• Nie Znaleziono Wyników

Eklezjalny charakter małżeństwa i rodziny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Eklezjalny charakter małżeństwa i rodziny"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Marian Al. Żurowski

Eklezjalny charakter małżeństwa i rodziny

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 21/3-4, 105-116

1978

(2)

P ra w o K anoniczne 21 {1978) n r 3 - 4

M A RIAN AL. ŻU ROW SKI S J

E K LE Z JA L N Y CH A RA K TER M A ŁŻEŃSTW A I RO DZINY

1. P ie rw o tn a m yśl Boża w yrażona w K siędze R odzaju, 2. M ałżeństw o i ro d zin a ja k o p odstaw ow a w spólnota kościelna, 3. „Domowy K ościół”

stale ro zw ija ją c ą się w spólnotą.

1. P ie rw o tn a m yśl Boża w y rażo n a w K siędze R odzaju

. Z ap y ta n ie faryzeuszów dotycząoe sp raw y rozw odów dało okazję C h ry ­ stusow i do p o ruszenia b ardzo podstaw ow ego w m yśli Bożej — zag ad ­ n ie n ia jedności w spólnoty m ałżeńskiej. W pierw szej części odpow iedzi (M t 19. 4—6) C h ry stu s w y raźn ie n aw ią zu je do K sięgi R odzaju (1, 27 i 2, 24). D la lepszego zrozum ienia pro b lem u w a rto w ięc n aw iązać do w spom nianych te k stó w K sięgi R odzaju k o rzy sta ją c z n aśw ietleń egze­

getyczno-teologicznych.

K sięga ta za w iera d w a opisy stw o rzen ia pierw szych rodziców , k tó re n ie w ą tp liiw e m a ją fu n d a m e n ta ln e znaczenie d la teologicznego zrozu­

m ien ia n a u k i o m ałżeństw ie. P ierw szy z nich (Rdz 2, 18—24) zdaniem P. A dnes’a je st sta rszy m *, poniew aż należy do te j części P e n ta te u c h u , k tó ra c h a ra k te ry z u je się bardzo żyw otnym , kolorystycznym stylem , a ta k że d e lik a tn ą psychologią z a w a rtą w pew nych opisach. O to początek w yżej cytow anego te k stu : „P otem Bóg rzekł: nie je st dobrze, żeby m ęż­

czyzna był sam ; uczynię m u zatem odp o w ied n ią dla niego pomoc...”' (Rdz 2, 18). W dalszym ciągu n a s tę p u je opow iadanie o przeglądzie doko­

nan y m przez pierw szego m ężczyznę w szelkich „istot żyw ych”. W śród nich je d n a k n ie zn alazł on odpow iedniej pom ocy d la siebie. O brazow y opis stw o rzen ia n ie w iasty p rze d staw io n y d a le j m a n ie jak o za ak c en to ­ w ać identyczność oraz rów ność w n a tu rz e lud zk iej ko b iety i m ężczyz­

ny 2.

Celem zasadniczym opow iadania, ja k się w ydaje, jest. w yk azan ie ści-

1 P. A d n è s , L e M ariage, (Le m y stère C hrétien , Théologie S ac ra m e n - taiire), T o u rn a i 1963, s. 9.

2 „A lors, d u r a n t u n p rofond som m eil de l ’hom m e, D ieu lu i-m ê m e p ren d une côte, — ou peuit-être, u n côte, u n e m oitié de l’hom m e, ca r le te rm e h eb ra iq u e se l’a, com m e ses tra d u c tio n s grecque (jzXsvga) e t la ­ tin e (costa), e s t su scep tib le de l’un et l’a u tre sens, — e t il en form e la p re m iè re fem m e. P a r là est e x p rim é e l'id e n tité e t au ssi l’égalité, de n a tu re e n tre l’hom m e e t la fem m e, v é rité tro p so u v e n t m éconnue de l ’O rien t ancien .” P. A d n è s , dz. c., s. 9.

(3)

106 M. Al. Żurowski [2]

slego pow iązania m iędzy m ężczyzną i n ie w iastą oraz ich w zajem nego pociągu do siebie zm ierzającego do in te g r a c ji3. Z u st m ężczyzny p a ­ d a ją słow a: „T a dopiero je st kością z m oich kości i ciałem z mego c iała” (Rdz 2, 23). W spom niany fra g m e n t kończy się stw ierdzeniem :

„D latego to m ężczyzna opuszcza ojca sw ego i m a tk ę sw oją i łączy się ze sw oją żoną ta k ściśle, że s ta ją się jed n y m ciałem ” (Rdz 2, 24). T e w ła ­ śnie słow a c y tu je C h ry stu s w przytoczonym w yżej u ry w k u św. M a teu ­ sza. T ek st te n m a w ielkie znaczenie dla zrozum ienia m yśli Bożej odno­

śnie m ałżeństw a. Ścisłego złączenia się m ałżonków nie należy pojm ow ać jed y n ie w sensie fizycznym . O kreślenie bow iem „jedno ciało” w u ję ­ ciu biblijn y m oznacza osobę, k tó ra w te n sposób na zew n ątrz r e p r e ­ ze n tu je sw oją ludzkość. J e s t to w ięc zjednoczenie n ajb a rd z ie j intym ne przez m yśl i wolę — w m iło śc i4.

D rugi te k s t K sięgi R odzaju (1, 26—28), choć m niej rozw inięty od po­

przedniego, zaw iera elem enty nowe, różne. S tw orzenie m ężczyzny i n ie­

w iasty je st tu u k azan e rów nocześnie: „A w reszcie rze k ł Bóg: „uczyńm y człow ieka n a nasz obraz, podobnego nam , niech p a n u je n ad ry b am i m o r­

sk im i, nad p ta ctw e m ... S tw orzył w ięc Bóg człow ieka n a sw ój obraz, na o b raz Boży go stw orzył, stw o rzy ł m ężczyznę i n ie w iastę” (Rdz 1, 24—27).

W tym w y p ad k u słowo „człow iek” użyte je s t w liczbie pojedynczej k o le k ty w n ej. O b ejm u je m ężczyznę i kobietę razem . O bydw oje zostali stw o rzen i na ob raz Boży. Bóg w sw oich za m iarach przew id ział różnice płci, k tó re się w zajem nie u zu p e łn ia ją i pozw alają dw ojgu ludziom tw o ­ rzyć jedność 5. W dalszym ciągu tego te k stu zn a jd u je m y elem e n t now y, m ianow icie: zjednoczenie tw órcze, zm ierzające do p ro k re ac ji: „bądźcie p łodni i ro zm nażajcie się, abyście zalu d n ili ziem ię i uczynili ją sobie p oddaną...” (Rdz 1, 28).

2. M ałżeństw o i ro dzina ja k o p odstaw ow a w spólnota kościelna W o p arc iu o w yżej w spom niany te k s t św. M ateusza, n au k ę św. P a w ła etc., teologia k ato lic k a w y p raco w ała ideę, k tó rą w spółcześnie precyzuje

3 Tam że.

4 „Ces m ots so n t d ’une g ra n d e p o rtée, ca r ils ré v è le n t en résu m é l ’id é­

a l e t la loi du m a riag e selon les in te n tio n s de Dieu. L e lien qui atta c h e l ’hom m e à son épouse est p lu s im p é rieu x que les liens m êm es du sang, qui l’a tta c h e n t à ses p a re n ts, p u isq u ’il q u itte r ces d e rn ie rs po u r s a tta ­ cher à celleci. La te rm e h é b re u d âb a q v e u t d ire coller, ag g lu tin er, a d ­ h é re r. L ’effet de c e tte adhésion, c’e s t que l’hom m e e t la fem m e d ev ien ­ nent, ne fo rm e n t p lu s qu ’un seule chair. P a ro le enigm atique, qui a d ’a ­ bord, se m b le -t-il u n sens physique, e t qui f a it allu sio n à l’acte conju­

gal, m ais qui aussi u n sens m oral, ca r le m ot chair, p ris dans son acception biblique, signifie une personne, reipresente’e p a r l’ap p aren ce e x té rie u re de son hu m an ité. Il sâ g it donc l’union la p lu s in tim e p a r la co m m u n au té de pensée, de v o lonté e t d ’am our...”, P. A d n è s , s. 9 n.

5 „C’est donc com m e u n couple sexué que l’espèce h u m a in e est posée p a r Dieu dans l’existence. L e u r u n io n com plété l ’hom m e e t la fem m e,

(4)

13] Eklezjalność m ałżeństwa i rodziny 107 k an . 1012 § 1 K P K : „C hrystus P a n w yniósł do godności sa k ra m e n tu sam ą um ow ę m a łże ń sk ą w śród ochrzczonych”. Ju ż B e lla rm in o kreślił to jasno w o p arc iu o s ta re sfo rm u ło w an ie teologiczne: „ g ra tia p erficit, n o n d e s tru it n a tu ra m ” 8. Z estaw ia jąc n au k ę C h ry stu sa z w yżej cyto­

w anym i te k sta m i K sięgi R odzaju w idzim y, że m ałżeństw o ja k o rzeczy­

w istość n a tu ra ln a , o ile je st zakorzeniona w ekonom ii stw orzenia, re a li­

z u je się w pełni w m ałżeństw ie sa k ra m e n ta ln y m , podobnie ja k Boży p la n stw orzenia osiąga sw ój szczyt w p la n ie zbaw ienia. J e s t też w nim ściśle zw iązany zgodnie z u p rzednio pow ziętym za m ia re m S tw órcy. Nie można zatem tw ierdzić, ja k o b y Boży p la n stw o rzen ia istn iał sam dla sieb ie w ykluczając ja k ąk o lw ie k zależność. P o zostaje on bow iem w ści­

słym zw iązku z h isto rią zbaw ienia.

A zatem m ałżeństw o s a k ra m e n ta ln e nie je st ja k o b y d o d atk iem do m a łże ń stw a n a tu ra ln eg o , lecz stanow i dalszą jego realizację w p lanie zbaw ienia. T akże m ałżeństw o n a tu ra ln e przez chrzest z a in te re so w a­

nych osób zm ienia w p ew nym sensie sw ój c h a ra k te r. Nie pozostaje bo­

w iem n ad a l w yłącznie w sferze dotychczasow ej, czysto n a tu ra ln e j, ale w całej sw ojej rzeczyw istości je st elem entem tw órczym realizującego się p o rządku z b a w ie n ia 7. M ałżeństw o zatem n a tu ra ln e będące w ypeł- e t réa lise la p erfectio n de l ’ê tre h u m a in , qui n ’e s t acheve n i com me ty p e m asculin, n i com m e ty p e fém in in , m ais dans l ’u nion des d eu x .”

P. A d . n é s , dz. c., s. 10 n.

6 E. C o r e c c o , L ’inseparabilità tra co ntratto m a trim o n ia le e sacra- m e n to — alla luce del principio scolastico „Gratia p e rfic it non d estru it n a tu ra m ”, E stra tto da: S tru m en to interm azionale p e r un lav o ro teolo- gico: C om m unio n. 16 e n. 17, lu g lio -o tto b re 1974, s. 5, Lo sviluppo délia d o ttrin a n ella p rim a e n ella seconda scolastioa n r 4.

7 Por. K. W o j t y ł a (kard.) R odzina ja k o „ com m unio personarum ", A teneum K ap ła ń sk ie t. 83, 1974, z. 3 (395) na str. 347 m ów i: ,.Rodzina bow iem je s t rzeczyw istością w y bitnie ludziką, a rzeczyw istość tę ludzie re a liz u ją na zasadzie zrozum ienia jej istoty i sensu, ale ta k że rozum ieją jej istotę i sens n a zasadzie życia i realizacji. G łęboki ludzki sens m a ł­

że ń stw a i rodziny odpow iada zarazem m yśli Bożej. J e s t to owoc do­

ciek a ń b ib lijn y ch i p atry sty cz n y ch , jest to zarazem k w in te sen c ja ow*ej w spółczesnej w ypow iedzi K ościoła, ja k a z n a jd u je się w K o n sty tu c ji

„G audium e t spes.”

„L’iidea d ell’elevaziome è forsę la categoria più gen i ale e carica di oonseguenze di tu tta la riflessio n e teologica su lla s tr u ttu r a del m a tri- m onio cristiano. S ignifica che il m a trim o n io in q u an to r e a ltà n a tu ra le , ra d ic a te n ell’feconomia d ella creazione, s i reaMzza p ie n am e n te nel Sa­

cram ento, alio stessio modo che l ’econom ia d ella creazione si realizza p ie n a m e n te in q u ella d ella salvezza. (Su tu tta q u esta p ro b lem atica cfr.

J. R atzinger, „Z ur Theologie d er E he” , Theologie d er Ehe, R eg en sb u r- -G ô ttin g e n 1969, 91 (93). D ato che l ’econom ia della creazione, in q uanto re a ltà p u ra m e n te n a tu ra le , non esiste in assoluto, m a è sem,pre p ra - cisata, nel suo significato salvifico cinereto, d alla sto ria in cui è d e te r- m in a ta , e dato che p e r i cristia n i l’econom ia, d ella creazione è già in - s e r ita n ella stonia d ella salvezza, anche il m a trim o n io n a tu ra le , dal m e ­ m en to che è sta to in serito con il battesim o in q u est’ — u ltim a , non è p iù d e te rm in a te nel suo significato, né daU’econom ia d ella creazione in astxatto, né ta n to m eno da u n a sto ria m ondana qualsiasi, bensi d alla s to r ia d ell’allean za o della salvezza” , E. C o r e c c o , dz. c., s. 23.

(5)

108 M. Al. Żurowski T4}

niem ekonom ii zbaw ienia, dok o n u je się w h isto rii doczesnej tego św ia­

ta. Je d n a k ż e je st z góry przew idziane, by ja k o ta k ie stało się rzeczy­

w istością p o rzą d k u zbaw ienia. D latego też m ałżeństw o ochrzczonych, z a w a rte w p o rząd k u Nowego P rzy m ierza, tylk o w nim może osiągnąć sw ą pełnię. I tu ta j m a sens w yżej w spom niane sform ułow anie: „łaska udoskonala, a nie niszczy n a tu ry ”.

P odobnie bow iem ja k chrzest w łącza w po rząd ek zb aw ienia każdego człow ieka ind y w id u aln ie, pom im o że pozostaje on i żyje w dalszym ciągu w św iecie stw orzonym , ta k też sa k ra m e n t d aje m ałżeń stw u w artość zb a­

wczą 8. C h ry stu s zatem nie zm ienił nic w m ałżeń stw ie n a tu ra ln y m : an i podstaw ow ych elem entów , an i znaczenia. W łączył je je d n a k do p la n u zbawczego sp raw ia jąc , że o dtąd zaczyna ono spełniać w iele donioślej­

szą rolę. S tw ierd za li to ju ż n a w e t sta rz y teologow ie.

D latego też, ja k m ów i E. C orreco: sa k ra m e n t nie je st rzeczyw istością, k tó ra z n a jd u je się ponad, obok, albo dołączona została do m ałżeństw a, lecz je st sam ym m ałżeństw em o tyle, o ile za w arli je chrześcijanie.

Tym sam ym n ab ie ra ono znaczenia i skuteczności, ja k ie j p rze d tem nie m iało. Czyli m ałżeństw o n a tu ra ln e , k tó re było poprzednio rzeczyw i­

stością w ekonom ii stw orzenia, stanow i tę sam ą rzeczyw istość, k tó ra w ekonom ii zb aw ienia je st sa k ra m en tem . W obec tego sta n o w ią one rz e ­ czyw istość je d n ą „now ą”, niepodzielną, podobnie ja k nie m ożna oddzie­

lić ekonom ii zb aw ienia od ekonom ii stw o rzen ia. D latego też dla czło­

w iek a ochrzczonego nie m a m ożliw ości p o w ro tu do p o rząd k u stw orze­

nia, czyli do p o rzą d k u n atu ra ln eg o , poniew aż on już jako ta k i nie istn ieje, lecz został całościow o podniesiony i istn ie je w ew n ątrz całej h isto rii Nowego P rzym ierza. A zatem d la osób ochrczonych n ie m a po w ro tu od sa k ra m e n tu m a łżeń stw a do p ra w a n a tu ra ln e g o 9. W szystkie

8 „L’econom ia d ella creazione, com e il m atrim o n io n a tu ra le , possono d i fa tto su ssiste re solo o come r e a lta a lien a te d e n tro la sto ria m ondana, o come re a ltä lib e rate , valev o li p e r la salvezza, d en tro l’econoimia d ella redenzione. Dd conseguenza, il m a trim o n io dei b attez za ti p u 6 rea lizz arsi in m odo vero, e valido p e r la salvezza, solo come sa cram e n to della muova alleanza. In questo senso deve essere in te rp re ta to l ’adagio sco- lastico G ra tia perficit, non desitruit n atu ra m . Come l’econom ia della salvezza riconduce alia su a origime l’uorno ehe l ’h a a c c e tta ta a ttra v e rso il b attesim o , liberajndolo d a ll’alienazione d ella sto ria m on d an a, cosi il sa cram e n to da a l m atrim o n io u n v alo re salvifico.” , E. C o r e c c o, j. w.

9 „Ci6 significa anche ehe la costataziione f a tta dagli scoiastici, se - condo la quale C risto non ha cam biato n u lla del m a trim o n io n a tu ra le , pu ö sig n ific are solo ehe gli elem ents m a te ria l! dello stestso sono rim a sti identici, o non ehe il suo significato sia rim a sto in v a riato . II p rin cip io d ell’id e n tita t r a c o n tra tto e sa cram e n to significa, p erc iö ehe il sa c ra ­ m e n to non e u n a r e a ltä che sta „sopra” , „accanto o ag g iu n ta ” al m a ­ trim o n io , m a ehe e il m atrdm onio sitesso in q u a n to celeb rato tr a c ristia - ni. Esso assu m e p erö u n significato ed uin’efficaoia sa lv ifici nuovi. II m a trim o n io n a tu ra le , in q u an to re a ltä r a d ic s ta n ell’econom ia d ella cre ­ azione, e la ste&sa r e a ltä che, n ell’econom ia d ella salvezza e sacram ento.

Ciö significa anche ehe le due re a ltä non sono se p arab ili, come non

(6)

[5] Eklezjalność m ałżeństw a i rodziny 109 w ięc u p raw n ie n ia, w szystkie re la c je i zw iązki m iędzyosobow e m a ją no­

w y w ym iar, są now ą rzeczyw istością. W te n sposób d la ochrzczonych istn ieje ty lk o rzeczyw istość zbaw ienia, w k tó re j rea liz u je się ta k ż e i sa­

k ra m e n t m ałżeń stw a. Od za in tereso w an y ch w p raw d zie zależy fa k t za­

w arc ia m ałżeństw a, je d n ak ż e jego o b ie k ty w n a rzeczyw istość sa k ra m e n ­ ta ln a jako zw iązku św iętego już n ie w chodzi w zakres ich k om petencji.

W te n sposób jasno w idać e k lez jaln y c h a ra k te r m ałżeństw a, poniew aż po rząd ek zbaw ien ia ja k o ta k i re a liz u je się h isto ry czn ie w K ościele k ato lic k im i poprzez K o śc ió ł10. T en w łaśn ie ek lez jaln y c h a ra k te r m a ł­

że ń stw a bard zo p o d k reśla S obór W a ty k a ń sk i II (KK 11, 2; K D K 48 n.;

DCHW 3, 1). N aw iązu je zatem sobór do p ie rw o tn e j idei, k tó ra trw a przez k ilk a pierw szych w ieków .

Od refo rm y g reg o riań sk iej poczęto definiow ać m ałżeństw o nie tylko jako w spólnotę duchow ą, ale ta k ż e ja k o społeczność w idzialną, in sty ­ tu c jo n aln ie n iezależną od k o m p eten cji doczesnej, m a ją c ą w łasn y po rzą­

dek p raw n y , ja k b y inną, m a łą „społeczność dosk o n ałą”. P od w pływ em pow szechnych w ów czas k oncepcji cyw ilistycznych ew o lu cja poszła d a ­ lej, d o p ro w ad zając zarów no w teologii ja k i k anonistyce do ro z p a try ­ w an ia m a łżeń stw a pod asp ek te m k o n tr a k tu a ln y m łI. Nie od ra z u je d ­ n a k zanikło p ie rw o tn e pojm o w an ie jedności elem en tó w n a tu ra ln y c h i n adprzyrodzonych, o p a rte n a E w angelii i całej tra d y c ji pierw szych w ieków . Z aw sze bow iem u znaw ano m ałżeństw o za zw iązek św ięty, re li­

gijny, czego dow ody zn a jd u je m y jeszcze w X II w ieku w pism ach G ra ­ cjan a .

Je d n a k ż e już od X V III w iek u p apieże zaczynają zabierać głos w te j sp ra w ie przeciw ko zbyt d aleko idącym p rądom , szczególnie g allik a ń - skim i później józefinistycznym . T ak np. B en ed y k t X IV w y stę p u je p rz e ­ ciw ko autorom , k tó rz y tw ie rd z ą, że ch rześcijan ie m ogą sw ą w olą w y­

kluczyć sa k ra m e n ta ln o ść 12. P ius I X 13 w y raźn ie p o d k reśla niem ożliw ość

e possibile s e p a ra re l ’econom ia d ella salvezza da q u ella d ella ereazione im due re a ltà aventii u n ’esisten za e u n sag n ificato salvifioo autonam o.

Il p rin cip io d élia „elevaizione” p o stu la, a il’in te rn o d ella dinam ica dell’

’econom ia d alla salvezza, quello deU’id e n tità e quello d élia in se p arab i- lità del sa cram e n to d al c o n tra tto m atrim o n iale.

Di canseguenza, p e r il cristian o , non è pdù possibile u n regresso d all’

’econom ia d élia salvezza a q u ella d élia creaaione, poiohé q u est’u ltim a non esiste pdù, concretam ente, se no n in q u an to r e a ltà „ e le v ata” e as- s u n ta d e n tro la storiia d ella n uova alleanza. Cosi on è possibile p e r i co- n iugi b attez za ti u n ritorm o d a l sa cram e n to a l m a trim o n io di d iritto n a ­ tu ra le , poiché q u est’u ltim o non esiste p iù , in q u a n to r e a ltà p ien a di signdficato lib e ra n te e salvüâco, se non com e saoraimento.”, E. C o r é e - c o, dz. c., s. 24, j. w.

10 T am że

11 E. C o r e c c o, dz, c., s. 16.

12 B e n e d i c t u s X IV , De S ynodo dio ecesa n a 1, M echliniae 1842, 1 .1, lib. 6 c. 7, s. 449.

13 P i u s IX. L itt. A post.: A d A postolicae Sedis z dn ia 22 V III 1851, Codiois Iu ris C anonici F ontes (Fontes) ed. cu ra P. G asp a rri, II. n r 511, s. 858.

(7)

110 M. Al. Żurowski [6]

rozdzielenia sa k ra m e n tu od k o n tr a k tu ,chociaż bez tego ostatniego m a ł­

żeństw o istn ieć nie może. O prócz elem entów m a te ria ln y c h posiada ono rów nież duchow e, niew idzialne. D latego m ałżeństw o ochrzczonych, jeśli nie zostało za w a rte ja k o sa k ra m e n t, je st ty lk o „un p re tto concubinato” u .

T ak w ięc ju ż po k ilk u u p rzed n ich w ypow iedziach n a te n te m a t p a ­ pieży: P iu sa VI, V II, V III, cytow any list P iu sa IX m a już b a rd z iej sprecyzow aną koncepcję w te j m a te rii. Po te j sam ej lin ii id ą rów nież w ypow iedzi L eona X III. W ty m d uchu rów nież dokonano k o dyfikacji op u b lik o w an ej za B en ed y k ta X V 15. Z atem P iu s X I w E ncyklice C asti connubii niew iele dodał do w ypow iedzi L eona X III. Nic też dziw ­ nego, że obecnie m y śl p rz e d - i posoborow a o raz d okum enty soborow e n a w ią z u ją do p ie rw o tn e j koncepcji. S ta r a ją się n aśw ietlić p e łn ą rzeczy­

w istość zw iązku m ałżeńskiego w aspeikcie eklezjalnym . P o d staw ę do tego z n a jd u ją w w yżej w spom nianych słow ach C hrystusa, ale ta k że w szczególności w teikście św. P aw ła, przez m ałżeństw o bow iem K ościół re a liz u je Się w ty c h dom ow ych w spólnotach (jpor. Ef 5, 22—32).

S obór W aty k a ń sk i II w K o n sty tu c ji dogm atycznej L u m e n G en tiu m n r 11 p o d k reśla ta jem n icę jedności m ałżeń stw a i płodnej m iłości w nim się sp raw d za ją cej. K o n sty tu c ja n ato m ia st Gawdium et spes zw raca u w a ­ gę w n r ze 48 na ścisły zw iązek z odkupieńczą m ocą C h ry stu sa i zbaw ­ czą działalnością K ościoła a tym , co się d okonuje w e w spólnocie m a ł­

żeńskiej i później rodzinnej. N a k o ń cu tegoż n u m e ru (48) ta sam a K on­

sty tu c ja m ów i: „Toteż ro dzina chrześcijańska, poniew aż p o w sta je z m a ł­

żeństw a, będącego obrazem i uczestnikiem w m iłosnym p rzy m ierzu C h ry stu sa i K ościoła, przez m iłość m ałżonków , o fiarn ą płodność, jedność i w ierność, jaik i przez m iłosną w spółpracę w szystkich członków u ja w ­ niać będzie w szystkim ży w ą Obecność Z baw iciela w św iecie oraz p r a w ­ dziw ą n a tu rę K ościoła.” (KDK 48).

Z w yżej om ów ionych fa k tó w pły n ą konsekw encje. P rz ed e w szystkim ja sn ą sta je się rzeczą, że ty lk o w m ałżeń stw ie i rodzinie w łączonej w Boże życie K ościoła w pełni n a b ie ra sensu nazw an ie tego zw iązku

„dom ow ym K ościołem ” (por. K K 11). W ówczas rów nież osiąga sw e p e ł­

ne znaczenie uczestnictw o m ałżonków we w spólnocie eucharystycznej, k tó ra stanow i szczyt w ięzi m iędzy w iern y m i i C hrystusem .

Tego sensu znaleźć oczyw iście nie m ożna w uczestniczeniu osób, k tó ­ re z w łasnej w iny przyczyniły się do rozbicia sw ego życia m ałżeńskiego.

T am bow iem , gdzie nie m a jedności uśw ięconej sa k ra m en tem , nie może być w pełni realizo w an y udział w E u ch a ry stii, stan o w iący szczyt życia kościelnego. Nic też dziw nego, że Kościół w obec ty c h ludzi stosuje pew ne ograniczenia. W ich bow iem życiu osobistym b r a k realizacji życia Kościoła, p ełn ej św iadom ości w spólnoty kościelnej, a ta k że a k tu a ­ lizow ania się tego, co je st je j elem entem k o n sty tu ty w n y m .

14 P or. tam że, lis t z d n ia 9 IX 1852, F ontes II. n r 514, s. 869—870; E.

C o r e c c o, dz. c., s. 17, L ’in te rv e n to d el maigistero nel corso del X IX secolo n r 1.

13 Tam że, j. w., n r 1, s. 17—(18.

(8)

[7] Eklezjalność m ałżeństwa i rodziny 111 M iędzy ty m i dw om a e k stre m a m i, tzn. m iędzy pełnym uczestnictw em a jego zaprzeczeniem , istn ie je cały szereg stad ió w pośrednich. U dział bow iem ludzi w życiU w łasnego dom ow ego K ościoła w edług zbaw czego p la n u Bożego oraz we w spólnotow ym życiu kościelnym nie je st je d n a ­ kow y. O ile elem en ty Boże są zaw sze pew ne, doskonałe, n ie p rz e rw a n ie działające i sp raw d za ją ce się, o ty le rea liz a c ja w spólnoty ze stro n y ludzi oraz w yp ełn ien ie obow iązków je st nie tylk o często n ie p ełn e i niedo­

skonałe, ale w rzęcz n ie je d n o k ro tn ie p rze ciw d ziała ją oni tem u, co po­

w inno być w d uchu Bożym dokonane.

D latego te ż w g ran ic ac h m iędzy p ełn ą w spólnotą i doskonałym ucze­

stn ictw em w E u ch a ry stii z je d n ej stro n y a bezw zględnym zerw an iem więzi z Bogiem i K ościołem je s t cały szereg pośrednich, bliższych lub b ard z iej od id eału oddalonych stadiów . R ealizacja bow iem życia w spól­

n oty kościelnej zgodnie z n a u k ą S oboru W atykańskiego II, p rz y jm u ­ je ro zm a ite natężenie, czy stopnie, ja k in n i się w y ra ża ją, w zależności od poszczególnych ludzi, ale to nie m oże pozostać bez w p ły w u na u p ra w n ie n ia su b ie k ty w n e. Je że li bow iem ktoś nie w y p ełn ia obow iązków , ja k ie m oże m ieć p re te n sje do pełnych u p raw n ie ń ? T ak ie żą d an ia b y ­ łyby u zu rp a cją . W iększy osobisty w k ład je st przyczyną, że o trzy m u je się w ięcej. P ra w o do pełnego uczestnictw a stan o w i je d y n ie ko n sek ­ w encję w iernego w y p ełn ian ia w szystkich obow iązków oraz udziału w pełni życia K ościoła. W praw dzie z najg łęb szy m sensie będzie to po ludzku niew y m iern e, to je d n a k pew ne, oczyw iste fa k ty zm uszają do w yciągnięcia z nich logicznych w niosków . T a w spółzależność je st w ięc ta k w ażn a i ta k oczyw ista, że bez niej nie da się zrozum ieć, czym je st w p ełnej sw ej tre śc i te n „dom ow y K ościół” — ro d zin a w Ludzie Bo­

żym , w e w spólnocie w spólnot.

3. „Dom owy K ościół” sta le ro zw ija ją c ą się w spólnotą

Chociaż sa k ra m e n t m a łże ń stw a od g ry w a zaasdniczą rolę w form o­

w aniu się „dom owego K ościoła”, je d n ak ż e nie je st on w yizolow any od innych, rów nież pozytyw nie d ziałający ch czynników . Nie w olno bow iem zapom inać o bardzo w ażnym , p odstaw ow ym i tw órczym w pływ ie słow a Bożego i sa k ra m en tó w , spośród k tó ry ch fu n d a m e n ta ln y m je st chrzest, a szczytow ym E u ch a ry stia. K ażdy z ty c h sa k ra m e n tó w n a sw ój sposób p rzygotow uje i przyczynia się do tego, by za istn iała w łaściw a p o d sta ­ w a d la d ziała n ia sa k ra m e n tu m ałżeństw a.

W zasadniczych sw oich elem en tach je st to fu n d am e n t, m ożna p ow ie­

dzieć, „darm o d a n y ”, u m ożliw iający rea liza cję Bożego, stw ó rczo -zb aw - czego plan u , czyli dzieła, k tó re sw ą pełnię osiąga w zbaw ieniu. Po nim, jeśli wolno ta k a b s tra k c y jn ie rozum ow ać, n a s tę p u je ludzki elem en t po­

zytyw nej w sp ó łp racy z o trzy m an ą łaską, by stw orzyć w spólnotę m a ł­

żeńską, a później rodzinną. W spółpraca ta polega p rzede w szystkim na zgodnym ze stw órczo-zbaw czym planem Bożym w y p ełn ian iu w zajem ­ nych zad ań w zględem siebie sam ych, a potem i dzieci.

(9)

112 M. A!. Żurowski [8]

Nie m oże się je d n a k ograniczać do tro sk i o w łasną rodzinę, choć ona je st pierw szym i zasadniczym obow iązkiem , ale też m a obejm ow ać udzielan ie pom ocy na zew n ątrz innym , jeśli potrzebow ać oni będą po­

mocy, czy w sp arcia szczególnie duchowego. — Rów nież i sam i m ałżon­

kow ie i rodzice — poniew aż żyją w e w spólnocie w spólnot, m a ją u p ra w ­ nienia w rea liza cji sw ej w spólnoty w dalszym ciągu otrzym yw ać pomoc ze stro n y sp e łn ia jąc y ch odnośne fu n k c je w K ościele, czy to przez u m a ­ cn ia ją c e słow o Boże, czy też przez ad m in istro w an ie sak ram en tó w , szcze­

gólnie sa k ra m e n tu p o k u ty i E u ch a ry stii, k tó re p o zw alają u trzy m ać się n a odpow iednim poziomie.

W spólnota bow iem K ościoła dom owego nie fo rm u je się w a b s tra k ­ cy jn y m izolow aniu, ale w ew n ątrz w spólnoty w spólnot, w to w arzy stw ie in n y c h dom ow ych K ościołów oraz różnego ro d za ju w iększych w spólnot w zajem nie się zazębiających, a sp ra w a dom ow ego K ościoła n ie może być d la nich o bojętna. W te n sposób w oparciu o sa k ra m e n t m ałżeń ­ stw a p rzy w spółudziale w yżej w spom nianych pom ocy m ałżonkow ie r e a ­ liz u ją sw ój w łasn y „Kościół dom ow y”, k tó ry je st sam w sobie czymś n iep o w tarzaln y m . O ni zaś sam i pro w ad zą życie sobie w łaściw e, o k re ­ śla n e d aw n iej w K ościele jako sta n m ałżeński. W prow adza on bow iem w społeczność L udu Bożego c h a ra k te ry sty c z n ą dla siebie odrębność p rz y zachow aniu zasadniczej jedność^16. U m ożliw ia to sp ełnienie zadań K ościoła w e w łasnym w ym iarze, a ta k ż e przyczynia się do zjednocze­

n ia całej lu d z k o śc i17.

M ożna w ięc pow iedzieć, że m ałżeństw o spełnia sw oistą fu n k cję w spo­

łeczności kościelnej, je d n a k rów nie konieczną i podstaw ow ą ja k k a p ­ ła ń stw o . M ałżeństw o bow iem na sw ój sposób k o n sty tu ty w n ie przyczynia się do rea liza cji p o rzą d k u zb aw ienia ls. K o n ty stu c ja dogm atyczna o K o­

ściele m ów i, że m ałżonkow ie nie ty lk o w y ra ża ją ta jem n icę jedności pom iędzy C h ry stu sem a Kościołem , ale też w niej uczestniczą 19. N ie je st to dziw ne, podobnie ja k pogląd trw a ją c y w tra d y c ji K ościoła W schod­

niego, u zn a ją cy jedynie pierw sze m ałżeństw o ochrzczonych za pełny w y raz m iłości C h ry stu sa do K ościoła. P o w tó rn e za w arcie tego zw iąz­

k u po śm ierci jednego ze w spółm ałżonków zaledw ie tolerow ano, a tr z e ­ cie uw ażano n iejak o za „m alum n ec esariu m ” — zło konieczne.

16 „S tatu s au tem coniugałis, p ro p te r v ita e com m u n itatem ind iv id u am e t indis'solubilem qu am in d u c it, p a r quodam m odo e s t sta tu i clerical! v el religioso qui p er se p e rp e tu i etiam su n t.” , Pont. C om m . C entralis Praeparatoria conc. V at. I l Quaest. de discipl. sacram ento- r u m — S ch em a decreti de praeparatione ad sacram m a trim ., Vatioaini, 1962, s. 3.

17 O. S a i e r, „C om m unia" in d er L eh re des Z w e ite n V a tik a n isc h en K o n zils, B am berg 1973, s. 80.

18 T am że, s. 69.

19 K K 11, 2; por. Pont. Com. Centr. Praep. — S chem a c o n s titu tio n s de ca stitate, virg in ita te, m a trim o n io et fam ilia, — relatore A. 0 1 1 a- v i a n i , V aticani 1961, s. 4, n r 10.

(10)

[9] Eklezjalność m ałżeństwa i rodziny 113

Pow yższe n aśw ietlen ie teologiczno-kościelne ja k n ajb a rd z ie j u k az u je sens m ałżeństw a, k tó re m oże być rea lizo w a n e tylk o m iędzy jed n y m m ężczyzną a je d n ą n ie w iastą. I dlatego w stw órczozbaw czym p lan ie Bożym poprzez słowo Boże i sa k ra m e n t rodzi się u p ra w n ie n ie każdej z dw u stro n do w zajem n ej w ierności i ty m sam ym do w yłączności. Bez niej p ełny sens m ałżeń stw a ochrzczonych zrealizow any być nie może nie ty lk o w sw oim znaczeniu eklezjologiczno-zbaw czym , a le rów nież in d y w id u aln o -p erso n aln y m . O bydw a te znaczenia w rzeczyw istości ży­

cia m ałżeńskiego są nierozdzielne. Tę w łaśn ie w yłączność p rzy w ra ca C h ry stu s w w yżej cytow anym tekście i b ro n i u p ra w n ie n ia każdego z m ałżonków do niej w m ałżeństw ie, zgodnie z p ie rw o tn y m p lan em Bo­

żym.

T ę m yśl p o d k reśla w ielo k ro tn ie K o n sty tu c ja G aud lu m et spes (nr 47—51). T ak w ięc dla ochrzczonych, k tó rzy za w a rli ze sobą p raw d ziw e m ałżeństw o istn ieje ty lk o je d n a rzeczyw istość re a liza cji stw órczego dzieła w p o rzą d k u zbaw ienia. O m aw iane zaś u p ra w n ie n ia podstaw ow e, ja k im i są jedność i w yłączność, m a ją sw oje źródło oraz uzasad n ien ie w ta k ie j w łaśn ie a nie in n ej rzeczyw istości. W sp an iała i w ielk a je st zatem m yśl Boża. O grom ne są u p ra w n ie n ia płynące z f a k tu zaw arcia takiego zw iązku, ale rów nocześnie n a k ła d a on doniosłe zadania. I tu ta j znow u spo ty k am y się z k o rela ty w n y m p o w iązaniem u p ra w n ie n ia i obo­

w iązku. L udżka re a liza cja Bożego ideału je d n a k często n a p o ty k a na tru d n o śc i czy to n a sk u te k słabości ludzkiej, czy gorzej, gdy m a to m ie j­

sce z pow odu złej woli. N ajczęściej b ra k i w yżej w spom niane m a ją sw e źródło w egoistycznym , czy n aw e t czysto erotycznym po d ejściu do m a ł­

żeństw a. T akie p o d sta w y zw iązku, ja k m ów i S obór W a ty k a ń sk i II, nie są tr w a łe i szybko p rz e m ija ją (KDK 49, 1).

N ajlep szą n ato m ia st g w a ra n c ję zabezpieczającą u p ra w n ie n ia w ie r­

ności i w yłączności stan o w i ofiarne, w zajem n e w y p ełn ian ie obow iązków n ie jak o u p rzedzające, a n a w e t dające w ięcej niż trze b a. Budzi ono w każdej szlach etn ej osobie chęć odw zajem n ien ia się. W te n sposób nie ty lk o św iadczenie tego, co konieczne, ale n a w e t przez d aw a n ie po Bo­

żem u p onad m iarę, stw orzone zo stają w a ru n k i nie ty lk o do rea liza cji w łasnego u p ra w n ie n ia , ale też do o trzy m an ia tego sam ego z dru g iej strony. D zięki te m u w spólnota m ałżeńska, a później ro d zin n a może konty n u o w ać sw ą działalność, w łączając się ty m sam ym w realizację zbaw czej m yśli Bożej, k tó ra , podobnie ja k w K ościele je st p o d staw ą jedności.

P rzez fa k t p ro k re k ra c ji w spó ln o ta m ałżeńsw a ro zw ija się i p rzem ienia w rodzinę. N ie do pom yślenia je st przeto w ypadek, żeby je d n a ze stro n całym ciężarem obow iązków o b arczała dru g ą, zachow ując dla sie­

bie je d y n ie korzyści. Byłoby to w y ra źn y m sp rzen iew ierzen iem się p rzy ­ ję ty m zobow iązaniom i n aru sz en ie m spraw iedliw ości w zględem w spół­

m ałżonka. A żeby dzieci m ogły być n iejak o szczytow ym uw ieńczeniem z a w a rte j w spólnoty i m iłości m ałżeńskiej, a zarazem przyczyną d a l­

szego rozw oju oraz d oskonalenia się rodziców przez w spółdziałanie 8 — P ra w o K a n o n ic z n e

(11)

114 M. Al. Żurowski [10]

w ponoszeniu w szelkich tru d ó w zw iązanych z ich w ychow aniem , należy zw rócić szczególną uw agę n a zharm onizow anie obopólnych p o c z y n a ń !0.

W te n sposób ty lk o dzieci m ogą stać się ch lu b ą sw oich rodziców , gdy będą dobrze w ychow ane. W arto tu zw rócić uw agę, że z chw ilą przy jścia n a św iat now ego człow ieka w rodzinie, w spólnotow y w y m ia r , u p ra w ­ n ie ń i obow iązków ubogaca się. N ow onarodzony człow iek bow iem jest ty m sam ym rów nież podm iotem u p raw n ie ń , k tó ry m odpow iad ają odno­

śne zobow iązania ze stro n y rodziców posiadających zarazem p o d sta­

w ow e i zasadnicze u p ra w n ie n ia w zględem niego, nim dojdzie do w ieku sam odzielnego p ostępow ania. W m ia rę je d n a k rozw oju każde z dzieci je st rów nocześnie podm iotem zobow iązań w zględem rodziców , będących odpow iednikiem ich u p raw n ie ń . W te n sposób re la c ja u p raw n ie ń do obow iązków sta je się tró jw y m ia ro w a : ojca i m a tk i w zględem dzieci, dzieci w zględem rodziców i rodziców m iędzy sobą w odniesieniu do dzieci.

Dzieło w ychow ania bow iem je st w spólne. W ym aga też troskliw ego w spółd ziałan ia rodziców . N ie m oże bow iem z a b ra k n ą ć czynnej obec­

ności ojca, k tó ra ta k b ardzo pom aga w u ro b ien iu pełnego człow ieczeń­

stw a. N iezbędna je st rów nież opieka m a tk i p o siad ająca sw oiste, n ie za­

stą p io n e cechy i odpow iedni sobie w pływ . W ypełnienie obow iązków ro ­ dzicielskich u w ra żliw ia każdego ze w spółm ałżonków na p otrzeby in ­ nych. W te n sposób człow iek sta je się b a rd z iej zd a tn y do poczynań 20 „Tym czasem rodzice m a ją dogłębną św iadom ość, że dziecko należy do nich, rów nocześnie od pierw szych chw il p rz y jm u ją je do sw ej oso­

b ow ej w spólnoty jako now y p odm iot tego obcow ania i te j com m unio, w k tó re j n ajb liż si sobie ludzie m ogą się w zajem nie obdarow yw ać sobą, sw oim człow ieczeństw em . To o b d aro w an ie ty lk o w ówczas urzeczyw i­

s tn ia całą sw oją p ra w d ę i autentyczność, gdy d a r osoby zostaje p rzy ­ ję ty przez d ru g ą osobę, przez innych, z całą n ależ n ą m u afirm acją.

Je śli w ięc p ra w d ą je st to, że k ażde dziecko od sam ego początku, nie ty lk o od ch w ili narodzenia, ale j.uż chyba od chw ili poczęcia, w nosi siebie jako osobę i d a r — to ty m b a rd z ie j jest p raw d ą, że óiw d a r tylk o w tedy je st w całej pełn i „dany” rodzicom a ta k że — w inny sposób — rodzeństw u, gdy zostaje im rów nocześnie „zadany”. R ealne w p ro w ad ze­

nie do ro d zin n ej w spólnoty, com m unio p erso n a ru m , zachodzi wówczas, gdy rodzice o d k ry w a ją w całej pełn i w sw oim dziecku to zadanie, ja ­ k ie w ra z z nim sta je w obec ich m iłości. Aby to zad an ie mogło być w ipełni o d k ry te i urzeczyw istnione, m u si być o d kryw ane stopniow o i sto p ­ niow o urzeczyw istniane. Stopniow o —- to znaczy na m ia rę rozw oju no­

w ego członika ro d zin n ej w spólnoty. Odinosi się to do rodziców , odnosi się ta k że w inny, choć niem niej re a ln y sposób do rodzeństw a. Cała w spólnota ro d zin n a ro zw ija się jaiko com m unio p erso n a ru m poniekąd etap a m i, a w ty m rozw oju, w każdym jego etapie, za w arty jest rozw ój każd ej z osób w chodzących do w spólnoty. Rozwój to nic nowego, jak realizacja, coraz p ełn iejsza i dojrzalsza człow ieka, te j rzeczyw istości, o k tó re j Vaitioanum II, śladem całej tra d y c ji ch rześcijań sk iej, tw ierdzi, że „będąc jedynym na ziem i stw orzeniem , którego Bóg chciał dla nie­

go sam ego, nie m oże odnaleźć się w pełn i inaczej ja k ty lk o przez bez­

in tereso w n y d a r z siebie sam ego” (KDK, n. 24).” K. W o j t y ł a (Kard.), R odzicielstw o a „com m unio p ersonarum ”, A teneum K ap ła ń sk ie t. 84, 1975, z. 1 (396), s. 21 n.

(12)

[11] Eklezjalność m ałżeństwa i rodziny 115 o c h a ra k te rz e społecznym , n a co ju ż zw rac ał uw agę św. P aw eł. M ówi on bow iem w yraźnie, że te n może spełniać odpow iedzialne fu n k c je w społeczności kościelnej, kto p o tra fi dobrze kierow ać w łasn ą rodzi­

n ą (1 Tm 3; 4). W yciąga też za raz z tego kon k lu zję: „jeśli ktoś bow iem nie um ie sta n ąć n a czele w łasnego dom u, jakżeż będzie się tro szczy ł 0 Kościół Boży?” T ak w ięc d o b re sp ełn ian ie obow iązków ro dzinnych przy g o to w u je do sp e łn ia n ia innych pow ażnych zadań. Z a n ie d b a n ia w ty m w zględzie sp o ty k a ją się z o strą n ag a n ą A postoła. W ty m sam ym bow iem P ierw szym Liście do T ym oteusza (5—8) m ów i: „A jeśli k to n ie dba o sw oich, a zw łaszcza o dom ow ników i w y p a rł się w iary , gorszy je st od niew ierzącego”.

Je że li je d n a k człow iek dobrow olnie, czy ze słabości sw ojej, czy te ż na sk u te k złej w oli nie chce w yw iązyw ać się ze sw ojego z a d an ia i sw o­

jej m isji w rodzinie, nie m oże też żądać, ażeby i inni w zględem niego w y p ełn iali w szystkie sw oje obow iązki. P ełn e bow iem u czestnictw o w e w spólnocie rod zin n ej, ja k i udział w e w spólnocie kościelnej z innym i w iern y m i i w spólnotam i, a w szczególności w e w spólnocie e u c h a ry sty ­ cznej je st zapew niony w ów czas, gdy w m ia rę sw oich sił każdy s ta r a się realizow ać to, co do niego należy. I tylk o w tedy u dział w E u ch a­

ry stii — k tó ra je st szczytem w spólnoty kościelnej — m a pełny sens, jeżeli w niej uczestniczą w szyscy ci, k tó rzy w pełni żyją życiem Bożym 1 życiem Kościoła.

W arszaw a, dn. 26 III 1977

II c a ra tte re ecclesiale del m a trim o n io e d ella fam iglia

L a risp o sta d a ta d a C risto a lia do m an d a su lla in d isso lu b ilitä del m a ­ trim o n io contiene in se stessa u n rife rim e n to e u n a in te rp re ta z io n e d ell’o rig in a rio pensiero divino, espresso nei re la tiv i te sti del L ibro d ella G enesi. U n u lte rio re sv ilu p p o di questo pensiero — basato sul M agi­

ste riu m d ella C hiesa — p o rta a co n clu d ere che il sa cram e n to del m a tr i­

m onio non e un com plem ento a l m a trim o n io n a tu ra le , m a costituisce in tu tt a la sua re a ltä la realizzazione del pensiero sa lv a to re divino poiche 1’o rd in e d ella creazione, fin d a ll’inizio stesso, e u n a p rep a ra zio n e dell’

’o rd in e d ella salvazione e fin d a ll’inizio, in u n certo qualm odo, vi te n - de o in esso si realizza. P e r questo m otivo il m a trim o n io so ltan to n e ll’

’o rd in e d ella N uova A lleanza puó ra g g iu n g e re u n suo senso com pleto.

P e r 1’uom o b attezzato non v ’e rito rn o ad u n o rd in e eclu siv am en te n a ­ tu ra le . A ttra v e rso il m a trim o n io di due b a tte z z a ti in fa tti la C hiesa si realizza nelle com u n ita fam iliari. Nel n. 48 d e lla G aud iu m e t spes il C oncilio V aticano II rich iam a 1’a tte n zionę su l legam e inddssolutoile f r a il p ia n o di salv azio n e di C risto, che si rea lizz a n e lla Chiiesa, e q u a n to a w ie n e in u n m a trim o n io cristian o e p iü ta rd i n e lla fam ig lia, „n ella chiesa d am estica” (Lum en G en tiu m 11)- S o ltan to p e r le p erso n e che v i- vono la v ita d ella C hiesa la p arte cip a zio n e a ll’E ucarestia, che comsti- tuisce il culmiine d ella v ita ecclesiastica, ha senso comjpleito. Non p u ó a v e re ta le sdgnificato e ta le efficaciia la pairteciipazione ad Essa di p e r -

(13)

116 M. Al. Zurowski [12]

sone che p e r p ro p ria colpa h an n o co n trib u ito a d istru g g e re la p ro ­ p r ia fam iglia.

F r a questi due e stre m i esiste tu tt a u n a se rie di sta d i m e d i — stadi in cui la realizzazione dei com piti sa lv a to ri n ella fam ig lia p ré se n ta u n g rad o o u n ’in te n sità m aggiori o minord. Come il concilie p a rla d e lla di­

v e rs e in te n sité con cui si m a n tie n e il vincolo ecclesiastico (com m unio- nis) e ad esso p a r tic ip a cosi qui esistono u n v alo re e u n ’in te n sita moltepliici p e r la realizzazione del p ia n o divino di salvazione. Non de- lu d o n o in f a tti l’aiu to e i m ezzi di salvazione d ati g ra tu ita m e n te m a la cooperazione con ta li mezzi e la buono v o lo n ta d ell’uomo sono quelli ch e spesso lasciano m olto a d esid erare e tu tto ciô, u n ito alia debolezza uman:a, .provoca cosi g ra n d i ddfferenziazioni.

L a fam iglia è u n a com u n ità che si sv ilu p p a d in a m ie am e n te e i>erfe- ziona i suoi m em bri in base alle leggi d ella réc ip ro c ité . Q uesta evolu-

■zione e questo perfezioinam ento non si possono co m p ren d ere senza rea liz z a re i d iritti e i doveri in u n a trip lice dim ensione: dei g enitori nei loro reciproci confronti, dei g en ito ri p re s i insiem e n e i confront! dei fig li nonchè dei fig li n e i co n fro n ti dei genitori. Q uando tu tto l ’oggetto d e ll’arm o n ia m a trim o n ia le, cancordem ente aU’o rig in a rio p ensiero divd- no, viene realizzato nello sp irito del V angelo p e r mezzo d ella G razia d iv in a e con l’aiu to di a ltre com unita ecclesiali, allo ra la fim iglia rag g iu n g e il suo pieno significatio di „chiesa dom estica” .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Otwarte i zamknięte struktury Kościoła wobec kultur zastanych. Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 21/3-4,

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 21/3-4, 23-39 1978.. L'iim portanza ded S inodi

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 21/3-4,

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 21/3-4, 71-95 1978... Jan

trwałości małżeństwa według prawa świeckiego i kościelnego. Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny

Data test results show that MSA can successfully reveal different scaling regimes in complex systems such as Lagrangian and two-dimensional turbulence, which have been

Figure 2 illustrates coherent flow structures in the wake of an unmodified cylinder at three different Reynolds numbers: Re D =100 is characterised by a 2D wake; at Re D =200 the

Niet alleen de eigen woning, maar ook de sociale huurwoning met “below market rents” belemmert de mobiliteit op de woningmarkt (Hills, 2007). Door de lagere dan markthuren is er