• Nie Znaleziono Wyników

Dziedzictwo Słowackiego w poezji Grochowiaka

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dziedzictwo Słowackiego w poezji Grochowiaka"

Copied!
26
0
0

Pełen tekst

(1)

Marian Tatara

Dziedzictwo Słowackiego w poezji

Grochowiaka

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 5, 139-163

(2)

Marian Tatara

DZIEDZICTWO SŁOWACKIEGO W POEZJI GROCHOWIAKA

Rok 1956 z o s ta ł uznany przez ówczesną krytykę lite r a c k ą za rok odrodzenia s i ę p o e z ji p o ls k ie j. Debiutow ali bowiem wówczas Miron B iało szew sk i, Stan isław Swen Czachorow ski,Stanisław Czycz, Bohdan Drozdowski, Leszek E lektorow icz, Stan isław Grochowiak, Je rz y Harasymowicz, Zbigniew Herbert i Jan Zych. Gdy do wymie­ nionych nazwisk dodamy je sz c z e Tymoteusza Karpowicza, łączone­ go zazwyczaj z wskazanymi poprzednio poetami i Tadeusza Nowaka, k tórego zbiorek "Jasełkow e n ie b io sa " /1 9 5 7 / uznano za właściwy d e b iu t, to wówczas okazuje s i ę , że w ielu z nich zdobyło so bie trw ałe i bynajm niej n iepośledn ie m iejsce we w spółczesn ej poe­ z j i .

Wymienieni poeci nie tworzą zw artej grupy, nie mają wspól­ nego programu poetyck iego, an i światopoglądowego.Nie łączy ich te ż wiek, gdyż n iek tórzy , jak np. Herbert i B iałoszew sk i debiu­ to w ali z dużym opóźnieniem. Nie znaczy t o , iż jedynie data u- k azan ia s i ę pierw szego tomiku decyduje o w spólnocie pokolenio­ w ej. Albowiem znamienną cechą d la awangardy 1956,ja k ich nazy­ wa Bieńkowski, j e s t nie tylk o św iatopogląd względnie system f i ­

lo z o fic z n y , i l e postawa wobec św ia ta , k tóra łączy ich z Tadeu­ szem Różewiczem, co z jedn ej strony pozwala uznać tę grupę za reprezentantów powojennego pokolen ia, a z d ru g ie j - i to j e s t rze czą naprawdę is t o t n ą - postawa owa z n a laz ła swoje odbicie w podobnym, mimo w szelkich ró ż n ic , traktow aniu p o e z ji.

Na zjaw isko to zw rócił uwagę Czesław Z g o rz e lsk i. Zauważył on bowiem, że w la ta c h powojennych n a stą p iła "zmiana wzajemnych stosunków pomiędzy poszczególnymi elementami wypowiedzi", "a przede wszystkim doszło do całk ow itej przebudowy systemu wartości

(3)

liryczn ych i zespołu najczęstszych srodkow wyrazu" . Wskazana rewolucja dokonała s i ę d zięki usiłowaniu przezwyciężenia za­ wodu i nieufności wobec świata, poprzez sprzeciw wobec jego d e z in te g r a c ji, w dążności do jego zrozumien ia .Ten o s ta tn i as­ pekt s t a ł się przyczyną olbrzymiego znaczenia r o l i przedmio­ tu , przy równoczesnym pozornym obniżeniu r o l i podmiotu l i r y ­ cznego. Stąd wywodzi s i ę tak u s iln ie podkreślany przez k ry ty ­ kę reizm tych poetów;

" . . . świat t e j p o e z ji j e s t mikroświatem, światem drobnych rzeczy, przeoczonych lub niedojrzałych. Podłoga dla Białoszew­ skiego, piec dla Małgorzaty H i lle r , krzesło dla Herberta,ołó­ wek dla Karpowicza,zlew dla Kuriaty, łupina grochu dla Urszu­ l i Kozioł, pogrzebacz dla Stanisława Grochowiaka, p ię ta dla Jacka Łukasiewicza to /przykładowo/ przedmioty pewne, od któ­ rych zaczynają rekonstrukcję ufności. Postulat

natychmiasto-2

wej sprawdzalnosci każdego doznania" .

Konsekwencje tego stanowiska są olbrzymie. Najłatw iej u- chwytne są one w doborze tematyki i w j e j traktowaniu. I tak np. zanika liryjca miłosna, a w j e j miejsce wkracza erotyzm,co wcale nie oznacza, i ż zostaje zarzucone traktowanie adresata lub adresatki jako drugiej osoby. Przemiana j e j w partnera lub narzędzie wynika bowiem stąd, i ż akt seksualny s t a j e s i ę rze­ czą, d zię k i k tó re j można poznać i zrozumieć drugiego człowie­ ka. Wątły to , co prawda, dowód ale wydaje s i ę im jedynym em­ pirycznie sprawdzalnym faktem, poprzez który można dojść do prawdy o stosunku drugiej strony do nas. Poeta współczesny nie chce bowiem bezpośrednio wyrażać swych przeżyć, swego uczucia do drugiego człowieka, i stosunku do otaczającego go świata, gdyż on pragnie przede wszystkim go zrozumieć i dlatego l i r y ­ kę miłosną z a s tą p ił seksualizm, ponieważ, między innymi,wyra­ żając uczucia więcej s i ę mówi o sobie, niż o drugim człowie­ ku.

W konsekwencji podmiotu lirycznego objawia s ię to w jego ukryciu s i ę za przedmiotami opisywanymi, w manierze rzekomej e p ick o ści, w przemycaniu liryzmu w konstrukcjach s t y l i s t y c z ­ nych, w kompozycji /słynne "Białe groszki" Różewicza - f i k ­ cyjny komunikat o zagin ięciu osoby/, w przemilczeniach i nie­ dopowiedzeniach^.

(4)

141

-Owo antyromantyczne nastaw ienie powojennej awangardy łączy s i ę ś c i ś l e z typowo romantyczną w iarą w moc słowa.Słowo bowiem jak o w y ra z ic ie l opisywanych rzeczy odzyskuje sw oją w ieloznacz­ ność i autonomiezność, gdyż jedynie poprzez nie można dążyć nie t y le do poznania i o p isa n ia św ia ta , le c z do jego zrozum ienia. Odzyskuje więc ono swą magiczną moc k re a to rsk ą , tak b lis k ą ro­ mantykom.

Omawiani p oeci nie s ą jednak ludźmi bez b i o g r a f i i , co czę­ s t o im zarzuca k rytyka. Jeden z najmłodszych z t e j grupy, Gro­ chowisk, u ro d z ił s i ę w 1934 roku. W ch w ili, gdy wybuchła woj­ na l i c z y ł l a t p ię ć , gdy skończyła s i ę ona l i c z y ł l a t jeden aś­ c i e , a więc był w wieku, gdy s i ę już coś n iecoś pamięta i u- s i ł u j e zrozumieć t o , c'o s i ę d z ie je wokół. J e ś l i upręytomnimy s o b ie , iż d z ie c i i m łodzież podczas wojny sz y b c ie j dojrzew ają, ponieważ zmuszają ich do tego warunki zewnętrzne, to wówczas n ależałob y odłożyć do lamusa tw ierdzenie o b e z b io g ra fic z n o śc i poK olenia. Było ono za młode, by wojnę świadomie przeżyć i wziąć w n ie j czynny u d z ia ł i równocześnie za duże, by przeminęła ona bez śla d u w psych ice młodych chłopców. I d la te g o w świadomości t e j g e n e ra c ji p o z o sta ła skaza nie do z a t a r c ia : przebyte doś­ w iadczenie, iż człow iek może być okrutny, a św iat z ły . W tym s e n s ie okupacja i druga wojna światowa może być wspólnym prze­ życiem pokoleniowym d la partyzan ta Różewicza i ucznia szkoły powszechnej Grochowiaka.

Wskazana sy tu a c ja winna przynajm niej częściow o w yjaśnić o- wą wspólnotę rówieśników B iałoszew skiego z rówieśnikami Hara­ symowicza o raz, co w ażn iejsze, dążność do zrozumienia otacza­ jące g o ich św ia ta , przełam ania n ieu fn o ści i pow ściągliw ość w w yrażaniu uczuć. Za takim rozumieniem genezy postawy młodej ge­ n e r a c ji przemawia n iebagateln y f a k t . Otóż, ja k słu sz n ie zauwa­ żył Bieńkowski, awangarda 1956, podobnie ja k przed trz y d z ie stu z górą la t y awangarda krakowska, k ształto w ała s i ę w opozycji do prądów i kierunków artystycznych Zachodu, i ja k poprzednia

by-ÍL

ła oryginalnym, czysto polskim zjawiskiem . Łączy je z re sz tą je sz c z e jedna wspólna cecha: optymizm. 0 i l e jednak dla grupy krakow skiej b ył on łatwy i wynikał z g łę b o k ie j wiary w niepow- strzym alny postęp św ia ta , to d la powojennej g e n e ra c ji j e s t on bardzo trudny, gdyż opiera s ię na p rz y ję c iu św iata takim ,jakim

(5)

on j e s t , na pozbawieniu złudzeń, na a k c e p ta c ji " h is to r ii z c a łą j e j grozą, na kon ieczn ości uświadomienia so b ie , że trzeb a j a ­ koś żyć. I d la te g o pozornie może s i ę wydawać, iż j e s t to p os­ tawa pesym istyczna, le c z optymizm ich uwidacznia s i ę w w ita­ liz m ie , w niepodważalnej w ierze, iż b io lo giczn e życie przyziem­ ne i codzienny tru d deptania wokół zwykłych spraw j e s t s i l ­ n ie js z y niż okrucieństwo św iata i lu d z i. Tu tkwi też źródło e- rotyzmu powojennej p o e z ji.

Wskazana dążność do zrozumienia św iata i w iara w s i ł ę ży­ c ia wszystko przezw yciężającego łączy s i ę z kultem brzydoty, z turpizmem - w myśl nomenklatury P rzy b o sia. Akcentowanie pospo­ l i t o ś c i i brzydoty, przedmiotów nie ty lk o zwykłych, le c z także w strętnych i odrażających , a w stosunkach m iędzyludzkich maso­ chizmu i sadyzmu, j e s t nie ty le sprzeciwem wobec p o ety ck o ści, łatwych wzruszeń, zbanalizowanej e s t e ty k i, le c z wyrazem ich g łę b sz e j postawy życiow ej. Ohyda przedmiotu ulega w yjaskraw ie­ n iu , a przez to uniezwykleniu. Zwraca on na s ie b ie uwagę, za­ czyna dręczyć c z y te ln ik a . Jego is tn ie n ie poprzez sam f a k t jego b y tu , poprzez sprzeciw odbiorcy, ulega jakby zakwestionowaniu. Musi bowiem rozbudzić n iepokój, a o to p rzecież w łaśnie chodzi. Niepokój z powodu własnego is tn ie n ia s t a ł s i ę p r z e c ie ż 'p r o b le ­ mem zasadniczym debiutanckiego zbiorku Tadeusza Różewicza - w łaśn ie “N iepokoju". A wszystko to łączy s i ę zasadniczym ośrod­ kiem zainteresow ań t e j p o e z ji z etyką.

Turpizm j e s t jednym z wyrazów postawy pragn ącej zrozumieć sen s is t n ie n ia , a zarazem lę k a ją c e j s i ę poznać c a łą prawdę o ż y ciu . Poeta przynależny do t e j g e n e ra c ji wie bowiem, ja k wiel­ k i j e s t bezmiar z ła tkwiący w samym człowieku,w otaczającym go św ie c ie , ja k bezmyślne i bezwzględne są prawa przyrody. D late­ go s t a r a s i ę zachować dystans pomiędzy podmiotem lirycznym a przedmiotem opisywanym, z którym bynajmniej s i ę nie utożsam ia, le c z z którym łą c z ą go bardzo s iln e związki uczuciowe. D latego te ż tak chętnie podmiot liry czn y ukrywa s i ę za dymną zasłon ą dowcipu, ir o n i i i g r o te s k i. Pozwala mu to bowiem zachować pow­ śc ią g liw o ść w wyrażaniu własnego stan ow iska, a nade w szystko pozwala uniknąć s iln ie js z e g o zaangażowania emocjonalnego, k tó ­ re j e s t niemożliwe przy tego ro d zaju postaw ie. Wynika z n ie j natom iast inna cecha w yróżniająca tę grupę: t o le r a n c ja . T

(6)

ole 143 ole

-rancja wobec różnych światopoglądów, systemów f ilo z o fic z n y c h i estetycznych oraz metod pisarskich. Wszystko to bywa trak­ towane jako różnorodne narzędzia do poznania i zrozumienia świata, a więc narzędzia służące do tego samego celu, a nie jako wyznaczniki pozwalające odróżnić przynależność do posz­ czególnych szkół poetyckich, nie jako problemy podstawowej wa­ g i dla i s t o t y twórczości p o etyck iej.

Owa charakterystyka powojennego pokolenia, pokolenia za­ rażonego śmiercią choćby w powiciu, j e s t już w dużej mierze uświadomiona sobie przez współczesną krytykę, i to rzecz zna­ mienna, nie przez t ę , która zwalcza turpizm i szmaciarstwo /Błoński "Zmiana warty"/, jak i t ę , która je broni /Lukasie­ wicz, "Szmaciarze i bohaterowie"/ - le c z przez historyka l i ­ teratury /Czesław Zgorzelski/ i poetę wywodzącego s i ę z awan­ gardy /Zbigniew Bieńkowski/. Nie oznacza to jednak, że zosta­ ła ona powszechnie p rzyjęta i że stanowi często stosowany klucz do in t e r p r e t a c ji t e j p o ezji. W naszym przypadku jednak może oddać znaczne u słu gi przy ukazywaniu związków łączących Sta­ nisława Grochowiaka z tradycją romantyczną, a zwłaszcza z twór­ czością Juliusza Słowackiego.

Omówione powyżej cechy turpistów, szmaciarzy lub awangar­ dy 1956 - jak ich różnie nazywają - dadzą s i ę odczytać w utwo­ rach Grochowiaka. Występują one u niego w jeszcze bardziej wy­ ostrzonej postaci z powodu ulegania wpływom augustianizmu.Mło- dy poeta debiutował tomikiem "Ballada rycerska" /1 9 5 6 / wyda­ nym przez In stytu t Wydawniczy PAX. Warto w tym miejscu nad­ mienić, że wydawnictwo to zaczęło swoją działalność edytorską w dziedzinie f i l o z o f i i ch rześcijań sk iej od czterotomowego wy­ boru "Pism" św. Augustyna /1953-1954/, i że pierwszą wydaną po wojnie rozprawą wybitnego f i l o z o f a k a to lic k ie g o Etienne Gil- sona było "Wprowadzenie do nauki świętego Augustyna" /19 5 3 /

poprzedzone przedmową przywódcy ugrupowania "Pax" Bolesława Piaseckiego. J e ś l i dodamy, że jedną z pierwszych książek opub­ likowanych przez to wydawnictwo było "Pod słońcem szatana" Bernanosa, a Jan Dobraczyński jeszcze przed wojną p is a ł z en­ tuzjazmem o tym pisarzu - t o źródło i n s p i r a c j i autora “Menue­ ta z pogrzebaczem" j e s t zupełnie jasne.

(7)

Augustianizm pierwszych utworów Grochowiska wydaje s ię szczegó ln ie ważny, ze względu na jego teodyceę i estetykę.Zw ró­ c i ł na to uwagę Jan Jó z e f L ip sk i p is z ą c , że widoczny w w ier­ szach "R ozbierania do snu" dualizm św iata ma parę aspektów:

" . . . po pierw sze j e s t to dualizm c ia ł a i duszy; zmysłowej i t e j j a k i e j ś in n e j, w yższej natury człow ieka, po drugie -dualizm brzydoty i piękna, p o s p o lito ś c i i n iezw ykłości, w

resz-5

c ie dualizm ziemi i n i e b a " .

Wymienione łączen ie z ła i brzydoty j e s t nieodłącznym skład­ nikiem a u g u stia ń sk ie j teo d y cei. G ilson w yjaśnia ten problem w sposób n astęp u jący :

" J e ś l i chodzi o zło n atu raln e , to w ystarczy przypomnieć,że rzeczy mogą być uznane fcylko za dobre jako t a k ie . Niewątpliwie rodzą s i ę one, p su ją , u m ierają. Wszechświat j e s t widowiskiem nieustannych zn iszczeń , którym - w wypadku i s t o t żywych sp ec­ ja l n i e , a człowieka w sz c z e g ó ln o śc i - tow arzyszą c ie r p ie n ia , trw ogi i n a jb a rd z ie j okrutne żałoby. Nie wolno jednak zapomi­ nać, że każda z i s t o t , k tóre tak so b ie wzajemnie n a stę p u ją ,je st dobrem rzeczywistym samą w s o b ie , że więc w widowisku wszech-£ św iata n astęp u ją po so b ie zawsze dobra" .

Ten osąd może być podstawą u z asa d n iają cą reizm Grochowia- k a, a w d a ls z e j k o le jn o śc i jego turpizm . Pogrzebacz i szczu r ja ­ ko same w sob ie s ą rzeczą dobrą, a le rozkład ic h i w stręt ja k i budzą związane są z wspomnianym widowiskiem zniszczeń d o sta r­ czanych nam przez w szechśw iat, k tóre w konsekwencji rodzą t y l ­ ko dobro. W ten sposób augustianizm u Grochowiaka okazał s ię podbudową filo z o fic z n ą postawy d z ie lo n e j przez niego z jego to­ warzyszami w sztu ce p o e ty c k ie j. Tego ro d zaju uzasadnien ie je s t jednak wyłączną w łasn ością tego poety, gdyż doszukiwanie s i ę poglądów autora "De c i v it a t e D ei" u B iałoszew skiego, H erberta i Różewicza byłoby zajęciem r a c z e j jałowym.

Augustianizm okazał s i ę płodny i w in n ej d z ie d z in ie . Może bowiem stanow ić także podstawę d la g r o te s k i, będącej jednym z głównych środków artystyczn ych bardzo chętnie stosowanych przez Grochowiaka. Wiąże s ię ona bowiem ś c i ś l e z widzeniem rzeczyw i­ s t o ś c i poprzez pryzmat f i l o z o f i i , a w tym wypadku f i l o z o f i i p o d k re śla ją c e j skażenie św iata upadkiem. Dlatego deformacja ob­ razu św ia ta , łączen ie tragizm u z komizmem, akcenty

(8)

parodysty 145 parodysty

-czne - typowe cechy g ro te sk i w tw órczości tego poety koncentro­ wać s i ę muszą wokół tak ich zagadnień jak śm ierć i m iło ść.

Nic więc dziwnego, że k ob ieta z o s ta je potraktowana ze wstrę­ tem graniczącym z pogardą, że z o s ta ła b ru ta ln ie podkreślona je j c ie le sn o ść . W oczach podmiotu liry czn eg o "Płonącej żyrafy"/"Me- nuet z pogrzebaczem" 1950/ j e s t ty lk o mięsem; "U w ielbiać mię­ so . Zapładniać m ięso" - wypowie on z sarkazmem. Akt seksualny musi być rzeczą od rażającą i t o , nie ty lk o d la te g o , iż pozba­ wiony je s t on walorów estetyczn ych , le c z d la te g o , że poczęcie

z o sta ło skojarzon e ze śm ie rc ią . Dobro z o sta ło skażone upadkiem, u le g ło zepsuciu i s t a ł o s i ę przez to złem .'Z tego powodu w poe­ z j i t e j nie ma m iejsca na m iło ść, j e s t natom iast wzbudzający w strę t erotyzm, 2 tego samego kręgu zagadnień wywodzi s i ę to ­ w arzyszący t e j problematyce myzogynizm, sadyzm i masochizm.

Na wskazane poprzednio źródła g r o te sk i Grochowiaka zdaje s i ę wskazywać bodaj czy nie n ajw ażn iejszy z jego utworów poe­ mat "Zuzanna i s t a r c y " /"A g re sty " 1963/« Sam ty tu ł stanowi a - lu z ję do jednego z n a jb a rd z ie j znanych fragmentów " B i b l i i " , w dodatku spopularyzowanego poprzez sz tu k ę , d z ię k i czemu ty tu ł ów j e s t równocześnie a lu z ją do w ielu d z ie ł m alarskich .B ohater­ ka poematu z o s ta je zamordowana przez Draba w ch w ili największej

ek stazy m iło sn e j:

"Aż ogłuszony j e j szczęściem - p rzeb ity s t r z a łk ą języka d rżącego, raniony

Drab p o czął ton ąć. A więc poczuł śm ierć - to były z f i l c u utuczone dzwony.

"Cóż je sz c z e mogę darować c i , Słodka, Jak ą p ie sz c z o tą sk aleczy ć tę noc?"

"Niech mię z twej r ę k i śm ierć o str a napotka, Niech na t e j nocy zamknie s i ę mój l o s . " C ią ł j ą szeroko, z przestrachem i bólem,

n

Szed ł od sty gn ącej ja k od lu s t r a - w t y ł . . . " '

Groteskowość op isu t e j sceny nie wymaga komentarza.Tak s a ­ mo ja k nie wymaga dodatkowego komentarza j e j podłoże f i l o z o f i ­ czne. .Należy jednak przypomnieć, iż podobne traktow anie m iło ś­ c i j e s t zaprzeczeniem j e j r o l i w k u ltu rze romantycznej i s t a ­ nowi przeciwieństwo t e j t r a d y c ji. Stw ierdzenie to j e s t ważne,

(9)

ponieważ stosowana przez naszego poetę technika groteskowego przedstaw ien ia rz e cz y w isto ści wykazuje, pozornie nieoczekiwa­ ne, zw iązki z romantyzmem.

W "R ozbieraniu do snu" ze zbiorku pod tym samym tytułem /1959/ można s i ę dopatrzeć wspomnianych podobieństw w sposób stosunkowo łatwo uchwytny:

"Ona w smołowej Ja w b łę k itn e j sukni Ona z zaledwie

Z ielon ą ły sin ą T u taj pow iesisz Cytrę obu rąk

/ /

Ona j e s t głucha w obu czarnych gwiazdach

/ /

T u taj pow iesisz srebrny woal płuc

Ona j e s t śle b a w óbu ostrych uszach

/ /

Będzie gwóźdź na głowę W ieszaj ją lekko

Dziobem w stro p p odłogi

/ /

Ja s t o ję tak b ia ły

Z kręgiem ja k C h rz c ic ie l Nad drucianą s z y ją " .

Na pierw szy rzu t oka obrazowanie tego w iersza przypomina m alarstwo n a d re a listy c z n e . Do przypuszczeń tak ich zda s i ę u- prawniać ty tu ł jednego z programowych utworów poety "Płonąca ż y ra fa " z poprzedniego zbiorku, ty tu ł nasuwający czytelnikow i sk o ja rz e n ia ze znanym obrazem Salwadora Dali.Takiem u jednak ro ­ zumieniem "R ozbierania do snu" zaprzecza konsekwencja i lo gik a rozumowania będąca przeciwieństwem programowej swobody nadrea­ listó w . I tak bohaterka je s t głucha i ś le p a ; a le głucha w obu czarnych gwiazdach, t j . w oczach, gdyż mamy t u t a j do czynien ia z odwołaniem s i ę do zbanalizowanego porównania: ocży jak

(10)

gwiaz 147 gwiaz

-dyj śle p a w obu ostrych uszach, i znów a lu z ja do innego zbana- lizowanego o k reślen ia o streg o słu ch u. Ten ro d zaj m etaforyki ch arakteryzu jący s i ę olbrzymią skrótow ością opisu był bardzo ch ętn ie stosowany przez poetów krakow skiej awangardy, również ze względu ná lo g ik ę w k o n str u k c ji.

Nie przypadkowo te ż ma ona czarne oczy, nie przypadkowo wy­ stę p u je w smołowej su k n i, i posiada zielo n ą ły sin ę . Brak wło­ sów u kobiety wywołuje uczucie odrazy, a zestaw ien iu nagiej gło­ wy, w dodatku k o b ie c e j, z zielonym kolorem w skazuje, że mamy do czynienia z rozkładającym s i ę trupem. Nie widzące czarne o- czy i głuche uszy z d ają s i ę potw ierdzać odniesione w rażenie.Te same czarne oczy i smołowa suknia k o ja rz ą s i ę z piekłem ,a więc bohaterka utworu j e s t trupem w p ie k le , j e s t potępioną i przy­

należny do d ia b ła . K obieta-czartem i jego narzędziem - to prze­ c ie ż ulubiona forma myzogynizmu średniow iecznego. N e k ro filia w tym kon tek ście zaczyna n abierać innego znaczenia ze względu na d z ia ła ln o ść czarnookiego k u s ic ie la .

Podmiot liry cz n y w ystępuje natom iast w b łę k itn e j sukn i.N ie w ubraniu, le c z w sukni i to b łę k it n e j, co k o jarzy s i ę z n ie­ bem, z an iołam i. J e s t on przedmiotem, którym dysponuje Ona.Nie s ły sz y jego pytań, le c z pokazuje mu gwoździe, na których wi­ nien pow iesić swe rę c e , płuca i głowę. P tak i i róże,motywy zwią­ zane z lir y k ą m iłosną są zupełnie nieprzydatne w opisywanej sy ­ t u a c j i , ponieważ sen s ich nie d ociera do k u s ic i e lk i. Nadomiar w o s t a t n ie j s t r o f i e pojawia s i ę a lu z ja do Herodiady, do tań ­ c z ąc e j Salome z głową Jana C h rz c ic ie la . Mężczyzna okazuje s i ę o f ia r ą k o b iety , nie upadłym, le c z - zamordowanym aniołem.

Dobór motywów posiada więc swój se n s. Związany je s t on z wymową ideową w ierszyka, z wewnętrznym rytmem obrazowania po­ wiązanym w lo giczn ą c a ło ść . Tak sàmo koncepcja poszczególnych w iz ji nie wynika ze stosow ania tech n ik i n ad realisty czn y ch ob­ razów - choćby m alarskich - ponieważ nie ma tu ulubionego chwy­ tu n ad rea listy czn eg o : zestaw ien ia wypreparowanych z c a ło ś c i ży­ wego organizmu, jego c z ę śc i nadal żyjących i funkcjonujących

zgodnie ze swym przeznaczeniem z martwymi przedmiotami. Cytra rąk lub srebrny woal płuc są martwe z chwilą pow ieszenia ich na gwoździu. Martwotę swą uzyskują d z ię k i temu, że zestaw ien ie owe j e s t zwykłą p rzen o śn ią, a nie dwoma równorzędnymi sz e re g a­

(11)

mi przedmiotów zaskakujących czy teln ik a swym bezpośrednim są ­ siedztwem. Gdzież więc należy szukać genezy w iz ji "R ozbierania do snu"?

Trup k obiety kuszący czystego mężczyznę j e s t jednym z po­ pularnych motywów średniow iecznych. Lecz wyszukiwanie paran te- l i tego motywu m ijałoby s i ę z celem, ponieważ nie w iele wnios­ łoby ono do w yjaśn ien ia tech n ik i obrazowania Grochowiaka,zwła­ szcza że źródło j e j znajduje s i ę znacznie b l i ż e j . J e s t nim "Poema P ia sta Dantyszka" Ju liu s z a Słowackiego.Romantyczny poe­ ta w ykorzystuje w nim bowiem bogate doświadczenia fa n ta s ty k i średniow iecznej do celów parodystycznych.Ze wzbudzających prze­ rażen ie w iz ji Dantego niew iele p o zo sta ło . W poemacie z o sta ła zachowana jedynie koncepcja um ieszczenia zmarłych i żyjących wrogów ojczyzny w c z e lu ściach p iek ieln y ch . Natomiast sam opis mąk u le g ł d a lek a id ą c e j przem ianie. Z tego powodu trudno tra k ­

tować d z ie ło naszego romantyka jako pośrednika w d o ta rc iu do w ielk iego florentyńczyka i d la teg o d a n te jsk ą in s p ir a c ję twór­

c z o śc i autora "F u g i" należy uważać za mniej is t o t n ą . Twórczość Słow ackiego wydaje s i ę w tym wypadku głównym źródłem podniety. Oto o p is pojedynku z trupem z P ia sta Dantyszka /w. 1272-1278, 1281-1282, I296- I3OO, 1308-131 O/i

" J a k iś trup w drobne p o cięty kaw ałki I pozlepiany sztu czn ie krwią człow ieczą; Kawały c ia ł a na nim b rzęczą, sk rz e c z ą ,

A

jak w zfrodzieja ręku worek krwawy S z c z ę k a ją trą c s i ę o s ie b ie sustaw y.

Członków zaś w szystkich pozrastanych z b ie g i Koralowymi oznaczone ś c i e g i .

/--- /

On mi dłoń podał - wziąłem - ramię pęka, I w ręku trupa z o sta ła mi ręk a.

/--- /

A

trup przede mną posępny i cichy,

Ręką niedobrze do c ia ł a przy szy tą

Wziął s i ę za włosy ch rzęszczące jak żyto; I podn iósł z karku sk rzącą s i ę oczyma Głowę, ja k człow iek, co la t a r n ię trzyma;

(12)

149

-S t a ję - w ręku mi warczy synek czw arty; W samą p ie rś godzę, rzucam - od t e j g a łk i R o z le c ia ł s i ę ów trup w drobne k a w a ł k i...”

W obu wypadkach u Grochowiaka i Słow ackiego makabryczność obrazu z o sta je o sią g n ię ta poprzez rozkładanie żywego organ iz­ mu na c z ę śc i ja k zwykłego mechanizmu. W "R ozbieraniu do-snu” k o b ie ta -c z a rt każe na gwoździach k olejn o w ieszać rę c e , płuca i głowę, w dodatku poeta podkreśla mechanistyczną ich funkcję poprzez przen ośn ie: ” cy tra rą k ” , "srebrn y woal p łu c ". W "Piaś­

c ie Dantyszku" ręka z o s ta je w d ło n i imć pana Leliw y; trup po- jedynkiew icza, by p rz e ra z ić swego przeciwnika zdejmuje za wło­ sy swą głowę; główkę synka sz la c h c ic a użyto jako p o cisk .C zę ś­ c i c ia ła uzyskują sw o istą autonomię, le c z nie ona stanow i o meсhanistycznym ich traktow aniu, a le ca ło ść wyglądu awantur­ nika przypominająca s t a r ą , zużytą i w ielok rotn ie ła ta n ą o- d z ie ż . Nie przeszkadza to w cale, że w jednym i drugim wypadku omawiana makabra j e s t traktowana p arod ystyczn ie. Parodiowane nie je s t tu jednak ja k ie ś d z ie ło l i t e r a c k ie , le c z postawa ludz­ k a. Parodia owa polega na w yjaskraw ieniu konkretnych cech.Rą- b a jło pojedynkowy j e s t cały p osklejan y z różnych c z ę śc i c ia ­

ł a , łą c z ą je ś c ie g i z z ak rzep łej krwi, le c z s ą one słabym spo­ iwem, gdyż c a ło ść szczęk a, a poszczególne elementy o c ie r a ją s i ę o s ie b ie przypominając zużyty mechanizm podczas, gdy wy­ g ląd zewnętrzny k o jarzy s i ę z połatanym odzien iem .R ozbierają­ cy s ię do snu boh ater w iersza Grochowiaka nie zdejmuje z s i e ­ b ie odzieży, le c z rozkłada swe własne c ia ło na c z ę ś c i.

Nie bez znaczenia j e s t te ż odwołanie s i ę do motywu Hero­ d iady. Współczesny poeta kończy nim swój w ie rsz. U Słow ackie­ go serce Paskiew icza z a stą p i głowę Jana C h rz c ic ie la /w. 733--736, 749-756/:

"A tu duch ja k iś okropny, ponury, Ze z ło tą t a c ą , w ch ałacie z purpury Id z ie i u sty ognistym i piecze

Na z ło t e j tacy - co? - serce człow iecze.

/ /

To se rce p rzy n ió sł t u t a j pies sz a ta ń sk i I szczękn ął do mnie, że to Erywański,

(13)

A ja upiekłem je dla L u c y fe ra "• Tak mówiąc u sta na nowo otwiera I na te se rc e ogniem z gard ła dmucha Serce s i ę kurczy pod ustam i ducha, Więdnie i krwią s i ę rozlewa po m isie ;

A kiedy szatan ja ś n i e j dmuchnie - skrzy s i ę ” . Opis serca Paskiew icza ma wyraźny ch arak ter p o lity czn y , chodzi o akt zemsty l i t e r a c k i e j . U w spółczesnego poety motyw ów stanowi poin tę w iersza. D iabeł - trup - k o b ie ta tra k tu je swego partn era jako o f ia r ę , pożąda jego z n isz c z e n ia , tak jak Salome za poduszczeniem swej matki domagała s i ę głowy św ięte­ go. A więc ukryty motyw zemsty j e s t i u podłoża Grochowiaka, le c z nabiera on u niego cech p e rw e rsji s e k su a ln e j.

S ięgan ie do t r a d y c ji średniow iecza w wypadku au tora "Zu­ zanny i starców " posiada odmienny ch arakter n iż w przypadku p o e z ji Jana Brzękowskiego. U tego o sta tn ie g o widaé wyraźnie u legan ie wpływom fran cu sk iego nadrealizm u i ten w łaśnie k ie ­ runek p ełn i r o lę pośrednika pomiędzy tra d y c ją s z tu k i i l i t e ­ ratu ry wieków średn ich a w spó łczesn ością, podczas gdy u Gro­ chowiaka funkcja ta przypadła w u d ziale Słowackiemu. U autora "Na k ato d zie" mamy do czynienia z paralelizm em , a u twórcy "B allad y r y c e r s k ie j" z pośrednictwem.

Vf

przypadku awangardo­ wego poety mamy przejmowanie konwencji na s e r i o ,a u p rz e d sta ­ w ic ie la powojennego pokolenia poetyckiego odwołanie s i ę do groteskow ości.- Zgodne j e s t to z widoczną u niego tenden cją do się g a n ia do tych nurtów p r z e s z ło ś c i, k tó re wypowiadają s i ę po­ przez zasadę e k s p r e s ji. Dowodzi tego "C hloe" z cyklu "Sonetów b ia ły c h " /" A g r e s t y " /, w którym to w ierszu motyw "Ody" 23 z k s . I Horacego, a spopularyzowany w " P ie ś n i" I , XI Jana Ko­ chanowskiego, z o sta je zbrutalizow any i pozbawiony uroku k la sy ­ cznej harm onii. S łu sz n ie zauważyła Marta Wyka-Hussakowska,że: " . . . po jakiek olw iek by nie s ię g a ł h ipotetyczne wzory, zawsze wybrałby z nich wyraz, a nie w rażenie, in t e r p r e t a c ję ekspre-O sywną, a nie komentarz impresyjny i wrażeniowy" .

Z tego w łaśnie powodu dominującą tra d y c ją w tw órczości Grochowiaka j e s t dziedzictw o baroku. Omawiając "B alla d ę ry­ cersk ą" Kazim ierz Wyka zauważył, że w zało żen iu jego p o e z ji leży nominalizm barokowy p o leg a ją cy na zagubien iu przedmiotu

(14)

151

-realn ego pod natłokiem m etafor, porównań i określeń danej rz e ­ czy, Nominalizm ów wyprowadził krytyk z tw órczości Jerzego L ie -b e r ta , z estaw iając "Modlitwę” z " L ita n ią do M arii Panny” , a

6 więc z dorobku poety łączonego zazwyczaj z katastrofizm em . Nie

je s t to z re sz tą jedyny element barokowy widoczny u autora "Wi­ downi", Ważne j e s t natom iast zwrócenie uwagi na pośrednictwo najmłodszych poetów dw udziestolecia międzywojennego w d o ta rc iu do źródeł barokowej i n s p i r a c ji .

Nie zwrócono natom iast d o sta te c zn e j uwagi na innego poś­ redn ika, na Tadeusza G ajcego:

“Szatan muzyczny p is z c z e l

palcam i przy u stach rozdzw onił, k o ły sa ły s ię żebra ja k l i ś c i e , chwiał s i ę ząb wyłamany i goleń . Robak drobnymi wąsami po ru szał i po czaszce wędrował ja k po g lo b ie uśm iechały s i ę oczy i u sta

mej s io s t r z y c z k i w trumience o b łe j" .

To j e s t początek dziew iątego ro z d z ia łu "Nawrót wątku" z "Widm". Makabryczność zacytowanego fragmentu nie ulega w ą tp li­ w ości. Za barokowym j e j rodowodem przemawia t o , że nie słu ży ona p rzerażen iu czy te ln ik a , względnie nie uprzytamnia mu p r z e j- ściow ości kon dycji lu d z k ie j, j e j znikomości wobec Boga i w iecz­ n ości i nie wzywa go do tr o s k i o jego pozaziem skie lo s y , że nie posiada n astaw ienia dydaktycznego. A tym w łaśnie celom słu ­ żyła makabra średniow ieczna. Wizja Gajcego ma zadziw ić odbior­ cę. J e s t ona zbudowana na zasad zie k o n trastu i dąży do n iespo­ dzian ki jak ą j e s t uśmiech oczu i u st s io s t r z y c z k i w trum ience, a są to cechy typowo barokowe. D latego też k o jarzy s i ę ona z o w iele późniejszym i obrazami poetyckim i Grochowiaka.

Rola Gajcego jako pośrednika wydaje s i ę rzeczą n ie sły ch a­ nie ważną. Powojenny poeta czuje s i ę bowiem uczuciowo związany z czasami o k u p a cji. Koronnym dowodem może być jego powieść "Trism us" /1 9 6 3 /, w k tó r e j u s i ł u je , bez powodzenia z r e s z tą , wniknąć w psychikę gestapow ca. Z d ru g ie j strony u podchorążego "Topora" w ystępują bardzo s iln e tendencje do groteskowego u j­ mowania rz e c z y w isto śc i. Zjawisko to można zauważyć nie ty lk o w

(15)

"Misterium niedzielnym ", le c z także w jego p o e z ji. Z tego po­ wodu należałoby uznać związki łączące Grochowiaka z Konstan­ tym Ildefonem Gałczyńskim za pozorne, gdyż grotesk a autora"Za- czarowanej dorożki" ma ch arakter pogodny, podczas gdy u twór­ cy "Menueta z pogrzebaczem" sk ła n ia s i ę ona ku g ro zie i zmie­ rza w tym samym kierunku ja k i wyraża grotesk a G ajcego. W ten sposób twórczość omawianego p rz e d staw ic ie la turpizmu może być traktowana jako kontynuowanie l i n i i zapoczątkowanej przez mło­ dych poetów z czasów o k u p acji.

Dodajmy do tego wskazane przez Wykę wpływy Baczyńskiego oraz nauki wynikające z się g a n ia w samą i s t o t ę pracy p is a r ­ s k i e j m istrz a , szcze gó ln ie widoczne w "Kanonie" /1965/» I tak początek "K ata" n ieodparcie nasuwa sk o ja rze n ia z początkiem "S p o jrz e n ia " Baczyńskiego / z 18 X 194-3 r » / *

"Ten d ru gi já

Ten co s i e d z ia ł w to b ie

-10

Kim j e s t ten d ru g i w masce z tw ojej twarzy" . To Grochowiak, a B aczyński:

" I jeden z nas to jestem j a , którym pokochał /

---A d ru gi z nas - to jestem j a , którym nienaw iść drżącą p o c z ą ł".

Zestaw ienie to nie wymaga komentarzy, choć sens i c e l i nawet sposób ro zszczep ien ia osobowości podmiotu liry czn ego są zupełnie odmienne. Zbieżność fra ze o lo g iczn a p e łn i w tym wy­ padku r o lę a l u z j i do w iersza Baczyńskiego, wskazując rodowód pomysłu. Nie wydaje s ię to zjawiskiem przypadkowym, gdyż w tym samym zbiorku podobne an alo gie nasuwa "Zam ieć". W utworze tym baśniowa fa n ta sty k a i sposób k ształtow an ia w iz ji p o ety ck iej są zupełnie wyraźnie wzorowane na tech n ice p is a r s k ie j powstańca w arszaw skiego:

"Bo te ra z p o czu j: znowu w ieją mrozy Żyły twe stygną jak kwiaty na szy b ie Na ciepłym języku u sia d ł a n io ł chłodu

11

(16)

153

-Nic więc dzian ego, że w "Lirykach K azim ierskich" odnaleźć można konstruowanie w iz ji p o e ty ck ie j na tych samych zasadach,

ja k czy n ił to Słow acki i pod jego wpływem młody poeta z cza­ sów o k u p acji. Ta sama płynność obrazowania łączy s i ę ze zmien­ nym, równie płynnym rytmem jedenastozgłoskow ca:

"Do Kazim ierza jad ą lu d zie s ta r z y ,

0, ja c y młodzi z tym kwiatem przy twarzy, Który j e s t p io łu n , ma na im ię: o d lo t, A do którego sk rz y d la c i s i ę modlą.

S k rz y d la c i ciężk o , na zawsze, przed nocą;

12

Nie co fru w ają, le c z c i , co odchodzą"

Wskazane poprzednio związki Grochowiaka z Baczyńskim u le­ g a ją wyraźnej ew o lu cji. W "W ierszu metafizycznym" z "B allad y r y c e r s k ie j" są one'wprawdzie widoczne, le c z dopiero w utworach z "Kanonu" n a b ie ra ją w ięk szej w y ra z isto śc i. Zjawisko to można związać z wyciszeniem ek sp resjo n isty czn y ch ten d en cji łą c z ą ­ cych s i ę z dominowaniem groteskowego widzenia rz e c z y w isto śc i. "R ozbieranie do snu" i "K at" są w ierszam i podejmującymi ten sam motyw: n iszczącego oddziaływ ania k ob iety na mężczyznę, le c z w jakże odmienny sposób ujmującymi to zagad n ien ie. W tym ostatnim makabryczność z o sta ła zredukowana do minimum. P alce - n arzędzie zbrodni z o sta ły niewinnie porównane dobladej r o ś­ lin y , a śm ierć to t y le , co sy k n ięcie św iecy. W tym kon tek ście nawiązywanie do twórcy "Wyboru" nie wydaje s i ę już zgrzytem. Z tego samego powodu technika konstruowania w iz ji p o ety ck iej zaczerp n ięta od Słow ackiego ulega zm ianie. W "Kanonie" trudno dopatrzeć s i ę a n a lo g ii do g ro te sk i z "Poema P ia sta Dantyszka". Dominować będzie natom iast zaczerp n ięte od podchorążego z Ag- r i k o l i tworzenia płynnych i zmiennych obrazów na wzór Słowac­ k ie g o .

Kontynuowanie tych ten d en cji w p o e z ji p o l s k i e j ,k tóre zna­ la z ły swój n a jd o b itn ie jsz y wyraz w tw órczości poetów z cza­ sów o k u pacji posiada je sz c z e jeden asp e k t. Otóż, nie ulega chyba w ątp liw o ści, że na rozwój l i r y k i Gajcego wpłynęły doś­ w iadczenia k a ta s tr o fis tó w , choć z o sta ły one wykorzystane w sposób zupełnie odmienny, niż z a k ła d a li to prorocy zagłady. Wyka ze swej stron y zw rócił uwagę na związki ł ą c z c e

(17)

Grocho-wiaka z Liebertem , również przez niektórych krytyków z a lic z a ­ nym do t e j grupy. Ponieważ poeci c i konstruow ali swe wizje po­ ety ckie w ykorzystując wzory obrazowania Słow ackiego z o s ta t ­ niego okresu je g o życia w przew ażającej m ierze, wywodzące s ię z t r a d y c ji p o lsk ie g o i h iszp ań sk iego baroku - to wówczas mo­ żemy zaryzykować h ip o tezę, iż barokowość Grochowiaka z o sta ła przezeń odziedziczona po naszym romantyku okrężną drogą po­ przez pośrednictwo k a ta str o fistó w i G ajcego. Nie wyklucza to jednak bezpośredniego się g a n ia do twórcy "Snu srebrnego Sa­ lom ei” i siedemnastowiecznych poetów. Jednak droga ta z o sta ła ju ż mu wskazana przez jego poprzedników. Nie u lega te ż wąt­ p liw o śc i przyczyna nawiązywania do tych t r a d y c ji. Zarówno bo­ wiem samotnikowi paryskiemu, jak i przedstaw icielom najmłod­ szego pokolenia poetyckiego dw u dziestolecia międzywojennego o- raz podchorążemu "Toporowi" tak samo jak i powojennemu tu r- p iś c ie zależy na jednym i tym samym e fe k c ie , wszyscy oni dążą te ż do identycznego c e lu : do w strz ą śn ię c ia c z y te ln ik a , choć czynią to z różnych powodów.

Augustianizm Grochowiaka objaw iający s ię poczuciem dualiz­ mu św iata i człow ieka, a którego n ajdob itn iejszym wyrazem je s t

nieprzezwyciężone dotąd przekonanie o sk ażeniu lu d zk o ści u- padkiem, podłoże swe ma w doświadczeniu historycznym wojny i oku pacji z czasów dzieciń stw a poety. Podobnie ja k młodzi twór­ cy z tych czasów s i ę g a l i do mesjanizmu i mistycyzmu romanty­ ków p o lsk ic h , by przezwyciężyć rzeczy w isto ść ich o ta c z a ją c ą , tak samo u autora "Sonetów szary ch " zarażenie śm ierc ią podbu­ dowane f i l o z o f i ą jećinego z o sta tn ic h dawnych w ielk ich Rzymian p rzyczyn iło s i ę do p o d ję c ia k on cep cji duszy a n i e ls k ie j i cze­ repu rubasznego, będącej jedną z n ajw ażniejszych id e i h is t o - r i o z o f i i Słow ackiego.

Jednym z podstawowych jego zarzutów pod adresem w ieprzo- w atości życia był sz la c h e c k i gu st do ogórków kiszonych . I tę samą funkcję p e łn i ogórek w tw órczości Grochowiaka. W "Rozmo­ wie o p o e z ji" programowym w ierszu z "Menueta z pogrzebaczem" pojaw ia s ię w iro n icz n e j r ip o śc ie poety na egzaltowane pyta­

nie dziewczyny:

Dziewczyna :

"Czy pan ją w idzi? Czy ona s i ę śn i? Czy też nadbiega - nagła jak z pagórka?

(18)

155

-Poeta :

Ona wynika z brodawek ogórka . . . "

Właściwy sen s odpowiedzi można odczytać u w zględn iając"kar­ t o f l e ” z cyklu "Sonetów szarych " ze zbiorku "A gresty” :

" - Kto je s t e ś ? - Biedny - Lecz kto? - Polak m a ły ... - Twój znak? - O górek ... N ie, z ło c is ty o rz e ł! N astrosz nam p ió r a , W ielki ptaków Boże!

Chłopy s p o jr z a ły , a K rysty zm ilczały ".

W sz y b k ie j wymianie pytań i odpowiedzi, zarówno t r e ś c i ą ja k i katechizmowym charakterem odw ołującej s i ę do znanego w ier­ szyka Władysława Bełzy "Katechizm małego Polaka" pad ają cha­ rak terystyczn e w trącen ia. Po pierwszym pytan iu zam iast oczeki­ wanego zwrotu "Polak mały" pada tylk o jedno słowo "B iedn y", a w ięc: poczucie ubóstwa s i l n i e j s z e j e s t od w łasnej świadomości narodowej. W drugim w ersie powtarza s i ę h is t o r ia . W m iejscu , gdzie znaleźć winniśmy znaną nam odpowiedź "O rzeł B ia ły " j e s t dłuższy wywód: " O g ó r e k ... N ie, z ło c is ty o r z e ł!" ów ogórek po­ jaw ia s ię na zasad zie podświadomej pomyłki, z a s t ę p u ją c e j, rzecz ch arak terystyczn a, nie b ia łe g o le c z złotego o r ła . Złoty o rze ł to p rzecież symbol imperium rzym skiego, symbol p o tę g i i bogac­ twa, a le w g łę b i p sych ik i małego P olaka, małego nie ze względu na wiek, le c z ze względu na sw oją p rzeciętn o ść i pozycję ma­ jątkow ą, tkwi ogórek - obok kapusty n a jp o sp o litsz a polsk a j a ­ rzyna - jako symbol jego k on d y cji. Tym w y razistsze s t a je s ię przeto wezwanie do "W ielkiego ptaków Boga", by n a stro sz y ł nam p ió r a . Ten "W ielki Bóg", nie lu d z i, ty lk o ptaków, przypomina z k o le i znane wezwanie do Boga z "Beniow skiego", do Boga, k tóry " lu b i huczny lo t olbrzymich ptaków". I d latego można w idzieć w Grochowiakowym ogórku symbol prozy życia przeciw staw ianego ro - mantyczr/ym i idealistyczn ym porywom.

K on trast pomiędzy dążeniem wzwyż aprzyziem n ością ży c ia ,p o ­ między id ealisty czn y m i porywami a pozbawionym poetyczności re ­ alnym i rubasznym bytem człowieczym stanow i jeden z zasadn i­ czych elementów h is t o r i o z o f i i Grochowiaka. Element ów uwidacz­ nia s i ę już w "B a lla d z ie r y c e r s k ie j" , w "D o n k isz o cie "iw "Ver­ la in e i e " . J e s t on w tych w ierszach potraktowany groteskowo, z ir o n ią . My w szyscy, łącz n ie z autorem wspomnianych liryków je ­

(19)

steśmy potomkami nie rycerza z La Manczy, le c z jego giermka San- czo Pansy. V erlain e nie może i ś ć do wytwornej kochanki, ja d ą c e j dyliżansem , ponieważ zatrzymuje go świecy kopeć i ro z b ite pudło sk rz y p ie c , a przede wszystkim inn a, ohydna kochanka o tłustym b iu śc ie wpychająca mu do u st czarną k isz k ę .

W "Kanonie” objawi s i ę ta koncepcja w zupełnie odmiennej s y t u a c ji. W w ierszu "Мащу tych b r a c i - tych zmarłych zaledw ie", dedykowanym "Zbigniewowi K rysce, podporucznikowi A K ,ro zstrzela­ nemu w Warszawie wiosną 194-2 roku ", idea owa p rzen iesion a zos­ t a ł a na inną p łaszczy zn ę. Idealizm i romantyzm pokolenia Kolum­ bów skontrastow ano nie ty le z osądem h i s t o r i i , co z polemikami na ic h tem at, z bezmyślnym wtłaczaniem w schematyczne ramki pro­ gramów szkolnych;

"Mamy tych b r a c i - tych zmarłych zaledw ie, Już przerzuconych po k artach h i s t o r i i , Jak s i ę przerzuca kamienie na s it a c h , Winę na innych; nà jarm arkach - żywiec. Mamy tych b r a c i - tych zmarłych zaledw ie, A już dźwiganych do w tórnej roboty.

Najpierw s i ę muszą wyłamywać z s z u fla d , Z matczynych biurek ze złoconym zamkiem, Z owych izdebek c z u ło śc i i trąd u ,

Gdzie le ż ą b la d z i, zadław ieni pudrem, W powiędłych sk rzydłach kołnierzyków J u l a , W maskach niemowląt lub swojonych ptaków

/ _ /

I ta k ic h w ła śn ie : chłopców e le g ijn y c h , Którzy spod sk rzydeł matczynych u c ie k li Wprost do szynkwasu,chłopców nierozważnych, B iorą na sp y tk i przy szkolnym p u lp ic ie Panowie w czern i - posiadacze palców Wygiętych w narząd do ś lin ie n ia k arte k .

I tak ich w łaśnie - zmęczonych nieżyciem , B a rd z ie j od żywych słu żb ą spracowanych - 0 małomówność w inią z ło to u śc i,

0 brak pokory - ujeżdżaćze le k ty k . 1 - nawet bywa - co na mord pom arli,

(20)

157

-A oni - ży jąc - ż y li w kołnierzykach I w w ierszach J u l a , i m ie li te grdyki Ledwie ch ło p ięce, i za d łu gie rz ę sy , I matki sło d k ie , pachnące bawełną. I ży jąc - ż y li lem oniadą, k ro stk ą ,

"L istk iem do szyby - w ciemność - przyklejonym ". Śmierć ich dopadła wprost z okolą lampy,

Gdzie z o s ta ł Norwid, z tarc z y sło n eczn ik a, Z o d b icia w wodzie; z utyskiwań m atki;

Z pierw szego grzechu - sio strz e ń c a rozpaczy; Że, m iast różańcem, związano im dłonie Lufą dymiącą - jedyna ich wina.

J e s t to jedna z n a jb a rd z ie j gorzkich obron rodu A nhellich, a zarazem jedna z n a jb a rd z ie j em ocjonalnie zaangażow anych.Sil­ ne n ap ięcie uczuciowe sk ry te we spomnianych poprzednio w ier­ szach z "B alla d y r y c e r s k ie j" za maską i r o n ii i g r o te s k i, t u t a j w ystępuje już bez osłonek. P rzyczyn ił s i ę do tego między inny­ mi temat utworu potw ierdzający je sz c z e ra z zw iązki Grochowiaka

z czasem u b ie g łe j wojny i o k u p acji. Związki te nakazały poecie zaprotestow ać przeciw grzebaniu s i ę w in ten cjach postępowania tego pokolen ia, przeciw k alan iu jego pam ięci przez tych, k tó ­ rzy z nimi równać s i ę nie mogą.

N ajb ard ziej jednak charakterystycznym zjaw iskiem ,je s t pos­ tawa a u to ra , nie ty le m o raliza to rsk a, choć tego czynnika wy­ kluczyć niepodobna, a le niegodząca s i ę ze światem. Poeta uka­ zu je s i ę t u t a j jako zbuntowany romantyk. Największe oburzenie wywołuje w nim bowiem k o n trast między idealistyczn ym porywem, a późniejszym żerowaniem na nim. Żerowanie belfrów nierozumie- jących sen su o fia r y pokolen ia, widzących ty lk o m ate riał do p rzero b ien ia w sz k o le . I je sz c z e b a rd z ie j żerowaniem zatwar­ d ziały ch cyników, swe własne grzechy zw alających na b a rk i po­ le g ły c h , a nawet morderców obw iniających swoje o fia r y o mord na nim popełniony. Grochowiaka bowiem oburza k o n tra st między idealizmem , w potocznym tego słowa znaczeniu, a p ła s k o ś c ią ży­ c ia normalnego, codziennego, w którym duże i małe świństwa przj s ł a n i a ją w ielkość i w ielk ie sprawy. A j e s t to p rz e c ie ż p o sta ­ wa typowo romantyczna i znowu w potocznym tego słowa znaczeniu

(21)

Postawa z re sz tą f ilo z o fic z n ie podbudowana ty lek ro ć wspomnianym a ugus t ia n i zmem •

Na uwagę w omawianym utworze zasłu gu je w skazanie, zgodne z prawdą h isto ry czn ą, rodowodu ideowego p oko len ia; wskazanie na in sp ir u ją c ą r o lę tw órczości Ju liu sz a Słow ackiego w k ształtow a­ niu postawy ideowej rodu A nhellich. Odczucie p o e z ji w ielkiego romantyka jako s i ł y zdolnej do w zięcia u d ziału w w ielk ich wy­ darzeniach h istorycznych , i to jako s i ł y żywiołowej zdolnej po­ budzić do w ielk ich o f ia r widoczne j e s t również w "Nauce s e j s ­ m o g ra fii" z "Sonetów szarych " /" A g r e s ty " /. Uzmysławia to pos­ ługiw anie s i ę alu zjam i do jego tw órczości w liryku,k tórego sens ideowy polega na w ierze, że b io lo giczn a żywotność przezwycięży koszmar wojny i daremność o f ia r spełnianych w tym c z a s ie .

" - A jak j ą wzruszyć? Czy s i ł ą fa t a ln ą , Co zmienia d z ie c i w maski z porcelany? / J e s t przy mym domu cmentarz ugłaskany, Gdzie s i ę męczeńską groby zmiata p a l m ą .../

/ 1 /

Aż sen nas piękny w pagóry nie zm ieni, A owe wzgórza - wraz z w iatram i zimy - Na k ró tk i p o stó j ptaków o d lo t a m i..." .

A luzja do "Testam entu" Słowackiego w yjaśnia o ja k i cmentarz tu chodzi i kiedy to twarze d z ie c i zmieniono w maski z porce­ lan y. Użycie natom iast związanego z twórcą "U spokojenia" moty­ wu p o sto ju o d latu jący ch ptaków potw ierdzać zda s i ę r o lę t e j p o e z ji w o k resie wojny. Zarazem j e s t to jednak próba przeciw ­ staw ien ia s i ę j e j fu n k c ji w minionym c z a s ie . Próba p rzeciw sta­ wienia s i ę w imię w italizm u, w imię b iologiczn y ch praw ż y c ia . J e s t to te ż próba wskazania na inne j e j cechy.

Dominujące w pierwszych tomikach groteskowe widzenie rz e ­ czy w isto ści wynika także z racjon alizm u poety. R acjonalizm ów jednak można śm iało pogodzić z augustianizmem, ponieważ f i l o ­ z o fia św. Augustyna z o sta ła przez Grochowiaka p r z e ję ta bez j e j nie tylko teo lo g iczn eg o , a le -nawet r e lig ijn e g o u zasad n ien ia. J e s t to augustianizm zlaicyzowany, p o d k re śla ją cy dualizm czło ­ wieka i św ia ta , ro zd arcie pomiędzy p o s p o lito ś c ią a dążeniem do

(22)

159

-n iezw ykłości, między brzydotą a pięk-nem. Augustia-nizm zarów-no w e ste ty c e , ja k i w ety ce. Tego rod zaju przekonania mogły więc być uzasadnione r a c jo n a lis ty c z n ie .

Wskazane poprzednio uwarunkowania światopoglądowe poety za­ decydowały o sposob ie odczytywania przez Grochowiaka dzieł S ło ­ wackiego. P ośw ięcił on bowiem k ró tk i i znakomity sz k ic tr a g e ­ d i i wystawianej zazwyczaj w s t y lu w ie lk ie j w erystycznej opery

14

i nie c ie s z ą c e j s i ę uznaniem histeryków lit e r a t u r y . Warto w tym m iejscu przypomnieć, iż "Mazepa" ju ż ra z p o słu ży ł za pre­ te k st do wypowiedzenia poglądów na temat dorobku wielkiego poe­ ty . Mianowicie Tadeusz P eiper w omawianym poprzednio "Starym mężu młodej żony" w id ział psychologiczny dramat zazd ro ści s t a ­

rego męża, kontynuując tym rozumieniem d z ie ła koncepcje te a tr u m łodopolskiego. "K ról" poety, i to przynależny do powojennego już pokolenia poetyckiego, ma zupełnie inną genezę. Wyrasta on bowiem ze sprzeciw u wobec popularn ej in t e r p r e t a c ji utworu ro­ mantycznego jako atak u jącego sarmatyzm i k leryk alizm , a p ostać Jana Kazim ierza ujm ującą jako obłudnego i zmysłowego intrygan ­ t a , którego postępowanie s t a ł o s i ę przyczyną t r a g e d ii rodziny

15 Wojewody

Grochowiak a n a liz u je postępowanie k ró la w kon tekście dwóch przeciwstawnych wobec s ie b ie postaw : ra c jo n a listy c z n e j Jan a Ka­ zim ierza z dystansem ir o n ii wobec szlach eck iego otoczenia mo­ narchy i rozhisteryzow anego domu Wojewody oraz fanatycznego mag­ nata i sz la c h ty . W tym u ję c iu postępowanie Jana Kazimierza, na­ b ie ra innego znaczenia, tym b a r d z ie j, że w stosunku do Amelii nie przekracza on g ran ic przyzw oitości i e le g a n c ji, a wyprawa pod okno młodej małżonki sen atora to dworski romans w s t y lu francuskim , związany z inną k u ltu rą obyczajową, niż sarm acka. D latego też Mazepia awantura nabiera cech g r o te sk i. K ról j e s t jedyną p o s ta c ią w tym dram acie, k tóra postępu je konsekwentnie. Po wyprawie skruszony powraca do brew iarza, a więc do swych obowiązków, gdyż, choć papież zw olnił go ze stan u duchownego, to nie m iał on mocy zwolnić go od obowiązku codziennego odma­ w iania brew iarza. Gdy tego wymaga dobro, to pozwala s i ę ł a j a ć ,

choć je s t w ładcą, a le kiedy zachodzi p o trzeb a, to wówczas uży­ je całego b la sk u m a je sta tu , by ratować wycieńczonego Mazepę. Trumny w f in a le t r a g e d ii, to zwycięstwo fanatyzmu nad ra c jo n a ­

(23)

lizmem, to nie ty lk o k lęsk a k r ó la , le c z coś w ięcej - to zapo­ wiedź nocy s a s k i e j i upadku k rólestw a.

Tak "Mazepy” n ikt przed Grochowiskiem nie odczytyw ał. W jeg o u ję c iu tr a g e d ia nebiera nowych znaczeń i o d c ie n i. W ielki melodramatyczoy f i n a ł p r z e s ta je być melodramatem wyciskającym łzy z oczu n ierozu m iejącej niczego poza fa b u łą p u b lic z n o śc i,sta ­ je s i ę do szczytów sadyzmu i masochizmu doprowadzoną h i s t e r i ą . Operowość, ów najw iększy grzech d z ie ła Słow ackiego«okazuje s i ę jedynie możliwą do p rz y ję c ia konwencją, w ramach k tó r e j zde­ rzen ie dwóch obyczajów: dworskiego i kosm opolitycznego,a le rów­ nocześnie pełnego św ia tła racjon alizm u , z ciasnym ,płytkim s a r - matyzmem, równie naiwnym - konwenans z o s ta je bowiem w zięty za rzeczy w isto ść - j e s t zapowiedzią p r z y sz łe j t r a g e d i i , a le już nie rodziny Wojewody, le c z całego narodu, całego państw a. Re­ h a b i lit a c ja d z ie ła Słow ackiego j e š t w dużej mierze nie ty lk o wynikiem głębokiego w niknięcia w utwór innego poety i z inn ej ep ok i, le c z także wynikiem odczytania jego poprzez w łasną prak­ tykę dram atopisarsk ą.

Marta Piwińska omawiając "K róla IV-ego,ł zw róciła uwagę, iż j e s t to grotesk a rodem z Sh akespeare’ a i romantyzmu,że n a jp e ł­ n ie j uwidacznia s i ę ów rodowód

ц

zestaw ien iu z "Kordianem*1.Au­ tork a wskazała również na wyraźną s t y l i z a c ję w p ierw szej c z ę ś­ c i t r y l o g i i o sp isk u koronacyjnym. Ujawnia s i ę ona w podobień­ stw ie s c e n e r ii, w k ształtow an iu p o s ta c i P rezesa i Zamachowca. Pierwszy waha s i ę ja k P rezes z dramatu Słow ackiego, a d ru gi ja k Kordian .

S t y li z a c ja owa nie j e s t przypadkowa, ponieważ groteskowe w idzenie praw h i s t o r i i , własna h is t o r io z o f ia dramaturga s ą po­ dobne do t e j , k tó ra z o sta ła ukazana w sz k ic u o "M azepie".Um ie­ r a ją c y k ró l - sprytny b iu ro k ra ta , a w ch w ili zgonu swą śm ier­ c ią świadczący o n ic o śc i rozpadającego s i ę św ia ta ,n ie je st le p ­ szym an i gorszym od swego n astępcy. Spiskowcy o rg a n iz u ją s p i ­ se k , a na e m ig ra c ji wdają s i ę w groteskowe romansowe przygody i bezsensowne in tr y g i p o lity c z n e . Jedynym r a c jo n a l i s t ą , k tóry s t o i ponad rozhisteryzowanym tłumem i z dystansem i r o n i i spo­ gląd a na św ia t, j e s t P ortyn bras. D latego zawsze celowo s i ę sp ó źn ia. Jan Kazim ierz sp ó źn ił s i ę i z a s t a ł trumny, p rz y sz ły K ról V z a s t a je trupy. Podobne ro zło żen ie akcentów i nade

(24)

wszy 161 wszy

-stk o zasadniczy k o n flik t : fanatyczny i rozhisteryzow any tłum naprzeciw r a c jo n a listy c z n ie m yślącej je d n o stk i w skazują na zw iązki pomiędzy własną praktyką dram aturgiczną a

doszukiwa-17

niem s ię j e j p r e h is t o r ii w d z ie ła c h w ielkiego romantyka ' . Stanow isko Grochowiaka wobec t r a d y c ji romantycznej nie j e s t więc jednoznaczne. Antyromantyczność jego objawia s i ę w p ow ściągliw ości w wyrażaniu uczuć, w unikaniu bezpośredn iej wypowiedzi, w ukrywaniu podmiotu liryczn ego za wysuniętym na pierwszy plan przedmiotem, w z a stą p ie n iu l i r y k i m iłosn ej ero­ tyzmem i w r a c jo n a lis ty c z n e j ocenie rz e c z y w isto śc i o ta c z a ją ­ c e j p o etę. Elementami romantycznymi natom iast s ą : w iara w moc słowa zdolnego przywrócić św iatu jego se n s, wiarę W niego i nawet zdolnego odtworzyć go na nowo; w niepogodzeniu s i ę ze światem, w próbach jego naprawy wynikających z emocjonalnego stosunku do niego.

Twórczość Słow ackiego w tym układzie zaczyna n abierać no­ wego znaczenia. Poza Norwidem, żaden z romantyków nie o d cisn ął

swego piętn a na dorobku poetyckim Grochowiaka tak s i l n i e , jak w łaśnie ten sam otnik p a ry sk i. W stosunku do niego au tor "Kró­ la IV" j e s t kontynuatorem l i n i i zapoczątkowanej -przez młodych poetów czasu o k u p a cji. Tworzenie g ro te sk i według wzoru poema­ tu o " P ia śc ie Dantyszku" j e s t bowiem z jed n ej strony stosowa­ niem metody K rzy szto fa Kamila Baczyńskiego w innym rodzaju wypowiedzi a r ty s ty c z n e j, jako an alogiczn e konstruowanie w iz ji p o e ty c k ie j, z d ru g ie j zaś stron y j e s t to podejmowanie koncep­

c j i groteskowego widzenia św iata pełnego grozy przez Tadeusza G ajcego. Równocześnie z wyciszaniem e k sp re sy jn o śc i pojawia się u autora "Menueta z pogrzebaczem" wyraźne przejmowanie tych samych sposobów nawiązywania do Słowackiego,wypracowanych po­ przednio przez Baczyńskiego. J e s t ono szczegó ln ie widoczne w "K anonie".

Podbudowanie w łasnej postawy f i l o z o f i ą św.Augustyna, poz­ bawioną uzasadnień r e lig ijn y c h , doprowadziło do odwołania s ię do k on cep cji czerepu rubasznego przeciwstawionego duszy a- n i e l s k i e j, jed n ej z zasadniczych id e i h isto rio zo fic zn y ch S ło ­ w ackiego, skąd zaczerpnął motyw ogórka jako symbolu p o sp o li­ t o ś c i i przyziem ności życia przeciwstawionego dążeniu ku wyż­ szym celom.

(25)

R acjonalizm Grochowiaka zgadzający s ię z jego d u a listy c z ­ nym ujęciem św iata leży u podstaw jego stosunku do tw órczości w ielkiego romantyka, czemu d a ł wyraz w swym szk icu o Ja n ie Ka­ zim ierzu jako głównym bohaterze "Mazepy". Dualizm ów uwidacz­ n ia s ię w potraktow aniu k ró la jako jedynego r a c jo n a lis t y z dy­ stansem i r o n i i odnoszącego s i ę do rozhisteryzow anego dworu i rodziny Wojewody. To rozumienie h i s t o r i i i r o l i człowieka w d z ie ja c h zn ajd uje te ż swoje od b icie w dramacie "K ról IV".

Rola tw órczości Słowackiego w dorobku poetyckim czołowego p rz e d sta w ic ie la awangardy 1956 j e s t więc w ieloznaczna,gdyż u- widocznia s i ę ona równie s i l n i e w ideowym oddziaływaniu nau­ c z y c ie la okupacyjnego pokolenia poetyckiego, jako wzorca pos­ taw moralnych i patriotyczn ych d la sta rsz y c h b r a c i, i nauczy­ c ie la ju ż nie romantycznych porywów, le c z r a c z e j r a c jo n a lis ­ tycznego m y ś lic ie la , a także jako m istrza sz tu k i p o ety ck iej w niewyeksploatowanej dotąd d z ie d z in ie , jako m istrza g r o te sk i.

W ten sposób poezja polska d ru g ie j połowy dwudziestego wie­ ku u s ił u je na nowo odczytać Słow ackiego, by móc dostosować go do swych własnych dążeń i wyobrażeń. Nie oznacza to jednak,że stosunek Grochowiaka do romantycznego poety można uznać za reprezentatywny d la jego pokolenia poetyckiego, gdyż j e s t to r a c z e j odosobniony przykład usiłow an ia twórczego p o d e jśc ia do m inionej w ie lk o śc i. Ale równocześnie j e s t to zjaw isko zapowia­ d a ją c e , iż proces ten n astąp i w n ie d a le k ie j p r z y s z ło ś c i. Są ju ż bowiem pierw sze sygnały św iadczące, iż zaczął s i ę on od­ bywać. Taką niezbyt je sz c z e wyklarowaną wskazówką j e s t bowiem twórczość E rn esta B r y lla , a le o njun je sz c z e h isto ry k l i t e r a ­ tu ry nie j e s t w sta n ie powiedzieć nic konkretnego, ponieważ stosunek jego do w ielk iego emigranta j e s t je sz c z e in s t a t u nascendi.

P r z y p i s y

A

Czesław Z g o rz e lsk i, "Ku czemu zmierza poezja n aszej do­ b y ", "Tygodnik Powszechny" 1965i nr 16.

p

Zbigniew Bieńkowski, "P oezja i n ie p o e z ja ", Warszawa 1967,

(26)

163

-^ Czesław Z g o rze lsk i, jw. л

Zbigniew Bieńkowski, jw ., s . 108,

^ Jan Jó z e f L ip sk i, "W mroku gw iazd", "Tw órczość" 1 9 6 0 ,nr 4 , s . 115.

g

Etienne G ilso n , "Wprowadzenie do nauki św iętego Augusty­ n a", Warszawa 1953» s * 191«

^ W szystkie c y ta ty , j e ś l i nie podano in a c z e j, pochodzą z tomu: S tan isław Grochowiak, "Wybór w ie rszy ", Warszawa 1965.

O

Marta Wyka, "Zasady pewnego kanonu", "Tw órczość" 1 9 6 6 ,nr 3 , s . 115.

9 Kazim ierz Wyka, "Barok, gro tesk a i in n i p o e c i" /w :/"Rzecz w yobraźni", jw ., s . 251-253«

10

Stan isław Grochowiak, "Kanon", Warszawa 1965» s . 22. ^ jw ., s . 18.

jw ., s . 40. ^ jw ., s . 12-14.

^ S tan isław Grochowiak, " K r ó l" , "W spółczesność" 1958, nr

31

/

21

.

^ Por. S tan isław Witold B a l i c k i ,"0 "Mazepie" Słow ackiego", "T e a tr" 1949, nr 4.

16 Marta Piw ińska, "0 dramatach Grochowiaka suplement ^ "D ia­ lo g " 1965, nr 2, s . 109«

^ Por. Stan isław Grochowiak, "K ról IV ", "D ialo g " 1963, nr 1 , s . 19-43.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jeśli podczas działania lub rozpalania początkowego stwierdzone zostanie ulatnianie się do pomieszcze- nia dymu z urządzenia lub z kanału dymowego, należy wyłączyć

Edukacja w zakresie bezpieczeństwa obejmuje głównie kształcenie wysoko wykwalifikowanych kadr dla administracji rządowej i samorządowej, a także samych obywateli,

Szymborskiej nie jest kimś wyjątkowym, nie jest on wieńcem tworzenia.. Najczęściej jest postrzegany jako pewne ogniwo w długiej i skomplikowanej

•rozpowszechnianie wiedzy na temat rozwoju dziecka wśród wszystkich grup osób, które mają kontakt z małymi dziećmi i działają na ich rzecz ze szczególnym naciskiem na

Dlaczego winni sobie m ałżonkow ie tę szczególną-trw ałą miłość?... Joachim a,

I tak wiążą się tu ze sobą następujące rzeczy: założenia polityki europejskiej członków Kręgu z Krzyżowej, euforia dla zjednoczonej Europy roku 1989 oraz obecny

Równocześnie jednak prosimy mieć na względzie, że rozpoczynają Państwo realizację projektu w momencie, gdy zagrożenie jest znane i można odpowiednio wcześnie dokonać

Świędże, Trzeci maju, zorzą Ponad wszystkie nasze chaty, Niech na oścież się otworzą Dla Ojczyzny, dla oświaty.. Święd się, święd się