nam , niech p a n u je n ad ry b am i m o r
sk im i, nad p ta ctw e m ... S tw orzył w ięc Bóg człow ieka n a sw ój obraz, na o b raz Boży go stw orzył, stw o rzy ł m ężczyznę i n ie w iastę” (Rdz 1, 24—27).
W tym w y p ad k u słowo „człow iek” użyte je s t w liczbie pojedynczej k o le k ty w n ej. O b ejm u je m ężczyznę i kobietę razem . O bydw oje zostali stw o rzen i na ob raz Boży. Bóg w sw oich za m iarach przew id ział różnice płci, k tó re się w zajem nie u zu p e łn ia ją i pozw alają dw ojgu ludziom tw o rzyć jedność 5. W dalszym ciągu tego te k stu zn a jd u je m y elem e n t now y, m ianow icie: zjednoczenie tw órcze, zm ierzające do p ro k re ac ji: „bądźcie p łodni i ro zm nażajcie się, abyście zalu d n ili ziem ię i uczynili ją sobie p oddaną...” (Rdz 1, 28).
2. M ałżeństw o i ro dzina ja k o p odstaw ow a w spólnota kościelna W o p arc iu o w yżej w spom niany te k s t św. M ateusza, n au k ę św. P a w ła etc., teologia k ato lic k a w y p raco w ała ideę, k tó rą w spółcześnie precyzuje
3 Tam że.
4 „Ces m ots so n t d ’une g ra n d e p o rtée, ca r ils ré v è le n t en résu m é l ’id é
a l e t la loi du m a riag e selon les in te n tio n s de Dieu. L e lien qui atta c h e l ’hom m e à son épouse est p lu s im p é rieu x que les liens m êm es du sang, qui l’a tta c h e n t à ses p a re n ts, p u isq u ’il q u itte r ces d e rn ie rs po u r s a tta cher à celleci. La te rm e h é b re u d âb a q v e u t d ire coller, ag g lu tin er, a d h é re r. L ’effet de c e tte adhésion, c’e s t que l’hom m e e t la fem m e d ev ien nent, ne fo rm e n t p lu s qu ’un seule chair. P a ro le enigm atique, qui a d ’a bord, se m b le -t-il u n sens physique, e t qui f a it allu sio n à l’acte conju
gal, m ais qui aussi u n sens m oral, ca r le m ot chair, p ris dans son acception biblique, signifie une personne, reipresente’e p a r l’ap p aren ce e x té rie u re de son hu m an ité. Il sâ g it donc l’union la p lu s in tim e p a r la co m m u n au té de pensée, de v o lonté e t d ’am our...”, P. A d n è s , s. 9 n.
5 „C’est donc com m e u n couple sexué que l’espèce h u m a in e est posée p a r Dieu dans l’existence. L e u r u n io n com plété l ’hom m e e t la fem m e,
13] Eklezjalność m ałżeństwa i rodziny 107 k an . 1012 § 1 K P K : „C hrystus P a n w yniósł do godności sa k ra m e n tu sam ą um ow ę m a łże ń sk ą w śród ochrzczonych”. Ju ż B e lla rm in o kreślił to jasno w o p arc iu o s ta re sfo rm u ło w an ie teologiczne: „ g ra tia p erficit, n o n d e s tru it n a tu ra m ” 8. Z estaw ia jąc n au k ę C h ry stu sa z w yżej cyto
w anym i te k sta m i K sięgi R odzaju w idzim y, że m ałżeństw o ja k o rzeczy
w istość n a tu ra ln a , o ile je st zakorzeniona w ekonom ii stw orzenia, re a li
z u je się w pełni w m ałżeństw ie sa k ra m e n ta ln y m , podobnie ja k Boży p la n stw orzenia osiąga sw ój szczyt w p la n ie zbaw ienia. J e s t też w nim ściśle zw iązany zgodnie z u p rzednio pow ziętym za m ia re m S tw órcy. Nie można zatem tw ierdzić, ja k o b y Boży p la n stw o rzen ia istn iał sam dla sieb ie w ykluczając ja k ąk o lw ie k zależność. P o zostaje on bow iem w ści
słym zw iązku z h isto rią zbaw ienia.
A zatem m ałżeństw o s a k ra m e n ta ln e nie je st ja k o b y d o d atk iem do m a łże ń stw a n a tu ra ln eg o , lecz stanow i dalszą jego realizację w p lanie zbaw ienia. T akże m ałżeństw o n a tu ra ln e przez chrzest z a in te re so w a
nych osób zm ienia w p ew nym sensie sw ój c h a ra k te r. Nie pozostaje bo
w iem n ad a l w yłącznie w sferze dotychczasow ej, czysto n a tu ra ln e j, ale w całej sw ojej rzeczyw istości je st elem entem tw órczym realizującego się p o rządku z b a w ie n ia 7. M ałżeństw o zatem n a tu ra ln e będące w ypeł- e t réa lise la p erfectio n de l ’ê tre h u m a in , qui n ’e s t acheve n i com me ty p e m asculin, n i com m e ty p e fém in in , m ais dans l ’u nion des d eu x .”
P. A d . n é s , dz. c., s. 10 n.
6 E. C o r e c c o , L ’inseparabilità tra co ntratto m a trim o n ia le e sacra- m e n to — alla luce del principio scolastico „Gratia p e rfic it non d estru it n a tu ra m ”, E stra tto da: S tru m en to interm azionale p e r un lav o ro teolo- gico: C om m unio n. 16 e n. 17, lu g lio -o tto b re 1974, s. 5, Lo sviluppo délia d o ttrin a n ella p rim a e n ella seconda scolastioa n r 4.
7 Por. K. W o j t y ł a (kard.) R odzina ja k o „ com m unio personarum ", A teneum K ap ła ń sk ie t. 83, 1974, z. 3 (395) na str. 347 m ów i: ,.Rodzina bow iem je s t rzeczyw istością w y bitnie ludziką, a rzeczyw istość tę ludzie re a liz u ją na zasadzie zrozum ienia jej istoty i sensu, ale ta k że rozum ieją jej istotę i sens n a zasadzie życia i realizacji. G łęboki ludzki sens m a ł
że ń stw a i rodziny odpow iada zarazem m yśli Bożej. J e s t to owoc do
ciek a ń b ib lijn y ch i p atry sty cz n y ch , jest to zarazem k w in te sen c ja ow*ej w spółczesnej w ypow iedzi K ościoła, ja k a z n a jd u je się w K o n sty tu c ji
„G audium e t spes.”
„L’iidea d ell’elevaziome è forsę la categoria più gen i ale e carica di oonseguenze di tu tta la riflessio n e teologica su lla s tr u ttu r a del m a tri- m onio cristiano. S ignifica che il m a trim o n io in q u an to r e a ltà n a tu ra le , ra d ic a te n ell’feconomia d ella creazione, s i reaMzza p ie n am e n te nel Sa
cram ento, alio stessio modo che l ’econom ia d ella creazione si realizza p ie n a m e n te in q u ella d ella salvezza. (Su tu tta q u esta p ro b lem atica cfr.
J. R atzinger, „Z ur Theologie d er E he” , Theologie d er Ehe, R eg en sb u r- -G ô ttin g e n 1969, 91 (93). D ato che l ’econom ia della creazione, in q uanto re a ltà p u ra m e n te n a tu ra le , non esiste in assoluto, m a è sem,pre p ra - cisata, nel suo significato salvifico cinereto, d alla sto ria in cui è d e te r- m in a ta , e dato che p e r i cristia n i l’econom ia, d ella creazione è già in - s e r ita n ella stonia d ella salvezza, anche il m a trim o n io n a tu ra le , dal m e m en to che è sta to in serito con il battesim o in q u est’ — u ltim a , non è p iù d e te rm in a te nel suo significato, né daU’econom ia d ella creazione in astxatto, né ta n to m eno da u n a sto ria m ondana qualsiasi, bensi d alla s to r ia d ell’allean za o della salvezza” , E. C o r e c c o , dz. c., s. 23.
108 M. Al. Żurowski T4}
niem ekonom ii zbaw ienia, dok o n u je się w h isto rii doczesnej tego św ia
ta. Je d n a k ż e je st z góry przew idziane, by ja k o ta k ie stało się rzeczy
w istością p o rzą d k u zbaw ienia. D latego też m ałżeństw o ochrzczonych, z a w a rte w p o rząd k u Nowego P rzy m ierza, tylk o w nim może osiągnąć sw ą pełnię. I tu ta j m a sens w yżej w spom niane sform ułow anie: „łaska udoskonala, a nie niszczy n a tu ry ”.
P odobnie bow iem ja k chrzest w łącza w po rząd ek zb aw ienia każdego człow ieka ind y w id u aln ie, pom im o że pozostaje on i żyje w dalszym ciągu w św iecie stw orzonym , ta k też sa k ra m e n t d aje m ałżeń stw u w artość zb a
wczą 8. C h ry stu s zatem nie zm ienił nic w m ałżeń stw ie n a tu ra ln y m : an i podstaw ow ych elem entów , an i znaczenia. W łączył je je d n a k do p la n u zbawczego sp raw ia jąc , że o dtąd zaczyna ono spełniać w iele donioślej
szą rolę. S tw ierd za li to ju ż n a w e t sta rz y teologow ie.
D latego też, ja k m ów i E. C orreco: sa k ra m e n t nie je st rzeczyw istością, k tó ra z n a jd u je się ponad, obok, albo dołączona została do m ałżeństw a, lecz je st sam ym m ałżeństw em o tyle, o ile za w arli je chrześcijanie.
Tym sam ym n ab ie ra ono znaczenia i skuteczności, ja k ie j p rze d tem nie m iało. Czyli m ałżeństw o n a tu ra ln e , k tó re było poprzednio rzeczyw i
stością w ekonom ii stw orzenia, stanow i tę sam ą rzeczyw istość, k tó ra w ekonom ii zb aw ienia je st sa k ra m en tem . W obec tego sta n o w ią one rz e czyw istość je d n ą „now ą”, niepodzielną, podobnie ja k nie m ożna oddzie
lić ekonom ii zb aw ienia od ekonom ii stw o rzen ia. D latego też dla czło
w iek a ochrzczonego nie m a m ożliw ości p o w ro tu do p o rząd k u stw orze
nia, czyli do p o rzą d k u n atu ra ln eg o , poniew aż on już jako ta k i nie istn ieje, lecz został całościow o podniesiony i istn ie je w ew n ątrz całej h isto rii Nowego P rzym ierza. A zatem d la osób ochrczonych n ie m a po w ro tu od sa k ra m e n tu m a łżeń stw a do p ra w a n a tu ra ln e g o 9. W szystkie
8 „L’econom ia d ella creazione, com e il m atrim o n io n a tu ra le , possono d i fa tto su ssiste re solo o come r e a lta a lien a te d e n tro la sto ria m ondana, o come re a ltä lib e rate , valev o li p e r la salvezza, d en tro l’econoimia d ella redenzione. Dd conseguenza, il m a trim o n io dei b attez za ti p u 6 rea lizz arsi in m odo vero, e valido p e r la salvezza, solo come sa cram e n to della muova alleanza. In questo senso deve essere in te rp re ta to l ’adagio sco- lastico G ra tia perficit, non desitruit n atu ra m . Come l’econom ia della salvezza riconduce alia su a origime l’uorno ehe l ’h a a c c e tta ta a ttra v e rso il b attesim o , liberajndolo d a ll’alienazione d ella sto ria m on d an a, cosi il sa cram e n to da a l m atrim o n io u n v alo re salvifico.” , E. C o r e c c o, j. w.
9 „Ci6 significa anche ehe la costataziione f a tta dagli scoiastici, se - condo la quale C risto non ha cam biato n u lla del m a trim o n io n a tu ra le , pu ö sig n ific are solo ehe gli elem ents m a te ria l! dello stestso sono rim a sti identici, o non ehe il suo significato sia rim a sto in v a riato . II p rin cip io d ell’id e n tita t r a c o n tra tto e sa cram e n to significa, p erc iö ehe il sa c ra m e n to non e u n a r e a ltä che sta „sopra” , „accanto o ag g iu n ta ” al m a trim o n io , m a ehe e il m atrdm onio sitesso in q u a n to celeb rato tr a c ristia - ni. Esso assu m e p erö u n significato ed uin’efficaoia sa lv ifici nuovi. II m a trim o n io n a tu ra le , in q u an to re a ltä r a d ic s ta n ell’econom ia d ella cre azione, e la ste&sa r e a ltä che, n ell’econom ia d ella salvezza e sacram ento.
Ciö significa anche ehe le due re a ltä non sono se p arab ili, come non
[5] Eklezjalność m ałżeństw a i rodziny 109 w ięc u p raw n ie n ia, w szystkie re la c je i zw iązki m iędzyosobow e m a ją no
w y w ym iar, są now ą rzeczyw istością. W te n sposób d la ochrzczonych istn ieje ty lk o rzeczyw istość zbaw ienia, w k tó re j rea liz u je się ta k ż e i sa
k ra m e n t m ałżeń stw a. Od za in tereso w an y ch w p raw d zie zależy fa k t za
w arc ia m ałżeństw a, je d n ak ż e jego o b ie k ty w n a rzeczyw istość sa k ra m e n ta ln a jako zw iązku św iętego już n ie w chodzi w zakres ich k om petencji.
W te n sposób jasno w idać e k lez jaln y c h a ra k te r m ałżeństw a, poniew aż po rząd ek zbaw ien ia ja k o ta k i re a liz u je się h isto ry czn ie w K ościele k ato lic k im i poprzez K o śc ió ł10. T en w łaśn ie ek lez jaln y c h a ra k te r m a ł
że ń stw a bard zo p o d k reśla S obór W a ty k a ń sk i II (KK 11, 2; K D K 48 n.;
DCHW 3, 1). N aw iązu je zatem sobór do p ie rw o tn e j idei, k tó ra trw a przez k ilk a pierw szych w ieków .
Od refo rm y g reg o riań sk iej poczęto definiow ać m ałżeństw o nie tylko jako w spólnotę duchow ą, ale ta k ż e ja k o społeczność w idzialną, in sty tu c jo n aln ie n iezależną od k o m p eten cji doczesnej, m a ją c ą w łasn y po rzą
dek p raw n y , ja k b y inną, m a łą „społeczność dosk o n ałą”. P od w pływ em pow szechnych w ów czas k oncepcji cyw ilistycznych ew o lu cja poszła d a lej, d o p ro w ad zając zarów no w teologii ja k i k anonistyce do ro z p a try w an ia m a łżeń stw a pod asp ek te m k o n tr a k tu a ln y m łI. Nie od ra z u je d n a k zanikło p ie rw o tn e pojm o w an ie jedności elem en tó w n a tu ra ln y c h i n adprzyrodzonych, o p a rte n a E w angelii i całej tra d y c ji pierw szych w ieków . Z aw sze bow iem u znaw ano m ałżeństw o za zw iązek św ięty, re li
gijny, czego dow ody zn a jd u je m y jeszcze w X II w ieku w pism ach G ra cjan a .
Je d n a k ż e już od X V III w iek u p apieże zaczynają zabierać głos w te j sp ra w ie przeciw ko zbyt d aleko idącym p rądom , szczególnie g allik a ń - skim i później józefinistycznym . T ak np. B en ed y k t X IV w y stę p u je p rz e ciw ko autorom , k tó rz y tw ie rd z ą, że ch rześcijan ie m ogą sw ą w olą w y
kluczyć sa k ra m e n ta ln o ść 12. P ius I X 13 w y raźn ie p o d k reśla niem ożliw ość
e possibile s e p a ra re l ’econom ia d ella salvezza da q u ella d ella ereazione im due re a ltà aventii u n ’esisten za e u n sag n ificato salvifioo autonam o.
Il p rin cip io d élia „elevaizione” p o stu la, a il’in te rn o d ella dinam ica dell’
’econom ia d alla salvezza, quello deU’id e n tità e quello d élia in se p arab i- lità del sa cram e n to d al c o n tra tto m atrim o n iale.
Di canseguenza, p e r il cristian o , non è pdù possibile u n regresso d all’
’econom ia d élia salvezza a q u ella d élia creaaione, poiohé q u est’u ltim a non esiste pdù, concretam ente, se no n in q u an to r e a ltà „ e le v ata” e as- s u n ta d e n tro la storiia d ella n uova alleanza. Cosi on è possibile p e r i co- n iugi b attez za ti u n ritorm o d a l sa cram e n to a l m a trim o n io di d iritto n a tu ra le , poiché q u est’u ltim o non esiste p iù , in q u a n to r e a ltà p ien a di signdficato lib e ra n te e salvüâco, se non com e saoraimento.”, E. C o r é e - c o, dz. c., s. 24, j. w.
10 T am że
11 E. C o r e c c o, dz, c., s. 16.
12 B e n e d i c t u s X IV , De S ynodo dio ecesa n a 1, M echliniae 1842, 1 .1, lib. 6 c. 7, s. 449.
13 P i u s IX. L itt. A post.: A d A postolicae Sedis z dn ia 22 V III 1851, Codiois Iu ris C anonici F ontes (Fontes) ed. cu ra P. G asp a rri, II. n r 511, s. 858.
110 M. Al. Żurowski [6]
rozdzielenia sa k ra m e n tu od k o n tr a k tu ,chociaż bez tego ostatniego m a ł
żeństw o istn ieć nie może. O prócz elem entów m a te ria ln y c h posiada ono rów nież duchow e, niew idzialne. D latego m ałżeństw o ochrzczonych, jeśli nie zostało za w a rte ja k o sa k ra m e n t, je st ty lk o „un p re tto concubinato” u .
T ak w ięc ju ż po k ilk u u p rzed n ich w ypow iedziach n a te n te m a t p a pieży: P iu sa VI, V II, V III, cytow any list P iu sa IX m a już b a rd z iej sprecyzow aną koncepcję w te j m a te rii. Po te j sam ej lin ii id ą rów nież w ypow iedzi L eona X III. W ty m d uchu rów nież dokonano k o dyfikacji op u b lik o w an ej za B en ed y k ta X V 15. Z atem P iu s X I w E ncyklice C asti connubii niew iele dodał do w ypow iedzi L eona X III. Nic też dziw nego, że obecnie m y śl p rz e d - i posoborow a o raz d okum enty soborow e n a w ią z u ją do p ie rw o tn e j koncepcji. S ta r a ją się n aśw ietlić p e łn ą rzeczy
w istość zw iązku m ałżeńskiego w aspeikcie eklezjalnym . P o d staw ę do tego z n a jd u ją w w yżej w spom nianych słow ach C hrystusa, ale ta k że w szczególności w teikście św. P aw ła, przez m ałżeństw o bow iem K ościół re a liz u je Się w ty c h dom ow ych w spólnotach (jpor. Ef 5, 22—32).
S obór W aty k a ń sk i II w K o n sty tu c ji dogm atycznej L u m e n G en tiu m n r 11 p o d k reśla ta jem n icę jedności m ałżeń stw a i płodnej m iłości w nim się sp raw d za ją cej. K o n sty tu c ja n ato m ia st Gawdium et spes zw raca u w a gę w n r ze 48 na ścisły zw iązek z odkupieńczą m ocą C h ry stu sa i zbaw czą działalnością K ościoła a tym , co się d okonuje w e w spólnocie m a ł
żeńskiej i później rodzinnej. N a k o ń cu tegoż n u m e ru (48) ta sam a K on
sty tu c ja m ów i: „Toteż ro dzina chrześcijańska, poniew aż p o w sta je z m a ł
żeństw a, będącego obrazem i uczestnikiem w m iłosnym p rzy m ierzu C h ry stu sa i K ościoła, przez m iłość m ałżonków , o fiarn ą płodność, jedność i w ierność, jaik i przez m iłosną w spółpracę w szystkich członków u ja w niać będzie w szystkim ży w ą Obecność Z baw iciela w św iecie oraz p r a w dziw ą n a tu rę K ościoła.” (KDK 48).
Z w yżej om ów ionych fa k tó w pły n ą konsekw encje. P rz ed e w szystkim ja sn ą sta je się rzeczą, że ty lk o w m ałżeń stw ie i rodzinie w łączonej w Boże życie K ościoła w pełni n a b ie ra sensu nazw an ie tego zw iązku
„dom ow ym K ościołem ” (por. K K 11). W ówczas rów nież osiąga sw e p e ł
ne znaczenie uczestnictw o m ałżonków we w spólnocie eucharystycznej, k tó ra stanow i szczyt w ięzi m iędzy w iern y m i i C hrystusem .
Tego sensu znaleźć oczyw iście nie m ożna w uczestniczeniu osób, k tó re z w łasnej w iny przyczyniły się do rozbicia sw ego życia m ałżeńskiego.
T am bow iem , gdzie nie m a jedności uśw ięconej sa k ra m en tem , nie może być w pełni realizo w an y udział w E u ch a ry stii, stan o w iący szczyt życia kościelnego. Nic też dziw nego, że Kościół w obec ty c h ludzi stosuje pew ne ograniczenia. W ich bow iem życiu osobistym b r a k realizacji życia Kościoła, p ełn ej św iadom ości w spólnoty kościelnej, a ta k że a k tu a lizow ania się tego, co je st je j elem entem k o n sty tu ty w n y m .
14 P or. tam że, lis t z d n ia 9 IX 1852, F ontes II. n r 514, s. 869—870; E.
C o r e c c o, dz. c., s. 17, L ’in te rv e n to d el maigistero nel corso del X IX secolo n r 1.
13 Tam że, j. w., n r 1, s. 17—(18.
[7] Eklezjalność m ałżeństwa i rodziny 111 M iędzy ty m i dw om a e k stre m a m i, tzn. m iędzy pełnym uczestnictw em a jego zaprzeczeniem , istn ie je cały szereg stad ió w pośrednich. U dział bow iem ludzi w życiU w łasnego dom ow ego K ościoła w edług zbaw czego p la n u Bożego oraz we w spólnotow ym życiu kościelnym nie je st je d n a kow y. O ile elem en ty Boże są zaw sze pew ne, doskonałe, n ie p rz e rw a n ie działające i sp raw d za ją ce się, o ty le rea liz a c ja w spólnoty ze stro n y ludzi oraz w yp ełn ien ie obow iązków je st nie tylk o często n ie p ełn e i niedo
skonałe, ale w rzęcz n ie je d n o k ro tn ie p rze ciw d ziała ją oni tem u, co po
w inno być w d uchu Bożym dokonane.
D latego te ż w g ran ic ac h m iędzy p ełn ą w spólnotą i doskonałym ucze
stn ictw em w E u ch a ry stii z je d n ej stro n y a bezw zględnym zerw an iem więzi z Bogiem i K ościołem je s t cały szereg pośrednich, bliższych lub b ard z iej od id eału oddalonych stadiów . R ealizacja bow iem życia w spól
n oty kościelnej zgodnie z n a u k ą S oboru W atykańskiego II, p rz y jm u je ro zm a ite natężenie, czy stopnie, ja k in n i się w y ra ża ją, w zależności od poszczególnych ludzi, ale to nie m oże pozostać bez w p ły w u na u p ra w n ie n ia su b ie k ty w n e. Je że li bow iem ktoś nie w y p ełn ia obow iązków , ja k ie m oże m ieć p re te n sje do pełnych u p raw n ie ń ? T ak ie żą d an ia b y łyby u zu rp a cją . W iększy osobisty w k ład je st przyczyną, że o trzy m u je się w ięcej. P ra w o do pełnego uczestnictw a stan o w i je d y n ie ko n sek w encję w iernego w y p ełn ian ia w szystkich obow iązków oraz udziału w pełni życia K ościoła. W praw dzie z najg łęb szy m sensie będzie to po ludzku niew y m iern e, to je d n a k pew ne, oczyw iste fa k ty zm uszają do w yciągnięcia z nich logicznych w niosków . T a w spółzależność je st w ięc ta k w ażn a i ta k oczyw ista, że bez niej nie da się zrozum ieć, czym je st w p ełnej sw ej tre śc i te n „dom ow y K ościół” — ro d zin a w Ludzie Bo
żym , w e w spólnocie w spólnot.
3. „Dom owy K ościół” sta le ro zw ija ją c ą się w spólnotą
Chociaż sa k ra m e n t m a łże ń stw a od g ry w a zaasdniczą rolę w form o
w aniu się „dom owego K ościoła”, je d n ak ż e nie je st on w yizolow any od innych, rów nież pozytyw nie d ziałający ch czynników . Nie w olno bow iem zapom inać o bardzo w ażnym , p odstaw ow ym i tw órczym w pływ ie słow a Bożego i sa k ra m en tó w , spośród k tó ry ch fu n d a m e n ta ln y m je st chrzest, a szczytow ym E u ch a ry stia. K ażdy z ty c h sa k ra m e n tó w n a sw ój sposób p rzygotow uje i przyczynia się do tego, by za istn iała w łaściw a p o d sta w a d la d ziała n ia sa k ra m e n tu m ałżeństw a.
W zasadniczych sw oich elem en tach je st to fu n d am e n t, m ożna p ow ie
dzieć, „darm o d a n y ”, u m ożliw iający rea liza cję Bożego, stw ó rczo -zb aw - czego plan u , czyli dzieła, k tó re sw ą pełnię osiąga w zbaw ieniu. Po nim, jeśli wolno ta k a b s tra k c y jn ie rozum ow ać, n a s tę p u je ludzki elem en t po
zytyw nej w sp ó łp racy z o trzy m an ą łaską, by stw orzyć w spólnotę m a ł
żeńską, a później rodzinną. W spółpraca ta polega p rzede w szystkim na zgodnym ze stw órczo-zbaw czym planem Bożym w y p ełn ian iu w zajem nych zad ań w zględem siebie sam ych, a potem i dzieci.
112 M. A!. Żurowski [8]
Nie m oże się je d n a k ograniczać do tro sk i o w łasną rodzinę, choć ona je st pierw szym i zasadniczym obow iązkiem , ale też m a obejm ow ać udzielan ie pom ocy na zew n ątrz innym , jeśli potrzebow ać oni będą po
mocy, czy w sp arcia szczególnie duchowego. — Rów nież i sam i m ałżon
kow ie i rodzice — poniew aż żyją w e w spólnocie w spólnot, m a ją u p ra w nienia w rea liza cji sw ej w spólnoty w dalszym ciągu otrzym yw ać pomoc ze stro n y sp e łn ia jąc y ch odnośne fu n k c je w K ościele, czy to przez u m a cn ia ją c e słow o Boże, czy też przez ad m in istro w an ie sak ram en tó w , szcze
gólnie sa k ra m e n tu p o k u ty i E u ch a ry stii, k tó re p o zw alają u trzy m ać się n a odpow iednim poziomie.
W spólnota bow iem K ościoła dom owego nie fo rm u je się w a b s tra k cy jn y m izolow aniu, ale w ew n ątrz w spólnoty w spólnot, w to w arzy stw ie in n y c h dom ow ych K ościołów oraz różnego ro d za ju w iększych w spólnot w zajem nie się zazębiających, a sp ra w a dom ow ego K ościoła n ie może być d la nich o bojętna. W te n sposób w oparciu o sa k ra m e n t m ałżeń stw a p rzy w spółudziale w yżej w spom nianych pom ocy m ałżonkow ie r e a liz u ją sw ój w łasn y „Kościół dom ow y”, k tó ry je st sam w sobie czymś n iep o w tarzaln y m . O ni zaś sam i pro w ad zą życie sobie w łaściw e, o k re śla n e d aw n iej w K ościele jako sta n m ałżeński. W prow adza on bow iem w społeczność L udu Bożego c h a ra k te ry sty c z n ą dla siebie odrębność p rz y zachow aniu zasadniczej jedność^16. U m ożliw ia to sp ełnienie zadań K ościoła w e w łasnym w ym iarze, a ta k ż e przyczynia się do zjednocze
n ia całej lu d z k o śc i17.
M ożna w ięc pow iedzieć, że m ałżeństw o spełnia sw oistą fu n k cję w spo
łeczności kościelnej, je d n a k rów nie konieczną i podstaw ow ą ja k k a p ła ń stw o . M ałżeństw o bow iem na sw ój sposób k o n sty tu ty w n ie przyczynia się do rea liza cji p o rzą d k u zb aw ienia ls. K o n ty stu c ja dogm atyczna o K o
ściele m ów i, że m ałżonkow ie nie ty lk o w y ra ża ją ta jem n icę jedności pom iędzy C h ry stu sem a Kościołem , ale też w niej uczestniczą 19. N ie je st to dziw ne, podobnie ja k pogląd trw a ją c y w tra d y c ji K ościoła W schod
niego, u zn a ją cy jedynie pierw sze m ałżeństw o ochrzczonych za pełny w y raz m iłości C h ry stu sa do K ościoła. P o w tó rn e za w arcie tego zw iąz
k u po śm ierci jednego ze w spółm ałżonków zaledw ie tolerow ano, a tr z e cie uw ażano n iejak o za „m alum n ec esariu m ” — zło konieczne.
16 „S tatu s au tem coniugałis, p ro p te r v ita e com m u n itatem ind iv id u am e t indis'solubilem qu am in d u c it, p a r quodam m odo e s t sta tu i clerical! v el religioso qui p er se p e rp e tu i etiam su n t.” , Pont. C om m . C entralis Praeparatoria conc. V at. I l Quaest. de discipl. sacram ento- r u m — S ch em a decreti de praeparatione ad sacram m a trim ., Vatioaini, 1962, s. 3.
17 O. S a i e r, „C om m unia" in d er L eh re des Z w e ite n V a tik a n isc h en K o n zils, B am berg 1973, s. 80.
18 T am że, s. 69.
19 K K 11, 2; por. Pont. Com. Centr. Praep. — S chem a c o n s titu tio n s de ca stitate, virg in ita te, m a trim o n io et fam ilia, — relatore A. 0 1 1 a- v i a n i , V aticani 1961, s. 4, n r 10.
[9] Eklezjalność m ałżeństwa i rodziny 113
Pow yższe n aśw ietlen ie teologiczno-kościelne ja k n ajb a rd z ie j u k az u je sens m ałżeństw a, k tó re m oże być rea lizo w a n e tylk o m iędzy jed n y m m ężczyzną a je d n ą n ie w iastą. I dlatego w stw órczozbaw czym p lan ie Bożym poprzez słowo Boże i sa k ra m e n t rodzi się u p ra w n ie n ie każdej z dw u stro n do w zajem n ej w ierności i ty m sam ym do w yłączności. Bez niej p ełny sens m ałżeń stw a ochrzczonych zrealizow any być nie może nie ty lk o w sw oim znaczeniu eklezjologiczno-zbaw czym , a le rów nież in d y w id u aln o -p erso n aln y m . O bydw a te znaczenia w rzeczyw istości ży
cia m ałżeńskiego są nierozdzielne. Tę w łaśn ie w yłączność p rzy w ra ca C h ry stu s w w yżej cytow anym tekście i b ro n i u p ra w n ie n ia każdego z m ałżonków do niej w m ałżeństw ie, zgodnie z p ie rw o tn y m p lan em Bo
żym.
T ę m yśl p o d k reśla w ielo k ro tn ie K o n sty tu c ja G aud lu m et spes (nr 47—51). T ak w ięc dla ochrzczonych, k tó rzy za w a rli ze sobą p raw d ziw e m ałżeństw o istn ieje ty lk o je d n a rzeczyw istość re a liza cji stw órczego dzieła w p o rzą d k u zbaw ienia. O m aw iane zaś u p ra w n ie n ia podstaw ow e, ja k im i są jedność i w yłączność, m a ją sw oje źródło oraz uzasad n ien ie w ta k ie j w łaśn ie a nie in n ej rzeczyw istości. W sp an iała i w ielk a je st zatem m yśl Boża. O grom ne są u p ra w n ie n ia płynące z f a k tu zaw arcia takiego zw iązku, ale rów nocześnie n a k ła d a on doniosłe zadania. I tu ta j znow u spo ty k am y się z k o rela ty w n y m p o w iązaniem u p ra w n ie n ia i obo
w iązku. L udżka re a liza cja Bożego ideału je d n a k często n a p o ty k a na tru d n o śc i czy to n a sk u te k słabości ludzkiej, czy gorzej, gdy m a to m ie j
sce z pow odu złej woli. N ajczęściej b ra k i w yżej w spom niane m a ją sw e źródło w egoistycznym , czy n aw e t czysto erotycznym po d ejściu do m a ł
żeństw a. T akie p o d sta w y zw iązku, ja k m ów i S obór W a ty k a ń sk i II, nie są tr w a łe i szybko p rz e m ija ją (KDK 49, 1).
N ajlep szą n ato m ia st g w a ra n c ję zabezpieczającą u p ra w n ie n ia w ie r
ności i w yłączności stan o w i ofiarne, w zajem n e w y p ełn ian ie obow iązków n ie jak o u p rzedzające, a n a w e t dające w ięcej niż trze b a. Budzi ono w każdej szlach etn ej osobie chęć odw zajem n ien ia się. W te n sposób nie ty lk o św iadczenie tego, co konieczne, ale n a w e t przez d aw a n ie po Bo
żem u p onad m iarę, stw orzone zo stają w a ru n k i nie ty lk o do rea liza cji w łasnego u p ra w n ie n ia , ale też do o trzy m an ia tego sam ego z dru g iej strony. D zięki te m u w spólnota m ałżeńska, a później ro d zin n a może konty n u o w ać sw ą działalność, w łączając się ty m sam ym w realizację zbaw czej m yśli Bożej, k tó ra , podobnie ja k w K ościele je st p o d staw ą jedności.
P rzez fa k t p ro k re k ra c ji w spó ln o ta m ałżeńsw a ro zw ija się i p rzem ienia w rodzinę. N ie do pom yślenia je st przeto w ypadek, żeby je d n a ze stro n całym ciężarem obow iązków o b arczała dru g ą, zachow ując dla sie
bie je d y n ie korzyści. Byłoby to w y ra źn y m sp rzen iew ierzen iem się p rzy ję ty m zobow iązaniom i n aru sz en ie m spraw iedliw ości w zględem w spół
m ałżonka. A żeby dzieci m ogły być n iejak o szczytow ym uw ieńczeniem z a w a rte j w spólnoty i m iłości m ałżeńskiej, a zarazem przyczyną d a l
szego rozw oju oraz d oskonalenia się rodziców przez w spółdziałanie 8 — P ra w o K a n o n ic z n e
114 M. Al. Żurowski [10]
w ponoszeniu w szelkich tru d ó w zw iązanych z ich w ychow aniem , należy zw rócić szczególną uw agę n a zharm onizow anie obopólnych p o c z y n a ń !0.
W te n sposób ty lk o dzieci m ogą stać się ch lu b ą sw oich rodziców , gdy będą dobrze w ychow ane. W arto tu zw rócić uw agę, że z chw ilą przy jścia n a św iat now ego człow ieka w rodzinie, w spólnotow y w y m ia r , u p ra w n ie ń i obow iązków ubogaca się. N ow onarodzony człow iek bow iem jest ty m sam ym rów nież podm iotem u p raw n ie ń , k tó ry m odpow iad ają odno
śne zobow iązania ze stro n y rodziców posiadających zarazem p o d sta
w ow e i zasadnicze u p ra w n ie n ia w zględem niego, nim dojdzie do w ieku sam odzielnego p ostępow ania. W m ia rę je d n a k rozw oju każde z dzieci je st rów nocześnie podm iotem zobow iązań w zględem rodziców , będących odpow iednikiem ich u p raw n ie ń . W te n sposób re la c ja u p raw n ie ń do obow iązków sta je się tró jw y m ia ro w a : ojca i m a tk i w zględem dzieci, dzieci w zględem rodziców i rodziców m iędzy sobą w odniesieniu do dzieci.
Dzieło w ychow ania bow iem je st w spólne. W ym aga też troskliw ego w spółd ziałan ia rodziców . N ie m oże bow iem z a b ra k n ą ć czynnej obec
ności ojca, k tó ra ta k b ardzo pom aga w u ro b ien iu pełnego człow ieczeń
stw a. N iezbędna je st rów nież opieka m a tk i p o siad ająca sw oiste, n ie za
stą p io n e cechy i odpow iedni sobie w pływ . W ypełnienie obow iązków ro dzicielskich u w ra żliw ia każdego ze w spółm ałżonków na p otrzeby in nych. W te n sposób człow iek sta je się b a rd z iej zd a tn y do poczynań 20 „Tym czasem rodzice m a ją dogłębną św iadom ość, że dziecko należy do nich, rów nocześnie od pierw szych chw il p rz y jm u ją je do sw ej oso
b ow ej w spólnoty jako now y p odm iot tego obcow ania i te j com m unio, w k tó re j n ajb liż si sobie ludzie m ogą się w zajem nie obdarow yw ać sobą, sw oim człow ieczeństw em . To o b d aro w an ie ty lk o w ówczas urzeczyw i
s tn ia całą sw oją p ra w d ę i autentyczność, gdy d a r osoby zostaje p rzy ję ty przez d ru g ą osobę, przez innych, z całą n ależ n ą m u afirm acją.
Je śli w ięc p ra w d ą je st to, że k ażde dziecko od sam ego początku, nie ty lk o od ch w ili narodzenia, ale j.uż chyba od chw ili poczęcia, w nosi siebie jako osobę i d a r — to ty m b a rd z ie j jest p raw d ą, że óiw d a r tylk o w tedy je st w całej pełn i „dany” rodzicom a ta k że — w inny sposób — rodzeństw u, gdy zostaje im rów nocześnie „zadany”. R ealne w p ro w ad ze
nie do ro d zin n ej w spólnoty, com m unio p erso n a ru m , zachodzi wówczas, gdy rodzice o d k ry w a ją w całej pełn i w sw oim dziecku to zadanie, ja k ie w ra z z nim sta je w obec ich m iłości. Aby to zad an ie mogło być w ipełni o d k ry te i urzeczyw istnione, m u si być o d kryw ane stopniow o i sto p niow o urzeczyw istniane. Stopniow o —- to znaczy na m ia rę rozw oju no
w ego członika ro d zin n ej w spólnoty. Odinosi się to do rodziców , odnosi się ta k że w inny, choć niem niej re a ln y sposób do rodzeństw a. Cała w spólnota ro d zin n a ro zw ija się jaiko com m unio p erso n a ru m poniekąd etap a m i, a w ty m rozw oju, w każdym jego etapie, za w arty jest rozw ój każd ej z osób w chodzących do w spólnoty. Rozwój to nic nowego, jak realizacja, coraz p ełn iejsza i dojrzalsza człow ieka, te j rzeczyw istości, o k tó re j Vaitioanum II, śladem całej tra d y c ji ch rześcijań sk iej, tw ierdzi, że „będąc jedynym na ziem i stw orzeniem , którego Bóg chciał dla nie
go sam ego, nie m oże odnaleźć się w pełn i inaczej ja k ty lk o przez bez
in tereso w n y d a r z siebie sam ego” (KDK, n. 24).” K. W o j t y ł a (Kard.), R odzicielstw o a „com m unio p ersonarum ”, A teneum K ap ła ń sk ie t. 84, 1975, z. 1 (396), s. 21 n.
[11] Eklezjalność m ałżeństwa i rodziny 115 o c h a ra k te rz e społecznym , n a co ju ż zw rac ał uw agę św. P aw eł. M ówi on bow iem w yraźnie, że te n może spełniać odpow iedzialne fu n k c je w społeczności kościelnej, kto p o tra fi dobrze kierow ać w łasn ą rodzi
n ą (1 Tm 3; 4). W yciąga też za raz z tego kon k lu zję: „jeśli ktoś bow iem nie um ie sta n ąć n a czele w łasnego dom u, jakżeż będzie się tro szczy ł 0 Kościół Boży?” T ak w ięc d o b re sp ełn ian ie obow iązków ro dzinnych przy g o to w u je do sp e łn ia n ia innych pow ażnych zadań. Z a n ie d b a n ia w ty m w zględzie sp o ty k a ją się z o strą n ag a n ą A postoła. W ty m sam ym bow iem P ierw szym Liście do T ym oteusza (5—8) m ów i: „A jeśli k to n ie dba o sw oich, a zw łaszcza o dom ow ników i w y p a rł się w iary , gorszy je st od niew ierzącego”.
Je że li je d n a k człow iek dobrow olnie, czy ze słabości sw ojej, czy te ż na sk u te k złej w oli nie chce w yw iązyw ać się ze sw ojego z a d an ia i sw o
jej m isji w rodzinie, nie m oże też żądać, ażeby i inni w zględem niego w y p ełn iali w szystkie sw oje obow iązki. P ełn e bow iem u czestnictw o w e w spólnocie rod zin n ej, ja k i udział w e w spólnocie kościelnej z innym i w iern y m i i w spólnotam i, a w szczególności w e w spólnocie e u c h a ry sty cznej je st zapew niony w ów czas, gdy w m ia rę sw oich sił każdy s ta r a się realizow ać to, co do niego należy. I tylk o w tedy u dział w E u ch a
ry stii — k tó ra je st szczytem w spólnoty kościelnej — m a pełny sens, jeżeli w niej uczestniczą w szyscy ci, k tó rzy w pełni żyją życiem Bożym 1 życiem Kościoła.
W arszaw a, dn. 26 III 1977
II c a ra tte re ecclesiale del m a trim o n io e d ella fam iglia
L a risp o sta d a ta d a C risto a lia do m an d a su lla in d isso lu b ilitä del m a trim o n io contiene in se stessa u n rife rim e n to e u n a in te rp re ta z io n e d ell’o rig in a rio pensiero divino, espresso nei re la tiv i te sti del L ibro d ella G enesi. U n u lte rio re sv ilu p p o di questo pensiero — basato sul M agi
ste riu m d ella C hiesa — p o rta a co n clu d ere che il sa cram e n to del m a tr i
m onio non e un com plem ento a l m a trim o n io n a tu ra le , m a costituisce in tu tt a la sua re a ltä la realizzazione del pensiero sa lv a to re divino poiche 1’o rd in e d ella creazione, fin d a ll’inizio stesso, e u n a p rep a ra zio n e dell’
’o rd in e d ella salvazione e fin d a ll’inizio, in u n certo qualm odo, vi te n - de o in esso si realizza. P e r questo m otivo il m a trim o n io so ltan to n e ll’
’o rd in e d ella N uova A lleanza puó ra g g iu n g e re u n suo senso com pleto.
P e r 1’uom o b attezzato non v ’e rito rn o ad u n o rd in e eclu siv am en te n a tu ra le . A ttra v e rso il m a trim o n io di due b a tte z z a ti in fa tti la C hiesa si realizza nelle com u n ita fam iliari. Nel n. 48 d e lla G aud iu m e t spes il C oncilio V aticano II rich iam a 1’a tte n zionę su l legam e inddssolutoile f r a il p ia n o di salv azio n e di C risto, che si rea lizz a n e lla Chiiesa, e q u a n to a w ie n e in u n m a trim o n io cristian o e p iü ta rd i n e lla fam ig lia, „n ella chiesa d am estica” (Lum en G en tiu m 11)- S o ltan to p e r le p erso n e che v i- vono la v ita d ella C hiesa la p arte cip a zio n e a ll’E ucarestia, che comsti- tuisce il culmiine d ella v ita ecclesiastica, ha senso comjpleito. Non p u ó a v e re ta le sdgnificato e ta le efficaciia la pairteciipazione ad Essa di p e r -
116 M. Al. Zurowski [12]
sone che p e r p ro p ria colpa h an n o co n trib u ito a d istru g g e re la p ro p r ia fam iglia.
F r a questi due e stre m i esiste tu tt a u n a se rie di sta d i m e d i — stadi in cui la realizzazione dei com piti sa lv a to ri n ella fam ig lia p ré se n ta u n g rad o o u n ’in te n sità m aggiori o minord. Come il concilie p a rla d e lla di
v e rs e in te n sité con cui si m a n tie n e il vincolo ecclesiastico (com m unio- nis) e ad esso p a r tic ip a cosi qui esistono u n v alo re e u n ’in te n sita moltepliici p e r la realizzazione del p ia n o divino di salvazione. Non de- lu d o n o in f a tti l’aiu to e i m ezzi di salvazione d ati g ra tu ita m e n te m a la cooperazione con ta li mezzi e la buono v o lo n ta d ell’uomo sono quelli ch e spesso lasciano m olto a d esid erare e tu tto ciô, u n ito alia debolezza uman:a, .provoca cosi g ra n d i ddfferenziazioni.
L a fam iglia è u n a com u n ità che si sv ilu p p a d in a m ie am e n te e i>erfe- ziona i suoi m em bri in base alle leggi d ella réc ip ro c ité . Q uesta evolu-
■zione e questo perfezioinam ento non si possono co m p ren d ere senza rea liz z a re i d iritti e i doveri in u n a trip lice dim ensione: dei g enitori nei loro reciproci confronti, dei g en ito ri p re s i insiem e n e i confront! dei fig li nonchè dei fig li n e i co n fro n ti dei genitori. Q uando tu tto l ’oggetto d e ll’arm o n ia m a trim o n ia le, cancordem ente aU’o rig in a rio p ensiero divd- no, viene realizzato nello sp irito del V angelo p e r mezzo d ella G razia d iv in a e con l’aiu to di a ltre com unita ecclesiali, allo ra la fim iglia rag g iu n g e il suo pieno significatio di „chiesa dom estica” .